Trybuna północna
- Atari Sanada
- Gracz nieobecny
- Posty: 274
- Rejestracja: 4 gru 2017, o 15:55
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4424
- Multikonta: Yama-uba
Re: Trybuna północna
Głowamłodej podróżniczki niemalże nawet na moment nie zatrzymywała się w swoim potwierdzającym tańcu. Kołysała się od góry do dołu w szczerym zaciekawieniu i zrozumieniu tego co ma do przekazania znacznie bardziej doświadczona wojowniczka od niej samej. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć, że reakcja ta pełna była fałszywej ignorancji, gdy w rzeczywistości Atari łapała każde słowo i zachowywała w swojej głowie jako niezmiernie mądra i istotna forma pojmowania świata. Nigdy nie uważała się za kogoś wielce mądrego, ba! Nawet można było pokusić się o stwierdzenie, iż dziewczyna czuła niepewność w nowo podjętej ścieżce życia. Nadmierna pewność siebie gubiła, szczególnie tych, którzy uważali się za lepszych od znacznie bardziej doświadczonych od nich samych. - A więc wytrwałość, nie siła. - Podsumowała cicho próbując tym samym uporządkować myśli napływające do jej głowy. Wtedy własnie padło kolejne pytanie, które wywołało zakłopotanie na twarzy Atari. Nie chciała do końca wyjawiać swojego prawdziwego celu, choć z drugiej strony nie miało to większego sensu. Poplątany sposób myślenia młodej, jeszcze zagubionej osoby płatał liczne figle. - Oh, ale ja nie miałam pojęcia, że spotkam tu kogokolwiek z legend naszej małej wioski. - Wyjaśniła rozwiewając tutaj ewentualne pośpieszne myślenie jakoby młoda zamaskowana dziewczyna była czymś w rodzaju psychofanki. Sama słyszała opowieści o krwawym pokoleniu jak była już stosunkowo duża. To właściwie częste przebywanie z innymi sporo młodszymi łobuzami powodowało dosyć dobre poznanie całej tej historii o legendarnych wojownikach. Tak naprawdę młoda rybaczka nie była aż tak młodsza od samego Pustego, którego podziwiała. W tej sytuacji jednak chyba nie chodziło o wiek, nie był on tu jakąkolwiek miarą, bowiem ona sama dopiero raczkowała, gdy Murai i wywołująca coraz większe poczucie szacunku Nikusui szybowali pośród chmur. - Właściwie to sama zamierzam tu walczyć. - Przyznała cicho, a trybuny uniosły się w owacji na cześć wkraczających na areny zawodników. Walczący zajmowali pozycję, wymieniali się zdaniami, których niestety nie było słychać tak wysoko. Już lada moment miał nastąpić moment kulminacyjny. Rozpoczęcie całego turnieju, przelanie pierwszej krwi.
Szczerze mówiąc Atari miała nadzieje, że jej towarzyszka nie usłyszała jej odpowiedzi. Z niewiadomych przyczyn krępowało ją to. Myśl, że mogłaby zostać oceniona i wyśmiana. Dla osób początkujących takie nastawienie autorytetów było czymś istotnym, a ona chciała pokazać każdemu, że nawet jej nikomu nieznana osoba również może coś osiągnąć. Nie myślała nawet o wygranej, myślała o pokazie sił. Prezentacji swojego oblicza, które tak skrzętnie ukrywała pod kapeluszem i płaszczem. Wtem do dwójki kobiet podszedł nieznajomy mężczyzna. Oblicze miał iście lisie, a przynajmniej z tym właśnie zwierzęciem skojarzył się Atari. Początkowo czuła się lekko zagubiona nie widząc do końca jak ma zareagować. Kompletnie nie znała przybysza, a ten zachowywał się swobodnie tak jakby co najmniej zjedli ze sobą beczkę soli. Sądząc po pewności siebie musiał być on też kimś wyjątkowym, silnym, znacznie wykraczającym poza rozumowanie potęgi przez Sanadę. Drobna dłoń przywarła do bambusowego kapelusza starając się zatrzymać go w tej samej pozycji, gdy głowa oddała drobny pokłon. - Atari Sanada z Teiz. - Przedstawiła się i skierowała wzrok na białowłosą kobietę, który po chwili znów wrócił do Lisa zwanego Shigemi. Na jej twarzy pojawiło się lekkie zakłopotanie przemieszane z zawstydzeniem. Ciężko było nazwać Muraia jej idolem, z drugiej zaś strony gwałtowne zaprzeczanie mogłoby odrzeć go z szacunku, którym darzyła tą jakże znaną wszystkim postać. - Niezwodny słuch. - Przyznała dodając do tego skinięcie głowy. Chciała również dodać - "tego można było się spodziewać po lisie", ale tym razem powstrzymała swój młodzieńczy język przed paplaniem, mimo iż Shigemi zdecydowanie powinien przedstawiać się jako rudy przedstawiciel ssaków o iście chytrym i przebiegłym charakterze. Nawiązała się rozmowa, której Atari nie dotyczyła, a przynajmniej tak się jej wydawało. Milczała więc wpatrując się w arenę co jakiś czas obdarzając spojrzeniem a to białowosą a to Lisa. Podało kolejne pytanie rozładowujące dziwnie gęstnącą atmosferę to zaś spotkało się z nerwowym uśmiechem jawiącym się na twarzy Sanady. - Myślę, że będzie to Seinaru Kei. W pewnym rejonie Teiz uchodzi za bohatera. - Wyjawiła pośpiesznie swój typ chcąc przy tym samej przerwać tą patową sytuację po czym zaśmiała się dźwięcznie choć z lekką nutką zdenerwowania. - Mówi się, że to naprawdę utalentowany Samuraj. Chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałam się spotkać któregoś z nich na turnieju. - Dodała znów starając się rozpocząć luźną rozmowę. Nader podjęte starania? Być może, ale Atari nie lubiła konfliktów i unikała ich jak ognia.
Szczerze mówiąc Atari miała nadzieje, że jej towarzyszka nie usłyszała jej odpowiedzi. Z niewiadomych przyczyn krępowało ją to. Myśl, że mogłaby zostać oceniona i wyśmiana. Dla osób początkujących takie nastawienie autorytetów było czymś istotnym, a ona chciała pokazać każdemu, że nawet jej nikomu nieznana osoba również może coś osiągnąć. Nie myślała nawet o wygranej, myślała o pokazie sił. Prezentacji swojego oblicza, które tak skrzętnie ukrywała pod kapeluszem i płaszczem. Wtem do dwójki kobiet podszedł nieznajomy mężczyzna. Oblicze miał iście lisie, a przynajmniej z tym właśnie zwierzęciem skojarzył się Atari. Początkowo czuła się lekko zagubiona nie widząc do końca jak ma zareagować. Kompletnie nie znała przybysza, a ten zachowywał się swobodnie tak jakby co najmniej zjedli ze sobą beczkę soli. Sądząc po pewności siebie musiał być on też kimś wyjątkowym, silnym, znacznie wykraczającym poza rozumowanie potęgi przez Sanadę. Drobna dłoń przywarła do bambusowego kapelusza starając się zatrzymać go w tej samej pozycji, gdy głowa oddała drobny pokłon. - Atari Sanada z Teiz. - Przedstawiła się i skierowała wzrok na białowłosą kobietę, który po chwili znów wrócił do Lisa zwanego Shigemi. Na jej twarzy pojawiło się lekkie zakłopotanie przemieszane z zawstydzeniem. Ciężko było nazwać Muraia jej idolem, z drugiej zaś strony gwałtowne zaprzeczanie mogłoby odrzeć go z szacunku, którym darzyła tą jakże znaną wszystkim postać. - Niezwodny słuch. - Przyznała dodając do tego skinięcie głowy. Chciała również dodać - "tego można było się spodziewać po lisie", ale tym razem powstrzymała swój młodzieńczy język przed paplaniem, mimo iż Shigemi zdecydowanie powinien przedstawiać się jako rudy przedstawiciel ssaków o iście chytrym i przebiegłym charakterze. Nawiązała się rozmowa, której Atari nie dotyczyła, a przynajmniej tak się jej wydawało. Milczała więc wpatrując się w arenę co jakiś czas obdarzając spojrzeniem a to białowosą a to Lisa. Podało kolejne pytanie rozładowujące dziwnie gęstnącą atmosferę to zaś spotkało się z nerwowym uśmiechem jawiącym się na twarzy Sanady. - Myślę, że będzie to Seinaru Kei. W pewnym rejonie Teiz uchodzi za bohatera. - Wyjawiła pośpiesznie swój typ chcąc przy tym samej przerwać tą patową sytuację po czym zaśmiała się dźwięcznie choć z lekką nutką zdenerwowania. - Mówi się, że to naprawdę utalentowany Samuraj. Chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałam się spotkać któregoś z nich na turnieju. - Dodała znów starając się rozpocząć luźną rozmowę. Nader podjęte starania? Być może, ale Atari nie lubiła konfliktów i unikała ich jak ognia.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Trybuna północna
Białowłosa skinęła głową na znak, że tak, właśnie według niej główną rolę grała wytrwałość. Umiejętność osiągania zamierzonych celów, nie poddawanie się i stawiania się coraz wyższych poprzeczek, były niesamowicie ważne. Zdawać by się mogło, że młoda Atari naprawdę to rozumiała, albo chociażby z grzeczności przytaknęła. Nie znała jej na tyle, by czytać z niej jak z otwartej księgi. Nie licząc zaciekawienia, które wręcz samo malowało się na twarzy podróżniczki. Niektóre rzeczy dało się zauważyć, ale taki etap znajomości na wiele nie pozwalał. Było mnóstwo założeń, ewentualnie naiwnej ufności, którą Nikusui poszczycić by się nie mogła.
To zrozumiałe, że dotarcie do tak odległej prowincji, a w sumie teraz już, Cesarstwa, nie mogło bezpośrednio wiązać się z chęcią zobaczenia jakiejkolwiek legendy. Można było przyznać, że dziewczę miało po prostu szczęście, ale ten fakt białowłosa chciała wykorzystać. Przede wszystkim zważywszy na to, jaką początkową fascynację Krwawym Pokoleniem i spotkaniem Muraia, Atari zaprezentowała. Jednakże, tak jak w przypadku Ryukaty, tak i podróżniczka z Teiz mogła nie wyłapać, czy też białowłosa mówiła to na serio, czy było wprowadzeniem do konkretnego pytania. A na nie była bardzo ciekawa odpowiedź! Mimowolnie na twarz kobiety wpłynął uśmiech. No proszę, tego się chyba nie spodziewała. Zwłaszcza, że Atari mówiła to tak, jakby chciała powiedzieć, a jednocześnie wolałaby, żeby Ryukata nie poznała odpowiedzi.
- Świetny sposób na zdobycie doświadczenia. - oświadczyła, odrywając wzrok od dziewczyny, by jej nie krępować. Nie oceniała jej w żaden sposób. Była zaciekawiona tym, co może pokazać, ale nie wyrabiała sobie zdania na temat jej umiejętności. Nie podpytywała, wolała przekonać się na własne oczy podczas jej potyczki. I nie chodziło o to, że nie chciała się rozczarować, absolutnie. Nie wiedziała, jakich zdolności może się po niej spodziewać i na jakim stoją poziomie.
Wtem, dość niespodziewanie, pojawił się ktoś jeszcze. Ktoś, z kim tu przybyła. I chyba nie spodziewała się tak szybko z nim zobaczyć. Nie dlatego, że nie chciała, ale było tu tak mnóstwo ludzi, że odnalezienie znajomej twarzy mogło graniczyć z cudem. Oczywiście pojawił się w swoim stylu. Tak po prostu, w sumie podobnie do tego, jak ona nawiązała rozmowę z Muraiem, odezwał się do niej oraz do Atari. No, no. Dziś chyba będzie to dla dziewczyny nie tylko dzień wrażeń, ale również nawiązywania nowych znajomości. Już po paru zdaniach wypowiedzianych przez Shigemiego, młódka z Teiz poznała jego tożsamość. Stąd też mogła się dowiedzieć, że białowłosa, jak i Shigemi, pochodzą z tych samych terenów. Nie mogło jej to jednak nakierować na fakt, że pochodzili z tego samego Rodu, gdyż kobieta przedstawiała się nazwiskiem matki, a nie Klanu.
- Pierwsze słyszę, chociaż teoria reinkarnacji jest raczej dość powszechna i nie da się jej przypisać do jednego klasztoru. - odpowiedziała nieco zdziwiona, w momencie wypowiada pierwszych słów unosząc swoją prawą brew nieco wyżej. Rzeczywiście, tak jak powiedziała to Atari, Shigemi najwidoczniej pełnił rolę dobrego słuchacza na tym festiwalu. Nie tylko widział wcześniej scenę, kiedy to Atari spotkała Muraia, ale również był świadkiem innych zdarzeń.
Na twarz kobiety wpłynął po krótkiej chwili krzywy uśmiech. Miałaby się skupiać na Uchihach? Jeden z nich właśnie zaczynał swoją walkę, chociaż za nic go z wyglądu nie kojarzyła. Jakiś młodzik, chyba jeszcze niezbyt rozbłyśnięty w swoim Rodzie.
- Atari-chan czeka na swoją kolej. - wyjawiła, nie uznając tego, mimo zawstydzenia dziewczyny, za tajemnicę. Prędzej czy później Shigemi i tak zobaczy ją na arenie, bądź wcześniej usłyszy, jak ją sędzia wywołuje. - Ale nie wyczekuje tutaj nikogo specjalnego. Ostatni turniej pokazał, że zachwalane od lat umiejętności są nieco przereklamowane. Zobaczymy jak będzie teraz. - dodała, powracając wzrokiem na arenę. Na obu byli już walczący. Trzech shinobi i jedna kunoichi, na dodatek w masce. Lada moment obie walki miały się zacząć. - Stąd też nikogo nie obstawiam. - powiedziała i przekręciła nieco głowę w bok, czekając na jakiś zwrot akcji w tym widowisku.
- Samuraj, tak? Rzadko kiedy, przynajmniej w naszym rejonach, można takowych spotkać. A szkoda, ich walki w zwarciu mogą być imponujące. A te, niestety, zaczynają zanikać wśród ninja. Uczymy się jutsu dystansowych, by nie pozwolić się do siebie zbliżyć. Ciekawe jak w takich warunkach poradzi sobie rekomendowany przez ciebie, Atari-chan, mężczyzna. - powiedziała białowłosa, przez krótką chwilę parząc na dziewczynę, po czym powróciła do obserwowania ledwo rozpoczynających się walk. Dla jasności, nie szydziła, ani nie ujmowała zdolności wspomnianemu samurajowi. Trąciła nią czysta ciekawość, bo jednak byłaby to trudność, zbliżyć się do kogoś, kto będzie na siłę trzymał cię na dystans.
- A ty masz? - zapytała Shigemiego o jego faworyta. Może zdążył się na tyle rozejrzeć i rozeznać w sytuacji, że jakieś zdanie już sobie wyrobił. Białowłosa na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, kto będzie w poszczególnych walkach walczył. Nie licząc obecnych na arenie i siedzącą obok niej Atari, która chyba trochę nie mogła się w aktualnej sytuacji odnaleźć. Aczkolwiek nie izolowała się i odpowiadała, zapewne zgodnie ze swoimi przekonaniami.
To zrozumiałe, że dotarcie do tak odległej prowincji, a w sumie teraz już, Cesarstwa, nie mogło bezpośrednio wiązać się z chęcią zobaczenia jakiejkolwiek legendy. Można było przyznać, że dziewczę miało po prostu szczęście, ale ten fakt białowłosa chciała wykorzystać. Przede wszystkim zważywszy na to, jaką początkową fascynację Krwawym Pokoleniem i spotkaniem Muraia, Atari zaprezentowała. Jednakże, tak jak w przypadku Ryukaty, tak i podróżniczka z Teiz mogła nie wyłapać, czy też białowłosa mówiła to na serio, czy było wprowadzeniem do konkretnego pytania. A na nie była bardzo ciekawa odpowiedź! Mimowolnie na twarz kobiety wpłynął uśmiech. No proszę, tego się chyba nie spodziewała. Zwłaszcza, że Atari mówiła to tak, jakby chciała powiedzieć, a jednocześnie wolałaby, żeby Ryukata nie poznała odpowiedzi.
- Świetny sposób na zdobycie doświadczenia. - oświadczyła, odrywając wzrok od dziewczyny, by jej nie krępować. Nie oceniała jej w żaden sposób. Była zaciekawiona tym, co może pokazać, ale nie wyrabiała sobie zdania na temat jej umiejętności. Nie podpytywała, wolała przekonać się na własne oczy podczas jej potyczki. I nie chodziło o to, że nie chciała się rozczarować, absolutnie. Nie wiedziała, jakich zdolności może się po niej spodziewać i na jakim stoją poziomie.
Wtem, dość niespodziewanie, pojawił się ktoś jeszcze. Ktoś, z kim tu przybyła. I chyba nie spodziewała się tak szybko z nim zobaczyć. Nie dlatego, że nie chciała, ale było tu tak mnóstwo ludzi, że odnalezienie znajomej twarzy mogło graniczyć z cudem. Oczywiście pojawił się w swoim stylu. Tak po prostu, w sumie podobnie do tego, jak ona nawiązała rozmowę z Muraiem, odezwał się do niej oraz do Atari. No, no. Dziś chyba będzie to dla dziewczyny nie tylko dzień wrażeń, ale również nawiązywania nowych znajomości. Już po paru zdaniach wypowiedzianych przez Shigemiego, młódka z Teiz poznała jego tożsamość. Stąd też mogła się dowiedzieć, że białowłosa, jak i Shigemi, pochodzą z tych samych terenów. Nie mogło jej to jednak nakierować na fakt, że pochodzili z tego samego Rodu, gdyż kobieta przedstawiała się nazwiskiem matki, a nie Klanu.
- Pierwsze słyszę, chociaż teoria reinkarnacji jest raczej dość powszechna i nie da się jej przypisać do jednego klasztoru. - odpowiedziała nieco zdziwiona, w momencie wypowiada pierwszych słów unosząc swoją prawą brew nieco wyżej. Rzeczywiście, tak jak powiedziała to Atari, Shigemi najwidoczniej pełnił rolę dobrego słuchacza na tym festiwalu. Nie tylko widział wcześniej scenę, kiedy to Atari spotkała Muraia, ale również był świadkiem innych zdarzeń.
Na twarz kobiety wpłynął po krótkiej chwili krzywy uśmiech. Miałaby się skupiać na Uchihach? Jeden z nich właśnie zaczynał swoją walkę, chociaż za nic go z wyglądu nie kojarzyła. Jakiś młodzik, chyba jeszcze niezbyt rozbłyśnięty w swoim Rodzie.
- Atari-chan czeka na swoją kolej. - wyjawiła, nie uznając tego, mimo zawstydzenia dziewczyny, za tajemnicę. Prędzej czy później Shigemi i tak zobaczy ją na arenie, bądź wcześniej usłyszy, jak ją sędzia wywołuje. - Ale nie wyczekuje tutaj nikogo specjalnego. Ostatni turniej pokazał, że zachwalane od lat umiejętności są nieco przereklamowane. Zobaczymy jak będzie teraz. - dodała, powracając wzrokiem na arenę. Na obu byli już walczący. Trzech shinobi i jedna kunoichi, na dodatek w masce. Lada moment obie walki miały się zacząć. - Stąd też nikogo nie obstawiam. - powiedziała i przekręciła nieco głowę w bok, czekając na jakiś zwrot akcji w tym widowisku.
- Samuraj, tak? Rzadko kiedy, przynajmniej w naszym rejonach, można takowych spotkać. A szkoda, ich walki w zwarciu mogą być imponujące. A te, niestety, zaczynają zanikać wśród ninja. Uczymy się jutsu dystansowych, by nie pozwolić się do siebie zbliżyć. Ciekawe jak w takich warunkach poradzi sobie rekomendowany przez ciebie, Atari-chan, mężczyzna. - powiedziała białowłosa, przez krótką chwilę parząc na dziewczynę, po czym powróciła do obserwowania ledwo rozpoczynających się walk. Dla jasności, nie szydziła, ani nie ujmowała zdolności wspomnianemu samurajowi. Trąciła nią czysta ciekawość, bo jednak byłaby to trudność, zbliżyć się do kogoś, kto będzie na siłę trzymał cię na dystans.
- A ty masz? - zapytała Shigemiego o jego faworyta. Może zdążył się na tyle rozejrzeć i rozeznać w sytuacji, że jakieś zdanie już sobie wyrobił. Białowłosa na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, kto będzie w poszczególnych walkach walczył. Nie licząc obecnych na arenie i siedzącą obok niej Atari, która chyba trochę nie mogła się w aktualnej sytuacji odnaleźć. Aczkolwiek nie izolowała się i odpowiadała, zapewne zgodnie ze swoimi przekonaniami.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Sagisa
- Gracz nieobecny
- Posty: 668
- Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem - Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 998#p49998
Re: Trybuna północna
Bardzo się ślamazarzył, baaardzo zbaczał z obranych dróg i ścieżek w drodze na arenę i chyba powinien był przyśpieszyć... chyba. Jakoś nie śpieszyło mu się ani trochę. Hanamura była naprawdę urokliwa, zwłaszcza kiedy tyle życia ją wypełniało i było co wokół oglądać - i jakimi smakami się cieszyć. Spróbować trochę tego, trochę tamtego... najeść się do syta i wypocząć, odetchnąć pełną piersią. Czas leciał nieubłaganie - na szczęście nie zastał go wieczór, kiedy w końcu się na trybunach pojawił. Ba! Nie minęło nawet popołudnie! Jak to było z tym czasem..? Że nieubłaganie leciał..? Jakoś tak. Wyglądało na to, że nie leciał wcale. Brunet pozwolił, by z jego dłoni posypał się pył i otrzepał je o siebie, rozglądając się wokół. Wodząc czarnymi oczyma po mijanych twarzach, nie zatrzymując się na żadnej na dłużej. Zatrzymał się jednak przy jednej z budek i skosztował tutejszych smakołyków, najadając się do syta, tak jak sycił się klimatem wiosny. Wiosny i życia. Było chyba jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, a teraz, jak pies, doprawdy, wyczuwał podskórnie koniec. Świat stawał się nierealny, nieosiągalny, oddalony jak na krańcu świata, nad którym gościła przepaść. Otchłań, która odpowiada spojrzeniem - i tak właśnie zaglądały w siebie wzajem. Ta noszona przez długowłosego shinobi i ta noszona przez Ciemność. Nieźle się dogadywały, wiecie? Miały tą tendencję do rozmowy bez słów - i były piękne. Słowa bez liter, litery bez brzmienia - tylko Ty, miękka trawa pod nogami i staczający się u krańcowi świat, od którego dzieli cię jeden krok, a nad którym zawieszono mleczną drogę dla osłody życia i Lunę, byś zobaczył, że nie jest wcale taka mała, jaką się zdawała. Nie dało się już wyciągnąć dłoni i zamknąć ja w pięści, zgodnie z podszeptami matki za młodu. Pamiętasz to jeszcze? Działo się to wczoraj... Nie, chyba przedwczoraj. Wtedy, kiedy wybiegłeś z tego niewielkiego, czystego lasu, gdzie mieliście z kolegami swoją bazę, super tajną, super ukrytą! Choć przecież wiedział o niej każdy dorosły i nie raz was tam szukali, kiedy chowaliście się przed karą wymierzaną pasem ojca. I przed smutkami świata także - tam po prostu zawsze było bezpiecznie i nawet nadchodząca noc nie była w stanie tego zniszczyć. Wtedy - wtedy, kiedy jeszcze świat był piękny, naiwny w naszych oczach, kiedy nikt nie był sam, nie było bólu, były tylko barwy, radość i poszukiwanie następnych kolegów i koleżanek do zabawy w wojnę, kiedy ta czyniona była drewnianymi mieczami. Nie zimną, przerażającą stalą. Niestety te niegroźne, drewniane miecze, próchnieją w szafie u matki, która dawno już nie żyła. Wymieniliśmy naiwność na podłość. Warto było?
Jedzenie było naprawdę dobre, dlatego posiedział dłużej, zanim w końcu jego kroki zaprowadziły go do areny. Tak, rzeczywiście, Seinaru zapisał się na walki, może już miał jedną za sobą? Może pięć? Szczerze wątpił, żeby Hayami czy Seinaru go szukali. I nawet nie był pewien, czy chciał się na arenie pojawiać. Właściwie... wcale nie chciał. Jak to już zostało powiedziane: tak więc..? Jak to było? Ach tak. Że niby chciał. Uśmiechnął się lekko pod nosem i wkroczył do wielkiej areny, kryjąc się w jej cieniu i rozglądając na boki szkarłatnymi oczyma. Przechadzając się z wolna między tłumem, dopiero próbując wybrać miejsce, w którym miałby usiąść i szukając przy tym pary konkretnych osób. Namierzone. Namierzone... włącznie z niepokojącym trzaskiem szkła. Shijima przyśpieszył kroki i otworzył z rozmachem drzwi do łazienki, wkraczając do środka, by ująć w ramiona nieprzytomną kobietę. Kompletnie nieznajomą, ale co to była za różnica, czy ją znal, czy nie? Z całą pewnością mogła lepiej trafić - na przykład na Hayamiego, który odpowiadałby rycerzowi na białym koniu.
Nie temu na czarnym.
- Proszę Pani? - Nic. Przelewała się przez ręce, blada, z jakimś bólem utkwionym na twarzy, który został z niej wyrwany wraz z osunięciem się w błogą czerń. Och, znał to błogosławieństwo - na nieszczęście Sagisy nie zamierzał jej pozwolić na błogosławione śnienie w ramionach Morfeusza. Ostrożnie uniósł ją, by nie pokaleczyła się bardziej o ostre kawałki szkła i przesunął dłonią po jej głowie upewniając się, że nie uderzyła się w głowę. Nie zastanawiając się wiele, nie zastanawiając się ani trochę, uniósł jej drobne, lekkie ciało w ramionach i skierował się z nią do szpitala. Nie zamierzał jej tutaj cucić, chociaż w pierwszym momencie zamierzał. Nie wiedział, co jej jest i dlaczego zemdlała - zamierzał pozostawić ten osąd lekarzom.
- Z drogi. - Rzucił chłodno ludziom, którzy stali mu po drodze, przyśpieszając, kiedy już wydostał się z tłumu, kierując prosto do szpitala. - Kobieta zemdlała w łazience. Prawdopodobnie rozbiła lustro lub została zaatakowana. Nie znam przyczyn. - Zameldował, od razu łapiąc jedną z pielęgniarek, które poprowadziły go do jednej z sal. Zaplótł ręce na klatce piersiowej, robiąc dla niej miejsce, żeby zadała kobietę.
Milcząc.
[/zt z Sagisą -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=63760#p63760 ]
Jedzenie było naprawdę dobre, dlatego posiedział dłużej, zanim w końcu jego kroki zaprowadziły go do areny. Tak, rzeczywiście, Seinaru zapisał się na walki, może już miał jedną za sobą? Może pięć? Szczerze wątpił, żeby Hayami czy Seinaru go szukali. I nawet nie był pewien, czy chciał się na arenie pojawiać. Właściwie... wcale nie chciał. Jak to już zostało powiedziane: tak więc..? Jak to było? Ach tak. Że niby chciał. Uśmiechnął się lekko pod nosem i wkroczył do wielkiej areny, kryjąc się w jej cieniu i rozglądając na boki szkarłatnymi oczyma. Przechadzając się z wolna między tłumem, dopiero próbując wybrać miejsce, w którym miałby usiąść i szukając przy tym pary konkretnych osób. Namierzone. Namierzone... włącznie z niepokojącym trzaskiem szkła. Shijima przyśpieszył kroki i otworzył z rozmachem drzwi do łazienki, wkraczając do środka, by ująć w ramiona nieprzytomną kobietę. Kompletnie nieznajomą, ale co to była za różnica, czy ją znal, czy nie? Z całą pewnością mogła lepiej trafić - na przykład na Hayamiego, który odpowiadałby rycerzowi na białym koniu.
Nie temu na czarnym.
- Proszę Pani? - Nic. Przelewała się przez ręce, blada, z jakimś bólem utkwionym na twarzy, który został z niej wyrwany wraz z osunięciem się w błogą czerń. Och, znał to błogosławieństwo - na nieszczęście Sagisy nie zamierzał jej pozwolić na błogosławione śnienie w ramionach Morfeusza. Ostrożnie uniósł ją, by nie pokaleczyła się bardziej o ostre kawałki szkła i przesunął dłonią po jej głowie upewniając się, że nie uderzyła się w głowę. Nie zastanawiając się wiele, nie zastanawiając się ani trochę, uniósł jej drobne, lekkie ciało w ramionach i skierował się z nią do szpitala. Nie zamierzał jej tutaj cucić, chociaż w pierwszym momencie zamierzał. Nie wiedział, co jej jest i dlaczego zemdlała - zamierzał pozostawić ten osąd lekarzom.
- Z drogi. - Rzucił chłodno ludziom, którzy stali mu po drodze, przyśpieszając, kiedy już wydostał się z tłumu, kierując prosto do szpitala. - Kobieta zemdlała w łazience. Prawdopodobnie rozbiła lustro lub została zaatakowana. Nie znam przyczyn. - Zameldował, od razu łapiąc jedną z pielęgniarek, które poprowadziły go do jednej z sal. Zaplótł ręce na klatce piersiowej, robiąc dla niej miejsce, żeby zadała kobietę.
Milcząc.
[/zt z Sagisą -> http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=63760#p63760 ]
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Trybuna północna
Zagryzł wargę, starając się sobie przypomnieć to, co widział w bitwie. Wspomnienia sprzed bitwy i po niej częściowo rozmywały się, rozpływały, wymykały się ze smukłych palców samuraja jak sypki piasek przesypywany przez dzieci na plaży. Minęło już tak wiele czasu, ludzie, godziny i dni zaczynali zanikać, teoretycznie ten rozdział był już zamknięty...Ale kiedy przypominał sobie walki...Westchnął, kręcąc głową. Nie był pewien. Kiedy ostatni raz widział ten klan i jego przedstawicieli, był tylko trzynastoletnim, wzorcowo głupim dzieckiem. A potem...
-Nie pamiętam, Kei. Po bitwie byłem w cholernym szoku, niewiele pamiętam także sprzed niej. Ale kojarzy mi się ogólnie, że kontrolowali dużo piasku. Byłem dzieckiem, a dla dziecka każdy jest szybki.-skwitował. Naprawdę bardzo, bardzo chciał się przydać przyjacielowi, pomóc mu w jego walce, ale nie pamiętał tego. Z całej jego przeszłości tylko ta wojna znikła, zgubiła się.
Czy to też już się kiedyś nie zdarzyło?
Było mu przykro z powodu tego, jak potraktował Mishariego, ale nie miał przecież wyboru. Albo kobieta i jej zdrowie, albo obowiązek grzeczności, któremu musiał uchybić. Zamrugał powiekami. Mgła...?
W tej chwili Chise i tego drugiego shinobi okryła gęsta mgła, zakrywająca ich wyjątkowo szczelnie.
Co za idiota!
-Kretyn-parsknął. -Mgła nie stanowi przeszkody dla człowieka niewidomego, przecież Chise dobrze słyszy. Do tego on sam się oślepił w ten sposób. I tak, to ona, pokazywałem ci ją na koronacji.
Słysząc wyjaśnienia związane z tamtą...sytuacją, z gorzkim pożegnaniem w hotelu, Hayami uśmiechnął się łagodnie. Każdy z nich dokonał wtedy wyboru. Rozstali się tak, jak nie powinno być, to fakt, ale po co wchodzić jeszcze raz do starej rzeki? Przecież minęło sporo czasu od zakończenia wojny, zdążyli sobie wszystko poukładać. Wszystko już było dobrze.
Chyba że było to jego naiwne gdybanie.
Wstał i podszedł do Seinaru, po czym położył dłoń na jego ramieniu. Tak po prostu.
-Nic mi nie jesteś winien, Kei. To sprawa zakończona. Spotkaliśmy się, połączyliśmy, jest okej.-zapewnił spokojnie. -Naprawdę nie ma problemu.
Bo przecież nigdy go tak naprawdę nie było. To on nie chciał się do tej rozmowy mieszać, był przecież najmłodszy, dołączył do nich niedawno...Puścił ramię Keia, po czym usiadł ponownie.
Gdzie jest Saga?
Powoli zaczynał się martwić o krwistowłosą, może powinien był jednak za nią pójść? Podążać jej śladem? Może popełnił błąd? Kei pytał go o przeciwnika. Zacisnął palce na twardej fakturze chłodnawej butelki, szukając palcami rys i wgłębień. Szukając dziury w całym?
Chyba tak.
-Albo tą Atari, to może być kobieta. Nie, Kei, nie znam jej lub jego, sam chciałbym wiedzieć, kim jest.
Chciałbyś wiedzieć tyle rzeczy. A żadnej nie jesteś pewien, bo twoją gwiazdę, jak sylwetki walczących, zasnuła mgła.
-Ja za to chcę, by ten Kaguya przegrał-w jego głosie pojawiła się szczera, silna nienawiść, tak otwarta i bolesna, że trudno w nią było wątpić...ale znów się pohamował, uwięził w sobie jad. To boli, Kei. Wiesz o tym?
Może lepiej, by nie wiedział.
-Nie pamiętam, Kei. Po bitwie byłem w cholernym szoku, niewiele pamiętam także sprzed niej. Ale kojarzy mi się ogólnie, że kontrolowali dużo piasku. Byłem dzieckiem, a dla dziecka każdy jest szybki.-skwitował. Naprawdę bardzo, bardzo chciał się przydać przyjacielowi, pomóc mu w jego walce, ale nie pamiętał tego. Z całej jego przeszłości tylko ta wojna znikła, zgubiła się.
Czy to też już się kiedyś nie zdarzyło?
Było mu przykro z powodu tego, jak potraktował Mishariego, ale nie miał przecież wyboru. Albo kobieta i jej zdrowie, albo obowiązek grzeczności, któremu musiał uchybić. Zamrugał powiekami. Mgła...?
W tej chwili Chise i tego drugiego shinobi okryła gęsta mgła, zakrywająca ich wyjątkowo szczelnie.
Co za idiota!
-Kretyn-parsknął. -Mgła nie stanowi przeszkody dla człowieka niewidomego, przecież Chise dobrze słyszy. Do tego on sam się oślepił w ten sposób. I tak, to ona, pokazywałem ci ją na koronacji.
Słysząc wyjaśnienia związane z tamtą...sytuacją, z gorzkim pożegnaniem w hotelu, Hayami uśmiechnął się łagodnie. Każdy z nich dokonał wtedy wyboru. Rozstali się tak, jak nie powinno być, to fakt, ale po co wchodzić jeszcze raz do starej rzeki? Przecież minęło sporo czasu od zakończenia wojny, zdążyli sobie wszystko poukładać. Wszystko już było dobrze.
Chyba że było to jego naiwne gdybanie.
Wstał i podszedł do Seinaru, po czym położył dłoń na jego ramieniu. Tak po prostu.
-Nic mi nie jesteś winien, Kei. To sprawa zakończona. Spotkaliśmy się, połączyliśmy, jest okej.-zapewnił spokojnie. -Naprawdę nie ma problemu.
Bo przecież nigdy go tak naprawdę nie było. To on nie chciał się do tej rozmowy mieszać, był przecież najmłodszy, dołączył do nich niedawno...Puścił ramię Keia, po czym usiadł ponownie.
Gdzie jest Saga?
Powoli zaczynał się martwić o krwistowłosą, może powinien był jednak za nią pójść? Podążać jej śladem? Może popełnił błąd? Kei pytał go o przeciwnika. Zacisnął palce na twardej fakturze chłodnawej butelki, szukając palcami rys i wgłębień. Szukając dziury w całym?
Chyba tak.
-Albo tą Atari, to może być kobieta. Nie, Kei, nie znam jej lub jego, sam chciałbym wiedzieć, kim jest.
Chciałbyś wiedzieć tyle rzeczy. A żadnej nie jesteś pewien, bo twoją gwiazdę, jak sylwetki walczących, zasnuła mgła.
-Ja za to chcę, by ten Kaguya przegrał-w jego głosie pojawiła się szczera, silna nienawiść, tak otwarta i bolesna, że trudno w nią było wątpić...ale znów się pohamował, uwięził w sobie jad. To boli, Kei. Wiesz o tym?
Może lepiej, by nie wiedział.
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Trybuna północna
W sumie to i tak dużo już wiedział o swoim przeciwniku. Sam fakt, że Sabaku władali piaskiem pozwoliło Seinaru podzielić arenę na bezpieczne i niebezpieczne strefy, chociaż na polu bitwy dostęp do surowca Masaki będzie miał całkiem dobry. Czy jednak warto było obawiać się na zapas? Znał ich główny atut, lecz jego bezpośrednia siła będzie musiała zostać oceniona dopiero podczas walki. Seinaru uniósł i spojrzał na Hayamiego, gdy ten ostro skrytykował Osamu za jego ruch.
- Może on nie zna jej tak dobrze ja my. Z wejściem na arenę poradziła sobie całkiem naturalnie, a do tego ma na twarzy maskę. Do tej pory nic nie zdradziło jej kalectwa... - Zastanowił się jeszcze przez chwilę.
- Poza tym sam może mieć oczy podobno do tych Shijimy, wtedy mgła mu nie przeszkodzi. - No i właściwie to tyle, dwie proste odpowiedzi, które mogły wyjaśnić wszystko. Seinaru nieco zaskoczyła żywiołowa reakcja Hayamiego. Niemniej jednak nie drążył już tego tematu. Zamiast tego z radością wysłuchał, iż samuraj nie ma mu za złe tamtego rozstania. Faktem było to, że na rozstaniu całej trójki on ucierpiał najmniej, mimo to jednak należało mu się przynajmniej to jedno słowo. Tak naprawdę bardziej przysłużyło się ono chyba Seinaru, który dzięki nim zrzucił z pleców kolejny kamień. Dobrze, że powiedzieli to sobie na głos.
Zastanowiło go, dlaczego tamten tak uparcie kibicuje Shinjiemu w dużej walce i choć wiedział, że on również nie jest jego fanem, to jednak teraz widocznie uwydatnił on swoją nienawiść do Kaguya. Nie wynikało to zatem z chęci zwycięstwa Uchihy. Akodo po prostu życzył porażki jego przeciwnikowi.
- Znasz go? Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym Kosuke. Zalazł Ci jakoś za skórę?
- Może on nie zna jej tak dobrze ja my. Z wejściem na arenę poradziła sobie całkiem naturalnie, a do tego ma na twarzy maskę. Do tej pory nic nie zdradziło jej kalectwa... - Zastanowił się jeszcze przez chwilę.
- Poza tym sam może mieć oczy podobno do tych Shijimy, wtedy mgła mu nie przeszkodzi. - No i właściwie to tyle, dwie proste odpowiedzi, które mogły wyjaśnić wszystko. Seinaru nieco zaskoczyła żywiołowa reakcja Hayamiego. Niemniej jednak nie drążył już tego tematu. Zamiast tego z radością wysłuchał, iż samuraj nie ma mu za złe tamtego rozstania. Faktem było to, że na rozstaniu całej trójki on ucierpiał najmniej, mimo to jednak należało mu się przynajmniej to jedno słowo. Tak naprawdę bardziej przysłużyło się ono chyba Seinaru, który dzięki nim zrzucił z pleców kolejny kamień. Dobrze, że powiedzieli to sobie na głos.
Zastanowiło go, dlaczego tamten tak uparcie kibicuje Shinjiemu w dużej walce i choć wiedział, że on również nie jest jego fanem, to jednak teraz widocznie uwydatnił on swoją nienawiść do Kaguya. Nie wynikało to zatem z chęci zwycięstwa Uchihy. Akodo po prostu życzył porażki jego przeciwnikowi.
- Znasz go? Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym Kosuke. Zalazł Ci jakoś za skórę?
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Trybuna północna
Dość pośpiesznym krokiem na trybunę wpadł Strzyga, ubrany w bardzo piękne czarnobiałe kimono, w najbardziej chyba wystawnej i przy okazji wygodnej oraz użytkowej formie jak to tylko możliwe. Krawiec Chise dał z Siebie naprawdę wszystko. Ładnie przycięte i ułożone siwosrebrno-popielate włosy pasowały do poważnego ubioru, nadając mu nieco bardziej... mądrego, mędrczego prawie nawet wyglądu. Był świeżo po treningu, więc musiał jeszcze chwile odsapnąc, a nie było na to czasu. Wpadł na arenę i dostrzegł, że ktoś próbuje podwędzić płaszcz Chise. Spojrzeniem uzmysłowił jegomościowi, że nie warto i sam zabrał ze soba ubiór, niosąc go pod pachą. Trafił na północną trybunę po drodze dowiedziawszy się, ze Shinji walczy z Kosuke, a ona z jakimś Osamu. Ciekawe, że dwie znane mu osoby... trzy znane mu osoby walczą jako pierwsze. Ciekawił go rezultat i jednej i drugiej walki. Miał nadzieje, że Kosuke nie odpadnie za szybko, że chociaż cokolwiek pokaże. Co do Chise nie miał najmniejszych wątpliwości, ze sobie poradzi. Zwłaszcza, że zobaczył mgłę na arenie i pomyślał od razu, że przeciwnik jest jednak kretynem. A to świadczyło na dwoje, albo będzie miał jakieś nie do ogarnięcia zdrowym umysłem pomysły, albo przegra sromotnie i z kretesem. Oby to drugie, Chise zasługiwala na zwycięstwo, to wspaniała kobieta. Stukając swoim kijem, krok za krokiem, postanowił być towarzyszką bułą i usiadł bardzo blisko kilku osób które dysputowały... Aż do jego uszu dotarło stwierdzenie o Kosuke.
Spojrzał w ich stronę i uśmiechnął się bardzo ciepło. Ciekawe, czy dostrzegą i zrozumieją, że jest tym, który nosił te jebutne rogi.
-Kosuke to śmieszny chłopiec, ale serduszko ma dobre. Bardzo dobre, nawet za dobre jak na nasze ciężkie czasy. Sam uratowałem mu życie i to ze mną tu przybył, po drodzę opowiadając historię swojego życia. Mam nadzieje, że pokaże co potrafi i da z siebie wszystko. A co do najpiękniejszej Hime... Jestem pewien, że rozgniecie swojego przeciwnika jak robaka... - Po czym bez słowa dalej, ni stąd ni zowąd ziewnął i wrócił do czujnego obserwowania walki, ręką gładząc bardzo czule płaszcz Chise, dalej mając schowany w swoim pięknym stroju pewnien przedmiot który był mu kluczowy i na pewno ułatwi zwycięstwo. Ciekawe kiedy on sam walczy z Daishi Ayako. Ciekawe, czy któryś z obecnych tutaj będzie miał okazję i przyjemnośc skrzyżowac miecze z Shigą i złlączyć poniekąd jego los ze swoim. Chłopak wyglądał przyjaźnie teraz, bo już nie miał blizn, miał ładny strój, był czysty, umyty, pachnący... I wyglądał dobrze, bo rozpierałą go euforia biegacza po wysiłku jakim były treningi. Pachniał trochę świezym morskim powietrzem, czystą bryzą świeżości i lekkim powiewem wiśni. To wszystko przez te nadmierne zabawy z tą biedną wisienką co tam rosła, porąbał i spalił chyba całą jej rodzinę i krewnych pięć pokoleń wstecz i wprzód!
Spojrzał w ich stronę i uśmiechnął się bardzo ciepło. Ciekawe, czy dostrzegą i zrozumieją, że jest tym, który nosił te jebutne rogi.
-Kosuke to śmieszny chłopiec, ale serduszko ma dobre. Bardzo dobre, nawet za dobre jak na nasze ciężkie czasy. Sam uratowałem mu życie i to ze mną tu przybył, po drodzę opowiadając historię swojego życia. Mam nadzieje, że pokaże co potrafi i da z siebie wszystko. A co do najpiękniejszej Hime... Jestem pewien, że rozgniecie swojego przeciwnika jak robaka... - Po czym bez słowa dalej, ni stąd ni zowąd ziewnął i wrócił do czujnego obserwowania walki, ręką gładząc bardzo czule płaszcz Chise, dalej mając schowany w swoim pięknym stroju pewnien przedmiot który był mu kluczowy i na pewno ułatwi zwycięstwo. Ciekawe kiedy on sam walczy z Daishi Ayako. Ciekawe, czy któryś z obecnych tutaj będzie miał okazję i przyjemnośc skrzyżowac miecze z Shigą i złlączyć poniekąd jego los ze swoim. Chłopak wyglądał przyjaźnie teraz, bo już nie miał blizn, miał ładny strój, był czysty, umyty, pachnący... I wyglądał dobrze, bo rozpierałą go euforia biegacza po wysiłku jakim były treningi. Pachniał trochę świezym morskim powietrzem, czystą bryzą świeżości i lekkim powiewem wiśni. To wszystko przez te nadmierne zabawy z tą biedną wisienką co tam rosła, porąbał i spalił chyba całą jej rodzinę i krewnych pięć pokoleń wstecz i wprzód!
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
Re: Trybuna północna
Dziewczyna odkłoniła mi się zgrabnie i przedstawiła się, ja ze swoim uśmieszkiem postanowiłem tylko powiedzieć:
-Bardzo ładne imię, musiałaś przebyć na prawdę sporą drogę, aby tutaj się znaleźć... -
Konwersacja przyjęła ciekawy bardzo obrót spraw, zwłaszcza jednej się nie spodziewałem całkowicie. Ta młoda dziewczyna, która wydawała się lekko zagubiona i wpatrywała się w Nikusui jak w święty obrazek i chłonęła każde jej słowo niczym gąbka wodę miała wziąć udział w walkach na dole. Skłamałby jakbym powiedział, że się tego spodziewałem, wręcz przeciwnie kompletnie się tego nie spodziewałem. Zmrużyłem lekko oczy i pojawił się na moim obliczu "lisi" uśmiech, zlustrowałem dziewczynę z góry na dół i postanowiłem w takim razie zrobić coś czego zazwyczaj nie robiłem, ba ja nigdy czegoś takiego nie robiłem, czysta spontaniczność, ale o tym później.
-W takim razie życzę Ci powodzenia, a Twoim przeciwnikom połamania nóg i to nie w przenośni... - dziwne ukłucie w żołądku pojawiło się po tych słowach w moim organizmie. Cholera, czy jaj jej zazdroszczę udziału w walkach? Zapytałem sam siebie, jednak nie mogłem odkryć odpowiedzi. Moja psychika nawet samemu sobie tworzyła psikusy, było to lekko irytujące jednak nie było większego powodu do rozkminiania tej sytuacji, gdyż walki właśnie się rozpoczęły i pierwsi ochotnicy skrzyżowali swoje umiejętności. Postanowiłem nawiązać do słów o samurajach Nikusui oraz poczciwej Sanady.
-Oj tak pojedynek ostrze w ostrze to byłoby coś co z chęcią bym zobaczył..., na pewno zwrócę uwagę na tego osobnika co wskazałaś, oby nie przyniósł zawodu, zwłaszcza Wam jako mieszkańcom tamtych okolic, bo mi to w sumie wszystko jedno... - czasami na prawdę powinienem ugryźć się w język jednak nie potrafiłem tego robić, po prostu odczuwałem wewnętrzna potrzebę puentowania wszystkiego i wszystkich.
Pierwsze starcie nabierało rozpędu, więc troszkę skupiłem się na nim, jednak po chwili wróciłem do dziewczyn moimi myślami i postanowiłem odpowiedzieć na jedno ważne pytanie zadane mi przez Nikusui. A więc miałem wybrać swojego kandydata. Zamyśliłem się lekko, a następnie rozpocząłem swoją krótką wypowiedź, jednak poprzedziłem ją swoim charakterystycznym uśmiechem:
-Moim faworytem, w sumie to chyba mam pewien pomysł... - teatralnie przeciągałem moment wypowiedzenia imienia i nazwiska, a następnie odrzekłem:
-Mam nadzieję, że wygra Atari Sanada. - wypowiedziałem słowa i przeniosłem swoj zimny wzrok na dziewczynę, byłem ciekawy jej reakcji, czy zadziała to na nią motywująco, a może wręcz przeciwnie? Kolejny eksperyment socjologiczny, uwielbiam to!
-Bardzo ładne imię, musiałaś przebyć na prawdę sporą drogę, aby tutaj się znaleźć... -
Konwersacja przyjęła ciekawy bardzo obrót spraw, zwłaszcza jednej się nie spodziewałem całkowicie. Ta młoda dziewczyna, która wydawała się lekko zagubiona i wpatrywała się w Nikusui jak w święty obrazek i chłonęła każde jej słowo niczym gąbka wodę miała wziąć udział w walkach na dole. Skłamałby jakbym powiedział, że się tego spodziewałem, wręcz przeciwnie kompletnie się tego nie spodziewałem. Zmrużyłem lekko oczy i pojawił się na moim obliczu "lisi" uśmiech, zlustrowałem dziewczynę z góry na dół i postanowiłem w takim razie zrobić coś czego zazwyczaj nie robiłem, ba ja nigdy czegoś takiego nie robiłem, czysta spontaniczność, ale o tym później.
-W takim razie życzę Ci powodzenia, a Twoim przeciwnikom połamania nóg i to nie w przenośni... - dziwne ukłucie w żołądku pojawiło się po tych słowach w moim organizmie. Cholera, czy jaj jej zazdroszczę udziału w walkach? Zapytałem sam siebie, jednak nie mogłem odkryć odpowiedzi. Moja psychika nawet samemu sobie tworzyła psikusy, było to lekko irytujące jednak nie było większego powodu do rozkminiania tej sytuacji, gdyż walki właśnie się rozpoczęły i pierwsi ochotnicy skrzyżowali swoje umiejętności. Postanowiłem nawiązać do słów o samurajach Nikusui oraz poczciwej Sanady.
-Oj tak pojedynek ostrze w ostrze to byłoby coś co z chęcią bym zobaczył..., na pewno zwrócę uwagę na tego osobnika co wskazałaś, oby nie przyniósł zawodu, zwłaszcza Wam jako mieszkańcom tamtych okolic, bo mi to w sumie wszystko jedno... - czasami na prawdę powinienem ugryźć się w język jednak nie potrafiłem tego robić, po prostu odczuwałem wewnętrzna potrzebę puentowania wszystkiego i wszystkich.
Pierwsze starcie nabierało rozpędu, więc troszkę skupiłem się na nim, jednak po chwili wróciłem do dziewczyn moimi myślami i postanowiłem odpowiedzieć na jedno ważne pytanie zadane mi przez Nikusui. A więc miałem wybrać swojego kandydata. Zamyśliłem się lekko, a następnie rozpocząłem swoją krótką wypowiedź, jednak poprzedziłem ją swoim charakterystycznym uśmiechem:
-Moim faworytem, w sumie to chyba mam pewien pomysł... - teatralnie przeciągałem moment wypowiedzenia imienia i nazwiska, a następnie odrzekłem:
-Mam nadzieję, że wygra Atari Sanada. - wypowiedziałem słowa i przeniosłem swoj zimny wzrok na dziewczynę, byłem ciekawy jej reakcji, czy zadziała to na nią motywująco, a może wręcz przeciwnie? Kolejny eksperyment socjologiczny, uwielbiam to!
0 x
Re: Trybuna północna
Spotkanie zostało zakończone obustronnym porozumieniem. Nie było potrzeby poruszać nićmi na zewnątrz ciała, mógł je schować do wnętrza i zaszyć, nie pozostawiając żadnego śladu. Czarne kłębowisko bliżej nieokreślonego materiału musiało mieć mocny efekt psychologiczny. Stanięcie przed nieznanym, przed czymś co mogło zabić w dowolnym momencie. Ludzie boją się nieznanych zjawisk, a przynajmniej ci którzy nie posiadają odpowiednio błyskotliwego umysłu i percepcji zdolnej do odpowiedniego zidentyfikowania zjawiska. Shijima, właściciel czerwonych oczu widzących na dużą odległość, nie zaliczał się do osób ułomnych w tej kwestii. Fretka, której spokój został przywrócony, wspięła się po Muraiu swoimi pazurkami i wskoczyła mu na ramię. Widok samego Kakuzu był nietypowy, a co dopiero Kakuzu z fretką na ramieniu, która aktywnie kręciła główką i nadstawiała nos. Na ulicach nie było zbyt wielu ludzi, większość była na arenie i obserwowała zmagania walczących, które już musiały się zacząć. Okrzyki widowni był doskonale słyszalne nawet spoza terenu obiektu. Jedynie kilka osób albo zmierzała w stronę stadionu, najwidoczniej spóźniając się przez prywatne sprawy bądź obowiązki. A także strażnicy, w charakterystycznym odzieniu, patrolujący i strzegący porządku. Wiadomym było, że nie mogą wrzucić całej armii na arenę w celu pilnowania porządku. Gdyby ktokolwiek zechciał zaatakować albo zrobić raban na ulicach, dopuścić się zabójstwa czy kradzieży, ktoś musial być na posterunku. Po drodze Kakuzu, jak zresztą miał to w zwyczaju, rozglądał się wokoło i podziwiał architekturę, rozmieszczenie budynków, jednocześnie szukając jakiś nieprawidłowości które mogłyby zwiastować nadchodzący atak. Wyczulał słuch żeby móc usłyszeć nadlatującą strzałę i odpowiednio na nią zareagować. Ranmaru z uwagi na swój ogromny zasięg widzenia, mogli perfekcyjnie wymierzyć z łuku w odpowiednio monotonnie idący cel. Jedna strzała i Krwawe Pokolenie zostanie uszczuplone o kolejnego członka, zostawiając jedynie Ichirou i Natsume.
Po wejściu na arenę mógł się przekonać, jak ogromny jest to kompleks. O rozmiarach na pewno przekraczających jakikolwiek stadion w Ryuzaku. Było to dość logiczne, unia której mieszkańcami byli ludzie z kilku prowincji, a także goście,
musiała być odpowiednio pojemna. Zbyt mała byłaby sygnałem dla innych prowincji, możliwe nawet że pogardliwie uznano by to za symbol pozornego jedynie przepychu. Aczkolwiek nie wyglądało na to, żeby widzowie musieli się tłoczyć. Nadal było dużo miejsca, jednak pojawił się inny problem. W takim tłumie ludzi i trybunach podzielonych na sektory, ciężko było znaleźć dwie poszukiwane przez Kakuzu osoby. Nikusui i Atari. Nawet mimo posiadania przez ta pierwszą charakterystycznych, białych włosów, morze głów i głosów było nie do przeniknięcia. Tym bardziej że jedna z walk się już zaczęła, a Murai nie chciał ominąć jej przebiegu. Było to główne wydarzenie dla którego Kakuzu tutaj przybył, a właściwie jedno z głównych. Możliwość zobaczenia "nowego" pokolenia, które może okazać się obiecującymi kandydatami pod przyszłe interakcje, bardzo intrygowała Muraia. W całym tym rozgardiaszu i krzykach, oczach każdego widza zwróconych na walczących, Murai mógł odetchnąć. Mógłby, gdyby miał płuca bądź inne elementy układu oddechowego. Zaczął się rozglądać, szukając znajomych dwóch kobiet, które poznał podczas koronacji Cesarza.
Znalazł je w końcu na jednej z loży. W tym samym czasie w którym do nich szedł, obserwował walki. Jedna z nich się już rozpoczęła, druga miała za chwilkę to zrobić. Niestety gęsta mgła utrudniała zobaczenie czegokolwiek. Rozczarowujące,
ale dawało pojęcie o gamie technik jednego z uczestników. Suiton. Na podstawowym poziomie zdaje się, ale zawsze coś.
- Mam nadzieję że nie kazałem wam czekać zbyt długo. I że nie przerywam pogawędki swoim przybyciem. - powiedział, pojawiając się niczym duch obok nich, lekko kiwając głową w geście przywitania i zajmując wolne miejsce obok Nikusui. Jak gdyby nigdy nic. Mężczyzna stojący za nimi został całkowicie przez Muraia zignorowany, przynajmniej na razie.
- Więc mgła? Niezwykle nieprzyjemna dla widowni. Dla walczących też, jeśli nie mają jakiegoś sposobu na orientację. Czułe zmysły bądź zdolności sensoryczne. Chyba że techniki obszarowe. - powiedział. Bardziej do siebie niż do Nikusui czy Atari. Jego uwaga była skupiona głównie na walce i było to doskonale widać. Jako "osoba" która spędziła większość życia na treningach, szkoleniu się w zabójstwach i walce, znał się na tym jak mało kto. I jak mało kto potrafił docenić kunszt dwójki walczących ze sobą ludzi.
Po wejściu na arenę mógł się przekonać, jak ogromny jest to kompleks. O rozmiarach na pewno przekraczających jakikolwiek stadion w Ryuzaku. Było to dość logiczne, unia której mieszkańcami byli ludzie z kilku prowincji, a także goście,
musiała być odpowiednio pojemna. Zbyt mała byłaby sygnałem dla innych prowincji, możliwe nawet że pogardliwie uznano by to za symbol pozornego jedynie przepychu. Aczkolwiek nie wyglądało na to, żeby widzowie musieli się tłoczyć. Nadal było dużo miejsca, jednak pojawił się inny problem. W takim tłumie ludzi i trybunach podzielonych na sektory, ciężko było znaleźć dwie poszukiwane przez Kakuzu osoby. Nikusui i Atari. Nawet mimo posiadania przez ta pierwszą charakterystycznych, białych włosów, morze głów i głosów było nie do przeniknięcia. Tym bardziej że jedna z walk się już zaczęła, a Murai nie chciał ominąć jej przebiegu. Było to główne wydarzenie dla którego Kakuzu tutaj przybył, a właściwie jedno z głównych. Możliwość zobaczenia "nowego" pokolenia, które może okazać się obiecującymi kandydatami pod przyszłe interakcje, bardzo intrygowała Muraia. W całym tym rozgardiaszu i krzykach, oczach każdego widza zwróconych na walczących, Murai mógł odetchnąć. Mógłby, gdyby miał płuca bądź inne elementy układu oddechowego. Zaczął się rozglądać, szukając znajomych dwóch kobiet, które poznał podczas koronacji Cesarza.
Znalazł je w końcu na jednej z loży. W tym samym czasie w którym do nich szedł, obserwował walki. Jedna z nich się już rozpoczęła, druga miała za chwilkę to zrobić. Niestety gęsta mgła utrudniała zobaczenie czegokolwiek. Rozczarowujące,
ale dawało pojęcie o gamie technik jednego z uczestników. Suiton. Na podstawowym poziomie zdaje się, ale zawsze coś.
- Mam nadzieję że nie kazałem wam czekać zbyt długo. I że nie przerywam pogawędki swoim przybyciem. - powiedział, pojawiając się niczym duch obok nich, lekko kiwając głową w geście przywitania i zajmując wolne miejsce obok Nikusui. Jak gdyby nigdy nic. Mężczyzna stojący za nimi został całkowicie przez Muraia zignorowany, przynajmniej na razie.
- Więc mgła? Niezwykle nieprzyjemna dla widowni. Dla walczących też, jeśli nie mają jakiegoś sposobu na orientację. Czułe zmysły bądź zdolności sensoryczne. Chyba że techniki obszarowe. - powiedział. Bardziej do siebie niż do Nikusui czy Atari. Jego uwaga była skupiona głównie na walce i było to doskonale widać. Jako "osoba" która spędziła większość życia na treningach, szkoleniu się w zabójstwach i walce, znał się na tym jak mało kto. I jak mało kto potrafił docenić kunszt dwójki walczących ze sobą ludzi.
0 x
- Hayami Akodo
- Posty: 1277
- Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem - Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
- Multikonta: brak
- Aktualna postać: Hayami Akodo
Re: Trybuna północna
Kiedy Akodo usłyszał głos trzeciej osoby, odwrócił się gwałtownie, zaskoczony. To znaczy, jasne, słyszał głosy jakichś kobiet rozmawiających dalej na trybunie, słyszał jakieś kroki, ale całkowicie na to nie zwracał uwagi. Nie spodziewał się ani tego, ani faktu, że mężczyzna zna imię tamtego. Zamrugał gwałtownie powiekami. Kim był ten mężczyzna? Skąd on się tu...Przełknął ślinę.
Dlaczego poczuł teraz taki dziwny niepokój? Skąd w nim ten przeszywający, silny, szybki lęk, przemykający jak ostra strzała przez serce? Czy coś się stało? Gdzie jest Saga? Dlaczego jeszcze nie wróciła? Gdyby nie to, że pojawił się ów nieznajomy, Hayami już by po nią wyruszał. Rozejrzał się nerwowo, zaciskając pięści. Coś zdecydowanie było nie tak. A jeszcze ten pierdolony Kaguya na arenie, te wspomnienia, których nie potrafił powstrzymać, pohamować, słysząc znienawidzone nazwisko...
Ujrzał ukrytą biel.
Mężczyzna, który na niego patrzył i wypowiedział te słowa, skądś znał Chise. Skąd...?
Musiał ją znać naprawdę dobrze. Miał na sobie płaszcz dziewczyny, który Hayami wcześniej, podczas koronacji, widział na jej niewątpliwie pięknym ciele. Uśmiechnął się delikatnie; dobrze, że przynajmniej on, ten nieznajomy, docenia uroki pięknej niewidomej, rozumie to, co niezrozumiane, widzi wdzięk w ślepocie. Już złapał u niego sporego plusa za takie uwagi. Czyli Kosuke musiał być jego towarzyszem...Cóż, szkoda, że tamten to usłyszał, ale Hayami nie zamierzał cofać swojego zdania na temat Kaguya od tej jednej wzmianki. Może pojedynczy członek tego klanu i był dobry, ale...Od śmierci ojca, od tamtego dnia, który pogrzebał na zawsze, nauczył się nienawiści.
Szaty nieznajomego przypominały swoją barwą śnieg. Ten piękny, miękki śnieg, który tylekroć deptał z braćmi. A ta mroczna aura doświadczonego mnicha, okrutnego kultysty...Dlaczego za każdym razem, gdy na niego patrzył, przeszywał go dziwny dreszcz - ni to niepokój, ni to strach, ni to ekscytacja?
Co za cholerne myśli.
A jednak nie przestawał się nerwowo rozglądać, wstał nawet z miejsca i schował butelkę, zbyt zdenerwowany, by skupić się na piciu czy jedzeniu. Te potrzeby załatwił, ale co z jego ukochaną? Jeżeli nie wracała tak długo, musiało się coś stać.
Dam jej kilka minut-postanowił.-Kilka minut, a potem ruszam jej szukać i gówno mnie obchodzi, że jestem nadopiekuńczy, taki, owaki i więżę ją w bogowie wiedzą czym.
-Skąd znasz Chise? -spytał, stając obok Keia i posyłając mu długie, uważne spojrzenie. Z reguły miał dobre nastawienie do ludzi, ten tutaj obcy wyglądał dobrze i do tego skądś znał niewidomą Uchiha, ale...Wolał zachować ostrożność. Zbyt wielu ludzi się tu pojawiało ostatnio. To Hanamura, czego się spodziewałeś? A jednak nie mógł oprzeć się niespokojnym myślom. Za dużo ludzi, za dużo chaosu. I to szaleństwo w oczach Sagi...Miał nadzieję, że nie zrobiła sobie nic złego.
-Zaczynam się o nią martwić. Pójdziesz ze mną później, Kei?-spytał, kierując się do przyjaciela. Po chwili westchnął lekko i postanowił dokończyć to, co już zaczął. Jeśli zaczyna się rozmowę, to wypadałoby ją poprowadzić dalej, nie uciekając od tematu. -Jestem Akodo Hayami, a to Seinaru Kei. Obaj jesteśmy samurajami. A ty kim jesteś? Wyglądasz na jakiegoś mędrca. A co do Kaguya...wolę zachować to dla siebie. Powiem ci tyle, nie mam co do nich najlepszych wspomnień.
Dlaczego poczuł teraz taki dziwny niepokój? Skąd w nim ten przeszywający, silny, szybki lęk, przemykający jak ostra strzała przez serce? Czy coś się stało? Gdzie jest Saga? Dlaczego jeszcze nie wróciła? Gdyby nie to, że pojawił się ów nieznajomy, Hayami już by po nią wyruszał. Rozejrzał się nerwowo, zaciskając pięści. Coś zdecydowanie było nie tak. A jeszcze ten pierdolony Kaguya na arenie, te wspomnienia, których nie potrafił powstrzymać, pohamować, słysząc znienawidzone nazwisko...
Ujrzał ukrytą biel.
Mężczyzna, który na niego patrzył i wypowiedział te słowa, skądś znał Chise. Skąd...?
Musiał ją znać naprawdę dobrze. Miał na sobie płaszcz dziewczyny, który Hayami wcześniej, podczas koronacji, widział na jej niewątpliwie pięknym ciele. Uśmiechnął się delikatnie; dobrze, że przynajmniej on, ten nieznajomy, docenia uroki pięknej niewidomej, rozumie to, co niezrozumiane, widzi wdzięk w ślepocie. Już złapał u niego sporego plusa za takie uwagi. Czyli Kosuke musiał być jego towarzyszem...Cóż, szkoda, że tamten to usłyszał, ale Hayami nie zamierzał cofać swojego zdania na temat Kaguya od tej jednej wzmianki. Może pojedynczy członek tego klanu i był dobry, ale...Od śmierci ojca, od tamtego dnia, który pogrzebał na zawsze, nauczył się nienawiści.
Szaty nieznajomego przypominały swoją barwą śnieg. Ten piękny, miękki śnieg, który tylekroć deptał z braćmi. A ta mroczna aura doświadczonego mnicha, okrutnego kultysty...Dlaczego za każdym razem, gdy na niego patrzył, przeszywał go dziwny dreszcz - ni to niepokój, ni to strach, ni to ekscytacja?
Co za cholerne myśli.
A jednak nie przestawał się nerwowo rozglądać, wstał nawet z miejsca i schował butelkę, zbyt zdenerwowany, by skupić się na piciu czy jedzeniu. Te potrzeby załatwił, ale co z jego ukochaną? Jeżeli nie wracała tak długo, musiało się coś stać.
Dam jej kilka minut-postanowił.-Kilka minut, a potem ruszam jej szukać i gówno mnie obchodzi, że jestem nadopiekuńczy, taki, owaki i więżę ją w bogowie wiedzą czym.
-Skąd znasz Chise? -spytał, stając obok Keia i posyłając mu długie, uważne spojrzenie. Z reguły miał dobre nastawienie do ludzi, ten tutaj obcy wyglądał dobrze i do tego skądś znał niewidomą Uchiha, ale...Wolał zachować ostrożność. Zbyt wielu ludzi się tu pojawiało ostatnio. To Hanamura, czego się spodziewałeś? A jednak nie mógł oprzeć się niespokojnym myślom. Za dużo ludzi, za dużo chaosu. I to szaleństwo w oczach Sagi...Miał nadzieję, że nie zrobiła sobie nic złego.
-Zaczynam się o nią martwić. Pójdziesz ze mną później, Kei?-spytał, kierując się do przyjaciela. Po chwili westchnął lekko i postanowił dokończyć to, co już zaczął. Jeśli zaczyna się rozmowę, to wypadałoby ją poprowadzić dalej, nie uciekając od tematu. -Jestem Akodo Hayami, a to Seinaru Kei. Obaj jesteśmy samurajami. A ty kim jesteś? Wyglądasz na jakiegoś mędrca. A co do Kaguya...wolę zachować to dla siebie. Powiem ci tyle, nie mam co do nich najlepszych wspomnień.
0 x
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Trybuna północna
Nie miał pewności jak dwójka ludzi zareaguje na jego wtrącenie się. Równie dobrze mogli mu coś nieładnego odburknąć, nieładnie go skrytykować, obrazić... A to by znaczyło, że chcą oberwać. Nie, nie możesz tego zrobić Shiga. ZRÓB TO. Nie. ZRÓB TO! Nie! MASZ SWÓJ OGIEŃ. PODEJDŹ, UŚCISNIJ DŁONIE. ZAPŁOŃ. SPAL ICH. SĄ SŁABSI. Nie, strażnicy... ACH TAK. TO MA SENS. TYM RAZEM MASZ RACJĘ. No. Zabiliby nas. ZOSTAW. Okej. ZOSTAWISZ? Zostawię.
Twarz Strzygi nie zdradzała za wiele emocji. Był strasznie... nieobecny. Biła od niego specyficzna aura śmierci, pustki, spokoju ale takiego... jakby ktoś przed chwilą umarł i patrzyło się na jego stygnące truchło. Oczy były puste, w kolorze szkarłatu, mocno śliwkowego koloru. Ale nie zdradzały prawie żadnych emocji. Jakby były oczami trupa. Albo kogoś, kto umarł za życia. W sumie śmieszna myśl, umarły za życia, nie może umrzeć, bo nie żyje. Czyż nie czymś takim jest właśnie wyznawca krwawego Boga Jashina? Spojrzał na walkę, gdzie w tej chwili, zaraz po tym jak zwrocił się do ludzi, coś się zmieniło. Chise okaleczyła ogniem przeciwnika. Katon. Bardzo interesujące. Prawdopodobnie będzie mógł nasz mały Strzyga ją nauczyć całkiem dużych, ciekawych technik, jeśli tylko Chise będzie tego chciała. Ciekawe, czy nie miała własnego asa w rękawie, który mógłby się okazać dużo silniejszym zagraniem niż on sam władał... Hmmm.. Ale podpalacza, to mógłby ją nauczyć. Przydałoby się takiej zwinnej, szybkiej, zręcznej postaci. Definitywnie to byłoby coś, gdyby była takim bardzo intensywnie atakującym płomykiem. Nie, nie płomykiem, burzą ognia.
Mężczyzna do którego się zwrócił, wpatrywał się w niego jak idiota. Analizując go. Chciał go zabić? Chciał go poznać? Chciał mu obciągnąć? Jashinista nie miał pewności, ale odstawiony w urocze kimono chłopiec wpatrywał się w niego z przejęciem, chłonąc z całą mocą jego aurę śmierci, którą w czernii i bieli - stroju kojarzonym bardziej z arcykapłanem Jashina albo wysokimi rangą mnichami - roztaczał Szyga wokól siebie teraz, będąc zdeterminowanym i pewnym Siebie po treningach, które niewątpliwie zapewnią mu przewagę nad przeciwnikiem. Położył płaszcz Chise na trybunach i wstał, podnosząc się przy pomocy kija. Podszedł bardzo energicznym krokiem, zdradzając swoją siłę i to, że wiedział iż miał nad nimi przewagę. Taka mała gra? Taka zabawa mnicha? Odurzyć rozmówców aurą potęgi i siły, by obniżyć ich morale i sprawić, że będą do niego podchodzili z należytym mu szacunkiem i nie będzie musiał im pokazywać na co go stać. Zwłaszcza, że nie byliby pewnie w stanie go skrzywdzić. Przynajmniej nie dość szybko, by on nie skrzywdził ich.
Stał kilka kroków przed Hayamim Akodo, wpatrując się w niego z nieobecnym wyrazem twarzy i pustką w oczach. Umiał to robić. Umiał to robić aż za dobrze. Patrzył się na człowieka, ale jakby patrząc nie w oczy, a wgłąb. Analizując. Denerwując. Badając kazdy ruch. Każde poruszenie wargami, ruch oka, skurcz na twarzy, każdą poruszającą się zmarszczkę. Cokolwiek, nawet przyśpieszony oddech, szybciej unosząca się klatka piersiowa było świetnym sygnałem do rozpoznania przeciwnika.
-Chise? - Uniósł brwi, udając przez chwile, że nie wie o kim mowa. Chciał go sprowokować. Powolny, ostrożny ruch kijem. Szturchnął jego czubkiem Hayamiego w nogę. - Jesteś zbyt ciekawski. Jestem Panem Zaświatów i Niebios, a Chise-hime jest moją księżniczką, dla której oba te światy bym zniewolił, gdyby tylko skinęła palcem i zasugerowała, że takie jest jej życzenie. - Zaśmiał się donośnym, radosnym i lekko rubasznym tonem, jakby miał straszny ubaw z tego pytania skąd zna Chise.
-Teraz oddała mi swój płaszcz, a niedługo odda swoje serce. Pilnuje go dla niej, by jej piękne, delikatne ciało nie zmarzło, gdyby płaszcza zabrakło... Gdyby ktoś go skradł, musiałbym znaleźć złodzieja i odrąbać mu ręce. Ciach, ciach, ciach! - Cofnął kij i zaczął nim wykonywać ruchy przypominające rąbanie. - Miło mi cię poznać, Hayami Akodo, ślicznotko. I ciebie też miło poznać, Seinaru Kei który nie wygląda jak gej. - Wybuchnął śmiechem po raz drugi. Ach jak dawno nie nadawał ludziom głupich przydomków i nie bawił się ich kosztem. Brakowało mu tego.
-Pytasz kim jestem. Chodzi ci o przynależność? Jestem mnichem Kamisamy. Boga. Tego, który każe nieprawych i broni prawych. Aktualnie mam misję zrobić wszystko, by światło Chise nigdy nie zgasło, gdyż jest czysta i doskonała. Jeśli jednak po drodze odnajdę kogoś niegodnego, zakończe jego żywot. A na imie mi Strzyga. Niepasujące zupełnie do mnicha, prawda, muszę wymyślić inne kłamstwo. - I kolejna salwa śmiechu.
Dobrze się bawił.
Twarz Strzygi nie zdradzała za wiele emocji. Był strasznie... nieobecny. Biła od niego specyficzna aura śmierci, pustki, spokoju ale takiego... jakby ktoś przed chwilą umarł i patrzyło się na jego stygnące truchło. Oczy były puste, w kolorze szkarłatu, mocno śliwkowego koloru. Ale nie zdradzały prawie żadnych emocji. Jakby były oczami trupa. Albo kogoś, kto umarł za życia. W sumie śmieszna myśl, umarły za życia, nie może umrzeć, bo nie żyje. Czyż nie czymś takim jest właśnie wyznawca krwawego Boga Jashina? Spojrzał na walkę, gdzie w tej chwili, zaraz po tym jak zwrocił się do ludzi, coś się zmieniło. Chise okaleczyła ogniem przeciwnika. Katon. Bardzo interesujące. Prawdopodobnie będzie mógł nasz mały Strzyga ją nauczyć całkiem dużych, ciekawych technik, jeśli tylko Chise będzie tego chciała. Ciekawe, czy nie miała własnego asa w rękawie, który mógłby się okazać dużo silniejszym zagraniem niż on sam władał... Hmmm.. Ale podpalacza, to mógłby ją nauczyć. Przydałoby się takiej zwinnej, szybkiej, zręcznej postaci. Definitywnie to byłoby coś, gdyby była takim bardzo intensywnie atakującym płomykiem. Nie, nie płomykiem, burzą ognia.
Mężczyzna do którego się zwrócił, wpatrywał się w niego jak idiota. Analizując go. Chciał go zabić? Chciał go poznać? Chciał mu obciągnąć? Jashinista nie miał pewności, ale odstawiony w urocze kimono chłopiec wpatrywał się w niego z przejęciem, chłonąc z całą mocą jego aurę śmierci, którą w czernii i bieli - stroju kojarzonym bardziej z arcykapłanem Jashina albo wysokimi rangą mnichami - roztaczał Szyga wokól siebie teraz, będąc zdeterminowanym i pewnym Siebie po treningach, które niewątpliwie zapewnią mu przewagę nad przeciwnikiem. Położył płaszcz Chise na trybunach i wstał, podnosząc się przy pomocy kija. Podszedł bardzo energicznym krokiem, zdradzając swoją siłę i to, że wiedział iż miał nad nimi przewagę. Taka mała gra? Taka zabawa mnicha? Odurzyć rozmówców aurą potęgi i siły, by obniżyć ich morale i sprawić, że będą do niego podchodzili z należytym mu szacunkiem i nie będzie musiał im pokazywać na co go stać. Zwłaszcza, że nie byliby pewnie w stanie go skrzywdzić. Przynajmniej nie dość szybko, by on nie skrzywdził ich.
Stał kilka kroków przed Hayamim Akodo, wpatrując się w niego z nieobecnym wyrazem twarzy i pustką w oczach. Umiał to robić. Umiał to robić aż za dobrze. Patrzył się na człowieka, ale jakby patrząc nie w oczy, a wgłąb. Analizując. Denerwując. Badając kazdy ruch. Każde poruszenie wargami, ruch oka, skurcz na twarzy, każdą poruszającą się zmarszczkę. Cokolwiek, nawet przyśpieszony oddech, szybciej unosząca się klatka piersiowa było świetnym sygnałem do rozpoznania przeciwnika.
-Chise? - Uniósł brwi, udając przez chwile, że nie wie o kim mowa. Chciał go sprowokować. Powolny, ostrożny ruch kijem. Szturchnął jego czubkiem Hayamiego w nogę. - Jesteś zbyt ciekawski. Jestem Panem Zaświatów i Niebios, a Chise-hime jest moją księżniczką, dla której oba te światy bym zniewolił, gdyby tylko skinęła palcem i zasugerowała, że takie jest jej życzenie. - Zaśmiał się donośnym, radosnym i lekko rubasznym tonem, jakby miał straszny ubaw z tego pytania skąd zna Chise.
-Teraz oddała mi swój płaszcz, a niedługo odda swoje serce. Pilnuje go dla niej, by jej piękne, delikatne ciało nie zmarzło, gdyby płaszcza zabrakło... Gdyby ktoś go skradł, musiałbym znaleźć złodzieja i odrąbać mu ręce. Ciach, ciach, ciach! - Cofnął kij i zaczął nim wykonywać ruchy przypominające rąbanie. - Miło mi cię poznać, Hayami Akodo, ślicznotko. I ciebie też miło poznać, Seinaru Kei który nie wygląda jak gej. - Wybuchnął śmiechem po raz drugi. Ach jak dawno nie nadawał ludziom głupich przydomków i nie bawił się ich kosztem. Brakowało mu tego.
-Pytasz kim jestem. Chodzi ci o przynależność? Jestem mnichem Kamisamy. Boga. Tego, który każe nieprawych i broni prawych. Aktualnie mam misję zrobić wszystko, by światło Chise nigdy nie zgasło, gdyż jest czysta i doskonała. Jeśli jednak po drodze odnajdę kogoś niegodnego, zakończe jego żywot. A na imie mi Strzyga. Niepasujące zupełnie do mnicha, prawda, muszę wymyślić inne kłamstwo. - I kolejna salwa śmiechu.
Dobrze się bawił.
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Trybuna północna
Mimo, że nie patrzyła na Shigemiego oraz Atari, wciąż wpatrując się oczekująco na wydarzenia, które pochłonęłyby obie areny, to wsłuchiwała się we wszystkie słowa, jakie tylko wychodziły z ich ust. Prym wiódł tutaj przedstawiciel jej Rodu, który najwyraźniej chciał nieco rozruszać zagubioną w tym szumie i tłumie młódkę z Teiz. Stąd też białowłosa nie wtrącała się, pozwalając mężczyźnie prowadzić tę małą, nieszkodliwą grę. Była tu przecież, w razie co mogła zareagować, ale tymczasowo nie widziała takiej potrzeby. Taką by uwzględniła, gdyby reakcja jej towarzyszki była wątpliwa, a takowej się jeszcze nie doczekała.
- A co dopiero, gdyby zmierzyło się ze sobą dwóch szermierzy. Czysta taktyka i spryt. - mruknęła, dalej nie zaszczycając obojga z nich spojrzeniem. Po cóż to, skoro walki właśnie się rozpoczęły. W tej, której walczyła zamaskowana kobieta, jakby miała nabrać większego tempa. Dość szybko pojawiła się mgła, wykonana zapewne przez niejakiego Osamu, co wywołało niezadowolenie publiczności. Nie dziwota, skoro przyszli tu obejrzeć swego rodzaju spektakl, a ktoś odbiera im całkowicie ten pokaz. Niestety, ona nie miała zdolności sensorycznych, więc nie potrafiła zlokalizować walczących.
Oby nie dała się presji. Przebiegło przez myśl białowłosej, kiedy Shigemi zasugerował wygraną Atari. Nie wiedziała, jaki ma charakter. Czysta ciekawość, jaka nią ogarniała, nie nakierowywała na inne cechy, a już na pewno nie na umiejętności, jakie może posiadać. Jednak takie słowa mogły wywołać stres, mogła czuć przez to napięcie, jakby ktoś nakazał jej wygrać. Oczywiście nie to, że życzyła jej źle, absolutnie. Całkowicie wstrzymywała się od zdania, dopóki nie zobaczy, na co ją stać.
- Nie. I niewiele się spóźniłeś. - odparła, kiedy dołączył do nich Murai. Chyba myślała, że zajmie muto nieco dłużej, tymczasem sprawę najwidoczniej załatwił wyjątkowo szybko i zgodnie z zapewnieniem, odnalazł je i postanowił się przysiąść. Nie można się było również dziwić temu, że obecność Shigemiego nie została przez niego zanotowana. Albo inaczej, może i go widział, ale nie mógł wiedzieć, iż ten również uczestniczy w aktualnej rozmowie. - Niby bezpieczne zagranie, o ile przeciwniczka nie posiada zdolności sensorycznych. - dodała, mrużąc nieco swoje oczy, jakby ten zabieg miałby w ogóle pomóc jej w zobaczeniu, co też się tam dzieje. Oczywiście nie pomogło.
- Ah, Murai-san, napotkał nas na trybunach przedstawiciel Rodu Kaminari, Shigemi Kaminari. - powiedziała, patrząc to na Kakuzu, a to przenosząc wzrok na pobratymce z klanu. Nie oczekiwała jakiś uścisków dłoni, to nie było żadne oficjalne spotkanie. Poza tym, na trybunach trochę się działo. Jak ktoś nie przechodził, przysłaniając na chwilę widok, to było słychać buczenie, oklaski czy okrzyki. No, tymczasowo raczej tylko te negatywne okazywanie emocji, z powodu niemożności ujrzenia, co też się kryje pod mgłą. Gdzieś też, kątem oka, kiedy białowłosa przesunęła spojrzenie na Shigemiego, zobaczyła jak mężczyzna, który jeszcze niedawno zaczepił Muraia, wynosił jakąś kobietę, chyba nieprzytomną. Aż takie emocje tu panowały? Nie powiedziałaby. Jakoś pozornie wykluczyła możliwość ataku, kto by się na coś takiego połasił i to właśnie teraz. No ale... wszystko było możliwe. Zadowalający był za to fakt, że mgła zaczęła opadać i to najwidoczniej nie dlatego, bo sam wykonujący to jutsu tego chciał. Ogień zaczął się imponująco rozprzestrzeniać, jakby chciał pochłonąć całą arenę. I pokazali się. Niejaka Hime, ze zmienioną pozycją, ale gotowa do ataku, dzierżąca dwa miecze. O proszę, czyżby jej atak był tylko metodą na pozbycie się mgły, a w rzeczywistości chciała walczyć w zwarciu? Bardzo możliwe. O ile jej przeciwnik się podniesie, bo tymczasowo leżał, nieco poparzony, co z pewnością nie doda gracji jego ruchom.
- Całkiem dobrze sobie z tym poradziła, ku zadowoleniu publiczności. Pozbyła się mgły i jeszcze zadała obrażenia przeciwnikowi. Chyba nieco bolesne, dostać bęcki już na samym początku. - wypowiedź białowłosej była znowu dość sucha, stwierdzająca jedynie fakty i skierowana do całego towarzystwa, które znajdowało się obok niej. Nie zachwycała się, bo to nie było jeszcze nic, czego nie widziała wcześniej. Pochwalała jednak taktykę i to, że dziewczę nie korzystało z chwilowej niedyspozycji przeciwnika, a oczekiwało reakcji, stawienia się do walki. Honorowo. Aczkolwiek wielu na jej miejscu postąpiłoby inaczej. Czekały ich kolejne walki, a jakby nie patrzeć, to przedłużenia, to narażenie się na tracenie chakry, która może nie zdążyć zregenerować się całkowicie.
- To tę maskę widziałeś, gdy mówiłeś o klasztorze? - zapytała zaciekawiona Ryukata, zwracając się tym razem bezpośrednio do Shigemiego. Tak jej się skojarzyło, ale nie powiedziałaby, że to dziewczę jest mnichem. - Widziałeś coś kiedyś podobnego? - tym razem jej pytanie było skierowane do Muraia. Skoro dość późno "odnalazł" swoich, to mogło znaczyć, że trochę podróżował i mógł już coś takiego widzieć.
- A co dopiero, gdyby zmierzyło się ze sobą dwóch szermierzy. Czysta taktyka i spryt. - mruknęła, dalej nie zaszczycając obojga z nich spojrzeniem. Po cóż to, skoro walki właśnie się rozpoczęły. W tej, której walczyła zamaskowana kobieta, jakby miała nabrać większego tempa. Dość szybko pojawiła się mgła, wykonana zapewne przez niejakiego Osamu, co wywołało niezadowolenie publiczności. Nie dziwota, skoro przyszli tu obejrzeć swego rodzaju spektakl, a ktoś odbiera im całkowicie ten pokaz. Niestety, ona nie miała zdolności sensorycznych, więc nie potrafiła zlokalizować walczących.
Oby nie dała się presji. Przebiegło przez myśl białowłosej, kiedy Shigemi zasugerował wygraną Atari. Nie wiedziała, jaki ma charakter. Czysta ciekawość, jaka nią ogarniała, nie nakierowywała na inne cechy, a już na pewno nie na umiejętności, jakie może posiadać. Jednak takie słowa mogły wywołać stres, mogła czuć przez to napięcie, jakby ktoś nakazał jej wygrać. Oczywiście nie to, że życzyła jej źle, absolutnie. Całkowicie wstrzymywała się od zdania, dopóki nie zobaczy, na co ją stać.
- Nie. I niewiele się spóźniłeś. - odparła, kiedy dołączył do nich Murai. Chyba myślała, że zajmie muto nieco dłużej, tymczasem sprawę najwidoczniej załatwił wyjątkowo szybko i zgodnie z zapewnieniem, odnalazł je i postanowił się przysiąść. Nie można się było również dziwić temu, że obecność Shigemiego nie została przez niego zanotowana. Albo inaczej, może i go widział, ale nie mógł wiedzieć, iż ten również uczestniczy w aktualnej rozmowie. - Niby bezpieczne zagranie, o ile przeciwniczka nie posiada zdolności sensorycznych. - dodała, mrużąc nieco swoje oczy, jakby ten zabieg miałby w ogóle pomóc jej w zobaczeniu, co też się tam dzieje. Oczywiście nie pomogło.
- Ah, Murai-san, napotkał nas na trybunach przedstawiciel Rodu Kaminari, Shigemi Kaminari. - powiedziała, patrząc to na Kakuzu, a to przenosząc wzrok na pobratymce z klanu. Nie oczekiwała jakiś uścisków dłoni, to nie było żadne oficjalne spotkanie. Poza tym, na trybunach trochę się działo. Jak ktoś nie przechodził, przysłaniając na chwilę widok, to było słychać buczenie, oklaski czy okrzyki. No, tymczasowo raczej tylko te negatywne okazywanie emocji, z powodu niemożności ujrzenia, co też się kryje pod mgłą. Gdzieś też, kątem oka, kiedy białowłosa przesunęła spojrzenie na Shigemiego, zobaczyła jak mężczyzna, który jeszcze niedawno zaczepił Muraia, wynosił jakąś kobietę, chyba nieprzytomną. Aż takie emocje tu panowały? Nie powiedziałaby. Jakoś pozornie wykluczyła możliwość ataku, kto by się na coś takiego połasił i to właśnie teraz. No ale... wszystko było możliwe. Zadowalający był za to fakt, że mgła zaczęła opadać i to najwidoczniej nie dlatego, bo sam wykonujący to jutsu tego chciał. Ogień zaczął się imponująco rozprzestrzeniać, jakby chciał pochłonąć całą arenę. I pokazali się. Niejaka Hime, ze zmienioną pozycją, ale gotowa do ataku, dzierżąca dwa miecze. O proszę, czyżby jej atak był tylko metodą na pozbycie się mgły, a w rzeczywistości chciała walczyć w zwarciu? Bardzo możliwe. O ile jej przeciwnik się podniesie, bo tymczasowo leżał, nieco poparzony, co z pewnością nie doda gracji jego ruchom.
- Całkiem dobrze sobie z tym poradziła, ku zadowoleniu publiczności. Pozbyła się mgły i jeszcze zadała obrażenia przeciwnikowi. Chyba nieco bolesne, dostać bęcki już na samym początku. - wypowiedź białowłosej była znowu dość sucha, stwierdzająca jedynie fakty i skierowana do całego towarzystwa, które znajdowało się obok niej. Nie zachwycała się, bo to nie było jeszcze nic, czego nie widziała wcześniej. Pochwalała jednak taktykę i to, że dziewczę nie korzystało z chwilowej niedyspozycji przeciwnika, a oczekiwało reakcji, stawienia się do walki. Honorowo. Aczkolwiek wielu na jej miejscu postąpiłoby inaczej. Czekały ich kolejne walki, a jakby nie patrzeć, to przedłużenia, to narażenie się na tracenie chakry, która może nie zdążyć zregenerować się całkowicie.
- To tę maskę widziałeś, gdy mówiłeś o klasztorze? - zapytała zaciekawiona Ryukata, zwracając się tym razem bezpośrednio do Shigemiego. Tak jej się skojarzyło, ale nie powiedziałaby, że to dziewczę jest mnichem. - Widziałeś coś kiedyś podobnego? - tym razem jej pytanie było skierowane do Muraia. Skoro dość późno "odnalazł" swoich, to mogło znaczyć, że trochę podróżował i mógł już coś takiego widzieć.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
Re: Trybuna północna
- Hmmm...? - Seinaru odwrócił wzrok, gdy ktoś znowu przerwał im rozmowę. Czy oni mogliby w końcu przestać przychodzić? To co zobaczył i usłyszał spowodowało, że witki opadły mu jeszcze niżej, sięgając poniżej dna i zagrzebując się w leżący tam muł. Dużo go tam było. Obok nich stanął bowiem istny cyrkowiec, błazen, klaun. Bogaty strój i dziwny kwiecisty język. Biła od niego jakaś aura? Nawet nie zdążyła, bo wszystkie uczucia zaraz rozwiewał jego głos, który wypluwał z siebie zarozumiałe słowa, zalewając dwóch samurajów ich rzeką. Na pierwszy rzut oka kim był? Psychofanem jednej z uczestniczek turnieju. Trzymał wcześniej kurczowo jej płaszcz, albo "rzekomo jej płaszcz". Kei przewrócił jednak oczami dopiero wtedy, gdy rozpoczęła się cała obłąkana gadka o jakimś Panie, Bogu, księżniczce i innych bajkowych stworach, z czego samuraj naprawdę niewiele zrozumiał. Czy on naprawdę nie mógł iść zawracać gitary tymi obłąkańczymi gadkami komuś innemu?
Nie miał najmniejszej ochoty wchodzić z przybyszem w dyskusję, dlatego po prostu stał sobie z boku i dopiero gdy Hayami zwrócił się do niego bezpośrednio, odpowiedział mu.
- Sam nie wiem, sądząc po tym jak wyglądają obecne walki, zaraz rozpoczną się kolejne. Wolałbym zostać, żebyśmy nie przegapili swojej części. - Odpowiedział szczerze. Przybył tutaj specjalnie na turniej, nie dla Sagisy. Poza tym był przekonany, że nic jej nie jest i po prostu zabłądziła gdzieś w tłumie. Przed sobą mieli zaś czepialskiego z prawdziwego zdarzenia, którego, Seinaru był o tym przekonany, nie będzie można pozbyć się po prostu odprawiając go z kwitkiem. Trzeba było go znosić.
No i znosił tą paplaninę, bezskutecznie próbując wyłączyć słuch, a wzrok skupić na arenie, gdzie Chise zdobyła w międzyczasie ogromną przewagę. Co do jego kiepskich żartów... cóż... Kei nie odwrócił nawet głowy aby spojrzeć na niego z politowaniem. Starał się unikać w swoim otoczeniu ludzi gadatliwych i natrętnych jak ten człowiek - Strzyga.
Gdy jednak zaczął on prowokować Akamiego Seinaru uznał, że czas trochę ostudzić to spotkanie. Położył dłoń na ramieniu przyjaciela, aby ten zwrócił na niego uwagę.
- Idź już poszukać Sagi, żeby obejrzała z nami chociaż jedną walkę. Wszystkim się tutaj zajmę. - Powiedział do niego mając nadzieję, że Hayami zrozumie, że tak będzie lepiej. Chciał on jednak zatrzymać Strzygę tutaj, aby oszczędzić Sagisie stresu spotkania z nim.
- Wygląda na to, że Chise świetnie sobie radzi... - ot, proste zdanie zaczepne, które miało zwrócić jego uwagę na swoją "bogini" i przy okazji spowodować, że Hayami spokojnie będzie mógł się oddalić.
Nie miał najmniejszej ochoty wchodzić z przybyszem w dyskusję, dlatego po prostu stał sobie z boku i dopiero gdy Hayami zwrócił się do niego bezpośrednio, odpowiedział mu.
- Sam nie wiem, sądząc po tym jak wyglądają obecne walki, zaraz rozpoczną się kolejne. Wolałbym zostać, żebyśmy nie przegapili swojej części. - Odpowiedział szczerze. Przybył tutaj specjalnie na turniej, nie dla Sagisy. Poza tym był przekonany, że nic jej nie jest i po prostu zabłądziła gdzieś w tłumie. Przed sobą mieli zaś czepialskiego z prawdziwego zdarzenia, którego, Seinaru był o tym przekonany, nie będzie można pozbyć się po prostu odprawiając go z kwitkiem. Trzeba było go znosić.
No i znosił tą paplaninę, bezskutecznie próbując wyłączyć słuch, a wzrok skupić na arenie, gdzie Chise zdobyła w międzyczasie ogromną przewagę. Co do jego kiepskich żartów... cóż... Kei nie odwrócił nawet głowy aby spojrzeć na niego z politowaniem. Starał się unikać w swoim otoczeniu ludzi gadatliwych i natrętnych jak ten człowiek - Strzyga.
Gdy jednak zaczął on prowokować Akamiego Seinaru uznał, że czas trochę ostudzić to spotkanie. Położył dłoń na ramieniu przyjaciela, aby ten zwrócił na niego uwagę.
- Idź już poszukać Sagi, żeby obejrzała z nami chociaż jedną walkę. Wszystkim się tutaj zajmę. - Powiedział do niego mając nadzieję, że Hayami zrozumie, że tak będzie lepiej. Chciał on jednak zatrzymać Strzygę tutaj, aby oszczędzić Sagisie stresu spotkania z nim.
- Wygląda na to, że Chise świetnie sobie radzi... - ot, proste zdanie zaczepne, które miało zwrócić jego uwagę na swoją "bogini" i przy okazji spowodować, że Hayami spokojnie będzie mógł się oddalić.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Re: Trybuna północna
Morino Shonen - uczestnik turnieju
Dla własnej wygody chłopak starał się być dyskretny. Kontynuował swoje uczestnictwo w wydarzeniu, jak prawdziwy ninja w przebraniu. Przejścia wewnątrz przybytku areny były osłonięte przed dniem, zatem poczuł się, jakby eksplorował jakiś loch. Skrywał się w cieniu i ruszał tylko po przejściu pojedynczych osobników. Osobiście czuł grozę na samą myśl zostania przyłapanym. Nie chciał jednak wyjść na dziecko specjalnej troski. Powoli zaczynał odczuwać skutki upojenia. W żołądku doskwierało mu przyjemne ciepło, a reszta ciała stała się w pewnym sensie bezwładna. Panował nad sobą, to oczywiste. Sake mimo wszystko rozbudziła go do działania. Daleko było mu do stanowienia zagrożenia. Szybko znalazł schody i podążył nimi ku wyjściu. Światło w oddali zbliżało się i po pokonaniu ostatniego schodka przekroczył tą barierę. Ujrzał na powrót trybuny. Przez moment zastanawiał się, czy przez mieszający w umyśle napój zatoczył koło, niby pod wpływem genjutsu. Nie mogła to być iluzja, ale dla pewności złożył pieczęć, żeby zresetować anomalię. Świat nadal był taki sam, toteż nie rozwodził się nad innym przypadkiem takiego stanu rzeczy. Zapełnione rzędy siedzisk wydawały się takie same. Zmieniła się tylko kolorystyka, która świadczyła o zupełnie innym zestawie ludzi w tłumie. Ze spokojem na twarzy, a właściwie jedynie w widocznym na zakrytej twarzy spojrzeniem, ruszył powoli przejściem. Nie wzbudzał żadnego podejrzenia, bo przecież kamuflował się na pozór doskonale. Jego celem marszu było skręcenie na schodki i zejście nimi tuż pod murek oddzielający widownię od krawędzi pola walki. Stamtąd był najlepszy widok na to, co odbywało się niczym w świetle jupiterów-pochodni. Przez odejście od Tensy i pozostałej dwójki, którą jego rywalka zdołała zachęcić do towarzystwa, zapewne stracił część akcji. Już po pierwszych oględzinach okazało się, że tak właśnie było.
- Co... co się stało? - odparł zdziwiony i skierował się ku najbliższemu z osób w pierwszym rzędzie.
- Nie wiadomo, powstała nagle mgła, a potem jasna poświata ognia. Rezultat właśnie dostrzegasz. - odparł podekscytowany mężczyzna. Toshio z zainteresowaniem wrócił wzrokiem na część, w której walczyli długowłosy brunet i zamaskowana dziewczyna. Jeśli go pamięć nie myli, to jej przydomkiem był dość szlachecki zwrot.
- Księżniczka, która trudzi się walką. - zażartował pod nosem, jakoby istniał kraj, w którym to rządzący musieli nadstawiać karku jako pierwsi. Ulotna wyobraźnia była dodatkowo strudzona przez tę krztę upojenia, jaką przyswoił wraz z pociągniętym łykiem sake. Przeciwnik leżał na ziemi i nie wydawał się podnosić. Dziwna sprawa, lecz korzystając z okazji zwrócił uwagę na drugą parę walczących shinobi. Dwaj faceci, których spojrzenie Toshio napotkało podczas zdecydowanego zwarcia. Bezpośrednia walka wręcz. Po tak krótkiej wymianie ciosów trudno było wywnioskować, czy byli w tym dobrzy. Czekał z utęsknieniem na jakieś ninjutsu od Shinjiego Uchiha. Chciałby stać już na ubitej ziemi w dole. Byłby nawet zdolny do swobodnego opadnięcia tam, choćby zaraz. Nie byłoby to odpowiedzialne posunięcie.
Zaciskał dłonie na kamiennej barierce w wyczekiwaniu na porządną dawkę ekscytacji. Nie mógł jednak doprowadzić do tego siłą woli. Właściwie niczym konkretnym nie zwróci ich uwagi. To od nich zależało, jak konkretnie potoczy się pojedynek.
- No dawać, zwiększać tempo. - wypowiedział zniecierpliwiony. Mógłby zachować się, jak prawdziwy on i wykrzyczeć to prosto w przestrzeń. Czuł się wystarczająco inaczej, żeby móc nadal odgrywać rolę Morino. Oprócz zabawy w przebieranki odczuwał pozytywny zew wolności. Jedyne miłe wspomnienie, które towarzyszyło mu pięć lat temu podczas turnieju Pięciu Filarów. Nie odwracał wzroku nawet na sekundę, aby nie stracić widowiska. Do teraz pamięta te mrowienie na ciele, gdy energia walczących ścierała się ze sobą. Być może nie rozumiał wtedy za dużo, lecz obecnie był o wiele bardziej doświadczony przez los. Mógł bez wahania stwierdzić, że technika Kirigakure nie niosła ze sobą dobrej inicjacji. Ważne, żeby wiedzieć z czym ją połączyć. W taijutsu zaś chodziło o sztukę wyczucia reakcji przeciwnika. To dobry moment na rozwinięcie pełnego emocji starcia, odpowiednio wcielając coraz śmielsze plany w ogromnej strategii ku wygranej. Nic jednak nie równało się z presją, która czekała tam na dole, na osamotnioną postać. Niecierpliwił się tym doznaniem, ale również obawiał, że nie zdoła oprzeć się psychicznie.
Kontynuował oglądanie spektaklu, całkiem odpędzając od siebie myśli o dziewczynie Uchiha. Przybył sprawdzić własną wartość. Od tego mogły zależeć jego dalsze losy. Odwrócił się plecami do pojedynków, żeby przez moment skupić się na żywo reagującym tłumie. Sięgnął po trybunach z lewa na prawo. Z pozoru jednolita, różnokolorowa masa ludzi. W następnej kolejności postarał się wysilić zmysły, aby wyszczególnić przypadkowych ludzi. Twarze wyspiarzy różniły się od pospólstwa z regionów na kontynencie. Dzięki temu mógł dostrzec znajome sylwetki. Szczególnie postać z wielką sznytom na pół twarzy. Rozsławiony, władający nićmi Murai-sama. Aww. Rytm bicia serca nieco mu podskoczył. Zaraz potem rozbawiło go, to jak po raz pierwszy go spotkał. Z sytuacji wywnioskował, że dołączał do kogoś konkretnego. Po przeniesieniu wzroku bardziej na bok dostrzegł siedzącą w zgrabnej pozycji Nikusui. Nie spodziewał się ujrzeć jej w tak krótkim czasie. W zasadzie podejrzewał, że wpadnie z wizytą do Hayashimury. Nie był pewny, czy dalej będzie miała coś wspólnego z Senju. Strata ukochanej osoby została pomszczona, lecz co dalej? Jaki był sens dalszej egzystencji? Przyglądał się białowłosej z przejęciem i wręcz zapatrzył na nią. Potrzebował upewnić się, że to ona. Jej nastrój musiał być na właściwym miejscu. Tak samo, jak zranione serce. Dobrze trzymająca się w ryzach, kontynuując wędrówkę po świecie pełnym wrażeń. Jak one to robiły, że mogły stać się takie nieustraszone? Zarazem pełne wdzięku. Aż mógłby się zakochać. Niestety to zbyt nieodpowiednie myślenie w stosunku do Nikusui. Zdecydował się zbliżyć. Skrócenie dystansu wiązało się z ryzykiem wykrycia. Za to mógł wychwycić więcej szczegółów. Poza Kakuzu wydawało się, że rozmawia z jeszcze dwiema osobami. Niedobrze dla jego przykrywki, kiedy przyjaciółka była z obcymi osobnikami. Wpadł w konsternację. Zaryzykował i przełamał niezdecydowanie w sobie. Niczym tak naprawdę nie ryzykował.
- Ohayo, Nikusui-san - wypowiedział głośno i zaczął wymachiwać dłonią nad głową na powitanie. Bez tego mogła by się zdziwić jeszcze bardziej albo co gorsza kompletnie nie zauważyć. Nie sądził jednak, żeby ktokolwiek przeszedł obojętnie w stosunku do swojego imienia. Oby postąpił dobrze. Po przybyciu na festiwal zaczynał odbierać dziwne sygnały. Za pierwszym strzałem odszukał swojego przeciwnika w pierwszej rundzie. Ot tak. Obawiał się, co będzie następne. Znajoma twarz sprawiła, że jeszcze ktoś mógł się nawinąć. Czyżby była tu też Reika? Przeszły go niezrozumiałe ciarki po plecach. Pozostało mu już tylko spoglądać na odzew ze strony walecznej Kaminari.
- Co... co się stało? - odparł zdziwiony i skierował się ku najbliższemu z osób w pierwszym rzędzie.
- Nie wiadomo, powstała nagle mgła, a potem jasna poświata ognia. Rezultat właśnie dostrzegasz. - odparł podekscytowany mężczyzna. Toshio z zainteresowaniem wrócił wzrokiem na część, w której walczyli długowłosy brunet i zamaskowana dziewczyna. Jeśli go pamięć nie myli, to jej przydomkiem był dość szlachecki zwrot.
- Księżniczka, która trudzi się walką. - zażartował pod nosem, jakoby istniał kraj, w którym to rządzący musieli nadstawiać karku jako pierwsi. Ulotna wyobraźnia była dodatkowo strudzona przez tę krztę upojenia, jaką przyswoił wraz z pociągniętym łykiem sake. Przeciwnik leżał na ziemi i nie wydawał się podnosić. Dziwna sprawa, lecz korzystając z okazji zwrócił uwagę na drugą parę walczących shinobi. Dwaj faceci, których spojrzenie Toshio napotkało podczas zdecydowanego zwarcia. Bezpośrednia walka wręcz. Po tak krótkiej wymianie ciosów trudno było wywnioskować, czy byli w tym dobrzy. Czekał z utęsknieniem na jakieś ninjutsu od Shinjiego Uchiha. Chciałby stać już na ubitej ziemi w dole. Byłby nawet zdolny do swobodnego opadnięcia tam, choćby zaraz. Nie byłoby to odpowiedzialne posunięcie.
Zaciskał dłonie na kamiennej barierce w wyczekiwaniu na porządną dawkę ekscytacji. Nie mógł jednak doprowadzić do tego siłą woli. Właściwie niczym konkretnym nie zwróci ich uwagi. To od nich zależało, jak konkretnie potoczy się pojedynek.
- No dawać, zwiększać tempo. - wypowiedział zniecierpliwiony. Mógłby zachować się, jak prawdziwy on i wykrzyczeć to prosto w przestrzeń. Czuł się wystarczająco inaczej, żeby móc nadal odgrywać rolę Morino. Oprócz zabawy w przebieranki odczuwał pozytywny zew wolności. Jedyne miłe wspomnienie, które towarzyszyło mu pięć lat temu podczas turnieju Pięciu Filarów. Nie odwracał wzroku nawet na sekundę, aby nie stracić widowiska. Do teraz pamięta te mrowienie na ciele, gdy energia walczących ścierała się ze sobą. Być może nie rozumiał wtedy za dużo, lecz obecnie był o wiele bardziej doświadczony przez los. Mógł bez wahania stwierdzić, że technika Kirigakure nie niosła ze sobą dobrej inicjacji. Ważne, żeby wiedzieć z czym ją połączyć. W taijutsu zaś chodziło o sztukę wyczucia reakcji przeciwnika. To dobry moment na rozwinięcie pełnego emocji starcia, odpowiednio wcielając coraz śmielsze plany w ogromnej strategii ku wygranej. Nic jednak nie równało się z presją, która czekała tam na dole, na osamotnioną postać. Niecierpliwił się tym doznaniem, ale również obawiał, że nie zdoła oprzeć się psychicznie.
Kontynuował oglądanie spektaklu, całkiem odpędzając od siebie myśli o dziewczynie Uchiha. Przybył sprawdzić własną wartość. Od tego mogły zależeć jego dalsze losy. Odwrócił się plecami do pojedynków, żeby przez moment skupić się na żywo reagującym tłumie. Sięgnął po trybunach z lewa na prawo. Z pozoru jednolita, różnokolorowa masa ludzi. W następnej kolejności postarał się wysilić zmysły, aby wyszczególnić przypadkowych ludzi. Twarze wyspiarzy różniły się od pospólstwa z regionów na kontynencie. Dzięki temu mógł dostrzec znajome sylwetki. Szczególnie postać z wielką sznytom na pół twarzy. Rozsławiony, władający nićmi Murai-sama. Aww. Rytm bicia serca nieco mu podskoczył. Zaraz potem rozbawiło go, to jak po raz pierwszy go spotkał. Z sytuacji wywnioskował, że dołączał do kogoś konkretnego. Po przeniesieniu wzroku bardziej na bok dostrzegł siedzącą w zgrabnej pozycji Nikusui. Nie spodziewał się ujrzeć jej w tak krótkim czasie. W zasadzie podejrzewał, że wpadnie z wizytą do Hayashimury. Nie był pewny, czy dalej będzie miała coś wspólnego z Senju. Strata ukochanej osoby została pomszczona, lecz co dalej? Jaki był sens dalszej egzystencji? Przyglądał się białowłosej z przejęciem i wręcz zapatrzył na nią. Potrzebował upewnić się, że to ona. Jej nastrój musiał być na właściwym miejscu. Tak samo, jak zranione serce. Dobrze trzymająca się w ryzach, kontynuując wędrówkę po świecie pełnym wrażeń. Jak one to robiły, że mogły stać się takie nieustraszone? Zarazem pełne wdzięku. Aż mógłby się zakochać. Niestety to zbyt nieodpowiednie myślenie w stosunku do Nikusui. Zdecydował się zbliżyć. Skrócenie dystansu wiązało się z ryzykiem wykrycia. Za to mógł wychwycić więcej szczegółów. Poza Kakuzu wydawało się, że rozmawia z jeszcze dwiema osobami. Niedobrze dla jego przykrywki, kiedy przyjaciółka była z obcymi osobnikami. Wpadł w konsternację. Zaryzykował i przełamał niezdecydowanie w sobie. Niczym tak naprawdę nie ryzykował.
- Ohayo, Nikusui-san - wypowiedział głośno i zaczął wymachiwać dłonią nad głową na powitanie. Bez tego mogła by się zdziwić jeszcze bardziej albo co gorsza kompletnie nie zauważyć. Nie sądził jednak, żeby ktokolwiek przeszedł obojętnie w stosunku do swojego imienia. Oby postąpił dobrze. Po przybyciu na festiwal zaczynał odbierać dziwne sygnały. Za pierwszym strzałem odszukał swojego przeciwnika w pierwszej rundzie. Ot tak. Obawiał się, co będzie następne. Znajoma twarz sprawiła, że jeszcze ktoś mógł się nawinąć. Czyżby była tu też Reika? Przeszły go niezrozumiałe ciarki po plecach. Pozostało mu już tylko spoglądać na odzew ze strony walecznej Kaminari.
0 x
Re: Trybuna północna
Zasępiłem się na moment, gdy mgła przykryła jedną część areny, nie mogłem sobie pozwolić na stratę nawet sekundy z każdej z walk, a tutaj takie coś! Zasłona mogła przechylić szalę zwycięstwa, gdyby była mądrze użyta, jednak jak się okazało po krótkiej chwili, nie została ona właściwie użyta, wręcz przeciwnie. Ognista pożoga strawiła mgłę, a ku mojemu zadowoleniu ujrzałem winnego mglistej powłoki na ziemi, rannego. Oparzenia nigdy nie były czymś przyjemny, chłopak na pewno to odczuł. Kątem oka zauważyłem jak przysiadł się do "nas", a właściwie do dziewczyn Murai, nie przypatrywałem się zbytnio, wstępny rekonesans zrobiłem już na placu, gdzie zebrałem większość podstawowych danych. Pomiędzy kolejnymi "ochami" i "achami" publiczności usłyszałem swoje, a właściwie nasze nazwisko. Zwróciłem głowę w stronę skąd dochodziło moje nazwisko i spojrzałem w oczy Muraiowi, jeśli zaszczyci mnie swym spojrzeniem, czarnych pozbawionych białek oczu. Skinąłem delikatnie głową na powitanie i odwróciłem głowę z powrotem w stronę areny. Rozejrzałem się po arenie, kilka osób zachowywało się dużo gwarniej niż pozostali, zwrócili przez to na siebie moją uwagę, najbardziej przyglądałem się chłopakowi, który wybuchał salwami śmiechu, wydawało mi się, że dźwięk ten był znajomy, zwłaszcza że koło niego stał ten samuraj, ale to raczej nie było możliwe, aby rogaty koleś i ten majestatycznie wyglądający jegomość był tą samą osobą. Wziąłem głębszy oddech, gdy zobaczyłem jak dziewczyna przygotowywała się do ataku, który mógł zakończyć walkę, przecież mogła go wykończyć,jednak z jakiegoś powodu ona postanowiła pozwolić chłopakowi pozostać w grze. Interesujące... przeszło mi przez myśl. Nie przeszkadzało w ataku jej to, że nic nie widziała, ale jednocześnie nie pomagało jej to, że chłopak leżał otumaniony i poparzony, honor? A może popisówka? Nie mogłem tego stwierdzić, ani wydedukować, chociaż bardzo tego chciałem. Zamyśliłem się i spojrzałem na rogi dziewczyny, akurat w momencie, gdy Nikusui postanowiła się o nie zapytać.
-Niestety te są inne, dużo mniej krzykliwe, chociaż istnieje prawdopodobieństwo, że kult, a raczej jak tamten jegomość określił "klasztor" może mieć jakiś podział hierarchiczny i ona jest po prostu niżej. Chociaż jest też spora szansa, że ta dziewczyna z kultem życia i śmierci nie ma nic wspólnego... - ale się rozgadałem, było to w sumie do mnie zupełnie niepodobne. Czyżby to chęć zaimponowania nowej osobie? Zawsze byłem ponad to, ale teraz jednak coś było na rzeczy. Wsłuchałem się w odpowiedź "Pustego", jeśli była taka możliwość i spojrzałem w stronę toczonych walk, aby zobaczyć jak one się toczyły, byłem ciekawy, czy dziewczyna wykończy tamtego osobnika oraz czy walczący w zwarciu chłopacy wymyślą coś jeszcze. Szkoda, że nie zabrałem swojego notatnika, mógłbym zapisywać co najciekawsze spostrzeżenia, a tak musiałem wszystko zapamiętać, a było tego sporo, żywioły, techniki, umiejętności i co najważniejsze przeróżne taktyki, dzięki tej obserwacji mogłem zrozumieć jak walczą pochodzący z różnych krain wojownicy, taka wiedza może być kluczowa w misjach wyższej rangi. Ciekawiło mnie jaka będzie nagroda dla zwycięzców, czy istnieje szansa, że sam Cesarz zejdzie na arenę, aby zawalczyć ze zwycięzcą? To byłoby z jednej strony świetne z drugiej bardzo niebezpieczne, wystawiłby się na atak, a wrogów miał wielu, ciekawe jak wielu ich było na trybunach. Miałem nadzieję zobaczyć kogoś z nowopowstałego Cesarstwa, myślę, że walczyliby z wielką motywacją, przynajmniej miałem taką olbrzymią nadzieję.
Widząc i słysząc kolejną osobę, która postanowiła się przywitać z Nikusui, zanim ta zdążyła go zauważyć, jeśli było to możliwe postanowiłem ją wyprzedzić w reakcji i wskazać ręką na jegomościa
-Nikusui-chan, kolejny znajomy Cię wzywa, jeszcze trochę i zacznę myśleć, że ludzie przybyli tutaj zobaczyć się z Tobą, a nie na koronację! - powiedziałem te słowa dosyć teatralnym głosem, nie mógłbym wytrzymać aby nie skomentować tej sytuacji, biedna Venus pewnie duszy żałowała, że odnowiła znajomość z takim gamoniem jak ja, ale show must go on, spojrzałem z ciekawością na osobnika, który przywitał się z białowłosą, czyżby kolejny "Krwawy"?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości