Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha . Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 6 cze 2018, o 10:17
Niepewność mogła prowadzić do zmian, niestety zwykle tych niechcianych, wymuszonych przez sytuację, na którą ma się ograniczony wpływ. Bycie "tym dobrym" miało swoje wady, może gdyby Miyuki działała tak jak Tensa nie doszłoby do tego? "Szef" zrozumiałby, że zadzierając z nią może stracić nie tylko wolność, ale i życie? O wiele prościej byłoby walczyć, nie musząc martwić się o przeżycie przeciwnika, o to że po wszystkim trzeba doprowadzić go władzom. Tylko czy nie byłoby to pójście na łatwiznę? Podejmowanie decyzji, których nie powinien podejmować żaden człowiek? Kto miał prawo decydować o prawie do życia? Nikt. Tylko był pewien problem, im młoda Chisana stawała się silniejsza, tym trudniejszym stawało się utrzymanie przy życiu ludzi z którymi walczyła, ale czy Bishamonten nie jest bogiem honorowej śmierci? Tego ostatniego ciosu zdawanego w walce? No cóż, ciężko ukryć że jest, więc czy wyznawczyni mogła przeciwstawić się jednemu z kluczowych założeń wiary? Co prawda mogła, tylko że powoli traciła do tego chęci. Nie dlatego, że chciała zabijać czy uważała to za najlepsze wyjście, ale dlatego że w ten sposób "byłoby lepiej". W końcu musiała wykorzystać swoją siłę do walki, sekunda zawahania zmarnowana na osłabienie własnego ciosu mogła doprowadzić do jej śmierci. Jaki był sens utrzymywania przy życiu kogoś kto próbuje cię zabić? Moralny może i istniał, praktyczny już nie do końca. Decyzja wydawała się, aż nazbyt prosta, Chisana obiecała sobie dawać z siebie wszystko, niezależnie od tego co miało się stać. Czasem na piedestale trzeba położyć przetrwanie, co w świecie Shinobich może wiązać się z czymś więcej, niż tylko ukrywanie się i paniczne próby uniknięcia zagrożeń.
W karczmie było dość tłoczno, właściwie to nic dziwnego zwłaszcza o tej porze, niby ludzie patrzyli na nią rzadziej, niby była w miejscu publicznym, jednak czy któryś z portowców byłby chętny jej pomóc po pamiętnej obronie dobytku rannego shinobi'ego? Mimo tego znalezienie Miyuki w tym miejscu nie byłoby niczym trudnym, nie tylko zjawiała się w tym miejscu, o tej samej porze niemal codziennie, ale i wyróżniała się z tłumu pracujących w porcie mężczyzn, nie tylko aparycją, ale i zachowaniem. Jednak nie przychodziła w to miejsce jedynie z sentymentu czy też kierowana płonną nadzieją na znalezienie białowłosej, było coś jeszcze. Tylko w ten sposób mogła skontaktować się z Tamidą, chociaż po ostatniej rozmowie odniosła wrażenie, że ta może ją obserwować to do tej pory nie zdarzyło się, by Hachi z informacjami o dalszym treningu pojawił się w innym miejscu. O ile tymczasowo mogła zawiesić treningi na przeznaczonym do tego polu, o tyle odrzucenie dalszego rozwoju w sferze wykorzystywania bram chakry byłoby zwykłą głupotą.
Z zamyślenia wyrwał ją dopiero zbliżający się mężczyzna. Tłumne i głośne pomieszczenie, oraz to że dziewczyna była pogrążona we własnych myślach sprawiło, że ujrzała go dopiero teraz. Osobnik ubrany w brązowy płaszcz z twarzą ukrytą w kapturze zbliżał się szybkim krokiem, był zdenerwowany? Tego nie wiedziała, tak samo jak i tego czy zmierza w jej stronę. Osobnik był jednak na tyle podejrzany, że Miyuki postanowiła uważniej go obserwować, będąc gotową odskoczyć w wypadku ataku. Może i była to przesadzona reakcja, ale dziewczyna nie miała pojęcia kim on jest, czemu zbliża się w jej stronę no i co najważniejsze... dla kogo pracuje.
0 x
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 7 cze 2018, o 21:49
Misja Rangi - C - 3/...
- Rok 384 - Zima - Chisana Miyuki -
- Tawerna przy porcie -
- Konkurencja -
" Humor losu "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUd ... &index=105 [/youtube]
Dla kogo pracuję mężczyzna w brązowym płaszczu, czy to było twoje pierwsze skojarzenie? Może nie pracuje dla nikogo i ot, jest sobie po prostu gościem w płaszczu który usiądzie obok, zamówi posiłek zje i wyjdzie. Może to żeglarz który zwyczajnie chronił się przed chłodnymi temperaturami, deszczem bądź śniegiem i zwyczajnie, nawet tutaj mu zimno. Może to członek jednego z wielkich rodów? A może jednak to nikt ważny? Tak czy inaczej ty postanowiłaś go obserwować i nie wykonywać żadnych znaczących ruchów a on zbliżał się coraz bardziej z każdym krokiem. Ostatecznie stanął nad tobą w całym tym gwarze i hałasie który panował w lokalu. Odchrząknął zakrywając przy tym usta przy pomocy dłoni by po chwili poprawić zapięcie swojego płaszcza pod szyją. Bierze głęboki oddech i wyrzuca z siebie dosyć niskim głosem który mógłby wydać się znajomy jednak nie jesteś wstanie stwierdzić czy go znasz, przynajmniej w pierwszej chwili. - Chisana Miyuki? - Tak, wypowiedział twoje imię - Kondo Kazuki! - Powiedział podniesionym głosem, wyraźnie bardziej radosnym i tym razem mogłaś być pewna z kim rozmawiasz, znałaś ten głos. Mężczyzna ściągnął kaptur z głowy i przysiadł się do ciebie całkiem szybko i bezprecedensowo. Twoim oczom ukazała się znajoma twarz, twarz którą rozpoznajesz jako osoby pracującej dla twojego ojca, zazwyczaj Kazuki był dla ciebie miły, zdarzało mu się z ciebie czasami żartować. Były to jednak drobne żarty mające na celu rozluźnienie, chociaż, nie wszystkie można tak odebrać. Tak to już jest z tym humorem. Każdy reaguje na niego inaczej a to co jednemu wydaje się śmieszne boli innych.
Miał on krótkie, szpiczaste czarne włosy, i niebieskie oczy, zasiadał przy stole z szerokim uśmiechem na twarzy - Chciałem tylko sprawdzić jak bardzo czujna jesteś. - Rzucił w twoją stronę kładąc przy tym ręce na stole - Nie myśl zbyt dużo o tym co się wydarzyło, na zajęcie Ci czasu jest dla Ciebie zadanie. Jestem całkiem zaskoczony, że ojciec powierza to tobie a nie mi, ale takie było jego życzenie. - Pokręcił głową wyciągając z za płaszcza zwój. Położył na na stole przed sobą. Był on zamknięty i zapieczętowany. - Nie będę ci zabierał zbyt dużo czasu, czy chcesz się tym zająć decyzja należy do ciebie. W zwoju masz podany adres i nazwisko. Tutaj sprawa rozchodzi się o pozyskanie nowego partnera handlowego. Mam mówić dalej? - Obrócił głowę w twoją stronę przyglądając ci się przez chwilę. W tej samej chwili podniósł rękę która całkiem szybko została dostrzeżona przez tutejszych pracowników i w mgnieniu oka dokonał zamówienia posiłku. Nie było to nic wymyślnego, ot skorzystał z okazji, że może zjeść i zarazem zająć się sprawami ważniejszymi. Gwar w tawernie nie zmniejszał się, ludzi przybywało więc miejsce to stawało się nieco bardziej zatłoczone, nikt nowy jednak do was się nie przysiadał.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 7 cze 2018, o 22:10
Mężczyzna z każdym krokiem zbliżał się do Miyuki, no cóż mogło to znaczyć dwie rzeczy, albo przypadkiem zmierzał w kierunku czegoś co znajdowało się za nią, albo... Szedł wprost do niej. O ile pierwsza opcja była możliwa, o tylu Miyuki przestała wierzyć w dziwne zbiegi okoliczności i nagłe spełnianie się marzeń, tak się kończą zawody, a kiedy dochodzi do nich ból i możliwość czy wręcz pewność, że w końcu się powtórzą człowiek staje się ostrożniejszy, niż powinien. Stres to straszliwa rzecz, a w połączeniu z ciągłym poczuciem zagrożenia i podejrzliwością dość szybko może zamienić się w paranoje. Tylko czy jeśli masz na karku jakąś grupę zajmującą się niezbyt legalnym procederem, w skład którego wchodziły podpalenia, zastraszenia i tortury, to paranoja nie jest czymś dobrym? Naturalną odpowiedzią na zagrożenie? W końcu kiedy nie wiadomo z której strony może nadlecieć nóż, najlepiej patrzeć we wszystkie... Z drugiej strony jeśli otoczą cię wrogowie to przynajmniej bez zastanowienia możesz atakować w dowolnym kierunku. Mężczyzna w płaszczu, czy był zagrożeniem? Prawdopodobnie. No przynajmniej do chwili, aż nie zbliżył się na tyle by móc nawiązać kontakt z młodą Chisaną, która w pierwszej chwili nie rozpoznawszy głosu napięła mięśni do granic możliwości, w końcu obcy znał jej imię... Co prawda Saiki, który postanowił po namówieniu jej na sparing użyć żelaza nie posiadał takich informacji, albo co bardziej pasowało do przyjętej przez niego roli udawał, ze jej nie zna, ale ten obcy? No cóż, nie do końca był obcym, w końcu pracował dla jej ojca. Miły człowiek pomagający w interesach. Widząc jak mężczyzna zdejmuje kaptur młoda Kunoichi uśmiechnęła się szeroko, chciała zapytać co robi w nie ma co ukrywać podrzędnej karczmie, jednak postanowił rozwiać on jej wątpliwości na tyle szybko, iż nie zdążyła.
-Ostatnio chyba do przesady, jak tylko zobaczyłam, że się zbliżasz zaczęłam zastanawiać się czy dla pewności nie podczepiłeś notki do noża. - Odpowiedziała, uśmiechając się nieco szerzej. Kazuki był zaufanym człowiekiem, w jego obecności mogła pozwolić sobie na chwilę rozluźnienia... Chociaż czy nie to samo myśleli rodzice Miyuki podczas jej sparingu z Aizawą? Tego samego, który skończył się na wysłaniu jej oraz Karasu do szpitala? -Może myśli, że negocjacje spodobają mi się bardziej, niż bieganie za bandziorami... Albo chce żebym była w stanie przejąć kiedyś interes... Tak właściwie to Karasu nadal jest zły za Aizawę? - Zapytała, właściwie to była ta ważniejsza kwestia. Karasu wydawał się wiedzieć więcej o białowłosej, może nawet znał jej rodzinę, albo wiedział co się stało. Niestety od tamtego cholernie nieudanego dnia stał się dziwnie cichy... znaczy bardziej, niż normalnie, Miyuki miała wrażenie, że się obraził. -Jasne, że chcę! Zaraz tam pójdę, tylko czy emm... myślisz, że powinnam się przebrać? - Zapytała, przesuwając wzrokiem od kastetów i bandaży, po bezrękawnik odsłaniający bliznę szpecącą jej ramię, niby na krześle leżał ciepły płaszcz zdolny zakryć dawną ranę, jednak raczej nie będzie w nim spędzać całej rozmowy. Miyuki z uśmiechem otworzyła zwój, w końcu musiała dowiedzieć się czegoś o swoim nowym "celu".
0 x
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 8 cze 2018, o 00:45
Misja Rangi - C - 5/...
- Rok 384 - Zima - Chisana Miyuki -
- Tawerna przy porcie -
- Konkurencja -
" Nici zaufania "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=LRsEWUd ... &index=105 [/youtube]
Zbiegi okoliczności są ciekawym zjawiskiem, trudno się ich pozbyć z życia codziennego, są jego stałą częścią, czasami komiczną a czasami bywają źródłem bólu, żalu i przykrości sprowadzanej na ludzi przez ten świat, bywa różnie, czasem jest to złośliwość ludzka, bywa to też kwestia złośliwości rzeczy martwych. Czy spełniające się marzenia są dziełem przypadku? Zawsze może to być przecież przeznaczenie, zapisany już los którego nie da się zmienić a jedynie wprowadzić go w życie. Nawet jeśli przeczuwamy, że coś się stanie, nawet te drobne paranoje, czy mają one rzeczywiste odzwierciedlenie w chwili gdzie los może być już odgórnie ustalony? Czyjeś życie oraz śmierć mająca początek i koniec który jest nierozerwalnie związany nićmi losu z wątkami innych ludzi którzy również mają gdzieś tam początek a gdzieś indziej koniec i dążą do nich cały czas nawet o tym nie wiedząc. Nawet twoje spotkanie z chłopcem Uchihą nie było pozbawione próby odmiany czyjegoś losu i poznania prawdy, czy jednak ufasz każdej informacji którą otrzymasz? Bezgranicznie jakby zawsze i każda była prawdziwa?
Szpiczasto włosy pokiwał parokrotnie głową widząc jak dostarczane jest jego jedzenie, drobny posiłek który miał zaspokoić jego potrzeby w tej chwili. - Notki do noża? Zastanawiałem się czy nie rzucić ci z oddali kunaia z karteczką. Prawdę powiedziawszy chciałem zobaczyć jak podskakujesz ze strachu. Powstrzymałem się i teraz żałuję. - Uśmiechnął się gdy zaczynał wcinać swoją ryżową potrawkę, miał do tego wielką łyżkę na którą nabierał go dosyć sporo, przecież nie będzie wybierał ziarenek jedno po drugim z talerza, mimo, że takie postępowanie byłoby śmieszne i raczej na pewno odpowiadało jego stylowi bycia. - Być może... Może chodzi mu o pozbycie się ciebie na trochę z domu, może chce byś zainteresowała się czymś innym niż ciągle tą jedną sprawą. Dać ci coś do myślenia. - Słysząc jak wspominasz o Karasu i Aizawie podrapał się z tyłu głowy spoglądając na ciebie z drobnym przekąsem, jego twarz nieznacznie się wykrzywiła. - Zły to niewłaściwe słowo. Zawiedziony? To chyba dobre słowo. - Powiedział spoglądając na Miyuki i jej odzienie. Jego wzrok pozbawiony był jakichś podtekstów ot zwyczajnie się spojrzał lustrując ją wzrokiem przez moment - Może i powinnaś się przebrać. Poczekaj jednak - Złapał za zwój nim ta zaczęła go rozwijać. Położył na nim swoją dłoń gdy ta za niego chwyciła - To dłuższa wyprawa. Nie załatwisz tego w pięć minut. Może ci to zająć od kilku dni do tygodnia. Tobie, albo nam. - Spojrzał na nią poważnym wzrokiem, takie spojrzenia rzucane przez Kazukiego nie były częste, chwilowe zamarcie i przeszywający wzrok nie były w jego stylu - Jeśli chcesz mogę iść z tobą. Twój ojciec i tak stwierdził, że powinienem Cię obserwować podczas tego zlecenia. No ale spójrz na to, jestem tutaj i Ci to mówię zamiast bawić się w szpiega. Mogę albo z tobą iść albo... Nawet nie będziesz wiedzieć a ja będę wiedział wszystko. Zostawiam tę decyzję tobie. - Westchnął biorąc kolejne kilka łyżek swojej potrawki - Zdecyduj jak chcesz - Zwolnił dłoń ze zwoju cofając ją do siebie, nie skrył jej jednak ani nie zostawił swobodnie na stole, chwycił za kubek do którego nalano mu wody. Napił się patrząc i oczekując na twoje reakcje.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 8 cze 2018, o 12:25
Lecący nóż na pewno rozluźniłby atmosferę. Przerażenie Miyuki w takiej sytuacji byłoby zapewne częściowo wyjaśnione. W końcu normalny człowiek widząc jak bezwładne, rzucone przez shinobiego ostrze zbliża się w jego stronę najpewniej popadłby w panikę... O ile by zdążył. Chisana nie była jednak zwykłym człowiekiem, chociaż gdyby ktoś miał oceniać poprzez zdolność do wykorzystywania chakry, młoda Kunoichi, no cóż nie byłaby Kunoichi. Czym innym jest kontrola niebieskiej energii wewnątrz swojego ciała, a czym innym kształtowanie jej na zewnątrz, wpływanie za jej pomocą na kształt otaczającego świata. Co prawda dziewczyna nauczyła się uwalniać z ciała niebieską energię, ale jedynie w niewielkich ilościach i w czystej postaci. Czy jednak to jest najważniejsze w byciu shinobi? No cóż, pewnie wiele osób powiedziałoby, że tak i chyba tylko Miyuki była w tej nielicznej grupie, która może z przymusu twierdziła, że ciało może być bronią równie niebezpieczną co ogromne kule ognia, czy inne niszczycielskie techniki. Co prawda nie była to broń zdolna spacyfikować cały obszar w krótkiej chwili, jednak w starciu z pojedynczym celem sprawdzała się wręcz idealnie, zwłaszcza gdy trzeba było obezwładnić kogoś poprzez łamanie żeber, co młodej Chisanie zdarzało się, aż nazbyt często. Im stawała się silniejsza, tym ciężej było utrzymać przeciwnika "przy życiu", może o to chodziło białowłosej? Ograniczając się w walce z silniejszym przeciwnikiem szanse na zwycięstwo drastycznie malały. No cóż, "z wielką mocą, wiążę się wielka odpowiedzialność", jak to powiedział pewien umierający staruszek. Tylko czy rozsądnym jest brać taką odpowiedzialność na siebie? Tak, lecz dopiero w chwili, gdy zda się sobie sprawę z konsekwencji... Gdy będzie potrafiło się z nimi pogodzić.
-Nie ma czego, po prostu nie zobaczyłeś jak rzucam w ciebie stołem. - Zaśmiała się Miyuki. Chociaż tak właściwie w obecnej sytuacji byłaby gotowa to zrobić, nie dość że solidny blat zatrzymałby ostrze to może nawet trafiłaby nim Kazukiego, jeśli rzeczywiście najlepszą obroną jest atak, to rzucenie stołem zdecydowanie wpisywało się w tę zasadę. -Smacznego... Może i tak jest, ale nie wiem czy to najlepsze wyjście, załatwię to i wrócę do poszukiwań, jestem już blisko, ehh... Gdybym tylko miała upoważnienie na wejście do więzienia, byłoby już po wszystkim. - Powiedziała szczerze. No cóż, strażnik który "zarządzał" więźniami nie był na tyle miły by spróbować zrozumieć Miyuki. Rozkazy były jasne i nie mógł ich złamać. -Powinnam była bardziej uważać, tak łatwo mnie oszukała... - Nic dziwnego, że Karasu się zawiódł. W końcu to on przekonał Metsuke do urządzenia sparingów, znalezienia jej sensei, tylko że skończyło się tak, jak się skończyło. -Lepiej będzie jeśli pójdziemy razem, w końcu znając mnie coś zepsuje... No i masz o wiele większe doświadczenie. Skoro ma to trwać kilka dni powinnam iść się spakować, kiedy ruszamy? - Powiedziała z uśmiechem. We dwójkę zawsze raźniej, a gdy chodzi o negocjacje, to obecność kogoś kto się na tym zna, jest nawet bardziej niż wskazana. Może i Miyuki była obecna przy kilku takich spotkaniach, a ojciec zdążył przekazać jej nieco "kupieckich zdolności", ale to wciąż za mało...
0 x
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 9 cze 2018, o 00:30
Misja Rangi - C - 7/...
- Rok 384 - Zima - Chisana Miyuki -
- Tawerna przy porcie -
- Konkurencja -
" Rozluźniona atmosfera. "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=yhDpQCL ... D3E7F82D01 [/youtube]
Czy lżejsza atmosfera to było to czego potrzebowała młoda Chisana? Shinobi też człowiek, też musi radzić sobie z ludzkimi przywarami, jest pełen lęków i wątpliwości które może próbować zwalczyć, posiada też jednak masę ludzkich zalet takich jak determinacja i nieustępliwość. Kształtowanie energii to proces który shinobi ćwiczy cały czas, przez cały okres jego życia i zmagań znajduje on inne sposoby na jej mieszanie i uwalnianie przez co się rozwija. Czy jednak Miyuki rozwija w sobie chakrowe zdolności? Czy ma to nawet jakieś znaczenie? Ninja może być nawet i osoba które nie korzysta z chakry tak jak większość. Każdy podąża swoją własną drogą, ścieżką która kreuje się na bazie jego przeszłości, marzeń i wyrzeczeń, każda ścieżka jest inna. Część shinobi potrzebuje celu, właśnie ci którzy chcą czegoś dokonać stają się wielcy, nie ważne jak zaczynali, prawdą jest, że właśnie tacy sięgają nieba. Czy kontrola samej siebie to nie jest krok w tył? Krok który oddala cię od osiągnięcia twojego upragnionego celu? Celu w stronę którego prowadzi każdy twój krok aż nastąpisz na ten konkretny, ten jeden który zacznie cię cofać, czy późniejszy ból i okrucieństwo warte jest zignorowania tego kroku w tył? Czasami by wykonać krok w tył należy cofnąć się nie o jeden a o wiele.
Kazuki położył dłonie na swojej głowie, na jej tylnej części z łokciami skierowanymi ku górze, wyraźnie uśmiechał się - To mógłby być ciekawy widok, nie chcę jednak ryzykować. - Znał on możliwości dziewczyny, częściowo wiedział z czym się mierzy. Może nie łączyło go z rodziną Chisana aż tak dużo, mimo to znał jej ojca, pracował z nim i często miał okazję się z rodziną kupca spoufalać. Nie chciałby ryzykować takiego przebiegu zdarzeń, teraz zdał sobie dopiero sprawę jak mogło się to skończyć, nie przejmował się tym jednak za bardzo. W końcu do tego nie doszło, prawda? - Itadakimasu! - Złożył dłonie i kiwnął głową, lekko i płynnie - Całkiem zapomniałem. Czasem jak się człowiek do ciebie dosiądzie to tak go zagadasz, że głowę straci - Tym razem się nie uśmiechał, jego twarz jednak nie była smutna ani poważna, ot, zwyczajna. Ciągłe uśmiechanie się może być dziwne, zwłaszcza, że aż tak dużo starszy od Miyuki nie jest. Ma przecież dopiero nieco więcej niż dwadzieścia lat, ale przecież dżentelmen ani wieku nie podaje, ani pań o niego nie pyta. Trudno, żeby pytał jeśli doskonale wie w jakim wieku jest dziewczyna. - Upoważnienie wejścia do więzienia? - Zmarszczył brwi zanurzając łyżkę w swoim ryżu na talerzu. - Prawdę powiedziawszy to moja sprawka. Dostałem polecenie monitorować sytuację z tą zabójczynią, tak jakby to sprawka moja i Metsuke-sama . - Wzruszył ramionami wpatrując się przez chwilę w swój talerz - Tylko wykonuję polecenia. Tak naprawdę nic mi do tego... To prawda, ale co mogłaś niby zrobić? Cała ta sprawa zresztą jest jakaś lepka. Im szybciej sobie odpuścisz tym szybciej o tobie zapomną, jeśli będziesz kopać to tylko będziesz narażać wszystkich i mnie i ojca i siebie, wszystkich. Pomyśl trochę o innych Miyuki - Powiedział kładąc dłoń na zwoju i przesuwając go na lewą stronę blatu stołu, bardziej do siebie. - Po to tu jestem, nie praw mi tutaj kazań o tym jaki to świetny jestem, wiesz, że jeśli będziesz chciała to staniesz się silniejsza, dużo bardziej od innych. Przyznam, że do tej pory podziwiam to jak się zbuntowałaś by zostać doko. - Zaśmiał się, właściwie to był to nieznaczny, chwilowy uśmiech który ciutkę wymknął się z pod kontroli. - Musisz, nie masz innego wyjścia. Skoro idziemy razem to szczegóły przedstawię ci w drodze. Wyruszymy jutro rano. Jedziemy do Yusetsu. Nie wiem co nas tam spotka. Wolałbym jednak byśmy byli gotowi na kilka ewentualności. Tak samo ty. - Powoli dokańczał już zamówione przez siebie jedzenie, co i rusz brał łychę napełniając ją do połowy i dokańczając swoje danie. Był to zwykły i naturalny gest, przecież nie marudził, że mu jedzenie nie smakuje. - Jak skończymy to cię odprowadzę i powiem ci coś niecoś więcej o tym co mamy zrobić. - Przejechał dłonią po wierzchniej części zwoju by zaraz po chwili schować go ponownie do swojej kieszeni.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 9 cze 2018, o 11:28
Chwila rozluźnienia mogła zdziałać cuda, nawet jeśli nie do końca była ona wskazana, to chwilami trzeba sobie odpuścić, w końcu inaczej ciężko zachować zdrowie psychiczne. Tylko czy nawet z przyjacielem można być pewnym, że jest się bezpiecznym? Co prawda ze strony Kazuki'ego nic jej nie groziło, jednak nie był on jedynym obecnym w karczmie. Czy spokojny obiad w podrzędnej karczmie mógł być prawdziwy? No cóż, był realny, dział się, ale czy to nie jest ten moment kiedy wszystko idzie dobrze? Tak jak wtedy, gdy wszystko szło po jej myśli, a cel został niemal spełniony życie postanowiło wbić jej kunai'a w brzuch. Jak długo trwać mógł błogi spokój? Miyuki nie była pewna, nie chciała być, próbowała po prostu cieszyć się chwilą jednak z tyłu głowy wciąż miała przeświadczenie, że coś musi się stać. W chwili, gdy będzie spokojna, szczęśliwa, po raz kolejny zostanie wystawiona na próbę, tylko czy podoła kolejnej? Wiedziała, że jest silniejsza, właściwie z każdym treningiem czuła się coraz lepsza, ale czy bycie lepszym od siebie z wczoraj było wystarczające? Czy nie rozwijała się zbyt powoli. Może z ostatnim zagrożeniem poradziła sobie o wiele mniejszym kosztem jakim był shuriken wbity w okolice lewej piersi, tylko czy następnym razem nie będzie ciężej? "Szef" na pewno wiedział już jak skończyła się kolejna próba, znów wyszła cało i o ile dla Miyuki była to dobra wiadomość, w przypadku tej nieznanej z imienia persony było wręcz przeciwnie. Miyuki była ofiarą, która nie chciała się poddać, małym przypartym do ściany kotkiem, który drapał na oślep jakimś cudem wciąż odganiając od siebie gończe psy. Tylko jak długo trwać miał taki stan rzeczy? Jak długo miała pozostać ofiarą? Chciała polować, odnaleźć tamtego mężczyznę, a może kobietę i "zakończyć strach". Tylko, że nie wiedziała nic więcej po za tym, że ktoś taki jak on istnieje.
Chisana wciąż wodziła po talerzu, jakoś nie miała apetytu, -Gorzej, że pewnie musiałbym za niego płacić. - Dopowiedziała, uśmiechając się. No cóż, chcąc nie chcąc zniszczenie stołu raczej nie należało do rzeczy z którymi można łatwo się ukryć, zwłaszcza gdy codziennie wracało się do miejsca, gdzie się tego dokonało. Chyba lepiej, że do niczego takiego nie doszło. Na następne słowa nie odpowiedziała, niezbyt wiedziała co, po prostu patrzyła na swojego rozmówcę, chwila spokoju, nieuwagi... Mimowolnie odwróciła się za siebie, na szczęście wydawało jej się, że w karczmie panował spokój. -Wiesz, że gdybym się tam dostała mogło być już po wszystkim? -Zapytała z wyrzutem.-Naprawdę potrzebuje jakichś dokumentów czy to twój pomysł? - No cóż, dwa cele, do których mogła zbliżyć się dzięki krótkiej wizycie odeszły w niebyt... Miyuki westchnęła cicho, znalazła winowajcę i właściwie miała ochotę mu nawrzucać, ale powstrzymała się, nie miała zamiaru psuć stosunków z Kozukim, zwłaszcza że nie była to jego wina. -Myślę o was, tu nie chodzi o to czy odpuszczę szukanie Tensy czy ich szefa... Wiesz kiedy byłam z Aizawą za psiarnią powiedziała o co chodzi, nie wiem czy chcą potraktować mnie jak przykład... Powiedziała mi wprost, wysłali ją po to, żebym bała się być Shinobi, nie ważne czy działającym w ich sprawie czy jakiejkolwiek innej. Tu nie wybór między zostawieniem ich, a drążeniem, tylko między byciem Shinobi i dorwaniem ich, a rzuceniem tego wszystkiego. Sam wiesz, że nie chcę tego zostawiać... Między nami mówiąc, ostatnio na polu treningowym spotkałam pewnego shinobiego, zaproponował mi sparing... No cóż, o ile na początku było w porządku to kiedy wyjął shurikeny doszło do mnie, że nie tylko ty mnie obserwujesz. - Powiedziała lekko poirytowana. No cóż, Miyuki już zdarzyło buntować się przeciw rodzicom, a teraz? Nie chciała żeby stała się im krzywda, tylko czy była w stanie poświęcić swoją wolność dla bezpieczeństwa? Pies w klatce też jest bezpieczny, ale czy jest szczęśliwy? -Kobieta musi czasem postawić na swoim. - Odpowiedziała, uśmiechając się szczerze. Nie miała ochoty na więcej wyrzutów czy czegoś w tym rodzaju. -Właściwie skoro mamy czas, mógłbyś powiedzieć mi jak jest w Yusetsu? Nigdy tam nie byłam... No i ciekawi mnie co to za ewentualności, w końcu muszę zabrać ubrania i nie wiem czy dobrać suknie pod kolor miecza czy może złota?
0 x
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 9 cze 2018, o 13:59
Misja Rangi - C - 9/...
- Rok 384 - Zima - Chisana Miyuki -
- Tawerna przy porcie -
- Konkurencja -
" Własne cele, wspólne konsekwencje! "
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=YKCaqDZ ... 82D01&t=4s [/youtube]
Każda sytuacja budzi reakcję, czy każda reakcja jest jednak prawdziwa i odpowiednia do tego co się wydarzyło? Ludzie reagują różnie, czasami przesadzają a innym razem ich zachowanie nie jest wystarczające. Obiad w znanym sobie lokalu to część jakiegoś rytuału, czy jednak to coś dziwnego i nie realnego? Po każdej burzy niebo jednak się oczyszcza z chmur pozostawiając po sobie spokojnie w żaden sposób nie skażone niebo. Mimo, że to długa ścieżka to to być może w końcu dowiesz się kim naprawdę jesteś do czego przynależysz. Odpowiedzi których poszukujesz będą tylko twoje. Czy osoba która się nie poddaje może zostać nazwana ofiarą? Ofiarą jest ktoś kto się poddał i poległ a Miyuki wciąż trwa w swoim celu nie zważając na nic.
- Ciekawe kto zje szybciej - Rzucił swobodnie czarnowłosy popijając wodę. Jasnym było, że nie oferował rywalizacji a jedynie pogodnego ducha. - Pewnie tak i pewnie nie tylko za stół - Opierając się jedną ręką o stół i spoglądając przy tym na Chisanę. To prawda, kto wie czy w wypadku takiego działania nie ucierpiałby ktoś jeszcze, ktoś postronny. Czy wtedy Miyuki byłaby dumna ze swoich umiejętności? Umiejętności które doprowadziły do czyjejś krzywdy przez zwyczajny przypadek? Zrządzenie losu? Kto wie, może właśnie w tej chwili to nie miało się wydarzyć. - Dalej obawiasz się, że przyjdą kolejni? - Westchnął zaraz po tym jak ta zaczęła się nerwowo oglądać za siebie. - Gdybyś się tam dostała to tylko byś się zawiodła - Odparł nie odwracając się nawet w jej stronę. - To byłaby tylko okazja by się wydostała o ile już tego nie zrobiła - Wzruszył ramionami nie wzruszony swoimi słowami - Ale, ale... Nie ma się czym przejmować i tak byś się tam nie dostała bo faktycznie potrzebujesz zezwolenia z biura Shirei-kana. No i to pomysł twojego ojca byś nie drążyła głębiej w tej sprawie. - Zaczął szybko i nieznacznie machał rękami tak jakby nic się nie stało, w sposób niemalże odrzucający powagę z jaką dziewczyna chcę te sprawę traktować. Po chwili to ona jednak zaczęła mówić a Kozukiemu nie pozostało nic więcej jak słuchać, dlatego też przez chwilę się nie odzywał tylko najzwyczajniej w świecie dokańczał swój posiłek tylko odrobinę lustrując przy tym okolicę. Wydawało się, że słuchał, czy jednak dokładnie? - Aj, aj, aj... Naprawdę przejmujesz się tym co powiedziała? To bez znaczenia, mogła powiedzieć wszystko a ty wierząc w to idziesz jak po sznurku w takim kierunku w którym Cię pokierują. - Odsunął od siebie talerz który w tej chwili był już pusty. Dopił napój jaki mu doniesiono i poprawił się na siedzeniu. - Pewnie, że nie tylko ja. Między nami - Rozejrzał się, jednak nie w jakiś poważny sposób, bardziej szyderczy i drwiący - Uchiha są bardzo zamknięci w sobie wiesz? Też cię obserwują - Podniósł nieznacznie brew zaraz po tym jak odsunął się od dziewczyny wracając na swoje miejsce. Zaśmiał się słysząc twoje uparcie, wyciągnął z torby zwój który schował do niej wcześniej w trakcie rozmowy, popatrzył na niego przez chwilę by potem przewrócić wzrok na dziewczynę. - Powiem ci, że im bardziej drążysz tym jest gorzej, uwierz mi. Czasem to co robimy przybiera odwrotne skutki od zamierzonych - Czy jednak chłopak mówił z doświadczenia czy może wygłaszał ludowe mądrości od tak sobie z buta? Pozostało to już tylko i wyłącznie twojej ocenie. Są różne poziomy klatek, są klatki i mniejsze i większe, niektórym odpowiadają te o większych gabarytach i nie myślą o wolności bo co ona dla nich zmieni?
- Yusetsu... Podobnie jak tutaj z tą różnicą, że tam mieszkają psiarze. Gdzie i rusz nie pójdziesz to wszyscy mają zwierzaki. Nie przeszkadza mi to jednak to dosyć specyficzne miejsce. Co do ubrań. Jak już wiesz idziemy tam w interesach, coś w rodzaju negocjacji. Wybierz coś. Nie będę przecież cię ubierał ani grzebał w twojej szafie. - Spojrzał z drobnym wyrzutem w sufit wypuszczając z siebie powietrze - Co by powiedział twój ojciec gdybym to robił - Zaśmiał się przy czym po chwili wstał spoglądając na towarzyszkę - Skoro chcesz być samodzielna to zostawiam kwestię przygotowania w twoich rękach - Wzruszył ramionami by szybko skrzyżować je na piersi. Zerknął w stronę przechadzającej obok kelnerki z szerokim uśmiechem. - Będziesz gotowa na jutro? Wyruszymy rano o siódmej z pod bramy miasta. Tam wprowadzę cię w dodatkowe szczegóły. Jakieś pytania? - Rozłożył ręce, po chwili jednak schował ponownie trzymany w ręce zwój opierając jedną z rąk na swojej nodze i tym razem spojrzał na ciebie dużo poważniej niż przedtem.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 9 cze 2018, o 15:54
Klatki miały to do siebie, że zawsze nimi były i właściwie były obecne w całym życiu. Prawdziwa wolność, niezależność, mogła być znana tylko tym którzy nie byli uwikłani w sieć powiązań między ludźmi, bo czy ktoś nawet robiący to czego chce tak naprawdę jest wolny? Gdy z tyłu głowy pojawiają się myśli o innych, co pomyślą bliscy? Czy będą bezpieczni? Wolność... coś nieosiągalnego, mrzonka, nie mająca prawa bytu, bo nawet marząc o niej wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z czym wiąże się ta prawdziwa... z samotnością. Ale czy wolność nie jest jak szczęście? Dla biednego szczęściem będzie nieco pieniędzy, dla bogacza władza... Dla więźnia wolność jest w miejscu gdzie kończy się cela, a dla kogoś teoretycznie wolnego? Gdzieś gdzie nie ma nakazów, obyczajów czy zakazów wypracowanych przez lata tradycji? Czy zawsze warto o nią walczyć? Dobrobyt zmienia ludzi, sprawia że stają się słabi, podążają za nie mającymi prawa bytu marzeniami... Czy pozorna wolność nie jest lepsza od tej prawdziwej? Pewnie zależy to od osoby, ale dla większości wiązać się będzie z posiadaniem nie tylko obowiązków czy zakazów, ale i praw... Miyuki była wolna, mogła robić właściwie co tylko chciała, więc w czym był problem? Strach, niepokój, to one powoli odbierały zdrowy rozsądek, chwila w której widziała tylko dwa wyjścia, zamknąć się za bezpiecznymi murami, porzucić marzenia, tylko po to by nie czuć strachu? Oddać tę "wyimaginowaną" wolność w zamian za "bezpieczeństwo"? Pozbyć się strachu razem z marzeniami? Może niektórzy w takiej sytuacji byliby zdolni zamknąć się w złotej klatce, z tym że nie Miyuki. Od zawsze starała się za nimi podążać, poświęcała ogrom czasu na treningi, właściwie dostosowywała całe swoje życie pod to, by te nie wyszły na jaw, a gdy już wszystkie karty zostały odkryte, gdy rodzice "zaakceptowali" jej decyzję miała to porzucić? Tylko dlatego, że zrobiła coś dobrego, a konsekwencje okazały się ciężkie do przetrawienia? No cóż, tak byłoby najrozsądniej, ale nie w jej stylu. Może nie dlatego, że musiała dokończyć to co zaczęła, chodziło o marzenia, cele które przed sobą postawiła. Jeśli miała je porzucić ze względu na to, że to trudne to po co to wszystko?
-Gdybym postawiła na ciebie mogłabym się wymądrzać. - Powiedziała, starając się wyglądać tak jakby właśnie odkryła nowy kontynent. -Nigdy nie wiadomo, ale lepiej myśleć pozytywnie. -Odpowiedziała dość krótko, nie zdając sobie sprawy z potencjalnych konsekwencji rzutu. Nie dlatego, że nie potrafiła się domyślić, po prostu nie zaprzątała sobie nimi głowy, co prawda gdyby miało dojść do jakiejś konfrontacji postarałaby się by nie ucierpiał nikt postronny, ale podczas zwykłych żartów... no cóż, kto by się czymś takim przejmował? -Jeden już przyszedł, dzień po moich odwiedzinach w więzieniu, no i pojawił się na rano na polu treningowym, może to przypadek, ale mam wrażenie, że mogą wiedzieć więcej, niż mi się wydawało... Chyba zaczynam wariować... - Zakończyła wypowiedź nieco smutniejszym tonem. W końcu zaczynała rozumieć, że ta sprawa to dla niej zbyt wiele... Mogła ją porzucić, zostawić w rękach straży, tylko czy ojciec już tego nie zgłosił? I nie dało to żadnego efektu. Co prawda Miyu nie miała tego za złe, szanowała strażników, ale sam fakt, że nie są w stanie dorwać jakiegoś tam "szefa", którego ludzie odpowiadali za podpalenia czy tortury, rzucał cień na ich kompetencje.-Sam wiesz co to znaczy, nie poddam się tak łatwo, przecież shirei-kan można spotkać po awansie prawda? Wystarczy, że będę wystarczająco silna i zrobię coś "wielkiego", jak dorwanie szefa jakiejś bandy... Powiedz mi, czy to wszystko się nie łączy? Dorwę go, dostanę awans, poproszę shirei kan o zgodę i dowiem się co z Tensą, a jeśli nie wie nic więcej, to będę szukać jej dalej. To proste. - Wyjaśniła Kozukiemu swój punkt widzenia, który przynajmniej Miyuki wydawał się logiczny, zwłaszcza, że była niemal pewna, że Aizawa wie coś jeszcze, chociażby zna imię siostry białowłosej... Jeden cel był przystankiem, środkiem do osiągnięcia innego... Wszystko miało ze sobą związek, wystarczyło iść jak po sznurku, a że nie będzie to proste, to nic. W końcu co w życiu jest proste? -Domyślałam się, chociaż nie wiem co o tym myśleć, stoję po ich stronie, uczyła mnie jedna z ich akolitek, zajęłam się sprawą podpalaczy w ich osadzie, broniłam rannego najemnika i jego dobytku... - Przerwała na chwilę, starając się przywołać na twarz chociażby cień uśmiechu. -Z jednej strony tak, z drugiej jeśli to zakończę wszystko będzie dobrze, prawda? -Zapytała, co prawda była uparta, zwłaszcza gdy wydawało jej się, że ma rację, ale powoli zaczynała wątpić w słuszność swoich poczynań... -Podsumowując, dużo piesków, brzmi jak miejsce gdzie chce zostać. -Zaśmiała się cicho, by ukryć rumieniec po słowach odnośnie szafy.-Nie mam żadnych... w takim razie do zobaczenia rano. - Odpowiedziała wstając od stołu. Tak więc nadszedł czas na przygotowania, a może podsumowanie ich już rano? Kto wie...
[z/t]
0 x
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431 Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski - Blond włosy długością do ramion - Zielone oczy - w stylu Yamanaka - Wzrost 161 - Łuskowaty kombinezon - Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska Duży miecz na plecach Plecak Kabura z prawej strony na udzie.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso
Post
autor: Yamanaka Inoshi » 9 cze 2018, o 17:19
0 x
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 23 lip 2018, o 17:39
Kiedy w końcu mieli już kimono musieli teraz zadecydować gdzie się udadzą na odpoczynek. Nie odpowiedziała mu dlaczego kimono, więc może wzięła po prostu z tego względu, że jej się spodobało, więc zamierzała kupić? Kiedy tak myślał ku jego zaskoczeniu Sora złapała go za rękę i zaczęła prowadzić. Trzeba było przyznać, że mogło to wyglądać dość specyficznie kiedy dziewczyna trzyma kimono pod pachą, w jednej ręce parasolkę o którą się podpiera, a w drugiej trzyma chłopaka za rękę prowadząc go do jakiejś tawerny. Można powiedzieć, że na początku ciągnęła trochę chłopaka, ale potem wyrównał z nią tempo. Nie ukrywał, że ciekawiło go kto to była ta Kazuo. Może jakaś mistrzyni? Lub przyjaciółka?
- Kim jest Kazuo?
Miał nadzieję, że nie uraził ją tym pytaniem. Gdyby okazało się, że ta osoba nie żyje mogło by być przykro dziewczynie, a tego nie chciał. Nic nie poradzi jednak, że jest typem ciekawskiej osoby. Musiała jakoś to przeżyć. Rzeczywiście po chwili byli już na miejscu w tawernie. Gdy tylko weszli do środka od razu chłopakowi spodobało się to miejsce. Była to typowa dziura, dla największych mend w mieście. Widać było, że nie dbano tutaj o wystrój ani porządek. Każdy robił co chciał. Szarość i zniszczenia było tutaj widać na każdym kroku, a głowę trzeba było mieć na karku, żeby nie stała się krzywda. Chłopak uśmiechnął się po czym zwrócił do Sory.
- Fajna dziura. Chcesz się zatrzymać na dłużej czy odpocząć?
0 x
Sora
Post
autor: Sora » 23 lip 2018, o 17:52
I tak o to padło kolejne pytanie, tym razem o przeszłość, dotyczące człowieka, który nauczył ją większości sztuczek, z których potrafiła korzystać. -Był moim mistrzem. - Odpowiedziała krótko. Nie zamierzała zagłębiać się w przeszłość, bo i po co? Pojawił się, wykorzystał narzędzie i zostawił, kiedy przestało być potrzebne. Tak jak robi się to ze złamanym ostrzem, tylko że Sora nie była złamana, straciła cel, kogoś kto wydawał jej rozkazy, a gdy znikł wszystko wróciło na wcześniejsze tory, a dziewczyna zaczęła pałętać się po świecie. Właściwie to Saburo pełnił taką samą, albo bliźniaczo podobną rolę, tylko że on raczej nie zamierzał znikać. W końcu dotarli na miejsce, jednak tym razem było nieco inaczej. Kiedy przychodziła tam z tropicielem nikt nawet nie spojrzał w ich stronę, teraz byli widowiskiem. Stali bywalcy, nie byli przyzwyczajeni do widoku nieznajomych. Pijaczkowie, portowcy i inni ludzie, wyglądających jak stereotypowy zbiorek ludzi spod ciemnej gwiazdy. -Odpoczniemy, a potem zdecydujemy. - Powiedziała podchodząc do szynkwasu. Przypomniała sobie gest Kazuo, który rzucał monety w ramach opłaty za pokój i zrobiła to samo. Może nie potrafiła dobrze liczyć, ale pamięć miała dość dobrą. Wzięła podany klucz i ruszyła na górę, licząc że Saburo pójdzie za nią. Gdy weszli zamknęła drzwi i padła na łóżko. -Zawsze powtarzał, żeby uważać w takich miejscach, jeśli nie jest się zdolnym zabić wszystkich.
0 x
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 23 lip 2018, o 19:19
Można powiedzieć, że zaliczył małą wtopę. Czemu przez ten cały czas myślał, że Kazuo jest imieniem damskim? On sam chyba nie wiedział jak żyje. W tym był najlepszy, w swojej głupocie. W każdym razie ten człowiek był jej mistrzem. Nie chciał pytać o nic więcej, po prostu postanowił odrzucić ten temat i nie wracać do niego. Bardzo możliwym było, że wspomnienia które jej zostały mogłyby ją zranić gdyby zaczął dalej pytać, a tego chciał uniknąć. Dał sobie spokój i zakończył temat krótkim spokojnym spojrzeniem skierowanym w dziewczynę. Decyzja co do zatrzymania w tej tawernie, została póki co podjęta przez Sore, która chciała na razie tylko zostać. Trochę dziwnie było mu w ten sposób spędzać czas, ale nie ukrywał, że chyba nigdy jeszcze nie uświadczył dobrego odpoczynku i może się okazać, że naprawdę dobrze mu zrobi. Wchodząc do środka widział spojrzenia wszystkich ludzi, którzy znajdowali się w tej tawernie. Nie spuszczał z nich wzroku patrząc chłodno na każdego z nich, póki nie nastąpił rzut monetą przez Sore, która nie wiedział czemu to zrobiła, ale gwizdnął na ten widok. Wzięli klucze i poszli do pokoju zamykając się w nim, wtedy dziewczyna rzuciła się na łóżko, a chłopak odrzucił swój kij do kąta. Mówił, żeby uważać... czy ich zdolności nie pozwoliłyby zabić co do jednego w tej tawernie? Raczej na spokojnie.
- Przecież z naszymi zdolnościami na spokojnie pozbylibyśmy się każdego zagrożenia w tej tawernie. Ludzie wyglądają na zdziczałych, ale dalej są zwykłymi ludźmi.
0 x
Sora
Post
autor: Sora » 23 lip 2018, o 19:49
Pokój nie był wielki, ale schludny, stały w nim dwa łóżka, szafka nocna i niewielka nadgryziona nieco zębem czasu szafa. Sora wsunęła parasol pod łóżko, nie wstając z niego. Materac nie był zbyt miękki, chociaż przyzwyczajona do spania na ziemi niebieskooka czuła się dziwnie, jakby zapadała się w miękki puch. Większość ludzi zapewne nazwałaby to miejsce zwykłą speluną, ale dla Sory był to luksus na który rzadko sobie pozwalała. Spanie w lesie było wpisane w jej naturę, tam nie musiała przejmować się wścibskimi oczami, ludźmi którzy wiedzieli, gdzie się zatrzymała i mogli donieść straży, gdyby przypadkiem dowiedzieli się o jej zabawach. No cóż będąc z towarzyszem mogła pozwolić sobie na niewielkie ryzyko. -Patrzysz zbyt powierzchownie. - Odpowiedziała spokojnie. No cóż, Saburo mógł nie być świadom tego jakie osoby przyciągają takie miejsca. Nawet jeśli większość czy w tej chwili nawet wszyscy byli zwykłymi słabymi ludźmi, wśród nich mógł znaleźć się ktoś pokroju tamtego tropiciela, a wtedy nawet Sora mogła spodziewać się, że ktoś zakończy jej teoretycznie nieskończony żywot. -Zawsze może znaleźć się człowiek o sile Kazuo, z resztą w piwnicy karczmy było jego "biuro", chociaż raczej można to nazwać lochem. Jeśli on, albo ktoś jego pokroju zauważyłby masakrę prawdopodobnie nawet mnie by zniszczył. - Chyba lepiej, żeby Jashinista był świadom tego co mogło się wydarzyć. Lepiej wyjaśnić to nieco większą ilością słów, łatwiej będzie mu uwierzyć.
0 x
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 24 lip 2018, o 19:19
Mimo wyglądu całej tawerny pokoje nie były jakoś źle wyposażone. Oczywiście nie było jakichś wypasów, ale podstawy zostały zagwarantowane na wypadek gdyby ktoś chciał wypocząć lub spędzić tu noc. Dwa łóżka sprawiły, że mógł być to pokój dwuosobowy gdyby wystąpiła taka konieczność. Było to też dobre miejsce na jakiś odpoczynek lub spędzenie czasu w towarzystwie ludzi, którzy byli podobni do Ciebie. Przeróżni mordercy, złodzieje i najgorsze mendy przecież przesiadywały w tym miejscu. Myślę, że nawet straż mogłaby się nie odważyć tutaj wejść przez co byłby to dobry schron. Kiedy Sora powiedziała, że wyznawca patrzy na to zbyt powierzchownie na początku spojrzał na nią zdziwiony. Jednak gdy zaczęła mu tłumaczyć co ma na myśli w pewnym momencie zrozumiał o co mogło chodzić... i zrozumiał, że jednak się mylił. Miała rację. W takich miejscach można się spodziewać nawet jakiegoś ninja, którego szukają w bingo. Gdyby natrafili na takiego to nie wiele by z nich zostało. Trzeba było uważać i rzeczywiście się pilnować, a przynajmniej póki co.
- Chyba muszę Ci przyznać rację, choć robię to z niechęcią. Jednak rzeczywiście mogłoby się to źle skończyć.
Jego oczy spojrzały na dziewczynę, która leżała na łóżku. Chyba długo musiała nie czuć miękkiego materiału łóżka pod sobą, bo z samej twarzy widać było, że przeżywa znakomite uczucie. W sumie nawet chłopak sam zapomniał już jak to jest na takim leżeć. W sumie to nawet wziąłby zimny prysznic dla ochłody, bo nie pamiętał kiedy ostatni raz się mył. Zapewne nawet jeszcze śmierdział krwią po wcześniejszych wydarzeniach.
- Nie wiesz czy jest gdzieś tu łazienka? I nie przebierzesz sobie ubrań?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości