Witam bardzo serdecznie.
Jak już można się domyślić, zgłosiłem się tutaj, aby stransferować się z innego forum, a mianowicie z Densetsu-Senshi. Mam tam postać Jashinisty, Chuunina z poziomem Reberu no Chuunin, jest ta nim 59,5 PA, gdzie od 65 jest Tokubetsu Jounin. Uwag nie mam, boostów również żadnych specjalnych, jedynie zgoda po CS'a. Niżej zamieszczę swoje kp oraz odnośnik do niego.
Wstawiam transfer, gdyż chciałbym zyskać jakiś start, a nie od początku wszystko. Tyle słowem wstępu, teraz przejdźmy do kp. :>
http://densetsu-senshi.pl/viewtopic.php?f=235&t=3105
Jak już można się domyślić, zgłosiłem się tutaj, aby stransferować się z innego forum, a mianowicie z Densetsu-Senshi. Mam tam postać Jashinisty, Chuunina z poziomem Reberu no Chuunin, jest ta nim 59,5 PA, gdzie od 65 jest Tokubetsu Jounin. Uwag nie mam, boostów również żadnych specjalnych, jedynie zgoda po CS'a. Niżej zamieszczę swoje kp oraz odnośnik do niego.
Wstawiam transfer, gdyż chciałbym zyskać jakiś start, a nie od początku wszystko. Tyle słowem wstępu, teraz przejdźmy do kp. :>
http://densetsu-senshi.pl/viewtopic.php?f=235&t=3105
Dane Podstawowe
Nazwisko i imię: Otake Ameyuri [堕たけ 編めゆり]
Klan: Wyznawcy Jashina [ジャシンのカルト] Obrazek
Kraj pochodzenia: Kraj Herbaty
Wioska: Kumogakure no Sato [雲隠れの里] Obrazek
Wiek: Jū-kyū [十九]
Płeć: Shinobi [忍者]
Wzrost: 182 centymetry
Waga: 77 kilogramów
Grupa krwi: B
Znak zodiaku: Saru [猴]
Ręka wiodąca: Oburęczny [両手利]
Dzień urodzenia: Nie wiadomo. Przyjął 17 lutego.
Nindo: "You can not kill the idea. I'm the solution." | "Non omnis moriar."
Drużyna: Ni mo.
Organizacja: Ni mo.
Piastowane stanowisko: Wioskowy przystojniak.
Aparycja i Charakter
Wygląd postaci:
SPOILER: UKRYJ
Zapytacie się jak wygląda nasz główny bohater. Śpieszę z pomocą! Kawał z niego przystojnej bestii, ale może zacznijmy od początku, czyli standardowo od góry. Jego głowę porastają ciemne włosy sięgające do ramion. Nie są one proste, a delikatnie wywinięte ku górze. Również nie są do końca czarne. Tylne partie włosów są przefarbowane na kolor złoty. Dodaje mu to ekstrawagancji, ale również przysparza wiele kłopotów. Często omylnie przez nienazywany jest homoseksualistą, że woli w dupę. W rzeczywistości jest całkowicie inaczej. Złote są również jego oczy. Na twarzy maluje się zawsze zawadiacki uśmieszek, nie zależnie od sytuacji. Zdawać się może, że jest tam przyklejony na stałe. Jak na dwudziesto paro letniego faceta twarz porasta broda. Nie jest ona jakaś bujna, ale jest. Pierwsze co rzuca się w oczy to jego ubiór. Dumnie prezentuje swoją wyrzeźbioną klatę. Nie zakrywa jej żadnymi koszulkami. Na ramiona zarzucone jest gustowne ponczo o białym kolorze z czarnymi, indiańskimi elementami na krawędziach. Na lewym ramieniu znajduje się ciemny naramiennik. Owe ponczo przewiązane jest w pasie brązowym, skórzanym pasem, który luźno sobie dynda między nogami, a sięga do kolan. Spodnie są barwy czarnej. To imitacja skóry z dodatkową warstwą na dach. Ma to na celu amortyzację upadków. Piszczele chroni czarne nagolenniki. Całość zamykają buty, które również wykonane są ze skóry.Zakrywają całą stopę i doskonale chronią przez piaskiem. Pacyfistą to on nie jest. Zawsze można go spotkać z kataną, ale nieprzytwierdzoną do ciała jakimś fikuśnym sznurkiem. Nie. Całą, łącznie z pokrowcem nosi w dłoni.
Charakter postaci:
SPOILER: UKRYJ
Ameyuri to książkowy przykład antybohatera. Generalnie prawie wszystko jest u niego anty. Zacznijmy od tego, że działa chwilą. Niczego nie planuje z wyprzedzeniem. Ta spontaniczność narodziła się w nim podczas wypraw. Często momentalnie musiał podejmować decyzje. Przejawia się to również w jego walce. Nie ma ściśle określonych schematów, a jego ciosy i cięcia są wyprowadzane jak gdyby od niechcenia. Ma to swoją logikę. To nie skoordynowanie i brak finezji może zdezorientować przeciwnika. Otake nie zależy na sławie, szacunku wśród innych. Jest samotnym strzelcem, nie należy do towarzyskich osób. Nie przebiera w słowach. Woli mówić krótko i zrozumiale dla innych, stąd w jego słownictwie goszczą wulgaryzmy. Używa ich by wzbogacić swoje wypowiedzi oraz łamie tym samym pewne konwencje. Również cechuje go coś, co kompletnie nie pasuje do religijnego fanatyka. Mowa jest oczywiście o jego zboczeniu. Od lat interesuje go kobiece ciało i głównie przez to w jego długim życiu nie zabraknie rozrywki. Nie można zapomnieć o jego materializmie. Zawsze i wszędzie dopatruje się korzyści dla siebie. Za kilka błyszczących w słońcu i wesoło brzęczących monet jest wstanie zrobić niemalże wszystko. Jednakże, jak już się powszechnie przyjęło każdy medal ma dwie strony. Tak jest również w przypadku naszego Jashinisty. Jest lojalny oraz honorowy. Kieruje się tymi wartościami w życiu. To właśnie one odróżniają go od zwierzęcia. Mimo tego, że lata spędził na samotnej wędrówce to los obdarzył go darem rozwiniętej ironii i poczuciem humoru. Kiepska ekspresja uczuć na twarzy można dwojako rozumieć. Dla jednych jest to wada, zaś dla innych ogromna zaleta. Przez to Ameyuri jest twardym orzechem do zgryzienia dla obserwatorów, który próbują dociec o czym teraz myśli, co odczuwa nasz Jashinista. Nie można o nim powiedzieć, że jest pacyfistą. Fakt, rzadko sięga po miecz, ale jak już dobędzie swojego oręża to klękajcie narody. Potrafi urządzić niezłą rzeź. Zabijanie sprawia mu wielką przyjemność. Chyba nie spodziewaliście się, że Otake jest ideałem i wzorem do naśladowania, prawda?
Krótka historia:
SPOILER: UKRYJ
***
O początkach chłopca imieniem Ameyuri nikt dokładnie nic nie wie. Całą historia rozpoczyna się w krainie skąpanej w promieniach słońca. Pojawił się ni stąd, ni zowąd pod drzwiami pewnej rodziny rolników z Kraju Herbaty. Posiadali oni kilka hektarów ziemi, na których uprawiali przeróżne rośliny. Prowadzili oni dobrze prosperujący biznes opierający się na transporcie herbaty do innych części kontynentu. Bez ich ciężkiej pracy Hokage nie mógł cieszyć się intensywnym smakiem swojej herbaty, Raikage mógł pomarzyć o okładach na siniaki, których głównym składnikiem była właśnie herbata dzięki swoim magicznym zdolnościom, zaś Kazekage… no z pewnością nie mógł czegoś tam robić. W momencie, gdy pod swoimi drzwiami ujrzeli kosz wiklinu i zawinięte w koc dziecko, na ich twarzach pojawiło się zakłopotanie. Mechanicznie zaczęli rozglądać się po okolicy, lecz nikogo nie wypatrzyli. W pierwszej kolejności uznali to za jakiś nie śmieszny żart, że pijana matka zostawiła swoje dziecko pod ich domostwem omyłkowo. Sądzili, że ktoś po nie wróci. Jednakże, nikt się nie pojawił. Dniami i nocami wyczekiwali. Od początku było wiadome, że u nich nie zostanie. Nie mogli poświęcić się na wychowanie chłopca. Nie mogli porzucić swojego lukratywnego biznesu. Jedyne co im przyszło do głowy, a co mogło im pomóc w pozbyciu się przybłędy był klasztor znajdujący się zaledwie rzut beretem od ich posiadłości. Wiadomo – klasztor, na chłopski rozum to muszą się tam znajdować jacyś mnisi. Z reguły prowadzą spokojny tryb życia, przepełniony wiarą. To była jedyna opcja. Nie wyobrażali sobie, aby uśmiercić to bogu ducha winne niemowlę. Wraz z nadejściem mroku mężczyzna dosiadł swojego wiernego rumaka i rozpoczął jazdę. Ruszył w stronę klasztornych zabudowań. Po kilkuminutowej podróży dotarł przed wielką, żeliwną bramę. Miejsce to owiane było od zawsze tajemnicą i w momencie gdy zeskoczył z grzbietu konia, nogi mu się ugięły. Położył śpiącego niemowlaka pod wrotami. Jeszcze moment na niego patrzył i wskoczył na konia. Tętent galopującego konia obudził okolicę. Stara, wysłużona brama otworzyła się. Zawiasy zaczęły jęczeć. Zza wrót wyłoniła się łysa głowa, zaraz po niej reszta ciała. Był to łysawy, odziany w bordowe ubranie mnich. Rozejrzał się po okolicy. Rolnik znajdował się już daleko, nie było sensu ruszać za nim w pościg. Miał dobre kilka minut przewagi nad swoimi potencjalnymi prześladowcami. Kucnął i przyjrzał się dziecku. Pucołowate policzki nabierały coraz to bardziej bladej barwy. Z minuty na minutę robiło się mu zimno. Nie mógł zostać na zewnątrz. Mnich chwycił za kosz i zabrał go do środka. Od tego momentu klasztor stał się domem dla Ameyuri’ego. Tam go chcieli, został jednym z nich.
***
Dzieciństwo chłopaka było dobre. Dnie spędzał na zabawie, modlitwie. Często zdarzało mu się zakradać do klasztornej kuchni i podjadać. Znany był z tego. Jako dziecko był gadatliwy i wszędzie go było pełno. Mnisi próbowali tłumić jego temperament, jednakże wszelkie próby kończyły się klęską. Chłopak zawsze stawiał na swoim. Jak już coś sobie postawił za cel, to musiał go spełnić. Powoli zaprzyjaźniał się z mieczem. Machał nim na prawo i lewo. Z początku rolę oręża spełniał kij, lecz z czasem zamieniono go na prawdziwy stalową katanę.
***
Sielanka dla młodego Otake nie trwała wiecznie. Czas nie był dla niego łaskawy. Nieubłaganie zmierzał przed siebie, nie dając nikomu czasu na odpoczynek. Mijały lata. Nim się spostrzegł już powoli wchodził w dorosłość. Monotonia wkradła się do jego życia. Ciągłe modlitwy, treningi. Marzyło mu się coś innego. Chciał podróżować, zwiedzać i nauczać o wielkim Jashinie. Był dla niego wszystkim. Chłopak swoje wolne chwile spędzał na polerowaniu klingi i czyszczeniu elementów rękojeści swojej katany. Wprawiał się w walce nią. Wyprowadzanie krótkich cięć, kontr, bloków. Wraz z ukończeniem czternastu lat, mnisi uznali, że wprowadzą młodego Ameyuri’rgo na wyższy stopień wtajemniczenia. Z racji tego, że byli bandą ludzi, którzy mieli nie po kolei w głowie, to widząc, że chłopak świetnie radzi sobie w walce, jest w idealnej kondycji fizycznej – uznali, że będzie dobrym królikiem doświadczalnym dla ich chorych eksperymentów. Jeszcze tego samego dnia, pod osłoną nocy kilka zakapturzonych person wkroczyło z impetem do sypialni, w której znajdował się chłopak. Momentalnie obezwładnili go, zakuli w kajdany i zakuli oczy. Nie obyło się również bez zakneblowania. Brutalnie pchany przez napastników, Ameyuri, zmierzał do klasztornej piwnicy. Pomiędzy przesiąkniętymi wilgocią ścianami, w centralnym miejscu pomieszczenia umiejscowiony był ołtarz. Dookoła rozmieszczony były świece, które dawały przytłumione światło i ledwo co rozświetlały komnatę. Z trudem, ale jednak chłopak trafił na ołtarz. Przykuty łańcuchami do ziemi bez możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu wiedział, że zbliża się śmierć. Zdradzony przez tych, którym ufał czekał na to co nie uniknione. Tak rozpoczęła się seria testów zakazanych technik na jego ciele. Godzinami mnisi traktowali go najróżniejszymi kinjutsu jakie tylko umieli. Jęki i krzyki chłopaka na nic się zdawały. Każda godzina przybliżała go do stwórcy. Ameyuri nie wytrzymał dnia. Eksperymenty wykończyły go. Myślał, że umiera. Oczy zasklepiły się, a oddech ustał.
***
Ameyuri obudził się następnego dnia w swoim łóżku. Lekko przytłumiony umysł wydał tylko jedno polecenie. Zdezorientowany wyskoczył z łóżka. Dobiegł do komody i złapał za ciuchy oraz miecz, które tam się znajdowaly. Wtem, w drzwiach pojawił się mistrz zakonny. Mina jaka malowała się na jego twarzy nic nie mówiła chłopakowi. Nie mógł z niej nic wyczytać. – Eksperyment się powiódł i Jashin uratował Cie, moje dziecko. – rzucił w progu ze spokojem w głosie. Chłopak zmienił momentalnie nastawienie. Po jego głowie wręcz momentalnie zaczęły kłębić się myśli czy nie został on wystawiony na próbę. Czy jego wiara poprzez ten incydent nie została przetestowana. – Nasz Bóg obdarował Cie nadzwyczajną umiejętnością. Zostałeś nieśmiertelny, chłopcze. Od dzisiaj… - zatrzymam na moment. Rozpostarł delikatnie ramiona na boki -… od dzisiaj jesteś jednym z nas. – wyjaśnił kapłan. Ameyuri przełknął twardo ślinę. Przerosło Goto. Zaczął się w tym wszystkim gubić. Słowa mistrza utkwiły mu w głowie i głęboko się zakorzeniły.
Chłopak stracił zaufanie do swoich pobratymców, do tych, którzy dali mu dach nad głową. Tych, których niegdyś traktował jako swoich sprzymierzeńców, teraz nazywał wrogami. Czuł, że jest osaczony przez dosłownie wszystkich, że są częścią jakiegoś chorego spisku. Wielkiej machiny, która miała na celu pozbawić go życia. Mając ukończone szesnaście lat opuścił klasztor. Po sobie zostawił jedynie kartkę czemu ich opuszcza. Czuł się zobowiązany. Głos w środku mówił mu, że wszyscy chcą go zabić, zaś umysł płatał mu figle i przypominał mu o tych wszystkich wspólnie spędzonych latach. Stał się podróżnikiem. Wyruszył w świat by nauczać innych o wielkim Jashinie. Wędrował od wioski do wioski, od wsi do wsi. Poznawał ludzi. Dzieciom pokazywał proste bloki i kontry w razie nadejścia zagrożenia. Pierwszy raz czuł się w wolny, czuł, że może wszystko. Skoro dana mu była wieczność, musiał ją w jakiś sposób ją zagospodarować.
***
Żył z dnia na dzień. Młodzieńcze lata dawały o sobie znać. Natura buntownika i awanturnika przebudziła się w nim. Wszędzie go było pełno. Ilekroć wystąpił konflikt zbrojny – Ameyuri tam był. Nikomu nie szczędził smaku swojego ostrza. Nie potrzebował pretekstu, aby chwycić za rękojeść swojej katany. NA swojej drodze przyszło mu obcować z ludźmi podobnymi do niego samego. W podróży, na terenie Kraju Wodospadów natrafił na niejakiego Sakatę Minoru. Ordynarnego, praktykującego Jashnistę z domieszką problemów natury psychicznej. Mówiąc prościej miał on nie równo poukładane w Glowie. Zapalony wojownik nie przebierający w słowach i nie owijający w bawełnę. Coś mu nie pasował – walił prosto z mostu. Najczęściej mieczem. Wraz z przekroczeniem granicy ich drogi się rozeszły.
Świat zmieniał się na jego oczach. Widział największe konflikty zbrojne. Dane mu dane było widzieć okrucieństwo Kraju Żelaza – ich agresję i chęć pokazania, że nie są ofiarami losu, a nacją, z którą trzeba się liczyć. Niczym fala tsunami samurajowie zalali kontynent atakując ukryte wioski. Słabsze padały po kilku dniach defensywy, inne utrzymywały swoją pozycję. Ameyuri jako obserwator widział również jak te wioski, które się ostały, przyjmowały do siebie uchodźców ze zniszczonych wiosek. Dołączył do Kumogakure i pod sztandarem wioski ukrytej w chmurach uderzył na kraj żelaza. Kontratak wypłynął z inicjatywy Trójki Kage. Założyli oni bowiem koalicję i przypuścili atak na swoich agresorów. To właśnie tam Ameyuri dowiedział się o czym mówił mistrz zakonny, o umiejętności jaką obdarzył go Jashin. Był niewrażliwy na śmierć. Kilkukrotnie przebijany dalej trzymał się na nogach. Fakt, wszystko czuł, ale nie umierał.
***
Po kilkutygodniowej walce siły koalicji wycofały się. Ameyuri na stałe zagościł w Kumo. Otrzymał, dla niego, nic nie znaczący awans za wkład na polu bitwy. Co teraz się z nim dzieje? Spotkać go można na ulicach Kumo, najczęściej widziany z lutnią pogrywa na niej smętne melodie. Wieść życie nieśmiertelnego nie jest łatwe. Zmądrzał, ale nie zmizerniał. Dalej kocha walkę, uwielbia widok tryskającej z aorty krew, jej metaliczny posmak, jej piękny szkarłatny kolor, barwę. Zobaczymy co czas pokaże. Nóż widelec ponownie wyruszy w świat. Na chwilę obecną walczy z ramienia Kumo. Przyciąga mord i śmierć niczym magnez. Nawet dobrze nie zagrzał miejsca w wiosce, a już nad nią zebrały się ciemne chmury. I nie, nie rozchodzi się tutaj o te, z których pada rzęsisty deszcz. Chodzi tu o kolejne widmo pogromu i terroru. Smok. Bestia równie majestatyczna co śmiertelnie przerażająca i straszna, bestia, przed którą srają najlepsi shinobi. Wioska nie miała szans. Nie była przygotowana na to. Mieszkańcy uciekli w popłochu ratując to co mieli najcenniejszego - własne życie. Chęć przeżycia była w nich niezwykle wielka, żeby nie powiedzieć ogromna. Kumoiczycy schronili się w najwyższej górze na świecie. Tam założyli koleją osadę. Ameyuri przez te pięć lat znalazł swój kąt w nowym Kumo. I życie. Jak długo, zobaczymy.
Informacje dodatkowe
Zalety: Ironia, lojalność.
Wady: Materializm, zboczenie, wulgarny język.
Przyzwyczajenia: Brzdąkanie na lutni.
Hobby: Polerowanie klingi miecza.
Ulubiona potrawa: Grillowana wołowina.
Rodzina: Ni mo.
Metryka shinobi
Ranga shinobi: Chūnin
Poziom shinobi: Reberu no Chūnin
Numer rejestracyjny:
Miejsce noszenia ochraniacza: Emblemat wioski jest wygrawerowany na klamrze paska.
Wykonane misje:
Fabularne: D - 7 | C - 3 | B - 5 | A - 0 | S - 0
Mini-misje: D - 0 | C - 0 | B - 0 | A - 0 | S - 0
Odbyte Walki:
Wygrane - 0 | Remis - 0 | Przegrane - 0
Wiek ukończenia Akademii: xxx
Wiek zaliczenia selekcji Chūnin: 19
Wiek awansu na Jōnin'a:
Ilość zarobionych Yen: Bank Minora Klik! zatem 9370 yen
Ekwipunek:
Rozwój shinobi
Hijutsu: Jashinkyō [ジャシン教]
Umiejętność Nabyta:
Talent: Kenjutsu
Żywioły chakry: Raiton [雷遁]
Rozwój dziedzin shinobi:
Ninjutsu - E
Taijutsu - E
Genjutsu - E
Elementarne:
Katon - E
Fūton - E
Raiton - C
Doton - E
Suiton - E
Fūinjutsu - E
Iryō Ninjutsu - E
Kenjutsu - B
Hijutsu - D
Aspekty:
Fizyczne:
Siła-Tężyzna - 4
Zwinność-Szybkość - 4
Wytrzymałość-Odporność – 2
Kontrola chakry: 2
Posiadane techniki:
Ninjutsu:
Kinobori no Waza [E]
Suimen Hokou no Waza [E]
Bunshin no Jutsu [E]
Sairento Kiringu [E]
Kawarimi no Jutsu [E]
Henge no Jutsu [E]
Kai [E]
Nawanuke no Jutsu [E]
Taijutsu:
Genjutsu:
Elementarne:
Katon:
Fūton:
Raiton:
C:
Raigen Raikōchū 4
Jibashi 4
Doton:
Suiton:
Fūinjutsu:
Iryō Ninjutsu:
Kenjutsu:
C:
Iaidō 3
Kumo-Ryū Mikazukigiri 3
B:
Setsuna 6
Kumo-Ryū Uragiri 6
Oborozukiyo 6
II poziom Shinobigatany DARMO
Hijutsu :
Fabularna wiedza postaci
Obecny ogólny poziom wiedzy postaci:
Poznane osoby: Sakata Minoru
Poznane Wioski: Kumogakure no Sato
Poznane Klany spoza wioski:
Pozostałe informacje
Liczba zarobionych Punktów Awansu:
33,5 PA/59,5 PA
Liczba zarobionych Punktów Sławy: 55 PS
Zabite postacie:
Punkty Awansu otrzymane od administracji:
Czego nie liczyć przy sumowaniu Punktów Awansu:
Link do tematu Nauki technik: Nauka here!
BOOST #1: "18. Jakimś cudem Twoje zdjęcie z dzieciństwa pojawiło się w ostatniej gazecie i teraz wszystkie napotkane staruszki rozpływają się na Twój widok, szepczą jaki to słodki nie jesteś i traktują Cię jak wnuczka." - Wszystkie babeczki moje!
Nazwisko i imię: Otake Ameyuri [堕たけ 編めゆり]
Klan: Wyznawcy Jashina [ジャシンのカルト] Obrazek
Kraj pochodzenia: Kraj Herbaty
Wioska: Kumogakure no Sato [雲隠れの里] Obrazek
Wiek: Jū-kyū [十九]
Płeć: Shinobi [忍者]
Wzrost: 182 centymetry
Waga: 77 kilogramów
Grupa krwi: B
Znak zodiaku: Saru [猴]
Ręka wiodąca: Oburęczny [両手利]
Dzień urodzenia: Nie wiadomo. Przyjął 17 lutego.
Nindo: "You can not kill the idea. I'm the solution." | "Non omnis moriar."
Drużyna: Ni mo.
Organizacja: Ni mo.
Piastowane stanowisko: Wioskowy przystojniak.
Aparycja i Charakter
Wygląd postaci:
SPOILER: UKRYJ
Zapytacie się jak wygląda nasz główny bohater. Śpieszę z pomocą! Kawał z niego przystojnej bestii, ale może zacznijmy od początku, czyli standardowo od góry. Jego głowę porastają ciemne włosy sięgające do ramion. Nie są one proste, a delikatnie wywinięte ku górze. Również nie są do końca czarne. Tylne partie włosów są przefarbowane na kolor złoty. Dodaje mu to ekstrawagancji, ale również przysparza wiele kłopotów. Często omylnie przez nienazywany jest homoseksualistą, że woli w dupę. W rzeczywistości jest całkowicie inaczej. Złote są również jego oczy. Na twarzy maluje się zawsze zawadiacki uśmieszek, nie zależnie od sytuacji. Zdawać się może, że jest tam przyklejony na stałe. Jak na dwudziesto paro letniego faceta twarz porasta broda. Nie jest ona jakaś bujna, ale jest. Pierwsze co rzuca się w oczy to jego ubiór. Dumnie prezentuje swoją wyrzeźbioną klatę. Nie zakrywa jej żadnymi koszulkami. Na ramiona zarzucone jest gustowne ponczo o białym kolorze z czarnymi, indiańskimi elementami na krawędziach. Na lewym ramieniu znajduje się ciemny naramiennik. Owe ponczo przewiązane jest w pasie brązowym, skórzanym pasem, który luźno sobie dynda między nogami, a sięga do kolan. Spodnie są barwy czarnej. To imitacja skóry z dodatkową warstwą na dach. Ma to na celu amortyzację upadków. Piszczele chroni czarne nagolenniki. Całość zamykają buty, które również wykonane są ze skóry.Zakrywają całą stopę i doskonale chronią przez piaskiem. Pacyfistą to on nie jest. Zawsze można go spotkać z kataną, ale nieprzytwierdzoną do ciała jakimś fikuśnym sznurkiem. Nie. Całą, łącznie z pokrowcem nosi w dłoni.
Charakter postaci:
SPOILER: UKRYJ
Ameyuri to książkowy przykład antybohatera. Generalnie prawie wszystko jest u niego anty. Zacznijmy od tego, że działa chwilą. Niczego nie planuje z wyprzedzeniem. Ta spontaniczność narodziła się w nim podczas wypraw. Często momentalnie musiał podejmować decyzje. Przejawia się to również w jego walce. Nie ma ściśle określonych schematów, a jego ciosy i cięcia są wyprowadzane jak gdyby od niechcenia. Ma to swoją logikę. To nie skoordynowanie i brak finezji może zdezorientować przeciwnika. Otake nie zależy na sławie, szacunku wśród innych. Jest samotnym strzelcem, nie należy do towarzyskich osób. Nie przebiera w słowach. Woli mówić krótko i zrozumiale dla innych, stąd w jego słownictwie goszczą wulgaryzmy. Używa ich by wzbogacić swoje wypowiedzi oraz łamie tym samym pewne konwencje. Również cechuje go coś, co kompletnie nie pasuje do religijnego fanatyka. Mowa jest oczywiście o jego zboczeniu. Od lat interesuje go kobiece ciało i głównie przez to w jego długim życiu nie zabraknie rozrywki. Nie można zapomnieć o jego materializmie. Zawsze i wszędzie dopatruje się korzyści dla siebie. Za kilka błyszczących w słońcu i wesoło brzęczących monet jest wstanie zrobić niemalże wszystko. Jednakże, jak już się powszechnie przyjęło każdy medal ma dwie strony. Tak jest również w przypadku naszego Jashinisty. Jest lojalny oraz honorowy. Kieruje się tymi wartościami w życiu. To właśnie one odróżniają go od zwierzęcia. Mimo tego, że lata spędził na samotnej wędrówce to los obdarzył go darem rozwiniętej ironii i poczuciem humoru. Kiepska ekspresja uczuć na twarzy można dwojako rozumieć. Dla jednych jest to wada, zaś dla innych ogromna zaleta. Przez to Ameyuri jest twardym orzechem do zgryzienia dla obserwatorów, który próbują dociec o czym teraz myśli, co odczuwa nasz Jashinista. Nie można o nim powiedzieć, że jest pacyfistą. Fakt, rzadko sięga po miecz, ale jak już dobędzie swojego oręża to klękajcie narody. Potrafi urządzić niezłą rzeź. Zabijanie sprawia mu wielką przyjemność. Chyba nie spodziewaliście się, że Otake jest ideałem i wzorem do naśladowania, prawda?
Krótka historia:
SPOILER: UKRYJ
***
O początkach chłopca imieniem Ameyuri nikt dokładnie nic nie wie. Całą historia rozpoczyna się w krainie skąpanej w promieniach słońca. Pojawił się ni stąd, ni zowąd pod drzwiami pewnej rodziny rolników z Kraju Herbaty. Posiadali oni kilka hektarów ziemi, na których uprawiali przeróżne rośliny. Prowadzili oni dobrze prosperujący biznes opierający się na transporcie herbaty do innych części kontynentu. Bez ich ciężkiej pracy Hokage nie mógł cieszyć się intensywnym smakiem swojej herbaty, Raikage mógł pomarzyć o okładach na siniaki, których głównym składnikiem była właśnie herbata dzięki swoim magicznym zdolnościom, zaś Kazekage… no z pewnością nie mógł czegoś tam robić. W momencie, gdy pod swoimi drzwiami ujrzeli kosz wiklinu i zawinięte w koc dziecko, na ich twarzach pojawiło się zakłopotanie. Mechanicznie zaczęli rozglądać się po okolicy, lecz nikogo nie wypatrzyli. W pierwszej kolejności uznali to za jakiś nie śmieszny żart, że pijana matka zostawiła swoje dziecko pod ich domostwem omyłkowo. Sądzili, że ktoś po nie wróci. Jednakże, nikt się nie pojawił. Dniami i nocami wyczekiwali. Od początku było wiadome, że u nich nie zostanie. Nie mogli poświęcić się na wychowanie chłopca. Nie mogli porzucić swojego lukratywnego biznesu. Jedyne co im przyszło do głowy, a co mogło im pomóc w pozbyciu się przybłędy był klasztor znajdujący się zaledwie rzut beretem od ich posiadłości. Wiadomo – klasztor, na chłopski rozum to muszą się tam znajdować jacyś mnisi. Z reguły prowadzą spokojny tryb życia, przepełniony wiarą. To była jedyna opcja. Nie wyobrażali sobie, aby uśmiercić to bogu ducha winne niemowlę. Wraz z nadejściem mroku mężczyzna dosiadł swojego wiernego rumaka i rozpoczął jazdę. Ruszył w stronę klasztornych zabudowań. Po kilkuminutowej podróży dotarł przed wielką, żeliwną bramę. Miejsce to owiane było od zawsze tajemnicą i w momencie gdy zeskoczył z grzbietu konia, nogi mu się ugięły. Położył śpiącego niemowlaka pod wrotami. Jeszcze moment na niego patrzył i wskoczył na konia. Tętent galopującego konia obudził okolicę. Stara, wysłużona brama otworzyła się. Zawiasy zaczęły jęczeć. Zza wrót wyłoniła się łysa głowa, zaraz po niej reszta ciała. Był to łysawy, odziany w bordowe ubranie mnich. Rozejrzał się po okolicy. Rolnik znajdował się już daleko, nie było sensu ruszać za nim w pościg. Miał dobre kilka minut przewagi nad swoimi potencjalnymi prześladowcami. Kucnął i przyjrzał się dziecku. Pucołowate policzki nabierały coraz to bardziej bladej barwy. Z minuty na minutę robiło się mu zimno. Nie mógł zostać na zewnątrz. Mnich chwycił za kosz i zabrał go do środka. Od tego momentu klasztor stał się domem dla Ameyuri’ego. Tam go chcieli, został jednym z nich.
***
Dzieciństwo chłopaka było dobre. Dnie spędzał na zabawie, modlitwie. Często zdarzało mu się zakradać do klasztornej kuchni i podjadać. Znany był z tego. Jako dziecko był gadatliwy i wszędzie go było pełno. Mnisi próbowali tłumić jego temperament, jednakże wszelkie próby kończyły się klęską. Chłopak zawsze stawiał na swoim. Jak już coś sobie postawił za cel, to musiał go spełnić. Powoli zaprzyjaźniał się z mieczem. Machał nim na prawo i lewo. Z początku rolę oręża spełniał kij, lecz z czasem zamieniono go na prawdziwy stalową katanę.
***
Sielanka dla młodego Otake nie trwała wiecznie. Czas nie był dla niego łaskawy. Nieubłaganie zmierzał przed siebie, nie dając nikomu czasu na odpoczynek. Mijały lata. Nim się spostrzegł już powoli wchodził w dorosłość. Monotonia wkradła się do jego życia. Ciągłe modlitwy, treningi. Marzyło mu się coś innego. Chciał podróżować, zwiedzać i nauczać o wielkim Jashinie. Był dla niego wszystkim. Chłopak swoje wolne chwile spędzał na polerowaniu klingi i czyszczeniu elementów rękojeści swojej katany. Wprawiał się w walce nią. Wyprowadzanie krótkich cięć, kontr, bloków. Wraz z ukończeniem czternastu lat, mnisi uznali, że wprowadzą młodego Ameyuri’rgo na wyższy stopień wtajemniczenia. Z racji tego, że byli bandą ludzi, którzy mieli nie po kolei w głowie, to widząc, że chłopak świetnie radzi sobie w walce, jest w idealnej kondycji fizycznej – uznali, że będzie dobrym królikiem doświadczalnym dla ich chorych eksperymentów. Jeszcze tego samego dnia, pod osłoną nocy kilka zakapturzonych person wkroczyło z impetem do sypialni, w której znajdował się chłopak. Momentalnie obezwładnili go, zakuli w kajdany i zakuli oczy. Nie obyło się również bez zakneblowania. Brutalnie pchany przez napastników, Ameyuri, zmierzał do klasztornej piwnicy. Pomiędzy przesiąkniętymi wilgocią ścianami, w centralnym miejscu pomieszczenia umiejscowiony był ołtarz. Dookoła rozmieszczony były świece, które dawały przytłumione światło i ledwo co rozświetlały komnatę. Z trudem, ale jednak chłopak trafił na ołtarz. Przykuty łańcuchami do ziemi bez możliwości wykonania jakiegokolwiek ruchu wiedział, że zbliża się śmierć. Zdradzony przez tych, którym ufał czekał na to co nie uniknione. Tak rozpoczęła się seria testów zakazanych technik na jego ciele. Godzinami mnisi traktowali go najróżniejszymi kinjutsu jakie tylko umieli. Jęki i krzyki chłopaka na nic się zdawały. Każda godzina przybliżała go do stwórcy. Ameyuri nie wytrzymał dnia. Eksperymenty wykończyły go. Myślał, że umiera. Oczy zasklepiły się, a oddech ustał.
***
Ameyuri obudził się następnego dnia w swoim łóżku. Lekko przytłumiony umysł wydał tylko jedno polecenie. Zdezorientowany wyskoczył z łóżka. Dobiegł do komody i złapał za ciuchy oraz miecz, które tam się znajdowaly. Wtem, w drzwiach pojawił się mistrz zakonny. Mina jaka malowała się na jego twarzy nic nie mówiła chłopakowi. Nie mógł z niej nic wyczytać. – Eksperyment się powiódł i Jashin uratował Cie, moje dziecko. – rzucił w progu ze spokojem w głosie. Chłopak zmienił momentalnie nastawienie. Po jego głowie wręcz momentalnie zaczęły kłębić się myśli czy nie został on wystawiony na próbę. Czy jego wiara poprzez ten incydent nie została przetestowana. – Nasz Bóg obdarował Cie nadzwyczajną umiejętnością. Zostałeś nieśmiertelny, chłopcze. Od dzisiaj… - zatrzymam na moment. Rozpostarł delikatnie ramiona na boki -… od dzisiaj jesteś jednym z nas. – wyjaśnił kapłan. Ameyuri przełknął twardo ślinę. Przerosło Goto. Zaczął się w tym wszystkim gubić. Słowa mistrza utkwiły mu w głowie i głęboko się zakorzeniły.
Chłopak stracił zaufanie do swoich pobratymców, do tych, którzy dali mu dach nad głową. Tych, których niegdyś traktował jako swoich sprzymierzeńców, teraz nazywał wrogami. Czuł, że jest osaczony przez dosłownie wszystkich, że są częścią jakiegoś chorego spisku. Wielkiej machiny, która miała na celu pozbawić go życia. Mając ukończone szesnaście lat opuścił klasztor. Po sobie zostawił jedynie kartkę czemu ich opuszcza. Czuł się zobowiązany. Głos w środku mówił mu, że wszyscy chcą go zabić, zaś umysł płatał mu figle i przypominał mu o tych wszystkich wspólnie spędzonych latach. Stał się podróżnikiem. Wyruszył w świat by nauczać innych o wielkim Jashinie. Wędrował od wioski do wioski, od wsi do wsi. Poznawał ludzi. Dzieciom pokazywał proste bloki i kontry w razie nadejścia zagrożenia. Pierwszy raz czuł się w wolny, czuł, że może wszystko. Skoro dana mu była wieczność, musiał ją w jakiś sposób ją zagospodarować.
***
Żył z dnia na dzień. Młodzieńcze lata dawały o sobie znać. Natura buntownika i awanturnika przebudziła się w nim. Wszędzie go było pełno. Ilekroć wystąpił konflikt zbrojny – Ameyuri tam był. Nikomu nie szczędził smaku swojego ostrza. Nie potrzebował pretekstu, aby chwycić za rękojeść swojej katany. NA swojej drodze przyszło mu obcować z ludźmi podobnymi do niego samego. W podróży, na terenie Kraju Wodospadów natrafił na niejakiego Sakatę Minoru. Ordynarnego, praktykującego Jashnistę z domieszką problemów natury psychicznej. Mówiąc prościej miał on nie równo poukładane w Glowie. Zapalony wojownik nie przebierający w słowach i nie owijający w bawełnę. Coś mu nie pasował – walił prosto z mostu. Najczęściej mieczem. Wraz z przekroczeniem granicy ich drogi się rozeszły.
Świat zmieniał się na jego oczach. Widział największe konflikty zbrojne. Dane mu dane było widzieć okrucieństwo Kraju Żelaza – ich agresję i chęć pokazania, że nie są ofiarami losu, a nacją, z którą trzeba się liczyć. Niczym fala tsunami samurajowie zalali kontynent atakując ukryte wioski. Słabsze padały po kilku dniach defensywy, inne utrzymywały swoją pozycję. Ameyuri jako obserwator widział również jak te wioski, które się ostały, przyjmowały do siebie uchodźców ze zniszczonych wiosek. Dołączył do Kumogakure i pod sztandarem wioski ukrytej w chmurach uderzył na kraj żelaza. Kontratak wypłynął z inicjatywy Trójki Kage. Założyli oni bowiem koalicję i przypuścili atak na swoich agresorów. To właśnie tam Ameyuri dowiedział się o czym mówił mistrz zakonny, o umiejętności jaką obdarzył go Jashin. Był niewrażliwy na śmierć. Kilkukrotnie przebijany dalej trzymał się na nogach. Fakt, wszystko czuł, ale nie umierał.
***
Po kilkutygodniowej walce siły koalicji wycofały się. Ameyuri na stałe zagościł w Kumo. Otrzymał, dla niego, nic nie znaczący awans za wkład na polu bitwy. Co teraz się z nim dzieje? Spotkać go można na ulicach Kumo, najczęściej widziany z lutnią pogrywa na niej smętne melodie. Wieść życie nieśmiertelnego nie jest łatwe. Zmądrzał, ale nie zmizerniał. Dalej kocha walkę, uwielbia widok tryskającej z aorty krew, jej metaliczny posmak, jej piękny szkarłatny kolor, barwę. Zobaczymy co czas pokaże. Nóż widelec ponownie wyruszy w świat. Na chwilę obecną walczy z ramienia Kumo. Przyciąga mord i śmierć niczym magnez. Nawet dobrze nie zagrzał miejsca w wiosce, a już nad nią zebrały się ciemne chmury. I nie, nie rozchodzi się tutaj o te, z których pada rzęsisty deszcz. Chodzi tu o kolejne widmo pogromu i terroru. Smok. Bestia równie majestatyczna co śmiertelnie przerażająca i straszna, bestia, przed którą srają najlepsi shinobi. Wioska nie miała szans. Nie była przygotowana na to. Mieszkańcy uciekli w popłochu ratując to co mieli najcenniejszego - własne życie. Chęć przeżycia była w nich niezwykle wielka, żeby nie powiedzieć ogromna. Kumoiczycy schronili się w najwyższej górze na świecie. Tam założyli koleją osadę. Ameyuri przez te pięć lat znalazł swój kąt w nowym Kumo. I życie. Jak długo, zobaczymy.
Informacje dodatkowe
Zalety: Ironia, lojalność.
Wady: Materializm, zboczenie, wulgarny język.
Przyzwyczajenia: Brzdąkanie na lutni.
Hobby: Polerowanie klingi miecza.
Ulubiona potrawa: Grillowana wołowina.
Rodzina: Ni mo.
Metryka shinobi
Ranga shinobi: Chūnin
Poziom shinobi: Reberu no Chūnin
Numer rejestracyjny:
Miejsce noszenia ochraniacza: Emblemat wioski jest wygrawerowany na klamrze paska.
Wykonane misje:
Fabularne: D - 7 | C - 3 | B - 5 | A - 0 | S - 0
Mini-misje: D - 0 | C - 0 | B - 0 | A - 0 | S - 0
Odbyte Walki:
Wygrane - 0 | Remis - 0 | Przegrane - 0
Wiek ukończenia Akademii: xxx
Wiek zaliczenia selekcji Chūnin: 19
Wiek awansu na Jōnin'a:
Ilość zarobionych Yen: Bank Minora Klik! zatem 9370 yen
Ekwipunek:
Rozwój shinobi
Hijutsu: Jashinkyō [ジャシン教]
Umiejętność Nabyta:
Talent: Kenjutsu
Żywioły chakry: Raiton [雷遁]
Rozwój dziedzin shinobi:
Ninjutsu - E
Taijutsu - E
Genjutsu - E
Elementarne:
Katon - E
Fūton - E
Raiton - C
Doton - E
Suiton - E
Fūinjutsu - E
Iryō Ninjutsu - E
Kenjutsu - B
Hijutsu - D
Aspekty:
Fizyczne:
Siła-Tężyzna - 4
Zwinność-Szybkość - 4
Wytrzymałość-Odporność – 2
Kontrola chakry: 2
Posiadane techniki:
Ninjutsu:
Kinobori no Waza [E]
Suimen Hokou no Waza [E]
Bunshin no Jutsu [E]
Sairento Kiringu [E]
Kawarimi no Jutsu [E]
Henge no Jutsu [E]
Kai [E]
Nawanuke no Jutsu [E]
Taijutsu:
Genjutsu:
Elementarne:
Katon:
Fūton:
Raiton:
C:
Raigen Raikōchū 4
Jibashi 4
Doton:
Suiton:
Fūinjutsu:
Iryō Ninjutsu:
Kenjutsu:
C:
Iaidō 3
Kumo-Ryū Mikazukigiri 3
B:
Setsuna 6
Kumo-Ryū Uragiri 6
Oborozukiyo 6
II poziom Shinobigatany DARMO
Hijutsu :
Fabularna wiedza postaci
Obecny ogólny poziom wiedzy postaci:
Poznane osoby: Sakata Minoru
Poznane Wioski: Kumogakure no Sato
Poznane Klany spoza wioski:
Pozostałe informacje
Liczba zarobionych Punktów Awansu:
33,5 PA/59,5 PA
Liczba zarobionych Punktów Sławy: 55 PS
Zabite postacie:
Punkty Awansu otrzymane od administracji:
Czego nie liczyć przy sumowaniu Punktów Awansu:
Link do tematu Nauki technik: Nauka here!
BOOST #1: "18. Jakimś cudem Twoje zdjęcie z dzieciństwa pojawiło się w ostatniej gazecie i teraz wszystkie napotkane staruszki rozpływają się na Twój widok, szepczą jaki to słodki nie jesteś i traktują Cię jak wnuczka." - Wszystkie babeczki moje!