W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 14 maja 2018, o 02:17
Restauracja "Tendon Ginza" ulokowała się miedzy dwoma budynkami należącymi do lokalnych gildii kupieckich i chociaż odróżnia się nieco niższą zabudową oraz mniejszymi gabarytami od dwóch pozostałych budynków - z pewnością na ruch nie może narzekać. Dwupiętrowa, po wejściu do środka od razu wita gości aromatycznymi zapachami smażonego mięsa, warzyw i przypraw. Po lewej ścianie rozciąga się bar, przy którym można siąść i zamówić sake lub inne napoje. Centrum podzielono na dwie sale, wypełnione stolikami (głównie przeznaczonymi dla dwóch osób), zaś po prawej stronie ulokowano schody prowadzące na piętro.
Na piętrze stoliki są już wygodniejsze oraz przeznaczone docelowo dla sześciu osób - nie licząc dwóch naprawdę dużych stołów dla większej ilości biesiadników. Większość tych sześcioosobowych ustawiono przy ścianie, tworząc z nich alkowy, oddziele od siebie eleganckimi, drewnianymi przepierzeniami, dodatkowo wygłuszającymi ewentualne rozmowy. Jedna ze ścian, w większości przeszklona i położona nad wejściem, wychodzi na targowisko Shigashi, dzięki czemu goście siedzący w tym miejscu mogą cieszyć oko widokiem kolorowych dachów straganów i obserwować ruch na ulicy.
0 x
Uchiha Izanami
Post
autor: Uchiha Izanami » 15 maja 2018, o 12:42
W czasie podróży do Tendon Ginzy, Izanami lekko przewracała oczami, na to, jak brat machał i zaczepiał - dla niej - obcych ludzi, przewracała lekko oczami. Wciąż jednak była uczepiona jego ramienia w przesadnie słodki sposób, lekko go ciągnąć ze słowami "nii-saaaan, jeść", wygłupiając się przy tym trochę. Robiło to z całą pewnością wrażenie zabawnego i niegroźnego rodzeństwa, Tamaki mogła stwierdzić, że są normalni (albo walnięci, ale w inny sposób niż byli naprawdę). No i nadawało to wszystkiemu raczej luźniej atmosfery.
Kiedy już weszli do restauracji, Izanami jak zwykle rozejrzała się po okolicy, aby wiedzieć, kto jest w środku gdzie oraz zarejestrować wszelkie możliwe drogi ucieczki gdyby coś nagle poszło nie tak. Potem usiadła na miejscu przy bracie tam, gdzie ten chciał i w przeciwieństwie do Izanagiego, ona studiowała kartę o wiele dłużej.
- Hai, całkiem przytulnie - odpowiedziała. - Nie wiem, jak z mięsem w końcu najlepsza wołowinę mamy w Sogen. Zamów dla mnie to samo, co dla siebie tylko więcej warzyw. Powiedziałabym same warzywa - zwróciła się do Tamaki z uśmiechem - ale nauczyliśmy się, że potem wyjadam bratu z talerza.
0 x
Tamaki Hyūga
Post
autor: Tamaki Hyūga » 15 maja 2018, o 22:27
Spokojnym krokiem szłam za rodzeństwem rozglądałam się po okolicy, zapamiętując co ciekawsze lokale, sklepy bądź stragany, notując w pamięci gdzie jest sklep z wyposażeniem do którego bym wstąpiła kiedy będę miała wolną chwilę. Poza otoczeniem obserwowałam również diametralną różnicę w zachowaniu Izanami ze sporym zdziwieniem zamaskowanym za moją zwyczajową, pogodną miną.
"No cóż, może po prostu poprawił jej się humor..."
Kiedy Izanagi w końcu doprowadził nas w końcu do restauracji w której mieliśmy jeść czułam już jak moje wnętrzności się w ciszy skręcały z niecierpliwości. Weszliśmy do lokalu, rozejrzałam się po ładnym wnętrzu. Było rzeczywiście przytulnie. Izanagi poprowadził nas na wyższe piętro, gdzie akurat nam się poszczęściło u kelnerka właśnie przygotowywała stół dla nowych gości. Podeszliśmy do stolika i razem z bliźniakami złapałam menu. Nie zwracając zbytniej uwagi na to co zamawiali moi towarzysze przeglądałam kartę w poszukiwaniu jakiejś tacy mięs, bądź innego dużego dania. Mój wzrok padł na pozycję "solone ozorki wołowe" z dopiskiem że porcja dla czterech osób. Przełknęłam ślinę i zamknęłam kartę. Podjęłam decyzję. W tym momencie Izanami zwróciła się do mnie, opowiadając o tym jak to podjada bratu mięso, kiedy sobie zamówi danie bez niego.
- Cóż, myślę że Izanagi-san bardzo się cieszy że już tak nie robicie. - powiedziałam, po czym zaśmiałam się delikatnie. "Ciekawe jak by to było mieć rodzeństwo..." zamyśliłam się i wyjrzałam za okno
0 x
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 18 maja 2018, o 13:42
Izanagi pozwala obu dziewczynom w spokoju przeglądnąć menu, samemu zajmując się w tym czasie oglądaniem ruchu na ulicy, skupiając się w pewnym momencie na jakimś zaskakująco ciemnoskórym dzieciaku ubranym w kolorowy strój, który stał na rogu ulicy i żonglował sześcioma... nie, siedmioma kunaiami, z rękojeściami owiniętymi różnokolorowymi kawałkami tkanin. Dookoła niego zebrał się niewielki tłumek gapiów, w większości dzieci, które zapatrzone wgapiały się w chłopaczka, w równym stopniu chyba zaciekawione jego karnacją, jak i umiejętnościami. Od czasu do czasu ktoś odrywał się od grupy, aby wrzucić parę Ryo do kolorowego kapelusza, ustawionego przed chłopakiem, a wtedy ten wyrzucał kunaie wyżej w powietrze, wykonywał salto z miejsca i błyskawicznie wracał do żonglowania, nie przerywając pokazu, oczywiście zbierając burzę oklasków.
Wreszcie odrywa wzrok od pokazu, słysząc rozmowę siostry i Izanami oraz sygnał, iż są gotowe złożyć zamówienie, uśmiechając się na uwagę o podjadaniu mięsa. Łapie zatem wzrokiem jednego z kelnerów, chłopaka chyba starszego parę lat od nich, a gdy ten dociera do ich stolika, młody shinobi odzywa się:
- Dzień dobry, poprosimy... dla mnie duża porcja wołowiny marynowanej z sezamem i imbirem, do tego na przystawkę karaage i Chawanshumi z krewetkami... - zaczął wymieniać z pamięci, odliczając kolejne potrawy na palcach, a wzrok wbijając na moment gdzieś w powałę. - ...i jeszcze ramen na ostro z wieprzowiną. I sok do popicia. Dla siostry poproszę także wołowinę marynowaną, ale z podwójną porcją warzyw... Ty co byś chciała do picia, Izanami? I czy masz ochotę na coś jeszcze poza warzywami? spytał na koniec bliźniaczkę, nie będąc pewnym, czy ma ochotę na coś jeszcze. Z ich dwojga to on zawsze lubił się najeść aż do przesady, więc zawsze się martwił, iż Izanami zaniedbuje się trochę jak chodzi o porządne odżywianie.
0 x
Uchiha Izanami
Post
autor: Uchiha Izanami » 18 maja 2018, o 16:47
- Mogę mówić, ale i tak mnie dopytasz, tak? - pokręciła głową Izanami, próbując za wszelką cenę ukryć poirytowanie. Dlatego uśmiechnęła się delikatnie i zwróciła do kelnera - Tylko wołowina i warzywa. Do tego woda i buteleczka ciepłej sake. Razem z hiyayakko z piklowaną rzodkwią - uzupełniła do kelnera, następnie zamknęła oczy i oparła się wygodniej o oparcie. Oddychając głęboko, oczekiwała posiłku, jak i napitku. Bardzo miała ochotę na trochę alkoholu, dla rozluźnienia. Szczególnie, że miała już serdecznie dosyć wychodzenia na zewnątrz, ludzi, a w pokoju czekał na nią zwój, który bardzo chciała przeczytac, a nie miała jeszcze możliwości takiej. Było to irytujące.
0 x
Tamaki Hyūga
Post
autor: Tamaki Hyūga » 19 maja 2018, o 12:44
Jeszcze raz, szybko zerknęłam do karty aby się upewnić co do mojego zamówienia po czym zaczekałam aż Izanagi wraz z siostrą skończą zamawiać. Kiedy kelner spojrzał oczekująco na mnie odchrząknęłam po czym zaczęłam wymieniać.
- Dzień dobry, dla mnie będzie... Najpierw sukiyaki z wołowiną, gyōza z mieloną wieprzowiną, kapustką,szczypiorkiem, olejem sezamowym i czosnkiem i do tego jeszcze tą tacę ozorków wołowych z solą... I do picia poproszę jeszcze dzbanuszek z ryokuchą. - wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w kartę zastanawiając się czy to aby na pewno wszystko. Po krótkiej chwili namysłu podniosłam wzrok na kelnera, którego mina wyrażała niemałe zaskoczenie po usłyszeniu takiej ilości jedzenia i skinęłam mu głową na znak że to wszystko. - Dla mnie to tyle.
Kiedy kelner odszedł mój wzrok powędrował w stronę okna a następnie dalej, nad dachami budynków w stronę horyzontu. Z zamyślenia wyrwały mnie gromkie brawa. Kiedy spojrzałam tam, ujrzałam kolorowo ubranego chłopca o ciemnej karnacji, który zręcznie żonglował przyozdobionymi kunaiami.
0 x
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 20 maja 2018, o 04:45
- Jest tyle opcji, że nie śmiem zamówić czegoś, na co byś nie miała ochoty. - mówi z uśmiechem Izanagi, chociaż wie, że chyba teraz nieco zirytował siostrę. W sumie z reguły raczej udawało mu się trafić w to, co akurat Izanami lubiła bądź na co miała w danym momencie ochotę, więc w zasadzie faktycznie mógł to zrobić i teraz. Cóż - następnym razem postara się jej po prostu sam coś dobrać...
Kelner zebrał ich zamówienia, po czym zniknął na moment na dole, aby przekazać je kuchni oraz zabrać przystawki, które były dość proste i szybkie w przygotowaniu, jak i donieść im zamówione napoje. Po krótkiej chwili mogli już skubać pierwsze kęsy potraw. W międzyczasie Izanagi postanowił przejąć główną część rozmowy na siebie i dać bliźniaczce nieco odpoczynku od interakcji społecznych.
- Widzę, że masz podobny apetyt, co ja. Miło spotkać kogoś, kto także umie docenić dobre jedzenie. - stwierdza, skubiąc krewetki w swoim chawanmushi. - I mam nadzieję, że faktycznie będzie dobre, ale podobno chodzą tutaj kupcy, którzy faktycznie mają wysokie wymagania, więc i nam chyba powinno spasować. Swoją drogą, zwiedziłaś już miasto, Tamaki? - pyta z zainteresowaniem w głosie białooką, kiedy ta ogląda przedstawienie chłopaka na zewnątrz.
0 x
Tamaki Hyūga
Post
autor: Tamaki Hyūga » 21 maja 2018, o 18:36
Nie włączając się w krótką konfrontację rodzeństwa, patrzyłam na żonglującego chłopca. Po chwili zauważyłam że nie żonglował on siedmioma kunai, tylko w powietrzu znajdowało się już dziewięć noży. Kręcąc głową z podziwem zastanawiałam się jak długo ciemnoskóry trenował swoje przedstawienie. Kiedy kelner przyniósł napoje oraz niektóre z przystawek, w tym moje pierożki oraz ryokuchę. Nalałam sobie naparu do kubeczka, podmuchałam chwilę aby było zdatne do picia po czym spojrzałam na Izanagiego, który się do mnie zwrócił.
- No najwyraźniej. Też się cieszę widząc kogoś kto także je o wiele większe ilości jedzenia niż by można było się spodziewać po jego wyglądzie. Nigdy nie wiedziałam za co mnie ojciec bardziej nienawidził, za to ile musi wydawać pieniędzy na wyżywienie mnie czy za to że mi tak źle szła nauka ninjutsu... - powiedziałam po czym roześmiałam się. - No wiesz, Izanagi-san, lepiej żeby to była prawda, ponieważ Izanami-san mogłaby się bardzo zezłościć na Ciebie. - powiedziałam żartobliwie i wzięłam kolejnego łyczka herbaty. - No coś tam zwiedziłam, jednak nic bardziej dokładnego. Popatrzyłam gdzie są jakieś sklepy z wyposażeniem bądź restauracje i tego typu "zwiedzanie". Itadakimasu!
To powiedziawszy przysunęłam bliżej do siebie moje pierożki gyouza i zaczęłam się nimi rozkoszować. Konsystencję miały świetną, mięso było dobrze przygotowane a przyprawy wyraźnie wysokiej jakości. Czując jak te mi się prawie rozpływały w ustach przymknęłam trochę oczy, delektując się przepysznym daniem.
- Jakie wspaniałe! - powiedziałam pomiędzy jednym pierożkiem a następnym.
0 x
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 21 maja 2018, o 20:06
- Itadakimasu! Hmm, sklepy z wyposażeniem mówisz... ja muszę przejść się do kowala albo jakiegoś handlarze bronią i sobie w końcu sprawić jakieś porządniejsze ostrze, niż ten wielki kunai. Niby da się nim posługiwać, ale jednak wolałbym katanę . - odpowiada białookiej Izanagi, także zezując na uzdolnionego młodego chłopaka, żonglującego przed tłumem. Ten właśnie skończył obecny pokaz i przeszedł do zionięcia oraz tańca z ogniem - gdyby nie to, że nie wykonywał żadnych pieczęci, Izanagi przysiągłby, że właśnie widzi całkiem wprawnego użytkownika Katonu. Potem wrócił jednak uwagą do Tamaki. Dał jej najpierw w spokoju zjeść, po czym odezwał się ponownie.
- Mnie udało się zwiedzić póki co targowisko i parę okolicznych tawern. Jest i zaskakująco dużo, chyba tyle samo, co u nas w Kotei... o ile nie więcej. Ale graczy w Chō-han raczej nie było tutaj dobrych... Miałaś okazję w to grać? - pyta dziewczynę, samemu sięgając po właśnie dostarczony ramen. Potrawa okazała się być bardziej pikantna, niż w ich rodzinnych stronach, co jednak chłopakowi bardzo odpowiadało. Zabrał się sprawnie za jedzenie, słuchając odpowiedzi białookiej.
0 x
Tamaki Hyūga
Post
autor: Tamaki Hyūga » 23 maja 2018, o 02:03
- Hmm... Broń... Wydaje mi się że widziałam kilka miejsc gdzie sprzedawali ostrza i inne bronie... Jeżeli nie miałbyś nic przeciwko, Izanagi-san, to można się jutro wybrać. Sama bym sobie kupiła trochę sprzętu... - zastanowiłam się pomiędzy pochłanianiem kolejnych gyouza. - Chociaż dla mnie to bardziej sprzęt pomocniczy niż jako taka broń. Chociaż przyznam... Dobre ostrze zawsze może się przydać w jakiejś awaryjnej sytuacji. - dodałam, drapiąc się po policzku. W zamyśleniu kolejny kęs pierożków powędrował do moich ust.
Rozmowa przy naszym stoliku ucichła na kilka chwil, które wykorzystałam aby dokończyć jeść pierwsze danie i w oczekiwaniu na kolejne, napić się kilku łyków herbaty. Kiedy Izanagi się do mnie zwrócił, podniosłam wzrok z brzegu filiżanki i spojrzałam ku niemu. - Chō-han... Prawdę mówiąc, zupełnie nic mi to nie mówi, nigdy nie miałam ani czasu ani pozwolenia od ojca żeby się zajmować jakimikolwiek grami... - powiedziałam, dosłownie kilka sekund później zjawił się kelner z drugą potrawą z mojego zamówienia. Miska w której się mieściło sukiyaki była masywna oraz wypełniona po brzeg mięsem, warzywami oraz sosem. Zapach, który unosił się nad naczyniem sprawił że czułam jak zaczęła mi się ślina zbierać szybciej w ustach.
Widząc że Izanagi sam się zabrał za pałaszowanie swojego ramenu, który został przyniesiony w tym samym momencie co moje sukiyaki, stwierdziłam, że po daniu odpowiedzi mogę z czystym sumieniem zabrać się do konsumpcji. Cieniutkie plasterki wołowiny wręcz rozpływały się w ustach, łącząc się ze smakiem sosu sojowego, cukru i mirin. Warzywa, także wchłaniając smak mieszanki smakowały wyśmienicie. Już nic nie mówiłam, tylko skupiłam się na jedzeniu, dopóki nie zaczną się o coś pytać.
0 x
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 23 maja 2018, o 14:09
Przez moment przy stoliku faktycznie zapadła cisza, kiedy Izanagi i jego towarzyszki skupiły się na konsumpcji. Kolejne zamówione posiłki spływały powoli do ich stolika, a chłopak mógł zobaczyć, że Tamaki w pełni mu dorównuje - o ile nawet nie przewyższa w obżarstwie. W sumie nie dziwiło go to - skoro dziewczyna tyle czasu spędza na treningach fizycznych, musi potrzebować mnóstwo energii. On sam na pewno nie trenował tyle, co ona... a i tak jadł jak widać podobnie, co prawdopodobnie oznaczało, że a) ma lepszy metabolizm i b) tylko dzięki niemu nie jest wysoką, toczącą się przez półmiski życia kulką. Komentarz białookiej, że nie miała czasu nawet na zwykłe gry tylko go o w tym utwierdził.
- Chō-hana nie znasz? Chyba dopiero teraz do mnie dociera, jak bardzo musiałaś być odseparowana od prostych przyjemności. Gra jest w sumie dość prosta i tak naprawdę dość losowa, więc może nie powinienem mówić o tym, że ktoś jest dobrym lub złym graczem... pewnie miałem dzisiaj szczęście po prostu. Ale za to mógłbym cię nauczyć grać w porządnego mahjonga - tam faktycznie trzeba być uważnym i myśleć taktycznie. - stwierdza z zapałem w odpowiedzi, chociaż z tyłu głowy cały czas ma świadomość, na jakiego lenia musi wychodzić.
Cóż, chyba powinien się w najbliższej przyszłości na poważnie zabrać za treningi. Izanami cały czas powiększała swoją wiedzę, Tamaki najwyraźniej niestrudzenie trenowała kolejne techniki w wolnym czasie... a on się opierniczał. Najwyższa pora to zmienić.
Ale najpierw wołowina!
0 x
Tamaki Hyūga
Post
autor: Tamaki Hyūga » 24 maja 2018, o 03:38
Pochłaniając sukiyaki i równocześnie z uwagą przysłuchując się starszemu od siebie chłopakowi, zerkając to na swojego rozmówcę, to na miskę z drugim daniem. Przytakiwałam głową aby Izanagi widział że go słucham, mimo że chwilowo nie odpowiadałam nic na jego słowa. Zaciekawiona różnymi grami jakie wymieniał Uchiha, na chwilę się zatrzymałam, żeby się zastanowić nad jego słowami i spróbować sobie wyobrazić o czym on mówił. Zauważając że zastygłam w miejscu, wznowiłam ruch pałeczek którymi trzymałam kawałki pora.
- J-Jeżeli nie byłby to problem dla Ciebie, Izanagi-san, to mógłbyś mi może trochę wytłumaczyć o tej Chō-hanie? Albo o Mahjongu? - zapytałam się nieśmiało. Nie byłam przyzwyczajona do proszenia kogoś aby mnie nauczył. Zawsze wszystko było mi z góry narzucone, nikogo nie musiałam prosić, jedynie słuchać warczenia ojca, a czasami nawet nie jego tylko wszelakich przełożonych. Czułam się co raz bardziej na miejscu, tutaj, z dala od mojego klanu, z dala od mojego ojca. Tutaj, przy tej nowo poznanej, dwójce nieznajomych z którymi już doświadczyłam więcej przyjemnie spędzonego czasu niż przez całe lata kiedy byłam w mojej rodzinnej wiosce...
Po tej chwili refleksji, wróciłam z wigorem do jedzenia sukiyaki, widząc że kelner, który nas obsługiwał od wejścia do restauracji, sprawdzał czy już skończyłam jeść danie, aby mógł przynieść gwóźdź programu (przynajmniej w moim odczuciu), sporą tacę wypełnioną cienkimi i doprawionymi ozorkami wołowymi i do tego, mały ale stabilny grill z rusztem ustawionym ponad węgielkami. Kiedy dokończyłam sukiyakę, spojrzałam w kierunku kelnera i zobaczyłam że ten właśnie niósł w moją stronę metalową konstrukcję. Skinęłam mu głową w podzięce za zabranie miski po poprzednim daniu a ten udał się pewnym krokiem po tacę mięsa. Czekając na kelnera zdecydowałam się wypić trochę herbaty i zerknęłam na oboje Uchihów po czym zwróciłam wzrok na targowisko, aby zobaczyć czy tajemniczy, ciemnoskóry chłopiec dalej wykonywał swój występ czy też może już mu na dziś starczyło, jednak nie było go widać w miejscu gdzie znajdował się wcześniej, jednak z tego co zaobserwowałam, jego rekwizyty dalej się tam znajdowały, co mogło sugerować jedynie przerwę w jego widowisku.
0 x
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 25 maja 2018, o 13:32
- Z miłą chęcią! Naturalnie, nie wytłumaczę ci wszystkich zasad na miejscu, bo do tego pasowałoby mieć zestawy do gry, poza tym wtedy byśmy tutaj pewnie do zamknięcia zostali... ale ogólny zarys mogę ci spokojnie przedstawić. - stwierdza chłopak, również obserwując przybycie niewielkiego grilla do ich stolika oraz zamówionych głównych dań. Zerknął także na ozorki Tamaki z zaciekawieniem, przez moment żałując, że sam sobie takich nie zamówił. - Hmm... mógłbym ci podkraść jeden? Wymienię się za kawałek swojej wołowiny. - pyta białooką, licząc na to, że dziewczyna się zgodzi na wymianę. Jeżeli tak, to chwyta kawałek mięsa z jej półmiska, wrzucając na grill rozstawiony między nimi, samemu przesuwając do niej talerz z jego zamówieniem.
W trakcie oczekiwania, aż potrawy się przysmażą, zaczyna swój mini-wykład o grach hazardowych.
- No dobrze, z obu gier Cho-Han jest zdecydowanie prostszy. Gra wymaga krupiera oraz przynajmniej dwójki graczy. Krupier stanowi "bank", który dokłada się do każdego zakładu, aż jeden gracz wygra całą partię... lub wszyscy zbankrutują. Na początku gry zaczynacie z odpowiednią ilością żetonów, zazwyczaj oznaczających konkretną ilość Ryo, które stawiasz. Kiedy zaczyna się pierwsza runda, gracze kładą tyle żetonów, ile chcą zaryzykować w danej rundzie - jeżeli któryś z graczy dołoży więcej, reszta musi dobić do jego zakładu, albo odpada. Obstawiają też wtedy, czy suma oczek będzie parzysta - cho, czy też nieparzysta - han. Gdy zakłady są ustalone, krupier rzuca dwoma kośćmi sześciościennymi i sprawdza, kto obstawił dobrze, a kto źle. Ci, którzy wygrali zakład, zgarniają obstawioną pulę, dzieląc ją równo w razie potrzeby, po czym zaczyna się kolejna runda. - wyjaśnia zasady prostej, losowej gry, popularnej w każdej tawernie Kotei, jak i wielu gospodach Shigashi no Kibu. Kiedy tylko mięso się przysmaży, chwyta je pałeczkami i zadowoleniem pakuje do ust, rozkoszując się doskonałym smakiem potrawy.
0 x
Tamaki Hyūga
Post
autor: Tamaki Hyūga » 28 maja 2018, o 22:32
- Hmm? Tak, tak Izanagi-san, właśnie też się chciałam zapytać czy bym mogła troszeczkę skubnąć od Ciebie. - odpowiedziałam szybko i podsunęłam talerz chłopakowi a następnie zabierając kawałek wołowiny od niego rozstawiłam go wraz z kilkoma ozorkami które zamówiłam rozłożyłam je na grillu i czekając aż mięso będzie gotowe, słuchałam uważnie wywodu Uchihy.
- Czyli ta gra polega na całkowitym szczęściu? Gdzie w tym zabawa? Nie byłoby lepiej jakby od gracza zależało coś więcej niż zwykły łut szczęścia? Jakieś umiejętności fizyczne bądź coś w ten deseń. - zastanawiałam się na głos, po tym jak usłyszałam od Izanagiego streszczony wykład na temat tego jak działa Cho-Han. Widziałam też że wołowina już doszła do siebie na grillu, więc ostrożnie wzięłam kawałeczek patyczkami, podmuchałam aby ten ostygł trochę po czym go zjadłam. - Hmm, naprawdę dobrej jakości wołowina, powiem Wam. - dodałam po pogryzieniu i połknięciu mięsa.
0 x
Uchiha Izanagi
Post
autor: Uchiha Izanagi » 30 maja 2018, o 12:58
- Hmmm... ozorki też niczego sobie. Może by tak... - Izanagi wbił wzrok w smaczne mięso, ewidentnie rozważając, czy nie zamówić jeszcze dodatkowej porcji dla siebie. - ...nie no, nie będę przesadzać, bo się potem nie będę w stanie ruszać. - dodał, ostatecznie rezygnując z pomysłu i zadowalając się tymi, którymi został poczęstowany przez Tamaki. Mimochodem zerknął też na siostrę, sączącą sake i relaksującą się w swoim świecie. Na ile ją znał, powinna być zadowolona z tego, iż nie musi się angażować w konwersację - co tylko go cieszyło. Sam może nie miał wielkiej ochoty na rozmowy o głupotach z sympatyczną białooką, ale z drugiej strony - nie przeszkadzało mu to też specjalnie, wobec czego kontynuował dialog.
- I właśnie to jest piękne w Cho-hanie! Fakt, że musisz zdać się na los, oddać odpowiedzialność i kontrolę za to, co się stanie, jedynie zaufać kościom i własnemu szczęściu... to potrafi uzależniać równie mocno, jak dowolny narkotyk. - mówi poważnym tonem, akcentując swoje słowa gestem wykonanym pałeczkami. - Inna sprawa, że... są sposoby, jak wpłynąć na tę losowość. Te jednak nie są dozwolone i ryzykujesz utratę wszystkich postawionych pieniędzy niezależnie od wyniku, jeżeli je stosujesz. Choć dla niektórych to oczywiście tylko dodatkowo podwyższa przyjemność z rozgrywki, dodając jeszcze jedną nutkę adrenaliny. -
Skubnął kolejne kawałki wołowiny, po czym zawołał kelnera, aby doniósł mu jeszcze trochę sake. Zaschło mu w gardle i doszedł do wniosku, że faktycznie odrobina alkoholu dobrze zrobi mu na trawienie i dalej zrelaksuje. W międzyczasie wrócił do swojej opowieści o grach hazardowych.
- Skoro jednak chciałabyś wyzwania, w którym masz wpływ na rozgrywkę, to z pewnością bardziej przypadnie ci do gustu Mahjong. Do tej gry potrzeba z kolei o wiele mniej zależy od szczęścia - choć i ono gra pewną rolę - a wiele więcej od twojego zmysłu przewidywania, liczenia i zdolności trzeźwej oceny sytuacji, aby wygrać. Do gry używa się 136 kamieni, zdobionych 34 typami wzorów, po cztery każdy. Do gry potrzeba także czterech osób, które rozgrywają kilka rozgrywek, zdobywając w trakcie nich punkty. Na początku rozgrywki wszystkie kamienie są mieszane, a następnie rozdzielane między graczy. Ci - wedle odpowiednich zasad - tworzą z nich swoją "rękę", która będzie im służyć do dalszej rozgrywki. Celem konkretnej partii jest ułożenie kompletnego układu kamieni, natomiast celem gry - zdobycie jak największej ilości punktów. Różne kombinacje kamieni, układy i tym podobne dostarczają różną ilość punktów - może się zatem zdarzyć, że wygrasz każdą rozgrywkę kompletując układy, ale przegrasz grę - bo nie zdobędziesz tylu punktów, co przeciwnicy. -
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości