Dom hazardowy "Midori no hone"

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Sora

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Sora »

1h 45m - 5m= 1h 40m
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Shikarui »

Kropla potu na czole? Szukanie wzrokiem pomocy? To były najlepsze oznaki tego, że coś tu nie gra. Kobieta miała za kołnierzykiem? Zamiatała brudy pod dywanik swojego ślicznego saloniku, w którym mieszkała razem z pięknym pieskiem noszonym na spacerki w torebce? Nie było ludzi, którzy nie mieli czegoś do ukrycia- byli tacy, którzy ukrywali mniej od innych. Zmniejszała się skala problemu, ale nie znikał sam problem.
Shikarui nie zerknął na samuraja, żeby się przekonać, czy nawiązali kontakt wzrokowy, czy mężczyzna zareagował. Trzymał go w kąciku oka i nie odwracał spojrzenia specjalnie w jego kierunku. Łatwo było przegapić cenne szczegóły, ale równie łatwo zapewnić wtedy głównych zainteresowanych, że się widzi nerwy osóbki przepytywanej. To znaczy, przepraszam - zgodnie z tym, co zostało powiedziane - osoby załatwiającej audiencję. W końcu niewiasta, której sprawa została jasno wyłożona, miała być ich posłem. Obojętnie, czy tym negatywnym, który zabierał na śmierć,czy pozytywnym, który da im to, czego chcieli.
- Może być nawet siostrą Amaterasu, nie obchodzi mnie to. - Kobieta kłamała czy mówiła prawdę? Może zleceniodawca mówił o jakichś braciach krwi, albo to byli jacyś mężczyźni na tyle blisko z nią współpracujący, że zostali za jej braci uznani? Ewentualnie - pracodawca się mylił. Goście mogli być nawet jej ojcami-gejami, ich powiązania nie miały znaczenia. Ważne, żeby dotrzeć do niej i tajemniczych wspólników, o których była mowa. Za to kolejne zdanie wypowiedziane napiętym tonem sugerowało, że Miku rzeczywiście czymś handlowała. Chociaż możliwe, że mieszało jej się już we łbie ze stresu. Lawendowe oczy przecinały ją chłodem na wskroś - skrajnie obojętne. Skrajnie spokojne.
Shikarui prześwietlił cały ten przybytek swoimi oczyma. Tym samym sprawdził też, co robi wspomniany samuraj. Eugh, z kim jak z kim, ale akurat z samurajami chciał mieć do czynienia najmniej. Nawet tymi pijanymi. Ich brak zdolności do kontrolowania chakry nadrabiali zdolnościami fizycznymi aż z naddatkiem.
Powietrze tutaj śmierdziało alkoholem, tytoniem, potem i krwią.
Powędrował za panienką na zaplecze, pilnując otoczenia. Musnął lekko palcem rękę Akiego, by pokazać mu dyskretnie, tak, by nikt prócz niego nie zauważył, na samuraja. Trzeba na mendę uważać. Zapobiegać, nie leczyć. Zapobiegać. Kiedy tylko weszli do środka zamknął za nimi drzwi. Paranoik. I od razu skierował się do drzwi wyjściowych, by je w razie czego odbezpieczyć. Przezorny zawsze ubezpieczony. Ponoć jak się szczepisz, to jeszcze mniejsza szansa, że zachorujesz.
- Mów.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Aka

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Aka »

Ah. Smród alkoholu, tytoniu i potu. Czegóż innego mógł się spodziewać po takim miejscu? Raczej nie kwiatów i zapachu perfum. Ci wszyscy ludzie przewijający się przez takie miejscówki jak te raczej nie dbali o siebie ponad to, czego wymagano od nich do normalnego funkcjonowania. No ale nie można się było dziwić - w końcu w hazard najczęściej pakują się ludzie, którzy nie potrafią kontrolować swojego nałogu. Higiena? Po co to komu.
Aka spojrzał na swoją rozmówczynię jak na debilkę. To nie była kwestia dyskredytacji ze względu na zawód, bardziej ze względu na to, że im nie odpowiedziała. Uchiha bardzo nie lubił, gdy ktoś odwracał kota ogonem i próbował... no właśnie czego? Dlaczego po prostu nie powiedziała im gdzie znaleźć tę całą Miku. Jakby się teraz tak głębiej zastanowić, to czarnowłosy wcale nie byłby zdziwiony, gdyba to właśnie kobieta stojącą przed nimi okazała się poszukiwaną dziewczyną.
Westchnął cicho, spoglądając na rozwój sytuacji. Cóż, te pytania chyba nie miały większego sensu, bowiem decyzja już dawno została podjęta za nich. Cóż, nikt chyba nie będzie się opierał darmowemu alkoholowi, jednak oni byl na służbie. Niedługo mieli wyruszyć w drogę, a alkohol i upał to bardzo kiepskie połączenie. Mimo wszystko Aka nie traktował jej tak chłodno jak jego towarzysz - na jego twarzy widniał uśmiech, totalne przeciwieństwo Sanady. Sharinganowiec był o wiele spokojniejszy niżeli wyrzutek - nie rozglądał się na boki w poszukiwaniu niebezpieczeństwa, nie analizował ludzi pod względem zagrożenia. Z jednej strony to źle - nie nastawiał się na otwarty atak w takim miejscu i mógłby zostać zaskoczone, z drugiej strony dobrze - nie tracił siły i nerwów na jakieś fanaberie, czy inne urojenia. I zapewne olałby całą sytuację, gdyby nie to, że jego towarzysz zahaczył o jego dłoń. Na początku uśmiech na jego twarzy jeszcze bardziej rozpromieniował, jednak już po chwili zdał sobie sprawę, że to bynajmniej nie był cichy flirt, a raczej ostrzeżenie przed... emm... zagrożeniem?
- Paranoik. - przeszło mu przez myśl, gdy zorientował się w sytuacji. Chociaż... rzeczywiście ciekawe, że do domu hazardowego można ot tak było wparować z bronią, żadnych przeszukań, pytań, niczego. Cóż. To miejsce aż się prosiło o rozróbę, gdy jakiś typek w gorącej wodzie kąpany przegra cały swój majątek i stwierdzi, że woli zdechnąć bo mu honor nakazuje. A właśnie... - Czy samurajowie nie powinni unikać hazardu? - zapytał sam siebie z zaciekawieniem.
W końcu jednak weszli na zaplecze. Shikarui zamknął za nimi drzwi - teraz w pokoju znajdywała się jedynie ich trójka. Zabawne. Mieliby chlać Sake jak jakieś żulostwo na zapleczu? No wspaniałe zasady tutaj musiałyby panować, żeby personel pił alkohol. Aka jedynie zachichotał pod nosem, widząc jak Sanada poważnie podchodzi do zadania.
- Przejdźmy do rzeczy. Ty jesteś Miku? - zapytał spoglądając się za siebie. - Co wiesz o karawanach? - pytanie... cóż. Powiedzmy, że nie dawało jasno odpowiedzi po co tutaj są. Trzeba było stwarzać pozory, lawirować między prawdą a kłamstwem. A najlepiej w ogóle nie dać po sobie poznać ani jednego, ani drugiego.
0 x
Sora

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Sora »

1h 40m - 5m= 1h 35m
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Shikarui »

Chciała ukryć swoją tożsamość? Tym dziwniej, że ujawniła się akurat przed nimi, akurat wspominając o sprzedaży informacji. I po to spotykanie się w takim miejscu, cała ta konspiracja? Im dalej w las tym dziwniej - jak zawsze. Grunt, że nikt nie wydawał się na zewnątrz zwracać uwagi na ich zniknięcie na zapiecku, może niewiasta dawała dupy tym, którzy dobrze jej płacili? A może po prostu nikt nie kładł na to faka, włącznie z barmanem, bo niby dlaczego by mieli. Dwóch szczeniaków i miła pani miko.
- Więcej konkretów. - Mieliby jej uwierzyć? W sumie - czemu nie. Chyba trochę się uspokoiła, kiedy zniknęła ze wzroku gawiedzi. Najwyraźniej te słowa przysporzyłyby jej kłopotów, gdyby trafiły do nieodpowiednich uszu. I mały konkret się pojawił. Jednak jacyś bracia byli. No... tak czy siak Shikarui zakwalifikował kobietę jako "niepotrzebna". Niby mogła powiedzieć jeszcze coś o tych braciach, o ile znała ich lepiej niż ze zwykłego serwowania im drinków. - Co o nich wiesz? - Shikarui naprawdę nie lubił się rozwlekać. I bardzo nie lubił, kiedy rozwlekali się inni. Przynajmniej w momencie, kiedy była robota do zrobienia. I oczywiście, że podchodził do tego całkowicie poważnie. Gdyby nie to pewnie dawno by już nie żył. Z drugiej strony podchodził śmiertelnie poważnie nawet do zlecenia zmywania naczyń i wyprowadzania psów. Chyba nie miał już niczego do dodania. Nie zamierzał się włóczyć za kolejną dwójką, która przestała się tutaj zjawiać. Całkiem przyjemny plan w łeb wziął, ale Shikarui bynajmniej nie czuł się rozczarowany. Było mu to raczej zgoła obojętne.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Aka

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Aka »

Drzwi zamknęły się za ich plecami bez żadnych przeszkód. W sumie miał nadzieję, że nikt nie zauważył odchodzacej trójki na zaplecze - jeszcze mógłby sobie pomyśleć coś i wyciągnąć pochopne wnioski. W końcu jednak przeszli do rzeczy i rozpoczęli rozmowę z kelnerką, która nie chciała się przedstawić. Eh. No nie mogło być zbyt kolorowo. Przecież gdyby wszystko poszło łatwo, fajnie i gładko to nie byłoby ich tutaj, prawda? No właśnie. Mimo wszystko jej akcje, jej ruchy, dawały pewien podgląd na całą sprawę.
Aka westchnął głośno, spoglądając na kobietę i kręcąc przecząco głową. Widać było, że coś wie, ale chyba trzeba było jednak jej troszeczkę pomóc i rozplątać język. Uchiha spojrzał się na swojego towarzysza i uśmiechnął zadziornie. Chcieli żeby było miło, no ale wyszło jak zawsze. Cóż zrobić.
- Ah! - wyszczerzył ząbki. - Czyli jednak coś wiesz! - słusznie zauważył. Jak widać było po Sanadzie - nie miał zamiaru się tłumaczyć ze swoich słów. Oh, jakże Aka go szanował - taki chłodny, mroczny i nie stawiający na kompromisy. Prawdziwy zabójca co nie? I jak jeszcze na nią na ciskał. Uchiha na jej miejscu pewnie miałby już gęsią skórkę i robił pod siebie. - Oj, no skoro tutaj pracujesz to oczywistym jest, że wiesz to i owo. - podszedł bliżej do niej, uważnie spoglądając na jej dłonie. Oczywistym było, że nie chciał zarobić czarką w łeb, albo żeby zaczęła wzywać ochronę czy coś. Lepiej było załatwić to polubownie, bez zbędnej przemocy. Zresztą... nie było w tym nic złego, że chcieli się czegoś dowiedzieć, prawda?
0 x
Sora

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Sora »

1h 35m-5m=1h 30m
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Shikarui »

Mogłabym tutaj napisać, że Shikarui tracił cierpliwość, ale to chyba nie byłaby tak do końca prawda. Winien wznieść modlitwę do Tsukuyomi i modlić się o cierpliwość, a z idiotami sam sobie poradzi, ale jakoś nigdy nie był na tyle religijny, żeby wołać o pomoc do bóstw, kiedy w oczy zaglądała trwoga. Ewentualnie - kiedy struny cierpliwości zostawały lekko naciągnięte. O właśnie - naciągnięcie cierpliwości! Sanada potrafił spędzać całe tygodnie na obserwacji jednego miejsca w bezruchu, ale ludzie działali na niego toksycznie. Miał na nich uczulenie, zwłaszcza na ich pierdolenie i o ile wcześniej nawet bez problemu mógłby uwierzyć dziewczynie, bo jakoś nie obchodziło go, czy łgała czy też nie, tak teraz cycki mu opadły. A może to raczej kwestia tego, że najzwyczajniej w świecie szukał pretekstu..? Jednego znaku, jednego skinięcia, żeby przestać grzecznie stać w jednym miejscu. Chyba dostał ten znak. Uśmiech swojej własnej Nierządnicy.
Złapał szmacisko za włosy i uderzył ją pięścią w wątrobę. Rozmowy zostawił dla Akiego, miał ten gładki krok i gładki głos, który sprawiał, że chciało się mu podać dłoń i być z nim za Pan Brat. Albo po prostu chciało się to zrobić, bo był tutaj dobrym policjantem. Sięgnął po kunaia zza kabury i od razu przyłożył kobiecie do gardła. Nie puszczając jej włosów, rzecz jasna. I ciągle uważając na to, co dzieje się na zewnątrz. Skoro już temat został pociągnięty i powiedziało się "A", trzeba było też powiedzieć "B". A tak się składało, że Shiki naprawdę bardzo nie lubił się powtarzać. Chyba już raz jej powiedział, że ma mówić, prawda? Co za nużąca sytuacja.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Aka

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Aka »

Aka prychnął pod nosem, o mało nie śmiejąc się na głos. Sama sytuacja w ogóle nie była zabawna, jednak reakcja jego towarzysza była co najmniej nietypowa. Nie bawił się w żadne zbędne ceregiele, tylko od razu przeszedł do rzeczy. Uchiha był trochę zawiedziony tą całą akcją, miał cichą nadzieję, że jego kochanek opanuje swoje emocje i powstrzyma się przed zrobieniem czegoś bez większego namysłu. Zawiódl się lekko, ale to w sumie nie miało większego znaczenia.
- Eh... - westchnął ciężko i pokręcił głową, kierując swój wzrok na kobietę, którą Shikarui właśnie uderzył w wątrobę. - Słyszałaś o prawach kobiet? - zapytał, podchodząc do niej i kładąc dłoń na jej policzku, uśmiechając się przy tym zawadiacko. - Mój przyjaciel nie słyszał, więc darujmy sobie kurtuazję i przejdźmy do rzeczy. Wiem, że wiesz o co chodzi z karawanami. Ty nam powiesz o od początku o to co chodzi, a my udamy, że nigdy się nie widzieliśmy. Co Ty na to? - prawdę mówiąc młody Uchiha nie chciał zbędnego przelewu krwi, ale tego samego chyba nie można było powiedzieć o jego znajomym, który trzymajac kunai na gardle kobiety aż się prosił o to, żeby wbić go w jej tchawicę i popatrzeć, jak tapla się w kałuży krwi. Mimo wszystko Aka taki nie był i po cichu liczył, że uda im się załatwić sprawę pokojowo, bez zbędnej przemocy. A jeżeli nie... to cóż. Wtedy z pewnością pozwoli działać wyrzutkowi według jego metod. Na razie jednak był spokojny i opanowany, a propozycja, cóż... była raczej nie do odrzucenia.
0 x
Sora

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Sora »

1h 30 m - 5m= 1h 25m
0 x
Awatar użytkownika
Shikarui
Postać porzucona
Posty: 2074
Rejestracja: 6 lut 2018, o 17:25
Wiek postaci: 24
Ranga: Sentoki | Lotka
Krótki wygląd: - Czarne, długie włosy; w jednym paśmie opadającym na prawą pierś ma wplecione kolorowe, drewniane koraliki
- Lewe oko w kolorze lawendy
- Na prawym oku nosi opaskę
- Średniego wzrostu
Widoczny ekwipunek: Łuk, kołczan ze strzałami, zbroja, płaszcz, torba na tyłku, kabura na prawym udzie, wakizashi przy lewym boku i za plecami na poziomie pasa, średni zwój, mały zwój przy kaburze,
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Koala

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Shikarui »

Założenie, że Shikarui nie był gotów zabić kobiety od tak było bardzo optymistyczne. Przed zabiciem tej kobiety powstrzymywało go tylko to, że weszli tutaj, zostali zanotowani przez barmana i pewnie parę innych osób, więc kiedy zostanie znaleziony trup - kogo będą szukać najpierw? Uderzenie w wątrobę, zanim wyciągnął nóż, miało jeden cel - nie pozwolić kobiecie krzyknąć. A jego spojrzenie ciążące na twarzy kobiety, zupełnie chłodne i obojętne, wyrażało więcej niż tysiąc słów. Było swoistym zakładem - chcesz się przekonać, czy zdążysz krzyknąć, zanim poderżnę ci gardło? Nie poderżnąłby, ale przywaliłby jej tak, żeby nie mogła z siebie głos wydobyć przez dłuższy czas. Tak, to spotkanie się zdecydowanie za bardzo przeciągało, tym bardziej, że ta kobieta była chyba zwyczajnie niedorozwinięta. Przynajmniej takie wrażenie odebrał Shikarui. Chociaż nie, to nie było żadne wrażenie, to był fakt.
- Szkoda na nią czasu. - Cofnął nóż, obracając rękojeść kunaia w palcach i schował go do kabury. Aż dziwne, że nie dostał żadnej wysypki od rozmawiania się z nią. Spojrzał na Akiego lawendowymi oczyma. On też na pewno musiał już widzieć, że kobieta jest bezwartościowym ścierwem. Na pewno miała jakieś informacje, ale Shikarui nie będzie miał tyle cierpliwości, żeby je z niej wyciągać. Trzeba było jak krowie na rowie. I albo była aż tak sprytna, że potrafiła tak dobrze aktorzyć, albo tak głupia, że proste sprawy do niej nie docierały. Można by było ją jeszcze sprawdzić co do przypadku pierwszego, ale mieli zdecydowanie za mało czasu, a Shikarui nie zamierzał się tutaj wysilać. Powiedzieli A, potem B, było nawet C - ale przy D pojawił się problem względnej ułomności rozmówczyni, to co - pastwić się nad biedniejszymi i słabszymi? Shikarui był przecież dżentelmenem z honorem i kodeksem, wyraźnie wytyczoną drogą nindo, nie mógł pozwolić na takie okropne rzeczy.
- Bądź cicho. - Oparł dłoń na policzku kobiety. - Bo po ciebie wrócę. - Kobieta mogła to zrozumieć jakkolwiek chciała. Jako groźbę, ostrzeżenie. Fakt. Shikaruiemu nie przeszkadzałoby ani gdyby pobiegła i zaczęła wrzeszczeć, że ją napadli, ani gdyby zachowała grobowe milczenie. Z pewnością nie byli pierwszymi i nie ostatnimi, którzy jej grozili. Gdyby się mściła na każdym - raczej jej głowa dawno toczyłaby się po podłodze. Albo miała po prostu tyle szczęścia?
Shikarui nalał sobie trochę wina do czarki z dzbanuszka, który przyniosła tutaj dziewczyna i wychylił ją jednym haustem i jeśli Aka nie zamierzał dalej molestować panny to wyszedł drzwiami, którymi tutaj weszli - tak po prostu, jakby nic się nie stało. A stało się? Przecież przeprowadzili tylko grzeczną, kulturalną rozmowę. Jeśli zamierzał nadal ją przepytywać to stał sobie z boku i zajmował swoim czarnym pudełkiem w głowie.
0 x
Obrazek

Fine.
Let me be Your villain.
Aka

Re: Dom hazardowy "Midori no hone"

Post autor: Aka »

Aka wchodząc do domu hazardowego nie zakładał absolutnie nic. Był gotowy, a może raczej spodziewał się, że może wydarzyć się dosłownie wszystko, włącznie z obwieszczeniem ich rzeźnikami z Ryuzaki. Choć, jeśli być szczerym, to młody Uchiha trochę się cieszył, że nie doszło do zbędnego przelewu krwi. Ostatnie czego potrzebowali to walki z cywilami i ochroną lokalu. Na całe szczęście Wyrzutek miał na tyle bogate pokłady cierpliwości, że powstrzymał się od podcięcia młodej dziewczynie gardła. Powiedziałby, że go szanuje, ale w sumie to raczej miał na to wszystko wywalone, bo kobieta albo udawała głupią, albo najzwyczajniej w świecie była tępą idiotką, że nie rozumiała co się do niej mówi. Cóż, jej sprawa.
Shikraui i dżentelmen. Ha! Gdyby tylko niebieskooki to usłyszał, to zapewne roześmiałby się gromko tak, że usłyszeliby go przed bramą miasta. Jedyne co miał wspólnego z człowiekiem z klasą, to ubrania. Trzeba było przyznać chłopakowi, że ubierał się całkiem gustownie, choć lekko staroświecko. Ale jego zachowanie totalnie nie wskazywało na to, że ma coś wspólnego z tym jakże wymierającym gatunkiem płci męskiej. W końcu który facet zaczyna rozmowę od buły w wątrobę? A no tak - Shikarui!
Ale jak to mówią - podobno łobuz kocha najbardziej.
Aka westchnął cicho widząc, że na nic zdadzą się ich próby perswazji. Doprawdy, gdyby nie to, że obok niego stał Shikarui, wyjebałby kelnerce tak, że obróciłaby się na pięcie i zrobiła fikuśny piruet. Cierpliwość Akiego doprawdy została wystawiana na próbę. Skierował swój wzrok na kobietę i uśmiechnął się widząc, że nic nie skóra.
- Skończ pieprzyć, to twoja ostatnia szansa. - warknął i czekał na odpowiedź. - Jeżeli nam się coś stanie... - powiedział cicho, gdy Shikarui trzymał ją za brodę. - Tobie stanie się coś o wiele gorszego. - to nie była groźba. To było jasne i klarowne ostrzeżenie, do której lepiej aby kobieta się zastosowała. Gdyby przyszło jej do głowy powiedzieć o tym, co miało tutaj miejsce, to huhu... z pewnością porozmawialiby sobie z nią. A raczej to oni by mówili, bo jej byłoby trudno mówić z odciętym językiem.
Na ten moment jednak nie mieli żadnych tropów, a żaden z nich nie miał zamiaru dłużej użerać się z niesforną kobietą. Bez względu na to, czy wreszcie coś powiedział, ich dwójka postanowiła opuścić tej wątpliwej jakości dobytek, Shikarui uprzednio biorąc łyk wina. Aka powstrzymał się, rezerwował takie trunki na specjalne okazje, a nie na zwykłe żłopanie alkoholu. Teraz postanowili jednak udać się na miejsce zbiórki, by wyruszyć razem z karawaną. W końcu zatrudnili ich do ochrony, a nie biegania po burdelach, nieprawdaż? No właśnie. Dlatego z pewnością ich obecność jest nie tylko potrzebna, ale wręcz obowiązków. Ruszyli więc w kierunku bramy, by wyruszyć dalej na przygodę.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości