Biały Dystrykt
Re: Biały Dystrykt
Mimo iż oczywistym było iż dwójkę przyjaciół przepełnia radość i ekscytacja z poznawania nowego miasta, to z tyłu ich głów ciągle pozostawała pamięć by trzymać się razem i nie zgubić się nawzajem w tak dużym mieście. Gdy dotarli do okolicy gdzie cudne zapachy wręcz zachęcały do kupienia wszystkiego co tu jest. Widząc naburmuszoną minę na propozycję postawienia posiłku Kitashi tym głośniej się zaśmiał gdy zamiast słów usłyszał burczenie brzucha przyjaciółki. Mimo to szybko się opanował aby nie zawstydzać przyjaciółki, która już teraz była uroczo różowa na twarzy.
-Jak mniemam mam to traktować jako zgodę.
Powiedział , by po owych słowach i z jego brzucha wydostało się doniosłe burczenie, które to skwitował śmiechem.
-W porządku,w takim wypadku może kupię niewielkie porcję kilku potraw, aby można było spróbować kilku rożnych dań. Zajmij miejsce przy jednym ze stolików, a ja zaraz przyjdę z jedzeniem.
Powiedział wskazując rząd stołów z ławami, przy których można było spokojnie zjeść posiłek, po czym sam ruszył buszować przy stoiskach. Po rozejrzeniu się w różnych możliwościach wziął ze sobą 8 kulek okonomiyaki, cztery patyczki yakitori z piersi kurczaka, cztery kalmary na patyku, porcję makaronu ryżowego z tofu w sosie teriyaki oraz porcję curry z ryżem i dwa kubki zielonej herbaty, wszystko po kolei niosąc na stół by koniec końców dosiąść się do niego czterema dodatkowymi talerzykami, by można było nań nakładać konkretny produkt i nie jeść niekulturalnie ze wspólnego naczynia i z czterema parami pałeczek, jedną z nich podając dla Misae i jedną biorąc w dłonie. Jeśli bracia do nich dosiądą nie będzie problemu, bo były talerze tez dla nich, a jeśli nie, to chłopak nie widział problemu.
-Ittadakimas.
Powiedział chwytając pałeczki miedzy dłonie, by nastepnie móc zabrać się za jedzenie, jednakowoż, pozwalając by to Misae jako pierwsza nałożyła sobie jedzenie. Gdy dziewczyna miała już coś na talerzu chłopak nałożył sobie dwie kulki okonomiyaki i patyczek yakitori , by następnie zabrać się za konsumpcję kulek z kawałkami ośmiornicy, które to dotknęły jego języka połączeniem sosu sojowego, ciasta z imbirem, przyprawami, oraz ośmiorniczką . Chłopak z wielką chęcią powoli przeżuł każdy kęs, by po tym jak danie opuściło jego gardło rzec.
-Oishi, powinnaś ich spróbować.
Powiedział popijając przekąskę zieloną herbatę, kilka chwil spędzonych w jednym miejscu umożliwiały spokojną rozmowę o tym wszystkim.
-Tak, no cóż w końcu debatować o podróży do jakiegoś miejsca, a dotarcie na miejsce i chłonięcie go wszystkimi zmysłami robi różnicę.
Powiedział z lekkim uśmiechem, wpatrując się w oczy rozmówczyni.
-To prawda, razem tu przybyliśmy i razem będziemy czerpać garściami radości z atrakcji festiwalu, z poznawania tego miejsca i ze wszystkiego czego się da. Cieszę się że jesteśmy tu wszyscy razem i że zgodziliście się na tak daleką wyprawę, mimo iż patrząc na to iż nigdy nie opuszczaliśmy okolic wzgórz, tak daleka wędrówka mogła być uznana za istne szaleństwo, lecz ta odrobina szaleństwa, nasza wspólna siła i przyjaźń, sprawiły ze jesteśmy tutaj i możemy korzystać z uroków tego miejsca
Powiedział, kończąc wszystko, lekkim ale szczerym uśmiechem.
-Jak mniemam mam to traktować jako zgodę.
Powiedział , by po owych słowach i z jego brzucha wydostało się doniosłe burczenie, które to skwitował śmiechem.
-W porządku,w takim wypadku może kupię niewielkie porcję kilku potraw, aby można było spróbować kilku rożnych dań. Zajmij miejsce przy jednym ze stolików, a ja zaraz przyjdę z jedzeniem.
Powiedział wskazując rząd stołów z ławami, przy których można było spokojnie zjeść posiłek, po czym sam ruszył buszować przy stoiskach. Po rozejrzeniu się w różnych możliwościach wziął ze sobą 8 kulek okonomiyaki, cztery patyczki yakitori z piersi kurczaka, cztery kalmary na patyku, porcję makaronu ryżowego z tofu w sosie teriyaki oraz porcję curry z ryżem i dwa kubki zielonej herbaty, wszystko po kolei niosąc na stół by koniec końców dosiąść się do niego czterema dodatkowymi talerzykami, by można było nań nakładać konkretny produkt i nie jeść niekulturalnie ze wspólnego naczynia i z czterema parami pałeczek, jedną z nich podając dla Misae i jedną biorąc w dłonie. Jeśli bracia do nich dosiądą nie będzie problemu, bo były talerze tez dla nich, a jeśli nie, to chłopak nie widział problemu.
-Ittadakimas.
Powiedział chwytając pałeczki miedzy dłonie, by nastepnie móc zabrać się za jedzenie, jednakowoż, pozwalając by to Misae jako pierwsza nałożyła sobie jedzenie. Gdy dziewczyna miała już coś na talerzu chłopak nałożył sobie dwie kulki okonomiyaki i patyczek yakitori , by następnie zabrać się za konsumpcję kulek z kawałkami ośmiornicy, które to dotknęły jego języka połączeniem sosu sojowego, ciasta z imbirem, przyprawami, oraz ośmiorniczką . Chłopak z wielką chęcią powoli przeżuł każdy kęs, by po tym jak danie opuściło jego gardło rzec.
-Oishi, powinnaś ich spróbować.
Powiedział popijając przekąskę zieloną herbatę, kilka chwil spędzonych w jednym miejscu umożliwiały spokojną rozmowę o tym wszystkim.
-Tak, no cóż w końcu debatować o podróży do jakiegoś miejsca, a dotarcie na miejsce i chłonięcie go wszystkimi zmysłami robi różnicę.
Powiedział z lekkim uśmiechem, wpatrując się w oczy rozmówczyni.
-To prawda, razem tu przybyliśmy i razem będziemy czerpać garściami radości z atrakcji festiwalu, z poznawania tego miejsca i ze wszystkiego czego się da. Cieszę się że jesteśmy tu wszyscy razem i że zgodziliście się na tak daleką wyprawę, mimo iż patrząc na to iż nigdy nie opuszczaliśmy okolic wzgórz, tak daleka wędrówka mogła być uznana za istne szaleństwo, lecz ta odrobina szaleństwa, nasza wspólna siła i przyjaźń, sprawiły ze jesteśmy tutaj i możemy korzystać z uroków tego miejsca
Powiedział, kończąc wszystko, lekkim ale szczerym uśmiechem.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Cytaty, słowa, które wypowiedział ktoś inny, a my naginamy je na własną modłę. Słowami innych próbujemy poprzeć własne albo szukamy u nich mądrości. Tak naprawdę, jednak nikt nie wie, co tak naprawdę tamta osoba miała na myśli. Niby sens w tym żaden, a jednak ludzie to robią, chociaż nie zawsze świadomie. Zdanie innych ma na nich wpływ, nawet jeśli oni sami o tym nie wiedzą, a mimo to niektórzy usilnie upierają się, że to nic nie znaczy, nie będzie miało wpływu, że mimo nie radzenia sobie z obecnymi problemami będą w stanie poradzić sobie, gdy dojdą następne... Tak, nieświadome kłamstwo, wiara w coś, co się nie spełni, nie można karać ludzi za głupotę, nawet jeśli się ją odkryje, ale zamiast ich edukować, lepiej tak po prostu odejść, prawda? W końcu tak jest prościej, w ten sposób nie będzie bolało, bo w końcu zapomnisz... obie zapomnicie, przynajmniej taką masz nadzieje, a ta jest matką głupców, takich jak ty. Tensa nie odpowiedziała na mądre słowa Tsu, skądś je kojarzyła, ale nie mogła przypomnieć sobie skąd, ludzka pamięć jest zawodna. Wybiórczo gloryfikuje dobre momenty, a w jeszcze większym mroku pogrąża te złe. Wydarzenia zacierają się, a po pewnym czasie w pamięci pozostaje tylko nasza wersja wydarzeń, chociaż i to nie zawsze. Niektóre wspomnienia wbijają się w głowę tak mocno, że przeżywa się je nie tylko we śnie, ale i na jawie, jak z nimi walczyć? No cóż, jedni powiedzą, że potrzebne jest wsparcie bliskich, inni, że medyka, a Tensa? Ona powie, że nie ma na to siły, że walczyła już tak długo, niszcząc wszystko, co chciała ochronić. Spaliła za sobą wszystkie mosty... no prawie. Mimo że była pewna, że nie wróci już do Sagi, jedynym, który wiązał ją z przeszłością, był Hayamim, to pojedynek z nim miał to wszystko zakończyć, raz na zawsze. Jak to się skończy? Nie wiedziała, nikt nie mógł przewidzieć wyniku starcia tak jak i życia. Orzeźwiający smak lodów rozpływał się w jej ustach. Nie mogła powiedzieć, że zawsze poprawiały jej humor, rzadko je jadła, wolała spędzać czas na treningach, niż rodzinnych, czy przyjacielskich wypadach. Z perspektywy czasu, chociaż niewielkiej żałowała tego, jednak to nie mogło się zmienić. Przynajmniej w jednej rzeczy była dobra, lecz ta rzecz nie należała do przyjemnych.
-A może zostać najemnikiem? - pytanie pojawiło się w jej głowie. Z grubsza to nie był taki zły pomysł, poza swoją małą krucjatą, nie miała właściwie żadnego celu. No, może poza zostaniem Sentokim, ale czy najemnikowi potrzebna jest ranga? Wykonywanie tylko tej pracy za którą płacą, żadnych zobowiązań czy powiązań... Nie, to nie było dla niej. Miała dług u swojego klanu, dali jej życie, wychowali i nauczyli wszystkiego, była związana z nimi niemą przysięgą, złożoną przez niczego nieświadomego noworodka, chociaż bardziej przez jej rodziców, ale to już szczegóły. W końcu i tak musiała wrócić do Sogen, sprawdzić hotel, Motoko przecież nie odnajdzie się sama, przecież i tak, gdyby nie udało jej się odnaleźć żadnych poszlak, planowała udać się na mur. W miejsce, które wydawało jej się jednym z możliwych jej pobytu. Tam zasmakuje życie żołdaka, będzie mogła zdecydować, kim chce być. Jej rozmówca okazał się podróżnikiem z klanu zwanego Hoozuki, który... potrafił zmieniać się w wodę. Tak jak jej z łatwością przychodziła aktywacja sharingana, tak jemu zmiana swojego ciała w ciecz, naturalna obrona niemalże nie do przejścia, chociaż nie lubił ciepła, to chyba coś znaczyło, ale nie musiała się tym teraz przejmować tak jak i czymkolwiek. Teraz mogła odpocząć.
-Podróże, właściwie dotarcie tutaj to moja pierwsza daleka podróż. Zamiana w wodę wydaje się naprawdę przydatne, chociaż jeśli już się o tym wie... Miałam wrażenie, że nie lubisz ciepła, a może ognia? - zapytać nigdy nie zaszkodzi, co prawda uczestniczka turnieju z tego zacnego klanu odpadła w pierwszej rundzie, jednak nie wiadomo co może stać się po drodze. Fakt, że znała się na katonie, poprawiał nieco jej humor.
-Dziękuję, no cóż... nie powinno się tak łatwo zdradzać swojej przynależności. W sumie i tak będziesz wiedział, gdy zacznie się walka. Może nie wyglądam, ale należę do klanu Uchiha. - powiedziała, już ze spokojem. Białe włosy, kolorowe oczy, odwrotność stereotypowego przedstawiciela jej klanu, u którego oba te aspekty nabierały kruczoczarnej barwy. Taka już była, nie typowa, dziwna, jak kto woli, chociaż biorąc pod uwagę jej historię, najbardziej pasuje "pierdolnięta",
-Przepraszam za tamten wybuch, to świeże rany.
-A może zostać najemnikiem? - pytanie pojawiło się w jej głowie. Z grubsza to nie był taki zły pomysł, poza swoją małą krucjatą, nie miała właściwie żadnego celu. No, może poza zostaniem Sentokim, ale czy najemnikowi potrzebna jest ranga? Wykonywanie tylko tej pracy za którą płacą, żadnych zobowiązań czy powiązań... Nie, to nie było dla niej. Miała dług u swojego klanu, dali jej życie, wychowali i nauczyli wszystkiego, była związana z nimi niemą przysięgą, złożoną przez niczego nieświadomego noworodka, chociaż bardziej przez jej rodziców, ale to już szczegóły. W końcu i tak musiała wrócić do Sogen, sprawdzić hotel, Motoko przecież nie odnajdzie się sama, przecież i tak, gdyby nie udało jej się odnaleźć żadnych poszlak, planowała udać się na mur. W miejsce, które wydawało jej się jednym z możliwych jej pobytu. Tam zasmakuje życie żołdaka, będzie mogła zdecydować, kim chce być. Jej rozmówca okazał się podróżnikiem z klanu zwanego Hoozuki, który... potrafił zmieniać się w wodę. Tak jak jej z łatwością przychodziła aktywacja sharingana, tak jemu zmiana swojego ciała w ciecz, naturalna obrona niemalże nie do przejścia, chociaż nie lubił ciepła, to chyba coś znaczyło, ale nie musiała się tym teraz przejmować tak jak i czymkolwiek. Teraz mogła odpocząć.
-Podróże, właściwie dotarcie tutaj to moja pierwsza daleka podróż. Zamiana w wodę wydaje się naprawdę przydatne, chociaż jeśli już się o tym wie... Miałam wrażenie, że nie lubisz ciepła, a może ognia? - zapytać nigdy nie zaszkodzi, co prawda uczestniczka turnieju z tego zacnego klanu odpadła w pierwszej rundzie, jednak nie wiadomo co może stać się po drodze. Fakt, że znała się na katonie, poprawiał nieco jej humor.
-Dziękuję, no cóż... nie powinno się tak łatwo zdradzać swojej przynależności. W sumie i tak będziesz wiedział, gdy zacznie się walka. Może nie wyglądam, ale należę do klanu Uchiha. - powiedziała, już ze spokojem. Białe włosy, kolorowe oczy, odwrotność stereotypowego przedstawiciela jej klanu, u którego oba te aspekty nabierały kruczoczarnej barwy. Taka już była, nie typowa, dziwna, jak kto woli, chociaż biorąc pod uwagę jej historię, najbardziej pasuje "pierdolnięta",
-Przepraszam za tamten wybuch, to świeże rany.
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Biały Dystrykt
Jej twarzyczka przypominała bardziej pomidora niż lico kunoichi, a to wszystko za sprawą śmiechu Kitashi'ego. Posłała mu sójkę w bok pokazując język. Dobrze wiedziała, że tylko ich dwójka wiedzą z czego się śmieją... no i chyba właśnie to było najlepsze. Reszta nie miała znaczenia.
-Ja również - zaśmiała się kiedy i jego brzuch wydał z siebie demoniczny bulgot. Dobrze, że nie mieli problemu by się dogadać. Chyba po prostu już zbyt dobrze się znali. Skinęła tylko głową i zajęła miejsce, do którego mogliby dołączyć jeszcze Minoru i Sokiro jeśli uda im się nieco przyspieszyć i zagęścić ruchy... ile do wyjścia może się szykować dwójka panów? Naprawdę zaczynała się zastanawiać na co oni tracą tyle czasu.
Z zamyślenia wyrwała ją cudowna jedzenia, które szatyn przyniósł do ich stolika. Oblizała delikatnie usta i zatarła dłonie. Taka uczta! Pomogła porozkładać jedzenie i naczynia czując, że z sekundy na sekundę jest coraz bardziej głodna. Nałożyła sobie na talerzyk jedną z kulek okonomiyaki i odparła z uśmiechem
-Ittadakimas~! - przeciągając ostatnią sylabę, by już po chwili zatopić zęby w tych wszystkich pysznościach. Próbowała jedną za drugą próbując to co polecił jej przyjaciel. Aż nie było słów by opisać to co miała teraz w ustach. Nie było sposobu by oddać to co teraz czuła. Odczucie spotęgowane głodem czyniło to czystą ekstazą na języku.
-To było szalone, ale kiedy mamy sobie na to pozwolić jak nie teraz kiedy jesteśmy w kwiecie wieku - zaśmiała się, ale zgadzała się w pełni z jego podejściem. Teraz mogli korzystać z dobrodziejstw Hanamury.
-Jak myślisz? Poznamy ludzi z innych klanów? Tyle ciekawych mieszka nawet u nas, a i tak nikogo nie al się nie widziało... dlatego tym bardziej czekam na wyjście na trybuny - słychać było, że nie brakuje jej ani odrobiny zapału i jest pewną swojego. W środku aż ją roznosiło. Przecież było tyle niezwykłych klanów, których umiejętności bardzo by chciała zobaczyć. Na pewno nie na własnej skórze, ale tak z trybun? Czemu by nie.
-Ja również - zaśmiała się kiedy i jego brzuch wydał z siebie demoniczny bulgot. Dobrze, że nie mieli problemu by się dogadać. Chyba po prostu już zbyt dobrze się znali. Skinęła tylko głową i zajęła miejsce, do którego mogliby dołączyć jeszcze Minoru i Sokiro jeśli uda im się nieco przyspieszyć i zagęścić ruchy... ile do wyjścia może się szykować dwójka panów? Naprawdę zaczynała się zastanawiać na co oni tracą tyle czasu.
Z zamyślenia wyrwała ją cudowna jedzenia, które szatyn przyniósł do ich stolika. Oblizała delikatnie usta i zatarła dłonie. Taka uczta! Pomogła porozkładać jedzenie i naczynia czując, że z sekundy na sekundę jest coraz bardziej głodna. Nałożyła sobie na talerzyk jedną z kulek okonomiyaki i odparła z uśmiechem
-Ittadakimas~! - przeciągając ostatnią sylabę, by już po chwili zatopić zęby w tych wszystkich pysznościach. Próbowała jedną za drugą próbując to co polecił jej przyjaciel. Aż nie było słów by opisać to co miała teraz w ustach. Nie było sposobu by oddać to co teraz czuła. Odczucie spotęgowane głodem czyniło to czystą ekstazą na języku.
-To było szalone, ale kiedy mamy sobie na to pozwolić jak nie teraz kiedy jesteśmy w kwiecie wieku - zaśmiała się, ale zgadzała się w pełni z jego podejściem. Teraz mogli korzystać z dobrodziejstw Hanamury.
-Jak myślisz? Poznamy ludzi z innych klanów? Tyle ciekawych mieszka nawet u nas, a i tak nikogo nie al się nie widziało... dlatego tym bardziej czekam na wyjście na trybuny - słychać było, że nie brakuje jej ani odrobiny zapału i jest pewną swojego. W środku aż ją roznosiło. Przecież było tyle niezwykłych klanów, których umiejętności bardzo by chciała zobaczyć. Na pewno nie na własnej skórze, ale tak z trybun? Czemu by nie.
0 x

Re: Biały Dystrykt
Tensa... Tensa.... Tensa... W jego głowie nagle zaczęło się powtarzać to imię gdyż z czymś zdecydowanie łączyło się ona w jego głowie, gdzieś je widział lub słyszałem, połączenie jednak jego skojarzenia z odpowiedzią nie było przejrzyste a spowite mgłą przez którą nie sposób ujrzeć choćby rąbka, a jednak wydaje się być tak bliska. Prawdopodobnie jego twarz przez chwilę wydawać się mogła zamyślona, lecz po chwili Tsu porzucił poszukiwania uważając je za jałowe. Być może już niedługo sam sobie przypomni, dobrze wiedział że nie zawsze wymuszanie tego procesu jest skuteczne.
- Za ogniem ani ciepłem faktycznie nie przepadam, to dość niebezpieczne kiedy jest się złożonym z wody - Mówiąc to demonstracyjnie wpakował kolejna łyżkę deseru do ust który był chłodny, mokry i przyjemny.
Delektował się smakiem potrawy słuchając następnych słów dziewczyny i tu go oświeciła, dosłownie. Światło rozwiało mgłę która zasłaniała mu drogę do odpowiedzi Tensa Uchiha, przecież bierze udział w turnieju. Właściwie jeszcze nie miał czasu się tam wybrać, ale pobieżnie znał uczestników i słyszał także iż dziewczyna z jego klanu odpadła więc w sumie to nie śpieszyło mu się jakoś bardzo oglądać zjawiska dopóki nie dojdzie bliżej finałów. Cóż, teraz może i będzie miał powód zjawić się tam wcześniej.
- Faktycznie! Pamiętam że bierzesz udział w turnieju, to chyba idealna możliwość żeby wyładować swoje emocje - uśmiechnął się porozumiewawczo - Sam chętnie wybrałbym się na turniej jako uczestnik, ale niestety obowiązki mi nie pozwoliły, no ale mniejsza. Gotowa na walkę? Z kim walczysz? - Chłopak ewidentnie się lekko podekscytował i nie mógł sobie pomóc aby nie zalać dziewczyny falą pytań. Szczerze miał wielką nadzieję sam się tam znaleźć jednak życie nie zawsze pozwala nam robić tego na co mamy ochotę. Właściwie chciał się spytać skąd taki nietypowy wygląd u przedstawiciela klanu Uchiha, ale uznał że przemilczy tą kwestię bo może to sprawa bardziej prywatna, a przecież na dłuższa metę wcale nie istotna.
- Za ogniem ani ciepłem faktycznie nie przepadam, to dość niebezpieczne kiedy jest się złożonym z wody - Mówiąc to demonstracyjnie wpakował kolejna łyżkę deseru do ust który był chłodny, mokry i przyjemny.
Delektował się smakiem potrawy słuchając następnych słów dziewczyny i tu go oświeciła, dosłownie. Światło rozwiało mgłę która zasłaniała mu drogę do odpowiedzi Tensa Uchiha, przecież bierze udział w turnieju. Właściwie jeszcze nie miał czasu się tam wybrać, ale pobieżnie znał uczestników i słyszał także iż dziewczyna z jego klanu odpadła więc w sumie to nie śpieszyło mu się jakoś bardzo oglądać zjawiska dopóki nie dojdzie bliżej finałów. Cóż, teraz może i będzie miał powód zjawić się tam wcześniej.
- Faktycznie! Pamiętam że bierzesz udział w turnieju, to chyba idealna możliwość żeby wyładować swoje emocje - uśmiechnął się porozumiewawczo - Sam chętnie wybrałbym się na turniej jako uczestnik, ale niestety obowiązki mi nie pozwoliły, no ale mniejsza. Gotowa na walkę? Z kim walczysz? - Chłopak ewidentnie się lekko podekscytował i nie mógł sobie pomóc aby nie zalać dziewczyny falą pytań. Szczerze miał wielką nadzieję sam się tam znaleźć jednak życie nie zawsze pozwala nam robić tego na co mamy ochotę. Właściwie chciał się spytać skąd taki nietypowy wygląd u przedstawiciela klanu Uchiha, ale uznał że przemilczy tą kwestię bo może to sprawa bardziej prywatna, a przecież na dłuższa metę wcale nie istotna.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Nie długi czas po zakupieniu wszystkich potraw , wszystkie wylądowały na stole, wręcz zachęcając do skosztowania, dlatego też ani Misae, ani Kitashi nie czekali długo by dobrać się do smakołyków. Chłopak jako spory, młody mężczyzna jadł dosyć sporo, dlatego też po zjedzeniu okonomiyaki oraz yakitori zabrał się za curry z ryżem, makaron z tofu, oraz kolejne okonomiyaki , kończąc ucztę na sporym kalmarze z grilla, którego ze smakiem żuł, odgryzając po kęsie z patyka, na którym to zamocowany był głowonóg. Z brzuchem wypełnionym pysznymi potrawami chłopak dostał solidnego zastrzyku energii, która wręcz prosiło się wykorzystać, lecz najpierw trzeba było zaczekać na braci i zająć czas oczekiwania rozmową.
-To fakt, tym bardziej że przygoda w kraju oddalonym od naszych rodzinnych stron powinna pozwolić nam się usamodzielnić i spojrzeć na wszystko od innej strony.
Powiedział z lekkim uśmiechem. Tak właśnie to dla niego wyglądało, w końcu praktycznie całe życie trwali w osadach swoich klanów szlifując umiejętności i ciągle mieszkając pod okiem rodziców, podczas gdy tu byli tylko oni, zero opiekunów, rodziców, tylko czwórka przyjaciół, wielkie, obce miasto i masa ludzi.
-Pewnie tak, przypuszczam że są tu shinobi z Większości istniejących klanów, w końcu to wielkie wydarzenie na które ludzie przybywają z bardzo daleka, tak jak my.
Powiedział z lekkim uśmiechem.
-W sumie po turnieju można by się przejść po okolicy, poznać miasto i może znaleźć coś do roboty. Warto korzystać puki tu jesteśmy.
Powiedział szczerząc się w uśmiechu i rozglądajac się w około.
-Chyba Sokiro i Minoru powinni być zamiast braćmi Rakurai, braćmi spóźnialskimi.
Powiedział z głośnym śmiechem.
-W końcu skończyliśmy jeść a ich dalej nie ma
-To fakt, tym bardziej że przygoda w kraju oddalonym od naszych rodzinnych stron powinna pozwolić nam się usamodzielnić i spojrzeć na wszystko od innej strony.
Powiedział z lekkim uśmiechem. Tak właśnie to dla niego wyglądało, w końcu praktycznie całe życie trwali w osadach swoich klanów szlifując umiejętności i ciągle mieszkając pod okiem rodziców, podczas gdy tu byli tylko oni, zero opiekunów, rodziców, tylko czwórka przyjaciół, wielkie, obce miasto i masa ludzi.
-Pewnie tak, przypuszczam że są tu shinobi z Większości istniejących klanów, w końcu to wielkie wydarzenie na które ludzie przybywają z bardzo daleka, tak jak my.
Powiedział z lekkim uśmiechem.
-W sumie po turnieju można by się przejść po okolicy, poznać miasto i może znaleźć coś do roboty. Warto korzystać puki tu jesteśmy.
Powiedział szczerząc się w uśmiechu i rozglądajac się w około.
-Chyba Sokiro i Minoru powinni być zamiast braćmi Rakurai, braćmi spóźnialskimi.
Powiedział z głośnym śmiechem.
-W końcu skończyliśmy jeść a ich dalej nie ma
0 x
Re: Biały Dystrykt
Woda, ogień, dwa żywioły, przeciwieństwa, ale czy to nie one przyciągają się w swojej nienawiści. Nawet najkrótsze ich spotkanie dla przynajmniej jednego kończyło się tragicznie. Ogień gasł, a woda wyparowywała, ale czy tak będzie w przypadku tej dwójki? W końcu członkowie klanu Uchiha od urodzenia zmuszeni byli korzystać z katonu, a Hozuki, przynajmniej tak jej się wydawało naturalnie przystosowani byli do korzystania z Suitonu, ale człowiek to nie żywioł, prawda? Przecież wściekłość i spokój jakimi emanowali na samym początku spotkania w żaden sposób nie wiązał się z tymi żywiołami... Oczywiście, poza ich symbolicznym znaczeniem. Jak łatwo się domyślić, shinobi będący jej rozmówcą potwierdził, zagrożenie jakie dla członków jego klanu niesie katon... no cóż, w świecie, gdzie wiedza nie raz może uratować, lub odebrać życie, poznanie słabego punktu innego, właściwie w żaden sposób niezwiązanego klanu mogło być przydatne. Co prawda podobne wnioski, mogła wysnuć z walki Ayako i Shigi... ale nagłe pojawienie się Hayamiego, pokrzyżowała plany spokojnego pobytu na trybunach.
-Dość logiczne, chociaż zakładanie czegoś takiego jest ryzykowne. Przynajmniej w razie czego będę wiedziała jak zabić kogoś, kogo nie da się trafić. - odpowiedziała mu z przesłodzonym uśmiechem. Nie miało być to sarkastyczne, była po prostu gorszą aktorką, niż siostra, więc co naturalne, wachlarz jej uśmiechów był węższy i bardziej wymuszony. Na ten prawdziwy, nie było zbytnio co liczyć, przynajmniej do czasu, aż nie wyładuje na kimś swoich emocji... może po to los przed jej oblicze postawił jej własne przeciwieństwo? Nie, a nawet jeśli to nie miało to najmniejszego sensu, w końcu nie szukała śmierci... Przynajmniej nie w takich okolicznościach. Zgon mógł być następstwem przyjemności, jakie niesie za sobą adrenalina, emocje, które czuła, podczas walki. Strzał snajperski, gdzieś z dachu nie był sposobem w jaki chciałaby zakończyć swój żywot... Właściwie w ogóle nie chciała, ale miała świadomość, że w zawodzie na który się zdecydowała śmierć zbierała ogromne żniwa. Odwzajemniła, porozumiewawczy uśmiech, tak jakby był to tajny znak, który zrozumieć mogła tylko siedząca przy lodach dwójka.
-Idealny, niestety walczę w ostatniej rundzie i chyba jeszcze sobie poczekam, gdy opuszczałam trybuny, przede mną wciąż pozostawały trzy walki do przesiedzenia. - dalej były pytania o jej przeciwnika, chłopaka walczącego pod pseudonimem, o którym wiedziała nie wiele. Chociaż ta wiedza i tak była nie pewna, jednak co jej szkodzi przedyskutować to z kimś obcym? Może wpadnie na jakiś dobry pomysł.
-Zawsze jestem gotowa, ale co do tego przeciwnika, wątpię, że mam większe szanse. Rozmawiałam z Morim przez jakiś czas. Po jego słowach, gestach, wyposażeniu, można było wiele poznać. Moim zdaniem preferuje walkę na dystans, ale na starcie w zwarciu też jest przygotowany, do tego, jeśli się nie mylę należy do klanu Senju. To źle wróży. - w końcu nie były to informacje o niej, więc nie miała powodu ukrywać czegokolwiek...
-Dość logiczne, chociaż zakładanie czegoś takiego jest ryzykowne. Przynajmniej w razie czego będę wiedziała jak zabić kogoś, kogo nie da się trafić. - odpowiedziała mu z przesłodzonym uśmiechem. Nie miało być to sarkastyczne, była po prostu gorszą aktorką, niż siostra, więc co naturalne, wachlarz jej uśmiechów był węższy i bardziej wymuszony. Na ten prawdziwy, nie było zbytnio co liczyć, przynajmniej do czasu, aż nie wyładuje na kimś swoich emocji... może po to los przed jej oblicze postawił jej własne przeciwieństwo? Nie, a nawet jeśli to nie miało to najmniejszego sensu, w końcu nie szukała śmierci... Przynajmniej nie w takich okolicznościach. Zgon mógł być następstwem przyjemności, jakie niesie za sobą adrenalina, emocje, które czuła, podczas walki. Strzał snajperski, gdzieś z dachu nie był sposobem w jaki chciałaby zakończyć swój żywot... Właściwie w ogóle nie chciała, ale miała świadomość, że w zawodzie na który się zdecydowała śmierć zbierała ogromne żniwa. Odwzajemniła, porozumiewawczy uśmiech, tak jakby był to tajny znak, który zrozumieć mogła tylko siedząca przy lodach dwójka.
-Idealny, niestety walczę w ostatniej rundzie i chyba jeszcze sobie poczekam, gdy opuszczałam trybuny, przede mną wciąż pozostawały trzy walki do przesiedzenia. - dalej były pytania o jej przeciwnika, chłopaka walczącego pod pseudonimem, o którym wiedziała nie wiele. Chociaż ta wiedza i tak była nie pewna, jednak co jej szkodzi przedyskutować to z kimś obcym? Może wpadnie na jakiś dobry pomysł.
-Zawsze jestem gotowa, ale co do tego przeciwnika, wątpię, że mam większe szanse. Rozmawiałam z Morim przez jakiś czas. Po jego słowach, gestach, wyposażeniu, można było wiele poznać. Moim zdaniem preferuje walkę na dystans, ale na starcie w zwarciu też jest przygotowany, do tego, jeśli się nie mylę należy do klanu Senju. To źle wróży. - w końcu nie były to informacje o niej, więc nie miała powodu ukrywać czegokolwiek...
0 x
- Misae
- Posty: 1564
- Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
- Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
- Link do KP: viewtopic.php?p=68018#p68018
- GG/Discord: Misae#1695
Re: Biały Dystrykt
-Chce zobaczyć wszystko Kitashi-kun! Chcę korzystać z szansy jaka przed nami stoi jak nigdy otworem - powiedziała a propos przedstawicieli różnych klanów - na pewno posiadali niezwykłe zdolności, a ona aż czekała by je wszystkie zobaczyć. Taka druga szansa może się nigdy więcej nie powtórzyć więc szkoda marnować każdej sekundy... choć jakby nie było to pyszne jedzenie, które wypełniło po brzegi jej brzuszek marnotrawstwem nie było.
Po chwili poruszona została ważna kwestia.
-Przyda się jakaś praca... długo nie będziemy w stanie żyć na oszczędnościach z domu... mam tylko nadzieję, że znajdzie się dla nas jakaś praca - dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie wzięli pod uwagę dosyć ważnej sprawy jaką jest zmniejszający się z każdą chwilą budżet jakim dysponowali. Wiedziała, że teraz nie ma do tego głowy bo euforia z faktu, że wreszcie dotarli do celu.
Zaraz po tym jak zdała sobie sprawę, że przez chwilę jej mina spochmurniała szybko sprowadziła uśmiech na swoją rumianą twarzyczkę. To on powinien na nim jedynie gościć. A przynajmniej na tyle długo by nie martwić przyjaciela. Zgarnęła jedzenie na dwa talerze by można było wszystko jakoś poręcznie zabrać.
-Zgadzam się, ale nie mogą być głodni, będą jeszcze bardziej marudni - zażartowała dla rozluźnienia atmosfery. Co do spóźnialstwa nie było wątpliwości... tej dwójki nie da się pobić po tym względem.
Nie mówiła nic więcej tylko dreptała w miejscu ze skinieniem głowy w stron trybun dając Koseki'emu jasno do zrozumienia, że ruszają, a Sokiro i Minoru zjedzą sobie bezpośrednio na trybunach... o ile coś jeszcze dla nich zostanie
<ZT + Kitashi>
Po chwili poruszona została ważna kwestia.
-Przyda się jakaś praca... długo nie będziemy w stanie żyć na oszczędnościach z domu... mam tylko nadzieję, że znajdzie się dla nas jakaś praca - dopiero teraz zdała sobie sprawę, że nie wzięli pod uwagę dosyć ważnej sprawy jaką jest zmniejszający się z każdą chwilą budżet jakim dysponowali. Wiedziała, że teraz nie ma do tego głowy bo euforia z faktu, że wreszcie dotarli do celu.
Zaraz po tym jak zdała sobie sprawę, że przez chwilę jej mina spochmurniała szybko sprowadziła uśmiech na swoją rumianą twarzyczkę. To on powinien na nim jedynie gościć. A przynajmniej na tyle długo by nie martwić przyjaciela. Zgarnęła jedzenie na dwa talerze by można było wszystko jakoś poręcznie zabrać.
-Zgadzam się, ale nie mogą być głodni, będą jeszcze bardziej marudni - zażartowała dla rozluźnienia atmosfery. Co do spóźnialstwa nie było wątpliwości... tej dwójki nie da się pobić po tym względem.
Nie mówiła nic więcej tylko dreptała w miejscu ze skinieniem głowy w stron trybun dając Koseki'emu jasno do zrozumienia, że ruszają, a Sokiro i Minoru zjedzą sobie bezpośrednio na trybunach... o ile coś jeszcze dla nich zostanie
<ZT + Kitashi>
0 x

Re: Biały Dystrykt
Tsu nie bał się zdradzać swojej słabości, bo uważał że ktokolwiek przy odrobinie dedukcji sam by ją znalazł. Poza tym przecież nie był tak bezbronny wobec ognia jak by się ludziom wydawało bo to przecież właśnie woda góruje nad ogniem w tym pojedynku. Chłopak postarał się lekko opanować gdyż zauważył iż może zbyt mocno podjarał się tematem walki.
- W takim razie czemu nie ma cię na trybunach? Poznanie swoich przyszłych przeciwników to kluczowa sprawa. - Odpowiedział od razu na informację iż jej walka jest ostatnia.
Chłopak pominął fakt że w sumie nie ma pojęcia kto to Mori, bo to w tej całej historii chyba było mało istotne.
- Senju co? Hmmm, ciężka sprawa. Ale mam dla ciebie ogólną radę, wyjdź tam i nie myśl o tym co może się zdarzyć, po prostu go za... pokonaj. - Sam nigdy się nie mierzył z żadnym użytkownikiem elementu drewna, ale też zazwyczaj jego przeciwnicy nie mieli nawet szansy zareagować, więc nie robiło mu to dużej różnicy. Jaka szkoda że porcja lodów była już prawie skończona ...
- W takim razie czemu nie ma cię na trybunach? Poznanie swoich przyszłych przeciwników to kluczowa sprawa. - Odpowiedział od razu na informację iż jej walka jest ostatnia.
Chłopak pominął fakt że w sumie nie ma pojęcia kto to Mori, bo to w tej całej historii chyba było mało istotne.
- Senju co? Hmmm, ciężka sprawa. Ale mam dla ciebie ogólną radę, wyjdź tam i nie myśl o tym co może się zdarzyć, po prostu go za... pokonaj. - Sam nigdy się nie mierzył z żadnym użytkownikiem elementu drewna, ale też zazwyczaj jego przeciwnicy nie mieli nawet szansy zareagować, więc nie robiło mu to dużej różnicy. Jaka szkoda że porcja lodów była już prawie skończona ...
0 x
Re: Biały Dystrykt
Słabości, każdy ma jakąś. Jedni nie lubią ognia, a inni... inni, przez większość czasu uważają, że ich nie mają, albo znajdują tą jedną, której się pozbywają. Czy jednak w walce która ma nastąpić jej słabości nie będą równie ważne co mocne strony? Będą. Zwarcie, dystans, wspomaganie, opanowała każdą z tych podstawowych dziedzin w stopniu, jak sama określała wystarczającym. Szeroki wachlarz ciosów taijutsu, oraz technik z zaplecza nin, również stał po jej stronie. No i doświadczenie, nie wiedziała jak wiele posiada go "leśny chłopiec". To nie była dobra wieść, wiele będzie musiała dowiedzieć się już w trakcie walki, po cichu liczyła, że doświadczenie z misji które wykonywała, nie zawsze oficjalnie wystarczy, aby wygrać. Gniew powoli ustawał, dusiła go w sobie, nie był dobrym doradcą. Wiedziała, że nie powinna, ale to dla większej sprawy, skoro podjęła już wszystkie decyzje, a niektóre nawet po raz wtóry, mogła wrócić do tego co ważne. Nie miała zamiaru przynosić wstydu całemu rodowi, chociaż sytuacja z Akashim nie najlepiej to oddawała. Prywatnie mogła sobie na to pozwolić, ale na arenie walczyła w imieniu klanu. Nikt, tak naprawdę jej tu nie przysłał, nie dostała, ani rozkazu, ani nawet pozwolenia, w takim wypadku tym bardziej musiała się starać. Właściwie to nie wiedziała z jakimi konsekwencjami może się wiązać taka samowolka, właściwie to była Akoraito, więc miała większą szansę obejść się bez represji, gorzej z Sagą... ona wciąż pozostawała Doko, a fakt, że była pod jej opieką raczej nie wiele zmieniał... może, gdyby była wyżej w hierarchii nie musiała, by się martwić? Z resztą... to już nie była jej sprawa, przynajmniej chciałaby tego. Upchnięcie myśli o siostrze, gdzieś tam z tyłu głowy było o wiele prostsze niż pozbycie się jej z serca. Skarciła się w myślach, przecież to nie pora, ani miejsce. Teraz musiała się zrelaksować, oczyścić umysł ze wszystkich zbędnych myśli, pozwolić mięśniom odpoczywać, przed wzmożonym wysiłkiem, w końcu walki trwały, a ona musiała być gotowa na wszystko. Odruchowo sięgnęła po notes. Jej dłoń zatrzymała się w połowie drogi... no tak, swoją przeszłość pozostawiła siostrze, niestety razem z planami na walkę. Pozostawała tylko zawodna pamięć i improwizacja. Przeciwko kontroli drewna i bumerangom... Tak, to nie brzmiało za dobrze. Gdyby to była kreskówka, nad białowłosą pojawiłaby się właśnie ogromna świecąca żarówka... no, ale to nie bajka i nie wynaleziono jeszcze żarówek, elektryczności też nie. Bumerangi były z drewna, Senju kontrolowali drewno... tak, to mogło znaczyć tylko jedno, będzie musiała zwracać szczególną uwagę na te zakrzywione cosie.
-Pojawiło się nieco ważniejszych spraw. - spuściła wzrok i splotła dłonie na znak zakłopotania. -Chociaż w tej chwili nie mają już znaczenia, właściwie to nie powinnam się w nie mieszać, ciężki los idiotki, nie ma po co do tego wracać - znów włożyła łyżeczkę do ust. Lody powoli się kończyły, ale ich smak wciąż pieścił podniebienie. -Na całe szczęście tłumy na trybunach obserwują walki za mnie, wystarczy wypytać kilka osób. - podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy, to była dobra wieść. Niby zwykła myśl pojawiająca się nagle i z niczego, a w rzeczywistości sposób na odpracowanie własnej głupoty, do tego niezbyt pracochłonny, jednym słowem idealny. Chociaż jak to z takimi bywa muszą mieć jakąś wadę. Nie miała ochoty na spotkanie z Hayamim, ani z Akashim, co prawda ten pierwszy walczył, jednak nie miała pojęcia kiedy ma do tego dojść. No cóż, w końcu będzie musiała zorientować się w sytuacji, lepiej nie marnować zbyt wiele czasu... chociaż mogła założyć, że posiada go jeszcze trochę. Mimo wszystko, wolała mieć to w pamięci.
-Gdyby nie odwieczna wojna między rodami, to byłoby mniej stresujące. Wiem co robić, chyba nawet mam jakiś plan, chociaż znając życie nie wypali. - uśmiechnęła się pod nosem. -Chętnie dałabym się ponieść i go zmasakrowała, ale no cóż, czekałaby mnie kara śmierci, a do grobu jeszcze mi się nie spieszy. - no cóż, czas pokaże co się stanie. Może zniknie, jak właśnie dokończone lody?
-Pojawiło się nieco ważniejszych spraw. - spuściła wzrok i splotła dłonie na znak zakłopotania. -Chociaż w tej chwili nie mają już znaczenia, właściwie to nie powinnam się w nie mieszać, ciężki los idiotki, nie ma po co do tego wracać - znów włożyła łyżeczkę do ust. Lody powoli się kończyły, ale ich smak wciąż pieścił podniebienie. -Na całe szczęście tłumy na trybunach obserwują walki za mnie, wystarczy wypytać kilka osób. - podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy, to była dobra wieść. Niby zwykła myśl pojawiająca się nagle i z niczego, a w rzeczywistości sposób na odpracowanie własnej głupoty, do tego niezbyt pracochłonny, jednym słowem idealny. Chociaż jak to z takimi bywa muszą mieć jakąś wadę. Nie miała ochoty na spotkanie z Hayamim, ani z Akashim, co prawda ten pierwszy walczył, jednak nie miała pojęcia kiedy ma do tego dojść. No cóż, w końcu będzie musiała zorientować się w sytuacji, lepiej nie marnować zbyt wiele czasu... chociaż mogła założyć, że posiada go jeszcze trochę. Mimo wszystko, wolała mieć to w pamięci.
-Gdyby nie odwieczna wojna między rodami, to byłoby mniej stresujące. Wiem co robić, chyba nawet mam jakiś plan, chociaż znając życie nie wypali. - uśmiechnęła się pod nosem. -Chętnie dałabym się ponieść i go zmasakrowała, ale no cóż, czekałaby mnie kara śmierci, a do grobu jeszcze mi się nie spieszy. - no cóż, czas pokaże co się stanie. Może zniknie, jak właśnie dokończone lody?
0 x
Re: Biały Dystrykt
Tsu słuchał z uwagą dziewczyny kiedy nagle pewien znak w oddali przykuł jego uwagę. Nie mogło być mowy o pomyłce, musiał ruszać dalej. To prawdopodobnie zlecenie. Oczywiście starał się nie dać po sobie poznać że cokolwiek się zmieniło, jednak wstał i rzucił szybko znalezione drobne na stół, prawdopodobnie nawet więcej niż było potrzebne żeby zapłacić za lody.
- Było naprawdę miło, ale obowiązki wzywają. Powodzenia w walce. Możesz jeszcze kiedyś się spotkamy. - Rzucił szybko z przepraszającym uśmiechem. Miał świadomość że nie wyglądało to za ciekawie i dziewczyna pewnie obrazi się że tak ją porzuca, niestety nie do niego należało podjęcie tej decyzji. Szybkim krokiem odszedł tylko w sobie znanym kierunku, a obejrzawszy się na miejsce gdzie zauważył znak potwierdził że już go tam nie ma.
z/t
- Było naprawdę miło, ale obowiązki wzywają. Powodzenia w walce. Możesz jeszcze kiedyś się spotkamy. - Rzucił szybko z przepraszającym uśmiechem. Miał świadomość że nie wyglądało to za ciekawie i dziewczyna pewnie obrazi się że tak ją porzuca, niestety nie do niego należało podjęcie tej decyzji. Szybkim krokiem odszedł tylko w sobie znanym kierunku, a obejrzawszy się na miejsce gdzie zauważył znak potwierdził że już go tam nie ma.
z/t
0 x
Re: Biały Dystrykt
Jak to zwykle bywa, miłe spotkania nie mogą trwać zbyt długo. Tensa zauważyła, że coś przykuło uwagę jej rozmówcy, najwidoczniej nie była najbardziej zjawiskową osobą w otoczeniu. Nie dziwiło jej to, właściwie to czasem miała wrażenie, że gdyby nie piersi i długie włosy to brano by ją za faceta, a że piersi na skutek treningów zmalały, a warkocz leżał gdzieś tam na pokładzie statku, to w tej chwili pewnie była bardziej męska niż spora część mężczyzn. Chłopak podniósł się, kulturalnie przeprosił i poszedł gdzieś tam... tyle szczęścia, że przynajmniej nie zostawił jej z rachunkiem, w końcu gdyby tak postąpił to, no cóż, miałby jedną wściekłą niewiastę na karku.
-Rozumiem, tutejsi w końcu muszą się sobą zajmować nawet w trakcie festiwalu. Do zobaczenia.. - powiedziała z uśmiechem, chociaż niezbyt podobało jej się to, że znów nie będzie miała się nawet do kogo odezwać. Jednak co poradzić. Lody tak dobre, stały się czymś czego chciała więcej. Nie marnowała czasu i zamówiła kolejną porcję, nie przeje się, a i zajmie sobie jakoś czas. Co prawda mogła poszukać karczmy i napić się o wiele bardziej pożądanego Sake, ale nie chciało jej się. Postanowiła zjeść jeszcze jedną porcję i ruszyć w stronę areny, sprawdzić co się dzieje i ile czasu pozostawało do jej walki. Chociaż jej kobieca intuicja nie zaczęła jeszcze szaleć, a to znak, że miała nieco czasu... no i że nie działo się nic złego, przynajmniej nie z Sagą... Skarciła się po raz kolejny, na nowo musiała nauczyć się żyć, to nie było proste. Urocza kelnerka, przyniosła jej lody, chociaż na propozycję wspólnego wyjścia do hotelu spaliła się ze wstydu i odeszła. Przynajmniej nie dała jej w twarz, jak ta ostatnia. Siedziała tak wcinając przysmak i czekając bogowie tylko wiedzą na co.
-Rozumiem, tutejsi w końcu muszą się sobą zajmować nawet w trakcie festiwalu. Do zobaczenia.. - powiedziała z uśmiechem, chociaż niezbyt podobało jej się to, że znów nie będzie miała się nawet do kogo odezwać. Jednak co poradzić. Lody tak dobre, stały się czymś czego chciała więcej. Nie marnowała czasu i zamówiła kolejną porcję, nie przeje się, a i zajmie sobie jakoś czas. Co prawda mogła poszukać karczmy i napić się o wiele bardziej pożądanego Sake, ale nie chciało jej się. Postanowiła zjeść jeszcze jedną porcję i ruszyć w stronę areny, sprawdzić co się dzieje i ile czasu pozostawało do jej walki. Chociaż jej kobieca intuicja nie zaczęła jeszcze szaleć, a to znak, że miała nieco czasu... no i że nie działo się nic złego, przynajmniej nie z Sagą... Skarciła się po raz kolejny, na nowo musiała nauczyć się żyć, to nie było proste. Urocza kelnerka, przyniosła jej lody, chociaż na propozycję wspólnego wyjścia do hotelu spaliła się ze wstydu i odeszła. Przynajmniej nie dała jej w twarz, jak ta ostatnia. Siedziała tak wcinając przysmak i czekając bogowie tylko wiedzą na co.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Chłopak zrezygnował z udania się na arenę pomimo tego, że wypatrując zmagań przeciwników mógłby się wiele nauczyć. Z jednej strony było mu szkoda zrezygnować z tak pięknej okazji do zyskania doświadczenia i dowiedzenia się jak silni są ludzie w jego wieku, a z drugiej wolał jednak poznać kogoś tutaj, i to było właśnie jego celem. Biały Dystrykt był pięknym miejscem: nie dość, że przebywali tutaj tylko ludzie bogaci i o nieposzlakowanej reputacji, to jeszcze na uroczystości Koronacji Cesarza przybyli tu ludzie ze wszystkich zakątków świata, nie chcąc pominąć tak niesamowitego wydarzenia bądź pokazać, że są światowi w swoich stronach.
Chłopak poczuł głód. Właściwie nic w tym dziwnego, skoro ostatnim posiłkiem jaki zjadł był sucharek, a zrobił to gdy zsiadł z łodzi. Wszędzie było pełno ludu, ale chłopak wypatrzył jedno wolne miejsce, więc bez zastanowienia poszedł w jego stronę, usadowiając się naprzeciwko srebrnowłosej dziewczyny.
- Mogę się dosiąść? - zapytał grzecznie z niewielkim uśmiechem na ustach, i jeśli dama się zgodzi, to się przysiądzie i przedstawi jak przystało na młodego gentlemana - Jestem Shin Kami. Przepraszam, jeśli się narzucam, ale... masz niesamowity kolor włosów. Jest naturalny? - pyta, chcąc zagaić rozmowę.
Chłopak poczuł głód. Właściwie nic w tym dziwnego, skoro ostatnim posiłkiem jaki zjadł był sucharek, a zrobił to gdy zsiadł z łodzi. Wszędzie było pełno ludu, ale chłopak wypatrzył jedno wolne miejsce, więc bez zastanowienia poszedł w jego stronę, usadowiając się naprzeciwko srebrnowłosej dziewczyny.
- Mogę się dosiąść? - zapytał grzecznie z niewielkim uśmiechem na ustach, i jeśli dama się zgodzi, to się przysiądzie i przedstawi jak przystało na młodego gentlemana - Jestem Shin Kami. Przepraszam, jeśli się narzucam, ale... masz niesamowity kolor włosów. Jest naturalny? - pyta, chcąc zagaić rozmowę.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Lody rozpływały się w jej ustach. Ich słodki smak pomagał odegnać złe myśli, pozwalał zagłębić się w temat pojedynku, który tak bardzo wbił jej się w czaszkę. Informacje które zdołała zdobyć, przewałkowała już kilkanaście, o ile nie kilkadziesiąt razy, mimo to, miała wrażenie, że ciągle jej coś umyka, że plan, nie tylko strategiczny, ale i taktyczny posiada łatwo widoczne wady. Nie ważne ile razy w głowie powtarzała wszystkie możliwe schematy, wszystkie reakcje jakie tylko mogła wymyślić, ciągle czegoś brakowało. Sama nie miała pojęcia czego, chociaż zakładała, że wynika to z braku informacji o samym klanie do którego przypuszczalnie należał Mori. Cholerni Senju, niby najwięksi wrogowie, niby tyle stoczonych bitew, a tak podstawowe informacje wciąż nie były dostępne, nawet dla Akoraito, przynajmniej nie dla tych którzy nie spotkali się z nimi oko w oko. W tej chwili odnalezienie któregoś z "drewniaków" i "przyjacielskie" wypytanie nie wchodziło w grę, no przynajmniej jeśli nie miała zamiaru kończyć przeszyta strzałem jednego z rozstawionych na dachach strzelców. No, ale nic nie trwa wiecznie, nawet zadręczanie się i próby wyłuskania kolejnych danych z niewielkiego zbioru informacji.
Do stolika przy którym siedziała podszedł chłopak, na oko w podobnym wieku do Sagi, może trochę młodszy, o krótkich brązowych włosach i podobnego koloru oczach.
-Nie ma problemu, zawsze miło poznać kogoś nowego. - powiedziała z ciepłym uśmiechem, czy szczerym? Tego nie wiedziała nawet ona sama, w natłoku tego wszystkiego, przestawała się orientować jaka tak właściwie jest, liczyły się tylko dwie rzeczy, zbliżająca się wielkimi krokami walka i miło spędzony czas, o ile to pierwsze wywoływało w niej stres, o tyle w tak tłumnym miejscu nie było problemu ze znalezieniem jakiegoś towarzystwa.
-Tensa. - przedstawiła się młodemu Kami'emu, wyciągając do niego dłoń. -Naturalne, jednak lepiej wyglądały jak były dłuższe, nie zdziwię się jak kiedyś pomylą mnie z facetem. - uśmiechnęła się pod nosem. -Dobrze kojarzę, że twój ród pochodzi z Antai? Musiałeś przebyć długą podróż, by zobaczyć koronację. - podtrzymywanie rozmowy... to jednak nie było tak łatwe jak się wydawało, przynajmniej pytaniami zaspokoi swoją ciekawość.
-Zjesz coś? - zapytała, gestem zapraszając kelnerkę.
Do stolika przy którym siedziała podszedł chłopak, na oko w podobnym wieku do Sagi, może trochę młodszy, o krótkich brązowych włosach i podobnego koloru oczach.
-Nie ma problemu, zawsze miło poznać kogoś nowego. - powiedziała z ciepłym uśmiechem, czy szczerym? Tego nie wiedziała nawet ona sama, w natłoku tego wszystkiego, przestawała się orientować jaka tak właściwie jest, liczyły się tylko dwie rzeczy, zbliżająca się wielkimi krokami walka i miło spędzony czas, o ile to pierwsze wywoływało w niej stres, o tyle w tak tłumnym miejscu nie było problemu ze znalezieniem jakiegoś towarzystwa.
-Tensa. - przedstawiła się młodemu Kami'emu, wyciągając do niego dłoń. -Naturalne, jednak lepiej wyglądały jak były dłuższe, nie zdziwię się jak kiedyś pomylą mnie z facetem. - uśmiechnęła się pod nosem. -Dobrze kojarzę, że twój ród pochodzi z Antai? Musiałeś przebyć długą podróż, by zobaczyć koronację. - podtrzymywanie rozmowy... to jednak nie było tak łatwe jak się wydawało, przynajmniej pytaniami zaspokoi swoją ciekawość.
-Zjesz coś? - zapytała, gestem zapraszając kelnerkę.
0 x
Re: Biały Dystrykt
Chłopak uśmiechnął wiedząc, że może się przysiąść. Jak sądził atmosfera festiwalu udzielała się wszystkim i poprawiała humor, dlatego nie bał się zbytnio odmowy.
- Myślę, że lepiej wyglądasz w krótkich. Dzięki temu z daleka przyciągnęłaś moją uwagę - powiedział Shin z uśmiechem, niezbyt rozważnie dobierając słowa, ale ani na chwilę nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Właściwie na początku było mu wszystko jedno, ale skoro dziewczyna zaczęła wspominać o Antai, to była albo kupcem, albo shinobi. W jaki inny sposób mogłaby interesować się dalekimi podróżami? W tym wieku nie podróżowało się samemu chyba, że miało się jeden z tych ważnych powodów. Chłopak spojrzał jeszcze raz na Tensę i od razu odrzucił tezę, jakoby była ona lokalsem.
- Tak, ale było warto. Cała Białą Dzielnica, arena, nawet ten zimny port pozbawiony jakichkolwiek oznak wesołości... Hanamura jest niesamowitym miejscem. - rozgadał się - Tak, wezmę... - wskazał palcem losowe 2 pozycje - Dziękuję, ślicznotko - powiedział z uśmiechem do kelnerki, ale prawie natychmiast przeniósł wzrok na Tensę. Nieco zaintrygowała go ta nosząca czarny płaszcz postać, a w szczególności oczy koloru fiołków.
- Jesteś podróżniczką? Wyglądasz jakbyś miała już swoje za sobą - spyta półżartem, tym razem chcąc się dowiedzieć o jej sytuacji - Cóż, wyglądasz niepozornie, ale nie nazwałbym Cię małą dziewczynką. - zażartował, próbując ją sprowokować. Lubił bawić się z ludźmi, ale nie przeszkadzało mu bawienie się ludźmi - w końcu ten typ rozmowy był częścią rutyny zwanej powszechnie życiem.
- Myślę, że lepiej wyglądasz w krótkich. Dzięki temu z daleka przyciągnęłaś moją uwagę - powiedział Shin z uśmiechem, niezbyt rozważnie dobierając słowa, ale ani na chwilę nie spuszczając z dziewczyny wzroku. Właściwie na początku było mu wszystko jedno, ale skoro dziewczyna zaczęła wspominać o Antai, to była albo kupcem, albo shinobi. W jaki inny sposób mogłaby interesować się dalekimi podróżami? W tym wieku nie podróżowało się samemu chyba, że miało się jeden z tych ważnych powodów. Chłopak spojrzał jeszcze raz na Tensę i od razu odrzucił tezę, jakoby była ona lokalsem.
- Tak, ale było warto. Cała Białą Dzielnica, arena, nawet ten zimny port pozbawiony jakichkolwiek oznak wesołości... Hanamura jest niesamowitym miejscem. - rozgadał się - Tak, wezmę... - wskazał palcem losowe 2 pozycje - Dziękuję, ślicznotko - powiedział z uśmiechem do kelnerki, ale prawie natychmiast przeniósł wzrok na Tensę. Nieco zaintrygowała go ta nosząca czarny płaszcz postać, a w szczególności oczy koloru fiołków.
- Jesteś podróżniczką? Wyglądasz jakbyś miała już swoje za sobą - spyta półżartem, tym razem chcąc się dowiedzieć o jej sytuacji - Cóż, wyglądasz niepozornie, ale nie nazwałbym Cię małą dziewczynką. - zażartował, próbując ją sprowokować. Lubił bawić się z ludźmi, ale nie przeszkadzało mu bawienie się ludźmi - w końcu ten typ rozmowy był częścią rutyny zwanej powszechnie życiem.
0 x
Re: Biały Dystrykt
-Dziękuję. - zarumieniła się słysząc komplement. Położyła dłoń na policzku, ostatnio zareagowała tak przy Akashim i skończyło się to w... chyba najlepiej określić to dziwnym i bardziej skomplikowanym, niż wydawało się na pierwszy rzut oka. Shin jednak nie wywoływał w niej podobnego uczucia, prawdopodobnie przez wiek, wyglądał on młodo, za młodo. Odwzajemniła uśmiech, może rzeczywiście lepiej było jej w krótkich? Właściwie nie mogła być tego pewna, warkocz straciła właściwie dzień wcześniej, pierwszy raz w życiu zdecydowała się na coś takiego. Te kilka słów sprawiło, że mniej żałowała podjętej w emocjach decyzji, przynajmniej tej jej części. Co do całej reszty tego co działo się na statku... Wolała o tym nie myśleć, przynajmniej w tym momencie. Spychała to gdzieś w odmęty pamięci, tam gdzie lądują rzeczy o których nie chce się pamiętać. Zapewne wrócą w najmniej odpowiednim momencie, ale tak było zawsze. Zadręczanie się przeszłością leżało w jej naturze, nienawidziła bezsilności, głupich błędów popełnianych w przypływie chwili... Chociaż, czy rzeczywiście był to błąd? Przez cały czas uparcie trwała przy tym, że postąpiła dobrze, że podjęła jedyną słuszną decyzję... Wybrała mniejsze zło. To zabawne, że nie syn tropiciela okazał się stworzonym przez niego potworem, a ona sama. Może takiej jej chciał? Kogoś równego sobie w bezduszności? Jej uśmiech urósł. Kazuo, jeden z najlepszych, nawet jeśli nie zareagowała na czas, to zabiła go. Potężny shinobi padł od ciosu własnego ostrza, przez swoją "lekkomyślność". Im dłużej przebywała na wyspach, tym więcej widziała wspólnych cech między nimi, z każdą minutą coraz bardziej wierzyła w to, że ma rację, że nawet jeśli w tej chwili nie była tak okrutna jak czerwonooki, to z czasem stanie się identyczna jak on.
-Hanamura jest piękna, zupełnie inna niż kontynent, chociaż doki nie różnią się, aż tak bardzo, przynajmniej karczmy tam są znajome, no i mają dobre jedzenie. Kazuo jeszcze na kontynencie pokazał mi ciekawe danie, wywodzące się stąd, ale na miejscu smakuje o wiele lepiej. - ten który zniszczył jej życie, odarł ukochaną z niewinności i spokoju, teraz był już zwyczajnym tematem. Za długo trzymała to wszystko, potwór bez imienia rósł w siłę, gdy bała się chociaż wspomnienia o nim, by nie zranić siostry, w efekcie krzywdziła ją jeszcze bardziej, utrzymując w mylnym przekonaniu, że jeśli przemilczą problem to ten zniknie.
-Jeszcze butelkę sake. - powiedziała do kelnerki płacąc jej z góry, może dostała od niej kosza, ale to nie znaczyło, że nie zasłużyła, za to ciągłe latanie i utrzymywanie miłego uśmiechu pomimo wszystkiego.
-To moja pierwsza daleka podróż, do tej pory siedziałam w osadzie, właściwie co chwile wpadałam w jakieś kłopoty. Przyjechałam zobaczyć koronację, no i wziąć udział w turnieju. - szczerość, zgubna, ale w końcu potrzebna, nie można wiecznie ukrywać tego wszystkiego. Kelnerka wróciła z zamówionym jedzeniem oraz buteleczką. Tensa, polała im obu.
-Co do dziewczynki, coraz dalej mi do niej, ty wyglądasz dość młodo, pewnie nie powinnam, ale spróbuj. - powiedziała podsuwając mu czarkę. Ta "wersja" okazywała się mocniejsza niż tamta serwowana na trybunach, pewnie nie była rozcieńczana.
-Gdzie się zatrzymałeś? - zapytała z uśmiechem.
-Hanamura jest piękna, zupełnie inna niż kontynent, chociaż doki nie różnią się, aż tak bardzo, przynajmniej karczmy tam są znajome, no i mają dobre jedzenie. Kazuo jeszcze na kontynencie pokazał mi ciekawe danie, wywodzące się stąd, ale na miejscu smakuje o wiele lepiej. - ten który zniszczył jej życie, odarł ukochaną z niewinności i spokoju, teraz był już zwyczajnym tematem. Za długo trzymała to wszystko, potwór bez imienia rósł w siłę, gdy bała się chociaż wspomnienia o nim, by nie zranić siostry, w efekcie krzywdziła ją jeszcze bardziej, utrzymując w mylnym przekonaniu, że jeśli przemilczą problem to ten zniknie.
-Jeszcze butelkę sake. - powiedziała do kelnerki płacąc jej z góry, może dostała od niej kosza, ale to nie znaczyło, że nie zasłużyła, za to ciągłe latanie i utrzymywanie miłego uśmiechu pomimo wszystkiego.
-To moja pierwsza daleka podróż, do tej pory siedziałam w osadzie, właściwie co chwile wpadałam w jakieś kłopoty. Przyjechałam zobaczyć koronację, no i wziąć udział w turnieju. - szczerość, zgubna, ale w końcu potrzebna, nie można wiecznie ukrywać tego wszystkiego. Kelnerka wróciła z zamówionym jedzeniem oraz buteleczką. Tensa, polała im obu.
-Co do dziewczynki, coraz dalej mi do niej, ty wyglądasz dość młodo, pewnie nie powinnam, ale spróbuj. - powiedziała podsuwając mu czarkę. Ta "wersja" okazywała się mocniejsza niż tamta serwowana na trybunach, pewnie nie była rozcieńczana.
-Gdzie się zatrzymałeś? - zapytała z uśmiechem.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość