Plac Zabaw
Plac Zabaw
Jeden z typowych placów zabaw, które są budowane przy placówkach edukacyjnych. Miejsce to znajduje się spory kawałek od miasta co nie przeszkadza dzieciakom przychodzić tutaj by zaczerpnąć co nieco rozrywki. Jest jednak stary i zdecydowanie mniejsza ilości młodzieży pojawia się tu niż za czasów dawnej świetności. Odwiedzane głównie przez dzieci z okolicy, które mają blisko do tego miejsca albo po prostu czują się przywiązane do skupiska huśtawek, drabinek i piaskownicy.
Jeśli chodzi o asortyment placu zabaw to nie jest on powalający. Kozioł, przez którego można skakać, stojący na uboczu. Trzy huśtawki, z czego jedna typu konik, leżące w centrum miejsca uciechy dla młodzików. Kilka połączonych ze sobą drabinek, no i oczywiście wielka piaskownica.
Jeśli chodzi o asortyment placu zabaw to nie jest on powalający. Kozioł, przez którego można skakać, stojący na uboczu. Trzy huśtawki, z czego jedna typu konik, leżące w centrum miejsca uciechy dla młodzików. Kilka połączonych ze sobą drabinek, no i oczywiście wielka piaskownica.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
A więc dlatego nie poznałam jej od razu! – Rika w mig zrozumiała w czym leżał problem. Piłeczka, która pewnie rzeczywiście była własnością chłopców, a właściwie najmniejszego z nich, nie była produkowaną na masową skalę produktów, a powstałą w przydomowej szopie zabawką zrobioną od serca. Przez tatę… - było to dla niej bardzo ważne, bo pozwalało nieco wczuć się w sytuację tych chłopców. Zrobiło jej się ich szkoda i zamierzała oddać piłkę, ale skoro już powiedziała A, to teraz trzeba powiedzieć B.
A już wspomniany pierwszy krok Riki nie został przez tych brzdąców za dobrze przyjęty. Mała miała swoje domysły, dlaczego tak się stało. Po pierwsze, mogli mieć zakaz rozmawiania z obcymi. To dosyć powszechny zwyczaj. Nie przyprowadzaj obcych, nie rozmawiaj z obcymi, nie bierz od nich cukierków… pewnie każdy to słyszał. Co prawda stronienie od obcych miało głównie chronić maluchy przed niebezpieczeństwem, a to – choć nie jedno ma imię – to raczej żadnym z nich nie jest Rika. Druga sprawa, oj i tu już delikatniejszy temat, chłopcy mogli nie chcieć się z nią bawić, bo była dziewczynką. Dziwna rzecz, zważywszy na to, że na dziewczęcości niejednokrotnie zyskiwała i raczej lepiej być małą dziewczynką, niż chłopcem. Choć niestety to ci drudzy mieli dostęp do wszystkiego.
Dlatego też Rice zrobiło się przykro, gdy nowopoznani odeszli kilka kroków, by się w kółeczku naradzić. Jak można się w ogóle zastanawiać, czy się ze mną bawić? Jeszcze tak ceremonialnie!? – no to mamy zgrzyt. Dziewczynce co raz mniej chciało się z nimi bawić. Jednak wciąż to ona miała piłkę i zamierzała postawić na swoim. Czekała cierpliwie, aż ci się na myślą. Trwało to dłuższą chwilę, ale było warto.
Ponownie odezwał się najstarszy i największy z nich, aby oficjalnie ogłosić (choć ton jego był średnio oficjalny), że może iść z nimi. Tak więc poszła. Rzuciła im piłkę jeszcze przez płot, by czym prędzej udać się do furtki i wrócić do chłopców. Chciała zapytać dokąd teraz pójdą, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, kierunek marszu był już jasny, a Rika znała Ryuzaku niemal wzorowo i łątwo było jej się domyślić, gdzie dokładnie mogą iść ubogo ubrane dzieci.
Zabawa zaczęła się już w drodze, gdy chłopcy podawali sobie piłkę. Co ważne, kilka razy podano do Riki a ta starała się kopać mniej więcej prosto. Może nie zostanie zawodową piłkarką, ale nie była też jakąś skończoną łamagą, na którą mogliby narzekać. Zabawa jej odpowiadała, a chłopców zaczynała pomału lubić.
Rika już na samym początku przedstawiła się chłopcom, a najstarszy z nich (i właściwie jedyny, jaki odzywał się bezpośrednio do niej) odwzajemnił się kilka minut później, podając imiona całej trójki. Kei, Kai i Kyo… dobrze że nie Kij.
-Bracia. – stwierdziła bardziej, niż zapytała. Zgadzało się to z ich ubiorem i mała raczej nie miała wątpliwości. Chciała najzwyczajniej podtrzymać rozmowę. I wtedy dotarli na miejsce. Na nieco zrujnowany i niezbyt bogaty w zabawki plac zabaw. Na szczęście nie przyszli się tutaj huśtać, a pokopać w piłkę.
-To jaki jest plan? – zapytała, wiedząc że chłopcy lubią mieć złudne poczucie kontroli.
A już wspomniany pierwszy krok Riki nie został przez tych brzdąców za dobrze przyjęty. Mała miała swoje domysły, dlaczego tak się stało. Po pierwsze, mogli mieć zakaz rozmawiania z obcymi. To dosyć powszechny zwyczaj. Nie przyprowadzaj obcych, nie rozmawiaj z obcymi, nie bierz od nich cukierków… pewnie każdy to słyszał. Co prawda stronienie od obcych miało głównie chronić maluchy przed niebezpieczeństwem, a to – choć nie jedno ma imię – to raczej żadnym z nich nie jest Rika. Druga sprawa, oj i tu już delikatniejszy temat, chłopcy mogli nie chcieć się z nią bawić, bo była dziewczynką. Dziwna rzecz, zważywszy na to, że na dziewczęcości niejednokrotnie zyskiwała i raczej lepiej być małą dziewczynką, niż chłopcem. Choć niestety to ci drudzy mieli dostęp do wszystkiego.
Dlatego też Rice zrobiło się przykro, gdy nowopoznani odeszli kilka kroków, by się w kółeczku naradzić. Jak można się w ogóle zastanawiać, czy się ze mną bawić? Jeszcze tak ceremonialnie!? – no to mamy zgrzyt. Dziewczynce co raz mniej chciało się z nimi bawić. Jednak wciąż to ona miała piłkę i zamierzała postawić na swoim. Czekała cierpliwie, aż ci się na myślą. Trwało to dłuższą chwilę, ale było warto.
Ponownie odezwał się najstarszy i największy z nich, aby oficjalnie ogłosić (choć ton jego był średnio oficjalny), że może iść z nimi. Tak więc poszła. Rzuciła im piłkę jeszcze przez płot, by czym prędzej udać się do furtki i wrócić do chłopców. Chciała zapytać dokąd teraz pójdą, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, kierunek marszu był już jasny, a Rika znała Ryuzaku niemal wzorowo i łątwo było jej się domyślić, gdzie dokładnie mogą iść ubogo ubrane dzieci.
Zabawa zaczęła się już w drodze, gdy chłopcy podawali sobie piłkę. Co ważne, kilka razy podano do Riki a ta starała się kopać mniej więcej prosto. Może nie zostanie zawodową piłkarką, ale nie była też jakąś skończoną łamagą, na którą mogliby narzekać. Zabawa jej odpowiadała, a chłopców zaczynała pomału lubić.
Rika już na samym początku przedstawiła się chłopcom, a najstarszy z nich (i właściwie jedyny, jaki odzywał się bezpośrednio do niej) odwzajemnił się kilka minut później, podając imiona całej trójki. Kei, Kai i Kyo… dobrze że nie Kij.
-Bracia. – stwierdziła bardziej, niż zapytała. Zgadzało się to z ich ubiorem i mała raczej nie miała wątpliwości. Chciała najzwyczajniej podtrzymać rozmowę. I wtedy dotarli na miejsce. Na nieco zrujnowany i niezbyt bogaty w zabawki plac zabaw. Na szczęście nie przyszli się tutaj huśtać, a pokopać w piłkę.
-To jaki jest plan? – zapytała, wiedząc że chłopcy lubią mieć złudne poczucie kontroli.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
I tak szli i kopali toczącą się piłkę kierując się w stronę placyku zabaw, który najlepsze czasy ma już za sobą. Jak się miało niedługo okazać, najlepsze zabawy wciąż były przed nim. Piłka, małe coś dające najwięcej frajdy na ziemi. Dlaczego nie zyskała jeszcze na popularności w tak dalece rozwiniętym miejscu, jak Ryuzaku no Taki? Trudno powiedzieć, ale ekspansja piłeczek musiała wkrótce nadejść.
Pytanie Riki, które miało jedynie podtrzymać rozmowę i dobre humory, okazało się nietrafione i mogło zupełnie nieintencjonalnie narobić więcej szkód, niż pożytku. Szczęśliwie najstarszy z braci, Kei, wyjaśnił wszystko w jednym zdaniu, ucinając właściwie temat. Powiedzieć coś, czy nie powiedzieć – zastanawiała się. Nie chciała pozwolić jego słowom wybrzmieć w eterze, a zwyczajne „przepraszam” również wydawało się mało wskazane. Już wiem! „przykro mi” przynajmniej nie wskaże na moją winę i szybko je czymś przykryję.
-Przykro mi… daleko jeszcze do placu? – Rika doskonale wiedziała, gdzie znajduje się plac. Właściwie to mogłaby pokazać im nawet pewien skrót. Tylko wtedy nie byłoby mowy o kopaniu piłki. Może chłopcy też o tym pomyśleli. Mała raczej nie była kłamliwa. Uznawała jednak półprawdy, gdy przysługiwały się one wszystkim stronom, a teraz tak właśnie było.
Dotarli do placu i rozpoczęli grę. Właściwie to zabawę, bo nikt nie bardzo wiedział, jak grać. Nie było bramek, nie było siatki ani kosza. A nawet gdyby były, to czy ktoś powiedział im, jak należy grać? Czy ktoś w ogóle wiedział? Skądże.
Dlatego właśnie musieli wymyślić własne reguły… jak na możliwości dzieci. Zwyczajny czworokąt i kopanie piłki od jednego do drugiego. Nic takiego, a jednak zabawa była przednia, bo chodziło o współpracę. Z biegiem czasu dochodziły zamiany kierunku kopania piłki, przyspieszanie i inne urozmaicenia. W pewnym momencie dziewczynka chciała dowiedzieć się o chłopcach czegoś więcej. Czegokolwiek.
-Często tu przychodzicie?
Po czasie zabawa przerodziła się w indywidualne popisy chłopców, w których kopali oni wysoko piłkę lub chcieli podania stojąc na różnych elementach placyku zabaw. Jednak wszystko za każdym razem na powrót sprowadzało się do kopania piłki między sobą. Coś jak gra w dziada, tylko że bez dziada. Przecież nikomu nie miało się zrobić z powodu gry przykro. Przy tych wszystkich popisach Rika zostawała trochę w cieniu i w pewnym momencie, że wypadało coś zrobić. Schyliła się i złapała turlającą się w jej kierunku piłkę. Wyrzuciła ją w powietrze i odbijając się obiema nogami od ziemi wyskoczyła w powietrze, uderzając piłkę głową. Ta leciała do góry i spadła gdzieś w środek tworzonego przez dzieci czworokątu. Rika wiedziała, że to musiało być fajne.
Pytanie Riki, które miało jedynie podtrzymać rozmowę i dobre humory, okazało się nietrafione i mogło zupełnie nieintencjonalnie narobić więcej szkód, niż pożytku. Szczęśliwie najstarszy z braci, Kei, wyjaśnił wszystko w jednym zdaniu, ucinając właściwie temat. Powiedzieć coś, czy nie powiedzieć – zastanawiała się. Nie chciała pozwolić jego słowom wybrzmieć w eterze, a zwyczajne „przepraszam” również wydawało się mało wskazane. Już wiem! „przykro mi” przynajmniej nie wskaże na moją winę i szybko je czymś przykryję.
-Przykro mi… daleko jeszcze do placu? – Rika doskonale wiedziała, gdzie znajduje się plac. Właściwie to mogłaby pokazać im nawet pewien skrót. Tylko wtedy nie byłoby mowy o kopaniu piłki. Może chłopcy też o tym pomyśleli. Mała raczej nie była kłamliwa. Uznawała jednak półprawdy, gdy przysługiwały się one wszystkim stronom, a teraz tak właśnie było.
Dotarli do placu i rozpoczęli grę. Właściwie to zabawę, bo nikt nie bardzo wiedział, jak grać. Nie było bramek, nie było siatki ani kosza. A nawet gdyby były, to czy ktoś powiedział im, jak należy grać? Czy ktoś w ogóle wiedział? Skądże.
Dlatego właśnie musieli wymyślić własne reguły… jak na możliwości dzieci. Zwyczajny czworokąt i kopanie piłki od jednego do drugiego. Nic takiego, a jednak zabawa była przednia, bo chodziło o współpracę. Z biegiem czasu dochodziły zamiany kierunku kopania piłki, przyspieszanie i inne urozmaicenia. W pewnym momencie dziewczynka chciała dowiedzieć się o chłopcach czegoś więcej. Czegokolwiek.
-Często tu przychodzicie?
Po czasie zabawa przerodziła się w indywidualne popisy chłopców, w których kopali oni wysoko piłkę lub chcieli podania stojąc na różnych elementach placyku zabaw. Jednak wszystko za każdym razem na powrót sprowadzało się do kopania piłki między sobą. Coś jak gra w dziada, tylko że bez dziada. Przecież nikomu nie miało się zrobić z powodu gry przykro. Przy tych wszystkich popisach Rika zostawała trochę w cieniu i w pewnym momencie, że wypadało coś zrobić. Schyliła się i złapała turlającą się w jej kierunku piłkę. Wyrzuciła ją w powietrze i odbijając się obiema nogami od ziemi wyskoczyła w powietrze, uderzając piłkę głową. Ta leciała do góry i spadła gdzieś w środek tworzonego przez dzieci czworokątu. Rika wiedziała, że to musiało być fajne.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Nowa piłka nowopoznanych chłopców od pierwszego dnia płata im figle. A może raczej to oni, pełni ekscytacji wynikłej z nowej zabawki już pierwszego dnia przeholowali do tego stopnia, że piłka wypadła im do czyjegoś ogródka. Właściwie mieli szczęście, że do ogródka Riki. Mieli szczęście, bo odzyskali piłkę, a i to mógł nie być koniec pozytywów z tego wynikających. Powiedzmy sobie jasno, kto nie kopał kiedyś piłki i choć raz nie wyrzucił jej za płot? Albo strzelił w samo okienko, ale nie bramki, a okienko sąsiada? Komu choć raz nie zdarzyło się trafić w głowę mamy największego bandziora na osiedlu? Niech ten pierwszy rzuci kamieniem. Albo piłką, tylko ostrożnie…
Piłka, wokół której wszystko się jak dotąd toczyło, okazała się strzałem w dziesiątkę, bo choć nie można na wyrost przeceniać jej wytrzymałości – na razie żadne szwy nie puszczały, ale nigdy nie wiadomo – to wynikająca zeń zabawa była warta wiele. Kto wie, może biedaczek, bo nie podejrzewała, aby rodzicom tych chłopców się przelewało, mógłby rozkręcić na takich piłkach mały biznes i nieco podźwignąć się z nieciekawej sytuacji? Myśli te krążyły w głowie Riki w chwilach, gdy mieli przerwę. Bo grając po prostu nie dało się skupić na niczym innym, niż na samej grze.
I tuż po jednej z takich przerw doszło do nieciekawej sytuacji w której mały szpaner, imieniem Kyo, przecenił swoje możliwości i podczas wykonywania jakiegoś popisowego numeru – ciężko powiedzieć, co właściwie chciał zrobić – dostał piłką w twarz i spadł z huśtawki, na której wcześniej stał. Cały poobijany, z poobdzieranymi kolanami zalał się łzami, które szybko mieszały się z płynącą z nosa krwią. Pozostała trójka kompanów w zabawie zebrała się szybko wokół niego, a już pierwszy był przy nim Kei, który pewnie czuł się trochę winny temu, co się stało. Zapewne wszyscy tylko staliby i rozczulali się nad chłopakiem, czekając aż przestanie ryczeć, ale dla Riki była to pierwsza okazja, by skorzystać ze swojej małej apteczki. Wyciągnęła zwykłą chusteczkę, nasączyła ją lekko wądą z manierki, która powinna być nieco chłodniejsza i podała chłopcu.
-Nachyl się i przyłóż to. Trochę poboli, ale na pewno będzie lepiej. – z jakimikolwiek instrukcjami wyczekała, aż Kyo choć trochę się uspokoi. Rice wydawało się, że jedno z kolan również było w średnim stanie, więc wyjęła kawałek bandaża i zaraz po przemyciu kolana, przy którym Kyo nijak nie pomagał, obandażowała mu zranione miejsce. Właściwie nie zdążyła jeszcze skończyć, a w oddali odezwał się jakiś chłopak. Rosły i wyraźnie starszy od całej czwórki.
-Hej, plac zabaw jest dla wszystkich!! – wykrzyczała wyraźnie oburzona z poczuciem niesprawiedliwości w głosie. Przecież tak nie można!
Rika dalej nie będzie wchodziła w dyskusję i raczej poczeka na dalszy bieg wydarzeń. Jeśli tylko nie uda im się jakoś dogadać i chłopak znajdzie się w zasięgu pięciu metrów, Rika po cichu przygotuje dla niego niespodziankę. Wiedząc, że centrum uwagi jest z dala od niej, wyciągnie trochę stalowej żyłki i zaatakuje nią nogi chłopaka. Rika chciałaby, aby się wywalił, ale najważniejsze, by został choć trochę unieszkodliwiony. Jeśli nie ma ze sobą noża, to chyba pozostanie mu uciec, skacząc na obu nogach. Ale kto do diaska chodziłby z nożem?
Piłka, wokół której wszystko się jak dotąd toczyło, okazała się strzałem w dziesiątkę, bo choć nie można na wyrost przeceniać jej wytrzymałości – na razie żadne szwy nie puszczały, ale nigdy nie wiadomo – to wynikająca zeń zabawa była warta wiele. Kto wie, może biedaczek, bo nie podejrzewała, aby rodzicom tych chłopców się przelewało, mógłby rozkręcić na takich piłkach mały biznes i nieco podźwignąć się z nieciekawej sytuacji? Myśli te krążyły w głowie Riki w chwilach, gdy mieli przerwę. Bo grając po prostu nie dało się skupić na niczym innym, niż na samej grze.
I tuż po jednej z takich przerw doszło do nieciekawej sytuacji w której mały szpaner, imieniem Kyo, przecenił swoje możliwości i podczas wykonywania jakiegoś popisowego numeru – ciężko powiedzieć, co właściwie chciał zrobić – dostał piłką w twarz i spadł z huśtawki, na której wcześniej stał. Cały poobijany, z poobdzieranymi kolanami zalał się łzami, które szybko mieszały się z płynącą z nosa krwią. Pozostała trójka kompanów w zabawie zebrała się szybko wokół niego, a już pierwszy był przy nim Kei, który pewnie czuł się trochę winny temu, co się stało. Zapewne wszyscy tylko staliby i rozczulali się nad chłopakiem, czekając aż przestanie ryczeć, ale dla Riki była to pierwsza okazja, by skorzystać ze swojej małej apteczki. Wyciągnęła zwykłą chusteczkę, nasączyła ją lekko wądą z manierki, która powinna być nieco chłodniejsza i podała chłopcu.
-Nachyl się i przyłóż to. Trochę poboli, ale na pewno będzie lepiej. – z jakimikolwiek instrukcjami wyczekała, aż Kyo choć trochę się uspokoi. Rice wydawało się, że jedno z kolan również było w średnim stanie, więc wyjęła kawałek bandaża i zaraz po przemyciu kolana, przy którym Kyo nijak nie pomagał, obandażowała mu zranione miejsce. Właściwie nie zdążyła jeszcze skończyć, a w oddali odezwał się jakiś chłopak. Rosły i wyraźnie starszy od całej czwórki.
-Hej, plac zabaw jest dla wszystkich!! – wykrzyczała wyraźnie oburzona z poczuciem niesprawiedliwości w głosie. Przecież tak nie można!
Rika dalej nie będzie wchodziła w dyskusję i raczej poczeka na dalszy bieg wydarzeń. Jeśli tylko nie uda im się jakoś dogadać i chłopak znajdzie się w zasięgu pięciu metrów, Rika po cichu przygotuje dla niego niespodziankę. Wiedząc, że centrum uwagi jest z dala od niej, wyciągnie trochę stalowej żyłki i zaatakuje nią nogi chłopaka. Rika chciałaby, aby się wywalił, ale najważniejsze, by został choć trochę unieszkodliwiony. Jeśli nie ma ze sobą noża, to chyba pozostanie mu uciec, skacząc na obu nogach. Ale kto do diaska chodziłby z nożem?
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Bitwa o dominację na placu zabaw tylko nieznacznie różniła się od wojny gangów o wpływy na poszczególnych terenach. W tych drugich chodziło o pozycję, bezpieczeństwo i pieniądze, czyli rzeczy odgrywające kluczową rolę w życiu każdego z nas. Nijak się to jednak miało do wojen o plac, które wybuchały co jakiś czas to tu, to tam. W nich gra toczyła się o najwyższą możliwą stawkę – o zabawę.
A teraz właśnie wybuchała jedna z nich. Starszy o kilka lat od kolegów Riki chłopak właśnie wypatrzył wroga na swoim terenie i postanowił uporać się szybko z problemem. Na tym etapie rozwojowym przewaga liczebna jest przeceniana, i jeden chłopak, nawet bez kolegów był w stanie pokonać kilku młodziaków. Ten doskonale o tym wiedział i nijak nie przejmował się faktem, że jest czterech na jednego. Właściwie to trzech, bo najmłodszy z chłopców, tych ubogich sierot, był ranny. Jak widać wojna o plac zebrała pierwsze żniwa nim na dobre się rozpoczęła.
Młody Kyo opatrywany był przez dziewczynkę, którą napastnik pierwszy raz widział na oczy. Gdyby nie liczyć tej smarkuli, zostaje tylko dwóch mniejszych i słabszych chłopaków do pokonania, których przeganiał już nie raz. Nie dziwota, że nie czuł strachu i nie zamierzał się wycofać.
-Ale byliśmy tu pierwsi! – Rika choć nie chciała się więcej odzywać, została niejako przywołana do głosu. Gdy zaczęła mówić, musiała ugryźć się w język, by nie powiedzieć za wiele. W zasadzie była przygotowana do ataku i nie była pewna, czy należy go płoszyć, czy właśnie pozwolić mu się zbliżyć.
I wtedy to wzrok Hiroko – jego imię Rika pozna dosłownie za momencik – przerzucił wzrok z kompanii maluchów na dwóch mężczyzn. Ot, zwyczajnych mężczyzn, na których w tłumie nikt nie zwróciłby uwagi. Chyba, że zauważyliby pewien szczegół.
Z wypowiedzi jednego z nich nie dało się jednoznacznie określić, czego właściwie chcą. Z jednej strony napastnik widząc ich nieco stracił rezon, z drugiej zaś po ich słowach najbardziej prawdopodobne wydawało się, że chcą szybkiego rozwiązania problemu. Problemem tym miała być ona i jej trzech nowopoznanych znajomków. Dlaczego nie poszukają sobie innego placu!?
-Nie bój się, wszystko będzie dobrze, o… - Rika nie dokończyła, wstając od opatrzonego już Kyo i przyglądając się nowym uczestnikom wojny o plac. Trzy grupki, jakie teraz istniały, tworzyły trójkąt. Rika chciała najmniejszemu „obiecać” bezpieczeństwo, ale przecież nie wolno dawać obietnic bez pokrycia.
A teraz właśnie wybuchała jedna z nich. Starszy o kilka lat od kolegów Riki chłopak właśnie wypatrzył wroga na swoim terenie i postanowił uporać się szybko z problemem. Na tym etapie rozwojowym przewaga liczebna jest przeceniana, i jeden chłopak, nawet bez kolegów był w stanie pokonać kilku młodziaków. Ten doskonale o tym wiedział i nijak nie przejmował się faktem, że jest czterech na jednego. Właściwie to trzech, bo najmłodszy z chłopców, tych ubogich sierot, był ranny. Jak widać wojna o plac zebrała pierwsze żniwa nim na dobre się rozpoczęła.
Młody Kyo opatrywany był przez dziewczynkę, którą napastnik pierwszy raz widział na oczy. Gdyby nie liczyć tej smarkuli, zostaje tylko dwóch mniejszych i słabszych chłopaków do pokonania, których przeganiał już nie raz. Nie dziwota, że nie czuł strachu i nie zamierzał się wycofać.
-Ale byliśmy tu pierwsi! – Rika choć nie chciała się więcej odzywać, została niejako przywołana do głosu. Gdy zaczęła mówić, musiała ugryźć się w język, by nie powiedzieć za wiele. W zasadzie była przygotowana do ataku i nie była pewna, czy należy go płoszyć, czy właśnie pozwolić mu się zbliżyć.
I wtedy to wzrok Hiroko – jego imię Rika pozna dosłownie za momencik – przerzucił wzrok z kompanii maluchów na dwóch mężczyzn. Ot, zwyczajnych mężczyzn, na których w tłumie nikt nie zwróciłby uwagi. Chyba, że zauważyliby pewien szczegół.
Z wypowiedzi jednego z nich nie dało się jednoznacznie określić, czego właściwie chcą. Z jednej strony napastnik widząc ich nieco stracił rezon, z drugiej zaś po ich słowach najbardziej prawdopodobne wydawało się, że chcą szybkiego rozwiązania problemu. Problemem tym miała być ona i jej trzech nowopoznanych znajomków. Dlaczego nie poszukają sobie innego placu!?
-Nie bój się, wszystko będzie dobrze, o… - Rika nie dokończyła, wstając od opatrzonego już Kyo i przyglądając się nowym uczestnikom wojny o plac. Trzy grupki, jakie teraz istniały, tworzyły trójkąt. Rika chciała najmniejszemu „obiecać” bezpieczeństwo, ale przecież nie wolno dawać obietnic bez pokrycia.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Front przeniósł się nieco z pola między kompanią młodzików, a Hiroko na wewnętrzne przepychanki wewnątrz napastników. O tak, bo walka nigdy nie toczy się tylko z wrogiem, ale jeszcze z sojusznikami o pozycję. Hiroko zdawał się wypadać w tej rywalizacji dosyć blado. Był młodszy i słabszy od pozostałej dwójki. Ba, gdy ci dwaj podeszli nieco bliżej, okazało się że Hiroko jest zwyczajniejszy od zupełnie-przeciętnych-mężczyzn. Nie do wiary.
Z obserwacji można było wywnioskować, że ci dwaj niejako testują biednego Hiroko. Właściwie to już nie wiem, czy jest on bardziej napastnikiem, a może… ofiarą? Prosty łańcuch pokarmowy. Przeciętni->Hiroko->dzieci. Tyle że Hiroko uginał się pod presją Przeciętnych, zaś maluchy w grupie niekoniecznie były poddane jemu. Kai, największy z chłopców pomimo wyraźnej przewagi Hiroko, odważył się stanąć naprzeciw niemu. To już coś znaczyło. Na przykład to, że Hiroko nie budzi tak wielkiego strachu, jak powinien. Być może sam nie czuł się gotowy do pełnienia funkcji straszaka, lub po prostu nie był to ten typ człowieka i najwyraźniej wcielał się w swą rolę, bo musiał. Na ten moment próbował jednak obronić swoją pozycję i jeszcze raz postraszyć dzieciaki. Wyszło mu nieźle. Kto wie, jaka byłaby reakcja Bogu ducha winnych dzieci, gdyby nie starszacy, którzy sami obśmiali jego próbę. Chyba wszystkim zrobiło się żal Hiroko, który został bezlitośnie upokorzony. Rika w tym czasie, gdy wszyscy nabijali się z Hiroko, przesunęła się za Kyo, jedynego z chłopców, przed którym stała. Czyżby strach i obawa, że może stać się jej krzywda?
Wtedy stało się coś dziwnego. Blondwłosy Przeciętniak poprosił Kaia o piłkę. Kiedy u mnie na podwórku chłopiec oddawał wrogiej ekipie piłkę, ci wywalali ją na sam koniec placu albo w trudnodostępne miejsce. Kai miał piłkę zaledwie jeden dzień i choć był najbardziej odpowiedzialnym z chłopców, zdecydował się usłuchać starszego mężczyzny. Zaufał mu, ten przecież dał słowo.
Zachowanie Kei’a który sam nie miał szczególnych możliwości odegrania się na tych złych ludziach, jasno świadczyło o niezadowoleniu z decyzji swojego Brata z Jednego Tatusia. Rika podzielała to zdanie. Od samego początku bacznie przyglądała się temu bez krzty zaufania. Nie uważała jednak, by powinna była wtrącać w to swoich parę groszy.
Działanie blondyna mocno przypominało to, co jeszcze w ogródku – kiedy to było!? – Rika sama badała piłkę. Ku zdziwieniu (i rosnącej podejrzliwości) chyba wszystkich, blondas odrzucił piłkę do Kaia i jeszcze odezwał się jak prawdziwy gentleman. Coś było jednak nie tak. Tym czymś była wybuchowa notka przyklejona do piłki.
-WYRZUĆ PIŁKĘ! – wykrzyczała, gdy tylko zdała sobie sprawę z zagrożenia. Nie było czasu na dalsze instrukcje. Pozostało jej wierzyć, że mądrość Boga wykracza daleko poza znajomość natury kobiet i podpowie teraz Kai’owi, by nie rzucił tą piłką w nich.
Sama jęła składać pieczątki, niestety były potrzebne aż cztery. Wiedziała, że istnieje pewne ryzyko, ale to chyba najlepsze, na co mogła wpaść w ułamku sekundy. Nie przejmowała się teraz Hiroko. Jeśli jednak nie poskutkuje na któregoś z dwójki Wcale-Nie-Takich-Przeciętniaków, poceluje w niego tym, co pierwsze wyciągnie z torby (shuriken, senbon, kunai i najlepiej, by był to chociaż shuriken), by dać jak najmniej czasu na groźną odpowiedź.
Z obserwacji można było wywnioskować, że ci dwaj niejako testują biednego Hiroko. Właściwie to już nie wiem, czy jest on bardziej napastnikiem, a może… ofiarą? Prosty łańcuch pokarmowy. Przeciętni->Hiroko->dzieci. Tyle że Hiroko uginał się pod presją Przeciętnych, zaś maluchy w grupie niekoniecznie były poddane jemu. Kai, największy z chłopców pomimo wyraźnej przewagi Hiroko, odważył się stanąć naprzeciw niemu. To już coś znaczyło. Na przykład to, że Hiroko nie budzi tak wielkiego strachu, jak powinien. Być może sam nie czuł się gotowy do pełnienia funkcji straszaka, lub po prostu nie był to ten typ człowieka i najwyraźniej wcielał się w swą rolę, bo musiał. Na ten moment próbował jednak obronić swoją pozycję i jeszcze raz postraszyć dzieciaki. Wyszło mu nieźle. Kto wie, jaka byłaby reakcja Bogu ducha winnych dzieci, gdyby nie starszacy, którzy sami obśmiali jego próbę. Chyba wszystkim zrobiło się żal Hiroko, który został bezlitośnie upokorzony. Rika w tym czasie, gdy wszyscy nabijali się z Hiroko, przesunęła się za Kyo, jedynego z chłopców, przed którym stała. Czyżby strach i obawa, że może stać się jej krzywda?
Wtedy stało się coś dziwnego. Blondwłosy Przeciętniak poprosił Kaia o piłkę. Kiedy u mnie na podwórku chłopiec oddawał wrogiej ekipie piłkę, ci wywalali ją na sam koniec placu albo w trudnodostępne miejsce. Kai miał piłkę zaledwie jeden dzień i choć był najbardziej odpowiedzialnym z chłopców, zdecydował się usłuchać starszego mężczyzny. Zaufał mu, ten przecież dał słowo.
Zachowanie Kei’a który sam nie miał szczególnych możliwości odegrania się na tych złych ludziach, jasno świadczyło o niezadowoleniu z decyzji swojego Brata z Jednego Tatusia. Rika podzielała to zdanie. Od samego początku bacznie przyglądała się temu bez krzty zaufania. Nie uważała jednak, by powinna była wtrącać w to swoich parę groszy.
Działanie blondyna mocno przypominało to, co jeszcze w ogródku – kiedy to było!? – Rika sama badała piłkę. Ku zdziwieniu (i rosnącej podejrzliwości) chyba wszystkich, blondas odrzucił piłkę do Kaia i jeszcze odezwał się jak prawdziwy gentleman. Coś było jednak nie tak. Tym czymś była wybuchowa notka przyklejona do piłki.
-WYRZUĆ PIŁKĘ! – wykrzyczała, gdy tylko zdała sobie sprawę z zagrożenia. Nie było czasu na dalsze instrukcje. Pozostało jej wierzyć, że mądrość Boga wykracza daleko poza znajomość natury kobiet i podpowie teraz Kai’owi, by nie rzucił tą piłką w nich.
Sama jęła składać pieczątki, niestety były potrzebne aż cztery. Wiedziała, że istnieje pewne ryzyko, ale to chyba najlepsze, na co mogła wpaść w ułamku sekundy. Nie przejmowała się teraz Hiroko. Jeśli jednak nie poskutkuje na któregoś z dwójki Wcale-Nie-Takich-Przeciętniaków, poceluje w niego tym, co pierwsze wyciągnie z torby (shuriken, senbon, kunai i najlepiej, by był to chociaż shuriken), by dać jak najmniej czasu na groźną odpowiedź.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Nowy prezent od tatka, nowa piłka dla najmłodszego z braci, o której fantazje nie miały granic? A może obecność gościa, małej dziewczynki, którą trzeba bronić, bo tak uczą od najmłodszych lat? Może chodziło o coś jeszcze innego. Na przykład frustracja spowodowana wiecznymi porażkami i wyganianiem z i tak mało atrakcyjnego placu zabaw? Jakikolwiek nie był powód, Kai zdecydował się stanąć na czele formacji obronnej i sprzeciwić się starszym łobuzom. Nietrudno było dostrzec, że nie jest on doświadczonym fighterem i już przy pierwszej swojej decyzji popełnił błąd. Cóż. Stwierdzenie, że grupa była zwarta i gotowa byłoby sporym nadużyciem. Była raczej tak słaba, jak jej lider.
Dlatego też kiedy Kai odebrał piłką z małym dodatkiem, blondas nie kwapił się z detonacją piłki. Być może chciał pierw napawać się swoją władzą, bądź też wystraszyć tych brzdąców do małego, by już nigdy się tutaj nie pojawili. Może chciał ich zabić? W każdym razie nie od razu.
Kiedy Rika kazała Kai’owi czym prędzej wyrzucić piłkę, ten usłuchał i zrobił to nad wyraz przytomnie. Nie rzucił jej w górę, nie rzucił za siebie. Już nawet rzut w bok byłby niezły, ale on odrzucił tam, skąd piłka przyszła, czyli do Przeciętniaków i Hiroko. Wtedy nastał silny, rażący blask i zrobiło się nerwowo. Odpowiedzialny za umieszczenie notki na piłce Blondas pod wpływem emocji detonował notkę, czym o mały włos nie popełnił sudoku. Wielkie bum, jakie powstało pomiędzy dwiema stronami konfliktu rozluźniło nieco szyki. Dzieciaki przeżyły silny szok i bynajmniej nie wszystkie zachowały się jak twardziele. Gruba łobuzów z kolei po silnym oślepieniu dostała drugi cios, dający ich przeciwnikom czas na przejęcie inicjatywy.
W tej całej zadymie odegrał się jeszcze inny dramat, który będzie przeżywany jeszcze długo. Piłka. Z dopiero co otrzymanego prezentu nie zostało już śladu. Koniec zabawy i wielkich marzeń o super wyczynach, które można było dokonać za jej pomocą. To niemal koniec świata, który zaatakuje umysły chłopców z pewnym opóźnieniem.
Teraz były jednak ważniejsze sprawy na głowie. Trzeba jak najlepiej wykorzystać najbliższe kilka chwil, bo inaczej wszystko się unormuje i powróci nieprzyjemny impas. Rika miała to szczęście, że stała najdalej z tyłu i wybuch dotknął ją względnie najmniej. Poza tym, co by nie mówić, miała już swoje doświadczenie z notkami. Mała postanowiła zacząć od bruneta i zachowując bezpieczną odległość złożyła kolejne dwie pieczęcie, po których miał zostać na pewien czas unieszkodliwiony. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Rika wróci do starych planów i sięgnie z torebki po stalową żyłkę. Trzymając ją w jednej dłoni, wyjdzie na czoło swojej drużyny i rzuci ją przed siebie, dwoma paluszkami wskazując na Blondasa.
-Na niegooo! – wykrzyczy, wyprowadzając z otumanienia pozostałych. Potem zaś spróbuje wykorzystać chwilę, by odwrócić szalę na swoją korzyść. – Hiroko, ty też!
Dlatego też kiedy Kai odebrał piłką z małym dodatkiem, blondas nie kwapił się z detonacją piłki. Być może chciał pierw napawać się swoją władzą, bądź też wystraszyć tych brzdąców do małego, by już nigdy się tutaj nie pojawili. Może chciał ich zabić? W każdym razie nie od razu.
Kiedy Rika kazała Kai’owi czym prędzej wyrzucić piłkę, ten usłuchał i zrobił to nad wyraz przytomnie. Nie rzucił jej w górę, nie rzucił za siebie. Już nawet rzut w bok byłby niezły, ale on odrzucił tam, skąd piłka przyszła, czyli do Przeciętniaków i Hiroko. Wtedy nastał silny, rażący blask i zrobiło się nerwowo. Odpowiedzialny za umieszczenie notki na piłce Blondas pod wpływem emocji detonował notkę, czym o mały włos nie popełnił sudoku. Wielkie bum, jakie powstało pomiędzy dwiema stronami konfliktu rozluźniło nieco szyki. Dzieciaki przeżyły silny szok i bynajmniej nie wszystkie zachowały się jak twardziele. Gruba łobuzów z kolei po silnym oślepieniu dostała drugi cios, dający ich przeciwnikom czas na przejęcie inicjatywy.
W tej całej zadymie odegrał się jeszcze inny dramat, który będzie przeżywany jeszcze długo. Piłka. Z dopiero co otrzymanego prezentu nie zostało już śladu. Koniec zabawy i wielkich marzeń o super wyczynach, które można było dokonać za jej pomocą. To niemal koniec świata, który zaatakuje umysły chłopców z pewnym opóźnieniem.
Teraz były jednak ważniejsze sprawy na głowie. Trzeba jak najlepiej wykorzystać najbliższe kilka chwil, bo inaczej wszystko się unormuje i powróci nieprzyjemny impas. Rika miała to szczęście, że stała najdalej z tyłu i wybuch dotknął ją względnie najmniej. Poza tym, co by nie mówić, miała już swoje doświadczenie z notkami. Mała postanowiła zacząć od bruneta i zachowując bezpieczną odległość złożyła kolejne dwie pieczęcie, po których miał zostać na pewien czas unieszkodliwiony. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Rika wróci do starych planów i sięgnie z torebki po stalową żyłkę. Trzymając ją w jednej dłoni, wyjdzie na czoło swojej drużyny i rzuci ją przed siebie, dwoma paluszkami wskazując na Blondasa.
-Na niegooo! – wykrzyczy, wyprowadzając z otumanienia pozostałych. Potem zaś spróbuje wykorzystać chwilę, by odwrócić szalę na swoją korzyść. – Hiroko, ty też!
Ukryty tekst
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Plac Zabaw
Rika nie przewidziała pewnych komplikacji, ale efekt jej działań i tak należy uznać za satysfakcjonujący. Blondas miał problem i związany stalową żyłką właśnie był okładany przez Kei’a. Ten „średni” z trójki braci był zdecydowanie najbardziej bojowo nastawiony do wrogów, a teraz wykazał się również największą odwagą. Kyo siedział zmoczony, z opatrunkiem na jednym ze zdartych kolan i rozwalonym nosem, do którego być może – choć po wybuchu piłki jest to raczej wątpliwe – przytrzymywał nawilżoną ścierkę, jaką podarowała mu dziewczynka. Co zabawne, był jedynym spośród zebranych na placu, który najbardziej ucierpiał od piłki, choć ta później przecież eksplodowała.
Trudno było również winić Kai’a. Chłopak początkowo chciał wziąć na siebie ciężar walki o honor, ale sytuacja wyraźnie go przerosła, a wybuch, którego był najbliżej, odcisnął na nim swoje piętno. Nawet Hiroko nie wytrzymał presji i widząc, że jego towarzysze przegrywają najzwyczajniej uciekł. Być może obawiał się konsekwencji w przyszłości, jakie ci dwaj mogliby mu wyrządzić… ale czy dezercję odbiorą inaczej? Nie wiadomo.
Zatem na placu boju pozostała Rika i Kei oraz Blondas i brunet. Gdzieś w tle wciąż był Kai i Kyo, Hiroko zaś uciekał co sił.
-Nie pozwól mu się uwolnić, Kei! – zarządziła Rika, a gdy powróciła uwagą do bruneta, ten właśnie zamachnął się ręką dzierżącą kunai.
Nie było czasu na kolejne pieczęcie i stylową ucieczkę w stylu najfajniejszych ninja. Żadnej tarczy wyrastającej z ziemi ani podmiany z innymi przedmiotami. Na szczęście Rika nie miała takich planów. Zaraz miała pierwszy raz w życiu oberwać i szukała najprostszych środków, by temu zapobiec albo chociaż załagodzić. Rika pod wpływem impulsu odskoczyła w bok, instynktownie kryjąc łapkami najważniejsze narządy. Jeśli tylko zdrowie jej pozwoli, Rika sięgnie po senbony, ale zanim wprowadzi je w ruch, przemyśli jeszcze raz swoją sytuację. Wyrzucił swoją broń, a po więcej nie sięgnie, póki jest zanurzony w piasku. Dlatego zmiana planów! Rika podejdzie bliżej i rzucając się na ziemię chwyci z całych sił jedną z nóg bruneta. Trudno powiedzieć, jak zareaguje na to uprzednio rzucona iluzja, ale dla samego mężczyzny nie powinno to stanowić wielkiej różnicy, bowiem zaraz będzie w głębokim haśku.
Trudno było również winić Kai’a. Chłopak początkowo chciał wziąć na siebie ciężar walki o honor, ale sytuacja wyraźnie go przerosła, a wybuch, którego był najbliżej, odcisnął na nim swoje piętno. Nawet Hiroko nie wytrzymał presji i widząc, że jego towarzysze przegrywają najzwyczajniej uciekł. Być może obawiał się konsekwencji w przyszłości, jakie ci dwaj mogliby mu wyrządzić… ale czy dezercję odbiorą inaczej? Nie wiadomo.
Zatem na placu boju pozostała Rika i Kei oraz Blondas i brunet. Gdzieś w tle wciąż był Kai i Kyo, Hiroko zaś uciekał co sił.
-Nie pozwól mu się uwolnić, Kei! – zarządziła Rika, a gdy powróciła uwagą do bruneta, ten właśnie zamachnął się ręką dzierżącą kunai.
Nie było czasu na kolejne pieczęcie i stylową ucieczkę w stylu najfajniejszych ninja. Żadnej tarczy wyrastającej z ziemi ani podmiany z innymi przedmiotami. Na szczęście Rika nie miała takich planów. Zaraz miała pierwszy raz w życiu oberwać i szukała najprostszych środków, by temu zapobiec albo chociaż załagodzić. Rika pod wpływem impulsu odskoczyła w bok, instynktownie kryjąc łapkami najważniejsze narządy. Jeśli tylko zdrowie jej pozwoli, Rika sięgnie po senbony, ale zanim wprowadzi je w ruch, przemyśli jeszcze raz swoją sytuację. Wyrzucił swoją broń, a po więcej nie sięgnie, póki jest zanurzony w piasku. Dlatego zmiana planów! Rika podejdzie bliżej i rzucając się na ziemię chwyci z całych sił jedną z nóg bruneta. Trudno powiedzieć, jak zareaguje na to uprzednio rzucona iluzja, ale dla samego mężczyzny nie powinno to stanowić wielkiej różnicy, bowiem zaraz będzie w głębokim haśku.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości