Karczma "Irajgo"
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Karczma "Irajgo"
Suzka wreszcie skojarzyła, co to za typ. To taki chłopak z wioski, któremu nikt nigdy nie pozwala niczego powiedzieć, a jak już wreszcie się odezwie, gasi się go szybciej niż zdążyłby przeliterować słowo f r a j e r. Suzka powstrzymała jednak ten komentarz na końcu języka, bo pogodna natura pozwalała jej wyłącznie na nieszkodliwe złośliwości. Przechyliła się więc ponad stołem w stronę skonfundowanego chłopaka i mrugnęła do niego porozumiewawczo oczkiem.
- Mała podpowiedź, po której od razu będziesz brzmieć lepiej. Mniej gadania o rodzicach, którzy uważają... Jak już przedstawiać opinie, to własne. Co za różnica, co myślą sobie twoi rodzice, dziadkowie czy twoje skorpiony z podwórka? Powiedz lepiej, co sam myślisz o swojej wyprawie, co byś chciał osiągnąć albo zobaczyć.
Z jednej strony była to rada, z drugiej zaś, sama Suzu chciała wreszcie usłyszeć coś od Tetsu. Krył się wciąż za cudzymi opiniami, czego Zielonowłosa kompletnie nie potrafiła zrozumieć. I osobiście uważała, że stąd właśnie brały się jego problemy z innymi.
Och ach, ale zaraz! Więc Tetsu był z pustyni! To znacznie zmieniało wiele, bo już nie był po prostu przypadkowym człowiekiem napotkanym w obcych krainach, był po prostu... swojakiem! Zakładając oczywiście, że nie przynależał do wstrętnego szczepu o przesadnie mocnych kościach, kompletnie jednak nie wyglądał jak ci plugawi Kaguya.
- Hah, byłoby śmiesznie, musiałabym ci mówić "tato" - wyszczerzyła zęby w stronę Tetsu, przy okazji mógł się wreszcie dowiedzieć, jaki był ich związek z poszukiwanym mężczyzną.
Jej uwadze nie umknęła jednak łyżka, która zwyczajem Arashiego sama mieszała zawartość wysokiego kubka. Dopiero po chwili dotarło do niej, że marionetkarz nie maczał w tym swoich nici, było to natomiast dzieło ich nowego znajomego. Otworzyła buzię, po czym pytająco zerknęła na Arashiego. A więc drugi marionetkarz?
Nie tłumaczyła jednak, że z księciem to zupełnie nie o to chodziło. I uśmiechnęła się mimowolnie do Arashiego, szeroko i szczerze, bo chyba nawiązali nić porozumienia.
- Widzisz, słyszeliśmy opowieść, że w pewnym zamku śpi piękna dziewczyna, uśpiona na wieki przez zazdrosną kunoichi. Mamy plan sprawdzić tę historię i w miarę możliwości napisać do niej szczęśliwe zakończenie. Przyznajesz chyba, że to brzmi interesująco? I nie bój nic, ochronię nas wszystkich - energicznie poklepała gurdę po swojej prawej stronie - Chyba.
- Mała podpowiedź, po której od razu będziesz brzmieć lepiej. Mniej gadania o rodzicach, którzy uważają... Jak już przedstawiać opinie, to własne. Co za różnica, co myślą sobie twoi rodzice, dziadkowie czy twoje skorpiony z podwórka? Powiedz lepiej, co sam myślisz o swojej wyprawie, co byś chciał osiągnąć albo zobaczyć.
Z jednej strony była to rada, z drugiej zaś, sama Suzu chciała wreszcie usłyszeć coś od Tetsu. Krył się wciąż za cudzymi opiniami, czego Zielonowłosa kompletnie nie potrafiła zrozumieć. I osobiście uważała, że stąd właśnie brały się jego problemy z innymi.
Och ach, ale zaraz! Więc Tetsu był z pustyni! To znacznie zmieniało wiele, bo już nie był po prostu przypadkowym człowiekiem napotkanym w obcych krainach, był po prostu... swojakiem! Zakładając oczywiście, że nie przynależał do wstrętnego szczepu o przesadnie mocnych kościach, kompletnie jednak nie wyglądał jak ci plugawi Kaguya.
- Hah, byłoby śmiesznie, musiałabym ci mówić "tato" - wyszczerzyła zęby w stronę Tetsu, przy okazji mógł się wreszcie dowiedzieć, jaki był ich związek z poszukiwanym mężczyzną.
Jej uwadze nie umknęła jednak łyżka, która zwyczajem Arashiego sama mieszała zawartość wysokiego kubka. Dopiero po chwili dotarło do niej, że marionetkarz nie maczał w tym swoich nici, było to natomiast dzieło ich nowego znajomego. Otworzyła buzię, po czym pytająco zerknęła na Arashiego. A więc drugi marionetkarz?
Nie tłumaczyła jednak, że z księciem to zupełnie nie o to chodziło. I uśmiechnęła się mimowolnie do Arashiego, szeroko i szczerze, bo chyba nawiązali nić porozumienia.
- Widzisz, słyszeliśmy opowieść, że w pewnym zamku śpi piękna dziewczyna, uśpiona na wieki przez zazdrosną kunoichi. Mamy plan sprawdzić tę historię i w miarę możliwości napisać do niej szczęśliwe zakończenie. Przyznajesz chyba, że to brzmi interesująco? I nie bój nic, ochronię nas wszystkich - energicznie poklepała gurdę po swojej prawej stronie - Chyba.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
Re: Karczma "Irajgo"
Tetsu zamyślił się. Wiedział co by chciał osiągnąć, ale nie był pewien, czy jeśli zdradzi to dziewczynie nie wybuchnie śmiechem. Z drugiej strony co mu szkodziło, może nie będzie tak źle. Na wspomnienie o piasku dopiero teraz zauważył gurdę. Ciekawe, nie spotkał jeszcze Sabaku o takim kolorze włosów.
- Chciałbym znaleźć lekarstwo dla swojej matki - wypowiedział nieco nieśmiało. Szybko jednak postanowił dodać żartobliwy element do wypowiedzi, mrugając przy tym porozumiewawczo do zielonowłosej dziewczyny - Nie miałbym też nic przeciwko, jeśli udałoby mi się połamać trochę cudzych kości po drodze.
Tetsu teraz dopiero zauważył, co stało się na planszy. Remis. Jemu nigdy nie udało się powstrzymać tego ataku skoczkiem. Zastanawiał się teraz, czy Arashi przypomina mu mężczyznę z którym grał tylko przez włosy. Byli w sumie do siebie podobni, nie tylko z wyglądu ale i zachowania. Oderwał się na chwilę od tych myśli słysząc o misji. Przypominało mu to nieco książkę, którą kiedyś czytał.
- Ta opowieść brzmi dość bajkowo. Przyznam, ciekawi mnie jakie będzie jej zakończenie. Z chęcią do was dołączę.
Odwzajemnił uścisk Arashiego. I najszczerzej jak tylko mógł zapewnił:
- Postaram się być najbardziej przydatny, jak to tylko możliwe.
I wtedy powróciła myśl o zielonowłosym mężczyźnie. Nieco krępowało go to pytanie, ale czuł że musi je zadać.
- Zanim ruszymy, muszę was o coś zapytać. Czy ten wasz zaginiony książę, jest jakoś powiązany z Arashim? Jeśli dobrze zrozumiałem, jest ojcem Suzu. Suzu jest twoją kuzynką. Podczas gry, widziałem w Tobie - rzekł zwracając się w stronę chłopaka - pewne podobne zachowania. Nie chcę wam dawać żadnych fałszywych nadziei, może po prostu to jakaś cecha waszego klanu?
- Chciałbym znaleźć lekarstwo dla swojej matki - wypowiedział nieco nieśmiało. Szybko jednak postanowił dodać żartobliwy element do wypowiedzi, mrugając przy tym porozumiewawczo do zielonowłosej dziewczyny - Nie miałbym też nic przeciwko, jeśli udałoby mi się połamać trochę cudzych kości po drodze.
Tetsu teraz dopiero zauważył, co stało się na planszy. Remis. Jemu nigdy nie udało się powstrzymać tego ataku skoczkiem. Zastanawiał się teraz, czy Arashi przypomina mu mężczyznę z którym grał tylko przez włosy. Byli w sumie do siebie podobni, nie tylko z wyglądu ale i zachowania. Oderwał się na chwilę od tych myśli słysząc o misji. Przypominało mu to nieco książkę, którą kiedyś czytał.
- Ta opowieść brzmi dość bajkowo. Przyznam, ciekawi mnie jakie będzie jej zakończenie. Z chęcią do was dołączę.
Odwzajemnił uścisk Arashiego. I najszczerzej jak tylko mógł zapewnił:
- Postaram się być najbardziej przydatny, jak to tylko możliwe.
I wtedy powróciła myśl o zielonowłosym mężczyźnie. Nieco krępowało go to pytanie, ale czuł że musi je zadać.
- Zanim ruszymy, muszę was o coś zapytać. Czy ten wasz zaginiony książę, jest jakoś powiązany z Arashim? Jeśli dobrze zrozumiałem, jest ojcem Suzu. Suzu jest twoją kuzynką. Podczas gry, widziałem w Tobie - rzekł zwracając się w stronę chłopaka - pewne podobne zachowania. Nie chcę wam dawać żadnych fałszywych nadziei, może po prostu to jakaś cecha waszego klanu?
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Karczma "Irajgo"
Trochę bezpośredniości i od razu sprawa przedstawiała się inaczej. Suzka pokiwała głową, nawet jej do głowy nie przyszło by zakpić z celu Tetsu. Sami z Arashim przecież planowali odnaleźć krewnego i zupełnie nie widziała w tym niczego dziwnego.
- Tak to jest z rodziną, same problemy - przyznała, ale już innym tonem, tak jakby po raz pierwszy nawiązała się między nimi prawdziwa nić porozumienia - Ale skoro tak, tym bardziej powinieneś wyruszyć jak tylko upewnisz się, że Shigashi nie ma tego, czego szukasz.
I wyszczerzyła radośnie ząbki słysząc o łamaniu kości, zupełnie nie zwracając uwagi na fakt, że chłopak dodał to jako żart.
- To dobrze, bo czasami ciężko mi się kontrolować - zaśmiała się zupełnie szczerze, irytujące byłoby towarzystwo kogoś, kto narzekałby na pozostawianie ze sobą przesadnych ofiar.
Jak by nie patrzeć, była Sabaku. Nawet jeśli posiadała w sobie ogromne pokłady życzliwości i optymizmu, to jednak z wrogami rozprawiała się bez litości.
I Suzu również uścisnęła Tetsu dłoń, co w innych regionach może i wydawałoby się dziwne, ale dla ludzi z pustyni w zasadzie powinno być normą.
- Mów za siebie, ja tam jestem super, rozpykam każdego dwoma palcami - wtrąciła zaraz po słowach Arashiego, no bez przesady, przecież nie byli wcale tacy słabi!
Na pytanie Tetsu przewróciła z lekka oczami. Robi nadzieję, potem unik, znowu nadzieja, i znów się wycofuje... Suza wstała z krzesła i zrobiła groźną minę, po czym podeszła do nowego kolegi z nachmurzonym obliczem i spojrzała na niego z góry.
- Koniec tego wodzenia za nos - groźba zawisła w powietrzu, podczas gdy Sabaku złożyła pospiesznie trzy pieczęcie.
Pies. Świnia. Baran. Czy ktoś mógł nie rozpoznać składanego Henge? Jeśli nawet, to po chwili dziewczynę otoczyła znajoma chmurka dymu i przed Tetsu stanął zielonowłosy Rindou Mibuchi, wyszczerzony w szerokim uśmiechu. Byli w końcu ninja, co to dla nich zmiana wizerunku? Teraz już czarnowłosy powinien bez problemów stwierdzić, czy rzeczywiście z tym właśnie facetem miał do czynienia.
- I co, poznajesz?
- Tak to jest z rodziną, same problemy - przyznała, ale już innym tonem, tak jakby po raz pierwszy nawiązała się między nimi prawdziwa nić porozumienia - Ale skoro tak, tym bardziej powinieneś wyruszyć jak tylko upewnisz się, że Shigashi nie ma tego, czego szukasz.
I wyszczerzyła radośnie ząbki słysząc o łamaniu kości, zupełnie nie zwracając uwagi na fakt, że chłopak dodał to jako żart.
- To dobrze, bo czasami ciężko mi się kontrolować - zaśmiała się zupełnie szczerze, irytujące byłoby towarzystwo kogoś, kto narzekałby na pozostawianie ze sobą przesadnych ofiar.
Jak by nie patrzeć, była Sabaku. Nawet jeśli posiadała w sobie ogromne pokłady życzliwości i optymizmu, to jednak z wrogami rozprawiała się bez litości.
I Suzu również uścisnęła Tetsu dłoń, co w innych regionach może i wydawałoby się dziwne, ale dla ludzi z pustyni w zasadzie powinno być normą.
- Mów za siebie, ja tam jestem super, rozpykam każdego dwoma palcami - wtrąciła zaraz po słowach Arashiego, no bez przesady, przecież nie byli wcale tacy słabi!
Na pytanie Tetsu przewróciła z lekka oczami. Robi nadzieję, potem unik, znowu nadzieja, i znów się wycofuje... Suza wstała z krzesła i zrobiła groźną minę, po czym podeszła do nowego kolegi z nachmurzonym obliczem i spojrzała na niego z góry.
- Koniec tego wodzenia za nos - groźba zawisła w powietrzu, podczas gdy Sabaku złożyła pospiesznie trzy pieczęcie.
Pies. Świnia. Baran. Czy ktoś mógł nie rozpoznać składanego Henge? Jeśli nawet, to po chwili dziewczynę otoczyła znajoma chmurka dymu i przed Tetsu stanął zielonowłosy Rindou Mibuchi, wyszczerzony w szerokim uśmiechu. Byli w końcu ninja, co to dla nich zmiana wizerunku? Teraz już czarnowłosy powinien bez problemów stwierdzić, czy rzeczywiście z tym właśnie facetem miał do czynienia.
- I co, poznajesz?

- Nazwa
- Henge no Jutsu
- Pieczęci
- Pies › Świnia › Baran
- Zasięg
- Na ciało
- Koszt
- E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Pomocna technika przy pomocy której użytkownik może przybrać wygląd innej osoby bądź obiektu. W przypadku zmiany w inną osobę to zmieniona zostaje aparycja wraz z ubraniem, a dodatkowo głos pozostanie zmutowany do tego, jaki miała udawana przez nas osoba. Zmiana w przedmiot jest możliwa jeśli przedmiot jest wielkości porównywalnej z rozmiarem użytkownika, a dodatkowo nie zyskuje on żadnych właściwości przedmiotu w który się zmieni, np. zmieniając się w betonowy mur nie zyskamy jego trwałości. Technikę łatwo rozpoznać, ponieważ chakra użytkownika pozostaje niezmieniona, przez co shinobi o zdolnościach sensorycznych i Ci posiadający Doujutsu z łatwością przejrzą przygotowany fortel.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
Re: Karczma "Irajgo"
Tetsu stanął jak wmurowany. Oto stał przed nim młodszy Keima. Znaczy się teraz już wiedział, że mężczyzna się tak nie nazywa. Tetsu pamiętał go trochę inaczej, w dużej ilości opatrunków. Za to uśmiech był ten sam.
- Tak, to on. I wybacz, nie chciałem was wodzić za nos. Moje jutsu nie jest jeszcze najlepsze i nie wiedziałem, czy dałbym radę przybrać jego formę. Gdy widziałem go ostatni raz, był wciąż w trakcie leczenie i miał na sobie dużo bandaży. Ale to był on, ten uśmiech jest ciężko zapomnieć. Widziałem go ostatnio jakieś 2 lata temu. Niestety to wszystko co mogę wam o nim powiedzieć.
Tetsu rozmyślał teraz o łatwości z jaką młoda Sabaku mówiła o krzywdzeniu innych. Z jednej strony to rozumiał, gdyby tylko był w stanie połamałby kości każdego spotkanego kaguyi na swojej drodze. To przez nich jego matka ma kłopoty ze zdrowiem. Choć z drugiej strony, Maji raczej są pokojowo nastawieni. Bezzasadne okrucieństwo nie leżało w jego naturze.
Choć czasem zastanawiał się, czy podejście jego szczepu nie jest jednak zbyt naiwne.
- Tak, to on. I wybacz, nie chciałem was wodzić za nos. Moje jutsu nie jest jeszcze najlepsze i nie wiedziałem, czy dałbym radę przybrać jego formę. Gdy widziałem go ostatni raz, był wciąż w trakcie leczenie i miał na sobie dużo bandaży. Ale to był on, ten uśmiech jest ciężko zapomnieć. Widziałem go ostatnio jakieś 2 lata temu. Niestety to wszystko co mogę wam o nim powiedzieć.
Tetsu rozmyślał teraz o łatwości z jaką młoda Sabaku mówiła o krzywdzeniu innych. Z jednej strony to rozumiał, gdyby tylko był w stanie połamałby kości każdego spotkanego kaguyi na swojej drodze. To przez nich jego matka ma kłopoty ze zdrowiem. Choć z drugiej strony, Maji raczej są pokojowo nastawieni. Bezzasadne okrucieństwo nie leżało w jego naturze.
Choć czasem zastanawiał się, czy podejście jego szczepu nie jest jednak zbyt naiwne.
0 x
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Karczma "Irajgo"
Spodziewała się, że Tetsu być może trochę się przestraszy, najwyraźniej jednak nawet robiąc groźne miny nie robiła odpowiedniego wrażenia. Puff! Znów stała przy nich Suzu, w dodatku wydęła policzki jak zawsze, gdy była z czegoś niezadowolona. Postawiła jedną nogę na krawędzi krzesła zajmowanego przez czarnowłosego i pochyliła się znów nad nim, zaplatając przed sobą ramiona. Przynajmniej jasne już było, że nie będzie więcej pieczęci.
- To był ten moment gdy miałeś się przestraszyć! - wytknęła mu i choć w zasadzie był to żart, jej duma troszkę chwilę temu ucierpiała - Chcesz mi powiedzieć, że nie jestem straszna? Ani ani? Choć ciut?
Po czym zdjęła nogę i uściskała czarnowłosego, niezależenie od tego, czy próbowałby się wyrywać. Pewnie nie był świadom, jak istotna była to informacja. Nawet jeżeli wszystko co potrafił powiedzieć, to że mężczyzna żyje. Wystarczyło, bo wcześniej nie wiedzieli nawet tego!
- A więc on żyje! - zawołała nieco za głośno, choć po prawdzie to już chwilę temu siedzący obok ludzie zaczęli się jej przypatrywać.
Klapnęła z powrotem na swoje krzesło i pospiesznie dopiła herbatę. Nie zjadła nawet połowy tego, co zamówiła, toteż odpięła od pasa jeden ze zwojów i rozwinęła papier na pustej przestrzeni stołu. Odrobina chakry wystarczyła, by na zapisanej karcie pojawił się pusty talerz, pozostały po wcześniejszych posiłkach. Suzka pracowicie pozrzucała na niego całe swoje jedzonko, z pewnością miło będzie wrócić do pysznego, ciepłego żarełka w trakcie podróży, gdzieś daleko od ludzi i karczm. Puff! Złożyła pieczęć tygrysa i talerz zniknął w kłębku dymu, na wolnej przestrzeni zwoju pojawił się natomiast nowy znaczek.
- Przeciw nie jestem, ale zarządzam trening najpierw! - zawołała, unosząc rękę do góry, po czym zarzuciła sobie gurdę na ramię.
Naczynie wyglądało na dość lekkie sądząc po swobodzie, z jaką dziewczyna to wykonała. Gdyby jednak Tetsu czy Arashi spróbowali powtórzyć ten gest, mogliby się niemiło zaskoczyć. Urocza Suzu siedziała gdzieś bardzo, bardzo głęboko.
- I jeszcze chcę zaczepić o sklep, potrzebny mi kolejny zwój. Spotkajmy się na tej polanie, ostatniej przed bramą osady, dobra? - spojrzała na Arashiego, wędrowali razem więc on na pewno wiedział, dokąd iść - No, to do zobaczenia zaraz. Kto ostatni na miescu ten płaci za nocleg!
Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, a ponieważ posiłek miała już opłacony, obróciła się na pięcie i wyszła, kierując się ku sklepowi naprzeciwko. Jak się postara to zdąży przed nimi, o! Byle u handlarza nie było kolejki...
[zt]
- To był ten moment gdy miałeś się przestraszyć! - wytknęła mu i choć w zasadzie był to żart, jej duma troszkę chwilę temu ucierpiała - Chcesz mi powiedzieć, że nie jestem straszna? Ani ani? Choć ciut?
Po czym zdjęła nogę i uściskała czarnowłosego, niezależenie od tego, czy próbowałby się wyrywać. Pewnie nie był świadom, jak istotna była to informacja. Nawet jeżeli wszystko co potrafił powiedzieć, to że mężczyzna żyje. Wystarczyło, bo wcześniej nie wiedzieli nawet tego!
- A więc on żyje! - zawołała nieco za głośno, choć po prawdzie to już chwilę temu siedzący obok ludzie zaczęli się jej przypatrywać.
Klapnęła z powrotem na swoje krzesło i pospiesznie dopiła herbatę. Nie zjadła nawet połowy tego, co zamówiła, toteż odpięła od pasa jeden ze zwojów i rozwinęła papier na pustej przestrzeni stołu. Odrobina chakry wystarczyła, by na zapisanej karcie pojawił się pusty talerz, pozostały po wcześniejszych posiłkach. Suzka pracowicie pozrzucała na niego całe swoje jedzonko, z pewnością miło będzie wrócić do pysznego, ciepłego żarełka w trakcie podróży, gdzieś daleko od ludzi i karczm. Puff! Złożyła pieczęć tygrysa i talerz zniknął w kłębku dymu, na wolnej przestrzeni zwoju pojawił się natomiast nowy znaczek.
- Przeciw nie jestem, ale zarządzam trening najpierw! - zawołała, unosząc rękę do góry, po czym zarzuciła sobie gurdę na ramię.
Naczynie wyglądało na dość lekkie sądząc po swobodzie, z jaką dziewczyna to wykonała. Gdyby jednak Tetsu czy Arashi spróbowali powtórzyć ten gest, mogliby się niemiło zaskoczyć. Urocza Suzu siedziała gdzieś bardzo, bardzo głęboko.
- I jeszcze chcę zaczepić o sklep, potrzebny mi kolejny zwój. Spotkajmy się na tej polanie, ostatniej przed bramą osady, dobra? - spojrzała na Arashiego, wędrowali razem więc on na pewno wiedział, dokąd iść - No, to do zobaczenia zaraz. Kto ostatni na miescu ten płaci za nocleg!
Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, a ponieważ posiłek miała już opłacony, obróciła się na pięcie i wyszła, kierując się ku sklepowi naprzeciwko. Jak się postara to zdąży przed nimi, o! Byle u handlarza nie było kolejki...
[zt]
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Kaze Tetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 151
- Rejestracja: 27 maja 2018, o 16:07
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Czarne, sterczące włosy, dobrze zbudowany, całkiem wysoki. Heterochromia oczu, jedno białe, jedno czarne Ubrany w czarny płaszcz.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, torba, rękawiczki bez placów, dwie kabury na broń na udach.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 122#p86122
Re: Karczma "Irajgo"
A więc przygoda czeka na niego. Miło. Trzeba by jednak szybko doprecyzować cel jego podróży, żeby jego towarzysze podróży czasem nie mieli błędnego pojęcia o całej sytuacji.
- Z moją mamą to nie jest nic co bezpośrednio zagraża jej życiu. Chodzi o to, że po pewnej walce została ranna i jest osłabiona od tamtego momentu. Próbujemy z ojcem znaleźć coś, co przywróci jej dawne siły. I to nie jest tak, że ona jest obłożnie chora. Często ma po prostu dni, gdy nie ma tyle energii co dawniej. Ale są i takie, gdzie wszystko jest w porządku. Tak naprawdę, nawet nie wiem czego szukać, by jej pomóc.
Tetsu spoglądał na miny, które stroiła Suzu obłożona iluzją. Nie rozumiał, dlaczego dziewczyna oczekuje od niego przerażenia. Miał raczej dobre wspomnienia z zielonowłosym mężczyzną, więc czemu miałby się go bać?
- Oczywiście, że byłaś straszna! Dla mnie po prostu ta postać nie kojarzy się ze strachem. Raczej z dobrze spędzonym czasem. Ale jestem pewien, że ktoś kto go nie spotkał przestraszyłby się naty...
Urwał. Nie spodziewał się, że dziewczyna się na niego nagle rzuci z uściskiem. Cały aż zesztywniał i zrobił się na twarzy czerwony, jak zachodzące słońce pustyni. Żeby zmienić temat i nie zwracać uwagi na siebie zbytnio rzucił do Arashiego.
- A wiec Sogen? Dobrze, może znajdę tam jakieś ciekawe książki. Mam prośbę, byłbyś tak miły zapieczętować resztki mojego jedzenia? Chwilowo jestem bez zwoju.
Tetsu czekał, aż chłopak skończy. Nie wiedział, gdzie powinien iść więc lepiej będzie jak go poprowadzi. Zresztą, może uda im się przybyć na wyznaczone miejsce przed Suzu i zacząć trening szybciej.
[zt]
- Z moją mamą to nie jest nic co bezpośrednio zagraża jej życiu. Chodzi o to, że po pewnej walce została ranna i jest osłabiona od tamtego momentu. Próbujemy z ojcem znaleźć coś, co przywróci jej dawne siły. I to nie jest tak, że ona jest obłożnie chora. Często ma po prostu dni, gdy nie ma tyle energii co dawniej. Ale są i takie, gdzie wszystko jest w porządku. Tak naprawdę, nawet nie wiem czego szukać, by jej pomóc.
Tetsu spoglądał na miny, które stroiła Suzu obłożona iluzją. Nie rozumiał, dlaczego dziewczyna oczekuje od niego przerażenia. Miał raczej dobre wspomnienia z zielonowłosym mężczyzną, więc czemu miałby się go bać?
- Oczywiście, że byłaś straszna! Dla mnie po prostu ta postać nie kojarzy się ze strachem. Raczej z dobrze spędzonym czasem. Ale jestem pewien, że ktoś kto go nie spotkał przestraszyłby się naty...
Urwał. Nie spodziewał się, że dziewczyna się na niego nagle rzuci z uściskiem. Cały aż zesztywniał i zrobił się na twarzy czerwony, jak zachodzące słońce pustyni. Żeby zmienić temat i nie zwracać uwagi na siebie zbytnio rzucił do Arashiego.
- A wiec Sogen? Dobrze, może znajdę tam jakieś ciekawe książki. Mam prośbę, byłbyś tak miły zapieczętować resztki mojego jedzenia? Chwilowo jestem bez zwoju.
Tetsu czekał, aż chłopak skończy. Nie wiedział, gdzie powinien iść więc lepiej będzie jak go poprowadzi. Zresztą, może uda im się przybyć na wyznaczone miejsce przed Suzu i zacząć trening szybciej.
[zt]
0 x
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Karczma "Irajgo"
To był długi dzień, wypełniony po brzegi emocjami i interesującymi ludźmi. Zielonowłosa, z natury osóbka bardzo towarzyska, wszystkie dzisiejsze spotkania wspominała z szerokim uśmiechem na buzi, nawet jeśli ostatnie przebiegło w sposób dość osobliwy. Nie przejmowała się niczym, była tak po prostu, beztrosko szczęśliwa, i chciała się tą radością jak najszybciej z kimś podzielić. Z takim nastrojem Suzu wróciła do karczmy i stanąwszy w progu, omiotła wnętrze wzrokiem w poszukiwaniu drugiej zielonej czupryny.
- Dobry wieczór, kochana pani gospodyni. - widząc gest kobiety zza lady, Suzu nie zastanawiała się dwa razy, podeszła zaraz lekkim, niemal tanecznym krokiem, mimo wielkiego naczynia zdobiącego jej plecy - Haha, troszkę zmokłam po drodze, ale ten deszcz był po prostu wspa-nia-ły! Tylko teraz muszę znaleźć mojego kuzyna, nie widziała go pani? Powinien już tutaj być, chyba coś go zatrzymało...
Nie tłumaczyła, który z towarzyszących jej tu wcześniej chłopaków był jej krewnym. Posiadali identyczne włosy, te same oczy, a do tego jeszcze podobne poczucie humoru i pogodę ducha. Ciężko było nie podejrzewać ich o wspólną krew, a dla wielu osób zaskoczeniem w ogóle był fakt, że nie byli po prostu bliźniakami. Taka była ta rodzina Rindou, wszyscy dziedziczyli mocno podobne cechy.
Spojrzenie dziewczyny uciekło na bok, by znów powędrować przez rząd stolików. Nie paliła się do tego, by usiąść, bardziej niż odpoczynku pragnęła towarzystwa, nawet staruszki zza lady. Zachichotała cicho, widząc zachowanie chłopaka roznoszącego zamówienia, zupełnie jednak nie brała jego zachowania do siebie. Właściwie nawet nie do końca dotarło do niej, czemu nagle spłonął na twarzy jak piwonia.
- Wezmę coś do picia, jakiś sok, i coś ciepłego do zjedzenia, bo uciekł mi obiad. - zdecydowała wreszcie i zamieniwszy jeszcze kilka nieistotnych zdań z gospodynią, udała się wreszcie ku stolikowi.
Temu przy oknie, bo chciała przyglądać się wieczornemu Shigashi. Bardzo jej się podobało to miasto, choć spędziła tu niewiele czasu i wiele jeszcze zostało jej do poznania. Gurdę oparła o ścianę i zajęła miejsce tak, by widzieć wejście do gospody. Czekała w końcu na swoich towarzyszy.
- Dobry wieczór, kochana pani gospodyni. - widząc gest kobiety zza lady, Suzu nie zastanawiała się dwa razy, podeszła zaraz lekkim, niemal tanecznym krokiem, mimo wielkiego naczynia zdobiącego jej plecy - Haha, troszkę zmokłam po drodze, ale ten deszcz był po prostu wspa-nia-ły! Tylko teraz muszę znaleźć mojego kuzyna, nie widziała go pani? Powinien już tutaj być, chyba coś go zatrzymało...
Nie tłumaczyła, który z towarzyszących jej tu wcześniej chłopaków był jej krewnym. Posiadali identyczne włosy, te same oczy, a do tego jeszcze podobne poczucie humoru i pogodę ducha. Ciężko było nie podejrzewać ich o wspólną krew, a dla wielu osób zaskoczeniem w ogóle był fakt, że nie byli po prostu bliźniakami. Taka była ta rodzina Rindou, wszyscy dziedziczyli mocno podobne cechy.
Spojrzenie dziewczyny uciekło na bok, by znów powędrować przez rząd stolików. Nie paliła się do tego, by usiąść, bardziej niż odpoczynku pragnęła towarzystwa, nawet staruszki zza lady. Zachichotała cicho, widząc zachowanie chłopaka roznoszącego zamówienia, zupełnie jednak nie brała jego zachowania do siebie. Właściwie nawet nie do końca dotarło do niej, czemu nagle spłonął na twarzy jak piwonia.
- Wezmę coś do picia, jakiś sok, i coś ciepłego do zjedzenia, bo uciekł mi obiad. - zdecydowała wreszcie i zamieniwszy jeszcze kilka nieistotnych zdań z gospodynią, udała się wreszcie ku stolikowi.
Temu przy oknie, bo chciała przyglądać się wieczornemu Shigashi. Bardzo jej się podobało to miasto, choć spędziła tu niewiele czasu i wiele jeszcze zostało jej do poznania. Gurdę oparła o ścianę i zajęła miejsce tak, by widzieć wejście do gospody. Czekała w końcu na swoich towarzyszy.
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Karczma "Irajgo"
Kompocik od babci? Zawsze! Jakieś podejrzenia? Eeee, co to w ogóle są podejrzenia? Zielonowłosa niemal uroczyście przyjęła od starowinki szklankę napoju i ruszyła na upatrzone miejsce, zadowolona po kolejnym miłym spotkaniu. Jak tu nie wierzyć w to, że świat jest piękny? Uprzejmość kobiety niemal poruszyło jej serduszko, a sok potraktowała jako coś rzeczywiście wyjątkowego i nawet postarała się nie wychylić wszystkiego z takim tempem, w jakim obecni akurat w karczmie mężczyźni pochłaniali swoją gorzałkę. Wszystkiemu temu przyglądała się z uśmiechem do czasu, aż jej spojrzenie zatrzymało się na grupie zbliżających osób. Nie wyglądali na takich, którzy pokojowo spędzają wieczory w karczmie, a cała ta broń była dość zastanawiająca. Kto idzie na kolację w pełnym rynsztunku? Popatrzyła na stojący obok garniec z piaskiem, na przypięte od pasa zwoje, po czym szybko zmieniła pytanie zadane w swej głowie. Kto normalny nie idzie na kolację w pełnym rynsztunku...?
Zdecydowała się więc nie robić nic i tylko obserwowała wejście mężczyzn do środka, popijając swój soczek. No, zdobyła się przy tym na drobny gest - odkorkowała swoją gurdę, jak zawsze gdy wychodziła z założenia, że może pojawić się konieczność jego użycia. Zatyczkę postawiła na stoliku obok szklanki i zaczęła się nią bawić, patrząc przy okazji na nowych gości. Raz tylko jej spojrzenie uciekło w stronę młodego kelnera, który tego dnia będzie miał nie lada wyzwanie - obsłużyć tylu ludzi naraz, i to jeszcze tak nieciekawych z twarzy i pod orężem, z pewnością nie było najłatwiejsze.
Miała tylko nadzieję, że nie dojdzie tu do żadnej burdy. Obiecała nie robić problemów, i choć Arashi pewnie w to nie wierzył, naprawdę chciałaby dotrzymać słowa. Dochodziła też inna kwestia - nie mieli innego punktu na spotkanie, choćby więc knajpa poszła w drzazgi, Suzia musiałaby tutaj siedzieć. Zielone oczy zatrzymały się na swoim odbiciu w szklance soku. No i babcia. Nie chciała, by coś się stało tej miłej starowince. Czyli jednak zamierzała się wmieszać w problemy...? Oj Arashi, i po co było zostawiać ją samą...
Zdecydowała się więc nie robić nic i tylko obserwowała wejście mężczyzn do środka, popijając swój soczek. No, zdobyła się przy tym na drobny gest - odkorkowała swoją gurdę, jak zawsze gdy wychodziła z założenia, że może pojawić się konieczność jego użycia. Zatyczkę postawiła na stoliku obok szklanki i zaczęła się nią bawić, patrząc przy okazji na nowych gości. Raz tylko jej spojrzenie uciekło w stronę młodego kelnera, który tego dnia będzie miał nie lada wyzwanie - obsłużyć tylu ludzi naraz, i to jeszcze tak nieciekawych z twarzy i pod orężem, z pewnością nie było najłatwiejsze.
Miała tylko nadzieję, że nie dojdzie tu do żadnej burdy. Obiecała nie robić problemów, i choć Arashi pewnie w to nie wierzył, naprawdę chciałaby dotrzymać słowa. Dochodziła też inna kwestia - nie mieli innego punktu na spotkanie, choćby więc knajpa poszła w drzazgi, Suzia musiałaby tutaj siedzieć. Zielone oczy zatrzymały się na swoim odbiciu w szklance soku. No i babcia. Nie chciała, by coś się stało tej miłej starowince. Czyli jednak zamierzała się wmieszać w problemy...? Oj Arashi, i po co było zostawiać ją samą...
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
- Jun'ichi
- Martwa postać
- Posty: 1906
- Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
- Multikonta: -
- Lokalizacja: Warszawa
- Suzu
- Gracz nieobecny
- Posty: 462
- Rejestracja: 9 kwie 2018, o 22:48
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: - zielone włosy i oczy
- średniego wzrostu, opalona
- odkryty brzuch i przepaska na twarzy - Widoczny ekwipunek: Kabura, gurda, zwoje przy pasie.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 371#p80371
- Multikonta: Miwako
Re: Karczma "Irajgo"
Gdzie był Arashi, jedyny głos rozsądku Suzu, kiedy dziewczyna pakowała się - niespecjalnie przecież! - w nowe tarapaty? Czy faktycznie powinien był jej zaufać, pozostawiając samą w obcym mieście, którego pozornie przyjazne uliczki skrywały wiele mrocznych zakamarków i jeszcze mroczniejszych sekretów? A może zakładał, że dziewczyna pozostanie pod opieką Tetsu? Każda z tych teorii okazała się przesadnym optymizmem, bo oto znalazła się tutaj, sama, w barze pełnym ludzi wyglądających, jakby tkwili w samym sercu bitwy, nie centrum cywilizowanego miasta. O, ten pierwszy tak bardzo miał w poważaniu otoczenie i strażników z ulicy, że nie doczyścił nawet swojej... pałki? Laski? Kija pasterskiego? W oczach Hideki narzędzie nie wyglądało zbyt niebezpiecznie nawet pomimo szkarłatnej oprawy, była dzieckiem czasów wojny, nie dorastała w spokojnych regionach. Tak samo nie zszokował jej widok krwi na plandece wozu - dał jednak jasno do zrozumienia, że tutaj żarty się już kończą. O ile oczywiście nie byli tylko groźnie krzywiącymi się wieśniakami powracającymi z uprawy czerwonych warzyw, co na dobrą sprawę zdaniem Suzi też było możliwe.
Należy zaznaczyć, że absolutnie pierwszą decyzją dziewczyny było oddalenie się od gurdy. Robienie problemów to jedno, ale robienie ich w sposób otwarty i widoczny... uuu, no z tego by się już nie wybroniła. Naczynie zostało więc pod ścianą, na upartego mogąc nawet uchodzić za lokalną dekorację. Sama Suzu najchętniej zbliżyłaby się do stolika obok, traf chciał jednak, że wybrała miejsce na uboczu - cholera. Trzeba było trzymać się ludzi, teraz przeklęła głupie pragnienie spoglądania przez okno. Jedynym plusem było to, że kompletnie nie wyglądała na kunoichi - nosiła się zwyczajem ludzi pustyni, miała odkryty pępek, luźne spodnie z pęknięciami na bokach i szarfę u pasa, do której u pleców przyczepione miała zwoje. Rzucała się w oczy, pewnie. Ale niekoniecznie można się było po niej spodziewać morderczych zdolności. A skoro już i tak wstała, zdecydowała się podejść do lady z przepraszającym uśmiechem na twarzy, z dwojga złego już lepiej uchodzić za obsługę niż by skojarzyli ją z dzbanem oraz tym, co w każdej chwili mogło z niego wyskoczyć.
- Ja przepraszam - powiedziała melodyjnym akcentem ludzi pustyni, równie dobrze mogła być imigrantem z południa, mało to ich przyjeżdża za pracą? - Nie za bardzo zrozumiałam, macie panowie dziwny akcent, trzeba powoli. W czym mogę pomóc?
Co złego to nie Suzu! Gotowa jednak była uskoczyć w tył gdyby facet postanowił zrobić użytek ze swojej broni.
Należy zaznaczyć, że absolutnie pierwszą decyzją dziewczyny było oddalenie się od gurdy. Robienie problemów to jedno, ale robienie ich w sposób otwarty i widoczny... uuu, no z tego by się już nie wybroniła. Naczynie zostało więc pod ścianą, na upartego mogąc nawet uchodzić za lokalną dekorację. Sama Suzu najchętniej zbliżyłaby się do stolika obok, traf chciał jednak, że wybrała miejsce na uboczu - cholera. Trzeba było trzymać się ludzi, teraz przeklęła głupie pragnienie spoglądania przez okno. Jedynym plusem było to, że kompletnie nie wyglądała na kunoichi - nosiła się zwyczajem ludzi pustyni, miała odkryty pępek, luźne spodnie z pęknięciami na bokach i szarfę u pasa, do której u pleców przyczepione miała zwoje. Rzucała się w oczy, pewnie. Ale niekoniecznie można się było po niej spodziewać morderczych zdolności. A skoro już i tak wstała, zdecydowała się podejść do lady z przepraszającym uśmiechem na twarzy, z dwojga złego już lepiej uchodzić za obsługę niż by skojarzyli ją z dzbanem oraz tym, co w każdej chwili mogło z niego wyskoczyć.
- Ja przepraszam - powiedziała melodyjnym akcentem ludzi pustyni, równie dobrze mogła być imigrantem z południa, mało to ich przyjeżdża za pracą? - Nie za bardzo zrozumiałam, macie panowie dziwny akcent, trzeba powoli. W czym mogę pomóc?
Co złego to nie Suzu! Gotowa jednak była uskoczyć w tył gdyby facet postanowił zrobić użytek ze swojej broni.
Ukryty tekst
0 x
remember my heart
how bright I used to shine
how bright I used to shine
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości