Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 8 maja 2018, o 16:49
Przygotowania do walki dotarły końca. Godzina sprawdzianu zbliżała się nieubłaganie, walka o wolność, o prawo do wyboru nauczyciela, właściwie to walka o jej przyszłość, może jedynie najbliższą? A może i tą, która nadejść miała za kilka, czy kilkanaście lat? No cóż, o tym miała przekonać się już za kilka chwil. Uspokajała umysł, zajmując myśli modlitwą. Młoda Kunoichi starała się zachować panowanie nad sobą, nerwy, stres, nadzieja, uczucia mieszały się w niej, jednak wiedziała, że jeśli podda się któremuś z tych uczuć, może stracić swoją szansę. To zabawne, gdy pośród wielu pracujących osób, właściwie w niewielkim tłumie, który porusza się po całym terenie posiadłości, można być samemu. Co prawda kilku zaciekawionych i zapewne niewtajemniczonych strażników zwracało uwagę na dość nietypowy obraz. Młoda Chisana, stojąca pośrodku ogrodu w dość skromnym stroju, modląca się do boga wojny, który w swej litości szczególną atencją darzył samurajów. Co prawda do niektórych członków ochrony dotarły plotki o niezbyt bezpiecznej "zabawie" Miyuki, jednak traktowali to raczej jak bunt nastolatki i przymykali oko. W tej chwili jednak zdawali się zauważyć, że może to zwiastować kłopoty, zwłaszcza że od jakiegoś czasu nie widzieli oni Karasu, ich wzmożona czujność nie była na miejscu, zwłaszcza wzrok skupiający się na obcisłych spodenkach, przynajmniej wiadomo było, że w pewnym sensie przykładają się do swojej pracy.
Czasem czekanie wydaje się być udręką, zwłaszcza gdy określony czas zdąży już wybić, a tych, których się spodziewasz, wciąż nie ma. Miyuki nienawidziła czekać, kiedy nie miała żadnego zajęcia, czas zaczynał dłużyć się niemiłosiernie, właściwie to traciła jego poczucie. Myśli potrafiły płynąć w nieznanych dotąd kierunkach, a ciało jakby opuszczone przez duszę zastygało w oczekiwaniu, sekunda mogła być sekundą, lecz równie dobrze i wiecznością. W końcu szczęśliwi i znudzeni czasu nie liczą. Młoda Kunoichi zapewne mogłaby trwać w tym marazmie przez dłuższy czas, na całe szczęście jednak nie było jej to dane. Pierwszym co do niej dotarło były dźwięki rozmowy, głos jej ojca, oraz inne, których nie była w stanie rozpoznać mieszały się ze sobą, ich głośność jednak narastała, a co za tym idzie, zbliżali się oni do ogrodu. Miyuki starała wyłapać się jakiś kobiecy, chociaż trochę przypominający Tensę głos, jednak ku jej zawiedzeniu nic takiego nie miało miejsca. Była nieco zawiedziona, jednak o wiele lepiej, że stało się to już na samym początku, kiedy posiadała jeszcze chwilę, by ukryć to uczucie przed zbliżającymi się "gośćmi". Tak jak sądziła przybyli oni w asyście nie tylko jej rodziców, ale i dotychczas nieobecnego szefa ochrony.
Zaczerpniętym od swojej dawnej sensei zwyczajem Miyuki starała się wyciągnąć jak najwięcej z wyglądu i postawy przybyłych, w końcu poznanie ich przez jak się spodziewała krótki czas, było dość trudne, o ile nie niemożliwe. Wybór, którego miała dokonać, miał na dłuższy czas połączyć jej losy z jednym z nauczycieli, a co za tym idzie, pomyłka mogła sporo ją kosztować. Cała trójka, która postanowiła przybyć, miała ze sobą nieco wspólnego, grupa co najmniej dwa razy starszych od niej mężczyzn, patrzących z góry na "córeczkę kupca", która zapewne z walką do tej pory nie miała nic wspólnego. Miyuki zachowała poważne oblicze, chociaż w jej głowie pojawił się miły uśmieszek, związany z wizją pokazania im jak bardzo przeliczyli się myśląc, że czeka ich sparing z zadufaną w sobie nastolatką... No może trochę taka była, ale to inna kwestia. Ojciec podszedł do niej z zamiarem przedstawienia wojowników, spośród których wybrać miała sobie nauczyciela. Pierwszym z nich był Tonno Eijiro, wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna o brązowych włosach, który na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie typowego wolnego osiłka. Niby nie powinna bazować na stereotypach, w końcu mógł być on zabójczo szybki czy zwinny, jednak poza pierwszym wrażeniem nie miała zbyt wiele. Miyu jak nakazywała kultura, odpowiedziała na jego skinienie. Następnym kandydatem miał być Hoshi Takehiko, dość niski, czarnowłosy mężczyzna, właściwie to on wydawał się jej tym mającym największy potencjał, ale może to przez podobieństwo, do niej. Przynajmniej w kwestii wzrostu. Ostatnim był Chuburo Akira, skłaniający się na pokaz ciemnooki, z uśmieszkiem który prędzej przysporzyłby mu utratę zębów, niż przyjaźń kogokolwiek, mimo to Miyuki odwzajemniła uśmiech oraz ukłon. No cóż, ledwo co przedstawiono jej kandydatów, a ona już wiedziała, do czego zamierza doprowadzić, a właściwie kogo z przybyłych najchętniej widziałaby w roli swojego mistrza. No, ale pozory mylą i właśnie to chciała sprawdzić sparingiem.
Głos matki przerwał to jakże miłe, mające zakończyć się przysłowiowym mordobiciem spotkanie. Przybył ktoś jeszcze, ktoś spóźniony, czy to mogła być ona? No cóż, nadzieja nie okazała się płonna, wbiegająca do ogródka jasnowłosa sprawiła, że serce Miyuki zabiło szybciej. -Wróciła. - Tylko to jedno słowo. Miała krótsze włosy, była widocznie starsza, ale to musiała być ona. Dziewczyna nie zwróciła uwagi na krótką wymianę spojrzeń między Metsuke, a Karusu. Jej oczy zapłonęły nowym blaskiem, już wybrała. Co prawda dziewczyna przedstawiła się inaczej, ale to nie zmieniała faktu, że była to Tensa, albo przynajmniej jej bliźniaczka. Miyu uśmiechnęła się do Tenshi, musiała jednak oderwać wzrok. Wiedziała, że w tej chwili musi przejść test. Jeśli wszystko ma pójść po jej myśli, musi udowodnić nie tylko swoją siłę, ale i siłę Aizawy.
-Rozumiem, dam z siebie wszystko. - Powiedziała pewna swego Miyuki. Karasu podszedł do niej i wyjaśnił jedyną zasadę, która istniała na tym wyimaginowanym polu walki. To jej decyzją było z kim, zmierzy się najpierw. Co prawda od razu chciała skrzyżować się z "Tensą", jednak powstrzymała się. Musiała udowodnić patrzącym na powierzchowność wojowników rodzicom, że potrafi sobie poradzić. No, cóż wybór był prosty, padło na największego.
-Eijiro-sama, możemy zacząć? - Zapytała, z uśmiechem przechodząc na środek ogrodu. Przyłożyła zaciśniętą pięść do otwartej dłoni i skłoniła się, jak nakazywała tradycja. Wysunęła lewą rękę do przodu, prawą starając się trzymać blisko siebie, stała na lekko ugiętych, rozłożonych nogach powoli półkolem obchodząc "tego dużego".
Edit 1: Staty
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40|60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50|60
SZYBKOŚĆ 40|70
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 190
KONTROLA CHAKRY [E]
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 106%
MNOŻNIKI:
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 10 maja 2018, o 11:09
Misja C - Miyuki
15/30
"Wolność"
Przygotowania mentalne Miyuki powoli dobiegały końca, choć samo oczekiwanie nadal trwało. Dziewczyna chciała już przystąpić do sparingu, potrzebowała jeszcze tylko przeciwników, nauczycieli, których wybrał ojciec. Słyszała jego głos, ciche rozmowy toczone w domu, jeszcze bez jej udziału. Starała się wśród słów odnaleźć znajomy, kobiecy głos, na nic się to jednak nie zdało. Wreszcie zjawiła się kawaleria, w skład której wchodzili sami mężczyźni. Płonna nadzieja na ponowne spotkanie z Tensą zdawała się prysnąć niczym bańka mydlana.
Jasnowłosa skupiła się na sylwetkach nowych mistrzów, z pośród których miała ostatecznie wybrać jednego, z którym zwiąże swój los. I choć ocenianie książki po okładce nie należało do najlepszych rozwiązań, w tej chwili starała się po prostu wyciągnąć jak najwięcej informacji z samego zachowania i postawy gości. Czy jej wnioski będą trafne? Wyjdzie w praniu. Eijiro - szatyn będący typowym osiłkiem, Akira - blondyn, który już na starcie poniekąd skreślał sympatię Miyu, no i Takehiko - ciemnowłosy mężczyzna nieco wyższy od dziewczyny, potencjalnie najlepszy z obecnych kandydatów. Już wiedziała, do jakiego wyniku będzie dążyć. A raczej dążyłaby, gdyby nie pewien drobny szczegół, a mianowicie pojawienie się jeszcze jednego gościa.
Wróciła - ta jedna myśl pojawiła się w jej głowie, gdy ujrzała spóźnioną jasnowłosą. Mimo drobnych różnic nie miała wątpliwości, kim tak naprawdę jest Aizawa Tenshi. Nadzieja znów zapłonęła nowym blaskiem, rozgrzewając ciało i duszę młodej kunoichi, musiała jednak działać ostrożnie. Należało wpierw udowodnić ojcu, że jej "zabawy" były poważne, a dopiero potem zetrzeć się z dawno niewidzianą sensei. W ten sposób uwypukli nie tylko własny potencjał, ale i zdolności na pozór już wybranej nauczycielki. Nie pozostało więc nic innego, jak wybrać pierwszego sparingpartnera. Padło na szatyna.
Słysząc własne imię, Eijiro zamrugał nieco zdziwiony i wpierw obejrzał się na Karasu. Dobrze wiedział, że to właśnie on czuwa nad bezpieczeństwem "córeczki kupca", a nie chciał sam od niego oberwać. Ochroniarz tylko skinął lekko głową, jakby dając mu w ten sposób przyzwolenie na działanie, więc mężczyzna wystąpił, całą swoją uwagę skupiając już tylko na dziewczynie. Podobnie jak ona wykonał tradycyjny ukłon, po czym przyjrzał się jej postawie. Najwidoczniej coś tam wiedziała o walce wręcz, a może po prostu podpatrzyła u kogoś i stara się naśladować zachowanie, nie był pewien. Czy robiło to jednak jakąkolwiek różnicę?
- Postaram się być delikatny - rzucił cicho, uśmiechając się lekko i samemu stawiając gardę. Skoro dziewczę chce zacząć od zwarcia, to proszę bardzo.
Chwila mierzenia się wzrokiem, analizowania możliwości własnych i przeciwnika. Wreszcie szatyn gwałtownie skrócił dystans i wyprowadził pierwszy cios - pięść poszybowała wprost ku twarzy dziewczyny, zatrzymując się tuż przed jej zgrabnym noskiem, gdyby nie robiła uniku. Jeszcze tego by brakowało, by facet oberwał za łamanie dziewczęcych nosków, tfu. Miyuki jednak nie była zwykłą dziewczyną, uważnie obserwowała przeciwnika, wyczekując tego pierwszego ciosu, by zapewne samej wyprowadzić własny. Atak pięścią nie miał jakiejś zawrotnej prędkości, łatwo więc mogła się uchylić i skontrować tym bardziej, że Eijiro chyba nie pokładał w niej wielkich nadziei na cokolwiek, nie przygotowując nawet obrony. Jak jednak było naprawdę?
Ojciec obserwował całe zajście z marsową miną, oczekując konkretnych efektów. Zresztą nie był jedynym obserwatorem. Wszyscy zebrani skupieni byli na pojedynku, zwłaszcza stojąca na uboczu Tenshi, która z wyraźnym zainteresowaniem patrzyła na "postępy swej podopiecznej"...
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 10 maja 2018, o 11:50
Oczekiwanie odeszło w cień, nadzieja chociaż zgasła na chwilę zaczęła odbijać się w jej oczach na nowo. Miyuki była pewna czego chce, wiedziała do czego musi doprowadzić i znała sposób, aby to osiągnąć. Pokonać przeciwnika, który jej rodzicom miał wydawać się najgroźniejszy. W tej chwili nie byli już oni kandydatami na mistrzów, stali się przeszkodami, w drodze do celu, sposobem na udowodnienie nabytej dotychczas siły. Rytualne ukłony zapoczątkowały bieg wydarzeń, w którym siła stała się najważniejszym wyznacznikiem. -To nie jest konieczne. - Odpowiedziała ze spokojem. Mężczyźni byli sprowadzeni by ją uczyć, więc nic dziwnego, że jej pobłażali czy nie doceniali. To zadaniem młodej Kunoichi było udowodnienie swej wartości. Dziewczyna szła półkolem starając się jak najwięcej wywnioskować z pozycji jaką przyjął jej przeciwnik. Sposób w jaki trzymał gardę nic jej nie mówił, albo był na tyle niechlujny, że nie przypominał tego czym miał być. No, ale czego spodziewać się po pewnym siebie osiłku? W głowie Miyuki szalała burza myśli, miliony pytań, w tym te najważniejsze, czy jej się go sprowokować? W jaki sposób uderzy? Czy rzeczywiście jest tak powolny jak się wydaje? Odpowiedzi przyszły same, mężczyzna najwidoczniej znudzony czekaniem, albo tez rozumiejący co osiągnąć chce dziewczyna zaatakował pierwszy. Zrobił to w sposób, którego mało kto spodziewałby się po kimś kto nauczać ma taijutsu. Frontalna szarża, zwykła, prosta, do tego bez żadnej widocznej obrony. Miyuki zdążyła ocenić jego szybkość, która nie stała na najwyższym poziomie, właściwie to prawdopodobnie byli sobie w tym aspekcie podobni. Dziewczyna czekała spokojnie, nie zamierzała przyjmować cios, właściwie to nie myślała nawet o bloku, czy uniku. Nawet jeśli przeciwnik ją oszczędzał i pokazywał zaledwie część siły był to idealny moment na wykonanie kontr ataku. W końcu, gdyby zorientował się, że Miyuki potrafi o wiele więcej, niż widać na pierwszy rzut oka mógł wejść na wyższe obroty.
Wyciąganie asa z rękawa już na samym początku starcia wydawało się nie na miejscu. Zwłaszcza, gdy wykorzystanie go w odpowiednim momencie mogło nieść za sobą dodatkowy element zaskoczenia. Miyuki starała się go wyczekać, pierwszy cios nadszedł dość szybko. Zwykły prosty. W momencie, gdy dziewczyna zorientowała się, którą ręką uderzy przeciwnik, co właściwie nie było takie trudne, biorąc pod uwagę, że mężczyzna nie przyłożył się do ciosu postanowiła zejść z drogi uderzenia. Wykonała piruet w swoje lewo, kątem dłoni zbijając cios na prawo. Dzięki niemu mogła znaleźć się za zapewne zaskoczonym jakąkolwiek reakcją z jej strony przeciwnikiem. Obrót nie był jednak zakończony zwykłym zatrzymaniem się za "buhajem", może i powinna się nieco popisać, ale nie w momencie gdy zdawała sobie sprawę, że zyskany został najwyżej ułamek sekundy. Z impetem nabranym podczas obrotu otwartą dłonią uderzyła w plecy przeciwnika, rozcapierzając palce w momencie uderzenia chciała sprawić, że oponent odleci na kilka metrów, chociaż biorąc pod uwagę jego rozmiary pewnie po ciosie co najwyżej się zachwieje.
-Mówiłam, że delikatność jest niepotrzebna. - Powiedziałaby, gdyby jej przeciwnik postanowił bezwolnie zwiększyć dystans. Zamierzała też kątem oka spojrzeć na Tense, zobaczyć jak reaguje na jej postępy... Chciała zobaczyć w nich dumę. Gdyby jednak nie udało się jej obalić przeciwnika, kolejnym ruchem byłoby wykonanie pół piruetu, gdy tylko przeciwnik będzie chciał uderzyć. Uderzenie które miało trafić w żebra było dość szerokie, jednak zamach wykonany w ruchu nadawał mu o wiele więcej płynności. Gdy tylko cios doszedł celu, zamierzała kontynuować atak, kolejnym niskim obrotem unikając ciosu, i po raz kolejny uderzyć w plecy przeciwnika, jednym kopnięciem pod kolano sprowadzając go do pozycji klęczącej, a drugim wymierzonym w potylice pozbawiając go przytomności. W przypadku niskiego kopnięcia natomiast odskoczyłaby w tył zwiększając odległość do jakichś pięciu metrów i czekała na jego atak...
Po wszystkim starała się dojrzeć twarz Tensy, sprawdzić czy udało jej się zaciekawić swą dawną, ukrywającą się pod nowym imieniem sensei. W końcu to na niej jej zależało, na wspólnych treningach, na... odnowieniu więzi. Tej ukrywanej przed światem przyjaźni sprzed lat. Rozmowach o sposobie walki, o tym kim są shinobi, sparingów do upadłego. To za czym tęskniła było na wyciągnięcie ręki, wystarczyło powiedzieć, że to "Tenshi" wybiera jako swoją nauczycielkę. Nie mogła się rozpraszać, nie w czasie walki, lecz po niej miała chwilę by dowiedzieć się jakie myśli krążą pod jasną czupryną. Miyuki chciała więcej, wykalkulowana walka nie dała jej emocji, ale może to dlatego, że wiedziała że nic nie może jej się stać? W końcu nawet jej "mistrzowie" nie chcieli podpaść staruszkowi Karasu. Co innego Tensa, wiedziała że ich starcie będzie wymagało wszystkiego co tylko ma w swoim repertuarze, zawsze tak było. Otwarcie pierwszej bramy kusiło ją coraz bardziej, użycie najpotężniejszej znanej sobie techniki, by zakończyć całe starcie jednym uderzeniem... Jednak to jeszcze nie był ten moment...
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40|60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50|60
SZYBKOŚĆ 40|70
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 190
KONTROLA CHAKRY [E]
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 106%
MNOŻNIKI:
Nazwa Hōshō
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Tym razem mamy do czynienia z techniką raczej defensywną. Użytkownik skupia całą swoją siłę, jaką tylko może z siebie wykrzesać, w swoich dłoniach. Następnie, po wyprowadzeniu uderzenia, rozkłada gwałtownie palce na boki. Efektem tego jest odrzucenie przeciwnika nawet na kilkanaście metrów do tyłu. Jeżeli dodatkowo w trakcie lotu uderzy w jakąś przeszkodę, dostaje dodatkowe obrażenia.
Nazwa Gangeki
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Kolejne łopatologiczne uderzenie, które korzystając z błogosławieństwa ponadprzeciętnej siły jest w stanie potężnie poturbować oponenta. Shinobi bierze solidny zamach, by następnie uderzyć przeciwnika silnym prostym. Niby nic wielkiego, lecz dzięki tężyźnie pięść staje się twarda niczym kamień, a taki cios jest w stanie bez problemu złamać kości.
Nazwa Dainamikku Akushyon
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +10 Szybkości.
Opis Bardzo prosta technika TaiJutsu, polegająca na zaatakowaniu przeciwnika gradem ciosów i kopnięć. W zasadzie nie byłoby to Jutsu, ale kwalifikuje je się jako takowe, ponieważ poza zwyczajnym atakiem dodaje się do niego obrót przed rozpoczęciem ataku, który utrudnia trochę obronę.
Jako że bonusy z taijutsu się nie łączą ten z ostatniej techniki wykorzystywany jest jedynie podczas dwóch opisanych na końcu kopnięć.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 13 maja 2018, o 23:09
Misja C - Miyuki
17/30
"Wolność"
Płonna nadzieja znów odżyła wraz z pojawieniem się jasnowłosej kandydatki na nauczyciela. Dla Miyu nie była ona jednak kandydatką a ostatecznym wyborem, w końcu liczyła na powrót swojej sensei i ich ponowne spotkanie. To właśnie Tensę chciała przecież wytypować. Nim jednak do tego dojdzie, dziewczyna będzie musiała pokonać stojące na jej drodze przeszkody, a te stanowiła pozostała trójka "kandydatów".
Pierwszy przeciwnik został wytypowany, oboje stanęli naprzeciw siebie i tak zaczęło się starcie. Miyuki zbliżała się do oponenta po łuku, ten zaś przyjął gardę i zdawał się czekać, oboje przez chwilę analizowali się wzajemnie. Według dziewczyny delikatność nie była konieczna w tym starciu, o tym jednak mężczyzna miał się przekonać za chwilę. Skrócenie dystansu, prosty cios pięścią - to miał być test reakcji dla niebieskookiej. I zdała go wyśmienicie. Szatyn podążał wzrokiem za uchylającą się przed atakiem niewiastą wykonującą właśnie piruet po jego zewnętrznej. Sam fakt, że dodatkowo odbiła jego cios w drugą stronę, robił wrażenie, większe jednak było zdziwienie mężczyzny, gdy poczuł dość silne jak na tak młodą dziewczynę uderzenie w plecy. Zachwiał się lekko, lecz zaraz obrócił na pięcie, kompletnie zmieniając nastawienie. Zdał sobie sprawę, że "córeczka kupca" wcale nie jest zupełnie nieprzeszkoloną w walce osóbką i nie należy jej lekceważyć.
- Hm, całkiem nieźle - mruknął, uśmiechając się półgębkiem, po czym zmienił pozycję. Tym razem przesunął prawą nogę do tyłu, poniekąd stając bokiem, ręce miał zgięte w łokciach, lewa nieco bardziej z przodu pod lekkim kątem, prawa podobnie, lecz bliżej klatki piersiowej. Dłonie miał rozluźnione, gotowe w każdej chwili zareagować. - Widzę, że masz trochę siły i techniki, pokaż więc, co umiesz. Atakuj.
O ile wcześniej traktował jasnowłosą z pewną rezerwą, tak teraz zdawał się brać ją już nieco poważniej. Widać to było nie tyle po jego postawie, ale też spojrzeniu, które teraz zdawały się jeszcze chłodniejsze niż wcześniej. Teraz wiedział, że Miyuki potrafi szybko reagować, czy jednak równie szybko atakuje? Nie tylko on jeden dał się zaskoczyć jej wyczynem. Siedzący do tej pory wygodnie Metsuke Chisana w momencie, gdy jego córka wykonała atak, niemal poderwał się z miejsca. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw, choć teraz starał się nie dawać po sobie znać, że cokolwiek się zmieniło. Tylko od czasu do czasu zerkał na swego szefa ochrony, jakby jego uważne spojrzenie miało mu cokolwiek powiedzieć. Niebieskookiej zależało jednak na atencji nieco innej osoby - jasnowłosej dziewczyny stojącej na uboczu z rękoma skrzyżowanymi pod piersiami. Ta uśmiechała się delikatnie, z aprobatą, jakby chciała powiedzieć: "Dobrze ci idzie, mała". Do dumy w jej oczach było jeszcze daleko, więc by zaimponować swojej sensei, Miyuki musiała się bardziej postarać.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 14 maja 2018, o 15:08
Walka, dlaczego tak nagle zaczęła sprawiać przyjemność? Czy to za sprawą znalezienia się za plecami kogoś, kto bez problemu powinien odbijać jej ciosy? Czy sprawienie, że o wiele większy przeciwnik zachwiał się pod wpływem pojedynczego uderzenia? Nie, przecież Miyu już walczyła z takimi, ludźmi "ponadwymiarowymi", kilku z nich po takim uderzeniu odlatywało na kilka metrów. Jej przeciwnik nie był zwykłym człowiekiem, był wojownikiem, istotą stworzoną do walki. Nie jedyną w tym niewielkim ogródku, który stanowił teraz arenę, na której starcia toczone były o wolność i przyszłość niebieskookiej nastolatki. Jedno uderzenie wystarczyło, by jej ojciec niemal poderwał się z miejsca, no cóż, nie było w tym nic dziwnego, w końcu nie spodziewał się, że jego córka potrafi... cokolwiek. Inna była Tensa, czy jak postanowiła przedstawić się dziewczyna Tenshi, ona znała Miyuki, przynajmniej ta tak sądziła, wiedziała, na co ją stać, że wciąż może wyciągnąć ze swojego ciała więcej... Tylko że nie mogła. Dawała z siebie wszystko, siła jej mięśni, wpływała też na szybkości, które mogła osiągnąć i w obecnej sytuacji po jednej kontrze trafiła na swój limit. Mężczyzna uśmiechnął się krzywo, widząc, że ma do czynienia z kimś, kto przynajmniej w jakimś stopniu wie, co robi. Jednak nie uśmiech był tym, na czym skupiła swoją uwagę, obrót był czymś naturalnym, odruchem. Wątpiła, że mężczyzna spowolniłby swoje ruchy przy czymś tak prozaicznym, zwłaszcza mając z tyłu głowy, że może to zaowocować dalszymi ciosami w plecy. Ten krótki ruch pozwolił jej mniej więcej ocenić jego szybkość, która stała mniej więcej na takim poziomie jak jej własna. Czy był to dobry znak? No cóż, tego nie była pewna, w końcu biorąc pod uwagę efekt, jaki odniosło jej uderzenie, nie tylko siłowo, ale i wytrzymałościowo bił ją na głowę.
Miyuki jednak poza wypracowaną przez siebie siłą miała coś jeszcze, prezent pożegnalny od Tensy, zakazaną wiedzę, którą przekazano jej na mokradłach. Hachimon, osiem bram chakry, co prawda potrafiła korzystać jedynie z pierwszej, ale i to było sporo, mogła na krótką chwilę przekroczyć ludzkie limity, tylko czy to była już ta chwila? Walka dopiero co się rozpoczęła. Obserwujący byli zadziwieni jej zdolnościami, czy wyciągnięcie w takim momencie asa z rękawa było dobrym pomysłem? No cóż, nie do końca. Kiedy Eijiro mówił, Miyuki bardziej, niż na słowach skupiła się na tym jaką pozycje przybierał. Garda była dość standardowa, jednak pozwalała wyciągnąć nieco informacji. Wysunięta lewa noga była dobrym celem do obijania, a cofnięta prawa najpewniej tylko czekała, by zadać potężne kopnięcie. Lewa ręka znajdująca się z przodu skupiona na zbijaniu nadchodzących ciosów i prawa znajdująca się przy szczęce, również służąca do nacierania. Wnioski były proste, "buhaj" korzystał ze standardowej gardy, skupionej na blokowaniu ciosów wykonywanych przez przeciwnika prawą ręką, było to dość naturalne, biorąc pod uwagę, że większość ludzi była właśnie praworęczna.
Młoda Kunoichi miała przejść do ataku, tego chciał testujący ją wojownik, jednak większość znanych jej technik taijutsu była za prosta, w pojedynkę skupiały się one na łatwych do przewidzenia uderzeniach, których wykorzystanie zapewne skończyłoby się szybkim sprowadzeniem do parteru. Frontalny atak był najgorszym z możliwych wyjść, a tym bardziej ten wykonywany w standardowy sposób. Pytania kłębiły się w jej głowie, jednak nie mogła poświęcić na nie zbyt wiele czasu, w końcu była tu po to, żeby walczyć. Adrenalina wpłynęła do krwiobiegu, czas wydawał się płynąć wolniej, instynkt brał górę. Uciekaj albo walcz, tak to działało. Podstawowa zasada przetrwania.
Miyuki nie zamierzała marnować czasu, gdy tylko mężczyzna skończył mówić przeszła do działania, co prawda mogła wykorzystać element zaskoczenia i przerwać mu w trakcie, ale ta walka miała swoje specyficzne zasady, których nie miała ochoty łamać. Musiała przejść do ofensywy i to miała zamiar zrobić, wykonać najzwyklejszy, najprostszy do zbicia cios, właściwie nie wykorzystując przy nim nawet całej swojej szybkości. Zwykły cios, którego mógł się spodziewać, wykonany jednak w sposób technicznie poprawny, co mogło pójść nie tak? Właściwie wszystko, gdyby nie jeden drobny szczegół, to była podpucha. Markowała prawy prosty, licząc, że mężczyzna postanowi go zbić, pytanie tylko po co? No cóż, chciała, by miał wrażenie, że ją przecenił, że to, co zrobiła, było przebłyskiem szczęścia, połączonym ze sporą siłą i czasem, który miała podczas szarży. Cios nie miał nawet dojść celu, jedynie "lecieć" do momentu, aż mężczyzna nie zacznie reagować, w tym momencie nadejść miał prawdziwy atak. Miyuki przeniosłaby ciężar ciała na lewą nogę i w pewien sposób wejść w przeciwnika ciałem, lecz tylko po to, by skrócić dystans i nabrać rozpędu. Zamierzała uderzyć z dołu w jego podbródek, zwykłym podbródkowym, cios po prawdzie był łopatologiczny, ale był też najprostszą drogą do nokautu. Uderzenie w szczękę od dołu ze sporą siłą potrafiło powalić wielu przeciwników. Lecz co w przypadku, gdyby mężczyzna, zamiast zbić cios postanowiłby chwycić jej rękę i delikatnie mówiąc utrudnić taki ruch? Wtedy uderzyłaby lewym kolanem w okolice wątroby, równie łopatologicznie, ale i skutecznie. Plan był prosty, a jakie będzie wykonanie?
Młoda kunoichi była ciekawa reakcji zebranych na jej poczynania, w szczególności tego, jak zareaguje Tensa, oraz jej ojciec. Ta pierwsza okazała już pewną dumę poprzez uśmiech i tak dobrze znane spojrzenie, drugi już raz został zszokowany. Wiedziała jednak, że jeśli rozkojarzy się, chociaż na sekundę, jeśli postanowi oderwać wzrok od przeciwnika i nie będzie śledzić jego ruchów to, najzwyczajniej w świecie "przegra". Walka zwykle pochłaniała ją bez reszty, lecz w sytuacji, gdy tak zależało jej na reakcjach obserwujących, gdy "na trybunach" znajdowały się ważne dla niej osoby, to wszystko nabierało innego wymiaru. Chociaż zdawała się o tym nie pamiętać, walczyła nie tylko dla siebie, to nie było kameralne starcie z podpalaczami, gdzie musiała być skuteczna, tutaj musiała również pokazać "widowni" swoje umiejętności, walczyć tak by się im podobało. Czy nie na tym polegały właśnie walki psów? Czy brała właśnie udział w czymś podobnym? To bardzo prawdopodobne, jednak nikt z zebranych tak na to nie patrzył. To był test, który mogła zdać, albo oblać.
"Jeśli proszę cie o rozum daj mi rozum mędrca.
Uczucie chłodu zamiast ciepła, nie skuwaj lodu z serca."
W myślach modliła się do Bishamontena, sama nie wiedziała, czy powinna. Nie chciała być w tej walce sama, wiedziała, że jej umiejętności mogą nie wystarczyć. Liczyła, że jej plan wypali, jednak pomoc bóstwa byłaby przydatna, w chwili, gdy stoi naprzeciw silniejszego od siebie przeciwnika. W końcu odpowiedział już na jej wcześniejsze modły, pozwalając bez wysiłku znaleźć się za Eijiro, dał jej siłę wystarczającą, by zachwiać nad wyraz silnym przeciwnikiem. Czuła się jak egoistka, w potrzebie zawsze prosiła swojego boga o pomoc, w zamian za dziękczynne modły i ofiarę składaną, gdy odwiedzała jego świątynie. Jednak w chwili zwątpienia, to właśnie Bishamon był tym, który dawał jej siłę. Odkąd zniknęła białowłosej, wydawało się, że mogła polegać tylko i wyłącznie na swojej sile, ale to nie byłą do końca prawda. Nawet jeśli bóg wojny jej nie słuchał, to wystarczyło jej samo wrażenie, że jest obecny i ją wspiera. Pamiętała, jak odnosiła się do tego Tensa, jednak nie była nią, w końcu jedna z nich wierzyła w bóstwa, a druga w siebie, mimo że walczyły w podobny sposób, często zatracając się we własnych myślach, analizowały i atakowały, skupione jedynie na skuteczności różniły się w wielu aspektach. Jedna była w stanie zabić bez mrugnięcia okiem, druga wzbraniała się przed tym, chociaż wiedziała, że śmierć w walce z silniejszym przeciwnikiem nie jest w żadnym stopniu ujmą na honorze, nie chciała tego robić. Nie potrafiła splamić krwią swoich dłoni, jedna z jej wad, która mogła sprawić, że zostanie "prawdziwym" shinobi miało stać poza jej zasięgiem.
"Nie miej dla nich litości, to twoja słabość, myślisz, że oni będą mieli? Że oszczędzą cię, bo ty pozwoliłaś żyć innym? To tak nie działa, nigdy nie będziesz już bezpieczna, kiedy zadrzesz z niewłaściwymi ludźmi, jedynie ich śmierć przyniesie ci spokój. "
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40|60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50|60
SZYBKOŚĆ 40|70
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 190
KONTROLA CHAKRY [E]
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 106%
MNOŻNIKI:
Nazwa Asshō
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Bardzo prosty, bezpośredni cios, który jednak - przy współpracy z ponadprzeciętną siłą fizyczną użytkowników tego stylu walki - jest w stanie bez problemu solidnie poturbować przeciwnika, lub nawet zmiażdżyć jego kości. Użytkownik techniki musi się zbliżyć do swojego oponenta. Gdy to nastąpi, wyprowadza on prosty cios rozłożoną dłonią, miażdżąc to, co się mu napatoczy pod rękę.
Nazwa Shōgekishō
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Technika bardzo podobna do tej opisanej punkt wyżej. Tak jak poprzednio, użytkownik gromadzi całą dostępną siłę w dłoni, by w ostateczności wyprowadzić odrzucający na kilkanaście metrów cios. Różnica jest tutaj taka, że tym razem wyprowadzamy tzw. uppercut, który wyrzuca przeciwnika w powietrze zamiast za siebie. Dzięki temu jest on łatwym celem dla ataków dystansowych.
Nazwa Shōshitsu
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe 30 Percepcji więcej niż Szybkość oponenta; Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Prosta technika, polegająca na zaskoczeniu atakującego nas przeciwnika. Jeśli lekko się pochyli to otrzymuje natychmiastowy cios kolanem, który wyrzuca go w powietrze na kilka metrów. Aby Jutsu było wykonalne należy mieć 30 punktów Percepcji więcej od Szybkości przeciwnika.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 17 maja 2018, o 02:37
Misja C - Miyuki
19/30
"Wolność"
Walka przynosiła satysfakcję, ale nie dlatego, że Miyu ścierała się z kimś silniejszym czy większym. To nie miało wielkiego znaczenia. Tu chodziło o jej wolność, o udowodnienie zwłaszcza ojcu, że dla niej bycie shinobi to coś więcej niż tylko "zabawy". Nie zmienia to jednak faktu, że Eijiro był dla niej wyzwaniem. Z jej krótkich wyliczeń wynikało, że jest on nie tyle naturalnie silniejszy od niej co wytrzymalszy. Ona jednak miała asa w rękawie - bramy czakry, a przynajmniej pierwszą z nich z perspektywą na nauczenie się otwierania pozostałych. Nim do tego jednak dojdzie, musi wykonać swoje zadanie i pokonać przeszkody stojące jej na drodze. A najbliższą był ten mężczyzna.
Przeanalizowała na szybko jego nową postawę, wysuwając pewne wnioski i opracowując swego rodzaju strategię działania. Szatyn chciał, by teraz pokazała swoje umiejętności w ataku, samemu czekając na jej ruch. Niebieskooka miała już swój plan, który właśnie zamierzała wcielić w życie, a był on z pozoru całkiem prosty - wymierzyła najzwyczajniejszy cios pięścią, miał on być jednak tylko podpuchą. Ruszyła zatem na przeciwnika z atakiem, widząc jego nieco zmarszczone brwi. Nie wkładała w tę akcję ani pełni sił, ani prędkości, chcąc zmylić przeciwnika. Mężczyzna wysunął lewą dłoń do przodu, chcąc zbić cios, ten moment też Miyuki wybrała na wdrożenie drugiej części planu.
Delikatny odchył ciała w lewo wystarczył, by dodatkowo nabrała prędkości, drastycznie skracając dystans i wymierzając cios w podbródek. Cios, który niemal dosięgnął celu, gdyż minął go o zaledwie milimetry. Szatyn zdążył odchylić się w lewo, pozwalając tym samym dłoni dziewczyny delikatnie zahaczyć o jego prawy policzek. Dosłownie moment później kunoichi mogła poczuć dość silne, wręcz zapierające dech uderzenie na wysokości klatki piersiowej, które posłało ją w tył. Tracąc równowagę, przewróciła się na plecy, jeszcze przez moment odczuwając siłę ciosu adwersarza. Zaraz potem mogła spojrzeć na właśnie prostującego się mężczyznę, który znów patrzył na nią z góry, choć tym razem inaczej. Jego do tej pory zimne spojrzenie zdawało się... ocieplić?
- Nie jest źle, potrafisz kontrować a także myśleć nad możliwościami ataku - stwierdził luźno, podchodząc bliżej. - Mimo wszystko nigdy nie powinnaś zapominać o obronie, nawet podczas sparingu. Każdą walkę traktuj poważnie, bo nigdy nie wiesz, jaki przeciwnik ci się trafi i czy będzie wobec ciebie delikatny.
Stanął tuż obok dziewczyny z lekkim uśmiechem na ustach, wyciągając w jej stronę rękę, by pomóc jej wstać. Eijiro może i wydawał się nieco gburowaty, ale z pewnością mógł ją wiele nauczyć, gdyby tylko chciała. Jeszcze nie mógł się nazywać jej nauczycielem, być może nigdy nim nie będzie, ale już dawał jej rady, jak na mentora przystało. Wyglądało też na to, że jego test dobiegł końca. Jaki był wynik? Tego jasnowłosa mogła się jedynie domyślać. Mężczyzna pomógł jej stanąć na nogi, odstąpił o krok i skłonił się, tym samym kończąc pojedynek.
Gdyby Miyu spojrzała w stronę rodziców, dostrzegłaby nadal widoczny niepokój na twarzy matki (zapewne będący reakcją na działania szatyna), a także napięcie odmalowujące się na obliczu ojca. Ten ostatni wyglądał, jakby właśnie tracił kontrolę nad dobrze przekalkulowaną sytuacją, choć ten aspekt dostrzec mogło tylko wprawne oko córki. Metsuke z pewnością nie przewidział pewnych spraw.
- Dobrze, skoro pierwszy pojedynek mamy za sobą... - odezwał się Karasu, wysuwając nieco naprzód, nie dane mu było jednak dokończyć.
- Przepraszam, czy mogłabym teraz ja spróbować się z panienką Miyuki? - wtrąciła szybko Tenshi, jakby wręcz paliła się do tego starcia. - Oczywiście, jeśli pozostali nie mają nic przeciwko.
Krótka wymiana spojrzeń między pozostałą dwójką kandydatów i równie krótkie skinienie głowy. A zatem postanowione - kolejnym przeciwnikiem młodej Chisana będzie właśnie ona. Aizawa uśmiechnęła się pogodnie, podziękowała za przyzwolenie lekkim ukłonem, po czym wyszła naprzeciw niebieskookiej. I właśnie nadeszła ta chwila, moment, na który Miyuki tak długo czekała. Wreszcie mogła znów zetrzeć się ze swoją sensei, w dodatku na oczach szefa ochrony, który znał prawdę o jej treningach, a także ojca i pozostałych. Widownia zajęła swoje miejsca.
- Zabawmy się, Miyuki-chan - rzuciła cicho jasnowłosa z lekkim uśmiechem, a w jej oczach błysnęła dziwna drapieżność. - Zacznij pierwsza, proszę. Chctnie zobaczę, czego się nauczyłaś.
Stanęły naprzeciw siebie, każda zdeterminowana do osiągnięcia wyznaczonego celu. To starcie miało przesądzić o wszystkim. Pozostało tylko dokonać formalności takich jak tradycyjny ukłon i wreszcie mogły zaczynać~~
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 17 maja 2018, o 11:48
Człowiek spodziewa się różnych rzeczy, zwykle wywołane jest to tym, co wie lub co podejrzewa. Czasem jednak spodziewać należy się niespodziewanego, chociaż może raczej czegoś ukrytego między wierszami? No cóż, kiedy proszą cię o atak, atakujesz, ale co z obroną? Instrukcje były proste, uderz, byleby celnie i mocno, z tym że sparing to też walka, a gdy w walce zapomnisz o obronie, czy uniku możesz przypłacić swoją głupotę życiem. Miyu wciąż pamiętała starcia z Tensą, te mniej udane, gdy błędy rodziły siniaki, a tych zwłaszcza na początku było sporo. Plan ze zmyłką był dość prosty i okazał się dość "skuteczny", pierwszy cios tak jak wnioskowała z gardy, został zbity, co pozwoliło dziewczynie, po krótkim susie znaleźć się milimetry od przeciwnika i uderzyć... Z tym że ten cios nie doszedł celu. Eijiro odchylił głowę, a jej pięść przejechała po jego policzku, czując to śmieszne drapanie ogolonego zarostu.
Potem był ból, właściwie tylko on. Miyuki czuła jak pod wpływem uderzenia, którego nie zdążyła zauważyć, powietrze ze świstem ulatuje przez otwarte w grymasie bólu usta. Znalazła się w powietrzu, chciała obrócić w locie, ale było to na nic, odległość była po prostu za mała. Ciało z głuchym trzaskiem uderzyło w ziemię, a dziewczyna cicho stęknęła. Biała koszulka w starciu z mokrą, miękką ziemią jesiennego Sogen straciła swój kolor. Przynajmniej do czasu najbliższego prania.
Miyuki potrzebowała kilku sekund, by dojść do siebie po miażdżącym ciosie, co prawda widziała, jak testujący ją sensei się prostuje, jednak wolała poczekać, aż ognisko bólu nieco przycichnie, nim porwie się na jakieś gwałtowniejsze ruchy. Oczy mężczyzny zmieniły wyraz, czy osiągnęła swój cel? Z jednej strony tak. Pokazała, że nie jest byle kupiecką córką, która chce trenować "bo to fajne". Pokazała, że potrafi walczyć, chociaż przegrany sparing nie był tego najlepszym dowodem. Miała świadomość, że ściągnięci przez ojca ludzie, z których wybrać miała swojego nauczyciela nie będą byle kim, jednakże odsuwała to na bok. Udowodnienie swoje wartości było jednym, ale przegrana nigdy nie smakowała dobrze. Przynajmniej nie stało się to w innych okolicznościach, z tej walki mogła wyciągnąć jeden wniosek. Właściwie to i Eijiro go zauważył i nie omieszkał o nim wspomnieć, gdy podawał jej rękę. Młoda Kunoichi skorzystała z pomocy, w końcu walka była jednym, ale poza nią byli dla siebie obcymi osobami, nie musieli okazywać sobie wrogości, wręcz przeciwnie. -Racja, od dawna nie byłam na sparingu, zrobiłam się zbyt pewna siebie. -Odpowiedziała z uśmiechem i odpowiedziała na kończący pojedynek ukłon.
Pierwsza walka dobiegła końca, nic nie trwa w końcu wiecznie. Miyuki zaczęła nieco żałować, że nie wykorzystała swojego asa, w końcu prawdopodobnie pozwoliłby jej bez konsekwencji trafić przeciwnika. Niestety na to było już za późno. Ochłonęła nieco, wzrokiem odszukała rodziców, matka martwiła się jak zawsze, a ojciec... No cóż, nie wiele było rzeczy, które wywoływały taki wyraz na twarzy Metsuke Chisany, jedna z nich właśnie się wydarzyła. Założenia, a właściwie to jedno, że Miyuki sobie nie poradzi najzwyczajniej w świecie legło w gruzach już przy pierwszym sparingu. Srebrnowłosa uśmiechnęła się pod nosem, wiedząc, że to nie wszystko, co potrafi, wystarczyło wykazać się jeszcze trochę i "zagiąć" ojca. Szef ochrony wysunął się do przodu, chcąc w pewien sposób przyjąć rolę konferansjera i poprowadzić to całe wydarzenie, w słowo jednak weszła mu Tenshi. Na jej słowa Miyuki uśmiechnęła się szerzej, Tensa chciała się z nią zmierzyć. Może to, co pokazała, wystarczyło, żeby sama chciała sprawdzić, jak bardzo się rozwinęła? Może po wszystkim pogratuluje jej i powrócę piękne czasy sprzed jej odejścia? Tego nie wiedziała. Szybko przeniosła wzrok na innych kandydatów i widząc, że ci również się zgadzają, straciła całkowicie panowanie nad emocjami. Przez krótki moment, szczęście mieszało się ze spełnioną nadzieją. W końcu to jej dawna sensei, która nauczyła jej niemal wszystkiego, jedyna osoba, która znała ją tak dobrze. -Jak kiedyś. -Odpowiedziała krótko w chwili, gdy drapieżne fiołkowe oczy spotkały się z pełnymi podniecenia niebieskimi.
Tradycyjny ukłon był początkiem, tego co miało nastąpić. Starcie dwóch od dawna rozdzielonych przyjaciółek i rywalek. Dwie dziewczyny umiejące władać bramami chakry, jedna wyposażona w sharingana, ogrom umiejętności, doświadczenie i umysł, oraz druga, która zdołała nauczyć się jedynie ułamka tego wszystkiego. Dwie taiuserki stały naprzeciw siebie, to srebrnowłosa miała rozpocząć atakiem... Tylko jak zaatakować kogoś, kto zna twoje ruchy na wylot? Po dziesiątkach, czy nawet setkach starć Tensa potrafiła odpowiedzieć na każdy jej atak, działało to, co prawda w dwie strony, jednak siła, szybkość i właściwie wszelkie możliwe argumenty stały po stronie białowłosej. Miyuki zawahała się, przez sekundę odtwarzając w pamięci ich starcia. Wiedziała, jak skończy się frontalny atak, znała odpowiedź na niemalże każde uderzenie. W tej krótkiej chwili zdała sobie sprawę, jak mało zawdzięczała samej sobie. Posiadała zaledwie jedną technikę, której nie znała Tensa, technikę, do której wykorzystania potrzebowała bram chakry... Mimo to ruszyła do przodu, lekko pochylona, właściwie to bez żadnego konkretnego planu, ten wyklarował się dopiero w biegu. Miyuki wiedziała, czego spodziewać się jej sensei, szybkiego starcia, rozdzielenia i kolejnego zderzenia. Tym razem młoda Kunoichi postanowiła zrobić to nieco inaczej, znajdując się przy Aizawie, wydawało się, że uderzy lewym prostym, jednak odskoczyła w prawo. Wylądowała na ugiętych nogach i krótkim susem przemierzyła niewielką odległość, tak by znaleźć się za plecami Tensy. Wiedziała, że dziewczyna obserwowała jej wcześniejsze starcie, że spodziewa się uderzenia w plecy. Wykonała jednak krótki piruet w prawo, w locie wykonując zamach i uderzyła sierpowym w okolice wątroby Tenshi. Plan był prosty, jednak gdyby coś szło nie tak, zamierzała skupić się na zbijaniu ciosów, w ostateczności unikać ich, bądź gdyby naprawdę musiała odskoczyć, by zyskać nieco dystansu. Po ciosie w brzuch naturalnym było kontynuowanie natarcia... No właśnie, naturalnym i przewidywalnym, czyli takim, jakiego nie chciała. Znajdowała się nisko wciąż pochylona, zamierzała to wykorzystać, szybkim ciosem otwartej ręki odpychając Tense, by wybić się w powietrze i kolanem uderzyć w jej szczękę... Jednak czy tak proste ruchy wystarczą na jej sensei?
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40|60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50|60
SZYBKOŚĆ 40|70
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 190
KONTROLA CHAKRY [E]
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 106%
MNOŻNIKI:
Nazwa Asshō
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Bardzo prosty, bezpośredni cios, który jednak - przy współpracy z ponadprzeciętną siłą fizyczną użytkowników tego stylu walki - jest w stanie bez problemu solidnie poturbować przeciwnika, lub nawet zmiażdżyć jego kości. Użytkownik techniki musi się zbliżyć do swojego oponenta. Gdy to nastąpi, wyprowadza on prosty cios rozłożoną dłonią, miażdżąc to, co się mu napatoczy pod rękę.
Nazwa Gangeki
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Kolejne łopatologiczne uderzenie, które korzystając z błogosławieństwa ponadprzeciętnej siły jest w stanie potężnie poturbować oponenta. Shinobi bierze solidny zamach, by następnie uderzyć przeciwnika silnym prostym. Niby nic wielkiego, lecz dzięki tężyźnie pięść staje się twarda niczym kamień, a taki cios jest w stanie bez problemu złamać kości.
Nazwa Hōshō
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Tym razem mamy do czynienia z techniką raczej defensywną. Użytkownik skupia całą swoją siłę, jaką tylko może z siebie wykrzesać, w swoich dłoniach. Następnie, po wyprowadzeniu uderzenia, rozkłada gwałtownie palce na boki. Efektem tego jest odrzucenie przeciwnika nawet na kilkanaście metrów do tyłu. Jeżeli dodatkowo w trakcie lotu uderzy w jakąś przeszkodę, dostaje dodatkowe obrażenia.
Nazwa Shōshitsu
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe 30 Percepcji więcej niż Szybkość oponenta; Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Prosta technika, polegająca na zaskoczeniu atakującego nas przeciwnika. Jeśli lekko się pochyli to otrzymuje natychmiastowy cios kolanem, który wyrzuca go w powietrze na kilka metrów. Aby Jutsu było wykonalne należy mieć 30 punktów Percepcji więcej od Szybkości przeciwnika.Nie wiem jak z wymaganiem ostatniej techniki co do percepcji, nie wykorzystuje go w odpowiedzi na atak, ale z nieco zmienionej pozycji do ataku.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 21 maja 2018, o 23:05
Misja C - Miyuki
21/30
"Wolność"
Zawsze spodziewaj się niespodziewanego - myśl przewodnia każdego starcia. Nigdy w końcu nie wiadomo, czego można się spodziewać po przeciwniku i czy na samą walkę nie będą miały wpływu jakieś losowe czynniki zewnętrzne. Pierwszy pojedynek Miyuki przegrała, popełniając jeden podstawowy błąd - nie uwzględniła obrony przed ewentualnym atakiem. Mimo wszystko mogła być z siebie zadowolona. Pokazała, że jednak coś potrafi, że nie jest bezbronną panienką, za którą początkowo mogli ją mieć goście zaproszeni przez ojca. W dodatku zaskoczyła rodziciela, a to już był sukces. Do pełni zwycięstwa jeszcze daleko, ale start miała całkiem niezły. Teraz wystarczy pociągnąć swój plan do końca.
Chęć spróbowania się z niebieskooką wysunęła ta, na którą dziewczyna najbardziej liczyła - jasnowłosa, którą ostatecznie chciała wybrać na swoją oficjalną sensei. Pozostali nie mieli nic przeciwko puszczeniu młodej przodem, zatem ciąg dalszy przedstawienia był oczywisty. Serce Miyuki przepełniła radość, bo właśnie spełniało się jej największe pragnienie - znów mogła się zetrzeć z tą, po której ślad zaginął na ponad rok, a która była równocześnie jej przyjaciółką i rywalką. Trenowały ze sobą od dawna, znały się jak mało kto, a to stanowiło dodatkowe utrudnienie, przynajmniej z perspektywy niebieskookiej. Jak bowiem zaskoczyć kogoś, kto w teorii zna wszystkie twoje możliwe posunięcia? Na myślenie nie było zbyt wiele czasu, taktyka miała przyjść w trakcie.
Drapieżne spojrzenie Aizawy spotkało się z tym pełnym podniecenia wzrokiem młodej Chisana. Obie ukłoniły się, wreszcie zapoczątkowując ten przełomowy pojedynek. Miyu ruszyła z natarciem, markując lewy prosty, na który Tenshi zareagowała szerszym uśmiechem. Nastąpił krótki odskok w prawo, a zaraz po nim kolejny sus, dzięki któremu niebieskooka miała znaleźć się za plecami przeciwniczki, ta jednak tylko obróciła się lekko na pięcie, cały czas obserwując jej kolejne posunięcia. Miyuki tym razem obrała za cel nie plecy a wątrobę, próbując uderzyć w nią sierpem, ciągle w niskiej pozycji ciała. Aizawa jednak nie dała się na to nabrać i zwyczajnie wyskoczyła w lekkim piruecie w górę, przeskakując nad atakującą ją dziewczyną. Ruch ten był szybki i wykonany z niezwykłą gracją, a Miyuki mogła poczuć lekkie klepnięcie w plecy tuż przed lądowaniem sparingpartnerki.
- Musisz postarać się nieco bardziej, Miyuki-chan - rzuciła wesoło, zatrzymując się w odległości dwóch metrów od niej. - Wiem, że stać cię na więcej niż tylko sztuczki. One nie wystarczą, żeby mnie trafić.
Delikatne poszerzenie uśmiechu, zerknięcie w stronę rodziców dziewczyny - czyżby sensei chciała jej w ten sposób powiedzieć, że tak nie udowodni ojcu swoich racji? Że takimi zagrywkami nie pokaże nabytych podczas treningów umiejętności? A może chodzi tu o coś zupełnie innego?
- Zróbmy im małe przedstawienie - zaproponowała nieco ciszej, a w jej fiołkowych oczach na moment błysnęło coś... ciemniejszego. Była to zaledwie chwila, ułamek sekundy później Tenshi mrugnęła i jej tęczówki wróciły do normy. A może ten ciemny refleks był tylko złudzeniem? Zwykłym mirażem? Jasnowłosa powinna się teraz skupić na pojedynku, nie zaś na jakichś błahostkach. W końcu nadal nie osiągnęła celu, wciąż nie pokazała ojcu, czego naprawdę nauczyła się przez te lata.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 22 maja 2018, o 11:34
Niespodzianki, tak wiele ich w świecie, tak często potrafią wywołać uśmiech na niczego niespodziewającej się twarzy. Lecz czy obecność białowłosej wciąż była niespodzianką? Pierwszy szok już minął, jednak szczęście nie uleciało. Mimo, że od ich ostatniego spotkania minął ponad rok, mimo że przez ten czas zmieniły się mniej lub bardziej, teraz gdy znów się spotkały wszystko to poszło w niepamięć. Jakby roczne poszukiwania były tylko złym snem z którego właśnie się obudziła. Tak jak kiedyś, gdy większość czasu spędzały na wspólnych treningach, zwykle kończonych sparingami tak i teraz stały naprzeciw siebie. Szczęście wywołane samym pojawieniem się Tensy, czy jak się przedstawiła Tenshi Aizawy, musiało jednak zniknąć. Na ten moment, gdy znów ze sobą walczą na jej miejscu powinno pojawić się zacięcie. Wiedziała, że żadna z nich nie odpuści, taka po prostu była natura. Dwie istoty w pewien dziwny sposób uzależnione od adrenaliny, od kolejnych starć, nadstawiania karku i... No cóż, to białowłosa miała większe doświadczenie, to ona częściej ryzykowała życiem, mierzyła się z coraz to silniejszymi czy liczniejszymi przeciwnikami nie musząc martwić się tym, by ukrywać ślady po starciach. W tej chwili i Miyuki nie musiała się tym przejmować. Siniaki były czymś normalnym, chociaż Karasu, Metsuke i jej matka nie spojrzeli, by na to przychylnie.
Spojrzenie naznaczonej przez Bishamontena i zwolenniczki adrenaliny spotkały się na krótki moment, nim doszło do starcia. Tak jak w przypadku końca walki z Eijim tak i teraz młoda Kunoichi nacierała. Tym razem mając jednak w pamięci nie tylko jego słowa, ale i przebieg innych starć z Tensą, tych w większości przegranych. Nie była już taka jak wtedy, rozwinęła się i chociaż sharingan, będący główną bronią jej przyjaciółki wciąż pozostawał dla niej sekretem, tak bramy chakry, o których z jakiegoś powodu nigdy nie wspomniała ani słowem stały się "ostrzem" Miyuki. To one, a właściwie element zaskoczenia, którym niewątpliwie była ich znajomość mogły dać jej szansę na to jedno trafienie. Nie łudziła się, że białowłosa nie odpowie tym samym, gdy tylko zrozumie co tak naprawdę się dzieje, jednak ulotna przewaga, którą mogła zyskać w połączeniu z najsilniejszą jej znaną techniką, zdolną przebić ninjutsu bariery były tym na co mogła postawić wszystko. Właściwie nie widziała innej możliwości, w końcu fizycznie nie mogła dorównać nieco starszej od siebie dziewczynie.
Plan wydawał się być dobry, zmylić przeciwnika i uderzyć, no cóż może gdyby potrafiła posługiwać się bunshinami, albo jakąkolwiek "chakrową" techniką efekt byłby lepszy, jednak w tym wypadku mogła liczyć jedynie na swoją szybkość. I się zawiodła. Tenshi nadążała za jej ruchami, co nie było niczym dziwnym, w końcu to była jej sensei, niepokonana, zdolna samotnie mierzyć się z całą mafią. Miyuki starała się uderzyć sierpowym jednak szybkość "Aizawy" dała o sobie znać, dziewczyna przeskoczyła nad nią, pozostawiając młodą kunoichi w nietypowej pozycji, właściwie zastygłaby w niedowierzaniu, gdyby nie klepnięcie w plecy. Znała różnice między nimi, ale nie spodziewała się, że ta nie zmniejszyła się ani trochę, ba ten krótki ruch pokazał jej, że w czasie gdy oddawała się treningom między dzielący je "rów" zmienił się w przepaść z prawdziwego zdarzenia. "Musisz się bardziej postarać ", słowa odbiły się echem w jej głowie. Sądziła, że uda jej się chociaż drasnąć Tense, jednak... No cóż, nie miało być to aż tak proste. Musiała dać z siebie wszystko, tylko, że fizycznie to był jej limit. Cała siła, szybkość włożone były w ten nieudany manewr. Co prawda wciąż miała swojego asa, ale czy to był już ten moment? -Prawie zapomniałam ile potrafisz. - Odpowiedziała z uśmiechem, starając się nie dać po sobie poznać stresu, który odczuwa. Starcie na które czekała od tak dawna, obserwujący ich rodzice, tak wiele czynników. Mimo, że na chwilę zapomniała o tym co było wokół, uderzyło to w nią ponownie mocniej, niż wcześniej.
Kilka słów wystarczyło, by twarz Miyuki znów stężała w skupieniu. Krótko kiwnęła głową, na potwierdzenie. Przyszedł czas by zacząć przedstawienie. Młoda Kunoichi dokładnie obserwowała stojącą dwa metry od niej Aizawe. Wiedziała, że jeśli zaatakuje nie będzie czasu na obrót, czy jakieś wyrafinowane techniki. Musiała po prostu zacząć nacierać, tak efektywnie jak tylko potrafi i liczyć, że będzie to wystarczająco efektowne.
Miyuki ruszyła do przodu, szarżując miała zamiar wykonać prawy prosty, który był tylko zmyłką, wykonała obrót w lewo, jednocześnie wysyłając do mózgu impuls chakry. To był ten moment, wydawał się najlepszy by zmusić swoje ciało do wysiłku ponad siły. Obrót wykonała o wiele szybciej, niż powinna. Wiedziała, że Tensa obróci się lub spróbuje, postanowiła obniżyć pozycję i uderzyć kantem dłoni w okolice żeber. Nie musiała trafić idealnie, liczyło się to, by w ogóle udało jej się dosięgnąć celu. Znała niszczącą siłę techniki i chociaż nieco martwiła się o to jak dewastujący efekt może za sobą nieść, wiedziała, że białowłosa wytrzyma. W końcu z jakiegoś powodu to ona była nauczycielką... Chociaż i rywalką, o czym nie mogła zapominać. Gdyby trafiła walka prawdopodobnie byłaby zakończona, jeśli nie wciąż nacierała by dalej skupiając się na wysokich kopnięciach, licząc, że uda się trafić. Gdyby nie trafiła nie zamierzała próbować po raz drugi, ponownie skróciła by dystans, w końcu unik był jedyną sensowną metodą obrony przed jej techniką i uderzyła z całą siłą prosto w szczękę domniemanej Tensy. Wątpliwym było, że trafi od tak, ale zawsze warto spróbować, sprawdzić jak bardzo bramy wzmacniają jej ciało. Na jednym ciosie jednak nie miało się skończyć, zaraz po prostym cofnęłaby prawą rękę jednocześnie uderzając prawym sierpowym w okolice żeber. Cios nie miał być morderczy, prawdopodobnie nie doszedłby ciosu, lecz po nim nastąpić miało kolejne uderzenie kantem dłoni, tym razem w okolice ramienia, lub gdyby "Tensa" po raz kolejny postanowiła nad nią przeskoczyć połączone z obrotem miało po prostu trafić w jej ciało. W ramach obrony tak jak poprzednio Miyuki zamierzała skupić się na zbijaniu, lub mijaniu ciosów, blokowanie czy pełnoprawne uniki były ostatecznością i wykonałaby je tylko gdyby nie miała innego wyboru, nie chciała zostać wybita z tempa.
Miyuki przestała zwracać uwagę na rodziców, innych nauczycieli czy Karasu. Stali się milczącym tłem, które gdzieś tam istniało, ale nie odgrywało żadnej roli. Nie zamierzała się rozpraszać, jej myśli były czyste, klarowne, ciało działało niemal mechanicznie. Nie myślała o niczym poza walką, następnymi ruchami swoimi i tymi które mogła wywnioskować z ruchów, czy postawy rywalki. Uwolniona adrenalina przyjemnie przyspieszała tętno, serce biło niczym szalone, jakby chciało krzyczeć... Czuła, że żyje. W takich chwilach, gdy stawało przed nią prawdziwe wyzwanie, co najmniej wyrównana walka nie czuła strachu, a radość. Nie wiedziała czy wygra, nikt nie mógł przewidzieć wyniku, jednak była pewna jednego da z siebie wszystko, chociażby potem miała paść od własnej broni. Bramy... Miecz obusieczny, kiedy ich zbawienne działanie dobiegnie końca pozostanie po nich jedynie zmęczenie i... duma.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40|60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50|60
SZYBKOŚĆ 40|70
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 190
KONTROLA CHAKRY [E]
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 106%
MNOŻNIKI:
Kaimon: Tura pierwsza
Nazwa Hachimon Tonkou: Kaimon
Tytuł Brama Otwarcia
Numer Bramy Pierwsza
Położenie Mózg
Koszt 5% za aktywację
Bonusy Na czas trwania +20 siła, +30 szybkość
Wymagania Całkowita suma PAF (punktów atrybutów fizycznych) 100, w tym 30 wytrzymałości, trening na 15 linijek, styl wallki D
Opis Pierwsza Brama chakry jest wstępem do osiągnięcia mistrzostwa w Taijutsu. Opanowanie sztuki otwierania Bram wymaga od użytkownika dużej wytrzymałości i samozaparcia - lecz gdy się to uda, staje się on nieludzko niebezpiecznym oponentem. Brama ta położona jest w mózgu, i manipuluje ona przesyłem energii do mięśni, utrzymując ją na bezpiecznym poziomie 20%. Zdjęcie tej blokady pozwala na używanie mięśni użytkownika w 100%, co znacząco zwiększa jego siłę i szybkość. Dodatkowo poprawia jego możliwości reakcji, dzięki czemu uniki stają się znacznie precyzyjniejsze. Niestety, jest to broń obosieczna - po dezaktywacji Kaimona użytkownik staje się dość wyczerpany i potrzebuje kilku godzin odpoczynku, by wrócić do pełni sił.
Nazwa Gangeki
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +20 Siły.
Opis Kolejne łopatologiczne uderzenie, które korzystając z błogosławieństwa ponadprzeciętnej siły jest w stanie potężnie poturbować oponenta. Shinobi bierze solidny zamach, by następnie uderzyć przeciwnika silnym prostym. Niby nic wielkiego, lecz dzięki tężyźnie pięść staje się twarda niczym kamień, a taki cios jest w stanie bez problemu złamać kości.
Nazwa Dainamikku Akushyon
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Podczas wykonywania techniki: +10 Szybkości.
Opis Bardzo prosta technika TaiJutsu, polegająca na zaatakowaniu przeciwnika gradem ciosów i kopnięć. W zasadzie nie byłoby to Jutsu, ale kwalifikuje je się jako takowe, ponieważ poza zwyczajnym atakiem dodaje się do niego obrót przed rozpoczęciem ataku, który utrudnia trochę obronę.
Nazwa Raigyaku Suihei
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Dowolne dodatkowe wzmocnienie (CS, Bijuu etc.); Podczas wykonywania techniki: +30 Siły.
Opis Technika pomimo swojej prostoty jest bardzo silna. Ninja wykonuje proste pojedyncze przebicie. Ta technika jest tak potężna, że jest w stanie przebić się przez niekompletne Susanō, jednak aby uzyskać taką moc należy posiadać jakiś wspomagacz, np. otoczkę demona, albo techniki pokroju Raiton no Yoroi.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 24 maja 2018, o 03:50
Misja C - Miyuki
23/30
"Wolność"
Trudno było powstrzymać emocje, gdy miało się przed sobą tego upragnionego przeciwnika, partnera do treningów, którego nie widziało się niemal od wieków. W pamięci młodej dziewczyny wciąż odtwarzały się powtarzane i ćwiczone a białowłosą sekwencje ruchów, ciosów, uników. Ona była jej nauczycielką, tą upragnioną i do tej pory zaginioną. Cała reszta przestawała mieć znaczenie, gdy w grę wchodziło kolejne starcie z Tensą. I nawet perspektywa ewentualnych siniaków zdawała się być czymś niezwykle pięknym i urodziwym.
Sprawa była prosta - taijutsu kontra taijutsu. I o ile do tej pory Miyuki przegrywała w większości starć ze swoją sensei, o tyle teraz miała dodatkową broń, którą mogła ją zaskoczyć. Sekret, którego Tensa przysięgała strzec, był teraz również sekretem jej podopiecznej. Obie miały możliwość uwolnienia skrywanego przez ich ciała potencjału, głupotą byłoby jednak odkrywanie wszystkich asów już na samym początku walki. Zaczęło się zatem standardowo, choć niebieskooka wkładała w każde posunięcie całą siebie. Szarża, zwód, atak i płynny unik Tenshi przeskakującej tuż nad nią. Na tym etapie różnica w szybkości między nimi była widoczna gołym okiem i nie było co do tego wątpliwości. Nie łatwo będzie choćby drasnąć białowłosą, nie wspominając już o próbie pokonania. Chyba przyszła pora podnieść nieco poprzeczkę, podkręcić tempo. Czas na przedstawienie~~
Przytaknięcie, chwila skupienia i obie ruszyły, skracając dystans do minimum. Wtedy też, odbijając na lewo, Miyu wyciągnęła asa z rękawa, aktywując pierwszą bramę. Czakra otoczyła jej ciało, które o wiele szybciej niż jeszcze chwilę wcześniej przemknęło pod ramieniem wykonującej cios Aizawy. Aizawy, na twarzy której odmalowało się nieme zdziwienie. Moment później nastąpił pierwszy atak skierowany na żebra. Nawet próba szybkiego obrotu nie uchroniła fiołkowookiej przed ciosem, choć w kontakcie z jej ciałem młoda Chisana mogła poczuć przeskakującą po skórze iskrę i delikatne odrętwienie dłoni. Kości zatrzeszczały pod naporem siły, a z gardła Tenshi wyrwał się zduszony okrzyk, gdy tracąc równowagę poleciała lekko w bok. Mimo wszystko wciąż stała na nogach, a jej przeciwniczka nie przerywała natarcia. Kolejne wysokie kopnięcia leciały jeden za drugim, białowłosa jednak unikała ich, cofając się, niektóre zbijała, choć robiła to z wyraźnym trudem, na co wskazywać mógł choćby nieregularnie łapany oddech. Ku zdziwieniu niebieskookiej "Tensa" nie aktywowała bramy, zamiast tego jej ramiona strzelały krótkimi wyładowaniami przy każdym kontakcie z kopniakami. Wciąż się cofała, starając nadążyć ciemnymi oczami za kolejnymi atakami, z każdą sekundą ilość bloków rosła odwrotnie proporcjonalnie do uników, aż w którymś momencie jakby się potknęła. But przemknął między jej ramionami, uderzając w klatkę piersiową i odbierając dech, po nim nadleciał kolejny, przy którym z ust białowłosej wyleciała stróżka śliny zmieszanej z czerwienią, po trzecim podobnym kopnięciu zachwiała się, niemal padając.
- Dość! Wystarczy! - donośny głos Karasu przerwał starcie w momencie, gdy Aizawa osunęła się na kolana, kaszląc krwią. Podpierała się jedną ręką, drugą otaczając własny tułów. Oddech miała ciężki, świszczący, co mogło być objawem złamanego żebra. Ten pojedynek przegrała, a smak porażki był wyjątkowo gorzki. - Wystarczy, Miyuki-sama, możesz już przestać.
Młoda Chisana mogła odetchnąć. Wyglądało na to, że przeceniła swoją sensei, albo po prostu aktywacja jednej z bram była zbyt wielkim szokiem. Szokiem z pewnością była, wystarczyło się rozejrzeć po zebranych, którzy szeptali coś między sobą, od czasu do czasu zerkając w stronę jasnowłosej. Akemi zdawała się być przerażona, na twarzy Metsuke zaś wściekłość mieszała się z wątpliwościami. Wszystkie jego założenia runęły niczym domek z kart i nie wiedział, czy bardziej powinien się dziwić takiemu obrotowi spraw, czy być raczej wściekły. Jedno było pewne - jego córka dopięła swego.
Tenshi zawyła głosem pełnym frustracji i złości, po czym uniosła na Miyu spojrzenie swoich ciemnych, niemal czarnych oczu. Nie było w nich nawet śladu po fiołkowej barwie, tak charakterystycznej i kojarzonej z sensei. Kobieta zamachnęła się w stronę widowni, wypuszczając z ręki przedmiot, który syknął złowrogo. Mimo że niebieskooka nie używała sprzętu shinobi, łatwo mogła rozpoznać kunai z przyczepioną doń notką. Notką, która zaraz miała wybuchnąć. Czas na krótki moment zdawał się zwolnić, szef ochrony starał się szybko zareagować, chcąc chronić swych pracodawców, ale nie tym powinna się teraz przejmować Miyuki. Kątem oka mogła dostrzec błysk podobny do tego, jaki pojawiał się wcześniej na skórze Aizawy, teraz jednak zdawał się być intensywniejszy. Nie bez powodu zresztą. Ułamek sekundy wystarczył, by białowłosa znalazła się przy dziewczynie, dając jej odczuć dwie rzeczy. Pierwszą było ostrze wbijane w ciało na wysokości brzucha, drugą zaś paraliżujący ból rozchodzący się wszędzie indziej. Całą postać Tenshi pokrywały gęste wyładowania elektryczne.
- Koniec przedstawienia - wysyczała czarnooka, a przestrzeń wokół nich zaczął pochłaniać gęsty dym. Z boku nastąpił wybuch, ale tego Miyu już nie widziała. Ledwo mogła się ruszać, ale czuła, że się przemieszcza. Kilka chwil później padła odrętwiała na ziemię, słysząc tylko głośne ujadanie psów. Ostrze wciąż tkwiło w jej nieco sparaliżowanym ciele, a białowłosa stała nad nią wciąż otoczona błyskawicami. Dziewczyna mogła się tylko zorientować, że znajdując się za psiarnią, z dala od spojrzeń pozostałych.
- Że też taki robak jak ty musiał zaleźć szefowi za skórę - warknęła cicho, krzywiąc się lekko. Widać było, że żebra wciąż jej dokuczają. - Głupiutka dziewczyna. Nikt ci nie mówił, że pewnym ludziom nie należy podpadać? Trzeba było zostawić tamtych dwóch w tawernie w spokoju. Idioci zasłużyli sobie na odsiadkę, ale popsuło to plany mojego szefa, wiesz? Miałam cię tylko trochę poturbować, tak dla zasady, ale ta twoja technika z czakrą... Taka naiwna a jednocześnie niebezpieczna. Kto by przypuszczał...
Na twarzy Aizawy pojawiło się coś na kształt wrednego uśmiechu. Teraz zachowywała się zupełnie inaczej, nie było w niej grzeczności, przyjaznego spojrzenia. Przyglądając się jej, Miyuki mogła dostrzec więcej różnic niż tylko czarne tęczówki. Dlaczego wcześniej nie zauważyła tej jasnej, bardzo cienkiej blizny tuż pod lewym okiem? Aż tak bardzo pragnęła widzieć w tej kobiecie zaginioną sensei? Z każdą chwilą, wypowiadanym słowem widziała coraz więcej szczegółów, dochodząc do ostatecznego wniosku: białowłosa nie była jej Tensą. "Każdą walkę traktuj poważnie, bo nigdy nie wiesz, jaki przeciwnik ci się trafi i czy będzie wobec ciebie delikatny" - rozbrzmiało w jej głowie echo słów Eijiro wypowiedzianych przecież tak niedawno. Przestroga, do której się nie zastosowała z własnej głupoty. A może to po prostu naiwność? Czysta, naiwna wiara, że Tensa wróci w tym najbardziej odpowiednim momencie? Jak bohaterka ratująca cię w kryzysowej sytuacji. Jaka jednak istniała szansa, że teraz się pojawi i ją uratuje? Była niemal zerowa. A stojąca nad nią Tenshi sięgająca po kolejnego kunai'a była nad wyraz realnym zagrożeniem...
Ukryty tekst
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 24 maja 2018, o 10:40
Jak nie wiele dzieliło zwycięzców od przegranych? Jak "drobna" zmiana mogła wpłynąć na walkę? Umiejętności, które zyskała jeszcze nie tak dawno w tej krótkiej chwili okazały się warte więcej, niż lata treningów. W końcu aktywacja pierwszej bramy wystarczyła, aby przeważyć szale zwycięstwa na jej stronę. Nagłe, niespodziewane przyspieszenie było tym co pozwoliło jej ciosom dotrzeć do celu, przejść pod ręką Aizawy. Dłoń z ogromną siłą zderzyła się z żebrami Aizawy, technika której trafienia nie była pewna, spotkała się z ciałem białowłosej. Wyładowania elektryczne, zdawały się odpowiedzieć na cios, niewielka iskra uderzyła w jej dłoń, gdy trzask łamanych kości rozchodził się po ogrodzie. Dłoń Miyu nieco odrętwiała, jednak niezbyt się tym przejęła, chociaż nie przypominała sobie, by Tensa korzystała z Raitonu to przez czas swojej nieobecności mogła nauczyć się właściwie wszystkiego. Młoda Chisana nacierała dalej, nie zamierzała tracić tej chwilowej przewagi. Wysokie kopnięcia, nie były w stanie trafić nawet osłabionej poprzednim ciosem Tenshi. Miała wrażenie, że nieco przesadziła. Zdziwiony wyraz twarzy jej sensei, wciąż pozostawał gdzieś tam z tyłu głowy, jednak nie on był teraz najważniejszy. Wygrywała, pierwszy raz w długiej historii ich sparingów "była u góry" i nie zamierzała tego zaprzepaścić. Aizawa omijała kolejne kopnięcia, jednak słabła. Miyuki widziała jak uniki, przeradzają się w bloki. Jej rywalka zaczynała się męczyć, nie była w stanie wytrzymać narzuconego przez nastolatkę tempa. Czy to była ta słynna siła młodości? Może nie do końca, właściwie to prawdopodobnie złamane żebra miały na to o wiele większy wpływ. Kolejne kopnięcia natrafiały na bloki, jednak młoda Kunoichi widziała jak i te słabną i jedynie kwestią zapewne niewielkiej ilości czasu było to, że zacznie się przez nie przebijać. No i zaczęła, właściwie to Tensa nie zdążyła wykonać jednego z nich, kopnięcie uderzyło wprost w jej klatkę piersiową. Miyuki dziwiła się, że jej sensei wciąż nie aktywowała bram, jednak może nie miała tego w planach? Może kosztem siebie chciała pozwolić jej się wykazać? Kolejne kopnięcie dotarło do celu sprawiając, że stróżka rozwodnionej przez ślinę krwi wyleciała z ust Tenshi, po trzecim dziewczyna niemal upadła.
Głos Karasu przerwał starcie, szef ochrony jako pierwszy zauważył jakie konsekwencje może mieć za sobą kontynuowanie przez dwie dziewczyny starcia. Właściwie to w pewnym momencie przerodziło się ono w obijanie worka treningowego, czy mówiąc bardziej poetycko jednostronnej rzezi z użyciem tępych przedmiotów. Na chwilę, gdy jego głos ucichł, do jej uszu dotarł urywany, świszczący oddech Aizawy, dokładnie taki sam jak u jednego z podpalaczy. Jej żebra chyba rzeczywiście nie były gotowe na przyjęcie takiego ciosu. Miyuki dezaktywowała bramę, lekko zachwiała się pod wpływem zmęczenia, które jakby znikąd uderzyło w jej ciało, jej oddech stał się cięższy, ale nie była to jeszcze tragedia, mogła nad tym zapanować. Karasu pozwolił im przestać. Młoda Kunoichi kątem oka spojrzała na reakcję rodziców, ojciec był wściekły, a matka przerażona. To chyba normalna reakcja gdy cały twój plan idzie na marne, bo dowiadujesz się, że twoja córka pojedynczym ciosem jest w stanie połamać żebra wykwalifikowanym shinobi. No cóż, chyba właśnie w taki sposób wywalczyła sobie wolność i prawo do treningów. Zwycięstwo zazwyczaj ma słodki smak, jednak gdy szła w stronę Aizawy, chcąc jej pomóc, no cóż nie czuła go. Chciała wygrać, marzyła o tym, rozumiała że siniaki, czy drobne obrażenia są czymś normalnym podczas sparingu, ale łamanie żeber... Było jej najzwyczajniej w świecie wstyd, nie tylko dlatego że przesadziła, ale wiedziała, że wygrała tylko dzięki temu, niezbyt honorowemu posunięciu. Aizawa zawyła i wykonała zamach, Miyuki nie do końca rozumiała o co chodzi, jednak po chwili ujrzała kunai z małym wybuchowym przyjacielem doczepionym na końcu, leciał on w stronę widowni, chciała się rzucić, ale zmęczenie nad którym wciąż nie zapanowała dało się we znaki. Karasu, brał zawsze swoją pracę na poważnie, dawał z siebie więcej, niż ktokolwiek inny. Rzucił się w stronę Kunaia chcąc chronić swoich pracodawców, jej rodziców. Miyuki zauważyła błysk i... właściwie to tyle, ułamek sekundy później czuła ostrze kunaia zagłębiające się w jej brzuchu. Krzyk bólu wyrwał się z jej ust, gdy ogrom wyładowań elektrycznych uderzył w każdy receptor jej ciała. Wyła z bólu mając przed sobą Tense? Usłyszała krótkie słowa i chciała już paść na ziemie, w akompaniamencie eksplozji.
Czuła tylko, że się przemieszcza, że ktoś ją przenosi. Wiedziała, że doszło do eksplozji, ale nie znała efektów jakie mogła przynieść ze sobą. Dziewczyna przeniosła ją za psiarnie, właściwie gdyby nie ujadanie psów Miyuki nie zorientowałaby się gdzie tak naprawdę są. W jej głowie miotała się masa pytań "dlaczego?" Czemu Tensa ją zdradziła? Po co przybyła? Czy... Czy ją zabije? Wredny uśmiech, blizna pod lewym, czarnym okiem. Kobieta, która stała nad nią nawet w najmniejszym stopniu nie przypominała Tensy którą znała. Nie była nią. Nadzieja i szczęście które jeszcze tak niedawno królowały w jej sercu obróciły się w niebyt. Nie było jednak czasu na żałobę, Kunai wciąż znajdował się w ciele, a wyładowania nie pozwalały na wykonanie nawet najmniejszego ruchu. Jednym słowem była na łasce Aizawy, nie mając pojęcia co tak właściwie właśnie się stało. Wyjaśnienia przyszły szybko, w końcu ci źli zawsze muszą wygłosić swój wielki plan, prawda? Młoda Kunoichi starała się skupić na każdym pojedynczym słowie, liczyła że znajdzie jakikolwiek szczegół który pozwoli jej wyjść z tej sytuacji cało. No cóż, wiedziała przynajmniej dlaczego wylądowała w takiej sytuacji. Kiedy pomagała staruszkowi, gdy podpalacze mówili że wierni są tylko jednemu szefowi, kiedy oddawała ich w ręce straży, nie przewidziała konsekwencji. Nie przypuszczała, że doprowadzi to do tej sytuacji, do momentu gdy leży bezradnie za psiarnią zastanawiając się jak wyjść z tego cało. Słyszała pogardę w głosie dziewczyny, ale nie zareagowała, przełknęła dumę, wiedziała że ta może doprowadzić ją jedynie do grobu.
"Kiedy zginę przyjmij na noc swą dolinę w ciszy dla żądz
Chroń rodzinę mi mą gałąź, usuń z duszy chaos"
W myślach modliła się do Bishamontena, liczyła że może on pomoże jej w jakikolwiek sposób uratować się z tej sytuacji. To nie byłaby honorowa śmierć, nie w walce, nie chciała umierać pomiędzy psami, nawet jeżeli je lubiła. Właściwie to miała w głowie tylko jedną myśl, przekupstwo, w końcu każdemu zależy na pieniądzach prawda? No może nie do końca, tamtych dwóch nie chciało zarobić, honor złodzieja, lojalność wobec skurwysyństwa. Tak, ci ludzie mieli własne rozumienie honoru, i Miyuki nie chciała ryzykować rozwścieczeniem "nie do końca Tensy". Wolała dowiedzieć się czegoś więcej.-Twój szef... Mówili, że są wierni tylko jemu. - Zaczęła z trudem, czuła jak w jej ustach powstaje właśnie nowa pustynia.-Skoro chcesz mnie zabić, powiesz może chociaż kto wydał rozkaz? Głupio umierać nie wiedząc za co. - Dodała starając się, by dziewczyna nie widziała jej przerażenia.-Swoją drogą, wiesz że twój szef nie będzie zadowolony? Ja jestem jedna, ale moja rodzina nie odpuści. Myślisz, że ta notka coś im zrobiła? Karasu ich ochronił. - Jak bardzo chciała w to wierzyć. W końcu staruszek wiedział co robi, na pewno przeżył, osłonił ich jakąś tarczą i właśnie idzie jej z odsieczą.-Wiesz co będzie jeśli stanie mi się krzywda, prawda? Wiesz, że Metsuke nie odpuści, ma środki, znajdzie ciebie, twojego szefa, wynajmie ludzi, zgłosi to liderce. Ty skrzywdzisz mnie, a on rozpieprzy tą całą waszą organizacje. - Zaśmiała się po cichu. Groźby? To był najgorszy możliwy moment na nie, ale... nie wiedziała co powiedzieć, musiała grać na czas. -Może jestem słaba, ale przyjście tu, atak w moim domu... Wiesz ile osób pracuje w ochronie? Nie uciekniesz.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 25 maja 2018, o 01:23
Misja C - Miyuki
25/30
"Wolność"
Niezbadane są wyroki boskie, a Miyuki wierząca w opatrzność Bishamontena powinna to już wiedzieć. Sparing, który uznała za niemożliwy do wygrania ze względu na przewagę doświadczenia białowłosej przeciwniczki, z każdą kolejną chwilą zaskakiwał coraz bardziej. A wszystko za sprawą aktywacji jednej z bram czakry, która zrzucała limity ciała dziewczyny. Teraz była szybsza i silniejsza niż normalnie, choć wiązało się to z późniejszymi reperkusjami. To jednak miało nastąpić później, nie w tej właśnie sekundzie.
Druzgocący cios w żebra powoli osłabiał Aizawę, dając niebieskookiej coraz większą przewagę. Ciągłe natarcie nie pozwalało złapać tak cennego oddechu, nie dawało odpocząć, a to z kolei skutkowało przechyleniem szali zwycięstwa. Jeden celny cios, potem drugi i następny - tyle wystarczyło, Karasu przerwał walkę. Pierwsza, historyczna wygrana z Tensą powinna cieszyć, a jednak nie dawała pełni satysfakcji. Czy to dlatego, że tylko ona korzystała z bram i uważała to za niehonorowe zdobycie przewagi? Czuła bardziej wstyd niż radość ze zwycięstwa i miała do tego prawo. Czy mogła jednak przewidzieć to, co stało się potem?
Krzyk Tenshi, zamach, wyrzucony w stronę pozostałych kunai zaopatrzony w notkę wybuchową - tego nie dało się zrozumieć, przynajmniej nie w tej chwili. Szef ochrony momentalnie zareagował na pojawiające się zagrożenie, bronił swych pracodawców, Miyuki zaś... Cóż, ostrze wbijane w podbrzusze nie należało do rzeczy przyjemnych, podobnie zresztą jak paraliżujący ból rozchodzący się po ciele. Moment później dziewczyna została rzucona o ziemię za psiarnią, kompletnie nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji. Bo przecież Tensa, jej sensei okazywała się zdrajcą gotowym ją zabić. Sęk w tym, że to nie była Tensa. Ta białowłosa zdawała się teraz wyglądać zupełnie inaczej, zachowywała się również odmiennie. Patrzyła na nią z pogardą, nutą złości. Dlaczego jednak doszło do tego wszystkiego? Wyjaśnienie było proste - młoda Chisana najwyraźniej zadarła z kimś wysoko postawionym w przestępczym półświatku przez swoje ostatnie poczynania. Chodziło o tamtych dwóch podpalaczy, których oddała straży.
Jasnowłosa nie była w zbyt dobrej sytuacji. Była ranna, obolała, zdrętwiała po silnym porażeniu. Tenshi mogła z nią zrobić właściwie wszystko, a ona nie miałaby jak się przed tym obronić. Niema modlitwa do boga, któremu powierzała życie, miała dodać jej otuchy. Mała iskierka nadziei w beznadziei. Czy jednak bogowie mają jakikolwiek wpływ na rzeczywistość? Czy w ogóle ingerują w ludzkie życie, interesują się nim? To były pytania natury filozoficznej, nad którymi wielu zastanawia się do dziś, Miyuki jednak nie była filozofem. Była córką kupca w tarapatach, z których musiała się jakoś wyrwać. A przynajmniej spróbować.
- Zabić? Och, nie, chciałabyś już umierać? - sarkastyczna uwaga w żadnym razie nie zawierała odpowiedzi. - Taka młodziutka, taka śliczna, głupiutka. Nie zabiję cię, nie miałam takiego zamiaru. Naprawdę nic do ciebie nie mam, serio. Po prostu stałaś się przeszkodą, którą należy usunąć.
Zakręciła kunaiem wokół palca, kucając tuż obok. Patrzyła prosto w niebieskie oczęta, uśmiechając się pod nosem, gdy młoda zaczęła się odgrażać. Naprawdę bawiła ją cała ta sytuacja.
- Miyuki-chan, złociutka... naprawdę sądzisz, że jesteś w sposobności do jakichkolwiek złorzeczeń pod adresem moim czy mojego szefa? - pochyliła się delikatnie tak, że jej twarz znalazła się tuż przed obliczem jasnowłosej. - Twój tatuś znajdzie środki? Wynajmie ludzi? Zgłosi to liderce Uchiha? Przyjrzyj mi się uważnie. Czy tę twarz widziałaś, gdy pojawiłam się w twoim domu?
Pytanie - na pozór proste, ale też dające do myślenia. Nie tak wyglądała Tenshi, gdy się pojawiła. Miała fiołkowe oczy Tensy, jej rysy twarzy, nawet spojrzenie. Nie było co do tego wątpliwości.
- Oczywiście, że nie. Zarówno ty, jak i reszta towarzystwa widzieliście ją, tę twoją przyjaciółeczkę - kontynuowała Aizawa z tym samym wrednym uśmiechem na twarzy. - Możecie iść do pani Katsumi, powie wam, że ścigacie ducha. I ślad się urywa. Wasza ochrona? Wykluczyłam z gry najlepszą figurę, co mogą zrobić mi jakieś pionki? Zniknę, zanim ktokolwiek cię tu znajdzie. Najpierw jednak muszę się tobą zająć, Miyuki-chan...
Czarne ślepia zbliżyły się znacznie, gdy kobieta pochyliła się bardziej do przodu. Chwilę później jasnowłosa mogła poczuć usta uzurpatorki na własnych, a ułamek sekundy po tym - ostrze wbijane w ramię. Okrzyk bólu został natychmiast stłumiony na wargach białowłosej, a wciąż ujadające psy uniemożliwiały zlokalizowanie ich położenia po samym dźwięku. Ale jaki był w tym wszystkim cel? Co Tenshi chciała przez to osiągnąć? Przecież łatwiej byłoby ją zabić, prawda? Ale czy nie powiedziała ona, że nie ma w planach zabijać?
Perspektywa okaleczenia wydawała się w tej chwili o wiele gorsza. Czy nie było przed tym ratunku? Ciało wciąż krzyczało z bólu, lecz odrętwienie mijało. Miyuki mogła liczyć teraz tylko na siebie i własne umiejętności, lecz opcji miała niewiele. Niewiele miała też czasu na reakcję...
Ukryty tekst
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 26 maja 2018, o 17:14
Nadzieja czasem bywa jak mydlana bańka, z wierzchu piękna, chociaż w środku pusta, pękająca gdy tylko człowiek zbliży się do niej na tyle, by ją ujrzeć. W świecie shinobich zaufanie powinno być towarem deficytowym, a własny wzrok mógł okazać się zdradliwy. No cóż, ciężko ukryć jak łatwo Miyuki dała się oszukać, do ostatniej chwili chciała wierzyć, że ma do czynienia ze swoją sensei. Niestety, niektórzy potrafili więcej od młodej kunoichi, właściwie to prawdopodobnie każdy w tym zawodzie, chakra była czymś normalnym, wręcz naturalnym, przeciętny człowiek chociaż świadomy jej obecności mógł zdziwić się widząc ogromne kule ognia, czy wyładowania elektryczne przeskakujące po ciele, Miyuki bliżej było do takiego właśnie człowieka, niż zaprawionego w bojach shinobiego. Miyuki co prawda potrafiła panować nad chakrą w stopniu pozwalającym jej na aktywacje bram, jednak to by było na tyle. Wszelkie techniki były jej obce, tak jak Henge, które prawdopodobnie wykorzystała Aizawa. Miyu nie potrafiła go wykonać, mimo że znała pieczęci i wiedziała jak działa. Wyszła z mylnego założenia, że skoro ona nie potrafi, to nikt nie wykorzysta go, by bawić się jej emocjami, zdobyć zaufanie, wejść do jej domu i... właściwie zrobić co tylko się chce.
Miyuki była bezsilna, ranna, sparaliżowana, a kawał żelastwa wystawał z jej brzucha. Przynajmniej wiedziała, że wyciągnięcie go nie jest najlepszym pomysłem, w tej chwili chociaż trochę hamował krwotok. Młoda kunoichi nie miała nie tylko szans, ale i pomysłu jak wyrwać się z nieciekawej sytuacji. Modlitwy nie przyniosły tym razem ukojenia, dziewczyna postanowiła zrobić to co w takiej chwili zrobiłby każdy przerażony człowiek, odgrażać się. Co innego jej zostało? Wygrała w walce, ale mimo odniesionych obrażeń Tenshi bez większego problemu była w stanie zaskoczyć ją, zjawić się zaraz przy niej i wbić kunai w brzuch, jakiekolwiek sprzeciwienie jej się w chwili słabości wywołanej paraliżem wydawało się samobójstwem. W takich chwilach można było tylko błagać o życie, albo wygłaszać puste groźby. Miyu niestety poszła w te drugą stronę. Właściwie to właśnie tego zapewne spodziewała się Aizawa.
Paraliż powoli ustępował, z każdym wypowiedzianym przez Tenshi słowem, Miyu zyskiwała coraz więcej możliwości. Ból chociaż nie do zniesienia, nie uniemożliwiał poruszania się. Pozbycie się dwóch podpalaczy, którzy właściwie wydawali jej się niewiele znaczącymi, wiernymi swemu panu pionkami, okazali się ważniejsi niż przypuszczała, to przez złapanie ich stała się przeszkodom. No cóż, nic dziwnego że chciano ją usunąć, tylko że przeszkody nie lubią być usuwane, zwłaszcza gdy nie do końca rozumieją jak ma to wyglądać. Miyu mogła być pewna, że przeżyje, przynajmniej jeśli nie zdenerwuje swojego oprawcy. Tylko czy jej "obietnica" znaczyła cokolwiek? Czy ktoś kto podszywa się pod dawno zaginioną przyjaciółkę, ktoś kto atakuje rodzinę swojej ofiary jest godny zaufania? Cholernie nie. -Pytasz się tak jakbym mogła wybrać. - Rzuciła starając się patrzeć w oczy Tenshi. Udawaną pewnością siebie starała się zamaskować strach, może i przeżyje, ale czy to dobrze? Nie wiedziała na ile stać Aizawe, do czego może się posunąć tylko po to by ją zastraszyć, by bała się dalej działać. Atak na rodzinę był wystarczający by porzuciła swoją drogę, chociaż jeśli ktoś przypłaciłby eksplozję życiem... -Wiesz, mam nóż w brzuchu, nie mogę się ruszać i jestem zdana na twoją łaskę... Co innego mam robić, niż grozić? - "Błagać o życie ", podpowiadały myśli. Tylko dlaczego? I tak miała przeżyć, no i jak spojrzałby na to Bishamon? Pewnie równie nieprzychylnie co na jej odgrażanie się. Właściwie z honorowej walki nie pozostało już nic. W głowie Miyuki pojawił się pomysł, jedno, jedyne możliwe wyjście z sytuacji...
Plan był prosty, pozbawić przytomności, tylko... Duch? "Ścigacie ducha "? Te dwa proste słowa, nawet jeśli Miyu mogła uderzyć, a przynajmniej spróbować nie poruszyła się... Tensa? Duchem? Nie żyje? Zniknęła to jasne, ale czemu duch? Kobieta zbliżyła się do niej, młoda kunoichi powstrzymała się przed napluciem jej w twarz. Ochota była równie ogromna co chęć zadania pytania. Miyu rozszerzyła oczy, pocałunek? Dlaczego złączyła ich... Ból, to on był odpowiedzią. Uczucie ostrza penetrującego skórę, mięśnie. Krew spływająca na rękę, złączone usta nie miały w sobie nic z dwuznaczności, było to zwykłe wyrachowanie, stłumiony przez wargi krzyk bólu nie był wstanie przebić się przez ujadanie zamkniętych w klatkach ogarów. Usta jednak nie mogły być wiecznie złączone... Przyspieszony oddech, obolałe właściwie wszystko i... nadzieja? Seria pytań pojawiająca się w głowie... Tensa, co jej zrobiłaś? - Warknęła Miyuki... Jeśli miała szanse czegoś się dowiedzieć, to tylko w tej chwili...
0 x
Kitashi
Post
autor: Kitashi » 27 maja 2018, o 23:36
Misja C - Miyuki
27/30
"Wolność"
Nadzieja, tęsknota i przywiązanie potrafią zamydlić oczy, Miyuki właśnie kierowana tymi odczuciami nie była w stanie wcześniej wyłapać różnic w zachowaniu jej nauczycielki. Tak też wodzona za nos, licząc do ostatniej chwili iż Tensa powróciła do niej i chcę ja sprawdzić i dalej nauczać. Mimo to prędzej czy później fantazja znajdująca się w umyśle dziewczyny musiała zmierzyć się z rzeczywistością. Z silnym bólem w podbrzuszu i paraliżem spowodowanym przez raiton, którym to posługiwała się Tenshi. Podróbka Tensy miała ogromną przewagę nad szarowłosą, nie dość że umiała w przeciwieństwie do tej korzystać z chakry, oraz że bez bram chakry Miyuki była sporo słabsza od przeciwniczki, to ta jeszcze była oszołomiona, ranna i wycieńczona. Mimo iż paraliż spowodowany techniką raitonu powoli mijał, to dziewczyna i tak była w nieciekawej sytuacji, musiała kombinować aby wyrwać się z tej beznadziejnej sytuacji. Tenshi wręcz bawiła się swoją ofiarą, ze złowieszczym uśmiechem przyglądając się Miyuki, która próbowała ukryć strach pewnością siebie i groźbami, na które kobieta zareagowała jedynie kolejną dawką śmiechu, spoglądając głęboko w ślepia młodej kunoichi.
-Słonko, od początku miałaś wybór, mogłaś zostawić tamtą dwójkę i wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Koniec końców prowadząc ich do straży i tak nie zmieniłaś faktu, że to co spalili nie wróciło do swojego poprzedniego stanu, nie uważasz?
Kobieta widocznie nie miała zamiaru skończyć na kunaiu wbitym w brzuch Miyuki, a kunai kręcący się na jej palcu dobitnie informował iż to dopiero początek piekła, przez jakie miała przejść szesnastolatka. Na kolejne słowa taiuserki Tenshi ponownie uśmiechnęła się szeroko swoim niepokojącym, wręcz można by rzec, szaleńczym uśmiechem.
-Głupiutka dziewczynka, czego byś nie mówiła lub robiła i tak nie zmieni to faktu że muszę się tobą zająć
byś na każdą myśl o byciu kunoichi trzęsła się ze strachu.
Ledwo chwilę później kobieta na dłuższą chwilę złaczyła swoje usta z ustami Miyuki, jednocześnie wbijając kolejny z kunai w ramię dziewczyny, powodując iż posoka zaczęła powoli spływać po skórze dziewczyny, jednocześnie tłumiąc krzyk pocałunkiem. Kobieta ponownie stanęła na równe nogi, patrząc na szarowłosą z góry, oceniając swoje dotychczasowa dzieło. Słysząc warknięcie szesnastolatki zaśmiała się głośno, chwytając jednocześnie dłonią lewej ręki za brodę dziewczyny, zmuszając ją do spojrzenia w górę, na własna twarz.
-Oh, no tak, zapomniałam iż nie wiesz Miyuki-chan, czy nie wydawało Ci się iż Twojej przyjaciółeczki nie ma dość długo? Wręcz aż za długo? Nie zdziwiło Cię ze siostra tej całej Tensy wróciła do Kotei bez niej?
Mówiąc kobieta dobyła kolejnego kunaia, którego ostrzem zaczęła powoli jeździć lekko po twarzy dziewczyny , sprawiając iż ostrze prowadzone po skórze własną ostrością i ciężarem wykonało kilka prostych płytkich nacięć na skórze, na policzku, łuku brwiowym i brodzie dziewczyny. Widać było iż to jedynie zabawa kobiety przed dalszą częścią przedstawienia, które miało być karą za zadarcie z niewłaściwymi ludźmi. Miyuki miała duży problem, kobieta dopiero się rozkręcała, a znikąd nie było widać pomocy, zaś jedynym co ciągle docierało do uszu dziewczyny było ciągłe ujadanie psów
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 28 maja 2018, o 00:30
Czasem wszystko obraca się w pył, ciemność stara się pochłonąć to o co się walczy, tylko co jeśli ta ciemność przynosi ze sobą światełko? Poszukiwania, które przez tak długo stały w miejscu, właściwie przez rok Miyuki nie dowiedziała się niczego, dwa ostatnie dni zdawały się przynieść o wiele lepsze, chociaż przypadkowe wnioski. Aizawa miała wiedzę, którą posiąść chciała Miyu, tylko jakim kosztem? Jedno ostrze znajdowało się już w jej brzuchu, a drugie wraz z tłumiącym krzyk pocałunkiem znalazł się w jej ramieniu. Było źle, właściwie to tragicznie. Tenshi gotowa posunąć się zapewne do rzeczy, które Chisanie nie przyszły by nawet do głowy wciąż górowała. Jej oprawca zdawał się być pewny siebie, właściwie nic dziwnego, Miyuki wciąż starała się nie ruszać, tak jakby raiton wciąż paraliżował jej mięśnie. No cóż, pewność siebie mogła okazać się zgubna, ofiara dzięki chwili zawahania, czy co bardziej prawdopodobne błędy mogła stać się łowcom. W duchu młoda Kunoichi cieszyła się, z tego jak może nie do końca honorowo, ale zdecydowanie szybko zakończyła starcie. Bramy chakry były ciekawą rzeczom, co prawda miały swój limit, ale raz uruchomione nie musiały zostać wykorzystane w pełni, wystarczyło tylko zakończyć użytkowanie wystarczająco szybko. Miyu wiedziała jak blisko jest limitu, wydawało jej się, że nawet jeśli po raz kolejny uda jej się uwolnić pełen potencjał będzie to zaledwie krótki przebłysk, nic więcej niż jeden cios.
Długa nieobecność, siostra, powrót... No cóż, po za tym pierwszym Miyuki nie rozumiała o co chodzi. Nigdy nie słyszała od Tensy słowo o siostrze, nie wiedziała nawet, że ktoś taki istnieje, ale jeśli tak... To trop, najlepszy jaki miała od początku tych cholernych poszukiwań, przecież jej siostra musiała wiedzieć wszystko! Tylko, kim ona była? Gdyby Miyuki chociaż dowiedziała się jak ma na imię, cokolwiek co mogło naprowadzić ją na trop owej siostry. Pozostawała jeszcze kwestia powrotu... Skąd? Tensa wyjechała gdzieś z siostrą, ale wróciła tylko ta druga? Dlaczego? Gdzie? Po co? Co się stało? Każda odpowiedź rodziła tylko więcej pytań. Rozpalona na nowo nadzieja płonęła jasnym światłem, ciemność potrafiąca rozjaśnić mrok... Rzecz dziwna, niespotykana, niemożliwa... Ale prawdziwa. Aizawa zbliżyła się po raz kolejny, chłodna stal zdawała się delikatnie muskać twarz Miyuki, niestety nie mogło być tak przyjemnie, ostrze zagłębiło się rozcinając skórę, pierwszy, drugi, trzeci raz, krew powoli sączyła się z kolejnych ran. Miyu powstrzymywała się przed zaciśnięciem pięści, oddaniem ciosu. Chciała się odpłacić, sprawić ból za ten, który otrzymała. Tylko, że nie mogła... Nawet jeśli tego chciała, to ciemnooka była pierwszym śladem Tensy od tak dawna. Musiała się poświęcić, jeszcze jedna rana, jedna blizna, tylko tyle w zamian za informacje. Nawet jeśli białowłosa nie wracała od tak dawna, nawet jeśli coś jej się stało nie dała by się zabić. Jeśli potrzebowała pomocy to Miyuki nie mogła jej zostawić, porzucić. Dziewczyna nie wyjechałaby bez powodu. -Zostaną blizny. - Powiedziała patrząc w oczy swojej oprawczyni. Widziała w nich błysk przyjemności? Może po prostu jej się wydawało. -Nie powiedziała mi o siostrze... kim ona jest? - Zapytała z nutą smutku w głosie. Były przyjaciółkami, trzymały to w tajemnicy, ale w tej chwili zrozumiała jak mało tak naprawdę wie o Tensie, nie była pewna czy powinna mieć żal do siebie, czy do niej.
Nowe informacje, rzeczy mogące w jednej chwili zniszczyć czyjś obraz. Ideały nie istniały, no ale jeśli ktoś staje się autorytetem to nawet obrzucenie go gównem nie będzie w stanie tego zmienić. -Powrót? Gdzie była? -Kolejne z pytań, które chodziły jej po głowie zostało wypowiedziane na głos. Miyuki nie była jednak do końca zadowolona, odpowiedzi nie były jej przyniesione na złotej tacy. Nawet jeśli kobieta odpowie na te pytania to... No cóż, Miyuki będzie musiała odnaleźć wcześniej wspomnianą siostrę, albo udać się w to miejsce gdzie została Tensa. Chociaż pewnie obie te rzeczy. Mały przełom... No cóż, nawet jeśli był to co najwyżej półmetek poszukiwań. Odpowiedzi miały znaczenie, tylko co po nich? Nawet jeśli Miyuki otrzyma od kobiety informacje to i tak musiała jakoś się wydostać, tylko jak? No cóż, to zamierzała zrobić w dość prosty sposób. Gdy tylko zyskała by okazję, o co w pozycji gdy kobieta jest tak blisko nie było trudno, krótkim impulsem chakry miała zamiar odpalić bramę... Skok adrenaliny pozwala co prawda na chwilę zmniejszyć ból, ale to tylko chwilowe. Silny cios kantem dłoni w głowę przeciwniczki... Do tej pory takimi uderzeniami Miyuki łamała kości, lecz tym razem starała się nieco ograniczyć, uderzyć tak by pozbawić przytomności, wstrząs mózgu czy częściowe przerwanie tkanki kostnej nie było zbyt wielkim kosztem. Wystarczył jeden celny cios, by kogoś znokautować, dziewczyna liczyła, że to wystarczy. Jeśli by jej się udało zamierzała podnieść się i wołać o pomoc, chwiejnym krokiem starając wrócić się do nie tak bardzo oddalonego "placu". Gdyby spotkała kogoś z ochrony zamierzała szybko powiadomić o nieprzytomnej Aizawie za psiarnią. Nie mogła pozwolić sobie na pilnowanie jej, a w takim stanie niesienie nieprzytomnej kobiety byłoby samobójstwem. Nawet zasklepiona rana mogła otworzyć się od przeciążeń, a te na ciele Miyuki wciąż krwawiły.
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 40|60
WYTRZYMAŁOŚĆ 50|60
SZYBKOŚĆ 40|70
PERCEPCJA 50
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
SUMA ATRYBUTÓW FIZYCZNYCH: 190
KONTROLA CHAKRY [E]
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY : 106%
MNOŻNIKI:
Kaimon: Tura druga
Nazwa Hachimon Tonkou: Kaimon
Tytuł Brama Otwarcia
Numer Bramy Pierwsza
Położenie Mózg
Koszt 5% za aktywację
Bonusy Na czas trwania +20 siła, +30 szybkość
Wymagania Całkowita suma PAF (punktów atrybutów fizycznych) 100, w tym 30 wytrzymałości, trening na 15 linijek, styl wallki D
Opis Pierwsza Brama chakry jest wstępem do osiągnięcia mistrzostwa w Taijutsu. Opanowanie sztuki otwierania Bram wymaga od użytkownika dużej wytrzymałości i samozaparcia - lecz gdy się to uda, staje się on nieludzko niebezpiecznym oponentem. Brama ta położona jest w mózgu, i manipuluje ona przesyłem energii do mięśni, utrzymując ją na bezpiecznym poziomie 20%. Zdjęcie tej blokady pozwala na używanie mięśni użytkownika w 100%, co znacząco zwiększa jego siłę i szybkość. Dodatkowo poprawia jego możliwości reakcji, dzięki czemu uniki stają się znacznie precyzyjniejsze. Niestety, jest to broń obosieczna - po dezaktywacji Kaimona użytkownik staje się dość wyczerpany i potrzebuje kilku godzin odpoczynku, by wrócić do pełni sił.
Nazwa Raigyaku Suihei
Pieczęci Brak
Zasięg Bezpośredni
Koszt Brak
Dodatkowe Dowolne dodatkowe wzmocnienie (CS, Bijuu etc.); Podczas wykonywania techniki: +30 Siły.
Opis Technika pomimo swojej prostoty jest bardzo silna. Ninja wykonuje proste pojedyncze przebicie. Ta technika jest tak potężna, że jest w stanie przebić się przez niekompletne Susanō, jednak aby uzyskać taką moc należy posiadać jakiś wspomagacz, np. otoczkę demona, albo techniki pokroju Raiton no Yoroi.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości