Ryokan "Onna-bugeisha"
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Kisho zgadzał się z Nikusui w kwestii jej przemyśleń. Nowa umiejętność zapewne zaciekawi wielu, ale czy ktokolwiek byłby w stanie ją skopiować? Nauczyć się jak gdyby nigdy nic? To było mało prawdopodobne, ale przecież nie niemożliwe. Prawda? Jednakże bardziej interesujące było to, nie w jaki sposób nauczyli się czegoś nowego, a jak w tak szybki sposób zdołali opanować typowe techniki i żywioły, którymi posługują się shinobi. Tej wiedzy przecież nie zdobyli znikąd.
- Taa Uchuha... - mruknął z wyraźnym niezadowoleniem. Tereny związane z Murem należały do nich, więc wiadomo, że nadziać się na nich nie było trudno. Sami zresztą zarządzali całą operacją, przy czym trzeba zaznaczyć, że raczej nikomu z grupy ekspedycyjnej nieprzypadli do gustu. - Już mi o nich lepiej nie wspominaj. Posłali nas na drugą stronę Muru, bez jakiejkolwiek wiedzy, a jak się później okazało, sami sporo o tamtych rejonach wiedzieli.
Trudno było jednoznacznie określić poświęcenie i chęć niesienia pomocy, jaka występowała u Kisho. Z jednej strony był to czysty heroizm, bo wskakiwał w nie lada kłopoty, ryzykując przy tym życie dla całkowicie obcej osoby, a z drugiej totalna głupota. W końcu kto przy zdrowych zmysłach naraża się na niebezpieczeństwo? Jedynie wariat, który nie potrafi logicznie myśleć. I tak szczerze powiedziawszy, Kisho właśnie kimś takim jest, ale w pozytywnym znaczeniu. Działa bez zastanowienia, bez zabezpieczenia czy choćby uprzedniego obmyślenia planu „b". Widzi kłopoty, jakiś problem to bierze się do roboty.
- Kogo nie znam i kto próbował mnie zabić - dodał, przypominając sobie tamtą sytuacją raz jeszcze. Po chwili jednak machnął nieznacznie dłonią. - Mieliśmy tam niemałe zamieszanie - wyjaśnił, chcąc nieco usprawiedliwić się, dlaczego też przyjął na siebie wybuch notki, która za cel obrała niejako osobę, chcącą go poszatkować. - A jeśli w taki sposób uratuję Ciebie? - spytał, gdy tylko usłyszał upomnienie. Rzecz jasna nie potrzebował odpowiedzi, ani też pozwolenia. Gdyby przyszło co do czego i musiałby oddać za kogoś życie, zrobiłby to bez zastanowienia, czyli jak zawsze. Co dziwniejsze, gdy tylko pomyślał, że miałby w taki sposób uratować właśnie Nikusui, nie kogoś obcego, tylko tę ledwo poznaną kunoichi, zrobiło mu się nieco cieplej, a samo poświęcenie najpewniej przyszłoby mu z łatwością.
Spojrzał na towarzyszkę z podniesioną lewą brwią i wymalowaną ciekawością na twarzy, która zdawała się pytać "Co takiego niby byłoby dobre?". Białowłosa wystrzeliła z czymś jak z procy, nie bardzo wiedząc, do czego nawiązuje, ale po chwili wyjaśniła, co ma na myśli. Musiał przyznać, że faktycznie, układ, jaki zaproponowała, był idealny. Nie chodziło jednak o samo wsparcie, jakie niósł, a sam fakt, że dzięki temu podróżowaliby razem. Kisho nie chciał rozstawać się z Nikusui, najchętniej spędziłby z nią jeszcze kilka dni. Nie wiedział, co też tak go do niej ciągnęło i aktualnie się w to nie zagłębiał. Przy niej czuł się po prostu dobrze i to mu wystarczało.
- Mi pasuje - zgodził się z uśmiechem na ustach. Mogła odebrać to jako żart, bo tak to wszystko zabrzmiało, ale mówił na poważnie. Jeśli tylko by chciała i nie miała nic przeciwko. - Tylko może nie zaczepiaj już dzieci - dodał z rozbawieniem. - Bo nie wiem, czy kiedykolwiek skończyłby cię leczyć.
Chciał się jeszcze napić. Był w wyśmienitym nastroju, głównie za sprawą towarzyszki i bynajmniej nie chciał z tego ot, tak zrezygnować. Alkohol był dla niego środkiem leczniczym, pomagającym mu się rozluźnić. Nim jednak sięgnął po buteleczkę, spojrzał na zbliżającą się Nikusui, a następnie gdzieś za swoje plecy. Podobno coś tam miał, ale jak na złość nie mógł tego czegoś dostrzec. Obracał głową, raz w prawo raz w lewo, wyciągał szyję, jak tylko mógł, ale nadal nic nie widział. Wiercił się, ale znieruchomiał, gdy tylko poczuł ciężar na barkach. W momencie zrozumiał, o co chodzi. Dał się podpuścić jak małe dziecko, podejść i wykorzystać. Nim jednak zdołał zareagować, znalazł się pod wodą. Najwyraźniej Nikusui nie miała jeszcze dość tych ich szczeniackich zabaw.
Chłopak wynurzył się gwałtownie, będąc nadal w lekkim szoku. Stanął w pełni wyprostowany i potrząsnął głową na boki, by pozbyć się choćby części wody z włosów i twarzy. Zaczesał dłonią swe dwukolorowe pasma za tył głowy i spojrzał na białowłosą z lekkim przymrużeniem. Nie był zły, no może odrobinkę, ale przecież nie obrazi się za coś takiego.
- Skoro tak chcesz się bawić - rzucił, odwracając się do niej tyłem i sięgając po buteleczkę. Sake jeszcze w niej było, niewiele, ale jednak. Przyłożył szkło do ust i wypił całość nieśpiesznie. W międzyczasie kątem oka spoglądał na towarzyszkę, sprawdzając, czy nie szykuje się do kolejnej próby podtapiania. Puste naczynie odłożył na wcześniejsze miejsce i z zadziornym, lekko złowrogim uśmieszkiem spojrzał na swój cel. - Pora Cię umyć! - krzyknął i rzucił się na nią, a w zasadzie to przed nią. Chciał się jej odwdzięczyć, wywijając jej dokładnie ten sam numer, ale zamiast lądować na barkach, dorwał się do jej stóp. Zanurkował i złapał za obie kończyny, po czym szybkim ruchem pociągnął do siebie. Oczywiście uważał, by wszystko odbyło się bezpiecznie i wywróciła się wprost do wody, a nie na pobliski murek i podłogę.
- Taa Uchuha... - mruknął z wyraźnym niezadowoleniem. Tereny związane z Murem należały do nich, więc wiadomo, że nadziać się na nich nie było trudno. Sami zresztą zarządzali całą operacją, przy czym trzeba zaznaczyć, że raczej nikomu z grupy ekspedycyjnej nieprzypadli do gustu. - Już mi o nich lepiej nie wspominaj. Posłali nas na drugą stronę Muru, bez jakiejkolwiek wiedzy, a jak się później okazało, sami sporo o tamtych rejonach wiedzieli.
Trudno było jednoznacznie określić poświęcenie i chęć niesienia pomocy, jaka występowała u Kisho. Z jednej strony był to czysty heroizm, bo wskakiwał w nie lada kłopoty, ryzykując przy tym życie dla całkowicie obcej osoby, a z drugiej totalna głupota. W końcu kto przy zdrowych zmysłach naraża się na niebezpieczeństwo? Jedynie wariat, który nie potrafi logicznie myśleć. I tak szczerze powiedziawszy, Kisho właśnie kimś takim jest, ale w pozytywnym znaczeniu. Działa bez zastanowienia, bez zabezpieczenia czy choćby uprzedniego obmyślenia planu „b". Widzi kłopoty, jakiś problem to bierze się do roboty.
- Kogo nie znam i kto próbował mnie zabić - dodał, przypominając sobie tamtą sytuacją raz jeszcze. Po chwili jednak machnął nieznacznie dłonią. - Mieliśmy tam niemałe zamieszanie - wyjaśnił, chcąc nieco usprawiedliwić się, dlaczego też przyjął na siebie wybuch notki, która za cel obrała niejako osobę, chcącą go poszatkować. - A jeśli w taki sposób uratuję Ciebie? - spytał, gdy tylko usłyszał upomnienie. Rzecz jasna nie potrzebował odpowiedzi, ani też pozwolenia. Gdyby przyszło co do czego i musiałby oddać za kogoś życie, zrobiłby to bez zastanowienia, czyli jak zawsze. Co dziwniejsze, gdy tylko pomyślał, że miałby w taki sposób uratować właśnie Nikusui, nie kogoś obcego, tylko tę ledwo poznaną kunoichi, zrobiło mu się nieco cieplej, a samo poświęcenie najpewniej przyszłoby mu z łatwością.
Spojrzał na towarzyszkę z podniesioną lewą brwią i wymalowaną ciekawością na twarzy, która zdawała się pytać "Co takiego niby byłoby dobre?". Białowłosa wystrzeliła z czymś jak z procy, nie bardzo wiedząc, do czego nawiązuje, ale po chwili wyjaśniła, co ma na myśli. Musiał przyznać, że faktycznie, układ, jaki zaproponowała, był idealny. Nie chodziło jednak o samo wsparcie, jakie niósł, a sam fakt, że dzięki temu podróżowaliby razem. Kisho nie chciał rozstawać się z Nikusui, najchętniej spędziłby z nią jeszcze kilka dni. Nie wiedział, co też tak go do niej ciągnęło i aktualnie się w to nie zagłębiał. Przy niej czuł się po prostu dobrze i to mu wystarczało.
- Mi pasuje - zgodził się z uśmiechem na ustach. Mogła odebrać to jako żart, bo tak to wszystko zabrzmiało, ale mówił na poważnie. Jeśli tylko by chciała i nie miała nic przeciwko. - Tylko może nie zaczepiaj już dzieci - dodał z rozbawieniem. - Bo nie wiem, czy kiedykolwiek skończyłby cię leczyć.
Chciał się jeszcze napić. Był w wyśmienitym nastroju, głównie za sprawą towarzyszki i bynajmniej nie chciał z tego ot, tak zrezygnować. Alkohol był dla niego środkiem leczniczym, pomagającym mu się rozluźnić. Nim jednak sięgnął po buteleczkę, spojrzał na zbliżającą się Nikusui, a następnie gdzieś za swoje plecy. Podobno coś tam miał, ale jak na złość nie mógł tego czegoś dostrzec. Obracał głową, raz w prawo raz w lewo, wyciągał szyję, jak tylko mógł, ale nadal nic nie widział. Wiercił się, ale znieruchomiał, gdy tylko poczuł ciężar na barkach. W momencie zrozumiał, o co chodzi. Dał się podpuścić jak małe dziecko, podejść i wykorzystać. Nim jednak zdołał zareagować, znalazł się pod wodą. Najwyraźniej Nikusui nie miała jeszcze dość tych ich szczeniackich zabaw.
Chłopak wynurzył się gwałtownie, będąc nadal w lekkim szoku. Stanął w pełni wyprostowany i potrząsnął głową na boki, by pozbyć się choćby części wody z włosów i twarzy. Zaczesał dłonią swe dwukolorowe pasma za tył głowy i spojrzał na białowłosą z lekkim przymrużeniem. Nie był zły, no może odrobinkę, ale przecież nie obrazi się za coś takiego.
- Skoro tak chcesz się bawić - rzucił, odwracając się do niej tyłem i sięgając po buteleczkę. Sake jeszcze w niej było, niewiele, ale jednak. Przyłożył szkło do ust i wypił całość nieśpiesznie. W międzyczasie kątem oka spoglądał na towarzyszkę, sprawdzając, czy nie szykuje się do kolejnej próby podtapiania. Puste naczynie odłożył na wcześniejsze miejsce i z zadziornym, lekko złowrogim uśmieszkiem spojrzał na swój cel. - Pora Cię umyć! - krzyknął i rzucił się na nią, a w zasadzie to przed nią. Chciał się jej odwdzięczyć, wywijając jej dokładnie ten sam numer, ale zamiast lądować na barkach, dorwał się do jej stóp. Zanurkował i złapał za obie kończyny, po czym szybkim ruchem pociągnął do siebie. Oczywiście uważał, by wszystko odbyło się bezpiecznie i wywróciła się wprost do wody, a nie na pobliski murek i podłogę.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Dowódcy i stratedzy prezentowali różnorakie formy tego, jak miała wyglądać wyprawa pod ich rozkazami. Byli tacy, co wykładali wszystkie karty na stół, ale wśród nich byli też tacy, który uznawali za stosowne ukrycie pewnych informacji. Ogólnie, tak czy siak, była to wciąż duża odpowiedzialność, przed którą białowłosa raczej wolałaby uciekać. Odpowiedzialna wolałaby być sama za siebie. No i może za osobę, która ośmieliła się walczyć u jej boku, by ją wspomóc. A ratowanie kogoś, kto chwilę wcześniej chciał ją zabić... no cóż, już na pewno nie leżało w jej naturze. O wiele szybciej sama by zaatakowała, żeby nie dopuścić do podobnej sytuacji, ale tak po prawdzie, to nie wiedziała jak to tam wyglądało. Czy to wszystko było dziełem przypadku, czy rzeczywiście było aż takie zamieszanie, iż Kisho został zaatakowany przez pomyłkę. Kto wie. Nie było jej tam, nie chciała też jakoś bardziej o to dopytywać, zwłaszcza, że mężczyzna opowiadaną sytuację przedstawił tak, jakoby to jej życie mógł uratować.
- Wolałabym nie dopuścić do takiej sytuacji. To ja mam chronić twój tyłek, nie go oszpecać. - odpowiedziała, próbując zakryć gdzieś niedogodność faktu, że mogłaby wpakować się w takie tarapaty, że ktoś musiałby się dla niej poświęcać. Zwłaszcza, jeśli chodziło o osłonienie własnym ciałem. Inaczej sprawa się przedstawiała, gdyby to było użycie jakiejś techniki ochronnej czy kontrującej atak. Jednak nie wyobrażała sobie, by ktoś aż tak się poświęcał. Szczególnie Kisho.
Roześmiała się, tak szczerze i pogodnie. Wypity alkohol pozbawił ją sztywnych hamulców, chociaż przy Kyuzazame i tak jakoś szczególnie ich nie miała.
- Hej, to one zaczepiają mnie! - zaprotestowała z rozbawieniem, bo jak to tak, żeby teraz cała wina zleciała na nią. Toż białowłosa była ofiarą całego zajścia. Dzieciak miał szczęście, że mu porządnie nie przyfasoliła. No i sam Kisho też nieco załagodził sprawę. No i... w sumie... gdyby nie to zdarzenie, to pewnie nawet nie zwróciliby na siebie uwagi. Może białowłosa siedziałaby teraz tutaj, może w pokoju, ale zapewne sama. A tak to mogła zapomnieć o otaczającym ją świecie, chociaż na jakiś czas. Stąd też momentami jej dziwne, szczeniackie zachowanie. Te, de facto, było bardziej spowodowane wypitym alkoholem, ale kto by na to zwracał aż taką uwagę. Ważne, że udało jej się zbliżyć do mężczyzny, który niczego nie podejrzewał. Do momentu, aż udało jej się naprzeć na niego tak, że zanurzyła go caluśkiego w wodzie! O, to dopiero orzeźwienie. Od razu jednak zwolniła uścisk, by nie uznał, że zamierzała go podtapiać czy coś w tym stylu i odsunęła się krok w tył, chociaż w wodzie szło to nieco oporniej. Kisho wyłonił się dość szybko, odgarniając mokre kosmyki włosów. Spodziewała się szybkie kontrataku, ale nic takiego nie nastąpiło. Stąd też nieco zdezorientowana patrzyła na niego, a on od tak, po prostu, po kilku słowach odwrócił się plecami i sięgnął po sake. Coś jej tu nie grało... słowa brzmiały dość groźnie, ale nawet się do niej nie zbliżył. Nim jednak odkryła jego postęp, ten już był zanurzony w wodzie. Ten uśmieszek mówił jej tyle, że jednak nie zrezygnował z zemsty. Jednak nie odsunęła się dalej, bo szybko poczuła uścisk jego dłoni na jej stopach. Złapała jedynie szybki wdech i po chwili znalazła się pod wodą. Bezpiecznie, tak jak zaplanował Kisho. Chcąc, nie chcąc, znalazła się trochę pod nim, jak ją tak ciągnął w swoją stronę.
Z zamkniętymi oczyma odnalazła dłońmi jego czuprynę i zaczęła poruszać nimi tak, jakby chciała je potargać pod wodą, w międzyczasie chcąc się z nim zrównać. Następnie próbowała oprzeć dłonie na dnie, jedną rękę położyła na barku towarzysza, a druga posłużyła do podtrzymania równowagi, lądując również na podłożu. W wodzie manewrowanie było powolniejsze, ale spróbowała wykorzystać swoją zwinność. Naparła na jego bark, chcąc go odwrócić i samej znaleźć się na górze. Ten zabieg wspomóc miały również stopy i druga ręka. Gdy jej się to już udało, wynurzyła się gwałtownie, ale tak, że siedziała na jego udach, również dając mu możliwość wynurzenia się i złapania oddechu. Nogi miała ugięte w kolanach, co pozwoliło jej na podniesienie tyłka. Nie chciała by ponownie poczuł się niekomfortowo, ale nie odsuwała się. Owszem, on miał taka okazję, ale i tak na niego czekała. Z przyklejonymi do twarzy włosami i kroplami wody, które spływały po niej jak szalone, oczekiwała aż się wynurzy.
- Mam cię! - krzyknęła, jeśli tylko Kisho postanowi złapać powietrze, by w tym samym czasie zanurzyć dłonie w wodzie i najzwyczajniej w świecie go ochlapać. - Szybki prysznic. Prawie jak pod małym wodospadem. - kontynuowała swoje dzieło, niesamowicie zadowolona z siebie i wyszczerzona od ucha do ucha! - O, za wypite sake! Lecisz po następne. - ochlapała go znowu, o ile nie próbował jej powstrzymać. I o ile rzeczywiście się wynurzył, bo mógł jej zrobić psikusa i pozostać w wodzie. A jak tu ochlapać w wodzie?!
- Wolałabym nie dopuścić do takiej sytuacji. To ja mam chronić twój tyłek, nie go oszpecać. - odpowiedziała, próbując zakryć gdzieś niedogodność faktu, że mogłaby wpakować się w takie tarapaty, że ktoś musiałby się dla niej poświęcać. Zwłaszcza, jeśli chodziło o osłonienie własnym ciałem. Inaczej sprawa się przedstawiała, gdyby to było użycie jakiejś techniki ochronnej czy kontrującej atak. Jednak nie wyobrażała sobie, by ktoś aż tak się poświęcał. Szczególnie Kisho.
Roześmiała się, tak szczerze i pogodnie. Wypity alkohol pozbawił ją sztywnych hamulców, chociaż przy Kyuzazame i tak jakoś szczególnie ich nie miała.
- Hej, to one zaczepiają mnie! - zaprotestowała z rozbawieniem, bo jak to tak, żeby teraz cała wina zleciała na nią. Toż białowłosa była ofiarą całego zajścia. Dzieciak miał szczęście, że mu porządnie nie przyfasoliła. No i sam Kisho też nieco załagodził sprawę. No i... w sumie... gdyby nie to zdarzenie, to pewnie nawet nie zwróciliby na siebie uwagi. Może białowłosa siedziałaby teraz tutaj, może w pokoju, ale zapewne sama. A tak to mogła zapomnieć o otaczającym ją świecie, chociaż na jakiś czas. Stąd też momentami jej dziwne, szczeniackie zachowanie. Te, de facto, było bardziej spowodowane wypitym alkoholem, ale kto by na to zwracał aż taką uwagę. Ważne, że udało jej się zbliżyć do mężczyzny, który niczego nie podejrzewał. Do momentu, aż udało jej się naprzeć na niego tak, że zanurzyła go caluśkiego w wodzie! O, to dopiero orzeźwienie. Od razu jednak zwolniła uścisk, by nie uznał, że zamierzała go podtapiać czy coś w tym stylu i odsunęła się krok w tył, chociaż w wodzie szło to nieco oporniej. Kisho wyłonił się dość szybko, odgarniając mokre kosmyki włosów. Spodziewała się szybkie kontrataku, ale nic takiego nie nastąpiło. Stąd też nieco zdezorientowana patrzyła na niego, a on od tak, po prostu, po kilku słowach odwrócił się plecami i sięgnął po sake. Coś jej tu nie grało... słowa brzmiały dość groźnie, ale nawet się do niej nie zbliżył. Nim jednak odkryła jego postęp, ten już był zanurzony w wodzie. Ten uśmieszek mówił jej tyle, że jednak nie zrezygnował z zemsty. Jednak nie odsunęła się dalej, bo szybko poczuła uścisk jego dłoni na jej stopach. Złapała jedynie szybki wdech i po chwili znalazła się pod wodą. Bezpiecznie, tak jak zaplanował Kisho. Chcąc, nie chcąc, znalazła się trochę pod nim, jak ją tak ciągnął w swoją stronę.
Z zamkniętymi oczyma odnalazła dłońmi jego czuprynę i zaczęła poruszać nimi tak, jakby chciała je potargać pod wodą, w międzyczasie chcąc się z nim zrównać. Następnie próbowała oprzeć dłonie na dnie, jedną rękę położyła na barku towarzysza, a druga posłużyła do podtrzymania równowagi, lądując również na podłożu. W wodzie manewrowanie było powolniejsze, ale spróbowała wykorzystać swoją zwinność. Naparła na jego bark, chcąc go odwrócić i samej znaleźć się na górze. Ten zabieg wspomóc miały również stopy i druga ręka. Gdy jej się to już udało, wynurzyła się gwałtownie, ale tak, że siedziała na jego udach, również dając mu możliwość wynurzenia się i złapania oddechu. Nogi miała ugięte w kolanach, co pozwoliło jej na podniesienie tyłka. Nie chciała by ponownie poczuł się niekomfortowo, ale nie odsuwała się. Owszem, on miał taka okazję, ale i tak na niego czekała. Z przyklejonymi do twarzy włosami i kroplami wody, które spływały po niej jak szalone, oczekiwała aż się wynurzy.
- Mam cię! - krzyknęła, jeśli tylko Kisho postanowi złapać powietrze, by w tym samym czasie zanurzyć dłonie w wodzie i najzwyczajniej w świecie go ochlapać. - Szybki prysznic. Prawie jak pod małym wodospadem. - kontynuowała swoje dzieło, niesamowicie zadowolona z siebie i wyszczerzona od ucha do ucha! - O, za wypite sake! Lecisz po następne. - ochlapała go znowu, o ile nie próbował jej powstrzymać. I o ile rzeczywiście się wynurzył, bo mógł jej zrobić psikusa i pozostać w wodzie. A jak tu ochlapać w wodzie?!
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Potrafili sobie nawzajem dokuczać i dogryzać przy odpowiedniej okazji. Wszystko to oczywiście zawsze w żartobliwym tonie i czysto skierowane na dobrą zabawę, ku uciesze obojga. Miało to także formę rywalizacji, gdyż niemal na zmianę próbowali w jakiś sposób dogryźć tej drugiej osobie. Wepchnięcie pod wodę było właśnie częścią tego wszystkiego. Jednakże, Kisho nie spodziewał się, ze wszystko ponownie obróci się przeciw niemu i suma summarum wyjdzie na straconej pozycji.
Nikusui znalazła się w wodzie, zgodnie z zamierzonym planem, lecz momentalnie obmyśliła i zrealizowała kontrę. Uczepiła się ciała chłopaka, odwróciła nimi, tak, że sama była teraz nad Kisho i jeszcze przez moment przytrzymała w wodze. Na dodatek, gdy tylko Kisho wyszedł na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza, został ochlapany wodą. Automatycznie zamkną oczy i odwrócił głowę w przeciwnym kierunku, krzyczą c uśmiechem - Dobra, dobra! Poddaję się. - Ogłosił kapitulację, choć ponownie zapragnął zemsty. Może tym razem lekkie podtapianko? - Ej no przecież się poddałem! - zawtórował, gdy następne kropelki wody uderzyły go w okolicach głowy. Trochę na oślep wyszukał jej donie i chwycił je za nadgarstki. Nareszcie miał chwilę spokoju.
Ta chwila sprawiła, że pojął, w jakiej sytuacji się znajduje. Siedziała na nim. Cała mokra, z ręcznikiem tak wilgotnym i przemoczonym, że niemal tworzył jej drugą skórę, tym samym ukazując pełne kształty jej kobiecego ciała. Kisho musiał przyznać, że była piękna. Zabójczo piękna, seksowna i niebezpieczna. Głęboko wpatrywał się w jej oczy. Te także miały w sobie coś pociągającego. Zieleń i szarość, niby w ciemnej tonacji, a przykuwały wzrok chłopaka. Hipnotyzowały go. O dziwo nie odczuwał już nieśmiałości czy zawstydzenia. Wręcz przeciwnie. Było mu lepiej, przyjemniej, gdy znalazł się tak blisko niej, a pewna część jego ciała ochoczo mogła to potwierdzić. Kisho jednak niespecjalnie się tym przejmował. Być może rzeczywiście był w jakiś sposób zahipnotyzowany albo po prostu krążący w żyłach alkohol odciął go od niewygodnych myśli.
- Do twarzy ci z tą wodą - rzucił bez zastanowienia, przyglądając się, jak jedna z kropelek spływa z jej czoła, przemyka wzdłuż noska i mijając usta, zawisa pod brodą, po czym spada wprost na ręcznik. - To co, mam skoczyć po kolejną butelkę? - spytał szybko, mając w głowie zamysł całego planu, który choćby na chwilę zapewni mu zwycięstwo w ich grze. Mianowicie, jeśli tylko usłyszy odpowiedź twierdzącą, to zbliży się do białowłosej, łapiąc tym samym solidny kontakt z podłogą, o którą mocno zaprze się stopami. Szybko puści jej nadgarstki, by móc mocno objąć ją w talii i szybko podniesie całe ciało, wystrzeliwując ją tym samym za siebie, wprost na środek basenu. Po tym numerze, o ile będzie w stanie, bo wiadomo, że Nikusui może w każdej chwili ponownie obrócić jego zamysły w piach, wyjdzie z wody i wedle woli towarzyszki przyniesie im rozweselającego napoju. Chociaż jak już ma się fatygować i opuszczać takie ciepłe wody, to może dla własnej rekompensaty weźmie od razu dwie butelczyny trunku? W sumie, czemu by nie? - Zaraz wracam! - krzyknął w wyjściu, chociaż i tak nie oglądał się za siebie i nie wiedział, czy Nikusui zdążyła się wyłonić z wody.
Nikusui znalazła się w wodzie, zgodnie z zamierzonym planem, lecz momentalnie obmyśliła i zrealizowała kontrę. Uczepiła się ciała chłopaka, odwróciła nimi, tak, że sama była teraz nad Kisho i jeszcze przez moment przytrzymała w wodze. Na dodatek, gdy tylko Kisho wyszedł na powierzchnię, by zaczerpnąć powietrza, został ochlapany wodą. Automatycznie zamkną oczy i odwrócił głowę w przeciwnym kierunku, krzyczą c uśmiechem - Dobra, dobra! Poddaję się. - Ogłosił kapitulację, choć ponownie zapragnął zemsty. Może tym razem lekkie podtapianko? - Ej no przecież się poddałem! - zawtórował, gdy następne kropelki wody uderzyły go w okolicach głowy. Trochę na oślep wyszukał jej donie i chwycił je za nadgarstki. Nareszcie miał chwilę spokoju.
Ta chwila sprawiła, że pojął, w jakiej sytuacji się znajduje. Siedziała na nim. Cała mokra, z ręcznikiem tak wilgotnym i przemoczonym, że niemal tworzył jej drugą skórę, tym samym ukazując pełne kształty jej kobiecego ciała. Kisho musiał przyznać, że była piękna. Zabójczo piękna, seksowna i niebezpieczna. Głęboko wpatrywał się w jej oczy. Te także miały w sobie coś pociągającego. Zieleń i szarość, niby w ciemnej tonacji, a przykuwały wzrok chłopaka. Hipnotyzowały go. O dziwo nie odczuwał już nieśmiałości czy zawstydzenia. Wręcz przeciwnie. Było mu lepiej, przyjemniej, gdy znalazł się tak blisko niej, a pewna część jego ciała ochoczo mogła to potwierdzić. Kisho jednak niespecjalnie się tym przejmował. Być może rzeczywiście był w jakiś sposób zahipnotyzowany albo po prostu krążący w żyłach alkohol odciął go od niewygodnych myśli.
- Do twarzy ci z tą wodą - rzucił bez zastanowienia, przyglądając się, jak jedna z kropelek spływa z jej czoła, przemyka wzdłuż noska i mijając usta, zawisa pod brodą, po czym spada wprost na ręcznik. - To co, mam skoczyć po kolejną butelkę? - spytał szybko, mając w głowie zamysł całego planu, który choćby na chwilę zapewni mu zwycięstwo w ich grze. Mianowicie, jeśli tylko usłyszy odpowiedź twierdzącą, to zbliży się do białowłosej, łapiąc tym samym solidny kontakt z podłogą, o którą mocno zaprze się stopami. Szybko puści jej nadgarstki, by móc mocno objąć ją w talii i szybko podniesie całe ciało, wystrzeliwując ją tym samym za siebie, wprost na środek basenu. Po tym numerze, o ile będzie w stanie, bo wiadomo, że Nikusui może w każdej chwili ponownie obrócić jego zamysły w piach, wyjdzie z wody i wedle woli towarzyszki przyniesie im rozweselającego napoju. Chociaż jak już ma się fatygować i opuszczać takie ciepłe wody, to może dla własnej rekompensaty weźmie od razu dwie butelczyny trunku? W sumie, czemu by nie? - Zaraz wracam! - krzyknął w wyjściu, chociaż i tak nie oglądał się za siebie i nie wiedział, czy Nikusui zdążyła się wyłonić z wody.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Nie potrafiła sobie tego odmówić. Sytuację miała do tego idealną i nie można było jej od tak przegapić. Nawet, jeśli było to głupie chlapanie wodą. Oj, parę kropel przecież nikomu jeszcze krzywdy nie zrobiło. I tak byli cali mokrzy, z poprzylepianymi do ciała i twarzy włosami. Chociaż jej były wysoko upięte spinką, to i tak część kosmyków oblepiała jej skronie, policzki czy szyję. No, ale najważniejsze było to, że świetnie się bawiła. Już nawet pomijając fakt, że udało jej się przeskoczyć na wygraną pozycję. To tak naprawdę było teraz mało ważne, kiedy po prostu, najzwyczajniej w świecie, cieszyła się towarzystwem Kisho. Ten z kolei, poddając się, musiał w końcu powstrzymać Nikusui przed kolejnym "atakowaniem go", bo najwyraźniej dziewczyna nie miała dość, mimo jego kapitulacji. Stąd też, nic dziwnego, że wyszukał jej nadgarstki, łapiąc za nie i unieruchamiając ją w ten sposób. Właśnie w tym momencie na niego spojrzała, bo już odwrócił głowę w jej stronę. Sytuacja nieco dwuznaczna, ale które z nich teraz odbierałoby to w ten sposób? Może też dlatego, że siedziała na jego udach, jednak bliżej kolan, niżeli jego klatki piersiowej, to nie zorientowała się, że nie tylko jego uśmiech świadczy o tym, że cieszy się jej obecnością. Zwłaszcza, tak bliską.
- Mówiłam ci, że jestem jak ryba w wodzie. Tylko bez łusek. - powiedziała, szczerząc się od ucha do ucha do mężczyzny. No cóż, rzeczywiście woda była jej żywiołem. Nie tak dosłownie, bo tak po prawdzie bardziej rozwinęła raiton, jeśli mowa o technikach, ale nie zmieniało to faktu, że zażywając takich kąpieli, czuła się wyjątkowo dobrze. Dziś szczególnie. Pewnie też dlatego zapomniała o tym, że mogłaby dalej próbować walczyć i chlapać Kisho, tylko zamiast tego, poddała się jego interwencji. I szybko to się na niej zemściło! Wystarczyło, że pokiwała ochoczo głową na propozycję, by przyniósł kolejną buteleczkę sake, a już po chwili jej nadgarstki zostały uwolnione, ale nim się zorientowała, co może stać się dalej, już nie miała styczności z podłożem. Jedynie z Kisho, co akurat było miłe.
- Co ty... - urwała, bo nim dokończyła, już była w powietrzu! Normalnie wrzucił ją do wody niczym taką złapaną niechcący rybkę! Ponownie cała się w niej zanurzyła, wcześniej zamykając oczy. Nie szamotała się jednak. Zamiast tego spokojnie pomenewrowała, przytrzymując jedną dłonią ręcznik, by ten przypadkowo się z niej nie osunął.
- Leć, póki nie mam ochoty się jeszcze zemciś. Znaczny zemścić! - jej głos miał brzmieć poważnie, ale uniesione kąciki ust nie pozwalały, by brzmiała choć trochę groźnie. No i wypity alkohol też nie dodawał barwie jej głosu powagi, a jedynie przysparzał problem w postaci przejęzyczenia, co spowodowało, że cała wypowiedź białowłosej była raczej śmieszna, niżeli groźna. Odprowadziła jeszcze Kisho wzrokiem, wytykając mu przy okazji język, usadzając się bliżej brzegu i poprawiając ręcznik. Pozostało jej poczekać, aż wróci. O ile w tym biegu nie zgubi swojej "garderoby". Poza tym, różnie mógł zostać przyjęty, szczególne taki mokry i biegający po budynku. Raczej wątpiła, żeby się teraz przebierał. Jednak ta opcja w biegającym Kyuzazame, przemoczonym w każdym calu, przytrzymującego sobie ręcznik i poszukującego sake, byłaby mocno zabawna. Ona już to widziała oczyma wyobraźni!
- Mówiłam ci, że jestem jak ryba w wodzie. Tylko bez łusek. - powiedziała, szczerząc się od ucha do ucha do mężczyzny. No cóż, rzeczywiście woda była jej żywiołem. Nie tak dosłownie, bo tak po prawdzie bardziej rozwinęła raiton, jeśli mowa o technikach, ale nie zmieniało to faktu, że zażywając takich kąpieli, czuła się wyjątkowo dobrze. Dziś szczególnie. Pewnie też dlatego zapomniała o tym, że mogłaby dalej próbować walczyć i chlapać Kisho, tylko zamiast tego, poddała się jego interwencji. I szybko to się na niej zemściło! Wystarczyło, że pokiwała ochoczo głową na propozycję, by przyniósł kolejną buteleczkę sake, a już po chwili jej nadgarstki zostały uwolnione, ale nim się zorientowała, co może stać się dalej, już nie miała styczności z podłożem. Jedynie z Kisho, co akurat było miłe.
- Co ty... - urwała, bo nim dokończyła, już była w powietrzu! Normalnie wrzucił ją do wody niczym taką złapaną niechcący rybkę! Ponownie cała się w niej zanurzyła, wcześniej zamykając oczy. Nie szamotała się jednak. Zamiast tego spokojnie pomenewrowała, przytrzymując jedną dłonią ręcznik, by ten przypadkowo się z niej nie osunął.
- Leć, póki nie mam ochoty się jeszcze zemciś. Znaczny zemścić! - jej głos miał brzmieć poważnie, ale uniesione kąciki ust nie pozwalały, by brzmiała choć trochę groźnie. No i wypity alkohol też nie dodawał barwie jej głosu powagi, a jedynie przysparzał problem w postaci przejęzyczenia, co spowodowało, że cała wypowiedź białowłosej była raczej śmieszna, niżeli groźna. Odprowadziła jeszcze Kisho wzrokiem, wytykając mu przy okazji język, usadzając się bliżej brzegu i poprawiając ręcznik. Pozostało jej poczekać, aż wróci. O ile w tym biegu nie zgubi swojej "garderoby". Poza tym, różnie mógł zostać przyjęty, szczególne taki mokry i biegający po budynku. Raczej wątpiła, żeby się teraz przebierał. Jednak ta opcja w biegającym Kyuzazame, przemoczonym w każdym calu, przytrzymującego sobie ręcznik i poszukującego sake, byłaby mocno zabawna. Ona już to widziała oczyma wyobraźni!
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Rozweselony sytuacją, jak i przejęzyczeniem Nikusui, które dotarło do jego uszu w momencie opuszczania pomieszczenia, wybiegł z kąpieliska i pokierował się w stronę szatni. Następnie obrał kurs na wyjście. Zatrzymał się dopiero mniej więcej w połowie korytarza prowadzącego, o ile dobrze pamiętał, do recepcji. Albo ich własnego pokoiku? No nieważne. W każdym razie się zatrzymał i to nie bez powodu. Część jego mózgu, ta nadal świadoma sytuacji, zaalarmowała, że coś jest nie tak i rzeczywiście miała prawdę. Chłopak wypadł z łaźni w samym ręczniku, czyli prawie goły. Co więcej, nadal ściekała z niego woda, o czym świadczyły kropelki i ślady stóp na podłodze, jakie po sobie zostawił. Skrzywił się nieco na widok mokrej posadzki. Zdawał sobie sprawę, że powinien za sobą posprzątać. Przynajmniej tak by wypadało. Przeczłapał w miarę ostrożnie, by też przypadkiem nie narobić sobie więcej problemów, z powrotem do szatni. Musiał się przecież nieco ogarnąć, nim znowu pobiegnie po alkohol. Wygrzebał kilka ręczników, identycznych z tym, który sam miał na sobie. Innych i tak nie było, ale to zbędny szczegół. Wytarł się, na tyle ile pozwalała mu jego alkoholowa niezdarność, jedynie wkładając odrobinę więcej wysiłku w osuszenie włosów. Te i tak pozostały wilgotne, ale teraz przynajmniej nie spływała z nich woda. Po osuszeniu założył na siebie spodenki i bluzkę. Miał tylko coś zabrać i wrócić, więc nie było sensu zakładać wszystkiego. Następnie zabrał się za wytarcie korytarza. W tym celu najpierw rozglądnął się, czy aby na pewno jest sam - o dziwo jakoś chwilę temu, będąc w samym ręczniku się tym nie przejmował - i wrzucił na podłogę dwa, w miarę suche ręczniki, których wcześniej użył na własne ciało. Sprawa była banalnie prosta. Jeden ręcznik na jedną nogę - nie trzeba więc tłumaczyć, w jaki sposób zamierzał posprzątać. W truchcie przetarł cały ślad dwukrotnie, najpierw w jedną stronę, a później w powrotną, tak by mieć pewność. Spojrzał jeszcze nieco pod kątem na podłogę, by dostrzec ewentualne pominięte miejsca. Zdawało mu się, że jest idealnie, więc czym prędzej wrzucił ręczniki za drzwi i w końcu pognał po trunek.
- Jedną. Nie. Dwie butelki sake. - rzucił, gdy tylko znalazł kogoś z obsługi. - Jeśli można - dodał, chcąc wyjść na uprzejmego. Trafił na młodego, przynajmniej z wyglądu, młodszego od siebie mężczyznę. Na jego twarzy było widać zmęczenie, jakoby właśnie odwalił kawał ciężkiej pracy i najchętniej poszedł już spać. W odpowiedzi na prośbę spojrzał na Kisho pustym wzrokiem i kiwnął głową.
- Zaraz - mruknął, jakby z niezadowoleniem i nieśpiesznie, naprawdę NIEŚPIESZNIE, poszedł po trunek. Nie było go pięć minut, może więcej i w końcu się pojawił. Wracał w iście żółwim tempie, jakby pracował tutaj za karę. - Proszę... - Podał, wyraźnie od niechcenia dwie zakorkowane buteleczki i odszedł, ziewając i mamrocząc coś pod nosem.
Kisho jedynie odprowadził go wzrokiem i wzruszył ramionami. Dziwny - pomyślał i obrócił się na pięcie. Stracił sporo czasu, najpierw na wysuszeniu się, później na sprzątaniu i jeszcze na czekaniu. Nikusui zapewne go zabije, za tę zwłokę, albo – co gorsza – zgotuje mu piekło i wymyśli coś gorszego niż podtapianie.
W pośpiechu wparował do przebieralni, uprzednio wchodząc nie w te drzwi, co trzeba. Trafił do damskiej części. Szybko jednak zauważył różnicę i brak stosu ręczników, jakie po sobie zostawił. We właściwej części, niemal bez zatrzymywania zrzucił z siebie wszystko i opatulił się ręcznikiem. Śpieszyło mu się jak diabli.
- Jestem! - krzyknął przeciągle, zanim jeszcze zjawił się w salce, w której pozostawił Nikusui. Ciekaw był, co go czeka, albo czy przypadkiem nie zaczęła go już gdzieś szuka. - Pacz! - rzucił z uśmiechem, pokazując nie jedną, a dwie buteleczki pełne alkoholu. Chciał tym faktem nieco udobruchać towarzyszkę, za ociąganie się i, jeśli nic nieoczekiwanego nie miało miejsca - przecież mogła jedynie czekać przy drzwiach, by zgotować mu niespodziankę na wejściu - wskoczył do wody, uważając by nie rozbić naczyń.
- Jedną. Nie. Dwie butelki sake. - rzucił, gdy tylko znalazł kogoś z obsługi. - Jeśli można - dodał, chcąc wyjść na uprzejmego. Trafił na młodego, przynajmniej z wyglądu, młodszego od siebie mężczyznę. Na jego twarzy było widać zmęczenie, jakoby właśnie odwalił kawał ciężkiej pracy i najchętniej poszedł już spać. W odpowiedzi na prośbę spojrzał na Kisho pustym wzrokiem i kiwnął głową.
- Zaraz - mruknął, jakby z niezadowoleniem i nieśpiesznie, naprawdę NIEŚPIESZNIE, poszedł po trunek. Nie było go pięć minut, może więcej i w końcu się pojawił. Wracał w iście żółwim tempie, jakby pracował tutaj za karę. - Proszę... - Podał, wyraźnie od niechcenia dwie zakorkowane buteleczki i odszedł, ziewając i mamrocząc coś pod nosem.
Kisho jedynie odprowadził go wzrokiem i wzruszył ramionami. Dziwny - pomyślał i obrócił się na pięcie. Stracił sporo czasu, najpierw na wysuszeniu się, później na sprzątaniu i jeszcze na czekaniu. Nikusui zapewne go zabije, za tę zwłokę, albo – co gorsza – zgotuje mu piekło i wymyśli coś gorszego niż podtapianie.
W pośpiechu wparował do przebieralni, uprzednio wchodząc nie w te drzwi, co trzeba. Trafił do damskiej części. Szybko jednak zauważył różnicę i brak stosu ręczników, jakie po sobie zostawił. We właściwej części, niemal bez zatrzymywania zrzucił z siebie wszystko i opatulił się ręcznikiem. Śpieszyło mu się jak diabli.
- Jestem! - krzyknął przeciągle, zanim jeszcze zjawił się w salce, w której pozostawił Nikusui. Ciekaw był, co go czeka, albo czy przypadkiem nie zaczęła go już gdzieś szuka. - Pacz! - rzucił z uśmiechem, pokazując nie jedną, a dwie buteleczki pełne alkoholu. Chciał tym faktem nieco udobruchać towarzyszkę, za ociąganie się i, jeśli nic nieoczekiwanego nie miało miejsca - przecież mogła jedynie czekać przy drzwiach, by zgotować mu niespodziankę na wejściu - wskoczył do wody, uważając by nie rozbić naczyń.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Zdecydowania białowłosa chciałaby zobaczyć równie mocno biegającego w samym ręczniku przemoczonego Kisho, jak i tego, który zrobił ze swoich stóp prowizoryczne wycieraczki. Oby dwa widoki musiały być komiczne. Zwłaszcza według Nikusui, która procenty zaczęła już dosadniej odczuwać. Minusem sytuacji było to, że tak czy siak, nie wiedziała na jaki pomysł posprzątania po sobie wpadł jej towarzysz, więc ograniczyła swe wyobrażenia do biegania w samym ręczniku. I czekała, bo cóż więcej pozostało jej robić?
Mogłaby przysiąść, że jeszcze chwila i może by zasnęła. Cieplutka, relaksacyjna kąpiel, cisza, procenty we krwi. Wszystko wpływało na to, że oczy chętniej się zamykały, zwłaszcza, gdy nie miała towarzystwa. Bo jej kompan jakoś długo nie wracał! Może się rozmyślił? Może to sake, to tylko wymówka na ucieczkę? Nie... niemożliwe. Nie podkuliłby ogona i nie odszedł tak bez słowa. Na pewno się z nią droczy i trenuje jej cierpliwość! No niedoczekanie. O dziwo jednak nie tworzyła w swojej głowie jakiś planów zemsty, mimo swoich zapowiedzi. Ta chwila samotności nieco ją rozleniwiła. I chyba nawet w odpowiednim momencie pojawił się Kisho, bo powoli zaczynała relaksować się na tyle, że oddałaby się w objęcia Morfeusza.
- Przez chwilę myślałam, że się rozmyśliłeś i mnie tu zostawiłeś. - mruknęła z lekkim uśmiechem, którego i tak przez wszechobecną parę nie było za bardzo widać. Przynajmniej nie w momencie, kiedy Kyuzazame nie był w wodzie. Jednakże zgodnie z jego prośba, otworzyła oczy i zerknęła na niego, widząc nie jedną, a dwie butelki sake. No, przynajmniej się zabezpieczył, ale jak wypiją to wszystko, to nie wiadomo, kto kogo będzie prowadził do pokoju.
Nie tracąc czasu, Kisho postanowił znowu dołączyć do białowłosej i wskoczył do wody. W sumie, skoro były dwie buteleczki, to wychodziło po jednej na głowę! Szaleństwo.
- Przemyślałeś sprawę, rozsądnie. - pochwaliła go, kiwając głową z aprobatą i nie czekając na jego ruch, wzięła od niego jedną butelkę z trunkiem.
- Zatrzymała cię ładna pani recepcjonistka? - zapytała z krzywym uśmiechem, ale nie było w tym żadnych złośliwości. Ot, bardziej taki mały pstryczek. W końcu, jeśli naprawdę wybiegł mokry w ręczniku, to nie dało się nie zwrócić na niego uwagi. Zresztą, na pewno budził zainteresowanie płci przeciwnej, więc co dopiero w takim negliżu! - Nie zmarzło ci to i owo? - zagaiła ponownie, tym razem z rozbawieniem. Nie sądziła, by serio się wycierał, ubierał i potem znowu rozbierał. Chociaż... może dlatego tyle go nie było? Nie no, to byłaby strata czasu! Kto by myślał o ubieraniu się, skoro za chwilę i tak musiałby te ciuchy zrzucić. A jej pytanie było uzasadnione. Wyszedł w bardzo ciepłej wody, mógł biec, to mogło mu się zrobić zimno. Mokry ręcznik raczej nie chronił przed zmianą temperatur, szczególnie tak nagłą. No, oczywiście teraz Kisho miał okazję ponownie się ogrzać, nie tylko dzięki ciepłej kąpieli, ale również poprzez wypicie kolejnej porcji alkoholu. Toż Nikusui już się za to zabierała, bo otworzyła buteleczkę (o ile była zamknięte) i lekko stuknęła nią w tą, którą trzymał błękitnooki. Od, taki niemy toast. Po tym, oczywiście czekając na Kisho, białowłosa wypiła parę niedużych łyków sake, ponownie pozwalając by rozgrzał jej gardło, docierając coraz dalej. Jej policzki były już mocno zarumienione, a spojrzenie przymglone. Czuła się jednak dobrze, nie była upojona na tyle, by przywitać się z łóżkiem.
Mogłaby przysiąść, że jeszcze chwila i może by zasnęła. Cieplutka, relaksacyjna kąpiel, cisza, procenty we krwi. Wszystko wpływało na to, że oczy chętniej się zamykały, zwłaszcza, gdy nie miała towarzystwa. Bo jej kompan jakoś długo nie wracał! Może się rozmyślił? Może to sake, to tylko wymówka na ucieczkę? Nie... niemożliwe. Nie podkuliłby ogona i nie odszedł tak bez słowa. Na pewno się z nią droczy i trenuje jej cierpliwość! No niedoczekanie. O dziwo jednak nie tworzyła w swojej głowie jakiś planów zemsty, mimo swoich zapowiedzi. Ta chwila samotności nieco ją rozleniwiła. I chyba nawet w odpowiednim momencie pojawił się Kisho, bo powoli zaczynała relaksować się na tyle, że oddałaby się w objęcia Morfeusza.
- Przez chwilę myślałam, że się rozmyśliłeś i mnie tu zostawiłeś. - mruknęła z lekkim uśmiechem, którego i tak przez wszechobecną parę nie było za bardzo widać. Przynajmniej nie w momencie, kiedy Kyuzazame nie był w wodzie. Jednakże zgodnie z jego prośba, otworzyła oczy i zerknęła na niego, widząc nie jedną, a dwie butelki sake. No, przynajmniej się zabezpieczył, ale jak wypiją to wszystko, to nie wiadomo, kto kogo będzie prowadził do pokoju.
Nie tracąc czasu, Kisho postanowił znowu dołączyć do białowłosej i wskoczył do wody. W sumie, skoro były dwie buteleczki, to wychodziło po jednej na głowę! Szaleństwo.
- Przemyślałeś sprawę, rozsądnie. - pochwaliła go, kiwając głową z aprobatą i nie czekając na jego ruch, wzięła od niego jedną butelkę z trunkiem.
- Zatrzymała cię ładna pani recepcjonistka? - zapytała z krzywym uśmiechem, ale nie było w tym żadnych złośliwości. Ot, bardziej taki mały pstryczek. W końcu, jeśli naprawdę wybiegł mokry w ręczniku, to nie dało się nie zwrócić na niego uwagi. Zresztą, na pewno budził zainteresowanie płci przeciwnej, więc co dopiero w takim negliżu! - Nie zmarzło ci to i owo? - zagaiła ponownie, tym razem z rozbawieniem. Nie sądziła, by serio się wycierał, ubierał i potem znowu rozbierał. Chociaż... może dlatego tyle go nie było? Nie no, to byłaby strata czasu! Kto by myślał o ubieraniu się, skoro za chwilę i tak musiałby te ciuchy zrzucić. A jej pytanie było uzasadnione. Wyszedł w bardzo ciepłej wody, mógł biec, to mogło mu się zrobić zimno. Mokry ręcznik raczej nie chronił przed zmianą temperatur, szczególnie tak nagłą. No, oczywiście teraz Kisho miał okazję ponownie się ogrzać, nie tylko dzięki ciepłej kąpieli, ale również poprzez wypicie kolejnej porcji alkoholu. Toż Nikusui już się za to zabierała, bo otworzyła buteleczkę (o ile była zamknięte) i lekko stuknęła nią w tą, którą trzymał błękitnooki. Od, taki niemy toast. Po tym, oczywiście czekając na Kisho, białowłosa wypiła parę niedużych łyków sake, ponownie pozwalając by rozgrzał jej gardło, docierając coraz dalej. Jej policzki były już mocno zarumienione, a spojrzenie przymglone. Czuła się jednak dobrze, nie była upojona na tyle, by przywitać się z łóżkiem.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Niezatrzymany przez żadną niespodziankę - o dziwo - wskoczył do basenu. Relaks, jaki fundowała łaźnia, to było coś, o czym Kisho szybko nie zapomni i z całą pewnością zechce całkiem niebawem powtórzyć. I nie chodziło tutaj akurat o towarzystwo i dobrą zabawę, choć te cenił jeszcze bardziej. Jak dotąd nie miał wielkiej styczności z łaźniami czy gorącymi źródłami. Nie miał albo dokładniej, nie marnował czasu na takie miejsca. Uważał je za zbędne. No bo co? Odrobina ciepłej wody... Co w tym takiego interesującego? Ano teraz już wiedział. Poznał wszelkie plusy związane z kąpielami i musiał przyznać, że spodobało mu się to. Odpoczynek i relaks, czyli dwie istotne czynności, które pomijał w swoim życiu, tutaj wreszcie dały o sobie znać. Rozleniwiał się przy tym, to fakt, ale czasem dobrze jest odpłynąć myślami w dal, dać się ponieść chwili i zapomnieć o wszystkim. Nieprawdaż?
- Serio? - spytał, przechylając głowę w bok i przyglądając się towarzyszce. - Jakże bym mógł. - Toć obiecał, że zaraz wróci i to z trunkiem. Troszkę mu się przeciągło, ale obietnicy dotrzymał.
Widząc łapczywe rączki Nikusui, kierujące się na jedną z buteleczek, uśmiechnął się lekko i dobrowolnie oddał naczynie. Każdy miał swoją „małą porcję", więc nie musieli się bić o alkohol. Poza tym, jeśliby potrzebowali więcej, to co za problem znowu przelecieć się przez pół ośrodka po kolejne dwie buteleczki sake? Żaden! No może oboje mieliby trudności z poruszaniem się w linii prostej i ogólnymi zawirowaniami w głowie, ale oni by mieli sobie nie dać rady? Oni?!? No dajcie spokój. Przecież cały czas wyglądają na trzeźwych. Chyba...
- Ładna pani recepcjonistka - powtórzył po towarzyszce, uśmiechając się coraz to bardziej przy każdym kolejnym wypowiedzianym słowie. No tak, ta jego ładna pani, rzeczywiście robiła wrażenie, ale chyba nie takie, jakie wyobrażała sobie Nikusui. Chociaż, gdyby zamienili się miejscami i to ona natrafiła na tego samego mężczyznę co Kisho, to kto wie, może by się jej podobał? Kto wie. Kisho nie gustuje w tej płci, toteż wypowiadać się nie będzie. - No powiedzmy, że tak właśnie było - dodał rozśmieszony całkowicie.
Usytuował się obok Nikusui, przodem do zewnętrznej strony basenu. Nie krępował się już, bo jakby nie patrzeć nie było już czym. Wybrał takie usytuowanie, bo tak było mu wygodniej. Mógł zaprzeć się rękoma, oprzeć o przedramiona i w każdej chwili odłożyć i zabrać swoje sake, bez zbędnego poruszania się.
Popijał pierwsze łyki trunku, gdy Nikusui zadała mu kolejne pytanie. Gorzki smak przepływający przez jego usta nieco wykrzywił jego twarz. Jakby się mogło spodziewać, nie zrozumiał, o co dokładnie chodziło białowłosej i nie znalazł w jej słowach żadnego podtekstu. Nie pierwszy raz zresztą.
- Przy tobie to niemożliwe - odpowiedział, powoli odsuwając od ust szkło i kładąc je na podłodze. Miał na myśli to, że znajdując się przy niej, to znaczy w ciepłej wodzie, nie ma szans, by odczuł jakiekolwiek zimno, a że mogło to zabrzmieć dwojako to już inna sprawa. Zresztą panna białowłosa także nie musiała od razu doszukiwać się dwuznaczności.
- Powiedz mi - zaczął po chwili, obracając się do niej bokiem i podpierając szczękę dłonią. - Potrafiłabyś zrezygnować z bycia kunoichi i... - Musiał przerwać, by zastanowić się nad odpowiednim doborem słów. - Zatrzymać się gdzieś na stałe? Z dala od rozlewu krwi... Problemów... - Kisho już nie raz miał tę rozterkę. Pytania, czy ta cała ścieżka ninja, ten sens bycia żołnierzem, czasem nawet zabójcą i wojownikiem, ma jakikolwiek sens. Czy to wszystko ma drugie dno? Shinobich z latami zaczęło przybywać na świecie, wraz z tym rosła ilość zdolnych do walki, bo wiadomo, że w większej mierze wszystkie techniki, jakie wymyślono i których uczy się każdy ninja, skuteczne są jedynie w zabijaniu, w niczym innym. Większa ilość żołnierzy przenosiła się na częstotliwość występowania wojen. Taka była prawda. Najpewniej i bez technik i umiejętności shinobi, także pojawiały się wojny, ale czy byłyby aż tak krwawe? Czy dorównywałyby wielkością tym obecnym? Tego właśnie nie wiedział. Pewny był jedynie tego, że każdy postęp wojenny, rzekomo służący dobru i obronie własnego kraju, niesie ze sobą ryzyko rozlewu krwi.
- Serio? - spytał, przechylając głowę w bok i przyglądając się towarzyszce. - Jakże bym mógł. - Toć obiecał, że zaraz wróci i to z trunkiem. Troszkę mu się przeciągło, ale obietnicy dotrzymał.
Widząc łapczywe rączki Nikusui, kierujące się na jedną z buteleczek, uśmiechnął się lekko i dobrowolnie oddał naczynie. Każdy miał swoją „małą porcję", więc nie musieli się bić o alkohol. Poza tym, jeśliby potrzebowali więcej, to co za problem znowu przelecieć się przez pół ośrodka po kolejne dwie buteleczki sake? Żaden! No może oboje mieliby trudności z poruszaniem się w linii prostej i ogólnymi zawirowaniami w głowie, ale oni by mieli sobie nie dać rady? Oni?!? No dajcie spokój. Przecież cały czas wyglądają na trzeźwych. Chyba...
- Ładna pani recepcjonistka - powtórzył po towarzyszce, uśmiechając się coraz to bardziej przy każdym kolejnym wypowiedzianym słowie. No tak, ta jego ładna pani, rzeczywiście robiła wrażenie, ale chyba nie takie, jakie wyobrażała sobie Nikusui. Chociaż, gdyby zamienili się miejscami i to ona natrafiła na tego samego mężczyznę co Kisho, to kto wie, może by się jej podobał? Kto wie. Kisho nie gustuje w tej płci, toteż wypowiadać się nie będzie. - No powiedzmy, że tak właśnie było - dodał rozśmieszony całkowicie.
Usytuował się obok Nikusui, przodem do zewnętrznej strony basenu. Nie krępował się już, bo jakby nie patrzeć nie było już czym. Wybrał takie usytuowanie, bo tak było mu wygodniej. Mógł zaprzeć się rękoma, oprzeć o przedramiona i w każdej chwili odłożyć i zabrać swoje sake, bez zbędnego poruszania się.
Popijał pierwsze łyki trunku, gdy Nikusui zadała mu kolejne pytanie. Gorzki smak przepływający przez jego usta nieco wykrzywił jego twarz. Jakby się mogło spodziewać, nie zrozumiał, o co dokładnie chodziło białowłosej i nie znalazł w jej słowach żadnego podtekstu. Nie pierwszy raz zresztą.
- Przy tobie to niemożliwe - odpowiedział, powoli odsuwając od ust szkło i kładąc je na podłodze. Miał na myśli to, że znajdując się przy niej, to znaczy w ciepłej wodzie, nie ma szans, by odczuł jakiekolwiek zimno, a że mogło to zabrzmieć dwojako to już inna sprawa. Zresztą panna białowłosa także nie musiała od razu doszukiwać się dwuznaczności.
- Powiedz mi - zaczął po chwili, obracając się do niej bokiem i podpierając szczękę dłonią. - Potrafiłabyś zrezygnować z bycia kunoichi i... - Musiał przerwać, by zastanowić się nad odpowiednim doborem słów. - Zatrzymać się gdzieś na stałe? Z dala od rozlewu krwi... Problemów... - Kisho już nie raz miał tę rozterkę. Pytania, czy ta cała ścieżka ninja, ten sens bycia żołnierzem, czasem nawet zabójcą i wojownikiem, ma jakikolwiek sens. Czy to wszystko ma drugie dno? Shinobich z latami zaczęło przybywać na świecie, wraz z tym rosła ilość zdolnych do walki, bo wiadomo, że w większej mierze wszystkie techniki, jakie wymyślono i których uczy się każdy ninja, skuteczne są jedynie w zabijaniu, w niczym innym. Większa ilość żołnierzy przenosiła się na częstotliwość występowania wojen. Taka była prawda. Najpewniej i bez technik i umiejętności shinobi, także pojawiały się wojny, ale czy byłyby aż tak krwawe? Czy dorównywałyby wielkością tym obecnym? Tego właśnie nie wiedział. Pewny był jedynie tego, że każdy postęp wojenny, rzekomo służący dobru i obronie własnego kraju, niesie ze sobą ryzyko rozlewu krwi.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Oni mogli sami dla siebie wyglądać na trzeźwych, oczywiście. Inaczej się sprawa przedstawiała w stosunku do osób trzecich, ale i to nie miało w tym momencie żadnego znaczenia. Zwłaszcza, gdy Kisho pierwszy raz zaznawał przyjemności z takich kąpieli. A Nikusui była tego częścią. W końcu to ona go na to namówiła! I jak widać, skutecznie, bo przecież tu wrócił, chociaż miał okazję zwiać. Co prawda białowłosa nie sądziła, by to było w jego stylu, ale mimo wszystko, pewności mieć nie mogła. Jednak się pojawił i to z jakim zapasem, jeszcze zaprzeczając jej słowom o ewentualnym odejściu. Na tę wzmiankę uśmiechnęła się delikatnie i skinęła lekko głową.
Zerknęła na niego nieco mrużąc swoje brwi, bo dość tajemniczo podjął i jednocześnie zakończył temat tej recepcjonistki. Dość dziwnie i niespodziewanie, na koniec po prostu się śmiejąc. Nie skomentowała jednak, a jedynie wypiła trochę alkoholu, słuchając kolejnej odpowiedzi mężczyzny. Przy niej to niemożliwe? No cóż, mogła doszukiwać się przeróżnych dwuznaczności, jak i tego, że Kisho nie odebrał jej zagadnienia jako zbereźnego. Może ta myśl sprawiła, że i ona nie doszukiwała się jakiegoś drugiego dna w tej jego wypowiedzi. W końcu miał, co z nią robić, nie? Jak nie latali z jednego miejsca w drugie, to wylegiwali się w gorącej wodzie. Niemożliwym byłoby zmarznąć. Mogłaby oczywiście dopytać, podroczyć się z nim chwilę, ale Kisho zaczął mówić dalej. Zerknęła na niego ponownie, odsuwając butelkę od ust. Ona, w przeciwieństwie do niego, siedziała oparta plecami o brzeg, z nieco ugiętymi w kolanach nogami. Obróciła głowę w bok, by było jej wygodniej na niego patrzeć i słuchać tego, co też ma jej do powiedzenia. Zresztą, i on zmienił nieco swoją pozycję, obracając się na bok, dzięki czemu ich spojrzenia się spotkały.
- Tak całkowicie zrezygnować? - zapytała, nawet jeśli doskonale wiedziała, że właśnie o to mu chodzi. Było to jednak dla niej, na ten moment, nie do wyobrażenia. - Nie. Tak myślę, że nie. - odpowiedziała, odkładając butelkę na twarde podłoże, co wymagało chwilowego manewrowania, ale się udało. - W sumie to nie miałam być kunoichi. Matka jest zielarką, bez takich umiejętności, ale się zakochała. Jednak jak się urodziłam, nie byłam spełnieniem marzeń ojca. - przerwała, uśmiechając się krzywo. Nie miała już w sobie żalu do tej sytuacji, czy do ojca. Nie tego się spodziewał, miał prawo być rozczarowany. Taki był, że nie potrafił spojrzeć głębiej, dostrzec coś, co było dla oka niewidzialne. Jednak dzięki temu ona była taka zawzięta i nie pozwalała sobie na zwątpienie w samą siebie. - Małe, blade, w ogóle go nie przypominałam. Tylko oczy mam po nim. Nie sądził, że będę potrafiła zapanować nad tym, co sam posiadał. I chyba to jego zwątpienie sprawiło, że chciałam wyprowadzić go z błędu. Nawet, jeśli już to zrobiłam, to nie chcę zmieniać tej drogi. To dlatego jestem kim jestem. I jestem tutaj. Z tobą. - powiedziała, uśmiechając się lekko. Powiedziała sporo, ale wiele jeszcze w sobie nosiła i nie chciała tego za szybko ujawniać. Przede wszystkim dlatego, by nikt nie odebrał tego jako jej słabość. Nienawidziła tego. Użalania się nad sobą. Nie chciała więc, by i ktoś inny tak odebrał to, co zdążyła przeżyć. Ona patrzyła na to inaczej. To sprawiło, że jest teraz silna i nawet jeśli wiele przed nią, to i tak daleko zaszła. Dalej, niż inni myśleli.
- Za to kiedyś myślałam o tym, by zostać w jednym miejscu. Robić dalej to, co robię, ale mieć miejsce, do którego zawsze chce się wrócić. Nie włóczyć się z miejsca na miejsca. - mruknęła, ponownie nieco się wyginając i zgarniając butelkę, która niedawno odstawiła. - No, ale nie wyszło. - dodała szybko, wzruszając ramionami, bo nie wiedziała, co dalej powiedzieć. Że miała ostać na stałe z ukochanym? Z ukochanym, którego zamordowano? To takie... sama nie wiedziała, jak to nazwać. Nie mogła jednak przeszłości zmienić, to już się stało. - A ty? Chyba wolałbyś bardziej statyczne życie, co? - zapytała z zadziornym uśmiechem, unosząc buteleczkę z sake w górę i ponownie częstując się jej zawartością. W momencie, kiedy wypowiadała to zdanie, jej nogi przesunęła się, by stopą mogła szturchnąć jego łydkę, bo prawdopodobnie w nią akurat trafiła. Bez podtekstu, od taka zaczepka. Tematy były ni to luźne, ni poważne w tym momencie. Przy takiej dawce alkoholu nic nie mogło brzmieć za bardzo poważnie, chociaż plusem było, że nie poplątał jej się znowu język! Taka passa jednak mogła zostać przerwana w niedługim czasie, bo im więcej piła, tym lepiej jej to sake wchodziło.
Zerknęła na niego nieco mrużąc swoje brwi, bo dość tajemniczo podjął i jednocześnie zakończył temat tej recepcjonistki. Dość dziwnie i niespodziewanie, na koniec po prostu się śmiejąc. Nie skomentowała jednak, a jedynie wypiła trochę alkoholu, słuchając kolejnej odpowiedzi mężczyzny. Przy niej to niemożliwe? No cóż, mogła doszukiwać się przeróżnych dwuznaczności, jak i tego, że Kisho nie odebrał jej zagadnienia jako zbereźnego. Może ta myśl sprawiła, że i ona nie doszukiwała się jakiegoś drugiego dna w tej jego wypowiedzi. W końcu miał, co z nią robić, nie? Jak nie latali z jednego miejsca w drugie, to wylegiwali się w gorącej wodzie. Niemożliwym byłoby zmarznąć. Mogłaby oczywiście dopytać, podroczyć się z nim chwilę, ale Kisho zaczął mówić dalej. Zerknęła na niego ponownie, odsuwając butelkę od ust. Ona, w przeciwieństwie do niego, siedziała oparta plecami o brzeg, z nieco ugiętymi w kolanach nogami. Obróciła głowę w bok, by było jej wygodniej na niego patrzeć i słuchać tego, co też ma jej do powiedzenia. Zresztą, i on zmienił nieco swoją pozycję, obracając się na bok, dzięki czemu ich spojrzenia się spotkały.
- Tak całkowicie zrezygnować? - zapytała, nawet jeśli doskonale wiedziała, że właśnie o to mu chodzi. Było to jednak dla niej, na ten moment, nie do wyobrażenia. - Nie. Tak myślę, że nie. - odpowiedziała, odkładając butelkę na twarde podłoże, co wymagało chwilowego manewrowania, ale się udało. - W sumie to nie miałam być kunoichi. Matka jest zielarką, bez takich umiejętności, ale się zakochała. Jednak jak się urodziłam, nie byłam spełnieniem marzeń ojca. - przerwała, uśmiechając się krzywo. Nie miała już w sobie żalu do tej sytuacji, czy do ojca. Nie tego się spodziewał, miał prawo być rozczarowany. Taki był, że nie potrafił spojrzeć głębiej, dostrzec coś, co było dla oka niewidzialne. Jednak dzięki temu ona była taka zawzięta i nie pozwalała sobie na zwątpienie w samą siebie. - Małe, blade, w ogóle go nie przypominałam. Tylko oczy mam po nim. Nie sądził, że będę potrafiła zapanować nad tym, co sam posiadał. I chyba to jego zwątpienie sprawiło, że chciałam wyprowadzić go z błędu. Nawet, jeśli już to zrobiłam, to nie chcę zmieniać tej drogi. To dlatego jestem kim jestem. I jestem tutaj. Z tobą. - powiedziała, uśmiechając się lekko. Powiedziała sporo, ale wiele jeszcze w sobie nosiła i nie chciała tego za szybko ujawniać. Przede wszystkim dlatego, by nikt nie odebrał tego jako jej słabość. Nienawidziła tego. Użalania się nad sobą. Nie chciała więc, by i ktoś inny tak odebrał to, co zdążyła przeżyć. Ona patrzyła na to inaczej. To sprawiło, że jest teraz silna i nawet jeśli wiele przed nią, to i tak daleko zaszła. Dalej, niż inni myśleli.
- Za to kiedyś myślałam o tym, by zostać w jednym miejscu. Robić dalej to, co robię, ale mieć miejsce, do którego zawsze chce się wrócić. Nie włóczyć się z miejsca na miejsca. - mruknęła, ponownie nieco się wyginając i zgarniając butelkę, która niedawno odstawiła. - No, ale nie wyszło. - dodała szybko, wzruszając ramionami, bo nie wiedziała, co dalej powiedzieć. Że miała ostać na stałe z ukochanym? Z ukochanym, którego zamordowano? To takie... sama nie wiedziała, jak to nazwać. Nie mogła jednak przeszłości zmienić, to już się stało. - A ty? Chyba wolałbyś bardziej statyczne życie, co? - zapytała z zadziornym uśmiechem, unosząc buteleczkę z sake w górę i ponownie częstując się jej zawartością. W momencie, kiedy wypowiadała to zdanie, jej nogi przesunęła się, by stopą mogła szturchnąć jego łydkę, bo prawdopodobnie w nią akurat trafiła. Bez podtekstu, od taka zaczepka. Tematy były ni to luźne, ni poważne w tym momencie. Przy takiej dawce alkoholu nic nie mogło brzmieć za bardzo poważnie, chociaż plusem było, że nie poplątał jej się znowu język! Taka passa jednak mogła zostać przerwana w niedługim czasie, bo im więcej piła, tym lepiej jej to sake wchodziło.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Spodziewał się takiej odpowiedzi. Wojownicza natura Nikusui przeważała w jej charakterze. Dodatkowo, jak już zdążył zauważyć, dziewczyna dosłownie żyła daną chwilą i nie przejmowała się zanadto tym, co było lub dopiero będzie. To dlatego najpewniej nie szuka jakiegoś swojego miejsca tylko po prostu prze naprzód. Po prosty nie na rękę jej osiadywanie. Mimo to Kisho i tak musiał zapytać, tak z ciekawości - albo raczej - by poznać inny punkt widzenia. Sam nie potrafił zdecydować. Kusi go, by naprawdę gdzieś się zaszyć, schować przed całym światem i żyć po swojemu. Ma jednak opory. Wie, że taka ucieczka niczego nie rozwiąże i nic nie zmieni. Wojny, głód, ubóstwo, śmierć i tak będą nadal się panoszyć. Aktualnie stara się temu wszystkiemu jakoś zaradzić, pomagać na tyle ile może. Po prostu działać, a nie przyglądać się z boku. Przeciwstawia się całemu złu, ale czasami ma już tego dość, a zwłaszcza gdy widzi, że mimo wszystko nadal nic się nie zmienia.
- Jeszcze nic straconego - stwierdził, przyglądając się towarzyszce. Była młoda, mimo wszystko i pełna sił. To, że raz jej nie wyszło, nie oznacza, że nie wyjdzie kolejny raz. Kisho, rzecz jasna, nie dowiedział się z jakiego powodu plan z osiedzeniem nie wypalił, ale czy i tak nie miał racji? Nawet jeśli teraz Nikusui po prostu pragnie zakosztować życia, korzystać ze wszystkiego puki może, to czy w niedalekiej przyszłości nie zmieni zdania?
Słysząc pytanie zwrotne, najpierw lekko podniósł lewy kącik ust i sięgnął po butelkę. Zrobił dwa łyki i zaczął bawić się naczyniem, wprawiając je w niewielki ruch wirowy. - A bo ja wiem - odpowiedział w końcu, przyglądając się mieszanemu sake. Wzrok jednak automatycznie i dość instynktownie powędrował w bok, wprost na wodę. Coś go dotknęło. Wyraźnie poczuł coś miękkiego. Wiedział co, a raczej kto. Przecież był tutaj jedynie z Nikusui. No, chyba że na wyspach mieli w zwyczaju wpuszczać do kąpielisk rybki. Wtedy to co innego. Aczkolwiek to było mało prawdopodobne, o ile nie niemożliwe. Raczej niewielu jest miłośników taplania w towarzystwie fauny. Chociaż... Czekajcie, czy aby kimś takim nie jest właśnie Nikusui? Przecież wspominała, że bardziej od gorących źródeł woli naturalne, najlepiej krystaliczne jeziorka. Hmm. Może jednak się mylił albo to tylko ten sławny wyjątek potwierdzający regułę? Kto by tam wiedział i kto by się nad tym teraz zastanawiał.
- Z jednej strony tak, a z drugiej... - kontynuował, odwracając się z powrotem przodem do brzegu. Jednakże nie został w tej pozycji długo. W czasie dalszego mówienia wolno, jakby ospale pochylił się w przód, chcąc bezpiecznie odłożyć buteleczkę. - Nie mam niczego, coby mnie gdziekolwiek trzymało - dopowiedział, tym razem odchylając się w tył, tak jakby próbował położyć się na wodzie. W pewnym momencie odepchnął się od podłoża stopami i wypiął biodra do przodu, by ciało unosiło się na cieczy. Dryfując tak, miał zamknięte oczy i wydawałoby się, że śpi. Częściowo była to i prawda, gdyż taki odpoczynek, naprawdę sprawiał czystą przyjemność i potrafił ukołysać. Był jednak cały czas przytomny. - Niby mam gdzieś tu rodzinę, swój ród, taki drugi dom, ale... - urwał, uświadamiając sobie, w jakiej pustce żył od czasu utraty rodziców - To wszystko obce twarze i cudze miejsca. Już więcej łączy mnie z Tobą. - Uśmiechnął się, bo było to dość ironiczne. Czuł większą bliskość z kimś, kogo poznał tego samego dnia, a niżeli do swoich krewnych, o których słyszał jedynie krótkie wzmianki w dzieciństwie. Było to tak dziwne, że najnormalniej zaczął się śmiać. Nie jakoś psychopatyczne czy dziwnie, lecz tak po prostu, zwyczajnie. Jakby usłyszał dobry żarcik. Na jego zachowanie, przynajmniej w jakiejś części, miał wpływ alkohol, którego przecież wcale tak mało nie wypił.
- Jeszcze nic straconego - stwierdził, przyglądając się towarzyszce. Była młoda, mimo wszystko i pełna sił. To, że raz jej nie wyszło, nie oznacza, że nie wyjdzie kolejny raz. Kisho, rzecz jasna, nie dowiedział się z jakiego powodu plan z osiedzeniem nie wypalił, ale czy i tak nie miał racji? Nawet jeśli teraz Nikusui po prostu pragnie zakosztować życia, korzystać ze wszystkiego puki może, to czy w niedalekiej przyszłości nie zmieni zdania?
Słysząc pytanie zwrotne, najpierw lekko podniósł lewy kącik ust i sięgnął po butelkę. Zrobił dwa łyki i zaczął bawić się naczyniem, wprawiając je w niewielki ruch wirowy. - A bo ja wiem - odpowiedział w końcu, przyglądając się mieszanemu sake. Wzrok jednak automatycznie i dość instynktownie powędrował w bok, wprost na wodę. Coś go dotknęło. Wyraźnie poczuł coś miękkiego. Wiedział co, a raczej kto. Przecież był tutaj jedynie z Nikusui. No, chyba że na wyspach mieli w zwyczaju wpuszczać do kąpielisk rybki. Wtedy to co innego. Aczkolwiek to było mało prawdopodobne, o ile nie niemożliwe. Raczej niewielu jest miłośników taplania w towarzystwie fauny. Chociaż... Czekajcie, czy aby kimś takim nie jest właśnie Nikusui? Przecież wspominała, że bardziej od gorących źródeł woli naturalne, najlepiej krystaliczne jeziorka. Hmm. Może jednak się mylił albo to tylko ten sławny wyjątek potwierdzający regułę? Kto by tam wiedział i kto by się nad tym teraz zastanawiał.
- Z jednej strony tak, a z drugiej... - kontynuował, odwracając się z powrotem przodem do brzegu. Jednakże nie został w tej pozycji długo. W czasie dalszego mówienia wolno, jakby ospale pochylił się w przód, chcąc bezpiecznie odłożyć buteleczkę. - Nie mam niczego, coby mnie gdziekolwiek trzymało - dopowiedział, tym razem odchylając się w tył, tak jakby próbował położyć się na wodzie. W pewnym momencie odepchnął się od podłoża stopami i wypiął biodra do przodu, by ciało unosiło się na cieczy. Dryfując tak, miał zamknięte oczy i wydawałoby się, że śpi. Częściowo była to i prawda, gdyż taki odpoczynek, naprawdę sprawiał czystą przyjemność i potrafił ukołysać. Był jednak cały czas przytomny. - Niby mam gdzieś tu rodzinę, swój ród, taki drugi dom, ale... - urwał, uświadamiając sobie, w jakiej pustce żył od czasu utraty rodziców - To wszystko obce twarze i cudze miejsca. Już więcej łączy mnie z Tobą. - Uśmiechnął się, bo było to dość ironiczne. Czuł większą bliskość z kimś, kogo poznał tego samego dnia, a niżeli do swoich krewnych, o których słyszał jedynie krótkie wzmianki w dzieciństwie. Było to tak dziwne, że najnormalniej zaczął się śmiać. Nie jakoś psychopatyczne czy dziwnie, lecz tak po prostu, zwyczajnie. Jakby usłyszał dobry żarcik. Na jego zachowanie, przynajmniej w jakiejś części, miał wpływ alkohol, którego przecież wcale tak mało nie wypił.
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Nie zaskoczyła Kisho swoją odpowiedzią. Spodziewał się takiej decyzji, która pasowała do białowłosej. Nie wyobrażała sobie innego życia. Zajmowania się tylko domem czy jakąś małą działalnością. Pracą, która nie niosła ze sobą niebezpieczeństw i pozwalała ostać w miejscu. Nie mogłoby to przylgnąć do Nikusui, a na pewno nie teraz. Dlatego Kisho miał rację. Jeszcze nic straconego, nawet jeśli w tym czasie tego za stratę nie uznawała.
- To zdecydowanie nie mój czas, żeby posadzić tyłek na miejscu. - mruknęła żartobliwie, przechylając głowę lekko w bok. Tak po prawdzie, to i przecież ona przyczyniała się do tego, by ten świat stał się lepszy. A nie mogłaby tego robić z osady, nie opuszczając jej. W tym temacie Kyuzazame miał większe możliwości. Mógł leczyć tutaj, na miejscu. Każdy medyk się przydawał. Oczywiście na misjach czy bitwach też, ale jednak były to osoby, które nie narażały się bezpośrednio na atak. A przynajmniej nie powinny. W końcu sam Kisho mówił, że rzucał się na ratunek i sam często obrywał. Nie wpisywał się więc w ramy standardowego medyka. I to na pewno czyniło go wyjątkowym.
Kręcił się, zmieniał pozycję, więc tylko przyglądała mu się z wymalowanym rozbawieniem na twarzy. Czuła, jak jest jej gorąco, nie tylko przez temperaturę wody, ale też przez wypity alkohol. Rumieńce były bardzo dobrze widoczne, a przymrużone oczy z mglistym spojrzeniem potwierdziłyby w przekonaniu kogoś trzeźwego, że ta panna jest pod wpływem. Jednak wszystko, co robiła i mówiła, było świadome. Tak, jak i to, gdy się roześmiała. Razem z nim, gdy tylko skończył mówić. Pewnie dlatego, że to, co mówił, miało w sobie dużo dziwnej prawdy. Tak dziwnej i ironicznej, że aż śmieszyła.
- No wiesz, wspólne kąpiele łączą. - zażartowała, samej próbując znaleźć sobie jakąś inną pozycję, niż do tej pory. W sumie to w tym stanie sama nie wiedziała czy chce siedzieć, czy się położyć, więc pluskała wodą przy większych ruchach. - Ale świetnie zosumiem. Ro-zu-miem, no! - ugryzła się w język przy kolejnym swoim przejęzyczeniu. - Chociaż spędziłam całe życie w Raigeki, to i tak moje rozmowy ograniczały się do kontaktów z ojcem, jego synalkiem i liderem. Nie czuję więzi z tamtym miejscem. W sumie trzyma mnie tam tylko obecność mamy. - wyjaśniła i westchnęła cicho. Gdyby nie rodzicielka, pewnie dawno temu zwiałaby z osady Kaminari. Ciul z tym, że pewnie byłaby ścigana. Było to dla niej obce miejsce i zawsze takie pozostanie. Nie potrafiła patrzeć na tych ludzi inaczej, uważać ich za bliższych, za rodzinę.
- Wiesz... - urwała, podnosząc się w końcu do siadu, bo tak czy siak dalej nie znalazła wygodnej pozycji. Teraz siedziała tuż przy boku Kisho, spoglądając na niego uważnie. -...kiedyś nie chciałam mieć bliższych kontaktów z kimkolwiek. W dzieciństwie wpoiłam sobie, że mężczyźni mają wygórowane ego, uważają się za lepszych, silniejszych, godniejszych do noszenia tytułów. Nadal uważam, że tacy po świecie chodzą, ale z czasem zmieniłam ten pogląd. Jeden Inuzuka skontrował atak, który mógłby w najlepszym wypadku mnie poszarpać. I powoli, ale skutecznie, poznałam takie osoby, które utwierdzały mnie w tym, że nie każdy taki jest. - dopowiedziała, po prostu czując, że musi to powiedzieć. Możliwe, że to napływ emocji przy wypitym alkoholu. - Ty też mnie w tym utwierdzasz. - dodała w końcu, chyba nieświadomie odwdzięczając się za słowa, które twierdziły, że jest mu bliższa niż ktokolwiek na Wyspie, kto może być jego rodziną. Nie negowałaby jednak tego, bo świetnie to rozumiała. W jakimś pokręconym sensie, ale pasowało to też do niej.
Nagle zacisnęła mocniej usta, usilnie się nad czymś zastanawiając. Albo jakby ją olśniło. Wzięła butelkę z sake i oparła się wygodnie o brzeg bokiem. Tak, jak wcześniej to zrobił Kisho.
- To tak, w pewnym sensie, zmieniasz świat na lepsze. Są większe szanse, że jakiś nieszczęśnik zachowa swoje jaja, jeśli trochę mi podpadnie. - wyszczerzyła się, w pokrętny sposób próbując wyjaśnić, że ich kontakt i rozmowy sprawiały, że ta jej niechęć względem rodu męskiego jest z czasem znacznie mniejsza. Zaczął przyczyniać się do tego Yoichi, potem Shigeru i Toshio, aż w końcu i Kisho. Jedni mniej, drudzy więcej, ale zawsze było to coś.
- To zdecydowanie nie mój czas, żeby posadzić tyłek na miejscu. - mruknęła żartobliwie, przechylając głowę lekko w bok. Tak po prawdzie, to i przecież ona przyczyniała się do tego, by ten świat stał się lepszy. A nie mogłaby tego robić z osady, nie opuszczając jej. W tym temacie Kyuzazame miał większe możliwości. Mógł leczyć tutaj, na miejscu. Każdy medyk się przydawał. Oczywiście na misjach czy bitwach też, ale jednak były to osoby, które nie narażały się bezpośrednio na atak. A przynajmniej nie powinny. W końcu sam Kisho mówił, że rzucał się na ratunek i sam często obrywał. Nie wpisywał się więc w ramy standardowego medyka. I to na pewno czyniło go wyjątkowym.
Kręcił się, zmieniał pozycję, więc tylko przyglądała mu się z wymalowanym rozbawieniem na twarzy. Czuła, jak jest jej gorąco, nie tylko przez temperaturę wody, ale też przez wypity alkohol. Rumieńce były bardzo dobrze widoczne, a przymrużone oczy z mglistym spojrzeniem potwierdziłyby w przekonaniu kogoś trzeźwego, że ta panna jest pod wpływem. Jednak wszystko, co robiła i mówiła, było świadome. Tak, jak i to, gdy się roześmiała. Razem z nim, gdy tylko skończył mówić. Pewnie dlatego, że to, co mówił, miało w sobie dużo dziwnej prawdy. Tak dziwnej i ironicznej, że aż śmieszyła.
- No wiesz, wspólne kąpiele łączą. - zażartowała, samej próbując znaleźć sobie jakąś inną pozycję, niż do tej pory. W sumie to w tym stanie sama nie wiedziała czy chce siedzieć, czy się położyć, więc pluskała wodą przy większych ruchach. - Ale świetnie zosumiem. Ro-zu-miem, no! - ugryzła się w język przy kolejnym swoim przejęzyczeniu. - Chociaż spędziłam całe życie w Raigeki, to i tak moje rozmowy ograniczały się do kontaktów z ojcem, jego synalkiem i liderem. Nie czuję więzi z tamtym miejscem. W sumie trzyma mnie tam tylko obecność mamy. - wyjaśniła i westchnęła cicho. Gdyby nie rodzicielka, pewnie dawno temu zwiałaby z osady Kaminari. Ciul z tym, że pewnie byłaby ścigana. Było to dla niej obce miejsce i zawsze takie pozostanie. Nie potrafiła patrzeć na tych ludzi inaczej, uważać ich za bliższych, za rodzinę.
- Wiesz... - urwała, podnosząc się w końcu do siadu, bo tak czy siak dalej nie znalazła wygodnej pozycji. Teraz siedziała tuż przy boku Kisho, spoglądając na niego uważnie. -...kiedyś nie chciałam mieć bliższych kontaktów z kimkolwiek. W dzieciństwie wpoiłam sobie, że mężczyźni mają wygórowane ego, uważają się za lepszych, silniejszych, godniejszych do noszenia tytułów. Nadal uważam, że tacy po świecie chodzą, ale z czasem zmieniłam ten pogląd. Jeden Inuzuka skontrował atak, który mógłby w najlepszym wypadku mnie poszarpać. I powoli, ale skutecznie, poznałam takie osoby, które utwierdzały mnie w tym, że nie każdy taki jest. - dopowiedziała, po prostu czując, że musi to powiedzieć. Możliwe, że to napływ emocji przy wypitym alkoholu. - Ty też mnie w tym utwierdzasz. - dodała w końcu, chyba nieświadomie odwdzięczając się za słowa, które twierdziły, że jest mu bliższa niż ktokolwiek na Wyspie, kto może być jego rodziną. Nie negowałaby jednak tego, bo świetnie to rozumiała. W jakimś pokręconym sensie, ale pasowało to też do niej.
Nagle zacisnęła mocniej usta, usilnie się nad czymś zastanawiając. Albo jakby ją olśniło. Wzięła butelkę z sake i oparła się wygodnie o brzeg bokiem. Tak, jak wcześniej to zrobił Kisho.
- To tak, w pewnym sensie, zmieniasz świat na lepsze. Są większe szanse, że jakiś nieszczęśnik zachowa swoje jaja, jeśli trochę mi podpadnie. - wyszczerzyła się, w pokrętny sposób próbując wyjaśnić, że ich kontakt i rozmowy sprawiały, że ta jej niechęć względem rodu męskiego jest z czasem znacznie mniejsza. Zaczął przyczyniać się do tego Yoichi, potem Shigeru i Toshio, aż w końcu i Kisho. Jedni mniej, drudzy więcej, ale zawsze było to coś.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Taki mały smaczek, chyba pasujący do sytuacji :V https://www.youtube.com/watch?v=wwM_ZX8nhjA
Podobno myśli trzeźwych to słowa pijanych. Trudno stwierdzić ile w tym prawdy, ale czy w obecnej sytuacji Nikusui, albo Kisho mogliby kłamać? Nie mieli przecież ku temu powodu. Żadnego. Prawdopodobnie dlatego w pewien sposób zaczęli się zwierzać i mówić o tym, co normalnie pozostałoby jedynie niewypowiedzianą myślą. A wszystko to dzięki sake, trunku, który w większych ilościach równie dobrze potrafi namieszać w głowie i doprowadzić do nie jednej kłótni, co - jak widać na załączonym obrazu - zjednać i przybliżyć dwójkę prawie obcych sobie ludzi. Kisho oczywiście z natury był otwartą osobą i nie miał problemów z dzieleniem się informacjami, toteż bardziej tyczyło się to białowłosej. W końcu, mimo tej jej całej otoczki silnej i nieugiętej kobiety, którą mimo wszystko była, w środku i tak pozostawała skrytą dziewczyną. I to właśnie ta dziewczyna, właśnie się przed nim otwierała.- Matczyna miłość - stwierdził z lekkim uśmiechem, gdy tylko Nikusui wspomniała o tym, co tak naprawdę wiąże ją z rodzinnymi stronami. Nostalgia uderzyła mu do głowy. Oddalił się wspomnieniami do lat dzieciństwa. Och jak chciałby ją zobaczyć. Matkę, jak i ojca.
Chwilę temu się śmiał. Kto by się nie śmiał, gdy ktoś obok łamie sobie język na prostych słowach? No właśnie! Nikt. Przejęzyczenia miały to do siebie, że wywoływały uśmiech, zwłaszcza na twarzach tych, którzy byli już nieco spici alkoholem. Teraz jednak, mimo podkówki na ustach, oczy mu się zeszkliły, a po policzku pociekła łza. Nie czuł się źle czy choćby smutno. Po prostu... tak... jakoś...
Brakowało mu ich.
Człowiek zawsze kogoś potrzebuje, a on, nie miał nikogo. Nikogo od bardzo, bardzo dawna.
- Cieszę się - rzucił, udając rozbawionego, tylko po to, by ukryć poprzedni napływ emocji. Co więcej, jakby od niechcenia przejechał dłonią po twarzy, by ewentualnie zakamuflować łzę pośród kropel wody. Przez cały czas miał zamknięte oczy, więc trudno było mu stwierdzić, czy jakkolwiek się wydał albo co robiła Nikusi. Niby po ruchu wody potrafił wyczuć, że jej ciało się porusza, ale w jakim konkretnym celu? Tego nie potrafił stwierdzić. Nie był więc świadomy, że białowłosa przyglądała mu się z dość bliska i to bardzo uważnie. Zapewne szybko odgadła jakie emocje mu się udzieliły po tym, jak wspomniała o rodzicielce. - Ale wiesz - podjął temat dotyczący męskiego gatunku. Także i to było pewną formą kamuflażu albo ucieczki. - My, mężczyźni już tak mamy. Lubimy czuć się silniejsi i potzsebni. - Ugryzł się w wargę, uświadamiając sobie, że teraz to on padł ofiarą alkoholowego przejęzyczenia. Nie mogąc się jednak powstrzymać napływu radości, roześmiał się głośno. - Zwłaszcza przy płci przeciwnej - kontynuował, ale już nieco wolniej, starając się zapanować nad własnym językiem i ustami. - Czy to takie dziwne? - zapytał, wreszcie otwierając oczy, by spojrzeć, jak zareaguje Nikusui. - Wy, w sensie kobiety, nigdy nie próbujecie komuś zaimponować? Przypodobać się lub pokazać, że na tle innych jesteście lepsze?
0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Prawdą było, że białowłosa stała się wylewniejsza po kolejnej dawce alkoholu. Jednakże tylko dlatego, bo słuchaczem był właśnie Kisho. Ten fakt był przede wszystkim prowodyrem do przedstawienia delikatniejszej wersji siebie. Takiej, która skryta była na co dzień. Jednak nie była zapomniana, a to chyba było najważniejsze. Nie wyrzekała się tego kim była i dlaczego taka się stała. Wyjaśniała to jednak tylko wtedy, kiedy uważała to za słuszne posunięcie. Taka chwila była właśnie teraz. Bardzo możliwe, że Nikusui po prostu tego potrzebowała. Ciężko byłoby to teraz określić. Nie trudno jej jednak było zauważyć to, co działo się z Kisho. Nie odrywała od niego wzroku podczas swoich zwierzeń i mimo zamglonego spojrzenia, nie uszła jej uwadze łza, której pozwolił się uwolnić przy wspomnieniu o matce. To była dla niej nowa sytuacja i nie wiedziała, jak powinna zareagować. Udać, że tego nie widziała, skoro miał zamknięte oczy? Po prostu pominąć ten fakt, skoro temat zszedł na inne tory? Nim zdążyła zdecydować, sytuacja sama się rozwiała.
- Oj, potzsebni na pewno. - przedrzeźniła go, nieco samej wymuszając uśmiech, by rozładować chwilową, chyba nie najlepszą sytuację dla mężczyzny.
- Tu nie chodzi o imponowanie. - zaczęła, po czym upiła kolejnych parę łyków z trzymanej w dłoni butelce z sake. - Bardziej o fakt, że to mężczyzna jest świetnym wojownikiem, w ten brak wiary, że kobieta może więcej niż opiekowanie się domem. Chyba nie powiesz mi, że droga, którą kroczę ja, i którą kroczysz ty, nie jest zdominowana przez mężczyzn? - zapytała zadziornie, próbując naprowadzić go na tor, jakim ona myślała. Białowłosa patrzyła na to bardziej ogólnie, niż pojedyncze zagrywki, pomagające zwrócić na siebie uwagę.
- No, chociaż w tej relacji to śmiało mogę stwierdzić, że dominuję. Powoli wychodzi na moje. - wypaliła z zadowoleniem, oczywiście nie chcąc obrazić Kisho w jakikolwiek sposób. Bardziej zależało jej na tym, by odwrócić go od wcześniejszego, niewygodnego tematu. W sumie podczas tego ich spotkania, zdawać by się mogło, że białowłosa jest mistrzynią wprowadzania Kisho w niekomfortowe sytuacje. A on jeszcze nie uciekł! Wytrzymały chłopina.
- Nie wyschłeś czasem za bardzo? - zapytała podchwytliwie, patrząc na niego jednym okiem, co jedynie mogło sprawić, że wyglądała komiczniej, niż do tej pory. Nadal jednak nie odstawiła swojej butelki, za to wyszczerzyła się sama do siebie od ucha do ucha, dopiero teraz rozumiejąc podwójny sens swojego pytania. Mogło się odnosić do wody, jak i do sake. Chociaż akurat Nikusui myślała o tym pierwszym. Nie chciała tak siedzieć i smęcić, nawet jeśli niedługo sen ją zmusi do przywitania z łóżkiem. Już wystarczająco odpoczęła. - Nie za zimno ci o.. odtąd dotąd? - mruknęła znowu, dotykając palcem wskazującym miejsca, gdzie woda nie przykrywała jego ciała na klatce piersiowej, by następnie położyć dłoń na czubku jego głowy. No, to już wyjaśniało o co jej chodzi. A może przy okazji okaże się, że Kyuzazame ma łaskotki?! Może przejechanie palcem po jego skórze wzbudzi w nim małe dreszcze? Jakby się zaczęła nad tym zastanawiać, to już widziałaby oczyma wyobraźni trzepiącego się Kisho, broniącego przed łaskotkami. Zupełnie jak wtedy, gdy niemal na jawie widziała, jak biegał cały mokry, okryty jedynie ręcznikiem, by przynieść sake.
- Oj, potzsebni na pewno. - przedrzeźniła go, nieco samej wymuszając uśmiech, by rozładować chwilową, chyba nie najlepszą sytuację dla mężczyzny.
- Tu nie chodzi o imponowanie. - zaczęła, po czym upiła kolejnych parę łyków z trzymanej w dłoni butelce z sake. - Bardziej o fakt, że to mężczyzna jest świetnym wojownikiem, w ten brak wiary, że kobieta może więcej niż opiekowanie się domem. Chyba nie powiesz mi, że droga, którą kroczę ja, i którą kroczysz ty, nie jest zdominowana przez mężczyzn? - zapytała zadziornie, próbując naprowadzić go na tor, jakim ona myślała. Białowłosa patrzyła na to bardziej ogólnie, niż pojedyncze zagrywki, pomagające zwrócić na siebie uwagę.
- No, chociaż w tej relacji to śmiało mogę stwierdzić, że dominuję. Powoli wychodzi na moje. - wypaliła z zadowoleniem, oczywiście nie chcąc obrazić Kisho w jakikolwiek sposób. Bardziej zależało jej na tym, by odwrócić go od wcześniejszego, niewygodnego tematu. W sumie podczas tego ich spotkania, zdawać by się mogło, że białowłosa jest mistrzynią wprowadzania Kisho w niekomfortowe sytuacje. A on jeszcze nie uciekł! Wytrzymały chłopina.
- Nie wyschłeś czasem za bardzo? - zapytała podchwytliwie, patrząc na niego jednym okiem, co jedynie mogło sprawić, że wyglądała komiczniej, niż do tej pory. Nadal jednak nie odstawiła swojej butelki, za to wyszczerzyła się sama do siebie od ucha do ucha, dopiero teraz rozumiejąc podwójny sens swojego pytania. Mogło się odnosić do wody, jak i do sake. Chociaż akurat Nikusui myślała o tym pierwszym. Nie chciała tak siedzieć i smęcić, nawet jeśli niedługo sen ją zmusi do przywitania z łóżkiem. Już wystarczająco odpoczęła. - Nie za zimno ci o.. odtąd dotąd? - mruknęła znowu, dotykając palcem wskazującym miejsca, gdzie woda nie przykrywała jego ciała na klatce piersiowej, by następnie położyć dłoń na czubku jego głowy. No, to już wyjaśniało o co jej chodzi. A może przy okazji okaże się, że Kyuzazame ma łaskotki?! Może przejechanie palcem po jego skórze wzbudzi w nim małe dreszcze? Jakby się zaczęła nad tym zastanawiać, to już widziałaby oczyma wyobraźni trzepiącego się Kisho, broniącego przed łaskotkami. Zupełnie jak wtedy, gdy niemal na jawie widziała, jak biegał cały mokry, okryty jedynie ręcznikiem, by przynieść sake.
Odświeżenie starej nuty.
Ten chór a'la gospel jest cudny. W ogóle chciałam obejrzeć ten film.
Dzięki, za przypomnienie. ;>


0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
A więc patrzyli na tematykę wyższości mężczyzn pod różnymi kontami. Cóż zdarza się. Gdy jednak Kisho zrozumiał, co konkretnie ma na myśli Nikusui, zaczął patrzeć nieco inaczej i rzeczywiście przychylniejszy był stwierdzeniu towarzyszki. Jakby nie patrzeć miała sporo racji. Kobiety w porównaniu do mężczyzn zawsze były i zapewne będą uważane za słabsze. Nie zawsze pokrywa się to z rzeczywistością, bo jak wiadomo, są kobiety, które chociażby władają klanami, równie dobrze co męskie osobniki, a czasem nawet lepiej. Mimo to, przekonanie, że płeć piękna jest słabsza, pozostaje aktualne. Tak samo zresztą jest z typowym podziałem obowiązków, który niejako wiąże się z poruszaną tematyką. Mężczyzna ma bronić rodziny, a kobieta się nią opiekować - tak się utarło na przestrzeni lat.
- Masz rację - stwierdził. - Tylko że nikt wam niczego nie zabrania. Może i panują takie, a nie inne przekonania, ale nie ma dla was żadnych zakazów czy ograniczeń. Jasne, możecie czuć się mniej wartościowe, słysząc bzdury, typu „kobieta nadaje się tylko do garów" ale kto wam każe słuchać takich bredni? Hmm? - spytał. Miał w tym taką samą rację jak Nikusui w tematyce wyższości mężczyzn. - To tak jak z Twoim ojcem. - pokusił się o lekkie nawiązanie, by bardziej obrazowo przedstawić sytuację. - Mimo że w ciebie nie wierzył, ty pokazałaś mu, jak bardzo się mylił. - Wszystko to mogło zabrzmieć jak usprawiedliwienie męskiego rodu, albo zrzucenie całej winy na kobiety. Na to, że to one poddają się stereotypom i zamiast wziąć los w swoje ręce to posłusznie wykonują to, czego się po nich spodziewa. Może i coś w tym także było, ale bynajmniej nie to chodziło chłopakowi po głowie.
Na wzmiankę o dominacji w ich relacji przewrócił oczyma, dość teatralnie zresztą i westchnął głęboko. Miała dziewczyna rację. Niestety. Kisho jednak nie zamierzał jej w niczym utwierdzać. Tej satysfakcji jej nie da.
- Ee? - wydał z siebie cichy dźwięk, zapewne chcąc zasygnalizować, że nie bardzo rozumie, o co jej chodzi. Jak nie wysechł? Przecież jest w wodzie, nie? Dodatkowo otacza go wilgotna para. Nie ma szans by choćby skrawek ciała miał tutaj suchy. Dopiero po chwili zrozumiał, co miała na myśli. Czując paluszek na klatce piersiowej, zgiął się, napinając mięśnie brzucha. Nagły dotyk początkowo był lekkim zaskoczeniem, ale jak się później okazało, było to całkiem przyjemne doznanie.
- Ale fajnieeee - rzucił przeciągle, zamykając oczy i odchylając się w tył, by ciało nie zaczęło tonąć. Jeden krótki dotyk wywołał w nim niespodziewaną falę przyjemności, co Nikusui mogła zauważyć na jego twarzy i częściowym dreszczyku. Delikatnie przymrużone oczy, otwarte usta układające się w coś na kształt uśmiechu jasno determinowały, w jakiej błogości się znalazł. Po zaledwie dwóch sekundach nagle, jakby oparzony, otworzył oczy i zaczął się szamotać. - Nie rób tak więcej - wypalił nagle jakby nieco naburmuszony, obracając się i zanurzając w wodzie po samą szyję. Wzrok miał utkwiony w wodzie. Nie mógł uwierzyć, że znowu mu to zrobiła. Znowu wprowadziła go w to dziwne uczucie. Zakłopotanie i... Tę dziwną przyjemność. Co gorsza, przez moment się temu poddał.
Podpłynął do brzegu i sięgnął po sake, zerkając ukradkiem na Nikusui. Przyłożył szkło do ust i nabrał kilka łyków, jednocześnie zamykając oczy w miarę dźwigania buteleczki.
To było przyjemne - pomyślał, czując, jak coś ciepłego wypełnia go od środka, a po ciele przechodzi podobny dreszcz do tego, jaki czuł chwilę temu.
Przymusił się do wypicia większej ilości sake. Gorzkawy smak krzywił mu twarz, ale upojenie trunkiem wydawało się jedyną dostępną opcją samoobrony w jego przypadku, więc przemógł się i pił dalej. Chciał się, mówiąc potocznie, zalać. Wprawić w stan obojętności, tak by więcej nie reagować już na sztuczki Nikusui. Odstawił prawie że puste naczynie na podłogę. Pozostał w nim dwa, maksymalnie trzy łyki sake, co oznaczało, że właśnie spożył solidną dawkę alkoholu.
Trunek miał mu pomóc, przynajmniej tak mu się zdawało, ale czy nie robił czegoś zupełnie innego? Przecież alkohol służył od „puszczania hamulców", nie? Przełamywał opory i pchał człowieka do tego, czego normalnie by nie zrobił. Jak więc Kisho teraz będzie reagował? Jak będzie się bronił? Czy w ogóle będzie próbował się bronić?
Uderzył się w policzki z otwartych dłoni. Była to forma przywrócenia się do normalności, opanowania emocji i ciała. Ogarnięcia się. Wyglądał teraz jak czerwony pomidorek. Zakłopotany, nieco skołowany pomidorek, próbujący zakryć twarz w dłoniach.
/A tutaj małe zobrazowanie wyglądu Kisho (trudno znaleźć męską wersję)
- Masz rację - stwierdził. - Tylko że nikt wam niczego nie zabrania. Może i panują takie, a nie inne przekonania, ale nie ma dla was żadnych zakazów czy ograniczeń. Jasne, możecie czuć się mniej wartościowe, słysząc bzdury, typu „kobieta nadaje się tylko do garów" ale kto wam każe słuchać takich bredni? Hmm? - spytał. Miał w tym taką samą rację jak Nikusui w tematyce wyższości mężczyzn. - To tak jak z Twoim ojcem. - pokusił się o lekkie nawiązanie, by bardziej obrazowo przedstawić sytuację. - Mimo że w ciebie nie wierzył, ty pokazałaś mu, jak bardzo się mylił. - Wszystko to mogło zabrzmieć jak usprawiedliwienie męskiego rodu, albo zrzucenie całej winy na kobiety. Na to, że to one poddają się stereotypom i zamiast wziąć los w swoje ręce to posłusznie wykonują to, czego się po nich spodziewa. Może i coś w tym także było, ale bynajmniej nie to chodziło chłopakowi po głowie.
Na wzmiankę o dominacji w ich relacji przewrócił oczyma, dość teatralnie zresztą i westchnął głęboko. Miała dziewczyna rację. Niestety. Kisho jednak nie zamierzał jej w niczym utwierdzać. Tej satysfakcji jej nie da.
- Ee? - wydał z siebie cichy dźwięk, zapewne chcąc zasygnalizować, że nie bardzo rozumie, o co jej chodzi. Jak nie wysechł? Przecież jest w wodzie, nie? Dodatkowo otacza go wilgotna para. Nie ma szans by choćby skrawek ciała miał tutaj suchy. Dopiero po chwili zrozumiał, co miała na myśli. Czując paluszek na klatce piersiowej, zgiął się, napinając mięśnie brzucha. Nagły dotyk początkowo był lekkim zaskoczeniem, ale jak się później okazało, było to całkiem przyjemne doznanie.
- Ale fajnieeee - rzucił przeciągle, zamykając oczy i odchylając się w tył, by ciało nie zaczęło tonąć. Jeden krótki dotyk wywołał w nim niespodziewaną falę przyjemności, co Nikusui mogła zauważyć na jego twarzy i częściowym dreszczyku. Delikatnie przymrużone oczy, otwarte usta układające się w coś na kształt uśmiechu jasno determinowały, w jakiej błogości się znalazł. Po zaledwie dwóch sekundach nagle, jakby oparzony, otworzył oczy i zaczął się szamotać. - Nie rób tak więcej - wypalił nagle jakby nieco naburmuszony, obracając się i zanurzając w wodzie po samą szyję. Wzrok miał utkwiony w wodzie. Nie mógł uwierzyć, że znowu mu to zrobiła. Znowu wprowadziła go w to dziwne uczucie. Zakłopotanie i... Tę dziwną przyjemność. Co gorsza, przez moment się temu poddał.
Podpłynął do brzegu i sięgnął po sake, zerkając ukradkiem na Nikusui. Przyłożył szkło do ust i nabrał kilka łyków, jednocześnie zamykając oczy w miarę dźwigania buteleczki.
To było przyjemne - pomyślał, czując, jak coś ciepłego wypełnia go od środka, a po ciele przechodzi podobny dreszcz do tego, jaki czuł chwilę temu.
Przymusił się do wypicia większej ilości sake. Gorzkawy smak krzywił mu twarz, ale upojenie trunkiem wydawało się jedyną dostępną opcją samoobrony w jego przypadku, więc przemógł się i pił dalej. Chciał się, mówiąc potocznie, zalać. Wprawić w stan obojętności, tak by więcej nie reagować już na sztuczki Nikusui. Odstawił prawie że puste naczynie na podłogę. Pozostał w nim dwa, maksymalnie trzy łyki sake, co oznaczało, że właśnie spożył solidną dawkę alkoholu.
Trunek miał mu pomóc, przynajmniej tak mu się zdawało, ale czy nie robił czegoś zupełnie innego? Przecież alkohol służył od „puszczania hamulców", nie? Przełamywał opory i pchał człowieka do tego, czego normalnie by nie zrobił. Jak więc Kisho teraz będzie reagował? Jak będzie się bronił? Czy w ogóle będzie próbował się bronić?
Uderzył się w policzki z otwartych dłoni. Była to forma przywrócenia się do normalności, opanowania emocji i ciała. Ogarnięcia się. Wyglądał teraz jak czerwony pomidorek. Zakłopotany, nieco skołowany pomidorek, próbujący zakryć twarz w dłoniach.
/A tutaj małe zobrazowanie wyglądu Kisho (trudno znaleźć męską wersję)

0 x

- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Rację mieli teraz oboje. Przekonania były i zawsze będą. Zdążyły się na tyle utrzeć, że ciężko było ich się całkowicie pozbyć. Nie było to jednak blokadą, by pokazać, że to jedynie głupie nawyki czy przyzwyczajenia. Że prawda może być inna. I właśnie sama białowłosa to zrobiła, o czym wspomniał Kisho. Czy zamierzała na tym poprzestać? Nie, ale nie miała już konkretnie obranej osoby, której chciałaby cokolwiek udowodnić. Jeszcze do niedawna niczym płachta na byka, działał tak na nią Lider Kaminari, Ukyo. Jednak zaczęła odnosić wrażenie, że nie traktuje jej jak dziecka z nieprawego łoża, a rzeczywiście jako coś wartą wojowniczkę. Pyskatą i robiącą wszystko po swojemu, ale i rozważną, kiedy wymaga tego sytuacja. Co prawda miał okaże by krytykować jej działania, ale niezbyt się tym przejmowała, tym samym pokazując, że nigdy nie będzie szła ślepo za każdym rozkazem.
Nie spodziewała się, że tak entuzjastycznie Kisho zareaguje na jej zagrywkę. Nie omijając oczywiście tego niezrozumienia, kiedy zaznaczyła swoją pozycję dominującą w tej krótkiej, ale intensywnej relacji. Nie wydobył się jednak z jej gardła chociażby jeden dźwięk, kiedy tak patrzyła na jego rozanieloną twarz. Trwało to bardzo krótko, bo nań zaczął się szamotać, jasno stwierdzając, by tak więcej nie robiła. Zatrzymała dłoń niemal w powietrzu, patrząc jak ten zanurza się w wodzie jeszcze bardziej, aż po samą szyję, by po chwili i tak ruszyć się z miejsca. Co dziwne, ani na chwilę nie oderwała od niego wzroku, patrząc jak wypiła większość sake, które jeszcze miał. No, albo porządnie się zdenerwował, albo zakłopotał. Po jego reakcji, a zwłaszcza po silnie czerwonej twarzy, stawiała zdecydowanie na to drugie.
- Jej, nie uciekaj przede mną. - mruknęła z humorem, chcąc ponownie go rozluźnić. - Przecież nic złego się nie stało, prawda? - zapytała, wciąż próbując przełamać jakąś dziwną granicę, którą sobie wyznaczył. Ona tak to właśnie widziała. Nie miała złych intencji, zrobiła coś pod wpływem chwili i w sumie na dobrą sprawę, to chciała go ponownie trochę podtopić w wodzie, a zamiast tego wyszło, jakby go, adorowała? Ciężko to było nazwać.
- Aniołem nie jestem, ale chyba też nie parzę. - zażartowała, zgarniając swoje sake i upijając z butelki kolejne łyki. Miała tego troszkę więcej niż Kisho, ale na pewno i jej zapas szybko się skończy. Jednakże kolejne butelki już chyba nie były dobrą opcją. A już na pewno nie dla białowłosej, której powoli zaczęło nieco kręcić się w głowie. Zrzućmy to jednak na to, że było tu po prostu gorąco, ot co. Dlatego powoli wstała na równe nogi, by zachować względną równowagę i powoli zbliżyła się do miejsca, gdzie znajdował się towarzysz. - Zoszkosznie wyglądasz, że no... rozkosznie, o! Z tym buraczkiem. - dodała i wytknęła mu język, a co! Taki był z niego wstydzioch? Bardzo nieładnie. Trzeba było więc sprawić, żeby stawił temu czoła, a nie uciekał.
- Oby wyspiarki były mniej kontaktowe fizycznie, będziesz mnie lepiej wspominał. - wypaliła, po czym dopiła resztkę sake. Pochyliła się, żeby odłożyć pustą butelkę na twarde podłoże i wykorzystała fakt, że znalazła się prawie na wysokości jego położenia. Tak jak i on wcześniej, to i ona teraz, złapała za jego nadgarstki, próbując odsunąć jego dłonie od twarzy, którą usilnie chyba chciał zasłonić po tym, jak sprzedał sobie parę uderzeń.
- Hej, przestań, bo ci tak już zostanie. - powiedziała cicho, aczkolwiek z powagą. No, taką trochę naciąganą, bo jej usta dalej się uśmiechały. - Może starczy ci na dziś wrażeń? Jeszcze trochę i się rospśimy. Rozpuścimy. Albo wyrośnie mi ogon i zostanę syreną. - dodała, po czym zamierzała go puścić. Oczywiście o ile nie musiała zrobić tego wcześniej, bo reakcja Kisho na ten jej ruch mogła być różna.
Nie spodziewała się, że tak entuzjastycznie Kisho zareaguje na jej zagrywkę. Nie omijając oczywiście tego niezrozumienia, kiedy zaznaczyła swoją pozycję dominującą w tej krótkiej, ale intensywnej relacji. Nie wydobył się jednak z jej gardła chociażby jeden dźwięk, kiedy tak patrzyła na jego rozanieloną twarz. Trwało to bardzo krótko, bo nań zaczął się szamotać, jasno stwierdzając, by tak więcej nie robiła. Zatrzymała dłoń niemal w powietrzu, patrząc jak ten zanurza się w wodzie jeszcze bardziej, aż po samą szyję, by po chwili i tak ruszyć się z miejsca. Co dziwne, ani na chwilę nie oderwała od niego wzroku, patrząc jak wypiła większość sake, które jeszcze miał. No, albo porządnie się zdenerwował, albo zakłopotał. Po jego reakcji, a zwłaszcza po silnie czerwonej twarzy, stawiała zdecydowanie na to drugie.
- Jej, nie uciekaj przede mną. - mruknęła z humorem, chcąc ponownie go rozluźnić. - Przecież nic złego się nie stało, prawda? - zapytała, wciąż próbując przełamać jakąś dziwną granicę, którą sobie wyznaczył. Ona tak to właśnie widziała. Nie miała złych intencji, zrobiła coś pod wpływem chwili i w sumie na dobrą sprawę, to chciała go ponownie trochę podtopić w wodzie, a zamiast tego wyszło, jakby go, adorowała? Ciężko to było nazwać.
- Aniołem nie jestem, ale chyba też nie parzę. - zażartowała, zgarniając swoje sake i upijając z butelki kolejne łyki. Miała tego troszkę więcej niż Kisho, ale na pewno i jej zapas szybko się skończy. Jednakże kolejne butelki już chyba nie były dobrą opcją. A już na pewno nie dla białowłosej, której powoli zaczęło nieco kręcić się w głowie. Zrzućmy to jednak na to, że było tu po prostu gorąco, ot co. Dlatego powoli wstała na równe nogi, by zachować względną równowagę i powoli zbliżyła się do miejsca, gdzie znajdował się towarzysz. - Zoszkosznie wyglądasz, że no... rozkosznie, o! Z tym buraczkiem. - dodała i wytknęła mu język, a co! Taki był z niego wstydzioch? Bardzo nieładnie. Trzeba było więc sprawić, żeby stawił temu czoła, a nie uciekał.
- Oby wyspiarki były mniej kontaktowe fizycznie, będziesz mnie lepiej wspominał. - wypaliła, po czym dopiła resztkę sake. Pochyliła się, żeby odłożyć pustą butelkę na twarde podłoże i wykorzystała fakt, że znalazła się prawie na wysokości jego położenia. Tak jak i on wcześniej, to i ona teraz, złapała za jego nadgarstki, próbując odsunąć jego dłonie od twarzy, którą usilnie chyba chciał zasłonić po tym, jak sprzedał sobie parę uderzeń.
- Hej, przestań, bo ci tak już zostanie. - powiedziała cicho, aczkolwiek z powagą. No, taką trochę naciąganą, bo jej usta dalej się uśmiechały. - Może starczy ci na dziś wrażeń? Jeszcze trochę i się rospśimy. Rozpuścimy. Albo wyrośnie mi ogon i zostanę syreną. - dodała, po czym zamierzała go puścić. Oczywiście o ile nie musiała zrobić tego wcześniej, bo reakcja Kisho na ten jej ruch mogła być różna.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Kisho
- Gracz nieobecny
- Posty: 455
- Rejestracja: 19 paź 2016, o 19:49
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Wyrzutek D
- Krótki wygląd: Długie brązowo-blond włosy, błękitne oczy, jasna karnacja, czarne spodnie, czerwono-czarna bluza i jasnobrązowy bezrękawnik z kominem
- Widoczny ekwipunek: kabura na broń (na prawym udzie) i torba (na lewym pośladku)
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 523#p38523
Re: Ryokan "Onna-bugeisha"
Zdecydowanie to, co robiła Nikusui z Kisho, nie należało do tych łatwych do zdefiniowania rzeczy. Dla niej była to forma zabawy, rozładowania napięcia i przełamania pewnych barier. Miała dobre intencje, czasem może podyktowane spłataniem figla, ale nie miała zamiaru jakkolwiek chłopakowi zaszkodzić. Przynajmniej nie świadomie i naumyślnie. Kisho jednak odczuwał coś, czego nie potrafił nazwać. Nie był zły na białowłosą. Bo nie miał za co. No dobra, może i miał, bo jakby nie było. próbowała na upór pokonać granice, których jak dotąd nie musiał nawet ruszać. Czy jednak był zdenerwowany? Nie. Raczej zmieszany i onieśmielony. Pierwszy raz od bardzo dawna jest w towarzystwie kobiety, która już na samym początku, bez jego świadomości, kąpała się przy nim całkowicie nago. I nie chodziło tutaj o adorację czy inną podobną formę. Kisho najnormalniej nie był przyzwyczajony do takiej bliskości i nie wiedział jak ma się zachowywać, zwłaszcza że jego ciało także zaczęło dziwnie reagować - uderzenia ciepła, dreszcze. Czy to było normalne? Dla Kisho nie. Shinobi czuł się obco w nowej sytuacji, był zagubiony niczym mały kot w mieście.
- Nie jesteś? - rzucił, delikatnie odwracając się w stronę Nikusui. Pytanie to zabrzmiało trochę tak, jakby jej nie wierzył, a przynajmniej podawał w wątpliwość jej słowa. Kobieta nie miała skrzydeł, więc jako takim aniołem z pewnością nie była, ale... Hmm. Może to przez alkohol albo obecne warunki, ale dla niego wydawała się dość bliska anielicy. Przynajmniej z wyglądu. Powiedzmy sobie szczerze, raczej żaden facet przy zdrowych zmysłach i buzujących hormonach, nie mógłby zawiesić na niej oka z upodobaniem i cieknącą śliną z ust.
Uśmiechnął się. słysząc kolejne przejęzyczenie, choć trudno by Nikusui zdołała to zobaczyć, skoro zakrywał twarz. Czy był to z jej strony zabieg celowy? Czy może czysty przypadek? Trudno stwierdzić, ale właśnie tą języczną pomyłką odrobinę go rozbawiła. Mogłaby jednak darować mu tego porównania do buraka. Przecież zdawał sobie sprawę z tego. jak wygląda. Niby dlaczego się zakrywał?
Kisho spuścił wzrok, gdy poczuł szarpnięcie za nadgarstki i tym samym został odkryty. Nie oponował i nie walczył. Nie miał już za bardzo siły na kolejne stawianie się kobiecie. Całe szczęście, że i ona także miała dość wrażeń jak na dzisiaj, bo sama od siebie zaproponowała wyjście. Rzecz jasna nie spytała otwarcie i równie dobrze Kisho mógł zrozumieć to nieco inaczej, ale taka była jego pierwsza myśl.
- Może... - mruknął niepewnie. Jasne, opuszczenie kąpieliska było czymś. czegoby teraz sobie życzył, ale z drugiej strony, było mu tutaj przyjemnie, ciepło i miło. Kto wie, kiedy znowu będzie miał okazję do skorzystania z podobnych usług? Na kolejne słowa podniósł wzrok i spojrzał nieco mgliście na Nikusui, wyobrażając sobie ją w postaci wspomnianej syreny. Aż sam się do siebie uśmiechnął. Nikusui z rybim ogonkiem prezentowała się dość uroczo. Wyraźnie był już pijany. - Pasowałby ci taki ogonek - wyszczerzył się, stając równocześnie z miejsca, bo chyba rzeczywiście towarzyszka powoli się stąd zabierała.
- Nie jesteś? - rzucił, delikatnie odwracając się w stronę Nikusui. Pytanie to zabrzmiało trochę tak, jakby jej nie wierzył, a przynajmniej podawał w wątpliwość jej słowa. Kobieta nie miała skrzydeł, więc jako takim aniołem z pewnością nie była, ale... Hmm. Może to przez alkohol albo obecne warunki, ale dla niego wydawała się dość bliska anielicy. Przynajmniej z wyglądu. Powiedzmy sobie szczerze, raczej żaden facet przy zdrowych zmysłach i buzujących hormonach, nie mógłby zawiesić na niej oka z upodobaniem i cieknącą śliną z ust.
Uśmiechnął się. słysząc kolejne przejęzyczenie, choć trudno by Nikusui zdołała to zobaczyć, skoro zakrywał twarz. Czy był to z jej strony zabieg celowy? Czy może czysty przypadek? Trudno stwierdzić, ale właśnie tą języczną pomyłką odrobinę go rozbawiła. Mogłaby jednak darować mu tego porównania do buraka. Przecież zdawał sobie sprawę z tego. jak wygląda. Niby dlaczego się zakrywał?
Kisho spuścił wzrok, gdy poczuł szarpnięcie za nadgarstki i tym samym został odkryty. Nie oponował i nie walczył. Nie miał już za bardzo siły na kolejne stawianie się kobiecie. Całe szczęście, że i ona także miała dość wrażeń jak na dzisiaj, bo sama od siebie zaproponowała wyjście. Rzecz jasna nie spytała otwarcie i równie dobrze Kisho mógł zrozumieć to nieco inaczej, ale taka była jego pierwsza myśl.
- Może... - mruknął niepewnie. Jasne, opuszczenie kąpieliska było czymś. czegoby teraz sobie życzył, ale z drugiej strony, było mu tutaj przyjemnie, ciepło i miło. Kto wie, kiedy znowu będzie miał okazję do skorzystania z podobnych usług? Na kolejne słowa podniósł wzrok i spojrzał nieco mgliście na Nikusui, wyobrażając sobie ją w postaci wspomnianej syreny. Aż sam się do siebie uśmiechnął. Nikusui z rybim ogonkiem prezentowała się dość uroczo. Wyraźnie był już pijany. - Pasowałby ci taki ogonek - wyszczerzył się, stając równocześnie z miejsca, bo chyba rzeczywiście towarzyszka powoli się stąd zabierała.
0 x

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości