[Event] - Miasteczko Sarufutsu
- Shigemi
- Posty: 267
- Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Zeref
- Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=198684#p198684
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Obserwując całą tę sytuację, moje myśli rozbiegały się na wiele stron. Z jednej strony widziałem gniew i frustrację Takeru, który zdecydowanie nie był skłonny przejść nad błędami Kuroiego. Był wściekły i zrozumiałem, że to, co się wydarzyło, mocno go dotknęło. Jednak jego niepohamowany gniew wydawał się przysłaniać możliwość zrozumienia całego kontekstu. Być może był zaangażowany w swoje uprzedzenia wobec Kuroiego i nie był w stanie dostrzec, że może istnieć więcej niż jedna strona tej historii. Stanąłem po jego stronie, jednak już po chwili zrozumiałem swój błąd.
-Że kurwa co zrobił?! - wszystkie jego zasługi minęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Otrzymując tę przeklętą wiadomość, moje wnętrze zadrżało pod uderzeniem niewypowiedzianej złości i frustracji. Był to moment, kiedy wszystkie moje przekonania i zaufanie zostały zdeptane, a serce zalewała burza emocji, które trudno było opanować. Kiedyś patrzyłem na Kuroiego z szacunkiem i ufnością, ale teraz jego działania raniły mnie jak głęboki cios, którym trudno było się podnieść. Zaczęło się od poczucia niepokoju, które szybko przerodziło się w furię. Wewnętrzny ogień płonął coraz jaśniej, podgrzewany przez falę rozczarowania i gniewu. Jak mogło dojść do tego, że osoba, której zaufanie byłem gotów poświęcić, tak zdradziła nasze idee i zasady? Czułem się jak oszukany, jakby fundamenty, na których budowaliśmy naszą wspólnotę, rozpadły się pod moimi stopami.
Gdy próbowałem uspokoić swój gniew, poczułem, jak rośnie we mnie bezsilność i dezorientacja. Byłem jak drzewo, które traci korzenie i zaczyna się chwiać na wietrze emocji. Moje myśli były jak wir, który nie pozwalał mi na chwilę spokoju, przewracając wszystko do góry nogami. Wściekłość, której doświadczałem, była tak ogromna, że ledwo utrzymywałem ją pod kontrolą. Poczucie zdrady i rozczarowania sprawiło, że mój umysł pogrążył się w mroku niepewności. Czy to możliwe, że nasze dotychczasowe wysiłki poszły na marne? Czy cała nasza praca i poświęcenie miały zostać zniszczone przez jedno zdradzieckie działanie? Wszystko to sprawiało, że czułem się jak obcy we własnym świecie, jakby cała moja dotychczasowa egzystencja została wystawiona na próbę. Mimo że próbowałem zachować zimną głowę, wiedziałem, że gniew we mnie nie gaśnie tak łatwo. To był moment, w którym musiałem zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi emocjami i znaleźć sposób na ich pokonanie. Musiałem znaleźć sposób na przezwyciężenie tego wściekłego oceanu, który próbował pochłonąć mnie całego. Z drugiej strony, Misae wydawała się bronić Kuroiego zdecydowanie bardziej, niż by można się było spodziewać.
Jej stanowczość i determinacja w obronie zaskoczyły mnie i sprawiły, że zacząłem zastanawiać się, czy nie widzę tej sytuacji zbyt jednostronnie. Czy to, co uważałem za zdradę, mogło być po prostu troską o sprawiedliwość i ochroną tego, co uważała za słuszne? Taisho wyraził swoje zdanie w sposób spokojny i mądry, sugerując, że Kuroi powinien być osądzony przez Koteia Unii Samotnych Wydm. To było logiczne rozwiązanie, które mogłoby zapobiec eskalacji konfliktu między klanami i zachować spokój. Jednak Takeru nie był zainteresowany takim podejściem, co doprowadziło do jeszcze większego napięcia w sytuacji. W międzyczasie Minoru, trzymał dłoń na swoim mieczu, gotowy do reakcji w razie potrzeby. Był gotowy bronić swoich przekonań, ale także zdawał sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa, które mogło wyniknąć z dalszego spirali przemocy. Jego obecność przypominała mi o konieczności zachowania zimnej głowy i szukania rozwiązania, które nie prowadziłoby do jeszcze większego chaosu.
W końcu, kiedy Kuroi stracił przytomność, a Misae uśpiła go, atmosfera napięcia zaczęła się rozładowywać. Taisho wydał rozkaz i podjął odpowiednie kroki w kierunku rozwiązania sytuacji, co przyniosło ulgę i nadzieję na spokojniejsze czasy. Moje przekonania zostały zachwiane, a ja zrozumiałem, że muszę być bardziej otwarty na różnorodność perspektyw. Muszę dalej dociekać prawdy i szukać rozwiązań, które służą dobru wspólnemu, zamiast pogłębiać podziały i konflikty. Na wieść o przydzielonym mi zadaniu skłoniłem się Shirei-kanowi:
-Hai! Masahiro-sama! - a następnie odwróciłem się na pięcie i zacząłem szukać.
Kiedy otrzymałem polecenie od Masahiro, by odnaleźć młodego Sugiyamę, natychmiast wiedziałem, że nie mogę zwlekać. Właściwie, nie miałem czasu na zastanawianie się, musiałem działać szybko i skutecznie. Rozpocząłem przeszukiwanie obozowiska, starannie sprawdzając każdy zakamarek, każdy namiot i każdy zakamarek. Moje oczy przesuwały się po tłumie, starając się znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc w odnalezieniu Sugiyamy. Pytałem o niego innych członków klanu, rozmawiałem z żołnierzami, starając się zdobyć jakiekolwiek informacje, które mogłyby mnie przybliżyć do mojego celu. Kiedy przeszukiwałem obozowisko, moje myśli były skupione wyłącznie na tym jednym zadaniu. Odczuwałem napięcie w powietrzu, świadomy pilnej potrzeby odnalezienia Sugiyamy przed innymi potencjalnymi zagrożeniami. Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, analizując każdą wskazówkę i każdy ślad, który mógłby mnie zaprowadzić do poszukiwanego. W miarę jak czas upływał, moje wysiłki stawały się coraz bardziej intensywne. Nie mogłem pozwolić sobie na zwolnienie tempa ani na jakiekolwiek rozproszenie. Byłem zdeterminowany, by zakończyć to zadanie sukcesem, bez względu na to, ile wysiłku to wymagało.
Kiedy w końcu natrafiłem na młodego Sugiyamę, poczułem ulgę, ale również dalszą determinację. Moje serce biło szybciej, a kroki przyśpieszyły, kiedy zbliżałem się do niego. To był moment triumfu, ale także moment, który popychał mnie do dalszego działania, do kontynuowania misji, która jeszcze przed chwilą wydawała się niemożliwa.
-Orochi-san! Masahiro-sama zlecił mi odszukanie Ciebie i przekazanie, że masz odnaleźć Mijikumę i jak najszybciej go do niego przysłać. - powiedziałem trochę od niechcenia, monotonnym głosem. Jakbym był lekko ponad to, moje myśli ciągle były w chaosie po usłyszeniu drastycznych wiadomości z frontu, być może to przez tego ignoranta Katsumi-sama zginęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
0 x

- Boukyaku Shinichi
- Posty: 243
- Rejestracja: 3 kwie 2023, o 00:36
- Wiek postaci: 27
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - Krótkie blond włosy zaczesane do tyłu i wygolone po bokach
- Jasne niebieskie oczy o szerokich źrenicach
- Duża blizna na prawej skroni
- Blizna na brodzie
- Otwory gębowe na dłoniach i klatce piersiowej - Widoczny ekwipunek: - Medalion przynależności do klanu Nara
- Czarny płaszcz
- Maska lisa przypięta przy pasku
- Torba na glinę na lewym biodrze
- Torba na glinę na prawym biodrze
- Kabura na broń na lewym udzie - Link do KP: viewtopic.php?p=205651#p205651
- GG/Discord: knowo#2998
- Lokalizacja: Warszawa
- Hana
- Posty: 308
- Rejestracja: 6 paź 2021, o 05:51
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Uczeń (Dōkō)
- Krótki wygląd: Nałożyła na nogi ciepłe, czarne pończochy, a na to spudniczkę. Założyła zwykłą koszulę, a na ramiona zarzuciła błękitną kurtkę. Włożyła na nogi lekkie obuwie, żeby zawsze być gotową do akcji. Włosy upięła jak zwykle z delikatnym akcentem.
- Widoczny ekwipunek: Odznaka shinobi (naszyjnik); Kabura na broń (na prawym udzie), kabura (na lewym udzie), dwie torby z ekwipunkiem (z tyłu na biodrze), ciemne rękawiczki (zwykłe), Ochraniacz na czoło z wygrawerowanym symbolem "Zjednoczonych Sił Sogen" (na lewym ramieniu)
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=186981#p186981
- GG/Discord: Hana-chan/sushimaru9208
- Multikonta: Tetsu Maji
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Zdecydowanie potrzebowała wyrazić swoje obawy i troski. Wyrzucić z siebie niepotrzebne myśli. Jeszcze nie tak dawno temu powstrzymywałaby się od dzielenia emocjami. Tym bardziej z kimś spoza rodziny. Wykorzystała okazję, że znajomość z Mujinem była owocna i sam medyk miał własną zachciankę do prowadzenia tego typu konwersacji. Posiadał nieco ekscentryczny sposób bycia. Zapewne poprzez swoje wieloletnie doświadczenie i przeżycia. Hana powoli rozumiała, jak świat shinobi wciąga ludzkie emocje i przekształca duszę w niewyobrażalny kształt. Ojciec wiele od niej wymagał, ale nigdy nie dzielił się własnymi opowieściami. Wszystko, co wymagało specjalistycznej wiedzy pozostawało jego tajemnicą. Nie wiedziała, co właściwie skrywają dalsze stopnie wiedzy. Jeśli tylko będzie dalej wytrwale spełniać się jako kunoichi, to wkrótce otworzą się przed nią zamknięte bramy. Miała już wystarczająco powodów, żeby nauczyć się sztuki elementu wody. Czas pokaże, co będzie jej dane osiągnąć w tym i wielu innych dziedzinach.
Posiadała także wiernych towarzyszy, którym chciała pomóc i wspierać. Tak teraz, jak w przyszłości. Dzielić z nimi zwycięstwa oraz porażki. Razem tworzyć plany na osiągnięcie wielkich czynów, które przerosną pojęcie innych. Przy użyciu siły albo sprytu. Wydawało się to koniecznym wyborem spoglądając na niedoszłą wojnę i wcześniejsze wydarzenia historyczne. Wszystko zależało tylko od nich samych.
Shirakawa była wdzięczna za okazaną przez Mujina dobroć. Zechciał ją zrozumieć spośród setek dziesiątek innych osób. Zrobiło jej się głupio, że tyle czasu utrzymywała stosowny zwrot względem pozycji, jaką pełnił w świecie ninja. Nie był byle jakim doktorkiem, więc to dla niej oczywiste, żeby nie zapomnieć o honoryfikacji. Szybko jednak zrozumiała swój błąd i wyzbyła się niepotrzebnego wstydu.
- Dobrze, jeśli tak wolisz, to z miłą chęcią. Mujin-san. Będę mieć twoją propozycję w pamięci i przy odpowiedniej okazji skorzystam z niej. Także dla polepszenia naszej znajomości. - odparła zaskakująco pozytywnie. Nie twierdziła, że tylko dla niej będzie to korzyść, bo widocznie sam medyk chciał zyskać i być może uszczknąć nieco dzięki swej medycznej wiedzy. Wszystko jednak musiało potoczyć się swoimi torami. Jeśli tylko Hana zgra się z nadchodzącymi zmianami i swoimi pragnieniami, to pozwoli na każdą wymianę.
- Dziękuję za rozmowę Mujin-san. I poświęcony czas w takiej sytuacji. Do zobaczenia wkrótce, przy kolejnym spotkaniu. - dodała na pożegnanie. Zapewne musiał jeszcze poświęcić sporo wysiłku nad pracą przy pomocy w Sarufutsu. Wspominał o jakiejś epidemii, której nikt się nie spodziewał. Trudne czasy nastały dla tutejszych.
Dla Hany był to odpowiedni moment, żeby wrócić do swoich. Czekały ją wybory, które pokierują jej karierą, jak i dalszym życiem. Musiała zdecydować mądrze. Na razie potrzebowała spotkać się z Anzou i być może porozmawiać z nim oraz Chino w kwestii medycznej. Jeśli nie obejdzie się bez lepszego wyszkolenia w dziedzinie iryojutsu, to wolała poczekać. Przełamać ewentualne ograniczenia, żeby przydać się w odpowiednim momencie. Naprawdę dużo miała do przemyślenia, więc wzięła głęboki wdech i wydech. Zorientowała się w swoim położeniu i skierowała swoje kroki z powrotem do miejsca odpoczynku śniadej Kaminari. Jak dla niej mogli ruszać w każdej chwili, więc kwestia zgody leżała po stronie pozostałej dwójki jej towarzyszy.
- Anzou-san, wydaje mi się, że mam dobre wieści. Możemy o tym porozmawiać podczas powrotu do Raigeki. Jak tylko Chino będzie gotowa. - przekazała chłopakowi, gdy ten wrócił. W pojedynkę trudno będzie coś takiego udźwignąć, więc liczyła na jego pomoc. Przygotowania do wymarszu będą obejmować najbardziej poszkodowaną w bitwie Chino. Musieli pomyśleć nad wynajęciem dla nich powozu. Skontaktować się zawczasu z władzami klanu i zdać obszerny raport z całej wyprawy tutaj. Tyle do ogarnięcia, a jeszcze tak niedawno jedynym zmartwieniem było wypełnianie podstawowych misji w wiosce. Czas zastanowić się też nad podniesieniem swoich kwalifikacji jako kunoichi. Nabrała wystarczająco doświadczenia, żeby podołać wymagającym zleceniom.
Posiadała także wiernych towarzyszy, którym chciała pomóc i wspierać. Tak teraz, jak w przyszłości. Dzielić z nimi zwycięstwa oraz porażki. Razem tworzyć plany na osiągnięcie wielkich czynów, które przerosną pojęcie innych. Przy użyciu siły albo sprytu. Wydawało się to koniecznym wyborem spoglądając na niedoszłą wojnę i wcześniejsze wydarzenia historyczne. Wszystko zależało tylko od nich samych.
Shirakawa była wdzięczna za okazaną przez Mujina dobroć. Zechciał ją zrozumieć spośród setek dziesiątek innych osób. Zrobiło jej się głupio, że tyle czasu utrzymywała stosowny zwrot względem pozycji, jaką pełnił w świecie ninja. Nie był byle jakim doktorkiem, więc to dla niej oczywiste, żeby nie zapomnieć o honoryfikacji. Szybko jednak zrozumiała swój błąd i wyzbyła się niepotrzebnego wstydu.
- Dobrze, jeśli tak wolisz, to z miłą chęcią. Mujin-san. Będę mieć twoją propozycję w pamięci i przy odpowiedniej okazji skorzystam z niej. Także dla polepszenia naszej znajomości. - odparła zaskakująco pozytywnie. Nie twierdziła, że tylko dla niej będzie to korzyść, bo widocznie sam medyk chciał zyskać i być może uszczknąć nieco dzięki swej medycznej wiedzy. Wszystko jednak musiało potoczyć się swoimi torami. Jeśli tylko Hana zgra się z nadchodzącymi zmianami i swoimi pragnieniami, to pozwoli na każdą wymianę.
- Dziękuję za rozmowę Mujin-san. I poświęcony czas w takiej sytuacji. Do zobaczenia wkrótce, przy kolejnym spotkaniu. - dodała na pożegnanie. Zapewne musiał jeszcze poświęcić sporo wysiłku nad pracą przy pomocy w Sarufutsu. Wspominał o jakiejś epidemii, której nikt się nie spodziewał. Trudne czasy nastały dla tutejszych.
Dla Hany był to odpowiedni moment, żeby wrócić do swoich. Czekały ją wybory, które pokierują jej karierą, jak i dalszym życiem. Musiała zdecydować mądrze. Na razie potrzebowała spotkać się z Anzou i być może porozmawiać z nim oraz Chino w kwestii medycznej. Jeśli nie obejdzie się bez lepszego wyszkolenia w dziedzinie iryojutsu, to wolała poczekać. Przełamać ewentualne ograniczenia, żeby przydać się w odpowiednim momencie. Naprawdę dużo miała do przemyślenia, więc wzięła głęboki wdech i wydech. Zorientowała się w swoim położeniu i skierowała swoje kroki z powrotem do miejsca odpoczynku śniadej Kaminari. Jak dla niej mogli ruszać w każdej chwili, więc kwestia zgody leżała po stronie pozostałej dwójki jej towarzyszy.
- Anzou-san, wydaje mi się, że mam dobre wieści. Możemy o tym porozmawiać podczas powrotu do Raigeki. Jak tylko Chino będzie gotowa. - przekazała chłopakowi, gdy ten wrócił. W pojedynkę trudno będzie coś takiego udźwignąć, więc liczyła na jego pomoc. Przygotowania do wymarszu będą obejmować najbardziej poszkodowaną w bitwie Chino. Musieli pomyśleć nad wynajęciem dla nich powozu. Skontaktować się zawczasu z władzami klanu i zdać obszerny raport z całej wyprawy tutaj. Tyle do ogarnięcia, a jeszcze tak niedawno jedynym zmartwieniem było wypełnianie podstawowych misji w wiosce. Czas zastanowić się też nad podniesieniem swoich kwalifikacji jako kunoichi. Nabrała wystarczająco doświadczenia, żeby podołać wymagającym zleceniom.
0 x
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
El Kjudaszo był i nie był jednocześnie. Szczególnie tutaj, w tymże miejscu, które dopiero poznawał po tym jak zrelaksowany i wyspany wystał ze swojego parogodzinnego snu. Spoglądając zaś na Sugiyamę wydawał się on o wiele bardziej emocjonalny i szczęśliwy niż dotychczas. Coś musiało być na rzeczy. Wiadomym było, że takiego skurwysyna zabić to naprawdę się trzeba postarać, a lis nie był godny tego tytułu. Jeszcze nikt nie urósł do rangi tego, który pozbędzie się największego zawadiaki tej ery. Na pewno nikt rudy.
- Jest jedynie wściekła na brata i na ciebie, ale to nic nowego. Nie jest bezrozumna, ba, jest o wiele inteligentniejsza niż komukolwiek się wydaje, więc wie po co nas używasz, ale tym razem muszę wybaczyć, bo to przywołanie uratowało mnie od skiśnięcia w jakiejś czarnej dupie.. - powiedziawszy zebrał się bardzo szybko do siebie i uśmiechnął. Był bezpośredni, więc wszystko co do tej pory mogli omawiać było bardzo jasne, klarowne i bez zbędnych tajemnic czy gierek. Kjoszo to prosty pijak - mordobijca. Gdy Staruszek opowiadał o Katsumi, białowłosy wpatrywał się przez cały ten wywód w podłogę. Nie chciał za bardzo o tym słyszeć, a tym bardziej rozmawiać, jednak pozwolił dokończyć. Nie interesował się tym, bo to był już czas przeszły, a lis i tak za to zapłaci. Zapłaci za to życiem i to w cierpieniu, bólu i katuszach, które zostaną przygotowane przez protagonistę numer jeden.
- Czy to niezbyt naiwne by wierzyć, że nie ruszą dalej? Posmakują palce to wezmą i rękę. Trzeba się mobilizować. To już nie jest tylko interes Sogen i wszyscy powinni być świadomi jakie to niebezpieczeństwo, szczególnie po tej porażce najbardziej przerażającego klanu wśród wszystkich. - gdy wysłuchał do końca, zgodził się i kiwał głową, odbicie terenów i atak na lisa to jedyne słuszne rozwiązanie. - Służył czy nie, pozbawię go łba, choćby chuj na chuju stał. Nie planuj więc służebności za szybko, bo rudy wróci tam gdzie jego miejsce, do piachu. Nie chcę byś jej zdejmował. Wiesz jak mnie uratować, gdy gdzieś zniknę, a do tego mogę szybko zmierzyć się z tym skurwielem, gdyby tylko się gdzieś pojawił. Nie zamierzam uciekać. Muszę się jednak wzmocnić i zwołać posiłki. Z ich wsparciem i Antykreator nie dał rady, a co dopiero ten skurwiel. Dajcie mi trenować i odpocząć i niech bogowie mają w opiece tego, który zgotował nam ten los. Zwołuj ludzi z reszty kontynentu. Nie mamy czasu na pogaduszki, wychodzę! - chłop był już tak napalony na tę kolejną potyczkę, że niemal się sam zapalił, a mówił przecież do swojego dowódcy, Shirei-kana, którego w tej rozmowie potraktował jak podwładnego. Ale taki już był Kjosz, czy to była Katsumi, Ichirou czy ktokolwiek inny, kto teoretycznie piastował najwyższe stanowisko, to nie miało dla niego znaczenia. Żadnego. Więc i tak samo traktował Sugiyamę. Nic nie miało znaczenia poza walką i rewanżem. Lis był teraz na jego nemesis, które musiało umrzeć jak najszybciej. Zebrał swój czarny płaszcz, który jeszcze przed chwilą służył za jego posłanie i zamierzał stąd wyjść, dopóki ktoś go nie zatrzyma. Celował w wyjście na wioskę i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Pokazanie się także pozostałym. Niech wiedzą, kto w ogóle go poznawał, że Jinchuuriki ognistego kota nie zginął, a zmartwychwstał. Jeszcze bardziej krwiożerczy i wkurwiony niż dotychczas.
- Jest jedynie wściekła na brata i na ciebie, ale to nic nowego. Nie jest bezrozumna, ba, jest o wiele inteligentniejsza niż komukolwiek się wydaje, więc wie po co nas używasz, ale tym razem muszę wybaczyć, bo to przywołanie uratowało mnie od skiśnięcia w jakiejś czarnej dupie.. - powiedziawszy zebrał się bardzo szybko do siebie i uśmiechnął. Był bezpośredni, więc wszystko co do tej pory mogli omawiać było bardzo jasne, klarowne i bez zbędnych tajemnic czy gierek. Kjoszo to prosty pijak - mordobijca. Gdy Staruszek opowiadał o Katsumi, białowłosy wpatrywał się przez cały ten wywód w podłogę. Nie chciał za bardzo o tym słyszeć, a tym bardziej rozmawiać, jednak pozwolił dokończyć. Nie interesował się tym, bo to był już czas przeszły, a lis i tak za to zapłaci. Zapłaci za to życiem i to w cierpieniu, bólu i katuszach, które zostaną przygotowane przez protagonistę numer jeden.
- Czy to niezbyt naiwne by wierzyć, że nie ruszą dalej? Posmakują palce to wezmą i rękę. Trzeba się mobilizować. To już nie jest tylko interes Sogen i wszyscy powinni być świadomi jakie to niebezpieczeństwo, szczególnie po tej porażce najbardziej przerażającego klanu wśród wszystkich. - gdy wysłuchał do końca, zgodził się i kiwał głową, odbicie terenów i atak na lisa to jedyne słuszne rozwiązanie. - Służył czy nie, pozbawię go łba, choćby chuj na chuju stał. Nie planuj więc służebności za szybko, bo rudy wróci tam gdzie jego miejsce, do piachu. Nie chcę byś jej zdejmował. Wiesz jak mnie uratować, gdy gdzieś zniknę, a do tego mogę szybko zmierzyć się z tym skurwielem, gdyby tylko się gdzieś pojawił. Nie zamierzam uciekać. Muszę się jednak wzmocnić i zwołać posiłki. Z ich wsparciem i Antykreator nie dał rady, a co dopiero ten skurwiel. Dajcie mi trenować i odpocząć i niech bogowie mają w opiece tego, który zgotował nam ten los. Zwołuj ludzi z reszty kontynentu. Nie mamy czasu na pogaduszki, wychodzę! - chłop był już tak napalony na tę kolejną potyczkę, że niemal się sam zapalił, a mówił przecież do swojego dowódcy, Shirei-kana, którego w tej rozmowie potraktował jak podwładnego. Ale taki już był Kjosz, czy to była Katsumi, Ichirou czy ktokolwiek inny, kto teoretycznie piastował najwyższe stanowisko, to nie miało dla niego znaczenia. Żadnego. Więc i tak samo traktował Sugiyamę. Nic nie miało znaczenia poza walką i rewanżem. Lis był teraz na jego nemesis, które musiało umrzeć jak najszybciej. Zebrał swój czarny płaszcz, który jeszcze przed chwilą służył za jego posłanie i zamierzał stąd wyjść, dopóki ktoś go nie zatrzyma. Celował w wyjście na wioskę i zaczerpnięcie świeżego powietrza. Pokazanie się także pozostałym. Niech wiedzą, kto w ogóle go poznawał, że Jinchuuriki ognistego kota nie zginął, a zmartwychwstał. Jeszcze bardziej krwiożerczy i wkurwiony niż dotychczas.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Ayumu
- Posty: 220
- Rejestracja: 1 lip 2023, o 09:23
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Wyrzutek B
- Krótki wygląd: Ogromny rozmiar, dotkliwie poparzone ciało i twarz.
- Widoczny ekwipunek: Kamizelka shinobi
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=11210
- Shigemi
- Posty: 267
- Rejestracja: 22 sie 2022, o 01:48
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Zeref
- Widoczny ekwipunek: Torba medyczna i plecak,
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=198684#p198684
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu

Bycie medykiem ninja to nie tylko sztuka leczenia ran i urazów, to również trudna równowaga pomiędzy moralnością a obowiązkiem wobec swojego klanu i sojuszników. Często czuję się jak na linie graniastoslupa, wahając się między wyborem, czy ratować życie każdej istoty, która znalazła się w tarapatach, a koniecznością podjęcia działań, które mogą być niepopularne, ale potrzebne dla dobra większości.
Gdy staję w obliczu rannych, moje instynkty medyka natychmiast włączają się, a ja wykonuję swoją pracę z zaangażowaniem i precyzją. Ale równocześnie muszę być świadomy konsekwencji moich działań. Decyzje, które podejmuję, mogą mieć dalekosiężne skutki dla mojego klanu i całej społeczności ninja. Często muszę balansować na granicy, rozważając, czy moje działania są moralnie słuszne, czy też służą większemu dobru, nawet jeśli mogą być kontrowersyjne. Wiele razy musiałem zmierzyć się z trudnymi wyborami. Czy ratować rannego wrogiego ninja, który może później stanowić zagrożenie dla moich sojuszników? Czy postawić dobro grupy ponad jednostkowym życiem? Te dylematy stale mnie towarzyszą, a ja muszę podejmować decyzje w najtrudniejszych chwilach, mając na uwadze nie tylko życie jednostki, ale także bezpieczeństwo całego klanu.
Jest to walka nie tylko z fizycznymi ranami i urazami, ale także z moralnymi zagwozdkami, które towarzyszą mojej roli jako medyka ninja. Często zastanawiam się, czy moje działania są zgodne z moimi wartościami, czy też muszę podporządkować je większemu planowi. To niełatwe, gdy trzeba zmierzyć się z własnym sumieniem i równocześnie sprostać oczekiwaniom klanu i sojuszników.
Sytuacja z Kuroim tylko dodaje do moich rozterek. Najpierw uznałem go za zdrajcę po jego nieposłuszeństwie wobec rozkazów w szpitalu polowym. Jednakże, kiedy zacząłem bronić go przed samosądem, dowiadując się o jego przeszłości i jego dobroczynnej pracy nad przeszczepami, wszystko się zmieniło. Jednak po chwili okazało się, że to właśnie on rozpoczął bitwę, atakując jednego z dowódców przeciwnika pomimo rozkazów. To przełamało moje zaufanie i sprawiło, że zaczynam zastanawiać się nad wszystkim, co do tej pory uznawałem za pewnik. Czy ludzie, którym poświęcam swoje życie, są naprawdę godni tej ofiary? Czy moralność jest zawsze wyznacznikiem właściwych działań? Te pytania nie dają mi spokoju, a ja muszę znaleźć odpowiedzi, zanim stracę wiarę w siebie i innych.
Podczas bitwy, kiedy to tak wiele osób znalazło się w moim szpitalu, doświadczyłem prawdziwej rozterki moralnej. Każdy pacjent, każdy ranny żołnierz miał nadzieję na moją pomoc, na moje wsparcie. Ale kiedy patrzyłem na ich twarze, widziałem w nich więcej niż tylko ofiary wojny. Widziałem ludzi, którzy cierpią, ale również ludzi, którzy mają rodziny, marzenia, życzenia. To sprawiało, że moje serce krwawiło z bólu, widząc, jak wiele cierpienia może przynieść wojna. Ale nawet w obliczu takiej tragedii, starałem się zachować wierność swoim ideałom. Wierzyłem, że moje działania mogą przynieść ulgę, nawet jeśli tylko jednej osobie. Ale im więcej przypadków trafiało do szpitala, tym bardziej zaczynałem wątpić w skuteczność mojej pracy. Czy moje wysiłki naprawdę zmieniają coś? Czy naprawdę mogę pomóc tym ludziom, czy też jestem tylko opłakiwanym widzem w spektaklu nieszczęścia? A potem pojawiła się sprawa Kuroiego. Najpierw określiłem go mianem zdrajcy, zaniepokojony jego decyzjami i ich skutkami. Ale kiedy przyszło do obrony przed samosądem, moje moralne zasady kolidowały ze mną. Czy mogę być wiarygodnym medykiem ninja, jeśli nie potrafię zrozumieć sytuacji i zachować neutralności? Kiedy dowiedziałem się, że to właśnie Kuroi rozpoczął bitwę, atakując jednego z dowódców przeciwnika pomimo wyraźnych rozkazów, poczułem się jakbym stracił grunt pod nogami. To on był odpowiedzialny za tak wiele cierpienia, tak wiele rannych, które trafiły do mojego szpitala. To on zepchnął nas na krawędź przepaści, ignorując nasze ostrzeżenia i wytyczne. Wtedy zrozumiałem, że moje dotychczasowe przekonania, moja wiara w ludzkość jako istoty godne poświęcenia, zostały poważnie zachwiane. Wszystkie moje rozterki moralne, wszystkie moje wątpliwości stały się jeszcze bardziej palące. Czy mogę nadal być medykiem ninja, jeśli ludzie, których leczę, wciąż popełniają te same błędy, ignorując konsekwencje swoich działań? To pytanie pozostaje otwarte, a ja muszę znaleźć w sobie siłę, by znaleźć odpowiedź. Ale teraz, bardziej niż kiedykolwiek, czuję, że potrzebuję przerwy, potrzebuję czasu na zrozumienie siebie i swoich motywacji. Może to właśnie teraz jest ten czas, aby zatrzymać się na chwilę, oddychać i zastanowić się, w którą stronę chcę podążać.
Stojąc na pogrzebie Katsumi, patrzyłem w milczeniu na ceremonię, która miała uczcić jej pamięć. Ludzie z różnych klanów i sojuszniczych wiosk skupieni wokół, oddawali hołd osobie, która poświęciła się dla innych. Wszystko wokół było ciche, a atmosfera napełniona smutkiem i żalem.
Gdy oglądałem, jak trumna z ciałem Katsumi zostaje spuszczona do grobu, pojedyncza łza zsunęła się mi po policzku. Była to chwila, kiedy moje wewnętrzne emocje wybuchły i nie mogłem ich powstrzymać. To było symboliczne, że ta jedna łza była świadkiem mojej żałoby i refleksji nad nietrwałością życia. W tamtej chwili poczułem, jak skupia się we mnie determinacja, aby coś zmienić. Wiedziałem, że muszę opuścić to miasteczko i poszukać oczyszczenia mojego umysłu, gdzieś daleko od zgiełku cywilizacji, blisko natury. Decyzja ta narodziła się w sercu mojego smutku i pożegnania z Katsumi. Chciałem oddać jej hołd, kontynuując jej dziedzictwo w dążeniu do dobra i harmonii. Ale musiałem też znaleźć spokój dla siebie, aby móc kontynuować swoją misję jako medyk ninja. Natury była moim wybawieniem, miejscem, gdzie mogłem odnaleźć równowagę i zrozumienie, gdzie mogłem przemyśleć swoje wybory i dokonać pojednania ze swoim sumieniem. W końcu, gdy pochód pogrzebowy się rozeszedł, pożegnałem się z grobem Katsumi i postanowiłem wyruszyć w podróż. Nie wiedziałem dokładnie, dokąd zmierzam, ale wiedziałem, że muszę odnaleźć siebie wśród przyrody, aby móc oczyszczać swoje myśli i serce. To było moje przeznaczenie po stracie Katsumi - szukać leczenia nie tylko dla innych, ale także dla siebie. z/t
0 x

- Tetsurō
- Posty: 1224
- Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Zankoku
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
0 x
Prowadzone Misje:
- Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
- Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
- Keion
- Posty: 466
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
- Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
- Link do KP: viewtopic.php?p=79323#p79323
- GG/Discord: Keion#4512
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
Udało mi się bezpiecznie odtransportować jednego z fenków do jego właściciela. Mężczyzna do którego wrócił był bardzo wdzięczny i przekazał mi nagrodę za uratowanie zwierzaka, ale nie był zbyt wygadany i wyraźnie gdzieś się spieszył. Dlatego też szybko się rozeszliśmy i wróciłem do Kazukiego. Po powrocie czekała mnie kolejna niespodzianka bo znalazł się ktoś kto zna Misae i wie gdzie jej szukać. Nieznajoma przedstawiła się jako Uchiha Nana i powiedziała że poznała Misae na jakimś turnieju. Pamiętałem że Misae mówiła wcześniej coś o jakimś turnieju na którym wiele się działo i kobieta zdawała się mieć wiele wspólnego z rodem Uchiha, więc nie miałem powodów żeby jej nie wierzyć. Chciałem wraz z nią i fenkiem udać się do reszty grupy, ale zostałem poproszony przez Kazukiego o pomoc.
- W takim razie później do was dołączę. - Odpowiedziałem Nanie. Choć co prawda chciałem się dowiedzieć co u innych i co się zadziało po tym jak nas opuścili, ale tutaj mogłem się do czegoś przydać. Nie miałem szczególnych powodów żeby odmówić i jako medyk chciałem pomagać innym, jeśli tylko byłem w stanie.
- Nigdzie mi się nie spieszy, więc chętnie wam pomogę. - powiedziałem wracając swoją uwagą do niegdysiejszego pacjenta ciekaw w czym jeszcze mógłbym pomóc.
- W takim razie później do was dołączę. - Odpowiedziałem Nanie. Choć co prawda chciałem się dowiedzieć co u innych i co się zadziało po tym jak nas opuścili, ale tutaj mogłem się do czegoś przydać. Nie miałem szczególnych powodów żeby odmówić i jako medyk chciałem pomagać innym, jeśli tylko byłem w stanie.
- Nigdzie mi się nie spieszy, więc chętnie wam pomogę. - powiedziałem wracając swoją uwagą do niegdysiejszego pacjenta ciekaw w czym jeszcze mógłbym pomóc.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
- Sugiyama Orochi
- Posty: 342
- Rejestracja: 19 cze 2021, o 23:33
- Wiek postaci: 30
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Przystojny mężczyzna koło trzydziestki, zazwyczaj ubrany w ekstrawaganckie, bogate szaty z motywami kości i florystycznymi, odsłaniającymi jego dobrze zbudowaną klatkę piersiową.
- Widoczny ekwipunek: Łańcuch z kusarigamą, rękawica łańcuchowa, torba z ekwipunkiem.
- Link do KP: viewtopic.php?p=177393#p177393
- Multikonta: Rin Noboru
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
- Tetsurō
- Posty: 1224
- Rejestracja: 8 maja 2022, o 18:25
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły, zielone włosy, szmaragdowe oczy. Ubrany w białą, jedwabną kuszulę i piaskowe spodnie. Na szyi nosi jasnozieloną chustę.
- Widoczny ekwipunek: Kabury na obu nogach na udzie
Złoty medalion Ayatsuri na szyi pod chustą - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10439&p=193076#p193076
- GG/Discord: Kubalus#9713
- Multikonta: Zankoku
Re: [Event} - Miasteczko Sarufutsu
0 x
Prowadzone Misje:
- Ichirou -"Pan na Włościach" - Wyprawa S
- Shiori - "W11 - Wydział Śledczy" - Misja C
- Nana
- Posty: 832
- Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
- Wiek postaci: 24
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
- Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
- Link do KP: viewtopic.php?p=155137#p155137
- GG/Discord: nanusia_
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości