Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
- Kuroi Kuma
- Posty: 1525
- Rejestracja: 23 lis 2017, o 20:52
- Wiek postaci: 43
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Średniego wzrostu mężczyzna z kilkudniowym zarostem na twarzy. Widać że jest trochę starszy, jednak nie aż tak znacznie. Głos niski, lekko chrypiący od palenia. Trochę dłuższe, czarne włosy, przy szyi luźno obwiązany bandaż trochę jak szalik
- Widoczny ekwipunek: Gurda
Plecak
Wielki wachlarz - Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=4367
- GG/Discord: Michu#5925
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Czas sobie płynął, dziwny chłopak poszedł, lecz Kuroi dalej siedział w tym samym miejscu i spoglądał przed siebie, w dal. Mijały minuty, godziny, tylko słońce i dźwięk uderzających fal pokazywały, że czas upływa. Staruszek siedział wpatrzony w jeden punkt daleko gdzieś za horyzontem. Ciągnie go do domu, lecz nie chce się przywiązać. Nigdy nie przepadał być na smyczy jakiegoś samozwańczego lidera, nigdy nie lubił wiązać się z miejscem, bo to wymagało poświęceń. Nie zwiedzisz świata, jeżeli musisz zająć się domem, prawda mój drogi? W końcu nadszedł wieczór, końcówka dnia tak blisko, bliziutko. Czas się zbierać stary przyjacielu, nadszedł nasz czas, czas wziąć się za siebie i trochę rozruszać te stare kości.
z/t
z/t
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Jako że cały festiwal w końcu się zakończył, Natsume mógł w końcu nacieszyć się spokojem i samotnością. Przez te dwa dni wielkiej imprezy Yuki w ogóle nie miał nawet chwili, by móc po prostu posiedzieć i kontemplować, nie mówiąc już nawet o treningu. A teraz, gdy już było po wszystkich, a Hideo nie krążył za nim jak jakiś cholerny dupny dzwonek, Natsume mógł wrócić do standardowego toku życia - codziennie liczne treningi, przeplatane przerwami na posiłki, później odbębnianie pracy jako Shirei-kan z Hyuo i jako Cesarz całych Morskich Klifów, trochę czasu na odpoczynek i zajęcie się hobby, no i sen. Tak, jak być powinno.
A treningi, jak zwykle, odbywał właśnie tutaj - na niewielkim, piaszczystym wybrzeżu, ukrytym między klifami wybrzeża Hanamury. Mało kto zapuszczał się w to miejsce, więc praktycznie zawsze mógł zajmować się swoimi umiejętnościami w spokoju.
Tradycyjnie, gdy już zszedł na dół, zdjął z siebie górną część odzienia, odsłaniając przy tym swój pokryty setkami blizn tors, przyklęknął na moment i złożył miecz na swoich kolanach, odmawiając tradycyjną modlitwę do Hachimana. Następnie powstał, przez kilkanaście minut skupił się na rozgrzewce, i w końcu uznał że jest gotowy do treningu faktycznego.
A treningi, jak zwykle, odbywał właśnie tutaj - na niewielkim, piaszczystym wybrzeżu, ukrytym między klifami wybrzeża Hanamury. Mało kto zapuszczał się w to miejsce, więc praktycznie zawsze mógł zajmować się swoimi umiejętnościami w spokoju.
Tradycyjnie, gdy już zszedł na dół, zdjął z siebie górną część odzienia, odsłaniając przy tym swój pokryty setkami blizn tors, przyklęknął na moment i złożył miecz na swoich kolanach, odmawiając tradycyjną modlitwę do Hachimana. Następnie powstał, przez kilkanaście minut skupił się na rozgrzewce, i w końcu uznał że jest gotowy do treningu faktycznego.
Ukryty tekst
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Dotarcie do ukrytego wybrzeża bez świadomości jego istnienia nie było prostym zadaniem. W przypadku Hikariego wszystko zaczęło się od chęci rozruszania kości po dłuższej podróży morskiej. Zdążył się zasiedzieć, wzdłuż wybrzeża po klifie wydawał się dość dobrą rozgrzewką z możliwymi widokami wieczorem. Trzeba przyznać, że samo miasto cesarskie z tego co widział zdążyło mu lekko zaimponować. Słyszał o festiwalu niedawno się odbywającym w porcie. Była to koronacja cesarza, mógłby się podczas takiego wydarzenia sporo dowiedzieć. W zamian za to posiada wisiorek z niezwykłym klejnotem na szyi, od którego tylko on czuł bijącą moc. Teraz będzie musiał nadrobić stracony pewnie czas jak nadejdzie okazja, ale to dopiero jak ciało nadrobi stracony czas. Terumiemu brakowało także technik, będzie musiał się ich więcej nauczyć. W pewnym momencie będąc daleko od budynków zaskoczyła go w rozmyślaniach wnęka. Zobaczył on ją w prawie ostatnim momencie do zatrzymania toteż nie musiał robić żadnej paniki.
Pędził tutaj dość szybko, w czarnym płaszczu założonym wraz z kapturem. Było tutaj chłodniej niżeli w Yusetsu. Mógł się wydawać tajemniczą postacią pojawiającą się niemalże znikąd, ale widząc kogoś na dole Akoraito postanowił nie przeszkadzać, przynajmniej na moment bardziej niżeli słowem. Mężczyzna nie był może stary, ale pokryty wieloma bliznami posiadający białe włosy. Było to dość nietypowe połączenie. Zanim doszło do jakiejkolwiek uwagę warto było zwrócić także na otoczenie. Pojedyncze drzewo wiśni kwitnące na podwyższeniu w grocie z połączeniem do oceanu. Pewnie dla niektórych mogłoby to zostać uznane za ósmy cud świata, ale nie w tym przypadku. Tak czy inaczej wypadało się raczej przywitać skoro tak brutalnie przerwało się czyjąś samotność, prawda? Przy okazji można się zapytać o jakąś wskazówkę, gdzie dałoby się znaleźć spokojne miejsce dla siebie. Ktoś wiedzący o takim ukrytym wybrzeżu zdecydowanie musiał znać dobrze teren. Oczywiście jak to z nieznajomymi trzeba być gotowym na wszystko, więc ostrożność także była w pełni zachowana.
- Nie dość, że człowiek można powiedzieć zabłądził to jeszcze pierwsze lepsze miejsce po długiej podróży do treningu zajęte. Nie mógłbyś przypadkiem czegoś polecić w okolicy?
Pędził tutaj dość szybko, w czarnym płaszczu założonym wraz z kapturem. Było tutaj chłodniej niżeli w Yusetsu. Mógł się wydawać tajemniczą postacią pojawiającą się niemalże znikąd, ale widząc kogoś na dole Akoraito postanowił nie przeszkadzać, przynajmniej na moment bardziej niżeli słowem. Mężczyzna nie był może stary, ale pokryty wieloma bliznami posiadający białe włosy. Było to dość nietypowe połączenie. Zanim doszło do jakiejkolwiek uwagę warto było zwrócić także na otoczenie. Pojedyncze drzewo wiśni kwitnące na podwyższeniu w grocie z połączeniem do oceanu. Pewnie dla niektórych mogłoby to zostać uznane za ósmy cud świata, ale nie w tym przypadku. Tak czy inaczej wypadało się raczej przywitać skoro tak brutalnie przerwało się czyjąś samotność, prawda? Przy okazji można się zapytać o jakąś wskazówkę, gdzie dałoby się znaleźć spokojne miejsce dla siebie. Ktoś wiedzący o takim ukrytym wybrzeżu zdecydowanie musiał znać dobrze teren. Oczywiście jak to z nieznajomymi trzeba być gotowym na wszystko, więc ostrożność także była w pełni zachowana.
- Nie dość, że człowiek można powiedzieć zabłądził to jeszcze pierwsze lepsze miejsce po długiej podróży do treningu zajęte. Nie mógłbyś przypadkiem czegoś polecić w okolicy?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Natsume wylądował w końcu na ziemi, odbijając się po raz ostatni od samotnego drzewa wiśni, i ruszył lekko ręką, by ją rozluźnić. Wyszło lepiej, niż się początkowo spodziewał - nowa technika miała niezwykły potencjał, i w faktycznej walce mogła spokojnie być jego dziką kartą, ruchem który pozwoli mu zabezpieczyć zwycięstwo. Uśmiechając się lekko, spojrzał na otwartą dłoń prawej ręki. Powoli zacisnął palce w pięść i uniósł spojrzenie na widoczny spomiędzy skał horyzont. Tak. Osiągał ten poziom, na którym mu zależało. Jeszcze tylko trochę, i będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo Cesarstwu. Takie, jakiego będzie potrzebować.
Z zamyślenia wyrwał go dopiero czyjś krzyk. Odruchowo dłoń młodzieńca spoczęła na rękojeści Shiroi Shi, podczas gdy on sam obrócił się w kierunku, z którego dochodził głos - w tym przypadku w górę.
Na brzegu kamiennego klifu zauważył jakiegoś wysokiego mężczyznę o długich, kruczoczarnych włosach. Z takiej odległości Natsume nie był w stanie określić żadnych szczegółów, ale nie wyglądał jakby zamierzał podjąć wobec niego jakichś form agresji. Dlatego też powoli puścił rękojeść miecza i pokazał gestem, aby zszedł na dół.
-Wybrzeże jest wystarczająco duże, nie będzie problemu z pomieszczeniem tu nas obu. Jeżeli pragniesz potrenować, to zapraszam, nie widzę żadnych przeszkód - powiedział spokojnym tonem, opierając prawą dłoń o swój bok. W sumie, to dodatkowe towarzystwo wcale mu nie będzie przeszkadzało. Tym bardziej, jeśli ten ktoś nie wie kim Natsume jest - pozwoli mu to na normalną rozmowę, bez zbędnych uprzejmości które już mu zaczęły się przykrzyć.
A jeśli był agresorem? Cóż, w takim razie jakoś sobie poradzi.
Z zamyślenia wyrwał go dopiero czyjś krzyk. Odruchowo dłoń młodzieńca spoczęła na rękojeści Shiroi Shi, podczas gdy on sam obrócił się w kierunku, z którego dochodził głos - w tym przypadku w górę.
Na brzegu kamiennego klifu zauważył jakiegoś wysokiego mężczyznę o długich, kruczoczarnych włosach. Z takiej odległości Natsume nie był w stanie określić żadnych szczegółów, ale nie wyglądał jakby zamierzał podjąć wobec niego jakichś form agresji. Dlatego też powoli puścił rękojeść miecza i pokazał gestem, aby zszedł na dół.
-Wybrzeże jest wystarczająco duże, nie będzie problemu z pomieszczeniem tu nas obu. Jeżeli pragniesz potrenować, to zapraszam, nie widzę żadnych przeszkód - powiedział spokojnym tonem, opierając prawą dłoń o swój bok. W sumie, to dodatkowe towarzystwo wcale mu nie będzie przeszkadzało. Tym bardziej, jeśli ten ktoś nie wie kim Natsume jest - pozwoli mu to na normalną rozmowę, bez zbędnych uprzejmości które już mu zaczęły się przykrzyć.
A jeśli był agresorem? Cóż, w takim razie jakoś sobie poradzi.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Hikari wydawał się w tym momencie niezauważony zupełnie. Nawet parę kamieni prawdopodobnie spadających po sturlaniu z klifu upadały na ziemię. Cóż ukrywanie się nie miało większego sensu, przecież nie było tutaj żadnych niecnych zamiarów. Nie chciał przeszkadzać czy powodować zaniepokojenia więc odezwanie się było najrozsądniejszym z możliwych rozwiązań tego. Zaskoczony mężczyzna wydawałoby się, że sięgał miecza, ale zatrzymał się na tylko poruszeniu ręką w jego kierunku. Nastąpiła chwila ciszy, w czasie której wyglądając nawet na dość zrelaksowanego obywatel Yogan-Ryu był gotowy do odpowiedzi swoją reakcją. Patrząc na te wszystkie posiadane przez niego blizny mógł być przecież piratem, ale skąd można wiedzieć skoro żadnego nigdy w życiu się nie widziało? Ogólnie podróże morskie to jest nowe doświadczenie. Nagle nastąpiło zaproszenie na dół, jak można odmówić? Skok na skałkę, gdzie rośnie piękne drzewo wiśni i potem na najniższy poziom.
Terenu było faktycznie tutaj sporo, wystarczająco w pełni na dwie osoby. Terumi nie chciał jednak przeszkadzać w tym nikomu, zresztą był on też prawdę mówiąc typem samotnika. Nie lubił jak spogląda ktoś na niego oceniając postępy jakie wykonuje, do większości musi dochodzić dłuższą i ciężką praca. W tym wszystkim nie można zapomnieć o celu z jakim tutaj on przyjechał. Prawdę mówiąc to brakuje mu wiedzy, bardzo dużo wiedzy o świecie. Chciał poznać inne możliwości, jak one funkcjonują w gotowości na możliwą przyszłość. Aby uniknąć przyszłej wojny w swoim szczepie rozważał już chyba wszystko na ten moment, musiał szukać kolejnych odpowiedzi gdzie tylko może. Towarzystwo kogoś w takim przypadku jest bardziej niżeli wskazane, kto wie czego można się w takim wypadku dowiedzieć. Pobycie w samotności jednak nie będzie takie łatwe, ale jedna osoba to zupełnie coś innego jak statek marynarzy, gdzie może przytłoczyć ten brak jakiegokolwiek działania poza czekania lub przebywania z innymi.
- W takim wypadku nie omieszkam skorzystać z oferty. Nie chciałem przeszkadzać.
Miał zamiar zacząć od "Niech wiatry Kantai będą wam przychylne" jak ktoś mu doradził. Ostatecznie zrezygnował z tego, skoro faktycznie funkcjonują jakieś takie słowa nie musi być pierwszym je wymieniającym. Jest tylko turystą na wycieczce. W międzyczasie zaczął się lekko przeciągać, jego ciało mimo tego biegu było dość zastałe. Bieg był dobry na początek, ale przed prawdziwym treningiem trzeba być lepiej przygotowanym.
- Wiele jest takich pięknych miejsc na Kantai oraz Hyuo? Jeszcze nie miałem okazji usłyszeć niczego o tych dwóch wyspach. Wszyscy tylko żyją festiwalem radości połączonym z koronacją cesarza, który przegapiłem.
Przy okazji można było przejść do właściwego rozciągania się. Najpierw Hikari zdjął płaszcz, który mógłby mu przeszkadzać. Było tutaj dość chłodno, więc trzeba brać się do roboty. Zacząć od jakichś lekkich ćwiczeń nie powodujących zerwania kontaktu z rozmówcą, dla przykładu: kucnięcie z jedną nogą wyprostowaną, a drugą zgiętą pod sobą.
Terenu było faktycznie tutaj sporo, wystarczająco w pełni na dwie osoby. Terumi nie chciał jednak przeszkadzać w tym nikomu, zresztą był on też prawdę mówiąc typem samotnika. Nie lubił jak spogląda ktoś na niego oceniając postępy jakie wykonuje, do większości musi dochodzić dłuższą i ciężką praca. W tym wszystkim nie można zapomnieć o celu z jakim tutaj on przyjechał. Prawdę mówiąc to brakuje mu wiedzy, bardzo dużo wiedzy o świecie. Chciał poznać inne możliwości, jak one funkcjonują w gotowości na możliwą przyszłość. Aby uniknąć przyszłej wojny w swoim szczepie rozważał już chyba wszystko na ten moment, musiał szukać kolejnych odpowiedzi gdzie tylko może. Towarzystwo kogoś w takim przypadku jest bardziej niżeli wskazane, kto wie czego można się w takim wypadku dowiedzieć. Pobycie w samotności jednak nie będzie takie łatwe, ale jedna osoba to zupełnie coś innego jak statek marynarzy, gdzie może przytłoczyć ten brak jakiegokolwiek działania poza czekania lub przebywania z innymi.
- W takim wypadku nie omieszkam skorzystać z oferty. Nie chciałem przeszkadzać.
Miał zamiar zacząć od "Niech wiatry Kantai będą wam przychylne" jak ktoś mu doradził. Ostatecznie zrezygnował z tego, skoro faktycznie funkcjonują jakieś takie słowa nie musi być pierwszym je wymieniającym. Jest tylko turystą na wycieczce. W międzyczasie zaczął się lekko przeciągać, jego ciało mimo tego biegu było dość zastałe. Bieg był dobry na początek, ale przed prawdziwym treningiem trzeba być lepiej przygotowanym.
- Wiele jest takich pięknych miejsc na Kantai oraz Hyuo? Jeszcze nie miałem okazji usłyszeć niczego o tych dwóch wyspach. Wszyscy tylko żyją festiwalem radości połączonym z koronacją cesarza, który przegapiłem.
Przy okazji można było przejść do właściwego rozciągania się. Najpierw Hikari zdjął płaszcz, który mógłby mu przeszkadzać. Było tutaj dość chłodno, więc trzeba brać się do roboty. Zacząć od jakichś lekkich ćwiczeń nie powodujących zerwania kontaktu z rozmówcą, dla przykładu: kucnięcie z jedną nogą wyprostowaną, a drugą zgiętą pod sobą.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Natsume uśmiechnął się, wciąż stojąc w rozluźnionej postawie, i poczekał aż przybysz dostanie się na spokojnie na wybrzeże. Im bardziej nieznajomy się zbliżał, tym bardziej Yuki uświadamiał sobie różnicę w ich wzroście - mężczyzna był naprawdę wysoki, spokojnie przewyższając Kenshiego o dobre pół głowy. Cóż, nie żeby to cokolwiek zmieniało - zdążył się już przyzwyczaić do faktu, że połowa ludzi może się pochwalić bardziej pokaźnym wzrostem niż on, a przecież budowa ciała nie zmieniała aż tak drastycznie możliwości i siły człowieka. No, może nie licząc zasięgu w walce bronią. Może dlatego Natsu od zawsze przyzwyczajał się do używania tachi, a nie normalnych wariantów katany?
Inna sprawa, że wyglądało na to że jego rozmówca nie pochodził z wysp, a przynajmniej Natsume nigdy nie miał okazji go zobaczyć na oczy. Kantaiczycy i mieszkańcy Hyuo lubili się raz na jakiś czas zbierać na pojedynkach, zwłaszcza teraz, gdy pojedynki stały się na wyspach czymś w rodzaju sportu, z własnymi ligami i tego typu. Dzięki temu zdarzało mu się zobaczyć sporą część silniejszych wojowników z terenów Morskich Klifów - długowłosego zaś nigdy w życiu nie widział. Może on również przybył na Kantai w celu zobaczenia koronacji, i albo został za długo, albo po prostu nie zdążył? Opcji było sporo. Cóż, może dzięki rozmowie uda im się rozwiać wszelkie wątpliwości.
-Trening to dla wyspiarzy najlepszy sposób spędzania wolnego czasu. Bez obaw, tym raźniej będzie na się trenowało - powiedział wesoło Yuki, lekko rozmasowując mięśnie ud, przed chwilą napięte przez trening.
A więc jednak, był przybyszem który spóźnił się na festiwal. Natsu zaś w głębi duszy stwierdził, że chłopak był wyjątkowym farciarzem. Nie licząc turnieju, wydarzenie było cholernie męczące. Zwłaszcza, jeśli ktoś nie lubił niepotrzebnych tłumów.
-Zależy, jakie terytoria jesteś w stanie traktować jako "piękne" - stwierdził Natsume, wyciągając z pochwy Shiroi Shi (jak się okazało, kij przy jego pasku tak naprawdę był ukrytym tachi) i kręcąc nim lekkie kółka, wykonując treningową sekwencję kata. - Na Hyuo nigdy nie znika śnieg, co nadaje wyspie wygląd niezwykłej, zimowej krainy, na której dominują śnieżne wydmy, zaśnieżone góry i przykryte puchem lasy. Kantai zaś to w dużej części tereny podmokłe, pełne lasów i bagien, równin i wzgórz... no, i mgły. Więc cóż, co kto lubi - to ostatnie dodał z lekkim uśmiechem. W końcu kto by lubił bagna. Cóż, przynajmniej nie śmierdziały zbyt potwornie. I nawet z nimi Kantai miało niezwykły urok.
Inna sprawa, że wyglądało na to że jego rozmówca nie pochodził z wysp, a przynajmniej Natsume nigdy nie miał okazji go zobaczyć na oczy. Kantaiczycy i mieszkańcy Hyuo lubili się raz na jakiś czas zbierać na pojedynkach, zwłaszcza teraz, gdy pojedynki stały się na wyspach czymś w rodzaju sportu, z własnymi ligami i tego typu. Dzięki temu zdarzało mu się zobaczyć sporą część silniejszych wojowników z terenów Morskich Klifów - długowłosego zaś nigdy w życiu nie widział. Może on również przybył na Kantai w celu zobaczenia koronacji, i albo został za długo, albo po prostu nie zdążył? Opcji było sporo. Cóż, może dzięki rozmowie uda im się rozwiać wszelkie wątpliwości.
-Trening to dla wyspiarzy najlepszy sposób spędzania wolnego czasu. Bez obaw, tym raźniej będzie na się trenowało - powiedział wesoło Yuki, lekko rozmasowując mięśnie ud, przed chwilą napięte przez trening.
A więc jednak, był przybyszem który spóźnił się na festiwal. Natsu zaś w głębi duszy stwierdził, że chłopak był wyjątkowym farciarzem. Nie licząc turnieju, wydarzenie było cholernie męczące. Zwłaszcza, jeśli ktoś nie lubił niepotrzebnych tłumów.
-Zależy, jakie terytoria jesteś w stanie traktować jako "piękne" - stwierdził Natsume, wyciągając z pochwy Shiroi Shi (jak się okazało, kij przy jego pasku tak naprawdę był ukrytym tachi) i kręcąc nim lekkie kółka, wykonując treningową sekwencję kata. - Na Hyuo nigdy nie znika śnieg, co nadaje wyspie wygląd niezwykłej, zimowej krainy, na której dominują śnieżne wydmy, zaśnieżone góry i przykryte puchem lasy. Kantai zaś to w dużej części tereny podmokłe, pełne lasów i bagien, równin i wzgórz... no, i mgły. Więc cóż, co kto lubi - to ostatnie dodał z lekkim uśmiechem. W końcu kto by lubił bagna. Cóż, przynajmniej nie śmierdziały zbyt potwornie. I nawet z nimi Kantai miało niezwykły urok.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Kiedys ktos wspominal, ze wyspiarze różnią się bardzo od mieszkańców kontynentu. Do tej pory Hikari był w stanie zauważyć kilka, ale czy były one aż tak wielkie? Większości do tej pory tak drastycznymi by nie nazwał, zobaczymy jak w przyszłości. Dobrym przykładem jest podejście do treningów, w terenach pod panowaniem rady są bardzo istotna częścią życia każdego shinobi, w cesarstwie najlepszym sposobem spędzania czasu wolnego czasu. Nasz Yoganczyk osobiście sympatyzował z podejściem wyspiarzy co do ćwiczeń. Głównie pewnie z powodu przeszłości, obecnej nawet samotności i szalonych planów na przyszłość jak powstrzymanie wojny nawet jakby miał zabić swojego lidera i przejąć jego miejsce. Wciąż szuka możliwych alternatyw, ale skoro jeszcze nie zostały one odnalezione to powstawało w nim coraz większe powątpiewanie czy jest jeszcze jakiś możliwy plan do wykonania.
- No cóż może stąd nie jestem, ale z tym muszę się zgodzić, jak pewnie większość z mojego szczepu,a przynajmniej gałęzi. Jesteśmy w wiecznym stanie wojennym, to też może mieć tutaj duży udział.
Więcej zbytnio na ten temat nie chciał Terumi mówić, co kogo to obchodzi na takim drugim krańcu świata? Raczej niewiele, słyszał on parę plotek o wydarzeniach tutaj i pożegnaniu walk dzięki wspaniałemu cesarzowi, który mimo to posiada jedną wadę w ich oczach. Pozwala bezkarnie Jashinistom przebywać w swoim kraju. Mordercy, którzy dla swego boga składają ofiary. Nikt nie lubi być zagrożony, albo aby takowa była jego rodzina.
- Bagien to służąc na murze się naoglądałem w życiu za kilku.
Co prawda było to tylko pół roku, ale widoku szalonego naukowca z potworem wyglądającym jak wielka gąsienica nigdy nie zapomni. Reszta z opisu Kantai brzmiała bardzo zwyczajnie, tak więc zainteresowała go druga druga wyspa. Można powiedzieć, że oni są przeciwnościami. Miejsce pełne śniegu i lodu, a on władca ognia i jeszcze amator lawy. Wraz z następnymi słowami pora była jednak zakończyć rozgrzewkę i zająć się treningiem.
- Hyuo brzmi zachęcająco, szczególnie jako personalne wyzwanie.
Pierwsze nad czym miał zamiar Hikari pracować był rozwój jego umiejętności dziedzicznych. Przy okazji mógł zobrazować o co dokładnie mu chodziło w ostatnim zdaniu. Wypluł on z siebie trochę lawy w kierunku jeziora. Kontakt z wodą wywołał oczywiście syczenie. W tym wypadku nie chodziło o przekraczanie limitów, a po prostu jednorazowe użycie przed zastanowieniem się jakby to robić lepiej.
- No cóż może stąd nie jestem, ale z tym muszę się zgodzić, jak pewnie większość z mojego szczepu,a przynajmniej gałęzi. Jesteśmy w wiecznym stanie wojennym, to też może mieć tutaj duży udział.
Więcej zbytnio na ten temat nie chciał Terumi mówić, co kogo to obchodzi na takim drugim krańcu świata? Raczej niewiele, słyszał on parę plotek o wydarzeniach tutaj i pożegnaniu walk dzięki wspaniałemu cesarzowi, który mimo to posiada jedną wadę w ich oczach. Pozwala bezkarnie Jashinistom przebywać w swoim kraju. Mordercy, którzy dla swego boga składają ofiary. Nikt nie lubi być zagrożony, albo aby takowa była jego rodzina.
- Bagien to służąc na murze się naoglądałem w życiu za kilku.
Co prawda było to tylko pół roku, ale widoku szalonego naukowca z potworem wyglądającym jak wielka gąsienica nigdy nie zapomni. Reszta z opisu Kantai brzmiała bardzo zwyczajnie, tak więc zainteresowała go druga druga wyspa. Można powiedzieć, że oni są przeciwnościami. Miejsce pełne śniegu i lodu, a on władca ognia i jeszcze amator lawy. Wraz z następnymi słowami pora była jednak zakończyć rozgrzewkę i zająć się treningiem.
- Hyuo brzmi zachęcająco, szczególnie jako personalne wyzwanie.
Pierwsze nad czym miał zamiar Hikari pracować był rozwój jego umiejętności dziedzicznych. Przy okazji mógł zobrazować o co dokładnie mu chodziło w ostatnim zdaniu. Wypluł on z siebie trochę lawy w kierunku jeziora. Kontakt z wodą wywołał oczywiście syczenie. W tym wypadku nie chodziło o przekraczanie limitów, a po prostu jednorazowe użycie przed zastanowieniem się jakby to robić lepiej.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Natsume kiwnął lekko głową, słysząc słowa potwierdzenia co do sposobu spędzania wolnego czasu. Wyglądało na to, że nie tylko wyspiarze nie lubili marnować wolnego czasu, i preferowali spędzić go w sposób aktywny. Nie dziwił się - shinobi którzy żyją w ciężkich warunkach lub są ciągle wystawieni na wojny, zwykli robić wszystko by być gotowymi do walki w każdej chwili. Klany wyspiarskie zbudowały na tej podstawie wojskową kulturę, z której byli bardzo dumni i żaden, nawet najbardziej leniwy obywatel Cesarstwa, nie stronił od solidnego treningu i rozrywki przez przyjacielskie pojedynki. W końcu niektórzy mogli z tego wyżyć, jeśli zostawali sportowcami!
Młodzieniec przerwał katę i spojrzał na przybysza, unosząc lekko brwi w zaskoczeniu.
-Gałęzi? Nie szczepu? Wieczny stan wojenny? - odchrząknął cicho, po czym uśmiechnął się przepraszająco. - Wybacz, nie chcę być ciekawski. Po prostu intryguje mnie jedna kwestia - z jakiego szczepu pochodzisz, że macie aż takie... problemy wewnętrzne?
Od razu ugryzł się w język i podrapał po potylicy z zakłopotaniem.
-Uch... wybacz. Z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić. Jestem Yuki Natsume.
Młodzieniec schował miecz do pochwy i przeszedł do następnego ćwiczenia, którym uczył się kontrolowania swojego balansu ciała. Przyklęknął i położył przedramiona na kamiennym podłożu obok samej plaży, tak jak gdyby zamierzał zaraz wykonać ćwiczenie zwane "deską". Następnie wybił się delikatnie nogami tak, by w praktyce stanąć na rękach, lecz zamiast stać stricte na dłoniach, opierał ciężar na przedramionach, od nadgarstków do łokci. Wyprostował nogi i złączył je tak, jak gdyby wykonywał świecę, aby było mu łatwiej utrzymać się w jednej pozycji.
-A więc służyłeś również na Murze? - powiedział cicho. Przez wysiłek jego głos był lekko przytłumiony, ale wciąż doskonale słyszalny i zrozumiały. - Widzę, że z niejednego pieca chleb jadłeś. Założę się, że ze swych wędrówek miałbyś bardzo wiele opowieści!
Przytrzymał pozycję jeszcze przez kilka sekund, po czym opuścił nogi i ponownie wstał.
-Szanuję. Potrafimy docenić doświadczonych wojowników, którzy mogą się pochwalić tak bogatym żywotem.
Spojrzał na młodzieńca, który zmieszał chakrę w swoim ciele i wypluł w kierunku morza coś, co wyglądało jak... magma? Zaraz... z czymś mu się to kojarzyło. O ile jego dotychczasowe wspomnienia z żywiołami połączonymi z ogniem były dość nieliczne i niezbyt warte wypunktowania, o tyle kontrola lawy brzmiała dość znajomo.
No tak. Tamten wojownik podczas bitwy o Fuyuhanę.
... Ten mężczyzna zaczynał go coraz bardziej intrygować.
Natsume lekko uniósł dłoń w kierunku miejsca, gdzie lawa zetknęła się z wodą. W tym samym miejscu prawie natychmiast pojawiła się lodowa misa, która zebrała powstały w reakcji jutsu przybysza z morzem kamień i uniosła go lekko. Stworzył w ten sposób coś w rodzaju słupa z misą na górze, na podobnej zasadzie jak wyglądały niektóre latarnie w bogatszych miastach.
-Hyuo jest wyzwaniem dla każdego. Nawet my, żyjąc na tej wyspie przez cały rok, w praktyce walczymy z pogodą i samymi sobą. Jeśli jednak pożyje się tam jakiś czas, to powrót do życia w normalnej krainie zdaje się być... nudną perspektywą.
Młodzieniec przerwał katę i spojrzał na przybysza, unosząc lekko brwi w zaskoczeniu.
-Gałęzi? Nie szczepu? Wieczny stan wojenny? - odchrząknął cicho, po czym uśmiechnął się przepraszająco. - Wybacz, nie chcę być ciekawski. Po prostu intryguje mnie jedna kwestia - z jakiego szczepu pochodzisz, że macie aż takie... problemy wewnętrzne?
Od razu ugryzł się w język i podrapał po potylicy z zakłopotaniem.
-Uch... wybacz. Z tego wszystkiego zapomniałem się przedstawić. Jestem Yuki Natsume.
Młodzieniec schował miecz do pochwy i przeszedł do następnego ćwiczenia, którym uczył się kontrolowania swojego balansu ciała. Przyklęknął i położył przedramiona na kamiennym podłożu obok samej plaży, tak jak gdyby zamierzał zaraz wykonać ćwiczenie zwane "deską". Następnie wybił się delikatnie nogami tak, by w praktyce stanąć na rękach, lecz zamiast stać stricte na dłoniach, opierał ciężar na przedramionach, od nadgarstków do łokci. Wyprostował nogi i złączył je tak, jak gdyby wykonywał świecę, aby było mu łatwiej utrzymać się w jednej pozycji.
-A więc służyłeś również na Murze? - powiedział cicho. Przez wysiłek jego głos był lekko przytłumiony, ale wciąż doskonale słyszalny i zrozumiały. - Widzę, że z niejednego pieca chleb jadłeś. Założę się, że ze swych wędrówek miałbyś bardzo wiele opowieści!
Przytrzymał pozycję jeszcze przez kilka sekund, po czym opuścił nogi i ponownie wstał.
-Szanuję. Potrafimy docenić doświadczonych wojowników, którzy mogą się pochwalić tak bogatym żywotem.
Spojrzał na młodzieńca, który zmieszał chakrę w swoim ciele i wypluł w kierunku morza coś, co wyglądało jak... magma? Zaraz... z czymś mu się to kojarzyło. O ile jego dotychczasowe wspomnienia z żywiołami połączonymi z ogniem były dość nieliczne i niezbyt warte wypunktowania, o tyle kontrola lawy brzmiała dość znajomo.
No tak. Tamten wojownik podczas bitwy o Fuyuhanę.
... Ten mężczyzna zaczynał go coraz bardziej intrygować.
Natsume lekko uniósł dłoń w kierunku miejsca, gdzie lawa zetknęła się z wodą. W tym samym miejscu prawie natychmiast pojawiła się lodowa misa, która zebrała powstały w reakcji jutsu przybysza z morzem kamień i uniosła go lekko. Stworzył w ten sposób coś w rodzaju słupa z misą na górze, na podobnej zasadzie jak wyglądały niektóre latarnie w bogatszych miastach.
-Hyuo jest wyzwaniem dla każdego. Nawet my, żyjąc na tej wyspie przez cały rok, w praktyce walczymy z pogodą i samymi sobą. Jeśli jednak pożyje się tam jakiś czas, to powrót do życia w normalnej krainie zdaje się być... nudną perspektywą.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Wielki konflikt w szczepie Terumi mógł być komuś nieznany? Jak się okazuje tak, a myślał Hikari, że każdy o tym na świecie słyszał. Zapomniał jaką od domu przebył drogę aby się znaleźć na takim zadupiu świata, to nic dziwnego. Przy powstaniu cesarstwa były tutaj jakieś wojny wielkie, o których nie ma za wiele szczegółów. Chociaż rozmówca uważał, że to jest dość drażliwy temat i szybko przerwał dopytywanie się na rzecz przedstawienia się.
-Jeżeli chodzi o tą kwestię jestem równie winny jak i ty. Jestem Hikari Terumi.
Natsume mówi? Wydawało mu się, że słyszał to imię gdzieś będąc na statku. Tak dotyczyło ono cesarza, tylko co on by robił w takim miejscu? Cóż taką opcję musiał raczej wykluczyć.
- Cóż większość jednak używa nazwiska Yogan lub Sanjin, w zależności z której wioski pochodzisz. Większość konfliktu powstała przez nasz limit krwi. Każdy z nas jest posiadaczem tak na prawdę dwóch z czego oni ignorując możliwości skupili się na podziale z tego powodu. Dawne czasy, że nikt już nie pamięta o co chodzi, ale czuje tylko większą nienawiść od przodków.
Lekko wzruszył ramionami nie mając nic więcej do powiedzenia w tej sprawie. Jest to podstawa, której każdy był świadomy mieszkający w tamtych okolicach. Nasz Yogańczyk nie czuł się skrępowany to mówiąc. Cóż prawdę mówiąc w takim miejscu to jego tajemnice nawet mogłyby być bezpieczne, raczej nikomu ruszać się dupy by nie chciało aby mu przeszkodzić ale to nie sprawiało, że miał zamiar o nich opowiadać. Jego towarzysz był trzeba przyznać bardzo wysportowany fizycznie, Hikari zdejmując płaszcz mógł się poczuć lekko zawstydzony. Mógł gdyby nie to, że był pewny swojego ciała, ale wątpił w możliwości dania takiego samego pokazu. Za to wolał się pochwalić zdolnościami dziedzicznymi, które akurat w tym momencie były priorytetem treningowym. Zauważył w tym duże zainteresowanie swojego rozmówcy.
- Nie aż tak wiele jak się wydaje. Po prostu byłem w złym miejscu o nieodpowiednim miejscu, a potem tak wyszło. Z takich interesujących powieści to prawdę mówiąc mogłaby być tylko wojna w Atsui jak pomagałem Sabaku przejąć prowincję. Patrząc na ilość blizn mogę się założyć, że masz ich o wiele więcej.
Powiedział to z lekkim uśmiechem mając zamiar za chwilkę kontynuować.
- To zupełnie tak jak u mnie w Yogan-Ryu. Zdawałoby się, że lider tylko takich szanuje, a mój szczep bardziej nastawieniem pasował do wysp niżeli kontynentu, chociaż nie wiem jak to wygląda u drugiej gałęzi. Może to ta nasza wrząca krew?
Lekko się zaśmiał tym stwierdzeniem, które wydawało mu się bardzo prawdziwe w tym momencie. Gdyby się tak zastanowić nie byli oni typowymi przedstawicielami większego fragmentu świata. W tym momencie lekko myślał nad tym jak formułuje swoją chakrę, miesza ją. Musiał znaleźć opcję jak zrobić ją nie tylko bardziej niebezpieczną z konsystencją i ciepłem, ale także móc wydobyć dużo więcej za jednym razem. Kiedy przypominał sobie on ojca z dawnych, dawnych lat jak zza mgły on posiadał o wiele większe możliwości. Musiał dojść do tego poziomu, jego umiejętności w posługiwaniu się ogniem były wystarczająco wysokie, a wzmacniane przez amulet nie wymagały większego rozwoju przez jakiś czas. Z zamyśleń wyrwało go wspomnienie odnoście Hyuo.
- Może to być rzeczywiście ciekawe, idealne miejsce na trening ale wątpię abym tęsknił za takim miejscem na stałe. Raczej wolę cieplejsze klimaty, przyzwyczaiłem się za bardzo do Yusetsu, chociaż teraz nie będę mógł stąd odejść nie testując jak sobie tam poradzę.
Nie mogąc dojść do żadnego pomysłu musiał zacząć zmienić taktykę w trenowaniu. Czasem zamiast myśleć trzeba działać, a może samo coś wpadnie do głowy. Byłoby o wiele łatwiej gdyby wziął ze sobą jego notatki czy jakieś zwoje z domu ale nie myślał za wiele o tym. Bardziej jak ominąć Ryuzaku z wiadomych względów. Wpierw Hikari lekko zagiął głowę do góry tym razem korzystając z wersji gumowej swojego reberu. Zrobił on gumową kulkę z dziurą u góry dosłownie w chwilę, aby z niej wyskoczyć następnie i wypełnić płynną lawą w locie. Niewielki cel od którego się oddalał jednym ruchem, a ciągłe trafianie w jeden punkt mimo tego dostosując konieczny kąt do tego głową było dobrym ćwiczeniem. Może nawet o wiele wartościowszym niżeli on pomyślał jakkolwiek. Gdy stanął na ziemi nadeszła możliwość dalszej rozmowy. Wiele aktywności fizycznej nie posiadał, a zużycie chakry było niewielkie więc problemów z oddychaniem chociażby najmniejszych nie posiadał.
- A czy miałbyś jakieś rady dla turysty na lodowej wyspie? Słowo weterana zawsze przydatne.
-Jeżeli chodzi o tą kwestię jestem równie winny jak i ty. Jestem Hikari Terumi.
Natsume mówi? Wydawało mu się, że słyszał to imię gdzieś będąc na statku. Tak dotyczyło ono cesarza, tylko co on by robił w takim miejscu? Cóż taką opcję musiał raczej wykluczyć.
- Cóż większość jednak używa nazwiska Yogan lub Sanjin, w zależności z której wioski pochodzisz. Większość konfliktu powstała przez nasz limit krwi. Każdy z nas jest posiadaczem tak na prawdę dwóch z czego oni ignorując możliwości skupili się na podziale z tego powodu. Dawne czasy, że nikt już nie pamięta o co chodzi, ale czuje tylko większą nienawiść od przodków.
Lekko wzruszył ramionami nie mając nic więcej do powiedzenia w tej sprawie. Jest to podstawa, której każdy był świadomy mieszkający w tamtych okolicach. Nasz Yogańczyk nie czuł się skrępowany to mówiąc. Cóż prawdę mówiąc w takim miejscu to jego tajemnice nawet mogłyby być bezpieczne, raczej nikomu ruszać się dupy by nie chciało aby mu przeszkodzić ale to nie sprawiało, że miał zamiar o nich opowiadać. Jego towarzysz był trzeba przyznać bardzo wysportowany fizycznie, Hikari zdejmując płaszcz mógł się poczuć lekko zawstydzony. Mógł gdyby nie to, że był pewny swojego ciała, ale wątpił w możliwości dania takiego samego pokazu. Za to wolał się pochwalić zdolnościami dziedzicznymi, które akurat w tym momencie były priorytetem treningowym. Zauważył w tym duże zainteresowanie swojego rozmówcy.
- Nie aż tak wiele jak się wydaje. Po prostu byłem w złym miejscu o nieodpowiednim miejscu, a potem tak wyszło. Z takich interesujących powieści to prawdę mówiąc mogłaby być tylko wojna w Atsui jak pomagałem Sabaku przejąć prowincję. Patrząc na ilość blizn mogę się założyć, że masz ich o wiele więcej.
Powiedział to z lekkim uśmiechem mając zamiar za chwilkę kontynuować.
- To zupełnie tak jak u mnie w Yogan-Ryu. Zdawałoby się, że lider tylko takich szanuje, a mój szczep bardziej nastawieniem pasował do wysp niżeli kontynentu, chociaż nie wiem jak to wygląda u drugiej gałęzi. Może to ta nasza wrząca krew?
Lekko się zaśmiał tym stwierdzeniem, które wydawało mu się bardzo prawdziwe w tym momencie. Gdyby się tak zastanowić nie byli oni typowymi przedstawicielami większego fragmentu świata. W tym momencie lekko myślał nad tym jak formułuje swoją chakrę, miesza ją. Musiał znaleźć opcję jak zrobić ją nie tylko bardziej niebezpieczną z konsystencją i ciepłem, ale także móc wydobyć dużo więcej za jednym razem. Kiedy przypominał sobie on ojca z dawnych, dawnych lat jak zza mgły on posiadał o wiele większe możliwości. Musiał dojść do tego poziomu, jego umiejętności w posługiwaniu się ogniem były wystarczająco wysokie, a wzmacniane przez amulet nie wymagały większego rozwoju przez jakiś czas. Z zamyśleń wyrwało go wspomnienie odnoście Hyuo.
- Może to być rzeczywiście ciekawe, idealne miejsce na trening ale wątpię abym tęsknił za takim miejscem na stałe. Raczej wolę cieplejsze klimaty, przyzwyczaiłem się za bardzo do Yusetsu, chociaż teraz nie będę mógł stąd odejść nie testując jak sobie tam poradzę.
Nie mogąc dojść do żadnego pomysłu musiał zacząć zmienić taktykę w trenowaniu. Czasem zamiast myśleć trzeba działać, a może samo coś wpadnie do głowy. Byłoby o wiele łatwiej gdyby wziął ze sobą jego notatki czy jakieś zwoje z domu ale nie myślał za wiele o tym. Bardziej jak ominąć Ryuzaku z wiadomych względów. Wpierw Hikari lekko zagiął głowę do góry tym razem korzystając z wersji gumowej swojego reberu. Zrobił on gumową kulkę z dziurą u góry dosłownie w chwilę, aby z niej wyskoczyć następnie i wypełnić płynną lawą w locie. Niewielki cel od którego się oddalał jednym ruchem, a ciągłe trafianie w jeden punkt mimo tego dostosując konieczny kąt do tego głową było dobrym ćwiczeniem. Może nawet o wiele wartościowszym niżeli on pomyślał jakkolwiek. Gdy stanął na ziemi nadeszła możliwość dalszej rozmowy. Wiele aktywności fizycznej nie posiadał, a zużycie chakry było niewielkie więc problemów z oddychaniem chociażby najmniejszych nie posiadał.
- A czy miałbyś jakieś rady dla turysty na lodowej wyspie? Słowo weterana zawsze przydatne.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Terumi, huh... więc to tak nazywała się frakcja użytkowników lawy? Była to na pewno informacja warta zapamiętania. Może nie wnosiła ona niczego faktycznego, bo prawdopodobnie i tak nigdy nie będą mieli ze sobą jakiejś wielkiej styczności, ale nawet gwoli uprzejmości - głupio byłoby kiedyś świecić oczami, gdyby faktycznie jednak do takiego spotkania doszło. No, i przy okazji w ten sposób dowiedział się, jak powinien się zwracać do przybysza. Miło!
Hikari zaczął kolejną przypowieść o swoim rodzie, a Natsume uniósł lekko brwi w zaskoczeniu. A więc wychodziło na to, że sytuacja wewnętrzna klanu Terumi była jeszcze bardziej pokręcona, niż by przypuszczał... klan posiada dwa różne rodzaje Kekkei Genkai i podzielił się na dwie różne "gałęzie", zależnie od tego w którym z nich dany osobnik się specjalizował. I tylko tyle wystarczyło, by wzbudzić między sobą poczucie kompetytywności, które przerodziło się później w pełnoprawną nienawiść. Brzmiało to nawet nie tyle niewiarygodnie, co... niezwykle. Nie spodziewał się, że istnieje aż tak zróżnicowany klan gdzieś na świecie! Aż czuł się głupio ze swoją ignorancją. Ot, cesarz, krowia nać. Chyba będzie musiał trochę poszperać w bibliotekach i archiwach, żeby nie ośmieszać się jeszcze bardziej...
-Przeszłość nie powinna definiować tego, czym powinni podążać żyjący dziś - powiedział spokojnie, poprawiając pas. - Mój Ród przez wiele pokoleń podążał za zestawem praw, wymuszającym na nas bezstronność i pokój za wszelką cenę - nawet za cenę naszej wolności, życia naszych przyjaciół, naszej przyszłości. Dziś istniejemy tylko dlatego, że w końcu odrzuciliśmy te bezsensowne prawa. Może w podobny sposób uda się wam jakoś pojednać...
Sabaku? Przejąć prowincję? O proszę. Czyli na świecie również dość dużo się zmieniło. Ostatnio jak pamiętał, Sabaku stracili swoją osadę podczas pustynnego pogromu na rzecz Demona... i przez Kaguyów. Czyżby udało im się pokonać adwersarzy i przejąć Atsui? No no, to dopiero byłoby osiągnięcie!
Temat zszedł na Hyuo. Hikari wyraził zainteresowanie wyspą, lecz tylko w ramach treningu, z powątpiewaniem czy przywiązałby się do niej w podobny sposób jak Yuki. Cóż, Natsume nie przypuszczał że tak by to wyglądało w przypadku lawowego shinobi - przypuszczalnie wychowywał się w cieplejszych krainach, co zostało odzwierciedlone przez jego limit krwi, i w lodowatej krainie po prostu nie wytrzymałby na tyle długo. Chociaż, tutaj bardziej niż o samej wyspie, Natsume mówił o przywiązaniu do życia w ciężkich warunkach. Gdy człowiek raz w tym zasmakuje i zobaczy, że przy codziennym surwiwalu nie ma mowy o nudzie nawet przez sekundę, później nie dało się wrócić do normalnego, wygodnego życia w mieście. Doświadczenie formowało. Zmieniało. I utrzymywało się, jeśli nie w mięśniach, sercu i umyśle, to w zwyczajach.
-Rady dla turysty, huh... cóż, polecam odwiedzić Shiroyamę i świątynię Kuraokamiego wokół lodowego drzewa. Są to bardzo popularne i niezwykle imponujące miejsca. Zwłaszcza to drugie. A co do życia? Nie zapuszczaj się w gęstwiny bez przygotowania - powiedział z krzywym uśmiechem, pokazując trzy szramy na ramieniu. - Niedźwiedzie i dziki bywają u nas cholernie paskudne. A jak dostaniesz rany, na mrozie ciężko się pozbierać. Dlatego lepiej w survival bawić się w cieplejsze pory roku - w zimie, jak jest -60, nawet Yuki mieliby problem z przeżyciem.
Hikari zaczął kolejną przypowieść o swoim rodzie, a Natsume uniósł lekko brwi w zaskoczeniu. A więc wychodziło na to, że sytuacja wewnętrzna klanu Terumi była jeszcze bardziej pokręcona, niż by przypuszczał... klan posiada dwa różne rodzaje Kekkei Genkai i podzielił się na dwie różne "gałęzie", zależnie od tego w którym z nich dany osobnik się specjalizował. I tylko tyle wystarczyło, by wzbudzić między sobą poczucie kompetytywności, które przerodziło się później w pełnoprawną nienawiść. Brzmiało to nawet nie tyle niewiarygodnie, co... niezwykle. Nie spodziewał się, że istnieje aż tak zróżnicowany klan gdzieś na świecie! Aż czuł się głupio ze swoją ignorancją. Ot, cesarz, krowia nać. Chyba będzie musiał trochę poszperać w bibliotekach i archiwach, żeby nie ośmieszać się jeszcze bardziej...
-Przeszłość nie powinna definiować tego, czym powinni podążać żyjący dziś - powiedział spokojnie, poprawiając pas. - Mój Ród przez wiele pokoleń podążał za zestawem praw, wymuszającym na nas bezstronność i pokój za wszelką cenę - nawet za cenę naszej wolności, życia naszych przyjaciół, naszej przyszłości. Dziś istniejemy tylko dlatego, że w końcu odrzuciliśmy te bezsensowne prawa. Może w podobny sposób uda się wam jakoś pojednać...
Sabaku? Przejąć prowincję? O proszę. Czyli na świecie również dość dużo się zmieniło. Ostatnio jak pamiętał, Sabaku stracili swoją osadę podczas pustynnego pogromu na rzecz Demona... i przez Kaguyów. Czyżby udało im się pokonać adwersarzy i przejąć Atsui? No no, to dopiero byłoby osiągnięcie!
Temat zszedł na Hyuo. Hikari wyraził zainteresowanie wyspą, lecz tylko w ramach treningu, z powątpiewaniem czy przywiązałby się do niej w podobny sposób jak Yuki. Cóż, Natsume nie przypuszczał że tak by to wyglądało w przypadku lawowego shinobi - przypuszczalnie wychowywał się w cieplejszych krainach, co zostało odzwierciedlone przez jego limit krwi, i w lodowatej krainie po prostu nie wytrzymałby na tyle długo. Chociaż, tutaj bardziej niż o samej wyspie, Natsume mówił o przywiązaniu do życia w ciężkich warunkach. Gdy człowiek raz w tym zasmakuje i zobaczy, że przy codziennym surwiwalu nie ma mowy o nudzie nawet przez sekundę, później nie dało się wrócić do normalnego, wygodnego życia w mieście. Doświadczenie formowało. Zmieniało. I utrzymywało się, jeśli nie w mięśniach, sercu i umyśle, to w zwyczajach.
-Rady dla turysty, huh... cóż, polecam odwiedzić Shiroyamę i świątynię Kuraokamiego wokół lodowego drzewa. Są to bardzo popularne i niezwykle imponujące miejsca. Zwłaszcza to drugie. A co do życia? Nie zapuszczaj się w gęstwiny bez przygotowania - powiedział z krzywym uśmiechem, pokazując trzy szramy na ramieniu. - Niedźwiedzie i dziki bywają u nas cholernie paskudne. A jak dostaniesz rany, na mrozie ciężko się pozbierać. Dlatego lepiej w survival bawić się w cieplejsze pory roku - w zimie, jak jest -60, nawet Yuki mieliby problem z przeżyciem.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Świat mógłby być wspaniałym miejscem, jeżeli tylko więcej osób podzielałoby zdanie Natsumego. Nienawiść zaślepia serca ludzkości, tworząc podziały wszędzie gdzie tylko się działo. W rodzie, szczepie, wiosce, rodzinie, tak można by było wymieniać niemalże bez końca. Co najgorsze często przechodzi ona z pokolenia na pokolenie, ciągnie się niczym zaraza i zlikwidowanie jej zdaje się być niemożliwe kompletnie. Tak było w przypadku Sanjin oraz Yogan, nawet jak ktoś nie był nią ślepo zaślepiony jak jego lider to jednak wedle nakazu tradycji podtrzymywał nieustannie stan wojenny. Najprawdziwsza głupota, ale czasem jedna jednostka nie jest w stanie jej wyplenić. Chociaż Hikari był pewny siebie jeżeli chodzi na ogół w wykonaniu tego zadania brakowało mu tego. Jak jedna jednostka byłaby w stanie to wszystko zmienić, skoro nawet jego rodzicom będącym w Sakki się nie udało? Brzmi to jak nierealna mrzonka, która jest daleko poza zasięgiem ręki, a jedyne co on może zrobić to się wzmacniać i czekać. Minęły już jakieś dwa lata od ostatniej rozmowy z ojcem, a sytuacja stoi w miejscu nabuzowana gotowa do wybuchu. Czas nie jest tutaj sprzymierzeńcem, a on jest wciąż zbyt słaby na jakikolwiek samodzielny ruch. W tym wszystkim cieszyła go jedna rzecz, mimo, że się nie znali Natsume wydawał się w pewnym sensie popierać jego sprawę. Gdyby to jednak było takie łatwe, już dawno ktoś by się z tym uporał. Jak do tej pory nie był w stanie nikt...
- Przeszłość nie tylko nie powinna kierować naszymi krokami, ale także musi służyć jako nauczka przed popełnianiem takich samych błędów.
Tutaj lekko wzruszył on ramionami pokazując swego rodzaju obojętność zgodną z następnymi słowami.
- Gdyby to było możliwe pewnie byśmy już dawno się pojednali, jednak jest to raczej tylko puste marzenie. Nie tylko lider, ale także wszyscy shinobi żyją w tym od małego. Każda kolejna bezsensowna śmierć rodzi nową nienawiść i tak zamyka się nieśmiertelne koło.
Mimo treści swoich słów Terumi nie zamierzał rezygnować z swego marzenia. Miał zamiar nawet jeżeli będzie musiał siłą zmienić obecny stan rzeczy. Postanowił w swoim życiu spróbować wszystkiego co tylko może, albo zginąć oddany tej sprawie. Nie mógł tego jednak przyznać komukolwiek, a to co przedstawiał to suche fakty bez opowiadania się po żadnej z stron. Zaufanie i wygadanie się mogło dla niego skończyć się tragicznie, nawet na takim zadupiu. Jako syn wygnanych z wioski, w dodatku pół krwi jednej jak i drugiej gałęzi bywał pod czujnym przypatrywaniem. Dało się wyczuć w jego stosunku dystans pewien, nawet po pokazywaniu swojego oddania sprawie. Przynajmniej w teorii, musiał grać zabijając szpiega znajdującego się w Yogan-Ryu i chociaż wcześniej nic złego w tym nie widział, to teraz ten żal też wypełniał jego serce. Kolejna ofiara do kolekcji, która powinna w tym momencie żyć. Owszem był on do tego zmuszony przez lidera, to jednak po zdaniu sobie sprawy z swojej hipokryzji czuł jej ciężar na sobie. Pytanie brzmi ile ich jeszcze będzie musiał pokonać zanim spełni swój cel? Chociaż lepsze jest czy kiedykolwiek będzie miał do tego okazję...
Podczas rozmowy na temat lodowej wyspy Hikari starał się zapamiętywać przydatne mu informacje. Shiroyama brzmiała dość interesująco, ale jeszcze bardziej świątynia Kuraokoamiego przy lodowym drzewie. Dalej przyszła pora na trochę praktyczniejsze rady, jak uwaga przed niedźwiedziami oraz dzikami przy okazji wskazania na trzy blizny z ramienia. Ciekawe jaka historia kryła się z innymi. W tym przypadku był on jednak lekko wewnętrznie zmieszany, bo sam nie posiadałby w tym momencie większego problemu pokonać takiego osobnika w razie potrzeby. Nawet jeżeli miałby on użyć swojego kekkei genkai czy jutsu z natury ognia. Przecież nie mogło być tak źle, w zimię było tylko - 60 stopni. Zaraz zaraz... - 60? Na twarzy dało się zaobserwować dość duże zdziwienie, przecież to cholernie zimno. Jak ktokolwiek mógł przeżyć przy tej temperaturze? Co oznaczało, że nawet Yuki mieliby z tym problem? Mogli oni być jakkolwiek lepsi od reszty ludzi? To wszystko dawało tylko więcej, dużo więcej pytań niżeli odpowiedzi. Takie wyzwanie jednak mogło sprawiać radość i po chwili użytkownik lawy się... Uśmiechał na samą myśl możliwości sprawdzenia się.
- Nawet Yuki mieliby problem z przeżyciem? Przy takiej temperaturze to nie wyobrażam sobie tylko ludzi zamieniających się w lodowe figury, a nie jakiekolwiek życie.
Hikariego na samo wspomnienie o tym przeszedł zimny dreszcz. Nie próbował być wścibski, ale zawsze pożądał wiedzy, to była chyba ostatnia radość w życiu zdobywanie jej a tego zagadnienia najwyraźniej w świecie nie rozumiał. Było to szokujące, teraz się cieszył, że wybrał Hanamurę jako swój pierwszy cel. Płynąc tam tak słabo ubrany pewnie nawet by nie dotarł. Będzie musiał zakupić prawdziwy zimowy płaszcz, a najlepiej dwa. Nawet to nie zapewniało mu gwarancji ciepła, ale zawsze przynajmniej tyle da radę zrobić. Ciekawe jakie zagadki jeszcze skrywa ten świat i czy jest jakiś lawowy odpowiednik tej wyspy.
- Przeszłość nie tylko nie powinna kierować naszymi krokami, ale także musi służyć jako nauczka przed popełnianiem takich samych błędów.
Tutaj lekko wzruszył on ramionami pokazując swego rodzaju obojętność zgodną z następnymi słowami.
- Gdyby to było możliwe pewnie byśmy już dawno się pojednali, jednak jest to raczej tylko puste marzenie. Nie tylko lider, ale także wszyscy shinobi żyją w tym od małego. Każda kolejna bezsensowna śmierć rodzi nową nienawiść i tak zamyka się nieśmiertelne koło.
Mimo treści swoich słów Terumi nie zamierzał rezygnować z swego marzenia. Miał zamiar nawet jeżeli będzie musiał siłą zmienić obecny stan rzeczy. Postanowił w swoim życiu spróbować wszystkiego co tylko może, albo zginąć oddany tej sprawie. Nie mógł tego jednak przyznać komukolwiek, a to co przedstawiał to suche fakty bez opowiadania się po żadnej z stron. Zaufanie i wygadanie się mogło dla niego skończyć się tragicznie, nawet na takim zadupiu. Jako syn wygnanych z wioski, w dodatku pół krwi jednej jak i drugiej gałęzi bywał pod czujnym przypatrywaniem. Dało się wyczuć w jego stosunku dystans pewien, nawet po pokazywaniu swojego oddania sprawie. Przynajmniej w teorii, musiał grać zabijając szpiega znajdującego się w Yogan-Ryu i chociaż wcześniej nic złego w tym nie widział, to teraz ten żal też wypełniał jego serce. Kolejna ofiara do kolekcji, która powinna w tym momencie żyć. Owszem był on do tego zmuszony przez lidera, to jednak po zdaniu sobie sprawy z swojej hipokryzji czuł jej ciężar na sobie. Pytanie brzmi ile ich jeszcze będzie musiał pokonać zanim spełni swój cel? Chociaż lepsze jest czy kiedykolwiek będzie miał do tego okazję...
Podczas rozmowy na temat lodowej wyspy Hikari starał się zapamiętywać przydatne mu informacje. Shiroyama brzmiała dość interesująco, ale jeszcze bardziej świątynia Kuraokoamiego przy lodowym drzewie. Dalej przyszła pora na trochę praktyczniejsze rady, jak uwaga przed niedźwiedziami oraz dzikami przy okazji wskazania na trzy blizny z ramienia. Ciekawe jaka historia kryła się z innymi. W tym przypadku był on jednak lekko wewnętrznie zmieszany, bo sam nie posiadałby w tym momencie większego problemu pokonać takiego osobnika w razie potrzeby. Nawet jeżeli miałby on użyć swojego kekkei genkai czy jutsu z natury ognia. Przecież nie mogło być tak źle, w zimię było tylko - 60 stopni. Zaraz zaraz... - 60? Na twarzy dało się zaobserwować dość duże zdziwienie, przecież to cholernie zimno. Jak ktokolwiek mógł przeżyć przy tej temperaturze? Co oznaczało, że nawet Yuki mieliby z tym problem? Mogli oni być jakkolwiek lepsi od reszty ludzi? To wszystko dawało tylko więcej, dużo więcej pytań niżeli odpowiedzi. Takie wyzwanie jednak mogło sprawiać radość i po chwili użytkownik lawy się... Uśmiechał na samą myśl możliwości sprawdzenia się.
- Nawet Yuki mieliby problem z przeżyciem? Przy takiej temperaturze to nie wyobrażam sobie tylko ludzi zamieniających się w lodowe figury, a nie jakiekolwiek życie.
Hikariego na samo wspomnienie o tym przeszedł zimny dreszcz. Nie próbował być wścibski, ale zawsze pożądał wiedzy, to była chyba ostatnia radość w życiu zdobywanie jej a tego zagadnienia najwyraźniej w świecie nie rozumiał. Było to szokujące, teraz się cieszył, że wybrał Hanamurę jako swój pierwszy cel. Płynąc tam tak słabo ubrany pewnie nawet by nie dotarł. Będzie musiał zakupić prawdziwy zimowy płaszcz, a najlepiej dwa. Nawet to nie zapewniało mu gwarancji ciepła, ale zawsze przynajmniej tyle da radę zrobić. Ciekawe jakie zagadki jeszcze skrywa ten świat i czy jest jakiś lawowy odpowiednik tej wyspy.
0 x
Cause i'm the real fire.
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Podejście Natsumego mogło brzmieć idealistycznie. Ba, możnaby nawet powiedzieć, że był to idealizm na pograniczu głupoty i łatwowierności. I była to po części prawda, był tego w pełni świadom. Nie istniało coś takiego, jak doskonały świat. Ludzie to w dużej mierze wielkie stowarzyszenie głupców, u którego jedyna prawdziwa wartość to siła - nawet jeśli prowadzi ona wyłącznie do cierpienia i do popełniania idiotycznych błędów. Błędów, które później ciągną się za nimi jeszcze przez długie lata, tylko po to by ugryźć ich w dupę w najmniej oczekiwanym momencie. Ha. A niektórym nawet i to nie jest w stanie uświadomić, że nie tędy droga, i dalej w to brną, starając się po prostu zamieść swoje pomyłki pod dywan, tak jakby nigdy nic się nie stało - i z czasem po prostu popełniają ten sam błąd, bo o nim zapominają. Jest to na swój sposób zabawne. Po części tragiczne. Ale głównie zabawne.
-Ludzie się nie nauczą, nieważne jak wielu wierzy inaczej - powiedział spokojnym tonem, kręcąc głową. - Jak to mówi powiedzenie, historia kołem się toczy. Ludzkość nie potrafi wyciągać wniosków. Z czasem zapomną o pomyłkach, i ostatecznie znowu je popełnią. Cóż, może uświadamianie ich po prostu z czasem pozwoli im zmienić mentalność... wtedy pozbędziemy się głównego problemu, a to sporo ułatwi.
Odrzchąknął, po czym zachichotał. Oho, znowu zaczyna się jego "filozoficzne pierdolenie", z którego tak chętnie nabijała się Mayumi, liderka Hoozuki. Co zrobić, czasem umysł Yukiego lubił się uwolnić i latać w bliżej nieokreślonym otoczeniu, rozpamiętywać i wymyślać rozwiązania dla problemów, których albo nie da się rozwiązać, albo które jeszcze nie istnieją. Tak to się kończy, kiedy Yuki zajdzie za wysoko - nie ma lepszego zajęcia, to i jego melancholijna część przejmuje kontrolę.
Sięgnął do paska i odpiął od niego naczynie z miejscowym sake. Wyspiarze rzadko tworzyli ten typ alkoholu, jako że uprawy ryżu nie były tu najwybitniejsze na świecie, ale czasem udało się znaleźć parę beczek. Otworzył gurdę i pociągnął dwa małe łyki dla otrzeźwienia i przepłukania gardła, po czym wyciągnął rękę w kierunku Hikariego.
-Reflektujesz? Nie zwykłem pić dużo alkoholu, ale czasem lubię sobie pozwolić na kilka łyków napitku.
Jeśli Hikari wyraził chęć napicia się, podał mu naczynie, w przeciwnym wypadku ponownie je zaplombował i przyczepił do paska. Następnie usiadł i zaczął medytować, by ułatwić sobie kontrolowanie chakry. Włosy Yukiego zmieniły barwę z czarnych na białe, a z jego ciała zaczęła unosić się niewielka mgiełka błękitnej energii.
-Ano, nawet Yuki mieliby problem. Ciała użytkowników Uwolnienia Lodu mają niższą temperaturę niż normalnych ludzi, przypuszczamy że to ze względu na nasz limit krwi. W efekcie jesteśmy w stanie wytrzymać nawet znacząco niższe temperatury - na przykład, mimo tego że jest zima, aktualna temperatura zupełnie mi nie przeszkadza, nawet jeśli mam nagi tors. W zamian jednak nie potrafimy wytrzymać gorąca - na pustyni nas raczej nie uświadczysz. - Zaśmiał się wesoło. - No, chyba że w nocy.
Uniósł lekko dłonie, a wokół niego pojawiły się cztery wąskie filary lodu. Chwilę później rozpadły się one na kawałki, zmieniając w odłamki w kształcie płatków kwiatów. Te zaczęły swobodnie wirować w powietrzu, by w końcu zebrać się w jedno większe skupisko i powoli latać wokół Natsumego niczym pierścienie wokół planety. Młodzieniec siedział spokojnie, z otwartymi oczami, i obserwował fruwające wytwory, starając się naliczyć ile ich jest. Uznał to za najlepszy sposób poprawienia sobie percepcji. Cały czas jednak starał się utrzymywać skupienie tak, by móc też swobodnie rozmawiać z Hikarim. W końcu byłoby to bardzo nieuprzejme z jego strony, gdyby zupełnie się odciął od kompana w treningu.
-Ludzie się nie nauczą, nieważne jak wielu wierzy inaczej - powiedział spokojnym tonem, kręcąc głową. - Jak to mówi powiedzenie, historia kołem się toczy. Ludzkość nie potrafi wyciągać wniosków. Z czasem zapomną o pomyłkach, i ostatecznie znowu je popełnią. Cóż, może uświadamianie ich po prostu z czasem pozwoli im zmienić mentalność... wtedy pozbędziemy się głównego problemu, a to sporo ułatwi.
Odrzchąknął, po czym zachichotał. Oho, znowu zaczyna się jego "filozoficzne pierdolenie", z którego tak chętnie nabijała się Mayumi, liderka Hoozuki. Co zrobić, czasem umysł Yukiego lubił się uwolnić i latać w bliżej nieokreślonym otoczeniu, rozpamiętywać i wymyślać rozwiązania dla problemów, których albo nie da się rozwiązać, albo które jeszcze nie istnieją. Tak to się kończy, kiedy Yuki zajdzie za wysoko - nie ma lepszego zajęcia, to i jego melancholijna część przejmuje kontrolę.
Sięgnął do paska i odpiął od niego naczynie z miejscowym sake. Wyspiarze rzadko tworzyli ten typ alkoholu, jako że uprawy ryżu nie były tu najwybitniejsze na świecie, ale czasem udało się znaleźć parę beczek. Otworzył gurdę i pociągnął dwa małe łyki dla otrzeźwienia i przepłukania gardła, po czym wyciągnął rękę w kierunku Hikariego.
-Reflektujesz? Nie zwykłem pić dużo alkoholu, ale czasem lubię sobie pozwolić na kilka łyków napitku.
Jeśli Hikari wyraził chęć napicia się, podał mu naczynie, w przeciwnym wypadku ponownie je zaplombował i przyczepił do paska. Następnie usiadł i zaczął medytować, by ułatwić sobie kontrolowanie chakry. Włosy Yukiego zmieniły barwę z czarnych na białe, a z jego ciała zaczęła unosić się niewielka mgiełka błękitnej energii.
-Ano, nawet Yuki mieliby problem. Ciała użytkowników Uwolnienia Lodu mają niższą temperaturę niż normalnych ludzi, przypuszczamy że to ze względu na nasz limit krwi. W efekcie jesteśmy w stanie wytrzymać nawet znacząco niższe temperatury - na przykład, mimo tego że jest zima, aktualna temperatura zupełnie mi nie przeszkadza, nawet jeśli mam nagi tors. W zamian jednak nie potrafimy wytrzymać gorąca - na pustyni nas raczej nie uświadczysz. - Zaśmiał się wesoło. - No, chyba że w nocy.
Uniósł lekko dłonie, a wokół niego pojawiły się cztery wąskie filary lodu. Chwilę później rozpadły się one na kawałki, zmieniając w odłamki w kształcie płatków kwiatów. Te zaczęły swobodnie wirować w powietrzu, by w końcu zebrać się w jedno większe skupisko i powoli latać wokół Natsumego niczym pierścienie wokół planety. Młodzieniec siedział spokojnie, z otwartymi oczami, i obserwował fruwające wytwory, starając się naliczyć ile ich jest. Uznał to za najlepszy sposób poprawienia sobie percepcji. Cały czas jednak starał się utrzymywać skupienie tak, by móc też swobodnie rozmawiać z Hikarim. W końcu byłoby to bardzo nieuprzejme z jego strony, gdyby zupełnie się odciął od kompana w treningu.
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Ta rozmowa była ciężka dla Hikariego. W głębi duszy musiał przyznać temu obcemu rację, ale nie mógł mimo wszystko tego wyjawić tak samo jak i reszty swoich tajemnic. Miał ochotę komuś się wygadać, a czy mógłby być ktokolwiek lepszy niżeli zupełnie obcy człowiek? W dodatku z takimi poglądami, które były między nimi zgodne? Jego nienawiść wpajana w niego od zawsze zabraniała mu narażać się na wszelakie niebezpieczeństwo, nie posiadał żadnej wiedzy o nim. No poza imieniem i nazwiskiem. Dało to jednak mu do myślenia, do głowy przyszło mu jedne pewne pytanie.
- Czyli co nie zrobimy ostatecznie skończy się tak samo prędzej czy później?
Z dość szybkim podsumowaniem, zanim Natsume zdołałby odpowiedzieć.
- Do dupy z takim światem.
Powiedział to też lekko rozbawiony, ale tak na prawdę zawsze jest jakiś konflikt. Co człowiek nie uczyni, ludzkość zawsze znajdzie powód do wywołania wojenki. Co do filozofowania, to akurat Terumi nie miał nic przeciwko, w żadnym wypadku. Lubił to, ale raczej do dodania w tym momencie więcej nie miał bez jakiegoś wywodu drugiej strony.
Propozycji sake nie można było odmówić, ten trunek zdecydowanie był jego ulubionym. W jego wiosce niesamowicie popularny, prawdę mówiąc on sam zyskał wiedzę jak go wykonać, ale dawno nie miał na to czasu. Ostatnia butelka już dawno się skończyła i kiedyś będzie musiał jeszcze nad tym pomyśleć jak wróci tam na chwilę dłużej.
- Ależ oczywiście, jakiś miejscowy specjał?
Przyjął naczynie, w którym znajdował się napój wyskokowy, jeszcze nie miał okazji spróbować tutejszych wyrobów. Był tego ciekaw, pogoda nie za specjalnie służyła uprawom ryżu, z czego było słynne Yogan-Ryu. W przeciwieństwie do Natsumego wziął on jednego, ale większego łyka w celu poznania pełni jego walorów. Zaraz potem oddał właścicielowi jego należność.
- Wcale nie jest takie złe, ale będę musiał dać kiedyś spróbować swoich wyrobów. Wtedy pewnie będzie trochę trudniej odmówić kolejnej głębszej miseczki.
To co zobaczył dalej zupełnie zaskoczyło Hikariego. Kiedy mężczyzna usiadł i zaczął skupiać w sobie chakrę jego włosy zmieniły się na białe, a dookoła niego pojawiła się niewielka mgiełka błękitnej energii. Wtedy dopiero zrozumiał on z prawdopodobnie jak silną osobą ma on teraz do czynienia. Poczuł lekką chęć sprawdzenia się, musi szukać on silnych przeciwników aby stawiać im czoła. Pojawił się na jego twarzy niewielki uśmieszek, nie oznacza to jednak, że nie słuchał rozmówcy. Dowiedział się teraz paru interesujących rzeczy na temat jego rodu. Są oni posiadaczami lodu i ich słabością jest wysoka temperatura. Czyżby był on ich naturalnym przeciwnikiem? Miał coś powiedzieć, ale pokaz umiejętności sprawił go w osłupienie. Nie mógł oderwać wzroku od czegoś zrobionego z taką gracją. Nagle wyrosły cztery lodowe filary, które rozpadły się w odłamki przypominające płatki kwiatków. Kiedy tak wirowały wokół niego robiło to wrażenie, on za to nie miał czym się takim pochwali. Sprawiło to, że oglądał to niemalże z otwartą buzią grzecznie mówiąc, aż się zreflektował. Było to zaiste imponujące.
- Wybacz, zobaczyć to na żywo to zupełnie inaczej niż usłyszeć. Szczególnie w takim wykonaniu.
Lekko położył rękę na tyle głowy, ale nie sprawiło to w nim ostatecznie żadnego zakłopotania. Za to poczuł ekscytację, mógł się sprawdzić jak się rozwinął po swoich błędach. Czuł, że osoba z którą rozmawia jest o wiele silniejsza niżeli samuraj spotkany w Ryuzaku. Dawno nie czuł tego uczucia, a musi się rozwijać i testować, przed nim jest bardzo ciężkie zadanie.
- Wygląda na to, że jesteśmy zupełnymi przeciwnościami, ale raczej nie charakterami. Miałbym pomysł jakby uatrakcyjnić ten trening, co byś powiedział na niewielki sparing?
- Czyli co nie zrobimy ostatecznie skończy się tak samo prędzej czy później?
Z dość szybkim podsumowaniem, zanim Natsume zdołałby odpowiedzieć.
- Do dupy z takim światem.
Powiedział to też lekko rozbawiony, ale tak na prawdę zawsze jest jakiś konflikt. Co człowiek nie uczyni, ludzkość zawsze znajdzie powód do wywołania wojenki. Co do filozofowania, to akurat Terumi nie miał nic przeciwko, w żadnym wypadku. Lubił to, ale raczej do dodania w tym momencie więcej nie miał bez jakiegoś wywodu drugiej strony.
Propozycji sake nie można było odmówić, ten trunek zdecydowanie był jego ulubionym. W jego wiosce niesamowicie popularny, prawdę mówiąc on sam zyskał wiedzę jak go wykonać, ale dawno nie miał na to czasu. Ostatnia butelka już dawno się skończyła i kiedyś będzie musiał jeszcze nad tym pomyśleć jak wróci tam na chwilę dłużej.
- Ależ oczywiście, jakiś miejscowy specjał?
Przyjął naczynie, w którym znajdował się napój wyskokowy, jeszcze nie miał okazji spróbować tutejszych wyrobów. Był tego ciekaw, pogoda nie za specjalnie służyła uprawom ryżu, z czego było słynne Yogan-Ryu. W przeciwieństwie do Natsumego wziął on jednego, ale większego łyka w celu poznania pełni jego walorów. Zaraz potem oddał właścicielowi jego należność.
- Wcale nie jest takie złe, ale będę musiał dać kiedyś spróbować swoich wyrobów. Wtedy pewnie będzie trochę trudniej odmówić kolejnej głębszej miseczki.
To co zobaczył dalej zupełnie zaskoczyło Hikariego. Kiedy mężczyzna usiadł i zaczął skupiać w sobie chakrę jego włosy zmieniły się na białe, a dookoła niego pojawiła się niewielka mgiełka błękitnej energii. Wtedy dopiero zrozumiał on z prawdopodobnie jak silną osobą ma on teraz do czynienia. Poczuł lekką chęć sprawdzenia się, musi szukać on silnych przeciwników aby stawiać im czoła. Pojawił się na jego twarzy niewielki uśmieszek, nie oznacza to jednak, że nie słuchał rozmówcy. Dowiedział się teraz paru interesujących rzeczy na temat jego rodu. Są oni posiadaczami lodu i ich słabością jest wysoka temperatura. Czyżby był on ich naturalnym przeciwnikiem? Miał coś powiedzieć, ale pokaz umiejętności sprawił go w osłupienie. Nie mógł oderwać wzroku od czegoś zrobionego z taką gracją. Nagle wyrosły cztery lodowe filary, które rozpadły się w odłamki przypominające płatki kwiatków. Kiedy tak wirowały wokół niego robiło to wrażenie, on za to nie miał czym się takim pochwali. Sprawiło to, że oglądał to niemalże z otwartą buzią grzecznie mówiąc, aż się zreflektował. Było to zaiste imponujące.
- Wybacz, zobaczyć to na żywo to zupełnie inaczej niż usłyszeć. Szczególnie w takim wykonaniu.
Lekko położył rękę na tyle głowy, ale nie sprawiło to w nim ostatecznie żadnego zakłopotania. Za to poczuł ekscytację, mógł się sprawdzić jak się rozwinął po swoich błędach. Czuł, że osoba z którą rozmawia jest o wiele silniejsza niżeli samuraj spotkany w Ryuzaku. Dawno nie czuł tego uczucia, a musi się rozwijać i testować, przed nim jest bardzo ciężkie zadanie.
- Wygląda na to, że jesteśmy zupełnymi przeciwnościami, ale raczej nie charakterami. Miałbym pomysł jakby uatrakcyjnić ten trening, co byś powiedział na niewielki sparing?
0 x
Cause i'm the real fire.
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
Nie wiedząc zbytnio jak powinien zareagować na wypowiedź Hikariego, Natsume po prostu podrapał się po potylicy i wzruszył lekko ramionami. Świat jest paskudny, i najchętniej odbijały się na nim wydarzenia negatywne - to one mają największy impakt i wpływają na podejście. Weźmy za przykład Antykreatora. Podczas gdy imiona wielu bohaterów zostały już dawno zapomniane, egzystencja tego człowieka wciąż jest rozpamiętywana za to, czego się dopuścił i jak wiele zła uczynił. I to na jego podstawie uczy się nowe pokolenia, aby nie podążali tą samą ścieżką co on. Jakby tak spojrzeć... to może właśnie ci którzy postanowią ruszyć ścieżką ciemności mają największe szanse na zmianę świata na lepsze? Huh, co za cudowna ironia. Ale nie bez powodu zwykle na ciemną stronę przechodzą ludzie wykazujący się odstającą od normalności wizją świata, i mają przy tym siłę i odwagę by próbować go zmienić na własną modłę.
... dobra, nie pozwalaj sobie. Jesteś Cesarzem. Niech ci nic głupiego nie przechodzi przez myśl.
-Czy specjał? Nie powiedziałbym - powiedział z lekkim, krzywym uśmiechem. - To tutaj to najzwyklejsze w świecie nihonshu. U nas zwykle pija się albo atsukan, czyli grzany alkohol, lub yuzushu, czyli wino z cytrusów, jeśli uda nam się takowe zakupić z kontynentu. Na Wyspach mamy bardzo bogatą kulturę morską, a marynarze mogący napić się czegoś takiego w sposób zaskakujący wykazują się lepszym zdrowiem.
Jak był młodszy, około piętnastu lat, czasem mu się zdarzało wypić atsukan dla rozgrzania. Był to znakomity napitek na zimne dni, pomagał trochę przebić chłód zimy na Hyuo. Ale i yuzushu całkiem mu smakowało, jako że lubił kwaśne i pikantne jedzenie. Może i jego ulubionym alkoholem i tak był umachichizake, znane też jako kumys, czyli lekki alkohol na bazie mleka (zwykle klaczy), ale niestety nie miał do tego zbytniego dostępu. Cóż, tak to jest jak na wyspach nie ma koni.
Natsume uśmiechnął się lekko, pozwalając sobie na cichy chichot.
-Ogólnie nie zwykłem pić alkoholu, ale cóż - może kiedyś się uda umówić na jakąś degustację. Z największą chęcią.
O ile obowiązki ci w tym nie przeszkodzą, dodał do siebie w myślach.
Następnie skupił się jeszcze na chwilę na treningu, wciąż kręcąc wokół siebie aureolą z lodowych płatków, i skupił się na obliczaniu ilości wytworów. Kiedy w końcu skończył i podniósł wzrok z powrotem na Hikariego, zauważył że mężczyzna stał niczym słup i tylko obserwował umiejętności Yukiego w akcji. Kenshi podrapał się tylko z zakłopotaniem po policzku, pozwolił płatkom swobodnie opaść na piasek, i podniósł się do pozycji stojącej.
-To nic szczególnego, tak by być szczerym. Tym bardziej, że techniki mojego Kekkei Genkai są bardziej przystosowane do wykonywania misji skrytobójczych, niż do tworzenia czegoś pięknego.
Nie licząc smoka. To gówno potrafi rozpieprzyć każdą imprezę.
Wtedy Hikari zaproponował wspólny trening, lecz nie na zasadzie jak przed chwilą, że każdy sobie rzepkę skrobie. Wręcz przeciwnie - tym razem wystawił propozycję, aby stanęli do sparingu z prawdziwego zdarzenia, by móc przetestować swoje umiejętności w warunkach bojowych. Na twarz Natsumego wypłynął powoli wesoły uśmiech. O tak, takie coś było znacznie ciekawsze niż trenowanie z powietrzem czy pniakami! Zwłaszcza że ostatnie pojedynki jakie stoczył, były z Mayumi (jeszcze dobrą chwilę przed stworzeniem Cesarstwa) i Akashim (przy czym, tak by być szczerym, to ten pojedynek był wyjątkowo jednostronny). Może w tym przypadku będzie znacznie ciekawiej?
-Z największą rozkoszą! Dawno nie miałem okazji powalczyć jak należy, to będzie miła odmiana. Jakie ustalamy zasady?
... dobra, nie pozwalaj sobie. Jesteś Cesarzem. Niech ci nic głupiego nie przechodzi przez myśl.
-Czy specjał? Nie powiedziałbym - powiedział z lekkim, krzywym uśmiechem. - To tutaj to najzwyklejsze w świecie nihonshu. U nas zwykle pija się albo atsukan, czyli grzany alkohol, lub yuzushu, czyli wino z cytrusów, jeśli uda nam się takowe zakupić z kontynentu. Na Wyspach mamy bardzo bogatą kulturę morską, a marynarze mogący napić się czegoś takiego w sposób zaskakujący wykazują się lepszym zdrowiem.
Jak był młodszy, około piętnastu lat, czasem mu się zdarzało wypić atsukan dla rozgrzania. Był to znakomity napitek na zimne dni, pomagał trochę przebić chłód zimy na Hyuo. Ale i yuzushu całkiem mu smakowało, jako że lubił kwaśne i pikantne jedzenie. Może i jego ulubionym alkoholem i tak był umachichizake, znane też jako kumys, czyli lekki alkohol na bazie mleka (zwykle klaczy), ale niestety nie miał do tego zbytniego dostępu. Cóż, tak to jest jak na wyspach nie ma koni.
Natsume uśmiechnął się lekko, pozwalając sobie na cichy chichot.
-Ogólnie nie zwykłem pić alkoholu, ale cóż - może kiedyś się uda umówić na jakąś degustację. Z największą chęcią.
O ile obowiązki ci w tym nie przeszkodzą, dodał do siebie w myślach.
Następnie skupił się jeszcze na chwilę na treningu, wciąż kręcąc wokół siebie aureolą z lodowych płatków, i skupił się na obliczaniu ilości wytworów. Kiedy w końcu skończył i podniósł wzrok z powrotem na Hikariego, zauważył że mężczyzna stał niczym słup i tylko obserwował umiejętności Yukiego w akcji. Kenshi podrapał się tylko z zakłopotaniem po policzku, pozwolił płatkom swobodnie opaść na piasek, i podniósł się do pozycji stojącej.
-To nic szczególnego, tak by być szczerym. Tym bardziej, że techniki mojego Kekkei Genkai są bardziej przystosowane do wykonywania misji skrytobójczych, niż do tworzenia czegoś pięknego.
Nie licząc smoka. To gówno potrafi rozpieprzyć każdą imprezę.
Wtedy Hikari zaproponował wspólny trening, lecz nie na zasadzie jak przed chwilą, że każdy sobie rzepkę skrobie. Wręcz przeciwnie - tym razem wystawił propozycję, aby stanęli do sparingu z prawdziwego zdarzenia, by móc przetestować swoje umiejętności w warunkach bojowych. Na twarz Natsumego wypłynął powoli wesoły uśmiech. O tak, takie coś było znacznie ciekawsze niż trenowanie z powietrzem czy pniakami! Zwłaszcza że ostatnie pojedynki jakie stoczył, były z Mayumi (jeszcze dobrą chwilę przed stworzeniem Cesarstwa) i Akashim (przy czym, tak by być szczerym, to ten pojedynek był wyjątkowo jednostronny). Może w tym przypadku będzie znacznie ciekawiej?
-Z największą rozkoszą! Dawno nie miałem okazji powalczyć jak należy, to będzie miła odmiana. Jakie ustalamy zasady?
0 x
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2488
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni
W kwestii alkoholu Hikari mógł dominować swoim doświadczeniem, chociaż nie jest to za bardzo chwalebna rzecz. Lubił ten smak, a wszystkie specyfiki wymienione przez rozmówcę znał, tylko nie uważał się ich fanem. Tak samo tego co tutaj wypił, ale nie uważał iż było ono złe. W żadnym wypadku, po prostu w Yusetsu jest o wiele większy wybór. Nie dość, że prowincja znajdująca się obok Shigashi, to w wielu miejscach zajmują się uprawami ryżu, a zgadnijcie gdzie znajdują się największe tego pola.
- Moja wioska jest znana z produkcji wielu rodzajów ryżu, tak więc nie zabraknie też różnego rodzaju sake. Nawet jeśli nie pijesz wiele mam nadzieję, że nie odmówisz jak przyniosę Tokubetsu-Junmai-Shu, chociaż abym sam zrobił za wiele z tym roboty.
Musiałby polerować ryz, aby usunąć co najmniej 70% zewnętrznej skorki ryżu, a to zajmuje zbyt wiele pracy. Dodawanie destylowanego alkoholu to kolejna zaleta, ale już prostsza. Nadrabia dzięki temu wszelaki trud wykonania swoim smakiem, tylko akurat Terumi kiedy zechce może sobie zakupić taki wyrób. Stać go, a co. Nie jest to warte poświęcania polowy dnia, kiedy mógłby skupić się na treningu, misji czy innych obowiązkach. Mieszkając samemu trochę ich jest, więcej niż można by się spodziewać i takiego shinobiego można spotkać przy robieniu prania na przykład. Nie jest to jednak zbyt ciekawy temat, dlatego resztę pomijamy milczeniem i akceptujemy, ze się dzieje po prostu.
- Jeżeli natomiast miałbym zrobić coś swojego to tylko z junmai-ginjo-shu, bo dobrego napitku z owocami tak łatwo już nie znajdziesz. Zresztą i tak mówimy o następnym razie, a kto wie kiedy to będzie.
Ten napój wymagał tylko usunięcia około 40% zewnętrznej skorki, co było możliwe do kupienia u rolnika gotowe. Wymagało ostatecznie także mniej przygotowań, a swoja innością dawało poczucie wyjątkowości. Każdy inny owoc dawał już zupełnie inne walory smakowe. Nic tylko próbować.
Kekkei Genkai przystosowane do misji skrytobójczych, cóż tutaj mógł powiedzieć w pewnym stopniu to samo, ale jeżeli chodzi o umiejętności gałęzi Sanjin. Nie był w stanie go używać, ale może w przyszłości kto wie. Jego Youton raczej był dość widowiskowy, nikt nie chciał o zdrowych zmysłach spotkać się w zadnym przypadku z lawa. Wyobrażenie wspólnego treningu, czy tez jakiejkolwiek walki było tym bardziej ekscytujące, gdzie są granice, które ten mężczyzna posiada? Niesamowicie potężna chakra, sprawiająca niemalże powlokę na całym ciele i białe włosy, niezwykle techniki bardzo precyzyjne z lodu, a także silne ciało i wiele doświadczenia. Z kimś takim chciało się mierzyć. Nie miał już nic do powiedzenia więcej na temat limitu krwi, a więc przeszli oni do omawiania zasad. Jak widać nie on jeden chętnie się rozrusza.
- Proponowałbym na początek walkę samym taijutsu oraz bukijutsu dla rozruszania się, a potem po rozgrzewce proponowałbym zabawienie z pójściem na całego.
Krew zaczęła delikatnie szybciej zaczęła krążyć w żyłach wraz z uśmiechem na ustach. Kiedy ostatnio walczył z kimś prawdopodobnie silniejszym od siebie? W pewnym sensie mógł takiego uznawać samuraja z posesji w Ryuzaku, ale mimo niemalże śmierci wydawało mu się, że różnica była w wykorzystywaniu otoczenia i sytuacji. Hikari zaczął to robić dopiero na sam koniec, czekał na moment z atakiem którego chyba nikt nie miał prawa przetrwać bez uniku.
- No... Prawie całego. Nie chcielibyśmy siebie pozabijać prawda?
Tak czy inaczej tutaj nie było celem zabicie drugiej osoby, a sprawdzenie siebie. W przyszłości przewidywał on możliwą walkę z liderem Yogan tak więc miał wielkie wyzwanie. Terumi zrobi wszystko aby nie dopuścić do wojny, nawet zdradę stanu i wzięcie władzy w swoją rękę. Brzmi okropnie prawda? A jednak ktoś nienawidzący nienawiści, zabijający za nią innych sam wymyśla nie lepsze plany i zaczyna coraz bardziej wierzyć, że to prawdopodobnie jedyna szansa na złączenie szczepu.
- Moja wioska jest znana z produkcji wielu rodzajów ryżu, tak więc nie zabraknie też różnego rodzaju sake. Nawet jeśli nie pijesz wiele mam nadzieję, że nie odmówisz jak przyniosę Tokubetsu-Junmai-Shu, chociaż abym sam zrobił za wiele z tym roboty.
Musiałby polerować ryz, aby usunąć co najmniej 70% zewnętrznej skorki ryżu, a to zajmuje zbyt wiele pracy. Dodawanie destylowanego alkoholu to kolejna zaleta, ale już prostsza. Nadrabia dzięki temu wszelaki trud wykonania swoim smakiem, tylko akurat Terumi kiedy zechce może sobie zakupić taki wyrób. Stać go, a co. Nie jest to warte poświęcania polowy dnia, kiedy mógłby skupić się na treningu, misji czy innych obowiązkach. Mieszkając samemu trochę ich jest, więcej niż można by się spodziewać i takiego shinobiego można spotkać przy robieniu prania na przykład. Nie jest to jednak zbyt ciekawy temat, dlatego resztę pomijamy milczeniem i akceptujemy, ze się dzieje po prostu.
- Jeżeli natomiast miałbym zrobić coś swojego to tylko z junmai-ginjo-shu, bo dobrego napitku z owocami tak łatwo już nie znajdziesz. Zresztą i tak mówimy o następnym razie, a kto wie kiedy to będzie.
Ten napój wymagał tylko usunięcia około 40% zewnętrznej skorki, co było możliwe do kupienia u rolnika gotowe. Wymagało ostatecznie także mniej przygotowań, a swoja innością dawało poczucie wyjątkowości. Każdy inny owoc dawał już zupełnie inne walory smakowe. Nic tylko próbować.
Kekkei Genkai przystosowane do misji skrytobójczych, cóż tutaj mógł powiedzieć w pewnym stopniu to samo, ale jeżeli chodzi o umiejętności gałęzi Sanjin. Nie był w stanie go używać, ale może w przyszłości kto wie. Jego Youton raczej był dość widowiskowy, nikt nie chciał o zdrowych zmysłach spotkać się w zadnym przypadku z lawa. Wyobrażenie wspólnego treningu, czy tez jakiejkolwiek walki było tym bardziej ekscytujące, gdzie są granice, które ten mężczyzna posiada? Niesamowicie potężna chakra, sprawiająca niemalże powlokę na całym ciele i białe włosy, niezwykle techniki bardzo precyzyjne z lodu, a także silne ciało i wiele doświadczenia. Z kimś takim chciało się mierzyć. Nie miał już nic do powiedzenia więcej na temat limitu krwi, a więc przeszli oni do omawiania zasad. Jak widać nie on jeden chętnie się rozrusza.
- Proponowałbym na początek walkę samym taijutsu oraz bukijutsu dla rozruszania się, a potem po rozgrzewce proponowałbym zabawienie z pójściem na całego.
Krew zaczęła delikatnie szybciej zaczęła krążyć w żyłach wraz z uśmiechem na ustach. Kiedy ostatnio walczył z kimś prawdopodobnie silniejszym od siebie? W pewnym sensie mógł takiego uznawać samuraja z posesji w Ryuzaku, ale mimo niemalże śmierci wydawało mu się, że różnica była w wykorzystywaniu otoczenia i sytuacji. Hikari zaczął to robić dopiero na sam koniec, czekał na moment z atakiem którego chyba nikt nie miał prawa przetrwać bez uniku.
- No... Prawie całego. Nie chcielibyśmy siebie pozabijać prawda?
Tak czy inaczej tutaj nie było celem zabicie drugiej osoby, a sprawdzenie siebie. W przyszłości przewidywał on możliwą walkę z liderem Yogan tak więc miał wielkie wyzwanie. Terumi zrobi wszystko aby nie dopuścić do wojny, nawet zdradę stanu i wzięcie władzy w swoją rękę. Brzmi okropnie prawda? A jednak ktoś nienawidzący nienawiści, zabijający za nią innych sam wymyśla nie lepsze plany i zaczyna coraz bardziej wierzyć, że to prawdopodobnie jedyna szansa na złączenie szczepu.
0 x
Cause i'm the real fire.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość