Osada Portowa Funemi
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Portowa Funemi
Szybkie spojrzenie taktycznym okiem i już pewność że... większość osób nie w tawernie nie jest specjalnie godna uwagi tudzież zwyczajnie nie stanowi zagrożenia. To dobrze. Niebieskooki wyjął zza pasa swój długi miecz, bo przecież w pomieszczeniu nie godzi się siedzieć z bronią przy boku, podobnie pewnie postąpili jego towarzysze, a jeśli nie, to karzące spojrzenie pana Kakita ich w tym uświadomi. To... dziwne, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy Asagi upodobnił się do swojego ojca. Wrodzona powaga była w nim zawsze, ale dopiero od jakiegoś czasu zaczął czuć, a raczej żyć potrzebą czynu. Młody Kakita znał credo swojego domu - rób, albo nie rób. Miało ono kilka interpretacji, ale zawsze sprowadzało się do jednego - trzeba działać i żyć z konsekwencjami swoich decyzji oraz poczynań - to droga mężczyzny...
Ze wszystkich zgromadzonych w tawernie, uwagę Asagi'ego przykuło dwójka osób, o niecodziennie białych oczach. Przez chwilę przebiegło mu przez myśl, że są oni niewidomi, podobnie jak Uchiha-hime, jednakże zachowanie chłopca szybko wyprowadziło z błędu samuraja - dziecko doskonale widziało i wiedziało, czego chce. Siadając przy stole, stale wpatrując się w chłopca, niebieskooki samuraj rozważa, co uczynić. Zdecydowanie miecze nie są zabawkami, a już na pewno nie te, które należą do samurajów, których dusze stanowią. Z drugiej strony, to tylko nieszkodliwe dziecko, prawda?
Do akcji włącza się ojciec, dość zmieszany i zaniepokojony tym co się dzieje - trudno mu się dziwić, oto nagle pojawia się cała grupa samurajów i bez słowa zajmują miejsca w tawernie. Jednakże, czy w osadzie Funemi obecność samurajów to coś niecodziennego? No i... dlaczego miałby mu Asagi zrobić krzywdę? To słowo klucz wyławia Kakita momentalnie, czyżby miejscowi samurajowie okryci byli złą sławą? Czyżby sprzeniewierzyli się zasadom bushido? To była tylko chwilowa myśl, ale jednak nie pierwszy raz pojawiająca się w umyśle Asagi'ego - zdecydowanie, źle się działo poza Yinzin...
- Miecz nie zrobi krzywdy. - wtrącił nieco niższym tonem niż chciał samuraj, po czym dodał - To narzędzie. To ludzie czynią nimi krzywdę. Ja i zgromadzeni tutaj wojownicy nie skrzywdzą nikogo... - nie dokończył zapewnienie już tak pewnym tonem jak chciał, bo oto...
THEME Czysty umysł być musi... Tia! Chcielibyście! Czy Asagi był kobieciarzem? Zdecydowanie nigdy by sam siebie nie określił w ten sposób, chociaż z racji swej płci i wieku miał pewną czułość do istot płci przeciwnej. Oczywiście, miał do czynienia z różnymi damami, nawet jeden poważniejszy romans... Wróć. Romansem tego nazwać nie można było, bardziej szczenięcym zauroczeniem. Miał też przyjemność widzieć pokaz pewnej maiko, kiedy to towarzyszył jednemu ze swych nauczycieli, miał też okazję nie tylko widzieć, ale i spróbować czegoś więcej u dam pałających się pokrewnym zawodem do tego, jakim pałała się wspomniana maiko, ostatecznie, bywał też w koedukacyjnych źródłach ALE. ALE tym razem sprawa była zdecydowanie nietypowa. Oto bowiem pojawiła się niewiasta, bo istotnie niewiele o niej wiedział, o oczach czystych niczym śnieg, skórze delikatnej i jasnej niczym wiosenna śnieżyczka, włosach ciemnych niczym najpotężniejsze burzowe chmury i głosie skowronka. Och święci Buddowie i Kami, dlaczegóż zsyłacie taką oto istotę, obdarzoną ciałem bogini i jeszcze karzecie się jej nisko skłonić. Wy nie macie serca. A ona oczy ma zdecydowanie wyżej...
Młody samuraj, z lekko rozdziawionymi ustami zdaje sobie sprawę z nietaktu i szybko przenosi spojrzenie w jej oczy. Błąd! Wzrok wędruje gdzieś dalej na ścianę, chwilę później na mapę, a reszta zdrowego rozsądku napędza umysł do przetrawienia tego, co właściwie do niego powiedziano.
- Eta... - wymyka się z ust młodzieńca i jest to niczym kubeł zimnej wody. W żadnej mierze nie jest spokojny duchowo, ale przynajmniej już myśli jasno. Pytanie, czy tylko on się wygłupił, czy jego towarzysze również maślanym spojrzeniem obdarowali cną (ale czy cnotliwą?) niewiastę? Czy tu się zaraz nie skończy na rozlewie krwi, na drodze walki pomiędzy napędzanymi pustym testosteronem samurajami, co w świątyni mieszkając kobiecego ciała nie widzieli (o dotyku już nie wspominając). "Jak najprościej odebrać samurajowi miecz?" - Asagi przypomina sobie pytanie mistrza, po czym sam na nie odpowiada "Poprosić o niego." - i tak oto światłość spływa na naszego bohatera. Oto przed nim piękna kunoichi o białych oczach i jej brat proszący o miecz. Sama przychyla się do prośby brata. Sprawa dziwna, ale... zagrajmy w tą grę.
- Pani, nie sposób odmówić takiej prośbie... - zaczyna niebieskooki, po czym przenosi spojrzenie na berbecia, jest ono ciepłe, ale poważne i silne. Pierwszy szok już minął, zanim do pięknej siostry uwagą wrócimy, musimy sprawy tutaj rozeznać i ewentualnie pole sobie do dalszych czynów uczynić (wszak mieczy tu nie brak, jak nie Asagi, to kto inny swój zaoferuje).
- Genji, twój czcigodny ojciec ma racje. Miecze nie są zabawkami. Nie mogę ci dać swojego, bowiem musiałbym oddać ci mą dusze. Czy wiesz, jak dbać o czyjąś duszę? - samuraj wbija spojrzenie swoich niebieskich oczu w białe oczy chłopca. Teraz jego niebieskie tęczówki sa niczym dwa, bezdenne jeziora, w których nie sposób pływać po czym kontynuuje.
- Możesz go jednak zobaczyć i potrzymać. Jednakże, tylko koło mnie i nie wolno ci nim machnąć. Musisz dać słowo honoru, że postąpisz tak, jak ci każę. Pamiętaj, stawiasz na szali honor swój i swej czcigodnej siostry i ojca! - po czym jeśli młodzik podejmie się jakże trudnego, honorowego dania słowa, samuraj przekaże mu swój długi miecz, krótki pozostawiając przy swym boku. Czyżby ryzykował? Nie do końca - zdecydowanie groźniejszy w pomieszczeniu jest, mając krótki, a nie długi miecz. Teraz, pozostaje jeszcze jedno.
- Genji, ten pan opowie Ci o mieczach. - dodaje samuraj posyłając chłopca do jednego ze swych ludzi. Niech mają go na oku, by nic głupiego nie zrobił, a on sam powrócić może do obowiązków i pięknej shinobi (jak przystało na wielkiego stratega, zredukował o jednego liczbę potencjalnych adoratorów i nawet bez rozlewu krwi się obyło).
- Pani, wszelka pomoc miłą nam będzie... Proszę wybaczyć mój brak manier, Kakita Asagi - przedstawi się samuraj, po czym pozostaje poczekać, aż dama zdradzi swe imię i może w końcu czegoś się dowiemy?
- Co znajduje się w zachodniej części osady? - pada pytanie wojownika, który jednak uważać musi - może to nie przypadek, że ten cud piękności oferuje swoje usługi? Może to pułapka i jest zamieszana w ta sprawę? Będzie trzeba to rozważyć, ale na razie, trwaj chwilo...
Ze wszystkich zgromadzonych w tawernie, uwagę Asagi'ego przykuło dwójka osób, o niecodziennie białych oczach. Przez chwilę przebiegło mu przez myśl, że są oni niewidomi, podobnie jak Uchiha-hime, jednakże zachowanie chłopca szybko wyprowadziło z błędu samuraja - dziecko doskonale widziało i wiedziało, czego chce. Siadając przy stole, stale wpatrując się w chłopca, niebieskooki samuraj rozważa, co uczynić. Zdecydowanie miecze nie są zabawkami, a już na pewno nie te, które należą do samurajów, których dusze stanowią. Z drugiej strony, to tylko nieszkodliwe dziecko, prawda?
Do akcji włącza się ojciec, dość zmieszany i zaniepokojony tym co się dzieje - trudno mu się dziwić, oto nagle pojawia się cała grupa samurajów i bez słowa zajmują miejsca w tawernie. Jednakże, czy w osadzie Funemi obecność samurajów to coś niecodziennego? No i... dlaczego miałby mu Asagi zrobić krzywdę? To słowo klucz wyławia Kakita momentalnie, czyżby miejscowi samurajowie okryci byli złą sławą? Czyżby sprzeniewierzyli się zasadom bushido? To była tylko chwilowa myśl, ale jednak nie pierwszy raz pojawiająca się w umyśle Asagi'ego - zdecydowanie, źle się działo poza Yinzin...
- Miecz nie zrobi krzywdy. - wtrącił nieco niższym tonem niż chciał samuraj, po czym dodał - To narzędzie. To ludzie czynią nimi krzywdę. Ja i zgromadzeni tutaj wojownicy nie skrzywdzą nikogo... - nie dokończył zapewnienie już tak pewnym tonem jak chciał, bo oto...
THEME Czysty umysł być musi... Tia! Chcielibyście! Czy Asagi był kobieciarzem? Zdecydowanie nigdy by sam siebie nie określił w ten sposób, chociaż z racji swej płci i wieku miał pewną czułość do istot płci przeciwnej. Oczywiście, miał do czynienia z różnymi damami, nawet jeden poważniejszy romans... Wróć. Romansem tego nazwać nie można było, bardziej szczenięcym zauroczeniem. Miał też przyjemność widzieć pokaz pewnej maiko, kiedy to towarzyszył jednemu ze swych nauczycieli, miał też okazję nie tylko widzieć, ale i spróbować czegoś więcej u dam pałających się pokrewnym zawodem do tego, jakim pałała się wspomniana maiko, ostatecznie, bywał też w koedukacyjnych źródłach ALE. ALE tym razem sprawa była zdecydowanie nietypowa. Oto bowiem pojawiła się niewiasta, bo istotnie niewiele o niej wiedział, o oczach czystych niczym śnieg, skórze delikatnej i jasnej niczym wiosenna śnieżyczka, włosach ciemnych niczym najpotężniejsze burzowe chmury i głosie skowronka. Och święci Buddowie i Kami, dlaczegóż zsyłacie taką oto istotę, obdarzoną ciałem bogini i jeszcze karzecie się jej nisko skłonić. Wy nie macie serca. A ona oczy ma zdecydowanie wyżej...
Młody samuraj, z lekko rozdziawionymi ustami zdaje sobie sprawę z nietaktu i szybko przenosi spojrzenie w jej oczy. Błąd! Wzrok wędruje gdzieś dalej na ścianę, chwilę później na mapę, a reszta zdrowego rozsądku napędza umysł do przetrawienia tego, co właściwie do niego powiedziano.
- Eta... - wymyka się z ust młodzieńca i jest to niczym kubeł zimnej wody. W żadnej mierze nie jest spokojny duchowo, ale przynajmniej już myśli jasno. Pytanie, czy tylko on się wygłupił, czy jego towarzysze również maślanym spojrzeniem obdarowali cną (ale czy cnotliwą?) niewiastę? Czy tu się zaraz nie skończy na rozlewie krwi, na drodze walki pomiędzy napędzanymi pustym testosteronem samurajami, co w świątyni mieszkając kobiecego ciała nie widzieli (o dotyku już nie wspominając). "Jak najprościej odebrać samurajowi miecz?" - Asagi przypomina sobie pytanie mistrza, po czym sam na nie odpowiada "Poprosić o niego." - i tak oto światłość spływa na naszego bohatera. Oto przed nim piękna kunoichi o białych oczach i jej brat proszący o miecz. Sama przychyla się do prośby brata. Sprawa dziwna, ale... zagrajmy w tą grę.
- Pani, nie sposób odmówić takiej prośbie... - zaczyna niebieskooki, po czym przenosi spojrzenie na berbecia, jest ono ciepłe, ale poważne i silne. Pierwszy szok już minął, zanim do pięknej siostry uwagą wrócimy, musimy sprawy tutaj rozeznać i ewentualnie pole sobie do dalszych czynów uczynić (wszak mieczy tu nie brak, jak nie Asagi, to kto inny swój zaoferuje).
- Genji, twój czcigodny ojciec ma racje. Miecze nie są zabawkami. Nie mogę ci dać swojego, bowiem musiałbym oddać ci mą dusze. Czy wiesz, jak dbać o czyjąś duszę? - samuraj wbija spojrzenie swoich niebieskich oczu w białe oczy chłopca. Teraz jego niebieskie tęczówki sa niczym dwa, bezdenne jeziora, w których nie sposób pływać po czym kontynuuje.
- Możesz go jednak zobaczyć i potrzymać. Jednakże, tylko koło mnie i nie wolno ci nim machnąć. Musisz dać słowo honoru, że postąpisz tak, jak ci każę. Pamiętaj, stawiasz na szali honor swój i swej czcigodnej siostry i ojca! - po czym jeśli młodzik podejmie się jakże trudnego, honorowego dania słowa, samuraj przekaże mu swój długi miecz, krótki pozostawiając przy swym boku. Czyżby ryzykował? Nie do końca - zdecydowanie groźniejszy w pomieszczeniu jest, mając krótki, a nie długi miecz. Teraz, pozostaje jeszcze jedno.
- Genji, ten pan opowie Ci o mieczach. - dodaje samuraj posyłając chłopca do jednego ze swych ludzi. Niech mają go na oku, by nic głupiego nie zrobił, a on sam powrócić może do obowiązków i pięknej shinobi (jak przystało na wielkiego stratega, zredukował o jednego liczbę potencjalnych adoratorów i nawet bez rozlewu krwi się obyło).
- Pani, wszelka pomoc miłą nam będzie... Proszę wybaczyć mój brak manier, Kakita Asagi - przedstawi się samuraj, po czym pozostaje poczekać, aż dama zdradzi swe imię i może w końcu czegoś się dowiemy?
- Co znajduje się w zachodniej części osady? - pada pytanie wojownika, który jednak uważać musi - może to nie przypadek, że ten cud piękności oferuje swoje usługi? Może to pułapka i jest zamieszana w ta sprawę? Będzie trzeba to rozważyć, ale na razie, trwaj chwilo...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Kakita Asagi
- Gracz nieobecny
- Posty: 1831
- Rejestracja: 15 gru 2017, o 17:45
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Samuraj (Hatamoto)
- Krótki wygląd: Mężczyzna o ciemnych włosach i niebieskich oczach, wzrostu około 170 cm. Ubrany w kremowe kosode, z brązową hakama oraz granatowym haori z rodowym symbolem. Na głowie wysłużony, ale nadal w dobrym stanie kapelusz.
- Widoczny ekwipunek: - Zbroja
- Tachi + Wakizashi
- Długi łuk + Kołczan - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4518
- GG/Discord: 9017321
- Multikonta: Hayabusa Jin
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Osada Portowa Funemi
Przekazawszy swój miecz w ręce dziecka, samuraj skupia się na swoim zadaniu, lecz jego umysł stale domaga się odpowiedzi na pytanie - co się tutaj w zasadzie dzieje? Raz spogląda na mapę, raz na piękną dziewczynę. "Hyuuga Setsuna, zapamiętam." - powtarza w pamięci jej imię. Czyż cokolwiek wiedział o jej rodzie? Na razie na pewno to, że wszyscy oni posiadają białe oczy, a na pewno obecna trójka. Te oczy są... niecodzienne. Zwykle takie spojrzenie wzbudza niepokój swą nienaturalnością, a w tym przypadku? W tym przypadku wydają się dodawać dziewczynie tajemniczego uroku...
"Czy aby na prawdę?" - pyta się w duchu wojownik, widząc jak dziewoja przygładza włosy, a w jego głowie już myśli w jednym kierunku płyną. "STOP nie tędy droga" - próżne wołanie poczucia obowiązku, aczkolwiek rozum jeszcze nie popędził w siną dal i nie zapomniał o swych obowiązkach. Zdecydowanie, coś w powietrzu wisi, coś się kroi i święci... nie tylko on to zauważa. Niebieskie oczy wojownika z miejsca omiatają jego anonimowych towarzyszy, a widok ten sprawie, że dziwnie pragnie on na powrót odzyskać swój miecz. Czyżby chciał tutaj ogniem i mieczem wojować? W żadnym razie, domu tejże niewiasty krwią brukać się nie godzi, po prostu któż pewien, że oni równie szlachetni co on są?
Złośliwy losie! Czemu znów rzucasz na kolana tą niewiastę i karzesz jej bić pokłony, czymże jest prosty samuraj w czasie swojego musha shugyo, że niebiańskie istoty mają się mu kłaniać. Czemuż... No właśnie, szybkie przebicie się głosu rozsądku i posłanie spojrzenia to na jej brata, to na ojca - istny cyrk się tutaj wyprawia, tylko czekać, aż się z tego wszystkie zrobi burza.
- Hyuuga-dono, nie godzien jestem takich słów. Jestem tylko prostym samurajem. - wybrania się w zakłopotaniu Kakita, chociaż nie do końca zgodne z prawdą to jest. Nie jest on aż taki prosty, wszak jego ojciec jest jednym z wojowników Yinzin, mają rodzinne dojo. Gdyby był nikim, nigdy nie mógłby opuścić swych rodzinnych stron, stron w które musiał w końcu wrócić. Jakże smutna ta wizja przyszłości. Jednakże, jest takie powiedzenie "Przeszłość to już historia, jutro nie istnieje, a dzisiaj? Dzisiaj to dar losu." a darami trzeba się cieszyć - przypomina sobie niebieskooki z pogodnym wyrazem twarzy spoglądając na niewiastę. Istotnie, darami trzeba się cieszyć i nic się nie dzieje przypadkiem...
- Niezamieszkały budynek... - powtarza po niej Kakita, delikatnie marszcząc brwi. Idealne miejsce by się schować, podobnie jak cmentarz - nikt tam nie chodzi bez powodu, nikt tam nikogo o nic nie pyta, czy jednak jest to siedlisko demonów? I czy te demony władają sztuką iluzji? Niebieskooki na powrót podnosi wzrok na Hyuugę, tym razem jest on inny, ciepły, ale na swój sposób przeszywający. Oto ma przed sobą kunoichi, która zaoferowała pomoc. Nic się nie dzieje przypadkiem.
- Hyuuga-dono, twój brat wie, co to honor, to coraz rzadsza u ludzi cecha... - zaczyna jakby nie na temat, po czym kontynuuje już w bardziej oczywistym kierunku.
- Musisz pani wiedzieć, że poszukujemy zbrodniarza, który napadł na świątynnych braci. Staramy się odkryć winowajcę, jednakże nasze umiejętności zdają się zawodzić, nieuchwytny cel zdaje się drwić z naszych sideł, a samurajski umysł to za mało. Będzie dla mnie wielkim honorem, jeśli zgodzi się nam pani pomóc. - po tym wstępie, niebieskooki wstaje lekko i pochyla się nad mapą i obszarem, który nie został dotąd zbadany.
- Podzielimy się na trzyosobowe zespoły. Hiroshi-san i Hyuuga-dono pójdą ze mną, udamy się do opuszczonego budynku. Pozostali muszę przeczesać inny obszar. Mistrzu Kurou, proszę zostać tutaj z dwoma samurajami, nie chcę narażać jego zdrowia, w tą niepewną pogodę. - zadecydował niebieskooki, o to odpowiedni moment, na zgłaszanie wszelkich uwag...
"Czy aby na prawdę?" - pyta się w duchu wojownik, widząc jak dziewoja przygładza włosy, a w jego głowie już myśli w jednym kierunku płyną. "STOP nie tędy droga" - próżne wołanie poczucia obowiązku, aczkolwiek rozum jeszcze nie popędził w siną dal i nie zapomniał o swych obowiązkach. Zdecydowanie, coś w powietrzu wisi, coś się kroi i święci... nie tylko on to zauważa. Niebieskie oczy wojownika z miejsca omiatają jego anonimowych towarzyszy, a widok ten sprawie, że dziwnie pragnie on na powrót odzyskać swój miecz. Czyżby chciał tutaj ogniem i mieczem wojować? W żadnym razie, domu tejże niewiasty krwią brukać się nie godzi, po prostu któż pewien, że oni równie szlachetni co on są?
Złośliwy losie! Czemu znów rzucasz na kolana tą niewiastę i karzesz jej bić pokłony, czymże jest prosty samuraj w czasie swojego musha shugyo, że niebiańskie istoty mają się mu kłaniać. Czemuż... No właśnie, szybkie przebicie się głosu rozsądku i posłanie spojrzenia to na jej brata, to na ojca - istny cyrk się tutaj wyprawia, tylko czekać, aż się z tego wszystkie zrobi burza.
- Hyuuga-dono, nie godzien jestem takich słów. Jestem tylko prostym samurajem. - wybrania się w zakłopotaniu Kakita, chociaż nie do końca zgodne z prawdą to jest. Nie jest on aż taki prosty, wszak jego ojciec jest jednym z wojowników Yinzin, mają rodzinne dojo. Gdyby był nikim, nigdy nie mógłby opuścić swych rodzinnych stron, stron w które musiał w końcu wrócić. Jakże smutna ta wizja przyszłości. Jednakże, jest takie powiedzenie "Przeszłość to już historia, jutro nie istnieje, a dzisiaj? Dzisiaj to dar losu." a darami trzeba się cieszyć - przypomina sobie niebieskooki z pogodnym wyrazem twarzy spoglądając na niewiastę. Istotnie, darami trzeba się cieszyć i nic się nie dzieje przypadkiem...
- Niezamieszkały budynek... - powtarza po niej Kakita, delikatnie marszcząc brwi. Idealne miejsce by się schować, podobnie jak cmentarz - nikt tam nie chodzi bez powodu, nikt tam nikogo o nic nie pyta, czy jednak jest to siedlisko demonów? I czy te demony władają sztuką iluzji? Niebieskooki na powrót podnosi wzrok na Hyuugę, tym razem jest on inny, ciepły, ale na swój sposób przeszywający. Oto ma przed sobą kunoichi, która zaoferowała pomoc. Nic się nie dzieje przypadkiem.
- Hyuuga-dono, twój brat wie, co to honor, to coraz rzadsza u ludzi cecha... - zaczyna jakby nie na temat, po czym kontynuuje już w bardziej oczywistym kierunku.
- Musisz pani wiedzieć, że poszukujemy zbrodniarza, który napadł na świątynnych braci. Staramy się odkryć winowajcę, jednakże nasze umiejętności zdają się zawodzić, nieuchwytny cel zdaje się drwić z naszych sideł, a samurajski umysł to za mało. Będzie dla mnie wielkim honorem, jeśli zgodzi się nam pani pomóc. - po tym wstępie, niebieskooki wstaje lekko i pochyla się nad mapą i obszarem, który nie został dotąd zbadany.
- Podzielimy się na trzyosobowe zespoły. Hiroshi-san i Hyuuga-dono pójdą ze mną, udamy się do opuszczonego budynku. Pozostali muszę przeczesać inny obszar. Mistrzu Kurou, proszę zostać tutaj z dwoma samurajami, nie chcę narażać jego zdrowia, w tą niepewną pogodę. - zadecydował niebieskooki, o to odpowiedni moment, na zgłaszanie wszelkich uwag...
0 x

Poza tym, uważam, że należy skasować Henge i Kawarimi.
Heroic battle Theme|Asagi-sensei Theme|Bank|Punkty historii|Własne techniki| Przedmioty z Kuźni | Inne ujęcie | Pieczątka
Lista samurajek, które były na forum, ale nie zostały moimi uczennicami i na pewno przez to nie grają.
- Mokoto (walczyła na Murze)
- Mitsuyo (nigdy nie opuściła Yinzin)
- Inari (była uczennicą Seinara)
- Sakiko (byłą roninką, obierała ziemniaki na misji D)
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Osada Portowa Funemi
// Przepraszam, że wpierdzielam się w wątek, ale nie mam wyjścia. Nasze historie jednak nie krzyżują się w żaden sposób.
Seinaru w końcu stanął na suchym lądzie. Po wydarzeniach w Hanamurze i na Hyuo potrzebował pobyć samemu. Śmierć, która znowu zawitała w jego życiu tym razem była o wiele bardziej bolesna niż dotychczas. Dlatego nie zamierzał wracać prosto na Teiz. Potrzebował oddechu, wolności, czegoś w rodzaju pielgrzymki, która pozwoliłaby mu na nowo poukładać sprawy w swojej głowie. Starał się, cały czas starał się zrozumieć decyzję Shijimy i choć starał się, aby żal i ból po jego straci nie dotarły do jego serca, to jednak powoli czuł, że on sam w środku obumiera na brak swojego najbliższego przyjaciela. Czy po to był okres żałoby?
Kei nie traktował śmierci jak końca, samobójstwo Mokurena nie było ciosem wymierzonym w samuraja, wiedział to. Był jednak na siebie wściekły, że pomimo więzi, która ich łączyła, nie był on w stanie zauważyć żadnego załamania w czerwonych oczach Ranmaru. Trzeba żyć dalej, jak to mówią. Wiedział jednak jedno. Ani przed nim, ani po nim, nie będzie już drugiej takiej osoby jak Shijima. Musiał się uodpornić, nie miał wyjścia. Cały czas odpychał od siebie myśli, że przyłożył rękę do samobójstwa Shi, lecz w głębi duszy ponownie trawiło go ogromne poczucie winy. Tak samo, jak przy wszystkich wcześniejszych zgonach, których był udziałem lub świadkiem. Teraz jednak było inaczej, głębiej. Nie rozpaczał, nie krzyczał ani nie płakał. Był po prostu cichy, zamknięty i jeszcze bardziej niż zwykle wycofany. Schował się w swojej skorupie i tylko rozglądał z jej wnętrza, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Dotarł do Funemi. Pierwszego portu w Kaigan, skąd zamierzał rozpocząć powrót do domu. Nowym miejscem chciał zająć swoje myśli, zagłuszyć ten huragan, który teraz kotłował się w głowie. Po wyjściu z łodzi ruszył na zwiedzanie, zwykły spacer po miejscu, w którym znajdował się po raz pierwszy.
Seinaru w końcu stanął na suchym lądzie. Po wydarzeniach w Hanamurze i na Hyuo potrzebował pobyć samemu. Śmierć, która znowu zawitała w jego życiu tym razem była o wiele bardziej bolesna niż dotychczas. Dlatego nie zamierzał wracać prosto na Teiz. Potrzebował oddechu, wolności, czegoś w rodzaju pielgrzymki, która pozwoliłaby mu na nowo poukładać sprawy w swojej głowie. Starał się, cały czas starał się zrozumieć decyzję Shijimy i choć starał się, aby żal i ból po jego straci nie dotarły do jego serca, to jednak powoli czuł, że on sam w środku obumiera na brak swojego najbliższego przyjaciela. Czy po to był okres żałoby?
Kei nie traktował śmierci jak końca, samobójstwo Mokurena nie było ciosem wymierzonym w samuraja, wiedział to. Był jednak na siebie wściekły, że pomimo więzi, która ich łączyła, nie był on w stanie zauważyć żadnego załamania w czerwonych oczach Ranmaru. Trzeba żyć dalej, jak to mówią. Wiedział jednak jedno. Ani przed nim, ani po nim, nie będzie już drugiej takiej osoby jak Shijima. Musiał się uodpornić, nie miał wyjścia. Cały czas odpychał od siebie myśli, że przyłożył rękę do samobójstwa Shi, lecz w głębi duszy ponownie trawiło go ogromne poczucie winy. Tak samo, jak przy wszystkich wcześniejszych zgonach, których był udziałem lub świadkiem. Teraz jednak było inaczej, głębiej. Nie rozpaczał, nie krzyczał ani nie płakał. Był po prostu cichy, zamknięty i jeszcze bardziej niż zwykle wycofany. Schował się w swojej skorupie i tylko rozglądał z jej wnętrza, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
Dotarł do Funemi. Pierwszego portu w Kaigan, skąd zamierzał rozpocząć powrót do domu. Nowym miejscem chciał zająć swoje myśli, zagłuszyć ten huragan, który teraz kotłował się w głowie. Po wyjściu z łodzi ruszył na zwiedzanie, zwykły spacer po miejscu, w którym znajdował się po raz pierwszy.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Osada Portowa Funemi
________________________________________________________________________________________________________
zt dla Asagiego-san i NPC: tu poproszę
zt dla Asagiego-san i NPC: tu poproszę
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Osada Portowa Funemi
Oczyszczająca wędrówka? To chyba o czymś takim wspomniał ten drugi samuraj na trybunach w Hanamurze? Seinaru teraz poznał znaczenie tego zwrotu, lecz nie była to niekończąca się podróż. Zdawał sobie sprawę z tego, że kiedyś będzie musiał wrócić do domu, osiąść w jednym miejscu, gdzie jego własne myśli dogonią go i już nie odpuszczą. Taka forma ucieczki mogła jedynie pomóc mu poradzić sobie z największym, świeżym bólem.
Sigh... musi sobie wymyślić jakiś sposób na chowanie zbroi, paradowanie w niej w biały dzień za bardzo zwracało na niego uwagę. O tyle bardziej, że w spokojnej Funemi niewielu było takich krzykliwych jak on. Może za wyjątkiem jednego? Seinaru nie tolerował takich zachowań, znęcania się nad kimś, kto tak naprawdę nie jest w stanie się bronić. Nienawidził nadużywania siły i był pod tym względem nieco jak bohater - obrońca słabszych. Teraz nie było inaczej, pod wpływem chwili i emocji związanych z zasłyszaną sceną, podszedł do kłócącej się pary. Jakby to zawsze jemu musiała przydarzyć się jakaś dziwna sytuacja.
- Hej... odpuść trochę... - Powiedział przeciągle, gdy zbliżał się do faceta. Jeśli ten jej nie puścił, Kei leciutko dźgnął go kijem w żebra, aby to nieprzyjemne uczucia w tamtym miejscu zmusiło go do wycofania rąk.
- Pierwsza zasada dżentelmena, to zachować klasę w każdej sytuacji... - Czy jakoś tak. Nie spodziewał się jednak, że zachęcenie wieśniaka do dżentelmeńskiej postawy poskutkuje jako argument, dzięki któremu tamten się uspokoi. Wyglądało bowiem na to, że para jest w środku bardzo intensywnej sprzeczki, a raczej to facet jest na nią bezgranicznie wściekły.
- Jeśli nie przestaniesz, to zrobisz jej krzywdę... - Jeśli szarpał ją tak energicznie, to pewnie była dla niego kimś ważnym, a gniewie mogą stać się różne rzeczy, których potem człowiek żałuje do końca życia...
Sigh... musi sobie wymyślić jakiś sposób na chowanie zbroi, paradowanie w niej w biały dzień za bardzo zwracało na niego uwagę. O tyle bardziej, że w spokojnej Funemi niewielu było takich krzykliwych jak on. Może za wyjątkiem jednego? Seinaru nie tolerował takich zachowań, znęcania się nad kimś, kto tak naprawdę nie jest w stanie się bronić. Nienawidził nadużywania siły i był pod tym względem nieco jak bohater - obrońca słabszych. Teraz nie było inaczej, pod wpływem chwili i emocji związanych z zasłyszaną sceną, podszedł do kłócącej się pary. Jakby to zawsze jemu musiała przydarzyć się jakaś dziwna sytuacja.
- Hej... odpuść trochę... - Powiedział przeciągle, gdy zbliżał się do faceta. Jeśli ten jej nie puścił, Kei leciutko dźgnął go kijem w żebra, aby to nieprzyjemne uczucia w tamtym miejscu zmusiło go do wycofania rąk.
- Pierwsza zasada dżentelmena, to zachować klasę w każdej sytuacji... - Czy jakoś tak. Nie spodziewał się jednak, że zachęcenie wieśniaka do dżentelmeńskiej postawy poskutkuje jako argument, dzięki któremu tamten się uspokoi. Wyglądało bowiem na to, że para jest w środku bardzo intensywnej sprzeczki, a raczej to facet jest na nią bezgranicznie wściekły.
- Jeśli nie przestaniesz, to zrobisz jej krzywdę... - Jeśli szarpał ją tak energicznie, to pewnie była dla niego kimś ważnym, a gniewie mogą stać się różne rzeczy, których potem człowiek żałuje do końca życia...
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Osada Portowa Funemi
To jest dobry humor? Seinaru zdziwił się na słowa meżczyzny.
- To ja naprawdę nie chcę Cię znać, jak masz kiepski dzień... - Seinaru nie odczuwał ani odrobiny respektu przed damskim bokserem. Zazwyczaj Ci, którzy byli silni, nie próbowali już wyżywać się na słabszych. Chyba że byli zepsuci do szpiku kości... wtedy tym bardziej samuraj nie mógł zostawić kobiety samej sobie. To jednak z tych sytuacji, gdy jeśli odwrócisz od nich wzrok, później rozmyślasz o nich w nieskończoność. Tym bardziej, że na pewno nie było żadnego powodu ku temu, aby się denerwować.
- Kto to w ogóle jest? - Samuraj zwrócił się przez ramię do kobiety, która zdążyła już się za nim skryć. Pierwsza myśl była oczywista. Zazdrosny, albo władczy mąż, gdyby jednak zacząć wymyślać możliwości... przyjaciel, brat, pracodawca? Znaków zapytania pojawiało się co najmniej kilka i żadnego nie można było jednoznacznie odrzucić, wiedząc tyle ile Seinaru w tej chwili. Póki co więc nie ruszył się z miejsca, a zamiast tego uważał na wybuch agresji mężczyzny stojącego przed nim, aby nie dać zrobić krzywdy ani sobie, ani ochranianej w tej chwili dziewczynie.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że teraz to Ty jesteś na przegranej pozycji. Więc może... porozmawiamy? Na spokojnie? - Wyciągnął do faceta przyjaźnie dłoń.
- Jestem Seinaru Kei, pasterz. chciałem tylko pomóc, czasem człowiek w gniewie robi różne dziwne rzeczy... - Starał się uspokoić całą sytuację. Pewnie nie pójdzie to tak gładko, ale dążenie do konfrontacji nie było do końca w jego stylu.
- To ja naprawdę nie chcę Cię znać, jak masz kiepski dzień... - Seinaru nie odczuwał ani odrobiny respektu przed damskim bokserem. Zazwyczaj Ci, którzy byli silni, nie próbowali już wyżywać się na słabszych. Chyba że byli zepsuci do szpiku kości... wtedy tym bardziej samuraj nie mógł zostawić kobiety samej sobie. To jednak z tych sytuacji, gdy jeśli odwrócisz od nich wzrok, później rozmyślasz o nich w nieskończoność. Tym bardziej, że na pewno nie było żadnego powodu ku temu, aby się denerwować.
- Kto to w ogóle jest? - Samuraj zwrócił się przez ramię do kobiety, która zdążyła już się za nim skryć. Pierwsza myśl była oczywista. Zazdrosny, albo władczy mąż, gdyby jednak zacząć wymyślać możliwości... przyjaciel, brat, pracodawca? Znaków zapytania pojawiało się co najmniej kilka i żadnego nie można było jednoznacznie odrzucić, wiedząc tyle ile Seinaru w tej chwili. Póki co więc nie ruszył się z miejsca, a zamiast tego uważał na wybuch agresji mężczyzny stojącego przed nim, aby nie dać zrobić krzywdy ani sobie, ani ochranianej w tej chwili dziewczynie.
- Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że teraz to Ty jesteś na przegranej pozycji. Więc może... porozmawiamy? Na spokojnie? - Wyciągnął do faceta przyjaźnie dłoń.
- Jestem Seinaru Kei, pasterz. chciałem tylko pomóc, czasem człowiek w gniewie robi różne dziwne rzeczy... - Starał się uspokoić całą sytuację. Pewnie nie pójdzie to tak gładko, ale dążenie do konfrontacji nie było do końca w jego stylu.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Osada Portowa Funemi
Wierna swoim ideałom, niewierna Reizeiowi do samego końca. Sachi nie ugięła pod naporem błagań mężczyzny. Całkiem słusznie zresztą. Jedne maślane oczy i "kochanie" w żaden sposób nie mogły zmazać z niego win, które popełniał przez ostatnie miesiące... lata? Nie zwracali już na niego więcej uwagi, prowadząc ją pod ramię. Seinaru być może dodawał jej w tym wszystkim tej wewnętrznej siły? Taką widział dla siebie w tym wszystkim rolę, oprócz obrony jej przed pięściami Reizeia, gdy będzie oznajmiała mu swoją wolę. On już jej nie zagrażał, była teraz wolna i mogła swobodnie, nieskrępowanie decydować o swoich dalszych losach.
- To gdzie teraz? - Zapytał ją, gdy znaleźli się już w porcie. Ich drogi rozstaną się najpóźniej na drugim brzegu, jeśli dziewczyna również zdecyduje się popłynąć na Teiz.
- Nie wiem czy możesz się u mnie zatrzymać. Mam już jedną tymczasową lokatorkę... - Zarumienił się znowu. Kiepsko to wyglądało.
- Ale to nie jest to co myślisz! My tylko... ja... pomagam jej odnaleźć zaginioną przyjaciółkę, a ona bez niej naprawdę nie ma dokąd pójść. Jeśli Ci to nie przeszkadza, proponuję przynajmniej pierwszy nocleg, jeśli zechcesz wybrać się na Teiz. - Zaproponował w końcu. Teraz, gdy już samemu zaczął, nie mógł zakończyć bez tego. Nie przestawał jednak rozglądać się za łodzią, która mogłaby zabrać jego lubi ich w końcu do domu samuraja.
- To gdzie teraz? - Zapytał ją, gdy znaleźli się już w porcie. Ich drogi rozstaną się najpóźniej na drugim brzegu, jeśli dziewczyna również zdecyduje się popłynąć na Teiz.
- Nie wiem czy możesz się u mnie zatrzymać. Mam już jedną tymczasową lokatorkę... - Zarumienił się znowu. Kiepsko to wyglądało.
- Ale to nie jest to co myślisz! My tylko... ja... pomagam jej odnaleźć zaginioną przyjaciółkę, a ona bez niej naprawdę nie ma dokąd pójść. Jeśli Ci to nie przeszkadza, proponuję przynajmniej pierwszy nocleg, jeśli zechcesz wybrać się na Teiz. - Zaproponował w końcu. Teraz, gdy już samemu zaczął, nie mógł zakończyć bez tego. Nie przestawał jednak rozglądać się za łodzią, która mogłaby zabrać jego lubi ich w końcu do domu samuraja.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Osada Portowa Funemi
Oesu... czy tamten krzykacz nie mógłby się już odczepić? Przeszkadza i niszczy te miłe chwile rozstania. Tak, bo to rozstanie nie było smutne i przygnębiające. To rozstanie było przepełnione radością, nadzieją i obietnicą nowego, lepszego życia. Kei przyjął wszystkie podarunki lecz... nie miał czego dać w zamian. Powąchał pakunek. *sniff* *sniff*
- Na pewno będzie wyśmienite! O i soczek. Jak słodko! - Odwzajemnił ciepły uśmiech, który miał być jego podziękowaniem za ten wysiłek, który Sachi włożyła w przygotowanie całej tej wałówki.
- Oh kurcze, chcesz zostać shinobi? Nooo... - Zaskoczyła go, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wyglądało na to, że ma teraz w sobie tyle energii i samozaparcia, że gdyby kazano jej przenieść jakąś górę, to zrobiłaby to jedną ręką.
- Powodzenia więc życzę. I pamiętaj, na Teiz zawsze będziesz miała swojego sprzymierzeńca. Sam też umiem kilka shinobińskich sztuczek, więc... no wiesz... po prostu powodzenia! - Cmoknęli się jeszcze w policzki, lecz chyba teraz bardziej jak przyjaciele niż kochankowie. Seinaru naprawdę był gotowy służyć jej pomocą, lecz chyba oprócz tego pierwszego, rozpędowego kopniaka nie potrzebowała już niczego więcej.
- A sam miałem w planach odwiedziny w Atsui, więc może jeszcze kiedyś się spotkamy. Bajo! - Rzucił jej na odchodne, gdy wsiadała na statek (poczekał z nią i odprawił, aby Reizei nie próbował jakichś ostatnich zatrzymań i powstrzymań). A następnie z ciastem i soczkiem zaczął rozglądać się nad własnym środkiem transportu.
- Na pewno będzie wyśmienite! O i soczek. Jak słodko! - Odwzajemnił ciepły uśmiech, który miał być jego podziękowaniem za ten wysiłek, który Sachi włożyła w przygotowanie całej tej wałówki.
- Oh kurcze, chcesz zostać shinobi? Nooo... - Zaskoczyła go, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wyglądało na to, że ma teraz w sobie tyle energii i samozaparcia, że gdyby kazano jej przenieść jakąś górę, to zrobiłaby to jedną ręką.
- Powodzenia więc życzę. I pamiętaj, na Teiz zawsze będziesz miała swojego sprzymierzeńca. Sam też umiem kilka shinobińskich sztuczek, więc... no wiesz... po prostu powodzenia! - Cmoknęli się jeszcze w policzki, lecz chyba teraz bardziej jak przyjaciele niż kochankowie. Seinaru naprawdę był gotowy służyć jej pomocą, lecz chyba oprócz tego pierwszego, rozpędowego kopniaka nie potrzebowała już niczego więcej.
- A sam miałem w planach odwiedziny w Atsui, więc może jeszcze kiedyś się spotkamy. Bajo! - Rzucił jej na odchodne, gdy wsiadała na statek (poczekał z nią i odprawił, aby Reizei nie próbował jakichś ostatnich zatrzymań i powstrzymań). A następnie z ciastem i soczkiem zaczął rozglądać się nad własnym środkiem transportu.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Osada Portowa Funemi
Dat is ol. Nie dało się ukryć. Powoli, gdy już się pożegnali i zostawili Reizeia za sobą, Seinaru poczuł jak odpływają z niego wszystkie, nawet te radosne emocje, a zastępuje go tak dobrze mu znajomy, zwykły spokój. Teraz nic już nie stało na przeszkodzie jego powrotowi w znajome strony. Musiał nie tylko zajrzeć do domu, w którym nie było go bardzo długo, lecz również rozmówić się z Tadatoshim. To on wysłał go w końcu do Hanamury, więc wypadało osobiście poinformować go co najmniej o wynikach walk. Nie żeby Seinaru sprawiało to duży problem, nie miał przecież powodu aby wstydzić się zwycięstwa, jednak mimo wszystko nie była to pierwsza rzecz, jaką marzyło mu się zrobić po powrocie na Teiz. Ale chyba pierwszą będzie, po prostu aby to odhaczyć i mieć już za sobą. Ruszył w poszukiwaniu łodzi, która mogłaby zabrać go na teizeńską farmę.
zt.
zt.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość