[Event] Komplikacje

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Akarui »

Gdy właśnie dyskusja robiła się interesująca, Akarui'emu i Reiko przerwał atak ze strony złych, opętanych shinobi. Czuł, że znalazł sobie w końcu dobrego rozmówcę. Medyk zawsze uważał się za osobę myślącą pozytywnie, ale i racjonalnie. Zdawał sobie sprawę, że szpital mógł zostać celem ataku, nic nie było w tym dziwnego. A jeśli przeciwnik jeszcze tego nie zrobił, to może po prostu nie był tak dobrze zorganizowany, jak wszyscy myśleli?

Na takie i inne przemyślenia oraz rozmowy będzie czas potem, gdy zdołają bezpiecznie odprowadzić jak najwięcej ludzi do portów. Zanim jednak tego dokonają, musza zadbać o swoje zdrowie i życie. A w tej chwili właśnie to było zagrożone. Wykształcenie bojowe medyka dało o sobie znać, a Trzymający się go Reiko nie oponował, gdy najpierw został zasłonięty ciałem Tozawy, a potem praktycznie przerzucony pod ścianę, gzie było choć trochę bezpieczniej. Stojąc pod murem jednego z budynków dwójka shinobich nie była atakowana i mogła na razie bezpiecznie obserwować teren i walkę swoich sprzymierzeńców.

Yuriko nagle wyzwoliła ze swojego ciała bardzo duże ilości chakry, które utworzyły pewnego rodzaju obracającą się barierę. Tozawa widział kiedyś podobną technikę, ale nie o takiej wielkości! Pokłady energii i kontrola nad nią u ich przewodniczki musiały być na bardzo wysokim poziomie. Od utworzonej bariery odbijały się kolejne pociski wystrzelone przez przeciwników. Jednak jeszcze ciekawszymi umiejętnościami popisał się sam Murai, z którego ciała wydobyły się czarne jak smoła nici a na klatce piersiowej dało się zauważyć dziwną maskę. Co więcej, usta maski się lekko rozwarły, by właśnie tam zainicjowano technikę katonu. Fala ognia objęła kolejnych przeciwników, a Akarui w końcu zobaczył sławnego "Pustego" w akcji.

"Ślepy punkt!" - jedna szybka komenda wydana przez Reiko i Yuriko zrobiła odskok. Dosłownie sekunda przyniosła Akarui'emu natłok informacji. Po pierwsze, Reiko i Yuriko dzielili podobne umiejętności. Tozawa zauważył te same żyły wokół oczu Reiko co u ich przewodniczki. Skoro dzielili to samo nazwisko, to właśnie musiała być umiejętność ich klanu. Do tej pory zdawałoby się, że dzięki tym białym oczom mogą widzieć wszystko wokół. Okazało się jednak, że to nie prawda. Ostrzeżenie lidera klanu spowodowało nagły unik ze strony ich przewodniczki, a kunai wycelowany gdzieś w tył jej głowy przeleciał obok.

Kolejnym zaistniałym zdarzeniem było zauważenie wiązek jakby światła płynących z dachów wprost w okna, z których wcześniej wystrzeliły bełty. Promienie były super szybkie i zmieniały tor lotu w powietrzu, a na koniec z wielką szybkością najprawdopodobniej trafiły w schowane cele, co ogłosiły wybuchy. Kolejna świeżo poznana technika, tym razem wykonana przez dwójkę shinobich, którzy do tej pory kryli ich z dachów budynków.

Akarui poczuł się taki... Malutki. Cała drużyna była dobrze skonstruowanym mechanizmem. Murai, niczym potwór. Dwóch wojowników strzelających jakimiś laserami, które skręcają w locie. Jedna kunoichi z papierowymi skrzydłami gdzieś wysoko w powietrzu. I dwóch członków klanu Hyuuga, którzy widzą (prawie) wszystko. I on. Medyk. Stojący pod ścianą. Obserwujący pole walki... I nagle się otrząsnął. To właśnie była jego rola! On musi stać i pomagać. Nie został stworzony do walki. Zawsze wolał się trzymać z tyłu, bronić tych, którzy potrzebują obrony i ratować tych, którzy potrzebują ratunku... Chwila załamania przeszła jeszcze szybciej, niż się pojawiła. Na jego twarzy pojawiła się determinacja i firmowy uśmiech. Dużo złego musiałoby się stać, by zmazać tego banana z ust medyka, ale ten na to nie pozwoli! Chwycił Reiko za ramię i nacisnął na nie, samemu kucając. Doświadczony Shirei-kan na pewno zrozumie, że na kuckach będą mnie widoczni dla przeciwników. Z tej pozycji mogli też łatwo odskoczyć w ramach ataku.

Tozawie udało się wypatrzeć jeszcze jedną rzecz. W ich kierunku szedł ogromny gość, od paznokcia na paluchu do czubka głowy odziany w grubą zbroję. To był ten sam gość, który pojawił się na scenie, przy dowódcy Shiro Ryu i innych potworach wyżynających Radę... Póki jeszcze mają chwilę, Akarui odezwał się cicho do swojego pacjenta: - Reiko-sama, jeśli na serio tyle widzisz... Możesz coś powiedzieć o tym wielkim gościu w zbroi? Jakieś słabe punkty pancerza? Jak go odczepić, albo się przedrzeć? Albo w ogóle co jest pod nim? Facet się do nas nie spieszy, jest zbyt pewny siebie. Jeśli mielibyśmy więcej informacji, może udałoby się go szybko pozbyć.
  Ukryty tekst
0 x
MOWA
Murai

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Murai »

Dobranie odpowiedniej metody do przeciwnika zawsze było dla Muraia bardzo ważne. Szczególnie w dłuższych potyczkach z wieloma przeciwnikami, przykładowo podczas większych bitew. Na szaraków nie zastosuje potężniejszych technik, na pojedynczych nie spróbuje obszarowych. Kakuzu miał bardzo dobre pojęcie o dysponowaniu swoimi zasobami chakry, nawet jeśli miał je znacznie większe niż przeciętne. Dlatego też nie użył na sobie żadnej techniki zabezpieczającej przed zranieniem w sytuacji, kiedy nie było przed czym się bronić i jak wykryć przeciwnika. Dostanie bełtem w ramię było dość niespodziewane, zakładał że wszystkie pociski mógłby z łatwością odbić za pomocą nici, i że byłby w stanie je wypatrzeć. Jednak ta pewność z jego strony zaowocowała zranieniem. Murai szybko wypchnął bełt nićmi od wewnątrz i nieco odskoczył do tyłu, chcąc zwiększyć odległość od przeciwników. Teraz spodziewał się ataku bardziej niż zazwyczaj, znając kierunek z którego poleciał bełt. Spodziewał się ataku. Z rany po bełcie nie było nawet krwi. Nic nie było, po prostu niewielka dziura w ubitej masie nici jaką był Kakuzu. Medycy faktycznie byli pomocni ma polu bitwy, ale mu akurat potrzebny był jedynie w ekstremalnych sytuacjach. Jak zranienie jednego z serc. Ten tutaj wydawał się aktywnie brać udział w potyczce także przez chronienie potencjalnie rannych. Ciekawe podejście, ale na pewno nie niezwykłe. Kakuzu odbijał nićmi kolejne bełty wystrzelone w jego stronę z różnych miejsc dodatkowo, a będących blisko wrogów poczęstował techniką Katon. Jednak tym, na czym się skupił, były ruchy jego towarzyszki, Yuriko. Z jej ciała zaczęła wydobywać się chakra, która ukształtowała się w dużą kopułę chroniącą przed zagrożeniami. Dodatkowo chwilę później wkopała swojego przeciwnika w technikę Katon Muraia. Jej koordynacja i umiejętności w walce zasługiwały na podziw, a na pewno zaimponowały Kakuzu. Odkiwnął jej głową, po czym wrócił do dalszej obserwacji pola bitwy. Nikusui i Shigemi zdjęli ukrytych w oknach kuszników, za pomocą bardzo precyzyjnych technik przypominających Raiton. A może były to ukształtowane wiązki elektryczności? Na pewno będzie się o to musiał zapytać później, po ewakuacji. I wtedy go zobaczył.
Idąca postać w zbroi, w jego kierunku. Chwiejnie, nieco niepewnie. Ale to na pewno był on. Ten sam, którego widział w towarzystwie Wojny i NES'a. Potencjalnie kolejny Jeździec. Kiedy drapieżnik spotyka silniejszego drapieżnika, to zazwyczaj ucieka. Tak przyjęło się, bo daje to największe szanse na ujście z życiem. Czy powinien postąpić tutaj tak samo? Czy powinien mówić im, że jest to faktycznie Jeździec, jeden z podwładnych Antykreatora? Dopóki nie wiedzą, o ile nie wiedzą, to ich skuteczność w boju wzrośnie. Morale zostaną utrzymanie. Ale warto chociażby napomknąć o tym, iż jest on potencjalnym niebezpieczeństwem.
- Radziłbym uważać na niego, jest wyjątkowo potężny. - powiedział na głos, żeby wszyscy mogli to usłyszeć. Także ci na dachu. Po chwili dopowiedział - - Mogę unieruchomić go na chwilę wrzucając do dołu w ziemi w formie pułapki. To powinien być dobry moment na atak z góry, przykładowo umiejętnością Nikusui z tymi wiązkami elektryczności. Wyjście też da nam okazję do zmasowanego ataku. Dzięki temu dowiemy się o niektórych jego umiejętnościach, wolałbym nie walczyć z całkowicie nieznanym. - powiedział. Nie był w żadnym wypadku osobą decyzyjną. Wygłaszał jedynie swoje przypuszczenia odnośnie możliwego przebiegu walki. Może nie jest jednym z Jeźdźców? Może nie dorównuje im poziomami? Te przypuszczenia nie były jeszcze pewne, dlatego żeby je potwierdzić mógłby stworzyć odpowiednią okazję żeby kto inny miałby jak ją sprawdzić. Czysto teoretycznie rzecz jasna. Jeśli faktycznie ktoś uznał ten plan za dobry, to Kakuzu przystępuje do akcji i odpowiednich przygotowań, pamiętając rzecz jasna o podstawowych środkach ostrożności jak reakcje na zagrożenie i kolejne pociski.


ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Jiongu
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 30 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)
    SZYBKOŚĆ 170 (5 poziom)
    PERCEPCJA 155 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 95 (3 poziom)
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 410
KONTROLA CHAKRY A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:251% [100% bazowe + 6% Wytrzymałości + 55% (Serce Katon B) + 45% (Serce Fuuton C) + 45% (Serce Suiton C)]
MNOŻNIKI:

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    STYLE WALKI: (2 - dziedzina B)
    • Goken - S
    • Seido - A
    KLANOWE A
    DOTON C
    FUUIN D
    KATON B (Klik)
    FUUTON C (Klik)
    SUITON E (Klik)

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Dwie kabury na broń (lewe i prawe udo)
- 2 tonfy obwinięte bandażami (przy pasie)
- Wachlarz na plecach (zwinięty)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 19,5/20 obj.| (prawe udo):
    • 2 kunai z notką wybuchową (13)
    • 1 kunai z notką oślepiającą (6,5)
  • Torba (60/70) (lewy bok):
    • Zwój Mały 1 (10/70) (Wypełnienie: 136,75/150):
      • Sztylet x2 (20/150)
      • Zaostrzony Kastet x2 (16/150)
      • Katana (30/150)
      • Parasolka z senbonami x125 (51,25/150)
      • 1 kunai z notką wybuchową (6,5)
      • 3 kunai z notką oślepiającą (13)
      • 11 shuriken (21)
    • Zwój Mały 2 (10/70) (Wypełnienie: 94/150):
      • 1 Fūma Shuriken (90)
      • 2 strzykawki (4)
    • Zwój Mały 3 (10/70) (Wypełnienie: 135/150):
      • Notka wybuchowa x19 (8/150)
      • Notka Świetlna x3 (1,5/150)
      • 4 porcje Makibishi (40 sztuk) (10/150)
      • Dzwoneczki x15 (3,5/150)
      • Żyłka 40m (40/150)
      • Bomba dymna x1 (2/400)
      • 10m żyłki (10/400)
      • Kunai x10 (60/400)
    • Zwój Średni 1 (30/70) (Wypełnienie: 270/400):
      • Gruda z ziemią z doczepioną notką wybuchową na zewnątrz (270)
    • Ukryte w ciele:
      • 4 notki wybuchowe (1 w każdej kończynie)
      • 4 notki oślepiające (1 w każdej kończynie)
      • Metalowe kolce - 6 w każdej ręce, 1 w nadgarstku, 3 w każdej nodze
    • W Domu:
    • Mały Zwój z tajemnicami Kakuzu
Jeśli się okaże że chcą się napierdalać, to w odpowiednim miejscu Kakuzu ustawi techniką Jimen no Ana pułapkę w ziemi. Jakieś, dajmy na to, 8m przed tym idącym. Generalnie tak, aby podczas tworzenia jej nie mógł jej wyłapać zmysłami. W razie obrony przed czymś używa albo uskoków do tyłu/bok, albo odbije nićmi pocisk, albo też pośle je na kogoś i dojdzie nimi do mordy i od wewnątrz rozpierdzieli głowę.
Nazwa
Doton: Jimen no Ana
Dziedzina
Doton
Ranga
C
Pieczęci
Wąż -> Koń -> Pies -> Baran -> Wąż -> Przyłożenie dłoni do ziemi
Zasięg
30m
Koszt
E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (za pułapkę)
Opis Technika Doton mająca ogromny potencjał do taktycznego prowadzenia walk i urządzania zasadzek. Po złożeniu pięciu pieczęci i chwilowym przyłożeniu dłoni do podłoża (chociażby na ułamek sekundy, po dotknięciu można zabrać), w wybranym przez użytkownika miejscu tworzy się pułapka. Składa się ona z dołu w ziemi o głębokości 10m i o podstawie koła o promieniu 2m. Przykryty jest cienką warstwą ziemi, odpowiednio wzmocnionej chakrą w celu utrzymania się mimo pustej przestrzeni pod nią. Wytrzymuje ciężar do 5kg, powyżej niego ziemia rozpada się natychmiastowo na drobne kawałeczki, a ofiara ląduje w dole. Proces tworzenia pułapki nie jest widoczny z powierzchni ziemi, a ziemia zasłaniająca dziurę nie zmienia się ani trochę pod względem wyglądu terenu wokoło. Możliwe jest stworzenie kilku pułapek jednocześnie, przy czym koszt naliczany jest za każdą z osobna. Ziemia która została usunięta w celu stworzenia dziury nie znika, jest natomiast kompresowana w ścianach i podłożu, wynikiem czego ściany stają się wytrzymalsze, co dodatkowo zapobiega zapadnięciu się ich i runięcia całej konstrukcji przed wpadnięciem wroga w zasadzkę. Wzmocnienie nie zapobiega przed wydostaniem się przy użyciu innych jutsu i może być z łatwością zniszczone ponownie większością technik, nawet tych niskiej rangi. Struktura, jako że stworzona za pomocą chakry obecnej zarówno w ścianach jak i w ziemi nad dołem, jest doskonale widoczna dla Shinobich z umiejętnościami sensorycznym (Kanchiki, Byakugan, Tsūjitegan, Sharingan tylko ziemię nad dołem). Tworzeniu towarzyszą delikatne wstrząsy na 2m wokoło miejsca stworzenia dołu, a także słyszalny na 3m wokoło dołu szum. Pułapka, jeśli nikt jej nie naruszy, utrzymuje się około 6h. Pułapka jest gotowa w następnej turze od użycia techniki.
Link do tematu postaci KLIK!
Nazwa
Jiongu: Reberu Bi
Trzeci z poziomów tego Hijutsu. Następują kolejne modyfikacje ciała. Przede wszystkim, pozostają tylko trzy narządy: serce, mózg i płuca. Dodatkowo wzmacniają się możliwości nici. Są one o wiele dłuższe niż wcześniej, a także można nimi wykonywać lepsze manewry. Daje to pole do popisu wszystkim użytkownikom Jiongu. Warto dodać, że od tego momentu zostają wzmocnione czynności życiowe Kakuzu. Do czego to potrzebne? Dowiemy się tego na następnej randze.
Wytrzymałość
Przeciętny/Mierny
Szybkość
Przeciętny/Mierny
Zasięg
20 metrów
Koszt Chakry
E: 27% | D: 21% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (na turę)
Chakra:
Serce główne 106/106%-9 (Reberu Bi z poprzedniej tury) - 9% (ewentualne użycie WT)
Serce Katon 55/55%-12%(Dai Endan z poprzedniej tury)=43/55%
Serce Fuuton 36/45%
Serce Suiton (nie do użycia) 45%
0 x
Chise

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Chise »

Zanim Pan A. zdążył jej odpowiedzieć, kolejny gość pojawił się na placu. Właściwie to nawet nie gość, a raczej gospodarz imprezy, sam jebany zdrajca Hanji. Aż chciałoby się powiedzieć - o wilku mowa.
W czasie gdy Główni Źli gadali między sobą, Chise delikatnie rozłączyła dłonie, kończąc technikę, która zdążyła już wykonać swoje zadanie. Dalsze kontynuowanie jej było zwykłym marnotrastwo czakry. Nie miała zamiaru samobójczo rzucać się na ludzi, którzy wybili Radę, czyli jednych z najpotężniejszych ludzi na kontynencie.
Co nie znaczyło, że nie zamierzała się bronić.
Podniosła upuszczone wcześniej miecze i ustawiła się w odpowiedniej pozycji dla swojego stylu walki, zupełnie podstawowym i nabrała głęboko powietrza.
Nie zamierzała się wycofywać z obranej ścieżki. Skoro zaczęła mówić szczerze i bez oporów.. To dalej zamierzała to robić, nieważne co się stanie. Hanji zadał jej pytanie, więc chciała odpowiedzieć, w słowo wszedł jej jednak ten cieć. Chise zasyczała cicho, zirytowana.
Miała ochotę sięgnąć do torby i uciszyć do na zawsze, ale to zaczeka. Spokojnie. Doczeka się. Nie ma pośpiechu.
- Skończyłeś już, lizodupie? - zwróciła się w stronę Yujego z pogardą, czy tam Dio, nieważne, jeszcze grzecznie - dziękuje bardzo. Dobrze słyszałeś - powiedziała już prosto w strone Pana Głównego Złego - A dokładnie rzecz ujmując, jesteście bandą skurwysynów, która ubiła skurwysynów w najbardziej skurwysyński sposób, jaki mógł być. To znaczy, publicznie - uściśliła swoje zdanie. Nigdy tyle nie przeklinała, a na pewno nie w miejscach publicznych ani do takich osób. Pod maską wykwitły więc już rumieńce emocji, a ona sama niemal drżała z napięcia. Nasłuchiwała każdego ruchu ze strony przeciwnika, w tym nawet tak drobnego, jak uniesienie ręki, a nawet skupiła się na zapachach i drganiach, które mogły jej zdradzić złe zamiary. Nie, żeby spodziewała się czegoś dobrego.. Jednak w tym momencie i tak było już za późno by próbować się wyłgać i załagodzić swoje słowa. To byłoby zwykłe tchórzostwo, a to na pewno nie pomoże.

Zanim Pan A. zdążył jej odpowiedzieć, kolejny gość pojawił się na placu. Właściwie to nawet nie gość, a raczej gospodarz imprezy, sam jebany zdrajca Hanji. Aż chciałoby się powiedzieć - o wilku mowa.
W czasie gdy Główni Źli gadali między sobą, Chise delikatnie rozłączyła dłonie, kończąc technikę, która zdążyła już wykonać swoje zadanie. Dalsze kontynuowanie jej było zwykłym marnotrastwo czakry. Nie miała zamiaru samobójczo rzucać się na ludzi, którzy wybili Radę, czyli jednych z najpotężniejszych ludzi na kontynencie.
Co nie znaczyło, że nie zamierzała się bronić.
Podniosła upuszczone wcześniej miecze i ustawiła się w odpowiedniej pozycji dla swojego stylu walki, zupełnie podstawowym i nabrała głęboko powietrza.
Nie zamierzała się wycofywać z obranej ścieżki. Skoro zaczęła mówić szczerze i bez oporów.. To dalej zamierzała to robić, nieważne co się stanie. Hanji zadał jej pytanie, więc chciała odpowiedzieć, w słowo wszedł jej jednak ten cieć. Chise zasyczała cicho, zirytowana.
Miała ochotę sięgnąć do torby i uciszyć do na zawsze, ale to zaczeka. Spokojnie. Doczeka się. Nie ma pośpiechu.
- Skończyłeś już, lizodupie? - zwróciła się w stronę Yujego z pogardą, czy tam Dio, nieważne, jeszcze grzecznie - dziękuje bardzo. Dobrze słyszałeś - powiedziała już prosto w strone Pana Głównego Złego - A dokładnie rzecz ujmując, jesteście bandą skurwysynów, która ubiła skurwysynów w najbardziej skurwysyński sposób, jaki mógł być. To znaczy, publicznie - uściśliła swoje zdanie. Nigdy tyle nie przeklinała, a na pewno nie w miejscach publicznych ani do takich osób. Pod maską wykwitły więc już rumieńce emocji, a ona sama niemal drżała z napięcia. Nasłuchiwała każdego ruchu ze strony przeciwnika, w tym nawet tak drobnego, jak uniesienie ręki, a nawet skupiła się na zapachach i drganiach, które mogły jej zdradzić złe zamiary. Nie, żeby spodziewała się czegoś dobrego.. Jednak w tym momencie i tak było już za późno by próbować się wyłgać i załagodzić swoje słowa. To byłoby zwykłe tchórzostwo, a to na pewno nie pomoże.




Czakra: 80%KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona - Ślepiec
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50
    WYTRZYMAŁOŚĆ 100
    SZYBKOŚĆ 150 | 200
    PERCEPCJA 60 (startowe) | 75 (z bonusem)+50 | 125 łącznie
    PSYCHIKA1
    KONSEKWENCJA40
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 360 bez bonusów
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 110%
MNOŻNIKI: +25% percepcji, styl na S, +50 szybkość i percepcja
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
    • Nanken no Mai - S
    • ---
    • ---
    NINJUTSU D
    ELEMENTARNE
    KATON B
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Przy pasie 7 wakizashi, maska, kabura na udzie i torba
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura:
4 Kunai
3 Granat dymny
4 Notki świetlne
4 Notki wybuchowe

Torba:
20 kwadratowych shurikenów
5 zakrzywionych shurikenów
Nazwa
Nanaken no Mai
Zasięg
Zależy od długości ostrzy
Specjalizacja
Użytkowanie wielu broni siecznych jednocześnie
Opis Odmiana Chanbary będąca bardzo dziwnym sposobem na posługiwanie się bronią białą. Użytkownik włada bowiem aż siedmioma mieczami jednocześnie. Są to ostrza krótsze od katany znajdujące się w podanych miejscach: w ustach, między łokciami i przedramionami, pod lewą pachą, przyciśnięty ramieniem do szyi, pod kolanem i przyciśnięty udem do brzucha. Chwyty broni są na tyle solidne, że można spokojnie władać bez obawy o wypadnięcie broni w trakcie walki. Korzystając z tej metody walki liczy się głównie szybkość i percepcja.
Właściwości Użytkownik tego stylu jest w stanie używać większej ilości broni siecznych jednocześnie, co przekłada się na jego zdolności bojowe - staje się bardziej nieprzewidywalny, a przez to niebezpieczniejszy.
Bonusy Poziom Nanaken no Mai a ilość mieczy:
D: 2 ostrza
C: 3 ostrza
B: 4 ostrza
A: 5 ostrzy
S: 7 ostrzy

Dodatkowo podczas walki wieloma ostrzami użytkownik otrzymuje bonusy do atrybutów (zależne od zaawansowania w stylu):
D: Szybkość +10, Percepcja +10
C: Szybkość +20, Percepcja +20
B: Szybkość +30, Percepcja +30
A: Szybkość +40, Percepcja +40
S: Szybkość +50, Percepcja +50
Bonusy na każdej randze nie sumują się.
Opis Uwaga! Ten styl walki mogą opanować jedynie wybrane osoby, posiadające zgodę Administracji.
0 x
Shigemi

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Shigemi »

Obserwując wiązki Nikusui zrozumiałem, że nawet w tym górowała nade mną. Lekko się skrzywiłem z zazdrości i lekkiej niemocy, pół życia poświęciłem, aby opanować Ranton do tego stopnie, a ona i tak była w nim lepsza. Ta mała chwila prawie kosztowała mnie oberwaniem tym cholernym bełtem, uchylenie się jednak wystarczyło, aby o milimetry uciec spod tego dalekodystansowego oręża. Moja wiązki również dotarły do celu, momentalnie spojrzałem na tych facetów co byli na dachu po przeciwnej stronie i machali, nie wiedziałem co dalej poczyniali i czy jeszcze tam byli, miałem cichą nadzieję, że pozostali na swoim posterunku przez tę krótką chwilę nieuwagi, najważniejsze jednak było to, że osoby z uliczki były przez chwilę bezpieczne jeśli chodzi o techniki dystansowe, krótkie spojrzenie w dół ukazało mi kilka interesujących zdolności. Z Muraia wystawało kilka dziwnych rzeczy, coś jakby nici, wiązki, cholera właściwie wie co to było, jednak nie wywoływało we mnie to odrazy, a raczej ciekawość, zwłaszcza, że krótki katon, który widziałem raczej nie poleciał mu z ust, ale mogło mi się to po prostu przywidzieć w tym całym rozgardiaszu. Ciekawą technikę ukazali białoocy, zgrabny piruet, sfera chakry i zagrożenie zostało oddalone. Wyglądało to imponująco jednak nie mogłem się nad tym roztkliwiać, zwłaszcza że zobaczyłem coś co sprawiło, że po moim ciele przeleciały ciarki i to ogromne. Powoli, majestatycznie szedł właśnie człowiek - zbroja. Jeden z czterech, przełknąłem ślinę, nasza pozycja na dachu była teraz dla nas zagrożeniem. Nie mieliśmy bladego pojęcia co on potrafi, a ja raczej nie byłem w stanie mu zagrozić bezpośrednio.
-Niku-chan, nasze położenie jest niekorzystne... - powiedziałem trochę ciszej, ale tak żeby usłyszała to bez problemu, ja jednak oprócz tego musiałem zadbać o własną skórę rozejrzałem się w okół szukając na przykład komina, który objętościowo by mnie prypominał lub jakiejś beczki na deszczówkę, chciałem przygotować sobie to do techniki podmiany. Miałem nadzieję, że coś takiego znajdę na dachu budynków po stronie lewej lub za mną, ewentualnie po stronie prawej. Nie chciałem szykować Kawarimi, aby pojawić się na dachu za plecami "Szoguna", byłoby to zapewne gorsze niż samobójstwo. (poproszę informację, czy jest coś takiego w zasięgu wzorku). Nasze ustawienie pozwalało zaatakować zbrojmistrza z flanki, jednak wystawiało też nas po części na pierwszy strzał. W myślach tlił mi się pomysł, aby cofnąć się o jeden dach do tyłu, jeśli Nikusui tak postąpi to podążę za nią, jednak wtedy przygotowuję Kawarimi z przedmiotem podobnym objętościowo na inny dach niż ten na którym się znajdowaliśmy. Ponownie sięgnąłem po Kunai, który ustawiłem w gardzie na wysokości szyi, ważne organy trzeba było chronić za wszelką cenę.


PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
5x kunai, 5x shuriken, przypięte do pasa wakizashi
Obrazek
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):

kabura 2x jedno i drugie udo w każdej 2x kunai, 2x shuriken
torba 1x biodro:
1x kunai, 1xshuriken
bandaż 5m
bojowa pigułka x1
pigułka z krwią x1
płaszcz
żyłka 5m
2x wybuchowa notka
2x dymna bombka
KEKKEI GENKAI: Ranton
NATURA CHAKRY: Raiton
STYLE WALKI: Chanbara
UMIEJĘTNOŚCI:
Wrodzona -
Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 18
WYTRZYMAŁOŚĆ 25
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 14
PSYCHIKA 5
KONSEKWENCJA10
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 107
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 102%
MNOŻNIKI:
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
NINJUTSU
GENJUTSU
STYLE WALKI 0 (dziedzina E)
---
---
---
ELEMENTARNE
SUITON D
RAITON D
RANTON B
JUTSU:
[E]Henge no Jutsu
[E]Kai
[E]Kawarimi no Jutsu
[E]Kinobori no Waza
[E]Suimen Hoko no Waza
[E]Nawanuke no Jutsu
[D]]Raiton: Dendō Hando
[D]Raiton: Hiraishin
[D]Suiton: Kirigakure no Jutsu
[D]Suiton: Mizu Kawarimi
[D]Suiton: Mizutetsu no Jutsu
[D]Ranton no Jutsu: Reberu Di
[C]Ranton no Jutsu: Reberu Shi
[B|Ranton no Jutsu: Reberu Bi
[B|Ranton: Raiunkōha
chakra 98% -3% =95%
NazwaKawarimi no Jutsu
PieczęciTygrys › Świnia › Wół › Pies › Wąż
Zasięg Max.30 metrów
KosztE: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
DodatkoweW pobliżu musi się znajdować przedmiot możliwy do podmienienia
Opis
Kolejna pomocna technika, która niejednokrotnie może uratować życie. Otóż jest to technika podmiany która pozwala w momencie ataku podmienić nasze ciało z zawczasu przygotowaną podmianą z beczką, kłodą bądź innym przedmiotem który znajduje się luźno na powierzchni oraz rozmiarami jak i wagą nie przekracza 1 naszego ciała. Kolejnym ograniczeniem techniki jest świadomość nadchodzącego ciosu. Użytkownik może podmienić się tylko w momencie gdy widzi nadchodzący atak. Wtedy tuż przed zadaniem ciosu następuje podmiana i nasze ciało zajmuje przedmiot wcześniej przez nas wybrany do podmiany.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Nikusui »

W sumie trzeba było przyznać, że początek poszedł im całkiem nieźle. Niemal każdy prezentował unikatowe, Przydatne zdolności. Od Hyuugów, którzy w niesamowity sposób potrafili korzystać ze swojej chakry, przynajmniej w bezpośrednim starciu, aż po ataki średnio i dalekodystansowe. Umiejętności Muraia oczywiście ją do końca nie dziwiły, bo w przeciwieństwie do niego, miała już okazję zobaczyć go w akcji. Tak czy siak, na pewno nie był to czas, ani miejsce na rozmyślaniu nad takimi rzeczami. Chciała wyjść z tego cało, więc rozpraszanie się nie wchodziło w grę.
Ważnym aspektem było też to, że mieli medyka w ekipie, chociaż osobiście wolałaby nie korzystać teraz z jego umiejętności. Z czystej chęci unikania ataków. Wiadomo, że wydajniejsza będzie bez jakiejkolwiek rany. Nie wiedziała jednak, czy jego zdolności sięgają ponad medyczne jutsu. Trzeba było tez mieć na niego oko, by w razie co nie dać mu zginąć. Były jednak osoby na dole, które powinny nad tym czuwać. Co jak co, ale Nikusui nie miała oczu dookoła głowy. Za to było wiadomo, że łatwo się stąd nie wydostaną. Nie licząc bezmózgich sługusów Lidera Shiro Ryu, pojawił się jeszcze ktoś, kto znacznie wyróżniał się na ich tle. Chodząca zbroja, dosłownie. Dość szybko na jego obecność zareagował Murai, zwłaszcza, że to coś nie poruszało się zbyt szybko.
- Możemy połączyć atak suitonem i raitonem, aczkolwiek nie wiem jak wytrzymałe jest to, co ma na sobie. Przydałby się nieprzerwany atak, jeden po drugim. Jeśli ktoś potrafi wyrzucić z siebie strumień wody, to chętnie dorzucę od siebie raiton, by złączyć atak. - zasugerowała, ale dopóki ktoś jej nie odpowiedział, nie mogła wiedzieć, czy ten plan ma szanse powodzenia. Oczywiście musieli się zbliżyć do przeciwnika, żeby był w zasięgu ataku. Nim jednak to się stało, chciała zająć się tymi przeciwnikami, którzy jeszcze stwarzali zagrożenie. Jeśli takowi znajdowali się na tyle blisko, by wyrzucony kunai z wybuchową notką, znajdujący się w jej torbie, zrobił im małe bubu, to oczywiście to robi. Jeśli nie, nie widziała sensu w wykonywaniu takiego ruchu i marnowaniu kunaia, jak i notki. No i nie zamierzała rzucać tak, by w zasięgu znalazł się ten chodzący pancerz, by nie przeszkodzić w ewentualnych planach. W dalszym ciągu uważała jednak, by nie paść ofiara trafienia, obojętne czy to z kuszy, czy też czegokolwiek innego.
- Trzeba ich dobić. - rzuciła do Shigemiego, wiedząc, że mimo iż byli sparaliżowani, to taki stan nie będzie trwał wiecznie. I nie był to czas na dobre serduszko. - To coś i tak nie wygląda, jakby chciało przed nami uciekać. Mimo wszystko, większe zainteresowanie budzą raczej ci na dole, niż my na dachu. - dopowiedziała do członka klanu Kaminari, patrząc przez moment na pozostałą część ekipy. Chwili nikt nie celował ani w nią, ani w Shigemiego, ale i to mogło się zaraz zmienić. Nie znała też umiejętności tego zbrojarza, a po przemowie Muraia mogła spodziewać się, że raczej będzie on większym kłopotem.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 618
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Numa »

Sytuacja wyglądała swoista zabawnie. Numa po wyskoczeniu co prawdopodobnie mu się udało nadal spoglądał na Nieumarłego przeciwnika którym był jeden z jeźdźców. Mimo tego że bezdomny wylał z siebie nadmiar emocji nagromadzonych pod ziemią ten przyjął wszystko spokojnie. Do tego Numa dowiadywał się wielu dziwnych rzeczy. Pierwszą było to że Katonowiec był medykiem. Numa nie ufał takim. Zawsze pomagali a potem ludzie padali ofiarami pomocy. Bez nerek czy też wątroby. Medyk znów miał jakieś swoiste problemy. -Ehh zawsze to samo, wydaje ci się że ktoś ma szanse zostać przyjacielem, a ten okazuje się czymś zupełnie innym. Nic nowego... Najlepiej nie ufać nikomu. - Numa nawet nie odwrócił głowy w jego kierunku. Było to jak najbardziej naturalne w końcu Numa nadal uważał że ci którzy obalili radę byli największym zagrożeniem. Wtedy zaczęło dziać się coś jeszcze na miejsce przybył kolejny z tych złych. - To nie ma sensu. Do tej pory nic nie wskórałem, a ucieczka jest również niezbyt możliwa. - Numa dezaktywował swoje keken genkai i zmienił ułożenie swojego ciała na bardziej wyluzowane w momencie w którym zobaczył przybycie Hana. W pewnym sensie posiadanie aktywnego mówiło to że był uzbrojony do walki z nimi. Jednak rzucanie się na nich było zbyt szalone nawet na bezdomnego, który nie miał do stracenia nic poza własnym życiem. Sprawiło to że przysłuchiwał się całej rozmowie jak i sytuacji. Starając się wyciągnąć jak najwięcej i zrozumieć o co tu chodzi. Numa upewnił się jeszcze że stoi w pewnym ciekawym punkcie który pod błotem dawał mu w razie czego opcję ucieczki. Choć czy miał szanse raczej nie. Dlatego odpowiedział Hanowi na pytanie. - Za radą nie będę tęsknił, jednak myślałem że planujecie tu wybić sporo ludzi. Chyba się myliłem. - W końcu Numa przyszedł pomóc przytrzymać tych którzy mordowali ludność cywilną, tych upadłych Shiro Ryu. Mimo to Numa był bardzo czujny. Nie chciał po prostu paść bez powodu. Choć miał przeczucie że to może nastąpić. Do tej pory jego skuteczność, a szkoda gadać... Choć niewątpliwie przydał mu się taki test bojowy. -Pięknie jednak co teraz ? - Zastanawiał się Numa. Zdecydowanie nie wiedział co teraz począć. Stał sobie taki nieco ubabrany błotem z kaputem na głowie spoglądając w stronę Hana.

  Ukryty tekst
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Awatar użytkownika
Hitsukejin Shiga
Martwa postać
Posty: 2743
Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Hitsukejin Shiga »

Soundtrack do posta[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=EElaqhquY00[/youtube]

W sumie, cholera, znów zaczynam wypowiedź od "w sumie". Jeszcze wejdzie mi to w nawyk i będę każdą wypowiedż i wspomnienie zaczynał od "w sumie", jak ostatni przyjeb. A właśnie, jeśli mowa o przyjebach, to powiem wam, że jest ich zaskakująco dużo w tej okolicy. Naprawdę, jakby tak się przyjrzeć, to gdzie okiem nie sięgnąć kuli się jakiś przyjeb, na lewo przyjeb, na prawo przyjeb, a środkiem Han sobie kroczy.
Chociaż, muszę powiedzieć, że w tej chwili zaczynam nieco żałować, że nie mogę zakneblować Chise. Za mały zmysł przetrwania, czasem trzeba wiedzieć, że lepiej jest zamilknąć. Chociaż jej buta jest całkiem urocza. Takie małe stworzenie z tak wielkim duchem. Zaczynam dostrzegać, co Shiga w niej widzi, ma swój niewątpliwy urok z charakterku, jak ktoś lubi takie małe kolczaste kulki co się ciągle turlają i atakują wszystko i wszystkich. Chise jest taką kolczastą kulką.
Zanotowałem w głowie słowa Chise co do mordowania cywili i było trochę racji w jej słowach. Po wymordowaniu rady dalsze działania ponadto nie miały sensu. Skoro chodziło o jeden przedmiot, tak naprawdę, to wysyłanie jeźdzców i ludzi w miasto było niepotrzebnym przelewaniem krwi, które nie mogło do niczego doprowadzić ani przynieść żadnych rezultatów. Czyżby wielka nielogiczna luka w planie stworzenia nowego świata, wykreowanego przez antykreatora? W sumie zajebiście mnie bawi w jednym zdaniu słowo wykreować i antykreator. Mogę więc powiedzieć, że antywykreował naprawdę dziurawy jak ser plan. I pozostaje zadać sobie pytanie - Po co?
Tak nie wiedziałem też po co Chise mówi to co mówi, o skurwysynach...
Widziałem brak przejęcia Akuryo na widok słów o zakonie Jashina. Na widok słów? Co ja pierdolę, na... na słowa o Jashinie. Tak, tak nieco lepiej. Nie przejął się nimi w ogóle. Ja tutaj zdradzam mu sekrety swoich ludzi, a ten do mnie z zaprzeproszeniem ciepłym moczem, całkowicie się nie przejmując rewelacjami jakie mu zaserwowałem. Wyjątkowo ciężki bestyj do zadziwienia i zaczarowania i nawet mój urok nic tutaj nie pomógł w tej jednej sytuacji, ha. Trudno się mówi.
-Nie myślałem o tym, że to Jashin zesłał na ciebie klątwę nieśmiertelności, bo nasze klątwy się różnią. Moja daje mi regenerację do wyglądu pięknego i gładkiego jak jutrzenka dwudziestolatka. Twoja zamknęła cię w niemartwym ciele. Piłem do tego, że być może jest jeszcze jakiś upierdliwy bożek który miał ochotę zabawić się twoim kosztem i przeklął cię brakiem śmierci. Nic nie jest niemożliwe, ta sfera jest niezbadana, większość ludzi nawet nie wie o istnieniu Jashina i jego darze... - Westchnąłem, nieco przeciągle, próbując trochę... pomóc swojemu przyjacielowi nowemu. Ale on nie wyglądał na kogoś, kto uwierzyłby tak łatwo w niesioną pomoc. Skoro sam już tak wielu rzeczy próbował, dlaczego akurat moja miałaby się udać, prawda? Coś w tym było. Dlatego odmówił mi wypróbowania na nim mojej potężnej techniki, która, tak jak zakładałem, i tak pewnie by nic nie dała. Klątwa Akuryo jest chyba mocno ponadto, co jest w stanie wyczarować jeden shinobi. Tutaj trzeba będzie zasięgnąć języka, opcja z wkurwionym bożkiem może nie być taka nietrafiona, naprawdę. Ewentualnie poznać jakieś jutsu, które pozbawi życia niemartwego, skoro takie jest jego marzenie.
-Chłopiec nie jest w stanie pomóc nikomu. Nawet jego błoto, które to on musiał zrobić, bo nikogo innego tu nie ma, bardziej zaszkodziło niż pomogło. Nie w każdym jest potencjał. - Splunąłem na ziemię, z pogardą wobec cichociemnego chłopaka z czeluści dupy, który chował się w ziemi i czekał chyba na okazję, tylko cholera wie właśnie na okazję na co.
-Przyjacielu, Akuryo. On nie zrozumie. Jest za młody i zbyt świeży. NIC złego go jeszcze nie spotkało, jego problemy są problemami mrówki której się zawalił świat bo gigant jakim jest człowiek nastąpił na jej mrowisko.- Dodałem, zbliżając się znów do Akuryo, a więc zarazem i do Numy.
A potem dało się usłyszeć czyjś głos. Hanji. Suzumura Hanji. Ten, który był na balkonie. I ten, którego Akuryo zdradził mi jako będący Hanem. Akuryo dołączył do Hana szukając rozwiązania, teraz był u boku HANjiego... Dwa do dwóch zawsze musi dać cztery, chyba, że ktoś leci w kulki z prawami rządzącymi światem. A to też niejako może mieć miejsce, w mniejszym lub większym stopniu.
Spojrzałem w kierunku z którego dochodził głos.
-Han, antykreator. Miło poznać. Jestem Shiga. - Wtrąciłem się od razu po pytaniu o tym, czemu Akuryo i NES marnują czas. Czemu Han uważa, że konszachty z nami to marnowanie czasu? Przynajmniej dwie osoby z trzech tutaj są wartościowe.
Kiedy zostałem nazwany dzieckiem, nieco mnie to rozbawiło więc zachichotałem cicho, szczerząc stalowe ząbki.
-Gwoli sprostowania, mam osiemdziesiąt cztery lata i zaprzyjaźniłem się z tym tutaj obecnym Akuryo.- Dodałem, żeby nie nazywał mnie dzieckiem, jak tamtych. Popędził NESa i Akuryo, by sobie już poszli w miasto, lecz Akuryo podszedł do mnie na odchodne. Wręczył mi monetę z ciekawym wzorem którą schowałem w kieszeni. Oprócz tego skinąłem głową, na słowa o skontaktowaniu się... Otrzymałem także zadanie co do sprawdzenia wartości Numy. Upewnie się, że zadanie zostanie wykonane najlepiej, jak to możliwe. Wyciągnę prawdziwą wartość z tego chłopczyka, który stał tam, pyskował, mówił o śmierci i byciu hipokrytą. Ale skoro o mówieniu rzeczy mowa... Usłyszałem rozmowę NESa z jego koleżką.
A potem nastąpiło to... YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA.
YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA.
YADA YADA YADA YADA.
YADA YADA YADA YADA YADA.
YADA YADA YADA YADA YADA YADA.
YADA YADA YADA.
YADA YADA.
YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA.
YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA YADA!

Obrazek
Mniej więcej tyle usłyszałem z całego bełkotu jaki wydobył z siebie Yuji. Spojrzałem na Hana przepraszająco.
-Modlę się, żeby tutaj obecny Han pozwolił mi odebrać ci życie jako symbol wierności i chęci poświęcenia się w imię większej sprawy. Nie jesteś żadnym Bogiem, psie. - Splunąłem w stronę Yujiego z niewyobrażalną pogardą. Naprawdę, jeszcze nigdy chyba do nikogo nie czułem aż takiego obrzydzenia, jak teraz do tej nędznej formy życia.
-Słuchaj, piesku, nie osiągniesz żadnej perfekcji. Nie osiągniesz boskości. Jedyne co możesz osiągnąć to śmierć. I to zaraz. Jesteś obrzydliwy. Myślisz, że wylizując potężniejszym dupy staniesz się choć w ułamku tacy jak Oni? Nie. Nie walczyłeś tutaj. Nie zabijałeś. Nie pokazałeś nic. Jedyne, co ci się udało, to dwa razy dostać w ryj od NESa. - Wydedukowałem, że ten drugi to NES, po słowach Hana. - Jesteś zerem, takim samym, a nawet gorszym od tych co uciekli. Liderzy podkulili ogony, a ty podkuliłeś honor i próbujesz wejść w łaski tych, którzy zmienią świat i zmieniają świat poprzez wpychanie im języka w jelito grubę. Jesteś odrażającą istotą, śmieciu. - Spojrzałem teraz z powrotem na Hana, który miał jakiś flow z Chise. Podszedłem bliżej, oddzielając niejako Chise od niego, stając pomiędzy.
-Sam przyznam się, że chcę uczestniczyć w stworzeniu nowego świata twoimi rękami, Hanie. Obiecałem pomoc Akuryo, tak samo obiecuję pomoc w tym planie Tobie. Jedyne o co proszę wzamian, to bezpieczeństwo tej dziewczyny, a wtedy mój piekielny ogień będzie do twoich dyspozycji. Moje umiejętności chyba spodobały się Akuryo. Pozwolił mi zabijać jego marionetki i patrzył na to z lubością. - Uznałem, że można troszkę się pochwalić, żeby lepiej usadowić grunt na którym bądź co bądź stoimy, a odkąd pojawił się Han to ten grunt zaczął się kurewsko mocno pod nóżkami nam chwiać. Teraz dosłownie każdy krok i słowo było kwestią życia i śmierci.
-Przyznam, jak moja przyjaciółka, że nie rozumiem do końca twojego planu, Hanie. Zabicia rady dwudziestu było świetnym ruchem i potrzebnym czynem. Ale po co zabijanie cywili w mieście? Co to da? W nowym świecie który obiecałeś potrzebujesz ludzi pod sobą. A oni i tak uciekali przerażeni. Nawet liderzy uciekali przerażeni, co żałosne. Na placu zostałem tylko Ja, Chise, tamten chłopak i ten idiota. - Wskazałem Yujiego. - I naprawdę potrzebuję odpowiedzi. Po co? Co da mordowanie cywili? Lepiej byłoby wymordować liderów którzy pierwsi uciekli. I tych, którzy nie przejmowali się tym, co zrobiłeś. Są tchórzliwi, wycofani i słabi. Jeśli twoim celem jest wojna, to oni jej nie przyniosą. Potrzeba śmierci liderów, by pograżony w chaosie klan wybrał kogoś dużo bardziej bojowego i srogiego. Jeśli ma mieć miejsce wojna, to potrzebują strachu. A nic go tak nie powoduje jak śmierć lidera. - Zaśmiałem się, stwierdzając pół na pół z dumą i z rozbawieniem. - Ale przechodząc do sedna. Oferuję ci swoje poddaństwo. Możesz mi dać każdy dar, jaki pragniesz, moje ciało jest dużo bardziej wytrzymałe od zwykłego śmiertelnika, a może dzięki cząstce twojej potęgi, czy to broń, czy to umiejętność, będę zabijał dużo bardziej efektywnie w twoim imieniu. Proszę tylko o to, by dziewczyna, tamta... - wskazałem Chise. - Mimo swoich słów została bezpieczna. Nigdy jeszcze przed nikim się nie ukorzyłem, ale mogę ci przysiąc wierność nawet na klęczkach, Antykreatorze. - Odpowiedziałem z pewnym szacunkiem w głosie. Niech się dzieje, co ma się dziać. Powiedziałem wszystko, co mogłem. Chise, niestety, też. Zobaczymy, co przyniesie kolejny oddech, kolejne upływające sekundy...



  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Aktualny wygląd fortecy-sana.
Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.

Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:

Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.

Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150

Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150

Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.

Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.

Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.

Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.

Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.

Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.

Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Brak.
  • Nabyta -
  • Brak.

PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 77
    SZYBKOŚĆ 121
    PERCEPCJA 70
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1 | 16
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 328
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    GENJUTSU E
    STYLE WALKI
    • Chanbara S
    • Rankanken B
    • ---
    IRYōJUTSU A
    FūINJUTSU D
    ELEMENTARNE:
    • KATON A
      SUITON E
      FUUTON E
      DOTON E
      RAITON E
    KLANOWE B
Znane techniki
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki

Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu

Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu

Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!

Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri

Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa

Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150

Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150

Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.

Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.

Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.

Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.

Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.

Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.

Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Nazwa
Maska "Głód".
Typ
Ubranie, Maska
Objętość
Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
Waga Fūin
25
Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
Cena
600 ryou
Link do tematu postaci
KLIK!
Piękne ząbki Shigi.
Nazwa
Sumairu + Kiba
Typ
Unikat/Broń
Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
Wytrzymałość
100 punktów
Zdobycie
500 ryou + misja C na "zamontowanie".
Link do tematu postaci
KLIK!
Nazwa
Suiseki - Krzesiwo
Typ
Dodatek
Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
Zdobycie
300 za sztukę.
Link do tematu postaci
KLIK!
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Rokuramen Sennin »

MAPA MIASTA. Mapa z podziałem na dzielnice
Obrazek
  • Czerwona - Akarui, Murai
  • Niebieska - Nikusui, Shigemi (w poście jest podane, gdzie kto)
  • Szara - Shiga
  • Pomarańczowa - Chise
  • Fioletowa - Yuji
Mapka bez zmian, bo mało kto w sumie się poruszył w tej turze. W grupie pierwszej barykady blokują przejścia, a oponenci stoją na skrzyżowaniu tuż przed wami.
  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
Czas do 1:32, czwartek 24 maja.
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Awatar użytkownika
Hitsukejin Shiga
Martwa postać
Posty: 2743
Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
Wiek postaci: 20
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Hitsukejin Shiga »

Soundtrack do posta[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=NKWQ_kpL8Qg[/youtube]
O tak, to jest ten typ człowieka którego kocham. To tylko Shiga ma do nnich jakieś wąty niepotrzebne. Co jest złego w tym, że ktoś, kto wie, że jest lepszy i ma wyższość nad innymi po prostu im to okazuje? Nic, to naturalny obowiązek, żeby pokazywać robakom gdzie jest ich miejsce. To przecież obowiązek, a nawet przyjemność drodzy państwo. Robaki które nie zdają sobie sprawy gdzie przynależą są niebezpieczne. Posłużę się metaforą, jeśli pozwolicie. Ktoś potężny jest jak drzewo. Taki zajebiście wielki dąb, który sobie rośnie, daje cień i przyćmiewa swoją potęgą wszystko dookoła. Ale widzieliście kiedyś w lesie zwalone dęby? A i owszem, a wiecie dlaczego? Bo każde drzewo, jeśli podgryza je wystarczająca liczba małych, żałosnych, obleśnych robaczków może upaść. Ale my nie jesteśmy drzewem, my możemy nie tylko robaczkom pokazać ich miejsce. My możemy te robaczki dodatkowo rozgnieść, żeby nie marnowały zasobów które mogą się przydać nam. To nas właśnie odróżnia - shinobich od robaków - ludzi. Jesteśmy rasą która powstała, żeby rządzić, mamy potęgę którą musimy wykorzystywać. Rada dwudziestu zdechła właśnie w imię tej wolności potęgi, oni nas ograniczali niepotrzebnie! Byli dla nas kotwicą, cholera, ciągneli w dół potęgę Shinobich. A teraz, teraz to się zmieni. Właśnie za pośrednictwem Suzumury Hanjiego czyli Hana, antykreatora. To dzięki niemu, bo on nam nadał wolność i to nasz obowiązek jest z niej skoczystać - teraz klany będą rządziły, a potężny będzie nie ten, któremu rada wedle swojego widzimisie nadała jakieś pierdolone prawa, tylko ten, kto będzie miał siłę wywalczyć pozycję dla Siebie!

*Nghhghh...*
Nie mogę już spać.
Wyspałem się już, chcę wrócić...
Nie, nie, nie. O nie, nie. Nie teraz. Wszystko byś zepsuł.
Ale kiedy ja czuję, że jestem potrzebny. I chcę wrócić dla niej...
Zamknij pysk. Sam Han teraz do nas zawitał, nie możesz się wtrącić bo wszystko spierdolisz. Milcz.
*Nghhhh..*


Och, to? To tylko taka mała... no wiecie. Upuściłem cugle na chwile i Shiga zaczął się budzić. Nie, nie, nie ma dla niego tutaj miejsca. Ani teraz, ani wcale. I zapewniam, że jestem w stanie go utrzymać na wodzy. Po prostu się szarpnął, bo przestałem zwracać na niego uwagę. Ale już, spokojnie, nawet taka weszka mogła się uwolnić na chwilę. To wszystko przez Hana. Przyćmił mnie swoją obecnością, jego wspaniały blak jest naprawdę onieśmielający. Tak wygląda ktoś, kto w dłoniach dzierży klucz do zmiany świata. Czy to przez trzymaną khakkarę, czy nie, wygląda na kogoś dość silnego, by ukształtować rzeczywistość wedle swojego widzimisie. Sojusz tylko z nim. Nie wierzę w to, że jeden do jednego daje trzy, bo to są właśnie takie mrówcze sojusze, dla mrówek i innego robactwa. Myślą, że jak się we dwójkę spikną, to wyjdzie coś lepszego niż oddzielnie. Ale teraz odrobina liczenia. Jeden i jeden dające trzy daje tylko trzy, koniec końców. A taki Han, jakby tak się nad nim pochylić, to mocny milion. Innymi słowy, nawet dziesiątki mrówek przeciwko niemu się zbierających nie zdziała nic. To właśnie on, Antykreator, jest ostateczną potęgą. To jest ostateczny cel, meta do której musimy dążyć my, Shinobi. Po trupach, po polach pożogi, niosąc śmierć, mususimy dążyć do tej samej wspaniałości jaką osiągnął obecny tutaj Han. Jemu nikt nie zwróci uwagi, że robi źle, bo przecież to ktoś potężny dyktuje prawo. Ergo, Han nie może robić źle, bo dzięki swojej wspaniałej mocy to on decyduje co jest dobre, a co złe. To za jego przewodnictwem powinniśmy podążać, wierzyć w jego osąd, w jego słowa i popierać z całą mocą jego czyny!

Szczyny... Brzmisz jak prawdziwy kultysta, tylko podstawiłeś Han zamiast Jashin...
Boli cię to, że jest ktoś dużo doskonalszy od Jashina? Tak, powiedziałem to. Han przewyższa go pod każdym względem.
Nieładnie tak mówić o naszym papciu, który daje nam nieśmiertelność i życie już osiemdziesiąty któryś tam rok, nie uważasz?
On nam nic nie daje. Zabijanie daje śmierć, śmierć zasila dar Fumetsu. Nic więcej, nikt nad nami nie czuwa, nikt nas nie pilnuje z góry. Zapomniałeś?
Nie, nie zapomniałem o sytuacji z Unagi, gdzie prosiłem o jakąkolwiek interwencję, tam, w lesie, gdy byłem rozerwany na części i bliski śmierci. Ale to nic nie zmienia.
Jak to to nic nie zmienia. Co ty pieprzysz. Przecież taki Han, lub któryś z jego ludzi, na pewno by zareagowali na wezwanie i nam pomogli. A nie, jak Jashin, nawet palcem nie kiwnąć.
Jesteś taki naiwny... Jak dziecko... To nawet przykre jest.
Możesz się nie szarpać więcej? Bo zabiję dziewczynę.
Spróbuj podnieść na nią dłoń, a zamknę cię w najgłębszych odmętach naszego JA, choćby to miało oznaczać nawet wyrzeczenie się błogosławieństwa Jashina.
Zrobiłbyś to? Nie, nie zrobiłbyś. Za bardzo ci się podoba zgrywanie nieśmiertelnego ognistego mnicha, który nie boi się własnego ognia.
Ogień, jaki jest dla mnie najważniejszy, płonie w jej sercu. I nie pozwole, by zgasł, choćbym miał ugasić własny płomień.
Ty naprawdę pokochałeś. Jaki ty jesteś żenująco słaby. A co z tym co powiedzieliśmy do Akuryo?
Nawet do niego byłeś grzeczny, Strzygo i upewniałeś się, że Chise będzie bezpieczna. "Nie celuj w nią, tylko we mnie, Akuryo!". Co, myślisz, że mam zamiar o tym zapomnieć?
T-tak naprawdę, to tylko dla-dlatego, że nie chciałem...
Czego nie chciałeś?
Nie chciałem byś się załamał po jej śmierci, byłbyś bezużyteczny dla nas obu, całkowicie.
Ja i załamanie się? Co stało się po śmierci matki? Załamałem się? Nie. Wkroczyłem w szał. Tutaj też, oszalałbym bardziej niż ty i mordował, dając Jashinowi setki trupów.
Ja...
Nie masz prawa jej drasnąć.
Ale muszę i to zrobię.


Wpadniesz w szał, Shigo, powiadasz? Dobrze, będę miał się okazje przekonać co do prawdziwości twoich słów. Do tej pory broniłem dziewczynę, bo myślałem, że jeśli ona umrze, to się załamiesz, ale skoro mówisz, że to wręcz spowoduje szaleństw i wspaniałą żądzę krwi - a właśnie tego nam najbardziej potrzeba - to niech tylko ona będzie ranna czy potrzebuje pomocy. Wtedy na pewno zadam ostateczny cios. A właśnie, bo zmierza tu do nas nowy przyjaciel imieniem Han... On sobie nie pozwoli, by taka dziwka, jak ta Sogenijka, pyskowała mu w tak bezczelny sposób. Co obstawiasz, Shiga? Zgniecie ją jak robaka od razu, jak przystało na mocarza, czy oberwie jej rączki, nóżki i tak zostawi? Mógłby zrobić coś śmieszniejszego. ZERŻNĄĆ ją na twoich oczach. Albo okaleczyć i dopiero zerżnąć. A najlepiej to ja mu jeszcze powiem, jak wygląda Shinji, żeby się w niego zhengował jak po urwaniu jej nóżek się za nią zabierze. Dlaczego nóżek, a nie rączek? Rączki może jej połamać, ale nóżki lepiej urwać, nie będzie się miała jak bronić i będzie miał dobry dostęp do Jaskiniowych Tajemnic Sogen pod kuratelą Chise Uchiha. Szkoda, że jest taka miękka i słaba. Gdyby miała trochę siły, to może by to nawet przeżyła. Opiekowałbyś się taką potem złamaną, zniszczoną zabawką? Byłaby jak porcelanowa laleczka, którą ktoś upuścił z dużej wysokości, a potem na oślep posklejał. Bardzo wiele ostrych, nie pasujących do Siebie krawędzi i wszędzie ziejące dziury, grożące rozpadnięciem się laleczki... Jakie to byłoby smutne, koniec końców. Ale takie żałośnie smutne, ha ha z pogardą. Rozumiesz, Shiguś? Shigulec? Shigini? Poproszę Hana, by jej zapuścił dogłębnie.
O tak, Hanie mój Panie, pchaj mnie, pchaj mnie. O nie, urwałeś mi nogi. I teraz nie będę mogła podeptać Shigi, bo tylko do tego się nadaje. Ale i tak jest cudownie, nie przerywaj antykreowania moich wnętrzności, mój Panie..!

Skrzypienie.
A może nawet cichy trzask?
Jakby uderzyć w taflę szkła, ale nie zbić jej, a tylko wywołać rysę.
I ta rysa się z każdą chwilą coraz bardziej pogłębia. Idzie dalej i dalej.
Zaraz dojdzie do samego końca, spęka całkiem, a wtedy sam się boje tego, co nastąpi. Dla mnie, dla nas, dla wszystkich.


Ale on się pięknie zmienił, o mój Hanie. Piękne czarne białka oczu, jego całkowicie zawadiacki styl opierania się o khakkarę, sugerujący, że on się niczym nie przejmuje, że jest całkowicie ponad to i nie ma najmniejszego zamiaru się nawet spocić tutaj z nimi. O tak, on nie zaznaczał swojej wyższości czynami... On po prostu był istne niebiosa ponad nami, był tak doskonały i tak wspaniały, teraz gdy na niego patrzę, wiem, że on może zostać moim Panem. Ktoś taki zasługuje na posłuszeństwo wszystkich, chodząca doskonałość! A wtem, on zaczął się zmieniać. Skierował dłoń do twarzy, co może chcieć zrobić? Załamie się nad nami? Nie, jesteśmy grzecznymi robakami. Nie rozgniecie nas. Ale niech zwróci na nas swoją uwagę. Mogę zostać biedroneczką Hana, niech tylko zwróci na mnie uwagę, niech tylko zacznie uważać, że warto zmarnować na mnie sekundy swojego cennego życia. Nie wiem, czy jestem tego godzien, ale pozostaje mi marzyć. I teraz właśnie marze, o Hanie. Marzę o tym, żeby Han-senpai mnie zauważył. To takie zawstydzające... Zerwał z twarzy twarz, jakby to źle nie brzmiało. Zrolował ją jak maskę. Okazał się dużo młodszy i dużo piękniejszy. Już nie były stalowe, jak nasze, tylko ciemnorude, jak stygnąca krew. I te piękne złote tęczówki na czaarnych białkach... Hanie, jesteś ucieleśnieniem doskonałości pod każdym względem. Nie wiem gdzie skupić wzrok, czy na tych pięknych męskich oczach, czy na jego ślicznej, młodej buzi, czy na włosach które wyglądają na aksamitne i cudowne, proszą bym zanurzył w nich swoje dłonie. Chciałbym go dotknąć. Chciałbym, by dał mi posmakować swojej potęgi, żeby chociaż ciut swojej siły mi uszczknął, pragnę, błagam, chcę być jego protegowanym...!
I no tak, to nie dziwi mnie ani troche. Świat go nie obchodzi. I bardzo dobrze, co mu po świecie. Świat jest zbędny, świat to tylko piaskownica, a Han jest tutaj... kotem? Świat to jego kuweta, a on jest kotem? Może i tak, ale takim zajebistym i wielkim tygrysem raczej, niż kotem domowym, kanapowcem. Wielki, z wielkimi kłami, z wielkimi pazurami, którego ryk burzy całe mrowiska bezużytecznych mróweczek, takich jak tamten idiota co się nazywa Bogiem, czy chłopaczek który nie wyrósł ponad przedszkole i bawi się dalej błotkiem. Żałosne skurwysyny, mrówki myślące, że są kimś więcej, a zawali im się zaraz świat bo gigant nastąpi na ich małe mrówcze domki. Chce obu życie zgarnąć dla Siebie. I jeden i drugi, rozłożę ich na części pierwsze, zobaczę, co w nich sprawia, że działają, a co nie. Pogrzebię w stygnących trupach, ale najpierw ich zabiję. Tak, są bezwartościowi, ale każdy pod innym względem i każdy z innego powodu. I tylko dlatego warto ich otworzyć i zobaczyć, co mają w środeczku. Pewnie w tym blondyie to same odchody znajdę w środku, gównomordy który uzurpuje sobie boskość. A to przecież jasne, że boski jest tylko Han.
"Klany już raz się zjednoczyły tylko po to, by mnie dopaść". Ha, o tym właśnie mówiłem. KLANY, KILKA, się zjednoczyło, żeby dopaść Hana, a mimo to jest on tutaj, ma się świetnie i jest potężny jak zawsze. O tym, kurwa, właśnie, kurwa, mówiłem. Nawet wiadro mrówek nie podskoczy komuś tak wielkiemu i wspaniałemu jak Han. Nieważne, kto się połączy po prostu nie są godni nawet na niego spojrzeć ze złymi zamiarami, patetyczne ścierwa. Dobrze, że Han nie musi pytać nikogo o zgodę, dobrze, że to on jest najwyższym i najważniejszym bytem na świecie i to właśnie on ksztatuje świat jak tylko mu się przyśni. Bo ma do tego święte prawo, i my musimy się dostosować. Powinniśmy pragnąć się dostosować do wszechpotężnego Hana. Dziewięćdziesiąt plus pięćdziesiąt... Pokonał śmierć. Zabawne. Pokonał śmierć, a nie mógł pokonać życia Akuryo. A może nie chciał mu pomóc? Co jeśli Han nie pomaga Akuryo bo chce mieć wiernego przydupasa i dlatego, mimo, że pewnie ma lekarstwo na życie, a tym by go stracił? Biedny Akuryo, na pewno tak jest. Dajesz się rolować Hanowi, mój niemartwy przyjacielu. Ale może razem coś wykombinujemy i będzie dla Ciebie nadzieja... Chociaż wtedy Han będzie dość niezadowolony, jeśli mu odbiorę sługę. Ale nic straconego, bardzo chętnie zastąpie Akuryo w roli jeźdzca antykreatora. I to ja będę jednym z tej czwórki, co się pojawia przy Hanie i egzekwuje jego plany. Będę prawą ręką najsilniejszego bytu wszechczasów, ja, Strzyga... Cóż za wspaniała wizja. Spojrzałem tylko zniesmaczony w stronę Yujiego. Czułem do tego dżdżownica wyjątkowe obrzydzenie. To była męska dżdżownicia, taki miękki parówiasty robal bez żadnego pancerza ani kręgosłupa moralnego. Wlazłby w dupę jak ten owsik, gdyby tylko mu Han pozwolił, ale Han miał go przerażająco bardzo w dupie. I bardzo dobrze, Yuji jest niewarty poświęcenia mu jakiejkolwiek uwagi. Gdy Han zabrał wzrok z Yujiego, prychnąłem na blondyna, a moje usta ułożyły się, po kolei, w zgłoski wyrazu ROBAL. Tym właśnie jesteś, Dio, bezużyteczna małpko na sznurku, robalem któremu Han nie pozwoli nigdzie sobie wleźć. I co, pójdziesz pustoszyć miasto? Jesteś tak słaby, że zdechniesz na pierwszym zakręcie. I bardzo dobrze, w momencie w którym zostaniesz jakkolwiek ranny obiecuje, że cię odnajdę, dobiję i rozłożę na kawałeczki, by sprawdzić, który fragment ma jakąkolwiek wartośc i czy w ogóle jest w tobie coś, co nie jest bezużyteczną ścierwną masą na jaką wyglądasz. Masz moje słowa. Więc proszę, idź, niech cię zabiją, czy to Shiro Ryu czy ocalali. I dla jednych i dla drugich jesteś niczym więcej jak bezdennie miękką pytką. Kurwa, nawet nie wiem czy jest coś niżej od mrówki, ale ja na Ciebie patrzę, Dio, to powinno być. Może jakaś pluskwa? Mszyca? Miniaturowy glizd, który tapla się w gównie i sądzi, że jest w raju? Tak, tym właśnie jesteś.

Jedyne co nas aktualnie łączy to pogarda dla tego stwora.
Jest naprawdę irytujący. Jakimś cudem nawet bardziej niż Ty. Jak znów się uwolniłeś?
Tracisz kontrolę. Za dużo emocji, chłopaku, wiesz, ekscytujesz się niepotrzebnie i o, masz efekty.


A wtedy najwspanialszy zwrócił swój wzrok na Dziwkę i Chłopca. Co on może chcieć od nich, przecież są bezwartościowi. Niech patrzy na mnie, niech mówi do mnie, czemu on nie mówi do mnie. Powinien tylko mnie widzieć. Tylko ja się tutaj liczę, oni są zbędni. Niech już zginą, niech zginąąą! Oni niepotrzebnie odwracają jego uwagę, która powinna być niepodzielnie skupiona tylko i wyłącznie na mnie. Oni nie są godni nawet spojrzenia. A jednak, on do niej podchodzi, tylko po co? Zupełnie minął mnie.. A nie, przystanął. Patrzy na mnie. Jego piękne czarnozłote oczy.. Spoczywają na mnie i widzę, że on przegląda się w mojej duszy jak w zwierciadle. On już wie o moim podziwie dla niego. Na pewno wie i widzi wszystko o czym myślę i czego pragnę. Zaraz obdarzy mnie swoim błogosłatwieństwem, uszczypie mi część swojej potęgi i mnie nią obdarzy, to jest mój Bóg, nowy Jashin, NOWY JASHIIIN! TERAZ BĘDĘ ŻYŁ BŁOGOSŁAWIONY PRZEZ BOGA IMIENIEM HAN.
Muszę mu tylko odpowiedzieć, a on zrozumie, że jestem godny przyjęcia jego daru i mnie nim obdarzy, bez wątpienia. Przecież nie jest możliwe nic innego.
-Mówiłem o tym Akuryo. Dużo lepiej byłoby zebrać tych, którzy chcą za tobą podążać, a są ich tysiące, niż tworzyć bezużyteczne kukły, którymi w ogóle ciężko kierować. - Zebrałem w sobie wszystkie siły jakie miałem i tylko dzięki temu mój głos sie nie trząsł, choć czułem wypełniający mnie, zalewający niczym tsunami respekt, podziw, szacunek wobec Hana. Teraz gdy był tak blisko, czułem, że jest to ktoś, kogo nie wolno mi zbagatelizować.
-Zginęła rada. I to było bardzo dobre. Konieczne. Popieram to całym sobą, Panie Hanie. - Wypowiedziałem te słowa z nieskrywanym podziwem i szacunkiem... Ale Han...

Co?
Nie jestem jego wybrańcem?
Olał mnie. Wyjaśnił mi błąd i mnie zignorował. Skupił się na Chise.
Dlaczego Han skupia się na nic nie wartych słowach nic nie wartej Sogenijki? Nie rozumiem.
Co ona ma, prócz niewyparzonej mordy, że jest warta uwagi Najwyższego, czego ja nie mam? To u niej to nie odwaga, Han, to głupota!
Obraża cię, klnie, bo jest głupią kretynką, a nie odważną wojowniczką. To zwykła bezwartościowa kobieta która się zerwała na chwilę z łańcucha.
PATRZ NA MNIE, ROZMAWIAJ ZE MNĄ, NIE Z NIĄ. MASZ ZWRÓCIĆ SWOJĄ UWAGĘ NA MNIE, W TEJ CHWILI. TYLKO JA SIĘ TUTAJ POWINIENEM DLA CIEBIE LICZYĆ TERAZ, NIE ONA!


Han zniknął, z miejsca gdzie stał, obok mnie i pojawił się natychmiast obok Chise. Zabije ją? Tego nie wiedziałem. Nic nie mogłem zrobić, nie mogę go zatrzymać. To co teraz się dzieje, jest całkowicie odemnie niezależne. Położył jej dłoń na ramieniu, dotknął ją, a nie mnie. To niesprawiedliwe... Jego palce zamieniły się w igły, potem wbiły głęboko w jej ciało, raniąc ją. I to poważnie. Padła na kolana, a ja nie mogę nic zrobić. Obiecałem Shigiemu... Ale obiecałem mu tylko dlatego, że bałem się, że jeśli ona zginie to nasze ciało będzie bez wartości. Ale teraz wiem, że jeśli ona zginie to będzie nam lepiej... A jednak powala mnie bezsilność. Kompletnie nie mogę nic zrobić. Nie mam nic do powiedzenia, mogę tylko obserwować. Mogę być tylko biernym widzem, bez prawa do ingerencji. Gdy podejdę - zdmuchnie mnie jak dmuchawca na wietrze. Nie mogę się przeciwstawić komuś takiemu. Jego wola to prawo, a ja... nie jestem dość silny by złamać prawo. Czy ona zginie? Ona zginie, na bank. Nie słyszałem dalszych słów Hana. Tylko szum. Szum, przeszywający jak najstraszniejsze szpitalne igły szum. Przekuwał każdą moją myśl, aż Han znów na mnie spojrzał.
Spełnił moją prośbę? Prosiłem o jej życie? Prosiłem o jej życie. Czy dlatego jej nie zabił? Czy uratowałem jej życie? Nie wiem czy chciałem, nic już nie wiem. Nie mogłem zamknąć oczu, tylko na niego patrzyłem, oniemiały.
Spełnił moją prośbę i daje jej szanse przeżycia. Chise ma kilka minut życia... A ja muszę podjąć decyzję. Albo dobiję ją i pójdę siać chaos, dołączając do Najpotężniejszego albo go zostawię samego sobie i pomogę Chise.

Wybór został podjęty już dawno temu.
Padłem przy niej na kolana, gdy ona tak leżała, jak jeszcze Han był w pobliżu i kogoś wypatrywał. Teraz tylko...
Tylko położę dłonie na jej gardle, zacisnę i skróce jej męki, a potem będę mógł dołączyć do najwspanialszego w jego planach.
Wyciągnąłem ręce ku jej gardle, chcąc raz na zawsze zakończyć jej żywot. I zrzucić z barków ciężar jej istnienia, który nas przyszpila do ziemi.


Nie.
Czekaj, gdzie ja jestem? Wokół mnie tylko biel. Nic więcej. Pusta biel. Niczego jak okiem sięgnąć, pusty horyzon. Sama, wypełniająca wszystko lepką obleśnością biel, która tworzy teraz mój świat. Patrzę na swoje dłonie, nic się nie zmieniło. A nie. Blizny. To te, których Shiga się pozbył dla Chise. Są na miejscu. Dlaczego...?
Pod moimi stopami pojawia się kamień. Cała droga wybrukowana białymi kamieniami, stabilna i przyjemna. Na drugim jej końcu widzę... Siebie? Idealny, bez blizn, w śnieżnobiałym kimonie. Uśmiecha się ciepło. Shiga.
-Co ty robisz, śmieciu? - Ryknąłem w jego stronę, przez swoje poszarpane i zniszczone usta, zaschnięta krew w kącikach kruszyła się z każdym słowem, opadając na ziemię i rozpływając się w nicości bieli.
-Zaprosiłem cię tutaj, ponieważ złamałeś umowę. Oddałem ci władzę, gdyż miałeś w ten sposób uratować Chise. Tymczasem ona umiera. A ty chcesz ją zabić. Dla mnie to jest krytyczne niewywiązanie się z umowy. - Shiga postąpił kilka kroków w moją stronę. Poczułem dziwną aurę która od niego biła. Siła? Pewność siebie? Determinacja? Coś takiego czuje się tylko od potężnych, którzy są pewni swego i podążają wytyczając ścieżkę dla innych. O ile dalej jest robakiem, to jest stanowczo odmienionym robakiem. Zaniemówiłem przez chwilę, bo bądź co bądź miał rację. Nie wywiązałem się z umowy. Ale teraz to ja tutaj rządze i ja o wszystkim decyduje. Skończył sie jego reżim.
-Będziesz nad tym długo ubolewał? Ciesz się, że jej nie zerżnął. A tak, zdechnie sobie w spokoju, nie będzie się męczyć, jestem łaskawy, dziwko! Jashin tak łaskawy nie będzie!- Ryknąłem po raz drugi, ale dużo słabszym głosem. Nie rozumiem, co się dzieje. Słabnę.
Widzę, jak podchodzi do mnie, Shiga zbliżał się z każdą sekundą nieubłaganie. Czuje jak jego aura mnie przytłacza.
Jest przy mnie. Czuję jego dłoń na swoim czole. Czuję... ból? Czemu ja czuję ból?!
-Jashina nie ma tutaj z nami. Wygląda na to, że przyszedł czas, by skończyć z byciem słabym. Twoja niezależność odeszła. Kontrola nie jest tym, czym się zdaje. Wszystko w klatce, której nie mogłeś utrzymać, uciekło i jest poza twoją kontrolą. Wszystko, czym zawsze miałeś nadzieję być, teraz istnieje tylko w fałszywej rzeczywistości. Ty i ja to jedno i to samo. Jedno odbicie, przypisane innym imionom. - Jego słowa zdawały się wypalać mi w głowie. Słyszałem je i widziałem, jak smugi szkarłatu na niebie, ostre rysy nie pędzlem, tylko dłutem, wyryte w rzeczywistości i w mojej duszy.
-Jestem niczym innym jak niewolnikiem. Muszę się poddać i zacząć kopać sobie grób. Czas umrzeć i stać się osobą, której nienawidzę. Przetnij sznur, przetnij sznury którę cię wiążą... Przetnij sznur i bądź wolny. - Wypowiedziałem niemalże bezgłośnie, nie mogąc się kontrolować... Wszystko zaczęło się rozmywać, gdy poczułem jak ogień ogarnął nas obu i połączył w jedno...

Oddech.
Shiga wziął głęboki wdech. Minęła może sekunda. Han sekundę temu odszedł gdzieś w chmurze dymu. Chise potrzebuje pomocy. Shiro Ryu to bezużyteczne zwierzęta, i tak go nie usłyszą. Wsunął dłoń do kieszeni swojego kimona i wyciągnął pigułkę ze skrzepniętą krwią. Rozchylił usta wijącej się z bólu Chise. Jeśli zabieg jaki wykonał na niej Han jakkolwiek uszkodził jej ciało, to pigułka uzupełni krew i siły dziewczyny o ten brakujący życiodajny płyn. Ale ona potrzebuje drugiego medyka. Sam nie zdoła jej przecież pomóc, jego iryo nie jest aż tak rozwinięte. Mnich złożył dwie pieczęci, w zdecydowany i bardzo szybki sposób pokrywając swoje dłonie życiodajną czakrą, lecz zamiast przyłożyć je do ciała dziewczyny i ją leczyć na leżąco, wziął ją na ręce jak pannę młodą, z czakrą dalej pokrywającą dłonie - lecząca czakra Naosute no jutsu, jeśli nie wyleczy jej ciała całkiem, to na pewno da jej dodatkowy czas. A teraz właśnie czas jest czymś, czego tak rozpaczliwie potrzeba. Naosute będzie wzmacniało i leczyło organizm tak bardzo, jak tylko zdoła.
-CHŁOPAKU OD BŁOTA PODĄŻAJ ZA MNĄ, PROSZĘ. DIO, TY TEŻ POMÓŻ. ONA JEST WAŻNIEJSZA NIŻ KTOKOLWIEK INNY!!! - Wykrzyknął, żeby zawołać chłopaczka którego Han zignorował wcześniej, nie przejął się jego słowami, a także blondasa co bawił się z NESem. Miał nadzieje, że nie będzie miał mu za złe tego, co Strzyga mówił. Ich głosy różniły się znacząco, gesty, zachowania, ton itd. tak samo. Są do odróżnienia, no. Shiga sam jednak, niosąc leciutką i drobniutką kobietkę na rękach, postanowi skierować się tam, gdzie udała się poprzednia grupa... W sumie prócz łucznika znał tylko jedną osobę z widzenia. Muraia z krwawego pokolenia, pustego. On nie pomoże, ale był z nimi od początku, będzie wiedział kto jest medykiem, gdzie medyka szukać...
Shiga więc niosąc dziewczynę na rekach z włączoną czakrą leczącą, po daniu jej piguły, wybiega na plac w stronę kierunku w który skierował się Murai, wykrzykując co następuje:
-KURWA MAM TUTAJ POWAŻNIE RANNĄ CHISE, HIME Z HANAMURY. I POTRZEBUJEMY POMOCY. NIECH JAKIŚ MEDYK DO MNIE PRZYBĘDZIE!!! MURAIU-SAMA, JEŚLI JEST TAM JAKIŚ MEDYK WYŚLIJ GO DO MNIE!!! - Wrzeszczał ile tylko sił w płucach, przekrzykując chyba cały świat. Jeśli Shiga zobaczy Kabuto, to spierdala od niego, dalej pokrzykując, licząc, że zwróci uwagę jakiegokolwiek medyka który pewnie gdzieś jest w okolicy. Liderzy organizowali grupy, pewnie w każdej jest choć jeden medyk. Niech lepiej teraz podniesie łapkę i pomoże, bo jest potrzebny jak nigdy wcześniej... W dużym skrócie, Shiga na pewno z Chise nie wpakuje się prosto w Kabuto, jeśli medyk zwróci na Siebie uwagę, to Shiga skieruje swoje kroki do niego, by mogli razem pomóc Chise. Czakra lecząca na jego dłoniach dalej wydłuża jej czas...

Oby. Nie zastanawiał się nad tym, czy dziewczyna, czy jego Chise przeżyje. Nie było przecież żadnej innej możłiwości, prawda? Ona musiała to przeżyć, a on... a on zrobi wszystko, żeby tak było. Poświęci nawet Siebie, dla niej.

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek Aktualny wygląd fortecy-sana.
Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.

Ekwipunek
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:

Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.

Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150

Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150

Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.

Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.

Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.

Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.

Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.

Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.

Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona -
  • Brak.
  • Nabyta -
  • Brak.

PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 70
    WYTRZYMAŁOŚĆ 77
    SZYBKOŚĆ 121
    PERCEPCJA 70
    PSYCHIKA 1
    KONSEKWENCJA 1 | 16
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 328
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    GENJUTSU E
    STYLE WALKI
    • Chanbara S
    • Rankanken B
    • ---
    IRYōJUTSU A
    FūINJUTSU D
    ELEMENTARNE:
    • KATON A
      SUITON E
      FUUTON E
      DOTON E
      RAITON E
    KLANOWE B
Znane techniki
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki

Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu

Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu

Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!

Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri

Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa

Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150

Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150

Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.

Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.

Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.

Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.

Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.

Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.

Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Nazwa
Maska "Głód".
Typ
Ubranie, Maska
Objętość
Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
Waga Fūin
25
Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
Cena
600 ryou
Link do tematu postaci
KLIK!
Piękne ząbki Shigi.
Nazwa
Sumairu + Kiba
Typ
Unikat/Broń
Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
Wytrzymałość
100 punktów
Zdobycie
500 ryou + misja C na "zamontowanie".
Link do tematu postaci
KLIK!
Nazwa
Suiseki - Krzesiwo
Typ
Dodatek
Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
Zdobycie
300 za sztukę.
Link do tematu postaci
KLIK!
Chise

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Chise »

To była odwaga czy głupota?
Sama nie wiedziała. Na pewno czuła, że wyzywanie przeciwników, zwłaszcza o wiele potężniejszych przeciwników, generalnie nie należy do pomysłu z gatunku tych mądrych. Jednakże czuła także, że nie potrafi tego przemilczeć ani skłonić karku. Była Uchiha, nie gięła głowy przed byle kim, a na pewno nie przed bandą zwykłych morderców, a tym właśnie dla niej byli. Ich możliwości stawiały ich przez zwykłymi ludzi. Mogli być kimś ważnym, kimś cennym. Ale oni to zaprzepaścili. Woleli robić publiczne show z egzekucją, jak przeciętni przestępcy, którzy pragną się pokazać. Pomachać chorągiewką "tu jestem! Łapcie mnie!" i cieszyć się z atencji, zamieszania i chaosu.
Usłyszała ruch i nieoczekiwaną zmianę barwy głosu, jakby stał się kimś innym. Jakby zdjął maskę i pokazał im swoją prawdziwą twarz. Jakby mogła, pewnie właśnie zdenerwowałaby się bardziej, ale nerwy i tak miała napięte do maksimum, gotowe do reakcji. Na razie jednak głównie gadali, a Chise chłonęła informacje jak gąbka. Zrozumiała, że jest świadkiem czegoś wielkiego, o czym wszyscy muszą się dowiedzieć. Shinobi. Liderzy. Katsumi-sama. Musiała im to przekazać, by mogli zareagować.
Klany już raz się zjednoczyły by mnie dopaść. A więc chociaż da się Cię dopaść! Choć nie załatwili sprawy do końca, skoro nadal sobie tu chadzał. Tym razem będą musieli się bardziej postarać. Nawet nie zamierzała myśleć o tym co by się stało gdyby ten jego plan się powiódł i do czego mógł się kierować.
A potem dodał informacje o swoim wieku i kolejne punkciki wróciły na odpowiednie miejsce. Dziewięćdziesiąt lat gdy zmarł, pięćdziesiąt lat temu. Nieźle się trzymał jak na swoje 140 lat, nie ma co. I to oznaczało, że klany ubiły go bardzo tymczasowo. Musiał mieć, skubany, jakiś sposób by przeżywać. Tyle, że w przeciwieństwie do Akuryo, on nie chciał umrzeć.
Ale przynajmniej w jednym się z Hanem zgadzała. Liderzy, którzy uciekli, byli zwykłymi głupcami. Przecież byli tyle silniejsi od niej! Tymczasem nic nie zrobili, mimo przewagi liczebnej, tylko uciekli, a wedle tego co powiedział Han, niektórzy mogą jeszcze zamieszać. To rzeczywiście idioci. Miała nadzieje, że jako tacy zginął gdzieś bez śladu, a ich następcy będą lepsi od nich. Nie we wszystkich przypadkach to działało, ale ostatnie czego chcieli to teraz wojny między klanami czy między klanami i Cesarstwem. To był jedyny plus tego wydarzenia. Wojna z Cesarstwem raczej nie dojdzie do skutku.. Skoro Rady już nie ma. I Shiro Ryu już praktycznie także. Jednak jakim kosztem? Wątpliwie, bardzo wątpliwe stawało się przetrwanie wyspy dłużej niż jakąś godzinę i Chise przeszyła igła niepokoju. Wcześniej sądziła, że się nie da, ale teraz to aż wnętrzności się jej skręciły.
Aiden.
Chłopiec nadal był w porcie, pod opieką zielarki. A przynajmniej tam go zostawili, by się spokojnie wykurował z zatrucia, które ciężko przeżywał. A teraz.. Jashin jeden wie, co się tam dzieje. Co musi przeżywać, myśleć, jak się czuł. Biedny, zapewne nie miał pojęcia co się dzieje. Dobrze, że chociaż nie był świadkiem tego, co działo się na placu i pozostawało marzenie, by w reszcie miasta było nieco spokojniej niż tutaj. Nie liczyła jednak na to za bardzo. Jednak zielarka staruszka sprawiała wrażenie bardz zaradnej, musiała więc w nich wierzyć i jak najszybciej ich znaleźć. Tak! Jak tylko tu skończy się ta gadanina, od razu tam pobiegnie. Może wyrżnąć połowę przeciwników po drodze, nieważne. Wzięła chłopaka pod opiekę, to musi o niego dbać.
Wtedy Han powiedział swoje słowa o ukaraniu jej. Zdążyła drgnąć - i tylko drgnąć, kiedy nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. To było za szybkie jak na jej zmysły, niemal jakby przeniósł się z jednego miejsca na drugie w ułamku sekundy, bez żadnych etapów poprzednich. Prawie jak energia skwantowana, gdyby Chise wiedziała co to jest na pewno by się zgodziła. Początkowo to był tylko dotyk, który następnie zamienił się w ukucie, a następnie w ból. I ponownie, jak z jego pojawieniem się - nie było tu żadnego stopniowego narastania bólu. Nie poczuła najpierw dyskomfortu, a potem coraz bardziej rosnącego bólu, który by w końcu osiągnął swoje apogeum.
Nie, było ukucie, a po sekundzie rozeszło się jak fala, błyskawicznie obejmująca całe ciało. Nagle nie była w stanie go kontrolować - miecze poupadały chaotycznie dookoła niej w towarzystwie wdzięcznego brzdęku, a ona obok nich, na kolana. Sensei zawsze jej powtarzał, że wojownik bez broni jest jak dziwka bez urody, to znaczy mało użyteczny. Sama nie wiedziała czemu to akurat o nim teraz pomyślała, ale w pierwszym momencie była bardziej przejęła się tym, że jej miecze walają się na ziemi, a ona nie miała sił ich podnieść. Ból był gorszy niż ogień, niż cięcia, niż cokolwiek czego zaznała. Nie miała nawet możliwości nabrać powietrza do płuc, bo czuła się jakby wciągała do płuc płonącą ciecz. Zaciskała dłonie na udach, próbując nie upaść, słysząc słowa Hana. Choć słyszenie, to za wiele powiedziane. Jego słowa były jak szpileczki wbijane jej do mózgu, każda z osobna, jedna sylaba po drugiej.
Nie była jednak w stanie mu odpowiedzieć, a szkoda. Miała mu tak wiele do wykrzyczenia! Mogłaby mu wyjaśnić, że wcale go nie nienawidziła. Nie, to było zdecydowanie inne uczucie. Nienawiść jest gorąca, namiętna, rzuca się na człowieka z pazurami i chce wyszarpać mu serce na zewnątrz, wypala stałe znaki w sercu, których już nie można było zmienić. Zapewne sam Han chciałby, by tak było. Jednak kiedy wypowiadała swoją ostrą ocenę jego osoby, to nie było w niej tego. Była w niej wzgarda dla jego działań, obrzydzenie do sposobu, w jakim to zrobił oraz pogarda dla niego i jego towarzyszy, ale nie żywiła w sobie chęci ich zniszczenia. Nie chciała widzieć ich prochów rozsypanych na rynku w Kotei, by Sogijczycy i Uchiha mogli po nim deptać, aż wiatr go nie rozniesie, ale to się szybko zmieniało.
Miał racje. Była słaba. Poskładał ją w jednym ruchu jak laleczkę, którą pewnie dla niego było. Zabaweczką, niczym innym. Przez jeden, przerażający moment sądziła, że może właśnie robi z niej takie zombie, jak tych żołnierzy, jego pacynkę grzecznie podrygującą na sznureczkach, które jej zamontował. To był los, którego się tak obawiała, ale ta myśl, podobnie jak wszystkie inne były jak babie lato na wietrze. Przez moment widoczne w promieniach zachodzącego słońca, pokazujące swoją jasną i błyszczącą powierzchnie, by w następnej sekundzie obrócić się i zniknąć, niesiony jesiennym podmuchem, ciepłym jak ostatni oddech lata. Mogła się skupiać tylko na tym co mówi w tej chwili, a i to z ogromnym wysiłkiem, okupionym pierwszymi kropelkami potu na skórze.
Chciała już tylko potrząsać głową w zaprzeczeniu. Nie nie nie. Nigdy nie będzie za nim iść. Jest tylko kolejną przeszkodą na jej drodze. Przeskoczy go i będzie żyć dalej. O ile to przeżyje, o ile od tego nie oszaleje.
Wcześniej tak głupio i lekkomyślnie rzuciła, że gdyby się bała, nie byłoby jej tutaj. Teraz to była głupota. Gdyby wiedziała o tym cierpieniu, o roztopionym metalu w żyłach i mięśniach, które zdawały się związywać w węzły, jak w najgorszych skurczach, i to w miejscach gdzie nawet nie wiedziała, że ma jakieś mięśnie, o wnętrznościach palących jak od środka wyżerało ją stado gryzoni..
Osunięcie się na ziemię było praktycznie nieodczuwalne. Jedyne co była w stanie robić to zaciskać dłonie w pieści, tak, ze paznokcie znaczyły skórę krwawymi śladami, ale niedługo i tego nie mogła zrobić, jej dłonie tylko spazmatycznie dygotały, a paznokcie ryły kamień placu, łamiąc się jak kawałeczki patyczka.
Nawet jęk nie był z stanie przedostać się przez zaciśnięte gardło, dusiła się niemal własnym oddechem.
Śmieszne..
Do niedawna za najgorszy ból w życiu uważała chorobę w dzieciństwie, która przykuła ją do łóżka na wiele tygodni. Ból mięśni, drgawki uniemożliwiające poruszanie się, nieustanne zaburzenia równowagi.. Wtedy sądziła, że gorzej już być nie może. Ze jeszcze trochę i umrze, no po prostu umrze i nie ma innej możliwości. Jedenastoletnia Chise nie była w stanie wyobrazić sobie większego bólu i tego jak mogłaby go znieść, nawet kiedy Nani pobłażliwie jej mówiła, że nie jest jeszcze tak źle.. Dla niej wtedy było Bardzo Źle.
A teraz było BARDZO ŹLE.
~ No, nie ma czemu płakać.. To przecież ci w końcu przejdzie, słoneczko - usłyszała głos swojej opiekunki, jakby była tuż obok. W tej chwili, w tym momencie! Miała ochotę zawyć, zwrócić się do niej, ukryć w grubych ramionach i tam przeczekać to piekło, przy strażniczce i piastunki swojego dzieciństwa. To ona zawsze była przy niej przy chorobie, czemu sadziła, że w takiej chwili ją opuści? Niemal czuła zapach krochmalu sztywnych spódnic i placków chlebowych, które zawsze piekła jeszcze przed świtem. Robiła ich tyle, że zawsze był nadmiar i te oddawała ludziom biednych, których dokarmiała. Im też dawała te, które jej nie wyszły lub były z jakiegoś powodu odrzucone. Czekała z utęsknieniem na dotyk chłodnej dłoni na policzkach, który by uśmierzył gorączkę i zabrał gdzieś.. Z daleka stąd. Do domu, jej miękkiego łoża, gdzie wszystko okazałoby się snem, koszmarem..
Jednak nic nie poczuła. Ponieważ, jak sobie uświadomiła w przebłysku ostrości umysłu, Nani tu nie było. Była w Sogen, daleko stąd. W tym momencie całe eony stąd. Przeszył ją dreszcz, jakby ktoś oblał ją zimną wodą.
~ Wstawaj! - ostry, ale beznamiętny głos senseia uderzył w jej uszy, jakby stał tuż nad nią. Słyszała szuranie jego kija, którym machał delikatnie wzdłuż ciała, jak to zazwyczaj robił gdy był niezadowolony z opieszałości danego ucznia. Do tej pory nie musiał tego używać na niej - zawsze była pierwszą, która zrywała się po upadku, nawet jeśli czekały ją kolejne bęcki, do chwili gdy kazał jej przerwać.
~ Na co czekasz? Ruchy! - huknął, a ona ponownie drgnęła, ręce same chciały szukać ostrzy, napięła mięśnie, jakby miała skoczyć bystro na równe nogi.. Tyle, że nie miała kontroli nad swoim ciałem. Mięśnie szarpnęły, głowa przerzuciła się w obie strony, ale nie była w stanie wstać.
~ Wybacz mi, Mistrzu! - chciała krzyczeć, błagać, prosić. Nie da rady tego zrobić! Nie dzisiaj, nie tutaj, nie teraz.. Jednak nagle kij opadł na jej splot słoneczny, zabierając jej resztkę oddechu. Przez przerażającą chwilę, była w stanie jedynie poruszać ustami jak ryba wyjęta z wody. Była przekonana, że da rady. Coś się zablokowało, wyduszono z niej ostatni oddech w jej życiu, tym jednym celnym ciosem. Potem jednak ze świstem powietrze wleciało do płuc. Nigdy się jeszcze tak nie cieszyła z jednego oddechu.
~ Nic z ciebie nie będzie, jeśli nie dasz rady wstać. Będziesz zerem, nikim, rozumiesz! MUSISZ WSTAĆ - starczy głos grzmiał ponad jej głową, a Chise poczuła łzy w oczach. Niech ją poprosi o cokolwiek jutro, nawet za kilka godzin, jak to się tylko skończy.. Zrobi wszystko! Choćby żonglerkę mieczami! Ale teraz nie była wstanie zrobić nic. Rozrywano jej ciało. Czemu tego nie zauważał!?
.
.
.
No tak. Nie był prawdziwy.

Czakra: 80%
KEKKEI GENKAI: -
NATURA CHAKRY: Katon
STYLE WALKI:
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Wrodzona - Ślepiec
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 50
    WYTRZYMAŁOŚĆ 100
    SZYBKOŚĆ 150 | 200
    PERCEPCJA 60 (startowe) | 75 (z bonusem)+50 | 125 łącznie
    PSYCHIKA1
    KONSEKWENCJA40
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 360 bez bonusów
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 110%
MNOŻNIKI: +25% percepcji, styl na S, +50 szybkość i percepcja
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • STYLE WALKI 1 (dziedzina D)
    • Nanken no Mai - S
    • ---
    • ---
    NINJUTSU D
    ELEMENTARNE
    KATON B
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
Przy pasie 7 wakizashi, maska, kabura na udzie i torba
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura:
4 Kunai
3 Granat dymny
4 Notki świetlne
4 Notki wybuchowe

Torba:
20 kwadratowych shurikenów
5 zakrzywionych shurikenów
Nazwa
Nanaken no Mai
Zasięg
Zależy od długości ostrzy
Specjalizacja
Użytkowanie wielu broni siecznych jednocześnie
Opis Odmiana Chanbary będąca bardzo dziwnym sposobem na posługiwanie się bronią białą. Użytkownik włada bowiem aż siedmioma mieczami jednocześnie. Są to ostrza krótsze od katany znajdujące się w podanych miejscach: w ustach, między łokciami i przedramionami, pod lewą pachą, przyciśnięty ramieniem do szyi, pod kolanem i przyciśnięty udem do brzucha. Chwyty broni są na tyle solidne, że można spokojnie władać bez obawy o wypadnięcie broni w trakcie walki. Korzystając z tej metody walki liczy się głównie szybkość i percepcja.
Właściwości Użytkownik tego stylu jest w stanie używać większej ilości broni siecznych jednocześnie, co przekłada się na jego zdolności bojowe - staje się bardziej nieprzewidywalny, a przez to niebezpieczniejszy.
Bonusy Poziom Nanaken no Mai a ilość mieczy:
D: 2 ostrza
C: 3 ostrza
B: 4 ostrza
A: 5 ostrzy
S: 7 ostrzy

Dodatkowo podczas walki wieloma ostrzami użytkownik otrzymuje bonusy do atrybutów (zależne od zaawansowania w stylu):
D: Szybkość +10, Percepcja +10
C: Szybkość +20, Percepcja +20
B: Szybkość +30, Percepcja +30
A: Szybkość +40, Percepcja +40
S: Szybkość +50, Percepcja +50
Bonusy na każdej randze nie sumują się.
Opis Uwaga! Ten styl walki mogą opanować jedynie wybrane osoby, posiadające zgodę Administracji.
0 x
Yuji Saga

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Yuji Saga »

Jeżeli ktoś ściąga twarz przed wami, to oczekujcie, że to będzie jakiś brzydal, który próbuje ukryć swoją brzydotę pod skórą innego człowieka, czyż nie? Jak to widziałem, to skrzywiłem się lekko, po czym przyglądałem się dość zainteresowany, na to co zaczynałem widzieć. I uwaga, nie był jakiś fuj, a nawet przystojny. Gdybym nie dowiedział się od tego popaprańca co nie umiera, to bym nigdy nie wpadł, że to jest ten nasz Legendarny Antykreator, który wygląda świetnie. On też posiadł jakąś umiejętność niestarzenia się oraz życia długo. Tyle osób, które miały klucz do nieśmiertelności, którą pragnąłem zaraz po podbiciu świata. Poczułem się jak na boże narodzenie. Prezenty dostałem wcześniej, a wszystkie wpadły w mój gust. Jak miło, czyż nie? Do tego nasza kochana Legenda ładnie to powiedział, że nie podlegam mu, a NESowi. Chce jedynie tutaj parę rzeczy sprostować. Nikomu nigdy nie będę podlegać, tak naprawdę. Mogę udawać, mogę mieć sojusz, wziąć tymczasową robotę, ale nigdy nie będę w kajdanach kogoś innego. To ja zakładam innym obroże, a nie mi. A i jak to nie ON mi rozkazuje czy przydziela zadanie, by wkupić się w łaski do paczki, to mogę zabijać cywili, tak jak nowy kolega powiedział. Klany mogę skłócić przy okazji. Już mam nawet cel z kogo zrobić kozła ofiarnego. Pieprzony Ród Haretsu. Spróbuje zrobić im jak najwięcej wrogów, niech potem umierają niczym psy, albo boją się wyjść ze swoich bezpiecznych terenów. Mam co do tego dość duże możliwości, by większość znienawidziła wybuchowych ludzi.
Wiecie czego nie lubię. Kiedy nędzne robaki nie znają swojego miejsca. Takie które próbują wejść na twój but, pobrudzą go przy tej próbie, zostawią niesmak oraz to uczucie, że taka istota próbowała komuś takiemu jak JA dorównać! Ta dziwka, dokładnie to napisałem. Ladacznica nazwała mnie „lizodupem”. Oh, to nie było takie mocne, nie uderzyło mnie to, ale zirytowało. Na chwile mój uśmiech zszedł, ale potem znowu powstał, chowając moje emocje. I do tego, jak to jest, ktoś taki jak ja, piękny i w ogóle, powiedział to co mu siedzi na sercu, a już go wyzywają od czopków. Widać, że niskie formy życia nie rozumieją tego co robiłem, co chciałem wyciągnąć, a zrozumieli to wszystko jako próba przypodobania się. Żałosne. Pewnie ślepa i to jej nie pozwoliło zobaczyć mojej wspaniałej osoby, dlatego tak bredziła. Biedna głupia żałosna dziewucha. Zostawmy ja, bo mamy tutaj innego gorszego heretyka. To co ON powiedział było nie do pomyślenia. Jak on śmiał wypowiedzieć się takim tonem w moją stronę, zanegować moją boskość i tak nazywać. I to oni mówili, że ja jestem tym lizającym dupę gościem, a on wchodził głębiej niż ustawa pozwalała. Jak najmniejszy czopek w duża dupę. Byłem wściekły. Nienawidziłem go. Ja jestem Bogiem. Ja jestem prawem. Ja jestem pięknem. Ja jestem wszystkim czego wszyscy pragnęli. A on coś takiego powiedział. Chciałem go zabić, uwolnić swoją boskość na niego. Złapać za jego krtań i wykonać jeden prosty wybuch. By odciąć jego głowę od ciała. Mówił na głos, że jest nieśmiertelny. Tylko głowa bez ciała nie zdziała za dużo. Mogłem to zrobić, chciałem to zrobić, ale nie, byłem przy Hanie, nie mogłem by poniosły mną emocje, nie mogłem zniszczyć tego na co pracowałem przez parę minut. Musiałem opanować znowu moje emocje. Przywdziałem maskę lekkiego uśmiechu. Położyłem dłonie na moich piersiach, bym nie złożył ich w pięści. A wzrok, no tutaj było najgorszej. Ciężko jest mi opanować moje czerwone oczy, które płonęły nienawiścią. Przeszywałem faceta moim wzrokiem, niczym ostra włócznia odkryte ciało.
Antykreator postanowił ukarać babe za swój niewyparzony język. W mgnienia oka pojawił się przy niej, wbił w nią coś, a ona upadła. To był miód! Po prostu coś wspaniałego dla moich oczu. Ta pierdolona kurwa padała! Dostała za swoją za to co mówiła! Tak to jest, jak się odzywasz do Boga, karma do ciebie wraca. Przez ten moment pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Uczucie szczęścia z tego co zobaczyłem. Kobieta cierpiała, a przy okazji pewnie ten jej ukochany, który podpadł mi najbardziej ze wszystkich żyjących istot na ziemi. Zadowolony zacząłem iść jednak na środek placu. Byłem ciekawy co się teraz wydarzy, na początku chciałem ruszyć na miasto jak najszybciej by niszczyć, ale teraz chciałem zobaczyć cierpienie tego żałosnego robaka.
Do tego zauważyłem, tak jak Han i pewnie jak reszta, że kogoś nam brakuje, chłopca który coś tam robił, ale nie zapadły w mojej pamięci jego poczynania. Gdzieś tutaj był, możliwe, że ukryty pod ziemią, jak ja. Był w dziurze, więc pewnie używa tych samych technik ziemi. Teraz poznawałem to nieprzyjemne uczucie moich ofiar. Gdzie pod tobą może znaleźć się ktoś kto może zaskoczyć w jakimś stopniu. Zabić pewnie nie zabije, ale ziemia już nie była dla mnie przyjazna na ten moment. Trzeba uważać.
Legenda zniknęła. Zostały teraz na placu aż trzy osoby, no i pod ziemią może czwarta, ale nie można być w stu procentach pewien, czyż nie?
-Oho, czyżby kochanka umierała?- w moim głosie była wyższość. Stałem wyżej, nie byłem w łańcuchach jak ci tutaj. Nie musiałem dbać o innych, albo bać się o nich, że coś im się stanie. Tylko myślałem o sobie, tylko wyłączenie o mnie. Tak jak cały świat powinien. I tak będzie za niedługo myślał. Ja się oto postaram, uwierzcie mi.
Przyglądałem się zadowolony co tam robi nasz nieśmiertelna glizda. Włożył w usta ślepej pigułkę, pewnie gwałtu, następnie jego dłonie zajaśniały i wziął dziewczynę na ręce. Wszystko spoko. Ale to co potem wykrzyczał, było granicą wszystkiego. Chciał bym to ja mu pomógł. Po tym co usłyszałem? Do tego ta kobieta jest ważniejsza odemnie, o chyba kpisz. Nie pomogę ci.
-Jestem Yuji, robaku, twoim Bogiem, którego obraziłeś.- rzuciłem mrużąc oczy, podnosząc lekki podbródek do głowy, ukazując znowu tak wyższość nad jego nędznym istnieniem.
Nie było już tutaj Hana. Nie, nie było. Blokadę którą sam sobie ustawiłem zniknęła. Nic nie trzymało mnie na przeszkodzie, by zrobić im krzywdę. By odpłacić się za te słowa. Pokazać wyższość nad nimi, nędznymi robakami, które nie wiedzą chyba, że ich miejsca są pod moimi butami. Po prostu wystarczyło uwolnić mój boski gniew, podbiec, wybuchnąć i po krzyku. Ale nie, jakoś nie, nie chciałem tego zrobić. Dziwne powiecie? Nie, to nie jest dziwne. Śpieszę wyjaśnić. Kiedy tylko nasz książę, który ratował księżniczkę biegł by wybiec z placu, ja po prostu wyciągnąłem z kabury pięć shurikenów. Nie powinien tego zobaczyć, bo był bliżej wyjścia, a jak się biegnie w pewnym kierunku i to z osobą którą chce się uratować, to nie patrzy się do tyłu, czyż nie? Czy się patrzy? Bo nie wiem, nigdy nie byłem w tak strasznym położeniu, jak ta dwójka. No nic. Po prostu wyczekiwałem, aż będą w wyjściu z placu i posłałem moje gwiazdki. Dwie w ramiona, jeden w kark, a ostatnie dwa w nogi. Tak by mu trochę przeszkodzić w tym biegu po życie, niech będzie miał trudniej. Niech ogarnie go większy strach przed stratą ukochanej. A jak umrze? Upsi. Niech poczuje ta gorycz, niech dogorywa. Takie cierpienie będzie lepsze od śmierci dla niego. Śmierć ukochanej osoby. To najgorsze co może trafić człowieka, a jeszcze jak miał możliwość ją uratowania, ale mu się nie udało. Popadnie w rozpacz. Oto mi chodziło. Niech poczuje mój gniew.
Mój ruch nie był moim ostatnim. No ostatnim dla tej dwójki. Po prostu postanowiłem im trochę przeszkodzić, a jak umrze, to niech wie, że dzięki mnie.
Ruszyłem biegiem do innego wyjścia z placu, nie chciałem biec tym co ta dwójka, bo jeszcze wywiąże się walka, a nie chce walczyć, bo jeszcze tamten umrze i co? Nie będzie cierpiał katuszy. Do którego miałem zamiar biec? Do tego na prawo od wyjścia przez które pobiegła ta dwójka heretyków. Czyli wyjścia w dalszą część miasta. Oczywiście wiedziałem, że tutaj może być ten chłoptaś, nie zapomniałem o nim. Jak zobaczył to co wyjąłem oraz co zrobiłem. To pewnie mógł zaatakować, albo coś robić. Dlatego szybko się poruszałem oraz uważałem na ziemie. Miałem przypuszczenia, że może jej użyć przeciwko mnie. Musiałem być gotowy na unik z dołu albo z innej strony, bo jeszcze porzuci ta swoją kochankę, by ze mną walczyć. Wtedy by było ciekawie, ale nie chce tego robić. Zjadłem już jedną pigułke, by zregenerować większość moich zasobów chakry, tak by móc dalej się bawić w mieście. Do tego, nie wiedziałem co mnie dalej czeka, wiec jak będzie jakaś wysoka przeszkoda, to aktywuje technikę chodzenia po ścianach. Chce wybiec z placu, by porobić swoje sprawy, wiec nie mogę marnować czasu by czegoś obiegać.
Ukryty Ruch!
Jak tylko wybiegłem wyjściem na prawo od sceny i reszta mnie nie widzi, to od razu skręcam za budynkiem i biegnę w tą samą stronę, tak jak biegła reszta. Tylko innym wyjściem, schowanym za budowlami. Co chciałem osiągnąć? Nic specjalnego. Po prostu biegłem w tamtą stronę, bo może uda mi się zobaczyć co się tam z nimi zadziać i inne. Do tego próbuje wypatrzeć wszystkiego wokół. Szukałem też cywili czy też shinobi w zasięgu mojego wzroku. Chciałem znaleźć cos ciekawego, dzięki czemu będę mógł zrobić ten Chaos.
Techniki!
Nazwa
Kinobori no Waza
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis <span style="display: block; margin: 0; padding: 0; text-align: justify;">Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.</span>
Staty:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:

SIŁA 41
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 81
PERCEPCJA 49
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1

SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 222
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 105%
Chakra: 40% + 40% (pigułka bojowa) = 80%
Ekwipunek: (Tylko bez zmian w pojemności, bo aktualizacja wbiła kiedy już event był
Torba [68/70]
  • 8x Kunaie
  • 5x Shurikenow
  • 2x Granat Dymny
  • Pigułka ze skrzepniętą krwią
0 x
Murai

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Murai »

Mężczyzna w zbroi swoją osobą postawił grupkę przed nietypową sytuacją. Nawet jeśli była to jedynie jedna osoba, to wzbudziła w większości członków spore obawy. Szczególnie w Muraiu, który zdawał się mieć największą świadomość tego, z czym mieli styczność. Teoretycznie jeden z Jeźdźców. W praktyce może być to po prostu jakaś silna, acz nie przepotężna jednostka przeciwnika. Antykreatora co prawda, ale nawet on nie może mieć ludzi wyłącznie potężniejszych od każdego żywego Shinobiego do niego nie przynależącego. W każdej hierarchii znajdują się mało znaczące osoby, szeregowe pionki najniższego szczebla, jak i bardziej wartościowe figury, te mniej i bardziej liczące się na planszy. Jaką figurą był Kakuzu, a jaką ten odziany w zbroję mężczyzna bądź kobieta? Ciężko było stwierdzić, nie znał shogi na tyle żeby móc ustosunkować się do nich. Tym bardziej, że przeciwnik nic nie pokazał. W takim razie dlaczego któryś z reszty drużyny miał takie obawy? Zaproponowana przez Muraia opcja miałaby sens z dwóch powodów. Raz, że dzięki temu miałby jakikolwiek punkt odniesienia. A dwa, że sam nie byłby zagrożony w żaden sposób. To kto inny wykonywał atak, on jedynie stwarzał do tego warunki z bezpiecznej odległości. Jego pomysł nie spotkał się z akceptacją, zamiast tego Reiko użył swoich oczu i przeprowadził zwiad. Pomysł przedni, mogli dowiedzieć się znacznie więcej rzeczy przed podjęciem dalszej decyzji. Słowa które najbardziej zwróciły jego uwagę to "dwa źródła chakry" i "pusty".
Słowa te wywołały gorączkową wręcz lawinę myśli, która uderzyła w Muraia z pełną siłą. Dwa źródła chakry. Było to zaskakująco podobne do jego przypadku, kiedy posiadał kilka serc z czego każde miało swoje zasoby chakry. W takim wypadku ten ktoś miał tą jedną cechę wspólną z Kakuzu, albo też także był członkiem tego Szczepu. Dalsze słowa jednak zniszczyły tą wizję. Zbroja pusta w środku. Efekt jakiejś techniki? Może Dotonowa zbroja która sama chodziła i walczyła? Sam Reiko wyglądał, jakby nie wierzył w to co widzi. Nawet ktoś z takim doświadczeniem, Shirei-kan? Yuriko wydała rozkaz. Medyk musiał uciec z rannym, a cała reszta miałaby powstrzymać zbroję. Dlaczego akurat takie rozłożenie obowiązków? Dlaczego bali się go mimo faktu swojej mocy i braku informacji o jego sile? Nawet jeśli Kakuzu powiedział że jest potężny, to przecież oni także byli. Murai miał już większe powody do strachu, ale w takich chwilach jego ułomność emocjonalna była wybawieniem. Pozwalała ocenić sytuację trzeźwo, bez strachu czy innych nieważnych odruchów. Rozpoczęli techniki mające na celu powstrzymanie go. Murai wytworzył zamaskowany dół w ziemi, do którego miałby wpaść przeciwnik. Podstęp ten nie został przez niego wykryty, bowiem spadł w niego jak tylko dotknął nogą pokrywy od dziury. Dawało to też informację o wadze przeciwnika, podobnej do ludzkiej bądź większa. Nikusui wystrzeliła kilka strumieni elektryczności. Ale zostało to zablokowane za pomocą lodu. Lodu klanu Yuki, takiego samego jakim posługiwał się Natsume. Pomniejsze zagrożenia w postaci kolejnych pocisków czy przeciwników zostały zneutralizowane praktycznie natychmiast, w brutalny acz skuteczny sposób. Najbardziej liczyło się to, że zbroja wyszła z dziury nienaruszona. I że dowódca rozkazał odwrót. Zbroja wystawiła swoje kończyny w stronę jego i Nikusui. W tej skierowanej do niego Kakuzu zauważył światło, tlące się w rurce wchodzącej do dłoni. Co to było? Wystrzeliwanie technik z rąk?
- Zrozumiano. - powiedział, po czym błyskawicznie odskoczył w bok. Jego zamiarem było schowanie się za budynkami, w miejscach gdzie pole widzenia przeciwnika będzie ograniczone przez naturalne przeszkody. Zdawał sobie sprawę, że budynki mogą zostać zniszczone na wskutek działania techniki. Gdyby tak się stało, a Kakuzu nie miałby jakichkolwiek szans na unik czy reakcję to Kakuzu miał jednego ze swoich asów. Stworzenie pod sobą dołu w ziemi, do którego błyskawicznie mógłby się schować i przeczekać strumień śmierci. Słyszał swoje imię wypowiedziane gdzieś daleko. Krzyk mężczyzny który go wołał. Ale w tym momencie najważniejsza była jego osoba i tylko jego osoba. Jego życie a nie zachcianki całkowicie nieznanego mu człowieka. Nie, żeby znajomość z nim była jakąkolwiek różnicą.


ZDOLNOŚCI
KEKKEI GENKAI: Jiongu
NATURA CHAKRY: Doton
STYLE WALKI: Gōken
UMIEJĘTNOŚCI:
  • Nabyta -
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
  • SIŁA 30 (1 poziom)
    WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)
    SZYBKOŚĆ 170 (5 poziom)
    PERCEPCJA 155 (4 poziom)
    PSYCHIKA 1 (1 poziom)
    KONSEKWENCJA 95 (3 poziom)
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 410
KONTROLA CHAKRY A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:251% [100% bazowe + 6% Wytrzymałości + 55% (Serce Katon B) + 45% (Serce Fuuton C) + 45% (Serce Suiton C)]
MNOŻNIKI:

POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
  • NINJUTSU E
    STYLE WALKI: (2 - dziedzina B)
    • Goken - S
    • Seido - A
    KLANOWE A
    DOTON C
    FUUIN D
    KATON B (Klik)
    FUUTON C (Klik)
    SUITON E (Klik)

EKWIPUNEK
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Dwie kabury na broń (lewe i prawe udo)
- 2 tonfy obwinięte bandażami (przy pasie)
- Wachlarz na plecach (zwinięty)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
  • Przy pasie:
  • Kabura na broń |Zapełnienie: 19,5/20 obj.| (prawe udo):
    • 2 kunai z notką wybuchową (13)
    • 1 kunai z notką oślepiającą (6,5)
  • Torba (60/70) (lewy bok):
    • Zwój Mały 1 (10/70) (Wypełnienie: 136,75/150):
      • Sztylet x2 (20/150)
      • Zaostrzony Kastet x2 (16/150)
      • Katana (30/150)
      • Parasolka z senbonami x125 (51,25/150)
      • 1 kunai z notką wybuchową (6,5)
      • 3 kunai z notką oślepiającą (13)
      • 11 shuriken (21)
    • Zwój Mały 2 (10/70) (Wypełnienie: 94/150):
      • 1 Fūma Shuriken (90)
      • 2 strzykawki (4)
    • Zwój Mały 3 (10/70) (Wypełnienie: 135/150):
      • Notka wybuchowa x19 (8/150)
      • Notka Świetlna x3 (1,5/150)
      • 4 porcje Makibishi (40 sztuk) (10/150)
      • Dzwoneczki x15 (3,5/150)
      • Żyłka 40m (40/150)
      • Bomba dymna x1 (2/400)
      • 10m żyłki (10/400)
      • Kunai x10 (60/400)
    • Zwój Średni 1 (30/70) (Wypełnienie: 270/400):
      • Gruda z ziemią z doczepioną notką wybuchową na zewnątrz (270)
    • Ukryte w ciele:
      • 4 notki wybuchowe (1 w każdej kończynie)
      • 4 notki oślepiające (1 w każdej kończynie)
      • Metalowe kolce - 6 w każdej ręce, 1 w nadgarstku, 3 w każdej nodze
    • W Domu:
    • Mały Zwój z tajemnicami Kakuzu
Murai za pomocą tej techniki stara się schować na około 10m, po czym wyskoczyć jak zagrożenie minie. Generalnie robi to w ostateczności, kiedy widzi że ma zostać trafiony przez technikę mimo ucieczki pomiędzy budynkami z całą swoją prędkością. Oto jego droga (czerwona linia): https://i.imgur.com/M2TpkMw.png
Nazwa
Doton: Dochū Eigyo no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Dowolny
Koszt
E: 24% | D: 18% | C: 15% | B: 12% | A: 9% | S: 6% | S+: 3% (1/2 na turę)
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Udoskonalona wersja techniki Doton no Jutsu. Dzięki niej można szybciej znaleźć się pod ziemią, albo się z niej wynurzyć, jednak samo poruszanie się pod nią dalej jest powolne. Jest to z pewnością wada tego Jutsu, ale i tak daje ono nam wiele. Można przecież niespodziewanie pojawić się i zaatakować, a to umożliwia naprawdę niezłe kombinacje.
Chakra:
Serce główne 88/106%-9%
Serce Katon 43/55%
Serce Fuuton 36/45%
Serce Suiton (nie do użycia) 45%
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1028
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Nikusui »

Normalnie plejada gwiazd się tu rodziła. Nietypowych, unikalnych zdolności. Pomijając fakt dojścia do szybkich kompromisów, co momentami było wręcz niemożliwe, to mieli tu właśnie chodzącą zbroję. Tak, pustą w środku, po prostu. Sam Shirei-kan był zdziwiony, więc oni by nie mieli być? Już nawet nie wspominając o tym, że była to okazja by poznać zdolności tych dziwnych oczu Hyuuga, to nie przypuszczała, że ktokolwiek... ba, cokolwiek może mieć dwa źródła chakry. Pancerz, jakaś pestka w środku i nienaturalny obieg chakry. No, dwóch chakr. Zajebiście! Szałówy można było dostać od samych tych informacji. Niektóre momenty mogły przekraczać najśmielsze wyobrażenia. No ale, kurwa, ninja, nie? Tu nic nie powinna zaskakiwać, a zwłaszcza z biegiem czasu.
I padło. Padło polecenie, by jednak zrobić cokolwiek, niż natychmiastowa ucieczka. Białowłosa była już przygotowana, dlatego nie zwracała uwagi na to, co działo się dalej niż poza zarys ich czynności. Każdy przecież miał coś do zrobienia. Nie wiedziała jednak, czy jeśli atak się uda, to czy jest sens ucieczki? Nie powinni atakować, by zwiększyć swoje szanse? Dobra, wiedziała, że Jeźdźcy to nie są jakieś wypierdki, które wyszły z piaskownicy, do której dopiero co nasikali i ulepili z tego babkę. Tyle, że oni też jednak coś potrafili. Nie byli z pierwszej, lepszej łapanki, ale coś sobą reprezentowali. Chociażby to, że jedno z nich potrafiło wywoływać konwulsję, by ostatecznie rozerwać głowy przeciwników na kawałki. Zachęcający widok.
Nadeszła pora na kolejny atak, w którym miała brać udział również Ryukata. Kiedy tylko zauważyła, że zbroja wpada w dół, wykonała technikę raitonu, by trafić w ten blaszany łeb. Liczyła na powodzenie tego ataku, który nie należał do najwolniejszych. Jednak pojawiła się przeszkoda. Na tyle twarda, by błyskawica jej nie pokonała. No, może inaczej. Dziwna, lodowa bariera została pokonana, ale to sprawiło, że jej jutsu zostało zneutralizowane i ostatecznie nie trafiła w kupę złomu. Za to dało mu to motywację do kontrataku. Chwila, moment, a ona i Murai, jako głowni atakujący go, byli na celowniku. I to dość nietypowym, bo to, co było skierowane w jej stronę, nie kojarzyło jej się z naturalnymi zdolnościami. Dobra, o czym my mówimy. Pusta zbroja, dwa sztuczne obiegu chakry, jakiś kurdupel, co nie przypomina człowieka siedzi w środku.
- Co za zjebany złom. - warknęła pod nosem, wiedząc bez tej dosłownej komendy, że nieciekawie byłoby pozostać w miejscu. Nie miała jednak pojęcia, jak wielki zasięg może mieć to, co z tego wyleci. Czy leci prosto, czy ten dziad może tym sterować? Spodziewaj się niespodziewanego, ot tyle. Oczywiście pierwsze, o czym pomyślała, to ucieczka na dach, który znajdował po jej lewej stronie, a więc dalej od Shigemiego i całego zgromadzenia, które jeszcze niedaleko tkwiło. No i od barykady również. Z tego dachu zamierzała przemieścić się w dół, zeskakując na ziemię (a więc i byłaby zasłonięta barykadą), by chwilowo ukryć się za budynkiem, który znajdował się zaraz z tym, który był połączony z barykadami. Musiała brać poprawkę na to, jak wielki może być ewentualny wybuch, by zdążyć uciec. Jeśli był posłany tylko w jednym kierunku, ten zabieg mógłby się udać, jeśli nie, musiała uciekać przed pociskami, w każdym kierunku, oby nie znaleźć się bliżej Kabuto. Miała już plan, ale by go zrealizować, musiała na chwilę przystanąć i rozeznać się w sytuacji. A najlepiej obejść zablokowany teren. A gdy tylko ktoś jej będzie w tym przeszkadzał, trzeba będzie pozbyć się zagrożenia. Chociaż na jakiś czas. Mimo wszystko, ucieczka nie leżała w jej naturze. Czułaby się w tym nieswojo, nawet jeśli tak podpowiadałby zdrowy rozsądek. Tak po prawdzie jednak... czy jak teraz nie zaczną uciekać, to nie będą musieli robić tego przez resztę życia? A białowłosa nie zamierzała się dostosowywać.
W sytuacji, gdyby tradycyjna ucieczka mogła nie pomóc, to musiała skupić się na kawarimi. By tylko zamienić się z czymś w zasięgu wzroku, oczywiście dalej od zagrożenia i wtedy zmienić już swoją pozycję normalnie. Najważniejsze jednak było zdążyć przed atakiem. I w momencie ucieczki nie dać się zabić przez kogoś innego. No, ale od tego miała bicz, żeby zachować jeszcze trochę swojej chakry.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Numa
Martwa postać
Posty: 618
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem.
Multikonta: Ni ma

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Numa »

Ciężkie dyskusje jak to powiadają, Numa w sumie zdawał sobie sprawę z tego że niektórym odbija od różnych czynników jednak to co widział nieco przerastało jego pojęcie. Zachowanie Dio jak i tego drugiego było dla niego niezrozumiałe. - Oni są jacyś nienormalni ? Zachowują się jak pieprzone nastolatki do jakiejś ważnej osobistości. Do tego zdecydowanie nie można im ufać. Jeden i drugi z manią wielkości, bez pieprzonych skrupułów, a gdy wyczuli coś silniejszego od siebie o mało nie doznali orgazmu od wchodzenia mu w dupę. Uważając się za lepszych kiedy sami robią z siebie osoby które nie mają nawet woli aby zachować zwykłą godność. Może i jestem sierotą ale oni przekraczają to pojęcie. Choć czym jest godność w takich momentach ? Czy siła jest wyznacznikiem tego kogo cienię. NIGDY. Może imponować ale nigdy nie będzie tym co decyduje o słuszności. - Dlatego Numa nawet nie wyobrażał sobie przymilania do kogokolwiek nie ważne jak silny był na podstawie krótkiego występu i osiągnięć w mordowaniu innych. Nie w ten sposób. Możliwe że Numa po prostu nie znał Hana czego nie wykluczał. JEDNAK doskonale widział że oboje gonili za najpierw jednymi a potem drugimi jak swoiste zwierzaczki. Łaknące atencji swojego pana. U Numy wywoływało to aż lekkie mdłości. Dziewczyna jako jedyna była tą którą rozumiał. Była ona na swój sposób wkurwiona i nie zamierzała się ugiąć temu co się działo tak samo jak on. Nie zamierzał uciec, nie teraz... Jednak życie zaskakuje. Jej metody nie wydawały się Numie najlepsze. Co najzabawniejsze słowa Hana nie były kompletnie pozbawione sensu a sam bezdomny zaczął wyczuwać że w wielu sprawach miał rację. Prawdą było to że klany były naiwne głupie i tchórzliwe. Sam Numa nie uważał się za odważnego. Wręcz przeciwnie, uważał się za tchórza i słabeusza. Jednak mimo tego że nie należał do filarów tego świata, nie był kimś kto lepił się do silniejszych, lub też unikał ryzyka. Dlatego należało również odróżnić odwagę od głupoty. Nieunikanie ataków przeciwnika nie jest odwagą jest głupotą. Tak samo jak bycie gotowym na śmieć bez planu ucieczki. Było to pozostawienie siebie w zwykłej sytuacji pod ścianą. A takie sytuacje nie zawsze magicznym sposobem się rozwiązują. Życie to nie bajka. Czasem jest się gniecionym nierównymi siłami. Numa doskonale to rozumiał. Ba cała ta sytuacja taka była. Prawdopodobnie był najsłabszy z wszystkich obecnych na placu. Mimo tego udało mu się zachować godność i życie do tego momentu gdy sam ich domniemany lider pofatygował się przybyć. Wtedy stało się Han zdecydowanie powiedział że zamierza ukarać Chise. Numa gdyby miał możliwości pewnie próbował by to jakoś zatrzymać. Jednak wyglądało na to że jego psychika nie wytrzymała. Mimo tego że potencjalnie nie było dla niego zagrożenia... A może cholera wie odebrał to jako zagrożenie. W każdym razie planował ustać nad miejscem które zapewniało mu szybką ucieczkę i co. Zniknął. Uwolnił się od problemów bycia widzianym przez dwójkę osób które zobaczyły swojego boga widząc przez chwilkę jak jedyna normalna osoba tam była faszerowana jakimiś szpilkami. Numa nie planując w żaden sposób zrobił najlepszą akcję w swoim Życiu. Zniknął niczym magik. W pewien sposób nie było to niczym nowym. Bezdomny miał w tym zdecydowanie potencjał. Wracajmy jednak do tego co działo się na powierzchni. Han zniknął. A do jego czułych uszu dotarło coś co wręcz nie wywołało u niego fali śmiechu. Co to było ? - Ten Dio jego żarty były jak zwykle nie na miejscu. Nawet lubiłem tą kobietę... Szkoda jej, jednak pomagać komuś kto zdecydowanie z chęcią zabił by mnie. Ba dostał zadanie aby sprawdzić czy umiem zabić ? Jakbym był pierdoloną rzeczą. Która będzie tańczyć jak mi zagrają. Która musi słuchać pierwszych lepszych osób. Hanji miał rację co do jednoczenia klanów. Ja jednak nie jestem ani klanem ani członkiem żadnego. Też nie jestem Shinobi. A tego Medyka powinienem zabić. Jedyne co przysporzy to kłopotów. - W głowie numy zapanowała na chwilę pustak. - KURWAAAAAAAAAAAA !!!!!!!! - W tym momencie na powierzchni pojawiły się dwa błotne wilki. Które dość szybko ruszyły w kierunku Shigi. Jedno było pewne w tym momencie coś dzieciakowi odpierdoliło. Wyłonił się on nagle w miejscu niedaleko biegu z ranną i powiedział jedynie jedno soczyste słowo. -Spierdalaj. -
Po czym ruszył w kierunku tego golema. Nie jak debil biegnąc na wprost starając się go staranować a wskoczył na dach. Przyczepiając się wszystkim znanym podstawom kontroli chakry. Wilki nie biegły one zapierdalały prowadzone jakimś schizofrenicznym obłędem który ciężko było opisać. Tak coś z Bezdomnym było nie tak. Można było to opisać wymownym milczeniem. Jednak podobno im więcej tym lepiej tak więc wypadało by napisać cały esej o tym jak to Numa po raz kolejny wkurwił się przez toksyczne dawki hipokryzji Shigi który teraz prosił jak i to że bezsilność sprawiała że narastała w nim ogromna flustracja gdy starasz się komuś pomóc a wychodzi magicznie. A może chodziło o to że z wszystkich pojebanych osób z tego placu musiało coś się stać akurat tej kobiecie którą rozumiał ? Jednak najlepiej stwierdzić że coś w nim umarło. Najprawdopodobniej resztki zdrowego rozsądku. Wilki ruszyły przy krawędziach budynku. Wyprzedzając prawdopodobnie obciążonego Shigę i ruszając na golema. z dwóch stron sprawiając ze raczej ciężej będzie mu wykluczyć ich brawurowe natarcie. Tymczasem Numa zapierdalał po dachu patrząc jedynie na golema. Można było wręcz powiedzieć że doznał swoistych klapek na oczy. Koordynował wówczas natarcie wilków przeskakując może czasem z dachu na dach. Plan ? Brak planu. Po prostu rozpierddoo... przeszkodę która wyrosła na drodze. Co mogły zrobić błotne wilki pewnie tyle samo co błoto które nigdy nie pochwyciło żadnego przeciwnika. To jednak nie było w tym momencie ważne. Numa ewidentnie oderwał się w tym momencie od rzeczywistość. A może jednak to nie było to ? Może to coś innego.

Tymczasem miecze Chise leżały sobie w błocie.

  Ukryty tekst
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy -
Obrazek[/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
Awatar użytkownika
Akarui
Postać porzucona
Posty: 1567
Rejestracja: 8 cze 2017, o 01:03
Krótki wygląd: Jak na avku brązowy płaszcz z kożuszkiem - mamy zimę! ;)

Re: [Event] Komplikacje

Post autor: Akarui »

Gdy wydawało się, że sytuacja jest opanowana i grupa niedługo przedrze się dalej, na jej drodze pojawił się nowy przeciwnik. Wielki osobnik w pełnej zbroi szedł na ekipę prowadzoną przez Yuriko. Medyk poprosił Reiko, by ten obejrzał dokładnie zbroję. Odpowiedź nie była zadowalająca. Akarui dowiedział się, że obieg chakry nie wygląda na ludzki, jest bardziej sztuczny. Do tego istnieje drugi obieg, mniejszy od człowieka. W tej chwili zaczynało coś świtać w głowie Tozawy, ale potrzebował chwili, by wyklarować swoje myśli. Wszyscy dostali również informację, jakby zbroja nie miała słabych punktów. Wtedy właśnie coś się w nim zagotowało. Krzyknął więc do zgromadzonych: - Niemożliwe! Każda zbroja ma słabe punkty, zaczepy, zamki. Nie może być lita, inaczej nie ruszałby stawami! I to drugie w środku też musiało się tam jakoś dostać!

Pancerze również nie chodzą same z siebie. Zawsze coś je prowadzi. Akarui ukrywał swoje prawdziwe pochodzenie, ale jednak wiedział o swoim klanie wszystko, czego potrzeba. Dodał więc parę słów w kierunku swojej grupy: - To musi mieć związek z Kugutsu no jutsu klanu Ayatsuri z Samotnych Wysp. W pełnym układzie chakry można wypatrzyć jej punkty, proste linie połączone ze stawami i ruchomymi miejscami. Trzeba je przerwać. Zanim jednak można było to wypatrzyć, ekipa shinobich postanowiła zaatakować chodzącą zbroję. Tozawa został wysłany na prawo, w kierunku szpitala, jednak zanim się schował z Reiko, postanowił obejrzeć próbę ataku. Może nie będzie musiał uciekać ze swoim podopiecznym? Nasz papierowy anioł stróż pozbył się kolejnych opętanych Shiro Ryu, wielka zbroja wpadła w dziurę w ziemi utworzoną przez Murai'a, a dziewczyna z dachu wystrzeliła swoje promienie w kierunku tej pułapki. Niestety, pociski nie trafiły w cel, który osłonił się... Lodem? Ale przecież... Przecież "ludzkie marionetki" to tylko legenda do straszenia niegrzecznych dzieci... Przez chwilę Akarui nie mógł się nawet ruszyć. Zastygł w tej chwili grozy. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie zobaczył. Ostatni raz tak się bał, gdy rozpoczął się Pogrom przy Pustynnych Filarach. Wyszedł stamtąd w jednym kawałku. Czy tu tez mu się poszczęści?

Padło jedno hasło: "SPIERDALAMY!" Nic dziwnego. Z ramion zbroi, która wyskoczyła z dołu w ziemi jakby to była młoda żabka, wychyliło się jej uzbrojenie. Teraz medyk miał już pewność: - To marionetka! Jak od lalkarzy z Sabishi! Jeśli coś z niej wychodzi, musi też tamtędy wejść! Po tym podzieleniu się informacją już miał wiać w kierunku wcześniej mu wskazanym przez Yuriko, ale w ostatniej chwili zobaczył, że ktoś biegnie w ich kierunku od strony placu. I woła medyka. Kurwa, akurat teraz? No nic, plany trzeba zmienić. Na początku - bezpieczeństwo jego i będącego obok Hyuugi. Nie wiadomo, co tam wystrzeli się z rąk przeciwnika, trzeba mieć to na uwadze. Następnie odezwie się do swego pacjenta: - Reiko-sama, obserwuj otoczenie i chodź za mną, proszę. Oni też potrzebują pomocy. Zostawił Shirei-kana przy ścianie i sam chciał biec w kierunku mężczyzny, który niósł małą dziewczynkę na rękach.

Jeśli udało mu się ruszyć w kierunku tej dwójki z placu i był już w lepszym zasięgu głosu, wykrzyknął: - Kładź ją na ziemi, już! Do zaułku! W końcu medyk nie może zbadać pacjenta trzymanego u kogoś na rękach, tak? Do tego musza się schować z tej głównej alejki, tutaj zaraz może się rozpętać piekło! Dopiero teraz, jak będą bezpieczni, dziewczyna będzie już leżała na ziemi przytrzymywana przez mężczyznę, który ją tu przyniósł, można zacząć badanie: - Dobra, skrótem. Skąd te spazmy? Akarui zaczął dokładnie oglądać jej ciało. Miała poranione ręce i połamane paznokcie, ale to da się wyjaśnić drgawkami. Miała temperaturę i zdaje się halucynacje, majaczyła, co zwykle jest spowodowane jest chorobą albo substancją wywołującą negatywne efekty. Jad, trucizna, toksyny. - Została otruta? Jeszcze zanim nowo przybyły odpowiedział, Tozawa zaczął szukać ran na ciele, którymi coś mogło się dostać do jej organizmu. Połknęła? Nawdychała się? Chyba nie, z resztą teraz prędzej palce odgryzie, niż da sobie zajrzeć w jamę ustną... - Wsadź jej coś między zęby, bo zaraz odgryzie sobie język! A tak w ogóle, jestem Tozawa Akarui. Przy ostatnich słowach zdołał złapać kontakt wzrokowy z mężczyzną i posłał mu krótki, delikatny uśmiech, po czym znów skoncentrował się na dziewczynie. Tak. Trzy ślady wkłucia na odsłoniętym fragmencie ramienia. Tylko co dalej? Najpierw nowy przybysz musi podzielić się informacjami. I najlepiej, by Reiko już tu doszedł, a Anioł "Muiri" Stróż wiedziała, gdzie podział się jedyny medyk w oddziale!
  Ukryty tekst
0 x
MOWA
Zablokowany

Wróć do „Miasto Kami no Hikage”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości