Karczma "Akame"

Awatar użytkownika
Kuroi Kuma
Posty: 1525
Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
Wiek postaci: 43
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz
GG/Discord: Michu#5925

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Kuroi Kuma »

0 x
Obrazek
PH | BANK
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy chciał spotkać jakąś znajomą twarz, mimo, że wcale o tym nie myślał. Jednocześnie nigdy nie przyznał, że by nie chciał. W końcu miał tak mało żywych przyjaciół.. Gdyby tak się zastanowić to żadnego aktualnie. Jedyny, z którym miał jakiś kontakt był Kishio, jednak od czasów, w których widzieli się ostatni raz, nie mieli ze sobą kontaktu. Toshio również pamiętał, to była chyba ta sytuacja we mgle, gdy spotkali się… W ferworze walki. A później kontynuowali zabawę w drużynę, która została szybko rozbita przez wyżej postawionych. Teraz prawdopodobnie sam Toshio jest wyżej postawioną osobistością w klanie Senju, tak jak i Kyu, który mógłby zostać samodzielnym liderem jakichś oddziałów, jednak za wiele się nie wychylał. Póki co chciał zachować większą anonimowość w klanie Uchiha, w którym przecież nie był aż tak długo. Czerwonooki nie wiedział jak Toshio odebrał jego zaczepkę, jednak nie przejmował się tym za długo. Członek klanu Senju nie wyglądał na takiego, który mógłby zacząć odstawiać cyrki czy teraz zająć się walką. Nie na swoim terenie. Mimo to, było to całkiem zabawne. Przeszli więc do rozmowy, przez co młodzieniec spojrzawszy na jednego z ludzi prastarego lasu uśmiechnął się delikatnie i poczochrał swoje śnieżnobiałe włosy.
    - Możliwe, że chcieliby nas od siebie oddzielić i przesłuchać, mogłoby się to źle skończyć. Pewnie gorzej dla Ciebie, w końcu wiemy kim jesteś. – zażartował, mrugnąwszy okiem i uśmiechając się w jednym kąciku ust. Tymczasem włożył obydwie ręce do kieszeni i skupił wzrok na jednej z knajp, którą wypatrzył w tym tłumie. Przy okazji również swojego ochroniarza, który łaził za nim krok w krok, co zepsuło mu nieco humor, ale już się tym tam nie przejmował. On był tylko cieniem.
    - Ciebie również, mimo, że jesteś ostatnią osobą, której spodziewałem się tutaj u nas… W Kotei. Ale to nic, chodźmy. Widzę, że tu jest bardzo tłoczno, a niedaleko na końcu tej ulicy jest pewna karczma, w której serwują doskonałe ramen. Myślę, że się skusisz. – powiedziawszy, ruszył głową w stronę, w którą mieli się udać, wciąż trzymają ręce w kieszeniach białego kimona pod czarnym płaszczem. Białowłosy szedł dość żwawym krokiem, omijając większość ludzi po drodze. Gdy dotarli, zasiadł na jednym ze stolików przy oknie, znając doskonale wystrój, więc nie bardzo się nim ekscytował. Kelnerka już szła w ich kierunku, jednak ten jeszcze nim przeszła zaczął rozmowę:
    - Więc… Co Cię tu sprowadza? Czy może pierw coś przekąsimy? Też umieram z głodu… - spoglądał w stronę baru, jak daleko jest dziewczyna, która miała przyjąć od nich zamówienie…
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Senju Toshio »

Stawanie przed shinobi z Uchiha w celu zeznań nie byłoby odpowiednim sposobem na zapewnienie sobie rozrywki. Kyoushi zwyczajnie potwierdził fakt, który stawiał młodego Senju w złym świetle. Nie tylko dla siebie, ale całego klanu. Niestety nie mógł sobie na coś takiego pozwolić. I mimo nikłego doświadczenia, jakie próbował nadrabiać podróżami i ciągłymi misjami, udawało mu się jakoś zachowywać spokój godny najlepszych. Od zawsze łagodnie podchodził do sytuacji i chyba byłby głosem rozsądku każdego oddziału. Przynajmniej starałby się dopiąć pewne sprawy w łagodny sposób. Widział jednak wystarczająco, aby mieć świadomość zdobywania siły ku celom bardziej drastycznym. Przebicie się choćby przez drewnianą ścianę wymagało włożenia wysiłku fizycznego, do którego głowa przydawała się jedynie w roli taranu. Dlatego przytaknął w zgodzie z własną naturą. Minę przybrał raczej neutralną. Zaskoczenie spotkaniem starego druha z ekspedycji zeszła na drugi plan. Istniało tu i teraz. Zdał się na jego gościnność i wedle wytycznych pomaszerował u jego boku do lokalu, jaki mu polecił. Z pewnością wpatrzył się w szyld, żeby w późniejszym czasie móc ponownie tu zawitać. Standardowe kolekcjonowanie wspomnień i miejsc.
- Oddałbym wiele za ciepły posiłek. Pieniądze czy to sprzęt. - odparł, nie mogąc się już doczekać. Oczywiście nie zabrakło lekkiego żartu związanego z zapłatą. Przy braku środków kombinowało się z wymianą. Na szczęście shinobi żyjący wystarczająco długo mieli za co napełnić żołądek.
- Z wiadomych przyczyn zawsze intrygowała mnie osada Uchiha. Ciekawość w końcu wzięła górę. A skoro po wojnie nasze stosunki jakoś się ułożyły, jest to dogodny moment. Nie widziałem też, co ze sobą zrobić. - napomknął mianem wstępu. Jako, że nadal byli w momencie chęci zjedzenia, to Toshio zamierzał przeznaczyć czas na zamówienie miski ramen. Zrobił to pierwszy, jeśli Kyoushi nie miał nic przeciwko, potem poczekał na jego kolej. Rozmowa o jedzeniu nie była jakoś ekscytująca. Każdy lubi co innego, ale o opiniach można było równie zażarcie rozmawiać. Chłopak czuł jednak potrzebę konwersacji innego rodzaju.
- Słyszałeś pewnie o festiwalu na Wyspach? Niedawno z niego wróciłem. Właściwie zamierzałem brać udział w organizowanym turnieju, ale stchórzyłem. Dlatego udałem się na trening w góry na północy. Potem jakoś naszło mnie, żeby zwiedzić Kotei. - powiedział niemal prosto z mostu. Zwierzenie się miało być najlepszym odpowiednikiem odetchnięcia po ciężkim biegu. Widocznie wyżywanie się na naturze poprzez ćwiczenie jutsu nie przyniosło rezultatów. Po wypowiedzianych słowach starał się sprawić, aby napięcie w jego ciele zniknęło. Jeśli to nie da skutku, wtedy będzie musiał podziękować Kyoushiemu za towarzystwo i wymyślić kolejny motyw na odreagowanie, aż do skutku. Przynajmniej opłaci posiłek, gdyby poczuł potrzebę niezbyt grzecznego odejścia. Tego wymagała jego kultura.
- Ekspedycja dała nam wtedy w kość. Jak widać, wróciłeś do pełni sił. - stwierdził w roztargnieniu, aby także poznać opinię białowłosego. Jak wiele zechce mu powiedzieć. Wszystko go zdziwi, lecz w tym wypadku chodziło raczej o bliższe poznanie charakteru Uchihy. Bardziej lubi się przechwalać, czy mężnie znosi każde słabości, po których się podnosi silniejszy. Sam mógłby uznać go za dość waleczną osobę. Tym bardziej, że wskazywał na to potencjał posiadanej natury błyskawicy przez Kyoushiego.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Kyoushi »

  • Potencjalni przeciwnicy w trakcie wojny – niezwykle ważni dla siebie druhowie podczas pokoju. Tak można określić tych dwóch gagatków. Obydwaj z najpotężniejszych istniejących rodów, których na samo brzmienie nazwiska trzęsą się nogi rady oraz pozostałych klanów. Mimo to, zachowywali się całkowicie naturalnie. Ruszyli czym prędzej razem w kierunku wskazanej przez Kyoushiego tawerny, w której nie zamierzali za długo czekać. Z dużą pewnością poprosili o kelnera, nie spoglądając nawet w menu, bo wiedzieli czego chcą. Toshio nawet zażartował czego to by nie oddał za ciepły posiłek. Kyu przyjął to jednak o wiele bardziej dosłownie i gdy tylko zamówienie miało przyjść, planował postawić posiłek głodnemu towarzyszowi z ekspedycji, z który nie łączyła go już nienawiść wrodzona przez klan, a raczej bliżej tu było do przyjaźni, która od tamtej pory zaczęła rosnąć w siłę na polu bitwy. Usiadłszy, mogli rozkoszować się zapachem z knajpy, w której zasiadali. Było niezwykle, stąd białowłosy dłużej nie czekał. Zamówił swój ramen, a na drugie danie żeberka z dziczyzny, które miały stanąć na stole w celu poczęstowania Toshio. Była to tak duża porcja, że mogli ją zjeść tylko we dwójkę – jako shinobi na pewno mieli tyle mocy by to wszystko spożyć, ze względu na niezwykłe zapotrzebowanie kaloryczne wynikające ze stylu życia.
    - A to ciekawe co mówisz, bo miałem podobne odczucia co do osady Senju. Jednak odwiedziłem ją jeszcze przed pokojem. Nie chcę o tym mówić. To część misji, ale wiem co zrobiłem i nie chcę się tłumaczyć. – powiedział, zwieszając nieco głowę, na tyle, by grzywka zakryła mu twarz, a przynajmniej oczy. Wiedział, że to wojna, ale wybijanie strażników na granicach i infiltracja nie była na pewno pierwszym czym mógłby się chwalić członkowi klanu Senju. – Jednak to było dawno, teraz z przyjemnością odwiedziłbym wasze lasy w pokojowych zamiarach. Nie wiedziałeś co ze sobą teraz zrobić, a wcześniej… Trenowałeś w górach? Ciekawe… Festiwal? Coś słyszałem, o turnieju jednak nic, a nic. Musiałem być wtedy na misji, która chwile potrwała. Nie trenowałem już dość dawno… - przypomniał sobie o swoim lenistwie, uśmiechnąwszy się szczerze i ciekawie w kierunku Toshio, delikatnie gładząc swoje włosy z tyłu czaszki.
    - Stchórzyłeś? Ty? Ktoś kto walczył ramię w ramię ze mną ze śmiercią za murem? Nie żartuj. Powiedziałbym raczej, że nie miałeś czego tam szukać. Na takich turniejach nie biorą udziału najlepsi, bo Ci są zajęci rozwiązywaniem problemów swoich osad. Tak jak Ty czy ja. – powiedział stanowczo, a jego oczy nabrały blasku. Czerwonooki miał zamiar pokrzepić druha, mówiąc co tak naprawdę uważa na temat takich organizowanych turniejów.
    - O tak. Ekspedycja. Nie widzieliśmy się chyba od kiedy mnie nieśli półmartwego, prawda? Nawet dobrze nie pamiętam co się wtedy działo, jednak nie to mnie najbardziej dręczy. Tam działo się tyle, że nie wiem czy drugi raz zgodziłbym się na powtórkę, jednak prawdopodobnie i tak niemiałbym wyboru… - wziąwszy oddech kontynuował – A Ty? Raportowałeś wszystko co się tam działo? Wszystko o czym wiesz? – zapytał tajemniczo, chcąc dowiedzieć się co wie jeden z królów lasów. Czy wie o niebieskopłomiennym demonie, zapieczętowanym w Kyu?
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Senju Toshio »

Karczma nazwana pod wdzięcznym imieniem “Akame” nie przykuwała swym skromnym wyglądem. Mimo to ciemnowłosy chłopak nie miał problemu z aklimatyzacją. Być może właśnie położona na względnie dalszym terenie powodowała, że nie skupiano na nim wzroku. W nowym miejscu zazwyczaj nie chcemy być od razu skazywani na siedzenie w więzieniu.
Senju rzecz jasna ucieszył się z dalszej inicjatywy Kyoushiego. Nie chciał za bardzo wybiegać do przodu i zapełniać stołu jedzeniem. Byłaby to miła odmiana od tego, jak ostatnio zdarzało mu się spędzać posiłki. W końcu miał towarzysza do rozmowy i tego typu relacja stwarzała pełne pole do popisu. Dlatego już mu ciekła ślinka na samo brzmienie potrwa. Szczególnie nie mógł się doczekać dobrze upieczonego mięsa. Wgryzienie się w kość było już tylko kwestią czasu.
- Nie naciskam. W końcu nie znamy się na tyle dobrze, żeby opowiadać o bardziej ścisłych kwestiach naszego zawodu. - uważał za słuszne, aby nie rozbić z tego zbyt przesadnego zamieszania. Ton jego głosu nadal był przychylny, a zwroty na tyle życzliwe, żeby wyszło z tego ciekawe połączenie. Łatwe do wspominania zdarzenie i pobyt. Jasnym było, że po podaniu miski z ramen nie oprze się przed rozpoczęciem. Mimo przyjemności, jaka rozpierała jego ciało podczas smakowania klusek i bulionu, miał nadal w głowie słowa Uchihy. Sam pewnie by nie dowierzał. On, który stawił czoła wielu zagrożeniom. Być może presja sytuacji robiła swoje i potrafił wejść w ogień walki. Pozorowane walki zdawały się tracić polot. Nie chciał jednak przyjmować do świadomości usprawiedliwień, które nie były zgodne z jego sumieniem. Potrzebował to przeboleć i w ostateczności przyzwyczaić się do minionego zdarzenia.
- Samo wydarzenie było bardzo podniosłe, a kwestia turnieju podana przy inauguracji Natsume Yuki na Cesarza Wysp. Jak nam wiadomo sytuacja jest dość skomplikowana. - odparł zwięźle, gdyż nie była to kwestia, którą chciał omawiać dłużej. Tyle powinno wystarczyć, a zacisze lokalu raczej będzie ich kryło przed ciekawskimi uszami. Mógł sobie bez problemu na tyle pozwolić.

Gdy tak jadł miarowo i opróżniał miskę z bulionem, Kyou zdążył poruszyć ich główny temat do odświeżenia. Parę kwestii nadal nie zgadzało się z tym, czego tam doświadczył. Nie był jednak na tyle śmiały, żeby otwarcie pytać o nie kompana. Ich frakcje różniły się pod tym kątem, że nadal ze sobą rywalizowały. Zwłaszcza, jeśli chodziło o przekazywanie informacji zdobytych na różnorakich wydarzeniach. Zatem uśmiechnął się na tyle naturalnie, na ile pozwalała mu sytuacja. Nie potrafił ukryć zawstydzenia. Gra aktorska nie służyła mu tak dobrze, jak białowłosemu.
- Mimo ryzyka, jakie spotkaliśmy na Nieznanych Ziemiach, warto było zobaczyć tworzący się tam ekosystem. - odpowiedział w pierwszej kolejności. Dla młodego Senju przyniosło to największą wartość poznawczą. Starcia, jakie każdy odbył również miały kluczowe znaczenie.- Opowiedziałem o wszystkim, na co miałem wpływ. Takie miałem polecenie. - Toshio nie zagłębiał się w formę wypowiedzi, chociaż sam fakt, że przyznał się do rozmowy z Liderem była wystarczającą informacją, mogąca być użyta przeciwko klanowi. Zresztą nie był na tyle głupi, żeby ujawniać szczegóły. Rozum wystarczająco podpowiada, jakby to się skończyło. Lojalność wobec rodziny stanowiła tu element kluczowy. Bez niej stałby się wynaturzeniem, zwykłym wyrzutkiem i dezerterem.
- Nie zdołali byśmy stworzyć zgranego zespołu z tylu indywidualnych jednostek. Za to największy podziw wzbudziła u mnie para Takeshi i Hisui. Mieli w sobie dużo swobody i potrafili zaangażować w walkę. - rozpoczął nowy temat, nie rozwijając go w żadną ze stron. Obserwował na tyle dokładnie, że widział, co rybi chłopak zrobił z piaskowym ninja. Bardziej ruszyły go miłe doznania, jakie zebrał dla niego klon podczas przebywania z niemą Hyuuga. To chyba wtedy urok dziewczyny sprawił, że zaczął się zastanawiać czym są te nowe uczucia. Było mu wtedy gorąco i rumienił się, ale nie aż na tyle przesadnie. Temat dziewczyn był tu dość kruchym gruntem. Z pewnością nowym i niezbadanym dla Toshio. Chętnym do poznania, przy każdej nadarzającej się okazji.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Kyoushi »

  • Trafiając do karczmy w oddali centrum, czerwonooki szermierz widział dokładnie jak zachowywał się Senju. Wyglądał na pobudzonego, jakby spełnił jego skryte marzenie, którym było oddalenie się od tłocznych ulic i zgubienie uwagi, którą mógł przyciągać. W tym miejscu nie wyróżniał się niczym. Czarnowłosy chłopak wtopił się w tłum. Nie to co białowłosa bestia, którą rozpoznawał już praktycznie każdy w Kotai – jednak było to spowodowane tym, że był ulubieńcem Shirei-kan, a tego zmienić już nie mógł.
    - Dziękuję – powiedział spokojnie, delikatnie się uśmiechając. Wiedział, że rozmowa o wybijaniu jego pobratymców i tym podobne nie będzie zbyt pogodne i przyjazne, więc wolał sobie darować takie gadanie, a na szczęście Toshio zachował trzeźwy rozum i chłodną głowę mówiąc by dalej o tym nie rozmawiać. Dzięki temu mogli przejść dalej, a w szczególności do mięsa i mis, które miały już niebawem nadejść. Na szczęście młodzieniec trafił w gusta towarzysza z ekspedycji, który dobrze przyjął wieść o żeberkach, które już nadchodziły na stół. Toshio zdradził jeszcze kwestię turnieju oraz wydarzenia na wyspach mówiąc o niejakim Natsume, którego niestety, ale białowłosy kompletnie nie kojarzył. Nie wiedział też o tym co miało się wydarzyć bądź co się wydarzyło.
    - Dobrze czasem nie być w temacie i się tym nie przejmować. Prawdopodobnie to coś ważnego, a jeśli na tyle na ile myślę, to niedługo będę wiedział więcej. Jednak teraz chcę wrócić do najwyższej formy i zdobyć wiele informacji… - powiedziawszy, w końcu doczekał się swojego jadła, do którego podszedł bardzo poważnie, dziękując już przed posiłkiem, który rozpoczął z ochotą. Poruszyli w końcu temat ekspedycji, a czarnowłosy zaciekawiony był ekosystemem, który był za murem. Białowłosy miał na to całkowicie inną teorię.
    - Nie uważam by to była sprawa ekosystemu. Myślę, że to wszystko… To manipulacja. Nie Genjutsu, nie mylmy pojęć. To wszystko było kontrolowane przez kogoś. Jestem prawie pewien… - powiedział, sprawiając wrażenie mówcy, który nawet nie zawahał się przez sekundę mówiąc te dziwne rzeczy. Było to prawie niedorzeczne, jednak tak próbował to sobie tłumaczyć. Ekspresywnie, jednocześnie z pełną powagą przekazywał swoje zdanie na temat wydarzeń. Słysząc jak Toshio skrzętnie ukrywa co ma do powiedzenia, czerwonooki nie naciskał. Członek klanu Senju nie wiedział, że białowłosy nie jest tak naprawdę nawet w jednej czwartej Uchiha. Nie zależało mu na klanie tak jak na własnych interesach, a te rozkwitały w Kotai, przez co dołączył do ludzi od Sharingana.
    - Nie mów, jeśli nie możesz. Rozumiem. – potwierdził z miną, która wskazywała na pogodzenie się z faktami, że nie pogada w tym temacie z młodzieńcem, który nie ufał w żadnym wypadku członkowi klanu Uchiha. Po wsłuchaniu się w zdanie o Takeshim i Hisui miał bardzo duży problem. Czerwonooki kompletnie nie pamiętał o kim mowa. Byli dla niego tylko ‘indywiduami’, którzy kroczyli wraz z nim. Kojarzył coś, o chłopaku rybie, jakiejś dziewczynie Hyuuga i chyba to by było na tyle. Na pewno był tam ktoś jeszcze. Jednak pamięć młodego Jinchuuriki była w takich sprawach niezwykle słaba. Nie przywiązywał do tego wagi – zapamiętywał tylko to, co wbiło mu się w pamięć.
    - Wiesz, nie chcę tego mówić głośno. Ale… Nie kojarzę za wiele faktów. Ani kogoś takiego jak Takeshi ani Hisui. Pamiętam mniej więcej kim byli, ale ich osiągnięć… Nie bardzo. Działo się tam tyle rzeczy, że ciężko mi wszystko zakodować. Wiem tylko, że o mało Cię… Nie trafiłem? – powiedział to, odstawiając kość z mięsem na talerz, wycierając delikatnie husteczką usta i wpatrując się z ciekawością w chłopaka. Czy to było tak? Czy to była ta sytuacja we mgle? Czy to był Toshio? Kyu odkrywał swoją pamięć z sekundy na sekundę, kojarząc fakty co raz szybciej i pewniej niż do tej pory.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Senju Toshio »

Gdyby młody ninja z Shinrin nie pilnował się i nie trzymał emocji na wodzy, zapewne byłby otwarty na każdą sugestię. Przyjazny chłopiec, który chętnie dzielił się z każdym informacjami. O ile mógłby zrozumieć podpowiedzenie Kyoushiemu sytuacji ze swojej perspektywy, to gorszego światła nabierał fakt, że rozmowa może przejść dalej. Mimo pozytywnych relacji obu shinobi, należało zachować dozę nieufności. Wydawało się, że Toshio dobrze sobie z tym radzi i jakoś nie obciąża swojego sumienia. Przede wszystkim liczył się klan. Urodzenia nie dało się tak po prostu odtrącić. Ulgę przyniosły słowa Uchihy, który nie próbował dalej manewrować. Dobrą wolę znajomego mógł odwdzięczyć własną, dobrą wolą. Chociaż ciekawość strasznie popychała go ku dowiedzeniu się pewnych zbieżności, to miał siłę by je odepchnąć. Oddzielił łączące się ze sobą rozmowy na przestrzeni ostatnich wydarzeń związanych z Murem.
- Jeszcze parę lat temu nie przejmowałbym się sytuacją. Im jestem starszy, tym bardziej to dotyka. Może wynika to też z tego, że więcej doświadczyłem. Poza tym na przestrzeni tych kilku lat sytuacja znacznie się zaostrzyła. - odparł łagodnie. Chyba właśnie tak to postrzega i ignorowanie otoczenia nie mogło już przejść mu obojętnie. Na pewno wymagało to od człowieka ciągłej nauki.

Jeśli pochłoną ramen za szybko, to tylko dlatego, żeby zaspokoić pierwszy głód. Nie chcąc wyjść na obżarciucha, postanowił zamówić sobie kubek naparu. Zdrowy i nie wymagający napój. Nie mógł jednak pozwolić, by Kyoushi rozprawił się z żeberkami samotnie. Zaproponował wspólne danie i Toshio je przyjął. Także po pewnym czasie również wziął kęs grillowanego mięsa. Zapotrzebowanie na energię, jak się patrzy.
- Zapewne wszyscy wzięli to pod uwagę. Niestety nikogo tam z nami nie było. Dzicy okazali się słabym narzędziem do zagrożenia naszej krainie. - po części zgodził się z rozmówcą. Rozmowa z liderem również do tego zmierzała. Samo zapotrzebowanie na broń pochłania dużo zasobów, które skądś musiały napłynąć. O ile atak tubylców został odparty, to nadal istniało zagrożenie. Za kilka, może kilkanaście lat. Podniosą swoje siły i znowu postanowią uderzyć. Oby do tego czasu nie nauczyli się więcej niż pozwala na to ówczesna technika shinobi.

Od czasu do czasu Toshio zmieniał lekko pozycję. Ogólnie siedzenie było mu na rękę, bo mięśnie odpoczywały. Niewielkie wiercenie spowodowane było zwykłym odruchem bezwarunkowym.
- Racja, nie mogę mieć o to żadnych pretensji. Każdy skupił się na tym, czego akurat wtedy potrzebował najbardziej. Walka była oczywistością. Ja za to mogłem ocenić sytuacje z bezpiecznej odległości. - odpowiedział na ostatnie zagadnienie, które wydawało mu się odpowiednie do luźnej konwersacji. Nie dało się zapomnieć, że prawie zawrócili, kiedy dwaj ninja z ekspedycji rzucili się sobie do gardeł. W zasadzie to duszenie odbyło się jednostronnie i z nieznanych przyczyn. Smutne było potem to, że ostatecznie ten sam chłopak został ścięty przez inną osobę, Takeshiego. Nie do końca to zrozumiał, to całe działanie i ten rozprzestrzeniający się piasek.
- Ach, tamto. Było blisko. Sam nie wiedziałem, czego się spodziewać. Uznałem, że stanie w miejscu nie opłaci się ani trochę, dlatego chciałem znaleźć kogokolwiek. - starał się załagodzić przygnębienie w głosie Kyoushiego. Nie dało się ukryć, że reakcja Uchihy wielce mu uratowała skórę. Powstrzymał się od zadania ciosu, bo gdyby był w transie bitewny, zapewne nie szczędziłby sił przebicia się przez każdy wyłaniający się cień. Raczej nie miałby o to żadnych pretensji. Wiedział na co się pisze. Ale śmierć z ręki towarzysza stojącego po tej samej strony, nie wyglądała już zbyt optymistycznie. W dalszym ciągu jadł powoli. Nie chciał najeść się do syta, aczkolwiek nie wiadomo kiedy znowu zanza takiego luksusu. Przed wyruszeniem na pewno zje coś na własną rękę. Do tego czasu rozmowa zaprzątała uwagę Toshio wystarczająco dobrze.
- Trening przychodzi sam z siebie. Ostatnio starałem się poprawić w posługiwaniu stylem Doton. Z takim sobie skutkiem. Suiton daje więcej możliwości, bo jest szybszy i nie ma stałej formy. - wypowiedział, rozpoczynając kolejny temat. Chyba najważniejszy dla nich, jeśli chcieli stać się znaczącymi jednostkami dla swoich klanów.
- Szczególnie jeśli przyjdzie mi rywalizować z Uchiha, którzy posługują się ogniem. - dodał z przyjaznym przekąsem. Wiedział, że Kyo ma swój Raiton i w takim wypadku musiałby znaleźć na niego inne rozwiązanie.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Kyoushi »

  • Rozmowa szła gładko, Kyu nie spodziewał się nawet do końca, że to wszystko tak będzie wyglądać. W końcu naprawdę dawno się nie widzieli, a do tego, chłopak był z rodziny największych rywali jego rodziny. To sytuacja nawet nie leżała obok normalnej. Białowłosy się jednak w ogóle nie przejmował, zachowywał się naturalnie, tak jak potrafił najlepiej. Może nie zdawał sobie sprawy z tego co robi, a może po prostu miał to gdzieś? To, że gdzieś niedaleko siedział jego ochroniarz, który w dalszym ciągu obserwował go z ukrycia. A może i nie? Cóż, póki co czerwonooki nie dostrzegał Uchiha, który miał chronić nie tyle jego, a to co się w nim znajduje – najlepiej tak długo jak to możliwe. Najlepiej na tyle by nie dać temu wyjść. Nie dać zabić, ani skrzywdzić Kyu, który w każdej chwili mógł stać się potworem o sile, której się nie śniło nawet takim osadom jak Kotai. Nie w takiej chwili. Nie w biały dzień. Wracając jednak do życia i kończąc przemyślenia, młodzieniec zaczął zwalniać z jedzeniem, w końcu musiał zachować też nieco miejsca na mięso.
    - Tu się różnimy. Ja nie przywiązuję do tego uwagi. Jeśli trzeba to wykonuję rozkazy. Niechętnie, ale i tak bywa w naszych czasach. – powiedziawszy w końcu odstawił misę, z której zakończył spożywanie. Przetarł usta delikatnie serwetką i zabrał się za zrywanie żeberek na swój talerz, w końcu trzeba zabrać się za to co lepsze. Jak sam zauważył Toshio również za nie chwycił nie chcąc być tym gorszym. Z uśmiechem na ustach przywitał swojego gościa, który mógł się częstować do syta.
    - Słabszym od nas. Ale co będzie, gdy jakoś dowiedzą się więcej? Zaczną lepiej współpracować? Wykorzystywać…. – tu się zatrzymał, przełykając mięso. Chciał dokończyć mówiąc bestie, ale zapomniał o samym sobie. Pudełku, które jest samo w sobie bestią. Wysłuchawszy co działo się między Takeshim, a chłopakiem od piasku było ciekawe, jednak nie na tyle, by chociaż zwrócić wzrok białowłosego w stronę dzieciaka z prastarego lasu. Dalej konsumował nie przejmując się tym o czym rozmawiali. W końcu nie był to mu nikt bliski. Natomiast, gdy temat wrócił na tory walki, w której to Kyu ledwo pohamował swoje ostrze przy Toshio. Wtedy nie mógł tego przełknąć na spokojnie.
    - Wybacz. Jednak to był odruch. Szczęście, że byłem na tyle skupiony, że Cię nie skrzywdziłem. Nie wybaczyłbym sobie raniąc kogoś z mojej drużyny. – powiedział szczerze, bez uśmiechu, jakby bezpółciowo, zdając sobie sprawę, że byłoby to na tyle straszne, że w tej chwili sam ciężko przełknął ślinę. Poczuł, że Toshio, mimo, że był z rodziny Senju był aktualnie chyba najbliższą mu osobą, tuż po tych Uchiha, którzy tak się nim ‘opiekowali’. Dziwny traf. Gdy chłopak opowiedział o swoich umiejętnościach, a szczególnie w posługiwaniu się technikami natur, białowłosy to przemyślał, pamiętając, że pośród wszystkich używał swoich ofensywnych technik natury błyskawicy.
    - Racja, jednak by trenować musisz mieć motywację. Domyślam się, że dobrze Ci idzie walka tymi naturami, a także… Kekkei Genkai? – uśmiechnął się, ocierając kącik ust z tłuszczu pozostawionym po żeberku. Nie chciał mówić na głos Mokuton, byłoby to niestosowne. Na pewno nie w Kotai, w którym przecież teraz przebywali. – Widzisz, obawiając się ognia Uchiha, masz na nie najlepszą możliwą obronę jaką jest Suiton. Jednak nie każdy Uchiha to mistrz w Katonie. Widziałeś i po mnie podczas ekspedycji. Kompletnie się w nim nie odnajduję, uzupełniając braki innym stylem walki… - zakończył, delikatnie odsuwając talerz i sięgając po kubek z herbatą, którą wcześniej domówili.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Senju Toshio »

Nieprzewidywalny los mógł szykować na drodze każdego człowieka pasmo przeszkód. Ciężko było na tym etapie określić, czy marzenia Toshio w ogóle odnajdą światło dzienne. Nie posiadał żadnego przeczucia ani wizji ze snów, że zdobędzie koronę przywódcy. Wierzył tylko, że ciężką pracą i swoim charakterem osiągnie zamierzone efekty. Co do jednego mógł być pewny. Ciekawość zgłębiania świata i poznawania pomagała mu przełamywać lody. Nie ważne, że rozmówca był z innego środowiska. I za chwilę mogli stać się ponownie wrogami. Zakosztował już gorzkiego owocu zabijania. Niekiedy dla własnego przetrwania, a innym z powodu celu, jaki chciał osiągnąć cały ród Senju. Stawanie w obronie jednego czy drugiego spowodowałoby, że straci czas na naprawdę ważną sprawę.
Nie mogąc uniknąć wspomnień z tego, co przeminęło starał się nadal zachowywać wesoło. To jego system obronny, który dobrze się wpasował. Nikt nie pomyślałby, że stwarza pozory. Po prostu lubił pozytywne odczucia, a mimika twarzy była w tym aspekcie niepowtarzalnym dowodem. Oczywiście ciągłe zmuszanie mięśni do uśmiechu nie wyszłoby mu na dobre. Systematycznie powracał do naturalnego spojrzenia, a wypowiedzi przesiąknięte były przyjaznym wizerunkiem.
- Nie boję się wyzwania. Jeśli ktoś chce rywalizować z shinobi, będzie musiał naprawdę się postarać. Tak łatwo się nie dam. - odpowiedział z werwą i pokazał zaciśniętą pięść w geście gotowości do stania się jeszcze silniejszym. NIestety była to łatwa deklaracja. Urodzili się w takim świecie i posiadali dobra, o których dzika ludność dopiero się uczyła. To tak, jakby własny cień ninja powoli i nieubłaganie miał zaraz ich dosięgnąć. Ich własna przeszłość, w której ich przodkowie doświadczyli przełomu w dziedzinie ninshu. Bez przekonań i wiary w swoje zdolności byłby zupełnie inną osobą.
- Dlatego cieszę się z obrotu sytuacji. Zaimponowałeś mi, dzięki czemu możemy teraz wspólnie siedzieć i jeść posiłek. - nie miał powodów dla których nie mógł odpowiedzieć szczerze. Nie przymilał się przy tym, aby zaskarbić sobie przyjaźń białowłosego. Po prostu tak uważał.- Jeśli będzie nam dane rywalizować ze sobą, to możesz być pewny, że zastąpię ci drogę jako pierwszy. - zaśmiał się wesoło dla podkreślenia absurdalności tego, jak miałoby się to nagle potoczyć. Mógł równie dobrze powiedzieć to szczerze z powagą, bo sytuacja była realna do przedstawienia. Wybrał milszy gest, bowiem z dwojga złego lepiej najpierw się uśmiechać, niż niepotrzebnie zachowywać grobową minę.

Jedzenie zawsze mu smakowało. Nie krytykował niczego z czym się spotkał. Nie na tyle przesadnie, aby wydawać opinie, że jadł już lepsze rzeczy. Trudno spotkać się z czymś gorszym. Dlatego mógł stwierdzić, że mięso przyrządzone przez tutejszego kucharza miało swoją magię. Zwierzyna w dziczy raczej nie umywała się do tego. Palenisko i pieczone mięso bez przypraw było jedynie składnikiem odżywczym, by nie stracić do końca sił.
- To mięso jest naprawdę dobre. - napomknął w trakcie żucia pomniejszego kawałka. Potem dobrze obgryzł kość dookoła i oblizał palce. Chociaż posiłki nie były tak częste, jak podróże, które ninja musieli odbywać w związku z wykonywaniem misji, to sprawiały dużą satysfakcję. Nie każdemu przyszłoby to do głowy, ale zwykłe spożywanie dla zaspokojenia głodu nie było wystarczające dla Toshio. Ze wszystkiego najchętniej zrobiłby coś niezwykłego.
- Tak. Nie zakładam, że każdy będzie korzystał tylko z jednego rodzaju jutsu. Liczę na to, że będę mógł wykazać się na wielu podłożach i poznać tyle sztuk walki, nim nie ugnę się pod ich ciężarem. - potwierdził Kyoushiemu jego przypuszczenia.
- W moim Kekkei Genkai pokładam oczywiście dużą nadzieję. Bez tego rodzina mogłaby mnie uznać za mało uzdolnionego. Oczywiście pewnie i tak mnie kochają, nie ważne co mi przyjdzie do głowy. - ponownie wmieszał w wypowiedź żarty. Inaczej spotkanie mogłoby być na tyle nudne, że szybko je zakończą.
- Mówiłeś, że od dawna nie trenowałeś. Nie chcę naciskać, ale wpadł mi do głowy pewien pomysł. Może chciałbyś się ze mną zmierzyć? - spojrzenie Toshio już sugerowało, że on już się zdecydował. Nie miał wielu okazji, żeby z kimś trenować, a walka z własnymi klonami niestety, lecz nie dostarczała mu odpowiedniego dreszczyku emocji. Mimo zdecydowania wiedział, że Kyoushi może odmówić. Musiał po prostu spróbować. Umówić się na jakieś ustępstwo z tym związane.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Kyoushi »

  • Los był rzeczywiście nieprzewidywalny. Nie można było na tej podstawie ocenić czy wszystko co planowaliśmy się spełni. Dotyczy to nie tylko młodzieńca z klanu Senju, ale i tego drugiego – czerwonookiego Uchiha, któremu nie dane było nigdy zobaczyć Sharingana w lustrze. Nie czekając, kontynuował rozmowę, która zbiegała na dziwny tor. Robiło się co raz ciekawiej ze względu na przebieg wydarzeń, który miał nastąpić. Białowłosy wpatrywał się z ciekawością w młodszego kolegę, który po pewnym czasie zaczynał uśmiechać się na siłę. Wszystko było takie… Pod publiczkę. Jakby sam nie wiedział, że jest shinobim, a inni również potrafią rozpoznać takie rzeczy jak gra aktorska czy zmiana mimiki twarzy. Najwyraźniej nic sobie z tego nie robił – a w szczególności Kyu, który udawał, że go to nie dotyczy i nie miał zamiaru zawracać tym głowy czarnowłosemu. Wysłuchawszy zdania o rywalizacji z shinobi, młodzieniec uśmiechnął się przyjacielsko i oparł łokcie o stół, wycierając po raz ostatni usta po doskonałej wyżerce, która miała miejsce w tawernie.
    - A ja się cieszę, że pomimo urodzenia możemy ze sobą normalnie i swobodnie rozmawiać. W końcu to niezbyt codzienny widok. Uchiha… W każdym razie, jeśli miałbyś być pierwszym, który chce ze mną rywalizować, to bardzo bym się z tego cieszył. Może Ty dotrzymasz mi kroku – uśmiechnął się szyderczo, dłonią odgarniając grzywkę, dzięki czemu jeszcze bardziej było widać jego czerwone oczy, które lśniły jak nigdy wcześniej. Komentarz dotyczący jedzenia schlebił białowłosemu. Cieszył się, że nie tylko jemu smakowało, jednak nic nie powiedział. Kiwnął jedynie głowę, podpierając ją na dłoniach, które teraz podłożył pod brodę, by móc spokojnie przyjrzeć się reakcji i słowom czarnowłosego członka klanu Senju, który kontynuował swój monolog, do którego niedługo miał dołączyć białowłosy syn kupców z Ryuzaku.
    - Imponujesz mi swoją zaciętością. Więc to Cię motywuje? To jest Twój cel? Szkolić się i poznać jak najwięcej stylów walki? Widzisz. Pomóc Ci mogę ujawniając nieco na temat natury błyskawicy, który już widziałeś. – uśmiech był w tym wypadku mocno sarkastyczny, w końcu żaden shinobi w otwarty sposób nie rozmawia na temat swojego stylu walki. Ten jednak został już przez Toshio rozpoznany podczas ekspedycji, a białowłosy mógł o tym swobodnie rozmawiać z nowym-starym druhem. Mimo to, nie zamierzał wszystkiego ujawniać ot tak.
    - Dobrze macie tam u siebie. U nas każdy kto nie przebudził Sharingana jest traktowany jak ktoś gorszy i słabszy. – powiedziawszy zdawał sobie doskonale sprawę, że sam go nie posiada, więc nie ma, jak go przebudzić, ale czy czarnowłosy musiał o tym wiedzieć? Otóż wcale nie. Białowłosemu opadła szczęka, gdy tylko usłyszał kolejne zdanie młodzieńca, który postępował naprawdę odważnie.
    - Poważnie chciałbyś się ze mną zmierzyć? Ja… To byłby genialny trening! Oczywiście. Do pierwszej krwi? – zapytał, niezwykle poekscytowany, jakby naprawdę już dawno nie walczył. To ciekawe, białowłosy zawsze skrywając się pod czarnym jak smoła płaszczem, ukrywał się i nigdy nie wychylał, natomiast przy Toshio był niezwykle swobodny i cieszył się jak dziecko nawet z powodu walki.
z/t
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Senju Toshio »

Stawianie sobie szczytnych celów miało swoje gorsze i lepsze strony. Gdyby nie dane mu było doświadczyć wszystkiego, co do tej pory widział, zapewne ciężko byłoby mu znaleźć się na obecnym miejscu. Zaoszczędziły sobie przykrości i goryczy w związku z pracą shinobi. Być może nigdy nie wyszedłby poza obręb osady. Byłby to scenariusz, w którym jako młodzik wykonywałby jedynie najdrobniejsze zlecenia. Rozwój stałby praktycznie w miejscu. Nigdy nie dopuściłby takiej myśli do siebie. Dlatego po przybyciu do Sogen i spotkaniu w osadzie Uchiha Kyoushiego, mógł wreszcie odważyć się na to, czego zabrakło mu ostatnim razem. Pojedynek. Właściwie brzmiało to dość niezręcznie. Senju przeciwko Uchiha? Mógł zaoszczędzić wszystkim fatygi i od razu narobić zamieszania pod bramą, żeby go zgarnęli. Oczywiście nie myślał o tym w takiej kategorii. Miał u boku białowłosego, co oznaczało jego przychylność. Oboje mogli się jakoś wykręcić z niewłaściwych oskarżeń. Gdyby tylko ktoś zbyt natarczywy zauważył ich podczas wymiany ciosów. Toshio wnet udzieliła się podobna ekscytacja, którą nagle ujrzał u Kyoushiego. Brawura w wielu sytuacjach mogła być nazywana głupotą, lecz nie dało się odmówić pozytywów choćby dla takich celów. Wyszedł z tym raczej spontanicznie i jak każdy chłodno myślący o propozycjach tej natury, że nie obejdzie się bez większych negocjacji. Cieszyło go to, więc nie czuł nic innego, jak zadowolenie.
- Towarzyska ze mnie dusza, więc w pierwszej kolejności staram się zjednać sobie ludzi. Nawet tych wrogo nastawionych. - zaśmiał się na ostatnią wzmiankę. Nie był jeszcze na żadnej poważnej misji. Tak mu się wydawało, toteż nie mógł poszczycić się jakimiś próbami. Zapewne na pierwszym miejscu stawiał bezkrwawe rozwiązania. Chciał się tego trzymać. Podobnie, jak złakniony wiedzy naukowiec. Nie dało się ukryć, że ciężko było pogodzić bycie wojownikiem i uczonym jednocześnie. Młody wiek zawsze sprzyjał wojaczce. A im silniejszy się stanie, tym na stare lata będzie mógł przekazać swoją wiedzę dalszym pokoleniom. Gdzieś tam w głosie młodzieńca świtała taka myśl. Teraz, ni mniej ni więcej, uwagę skupiał na pomieszczeniu lokalu, w którym się znajdowali. Oczywistym było, że nie mogli tu pozostać, jeśli chcieli wcielić w życie ich plan.
- Być może bez tej zaciętości nie byłoby mnie tutaj. Czasami nie mogę odmówić sobie dreszczyku emocji i wszelkiego niebezpieczeństwa. Wśród swoich ciężko znaleźć kogoś z kim można rywalizować na poważnie, dlatego chętnie zaryzykuję, mierząc się z Uchiha. - skomentował dalsze słowa białowłosego. Chcąc być w miarę szczerym, kiedy ostatnio na próżno szukał bratniej duszy. I jak się spodziewał u Uchiha surowość krwi była bezwzględna. Doświadczył widoku ich poczynań w Sachu, kiedy to rozpoczęli plan swojej rewolucji. Potem z tego powodu wybuchła wojna. Na samą myśl przechodziły go ciarki z ekscytacji. Nie mierzył się jeszcze z Sharinganem twarzą w twarz. Jedynie widział go u Sowy.
- Świetnie, to będzie dobrze spożytkowana chakra. Rzecz jasna tobie pozostawiam wybranie jakiegoś ustronnego miejsca. - nie tyle obawiał się ujawnienia, co nie chciał nikogo innego skrzywdzić, a im mniej będzie o nich głośno, tym łatwiej uznać to za przyjazny sparing. Postronni strażnicy z pewnością mogliby uznać to za jakąś sprzeczkę, a mieszkańcy powiadomić ninja. Toshio nie chciał się nakręcać, jednak wierzył, że uda się pójść prawie na całość. Zepchnąć przeciwnika do obrony, jeśli zajdzie taka potrzeba. Czymś więcej niż stalą i kopniakami. Raiton brzmiał tu jak wyzwanie nie do przegapienia.


zt. za Kyoushim > czas na walkę.
0 x
Yamagata Issen

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Yamagata Issen »

Issen zebrał się z łóżka nieco wcześniej, niż zamierzał jeszcze wcześniejszego wieczora. Miało to związek ze snem, który nawiedzał go już od dłuższego czasu. Mianowicie od kilku tygodni śnił mu się powrót do rodzinnej osady. Zawsze gdy śnił wracał z darem, który był w jego oczach niezwykłym wzmocnieniem dla wioski, dlatego też rozpierała go duma. Pokonawszy labirynt ostrych jak brzytwa skał dociera w końcu do domu, jednak okazuje się, że nikogo tam nie ma. Całość jest przerażająca, ponieważ wygląda to zupełnie tak, jakby zahipnotyzowani mieszkańcy porzucili wszystkie swoje zajęcia i zwyczajnie odeszli. Chłopiec biega od chatki do chatki, starając się odnaleźć kogokolwiek, kto pozostał w osadzie, jednak na darmo. Zaczyna słyszeć dziwny dźwięk, który przypomina melodię wygrywaną na flecie. Dźwięk, który jest tak przeraźliwie nieswój, że zupełnie paraliżuje młodzieńca. Nie mogąc się odwrócić, czuje nieprzenikniony mrok, który pojawia się przy wejściu do doliny. Z każdą kolejną sekundą ciemność zbliża się do Issena, a melodia staje się coraz głośniejsza, aż w końcu zagłusza wszystko inne. Za każdym razem sen kończy się tak samo. Kiedy mrok całkowicie otacza młodzieńca, ton zbiera wszystkie swoje siły, aby odwrócić się w kierunku zagrożenia, jednak zanim jest w stanie cokolwiek dostrzec, budzi się zlany potem.
Czy to dziwne przeczcie zwiastujące jakieś nieszczęście, czy jednak tylko zwyczajny objaw tęsknoty za domem? Niestety nie ma możliwości, aby to sprawdzić. Zasady tradycyjnego rytuału są nieubłagane. Nie można wrócić z pustymi rękoma. Dlatego też młodzieniec będzie musiał w jakiś sposób zwalczyć dziwne sny, lub czym prędzej odnaleźć godny dar i powrócić do osady. Póki co jednak nadal był w gospodzie. Rozbudzony do tego stopnia, że o ponownym zaśnięciu nie mogło być mowy. Pościelił więc posłanie i zamknął drzwi na klucz, chowając go do głębokiej kieszeni. Już w korytarzu prowadzącym do głównej sali dało się usłyszeć szmer rozmów, jakie były tam prowadzone. Pora śniadania zawsze gromadziła w niewielkim pomieszczeniu sporo ludzi. Sporo jak na obecne standardy rzecz jasna. Młodzieniec ukłonił się właścicielowi, zamawiając jednocześnie śniadanie. Przebywał w tej gospodzie za każdym razem, kiedy zostawał na dłużej w osadzie Uchiha, dlatego też był uważany niemal za stałego klienta. I tym razem zamówił pokój na kilka dni. Postanowił rozejrzeć się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś pracy. Przeżuwając ostatnie kęsy wrócił jeszcze raz pamięcią do snu, jednak szybko otrząsnął się z tej myśli. Po skończonym posiłku podszedł do właściciela.
- Słyszałeś może o czymś co mogłoby mnie zainteresować? - Zapytał z szerokim uśmiechem.
0 x
Katsuko

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Katsuko »

MISJA Rngi D- YAMAGATA ISSEN
0 x
Yamagata Issen

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Yamagata Issen »

Klan Uchiha... Kto by pomyślał że przodkowie tych miłych i przyjaznych dla każdego ludzi, doprowadzili niegdyś małą wioskę niczego nie podejrzewających cywilów na skraj upadku. Rzecz jasna nie można od razu generalizować i uważać że cały ten klan to zło wcielone. Byłoby to niedorzeczne, choć zapewne istnieje wielu, którzy myśleliby dokładnie w ten sam sposób i zechcieli szukać zemsty. Te oszołomy nie są jednak póki co częścią tej historii, dlatego zostawmy ich w spokoju. Issen wybrał właśnie tę prowincję, aby móc samodzielnie wyrobić sobie opinię na temat jej mieszkańców. Członkowie jego plemienia nigdy nie żywili nienawiści do Uchiha. Nie znosili jedynie wojny.
Tak czy inaczej los doprowadził młodzieńca do tej małej karczmy, prowadzonej przez uprzejmego jegomościa, który od dłuższego czasu utwierdzał go w przekonaniu, że nie można generalizować swoich opinii na temat ludzi. Niejednokrotnie pomagał młodzieńcowi w potrzebie, służąc dobrą radą i uśmiechem. I Tym razem Issen liczył na jakoś drobny przeciek odnośnie osób potrzebujących jego pomocy. Właściciele tego typu przybytków znajdą najczęściej okoliczne plotki. Rozmowa toczyła się nad wyraz spokojnie, choć właściciel zachowywał się tak, jakby dopiero co otwarł ślepia i jeszcze nie do końca kontaktował. Coś jednak było nie tak. Jakieś dziwne pzeczucie nagle opanowało młodzieńca. Zupełnie jakby coś czaiło się za nim. Czując na sobie to dziwne uczucie odruchowo odwrócił się do tyłu, aby zobaczyć co jest jego przyczyną.
0 x
Awatar użytkownika
Suzu
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
Wiek postaci: 18
Ranga: Doko
Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
Multikonta: Miwako

Re: Karczma "Akame"

Post autor: Suzu »

Prośba o przejęcie misji
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kōtei (Osada Rodu Uchiha)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości