Szlak transportowy
Re: Szlak transportowy
Misja 28/30
Mężczyzna nie wydawał się być zly do szpiku kości. Po prostu... Był. Ciężko było go znienawidzić, bo przecież darował, ba, dał życie Yasuiemu. A mógł go, nawet nie tyle co dobić, co po prostu olać. Jako karę, za zabicie jego sługusów. A jednak pigułki które były dla niego, przygotowane za odpowiednią sumę... Podzielił się nimi, choć w żaden sposób nie był do tego przymuszony.
Zobaczył, że w dzieciaku coś pęknęło w środku. Kiedy zszedł po raz ostatni spojrzał na niego po czym bez słowa pomógł mu ubrać jedną z dziewczyn, tą którą on wybrał.
-Nie zabiliśmy żadnej. A jeśli tak zabolał cię fakt, że były gwałcone powiem ci tylko, że ja nie tknąłem osobiście żadnej z nich. A na innych nie miałem wpływu. Nie jestem Hiroim, jestem tylko jednym z wielu hersztów. Chociaż i ze mną podpisałeś pakt lepszy niż z diabłem... To życze ci byś nigdy nie poznał Hiroiego. To jeden z najgorszych ludzi jakich nosi i nosiła nasza ziemia.
Po tych słowach on zapakował kobiety na wóz, nakrył je i odpowiednio przygotował do drogi, pętając je już na wozie. To co z nimi dalej zrobi pozostaje zagadką której rozwiązania na razie nie jestes w stanie odkryć. Wyciągnąłeś rudzielca na góre, a tam czekała na ciebie kobieta, którą wczesniej uratowałeś.
Widziałeś tylko odchodzącego mężczyzne, który rzucił ci ostatnie spojrzenie i ze śmiechem zakrzyknął.
-W sumie to dziwne z Ciebie dziecko. Mogłeś mnie zabić po tych pigułach, a pozwoliłeś dać mi odejść. Do zobaczenia mały!
I powolnym kroczkiem dalej pchał swoj wóz z porwanymi dalej przed Siebie. Powolutku, nie śpiesząc sie...
No, droga do wioski długa, a ty masz jedną kobiete związaną, ale przytomną. A drugą wolną, ale nieprzytomną i w kiepskim stanie fizycznym. Sam... Masz dwa-trzy posty nim znów bedziesz potrzebował pomocy medycznej w trybie natychmiastowym.
Twoja kolej.
Zobaczył, że w dzieciaku coś pęknęło w środku. Kiedy zszedł po raz ostatni spojrzał na niego po czym bez słowa pomógł mu ubrać jedną z dziewczyn, tą którą on wybrał.
-Nie zabiliśmy żadnej. A jeśli tak zabolał cię fakt, że były gwałcone powiem ci tylko, że ja nie tknąłem osobiście żadnej z nich. A na innych nie miałem wpływu. Nie jestem Hiroim, jestem tylko jednym z wielu hersztów. Chociaż i ze mną podpisałeś pakt lepszy niż z diabłem... To życze ci byś nigdy nie poznał Hiroiego. To jeden z najgorszych ludzi jakich nosi i nosiła nasza ziemia.
Po tych słowach on zapakował kobiety na wóz, nakrył je i odpowiednio przygotował do drogi, pętając je już na wozie. To co z nimi dalej zrobi pozostaje zagadką której rozwiązania na razie nie jestes w stanie odkryć. Wyciągnąłeś rudzielca na góre, a tam czekała na ciebie kobieta, którą wczesniej uratowałeś.
Widziałeś tylko odchodzącego mężczyzne, który rzucił ci ostatnie spojrzenie i ze śmiechem zakrzyknął.
-W sumie to dziwne z Ciebie dziecko. Mogłeś mnie zabić po tych pigułach, a pozwoliłeś dać mi odejść. Do zobaczenia mały!
I powolnym kroczkiem dalej pchał swoj wóz z porwanymi dalej przed Siebie. Powolutku, nie śpiesząc sie...
No, droga do wioski długa, a ty masz jedną kobiete związaną, ale przytomną. A drugą wolną, ale nieprzytomną i w kiepskim stanie fizycznym. Sam... Masz dwa-trzy posty nim znów bedziesz potrzebował pomocy medycznej w trybie natychmiastowym.
Twoja kolej.
0 x
Re: Szlak transportowy
No i akcja ruszyła. Dosłownie i w przenośni. Powoli zaczęli się kierować w stronę wyjścia z parku przy czym "powoli" było słowem kluczem. Oczywista oczywistość, jasna jak słońce, że młody, rosły ninja nawet jeżeli jest rozluźniony i nigdzie mu się nie śpieszy, to i tak krok ma szybszy niż trzeźwiejący mężczyzna niezbyt wyglądający na shinobiego. Yoichi jednak nie utrudniał mu życia, bo tempo postanowił dostosować do niego, aby biedaczysko nie zmęczył się zbytnio zanim dojdą do wyznaczonego miejsca. Akira wciąż szedł spięty, ze sterczącymi uszami i co chwilę pociągał nosem. Wszystko to, aby być gotowym na zagrożenie, aby przewidzieć je i móc zareagować odpowiednio. Młody Inuzuka może był i nierozsądny, ale nie mógł cały czas polegać na swoim psie. Pogłaskał go po głowie, a zwierzak spojrzał na chłopaka, wymienili się porozumiewawczym spojrzeniem. Od tej chwili czworonogi towarzysz był bardziej rozluźniony, zaś dwudziestolatek stał się nieco ostrożniejszy. Lekko rozglądał się i co jakiś czas brał głęboki wdech nosem, aby móc wyczuć jakąś woń dochodzącą od źródła, którego nie da się zidentyfikować łatwo.
Odpowiedzi na pytania sprawiły, że Yoichi ucieszył się, że je zadał. Wyjaśniło się kilka spraw, a dodatkowo zaciekawiło go coś. Po pierwsze - będzie oprócz niego jeszcze jeden ochroniarz. Ich trójka na jednego człowieka powinna wystarczyć, chociaż najwięcej zależy od napierającej siły oraz samych zdolności bojowych. Miał nadzieję, że niczego nie spieprzy i w razie ataku wyjdzie z wszystkiego bez większych ran. Dawno nie walczył na poważnie, dlatego nie liczył, że zupełnie mu się nie oberwie. Ba! Nawet taka misja gdzie nie dostałby chociaż raz porządnie w twarz byłaby nudna. Jego pewność siebie jednak wystarczała na to, by stwierdzić, iż powinien sobie poradzić bez problemu. Po drugie - trasa jest prosta, żadne skomplikowane drogi. Im bardziej uczęszczany szlak, tym lepiej, gdyż mniejsze prawdopodobieństwo pułapek. Po trzecie - co uniemożliwiało polubienie Matsu? I czy to kobieta, czy mężczyzna? Oczywiście rudowłosy liczył na to, że jednak kobieta, bo będzie miał wtedy przyjemniejszą drogę.
- Wiadomo, bogatym zazdrości się sukcesu i oskarża się ich o jakieś przekręty. Często tak jest, ale nie zawsze, dlatego nie powinno się z góry oceniać. - a czy pan Sodo miał jakieś brudne interesy? To również zaciekawiło Yoichiego, lecz postanowił nie pytać. Nie wciskać nosa w nie swoje sprawy. Tego dnia chciał jedynie mieć trochę zajęcia. - Ja tam bogactwa nie potrzebuję. Dach nad głową, dobre żarcie, Akira i przynajmniej z trzy dziewczyny w łóżku. Tyle mi wystarczy. Prosty ze mnie człowiek. - powiedział z uśmiechem spoglądając w niebo. Taka przyszłość byłaby bardzo piękną przyszłością. Najbardziej optymistyczną na jaką mógł liczyć. Przynajmniej z jego zmysłem "troski" o cokolwiek.
- Jeżeli mogę zapytać, czemu nie możesz polubić Matsu? - w końcu postanowił, ale ubrał to w grzeczne słowa. Rozsądek górą, chociaż niezbyt często. Jak trzeba było to potrafił zachować powagę, ale z drugiej strony - rzadko czuł, aby trzeba było. W trakcie rozmowy naturalnie wyszli na szlak transportowy i powoli zmierzali w miejsce, w którym miał rozpocząć swoje zlecenie.
Odpowiedzi na pytania sprawiły, że Yoichi ucieszył się, że je zadał. Wyjaśniło się kilka spraw, a dodatkowo zaciekawiło go coś. Po pierwsze - będzie oprócz niego jeszcze jeden ochroniarz. Ich trójka na jednego człowieka powinna wystarczyć, chociaż najwięcej zależy od napierającej siły oraz samych zdolności bojowych. Miał nadzieję, że niczego nie spieprzy i w razie ataku wyjdzie z wszystkiego bez większych ran. Dawno nie walczył na poważnie, dlatego nie liczył, że zupełnie mu się nie oberwie. Ba! Nawet taka misja gdzie nie dostałby chociaż raz porządnie w twarz byłaby nudna. Jego pewność siebie jednak wystarczała na to, by stwierdzić, iż powinien sobie poradzić bez problemu. Po drugie - trasa jest prosta, żadne skomplikowane drogi. Im bardziej uczęszczany szlak, tym lepiej, gdyż mniejsze prawdopodobieństwo pułapek. Po trzecie - co uniemożliwiało polubienie Matsu? I czy to kobieta, czy mężczyzna? Oczywiście rudowłosy liczył na to, że jednak kobieta, bo będzie miał wtedy przyjemniejszą drogę.
- Wiadomo, bogatym zazdrości się sukcesu i oskarża się ich o jakieś przekręty. Często tak jest, ale nie zawsze, dlatego nie powinno się z góry oceniać. - a czy pan Sodo miał jakieś brudne interesy? To również zaciekawiło Yoichiego, lecz postanowił nie pytać. Nie wciskać nosa w nie swoje sprawy. Tego dnia chciał jedynie mieć trochę zajęcia. - Ja tam bogactwa nie potrzebuję. Dach nad głową, dobre żarcie, Akira i przynajmniej z trzy dziewczyny w łóżku. Tyle mi wystarczy. Prosty ze mnie człowiek. - powiedział z uśmiechem spoglądając w niebo. Taka przyszłość byłaby bardzo piękną przyszłością. Najbardziej optymistyczną na jaką mógł liczyć. Przynajmniej z jego zmysłem "troski" o cokolwiek.
- Jeżeli mogę zapytać, czemu nie możesz polubić Matsu? - w końcu postanowił, ale ubrał to w grzeczne słowa. Rozsądek górą, chociaż niezbyt często. Jak trzeba było to potrafił zachować powagę, ale z drugiej strony - rzadko czuł, aby trzeba było. W trakcie rozmowy naturalnie wyszli na szlak transportowy i powoli zmierzali w miejsce, w którym miał rozpocząć swoje zlecenie.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja 28/30
Tak jak się domyślał - Tajemniczy mężczyzna nie był złem wcielonym. No, umówmy się, nie był to aniołek, ale w każdym razie, pewnie gorszych ludzi młody Yasui spotka na swojej drodze shinobi, pewnie jeszcze wiele razy zwątpi w siebie, w świat i w innych ludzi, o tak nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Zaciekawiony wysłuchał opowiadań przyszłego, jak sądził zleceniodawcy, które mówiły o nie jakim Hiroim. A więc to on za tym wszystkim stał, ciekawe informacje, mogą się kiedyś przydać. Aż dziw bierze, że nieznajomy tak łatwo je zdradził. Samo imię jednak nie wiele mówi. Trzeba odłożyć te rozważania na inny dzień, teraz czeka go nie lada kłopot. Mówię oczywiście o tym, że musi przenieść dwie kobiety, a o jednej zupełnie nawet zapomniał, przez co został skrytykowany przez samego siebie. Wyszedł z jaskini i ujrzał ją. Była przytomna, pytanie czy mogła iść sama. Postanowił, że to sprawdzi, delikatnie położył rudowłosą na ziemi i podszedł do unieruchomionej kobiety. Rozwiązał jej więzy, którymi była spętana i zerwał taśmę, gdyby takową miała, żeby mogła mówić.
- Halo, proszę pani? Wszystko w porządku? - Powiedział wyraźnie i dość głośno. W tej samej chwili odjeżdżający mężczyzna uśmiechnął się do niego i krzyknął o tym, że młody Yasui mógł go zabić. Jednak Hyuga, który raz da słowo, nigdy go nie złamie. Miało to swoje wady, ale i zalety. Jak zresztą wszystko na tym pięknym i okrutnym zarazem świecie. Geninowi przyszło jeszcze jedno do głowy. Postanowił, że zbierze ekwipunek, którym miotał w walce. Przyszło mu to z niemałym trudem, w końcu musiał usuwać broń z martwych ciał. Zwłok ludzi, których zabił. Podszedł wpierw do mężczyzny, który jako pierwszy oberwał kunaiem, gdy Yasui siedział jeszcze w krzakach. Chwycił za rękojeść kunai'a i pociągnął, ten wyszedł, a z końca leciała krew zabitego. Genin wytarł tą właśnie krew o szaty bandyty. Po czym zaczął przeszukiwać go, w poszukiwaniu jakichś ciekawych przedmiotów. Po całym tym zajściu zrobił to samo z drugim opryszkiem, tylko że tym razem wyjął i kunai. i shuriken, który utknął w klatce piersiowej. Paskudna robota. Na koniec sięgnął po shuriken, który wbił się w kuszę. To był jego cały ekwipunek, który odzyskał, a wcześniej stracił. Teraz pozostała tylko sprawa powrotu. Czy poczekać tutaj aż wszyscy odzyskają siły? Nie, to na nic. Musieli iść. Jeśli kobieta, którą rozwiązał mogła iść bez przeszkód to założył rudej jej rękę na swoją szyję i kazał tej drugiej aby szła za nim. Jeśli nie, to zrobił to samo co z rudowłosą, po drugiej stronie. To mogło być męczące, naprawdę męczące, ale nie poddawał się.
- Halo, proszę pani? Wszystko w porządku? - Powiedział wyraźnie i dość głośno. W tej samej chwili odjeżdżający mężczyzna uśmiechnął się do niego i krzyknął o tym, że młody Yasui mógł go zabić. Jednak Hyuga, który raz da słowo, nigdy go nie złamie. Miało to swoje wady, ale i zalety. Jak zresztą wszystko na tym pięknym i okrutnym zarazem świecie. Geninowi przyszło jeszcze jedno do głowy. Postanowił, że zbierze ekwipunek, którym miotał w walce. Przyszło mu to z niemałym trudem, w końcu musiał usuwać broń z martwych ciał. Zwłok ludzi, których zabił. Podszedł wpierw do mężczyzny, który jako pierwszy oberwał kunaiem, gdy Yasui siedział jeszcze w krzakach. Chwycił za rękojeść kunai'a i pociągnął, ten wyszedł, a z końca leciała krew zabitego. Genin wytarł tą właśnie krew o szaty bandyty. Po czym zaczął przeszukiwać go, w poszukiwaniu jakichś ciekawych przedmiotów. Po całym tym zajściu zrobił to samo z drugim opryszkiem, tylko że tym razem wyjął i kunai. i shuriken, który utknął w klatce piersiowej. Paskudna robota. Na koniec sięgnął po shuriken, który wbił się w kuszę. To był jego cały ekwipunek, który odzyskał, a wcześniej stracił. Teraz pozostała tylko sprawa powrotu. Czy poczekać tutaj aż wszyscy odzyskają siły? Nie, to na nic. Musieli iść. Jeśli kobieta, którą rozwiązał mogła iść bez przeszkód to założył rudej jej rękę na swoją szyję i kazał tej drugiej aby szła za nim. Jeśli nie, to zrobił to samo co z rudowłosą, po drugiej stronie. To mogło być męczące, naprawdę męczące, ale nie poddawał się.
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C Yasui 29/30
Kobieta którą uratowałeś wcześniej przed smutnym losem bycia kolejną uwięzioną i zdana na łaske tych barbarzyńców miała chwile na dojście do Siebie. Oczy miała odsłoniete, ale usta zaklejone i była ogólnie spętana. Kostki nóg, nadgarstki...
Szybkie uwolnienie jej, lekkie krwawienie z wysiłku, siły znów powoli się kończą. Kobieta okazuje się przytomna i w miare sił, choć z bólem głowy, na który się skarży. Jest przerażona, widząc trupy i ciebie, całego we krwi. Nie przedstawiala sie, poprosiła tylko, że chce wrócić do domu bo nie wie, co tutaj robi i nie chce tu byc. Widzi w Tobie tylko ranne dziecko dlatego od razu ci zaufała. Pomogła ci nawet nieść rudą...
Musisz skierować swe stopy do wioski. No cóż, najlepiej, to do szpitala. I z rudą i ze swoim. Nie martw się. Twoja blondi TJ cię tam znajdzie bez problemu. W końcu jest Tokubetsu Jouninem nie bez powodu!
Napisz od razu w szpitalu w osadzie.
Tu daje ci Z/T
Szybkie uwolnienie jej, lekkie krwawienie z wysiłku, siły znów powoli się kończą. Kobieta okazuje się przytomna i w miare sił, choć z bólem głowy, na który się skarży. Jest przerażona, widząc trupy i ciebie, całego we krwi. Nie przedstawiala sie, poprosiła tylko, że chce wrócić do domu bo nie wie, co tutaj robi i nie chce tu byc. Widzi w Tobie tylko ranne dziecko dlatego od razu ci zaufała. Pomogła ci nawet nieść rudą...
Musisz skierować swe stopy do wioski. No cóż, najlepiej, to do szpitala. I z rudą i ze swoim. Nie martw się. Twoja blondi TJ cię tam znajdzie bez problemu. W końcu jest Tokubetsu Jouninem nie bez powodu!
Napisz od razu w szpitalu w osadzie.
Tu daje ci Z/T
0 x
Re: Szlak transportowy
Misja C 11/30
Po drodze jeszcze, nim się rozstali, a rozstali się prawie przed samą bramą osady, gdzie to mężczyzna w dziwnym stroju i o dziwnych pijackich nawykach nagle obrócił sie na pięcie, machnął ręką na pożegnanie, wykonując cos na wzór pół zasalutowania i odszedł w siną dal krokiem conajmniej pośpiesznym. W sumie interesujący jegomośc, choć troche zastanawiający. Fakt.
Nim jednak jeszcze zasalutowal nim odszedl odpowiedzial na pare pytan, a jak! Ogólnie to raczej przytakiwał, głównie co do tego, że każdy zazdrości sukcesu. W sumie, każda zdrowa społecznie jednostka która chce coś osiągnąć i musi na to zapracować, a nie jest jej to podane na tacy - zazdrości tym, którzy mają to od ręki i tyle, bez żadnych staran i problemów. Bez konsekwencji, wysiłku... Tak, są tacy ludzie. Ale z tego co powiedział nowo poznany człowiek mozna wywnioskować, że Kirei Sodo to człowiek który osiągnął swój - jak można także z jego słów wywnioskować - niemały sukces tylko i wyłącznie własną inteligencją i ciężką pracą.
I w tym momencie jest Yoichi, który chce tylko dziewczyn i dachu nad głową, a bogactwa mu nie potrzebne. Oh, jakże proste jest życie takiego szaraczka, który zadowala się potrzebami najbardziej przyziemnymi i niewymagającymi...
A na pytanie o Matsu już nie odpowiedział. Nie czuł takiej potrzeby tudzież nie czuł się zobligowany do psucia niespodzianki Yoichiemu...
Ten o którym wyżej mowa, dotarł wreszcie na szlak na którym zjawić się wedle słów swego zleceniodawcy mial.
Po chwili usłyszał stukot konskich kopyt i na szlak wyjechał pędem dwukonny wóz kryty, z kabiną w której prawdopodobnie znajdował się Kirei Sodo, a która była całkowicie odcięta ot oczu obcych.
Ze środka jednak odezwał się donośny głos.
-Gdzie jest Matsume! - Głos był.. Piskliwy i dziwny, ale zrobił to co było jego zadaniem. Zawezwał drugiego ochroniarza.
Z głośnym tarabanieniem do wozu dołączył wielki dzik, wielkości konia, w zimowej kurtce bez rękawów na grzbiecie.
-To jest Matsume. Mój dzik przywołaniec. Włada suitonami choć wolałby opanować ninpou lodowe. Ale wiesz ile takie coś kosztuje?! - Po tych słowach jeden z koni prychnął, Matsu się uniósł i podał racziczkę Yoichiemu.
-Siemson. Matsu jestem. - Głos ze świńskodziczej gardzieli godny pozazdroszczenia, późny bogusław linda zmieszany z danzou.
Widać było, że konie się niecierpliwią i chcą ruszać w drogę.
Nim jednak jeszcze zasalutowal nim odszedl odpowiedzial na pare pytan, a jak! Ogólnie to raczej przytakiwał, głównie co do tego, że każdy zazdrości sukcesu. W sumie, każda zdrowa społecznie jednostka która chce coś osiągnąć i musi na to zapracować, a nie jest jej to podane na tacy - zazdrości tym, którzy mają to od ręki i tyle, bez żadnych staran i problemów. Bez konsekwencji, wysiłku... Tak, są tacy ludzie. Ale z tego co powiedział nowo poznany człowiek mozna wywnioskować, że Kirei Sodo to człowiek który osiągnął swój - jak można także z jego słów wywnioskować - niemały sukces tylko i wyłącznie własną inteligencją i ciężką pracą.
I w tym momencie jest Yoichi, który chce tylko dziewczyn i dachu nad głową, a bogactwa mu nie potrzebne. Oh, jakże proste jest życie takiego szaraczka, który zadowala się potrzebami najbardziej przyziemnymi i niewymagającymi...
A na pytanie o Matsu już nie odpowiedział. Nie czuł takiej potrzeby tudzież nie czuł się zobligowany do psucia niespodzianki Yoichiemu...
Ten o którym wyżej mowa, dotarł wreszcie na szlak na którym zjawić się wedle słów swego zleceniodawcy mial.
Po chwili usłyszał stukot konskich kopyt i na szlak wyjechał pędem dwukonny wóz kryty, z kabiną w której prawdopodobnie znajdował się Kirei Sodo, a która była całkowicie odcięta ot oczu obcych.
Ze środka jednak odezwał się donośny głos.
-Gdzie jest Matsume! - Głos był.. Piskliwy i dziwny, ale zrobił to co było jego zadaniem. Zawezwał drugiego ochroniarza.
Z głośnym tarabanieniem do wozu dołączył wielki dzik, wielkości konia, w zimowej kurtce bez rękawów na grzbiecie.
-To jest Matsume. Mój dzik przywołaniec. Włada suitonami choć wolałby opanować ninpou lodowe. Ale wiesz ile takie coś kosztuje?! - Po tych słowach jeden z koni prychnął, Matsu się uniósł i podał racziczkę Yoichiemu.
-Siemson. Matsu jestem. - Głos ze świńskodziczej gardzieli godny pozazdroszczenia, późny bogusław linda zmieszany z danzou.
Widać było, że konie się niecierpliwią i chcą ruszać w drogę.
0 x
Re: Szlak transportowy
Milczenie, które otrzymał w odpowiedzi Yoichi niepokoiło go. Nagle ten rozgadany człowiek postanowił zamknąć jadaczkę i ignorować młodego Inuzukę, który stał się nieco bardziej podejrzliwy, lecz nie dorównał Akirze rozglądającemu się i pociągającemu nosem z zadziwiającą częstotliwością. W końcu mężczyzna odłączył się od duetu, by resztę drogi pokonali samotnie, bez jego towarzystwa. W końcu usłyszeli nadciągającego konia, a jeszcze wcześniej nawet zaczęli wyczuwać dosyć intensywną woń końskiego potu. To zwróciło ich uwagę i przystanęli, by wreszcie powóz zatrzymał się obok nich. Nagły krzyk, a raczej zawołanie Matsume, który zapewne był tym całym Matsu zdziwiło nieco rudowłosego ze względu na barwę głosu. Piskliwy, dziwny głosik nie pasował mu do obrazu ciężko pracującego bogacza, a raczej do... jakiegoś chłopczyka ewentualnie dziewczyny. Jednak gdy nieznajomy podnosił swój głos, to ciężko było określić płeć, a woń parzystokopytnego zwierzaka tłumiła wszelkie zapachy pozwalające stwierdzić po nim czy wewnątrz ukryty młody panicz, czy pani. Dla pewności Yoichi pociągnął mocniej nosem, może akurat wyczuje specyficzny aromat kobiet.
Życie potrafiło zaskakiwać. Kiedy dwudziestolatek myślał, że spotkał najpiękniejszą dziewczynę na świecie, to wtedy pojawiała się kolejna jeszcze piękniejsza, a teraz kiedy myślał, że widział już sporo dziwnych ochroniarzy, to akurat pojawił się on... Matsu , dzik, ubrany w kurtkę zimową, i potrafiący korzystać z technik, a w dodatku gadał. Akira naturalnie wyprostował się, a sierść na grzbiecie stanęła na sztorc, dodatkowo wyszczerzył kły, które w sumie szybko schował słysząc jaka jest sytuacja.
- Jak on do cholery wiąże pieczęcie? - przyszło do głowy rudowłosemu wcześniej niż wszelkie inne pytania albo grzecznościowe zwroty. Gdyby tego było mało, przywołaniec postanowił się przywitać. Młody Inuzuka traktował zwierzęta prawie na równi z ludźmi, a Ninkeny stawiał niekiedy nawet powyżej, dlatego przywołaniec był dla niego czymś podobnym. Naturalnie bez oporów chłopak podał dłoń Matsume, chwycił go za raciczkę i wykonał zwyczajny uścisk, jak mężczyzna z mężczyzną.
- No cześć, ja jestem Yoichi. Będziemy współpracować w ochronie tego powozu. - powiedział z uśmiechem, a Akira zaszczekał dwukrotnie. - Nie wiem czy rozumiesz inne zwierzęta, ale właśnie powiedział, że nazywa się Akira i ma nadzieję na owocną współpracę. To rozumny pies, tylko mówić nie umie. - dodał po chwili spoglądając na swojego futrzastego kompana, który pomachał chwilę ogonem. Spotkanie innych rozumnych zwierząt po takim czasie było dla niego raczej czymś radosnym, przynajmniej na takiego wyglądał.
Gdy było po przywitaniu czas na jakieś działanie, dlatego Yoichi podszedł i bez skrępowania postanowił zaglądnąć do środka powozu. Nie pukając, nie przepraszając, zwyczajnie wściubił łeb do środka.
- Cześć, musiałem się upewnić jak wygląda mój cel ochrony. No i proszę zapamiętać jak wygląda ochroniarz. - powiedział o ile zdołał dostrzec cokolwiek. Jeżeli mu się udało, bądź nie, to i tak postanowił wskoczyć na dach powozu uważając, by go nie zarwać i nie wpaść do środka.
- Matsu, mogę się porządzić trochę? Byłoby świetnie jakbyś szedł z prawej, Akira będzie szedł z lewej, a ja na górze będę wypatrywał dookoła. Z tego miejsca mam lepszy widok. Pewnie masz świetny nos, bo dziki szukają trufli, więc staraj się zapamiętać moją woń i Akiry, a następnie jak poczujesz coś innego to daj znać. Oczywiście Akira i ja będziemy robić to samo. - powiedział z uśmiechem. Taki plan ustalił sobie na ochranianie w tym momencie. Nie wiedział czy jest dobry, czy zły, zwyczajnie ten wydawał mu się odpowiedni i miał nadzieję, że Matsume zgodzi się na to. Jeżeli nie - no to zwyczajnie stanie po lewej stronie, Akira ruszy przodem, a Matsu raczej po prawej stronie. Jak już wszystko będzie ustalone to wystarczy dać znać.
- Możemy ruszać! - krzyknie i... pewnie ruszą w trasę. Nie ma na co czekać skoro konie się niecierpliwiły.
Życie potrafiło zaskakiwać. Kiedy dwudziestolatek myślał, że spotkał najpiękniejszą dziewczynę na świecie, to wtedy pojawiała się kolejna jeszcze piękniejsza, a teraz kiedy myślał, że widział już sporo dziwnych ochroniarzy, to akurat pojawił się on... Matsu , dzik, ubrany w kurtkę zimową, i potrafiący korzystać z technik, a w dodatku gadał. Akira naturalnie wyprostował się, a sierść na grzbiecie stanęła na sztorc, dodatkowo wyszczerzył kły, które w sumie szybko schował słysząc jaka jest sytuacja.
- Jak on do cholery wiąże pieczęcie? - przyszło do głowy rudowłosemu wcześniej niż wszelkie inne pytania albo grzecznościowe zwroty. Gdyby tego było mało, przywołaniec postanowił się przywitać. Młody Inuzuka traktował zwierzęta prawie na równi z ludźmi, a Ninkeny stawiał niekiedy nawet powyżej, dlatego przywołaniec był dla niego czymś podobnym. Naturalnie bez oporów chłopak podał dłoń Matsume, chwycił go za raciczkę i wykonał zwyczajny uścisk, jak mężczyzna z mężczyzną.
- No cześć, ja jestem Yoichi. Będziemy współpracować w ochronie tego powozu. - powiedział z uśmiechem, a Akira zaszczekał dwukrotnie. - Nie wiem czy rozumiesz inne zwierzęta, ale właśnie powiedział, że nazywa się Akira i ma nadzieję na owocną współpracę. To rozumny pies, tylko mówić nie umie. - dodał po chwili spoglądając na swojego futrzastego kompana, który pomachał chwilę ogonem. Spotkanie innych rozumnych zwierząt po takim czasie było dla niego raczej czymś radosnym, przynajmniej na takiego wyglądał.
Gdy było po przywitaniu czas na jakieś działanie, dlatego Yoichi podszedł i bez skrępowania postanowił zaglądnąć do środka powozu. Nie pukając, nie przepraszając, zwyczajnie wściubił łeb do środka.
- Cześć, musiałem się upewnić jak wygląda mój cel ochrony. No i proszę zapamiętać jak wygląda ochroniarz. - powiedział o ile zdołał dostrzec cokolwiek. Jeżeli mu się udało, bądź nie, to i tak postanowił wskoczyć na dach powozu uważając, by go nie zarwać i nie wpaść do środka.
- Matsu, mogę się porządzić trochę? Byłoby świetnie jakbyś szedł z prawej, Akira będzie szedł z lewej, a ja na górze będę wypatrywał dookoła. Z tego miejsca mam lepszy widok. Pewnie masz świetny nos, bo dziki szukają trufli, więc staraj się zapamiętać moją woń i Akiry, a następnie jak poczujesz coś innego to daj znać. Oczywiście Akira i ja będziemy robić to samo. - powiedział z uśmiechem. Taki plan ustalił sobie na ochranianie w tym momencie. Nie wiedział czy jest dobry, czy zły, zwyczajnie ten wydawał mu się odpowiedni i miał nadzieję, że Matsume zgodzi się na to. Jeżeli nie - no to zwyczajnie stanie po lewej stronie, Akira ruszy przodem, a Matsu raczej po prawej stronie. Jak już wszystko będzie ustalone to wystarczy dać znać.
- Możemy ruszać! - krzyknie i... pewnie ruszą w trasę. Nie ma na co czekać skoro konie się niecierpliwiły.
0 x
Re: Szlak transportowy
Matsu miał niesamowitą rację w tym co mówił. Nie dość, że był rozumny, to jeszcze inteligentny i o otwartym umyśle. Zaskoczył rudowłosego, chociaż ten nie powątpiewał w wysoki iloraz inteligencji przywołańca. Zaśmiał się razem z nim, nie powstrzymując rozbawienia.
- Masz rację. - odparł krótko zgadzając się ze słowami Matsume. Może i Yoichi nie był jakiś mądry, ale całkiem bystry i oleju w głowie trochę miał, a z pewnością wystarczająco, by zrozumieć jakie są plusy i minusy otaczającego go społeczeństwa. O wielu sprawach nie miał pojęcia, jednak na ludziach trochę się znał.
Sytuacja robiła się dziwna. Ochroniarz dzik, bogacz to też świnka, a najęty duet to człowiek i pies. Gdyby ktoś spojrzał z boku, to mógłby stwierdzić, że wyglądają jak jakaś trupa cyrkowa. Oczywiście Yoichi widząc kim jest Pan Kirei zdziwił się otwierając szerzej oczy i ogólnie wywołując wrażenie zaskoczonego. Nigdy nie potrafił ukrywać emocji, a w gruncie rzeczy, to nawet nie próbował. Nie czuł potrzeby, był szczery ze sobą i otoczeniem, nawet jeżeli miały być z tego problemy. Dodatkowo zaskoczyło go, że cel ochrony znał jego ród. Od razu załapał, że rozumne zwierze plus człowiek to ród Inuzuka. Chociaż akurat to nie należało do najtrudniejszych do zrozumienia - w świecie ninja krążyły właśnie takie plotki na temat członków rodu Inuzuka "Ninja, który podróżuje ze swoim wiernym psem, tak mądrym jak niejeden człowiek, tak zdolnym jak niejeden ninja." i trudno było się z tym nie zgodzić.
Matsu zgodził się na plan Yoichiego, co ułatwiło wszystko i przyśpieszyło wyruszenie w drogę. Taka formacja zdawała się być skuteczna, jednak mieli odsłonięte plecy, gdyż nikt tam nie spoglądał. Na tą ewentualność był zmysł węchu, który wyostrzony był, w trzech na trzech ochroniarzy. Dodatkowo rudowłosy niekiedy spoglądał wstecz, aby upewnić się, że nic dziwnego za nimi się nie dzieje. Trasa powoli mijała, lecz na szczęście i nieszczęście było zupełnie spokojnie. Z jednej strony świetnie, gdyż Pan Kirei nie jest zagrożony, z drugiej strony słabo, bo jest strasznie nudno, a i Yoichi z Akirą nie mogą się wykazać oraz rozruszać - o to drugie chodziło najbardziej. Dawno nie walczyli, a ileż można trenować jedno i to samo ciągle przeciwko sobie. Wiadomo - to działało, rozwijali się, lecz jeden drugiego znał na tyle świetnie, iż w praktycznej walce przestało to mieć znaczenie. Młody Inuzuka dobrze znał możliwości Akiry i na odwrót, więc w przypadku pojedynków, w których walczy się z nieznanymi ninja nie robili postępów, lecz jedynie rozwijali własną synchronizację, lepszą pracę drużynową, którą i tak mieli na najwyższym poziomie. Po jakimś czasie w końcu znużony Yoichi kucnął sobie i stracił znów ostrożność, którą jego futrzasty przyjaciel jednak zachowywał non-stop. Pies był znacznie bardziej cierpliwy i odpowiedzialny niż jego dwunogi towarzysz. Rudowłosy od niechcenia pociągał co jakiś czas nosem i spoglądał za siebie, aczkolwiek jakoś bardzo się nie starał. Nieświadomie liczył na Matsu i Akirę w razie czego.
- Niech się coś wydarzy... - szepnął do siebie po chwili. Miał szczerą nadzieję na jakiś atak, w którym okaże się niesamowitym ninja, a Akira niezrównanym Ninkenem. Byłoby miło.
- Masz rację. - odparł krótko zgadzając się ze słowami Matsume. Może i Yoichi nie był jakiś mądry, ale całkiem bystry i oleju w głowie trochę miał, a z pewnością wystarczająco, by zrozumieć jakie są plusy i minusy otaczającego go społeczeństwa. O wielu sprawach nie miał pojęcia, jednak na ludziach trochę się znał.
Sytuacja robiła się dziwna. Ochroniarz dzik, bogacz to też świnka, a najęty duet to człowiek i pies. Gdyby ktoś spojrzał z boku, to mógłby stwierdzić, że wyglądają jak jakaś trupa cyrkowa. Oczywiście Yoichi widząc kim jest Pan Kirei zdziwił się otwierając szerzej oczy i ogólnie wywołując wrażenie zaskoczonego. Nigdy nie potrafił ukrywać emocji, a w gruncie rzeczy, to nawet nie próbował. Nie czuł potrzeby, był szczery ze sobą i otoczeniem, nawet jeżeli miały być z tego problemy. Dodatkowo zaskoczyło go, że cel ochrony znał jego ród. Od razu załapał, że rozumne zwierze plus człowiek to ród Inuzuka. Chociaż akurat to nie należało do najtrudniejszych do zrozumienia - w świecie ninja krążyły właśnie takie plotki na temat członków rodu Inuzuka "Ninja, który podróżuje ze swoim wiernym psem, tak mądrym jak niejeden człowiek, tak zdolnym jak niejeden ninja." i trudno było się z tym nie zgodzić.
Matsu zgodził się na plan Yoichiego, co ułatwiło wszystko i przyśpieszyło wyruszenie w drogę. Taka formacja zdawała się być skuteczna, jednak mieli odsłonięte plecy, gdyż nikt tam nie spoglądał. Na tą ewentualność był zmysł węchu, który wyostrzony był, w trzech na trzech ochroniarzy. Dodatkowo rudowłosy niekiedy spoglądał wstecz, aby upewnić się, że nic dziwnego za nimi się nie dzieje. Trasa powoli mijała, lecz na szczęście i nieszczęście było zupełnie spokojnie. Z jednej strony świetnie, gdyż Pan Kirei nie jest zagrożony, z drugiej strony słabo, bo jest strasznie nudno, a i Yoichi z Akirą nie mogą się wykazać oraz rozruszać - o to drugie chodziło najbardziej. Dawno nie walczyli, a ileż można trenować jedno i to samo ciągle przeciwko sobie. Wiadomo - to działało, rozwijali się, lecz jeden drugiego znał na tyle świetnie, iż w praktycznej walce przestało to mieć znaczenie. Młody Inuzuka dobrze znał możliwości Akiry i na odwrót, więc w przypadku pojedynków, w których walczy się z nieznanymi ninja nie robili postępów, lecz jedynie rozwijali własną synchronizację, lepszą pracę drużynową, którą i tak mieli na najwyższym poziomie. Po jakimś czasie w końcu znużony Yoichi kucnął sobie i stracił znów ostrożność, którą jego futrzasty przyjaciel jednak zachowywał non-stop. Pies był znacznie bardziej cierpliwy i odpowiedzialny niż jego dwunogi towarzysz. Rudowłosy od niechcenia pociągał co jakiś czas nosem i spoglądał za siebie, aczkolwiek jakoś bardzo się nie starał. Nieświadomie liczył na Matsu i Akirę w razie czego.
- Niech się coś wydarzy... - szepnął do siebie po chwili. Miał szczerą nadzieję na jakiś atak, w którym okaże się niesamowitym ninja, a Akira niezrównanym Ninkenem. Byłoby miło.
0 x
Re: Szlak transportowy
Szukając drewna na opał wpadłem na szeroką ścieżkę. Na szczęście jej boki były wysypane suchym idealnym na ognisko drewnem. Zbierałem i zbierałem powoli idąc do przodu. Nie wiem ile mi to zajęło ale w momencie kiedy już nie mogłem unieść więcej drewna robiłem z niego kupkę i ruszałem dalej wprost zbierając więcej i robiąc kolejny stos po paruset metrach. "Jak będę wracał to poklei będę je zanosił do domu" powtarzałem sobie w głowie. Nagle zauważyłem ,że z poranka stała się dosyć solidna noc. Wtedy drewna szukało się trochę trudniej ale po pewnym czasie oczy przyzwyczaiły się do ciemności i nie było tak źle. Jednak każdy człowiek się męczy w tym ja. Lecz nie chciałem tracić tego całego drewna które mógł bym jeszcze zebrać więc kimnąłem gdzieś w rowie i kolejnego dnia to samo. Przywyknąłem do tego monotonnego rytmu i po pewnym czasie wyrobiłem sobie taki nawyk ,że gdyby były na to igrzyska to śmiało mógł bym w tym startować. Podbijanie gałązek nogą bądź nauczenie się najlepszych chwytów drewna mam już za sobą.To bardzo dobrze bo zbaczając na to gdzie teraz mieszkam nie wątpię ,że ta wiedza może mi się jeszcze przydać. Szedłem tak i szedłem przed siebie nie wiedząc w zasadzie gzie już jestem ale gdybym chciał wrócić do domu przecież zawsze mogę się odwrócić i dotrę do domu.
[Z/t]
Skąd:Shigashi no Kibu
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 2h
Czas przybycia:15:25
Środek transportu: Pieszo
[Z/t]
Skąd:Shigashi no Kibu
Dokąd: Ryuzaku no Taki
Czas podróży: 2h
Czas przybycia:15:25
Środek transportu: Pieszo
0 x
Re: Szlak transportowy
Prośby o jakieś wydarzenie wreszcie zostały wysłuchane. Cokolwiek sprawowało pieczę nad Yoichim i Akirą, to zrozumiało, że nadmierna troskliwość o ten duet nie jest wskazana. Czasami musi im coś zagrozić, bo inaczej sami sobie zagrożą wpychając się w nie lada kłopoty. A przynajmniej rudowłosy, który z chęcią wskakiwał w ferwor walk, zadym, kłótni, a także imprez. Cokolwiek, co przynosiło chociaż trochę radości i zajęcia, by nudny dzień przestał być nudny. Towarzystwo oraz rozrywka były dla młodego Inuzuki jak chleb i woda. Niezbędne do przeżycia. No, właśnie zbierało się na rozrywkę, bo towarzystwo już miał. Idealnie.
Dwudziestolatek wyczuł zapach nieco później niż zwierzęca dwójka, gdyż zwyczajnie znużył go brak wydarzeń, dopiero, gdy Akira zaszczekał i dał znać, że coś czuć, młodzieniec pociągnął nosem potwierdzając. Znany mu zapach, bardzo dobrze znany. Cały wachlarz woni jaką mógł roztaczać pies był znany niemalże każdemu człowiekowi posiadającemu zdolności Inushiru, a z pewnością właśnie Yoichiemu. Jednak zapach mokrej sierści nie był niczym groźnym, nawet w tak potężnym stężeniu. Początkowo nie było powodów do obaw, aczkolwiek, gdy pojawiły się dwie sfory dzikich, sporych psów, to zrobiło się, chociaż trochę niebezpiecznie. Rudowłosy uśmiechnął się szeroko odsłaniając swoje charakterystyczne dla członków rodu Inuzuka kły.
- Zbliża się zabawa. - powiedział podnosząc się, aby już nie kucać na tym powozie. Trzeba było się przygotować. Rozglądał się i zaśmiał lekko słysząc Matsume, któremu widocznie nie służyło zbyt duże towarzystwo tych "przyjaciół człowieka".
- Spokojnie. Na razie nic nie robią. Nie możemy zaatakować ich, dopóki nie zrobią pierwszego kroku. Opanuj się. W razie gdyby zaatakowali, tratuj ich i celuj w człowieka na końcu, chociaż najlepiej zostań przy powozie i broń go, my z Akirą zajmiemy się tym. Dzikie psy nigdy, by nie dały ludziom podejść tak blisko, widocznie są im posłuszne. Bez nich stracą strukturę organizacji, tak mi się wydaję, a pojedynczo będzie łatwo ich wyeliminować jeżeli same nie uciekną. - powiedział bazując na swojej wiedzy o psach. Sfory dzikich psów były bardziej nieprzewidywalne niż watahy wilków. Wilki zawsze miały swojego samca alfa, który decydował o ataku. Wystarczyło go zastraszyć albo wyeliminować, a wataha wycofywała się, bo najsilniejszy padł. Dzikie psy często walczą między sobą, nie mają lidera, który by ich prowadził, dlatego mogą rzucić się nawet będąc w znacznej mniejszości. - Akira, obserwuj tą grupę z lewej, a szczególnie tego człowieka. Ja będę miał na oku grupę po prawej. Jak coś to eliminujemy najpierw człowieka. - na znak zrozumienia czworonogi przyjaciel Yoichiego zaszczekał. Rudowłosy zatem stał i obserwował z uśmiechem na ustach czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Postanowił też określić jak wiele jest psów i czy posiadają jakieś rany, ślady walk albo cokolwiek innego charakterystycznego. Zaś patrząc na ludzi chciał dostrzec ich twarze oraz ewentualne uzbrojenie.
Dwudziestolatek wyczuł zapach nieco później niż zwierzęca dwójka, gdyż zwyczajnie znużył go brak wydarzeń, dopiero, gdy Akira zaszczekał i dał znać, że coś czuć, młodzieniec pociągnął nosem potwierdzając. Znany mu zapach, bardzo dobrze znany. Cały wachlarz woni jaką mógł roztaczać pies był znany niemalże każdemu człowiekowi posiadającemu zdolności Inushiru, a z pewnością właśnie Yoichiemu. Jednak zapach mokrej sierści nie był niczym groźnym, nawet w tak potężnym stężeniu. Początkowo nie było powodów do obaw, aczkolwiek, gdy pojawiły się dwie sfory dzikich, sporych psów, to zrobiło się, chociaż trochę niebezpiecznie. Rudowłosy uśmiechnął się szeroko odsłaniając swoje charakterystyczne dla członków rodu Inuzuka kły.
- Zbliża się zabawa. - powiedział podnosząc się, aby już nie kucać na tym powozie. Trzeba było się przygotować. Rozglądał się i zaśmiał lekko słysząc Matsume, któremu widocznie nie służyło zbyt duże towarzystwo tych "przyjaciół człowieka".
- Spokojnie. Na razie nic nie robią. Nie możemy zaatakować ich, dopóki nie zrobią pierwszego kroku. Opanuj się. W razie gdyby zaatakowali, tratuj ich i celuj w człowieka na końcu, chociaż najlepiej zostań przy powozie i broń go, my z Akirą zajmiemy się tym. Dzikie psy nigdy, by nie dały ludziom podejść tak blisko, widocznie są im posłuszne. Bez nich stracą strukturę organizacji, tak mi się wydaję, a pojedynczo będzie łatwo ich wyeliminować jeżeli same nie uciekną. - powiedział bazując na swojej wiedzy o psach. Sfory dzikich psów były bardziej nieprzewidywalne niż watahy wilków. Wilki zawsze miały swojego samca alfa, który decydował o ataku. Wystarczyło go zastraszyć albo wyeliminować, a wataha wycofywała się, bo najsilniejszy padł. Dzikie psy często walczą między sobą, nie mają lidera, który by ich prowadził, dlatego mogą rzucić się nawet będąc w znacznej mniejszości. - Akira, obserwuj tą grupę z lewej, a szczególnie tego człowieka. Ja będę miał na oku grupę po prawej. Jak coś to eliminujemy najpierw człowieka. - na znak zrozumienia czworonogi przyjaciel Yoichiego zaszczekał. Rudowłosy zatem stał i obserwował z uśmiechem na ustach czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Postanowił też określić jak wiele jest psów i czy posiadają jakieś rany, ślady walk albo cokolwiek innego charakterystycznego. Zaś patrząc na ludzi chciał dostrzec ich twarze oraz ewentualne uzbrojenie.
Tak na przyszłość staty.
Moje:
SIŁA 50
WYTRZYMAŁOŚĆ 33
SZYBKOŚĆ 50 | 60
PERCEPCJA 45 | 55
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
Akiry:
SIŁA 50 | 62
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 50
KONSEKWENCJA 30
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
Moje:
SIŁA 50
WYTRZYMAŁOŚĆ 33
SZYBKOŚĆ 50 | 60
PERCEPCJA 45 | 55
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
Akiry:
SIŁA 50 | 62
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 50
KONSEKWENCJA 30
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
0 x
Re: Szlak transportowy
Yoichi słysząc jak Matsu klnie roześmiał się bardziej. W jego... ryjku brzmiało to naprawdę komicznie mimo powagi z jaką wycedził te słowa. Chłopak jednak szybko ogarnął się, powstrzymał swój śmiech pozostawiając jedynie skromny uśmiech i pokiwał dłonią jakby czemuś zaprzeczał.
- Wybacz. - rzucił krótko, by wysłuchać dalszej cześci wypowiedzi przywołańca. Spojrzał na niego dokładniej, gdy wspomniał o bliznach jednak kamizelka utrudniała dostrzeżenie jakichś. Nagle wątek o Ninkenach sprawił, że rudowłosy natychmiast zacisnął pieści, a Akira zawarczał. Emocje od zawsze targały Yoichim jak flagą na wietrze, zawsze dawał im się ponieść i teraz ledwo wytrzymywał. Słyszał nie raz, nie dwa o porwaniach Ninkenów, bo cena wyszkolonego psa Inuzuk była cholernie wysoka dla ludzi spoza klanu. Ninkeny były wyjątkowe, sprzedaż jednego silnego, to dla takiego opryszka ustawienie się w życiu. Nigdy jednak dwudziestolatek nie przypuszczał, że później są wykorzystywane w ten bestialski sposób. - Kurwa, zamorduję ich. Psy oszczędzimy na ile się da. One nie są głupie Matsume, one zwyczajnie są zastraszone, zdziczałe. Rany na ich ciele świadczą o brutalnej tresurze. Ninken, ani nawet zwyczajny pies nie dałby się bić bez reakcji, pewnie ich treserzy siedzą bezpiecznie za kratami i tylko tłuką ich. Dumy Ninkenów nie złamiesz tak łatwo. - powiedział z widocznym zdenerwowaniem, które ledwo powstrzymywał. Słysząc radę Matsu pokiwał głową na znak zgody. Akira wciąż powarkiwał co chwilę, a jego pysk chwilowo odsłaniał potężne kły, by znów je schować. Nawet on żywił odrazę do tych ludzi.
- Spróbujemy obudzić w nich tą dumę. Dojedziemy do końca, aż pod tamtego łysego skurwiela, Ty z Akirą będziesz osłaniał Pana Kirei, a ja postaram się wywalczyć sobie drogę do tresera, jak będziesz mógł to nawet pomóż mi jakąś techniką. Przyłożę mu ostrze do gardła, zmuszę do zatrzymania psów. Wtedy wkroczy Akira, jako przedstawiciel Ninkenów z dumnej rasy spróbuje przegadać tym psom do rozumu. Jak się nie uda - i tak muszę zamordować tych treserów. Psy będę starał się ogłuszać. - powiedział i spojrzał na Akirę, którego spojrzenie wyraziło zrozumienie planu. Yoichi położył przywołańcowi dłoń na grzbiecie. - Masz po nich blizny, masz doświadczenie, co o tym myślisz, Matsu? - postanowił zapytać, bo skoro miał wcześniej do czynienia z podobnymi atakami, to mógł wiedzieć nieco więcej. Yoichiemu mocno zależało, aby nie skrzywdzić tych zwierząt bardziej. Wystarczająco w życiu wycierpiały przez tych ludzi. W tym przypadku były bardziej ludzkie niż ich "treserzy". Jeżeli ustalili to według planu - dojechali do samego łysego, gdzie się zatrzymali, gdyż Ci zagradzali im drogę. Jeżeli jednak przepuścili ich - to jadą dalej spokojnie, jednak tylko chwilowo. Bo nawet wtedy Yoichi chciał ich zamordować, dlatego miał inny plan w razie takiej ewentualności. No, jeżeli zostali zatrzymani, to czekali na jakieś słowa. No chyba, że przejdą do ataku.
- Wybacz. - rzucił krótko, by wysłuchać dalszej cześci wypowiedzi przywołańca. Spojrzał na niego dokładniej, gdy wspomniał o bliznach jednak kamizelka utrudniała dostrzeżenie jakichś. Nagle wątek o Ninkenach sprawił, że rudowłosy natychmiast zacisnął pieści, a Akira zawarczał. Emocje od zawsze targały Yoichim jak flagą na wietrze, zawsze dawał im się ponieść i teraz ledwo wytrzymywał. Słyszał nie raz, nie dwa o porwaniach Ninkenów, bo cena wyszkolonego psa Inuzuk była cholernie wysoka dla ludzi spoza klanu. Ninkeny były wyjątkowe, sprzedaż jednego silnego, to dla takiego opryszka ustawienie się w życiu. Nigdy jednak dwudziestolatek nie przypuszczał, że później są wykorzystywane w ten bestialski sposób. - Kurwa, zamorduję ich. Psy oszczędzimy na ile się da. One nie są głupie Matsume, one zwyczajnie są zastraszone, zdziczałe. Rany na ich ciele świadczą o brutalnej tresurze. Ninken, ani nawet zwyczajny pies nie dałby się bić bez reakcji, pewnie ich treserzy siedzą bezpiecznie za kratami i tylko tłuką ich. Dumy Ninkenów nie złamiesz tak łatwo. - powiedział z widocznym zdenerwowaniem, które ledwo powstrzymywał. Słysząc radę Matsu pokiwał głową na znak zgody. Akira wciąż powarkiwał co chwilę, a jego pysk chwilowo odsłaniał potężne kły, by znów je schować. Nawet on żywił odrazę do tych ludzi.
- Spróbujemy obudzić w nich tą dumę. Dojedziemy do końca, aż pod tamtego łysego skurwiela, Ty z Akirą będziesz osłaniał Pana Kirei, a ja postaram się wywalczyć sobie drogę do tresera, jak będziesz mógł to nawet pomóż mi jakąś techniką. Przyłożę mu ostrze do gardła, zmuszę do zatrzymania psów. Wtedy wkroczy Akira, jako przedstawiciel Ninkenów z dumnej rasy spróbuje przegadać tym psom do rozumu. Jak się nie uda - i tak muszę zamordować tych treserów. Psy będę starał się ogłuszać. - powiedział i spojrzał na Akirę, którego spojrzenie wyraziło zrozumienie planu. Yoichi położył przywołańcowi dłoń na grzbiecie. - Masz po nich blizny, masz doświadczenie, co o tym myślisz, Matsu? - postanowił zapytać, bo skoro miał wcześniej do czynienia z podobnymi atakami, to mógł wiedzieć nieco więcej. Yoichiemu mocno zależało, aby nie skrzywdzić tych zwierząt bardziej. Wystarczająco w życiu wycierpiały przez tych ludzi. W tym przypadku były bardziej ludzkie niż ich "treserzy". Jeżeli ustalili to według planu - dojechali do samego łysego, gdzie się zatrzymali, gdyż Ci zagradzali im drogę. Jeżeli jednak przepuścili ich - to jadą dalej spokojnie, jednak tylko chwilowo. Bo nawet wtedy Yoichi chciał ich zamordować, dlatego miał inny plan w razie takiej ewentualności. No, jeżeli zostali zatrzymani, to czekali na jakieś słowa. No chyba, że przejdą do ataku.
0 x
Re: Szlak transportowy
Yoichi był innego zdania niż Matsu, nigdy nie było wiadomo czy nie da się odratować tych psów. Zawsze jest jakaś nadzieja i nie zamierzał porzucić jej. Dzik pewnie mógł sobie tylko wyobrażać jak strasznym widokiem dla członka rodu Inuzuka były te poranione Ninkeny, jak te zwierzęta były bliskie dla kogoś z tego rodu. Sam rudowłosy czuł jakby każdy Ninken był jego rodziną. Nieważne czy go znał, czy nie - jego ród był bardzo zżyty z tymi futrzakami.
- Nie dowiemy się jeżeli nie spróbujemy. - odparł na jego słowa o braku możliwości odzyskania. O tym już myślał, niestety wolał sprawdzić sam. Może to źle, że kierował się emocjami na misji, bo jego celem nie było wcale zajmowanie się czworonogami, a ochrona pana Kireia Sodo. Taki już jednak Yoichi był, że ponosiło go i to bardzo często.
Zatrzymali się bardzo blisko grupy wroga. Idealnie dla chłopaka i jego planu, który ułożył sobie w głowie na szybko. Spokojnie przyglądnął się łysemu oraz psom jakie go otaczały. Z każdą sekundą odczuwał większą odrazę do tych ludzi. Akira zaś obserwował grupę z lewej strony, w razie czego gotowy do obrony swojego celu. Akira był sporym psem, bo mierzył 70 centymetrów i ważył 44 kilogramy, dodatkowo siły miał tyle co sam Yoichi, więc z jego zwinnością i możliwościami uporanie się z osłabionymi Ninkenami nie powinno być większym problemem.
Słowa łysego ledwo dały się zrozumieć, jednak kontekst był znany - oddać Kireia albo umrzeć. Cóż, opcji było znacznie więcej, lecz ten typ człowieka w życiu nie wpadłby na coś innego niż uderzanie swoim biczem. Yoichi początkowo się uśmiechał, lecz gdy tylko jego przeciwnik podniósł głowę postanowił działać. Mina stała się natychmiast poważna, zaciekła, zęby się zacisnęły lekko odsłaniając na wargach wydłużone kły charakterystyczne dla rodu Inuzuka. Chłopak zyskał otoczkę z chakry, która zdawała się z niego ulatniać albo płonąć dosłownie na nim. Korzystając z zadartej głowy przeciwnika, rudowłosy natychmiast kucnął stojąc w dalszym ciągu na powozie, a następnie wybił się z całych sił z nóg niczym rzucający się do ataku zwierz. Celem oczywiście był łysy. Technika, z której skorzystał sprawiała, że był szybszy, a także mógł poruszać się jak zwierzę, co z pewnością nie jest łatwe do przewidzenia u człowieka. Oczywiście na tym Yoichi nie poprzestał, gdyż pędząc tak w locie ze znaczną prędkością nagle przyśpieszył za sprawą obrotu jaki złapał. Zaczął wirować niczym wiertło skierowane wprost na "tresera", by uderzyć w niego z całą siłą, a następnie zatrzymać się szybko przeskakując za niego, gdyby się udało, to wyciąga kunai i przykłada do gardła łysolowi.
- Zatrzymaj psy, niech jeden drgnie, a poderżnę Ci gardło. Później rzuć bicz. Jeden fałszywy ruch i po Tobie. - powiedziałby niskim półgłosem, zupełnie niepasującym do radosnej i specyficznej postaci jaką był młody Inuzuka. Jeżeli zaś przeciwnik starał się atakować czy to psami, czy biczem, to Yoichi podczas obrotu postanowiłby unikać, bo miał taką możliwość. Skręcać, aby wreszcie trafić w swój cel. Odległość między nimi raczej nie przekraczała pięć metrów, toteż ze zwiększoną prędkością chłopaka i zadartą głową łysego, ten nie powinien zdążyć nawet zareagować. Psy zaś nawet rzucając się na Yoichiego nie powinny stanowić zagrożenia, bo odbiłyby się od siły z jaką on wirował.
Jakby plan się powiódł w pełni, to Akira wtedy przystępuje do swojej części, czyli zacząłby szczekać. To szczekanie jednak byłoby psią mową, w której miał nawoływać Ninkeny do swojej dumy i dodać im odwagi, by przeciwstawić się strachowi do ich treserów, wszak ich jest więcej i są silniejsi. Co dalej, to się okaże.
- Nie dowiemy się jeżeli nie spróbujemy. - odparł na jego słowa o braku możliwości odzyskania. O tym już myślał, niestety wolał sprawdzić sam. Może to źle, że kierował się emocjami na misji, bo jego celem nie było wcale zajmowanie się czworonogami, a ochrona pana Kireia Sodo. Taki już jednak Yoichi był, że ponosiło go i to bardzo często.
Zatrzymali się bardzo blisko grupy wroga. Idealnie dla chłopaka i jego planu, który ułożył sobie w głowie na szybko. Spokojnie przyglądnął się łysemu oraz psom jakie go otaczały. Z każdą sekundą odczuwał większą odrazę do tych ludzi. Akira zaś obserwował grupę z lewej strony, w razie czego gotowy do obrony swojego celu. Akira był sporym psem, bo mierzył 70 centymetrów i ważył 44 kilogramy, dodatkowo siły miał tyle co sam Yoichi, więc z jego zwinnością i możliwościami uporanie się z osłabionymi Ninkenami nie powinno być większym problemem.
Słowa łysego ledwo dały się zrozumieć, jednak kontekst był znany - oddać Kireia albo umrzeć. Cóż, opcji było znacznie więcej, lecz ten typ człowieka w życiu nie wpadłby na coś innego niż uderzanie swoim biczem. Yoichi początkowo się uśmiechał, lecz gdy tylko jego przeciwnik podniósł głowę postanowił działać. Mina stała się natychmiast poważna, zaciekła, zęby się zacisnęły lekko odsłaniając na wargach wydłużone kły charakterystyczne dla rodu Inuzuka. Chłopak zyskał otoczkę z chakry, która zdawała się z niego ulatniać albo płonąć dosłownie na nim. Korzystając z zadartej głowy przeciwnika, rudowłosy natychmiast kucnął stojąc w dalszym ciągu na powozie, a następnie wybił się z całych sił z nóg niczym rzucający się do ataku zwierz. Celem oczywiście był łysy. Technika, z której skorzystał sprawiała, że był szybszy, a także mógł poruszać się jak zwierzę, co z pewnością nie jest łatwe do przewidzenia u człowieka. Oczywiście na tym Yoichi nie poprzestał, gdyż pędząc tak w locie ze znaczną prędkością nagle przyśpieszył za sprawą obrotu jaki złapał. Zaczął wirować niczym wiertło skierowane wprost na "tresera", by uderzyć w niego z całą siłą, a następnie zatrzymać się szybko przeskakując za niego, gdyby się udało, to wyciąga kunai i przykłada do gardła łysolowi.
- Zatrzymaj psy, niech jeden drgnie, a poderżnę Ci gardło. Później rzuć bicz. Jeden fałszywy ruch i po Tobie. - powiedziałby niskim półgłosem, zupełnie niepasującym do radosnej i specyficznej postaci jaką był młody Inuzuka. Jeżeli zaś przeciwnik starał się atakować czy to psami, czy biczem, to Yoichi podczas obrotu postanowiłby unikać, bo miał taką możliwość. Skręcać, aby wreszcie trafić w swój cel. Odległość między nimi raczej nie przekraczała pięć metrów, toteż ze zwiększoną prędkością chłopaka i zadartą głową łysego, ten nie powinien zdążyć nawet zareagować. Psy zaś nawet rzucając się na Yoichiego nie powinny stanowić zagrożenia, bo odbiłyby się od siły z jaką on wirował.
Jakby plan się powiódł w pełni, to Akira wtedy przystępuje do swojej części, czyli zacząłby szczekać. To szczekanie jednak byłoby psią mową, w której miał nawoływać Ninkeny do swojej dumy i dodać im odwagi, by przeciwstawić się strachowi do ich treserów, wszak ich jest więcej i są silniejsi. Co dalej, to się okaże.
Moje:
SIŁA 50 | 60 (Shikyaku no Jutsu)
WYTRZYMAŁOŚĆ 33
SZYBKOŚĆ 50 | 60 | 70 (Shikyaku no Jutsu)
PERCEPCJA 45 | 55
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
Akiry:
SIŁA 50 | 62
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 50
KONSEKWENCJA 30
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
SIŁA 50 | 60 (Shikyaku no Jutsu)
WYTRZYMAŁOŚĆ 33
SZYBKOŚĆ 50 | 60 | 70 (Shikyaku no Jutsu)
PERCEPCJA 45 | 55
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY D
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Mokuzai (+10 Szybkość, +10 Percepcja)
Akiry:
SIŁA 50 | 62
WYTRZYMAŁOŚĆ 50
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 50
KONSEKWENCJA 30
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Hardość (+25% siła)
- Nazwa
- Shikyaku no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% utrzymanie)
- Specjalizacja
- Walka wręcz w zwierzęcym stylu
- Opis Proste jutsu, dostępne tylko dla klanu Inuzuka. Technika ta pozwala na wyostrzenie użytkownikowi zmysłów do poziomu, który standardowo osiągnąć mogą tylko zwierzęta. Tym jednak, co poprawia się najbardziej, jest węch - staje się on niezwykle wyczulony, co pomaga np. w tropieniu. Technika pozwala również wydłużyć sobie pazury i biegać na czworaka, przy zwiększeniu siły i szybkości. Sygnałem aktywacji jest otoczka chakry.
- Bonusy
- Wzmocniony węch, +10 Szybkość, +10 Siła na czas aktywacji
- Nazwa
- Tsūga
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- 25 metrów
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jedno z podstawowych jutsu ofensywnych klanu Inuzuka. Użytkownik po aktywacji tej techniki zaczyna kręcić się wokół własnej osi z dość znaczącą prędkością. Gdy podczas obracania natrafi on na cel (np. człowieka), zadaje mu dość duże obrażenia, działając nieco na zasadzie wiertła. Technika jest na tyle silna, by używający jej shinobi mógł bez problemu przeszyć sobą dość grubą gałąź.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości