Polanka
Re: Polanka
Jasnowłosa próbowała się wyrwać z mocnego uścisku chłopaka, ale ten najwyraźniej wszystko porządnie zaplanował. Nie miała szans na ucieczkę. Uścisk na jej drobnym gardle zacisnął się jeszcze bardziej, pozostawiając na delikatnej skórze dziewczyny czerwone ślady. Tym razem przestraszyła się nie na żarty. Myślała, że brunet jedynie chce ją nastraszyć, a tymczasem władca piasku wydawał się być całkiem poważny. Nie sądziła, że z powodu takiej głupoty mógłby próbować ją zabić - panienkę którą przez połowę swojego życia chronił. Nie mogła nabrać powietrza, a to ją przerażało. Wbiła pazurki w dłoń chłopaka, próbując przekonać go do zmniejszenia uścisku. Ten natomiast chciał ją jeszcze podręczyć, wpierw wygłaszając niezwykle bolesne słowa. Gdy znowu uzyskała dostęp do tlenu, zaczęła złapać jak najwięcej powietrza w płuca w obawie przed kolejnym przyduszeniem. Nie lubiła gdy ktoś jej groził i potrafiła być uparta, ale wbrew pozorom miała trochę rozumu - lepiej zemścić się później niż trafić do piachu. Gdy znalazła się w podobnej pozycji z Shinjim, potrafiła zachować spokój i przekonać go do uwolnienia jej, teraz jednakże sytuacja była nieco bardziej emocjonalna. Działania młodzieńca bolały ją nie tylko fizycznie. Różowe oczka zaszkliły się trochę, ale jasnowłosa z całych sił starała wstrzymywać się od płaczu. Nie chciała dać przeciwnikowi tej satysfakcji, o nie.
- Skoro tak bardzo tego chcesz powiem Ci. Pozostawianie tamtej dwójki było lekkomyślne. Jeśli kruki Cię zdradzą, Hikari pójdzie za swoim bliższym sojusznikiem. Nie chciałam do tego dopuścić. Próbowałam wybadać czy Shinji niczego nie planuje za pomocą rozmowy. Może i Ty lubisz Kruki, ale ja im nie ufam. Podjęłam działania sama, żebyś mógł wyprzeć się swojego uczestnictwa w tym gdyby coś poszło nie tak. Shinji był rozebrany bo spał zanim przyszłam. Nie tknęłabym nastoletniego chłopca. Zadowolony? - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Kwestię Hikariego pominęła specjalnie, gdyż uznała że jej uczucia do kruczowłosego nie mają nic wspólnego z aktualnie omawianą sprawą. Oczywiście dobrała słowa tak, by w całym zamieszaniu wyjść na niewinną, co miało na celu wzbudzenie w chłopaku poczucia winy. Teraz powinien zrozumieć swój błąd. Po tym jak ona się tak starała - na swój własny, dziwny sposób ale z dobrymi zamiarami - on potraktował ją - słodką, cudowną panienkę - w ten sposób.
- Skoro tak bardzo tego chcesz powiem Ci. Pozostawianie tamtej dwójki było lekkomyślne. Jeśli kruki Cię zdradzą, Hikari pójdzie za swoim bliższym sojusznikiem. Nie chciałam do tego dopuścić. Próbowałam wybadać czy Shinji niczego nie planuje za pomocą rozmowy. Może i Ty lubisz Kruki, ale ja im nie ufam. Podjęłam działania sama, żebyś mógł wyprzeć się swojego uczestnictwa w tym gdyby coś poszło nie tak. Shinji był rozebrany bo spał zanim przyszłam. Nie tknęłabym nastoletniego chłopca. Zadowolony? - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Kwestię Hikariego pominęła specjalnie, gdyż uznała że jej uczucia do kruczowłosego nie mają nic wspólnego z aktualnie omawianą sprawą. Oczywiście dobrała słowa tak, by w całym zamieszaniu wyjść na niewinną, co miało na celu wzbudzenie w chłopaku poczucia winy. Teraz powinien zrozumieć swój błąd. Po tym jak ona się tak starała - na swój własny, dziwny sposób ale z dobrymi zamiarami - on potraktował ją - słodką, cudowną panienkę - w ten sposób.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Polanka
Popchnięty złymi emocjami został doprowadzony na skraj. Jeden niewielki krok więcej i sytuacja przemieniłaby się w absolutny dramat. Ichirou nie był jednak w stanie przeanalizować tego wszystkiego w stu procentach na chłodno. Z początku wszystko szlo zgodnie z zamysłem, ale próba wzbudzenia strachu i przejęcia dominacji nad dziewczyną poszła w złym kierunku. Głupia. Dlaczego musiała być aż tak krnąbrna i utrudniać wszystko? Dał jej ostatnią szansę, luzując uścisk i oczekując słów, które odpowiadały jego mniemaniu. Nie był pewien, co uczyni, gdy ta dalej będzie się opierać. Zachodząc aż tak daleko, nie mógł okazać słabości i po prostu odpuścić. Dlatego też w duchu miał szczerą nadzieję, że Hortensja wreszcie stanie się potulna i posłuszna, bo w innym przypadku mógł nie ręczyć za siebie. Obawiał się wizji, które stawały się coraz bardziej realne.
Nie wiedział do końca, na jaką reakcję z jej strony tak naprawdę liczy, ale nie była to raczej ta, która którą właśnie usłyszał w tym momencie. Uzasadnienia jej działań miały jakiś tam sens i były przemyślane, co było zupełnie do niej niepodobne. Brązowowłosy myślał, czy aby nie wyśmiać tej wypowiedzi, uznając, że ta wymyśliła sobie sprytną bajeczkę, by wyjść z tego cało. Z drugiej jednak strony, doprowadzona do takiej sytuacji Hortensja nie powinna kłamać.
- Powinnaś mi wcześniej o wszystkim powiedzieć, a nie doprowadzać do takiego stanu... - odpowiedział zrezygnowany. Gryzł się z myślami, zastygając na moment w bezruchu. Mimowolnie poluzował objecie szyi jasnowłosej i przestał naciskać na nią kolanem. Nie wiedział, czy przyjmować usłyszane wyjaśnienia jako prawdę. Nie miał pojęcia jak się do nich odnieść. W jego głowie istniał teraz totalny chaos, w którym nie potrafił się odnaleźć. Na pewno nie myślał logicznie, ani tym bardziej obiektywnie. Chciał obarczyć dziewczynę winą za zaistniały incydent, ale nawet kiedy starał się wmówić to sobie, nie mógł temu całkowicie uwierzyć. Był rozgoryczony. Jego świetny plan okazał się być błędem, chociaż miał problem, żeby przyznać się do tego przed samym sobą. Do czego on doprowadził? W bursztynowych oczach wygasła złość oraz agresja. Pozostała jedynie pustka, którą nieudolnie próbowała wypełnić obojętność, a być może też i smutek.
Puścił ją i bezwładnie osunął się na ziemię. Przetoczył się na plecy. Spoglądał w błękitne niebo, które w jego oczach było teraz szare. Pozostałe otoczenie też straciło swój kolor, stało się wyblakłe, nijakie, całkowicie mu obojętne. Stracił całą energię i werwę do złości oraz innych uczuć. Mimo usilnych starań tracił kontrolę nad wszystkim, na czym mu zależało, a Harumi nie była wyjątkiem. Miał poważną chwilę zwątpienia, w której nie widział sensu w czymkolwiek. A może to poczucie winy zaczynało się odzywać?
- Zostaw mnie, zabij, zrób co chcesz. Ja już mam dość tego wszystkiego, Harumi-chan - odpowiedział z bezsilnością i rezygnacją. W tej chwili miał wszystko w dupie. Był pogrążony w rozdrażnieniu i apatii. Zamknął oczy, by zatonąć w ciemności, ale to nie przyniosło żadnej ulgi. Wciąż czuł się podle.
Nie wiedział do końca, na jaką reakcję z jej strony tak naprawdę liczy, ale nie była to raczej ta, która którą właśnie usłyszał w tym momencie. Uzasadnienia jej działań miały jakiś tam sens i były przemyślane, co było zupełnie do niej niepodobne. Brązowowłosy myślał, czy aby nie wyśmiać tej wypowiedzi, uznając, że ta wymyśliła sobie sprytną bajeczkę, by wyjść z tego cało. Z drugiej jednak strony, doprowadzona do takiej sytuacji Hortensja nie powinna kłamać.
- Powinnaś mi wcześniej o wszystkim powiedzieć, a nie doprowadzać do takiego stanu... - odpowiedział zrezygnowany. Gryzł się z myślami, zastygając na moment w bezruchu. Mimowolnie poluzował objecie szyi jasnowłosej i przestał naciskać na nią kolanem. Nie wiedział, czy przyjmować usłyszane wyjaśnienia jako prawdę. Nie miał pojęcia jak się do nich odnieść. W jego głowie istniał teraz totalny chaos, w którym nie potrafił się odnaleźć. Na pewno nie myślał logicznie, ani tym bardziej obiektywnie. Chciał obarczyć dziewczynę winą za zaistniały incydent, ale nawet kiedy starał się wmówić to sobie, nie mógł temu całkowicie uwierzyć. Był rozgoryczony. Jego świetny plan okazał się być błędem, chociaż miał problem, żeby przyznać się do tego przed samym sobą. Do czego on doprowadził? W bursztynowych oczach wygasła złość oraz agresja. Pozostała jedynie pustka, którą nieudolnie próbowała wypełnić obojętność, a być może też i smutek.
Puścił ją i bezwładnie osunął się na ziemię. Przetoczył się na plecy. Spoglądał w błękitne niebo, które w jego oczach było teraz szare. Pozostałe otoczenie też straciło swój kolor, stało się wyblakłe, nijakie, całkowicie mu obojętne. Stracił całą energię i werwę do złości oraz innych uczuć. Mimo usilnych starań tracił kontrolę nad wszystkim, na czym mu zależało, a Harumi nie była wyjątkiem. Miał poważną chwilę zwątpienia, w której nie widział sensu w czymkolwiek. A może to poczucie winy zaczynało się odzywać?
- Zostaw mnie, zabij, zrób co chcesz. Ja już mam dość tego wszystkiego, Harumi-chan - odpowiedział z bezsilnością i rezygnacją. W tej chwili miał wszystko w dupie. Był pogrążony w rozdrażnieniu i apatii. Zamknął oczy, by zatonąć w ciemności, ale to nie przyniosło żadnej ulgi. Wciąż czuł się podle.
0 x
Re: Polanka
Uczucia jasnowłosej w tym momencie były zbyt trudne do opisania. Była zła, rozżalona, smutna. Nie wiedziała z jakiego powodu chłopak traktował ją w ten sposób. Nie rozumiała go. Z ulgą przyjęła jednak fakt, że jej szyja była już wolna a ciało Ichirou nie blokowało już jej ruchów. Natychmiast podniosła się do pozycji siedzącej, dotykając swoje gardła. Syknęła cicho. Bolało ją.
- Wcześniej czyli kiedy? Przy Shinjim czy wtedy gdy groziłeś mi uduszeniem? - odpowiedziała ironicznie. Teraz kiedy zniknął strach, złość wzięła górę nad emocjami dziewczyny. Zrezygnowany władca piasku wyglądał w jej oczach niezwykle żałośnie. Taki mężczyzna nie powinien brać udziału w wojnie. Chciała mu się zrewanżować. Gdy tylko ten zezwolił jej na zemstę, nie mogła odmówić tak kuszącej propozycji. Wyciągnęła kunai i przystawiła mu do szyi. Niech poczuje jak to jest, gdy ktoś mu grozi. Pochyliła się nad nim, wbijając rozżalone spojrzenie w jego bursztynowe, puste oczy. Chciałaby móc go skrzywdzić, tak jak on ją. Jeden ruch ręki mógł zadecydować o życiu Sabaku. Miała w rękach decyzje o jego śmierci, zupełnie tak jak on przed chwilą. Mogła teraz kazać mu się tłumaczyć i błagać o przebaczenie, ale za dobrze go znała - nie zrobiłby tego. Zagryzła usteczka. Siebie też znała - nie potrafiła zabić człowieka, nigdy tego nie zrobiła. Wstała, chowając kunai z powrotem.
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli rozstaniemy się w tym momencie. - przerwała trwającą od dłuższego czasu ciszę. Była na niego zła, nie potrafiła mu wybaczyć. On jej nie ufał, wprawiała go tylko w złość i stała na drodze jego celom. Tak będzie lepiej dla nich obojga. Przez chwile było przyjemnie, ale prędzej czy później coś musiało się zepsuć. Najgorzej że z tak głupiego powodu. Bo przecież mogli sobie nawzajem na spokojnie wszystko wytłumaczyć i po prostu przeprosić. Ale nie, oboje byli uparci i nie potrafili być szczerzy nawet ze sobą samym.
- Żegnaj Ichirou. - powiedziała cicho z nutką smutku. Tak naprawdę nie była pewna czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy - mógł zginąć na wojnie. Mimo to nie potrafiła zapomnieć mu tego co zrobił i dalej kroczyć u jego boku. Nie byli jeszcze gotowi by traktować się na równi. Może przez to że była taka słaba? Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, pozostawiając leżącego chłopaka samego.
<z/t>
- Wcześniej czyli kiedy? Przy Shinjim czy wtedy gdy groziłeś mi uduszeniem? - odpowiedziała ironicznie. Teraz kiedy zniknął strach, złość wzięła górę nad emocjami dziewczyny. Zrezygnowany władca piasku wyglądał w jej oczach niezwykle żałośnie. Taki mężczyzna nie powinien brać udziału w wojnie. Chciała mu się zrewanżować. Gdy tylko ten zezwolił jej na zemstę, nie mogła odmówić tak kuszącej propozycji. Wyciągnęła kunai i przystawiła mu do szyi. Niech poczuje jak to jest, gdy ktoś mu grozi. Pochyliła się nad nim, wbijając rozżalone spojrzenie w jego bursztynowe, puste oczy. Chciałaby móc go skrzywdzić, tak jak on ją. Jeden ruch ręki mógł zadecydować o życiu Sabaku. Miała w rękach decyzje o jego śmierci, zupełnie tak jak on przed chwilą. Mogła teraz kazać mu się tłumaczyć i błagać o przebaczenie, ale za dobrze go znała - nie zrobiłby tego. Zagryzła usteczka. Siebie też znała - nie potrafiła zabić człowieka, nigdy tego nie zrobiła. Wstała, chowając kunai z powrotem.
- Myślę, że najlepiej będzie jeśli rozstaniemy się w tym momencie. - przerwała trwającą od dłuższego czasu ciszę. Była na niego zła, nie potrafiła mu wybaczyć. On jej nie ufał, wprawiała go tylko w złość i stała na drodze jego celom. Tak będzie lepiej dla nich obojga. Przez chwile było przyjemnie, ale prędzej czy później coś musiało się zepsuć. Najgorzej że z tak głupiego powodu. Bo przecież mogli sobie nawzajem na spokojnie wszystko wytłumaczyć i po prostu przeprosić. Ale nie, oboje byli uparci i nie potrafili być szczerzy nawet ze sobą samym.
- Żegnaj Ichirou. - powiedziała cicho z nutką smutku. Tak naprawdę nie była pewna czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy - mógł zginąć na wojnie. Mimo to nie potrafiła zapomnieć mu tego co zrobił i dalej kroczyć u jego boku. Nie byli jeszcze gotowi by traktować się na równi. Może przez to że była taka słaba? Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie, pozostawiając leżącego chłopaka samego.
<z/t>
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Polanka
Był zły na wszystko, włącznie z sobą, ale jeszcze bardziej przybijała go niechęć do wszystkiego. Czuł się paskudnie i w obecnej chwili miał wszystko gdzieś. Nic nie szło po jego myśli, a jego śmiałe działania nie przyniosły pożądanego skutku. Zraził do siebie jedyną istotkę, na której mu zależało. Dopiero teraz zaczął zdawać sobie z tego świadomość. Wiedział też, że nie odwrócił swoich czynów. Nie było powrotu ze ścieżki, którą obrał. Chociaż czuł się źle z powody rezultatów tej sytuacji, to jednak nie zdobył się na jakiegokolwiek przeprosiny. Nawet jeśliby miał udawać skruchę, to i tak zapewne niczego by nie poprawiło. Zresztą, dużą część winy zrzucał na Harumi, która nie sprowadziłaby na siebie takich skrajnych metod, gdyby zachowywała się tak jak należy i była względem niego w porządku. Mimo, że próbował wyzbyć się poczucia winy, to jednak coś w środku nie dawało mu spokoju. To chyba świadomość tego, co mógłby uczynić, gdyby całkowicie stracił kontrolę nad sobą, a do tego nie było tak daleko. Pogrążony w marazmie, nieprzejęty zewnętrznymi bodźcami, zaczął zadawać sobie pytanie, czy faktycznie był zdolny do ostateczności względem Hortensji. Najgorsza rzecz w tym, że naprawdę nie mógł sobie na to odpowiedzieć.
Nie zauważył, kiedy Harumi podeszła do niego. Za bardzo gryzł się ze swoimi myślami, więc zorientował się dopiero, kiedy poczuł zimno stali na swojej szyi. Obdarował ją pełnym chłodu spojrzeniem, w którym chyba ukryty był pewien ból. Naprawdę zamierzała go zabić? W tym momencie nawet nie zamierzał się opierać. Może skończenie z tym wszystkim było najlepszym rozwiązaniem. Po co było dalej wypruwać sobie żyły? Czekał więc bez słowa na jej decyzję, ale ona okazała się zbyt słaba.
Postanowiła odejść. I dobrze. Zapewne nie chciała już go nigdy widzieć, a on nie miał prawa ani aktualnie ochoty, by w ogóle próbować ją zatrzymywać. W ciszy, wciąż leżąc na plecach, odprowadził ją wzrokiem. Jeszcze wczoraj ją odnalazł po długiej rozłące, a dzisiaj patrzył, jak znika z jego życia. Tym razem chyba już na dobre.
Tłumaczył sobie, że to najlepsze rozwiązanie. Najwyraźniej nie mogli ze sobą być na dłużej. Nakręcali się nawzajem w negatywny sposób i nie mogli wytrzymywać więcej niż chwili bez jakichkolwiek spięć i kłótni. A że to on przekroczył pewną granicę, to trudno. Nie zamierzał tego rozpamiętywać, a przynajmniej tak sobie wmawiał.
Został sam. Znowu. Musiał uporać się z dręczącymi myślami i wreszcie skupić się na tym, co ważne. Najpierw jednak musiał ochłonąć i oswoić się z tym, co zaszło. *** Minęło sporo czasu, zanim w ogóle zebrał się z ziemi i odnalazł w sobie znikome pokłady motywacji. Nie mógł w nieskończoność rozpamiętywać poprzednich scen. Wmówił sobie, że takie rozwiązanie było najlepsze dla ich obojga. Nie było miejsca rozkojarzenia. Musiał się skupić na tym, co istotne. Miał wojnę do wygrania. Teraz tylko to się liczyło. Podniósł się i ruszył w dalszą drogę. Złość i frustracja powstałe w czasie ostatnich godzin zostały przerzucone na żądzę zemsty, która u brązowowłosego płonęła coraz silniejszym ogniem.
[zt]
Nie zauważył, kiedy Harumi podeszła do niego. Za bardzo gryzł się ze swoimi myślami, więc zorientował się dopiero, kiedy poczuł zimno stali na swojej szyi. Obdarował ją pełnym chłodu spojrzeniem, w którym chyba ukryty był pewien ból. Naprawdę zamierzała go zabić? W tym momencie nawet nie zamierzał się opierać. Może skończenie z tym wszystkim było najlepszym rozwiązaniem. Po co było dalej wypruwać sobie żyły? Czekał więc bez słowa na jej decyzję, ale ona okazała się zbyt słaba.
Postanowiła odejść. I dobrze. Zapewne nie chciała już go nigdy widzieć, a on nie miał prawa ani aktualnie ochoty, by w ogóle próbować ją zatrzymywać. W ciszy, wciąż leżąc na plecach, odprowadził ją wzrokiem. Jeszcze wczoraj ją odnalazł po długiej rozłące, a dzisiaj patrzył, jak znika z jego życia. Tym razem chyba już na dobre.
Tłumaczył sobie, że to najlepsze rozwiązanie. Najwyraźniej nie mogli ze sobą być na dłużej. Nakręcali się nawzajem w negatywny sposób i nie mogli wytrzymywać więcej niż chwili bez jakichkolwiek spięć i kłótni. A że to on przekroczył pewną granicę, to trudno. Nie zamierzał tego rozpamiętywać, a przynajmniej tak sobie wmawiał.
Został sam. Znowu. Musiał uporać się z dręczącymi myślami i wreszcie skupić się na tym, co ważne. Najpierw jednak musiał ochłonąć i oswoić się z tym, co zaszło. *** Minęło sporo czasu, zanim w ogóle zebrał się z ziemi i odnalazł w sobie znikome pokłady motywacji. Nie mógł w nieskończoność rozpamiętywać poprzednich scen. Wmówił sobie, że takie rozwiązanie było najlepsze dla ich obojga. Nie było miejsca rozkojarzenia. Musiał się skupić na tym, co istotne. Miał wojnę do wygrania. Teraz tylko to się liczyło. Podniósł się i ruszył w dalszą drogę. Złość i frustracja powstałe w czasie ostatnich godzin zostały przerzucone na żądzę zemsty, która u brązowowłosego płonęła coraz silniejszym ogniem.
[zt]
0 x
Re: Polanka
Piękny zimowy poranek, nasz bohater nie chcąc go marnować, po przestudiowaniu paru zwojów w jednej z pobliskich bibliotek, ruszył więc na jeden z terenów otaczających wioskę. Teraz wyglądało to na malutką, śnieżną pustynię - tak dokładnie tak, polana która na wiosnę przemienia się w piękną, pełną kwiatów zieloną łąkę, teraz była niczym pustynia, wypełniona białym puchem. Chłopak nie czekając zbyt długo, ruszył więc na sam środek, zostawiając po sobie ślady w głębokim na kilkanaście centymetrów śniegu. Nikt go raczej tutaj nie szukał, zresztą... kto miałby? Mało kto go tolerował, ze względu na element lawy, co dopiero jeśli mowa o przyjaźni! Nie czekając długo, rozejrzał się jedynie kilka razy na boki, czy ktoś go nie obserwuje, tym samym przystępując do treningu.
Pierwszą techniką, oraz zapewne jedyną tego dnia było Jutsu elementu ognia, polegała ona na wypluciu z ust kilku ognistych kul. Nie była to silna technika, jednak wystarczająca do wprowadzenia niemałego zamieszania wśród szeregów wroga. Zresztą, należy zacząć od podstaw. Zgodnie z instrukcją, zaczęło się od mieszania czakry gdzieś wewnątrz ciała - zapewne w okolicach płuc, a przynajmniej tak próbował zrobić nasz młody bohater. Nic dziwnego, że nie działało - prawda? Druga próba, z kumulacją chakry w ustach, a następnie wydmuchnięciu płomyków również nie podziałało. Chłopak musiał chwilkę odpocząć - nie było to takie proste, jak mogło mu się wydawać. Tym razem, skupił się, przypomniał sobie tekst zwoju. Nic dziwnego, że jego metody nie działały, kompletnie pominął pieczęci! Zaczął powoli: Szczur → Tygrys → Pies → Wół → Królik → Tygrys, następnie skumulował czakrę w klatce piersiowej, by ostatecznie wyzionąć małe płomyczki - nie adekwatne do opisu techniki, rzecz jasna. Musiał doszlifować nowe zdolności, co oczywiście zajęło trochę czasu. Na jego szczęście kontrola chakry była na nieco wyższym poziomie niż zdolność posługiwania się Katonem, dlatego też dzisiejszy trening, nie wykończył chłopaka na śmierć.
Po zakończonym treningu udał się do domu, na należyty odpoczynek.
0 x
Re: Polanka
Kolejny zimowy dzień, pełen... no właśnie? Czego? Wrażeń? Nie, tym razem nikt nie próbował dokuczyć chłopakowi, zresztą sam Kazuya nie prosił się tego dnia o kłopoty. Siedział całe przedpołudnie w domu, korzystając z uprzejmości matki... Studiował jeden ze zwojów, które należały niegdyś do jego ojca - to zaprawdę cud, że chłopak miał do nich dostęp. Studiował bardzo uważnie, jego zdolności pozwalały nie tylko manipulować lawą, ale również gumą czy wapnem gaszonym - które świetnie nadawało się do unieruchamiania wrogów.
<z/t>
To właśnie to teraz studiował. Nie chciał popełnić tego samego błędu co dzień wcześniej, dlatego zabrał zwój ze sobą na tę samą polanę. Wiedział, że tym razem zejdzie mu o wiele dłużej, jednak dzięki treningowi, który odbył wczoraj mógł sobie bez problemu odśnieżyć mały obszar, by móc sobie usiąść w trakcie przerw.
Tak też zrobił, potraktował hosenką miejsce na uboczu, by móc spokojnie sobie tam przycupnąć. Przeczytał zwój raz jeszcze, technika nie wydawała się skomplikowana - ba! wydawała się prostsza od ówcześnie poznanych form Youtonu. Na początek sekwencja pieczęci - była krótka toteż nauka nie zajęła zbyt dużo czasu. Wypracował je do perfekcji w mniej więcej godzinę. Później teoria, którą należało przyswoić raz jeszcze. Uzmysłowienie sobie techniki, zrozumienie jej - od podstaw, to zajmowało strasznie dużo czasu, koniec końców, zaczęło się ściemniać, dlatego też chłopak musiał przerwać swój trening, by wrócić tu kolejnego dnia.
Na jego szczęście, przez noc polana nie zmieniła się zbytnio, niska ujemna temperatura i brak opadów śniegu nie zasypały jego miejsca na odpoczynek. A on sam, mógł kontynuować trening. Zaczął od próby testowej, niestety nie udało mu się nic konkretnego - po za dobrą sekwencją pieczęci, nic po za tym. Kilka kolejnych prób z małymi zmianami - również nie przyniosły efektu, wreszcie po trzech godzinach nieustannych porażek było widać pierwsze postępy. Chłopakowi udało się wypluć jeden wapienny pocisk, niestety na więcej nie mógł sobie jeszcze pozwolić. Dzień zakończył się jednak udanie, bowiem w ostatecznej próbie ilość pocisków, które udało mu się wypluć, wynosiła dwa - a to było całkiem niezłym wynikiem. Kolejnego dnia Kazuya kontynuował ćwiczenia - zaczął od luźnej rozgrzewki, a następnie zaczął trenować szybkość i płynność techniki, po niecałych trzech godzinach, doszlifował jutsu do trzech pocisków na próbę - a był to jego cel, bowiem według wszelkich źródeł, przekroczenie tej ilości w tak krótkim odstępie czasu jest niemal niemożliwe.
Na wytrenowanie do perfekcji owej techniki poświęcił kilka długich dni - jednak wydaje się, że było warto, coś tak wszechstronnego może się przydać nie tylko w walce, ale również w codziennych czynnościach!
Po ostatniej sesji treningowej w tym miejscu, chłopak udał się do swojego skromnego, małego mieszkania - które dzielił z matką. Tam też spędził kilka kolejnych dni, kryjąc się przed mrozem który towarzyszył aktualnej porze roku.Tak też zrobił, potraktował hosenką miejsce na uboczu, by móc spokojnie sobie tam przycupnąć. Przeczytał zwój raz jeszcze, technika nie wydawała się skomplikowana - ba! wydawała się prostsza od ówcześnie poznanych form Youtonu. Na początek sekwencja pieczęci - była krótka toteż nauka nie zajęła zbyt dużo czasu. Wypracował je do perfekcji w mniej więcej godzinę. Później teoria, którą należało przyswoić raz jeszcze. Uzmysłowienie sobie techniki, zrozumienie jej - od podstaw, to zajmowało strasznie dużo czasu, koniec końców, zaczęło się ściemniać, dlatego też chłopak musiał przerwać swój trening, by wrócić tu kolejnego dnia.
Na jego szczęście, przez noc polana nie zmieniła się zbytnio, niska ujemna temperatura i brak opadów śniegu nie zasypały jego miejsca na odpoczynek. A on sam, mógł kontynuować trening. Zaczął od próby testowej, niestety nie udało mu się nic konkretnego - po za dobrą sekwencją pieczęci, nic po za tym. Kilka kolejnych prób z małymi zmianami - również nie przyniosły efektu, wreszcie po trzech godzinach nieustannych porażek było widać pierwsze postępy. Chłopakowi udało się wypluć jeden wapienny pocisk, niestety na więcej nie mógł sobie jeszcze pozwolić. Dzień zakończył się jednak udanie, bowiem w ostatecznej próbie ilość pocisków, które udało mu się wypluć, wynosiła dwa - a to było całkiem niezłym wynikiem. Kolejnego dnia Kazuya kontynuował ćwiczenia - zaczął od luźnej rozgrzewki, a następnie zaczął trenować szybkość i płynność techniki, po niecałych trzech godzinach, doszlifował jutsu do trzech pocisków na próbę - a był to jego cel, bowiem według wszelkich źródeł, przekroczenie tej ilości w tak krótkim odstępie czasu jest niemal niemożliwe.
Na wytrenowanie do perfekcji owej techniki poświęcił kilka długich dni - jednak wydaje się, że było warto, coś tak wszechstronnego może się przydać nie tylko w walce, ale również w codziennych czynnościach!
<z/t>
0 x
- Fuji
- Gracz nieobecny
- Posty: 132
- Rejestracja: 18 cze 2018, o 19:00
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5931
- Multikonta: -
Re: Polanka
Fuji leżał sobie na polanie, patrzył w chmury i dłubał w nosie. Nie miał zamiaru robić nic coby nie przeszkadzać sobie oraz staruszce która czytała tam z drugiej strony polanki pewnie jakiegoś erotyka. Nie interesowało go praktycznie nic co się działo wokół niego. Miał cały czas w głowie tego chłopca któremu na poprzedniej misji uratował życie, a przynajmniej tak sądził. Miał nadzieję że jego los będzie teraz lepszy niż z ojcem pijakiem jednak jego spokój został zakłócony w miarę szybko przez... kolejne dziecko. Pewnie gdyby Fuji był pedofilem cieszyłby się z tego że tak wiele dzieci kręci się w jego pobliżu, ale że nie był to wręcz go to irytowało. Chciał powiedzieć dziewczynce że nie powinna oddalać się tak daleko od domu kiedy to dostrzegł za nią jakiegoś kolesia. Nie trzeba było długo czekać by dostrzec więcej szczegółów w tym miecz, rany no i oczywiście krzyki mężczyzny które bardzo nieładnie określały młodą niewiastę bardzo szczegółowo uwizualniły mu całą sytuację. Dalsze zwlekanie było niepotrzebne, a szybka reakcja bardziej niż wymagana ponieważ krótkie nóżki dziewczynki już prawie pozwoliły na to by została dogoniona przez rosłego mężczyznę. Korzystając z okazji młody shinobi postanowił użyć skupienia swojego przeciwnika przeciwko niemu, także podniósł kamień, wstał, rzucił w mężczyznę i ruszył jak najszybciej w jego stronę. Cały ten zabieg miał na celu zwolnienie jego biegu i danie dziecku więcej czasu oraz samemu białowłosemu wybawcy. Jeśliby Fujiemu udało się wyprzedzić napastnika to postanowił powalić go na ziemię używając zwykłego "haka" oraz jego własnej masy do tego by się przewrócił, ewentualnie pomagając mu ręką upaść po czym rozbroił go z tego miecza.
0 x

- Fuji
- Gracz nieobecny
- Posty: 132
- Rejestracja: 18 cze 2018, o 19:00
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5931
- Multikonta: -
Re: Polanka
Fuji ruszył na mężczyznę i po kilku nieudanych próbach w końcu powalił mężczyznę na ziemię. Zadowolony z siebie siedział na nieznajomym patrząc raz na niego, raz na dziewczynkę. Kiedy przeciwnik którym był leżący na ziemi facet zapytał czy białowłosy wie kim jest, Fuji przytaknął.
- Jakimś psychicznym gościem który gania małe dziewczynki - Odpowiedział.
Nie miał zamiaru póki co wdawać się w szczegóły kim są póki nie pozna całej tej sytuacji.
- Mała poczekaj. Najpierw powiedzcie mi co tu się dzieje. Nie zamierzam robić nic więcej póki nie zrozumiem sytuacji w której się znajduje - Odrzekł siedząc dalej na facecie nie popuszczając ani na chwilę.
- Jakimś psychicznym gościem który gania małe dziewczynki - Odpowiedział.
Nie miał zamiaru póki co wdawać się w szczegóły kim są póki nie pozna całej tej sytuacji.
- Mała poczekaj. Najpierw powiedzcie mi co tu się dzieje. Nie zamierzam robić nic więcej póki nie zrozumiem sytuacji w której się znajduje - Odrzekł siedząc dalej na facecie nie popuszczając ani na chwilę.
0 x

- Fuji
- Gracz nieobecny
- Posty: 132
- Rejestracja: 18 cze 2018, o 19:00
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5931
- Multikonta: -
Re: Polanka
Słysząc całą tą ich historię nie wiedział co powinien zrobić. Z jednej strony kradzież jest zła i nie powinna robić czegoś takiego, jednak facet tak bogaty jak ten leżący pod białowłosym również nie powinien skąpić pieniędzy na biednych ludzi. Dobro wraca, a do tego zamiast pieniędzy mógł też dać jej coś do jedzenia zamiast częstując ją stalą swojego miecza.
- Dobra teraz już wszystko jest dla mnie jasne - Odrzekł patrząc to na jedno to na drugie.
Po tych słowach uderzył z główki trzydziestolatka i mając nadzieję że po uderzeniu poluźni chwyt po czym uda mu się zabrać miecz którym to pociął tak brzydko dziewczynkę. Następnie spojrzał na dziewczynkę która upadła z przemęczenia i na wskutek odniesionych ran.
- Muszę ją stąd zabrać... - Powiedział sam do siebie.
Kończąc to zdanie wstał z mężczyzny i ruszył w stronę poszkodowanej by wziąć ją na barana i zanieść wgłąb lasu gdzie chwile odpoczną z dala od tego faceta. Dodatkowo jeśli próbowałby złapać Fujiego za nogawkę, a wcześniej udałoby mu się odebrać mu miecz to dziabnąłby go w rękę tak by zabolało.
- Dobra teraz już wszystko jest dla mnie jasne - Odrzekł patrząc to na jedno to na drugie.
Po tych słowach uderzył z główki trzydziestolatka i mając nadzieję że po uderzeniu poluźni chwyt po czym uda mu się zabrać miecz którym to pociął tak brzydko dziewczynkę. Następnie spojrzał na dziewczynkę która upadła z przemęczenia i na wskutek odniesionych ran.
- Muszę ją stąd zabrać... - Powiedział sam do siebie.
Kończąc to zdanie wstał z mężczyzny i ruszył w stronę poszkodowanej by wziąć ją na barana i zanieść wgłąb lasu gdzie chwile odpoczną z dala od tego faceta. Dodatkowo jeśli próbowałby złapać Fujiego za nogawkę, a wcześniej udałoby mu się odebrać mu miecz to dziabnąłby go w rękę tak by zabolało.
0 x

- Fuji
- Gracz nieobecny
- Posty: 132
- Rejestracja: 18 cze 2018, o 19:00
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=5931
- Multikonta: -
Re: Polanka
Fuji widząc rany na ciele mężczyzny był pewny już tego że raczej nie będzie ryzykował pogoni za nim aby się zbytnio nie przemęczyć. Nie wyglądał na ninja ani samuraja dlatego też powątpiewał w jego upór i hart ducha. Skoro ten miecz był dla niego taki ważny postanowił się więcej z nim nie szarpać i udać się z pomocą do dziewczynki jednak wtedy został złapany za nogawkę. Chciał wyciągnąć kunai i dźgnąć go w tą łapę którą wystawił jednak wtedy pojawiła się jeszcze trójka osób które przybyły po mężczyznę. Osoba w białym płaszczu z łatwością odebrała wakizashi blondynowi, a Fuji stanął na chwilę by się przyjrzeć jak go zabierają. Dobrze że wybrał tą stronę bo raczej w starciu z nimi nie miałby szans. Słysząc dodatkowo to co mówiła dziewczynka westchnął tylko i kucnął przed nią.
- Wskakuj na barana i trzymaj się mocno. Musisz odpocząć, a jeśli będzie Cię niósł to nie stracimy przy tym zbyt wiele czasu - Odrzekł kiedy prosiła go by wyprowadził ją z lasu.
- Tylko powiedz mi gdzie mieszkasz, a zaraz tam będziemy - Dodał po chwili zastanawiając się czy aby na pewno wszystko pójdzie tak jak to sobie zaplanował.
- Wskakuj na barana i trzymaj się mocno. Musisz odpocząć, a jeśli będzie Cię niósł to nie stracimy przy tym zbyt wiele czasu - Odrzekł kiedy prosiła go by wyprowadził ją z lasu.
- Tylko powiedz mi gdzie mieszkasz, a zaraz tam będziemy - Dodał po chwili zastanawiając się czy aby na pewno wszystko pójdzie tak jak to sobie zaplanował.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości