Rika bywała już w zagrożeniu na pozór większym niż dzisiejsze, ale jak dotąd większe rany ją omijały. Zdarte kolana czy łokcie w wyniku jakiegoś mniej lub bardziej przemyślanego manewru były na porządku dziennym, ale ran rzeczywiście zadanych przez nieprzyjaciela nie miała na swoim koncie żadnych. I choć stała już oślepiona naprzeciw wielkiego niedźwiedzia, to dosięgł ją dopiero zwykły kunai wypuszczony z rąk w połowie obezwładnionego mężczyzny.
Gdy dostrzegła wymierzony w nią atak z niedużej odległości, czasu na reakcję było jak na lekarstwo. Rika nie mając możliwości złożenia kolejnych pieczęci zdecydowała się na zwykły unik, skok w bok, czyli mocno zerojedynkowe rozwiązanie. Niestety, dziewczynka nie należała do demonów prędkości i przy próbie odejścia z linii lotu kunaia ten ślizgnął się po jej ramieniu zostawiając płytką ranę na lewym ramieniu. Ból spowodowany nieznacznym krwawieniem nie był jednak dostatecznie silny, aby zatrzymać kolejne ruchy małej kunoichi, a może nawet podrażnił ją tylko i zmotywował do kolejnych akcji.
Nad tymi raczej za wiele się nie zastanawiała. Możliwości było pełno i zdecydowana większość z nich niosłaby za sobą mniejsze ryzyko. Niestety brak doświadczenia i główka pełna wyobraźni to niebezpieczne połączenie, które poprowadziło ją do szalonego ruchu rzucenia się mężczyźnie pod nogi. Oczywiście nie chodziło o obezwładnienie jego nóg, bo te w zasadzie i tak były zmanipulowane iluzją. Był to sposób dziewczynki na uśpienie przeciwnika jedną ze swoich ulubionych technik. Cóż, nigdy dotąd nie robiła tego w ten sposób i nie mogła przewidzieć efektu. Ciekawe, czy w przeciwnym razie zrobiłaby tak samo.
Gdzieś z tyłu główki musiała przejść jej myśl o tym, że rzucając mu się do nóg będzie poza zasięgiem. Właściwie tak byłoby w większości przypadków. Facet nie miał już broni, myślał że do pasa zanurzony jest w piasku i musiałby być bardzo gibki, żeby sięgnąć małą. Problem stanowiły włosy. Szalenie długie włosy, po które gdzieś w ferworze walki sięgnął Brunet i pociągnął nimi w górę. To był czuły punkt, nienawidziła tego. Ktokolwiek tknie jej włosy musi się liczyć z konsekwencjami.
Ah, jak odległe były czasy, gdy ostatni raz szarpnął ją za włosy pewien chłopiec, który najpewniej chciał zwrócić na siebie uwagę. Jak bliskie natomiast wspomnienie o tym, jak srogi wpierdol dostał następnego dnia od kumpli z okolicy. Teraz musiała radzić sobie sama.
Kaaaaaai! Zrób z nim coś! – pomyślała w duchu, nie widząc sensu wołania o pomoc. Rika wcale nie liczyła, że ciągnięcie włosów jest jedynie iluzją. Chodziło o najstarszego z chłopców, który tylko się przyglądał. Nie miała jednak żadnych większych nadziei z jego udziałem.
Zacisnęła łapki jeszcze mocniej na jego nodze, ale ból stawał się coraz większy. Wszystko rozstrzygnie się przez kolejne sekundy. Jeśli puści, może być źle, ale jeśli da radę, będzie jeszcze gorzej – dla Bruneta. Rika próbowała oderwać myśli od bólu, od tego okropnego bólu, w którym chyba bardziej bolała ją duma od głowy.
-Bijesz się jak baba! – wydarła się, zagłuszając inne myśli.
Plac Zabaw
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Walka toczyła się dalej, a w walce z brunetem nikt Rice nie pomagał. Zresztą jak miałby to zrobić? To były sekundy, w ciągu których ktoś musiałby się zjawić, rozeznać w sytuacji i odpowiednio pomóc. Oj nie, zdecydowanie była skazana tutaj na siebie.
Ból był coraz większy a przeciwnik nie ustępował. Wciąż ciągnął jej głowę do góry, licząc że dziewczynka poluzuje uścisk i uwolni się z… cóż. W sumie pewnie nawet nie był do końca świadomy tego, co się dzieje. Szarpanie przypominało trochę zabawę z psem, podczas której ten trzyma w pysku gryzak, a właściciel szarpie nim na wszystkie strony. Są psy tak zadziorne, że można je nawet unieść w powietrze, trzymając tylko za zabawkę, a pies utrzyma się zębami. Zdaje się, że Rika miała coś z tego, bo wszelkie próby pociągnięcia ją w górę nie pomagały, a leciały cenne sekundy. Dopiero później brunet wpadł na pomysł, aby szarpnąć głową dziewczynki w dół. To poskutkowało. Mała uderzyła głową o ziemie, co musiało zrobić pewne wrażenie. Rika poluzowała chwyt, nie przerywając przy tym kontaktu z ciałem wroga. To wystarczyło. Chwilę pocierpiała, ale przeciwnik został pokonany. Wykonał jeszcze ostatni, desperacki ruch po czym stracił nad sobą panowanie i upadł na ziemię. Spał jak niemowlę.
I wtedy nadeszła pomoc. Troszkę poniewczasie, ale kolejne osoby nadal mogą wnieść sporo w rozwój wydarzeń. Rika usłyszała znajomy głos, który ją wołał. Lekko oszołomiona nie potrafiła jednak stwierdzić, do kogo należy. Minęło kilka chwil i wszystko stało się jasne.
-Tsukasa! – nie chciała być gorsza i wyraziła swą radość ze spotkania. Istotnie, strażnik nie tylko zdawał się być w idealnym miejscu o właściwym czasie. Dziewczynka miała z nim bardzo dobre wspomnienia i uważała, że to dobry człowiek. Sądząc po jego ruchach, musiał być w dobrej formie. Tsukasa zrobił sobie miejsce, zajął miejsce walecznego Keia i osobiście zajął się Blondasem. Strażnik mógł imponować zdecydowaniem i pewnością siebie, a gdy opanował i tak już właściwie opanowaną sytuację (ale nie w takim stylu), zapytał się o drugiego z mężczyzn. Widać było, że jest już zaznajomiony z wydarzeniami, jakie miały miejsce na placu zabaw.
-Uśpiłam go… Znaczy żyje, ale będzie spał przez jakiś czas. Chcieli nas przepędzić a potem zaatakowali notką i… ah. Przecież ci już wszystko powiedzieli. Jak się cieszę, że cię widzę! – Rika mogła wreszcie odetchnąć z ulgą.
Ból był coraz większy a przeciwnik nie ustępował. Wciąż ciągnął jej głowę do góry, licząc że dziewczynka poluzuje uścisk i uwolni się z… cóż. W sumie pewnie nawet nie był do końca świadomy tego, co się dzieje. Szarpanie przypominało trochę zabawę z psem, podczas której ten trzyma w pysku gryzak, a właściciel szarpie nim na wszystkie strony. Są psy tak zadziorne, że można je nawet unieść w powietrze, trzymając tylko za zabawkę, a pies utrzyma się zębami. Zdaje się, że Rika miała coś z tego, bo wszelkie próby pociągnięcia ją w górę nie pomagały, a leciały cenne sekundy. Dopiero później brunet wpadł na pomysł, aby szarpnąć głową dziewczynki w dół. To poskutkowało. Mała uderzyła głową o ziemie, co musiało zrobić pewne wrażenie. Rika poluzowała chwyt, nie przerywając przy tym kontaktu z ciałem wroga. To wystarczyło. Chwilę pocierpiała, ale przeciwnik został pokonany. Wykonał jeszcze ostatni, desperacki ruch po czym stracił nad sobą panowanie i upadł na ziemię. Spał jak niemowlę.
I wtedy nadeszła pomoc. Troszkę poniewczasie, ale kolejne osoby nadal mogą wnieść sporo w rozwój wydarzeń. Rika usłyszała znajomy głos, który ją wołał. Lekko oszołomiona nie potrafiła jednak stwierdzić, do kogo należy. Minęło kilka chwil i wszystko stało się jasne.
-Tsukasa! – nie chciała być gorsza i wyraziła swą radość ze spotkania. Istotnie, strażnik nie tylko zdawał się być w idealnym miejscu o właściwym czasie. Dziewczynka miała z nim bardzo dobre wspomnienia i uważała, że to dobry człowiek. Sądząc po jego ruchach, musiał być w dobrej formie. Tsukasa zrobił sobie miejsce, zajął miejsce walecznego Keia i osobiście zajął się Blondasem. Strażnik mógł imponować zdecydowaniem i pewnością siebie, a gdy opanował i tak już właściwie opanowaną sytuację (ale nie w takim stylu), zapytał się o drugiego z mężczyzn. Widać było, że jest już zaznajomiony z wydarzeniami, jakie miały miejsce na placu zabaw.
-Uśpiłam go… Znaczy żyje, ale będzie spał przez jakiś czas. Chcieli nas przepędzić a potem zaatakowali notką i… ah. Przecież ci już wszystko powiedzieli. Jak się cieszę, że cię widzę! – Rika mogła wreszcie odetchnąć z ulgą.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Blondas uziemiony, obwiązany stalową żyłką. Brunet śpi jak zabity. Dwójka prawdziwie Przeciętnych mężczyzn była teraz oficjalnie pod kontrolą władz Ryuzaku. Jeszcze tylko Tsukasa związał ręce temu śpiącemu, co by się nie bronił po ucieczce. Wszystko zdawało się być załatwione. Ciężki bój zakończony zwycięstwem, zaraz nad niebem roztoczy się tęcza i wszyscy – prócz schwytanych – będą szczęśliwi. Tylko piłki trochę szkoda. Przez bardzo krótki czas dawała dzieciom bardzo, bardzo dużo radości i aż żal, że nie będzie więcej zabaw w kopanie. Skórzany wyrób taty Kyo zostawił po sobie jednak całkiem pokaźny ślad, wielką wyrwę w ziemi. No, przy skromnej pomocy wybuchowej notki, którą podrzucił Blondas.
-Tak. Koniec końców rzeczywiście chyba wszyscy cali i zdrowi. – Rika była tym autentycznie zaskoczona. Spodziewała się, że skoro sama nieco oberwała, to stan innych będzie jeszcze gorszy. Z drugiej strony… od samego oglądania jej w akcji jeszcze nikomu stała się krzywda. Rika uśmiechnęła się w kierunku Kei’a który jako jedyny wykazał się odwagą.
Słowa uznania od Tsukasy skwitowała tylko jeszcze szerszym uśmiechem i przytaknięciem na jego słowa, w środku jednak rozgrywała się prawdziwa impreza euforii. Jeszcze powie stróżowi Horiuchiemu! – mała nie miała się ze szczęścia. Każde dobre słowo, pochwała, zachęta, dosłownie wszystko bardzo budowało dziewczynkę. Albo może nie budowało, a utwierdzało we własnej wspaniałości. Takie rzeczy potrzebne są każdemu dziecku, zwłaszcza dziewczynkom.
-Nie wiem… Przyszliśmy tutaj na plac, żeby pokopać piłkę, kiedy przyszedł taki chłopiec… właśnie, było ich trzech, ale on zwiał! Nazywał się… Hiroko? Tak, Hiroko. Chciał nas przepędzić, ale mu się nie dałam! Wtedy przyszli ci dwaj i oni chcieli od tego chłopaka, żeby nas wygonił, a potem podrzucili Kai’owi piłkę z wybuchową notką… - spojrzała się na wyrwę w ziemi. – mało brakowało. Chłopcy już chyba prędzej byli wyganiani z placu. Na pewno powiedzą coś więcej.
-Tak. Koniec końców rzeczywiście chyba wszyscy cali i zdrowi. – Rika była tym autentycznie zaskoczona. Spodziewała się, że skoro sama nieco oberwała, to stan innych będzie jeszcze gorszy. Z drugiej strony… od samego oglądania jej w akcji jeszcze nikomu stała się krzywda. Rika uśmiechnęła się w kierunku Kei’a który jako jedyny wykazał się odwagą.
Słowa uznania od Tsukasy skwitowała tylko jeszcze szerszym uśmiechem i przytaknięciem na jego słowa, w środku jednak rozgrywała się prawdziwa impreza euforii. Jeszcze powie stróżowi Horiuchiemu! – mała nie miała się ze szczęścia. Każde dobre słowo, pochwała, zachęta, dosłownie wszystko bardzo budowało dziewczynkę. Albo może nie budowało, a utwierdzało we własnej wspaniałości. Takie rzeczy potrzebne są każdemu dziecku, zwłaszcza dziewczynkom.
-Nie wiem… Przyszliśmy tutaj na plac, żeby pokopać piłkę, kiedy przyszedł taki chłopiec… właśnie, było ich trzech, ale on zwiał! Nazywał się… Hiroko? Tak, Hiroko. Chciał nas przepędzić, ale mu się nie dałam! Wtedy przyszli ci dwaj i oni chcieli od tego chłopaka, żeby nas wygonił, a potem podrzucili Kai’owi piłkę z wybuchową notką… - spojrzała się na wyrwę w ziemi. – mało brakowało. Chłopcy już chyba prędzej byli wyganiani z placu. Na pewno powiedzą coś więcej.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Dziwnym trafem Rika drugi raz przysłużyła się Ryuzaku w schwytaniu… kogoś. Nie było jeszcze pewne, kim naprawdę byli ci ludzie, ale wiele wskazywało na to, że rzucona przez nich notka nie była wymuszona usilną potrzebą posiadania huśtawki na wyłączność. Tsukasa wspomniał o innej możliwości, jakoby mogli oni prowadzić tutaj inne, szemrane interesy i obecność dzieci, a właściwie to obecność kogokolwiek była im bardzo nie na rękę. Cóż, nawet takie bachory mogą przecież coś zobaczyć, coś usłyszeć, przekazać dalej… no nigdy nie wiadomo kiedy dotrze to do rodziców, do władz i gdziekolwiek wyżej jeszcze się da. Rozmowa z Tsukasą napawała Rikę dumą. Zwłaszcza, że odbywała się na oczach chłopców, którzy mogli się teraz przysłuchiwać, jak ona rozmawia z kimś ważnym. Choć w sumie czy po ostatnich wydarzeniach mogła jeszcze pokazać im coś więcej?
-Sam nie możesz być w dwóch miejscach naraz! Zaraz to załatwię. Pożegnam się pierw z chłopcami i ruszę po pomoc. Tylko dobrze ich pilnuj! – Rika dopiero po chwili zorientowała się, że właściwie kto jak kto, ale on wie co robić. Po prostu tak bardzo nie chciała, by któremukolwiek udało się uciec po tym, co im zrobiła. Pożegnała się ze strażnikiem, pokazała gestem na chłopców i oddalili się nieco od miejsca zdarzenia. Rika postanowiła powiedzieć coś na pożegnanie do każdego z chłopców:
-Kai, teraz musicie wrócić do domu. I tak dosyć narobiliśmy bałaganu. Możliwe, że ktoś was jeszcze odwiedzi w związku z tą bijatyką, ale o nic się nie martwcie.
-Kei, jesteś taki odważny! Bez Ciebie nie udałoby ich schwytać.
-Kyo, co prawda straciłeś piłkę, ale odzyskaliście wolność! Od teraz możecie się bawić na placu jak wam się podoba!
Jeszcze parę słów, parę pomysłów na wspólne zabawy w przyszłości i Rika już pędziła po wsparcie dla Tsukasy. Rika szybko znalazła się w siedzibie straży, budynku który zdążyła trochę poznać. Podeszła do okienka i wsparła się na palce, by było ją lepiej widzieć.
-Przepraszam, strażnik Tsukasa prosi o wsparcie na starym placu zabaw. Ma dwóch ludzi do eskortowania i pilnuje ich teraz, aż ktoś przyjdzie mu pomóc. – Rika i tak była niemal pewna, że w straży ktoś już o sprawie słyszał.
-Sam nie możesz być w dwóch miejscach naraz! Zaraz to załatwię. Pożegnam się pierw z chłopcami i ruszę po pomoc. Tylko dobrze ich pilnuj! – Rika dopiero po chwili zorientowała się, że właściwie kto jak kto, ale on wie co robić. Po prostu tak bardzo nie chciała, by któremukolwiek udało się uciec po tym, co im zrobiła. Pożegnała się ze strażnikiem, pokazała gestem na chłopców i oddalili się nieco od miejsca zdarzenia. Rika postanowiła powiedzieć coś na pożegnanie do każdego z chłopców:
-Kai, teraz musicie wrócić do domu. I tak dosyć narobiliśmy bałaganu. Możliwe, że ktoś was jeszcze odwiedzi w związku z tą bijatyką, ale o nic się nie martwcie.
-Kei, jesteś taki odważny! Bez Ciebie nie udałoby ich schwytać.
-Kyo, co prawda straciłeś piłkę, ale odzyskaliście wolność! Od teraz możecie się bawić na placu jak wam się podoba!
Jeszcze parę słów, parę pomysłów na wspólne zabawy w przyszłości i Rika już pędziła po wsparcie dla Tsukasy. Rika szybko znalazła się w siedzibie straży, budynku który zdążyła trochę poznać. Podeszła do okienka i wsparła się na palce, by było ją lepiej widzieć.
-Przepraszam, strażnik Tsukasa prosi o wsparcie na starym placu zabaw. Ma dwóch ludzi do eskortowania i pilnuje ich teraz, aż ktoś przyjdzie mu pomóc. – Rika i tak była niemal pewna, że w straży ktoś już o sprawie słyszał.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Rika również żałowała, że nie było jej dane dłużej rozmówić się z Tsukasą. Miała z nim dobre wspomnienia, które dodatkowo kontrastowały z nieciekawą sytuacją, w której wówczas była. Po wizycie u służb porządkowych myślała nawet o tym, aby wrócić na miejsce i poprzyglądać się jeszcze ich pracy. Zrezygnowała jednak, bo była bardzo zmęczona. Lekko szumiało jej w głowie, była cała zakurzona i lekko obolała. Z ramienia przestała już sączyć się krew.
Nim dotarła do władz, musiała jeszcze pożegnać się z chłopcami. Dla każdego miała dobre słowo, ale dopiero gdy odezwali się oni, zrozumiała że przecież wcześniej nie mogli spodziewać się po niej takich zdolności. Rika została wyniesiona pod niebiosa przez małych chłopców i bardzo, bardzo jej się to spodobało. Miała swoich pierwszych fanów i pozostawało mieć nadzieję, że to nie ostatni. Oczywiście najbardziej zaskoczył ją Kei. Nie dość, że najbardziej odważny i bojowo nastawiony do oprawców, pomógł jej w obezwładnieniu wrogów, to teraz jeszcze miał dla niej parę groszy. Niby kraść nie wolno, ale w tym przypadku… no przecież nie mogła go za to skarcić. Wzięła pieniążki od chłopca i oniemiała podziękowała mu za to. Ryzykowała swoje zdrowie i unieszkodliwiła starszaków, więc należy jej się. Zresztą sprzęt sporo kosztuje i Rika będzie musiała uzupełnić wyposażenie. Mimo to nie mogła wziąć całej kwoty. Odłożyła trochę pieniędzy i dała Kei’owi na wyciągniętą dłoń, po czym zakryła swoją i przyklepała.
-Kupcie za to trochę skóry i poproście tatę o nową piłkę. Na pewno nikt nie zrobi tego lepiej, niż on! I pamiętajcie, że chcę jeszcze kiedyś z wami zagrać!
Dalszy bieg wydarzeń już znacie, Rika skierowała się do służb. Była dumna z tego, co dzisiaj pokazała. To był jej najcięższy pojedynek a wyszła z niego niemal bez szwanku. Przydały się umiejętności nabyte podczas trudnych treningów z senseiem Kiharą i trochę z tego, co uzupełniła w domu. To wszystko dodawało motywacji do dalszej pracy. Rika widziała w tym sens i postępy, jakich dokonuje. Gdzieś po cichu ciekawa była reakcji stróża Horiuchiego, gdy dowie się, że to ona stała za opanowaniem tych dwóch. Przemknęła jej nawet myśl o tym, by się pokazać… ale nie. Niech upłynie trochę czasu, a Horiuchi zobaczy ją za jakiś czas, może nawet usiądą przy herbacie, a Horiuchi będzie się mógł nią trochę pozachwycać.
Wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Przed nią powrót do domu. Szkoda, że jest tak sucho. Niespełna rok temu wracała tą samą drogą z Tsukasą, skacząc przez kałuże i udając, że wszystko jest dobrze. Teraz nie musiała udawać.
z/t -> Domek Matsubari
Nim dotarła do władz, musiała jeszcze pożegnać się z chłopcami. Dla każdego miała dobre słowo, ale dopiero gdy odezwali się oni, zrozumiała że przecież wcześniej nie mogli spodziewać się po niej takich zdolności. Rika została wyniesiona pod niebiosa przez małych chłopców i bardzo, bardzo jej się to spodobało. Miała swoich pierwszych fanów i pozostawało mieć nadzieję, że to nie ostatni. Oczywiście najbardziej zaskoczył ją Kei. Nie dość, że najbardziej odważny i bojowo nastawiony do oprawców, pomógł jej w obezwładnieniu wrogów, to teraz jeszcze miał dla niej parę groszy. Niby kraść nie wolno, ale w tym przypadku… no przecież nie mogła go za to skarcić. Wzięła pieniążki od chłopca i oniemiała podziękowała mu za to. Ryzykowała swoje zdrowie i unieszkodliwiła starszaków, więc należy jej się. Zresztą sprzęt sporo kosztuje i Rika będzie musiała uzupełnić wyposażenie. Mimo to nie mogła wziąć całej kwoty. Odłożyła trochę pieniędzy i dała Kei’owi na wyciągniętą dłoń, po czym zakryła swoją i przyklepała.
-Kupcie za to trochę skóry i poproście tatę o nową piłkę. Na pewno nikt nie zrobi tego lepiej, niż on! I pamiętajcie, że chcę jeszcze kiedyś z wami zagrać!
Dalszy bieg wydarzeń już znacie, Rika skierowała się do służb. Była dumna z tego, co dzisiaj pokazała. To był jej najcięższy pojedynek a wyszła z niego niemal bez szwanku. Przydały się umiejętności nabyte podczas trudnych treningów z senseiem Kiharą i trochę z tego, co uzupełniła w domu. To wszystko dodawało motywacji do dalszej pracy. Rika widziała w tym sens i postępy, jakich dokonuje. Gdzieś po cichu ciekawa była reakcji stróża Horiuchiego, gdy dowie się, że to ona stała za opanowaniem tych dwóch. Przemknęła jej nawet myśl o tym, by się pokazać… ale nie. Niech upłynie trochę czasu, a Horiuchi zobaczy ją za jakiś czas, może nawet usiądą przy herbacie, a Horiuchi będzie się mógł nią trochę pozachwycać.
Wolnym krokiem ruszyła w stronę drzwi. Przed nią powrót do domu. Szkoda, że jest tak sucho. Niespełna rok temu wracała tą samą drogą z Tsukasą, skacząc przez kałuże i udając, że wszystko jest dobrze. Teraz nie musiała udawać.
z/t -> Domek Matsubari
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości