
Blask płomieni, huk stali, czy to wojna? Otóż nie - oto właśnie pracownia jednego z największych mistrzów kowalstwa, spadkobiercy dumnego rodu Masamune, mistrza Masamune Kambei'a.
Kambei jest piątym właścicielem tej pracowni i dba o to, by jej sława nie przeminęła. Na co dzień praktykuje tutaj dziesięciu uczniów, z których tylko trzech ma prawo asystować mistrzowi w czasie hartowania klingi. Posiadłość Masamune składa się z kilku budynków, które otoczone są niewysokim białym murkiem - znajduje się tutaj jednopiętrowy dom, w zamieszkały przez Kambei'a i jego rodzinę oraz oddzielny, przeznaczony dla uczniów. Dom mistrza podzielony jest na dwa skrzydła - pierwsze stanowi cześć sklepową, w której to można nabywać wyroby rzemieślnicze, czy też zlecać zamówienia na niecodzienny oręż czy też narzędzie - większość przeznaczonych na sprzedaż przedmiotów wystawionych jest właśnie tutaj. Druga część domu jest mieszkalna i nikt poza rodziną mistrza nie ma tam wstępu.
Najciekawszym miejscem jest jednak podzielona na kilka sektorów kuźnia - to na jej "peryferiach" buduje się piec do wytapiania tamehagane, a następnie w kolejnych pomieszczeniach przeprowadza się proces wykuwania oraz hartowania broni. Na ścianach kuźni porozwieszane są wszelkiej maści talizmany, mające na celu odpędzać złe duchy i zapraszać dobre kami. Nie brakuje tutaj również wszelakiej broni, na różnym etapie zaawansowania: miecze, włócznie, kamy czy też zwykłe noże - słowem wszystko czego dusza zapragnie. Najbardziej centralną część zajmuje pomieszczenie, w którym broń jest hartowana - dostęp do niej jest ograniczony, a w ścianach brak okien, czy też cienkich ścian - wszystko to w celu zachowania sekretów wykuwania broni...
"To się wyklepie..."
Misja rangi D dla Arisa
Post 1/?
Jesień w prowincji Yusetsu to zdecydowanie nic przyjemnego - równinna rzeźba prowincji i bliskość morza sprzyja powstawaniu potężnych podmuchów wiatru, którym obszar ten zawdzięcza swoją nazwę. Dzisiejszy poranek dokładnie pasował do tego opisu, podmuchami zwiewając kapelusze z ludzkich głów i niwecząc wszelkie próby zgarniania liści, raz po raz rozwiewając usypywane sterty. Nie o wietrze będzie jednak ta opowieść...
Praca w kuźni mistrza Masamune trwała od samego świtu - dźwięk uderzających o rozżarzony do czerwoności metal młotów niósł się po okolicy, zdecydowanie uprzykrzając życie sąsiadom pracowni, ale cóż, taki urok mieszkania w pobliżu takiej sławy, chociaż można było odnieść wrażenia, że dzisiejszego dnia praca była jakby bardziej wzmożona, może jakieś specjalne zamówienie? Biorąc pod uwagę zbliżającą się zimę, kiedy to zamówienia zawsze maleją było to możliwe, tylko, cóż takiego było wytwarzane? Czy narzędzia zamówione przez producentów miejscowej bawełny z którą nic się nie mogło równać, a może ktoś szykował się do wojny i spod młotów wspaniałych twórców wychodziły miecze i włócznie? Tego nie wiedział nikt, ale niezaprzeczalnie "działo się".
Nie wiedziała tego również młoda kunoichi, która stała przed bramą prowadząca do posiadłości. Jej oczom widziały, jak za szeroko otwartą bramą wije się wyłożona żwirem ścieżka, która biegnie przez niezwykle zadbany ogród, w którym poza ozdobnymi krzewami znajdował się stary miłorząb, "spoglądający" na wszystko z góry i z powagą doświadczenia. Dwóch ogrodników również starało się walczyć z opadającymi liśćmi i zdawali się jeszcze nie dostrzegać dziewczyny, raz po raz klnąc na figlarny wiatr który niweczył ich pracę. Czegóż w tym miejscu mogła szukać młoda shinobi z klanu Terumi? Cóż, wiadomość jaką otrzymała od posłańca nie pozostawiała żadnej wątpliwości, miała stawić się w pracowni, a co dalej? To się okaże...