Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Ame zdecydowanie zbyt wiele myślał i za dużo snuł planów. Czy nie można było nieraz dać się ponieść losowi, płynąć z prądem? Nie zawsze trzeba było dążyć do jakiegoś celu, niekiedy ten cel sam znajdował człowieka. I w porządku, Kaito też nie do końca w tym momencie wypełniał tego rodzaju ideę, bo przecież zamierzał wrócić do domu i odwiedzić mamę, ale w przeciwieństwie do starszego brata jemu taka drobnostka zupełnie wystarczała i nie martwiło go to, że nie wie, co będzie z nim później. Po prostu twierdził, że człowiek powinien się koncentrować przede wszystkim na teraźniejszości, gdyż zarówno nadmierne wypominanie sobie przyszłości, jak i zbyt intensywne myśli o przyszłości, sprawiały tylko, że stawał się nieszczęśliwy.
Jeżeli zaś mowa o jego przywiązaniu do klanu, to początkowo nie było ono na pewno takie silne. Był przecież niedoceniany i ignorowany przez swojego ojca, co swego czasu doprowadzało go do furii. Mimo wszystko wiedział też, że są ludzie, na których mu zależy, i to ze wzajemnością. Ame najpewniej nie zdawał sobie nawet sprawy jak wiele zrobiła dla niego mama, a także i on sam. Bardzo możliwe, że to z tego względu Kaito o wiele zapalczywiej podchodził do odwiedzin swej rodzicielki. To dzięki tej dwójce zrozumiał, że nawet bez klanowych zdolności stanowi dużą wartość, i to nie tylko dla nich, ale i dla klanu. Przecież nadal należał do rodziny, prawda? Nawet jeśli nie potrafił się na zawołanie zmienić w wodną, czy oleistą kałużę.
- Wiesz, tak jakby życie nie pozostawiło mi wyboru. – Odpowiedział Ame z rozbawieniem, gdy ten stwierdził, że nie docenia Suiki. Cóż, doceniał i może w jakimś małym stopniu nadal zazdrościł bratu jego umiejętności. Ale tak jak kiedyś nie potrafił się pogodzić z losem, tak teraz uważał, że on też potrafi być silny i wiedział, że któregoś dnia jeszcze udowodni, że stać go na wiele więcej. Dlatego też przyjął komentarz starszego brata na luzie, wyszczerzając nawet do niego swoje ostre kiełki.
- Może jak skończą Ci się te głupie, to wreszcie powiesz coś mądrego. – Odgryzł się także a propos niezrozumiałych żartów starszego Hozukiego, choć oczywiście były to wyłącznie przyjacielsko-braterskie przytyki. Ba, pewnie gdyby Ame naprawdę przestał żartować, Kaito zacząłby się przejmować, czy nie wpadł w jakąś głęboką depresję. Dopóki rzucał tymi beznadziejnymi dowcipami jak z rękawa, przynajmniej wiedział, że wszystko było z nim w porządku.
- I tak nie mogliśmy wziąć udziału, może następnym razem. – Westchnął ciężko, bo ta zbędna fantazja wspomniana przez brata sprawiła, że i on zmarkotniał. A może właśnie dlatego nie chciał wcale oglądać tych pojedynków? W końcu nie pierwszy raz w życiu spóźnili się z Ame na turniej i znów było mu szkoda, że nie mogli się sprawdzić. No nic, kiedyś na pewno przyjdzie odpowiednia okazja.
Kaito już wcześniej zauważył pozę brata, ale teraz dopiero zdał sobie sprawę z tego, że nie będzie z niego już żadnego pożytku. Ame ewidentnie chciał sobie uciąć drzemkę, a młodszy z rodzeństwa… cóż, jakoś nabrał ochoty do działania, więc chyba nie było sensu, by dalej tutaj siedział.
- Niańki nie potrzebujesz, tylko nie spadnij z tego krateru. Dobranoc! – Pożegnał się jeszcze z bratem i tym razem to on starał się wpoić mu podstawowe zasady ostrożności. Wierzył jednak, że niebieskowłosemu nic się nie stanie. Jednak miał trochę oleju w głowie, a i szczęścia w życiu mu nie brakowało. Po tym słowach Kaito udał się w nieznanym nawet jemu kierunku, poszukując jakichś innych rozrywek.

zt.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

Niby ostatnie słowa Kaito do niego dotarły, jednak nie zostały one odpowiednio "zaksięgowane". Niebieskowłosy był już wtedy na granicy snu i nie obchodziła go żadna akcja brata, chyba że ten zdecydowałby się przykleić do niego wybuchową notkę, to może jednak trochę tak. Jednak czarnowłosy tego nie zrobił, więc Ame mógł pogrążyć się we śnie. Był zbyt zmęczony, aby obchodziło go to, że jego nogi dalej zwisają z przepaści, a za poduszkę służy mu kawałek nierównego kamienia. Sen przyszedł szybko w porównaniu do wolno posuwających się chmur na niebie. Lekki, przyjemny wiatr, który utrudniał ruch obłokom nie był przeszkodą dla shinobi. W sumie to mógł być przeszkodą najwyżej dla alergików. Położył się na boku, i po chwili zaczęły nawiedzać go senne wizję. Podczas snu śniło mu się, że ... śpi. A może to jeszcze wtedy nie był sen? Ciężko stwierdzić przez powoli zacierającą się granice, jednak można uznać to za sen, gdyż obok niego pojawił się fioletowy kot w zielone prążki. W zasadzie to ogon był w prążki, zaś na ciele prążki zaczęły przechodzić w cętki. Zwierzak pacnął go kilka razy łapką w policzek. Kantańczyk nieśmiało podniósł powieki i zobaczył nad sobą żółte ślepia i długie, białe wąsiska. W pierwszym odruchu zamierzał cisnąć kotem przed siebie, ale ten sprawnie odskoczył.
- Purr. Jesteś głupszy niż uczniowie szkoły fioletu, bo dłużej ćwiczysz. - wyśmiał go kot. Niebieskowłosy uznał, że kłótnia z tak dziwnym tworem jest poniżej jego godności i nie odpowiedział zupełnie nic.
- Pamiętaj, że jagodzianki mogą być nie tylko z truskawkami! - kontynuował zwierzak. Ame nie do końca zrozumiał o co może mu chodzić, więc odpowiedział mu z największą porcją elokwencji na jaką było go stać.
- Co kurwa?! - osiągnął swoje maksimum intelektualne i w związku z tym próbował ponownie chwycić kota, ten jednak ominął jego atak i skoczył prosto w przepaść.
- KOCIE NIEEEE! - wykrzyczał sam nie za bardzo wiedząc dlaczego.
- Nie zginę bo mam notki wybuchowe! - odpowiedział Kot z bardzo daleka. Gdy shinobi energicznym ruchem zerwał się z pozycji leżącej, spojrzał w dół, zaś odgłosy wybuchu ciągle się nie pojawiały, zrozumiał, że to wszystko było tylko snem, Kaito już dawno sobie poszedł, a on krzyczy za wyimaginowanym sierściuchem. Ciekawe co dosypali do tej herbaty? - pomyślał. Może to wcale nie była darmowa cytryna? Niepokojące myśli kłębiły mu się w głowie i czuł się jeszcze bardziej zmęczony niż przed tą krótką drzemką. Czas się stąd zwijać.

/zt
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Trening Usatysfakcjonowany pogodzeniem zwaśnionego rodzeństwa i mistrza kowalstwa oraz najedzony dotarł wreszcie do krateru, na który wspiął się bez większych problemów. Zejście okazało się nieco trudniejsze, bo z roztargnienia potknął się o jakiś kamyczek i o mało co nie runął jak długi. Na szczęście w porę złapał się jakiegoś wystającego kawałka skały i ostatecznie stanął na plaży cały i zdrowy, mogąc odetchnąć z ulgą. Nie zrezygnował z treningu, ale zanim rzeczywiście zabrał się do roboty, usiadł jeszcze na chwilę na piasku, obserwując delikatnie uderzające o brzeg fale, a także fruwające na wietrze liście, które wcześniej opadły ze znajdującego się nieopodal drzewa wiśniowego. Te przepiękne widoki naprawdę go uspokajały, paradoksalnie dodając jednocześnie porządnej dawki energii i motywacji do działania.
  Ukryty tekst
Wszystko wyglądało wspaniale, dlatego po jakimś czasie chłopak pozwolił sobie trochę odpocząć. Ponownie usiadł na piasku, jednak tym razem oglądał zwinnie polujące mewy. Na skutek wysiłku zdążył nieco zgłodnieć i zazdrościł im teraz tych wszystkich pysznych rybek, które niosły w pyskach. Może sam powinien spróbować coś złowić? On chyba jednak nie miał takich umiejętności.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Trening był wymagający, a co za tym idzie, naprawdę go wymęczył. Kaito cieszył się więc, że może teraz trochę odpocząć. I to w dodatku w pięknym miejscu, w którym wcześniej rozstał się ze swoim bratem. Nie przypuszczał nawet, że Ame za bardzo wczuł się w swój sen i ganiał wzdłuż otaczających wybrzeże zarośli w poszukiwaniu kota o dziwnym ubarwieniu, ale może to i lepiej, bo pewnie nie dałby starszemu z rodzeństwa spokoju przez najbliższy miesiąc, a może nawet i dłużej. W końcu brzmiało to idiotycznie i to aż dziwne, że osiemnastolatek w ogóle uwierzył, że to jawa, a nie wybryk jego nazbyt wybujałej wyobraźni. Czy jednak Kaito takie rzeczy w ogóle się nie przydarzały? Trudno było powiedzieć, ale chyba wcale nie był od niebieskowłosego kamrata lepszy, nieraz zachowywał się chyba jeszcze bardziej nierozważnie i naiwnie. Ponadto ostatnio padł ofiarą genjutsu i też nie miał lekko, a czym różniło się utkwienie w świecie iluzji od nieuwolnienia się z uścisku sennych mar? Może więc i młodszy z braci był tym stąpającym twardo po ziemi wesołkiem, ale i on nieraz robił rzeczy, które dla postronnego obserwatora, mogły się wydawać głupie.
Tak czy inaczej w tym momencie młodszy Hozuki był wolny od trosk i postanowił raczej skupić się na polujących mewach i biednych rybkach, które po chwili bezsensownej walki i tak kończyły w ich dziobach. No cóż, życie bywało brutalne, ale tak być musiało i nikt nie był w stanie zmienić normalnej kolei spraw. Chłopak korzystał z dobrodziejstw, jakie dawała mu wszechobecna natura, kiedy jednak usłyszał dźwięk niepasujący zupełnie do obserwowanego przez niego otoczenia. Odgłosy brzmiały zupełnie tak, jak gdyby ktoś regularnie uderzał jakimiś żelaznymi przedmiotami o okoliczne skały. Początkowo Kantańczyk myślał, że mu się przesłyszało i postanowił zignorować to, co dobiegało do jego uszu… jednak po chwili nietypowy dźwięk znów wytrącił go z równowagi. Kaito nie byłby sobą, gdyby nie poszedł sprawdzić, kto lub co postanowiło zburzyć jego spokój. Niewiele myśląc, nasłuchiwał kolejnych podobnych odgłosów i podążył za nimi, tym samym ponownie wdrapując się na krater. Będąc na górze, rozejrzał się dokoła, a jego oczom ukazała się jakaś tajemnicza postać. Szesnastoletni Doko był jednak zbyt daleko, by dokładnie zobaczyć, co nieznajomy robi, dlatego też zbliżał się do niego coraz bardziej, ciekawy tego, co dokładnie powoduje taki brzęk. Kiedy odnalazł już lepszy punkt obserwacyjny, schował się za skałą, wychylając się z niej tylko trochę – tak, by nie zdradzić zbyt szybko swojej obecności.
Okazało się, że przybyszem był niezbyt wysoki chłopak o brązowej czuprynie i odstających uszach. Póki co był odwrócony plecami, ale Rekin wytężał wzrok do granic możliwości, aby móc dostrzec ja najwięcej szczegółów. Po chwili ujrzał jak nieznajomy podnosi rękę z kunaiem i rzuca go w kierunku skały, na której namalowana była tarcza. Ah, więc ktoś jednak odnalazł to piękne miejsce, i tak jak on postanowił trochę potrenować! Ćwiczący ninja stanął wreszcie w słońcu, dzięki czemu Kaito mógł zwrócić uwagę na mniejsze detale, takie jak jasnoniebieska skóra oraz charakterystyczna błona pomiędzy palcami. Jako rodowity Kantańczyk Hozuki bez problemu rozpoznał w nim członka szczepu Hoshigaki i nawet uśmiechnął się pod nosem przez wzgląd na radość płynącą z możliwości obcowania ze swymi pobratymcami. No, może nie do końca pobratymcami, bo nie łączyła ich krew… ale jednak byli związani z tym samym ojczystym regionem, a to już coś, czyż nie?
Rekin nie spodziewał się jednak takiego rozwoju sytuacji. Kunai rzucony przez ryboluda nie wytrzymał starcia ze skałą i po prostu pękł, a jego właściciel, nie wiedzieć czemu, padł na ziemię i się rozryczał. Czy był sens płakać z powodu jakiegoś jednego kunaia? Cóż… Kaito nie do końca rozumiał aż tak rzewną reakcję chłopaka, ale jednak postanowił wyjść ze swojej kryjówki.
- Hej, co się stało? Mogę jakoś pomóc? – Zagadnął Hoshigakiego, udając, że dopiero co przyszedł i nie widział tego wszystkiego, co się wydarzyło. Nie chciał go też wprowadzać w przesadne zakłopotanie, choć pewnie już sam fakt, że widział go ryczącego nie był zbyt komfortową sytuacją. No nic, młody Hozuki złych zamiarów przecież nie miał, a i nie planował nagle biegać po całej Hanamurze, plotkując o wrażliwym ryboludzie, który płakał po kunaiu na kraterze przy ukrytym wybrzeżu. Zresztą… nie było sensu oceniać póki się nie znało sytuacji. Może ta broń była dla niego naprawdę wiele warta, ot choćby z powodu jakichś sentymentów? Mogła przecież stanowić pamiątkę po zmarłym kumplu albo członku rodziny. Kaito nie wiedział czy uda mu się dociec prawdy, natomiast nie widział nic złego w tym, by przynajmniej spróbować podnieść ćwiczącego ninja na duchu.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Kiedy Kaito zbliżał się do nieznajomego, płacz stawał się coraz głośniejszy, a czarnowłosy shinobi zdał sobie sprawę z tego, że ma do czynienia z jakimś małolatem. Właściwie mógł się tego domyślić już po samej reakcji ryboluda, ale koncentrując się wyłącznie na niej nie mógłby mieć stuprocentowej pewności co do swoich przypuszczeń. W końcu zdarzali się i starsi, niezwykle wrażliwi ludzie, choć tacy, którzy popłakaliby się na skutek utraty kunaia pewnie stanowili wyjątki od reguły. Młody Hozuki dostrzegł jednak jeszcze jedną rzecz – jak na ośmioletniego, maksymalnie dziesięcioletniego chłopaka Kantańczyk był całkiem nieźle wyszkolony. Rzucał naprawdę celnie, ale chyba zbyt wiele od siebie oczekiwał, jeżeli sądził, że za pomocą kunaia, bez użycia jakichś potężnych technik, uda mu się rozwalić głaz. Ewentualnie nikt mu nie uświadomił tego, że metal, szczególnie wysłużony przez lata (a było dość prawdopodobne to, że chłopiec dostał używany sprzęt), może pęknąć na skutek takiego uderzenia. Kaito rybek z nim jeść może i nie chciał, ale trochę mu się młodego zrobiło szkoda. Pamiętał jak on sam był takim smykiem i jego treningi wówczas nie wyglądały wcale wiele lepiej. Może nie płakał z powodu zniszczonego ekwipunku, ale łapał wtedy jeszcze doły i przeklęcie się wściekał, kiedy coś mu nie wychodziło. Kiedyś chciał przecież za wszelką cenę udowodnić ojcu swą wartość i z tego też względu bardzo ciężko znosił porażki. Życie nauczyło go jednak, że nie ma co się łamać, każdy miał bowiem swoje słabości. Ważne było to, by się nie poddawać i walczyć, a nie to, by wiecznie stać na pierwszym stopniu podium.
Kaito zamierzał jakoś podnieść Hoshigakiego na duchu, pomóc mu w treningu, ale kiedy tylko złapał z dzieciakiem kontakt wzrokowy, ten rzucił się do ucieczki. Czy naprawdę wyglądał aż tak strasznie? Hozuki widział, że niedługo po tym jak malec wbiegł na plażę, noga ugrzęzła mu w piachu i spektakularnie się wywrócił. Nie śmiał się jednak z niego, a raczej westchnął ze zrezygnowaniem. Widząc jak chłopak niezdarnie wstaje i ociera łzy, Rekin wziął do ręki jego zniszczonego kunaia, zerkając na niego z każdej strony. Ostrze nie było z najlepszej jakości materiałów, a już na pewno nie z kantańskiej stali. Miało prawo pęknąć z powodu tak silnego zderzenia z twardą skałą.
Bezużyteczny kunai na razie go nie interesował, chociaż mimo wszystko schował do kieszeni. Odwrócił natomiast wzrok ponownie w kierunku ryboluda, który nadal pędził przed siebie, tym razem kierując się w stronę zarośli. Jeżeli chciał się w nich ukryć, to wybrał naprawdę słabe miejsce, bo rośliny sięgały mu do pasa, a może nawet nie. Poza tym chłopak chyba walnął w coś żelaznego, bo Kaito usłyszał tępe uderzenie, nieco inne jednak od rzuconego o skałę kunaia. Co to mogło być? Miał zamiar sprawdzić, ale na razie starał się jak najspokojniej podejść do Hoshigakiego i przekonać go jakoś do swojej osoby.
- Nie śledzę Cię. Jak chcesz, to mogę iść. – Mruknął do chłopaka, przystając parę metrów od niego. Wolał, żeby ten nie czuł się jakoś osaczony, bo wtedy w ogóle trudno byłoby się z nim porozumieć. Prawda była taka, że Hozuki mógł go tutaj zostawić, nie skłamał, ale postanowił dać im jeszcze jedną szansę.
- Po prostu widziałem z oddali Twój rzut. Chyba nie powinieneś się tak załamywać. Był naprawdę celny. – Tym razem przyznał się do tego, że był obserwatorem wcześniej sytuacji, ale jednocześnie pochwalił trening dzieciaka. Komplementy często potrafiły wzbudzić u kogoś większe zaufanie, a tego ewidentnie w ich spotkaniu jeszcze brakowało.
- Wziąłem Twojego kunaia. Pewnie wiele dla Ciebie znaczy? – Dodał jeszcze, wyciągając w jego kierunku dłoń, w której znajdowała się broń chłopaka. Stwierdził, że ją odda… może była zniszczona, ale nadal mogła mieć dla nieznajomego jakieś znaczenie. Być może tylko zostawił ją w strachu albo ze złości, a później by tego żałował. Zresztą… może u jakiegoś wykwalifikowanego kowala dałoby się ją jakoś odnowić i naprawić.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Do umiejętności policyjnych negocjatorów na pewno było mu daleko, ale Kaito starał się jak mógł, by przekonać do siebie małolata. W końcu i tak nie mógł znaleźć nigdzie Ame, więc co innego pozostało mu do roboty? Cóż, gdyby tylko wiedział, co tak naprawdę dzieje się z jego starszym bratem, na pewno rzuciłby wszystko, ruszając mu na pomoc, a wówczas jego zdolność pertraktacji wzniosłaby się na wyżyny. Zrobiłby wtedy wszystko, by przekonać straż do tego, że niebieskowłosy nie jest złym człowiekiem i musiało być to jakieś nieszczęsne porozumienie. Nie mógł jednak wiedzieć o zatargu osiemnastolatka ze strażnikami, przypuszczał raczej, że Ame zaszył się gdzieś, by uciąć sobie kolejną drzemkę albo znalazł odludne miejsce celem treningu. Dlatego też hasał beztrosko po kraterze przy ukrytym wybrzeżu za jakimś ryboludem, nie mając świadomości tego, że jego starszy braciszek wpadł w niebagatelne tarapaty.
Młody Hozuki, zbliżając się do zarośli, bacznie je obserwował, czekając na jakikolwiek ruch Hoshigakiego. Wreszcie czubki roślin się poruszyły, a w jego kierunku poleciał kunai. Całkiem już doświadczony Kantańczyk przygotowany był do wykonania uniku, jednak jak się okazało, nie musiał reagować, ponieważ jego „przeciwnikowi” zabrakło precyzji. Kunai wylądował kilka kroków od Kaito i zakopał się we wszechobecnym piasku.
- Spokojnie, spokojnie… widzę, że mocny z Ciebie zawodnik. – Rekin zrobił kolejny krok naprzód, ale wysunął przed siebie dłonie, jakby pokazując tym samym, że nie zrobi chłopakowi krzywdy. On nie zamierzał sięgać po broń miotaną, bo i po co? Przecież nie po to próbował przekonywać do siebie Hoshigakiego, by teraz go straszyć i pokazywać, że jest nieco lepszy w rzucaniu. Poza tym nadal uważał, że jak na swój wiek nieznajomy jest naprawdę niezły. On sam, kiedy był takim dzieciakiem, chyba nie dorastał mu do pięt. Chyba, bo po prawdzie Kaito nie do końca pamiętał swoje postępy w treningu sprzed tylu lat.
Rybolud trzymał w dłoni dwa shurikeny, ale póki co nie zamierzał chyba nimi zaatakować. Młody Hozuki zauważył zaś coś jeszcze – krople krwi opadały z jego drugiej ręki, ale Kaito nie potrafił połączyć faktów i zrozumieć, kiedy ten smyk nabawił się tego rodzaju rany. Może zahaczył o coś w tych krzakach? Jakoś nie chciało mu się wierzyć w to, że zranił się sam, nawet jeżeli istniała i taka opcja.
- Dlaczego chcesz rozwalić tę skałę? – Zapytał zdziwiony, ale plany takich małolatów często pozbawione były logiki. Jeżeli w ten właśnie sposób chciał udowodnić wszystkim, że jest silnym ninja, to chyba obrał niezbyt dobrą drogę. Tylko jak można było go odwieść od tych mało realnych planów?
- Świetnie rzucasz, ale rozwalanie takiej skały za pomocą kunaia… Uwierz, trenuję od wielu lat, a sam pewnie złamałbym na niej swoją broń. Zresztą jeżeli chcesz możemy spróbować, zobaczysz, że to nie Twoja wina. Po prostu za pomocą zwykłego rzutu to niemożliwe. – Dodał po chwili, starając się przekonać chłopaka do tego, że to nie kwestia braku umiejętności, bo tych malcowi nie można było odmówić, a po prostu czystej fizyki. Przyznał przy tym, że sam nie dałby rady, aby pokazać dzieciakowi, że nie tylko on nie jest w stanie pokonać okrutnych praw natury. Wydawało się, że Hoshigaki nieco się uspokoił, chociaż nadal trzymał w ręku pudełko, którym po chwili potrząsnął. Charakterystyczny brzęk świadczył o tym, iż było ono wypełnione jakimś rodzajem stalowej broni, najpewniej właśnie shurikenami albo kunaiami, a może i tym, i tym?
- Jestem Kaito. Jak się pewnie domyślasz po zębach, z Kantai. A Ty jak masz na imię? – Przedstawił się na prośbę nieznajomego, a następnie poprosił go o to samo. Kiedy zauważył, że ręka chłopaka coraz bardziej krwawi, a pudełko zdążyło się ubrudzić krwią, zaczął żałować, że nie ma przy sobie żadnych bandaży.
- Pokaż tę rękę. – Kantańczyk poprosił chłopca, powoli podchodząc jeszcze bliżej. Był gotów w razie potrzeby porwać swoją koszulkę, by opatrzyć ranę. Najpierw chciał ją jednak obejrzeć, zobaczyć czy jest to niezbędny proceder.
- To powiedz mi, dlaczego tak bardzo zależy Ci na rozwaleniu tej skały? – Zapytał jeszcze raz w międzyczasie, co trzeba było przyznać, że chłopak miał ogromną motywację i bardzo prawdopodobne, iż kryła się za nią konkretna przyczyna.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Zdążył już zauważyć, że chłopak jest wrażliwy, ale nadal nie brakowało mu przy tym emocjonalnym podejściu pewnej buty i bojowniczości. Wyglądał na naprawdę dobry i plastyczny materiał pod kątem przyszłego, potężnego ninja. To, że płakał po zniszczonym kunaiu nie musiało bowiem świadczyć, że pozostanie beksą. Wrażliwość i wrodzona empatia na pewno były cechami pozytywnymi, pozwalały zrozumieć drugiego człowieka, szybciej się uczyć. To nie była prawda, że shinobi powinien być bezduszną machiną, która opanowała multum technik i jest gotowa zabijać z zimną krwią. W rzeczywistości przecież prawdziwa siła ninja płynęła właśnie z emocji. Jeżeli tylko Hoshigakiemu udałoby się je nieco poskromić, mógłby stać się naprawdę potężną jednostką. A już teraz miał duży potencjał, by któregoś dnia zasłużyć na miano największej chluby swojego szczepu. Jego ambicje były godne pochwały, choć najprawdopodobniej nakierunkowane były aktualnie na kompletnie nieodpowiedni cel. Nie trzeba było niszczyć skał, by zwyciężyć w boju. W ferworze walki liczyła się bowiem nie tylko siła, ale i intelekt, zdolność strategicznego myślenia, czy umiejętności współpracy z innymi wojownikami.
- Jesteś silny. Nie mówię, żebyś przestał trenować, bo rozwijać trzeba się zawsze, ale z pewnością nie doceniasz samego siebie. – Kaito odparł na uwagę ryboluda, starając się dodać mu otuchy. Wydawało się jednak, że to wcale nie takie proste zadanie. Jak dzieciak się na coś uparł, to wyperswadowanie mu tego z głowy było naprawdę niezwykle trudne, o ile nie niemożliwe.
- A zatem chcesz udowodnić swą wartość ojcu… – Mruknął ni to do siebie, ni to do Hoshigakiego, dość refleksyjnym tonem. Cóż, te słowa przypomniały mu o jego młodości, kiedy to on sam zaciekle trenował, by przypodobać się rodzicielowi. Pamiętał, że wtedy czego by nie zrobił, i tak nie mógł zyskać w jego oczach. Nie każdy ojciec był jednak identyczny, a Kaito rozumiał swojego towarzysza i zamierzał mu trochę pomóc.
- Nie wątpię w to, O. Jeżeli w tym wieku umiesz tak dobrze rzucać, to sam się boję jak silny będziesz za kilka lat. – Powiedział spokojnym tonem, uśmiechając się przy tym szeroko. Nadal pozostawała jednak kwestia głazu i zranionej dłoni. Z tym drugim okazało się, że będzie nieco łatwiej, ponieważ małolat miał przy sobie bandaże. Przynajmniej nie musiał poświęcać swojej koszulki. Wziął bandaże należące do Hoshigakiego i opatrzył jego ranę. Z pewnością nie zrobił tego tak profesjonalnie jak medycy, ale ważne było to, że w jakiś sposób ją zakrył, aby się jeszcze bardziej nie rozbabrała, no i przynajmniej w jakimś stopniu powstrzymał krwawienie.
- Ten głaz można rozwalić, ale na pewno nie samym kunaiem. Być może jakimś silnym taijutsu, techniką żywiołową... albo ninjutsu? Ale myślę, że nam obu brakuje jeszcze doświadczenia w tym zakresie. – Wyjaśnił pokrótce, chociaż sam nie był do końca pewien. Jego słowa mogły okazać się dołujące, dlatego młody Hozuki dodał szybko, by Hoshigaki się nie przejmował.
- Jest jednak sposób, by rozwalić tę skałę inaczej niż za pomocą siły. Słyszałeś o wybuchowych notkach? – Zapytał, wspominając o charakterystycznym ekwipunku wykorzystywanym przez ninja, choć na pewno nie tak powszechnie jak na przykład kunaie czy shurikeny. Był natomiast przekonany, że użycie wybuchowej notki pozwoliłoby zrealizować cel, jaki postawił przed sobą O.
- Pamiętaj, nie tylko siła się liczy, ale też intelekt. Dobra strategia pozwala wygrać walkę, nawet jeśli zabraknie Ci mięśni. Myślę, że Twój ojciec też nie powiedział Ci w jaki sposób masz tego dokonać, prawda? – Kontynuował swój wywód, pokazując chłopakowi inne drogi. Bezsensowne było koncentrowanie się tylko na jednym aspekcie, na fizycznych możliwościach własnego ciała. W końcu, gdyby te zawiodły, trzeba było mieć też jakiś plan awaryjny.
- Poza tym… czego by Twój ojciec nie powiedział, to i tak nie pozwól mu się pogrążyć. Ja w Twoim wieku tyle nie potrafiłem. Prawdziwa siła tkwi tutaj. – Po tych słowach wskazał na serce. – Nie ma znaczenia to, co powiedzą o Tobie inni. – Uśmiechnął się do niego, chociaż nie był pewien czy taka mowa motywacyjna wystarczy, by wytłumaczyć mu, że nie powinien zważać na opinię innych. Oczywiście mógł z nich czerpać, aby się rozwijać, mogły stanowić dla niego pewną motywację, ale nie mógł także dać się im stłamsić. Krytykować potrafił bowiem każdy, ale często była to krytyka bezpodstawna i niekonstruktywna.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Tak, wrażliwość i determinacja mogły pozwolić mu zyskać potęgę, ale tylko jeśli chłopak zdoła je odpowiednie ukierunkować. Równie dobrze bowiem mogą pociągnąć go na dno. Kaito, mimo że dopiero co poznał młodego Hoshigakiego, życzył mu szczęścia i wierzył, że pierwsza z tych możliwości stanie się rzeczywistością. Faktycznie była tutaj jednak mowa o dalekiej przyszłości i trudno było przewidzieć, co się stanie. Póki co lepiej było skoncentrować się na tym, co teraz. W końcu najlepszym rozwiązaniem było życie chwilą. Zarówno zbyt intensywne myśli o przyszłości, jak i tkwienie w wydarzeniach przeszłych, raczej nie wróżyło nigdy niczego wspaniałego.
Obecnie czarnowłosy Kantańczyk chciał pomóc O, ale nie bardzo wiedział w jaki sposób mógłby tego dokonać. Jego słowa zdawały się nie do końca do malca trafiać, wpadały mu jednym uchem, a wypadały drugim. Ten tak bardzo uparł się, żeby zniszczyć tę skałę, że nie miał zamiaru nawet słuchać o jakichś wybuchowych notkach, czym stworzył Kaito znacznie większy problem. Szesnastoletniemu Hozukiemu zaczęło już bowiem brakować innych pomysłów. Sam nie sądził, by z aktualnym arsenałem technik, był w stanie zniszczyć ten głaz. Naprawdę ten Hoshigaki stawiał sobie poprzeczkę zbyt wysoko. Z jednej strony dobrze, z drugiej… chyba za bardzo do serca wziął sobie słowa swojego ojca. Takie dążenie do niemożliwego mogło w końcu doprowadzić do jakiegoś załamania. Trzeba było mierzyć wysoko, ale przy okazji stawiając sobie realne cele.
- No, taijutsu jest w porządku. – Nie zdążył rozwinąć dalej swojej myśli, mówiąc o tym, że jasne – wszystko fajnie, ale na ich poziomie raczej nie pomoże rozwiązać problemu O. Nie zdążył, ponieważ dzieciak zaczął mówić o wybuchowych notkach. Nie chciał ich używać, bo najwyraźniej twierdził chyba, że nie udowodnią one tego, że jest wystarczająco silny. No tak, jakby nie można było być silnym nie tylko z powodu pary w łapach, ale umiejętności wykorzystania swojego ekwipunku…
- Może ją przylepić każdy, ale nie każdy odpowiednio wykorzysta ją w walce. Twój tata powiedział w jaki sposób masz zniszczyć tę skałę? Jeżeli nie, to ja bym docenił kreatywność, przecież nie tylko siła się liczy. – Starał się wybronić swój pomysł z użyciem wybuchowej notki, bo osobiście nie uważał go za oszustwo. Jeżeli ojciec chłopaka nie przedstawił zasad zbyt szczegółowo, to można było przecież wykonać zadanie w inny sposób. Miał nadzieję, że uda mu się jeszcze jakoś przemówić do rozsądku O, ale póki co musiał dotrzymać jego entuzjazmowi i motywacji do działania, nadążyć za jego nowymi pomysłami.
- Jakiejś techniki taijutsu może i mógłbym Cię nauczyć, ale niestety… nie sądzę, by były w stanie rozwalić tę skałę. Powiem Ci szczerze, że sam raczej użyłbym notki. – Mruknął niechętnie, bo jednak może Hoshigaki miał trochę racji? Obaj nie byli na tyle silni, by poradzić sobie z tym głazem własnoręcznie. Tylko czy rzeczywiście to świadczyło o tym, że są nic nie warci? By rozwalić skałę gołą pięścią czy kopniakiem, trzeba było jednak trenować wiele, wiele lat. Nie dało się tego nauczyć w jeden, czy nawet kilka dni.
- Mogę nauczyć Cię jakiegoś taijutsu. Nie pomoże w rozwaleniu skały, ale kto wie… może uda Ci się zaimponować ojcu w inny sposób, chociażby właśnie opanowaniem nowej techniki? – Zaproponował, ale miał przy tym do O jeszcze jedno pytanie. Nie miał w końcu pojęcia czy chłopak w ogóle ćwiczył kiedykolwiek walkę wręcz, a od tego zależało, jaką technikę mógłby wybrać na początek do nauki. W końcu, jeśli nigdy wcześniej nie miał do czynienia z takim stylem walki, to trzeba było zacząć od podstaw.
- Ćwiczyłeś kiedyś taijutsu czy póki co wyłącznie rzucanie bronią miotaną? – Rzucił więc do chłopaka przed rozpoczęciem treningu. Nie zrezygnował także z poszukiwania w głowie pomysłu na zniszczenie głazu, ale trudno mu było wpaść na co innego niż wykorzystanie notki wybuchowej, zważywszy na ich niewielkie jeszcze doświadczenie, jeżeli mowa o sztukach walki.
- To nie taka prosta sztuka, chociaż myślę, że podstawowe uderzenia byłbyś w stanie opanować. W końcu widać, że nie jesteś pierwszym lepszym shinobi. Poważnie, ja w Twoim wieku nie umiałem jeszcze tak wiele. - Dodał po chwili,
uśmiechając się przy tym szeroko. Może i nie wszystkie słowa i komplementy trafiały do tego malucha, bo za bardzo się zafiksował z powodu chęci rozwalenia tej skały, ale jak widać, krąg jego zainteresowań po wspomnieniu przez Kaito o taijutsu uległ poszerzeniu, więc kto wie... może tym razem będzie nieco łatwiej z nim pogadać? Młody Hozuki był raczej osobą rozmowną i towarzyską, dlatego nie miał zamiaru się poddawać. Miał nadzieję, że może nauka nowej techniki uraduje także i wrażliwego Hoshigakiego i pozwoli mu odłożyć wykonanie zadania wyznaczonego przez jego ojca na nieco późniejszy termin.
0 x
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Ame »

0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Kaito
Gracz nieobecny
Posty: 462
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:08
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: ♠ kruczoczarne włosy
♠ błękitne oczy
♠ rekinie kły
♠ 178 cm wzrostu, szczupły
♠ ubiór: szara koszulka, niebieska zbroja z białym futerkiem wokół kołnierza, bojówki z wieloma kieszeniami, czarne trapery
Widoczny ekwipunek: ♠ czarne rękawiczki z blaszką, bez palców
♠ torba umieszczona tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę
♠ kabura umieszczona na prawym udzie
♠ sztylet u boku

Re: Ukryte wybrzeże z drzewem wiśni

Post autor: Kaito »

Kaito dość często podchodził do otaczającego go świata z typową dla niego niefrasobliwością. Zauważył co prawda bogaty ekwipunek w plecaku Hoshigakiego o dość kamuflującej barwie, ale stwierdził, że być może dzieciak ma dzianych rodziców i to oni zapewnili mu taki asortyment. W każdym razie, nie zwietrzył w tym przypadku żadnego podstępu, nawet jeśli obiektywny obserwator prawdopodobnie pomyślałby, że to wszystko jest niezwykle podejrzane. Młody Hozuki był nieco inny i rzeczywiście skupił się przede wszystkim na pomocy O w rozwaleniu skały, a aktualnie raczej w nauce technik taijutsu, bo chłopak na całe szczęście zdołał chociaż na chwilę zapomnieć o tym przeklętym głazie.
- Rozumiem twój entuzjazm, ale wstrzymaj się chwilę. Muszę pomyśleć nad odpowiednią dla początkujących techniką. – Mruknął do malca, który był już cały w skowronkach. Poważnie… nie dało się podejść do tematu spokojniej? Czy on też był taki parę lat temu? Jeżeli tak, to naprawdę zaczął współczuć swoim rodzicom i starszemu bratu. Musieli się z nim nieźle naużerać.
- Moglibyśmy nauczyć się Dainamikku Entorī. To chyba jedno z najprostszych, o ile nie najprostsze kopnięcie z tej dziedziny. – Kontynuował tonem, który w porównaniu z rozradowanym głosem O można by uznać za wyjątkowo niemrawy. Ale cóż poradzić, Hoshigaki rzucił się na niego jak na mięso i nawet gadatliwy i wiecznie uśmiechnięty Kaito poczuł się nagle osaczony i stłamszony tym natłokiem pozytywnych emocji i nienaturalnej wręcz motywacji. Nie był pewien czy poradzi sobie z treningiem z tak rozbrykanym smykiem. O ewidentnie nie wiedział, co to zdrowy rozsądek. Ba, przyznał się nawet, że nigdy nie trenował taijutsu, a już chciał za jego pomocą rozwalać twarde głazy. No pięknie, może jednak Hozuki pośpieszył się z tym pomysłem? Mógł dzieciaka jakiegoś prostego ciosu nauczyć, ale na pewno nie takiego, który rozwaliłby skałę. Jeżeli młodzian chciał próbować tego rodzaju procederów, to może jednak lepiej było odpuścić? W końcu Kaito nie chciał mieć nikogo na sumieniu. I na pewno nie chciał być czyimś autorytetem, bo naprawdę nie czuł się na siłach. Sam był jeszcze niedoświadczonym młokosem i nieraz potrzebował pomocy bardziej rozgarniętego braciszka. On jako sensei? To jeszcze mogło przejść, jeżeli był to tylko stan tymczasowy. Ale on jako autorytet? Nie, to nie mogło się wydarzyć.
- O nie, nie. Marny układ, nie potrzebuję sprzętu. – Odpowiedział wreszcie na pierwszą rzeczową propozycję malca, uśmiechając się przy tym szeroko. Ostatnio zrobił zakupy, a po prawdzie i tak nie używał zbyt rozległego rodzajowo ekwipunku. Co prawda zapasy Hoshigakiego robiły wrażenie, ale Kaito w gruncie rzeczy ich nie potrzebował. Zaczął za to nabierać podejrzeń co do pochodzenia owego sprzętu, którym wypełniony był praktycznie cały plecak dzieciaka. Po tym jak O pokazał mu żelazną skrzynkę, w której znajdowały się wręcz pokazowe okazy broni, stał się jeszcze bardziej czujny. Czujny na tyle, że bez problemu wyłapał ostatnią część kolejnego zdania wypowiedzianego przez jego towarzysza. Sklepikarz nie zauwa… ży – dokończył w myślach i pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- Ukradłeś sprzęt ze sklepu… tutaj, w Hanamurze. – Rzucił coś, co w tym momencie było już oczywiste. Westchnął przy tym ciężko, bo nie sądził, że spotka go tak beznadziejna sytuacja. Współczuł malcowi i zdawał sobie sprawę z tego, że ten pewnie nie wiedział, co czyni, ale jakoś trzeba było ogarnąć ten bałagan. Dziwił się za to w jaki sposób dzieciak ukradł taką ilość sprzętu, zważywszy jeszcze na wzmożoną straż podczas trwającego w osadzie festiwalu zorganizowanego na cześć nowego Cesarza.
- Wiesz, że tak się nie robi? Mówisz o rozwaleniu głazu… a czy ojciec byłby dumny, gdyby dowiedział się, że wychował małego złodzieja? – Użył dość ostrych słów, ale pomyślał, że dopiero takie mogą jakoś wpłynąć na tego w porywach dziesięcioletniego łobuza i uświadomić mu, że zrobił coś bardzo złego. Mimo wszystko nie chciał go też jakoś strasznie dołować. Widać było przecież, że chłopak był dość wrażliwy i nie miał złych zamiarów.
- Możemy to jeszcze jakoś odkręcić, ale musisz ze mną współpracować. Trudno, naukę nowych technik odłożymy na kiedy indziej. Na razie bierz plecak i idziemy do sklepu z wyposażeniem. Postaram się jakoś wytłumaczyć Twoje intencje. Przeprosimy sprzedawcę i wszystko będzie dobrze. – Zaproponował O dość proste rozwiązanie jego problemu. O ile rzeczywiście był to dla niego problem. Tak czy inaczej Kaito postanowił pozostawić tę decyzję jemu, nie mógł przecież zmusić chłopaka do czegokolwiek, a nawet gdyby on sam zabrał ten jego plecak i zwrócił do sklepu, to i tak niczego by w ten sposób nie naprawił. Postanowił więc po prostu iść w kierunku centrum Hanamury.
- Jak chcesz, to chodź. Pomogę Ci. Oczywiście to twoja decyzja, ale radziłbym ci jednak posłuchać nieco starszego kolegi. – Rzucił jeszcze do niego, odchodząc w kierunku sklepu z wyposażeniem, mając przy tym nadzieję, że chłopak dokona odpowiedniego wyboru.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Hanamura”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości