Domek Małej Księżniczki (na drzewie)
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Ryujiemu podobał się nowy podział obowiązków. Może nie tak bardzo jak poprzedni gdzie nic nie robił. Znaczy robił bardzo dużo w sferze mentalnej swoją obecnością, jednak jemu czegoś wtedy też brakowało. Poczucia, że jednak faktycznie dołożył swoje trzy grosze w budowie domku. Dosłownie trzy grosze. Pierwszy - przeniesienie desek. Drugi - wsparcie duchowe dla ekipy. Trzecie - podanie narzędzi. Zdecydowanie jest to wystarczające aby być wpisanym jako wykonawca budowy tego oto powstające domku na drzewie. Narzędzie ślicznie, ładnie, elegancko, bezpiecznie podane. Chyba ktoś tu zasłużył na pochwałę. To jednak może poczekać, budowa w końcu nabierała tempa. Pojawił się jednak problem. Co dalej? Zarówno Sumairu jak i Rika mieli plan, który notabene Ryuji doskonale zrozumiał ale miał problem z wyobrażeniem sobie jak to ma wyglądać. Tutaj również musiał dołożyć coś od siebie. Przecież taka rola majstra kierownika, którym był. Miał już w głowie doskonały plan jak to zrobić aby to wyglądało. Podszedł najpierw do dziewczynki. Położył lewą dłoń na jej głowie i powiedział:
- Dobrze, dobrze, dobrze... Tylko to jest zadanie dla dorosłych, takie słodkie kruszynki nie powinny się zajmować takim sprawami. - szeroki uśmiech aby za bardzo nie zdołować maleństwa.
Następnie blondyn lewą rękę uniósł ku gorze z wysuniętym palcem wskazującym aby zasygnalizować, że ma plan. Tak szybko jak podniósł tak samo szybko opuścił i zaczął rysować coś w powietrzu przy okazji mówiąc dokładnie to samo co Rika jak to ma wyglądać. Ba on nawet identycznie pokazywał jak mała dziewczynka.
Tak jest. Nasz karzełek po prostu ukradł pomysł panience Matsubari.
- Dobrze, dobrze, dobrze... Tylko to jest zadanie dla dorosłych, takie słodkie kruszynki nie powinny się zajmować takim sprawami. - szeroki uśmiech aby za bardzo nie zdołować maleństwa.
Następnie blondyn lewą rękę uniósł ku gorze z wysuniętym palcem wskazującym aby zasygnalizować, że ma plan. Tak szybko jak podniósł tak samo szybko opuścił i zaczął rysować coś w powietrzu przy okazji mówiąc dokładnie to samo co Rika jak to ma wyglądać. Ba on nawet identycznie pokazywał jak mała dziewczynka.
Tak jest. Nasz karzełek po prostu ukradł pomysł panience Matsubari.
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Gdy trzy jednakowe punkty pojawiły się na swoich wyznaczonych miejscach, Sumairu zszedł z drabiny i usiadł na trawie.
-Już powoli coś z tego wychodzi. - oznajmił, po czym zaczął jeździć dłonią po zielonych źdźbłach trawy i łapać oddech.
Może nie był na skraju wyczerpania, a przybijanie drewnianych kłód na wysokości nie było szczytem fizycznych aktywności, ale samuraj musiał chwilę odsapnąć i zastanowić się nad dalszymi poczynaniami.
-Potrzebujemy podłogi i sposobu, aby połączyć deski z tymi punktami. Do dzieła, drużyno. - zawołał do ekipy remontowej i po kilku głębszych wdechach i wydechach, Sumairu podniósł się z ziemi i otrzepał ubranie z trawy i piasku.
W myślach Sumy rozbrzmiewało jeszcze echo słów blondyna, które odnosiły się do Riki i jej wieku oraz wzrostu. -Może właśnie dlatego nic nie robi...? - pomyślał o Ryujim i ironicznie się uśmiechnął.
-Teraz potrzebujemy jednej kłody, która będzie łączyła się zawieszonymi przez nas belami. Musi być długa i wytrzymała, bo to dzięki niej będzie można swobodnie poruszać się po domku. który mam nadzieję tu niedługo powstanie. - zarządził z uśmiechem.
Dłoń Sumairu powędrowała na włosy, a jego rozbiegany wzrok rozglądał się po okolicy w poszukiwaniu długiej belki. Wiedział, że znalezienie jej będzie kluczową sprawą. W przeciwnym razie, nici z domku. Suma pomyślał też o siekierze, która przydałaby się w razie skracania długości szczęśliwie znalezionej kłody, więc wzrok sięgnął również w miejsce, w którym spoczywały różne narzędzia przyniesione przez Rikę. Sumairu nie pamiętał, czy widział tam siekierę.
-Już powoli coś z tego wychodzi. - oznajmił, po czym zaczął jeździć dłonią po zielonych źdźbłach trawy i łapać oddech.
Może nie był na skraju wyczerpania, a przybijanie drewnianych kłód na wysokości nie było szczytem fizycznych aktywności, ale samuraj musiał chwilę odsapnąć i zastanowić się nad dalszymi poczynaniami.
-Potrzebujemy podłogi i sposobu, aby połączyć deski z tymi punktami. Do dzieła, drużyno. - zawołał do ekipy remontowej i po kilku głębszych wdechach i wydechach, Sumairu podniósł się z ziemi i otrzepał ubranie z trawy i piasku.
W myślach Sumy rozbrzmiewało jeszcze echo słów blondyna, które odnosiły się do Riki i jej wieku oraz wzrostu. -Może właśnie dlatego nic nie robi...? - pomyślał o Ryujim i ironicznie się uśmiechnął.
-Teraz potrzebujemy jednej kłody, która będzie łączyła się zawieszonymi przez nas belami. Musi być długa i wytrzymała, bo to dzięki niej będzie można swobodnie poruszać się po domku. który mam nadzieję tu niedługo powstanie. - zarządził z uśmiechem.
Dłoń Sumairu powędrowała na włosy, a jego rozbiegany wzrok rozglądał się po okolicy w poszukiwaniu długiej belki. Wiedział, że znalezienie jej będzie kluczową sprawą. W przeciwnym razie, nici z domku. Suma pomyślał też o siekierze, która przydałaby się w razie skracania długości szczęśliwie znalezionej kłody, więc wzrok sięgnął również w miejsce, w którym spoczywały różne narzędzia przyniesione przez Rikę. Sumairu nie pamiętał, czy widział tam siekierę.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Chwila przerwy, w porządku. Rika poszła za Sumairu na trawę i usiadła koło niego, choć nie była ona na tyle zmęczona, by musieć odpocząć. No ale co, ma sama budować ten domek, podczas gdy Suma siedzi? Niby był jeszcze Ryuji, ale… ahh! Rika wściekła się na niego, za próbę ukradnięcia pomysłu. Grzeczna dziewczynka jak nigdy miała ochotę go kopnąć. I to z całych sił! Zastanawiała się, czy byłaby w stanie zadać mu jakiś większy ból. Może by kulał?
Stety-niestety do tego nie doszło. Chcielibyście zobaczyć ten widok? Ja bardzo, ale na razie musimy obejść się smakiem. Rikę w samą porę uspokoiło zachowanie Sumy, który kompletnie to zlekceważył. Jakże wielka była jej radość, gdy temu skrzatowi nie udało się z nią wygrać! To było podłe i należy mu się. Ona też nawet nie zareaguje na jego słowa. Przez chwilę cała się gotowała, ale niech on sobie nie myśli!
Ale dobrze już, złap głęboki oddech, Rika! Już nic się nie dzieje. Siedziała przecież na trawie, ciesząc się chwilą przerwy. Oglądała z dołu te kilka desek, które tworzyły szkielet szkieletu. Właściwie, to bardziej z dołu. Ta przybita do drzew rama tworzyła przestrzeń, wokół której nie tylko będą się niebawem poruszać budując kolejne elementy domku, ale również wyznacza ona pole, po jakim chodzić będą po wymarzonym domku, gdy ten będzie skończony. Kurczę, wciąż siedziała w niej złość do Ryuji’ego. Nie wiedziała, czy nie byłoby lepiej, gdyby w ogóle na siebie nie natrafili. Nie chciała być taka, ale…
Koniec! Starczy tego. Budujemy domek. Zostawmy już to, przecież tak dobrze im idzie. Rika wcześniej tylko przytaknęła Sumie na jego zagadnięcie o postępach w pracy, teraz miała potrzebę się odezwać.
-Przymocujemy to na takie coś… z takim czymś… bez takiego czegoś… Jak zobaczysz do worka, to na pewno się domyślisz o co chodzi! – była zadowolona z tego, że wszystko tak ładnie wytłumaczyła. - A kłody są tam takie 4 długie nawet. Myślę, że możemy ich użyć. – dodała.
Cały czas patrzyła w stronę Sumy. Bardzo ją interesowało, kiedy już odpocznie i wrócą do pracy. Poza tym chyba go lubiła. A na pewno bardziej od tego Ryujiego, argh!
Gdy Sumairu rozejrzy się za siekierą, z przykrością stwierdzi, że niczego tam nie ma. Następnym razem niech popatrzy na przykryte cienkim materiałem kruche plecki Riki i zastanowi się, jakim cudem miała przytachać ze sobą jeszcze więcej.
Stety-niestety do tego nie doszło. Chcielibyście zobaczyć ten widok? Ja bardzo, ale na razie musimy obejść się smakiem. Rikę w samą porę uspokoiło zachowanie Sumy, który kompletnie to zlekceważył. Jakże wielka była jej radość, gdy temu skrzatowi nie udało się z nią wygrać! To było podłe i należy mu się. Ona też nawet nie zareaguje na jego słowa. Przez chwilę cała się gotowała, ale niech on sobie nie myśli!
Ale dobrze już, złap głęboki oddech, Rika! Już nic się nie dzieje. Siedziała przecież na trawie, ciesząc się chwilą przerwy. Oglądała z dołu te kilka desek, które tworzyły szkielet szkieletu. Właściwie, to bardziej z dołu. Ta przybita do drzew rama tworzyła przestrzeń, wokół której nie tylko będą się niebawem poruszać budując kolejne elementy domku, ale również wyznacza ona pole, po jakim chodzić będą po wymarzonym domku, gdy ten będzie skończony. Kurczę, wciąż siedziała w niej złość do Ryuji’ego. Nie wiedziała, czy nie byłoby lepiej, gdyby w ogóle na siebie nie natrafili. Nie chciała być taka, ale…
Koniec! Starczy tego. Budujemy domek. Zostawmy już to, przecież tak dobrze im idzie. Rika wcześniej tylko przytaknęła Sumie na jego zagadnięcie o postępach w pracy, teraz miała potrzebę się odezwać.
-Przymocujemy to na takie coś… z takim czymś… bez takiego czegoś… Jak zobaczysz do worka, to na pewno się domyślisz o co chodzi! – była zadowolona z tego, że wszystko tak ładnie wytłumaczyła. - A kłody są tam takie 4 długie nawet. Myślę, że możemy ich użyć. – dodała.
Cały czas patrzyła w stronę Sumy. Bardzo ją interesowało, kiedy już odpocznie i wrócą do pracy. Poza tym chyba go lubiła. A na pewno bardziej od tego Ryujiego, argh!
Gdy Sumairu rozejrzy się za siekierą, z przykrością stwierdzi, że niczego tam nie ma. Następnym razem niech popatrzy na przykryte cienkim materiałem kruche plecki Riki i zastanowi się, jakim cudem miała przytachać ze sobą jeszcze więcej.
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Biedny i zapracowany Ryuji w końcu doczekał się przerwy. W końcu, tyle dźwigania, tyle noszenia, tyle podawania. Ile można i to tak bez żadnej pauzy. Ten odpoczynek zwyczajnie się blondynowi należał! Nie przedłużając dłużej swojej pracy swoją przerwę rozpoczął. Położył się plackiem na trawie obok dwójki, która uwaga jako pierwsza poszła odpocząć. Twarz miał skierowaną do ziemi, która po chwili musiała dodać coś od siebie:
- Jestem skonany. Mam dość... Nie wstaje już... - powiedział to z lekkością w głosie jakby tak naprawdę nie był zmęczony. Widać tutaj dużą wytrzymałość chłopaka dla którego taki wysiłek nie był wyzwaniem.
Leżał i słuchał co do powiedzenia ma Rika oraz Sumairu. Tym razem jednak nie planował wpadać na tak genialne pomysły aby znów przypadkiem kogoś nie urazić, że wpadł na to pierwszy ale powiedział drugi.
Z uwagą patrzył na to jak samuraj czegoś szuka. Tylko czego? Wszystko co potrzebne już tutaj jest. Jak coś trzeba będzie skrócić to może przecież zrobić jak poprzednio i to efektownie uciąć swoją kataną.
Gdyby ktoś dłużej wpatrywałby się w twarz Ryujiego dostrzegłby, że ten ma już dość przerwy i wręcz pali się do pracy. Tylko tak jakby nie wie co robić bidulek jeden.
- Jestem skonany. Mam dość... Nie wstaje już... - powiedział to z lekkością w głosie jakby tak naprawdę nie był zmęczony. Widać tutaj dużą wytrzymałość chłopaka dla którego taki wysiłek nie był wyzwaniem.
Leżał i słuchał co do powiedzenia ma Rika oraz Sumairu. Tym razem jednak nie planował wpadać na tak genialne pomysły aby znów przypadkiem kogoś nie urazić, że wpadł na to pierwszy ale powiedział drugi.
Z uwagą patrzył na to jak samuraj czegoś szuka. Tylko czego? Wszystko co potrzebne już tutaj jest. Jak coś trzeba będzie skrócić to może przecież zrobić jak poprzednio i to efektownie uciąć swoją kataną.
Gdyby ktoś dłużej wpatrywałby się w twarz Ryujiego dostrzegłby, że ten ma już dość przerwy i wręcz pali się do pracy. Tylko tak jakby nie wie co robić bidulek jeden.
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
-Oj matulu... - jęknął Suma z wzrokiem wbitym w jeden ze swoich mieczy, gdy poszukiwania siekiery zakończyły się porażką. Pomimo dobrej jakości stali z jakiej tworzone są katany na Lazurowym Wybrzeżu, to jednak nie powinno się nimi ciąć drzew, czy katować skały i budynki.
-Nie mamy wyjścia. - powiedział i rzucił spojrzenie na niemalże idealną belkę, która załatwi sprawę podstawy domku.
Było już coraz bliżej końca... a raczej połowy... może i nawet połowy połowy, bo jakby tak jeszcze brać pod uwagę wystrój domku i montaż wszystkich dodatków, które na pewno są już ułożone w główce Riki czekając tylko na ucieczkę.
Suma zaczął kroczyć w stronę drewna wyciągając przy tym katanę, której użył wcześniej przy drabinie.
-Rika, możesz już zaczać kompletować deski, które będą podłogą domku? Ja wezmę w obroty tę wielką belkę i Ci pomogę. Myślę, że niebawem będziemy mieli najtrudniejszą część z głowy. - odezwał się do dziewczyny układając przy tym swój drewniany cel, aby wygodnie i sprawnie skrócić długość drewnianej beli.
Sumairu wyprostował ramię i stuknął dwa razy kataną w miejsce, które docelowo ma zostać ucięte.
Gwałtowny zamach i precyzyjne uderzenie... no może trzy uderzenia, bo niestety Sumairu jeszcze nie przenosi gór, ani nie jest jakimś tytanem siły. Tak, czy inaczej - kłoda została załatwiona.
Chłopak przejechał rękawem po ostrzu katany ścierając z niej drzazgi i różne nieczystości, a następnie włożył miecz do sayi.
Pewnym ruchem podniósł belkę i wdrapał się na drabinę, aby ułożyć podstawę na dwóch wcześniej wbitych punktach.
Teraz ze spokojną głową mógł zeskoczyć z drabiny i pomóc dziewczynie ze zbieraniem paneli.
Gdy udało im się zebrać już w miarę pokaźną ilość, Suma razem ze swoim kompanem młotkiem i ekipą gwoździ wdrapywał się na drabinę i przybijał deski podłogowe starając się przy tym robić wszystko równo i bez żadnej skazy. Każdy błąd mógłby kosztować go życie, gdyż Rika nie zniosłaby raczej pomyłek i błędów w domku.
-Nie mamy wyjścia. - powiedział i rzucił spojrzenie na niemalże idealną belkę, która załatwi sprawę podstawy domku.
Było już coraz bliżej końca... a raczej połowy... może i nawet połowy połowy, bo jakby tak jeszcze brać pod uwagę wystrój domku i montaż wszystkich dodatków, które na pewno są już ułożone w główce Riki czekając tylko na ucieczkę.
Suma zaczął kroczyć w stronę drewna wyciągając przy tym katanę, której użył wcześniej przy drabinie.
-Rika, możesz już zaczać kompletować deski, które będą podłogą domku? Ja wezmę w obroty tę wielką belkę i Ci pomogę. Myślę, że niebawem będziemy mieli najtrudniejszą część z głowy. - odezwał się do dziewczyny układając przy tym swój drewniany cel, aby wygodnie i sprawnie skrócić długość drewnianej beli.
Sumairu wyprostował ramię i stuknął dwa razy kataną w miejsce, które docelowo ma zostać ucięte.
Gwałtowny zamach i precyzyjne uderzenie... no może trzy uderzenia, bo niestety Sumairu jeszcze nie przenosi gór, ani nie jest jakimś tytanem siły. Tak, czy inaczej - kłoda została załatwiona.
Chłopak przejechał rękawem po ostrzu katany ścierając z niej drzazgi i różne nieczystości, a następnie włożył miecz do sayi.
Pewnym ruchem podniósł belkę i wdrapał się na drabinę, aby ułożyć podstawę na dwóch wcześniej wbitych punktach.
Teraz ze spokojną głową mógł zeskoczyć z drabiny i pomóc dziewczynie ze zbieraniem paneli.
Gdy udało im się zebrać już w miarę pokaźną ilość, Suma razem ze swoim kompanem młotkiem i ekipą gwoździ wdrapywał się na drabinę i przybijał deski podłogowe starając się przy tym robić wszystko równo i bez żadnej skazy. Każdy błąd mógłby kosztować go życie, gdyż Rika nie zniosłaby raczej pomyłek i błędów w domku.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Nie mamy wyjścia? – pomyślała w duchu, nie za bardzo rozumiejąc co Sumairu może mieć na myśli. Patrzy się na belę i nagle wypowiada takie słowa… Trudne do uzasadnienia. No ale zostawiła to, powracając myślami do tego, co było teraz dla niej najważniejsze. A najważniejsza była budowa domku na drzewie, którego budowa zaczynała napawać optymizmem. Jeszcze przedwczoraj nie miała niczego. Wczoraj dwa, może trzy metry od skupiska desek leżał właśnie materiał wysypany z wozu jadącego z tartaku. Dzisiaj poznała Ryuji’ego… a nie, moment. Mieliśmy rozmawiać o postępach. Zatem dzisiaj poznała Sumairu i zaczęła budowę, a teraz miała – przepraszam – mieli już drabinkę i kilka desek tworzących ramę, swoisty kontur domku, który miał niebawem powstać. Rika przeszła daleką drogę od niemocy spowodowanej brakiem siły, wzrostu, a nawet momentami odpowiedniej koncepcji do momentu, w którym miała poczucie sprawstwa i tego, że wszystko zależy od niej.
-Jasne, zabieram się do pracy! – wysłuchała polecenia samuraja, które wydawało jej się bardzo słuszne. Rika tutaj przyda się bardziej, niż u góry. Tam mogłoby jej się coś stać, poza tym pomimo pewnego wybuchowego epizodu, w którym było jej dane zamienić się w małą panią budowniczą, dziewczynka nie miała szczególnie wielkiego doświadczenia w sztuce układania desek i scalania ich gwoźdźmi. No, ale co by nie mówić uderzanie młotkiem jest dla niej nie lada atrakcją!
-Już niedługo będzie po czym chodzić. – stwierdziła z radością. Choć powiedziała głośno, trudno było stwierdzić czy słowa te są na zachętę dla niej, a może starszego chłopaka.
Rzuciła się do desek z wciąć niesłabnącym zapałem. Miała rękawiczki, nie bała się więc żadnych skaleczeń ani innych wypadków mogących wpłynąć na jej urodę. Wybierała panelki spośród innych drągów i odkładała je na jedną kupkę. Większość z nich było tej samej długości, choć to akurat rzecz do przewidzenia. W tym momencie usłyszała wysiłki Sumairu, który walczył z belą sporych rozmiarów. Samuraj zamierzał nieco ją skrócić, aby pasowała wymiarami do ich planów. Mała wróciła do swoich zajęć, a wspólnik mocował się z własnymi obowiązkami. Rika skończyła swoje zadanie nieco wcześniej i poszła zobaczyć jak się sprawy mają. Jeśli Sumairu zażyczy sobie jakiejś pomocy, to naturalnie mu jej udzieli. Jeśli jednak poradzi sobie z belką sam, poczeka aż skończy z mocowaniem trzonu i ruszą dalej. Gdy będą to mieli za sobą:
-Może będę Ci podawała kolejne płytki, a Ty od razu zrobisz spód? Powinno być dużo szybciej!
-Jasne, zabieram się do pracy! – wysłuchała polecenia samuraja, które wydawało jej się bardzo słuszne. Rika tutaj przyda się bardziej, niż u góry. Tam mogłoby jej się coś stać, poza tym pomimo pewnego wybuchowego epizodu, w którym było jej dane zamienić się w małą panią budowniczą, dziewczynka nie miała szczególnie wielkiego doświadczenia w sztuce układania desek i scalania ich gwoźdźmi. No, ale co by nie mówić uderzanie młotkiem jest dla niej nie lada atrakcją!
-Już niedługo będzie po czym chodzić. – stwierdziła z radością. Choć powiedziała głośno, trudno było stwierdzić czy słowa te są na zachętę dla niej, a może starszego chłopaka.
Rzuciła się do desek z wciąć niesłabnącym zapałem. Miała rękawiczki, nie bała się więc żadnych skaleczeń ani innych wypadków mogących wpłynąć na jej urodę. Wybierała panelki spośród innych drągów i odkładała je na jedną kupkę. Większość z nich było tej samej długości, choć to akurat rzecz do przewidzenia. W tym momencie usłyszała wysiłki Sumairu, który walczył z belą sporych rozmiarów. Samuraj zamierzał nieco ją skrócić, aby pasowała wymiarami do ich planów. Mała wróciła do swoich zajęć, a wspólnik mocował się z własnymi obowiązkami. Rika skończyła swoje zadanie nieco wcześniej i poszła zobaczyć jak się sprawy mają. Jeśli Sumairu zażyczy sobie jakiejś pomocy, to naturalnie mu jej udzieli. Jeśli jednak poradzi sobie z belką sam, poczeka aż skończy z mocowaniem trzonu i ruszą dalej. Gdy będą to mieli za sobą:
-Może będę Ci podawała kolejne płytki, a Ty od razu zrobisz spód? Powinno być dużo szybciej!
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
-Będę wdzięczny, Królewno. - powiedział patrząc na Rikę ze szczytu drabiny, na której udało mu się umieścić fundament podłogi. Na początku chciał rzucić coś w stylu "mała" czy też "księżniczko", ale zrezygnował. W zasadzie sam nie wiedział skąd taka odzywka, ale wypowiedział ją z uśmiechem na ustach i lekko przymrużonymi oczami.
Sumairu zszedł kilka stopni w dół i wyciągnął rękę po panele, które Rika przyniosła swoimi drobnymi, lecz przydatnymi łapkami i wziął się do pracy. Monotonne przybijanie każdej z desek nie wytrąciło go ze skupienia i starał się, aby każda deska była przybita równo. Wszystko musiało być szczelne i bezpieczne, zwłaszcza że miałaby tu hasać młoda Rika, a upadek z takiej wysokości mógłby się skończyć dla niej kiepsko.
Trochę to trwało, lecz energia dziewczynki, która oddziaływała na działania samuraja sprawiła, że praca szła bardzo żwawo i bez większych problemów. Chłopak zrobił kilka kroków po platformie i parę razy uderzył stopą w kilka miejsc na podłodze, aby przed zaproszeniem Riki upewnić się że wszystko jest stabilne i nikomu nic się nie stanie. Wszystko poszło sprawnie, ale Suma nie był jakimś geniuszem architektury, więc wszystko mogło się wydarzyć.
-Zapraszam na pokład! - zawołał do stojącej pod drabiną dziewczynki i wyciągnął dłoń w jej stronę w geście zachęty i ewentualnej pomocy przy wejściu.
Na prawdę nie wiele już brakowało do momentu, w którym śmiało będzie można mówić o domku na drzewie. Podłoga już jest. Teraz ściany... dach... Resztę załatwi się później. Suma nigdy nie dbał o bogaty wystrój i gadżety. Najważniejszy był dach nad głową i jakieś w miarę suche miejsce do spania. Nie potrzebował wiele do szczęścia, ale czuł że na pustym wnętrzu się nie skończy. Rika już tego dopilnuje...
Sumairu zszedł kilka stopni w dół i wyciągnął rękę po panele, które Rika przyniosła swoimi drobnymi, lecz przydatnymi łapkami i wziął się do pracy. Monotonne przybijanie każdej z desek nie wytrąciło go ze skupienia i starał się, aby każda deska była przybita równo. Wszystko musiało być szczelne i bezpieczne, zwłaszcza że miałaby tu hasać młoda Rika, a upadek z takiej wysokości mógłby się skończyć dla niej kiepsko.
Trochę to trwało, lecz energia dziewczynki, która oddziaływała na działania samuraja sprawiła, że praca szła bardzo żwawo i bez większych problemów. Chłopak zrobił kilka kroków po platformie i parę razy uderzył stopą w kilka miejsc na podłodze, aby przed zaproszeniem Riki upewnić się że wszystko jest stabilne i nikomu nic się nie stanie. Wszystko poszło sprawnie, ale Suma nie był jakimś geniuszem architektury, więc wszystko mogło się wydarzyć.
-Zapraszam na pokład! - zawołał do stojącej pod drabiną dziewczynki i wyciągnął dłoń w jej stronę w geście zachęty i ewentualnej pomocy przy wejściu.
Na prawdę nie wiele już brakowało do momentu, w którym śmiało będzie można mówić o domku na drzewie. Podłoga już jest. Teraz ściany... dach... Resztę załatwi się później. Suma nigdy nie dbał o bogaty wystrój i gadżety. Najważniejszy był dach nad głową i jakieś w miarę suche miejsce do spania. Nie potrzebował wiele do szczęścia, ale czuł że na pustym wnętrzu się nie skończy. Rika już tego dopilnuje...
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Królewno? Tatko zawsze nazywał mnie księżniczką. Królewna… - Rika zastanawiała się nad różnicą tych dwóch słów. Czy to tylko brzmienie, a może kryje się za tym coś więcej? – trwały dalej jej rozważania. Mówcie sobie co chcecie, ale dla niej to było bardzo istotne.
Ale zaraz… o co właściwie chodziło? A tak, deseczki. Rika wróciła do swoich odłożonych pasków drewna, brała jeden i niosła do miejsca, w którym aktualnie był Sumairu. Podawała mu do góry, a on budował dalej podłogę i przesuwał się do przodu. Rika podawała drugą i trzecią, i czwartą, i piątą… Dużo ich było. W sumie monotonna praca, której atrakcyjność ratował niezwykły cel. Z każdą kolejną deską wszystko wyglądało coraz lepiej i tylko pobudzało wyobraźnię do zajrzenia w przyszłość. O ile Rika faktycznie wykonywała monotonną czynność przynoszenia desek, o tyle samuraj musiał być bardziej skoncentrowany. Jego zadanie nie ograniczało się przecież do przyjęcia deski, ale jeszcze jej sprawdzeniu, ułożeniu równo do pozostałych i przybiciu tak, by wszystko było dobrze.
Kiedy to skończyli, przyszedł czas na oczekiwany efekt wow. Wow! Kilka desek wokół i podłoga. Niesamowite, prawda? Ale może psuję zabawę… Rzeczywiście było w tym coś fajnego. Kolejny krok w drodze do celu. Minęło kilka chwil, podczas których Sumairu sprawdzał swoją robotę, by po nich zaprosić Rikę na górę. Mała zobaczyła czekającą na nią dłoń samuraja. Wyciągnęła nawet swoją, by szybko ją cofnąć. To bez sensu. Prędzej wejdę po drabinie sama, niż z jedną ręką. – pomyślała, pokonując schodek za schodkiem.
Pierwsze co zrobiła, to tupnęła delikatnie o podłogę. Po chwili mocniej. Jeszcze mocniej. Skoczyła, rozpościerając ręce jak sportowiec w geście zwycięstwa. Nadal nic się nie stało. Podłoga była dobra. Mała podeszła do krawędzi ich „domku”, by spojrzeć w dół.
-Wysoko! – musiała przyznać. Spojrzała na mężczyznę, a jej usta z literki „o” przerodziły się w sięgającego obydwu uszu banana.
Podłoga miała specyficzny kształt, w którym można było wyszczególnić kwadrat i coś w rodzaju… coś pomiędzy… Nikt nie pyta, a ja się biorę za tłumaczenie… Półkole i trójkąt. Zróbcie z tego coś pomiędzy i wam wyjdzie.
No. Nad tym czymś właśnie przykucnęła Rika. Po chwili usiadła i puściła swobodnie nogi w dół. Przez chwilę czuła się niepewnie, ale szybko odzyskała wigor. Przyklepała miejsce obok dając Sumie znak, by usiadł obok.
-Pewnie nie zrobimy dzisiaj wszystkiego, ale super, gdybyśmy mieli już jakieś ściany. Myślisz, że to możliwe? Zobacz, mam taki pomysł. – wstała i stawała na baczność w kolejnych miejscach, imitując słupek – tu, tu, tu i tu. I jeszcze drzewo. Tu będą ściany, co Ty na to? Tak dobrze się tutaj siedzi… zrobimy sobie taras. Szkoda marnować takie fajne miejsce! – Rika nie bardzo liczyła się z możliwościami, jakie mieli. Wizja to wizja. A wykonanie? To już sprawa drugorzędna.
Ale zaraz… o co właściwie chodziło? A tak, deseczki. Rika wróciła do swoich odłożonych pasków drewna, brała jeden i niosła do miejsca, w którym aktualnie był Sumairu. Podawała mu do góry, a on budował dalej podłogę i przesuwał się do przodu. Rika podawała drugą i trzecią, i czwartą, i piątą… Dużo ich było. W sumie monotonna praca, której atrakcyjność ratował niezwykły cel. Z każdą kolejną deską wszystko wyglądało coraz lepiej i tylko pobudzało wyobraźnię do zajrzenia w przyszłość. O ile Rika faktycznie wykonywała monotonną czynność przynoszenia desek, o tyle samuraj musiał być bardziej skoncentrowany. Jego zadanie nie ograniczało się przecież do przyjęcia deski, ale jeszcze jej sprawdzeniu, ułożeniu równo do pozostałych i przybiciu tak, by wszystko było dobrze.
Kiedy to skończyli, przyszedł czas na oczekiwany efekt wow. Wow! Kilka desek wokół i podłoga. Niesamowite, prawda? Ale może psuję zabawę… Rzeczywiście było w tym coś fajnego. Kolejny krok w drodze do celu. Minęło kilka chwil, podczas których Sumairu sprawdzał swoją robotę, by po nich zaprosić Rikę na górę. Mała zobaczyła czekającą na nią dłoń samuraja. Wyciągnęła nawet swoją, by szybko ją cofnąć. To bez sensu. Prędzej wejdę po drabinie sama, niż z jedną ręką. – pomyślała, pokonując schodek za schodkiem.
Pierwsze co zrobiła, to tupnęła delikatnie o podłogę. Po chwili mocniej. Jeszcze mocniej. Skoczyła, rozpościerając ręce jak sportowiec w geście zwycięstwa. Nadal nic się nie stało. Podłoga była dobra. Mała podeszła do krawędzi ich „domku”, by spojrzeć w dół.
-Wysoko! – musiała przyznać. Spojrzała na mężczyznę, a jej usta z literki „o” przerodziły się w sięgającego obydwu uszu banana.
Podłoga miała specyficzny kształt, w którym można było wyszczególnić kwadrat i coś w rodzaju… coś pomiędzy… Nikt nie pyta, a ja się biorę za tłumaczenie… Półkole i trójkąt. Zróbcie z tego coś pomiędzy i wam wyjdzie.
No. Nad tym czymś właśnie przykucnęła Rika. Po chwili usiadła i puściła swobodnie nogi w dół. Przez chwilę czuła się niepewnie, ale szybko odzyskała wigor. Przyklepała miejsce obok dając Sumie znak, by usiadł obok.
-Pewnie nie zrobimy dzisiaj wszystkiego, ale super, gdybyśmy mieli już jakieś ściany. Myślisz, że to możliwe? Zobacz, mam taki pomysł. – wstała i stawała na baczność w kolejnych miejscach, imitując słupek – tu, tu, tu i tu. I jeszcze drzewo. Tu będą ściany, co Ty na to? Tak dobrze się tutaj siedzi… zrobimy sobie taras. Szkoda marnować takie fajne miejsce! – Rika nie bardzo liczyła się z możliwościami, jakie mieli. Wizja to wizja. A wykonanie? To już sprawa drugorzędna.
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Gest Riki i zachęta do wspólnego siedzenia na platformie sprawiły, że samuraj przypomniał sobie o prostym okazywaniu uczuć, o którym zapomniał lub po prostu nie myślał przez cały ten wigor i zapał do pracy.
Chłopak uśmiechnął się i spoczął obok dziewczynki powoli opuszczając swoje nogi i delikatnie nimi bujając w przód i w tył.
Nie zrobili jeszcze wszystkiego, a Suma czuł pewien rodzaj spełnienia, bo rozpoczęli budowę czegoś co na pierwszy rzut oka było zalążkiem dziecięcych marzeń i pewnie dla wielu stratą cennego czasu, który mogliby przeznaczyć na znacznie poważniejsze rzeczy. Oni jednak budowali domek na drzewie nawet dobrze się nie znając. Jak dwójka małych dzieci, które po pięciu sekundach odkryły wspólne zainteresowania i zaczęły się razem bawić. Bez tygodni spędzonych na poznawaniu się i akceptowaniu swoich wad oraz zalet. Po prostu... "Robimy?" - "Robimy."
-Faktycznie wysoko. - odpowiedział na zawołanie Riki i uśmiechnął się patrząc na zwisające nogi budowlańców i ziemię, która była na drugim planie. Lepiej byłoby gdyby konstrukcja okazała się wytrzymała, bo upadek z takiej wysokości skończyłby się co najmniej na połamanych kościach lub jakimś wstrząsie. Sumairu w takich sytuacjach wyobrażał sobie złe scenariusze i wyobrażał jak postąpi w razie ich spełnienia.
-Jak zaczniemy spadać to powinienem ją chwycić i w objęciach zamortyzować upadek. Przynajmniej ona wyjdzie cało. - rozważał siedząc w chwili milczenia obok dziewczyny.
-Zrobimy ściany i prowizoryczny sufit. - powiedział pewnym głosem, gdy przerwał swoje myśli i wydłużającą się chwilę ciszy.
Sumairu westchnął i podniósł się ostrożnie na swoje nogi i zaczął kierować się do drabiny, po której zszedł najsprawniej ze wszystkich dotychczasowych razy, a było ich całkiem sporo.
-Zaraz wracam! - krzyknął do Riki przebierając w deskach.
Długo nie musiał szukać bo znalazł to na czym mu zależało. Cztery kłody o jednakowym rozmiarze, które miałyby posłużyć jako szkielet jeszcze nieistniejących ścian. Właściwie to tylko punkty od których rozchodziłyby się inne deski tworząc ściany.
Kłody nie były jakoś wybitnie ciężkie, więc Suma zrobił dwa kursy wnosząc dwie kłody w każdym z nich.
Chłopak chciał schodzić po narzędzia, ale zorientował się że przecież wszystko co potrzebne jest już na platformie domku.
Do roboty, Sumairu przeszedł bez zbędnego kombinowania i zastanawiania się. Wybrał trzy punkty, na których stykały się boki tej cudownej figury i zaczął przybijać kłody. Została jedna i póki co znajdowała się na środku - jako podpora dachu, który ma powstać. Po wszystkim będzie można ją usunąć jeżeli będzie przeszkadzać w hasaniu po domku.
-Teraz zrobimy ściany.- oznajmił dziewczynie i przeczesał swoje włosy dłonią.
Chłopak uśmiechnął się i spoczął obok dziewczynki powoli opuszczając swoje nogi i delikatnie nimi bujając w przód i w tył.
Nie zrobili jeszcze wszystkiego, a Suma czuł pewien rodzaj spełnienia, bo rozpoczęli budowę czegoś co na pierwszy rzut oka było zalążkiem dziecięcych marzeń i pewnie dla wielu stratą cennego czasu, który mogliby przeznaczyć na znacznie poważniejsze rzeczy. Oni jednak budowali domek na drzewie nawet dobrze się nie znając. Jak dwójka małych dzieci, które po pięciu sekundach odkryły wspólne zainteresowania i zaczęły się razem bawić. Bez tygodni spędzonych na poznawaniu się i akceptowaniu swoich wad oraz zalet. Po prostu... "Robimy?" - "Robimy."
-Faktycznie wysoko. - odpowiedział na zawołanie Riki i uśmiechnął się patrząc na zwisające nogi budowlańców i ziemię, która była na drugim planie. Lepiej byłoby gdyby konstrukcja okazała się wytrzymała, bo upadek z takiej wysokości skończyłby się co najmniej na połamanych kościach lub jakimś wstrząsie. Sumairu w takich sytuacjach wyobrażał sobie złe scenariusze i wyobrażał jak postąpi w razie ich spełnienia.
-Jak zaczniemy spadać to powinienem ją chwycić i w objęciach zamortyzować upadek. Przynajmniej ona wyjdzie cało. - rozważał siedząc w chwili milczenia obok dziewczyny.
-Zrobimy ściany i prowizoryczny sufit. - powiedział pewnym głosem, gdy przerwał swoje myśli i wydłużającą się chwilę ciszy.
Sumairu westchnął i podniósł się ostrożnie na swoje nogi i zaczął kierować się do drabiny, po której zszedł najsprawniej ze wszystkich dotychczasowych razy, a było ich całkiem sporo.
-Zaraz wracam! - krzyknął do Riki przebierając w deskach.
Długo nie musiał szukać bo znalazł to na czym mu zależało. Cztery kłody o jednakowym rozmiarze, które miałyby posłużyć jako szkielet jeszcze nieistniejących ścian. Właściwie to tylko punkty od których rozchodziłyby się inne deski tworząc ściany.
Kłody nie były jakoś wybitnie ciężkie, więc Suma zrobił dwa kursy wnosząc dwie kłody w każdym z nich.
Chłopak chciał schodzić po narzędzia, ale zorientował się że przecież wszystko co potrzebne jest już na platformie domku.
Do roboty, Sumairu przeszedł bez zbędnego kombinowania i zastanawiania się. Wybrał trzy punkty, na których stykały się boki tej cudownej figury i zaczął przybijać kłody. Została jedna i póki co znajdowała się na środku - jako podpora dachu, który ma powstać. Po wszystkim będzie można ją usunąć jeżeli będzie przeszkadzać w hasaniu po domku.
-Teraz zrobimy ściany.- oznajmił dziewczynie i przeczesał swoje włosy dłonią.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Domek na drzewie jak każda inna budowla musi rosnąć. Niektóre rosną tak jak mali chłopcy, czyli w górę. Inne zaś rosną jak smutne kobiety, czyli w bok. Dzieło Riki i Sumairu ma być radosne, a dziać się w nim mają niestworzone rzeczy, więc trzeba rozwijać budynek w górę.
Zatem robimy ściany. Wymachiwanie swobodnie nogami na krańcu podłoża, pewnie jakieś dwa, trzy metry nad ziemią było nie lada gratką, mając na uwadze w jakim miejscu byli, a właściwie była sama Rika, przed kilkoma godzinami. Teraz wszystko zaczęło się układać, a Suma wziął na siebie ciężar robót. Przypomniała sobie Ryuji’ego, który zniknął nie wiedzieć kiedy. Przypomniała sobie… no jego. Jego hart ducha i niezłomność w dążeniu do celu. Pracowitość i wolę dokładania kolejnych cegiełek we wspólnej pracy. – myśli Riki przebiły się na twarzy w wyraźnym uśmiechu, jednym z tych, których siła nie pozwala przez kilka sekund zmazać go sobie z twarzy.
Kiedy mężczyzna zszedł na dół, ona jedynie czekała. Z góry miała doskonały widok na deski, a więc i Sumairu, który czegoś w nich szukał. Nie było potrzeby, by mu pomagała. Właściwie to nie było nawet możliwości. A tu było fajnie.
Rika roztaczała w główce myśli o tym, co będzie dalej. Co będzie, gdy wszystko zostanie skończone. Początkowo planowała zwykły domek. Potem trochę większy. Teraz najchętniej zamieniłaby swój projekt w prawdziwy hotel. Będzie to trudne, ale może spróbuje. Tu gdzie jestem będzie płotek, aby nikt czasem nie wypadł. Może jakieś kwiaty? Zobaczymy. Ściany będą sięgały dotąd – odwróciła głowę za siebie – a tutaj będzie taras. Będzie można stać opartym o płotek i patrzeć w gwiazdy. – wróciła na swoją pozycję i spojrzała w niebo, albo raczej w drzewa, bo niebo skryte było za liśćmi. – dobra, to będzie można posłuchać ptaków. Może nawet stolik się tu postawi…
Tymczasem Sumairu był już u góry. Cztery belki w krótkim czasie powędrowały na swoje miejsce. Lada chwila zajmą się resztą, a wtedy – choć jeszcze bez dachu – domek zacznie przypominać domek.
-Tylko pamiętaj, że muszą być okna!
Zatem robimy ściany. Wymachiwanie swobodnie nogami na krańcu podłoża, pewnie jakieś dwa, trzy metry nad ziemią było nie lada gratką, mając na uwadze w jakim miejscu byli, a właściwie była sama Rika, przed kilkoma godzinami. Teraz wszystko zaczęło się układać, a Suma wziął na siebie ciężar robót. Przypomniała sobie Ryuji’ego, który zniknął nie wiedzieć kiedy. Przypomniała sobie… no jego. Jego hart ducha i niezłomność w dążeniu do celu. Pracowitość i wolę dokładania kolejnych cegiełek we wspólnej pracy. – myśli Riki przebiły się na twarzy w wyraźnym uśmiechu, jednym z tych, których siła nie pozwala przez kilka sekund zmazać go sobie z twarzy.
Kiedy mężczyzna zszedł na dół, ona jedynie czekała. Z góry miała doskonały widok na deski, a więc i Sumairu, który czegoś w nich szukał. Nie było potrzeby, by mu pomagała. Właściwie to nie było nawet możliwości. A tu było fajnie.
Rika roztaczała w główce myśli o tym, co będzie dalej. Co będzie, gdy wszystko zostanie skończone. Początkowo planowała zwykły domek. Potem trochę większy. Teraz najchętniej zamieniłaby swój projekt w prawdziwy hotel. Będzie to trudne, ale może spróbuje. Tu gdzie jestem będzie płotek, aby nikt czasem nie wypadł. Może jakieś kwiaty? Zobaczymy. Ściany będą sięgały dotąd – odwróciła głowę za siebie – a tutaj będzie taras. Będzie można stać opartym o płotek i patrzeć w gwiazdy. – wróciła na swoją pozycję i spojrzała w niebo, albo raczej w drzewa, bo niebo skryte było za liśćmi. – dobra, to będzie można posłuchać ptaków. Może nawet stolik się tu postawi…
Tymczasem Sumairu był już u góry. Cztery belki w krótkim czasie powędrowały na swoje miejsce. Lada chwila zajmą się resztą, a wtedy – choć jeszcze bez dachu – domek zacznie przypominać domek.
-Tylko pamiętaj, że muszą być okna!
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Ekipa pozbyła się niemalże wszystkich grubych desek. Zostały one przeznaczone na podłogę, czyli tak jak być powinno. Zostały szczątkowe ilości większych belek oraz cieńsze deski i to właśnie te deski zostaną użyte do wykonania ścian domku.
Tak właśnie Pan Bóg nakazał budować domki na drzewie. Grube drewno do podłóg, a cienkie na ściany. Przynajmniej wydawało się to Sumie najrozsądniejsze.
Nie czekał zbyt długo z zejściem po materiał na ściany i wziął się od razu za robotę. Powolutku nabierało to wszystko jakiegoś kształtu... ładu i składu. Dwuosobowego składu remontowego "Rika Kari młotkiem wali" sp.z.o.o, czy coś w ten deseń.
-No to jeszcze wyciąć okna... - jęknął i po raz kolejny rzucił smutne spojrzenie na swoje katany.
Był pewny, że nie chcą one kolejnych zmagań z deskami, czy innym drewnem. Nie ma zmiłuj - trzeba sobie jakoś radzić bez siekiery. Tym razem Sumairu musiał się nieco bardziej skupić i wymierzyć dokładnie rozmiary okien, które będzie musiał uwzględnić przy stawianiu ścian. Do oznaczeń użył ... swojej katany. Nie miał żadnego ołówka, czy pędzla z atramentem, którymi mógłby szybko i sprawnie dorysować konkretne linie i miejsca, które trzeba uciąć.
Trochę to zajęło, ale Suma uwinął się z tym w miarę prędko. Kilkanaście prób i uderzeń mieczem, a deski był podzielone na te z wysokością ściany i te skrócone, które będą współpracować z oknami.
Pozostało tylko wnieść wszystko na górę i zacząć mocowanie. Gdy Sumairu wnosił materiały, zaczął zastanawiać, czy wystarczy mu jeszcze wkrętów i śrub, ale odetchnął z ulgą, gdy wdrapując się po drabinie ujrzał spory zapas narzędzi i elementów, które będą niezbędne do dalszych prac.
-Siostro, potrzebuję Twojej pomocy. Gdy będę przybijał deski, Ty będziesz je trzymała dopóki nie będą w stanie stać same. Już prawie skończyliśmy najżmudniejszy etap domku. - uśmiechnął się do dziewczynki, a gdy nazwał ją swoją siostrą to przypomniał sobie o swojej prawdziwej siostrze, u której kilka ładnych godzin temu jadł pyszny obiad. W zasadzie wszystkie myśli połączyły się w jedno... Sumairu powoli zaczął czuć głód. Wysiłek robił swoje, ale nie mogli przestać.
- Jak skończymy to wybierzemy się coś zjeść, jeśli będziesz miała ochotę! - zaproponował trzymając już w ręku młotek i pierwsze wkręty oraz śruby.
Tak właśnie Pan Bóg nakazał budować domki na drzewie. Grube drewno do podłóg, a cienkie na ściany. Przynajmniej wydawało się to Sumie najrozsądniejsze.
Nie czekał zbyt długo z zejściem po materiał na ściany i wziął się od razu za robotę. Powolutku nabierało to wszystko jakiegoś kształtu... ładu i składu. Dwuosobowego składu remontowego "Rika Kari młotkiem wali" sp.z.o.o, czy coś w ten deseń.
-No to jeszcze wyciąć okna... - jęknął i po raz kolejny rzucił smutne spojrzenie na swoje katany.
Był pewny, że nie chcą one kolejnych zmagań z deskami, czy innym drewnem. Nie ma zmiłuj - trzeba sobie jakoś radzić bez siekiery. Tym razem Sumairu musiał się nieco bardziej skupić i wymierzyć dokładnie rozmiary okien, które będzie musiał uwzględnić przy stawianiu ścian. Do oznaczeń użył ... swojej katany. Nie miał żadnego ołówka, czy pędzla z atramentem, którymi mógłby szybko i sprawnie dorysować konkretne linie i miejsca, które trzeba uciąć.
Trochę to zajęło, ale Suma uwinął się z tym w miarę prędko. Kilkanaście prób i uderzeń mieczem, a deski był podzielone na te z wysokością ściany i te skrócone, które będą współpracować z oknami.
Pozostało tylko wnieść wszystko na górę i zacząć mocowanie. Gdy Sumairu wnosił materiały, zaczął zastanawiać, czy wystarczy mu jeszcze wkrętów i śrub, ale odetchnął z ulgą, gdy wdrapując się po drabinie ujrzał spory zapas narzędzi i elementów, które będą niezbędne do dalszych prac.
-Siostro, potrzebuję Twojej pomocy. Gdy będę przybijał deski, Ty będziesz je trzymała dopóki nie będą w stanie stać same. Już prawie skończyliśmy najżmudniejszy etap domku. - uśmiechnął się do dziewczynki, a gdy nazwał ją swoją siostrą to przypomniał sobie o swojej prawdziwej siostrze, u której kilka ładnych godzin temu jadł pyszny obiad. W zasadzie wszystkie myśli połączyły się w jedno... Sumairu powoli zaczął czuć głód. Wysiłek robił swoje, ale nie mogli przestać.
- Jak skończymy to wybierzemy się coś zjeść, jeśli będziesz miała ochotę! - zaproponował trzymając już w ręku młotek i pierwsze wkręty oraz śruby.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Kiedy Sumairu zszedł na dół po cienkie deski, Rika machała sobie nóżkami. Kiedy wybierał te, które nadają się na ściany, Rika machała nóżkami. Gdy zaś ścinał deseczki tak, aby zrobić otwór na okno, Rika machała nóżkami. Rika nie miała za wiele do roboty w tym procesie. Etap ten wymagał odpowiedniej broni i siły, a Rika nie posiadała ani jednego, ani drugiego. Dlatego machała nóżkami.
Suma w tym czasie nie próżnował. Zadanie to wymagało sporej precyzji, więc ten po kilkakroć przymierzał się mieczem przed cięciem. Był to ten moment, kiedy Rika zaczęła coś robić. Co prawda dalej machała sobie nóżkami nad krawędzią jej przyszłego tarasu, ale teraz pełniła jeszcze funkcję nadzorującą.
-Krzywo! – krzyczała czasem przed, a czasem już po przecięciu deski. Zwłaszcza to drugie mogło być dla Sumy smutne.
Po pewnym, niewątpliwie dłuższym czasie udało się mu zebrać na oko odpowiednią ilość materiału i sukcesywnie wspinał się z nimi na górę. Rika chętnie przystała na propozycję przytrzymywania desek, podczas gdy Suma będzie je mocował. Zahaczyła jeszcze o torbę, by wyjąć stamtąd swoje rękawiczki i wziąć się do pracy. Dla Riki trzymanie takich desek, poruszanych co rusz przez prace przy ich mocowaniu, było zadaniem angażującym całe jej ciało. Dlatego szybko się męczyła. Po dwóch ścianach przerwa, po trzech też. Po czterech… a nie, to na szczęście koniec.
Gdy udało się postawić ściany, pojawił się pierwszy prawdziwy efekt wow. A więc naprawdę tu będzie domek… - miała prawo pomyśleć, widząc coś, co po prostu domek na drzewie już przypominało.
-Ściemnia się. Nie zdążę nigdzie pójść, bo niedługo muszę być w domu. – powiedziała zasmucona. – Ale hej! Mam jeszcze jakieś kanapki w torebce. – nie pytając się o nic pomaszerowała do brązowej, skórzanej torebki i wyjęła dwa zawiniątka. Zważyła je w dłoni, bacznie im się przyglądając i podała Sumairu większą z nich i wróciła na brzeg przyszłego tarasu.
-Mieszkasz w okolicy? – zapytała, jak gdyby nigdy nic.
Suma w tym czasie nie próżnował. Zadanie to wymagało sporej precyzji, więc ten po kilkakroć przymierzał się mieczem przed cięciem. Był to ten moment, kiedy Rika zaczęła coś robić. Co prawda dalej machała sobie nóżkami nad krawędzią jej przyszłego tarasu, ale teraz pełniła jeszcze funkcję nadzorującą.
-Krzywo! – krzyczała czasem przed, a czasem już po przecięciu deski. Zwłaszcza to drugie mogło być dla Sumy smutne.
Po pewnym, niewątpliwie dłuższym czasie udało się mu zebrać na oko odpowiednią ilość materiału i sukcesywnie wspinał się z nimi na górę. Rika chętnie przystała na propozycję przytrzymywania desek, podczas gdy Suma będzie je mocował. Zahaczyła jeszcze o torbę, by wyjąć stamtąd swoje rękawiczki i wziąć się do pracy. Dla Riki trzymanie takich desek, poruszanych co rusz przez prace przy ich mocowaniu, było zadaniem angażującym całe jej ciało. Dlatego szybko się męczyła. Po dwóch ścianach przerwa, po trzech też. Po czterech… a nie, to na szczęście koniec.
Gdy udało się postawić ściany, pojawił się pierwszy prawdziwy efekt wow. A więc naprawdę tu będzie domek… - miała prawo pomyśleć, widząc coś, co po prostu domek na drzewie już przypominało.
-Ściemnia się. Nie zdążę nigdzie pójść, bo niedługo muszę być w domu. – powiedziała zasmucona. – Ale hej! Mam jeszcze jakieś kanapki w torebce. – nie pytając się o nic pomaszerowała do brązowej, skórzanej torebki i wyjęła dwa zawiniątka. Zważyła je w dłoni, bacznie im się przyglądając i podała Sumairu większą z nich i wróciła na brzeg przyszłego tarasu.
-Mieszkasz w okolicy? – zapytała, jak gdyby nigdy nic.
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Każdy kolejny wysiłek przynosił chłopakowi satysfakcję i ukojenie. Oddał się dziecięcej fantazji i po prostu pomógł w budowie domku na drzewie. Chyba każdy samuraj powinien kiedyś tego spróbować, a zwłaszcza taki, który bierze życie i każdy jego aspekt zbyt poważnie. Świat jest pełen takich gburów, ale widocznie przez to, że nigdy w swoim życiu nie budowali domków na drzewie. Okazało się, że Sumairu budował...
Chłopak śmiał się, gdy Rika krzyczała, że deski są krzywe. Odbierał to jako urocze droczenie się, lub po prostu nie chciał się wydzierać na młodą. Po wykonaniu kolejnego etapu, przyszedł czas na przerwę.
-Doceniam to, Siostro. - skinął głową i uśmiechnął się, gdy dziewczynka podała mu jedną ze swoich kanapek.
Grzechem było odmówić, a piekielnym potępieniem trwać w głodzie i się męczyć. Z jedzeniem poradził sobie tak szybko jak z podjęciem decyzji o pomocy przy budowaniu domku. Kanapki już nie było.
-Dziękuję. - ponownie skinął głową i spojrzał się w oczy Riki.
Oprócz uroczej buźki, teatralnych gestykulacji i prawdziwego ciepła, Rika miała w sobie coś więcej. Chłopak nie wiedział jeszcze co, ale po prostu to czuł. Czuł w niej obecność energii, która nie była energią małoletniej dziewczynki. Na pewno skrywała w sobie wiele emocji i tajemnic, ale nie było mu dane poznać szczegółów. W sumie to nie pytał.
-Hmmm?...- zająknął się wyrwany ze swoich myśli. -Można tak powiedzieć. Aktualnie odwiedzam swoją siostrę w Ryuzaku no Taki. Urodziłem się w Teiz, lecz głównie przesiaduję w Yinzin, na Lazurowych Wybrzeżach. - odpowiedział na pytanie Riki, a następnie odwrócił od niej wzrok i zaczął obserwować korony drzew i niebo.
-Zrobimy jeszcze dach, prawda? - zmienił nieco temat, tak jakby nie chciał zbytnio się otwierać i opowiadać o sobie.
Chłopak śmiał się, gdy Rika krzyczała, że deski są krzywe. Odbierał to jako urocze droczenie się, lub po prostu nie chciał się wydzierać na młodą. Po wykonaniu kolejnego etapu, przyszedł czas na przerwę.
-Doceniam to, Siostro. - skinął głową i uśmiechnął się, gdy dziewczynka podała mu jedną ze swoich kanapek.
Grzechem było odmówić, a piekielnym potępieniem trwać w głodzie i się męczyć. Z jedzeniem poradził sobie tak szybko jak z podjęciem decyzji o pomocy przy budowaniu domku. Kanapki już nie było.
-Dziękuję. - ponownie skinął głową i spojrzał się w oczy Riki.
Oprócz uroczej buźki, teatralnych gestykulacji i prawdziwego ciepła, Rika miała w sobie coś więcej. Chłopak nie wiedział jeszcze co, ale po prostu to czuł. Czuł w niej obecność energii, która nie była energią małoletniej dziewczynki. Na pewno skrywała w sobie wiele emocji i tajemnic, ale nie było mu dane poznać szczegółów. W sumie to nie pytał.
-Hmmm?...- zająknął się wyrwany ze swoich myśli. -Można tak powiedzieć. Aktualnie odwiedzam swoją siostrę w Ryuzaku no Taki. Urodziłem się w Teiz, lecz głównie przesiaduję w Yinzin, na Lazurowych Wybrzeżach. - odpowiedział na pytanie Riki, a następnie odwrócił od niej wzrok i zaczął obserwować korony drzew i niebo.
-Zrobimy jeszcze dach, prawda? - zmienił nieco temat, tak jakby nie chciał zbytnio się otwierać i opowiadać o sobie.
0 x
- Rika Kari Matsubari
- Posty: 1090
- Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Sentoki
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=5085
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
-Smaczne? – zapytała. – mama robi pyszne kanapki. Z czym miałeś? Ja trafiłam na ser, pomidor i trochę tego zielonego… zawsze zapomnę nazwy. Ah tak, szczypiorek! Teraz, gdy robi się ciepło, znowu można dostać te wszystkie pyszności. – rozmarzyła się i odwróciła głowę w stronę domu. Szybko jednak wróciła do rozmowy.
-Teiz… to chyba niedaleko Hyuo! – wypowiedziała tę nazwą tak miękko, jak to tylko możliwe, nadając wysepce powabnego wydźwięku. – Byłam tam niedawno. Jest tak strasznie zimko! A tutaj mówisz mieszkasz u siostry. Długo już jesteś? Chyba nigdy cię nie widziałam, a od powrotu jestem… dosłownie wszędzie! – zrobiła rękoma taki dziwny ruch. Była wszędzie. Ciekawe jak takie małe coś miałoby być tu i tam.
-Dzisiaj dachu już nie zdążymy. – zacisnęła piąstkę z niezadowolenia. – muszę zaraz wracać, a ostatnio mama jest bardzo zła, gdy się spóźniam. Módlmy się, aby nie padało. Powinniśmy się tu jutro spotkać i to dokończyć. Co ty na to? Proponuję dziesiątą, wtedy powinnam być po śniadaniu i mieć czas dla siebie. Nawet nie wiesz, jak jestem zapracowana… - taa, jasne. – będę o dziesiątej. Jutro domek będzie gotowy!
W podskokach popędziła w kierunku wioski. Choć mała zjadła raptem jedną, niedużą kanapeczkę, wyglądała jakby zjadła pięć. Wciąż jej się chciało. Teraz jednak musiała wrócić do domu i pobyć trochę czasu z rodziną. Nie może przecież włóczyć się cały dzień i choć teraz było jej z tego powodu przykro, to właściwie rozumiała to. Nie mogła wyjść z podniecenia. Jej małe – a może duże? – marzenie jest coraz bliższe spełnienia.
-… będzie gotowy! – Sumairu mógł usłyszeć śpiewne pokrzykiwanie gdzieś z oddali.
-Teiz… to chyba niedaleko Hyuo! – wypowiedziała tę nazwą tak miękko, jak to tylko możliwe, nadając wysepce powabnego wydźwięku. – Byłam tam niedawno. Jest tak strasznie zimko! A tutaj mówisz mieszkasz u siostry. Długo już jesteś? Chyba nigdy cię nie widziałam, a od powrotu jestem… dosłownie wszędzie! – zrobiła rękoma taki dziwny ruch. Była wszędzie. Ciekawe jak takie małe coś miałoby być tu i tam.
-Dzisiaj dachu już nie zdążymy. – zacisnęła piąstkę z niezadowolenia. – muszę zaraz wracać, a ostatnio mama jest bardzo zła, gdy się spóźniam. Módlmy się, aby nie padało. Powinniśmy się tu jutro spotkać i to dokończyć. Co ty na to? Proponuję dziesiątą, wtedy powinnam być po śniadaniu i mieć czas dla siebie. Nawet nie wiesz, jak jestem zapracowana… - taa, jasne. – będę o dziesiątej. Jutro domek będzie gotowy!
W podskokach popędziła w kierunku wioski. Choć mała zjadła raptem jedną, niedużą kanapeczkę, wyglądała jakby zjadła pięć. Wciąż jej się chciało. Teraz jednak musiała wrócić do domu i pobyć trochę czasu z rodziną. Nie może przecież włóczyć się cały dzień i choć teraz było jej z tego powodu przykro, to właściwie rozumiała to. Nie mogła wyjść z podniecenia. Jej małe – a może duże? – marzenie jest coraz bliższe spełnienia.
-… będzie gotowy! – Sumairu mógł usłyszeć śpiewne pokrzykiwanie gdzieś z oddali.
0 x
Re: Gdzieś w Lesie Pamięci (W BUDOWIE)
Lekki szok, rozczarowanie, a następnie uśmiech wywołany cudacznym zachowaniem małoletniej dziewczyny.
-Gotowy...- powtórzył za radosnym krzykiem Riki, która szybko ruszyła do domu. W pierwszej chwili, Sumairu chciał za nią ruszyć i dopilnować, aby wróciła do rodziny cała i zdrowa, ale chyba nie miał się czego obawiać.
Samuraj ułożył się wygodnie na świeżo poprzybijanym drewnie i założył ręce za głowę.
-Piękna sprawa...- jęknął podczas przeciągania się i prostowania kręgosłupa. Przynosiło mu to niemałą przyjemność, bo choć gór nie przenosił to jednak jakiś wysiłek fizyczny podjął. Chcąc nie chcąc, Sumairu mógł to traktować jako dobry trening.
Trening ciała jak i osobowości. No, ale wracając do spraw ważniejszych...
Szum otoczenia, o dziwo bardzo wygodna podłoga i kojący zapach drewna to było to czego Sumie było trzeba. Czuł się odprężony i zrelaksowany, a jego myśli odciągały go od powrotu do domu siostry. Ktoś musiał pilnować niemalże skończonego domku na drzewie. Jaki byłby przecież dramat, gdyby rankiem ekipa zauważyła zdewastowaną budowlę, w którą włożyli całkiem sporo czasu, wysiłku i serc.
-Do dzieła. - zarządził do samego siebie i zmienił miejsce leżakowania kierując się pod jedną ze ścian.
Prawą rękę położył na swojej katanie i powoli odpływając obserwował okno.
No może przestrzeń, która kiedyś będzie oknem. Słońce prawie zaszło, a razem ze Słońcem - zaszły powieki samuraja.
Myśli, że ktoś może z ciekawości zajrzeć do środka sprawiały, że chłopak trwał w bardzo kontrolowanym śnie... "Półśnie", czy jakby tego nie nazwać... Po prostu czuwał, ale zmęczenie ciągnęło go do krainy snu.
-Gotowy...- powtórzył za radosnym krzykiem Riki, która szybko ruszyła do domu. W pierwszej chwili, Sumairu chciał za nią ruszyć i dopilnować, aby wróciła do rodziny cała i zdrowa, ale chyba nie miał się czego obawiać.
Samuraj ułożył się wygodnie na świeżo poprzybijanym drewnie i założył ręce za głowę.
-Piękna sprawa...- jęknął podczas przeciągania się i prostowania kręgosłupa. Przynosiło mu to niemałą przyjemność, bo choć gór nie przenosił to jednak jakiś wysiłek fizyczny podjął. Chcąc nie chcąc, Sumairu mógł to traktować jako dobry trening.
Trening ciała jak i osobowości. No, ale wracając do spraw ważniejszych...
Szum otoczenia, o dziwo bardzo wygodna podłoga i kojący zapach drewna to było to czego Sumie było trzeba. Czuł się odprężony i zrelaksowany, a jego myśli odciągały go od powrotu do domu siostry. Ktoś musiał pilnować niemalże skończonego domku na drzewie. Jaki byłby przecież dramat, gdyby rankiem ekipa zauważyła zdewastowaną budowlę, w którą włożyli całkiem sporo czasu, wysiłku i serc.
-Do dzieła. - zarządził do samego siebie i zmienił miejsce leżakowania kierując się pod jedną ze ścian.
Prawą rękę położył na swojej katanie i powoli odpływając obserwował okno.
No może przestrzeń, która kiedyś będzie oknem. Słońce prawie zaszło, a razem ze Słońcem - zaszły powieki samuraja.
Myśli, że ktoś może z ciekawości zajrzeć do środka sprawiały, że chłopak trwał w bardzo kontrolowanym śnie... "Półśnie", czy jakby tego nie nazwać... Po prostu czuwał, ale zmęczenie ciągnęło go do krainy snu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości