Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 21 kwie 2018, o 14:17
Sporych rozmiarów budynek, należący do kupieckiej rodziny Chisana, znajdujący się w na obrzeżach dzielnicy mieszkalnej. Piętrowy dom należy do tych zbudowanych w tradycyjny japoński sposób, ściany są cienkie i niemalże każdą da się przesunąć, w krótkiej chwili tworząc niewielkie, wręcz klaustrofobiczne pomieszczenia, bądź spore otwarte przestrzenie. Na parterze znajdują się kuchnia, salon, łazienka, toaleta, oraz pomieszczenia przeznaczone dla służby, oraz zatrudnionej na stałe ochrony. Na piętrze zaś swoje miejsce mają pokoje Miyu, jej rodziców, oraz te gościnne, oprócz tego znajduje się tam druga łazienka, oraz toaleta. Dom posiada również taras, oraz spory zadbany ogród, na którego końcu znajdują się kojce dla psów myśliwskich, a po przeciwnej stronie budynek sokolniczy. W niedużej odległości od bramy znajdują się również stajnie. Całość ogrodzona jest ostrokołem, a przy bramie znajduje się niewielka stróżówka, a zdobiona brama przez cały czas pilnowana jest przez dwóch strażników.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 22 kwie 2018, o 18:16
Wieczór powoli pochłaniał osadę, zachodzące słońce sprawiało, że cienie budynków czy przechodniów rozciągały się do karykaturalnych wręcz rozmiarów. Miyuki przemierzała osadę spokojnym krokiem, droga do przejścia była długa, a zmęczony chwiejny krok wcale nie ułatwiał tej podróży. Spojrzała na prawą rękę, techniki medyków zdziałały swoje, po centymetrowych ranach nie było nawet śladów. Nawet w szpitalach dostępnych dla wszystkich złoto potrafiło załatwić o wiele lepszą opiekę, na całe szczęście jej nazwisko było wystarczająco znane, by personel okazał się o wiele milszy, niż dla "zwykłego" człowieka. Kunoichi nie lubiła wykorzystywać pochodzenia z rodziny kupieckiej, by ułatwiać sobie życie, ale w tym wypadku czuła, że nie ma wyboru. W końcu, gdyby wróciła ranna wszystko by się wydało, a na to nie mogła sobie pozwolić. Nie znała konsekwencji i wolała, aby tak pozostało, przynajmniej jeszcze przez jakiś czas, nim nie uda jej się przygotować do życia na własną rękę... Czyli mniej więcej jeszcze dwa lata ukrywania swoich marzeń, które spełniała wbrew woli rodziny.
Z oddali wypatrzyła dwójkę strażników stojących przy bramie, musiała jednak zbliżyć się by rozpoznać ich twarze. Wysoki i barczysty, Kou miał jakieś trzydzieści kilka lat, właściwie Miyu nie widziała go bez ogromnego miecza, który zwyczajowo nosił na swoich plecach, był miły, czasem przesadnie. Wraz z nim na warcie stał nieco niższy i o wiele szczuplejszy czarnowłosy Uchiha imieniem Shu. Wydawał się on przeciwieństwem swojego kompana, nosił przy sobie jedynie katane, zachowywał się dość zachowawczo i jak to stereotypowy przedstawiciel klanu był cichy i spokojny.
-Miyuki-chan, długo cię nie było. Twoi rodzice zaczęli się martwić. - Powiedział na przywitanie Kou. Shu w tym czasie ukłonił się w tradycyjnym geście powitania.
-Byłam na spacerze i... chyba straciłam poczucie czasu. - Odpowiedziała, drapiąc się po karku w niezbyt zręcznym geście. -Działo się coś ciekawego? - Zapytała, licząc że kupiecki żywot może zacznie okazywać się ciekawszym.
-Nic nowego, goście, rozmowy. Chyba powinnaś wejść do środka, zanim zaczną Cię szukać. - Miyuki uśmiechnęła się i przeszła przez bramę. -Zaczekaj. - powiedział Kou, zatrzymując dziewczynę kładąc dłoń na jej ramieniu. -Miyuki-chan, musisz zacząć na siebie uważać, do twoich rodziców doszła plotka, że wczoraj pobiłaś kogoś w karczmie... Nie wierzą, że od tak go zaatakowałaś, ale twój ojciec jest wściekły, mówił że to zaszkodzi interesom... Twoja matka za to stwierdziła, że nie powinnaś samotnie opuszczać domu, chce wynająć dla ciebie ochronę... - Jasnowłosy ochroniarz wyjaśnił sytuację, która delikatnie mówiąc niezbyt jej pasowała. W końcu ochrona byłaby dla niej jak smycz, musiałaby nauczyć się uciekać przed czujnym wzrokiem strażnika, a w tym nie była najlepsza.
-Postaram się, co na to Karasu? - zapytała, chcąc poznać zdanie, chyba najstarszego ze strażników.
-Nic mi nie powiedział, jest w stróżówce, może dla ciebie będzie milszy.
-Dziękuję... Chyba będę musiała z nim porozmawiać. - powiedziała na odchodne.
Stróżówka nie była duża, właściwie był to niewielki drewniany budynek, gdzie szef ochrony imieniem Karasu spędzał większość czasu. Niemalże pięćdziesięcioletni mężczyzna, nie należał do najprzyjemniejszych ludzi, jego twarz, ręce, oraz chyba każdy widoczny element ciała pokryte były bliznami, które nabył podczas wszystkich lat, które spędził w roli strażnika miejskiego. Mimo wieku, wciąż wydawał się silnym człowiekiem, jednak nie ze względu na to został szefem ochrony. Głównym zdaniem mężczyzny, na którego widok włosy na karku stawały dęba, było nadzorowanie, planowanie i wydawanie rozkazów, a w tym był dobry, w końcu nie bez powodu mówi się, żeby "strzec się starca w zawodzie, w którym umiera się młodo".
-Wejść. - Odpowiedział na pukanie ochrypły głos. Kunoichi wzięła głębszy wdech i weszła do środka, nie lubiła odwiedzać Karasu. -Miyuki-sama, rzadko mnie odwiedzasz coś się stało? - zapytał podnosząc zmartwiony wzrok z nad jakichś papierów i dłonią wskazując odsunięte krzesło, po przeciwnej stronie biurka. -Rozmawiałam z Kou, ponoć do rodziców doszły pewne plotki... - zaczęła niezbyt pewnie. Strażnik westchnął głośno. -Tak, jeden z pijaczków musiał cię rozpoznać, przyszedł tu mówiąc, że napadłaś go w tawernie, inni to potwierdzili, twoi rodzice sporo zapłacili za ich milczenie. - wyjaśnił smutnym głosem. -Wiesz, że nie zrobiłabym czegoś takiego. - odpowiedziała dość krótko. Mimo, że Miyu nie odwiedzała byłego strażnika zbyt często, nieco już o sobie wiedzieli. -Wiem, dlatego wypytałem kilku starych znajomych, oni swoich, a tamci świadków... To chwalebne, że zaryzykowałaś żeby bronić rannego i jego dobytku, ale stawać samej, nie mając broni przeciwko całej bandzie to czysta głupota. Miyuki-sama, twoi rodzice zaczynają się coraz bardziej martwić, no i sądzą że znowu zaczęłaś "bawić się w shinobi". Sama wiesz, że to niebezpieczne, a oni na to nie pozwolą, dlatego chcą żebym przydzielił ci ochronę. Wątpię, że uda się odwieść ich od tego pomysłu, chociaż osobiście uważam, że lepszym pomysłem byłoby nauczyć Cię jak się bronić. - Szef straży może nie należał do osób wylewnych, ale potrafił dość dobrze wyjaśnić zaistniałą sytuację.
-Wiesz, że potrafię sobie poradzić, nie potrzebuję szkolenia pod okiem jakichś samozwańczych mistrzów. - powiedziała z delikatnym oburzeniem. W końcu jeszcze kilka godzin wcześniej udało jej się dokonać, czegoś co wydawało się niemożliwe, jednym ciosem przebić utworzoną za pomocą ninjutsu barierę, przy okazji łamiąc żebra jej użytkownikowi.
-Miyuki- sama, to co ja wiem to jedno, ale chyba lepiej że twoi rodzice nie wiedzą o tym jak od kilku lat wymykasz się na pole treningowe, żeby ćwiczyć z tamą białowłosą akolitką, prawda? - Z uśmiechem wyjaśnił Miyu sytuację w której się znalazła.
-Co wiesz o Tensie?! - Krzyknęła zrywając się z miejsca. Czyżby Karasu wiedział o niej wcześniej? Wiedział co się z nią dzieje? Może wszystkie odpowiedzi na jej pytania cały czas znajdowały się w jej własnym domu?
-Nie wiele, tyle ile musiałem się dowiedzieć, by mieć pewność, że jesteś bezpieczna. - Odpowiedział spokojnie Karasu.
-Co się z nią stało? Dlaczego zniknęła? - Pytała z nadzieją Kunoichi.
-Tego niestety nie wiem. - Rozmowę przerwało skrzypienie otwieranych drzwi. Do pomieszczenia wszedł około czterdziestoletni mężczyzna, o krótkich czarnych włosach i dość przeciętnej aparycji.
-Miyuki idź do domu, porozmawiamy jak wrócę. - Powiedział chłodno ojciec. Dziewczyna nie odpowiedziała nic, jedynie skinęła głową i wróciła do domu.
Jak zwykle po powrocie zjadła kolację i wzięła prysznic. Ojciec nie wracał długo, na tyle by zdążyła pójść do siebie i zasnąć, rozmowa miała nadejść dopiero następnego dnia...
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 22 kwie 2018, o 23:20
Misja C - Miyuki
1/30
"Wolność"
Ciemny korytarz bez końca. Biegła nim co tchu, próbując dogonić... ją. Tę, której nie widziała od roku, a której śladu nieustannie szukała. Jasny warkocz kołysał się przy każdym jej kroku i mimo usilnych prób niebieskookiej jego właścicielka wciąż pozostawała poza zasięgiem.
- Dasz radę, Miyuki-chan - słyszała jej ciepły, mentorski głos, widziała jej uśmiech, gdy ta na moment się odwróciła. - Jesteś zdolna, na pewno ci się uda.
Biegła dalej, dysząc, i próbowała złapać uciekinierkę, ta jednak zdawała się coraz bardziej oddalać. A ciemny korytarz zwolna zaczęła wypełniać jasność. Jasność, która pochłaniała wszystko...
***
Wczesny jesienny poranek. Za oknem drzewa mieniące się barwami opadających z wolna liści. Niedługo nastanie zima, teraz jednak wciąż jest ciepło, pogodnie. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał deszczu, miało być raczej słonecznie, w końcu na niebie zbłąkały się tylko pojedyncze smugi chmur, cirrusy .
Dzień jak co dzień, dla Miyuki był to monotonny rytuał, do którego przez lata przywykła, po prostu. Gdy tylko promienie słońca przebiły się przez okna, padając na jej twarz, wreszcie się obudziła. Jak przez mgłę widziała korytarz ze snu i biegnącą przed nią Tensę. Dlaczego teraz? Dlaczego w ten sposób? Czy miało to jakikolwiek związek z odbytą poprzedniego dnia rozmową ze starym strażnikiem Karasu? W końcu wiedział on, że panna Chisana wymykała się na wspólne treningi z jasnowłosą. Nawet nazwał ją akolitką. Czy więc mógł przed nią ukrywać pewne fakty? Tego nie wiedziała. Teraz jednak nie była odpowiednia pora na takie dywagacje.
Jedno spojrzenie na zegar wystarczyło, by dziewczyna zorientowała się, jak mało czasu zostało do śniadania. A przecież musiała jeszcze się ogarnąć, nim w końcu zejdzie na śniadanie, konfrontując się z rodzicami. W powietrzu już było czuć rozchodzące się po całym domu zapachy z kuchni. Lepiej, żeby nie spóźniła się na posiłek. Matka może by przymknęła na to oko, ojciec jednak był człowiekiem skrupulatnym i bardzo wielką wagę przykładał do punktualności. I do finansów. Do tego drugiego zwłaszcza. Miyuki nie pozostało więc nic innego, jak zwlec swoje szanowne cztery litery i wejść w tryb porannej rutyny. Przy śniadaniu poruszony zapewne zostanie temat plotek, nie było co do tego wątpliwości. Czy jednak córka kupców kryjąca się ze statusem kunoichi była gotowa na tę konfrontację?
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 23 kwie 2018, o 00:06
Sny czasem potrafiły być realne, nawet te na pozór nie mające sensu, czy w żaden sposób nie pasujące do realiów w jakich przyszło żyć. Ten mimo swej prostoty należał do takich, ciemny tunel, w którym nie istniało nic oprócz niej samej. No cóż, takie miejsce mogło istnieć w rzeczywistości, w końcu nawet w dzikich, leśnych ostępach otaczających Sogen dało się znaleźć jaskinie czy innego rodzaju jary. Chociaż miejsce nie miało znaczenia. Białowłosa, poszukiwana od tak dawna, przynajmniej we śnie nie zmieniła się w żaden sposób. Warkocz, uśmiech, to wydawało się tak prawdziwe, jakby była na wyciągnięcie ręki, sprawiając że te nieudolne poszukiwania dobiegną końca. Niestety sny mają to do siebie, że muszą dobiec końca, tak jak każdy, tak i ten zakończył się oślepiającym światłem. To jedno nie zmieniało się nigdy, wpadające przez okno słońce budziło ją co dnia, chociaż nie zawsze z taką samą skutecznością. Poprzedni dzień okazał się o wiele bardziej męczący, niż jakikolwiek spędzony na treningach. No cóż, w końcu wzięła udział w prawdziwej konfrontacji, może nie z pełnoprawnymi shinobi, ale przynajmniej jeden z nich potrafił posługiwać się ninjutsu, a to już sporo... Sporo więcej, niż w tej materii potrafiła ona sama. Mimo późnej pobudki, i aż za szybko zbliżającego się spotkanie z rodziną nie była w stanie podnieść się z łóżka. W głowie Miyuki wciąż echem odbijały się słowa, wypowiedziane przez wyimaginowaną białowłosą. "Dasz radę ", często słyszała te słowa, chociaż zwykle ich kontekst był inny, jasny i klarowny. Słowa dające motywację, pozwalające wracać do treningów, gdy ciało zaczynało odmawiać posłuszeństwa. Wiara, którą ktoś w niej pokładał, wiara w to, że nawet mimo braku talentu uda jej się zostać pełnoprawnym shinobi.
Szarowłosa leżała wpatrując się w sufit, próbując zrozumieć dlaczego akurat dzisiaj przyśniła jej się, jej mentorka. Czy miało to związek z nowymi informacjami? Wątpiła w to, jedyne czego dowiedziała się od Karasu to fakt, że została ona Akolitą, była pewna że stało się to już po jej zniknięciu, w końcu inaczej powiedziałby o czymś tak ważnym. Jedynym co przychodziło jej do głowy, była zapowiedziana dzień wcześniej rozmowa. Niestety plotki zwykły rozchodzić się, aż zbyt szybko i wraz z tym zaczynały żyć własnym życiem. Co prawda Miyuki wiedziała jakie informacje doszły do jej ojca, wierzyła też, że zapewnieniom byłego strażnika, który miał skrupulatnie ukryć prawdziwy tok karczemnych wydarzeń. W tej chwili jednak nie była pewna, czy rzeczywiście była to dobra decyzja, w końcu sama nie potrafiła się przyznać do swojego fachu, obawiała się reakcji, której właściwie była pewna. Nie mogła tego zrobić. Wierzyła, że zniesie konsekwencje, ale przyznanie się, było zbyt trudne. Może właśnie dlatego sen o białowłosej nawiedził ją w okolicach poranka? Czy "senna" białowłosa mogła mówić o przyznaniu się? Miyu nie była pewna, w końcu chociaż tak często słyszała od niej o szczerości, to zawsze mówiła, że czasem trzeba ukryć pewne fakty, żeby ci najbliżsi się nie martwili. Sama tak robiła. Tylko, że Miyu nie była Tensą.
Podniosła się, odrzucając na bok koc, którym otulała się na noc. Z uśmiechem patrzyła na ciepły kawałek, spranego materiału. Sama nie wiedziała czemu jeszcze go trzyma, już dawno mogłaby kupić nowy, ale z jakiegoś powodu nie chciała. No cóż, nie miała czasu się tym przejmować, tak jak i nie miała czasu nawet na szybki prysznic, który na szczęście z przyzwyczajenia wzięła przed snem. Młoda kunoichi przeczesała szybko włosy i związała je ulubioną różową wstążką, zerknęła do szafy, ubrań było tam sporo, lecz postanowiła założyć swój ulubiony komplet, tak jak niemalże codziennie. Na szczęście miała więcej, niż jeden. Spojrzała na prawą dłoń, na całe szczęście medyczka, która się nią zajmowała dobrze się spisała, Miyu nie dostrzegła nawet jednej blizny, miała sporo szczęścia... I niestety poważane nazwisko, dzięki któremu udało się załatwić szpitalne sprawunki w trybie nie tyle przyspieszonym, co ekspresowym.
-Dam radę. - powiedziała do siebie, patrząc w lustro. Szybko poprawiła włosy, tak by żaden niesforny kosmyk nie będzie przeszkadzał podczas śniadania. Zapach jedzenia docierał do jej pokoju, no cóż kobiety zajmujące się gotowaniem jak zawsze sprawiał się wręcz idealnie. Sam zapach mógł sprawić, że z ust zaczynała lecieć ślina. W akompaniamencie burczącego brzucha, zeszła do jadalni. Rozmowa nie wydawała się już taka straszna, w końcu skoro nawet jej mistrzyni twierdziła, że da radę, to nie ma się czego bać.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 24 kwie 2018, o 21:09
Misja C - Miyuki
3/30
"Wolność"
Sny rzeczywiście bywały różne i potrafiły odzwierciedlać wszystko. Mogły być czystą imaginacją, obrazem pragnień, wspomnieniem, jedne były zamglone, inne naprawdę realne. Ta jedna scena pościgu za Tensą wiele znaczyła dla Miyuki, wszak tak długo jej szukała, a teraz wystarczyło tylko sięgnąć i ją złapać. Nic bardziej mylnego. Sen rozmył się wraz z wpadającymi przez okno promieniami słońca, budząc dziewczynę jak co rano. Dopiero teraz odczuła na sobie skutki wczorajszych działań, starć będących o wiele większym wyzwaniem niż zwykły trening. Mimo wszystko w głowie wciąż zapętlały jej się słowa jasnowłosej ze snu. Mogła się tylko domyślać kontekstu do własnej sytuacji, w końcu do ojca doszły plotki, a niezbyt przychylnie patrzył on na jej "zabawy w shinobi". Rozmyślania jednak nie mogły trwać wiecznie, wszak czas uciekał, a do śniadania było coraz bliżej. Wstała zatem, ogarnęła się, przywdziewając ulubiony strój, zawiązała włosy wstążką i była już właściwie gotowa na spotkanie z przeznaczeniem.
Zapachy dochodzące z kuchni działały pobudzająco na jej organizm, więc nim jeszcze dobrze zeszła na dół już czuła napływającą do ust ślinę i ssanie w żołądku. Jak zawsze weszła do jadalni, zastając już suto zastawiony stół. Blat obłożony był kilkunastoma półmiskami wyłożonymi poszczególnymi potrawami. Tradycyjnie uszykowano miejsca dla trzech osób, przy każdym siedzisku na macie stała już miska zupy miso - lekka i pożywna, a do tego ceramiczne talerzyki, przy których równiutko leżały pałeczki. Na półmiskach oprócz ryżu znaleźć można było kilka rodzajów grillowanych ryb (yakizakana), różnorakie sałatki, owoce, marynowane warzywa, natto, umeboshi, a dziś nawet wyjątkowo tamagoyaki. Przy każdym zestawie stał kubeczek z zieloną herbatą, zaś na środku dzbanek - gdyby ktoś chciał dolewkę.
Gdy Miyuki weszła do pomieszczenia, zauważyła, że przy stole zajmuje miejsce tylko matka, co było nad wyraz dziwne. Średniego wzrostu blondynka o zielonych oczach siedziała na jednej z trzech poduszek, sącząc powoli herbatę w wyraźnym oczekiwaniu, kiedy jednak zauważyła córkę, uśmiechnęła się nieznacznie i wskazała jej miejsce.
- Usiądź, proszę. Dziś zaczniemy bez ojca. Musiał zająć się pilnie pewną sprawą - wyjaśniła pokrótce, a gdy tylko dziewczyna się przysiadła, matka złożyła ręce w tradycyjnym geście dziękczynnym. - Itadakimasu.
Tak zaczęło się śniadanie, które było nadzwyczaj ciche. Może to dlatego, że z regóły to ojciec rozpoczynał wszelkie dysputy? A propos ojca... cóż okazywało się tak ważne, że nie był on obecny przy tym jak ważnym dla rodziny Chisana posiłku?
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 25 kwie 2018, o 19:21
Sny mogły być prorocze, chociaż ten pełnił tę rolę zaledwie częściowo. Mimo zapewnień "sennej" białowłosej Miyu jedynie przez chwilę udało się zachować spokój. Zaczynając drogę o wiele łatwiej mieć pewność, że wszystko się powiedzie, a kilka kroków i widok codziennie przemierzanych schodów mogły wywołać niepokój i niepewność, w końcu ludzie boją się nieznanego, a to czekała na nią piętro niżej. Z każdym pokonywanym stopniem jej serce biło coraz mocniej, zagłuszając słowa Tensy. Miyuki zatrzymała się w pół kroku, chciała odwrócić się i uciec, biec byle jak najdalej od jadalni, w której miało dojść do rozmowy, wiedziała że to niedorzeczne, właściwie bezsensowne, i chyba tylko dzięki temu udało jej się powstrzymać. Szła powoli, może nie miała zbyt wiele czasu, ale odtwarzające się raz po raz w jej głowie scenariusze wspólnego posiłku sprawiały, że o wiele trudniej było stawiać kolejne kroki. Wiedziała, że jej umysł w panice przerysowywał co tylko było możliwe, tak by pogłębić strach dziewczyny. Czemu tak się działo? Miyuki nie miała pojęcia, ani nawet ochoty dociekać powodów. Teraz musiała poradzić sobie ze skutkami, przyjąć na siebie konsekwencje ratowania dobytku obcych ludzi. Przez myśl przeszło jej poproszenie Bishamontena o pomoc, ale uznała że z takimi "błahostkami" powinna radzić sobie sama, no i jakby nie patrzeć dopatrywała się już jednej interwencji Boga wojny w tej sprawie, a mianowicie uratowania jej przed śmiercią i to raczej nie należącą do tych honorowych, ani tym bardziej spokojnych. Bandzie portowców do głowy mogło przyjść niemal wszystko i wolała nigdy nie przekonać się co kryło się w nich tego dnia.
Zeszła na dół, wejście do jadalni było zasunięte, z resztą jak zawsze, gdy wszystko zostało już przygotowane. Rodzinne śniadanie było tradycją, jedną z niewielu chwil, w których jej rodzina spotykała się w całości i mogła spokojnie porozmawiać, właściwie o wszystkim. Była to bodaj jedyna chwila, w której nie słyszała o interesach. Właściwie dbała o to matka, która zwykle ganiła ojca za próby rozpoczynania takich tematów. Te chwile były dla rodziny i nikt nawet nie zamierzał protestować, wszyscy rozumieli, że Akemi Chisana jest w tej kwestii nieugięta, no i przy okazji ma rację, ale to przyznawała jedynie Miyuki, ojciec nie był do tego skory, w końcu oficjalne przyznanie, że kobieta ma rację mogło podkopać jego autorytet. Dlatego oficjalnie uznawał to za nieszkodliwą fanaberie, a co myślał to wiedział tylko on sam... I ci którzy się domyślili.
Miyu nigdy nie przypuszczała, że rozsuniecie niezbyt ciężkich drzwi, będzie potrzebowała tyle siły, co prawda tej psychicznej, ale jednak. Wejściu do pomieszczenia towarzyszyło nieme zdziwienie. Prawda, spóźniła się nieco, ale ojciec raczej nie zdarzyły wyjść w tak krótkim czasie. Przy stole znajdowała się jedynie zielonooka blondynka, wcześniej wspomniana Akemi, bez której Miyu nigdy nie przyszłaby na świat. Kobieta dość lakonicznie wyjaśniła nieobecność ojca, to że go nie było to jedna kwestia, mimo że nigdy nie opuszczał posiłku, młoda Kunoichi była w stanie uwierzyć w to, że wydarzyło się coś wymagające jego obecności. Drugą kwestią było to, że matka na to przystała, no cóż to musiało być naprawdę ważne. Miyu nie ukrywała, że jest egocentryczką, często upatrywała siebie w centrum kłopotów, czy wydarzeń, chociaż paradoksalnie wolała trzymać się na uboczu. Jedni twierdzili, że nie ważne jak się o nich mówi, ważne żeby mówili, szarowłosa wychodziła jednak z nieco innego założenia, najlepiej żeby nie mówili nic, bo za dużo faktów może ujrzeć światło dzienne. -Rozumiem, Itadkimasu. - odpowiedziała równie krótko, składając dłonie w tradycyjnym geście.
Początkowo Miyu nie odzywała się zbyt wiele, skora była co najwyżej krótkimi słowami odpowiadać na pytania, jeśli takowe by padły. Potrzebowała chwili, by się przełamać. W głowie układała słowa, starając się by zabrzmiały jak najlepiej. Wiedziała, że to po prostu wymówka, by jak dłużej nie poruszać niewygodnego tematu, wolała go przemyśleć, jednak rozmowa z Karasu, szefem ochrony zmuszała ją do zaczęcia tematu. Nie chciała być cały czas obserwowana przez ochronę, nie potrzebowała niańki, a jedynie tego by rodzina zaakceptowała jej wybór, ale na to raczej się nie zanosiło.
-Mamo? - zaczęła pytająco, chcąc zyskać uwagę rodzicielki.-Rozmawiałam z Karasu, mówił mi, że przyszli do was jacyś ludzie, mówili o bójce w tawernie i... że chcecie żeby ktoś stale mnie pilnował... - postanowiła nie owijać w bawełnę. -Oni kłamali, nie pobiłabym kogoś od tak i... ja nie chcę mieć niańki. - wyznała w końcu.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 26 kwie 2018, o 22:41
Misja C - Miyuki
5/30
"Wolność"
Zaiste człowiek podświadomie obawia się tego, czego nie zna. Niewiadoma wzbudza lęk, niepokój, sprawia, że łatwiej popełnić błąd, a przecież w sytuacjach krytycznych błąd mógł równać się utracie życia, prawda? Czy jednak Miyuki miała podstawy do obaw we własnym domu? Przecież dom jest azylem, jedynym miejscem, w którym człowiek tak naprawdę czuje się bezpieczny. Jedynym miejscem, w którym może odetchnąć z ulgą i nie musi co chwilę oglądać się za siebie w poszukiwaniu zagrożeń. W domu chronią go cztery ściany i otaczają przyjaźni ludzie, prawda? Co więc było aż tak niepokojące?
Tajemnice. Miyuki ukrywała przed rodzicami fakt, że para się fachem shinobi. Wiedziała, że ojciec uważa to za zwykłą zabawę, która przynosi więcej strat niż zysków, dodatkowo nadwerężając dobre imię rodziny Chisana. Dla niego była to przeszkoda w interesach, co było niedopuszczalne. Jeśli zaś spytać o opinię matkę dziewczyny, uważała ona fach shinobi za zbyt niebezpieczny dla córki i dlatego otwarcie się temu sprzeciwiała. Już sam fakt, że do rodziców dotarły plotki o wydarzeniach spod tamtej karczmy, nie sprzyjał całej sytuacji, a jak dorzuci się do tego ewentualność posiadania ochroniarza, który będzie za tobą wszędzie chodził, to z treningów i kariery shinobi nici. Jeśli więc Miyuki chciała dalej podążać ścieżką swej nauczycielki, rzeczywiście miała niemały orzech do zgryzienia.
Żeby jednak rozwiązać problem, trzeba się z nim zmierzyć, dlatego też mimo oporów dziewczyna w końcu zebrała w sobie odwagę i wkroczyła do jadalni. Fakt, że nie zastała tam ojca, był niecodzienny, a świadomość i przyzwolenie matki, która tak wielką wagę przywiązywała do wspólnych posiłków, czynił sprawę jeszcze poważniejszą. Jasnowłosa nie miała jednak na to wpływu, zasiadła więc do śniadania, przygotowując się na ciężką rozmowę. Akemi jadła spokojnie, metodycznie, od czasu do czasu wtrącając jakieś drobne pytanko o pogodę, czy jak się córce spało. Nic szczególnego, zwykłe błahostki, podczas wymiany których dziewczyna mogła się skupić na temacie, który musiał zostać poruszony. Układała w głowie poszczególne słowa, aż wreszcie się przełamała i odezwała się pierwsza, zwracając uwagę zielonookiej. Krótki wstęp dotyczący plotek, napomknięcie o rozmowie z Karasu i wyrażenie własnego zdania - tak ostatecznie prezentował się początek dysputy.
- Ależ kochanie, to oczywiste, że jedna dziewczyna nie byłaby w stanie pobić bandy pijanych chłopów w tawernie - stwierdziła bez ogródek kobieta, krzywiąc się nieznacznie przy określaniu domniemanych "ofiar" zajścia. - Tłumaczyłam to twojemu ojcu, ale wiesz, jaki on jest. Nie lubi, gdy cokolwiek kładzie cień na naszym nazwisku. Mnie bardziej martwi, co robiłaś w tak obskurnym miejscu. A ochrona kogoś to nie niańczenie, moja droga, to pilnowanie czyjegoś bezpieczeństwa - podsumowała krótko wzmiankę o niańce, upijając kilka łyków herbaty. - Przyda ci się ktoś, kto stanie w twojej obronie, gdybyś znowu miała wpakować się w jakieś kłopoty. A nawet zniweluje takowe do zera, jeśli będzie to odpowiednia osoba. Dlatego ojciec poradził się w tej sprawie właśnie u Karasu.
Wyglądało na to, że sprawa ochrony była już przesądzona, a Miyuki nie ma tu nic do gadania. Ale czy na pewno? Ze słów matki wyraźnie wynikało, że nastolatka jest zwyczajną, "słabą" dziewczyną, która nie potrafiłaby sama poradzić sobie z grupą pijanych mężczyzn. Czy jednak przypadkiem nie było wręcz odwrotnie?
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 27 kwie 2018, o 08:29
Matka uwierzyła, ale czy tak naprawdę było to, aż tak niespodziewane? Raczej nie, w końcu w jej oczach Miyuki była tylko dziewczyną, potrzebującą ochrony dziewczyną. Prawdą było, że normalna kobieta nie miała szans w starciu z, jeśli Miyuki się nie myliła całą karczmą pijanych facetów, właściwie to nawet ona znając swoje umiejętności wątpiła, że mogła spacyfikować całą tłuszczę, która wylała się z budynku. Koniec, końców starła się tylko z jednym z mężczyzn, a że dała mu radę to już inna kwestia. Na całe szczęście nie musiała tłumaczyć się z tego wydarzenia, pierwsze koty za płoty, a że w tym wypadku to był tygrys, którego nie ukrywając bała się najbardziej tym lepiej. Gorzej, że rodzice dowiedzieli się w jakich tawernach ich córeczka spędza czas, a ta konkretna delikatnie mówiąc nie należała do odpowiednich. Wyjaśnienie tego nie należało jednak do prostych, właściwie większość powodów, które sprawiały że ciągnęło ją do tego miejsca. Co mogła powiedzieć? "Mamo moja Sensei mnie tam zabrała, a odkąd zniknęła liczę, że tam się pojawi? ", gdyby to powiedziała, stałoby się jasnym że nie porzuciła życia Shinobi, a do tego nawet kobieta, która jej uczyła nie była w stanie ustrzec się... właściwie czego? Zniknięcia? Porzuciła ją bo nie była w stanie osiągnąć nawet minimum? Czy raczej nawet tego, że nawet bardziej doświadczeni od Miyu mogli zniknąć bez śladu? To raczej nie był najlepszy sposób na przekazanie, że nie ma się czym martwić. W końcu było. Jedynym co mogła powiedzieć to, to że jest tam dobre jedzenie, tylko co jeśli zapytają "skąd wiedziałaś?", no cóż, nie miała nic lepszego do powiedzenia, więc "z braku lepszego planu, ten był najlepszy"
-Mamo, ja nie potrzebuję ochrony, przecież potrafię sobie poradzić. W końcu, gdyby tak nie było to by do was nie przyszli, prawda? - zaczęła spokojnie, liczyła że chociaż trochę uda jej się odwieźć matkę od absurdalnego pomysłu. -Wiem, że nie powinnam chodzić w takie miejsca... ale mają dobre jedzenie, wiem że w domu też mogłabym je zjeść, ale to co innego... - dodała dość niepewnie. Co prawda nie kłamała, ale był to jedynie poboczny powód, lepszy taki, niż żaden. Podczas mówienia w jej głowie pojawiła się inna myśl. Jej ojciec w tej sprawie konsultował się z Karasu, a to dawało jej nieco nadziei, sam szef straży podczas ich wczorajszej rozmowy mówił, że lepszym wyjściem będzie nauczyć dziewczynę jak ma się bronić. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że i ojcu przedstawi taką wizję. Co prawda Metsuke Chisana nie był skory do słuchania kogokolwiek, ale faktu, że były strażnik miał ogromne doświadczenie w sferze ochrony ludzi pozwalała wierzyć, że w tym wypadku jego plany, oraz wyjaśnienia będą wystarczające. -Nie lepiej żebym sama nauczyła się bronić? W końcu nie chcę żeby ktoś chodził za mną krok w krok, nie chodzi mi o bezpieczeństwo, ale o prywatność. Lubię sama wyjść na spacer, a czując cały czas oddech ochrony na karku... - "jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się", może nie do rodziców, ale do Karasu i jego "najlepszego wyjścia". Wolała przemęczyć się w domu, a nóż szkolić ją będzie ktoś, kto rzeczywiście się na tym zna? Jakiś silny shinobi chcący dorobić? Znając życie wyśmieje ją, widząc jej umiejętności co do wykorzystywania chakry, a właściwie ich brak. Miyu potrafiła korzystać jedynie ze swojej siły fizycznej, no i tajemniczych "bram chakry", o których niedawno dowiedziała się od Tamidy, oraz Hachiego.
Czas mijał spokojnie, a Miyu stresowała się coraz bardziej. W końcu powrót ojca był wyczekiwaną chwilą, co prawda nie chodziło tu o tęsknotę, ale o to jakie wieści przyniesie, o to czy szef ochrony wytłumaczył mu swoją wizję. Chociaż młoda "kunoichi" już w tej chwili przekonana była, że tak właśnie się stało i najważniejszym pytaniem było, jaki okaże się jej nauczyciel. Po cichu Miyuki liczyła, że będzie to znana jej białowłosa, była to płonna nadzieja, ale chciała w to wierzyć, może sen zwiastował jej powrót?
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 4 maja 2018, o 21:01
Misja C - Miyuki
7/30
"Wolność"
Matkę nie trudno było przekonać o swojej niewinności odnośnie zarzucanych czynów. W końcu dla niej córka była zwyczajną, słabą dziewczyną wymagającą ochrony, jeśli nie stałego nadzoru, więc nie istniała tu możliwość, by pobiła ona jakichś drabów. Tak po prostu. Inną kwestią był sam fakt, co tak właściwie Miyuki robiła w takim miejscu. Jak sama zauważyła, odpowiedź w stylu "liczę, że spotkam tam swoją zaginioną sensei" przyniosłyby jeszcze więcej pytań, a także kolejną porcję matczynych zmartwień. Jakoś jednak wypadało wyjaśnić obecność w tym "obskurnym miejscu", jak to elokwentnie określiła Akemi.
Dziewczyna próbowała przekonać jeszcze matkę, że ochrona wcale nie jest jej potrzebna, na jej słowa jednak kobieta tylko zmarszczyła brwi nad kubkiem herbaty. Słowa córki ewidentnie wskazywały, że do jakiegoś starcia w tej tawernie jednak doszło. Do tego niepewność w jej głosie, gdy mówiła o serwowanym tam jedzeniu, działała niespecjalnie motywująco.
- Kochanie, jeśli tak ci smakują tamtejsze potrawy, porozmawiam z ojcem i zatrudnimy tamtejszego kucharza - stwierdziła po chwili zastanowienia zielonooka, kontynuując posiłek. Cały czas popatrywała kątem oka na swą pociechę. - W kwestii ochrony... poczekajmy, aż ojciec wróci.
I na chwilę obecną dyskusja z matką kończyła się właśnie w tym miejscu. Nawet Miyuki wiedziała, że z samą matką wiele nie zdziała, gdy to właśnie ojciec miał tu wyjść z inicjatywą. Po prawdzie rodzicielka i tak będzie miała swoje kilka groszy do dodania, mimo wszystko należało wpierw dowiedzieć się, jaką decyzję w kwestii ochrony podjął Metsuke i co w tej sprawie zdziałał.
Czas płynął sobie zatem powolutku, a obie przedstawicielki płci pięknej spożywały pierwszy tego pięknego jesiennego dnia posiłek pogrążone we własnych myślach i względnej ciszy. Ciszy, którą w pewnym momencie przerwał męski głos i odgłos padającego na podłogę przedmiotu. Ów głos był znany, a właściciel zdawał się niezbyt zadowolony z faktu, iż upadający przedmiot zagrodził mu drogę. W tle słychać też było przepraszający ton przedstawicielki służby i płynącą z ust pana domu naganę. Kilkanaście sekund później przejście do jadalni stanęło otworem, ukazując rozgniewaną twarz bruneta.
- Potrącę ci za to z pensji! - odgrażał się służce, po czym wszedł zamaszystym krokiem do pomieszczenia.
- Kochanie, dobrze wiesz, że normalnie o tej porze jemy śniadanie, a Suzuka zaczyna sprzątać korytarze - wtrąciła się blondynka, obrzucając męża karcącym spojrzeniem. - To nie jej wina, że dziś twoja osoba wymyka się z porannego grafiku. Możesz się denerwować, ale zabraniam karania służby za coś, co formalnie leży w ich obowiązku.
Mężczyzna tylko wymruczał coś niezrozumiale pod nosem, ale się uspokoił. Zajął swoje miejsce przy stole, złożył dłonie z krótkim "itadakimasu" , po czym zabrał się za spożywanie posiłku. Dopiero po dłuższej chwili jedzenia zrobił sobie przerwę i spojrzał spod przymrużonych oczu na córkę.
- Miyuki, nie podobają mi się twoje zabawy w shinobi - stwierdził bez ogródek. - Miałaś z tym skończyć, a nie zgrywać wojowniczkę. Nasza rodzina nie potrzebuje tego typu rozgłosu, rozumiesz to, młoda panno?
Twardy ton, niezadowolenie. Z każdym słowem widać było, jak bardzo rozzłościła go wieść, że jego własna córka wdała się w jakieś bójki z szemranym towarzystwem, nie wiadomo gdzie się po drodze szlajając. Tylko jak mu wytłumaczyć to, co błękitnooka przekazać mu chciała? Cóż, chyba powinna wiedzieć, jak rozmawiać z własnymi rodzicami, prawda?
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 4 maja 2018, o 21:37
Nie zawsze słowa są wystarczającym zapewnieniem, zwłaszcza gdy słychać w nich emocje kłócące się z tym co mają przekazać. Miyuki może i potrafiła udawać, ale nie na tyle, by przekonać matkę do swoich racji, zwłaszcza z argumentami, które podważyć było, aż zbyt łatwo. Wynająć kucharza... Tak, powinna na to wpaść, może nawet nie byłby to zły pomysł, gdyby rzeczywiście chodziło o jedzenie, gorzej że Tensa raczej nie przyjdzie do jej domu od tak, bo wynajęli tamtego kucharza, który robi dobre jedzenie. Chociaż znając ją, gdyby chciała dowiedziałaby co się stało, dostała do środka zmusiła mężczyznę, a może kobietę do gotowania, zjadła i niepostrzeżenie wyszła... Możliwe, że Miyu przeceniała jej umiejętności, lecz patrząc przez pryzmat własnych, wątpiła że to niemożliwe, zwłaszcza, że różnica między nimi wciąż była ogromna, nie musiała czekać na spotkanie, aby się o tym dowiedzieć, po prostu to czuła. -Mamo nie ma powodu, nie jestem już dzieckiem, potrafię iść do karczmy, zwłaszcza po spacerze, mam po drodze. Nie mogę siedzieć wiecznie w domu, może i jest tu bezpiecznie, ale muszę poznawać ludzi, w końcu jeśli mam kiedyś przejąć interesy, muszę mieć własne znajomości. - Powiedziała bez zająknięcia. Dziewczyna przed samą sobą przyznała, że to co mówi miało o wiele więcej sensu nim słowa wyszły z jej ust, ale było już za późno, by je cofnąć, ułożyć na nowo i wypowiedzieć, tak by były bardziej przekonujące. -Czyli musimy poczekać. - Zrobiła smutną minkę. Nie lubiła czekać, zwłaszcza na informacje, które nie ukrywając będę decydować o jej przyszłości, a konkretnie o tym, czy będzie musiała uczyć się "znikania z radaru" ochrony, co znając rodziców nie byłoby proste, w końcu nie zatrudniliby oni byle kogo, ludzie pracujący dla rodziny Chisana musieli być najlepsi, a jeśli takich nie było, musieli naprawdę wysoko wyrastać ponad przeciętność. Rozmowa z matką, stety lub też nie dobiegła końca. Miyu nie dowiedziała się zbyt wiele, niestety to czego chciała, odbiegało od tego czego mogła się spodziewać, jak i tego co dostała.
Czas mijał powoli, gdy kobiety w ciszy spożywały posiłek. Wszystko co miało zostać powiedziane, było już za nimi, pozostało jedynie czekać. Miyu nie jadła wiele, wydawało jej się, że nerwy zacisnęły stalową obręcz wokół jej żołądka. Zmuszenie się, by cokolwiek włożyć do ust, samo w sobie było wyzwaniem, nie wspominając już o zaciśniętym przez stres gardle, które skutecznie uniemożliwiało przełykanie. Czekała, starając się by Akemi nie zorientowała się jakie uczucia, czy myśli kłębią się we wnętrzu dziewczyny. Nic jednak nie trwa wiecznie, sekundy, czy też minuty, które zdawały się być wiecznością również. Metsuke Chisana wrócił, kiedyś musiał, a wieści które niósł, chociaż wciąż okryte woalem tajemnicy doprowadzały młodą "Kunoichi" w stan zbliżony do załamania nerwowego, granica na której balansowała zaczęła się zacierać i tylko siłą woli i powtarzaną w myślach modlitwą zmuszała się do pozostania na miejscu w udawanym spokoju. Krzyk, który dobiegł z korytarza, potwierdził tylko to w jakim nastroju znajduje się jej ojciec. Słysząc niespodziewany hałas Miyuki "podskoczyła w miejscu". Jej nerwy, wraz z mięśniami napinały się do granic, tak jak podpowiadał instynkt, "walcz, albo uciekaj", zdawała się mówić niespodziewana adrenalina. Mimo, że nic jej nie zagrażało stres potrafił zdziałać istne "cuda", niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Nie mówiła nic, gdy ojciec groził służce, tak jak i gdy matka wyrażała swoje zdanie, nawet prawie się uśmiechnęła, gdy ojciec "przyznał jej rację". No cóż, jej matka może i nie rządziła w domu, ale z jej zdaniem liczył się każdy. Tak jak się spodziewała, Metsuke nie zamierzał czekać od razu przechodząc do rzeczy. Twardy ton, spotkał się ze spojrzeniem początkowo przestraszonych oczu. Z każdym słowem Miyu nabierała pewności, zbierała się w sobie, odpędzała strach. Wszystko to odbijało się w "zwierciadle duszy", które z każdym oddechem nabierało coraz ostrzejszego wyrazu.-Rozumiem, że lepiej byłoby się nie bronić? - Zaczęła sarkastycznie. Rzadko korzystała z tego typu rzeczy, lecz gniew, który zaczynał w niej płonąć nie pozwalał odpuścić. "Zabawa w shinobi" przestała być zabawą w chwili, gdy stawała na przeciw ponad dwudziestki portowców, gdy ostrze jednego z podpalaczy znalazło się na jej gardle, gdy dłoń przebijała ostry, składający się ze wzmocnionych włosów kokon. To nie była już zwykła zabawa, poświęciła wiele czasu trenując, szkoląc się w swoim "zawodzie". Stała się Kunoichi, chciała nią być, ale... nie potrafiła tego przyznać. -Miałam nie reagować i pozwolić żeby zrobili ze mną co chcą? Czy może otoczyć się armią ochroniarzy i schować za murem? - Dodała starając się panować nad głosem. -Nie jestem już dzieckiem, jeśli nie mogę być kim chce, to przynajmniej chce móc robić to co zawsze, to co inni. Jeść z ludźmi w karczmie, spacerować. - Powiedziała z wyczuwalną irytacją, córą skrywanego gniewu. -Co powinnam zrobić? - Metsuke Chisana, jedna z niewielu osób, które potrafiły naprawdę zdenerwować wiecznie uśmiechniętą Miyuki.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 5 maja 2018, o 00:12
Misja C - Miyuki
9/30
"Wolność"
Kucharz. Gdyby to właśnie o niego chodziło, sytuacja byłaby o wiele prostsza. Sęk w tym, że jadłodajnia była tylko otoczeniem, tłem dla czegoś, co dla Miyuki miało większą wartość - dziewczyna wciąż liczyła, że w tej konkretnej karczmie znów spotka się ze swoją mentorką. Nie mogła wiedzieć, co się z nią stało, nikt by jej tego nie powiedział, żyła więc z tą nikłą nadzieją na kolejne spotkanie. Sprowadzenie do własnego domu karczemnego kucharza z pewnością by się do tegoż spotkania nie przyczyniło.
Nie jesteś dzieckiem, Miyuki. Co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości, a jednak matka zawsze pozostanie matką i będzie się martwić o swą pociechę nawet, jeśli obawy wydawać się będą bezpodstawne. Tu trzeba było innego podejścia niż zwykłe "dam sobie radę". A rozwiązanie zdawało się przyjść samo - znajomości. Prawdą było, iż dziewczyna powinna poznawać ludzi, poszerzać własne wpływy, by w odpowiednim czasie wziąć w swoje ręce rodzinne interesy. Może sama nie miała tego w planie, ale tego matka nie musiała wiedzieć, prawda?
- Mimo wszystko powinnaś ostrożniej dobierać sobie znajomych - mruknęła jeszcze Akemi, kończąc tymczasowo temat. Tym samym wróciła do posiłku, wyczekując już tylko powrotu męża.
Oczekiwanie na pojawienie się głowy rodziny Chisana dłużyło się niemiłosiernie. Zamyślenie i rosnący niepokój nie poprawiały sytuacji młodej dziewczyny, nie miała jednak innego wyjścia, jak po prostu przetrwać ten czas. Wreszcie hałas dobiegający z korytarza gwałtownie wyrwał szarowłosą z natłoku myśli. Ojciec nie miał najlepszego humoru, w dodatku odgrażał się służbie w nerwach, mimo wszystko skarcony przez żonę nieco ostudził emocje. To oczywiście nie powstrzymało go przed wyrażeniem swojej opinii na temat postępowania córki i jej "zabaw". Gdy dziewczyna zabrała głos, słuchał jej uważnie, nawet nie starając się jej przerywać. Czego by nie mówić o tej rodzinie, podczas wszelakich dyskusji każdy miał prawo głosu, a reszta rozmówców nigdy nie wchodziła nikomu w słowo nawet, gdy bardzo kusiło.
Sarkastyczny początek, spojrzenie nabierające ostrości, pałające gniewem, kolejne słowa, żal i irytacja, gdy poniekąd stawiała swoje warunki. Mimo wszystko postawa ojca pozostawała nieugięta. Owszem, wysłuchał córki, nie zmieniało to jednak zbytnio jego poglądów na całą sprawę.
- Przede wszystkim dobrze by było, gdybyś przestała się pchać w miejsca niebezpieczne - rzucił nieco oschle. - Gdyby cię tam nie było, nie musiałabyś "reagować", nic by ci nie zagrażało, a tym samym nie byłoby podstaw do tej rozmowy. Mówisz, że nie jesteś dzieckiem, a jednak wciąż jak to dziecko się zachowujesz. Nikt ci nie zabraniał spotykania się z ludźmi, spacerów, kwestia tylko odpowiedniego dobierania tych ludzi i miejsc, do których się zapuszczasz. Mam ci dać szlaban, żebyś w końcu się opamiętała i zaczęła myśleć jak na spadkobiercę rodzinnych interesów przystało? Mam już dość twoich wybryków, Miyuki.
Typowy rodzicielski ton przesiąknięty naganą. Brunet był głową rodziny i wymagał, by jego córka odpowiednio się zachowywała. W końcu była ona niejako przedstawicielką ich małej familii, musiała więc się jakoś prezentować, by nie zhańbić dobrego imienia rodu Chisana. Sęk w tym, że niebieskooka miała zupełnie inne priorytety...
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 5 maja 2018, o 01:03
Mówią, że czas jest jak rzeka. Płynie zbierając ze sobą to, co było i niesie przyszłość, w tym wypadku zabrał spokojną rozmowę z rodzicielką, przynosząc stres. Zabrał stres i ze słowami ojca przyniósł gniew. Tak już było. Często emocje biorą górę, słowa rzucane są bez przemyślenia i chociaż są szczere, ich sens ulatuje nie tylko słuchaczom. Miyu w gniewie mogła mówić różne rzeczy, ale musiała przyznać ojcu trochę racji, przyzwoitej córce kupca, nie wypadało szwendać się po podejrzanych tawernach, walczyć, czy nawet trenować. Powinna siedzieć z ojcem i uczyć się zawodu tego, jak być kupcem, jak negocjować, co kupować, a co sprzedawać, no i kiedy to robić. Tylko że nie tego chciała. Każdy ma marzenia, czy cele, każdy mógł je sobie wyznaczyć, chociaż nie zawsze dane było im je zrealizować. To, czego chciała Miyu, było sprzeczne z tym, czego chcieli jej rodzice. Mogła mieć "wszystko", a właściwie to spokojne życie i pieniądze, ale odrzucała to. Wolała ryzykować, podejmując się "misji shinobi", pomagać ludziom za wynagrodzenie, nie zawsze proporcjonalne do ryzyka, czy włożonych sił. Akemi chciała, by była bezpieczna, ale nie Miyu. Młoda Kunoichi pokochała adrenalinę, zagrożenie i walkę. Rozumiała, że rodzice się martwią, ale chciała iść swoją ścieżką. "Każdy jest egoistą" i nawet gotowa niemalże, w każdej sytuacji, często nawet za darmo pomagać mieszkańcom Kotei nim była, w końcu raniła rodzinę, ukrywała prawdę o tym, co robi, tylko dlatego by to robić. Miała świadomość, że sama sprowadza na siebie zagrożenia, z którymi się mierzy i chociaż widziała w tym nieodpowiedzialność, czy głupotę, nie zamierzała tego porzucać.
Bycie spadkobierczynią bogatego rodu niosło za sobą nie tylko same plusy, związane były z tym też wymagania, które stawiano, niestety chodziło nie tylko o przejęcie w przyszłości schedy po ojcu, ale także to, co robiła teraz. Była nie tylko nastolatką, ale również reprezentowała rodzinę Chisana, powinna uważać, na to, co robi i co o niej mówią. Być bogatą panienką, skupioną jedynie na interesach... Tylko że nie była taka. Czasem udawała kogoś, kim nie jest. Zwykle tylko na krótki moment, by coś zyskać, w przypadku rozmowy z ojcem mogłaby zrobić to samo. Nie chciała. W domu, przy rodzinie, mimo tajemnic które miała, nie zamierzała udawać, to nie było miejsce, ani czas. Metsuke jak to rodzice mają w zwyczaju, musiał "pogrozić palcem". Szlaban... Kara, która mogłaby być dotkliwą, gdyby Miyu nie miała świadomości, że zajęty zajmowaniem się interesami ojciec i tak nie zauważy jej zniknięcia, a wyjście z domu, chociażby po pionowej ścianie i przeskoczenie ogrodzenia w obecnej chwili, nie było nawet najmniejszym problemem. "Zabawa w Shinobi" przyniosła efekty, nie tylko ułatwiała wykonywanie zadań, ale i pomagała w codziennych czynnościach, nawet niepozorne treningi fizyczne w znacznym stopniu wpłynęły na to, jak rzadko zdarzało jej się spóźnić.
Miyuki wyrzuciła z siebie część emocji, może wciąż nie była w pełni spokojna, ale zaczynała rozumieć głupotę, którą popełniła, niestety nie mogła zawrócić rzeki. -Przepraszam. - Powiedziała cicho, spuszczając głowę. -Po prostu jestem zdenerwowana, rozmawiałam z Karasu... - Mówiła spokojnie, czując wypalające się ostatki gniewu. -Mówił o ochronie, ale ja jej nie chcę... Nie potrzebuje. Wiem, że nie chodzi tylko o moje bezpieczeństwo, domyśliłam się... Chodzi o to, żeby ktoś mnie pilnował, żebym nie robiła "głupot". - Wzięła głębszy wdech. -Nie chciałam, żeby coś się stało, nie spodziewałam się, że mnie otoczą, zaatakują, to... to nigdy wcześniej się nie zdarzało. Lubię tamto miejsce, nie byłam tam pierwszy raz, ale nigdy nic nie robili... Bali się mojej przyjaciółki. - Uśmiechnęła się na wspomnienie dnia, gdy pierwszy raz udały się z białowłosą do tamtej tawerny. -Ona zniknęła, ja czekam... wiem, że kiedyś tam przyjdzie. Znam ryzyko. Nie boję się. - Czasem warto podzielić się tajemnicą, zwłaszcza z rodziną, zwłaszcza gdy ta ma rozległe kontakty... -Denerwuje się, bo... Nie wiem, co się stanie. Co zamierzacie. Proszę, nie trzymajcie mnie w niepewności. - Skończyła, wciąż nie podnosząc głowy.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 6 maja 2018, o 01:01
Misja C - Miyuki
11/30
"Wolność"
Dla wielu życie Miyuki wydawało się spełnieniem marzeń. Wszystko niemal podetknięte pod nos, zawsze dostajesz to, czego pragniesz, żyjesz w dostatku i bez zmartwień. Każdy jednak ma swoje priorytety i dokonuje własnych wyborów. A marzeniem tej dziewczyny nie było przejęcie rodzinnego interesu tylko zostanie kunoichi. Sęk jednak w tym, że tego jednego rodzice jej dać nie mogli, bo wiązali z nią inne plany. Pochodzenie z bogatego domu tylko w teorii było takie cudowne, wiązało się jednak z pewnego rodzaju wyrzeczeniami, skrywanym sprzeniewierzaniem woli rodzicieli i sporą dawką niebezpieczeństwa, zważywszy preferencje niebieskookiej. Oczywiście, mogła udawać przykładną córkę i zgłębiać tajniki biznesu, wolała jednak zapuszczać się samotnie na pole treningowe i ćwiczyć, bądź też gdzieś w mieście "strugać bohatera". Mimo wszystko nie chciała oszukiwać rodziców i odgrywać podwójnego życia, będąc raz bohaterską wojowniczką a raz przykładną córką.
Rozmowa z rozzłoszczonym ojcem nigdy nie należała do prostych. Metsuke Chisana był na tyle specyficzny w obyciu, że należało przy nim odpowiednio dobierać słowa, inaczej wyciągnie on z nich więcej, niż zamierzało się powiedzieć. Miyuki wyrzuciła z siebie irytację i skumulowaną w niej złość w przypływie chwili, co spotkało się z jasnym i klarownym orzeczeniem ojca. Mógł ją ukarać za głupoty, owszem. Dla niej szlaban byłby tylko słowem, zakazem, który łatwo byłoby jej obejść dzięki nabytym zdolnościom. Zdolnościom, o których brunet nie powinien wiedzieć. Chyba że dowiedział się tego i owego od Karasu - tu jasnowłosa nie mogła mieć pewności. Mimo wszystko przedstawiona z perspektywy mężczyzny sytuacja odkrywała przed młodą kunoichi jej własną głupotę. Rzeczywiście gdyby nie obecność Miyuki w tamtym miejscu i czasie, całe zajście będące podmiotem dyskusji nie miałoby prawa bytu. Dziewczyna nie miała wyjścia, musiała przyznać mu rację. I przyznała, poniekąd też przepraszając za swoje zachowanie.
Skrucha, spuszczony wzrok, pogodzenie się z werdyktem ojca - tylko to jej właściwie pozostało. Próbowała wytłumaczyć jakoś własny wybuch, jak i tamtą sytuację w karczmie. Musiała zdradzić choć fragment skrywanego dotąd sekretu, liczyła się z konsekwencjami, mimo wszystko zaryzykowała. Brunet słysząc jej kolejne słowa, coraz bardziej marszczył brwi, a gdy wreszcie skończyła, już szykował się do ostrej riposty. Uprzedziła go jednak żona jednym, prostym gestem - odchrząknięciem. Spojrzał na nią trochę niepewnie i zauważył to specyficzne, rozjarzone spojrzenie zielonych tęczówek. Ono wystarczyło, by dać jasny przekaz - kobieta domagała się prawa głosu i nie omieszkała go wykorzystać.
- Jak rozumiem, do tej pory bywałaś tam z przyjaciółką i to ona swoją obecnością zapewniała ci bezpieczeństwo, czy tak? - spytała jakby od niechcenia, nalewając do naczynia chłodnego napoju. Nie patrzyła na córkę, właściwie nie musiała. Skupienie na przekazywanych treściach było wręcz widoczne na jej obliczu. - Opowiedz o tej dziewczynie coś więcej, kochanie. Z chęcią posłucham, co jest w niej takiego niezwykłego, że banda pijanych mężczyzn się jej boi.
- To kwestia drugorzędna - wtrącił jeszcze Metsuke, całą swą uwagę skupiając na córce. - Owszem, rozważałem przydzielenie ci osobistego ochroniarza, by ustrzegał cię przed podobnymi sytuacjami. Rozmawiałem na ten temat z Karasu i dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy. Ostatecznie postanowiłem dać ci szansę na... samodzielność. Zobaczymy, czy rzeczywiście umiesz się bronić, jak to zasugerowałaś. Nie myśl jednak, że to będzie jedna z twoich zabaw. W południe spotkasz się z nauczycielami i zdecydujemy, który będzie dla ciebie najodpowiedniejszy. Po śniadaniu masz czas dla siebie, nie spóźnij się jednak. Czas to pieniądz, Miyuki. Pamiętaj o tym.
Nauczyciele - to słowo nie wróżyło nic dobrego, wnioskując z tonu ojca, brzmiało jednak o wiele lepiej niż słowo "ochroniarz". A może zdarzy się ten mały cud i wśród wybranych, z którymi przyjdzie jej się spotkać w samo południe, znajdzie się poszukiwana przez Miyuki sensei? Tego nie wiedział nikt, a przynajmniej tak mogło się wydawać postronnym.
0 x
Miyuki
Post
autor: Miyuki » 6 maja 2018, o 14:28
Praca kupca często sprowadzała się do rozmów. Właściwie zdaniem Miyuki polegała głównie na tym. Umiejętność czytania między wierszami, dopowiadania tego, czego powiedzieć nie chciał kontrahent, czy zwykłe domyślanie się co jest kłamstwem, a co nie, należały do standardowych kupieckich umiejętności. Nic dziwnego, że tak jak Miyu zaczęła korzystać w normalnych sytuacjach z umiejętności shinobi, by ułatwić sobie życie, tak i Metsuke wykorzystywał kupieckie przyzwyczajenie, osiągając podobny efekt. Drobną różnicą były sytuacje, w których z nich korzystali, młoda Kunoichi nie celowała swoimi zdolnościami w stronę rodziny, a Metsuke... No cóż, większość zapewne powiedziałaby, że ciężko pozbyć się starych przyzwyczajeń, inni uznaliby, że przez dopowiadanie, może on zrazić do siebie ludzi. Z tym że ci drudzy mylili się w końcu, nawet gdyby było tak, jak twierdzili, to co z tego? To ojciec był głową rodziny, nawet jeśli każdy miał prawo głosu, to w większości przypadków właśnie jego decyzje były "niepodważalne". Tak już było i chociaż Akemi potrafiła postawić na swoim, wiedziała, że nie zawsze warto, po prostu czasem mogło to przynieść, wręcz odwrotny skutek sprawiając, że stary Chisana swym uporem zaczynał przypominać stado osłów. W tym przypadku wszyscy wiedzieli, że decyzja co do "zabezpieczenia" Miyuki została już podjęta, pozostało jedynie czekać na jej ogłoszenie.
Czasem skrywane tajemnice muszą wyjść na światło dzienne. Miyu do tej pory nie powiedziała o swojej przyjaciółce, która jak dowiedziała się dzień wcześniej, służyła osadzie w randze Akoraito. "Nie wykorzystuj przewagi, kiedy możesz, a kiedy przyniesie ci największą korzyść. ", słowa jakże pasujące do ust kupca, wypowiedziane kiedyś przez shinobi odbijały się w jej głowie. Czy była to najlepsza sytuacja na uchylenie rąbka tajemnicy? Do tej pory lepsza się nie nadarzyła, a w porównaniu z pokornymi przeprosinami. No cóż, nie mogła wiecznie trzymać tego w tajemnicy. Zwłaszcza wiedząc, że jej sekret spoczywa również w rękach szefa ochrony. Może ojciec już wiedział o jej znajomości z nieco starszą od niej Uchihą? Mogła być to prawda, chociaż nie wynikało to ze słów ojca, a sam Karasu nie miał w tym żadnego interesu, w końcu wściekły Metsuke mógł uznać to za jego niedopatrzenie, kardynalny błąd, który mógł zostać ukarany. Ojciec szykował się do odpowiedzi, która wnioskując po wyrazie jego twarzy, nie należała do najprzyjemniejszych, jednak w tym momencie postanowiła przerwać matka. Jak to miała w swojej naturze, chciała wiedzieć o swojej córce wszystko tak jak i o jej znajomych. W tej chwili Miyuki nie miała już większego wyboru, skoro powiedziała "A", to wypadało również powiedzieć "B". Tajemnica musiała ujrzeć światło dzienne... A właściwie musiałaby, gdyby nie Metsuke, który postanowił ogłosić "wyrok". Tak jak dane było sądzić młodej Kunoichi, ojciec brał pod uwagę przydzielenie jej ochrony, na którą nie chciałaby przystać, jednak z ratunkiem postanowił przyjść Karasu, podając jak na tacy rozwiązanie tej całej sytuacji to samo, o którym postanowił powiedzieć jej dzień wcześniej. Nauczyciel, ktoś, kto będzie w stanie sprawić, że dziewczyna nauczy się bronić, tylko że... już to potrafiła. Co prawda wiedziała, że nie jest najsilniejszą z kunoichi, ba! Jej umiejętności we władaniu chakrą były nawet poniżej minimalnego progu, którego przekroczenie równoznaczne było z możliwością nazywania siebie doko, jednak trening fizyczny, który udało jej się przejść do tej pory sprawiał, że mogła się określać owym mianem. Nauczyciel... Do tej pory Miyuki miała tylko jedną sensei, Tense, białowłosą kunoichi władającą mocą nie tylko sharingana, ale i korzystająca z licznych technik chakrowych... No i wciąż przerastająca Miyu pod względem fizycznym. Jednym słowem "idealna machina bojowa", do tego jej przyjaciółka, może to właśnie ona zjawi się w progu, na nowo biorąc ją za ucznia? Spełnienie marzeń mogło być tak blisko, ale nie mogła przywitać jej tak po prostu. Już od początku musiała dać z siebie wszystko, pokazać, że się rozwinęła, że może kiedyś uda jej się przerosnąć swoją mistrzynię.
-Dziękuję za szansę, ja dam z siebie wszystko... Chciałam prosić tylko o jedno, pozwól mi samej "sprawdzić" nauczycieli, nie chcę decyzji o tym, kto będzie mnie uczył, jedynie szansy na to, by zmierzyć się z nimi, przekonać się, czy to czego nauczyłam się podczas "zabaw w shinobi" znaczy cokolwiek. - Skierowała prośbę do ojca. W końcu to nic wielkiego zaledwie sparing, podczas którego poza chcącymi przypodobać się jej rodzicom "mistrzom", nad jej bezpieczeństwem czuwałaby również prywatna ochrona. Jednym słowem stać mogło się niewiele, a właściwie jedynie jakieś drobne siniaki mogły poznaczyć jej ciało. -Tensa jest shinobi, akolitką, właściwie to prawdopodobnie mogła mierzyć się z Sentokimi. Gdyby chciała, to wymordowałaby całą karczmę, z resztą to narzeczony pokazał jej tamtą karczmę, ponoć był najlepszym tropicielem w całej osadzie. Bali się jej, widywali nas tam razem, dlatego nie byli w stanie nawet krzywo spojrzeć. - Powiedziała, ze spokojem patrząc na matkę.
Resztę posiłku spędziła w ciszy, jej myśli pochłonięte były nauczycielami, którzy zjawić mieli się w południe. Miała jeszcze czas na przygotowania i nie zamierzała go marnować. Przesunięcie treningów o kilka godzin nie było jej w smak, jednak musiała to przeboleć. Nie chciała, niepotrzebnie zmęczyć się przed tym, co miało ją czekać. Dziewczyna o stalowych włosach zaraz po śniadaniu ruszyła do swojego pokoju, dłuższą chwilę spędziła na leżeniu i czekaniu, aż "jedzenie ułoży się w żołądku". Korzystając z chwili bezczynności, postanowiła zrobić to, co często w wolnych chwilach robiła białowłosa. Analizowała swoje możliwości, starając się ułożyć jakiś plan. Południe przyjść miało, aż za szybko. Dziewczyna przebrała się w strój treningowy. Krótka, sięgająca nieco ponad pępek biała koszulka i przylegające do ciała spodenki kończące się trochę ponad kolanem, wydawały się jej najlepszym strojem na taką sytuację, z resztą był on standardowy, jeśli chodziło o trening. Miyu nieco wcześniej wyszła przed dom, w końcu ubiór to jedno, a przygotowanie do treningu to co innego. Kilkanaście minut poświęciła na rozgrzewkę i rozciąganie się, tak by przypadkiem niczego sobie nie naciągnąć. Daj mi odwagę wytrwałość, zabierz słabość oddam ci lojalność Zamień żałość na wspaniałość, małość mą na radość Zazdrość wytnij jak złą narośl, karność daj i okryj chwałą Wrogów cwał zamień na galop krwawy z białą flagą
Miyuki po cichu modliła się do Bishamontena. Chciała wybrać Tensę, jeśli tylko ta się zjawi, ale w innym wypadku mogła jedynie liczyć, że spośród przybyłych uda się wyłonić tego najlepszego. W końcu dlatego miało ich przybyć kilku. Słońce osiągało najwyższy punkt na nieboskłonie, gdy z jej ust wyłaniały się ostatnie słowa fragmentu modlitwy.
0 x
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668 Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy - koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty - cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem - sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą - płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej - kabury na udach - wakizashi za pasem - manierka z wodą przy pasie
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Post
autor: Sagisa » 8 maja 2018, o 15:04
Misja C - Miyuki
13/30
"Wolność"
Niekiedy rozmowy z rodzicami to błahostki, bywa jednak tak, iż są one wielkim wyzwaniem. Wszystko zależy od sytuacji i usposobienia rozmówców. Z matką Miyuki mogła rozmawiać swobodnie, na spokojnie, wiedziała, czego może się po niej spodziewać. Z ojcem bywało różnie, wszystko było zależne od tematu, jego nastroju, a także ogólnie panującej atmosfery. W tym przypadku luźną pogawędką tego nazwać nie sposób zwłaszcza, gdy miesza się emocjonalność jasnowłosej z temperamentem i kupieckim rozsądkiem bruneta.
Na szczęście do dyskusji wtrąciła się również zielonooka, która nieco załagodziła sytuację, skłaniała jednak córkę do zdradzenia nieco więcej szczegółów na temat znajomej, z którą to chadzała do tamtej karczmy. Nim jeszcze Miyu zdążyła odpowiedzieć, ojciec przedstawił jej swoją decyzję odnośnie kwestii ochrony. Miała się w południe spotkać z kandydatami na nauczycieli - to stanowiło jej szansę na udowodnienie, że potrafi się bronić. Oczywiście potrafiła, choć jej zdolności może nie były najwyższych lotów, jednak żadne z rodziców nie miało o tym pojęcia. A przynajmniej tak sądziła dziewczyna. W prawdzie szef ochrony mógł zdradzić przełożonemu, iż jego córka potajemnie trenowała z jakąś kunoichi, nie miałby jednak w tym większego interesu tym bardziej, że wiedział o jej wypadach od dawna i nie pisnął nawet słówka.
Młoda kunoichi miała właściwie jedną prośbę do ojca - by pozwolił jej osobiście zweryfikować każdego z ewentualnych nauczycieli podczas sparingu. Chciała w ten sposób nie tylko sprawdzić kandydatów, ale też i siebie samą. Ojciec rozważał przez chwilę tę opcję, ostatecznie jednak trudno było wywnioskować cokolwiek z jego kamiennej twarzy.
- Zobaczymy w swoim czasie - stwierdził tylko, skupiając się bardziej na posiłku, dyskusja bowiem została zakończona. Miyuki jeszcze tylko odpowiedziała na nurtującą jej matkę kwestię odnośnie owej znajomej. Słysząc, że znajoma ta jest kunoichi, Metsuke zmarszczył groźnie brwi, lecz nic nie powiedział, nie skomentował tego. Wiedział, że przyjdzie jeszcze pora na wyjaśnienie sobie pewnych spraw.
- Rozumiem, musi być zdolna - podsumowała blondynka, upijając kolejny łyk herbaty. - Chociaż trochę niepokoi mnie to całe "wymordowanie karczmy"...
Luźna konkluzja, może niebieskooka nieco przesadziła z opisem? Cóż, Akemi najwyraźniej mimo wszystko przyjęła tę wiedzę bez zbędnych "ale". Reszta posiłku przebiegała już tradycyjnym torem, później zaś Miyuki miała czas dla siebie. Poświęciła go na swego rodzaju trening mentalny, a przed samym spotkaniem - rozgrzewkę. Nie zapomniała także o modlitwie, szykując się do starcia, które zaważyć ma o jej wolności.
Nastało południe. Jasnowłosa już czekała w ogrodzie na przybycie nauczycieli, kończąc swą rozgrzewkę a także cichą modlitwę. Gdzieś w głębi domu słyszała ojca rozmawiającego z gośćmi i mogła wywnioskować, że mistrzowie właśnie przybyli. Potwierdziło się to zresztą chwilę później, gdy Metsuke wkroczył do ogrodu u boku trzech nieznanych dziewczynie mężczyzn oraz zamykającego pochód Karasu. Wszyscy goście mieli kilka cech wspólnych: każdy wiekowo przekraczał trzydzieści lat, miał poważne oblicze i ewidentnie patrzył z góry na młodą adeptkę, która miała zostać uczennicą. Poza tym zdawali się być zupełnie różni. Ojciec podszedł do niej i zaczął oficjalnie:
- Miyuki, pozwól, że ci przedstawię: Tonno Eijiro - tu wskazał najwyższego z przybyszów, barczystego szatyna o chłodnym spojrzeniu błękitnych oczu i spiętych na karku włosach, który przywitał się krótkim skinieniem głowy. - Hoshi Takehiko - krótko przystrzyżony brunet, najniższy z obecnych, pochylił się w lekkim ukłonie - oraz Chuburo Akira - średniego wzrostu blondyn o ciemnych niczym noc oczach uśmiechnął się półgębkiem i również pochylił, biorąc przykład z poprzednika, widać było jednak, że robił to bardziej na pokaz, nie zaś z szacunku. - To kandydaci na twojego nauczyciela. Sprawdzą oni twoje dotychczas nabyte umiejętności, a później...
- Kochanie, chyba jest jeszcze ktoś - odezwała się od strony domu Akemi, przerywając mężowi wywód. Mężczyzna zmarszczył lekko brwi w niezadowoleniu, odwracając się w jej stronę, wtedy też mógł zauważyć za plecami blondynki spóźnialskiego. A raczej spóźnialską.
Młoda jasnowłosa dziewczyna, która z pewnością nie przekroczyła dwudziestej wiosny swego życia, wystąpiła nieco do przodu, zginając się w ukłonie pełnym szacunku i skruchy. Serce Miyuki zabiło mocniej. Czyżby..? Po tak długim czasie miało się ziścić jej małe pragnienie? Czy dzisiejszy sen rzeczywiście był zapowiedzią ponownego spotkania z zaginioną sensei? W prawdzie srebrzyste włosy dziewczyny były krótsze i bardziej rozwichrzone, ale była tak podobna.
- Najmocniej przepraszam za spóźnienie, nieco zbłądziłam w okolicy - odezwała się tym tak znanym niebieskookiej głosem, wciąż pochylona. - Aizawa Tenshi, chciałabym również wziąć udział w teście, Chisana-san.
Metsuke Chisana nie wydawał się zadowolony z takiego obrotu spraw. Pojawił się ktoś nadmiarowy, w dodatku kobieta i to tak młoda! Zerknął tylko na szefa ochrony, a gdy ten przytaknął ledwo zauważalnie, kupiec wypuścił powietrze z płuc. Nie wypadało mu wypraszać gościa, mimo że niezbyt podobała mu się ta sytuacja. Zdecydowanie wolał oddać córkę pod opiekę doświadczonych w boju mężczyzn, niż jakiejś małolaty, mimo wszystko zaprosił srebrnowłosą do ogrodu.
- Dołącz zatem do nas, Aizawa-san - rzucił tylko cierpko, wracając do przerwanej kwestii. - Więc to są kandydaci, którzy sprawdzą twoje umiejętności i zdecydujemy, co zrobić dalej. Masz teraz możliwość udowodnienia, iż rzeczywiście umiesz się bronić. Nie zmarnuj tej szansy.
W słowach tych Miyuki mogła łatwo odkryć kierowane ku niej przesłanie: "To twój test, od niego zależy twoja wolność". Ojciec ruszył w stronę domu, mijając Tenshi, która raz jeszcze się przed nim skłoniła, po chwili dołączając do reszty. Starszyzna rodu Chisana usadowiła się w cieniu, chcąc obserwować cały precedens, do samej Miyuki podszedł zaś Karasu, pochylając się nieznacznie.
- Zacznij spokojnie, masz prawo wyboru pierwszego przeciwnika do sparingu - szepnął jej na ucho. - Teraz możesz pokazać ojcu, czego się z nią nauczyłaś.
Wyprostował się, wycofując delikatnie, dziewczyna mogła jednak zauważyć spojrzenie skierowane ku srebrnowłosej. Srebrnowłosej, której wzrok skierowany był właśnie na nią i która uśmiechała się przyjaźnie. W prawdzie były drobne różnice w rysach twarzy między zapamiętanym obliczem sensei a tym, na które patrzyła, ale to musiała być ona! To z pewnością była Tensa!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość