Ulice

Kitashi

Re: Ulice

Post autor: Kitashi »

0 x
Miyuki

Re: Ulice

Post autor: Miyuki »

[z/t]
0 x
Kitashi

Re: Ulice

Post autor: Kitashi »

0 x
Kitashi

Re: Ulice

Post autor: Kitashi »

0 x
Miyuki

Re: Ulice

Post autor: Miyuki »

0 x
Kitashi

Re: Ulice

Post autor: Kitashi »


0 x
Miyuki

Re: Ulice

Post autor: Miyuki »

[z/t] -> Szpital
0 x
Senju Toshio

Re: Ulice

Post autor: Senju Toshio »

Zapewne miasta kontynentu nie zrobią już takiego wrażenia, jak to, czym mogła poszczycić się Hanamura. I chociaż w Kotei gościł pierwszy raz, Toshio mógł stwierdzić specyficzny dla tego regionu wystrój. Nie obyło się bez zwracania głowy to w jedną, to w druga stronę. Chciał unikać rozgłosu na swój temat, co spaliło na panewce. Nie czuł się z tym źle, kiedy mógł być brany za zwykłego cudzoziemca. Niestety z Shinrin do Sogen nie było daleko, toteż wyglądał na zwykłego sąsiada. Mimo to miał wzrok przypadkowych ludzi na sobie. Przechadzał się tłocznymi uliczkami. Na razie wolał trzymać się głównego miejsca atrakcji. Po podróży miał ochotę na odpoczynek w tawernie. Zjedzenie czegoś porządnego z domieszką przypraw. Samo mięso nie pozostawiało dobrego smaku. Syciło wystarczająco, by mieć siłę w mięśniach. Każdy potrzebował warzyw do prawidłowego rozwoju organizmu. Niewątpliwie taki wpływ miało na człowieka odosobnienie. Chłopak cieszył się, że wreszcie dotarł do większego miasta. Mógł bez problemu pozostać tu na dłużej. Oczywiście tego nie zrobi. To ledwie przystanek w drodze do domu. Hayashimura zapewni mu balans, który utracił. Poza tym musiał w końcu wziąć się za poważniejsze misje. Bez nich nie mógł liczyć na nic więcej niż ciągłe pozostawanie w roli Doko. Wprawdzie nie przeszkadzało mu to, bo nadal się uczy i wyglądało na to, że prędko się to nie zmieni. Wszakże przeżył wystarczająco potyczek, w których dołożył swoje trzy grosze. Wysiłek godny zostania bohaterem.
Zaraz po zaznajomieniu się z miejscem i przywyknięciu do nowej obecności, zaczął bliżej przyglądać się gospodarzowi. Mowa tu oczywiście o bytności Uchiha. Nic osobistego nie kierowało nim ku temu, aby być wrogo nastawiony. Można by przecież powiedzieć, że zabili wielu Senju, ale to była obopólna zasługa. Nikt do końca nie stał jedynie w pozycji obronnej. Trzeba było liczyć się z pewnym poświęceniem. Dlatego bardziej ciekawiło go to, jak postrzegani są ninja przez zwykłych mieszkańców. Na pewno była to odmienna perspektywa do tej, jaką mieli w Hayashimurze. W swym spacerze zerkał na każdy przejaw brawury. Jednostki wyróżniające się logiem, typowym trójkolorowym wachlarzem, jako godłem przynależności do wspaniałego klanu Uchiha. Pod tym względem Senju nie prezentowali za wiele. Raczej był to minimalistyczny styl gałęzi rozrastającej się we dwie strony. Oznaczającą najczęściej opiekuńczy wpływ czy opactwo, jakim kierowali się w dążeniu do utrzymania spokoju. To także dobre relacje z innymi czy chęć pomocy dla wszystkich w każdej chwili. Powoli stawiane kroki w niczym nie przybliżały Toshio do celu. Mógł natknąć się na każdego kogo chciał lub niechętnego, szukającego zwady. Nic w tym skomplikowanego, co wymagałoby udręki w szukaniu wyjścia ucieczki. Jak zawsze zda się na los, który był mu dotąd łaskawy.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ulice

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy z wymalowanym niewielkim bananem na twarzy, wracał z portu po zadaniu, któremu sprostał w jednej chwili. Nie było to zbyt wymagające dla tak doświadczonego wojownika, czy też członka klanu Uchiha, który szczycił się niezawodnością i umiejętnościami. Nikomu, ani niczemu nie ustępował. Podczas powrotu, musiał skupić się na tym by w końcu trafić do liderki i rozpoznać się w temacie czy nie ma nowych informacji na temat, w którym niezbyt wiele wiedział, jednak doskonale zdawał sobie sprawę, że to nic fajnego, ani ciekawego.
    Jego głowa była pełna różnych, przeróżnych myśli, które krążyły i pozostawały bez odpowiedzi. Jako jeden z nielicznych Uchiha, którzy kompletnie nie przejmowali się losami świata, tylko osady, wiedział, że co najgorsze dopiero nastąpi. Białowłosy również miał w tej chwili w głowie coś jeszcze. Zupełnie nieświadomy, spoglądał po różnych twarzach na głównej ulicy osady, jakby kogoś szukał. Tylko kogo? No tak… Po chwili zorientował się, że gdzieś zagubił się jego poplecznik, który miał go non stop pilnować. Jednak było to złudne wrażenie. Po chwili zauważył swojego kruczowłosego bodyguarda, który był dwa kroki za nim i ciągle dziwnie się uśmiechał. Było to wręcz krępujące, jednak nic dziwnego, że tak to wyglądało. Przecież ten człowiek nawet sypiał u niego na kanapie, chcąc go chronić przed nim samym. Czerwonookiemu nie było to kompletnie na rękę, stąd chciał dowiedzieć się wszystkiego i opanować wszystko w jak najkrótszym czasie. A teraz był na to idealny okres.
    Idąc tak z celem za chwilę spożycia kolacji po wykonanym zadaniu w porcie, zauważył też coś jeszcze. W końcu w osadzie Uchiha, większość to byli albo kupcy albo klanowicze z logiem na plecach. Ten osobnik jednak był inny. Był mu… Znany. Skądś już znał tę twarz, te oczy i te włosy. On nie był Uchiha. On w ogóle nie był stąd. Tylko skąd go kojarzył? Białowłosy nie mógł się z tego powodu powstrzymać. Ruszył w jego kierunku, a gdy był już na tyle blisko, opuścił głowę, zakrywając oczy jasną grzywą i wszedł barkiem w bark młodzieńca, odbijając jego i siebie. Gdy tylko go minął, odwrócił głowę, a następnie ciało, z dłonią uniesioną ku górze w geście przepraszającym mówiąc:
    - O, wybacz! Nie zauważyłem Cię… Byłem tak skupiony na… No właśnie, na czym? – przeczesał ręką, którą przed chwilą przepraszał grzywę do tyłu tak, by odsłonić wcześniej zakrytą twarz. Teraz było widać już wszystko, włącznie z czerwonymi oczami. – Wybacz, ale mam wrażenie, że już gdzieś Cię widziałem… - powiedział otwarcie i prosto z mostu. Nie patyczkował się. Nigdy. Teraz oczekiwał na kontrę chłopaka, którego zaczepił.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Ulice

Post autor: Senju Toshio »

Chłopak potrafił zatracić się w rozmyślaniu. Szczególnie jeśli chodziło o burczący brzuch i jedzenie. Wtedy trudno było ujrzeć go ze skupionym wzrokiem. Był obecny na tyle, aby móc kierować się wzdłuż budynków i na nikogo nie wpaść. Lekkie szturchnięcia kwitował skromnymi przeprosinami. Nie ważne, gdzie był i do kogo kierował słowa, zawsze odpowiadał kulturalnie. Wymagało to minimum wysiłku, także nie przysparzało szkody, a wręcz łagodziło każdy gniew. Niesnaski omijały go szerokim łukiem. To bycie shinobi sprawiało, że nie ze wszystkiego wychodził obronną ręką. Tym bardziej, że czasy nie robiły się za wesołe. Zaogniło się na wielu frontach, co stanowiło w tych czasach główny towar zbytu. Pomimo strat Toshio cieszył się, że między Senju i Uchiha nie trwało nic poważnego. Znaczyłoby to tyle, że w obecnej sytuacji mógłby być wzięty za szpiega. Samo szwendanie się po Sogen byłoby niebezpieczne. Nie żeby był przesądny i prędzej czy później może dojść do poważnych zbrojeń, ale wszystkie rozwiązania były prawdopodobne. Wydawać się mogło, że nic nie będzie dziwne. Młody wiek pozwala na szeroki wachlarz zaskoczeń.
Marsz powoli miał dobiec końca. Nie dłużył się, jak to miało miejsce na szlaku. Pośród ludzi powracały mu siły i zdrowe zmysły. Jakkolwiek by to postrzegać. Nie znał osady na tyle, by móc stwierdzić, gdzie się uda na odpoczynek. Potrzebował przewodnika, co również nie było takim prostym zadaniem. Szedł nieświadomy, kiedy nagle poczuł silniejsze, niż by tego chciał uderzenie o bark. Odruchowo złapał się dłonią za trafiony mięsień, po czym skierował głowę ku postaci. Zaczepka, jak każda inna, ale czy celowa? Ożywiło go to i postawiło w niemal stanie gotowości.
- Nic nie szkodzi... - odparł powoli. Senju nie mógł pozwolić sobie na jakąkolwiek formę wyłudzenia. Gdyby tylko był bardziej obeznany z tego typu zagraniami, to pewnie sprawdziły czy to nie kieszonkowiec. Mógłby właśnie stracić pieniądze w całkiem nieświadomy sposób. Lekko podejrzliwy ujrzał, jak skryty osobnik zrobił to przypadkiem. Był wyższy od Toshio, a ten nadal nie wiedział czego dalej się spodziewać. Dopiero w chwili zdjęcia przez mężczyznę zaciągniętego na głowę kaptura, sytuacja stała się bardzo klarowna. Usłyszany zwrot całkowicie zbił go z tropu, jak ujrzał znajomą twarz. Nie mogło przecież być, żeby Kyoushi zrobił to czysto dla żartu. Pominął zbytnie zdziwienie, aby przybrać przyjazną minę. Wydawało się, że po raz kolejny zrządzenie zesłało mu pomoc. Nie mógł zwlekać i olewać takiej sytuacji.
- Nie wierzę, że mnie nie rozpoznajesz. Doznałeś jakiegoś szoku? To ja Toshio. - chciał zabrzmieć zabawnie i dodatkowo wskazał na siebie w typowym geście, by rozmówca przyjrzał się dokładniej twarzy. Na drugi plan zeszło otoczenie, w którym stali. Jeśli miałby nawiązać z kimś znajomość to niewątpliwie najbliżej był niedawny kompan z ekspedycji, który przynależał do Uchiha. Sam dla własnego komfortu nie przedstawił się z nazwiska, bo stali na ulicy, a uszu tutaj było równie dużo co grządek na polu. Nie musieli o nim wiedzieć takich spraw. Już na pierwszy rzut oka miał odmienny ubiór i nie pasował jako kupiec czy zwykły mieszkaniec. Nikt poza shinobi nie nosił tak swobodnie broni.
- Takie spotkanie to jak jeden na milion. Przyznasz, że to podejrzane? - chciał w ten sposób wybadać chłopaka, a nawet zmusić go do przyznania się... do czegoś. Może już go rozpoznali, a Kyoushi miał za zadanie go zatrzymać lub sprawdzić. Taka rutynowa kontrola, bo przecież już miał z młodym Senju do czynienia. W każdym razie po minie Toshio było widać tylko zadowolenie. Nic za co miałby się gniewać lub powinien obawiać dalszych negatywnych posunięć ze strony towarzysza.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2683
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Ulice

Post autor: Kyoushi »

  • Białowłosy kierował się instynktem, chcąc rozpoznać chłopaka po prostu na początku się zgrywał. Mimo tego, że podszedł spokojnie do sytuacji to musiał odegrać ten kabaret by zachować początkową anonimowość. Czerwonooki, w swoim czarnym płaszczu, był tajemniczy, jednak pośród klanu Uchiha był bardzo rozpoznawalny. Znali go prawdopodobnie wszyscy, głównie ze względu na osiągnięcia, a przy okazji za to, jak bardzo się tutaj wyróżnia. W końcu był jedynym i niepowtarzalnym wojownikiem klanu, który posiadał śnieżnobiałe włosy. Nie była to zbyt popularna sytuacja nawet jak na świat ninja. Przechodząc dalej, potrącił on swojego znajomego, którego chciał zaskoczyć, zaczepić tak, by ten mógł się popisać swoją znajomością. Gdy Senju odpowiedział, białowłosy elegancko się uśmiechnął, w końcu zauważył, że wcale nie był to zabieg w celu sprowokowania bójki czy cokolwiek. Po prostu była to zagrywka typowo żartobliwa i taka, którą sprowokował by sprawdzić reakcje swojego dawnego kumpla z wojny, która przecież powinna ich podzielić na zawszę. Jednak tak nie było.
    - Hah, już myślałem, że to Ty mnie nie poznasz. Oczywiście, że Cię poznaje. Stąd tak w Ciebie wparowałem, jednak oczekiwałem, że będziesz chciał się bić – powiedział pewny siebie, uśmiechnięty, spoglądając czerwonymi oczami na młodszego i mniejszego od siebie członka klanu Senju, którego znał już jakiś czas. Czy to nie czas by odświeżyć znajomość? Chyba tak. Młodzieniec zadał kolejne pytanie, rozmawiając spokojniej. Białowłosy nawiązał do tego co powiedział Toshio na temat podejrzanego spotkania.
    - Toshio, tak, zauważyłem Cię wcześniej i rozpoznałem. Wiem kim jesteś, więc znacznie lepiej, gdy będziesz w mojej obecności, wtedy nikt się nie przyczepi. W zasadzie to mam milion pytań, ale… Może w jakimś innym miejscu? Jestem głodny jak szlag, a Ty? – zaproponował, spoglądając dokoła czy nie ma gdzieś w pobliżu jakiegoś miejsca, gdzie mogliby spożyć ciepły posiłek. Kyu był głodny po misji z rybkami, a to przypadkowe spotkanie z Toshio mogło pomóc w wypadzie do knajpy. Dodatkowo, zainteresowanie białowłosego rosło z minuty na minutę. Ciekaw był co u druha z ekspedycji czy wojny, dlaczego się tutaj znalazł i czego tu szuka? Może pomoże mu też w innej kwestii. To była ostatnia osoba, której ufał na tej wyprawie za mur. Tam w końcu walczyli ramię w ramię. To niebywały przypadek, gdzie Senju i Uchiha potrafili połączyć siły, aniżeli walczyć między sobą. Czerwonooki czekał na odpowiedź Toshio chcąc zabrać się do jakiejś miejscówki na jedzonko.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Senju Toshio

Re: Ulice

Post autor: Senju Toshio »

Perspektywa wkroczenia do osady Kotei okazała się być owocniejsza niźli z początku podejrzewał. Nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby miał zwiedzać wszystko na własną rękę. Ba, nawet ledwie wstąpić do tawerny zjeść i odpocząć, a potem powrócić do rodzimych stron w Shinrin. Okazje trzeba było wykorzystać i nie przepuszczać. Znajomość z Kyoushim nie była co prawda wielce rozwinięta. Jeśli sięgnąć pamięcią, to gdzieś tam mieli epizod podczas, którego w czasie wojny minęli się bez większego zastanowienia. Trudno powiedzieć, jak do siebie podejść. Bitwa ułożyła się niefortunnie dla obu stron, przez co finalny efekt zbliżył rody ku zaniechaniu dalszych działań. Toshiemu nie przyszło obecnie do głowy, żeby przypominać sobie, co konkretnie spotkało go na drodze do zniszczenia działa tuż po tym, jak go wręcz wskrzeszono. Ekspedycja zaś stanowiła czysto bojowy pokaz każdej jednostki. Liczyło się bardziej wyszkolenie i zaradność w trudnych sytuacjach, aniżeli osobowość. Nie było na to miejsca, kiedy chłopakowi równie mocno zależało na zjednoczeniu drużyny, jaką stworzyli. Z marnym skutkiem. Mimo to nawet najlepsi przywódcy posiadają pasmo porażek, na których się wznieśli.
Chłopak nie miał stuprocentowej pewności, że Uchiha poczynił te środku wedle wymyślonego przez siebie scenariusza. Nie miał też w zwyczaju gniewać się za cokolwiek tak udawanego. Zrozumiałby prowokacje, gdyby jej idea zaczerpnięta była z czystej chęci dokuczenia. Nie było w tym potrzebnej, negatywnej energii, jaką odczuwać mógł delikwent, a która przenosiła się w postaci presji na ofiarę. Toteż jedyne, co mógł zrobić, to machnąć ręką w stronę Kyoushiego.
- Nie ma szans. Jedyne, co mógłbym zrobić, to groźną minę. Podjęcie takich działań zapewne skończyłoby się interwencją ze strony waszych shinobi. - odparł luźno i ze spokojem. Podjął jedna z bardziej prawdopodobnych opcji, jakie uważał za wyznacznik dobrze prosperującego miasta. Tym bardziej dotyczyło to wiosek, nad którymi zwierzchnictwa pilnowały klany takie jak Senju czy Uchiha. Nie chciałby skończyć na dywaniku i tłumaczyć się. Potem jeszcze Lider miałby kłopoty i dodatkowe zmartwienia. To jak wylądowanie u nauczyciela, który następnie informuje rodziców o występku dziecka. Mimo swoich siedemnastu lat czuł się ledwo starszy.
- Dlatego miło cię widzieć Kyoushi-san. Oddaje się pod twoją opiekę. Padam z nóg, a żołądek niemal przywarł mi do krzyża. - zgodził się ze starszym kolegom i poinformował o swoim wyczerpaniu. Oddałby wiele za miskę ciepłego bulionu. W towarzystwie jest to przysmak o nieopisanej mocy.

W trakcie, gdy ruszył za kompanem mógł dopełnić krótko swoje niedawne poczynania. Skłonny był wyjawić Kyoushiemu swoją wędrówkę, aż z obszarów północy, Daishi, gdzie odbył jedną z sesji treningowych. Pozwoli mu to wyczuć obecny stan chłopaka, który niewątpliwie skłania ku znalezieniu miejsca do ogrzania. Przy posiłku będzie mógł wywlec jeszcze kilka tematów, jak to bywa na osobności.

zt. z Kyoushim > do jakiegoś lokalu.
0 x
Furiza

Re: Ulice

Post autor: Furiza »

Kobieta której właśnie mieliśmy pomóc była jakaś dziwna. Władzę nad naszym ciałem przejął Shirome lecz Akira gdzieś we wnętrzu siebie przyglądała się temu wszystkiemu z daleka, choć była naprawdę blisko. Luźniejszy krok, bardziej wulgarna a nawet perwersyjna postawa to właśnie cechowało jej braciszka Shirome. - Jasne, pomożemy Ci. Rzucił Shirome nie mając pojęcia czy ów kobieta wie co się stało z Akirą i dlaczego ona jest taka jaka jest. Następnie poleciał grad pytań skierowanych w jej stronę. - Gdzie po raz ostatni widziałaś złodzieja? Jak wyglądał? Znasz go? Następnie młody Uchiha postanowił, że skorzysta z swojej analityki i przebiegłości ponieważ właśnie z tego znany był brat Akiry, z doskonałego dowodzenia, przewidywania ruchów przeciwników i planowania strategii. Dziwnym zachowaniem było wszechobecne zadowolenie, kobieta powinna być smutna lecz ta była naprawdę wesoła i jakby cieszyła się tym że została okradziona ze swoich kosztowności. - Skąd ten dobry humor, przecież przed chwilą zostałaś okradziona? Rzekła Furiza, w głosie można było dostrzec zmianę barwy głosu, w tym momencie przemówili oboje. Shirome i Akira.
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Ulice

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Furiza

Re: Ulice

Post autor: Furiza »

Akira była kompletnie zszokowana postawią ów kobiety. Wypowiedziane przez nią słowa tylko dawały różnorakie domysły związane z naprawdę wieloma kwestiami, które nie zostały zbytnio rozwiązane. Pojawiło się naprawdę wiele pytań lecz żadnej odpowiedzi. Rodaczka była zauroczona i było to ewidentnie widać, przez co nasza dwójka nabrała podejrzeń. - Zgoda, odnajdziemy go. Nie obiecuję że będzie taki sam piękny jak go opisujesz, w momencie w którym go przyprowadzimy. Była to niewielka prowokacja, chcieliśmy zobaczyć jak kobieta zareaguje na taką prowokację. Pierwszą kwestią jaka przyszła nam do głowy to rzucenie Genjutsu na ofiarę by chwilę później ta oddała swoje kosztowności a następnie ulotnienie się w trybie natychmiastowym. - Zaczekaj tutaj.Następnie dwójka, w jednej osobie postanowiła wyruszyć w stronę bramy by zbadać teren. Mieli mniej więcej rysopis ów sprawy więc z łatwością powinno go odnaleźć lecz pozostała kwestia siły, na szczęście Furiza mogła liczyć na pomoc pobrateńców gdyby nie poradziła sobie w takiej sytuacji to Uchiha powinni się wstawić i ruszyć. Czas pokaże o co tak naprawdę chodziło w tej zagadce.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości