Gdzieś na morzu

Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Hayami Akodo »

-Co przemyślałaś? - roztargniony, rozkojarzony Hayami nie od razu zrozumiał tok myślowy swojej przyjaciółki. Zbyt skupiał się na teraźniejszości, na planach podróży: podróż sankami do Ryuzaku no Taki przebiegła pomyślnie i bez komplikacji. Saga zniosła ją bardzo dobrze, nie miała większego problemu...Pozostawała kwestia, jak urządzić dalszą ich podróż. Trwały ciepłe, wiosenne dni. Jeśli turniej nie potrwa zbyt długo, to na jakiś miesiąc zostaną na Kantai, potem można będzie napisać do braci list i rozkazać im, by ruszyli szanowne rzycie i zostawiwszy matce pieniądze (oczywiście w takiej ilości, by mogła się sama utrzymać), dotarli do określonego punktu. Pytanie, co byłoby tym określonym punktem? Nie znał dokładnego położenia Kaigan, nie znał tam drogi. Pamiętał jedynie mętne, blade opowieści ojca sprzed wielu dni, historie, z których wiele szczegółów mogło się pozacierać, zniknąć we mgle.


Tam więc stoi miasto we mgle,
Wiosno, co ja o tobie wiem?


No właśnie, co on tak naprawdę wiedział o Kantai? Nic. A zdecydował się zabrać Sagisę i Tensę w to miejsce, wdepnąć w ten chaos...No cóż, kto nie ryzykuje, ten nie ma.
I nagle dotarło do niego, o czym mówiła: chciała odejść. Zostawić ich oboje samych, na łaskę losu, odejść nie wiadomo dokąd, kiedy, jak i gdzie. Po prostu...chciała zniknąć z ich życia. A na to Hayami nie chciał pozwolić. Z jednej strony byłby zadowolony, bo pozbyłby się groźnej rywalki o serce Sagisy, ale z drugiej strony ta sama rywalka była siostrą dziewczyny. Rodzoną siostrą, częścią jej przeszłości, i to nawet tą ważniejszą - bo przecież jego nie było tu zawsze. Wolał włóczyć się po świecie, walczyć, żegnać, umierać i zabijać niż towarzyszyć ukochanej w najważniejszych momentach jej życia. Jeśli Tensa teraz odejdzie i pozbawi siostrę swojego niezwykle ważnego wsparcia, co może się stać...?
-Jeśli teraz zostawisz ją i dziecko, nie będzie to godne shinobi i Uchiha-rzucił może nieco ostro, ale nie miał innego wyjścia. Po prostu musiał to powiedzieć, tak czuł i myślał.

-Ja to jedno, ale Sagisa potrzebuje siostry. Kobiety. Zresztą przysięgałem, że ją ochronię, więc nie zamierzam się powtarzać. Jak mówiła Reiko-sensei: "słowa raz wyrzeczone przez samuraja nie powinny odlatywać bystrym ptakiem z jego warg".
Spojrzał uważnie, przeciągle na krwistowłosą dotykającą delikatnie swojego brzuszka. Uśmiechnął się lekko.

...więc co będzie z ojczyzną i z nami?

Kiedy jednak zgodnie ze starym przysłowiem "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" młodsza Uciapka wykupiła im w końcu podróż za pomocą swoich własnych środków, Hayami aż zadygotał ze śmiechu.

-Patrz, Tensa, jak nas wyprzedziła - zaśmiał się. -Nie pozostaje nam nic innego, jak przyjąć warunki Sagi i dziecka.

Usiadł obok niej, po czym popatrzył na młodą matkę. Przełknął ślinę. Nie powinien o tym ciągle myśleć, mówić, powinien poświęcić jej trochę uwagi...Tylko jakby to sformułować...

-Małe już domaga się atencji, co? -uśmiechnął się.-Pewnie niedługo ujrzymy Kantai. Potem trzeba zobaczyć, gdzie można ściągnąć Hajime i Takashiego, bo wątpię, byśmy dojechali do Yinzin przed twoim porodem. I trzeba będzie poprosić tubylców, by pomogli mi...nam się tam dostać.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Tensa

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Tensa »

Droga była długa i już od początku pełna przemyśleń, gdyby nie opowieści samuraja, cisza panująca na trakcie byłaby wręcz grobowa. Tensa nie żartowała mówiąc o wadze tej podróży i właściwie już na początku chciała poinformować całą resztę o decyzji którą zamierzała podjąć. No cóż... właściwie to mogła spodziewać się reakcji jaka nastąpiła, co sobie myślała obwieszczając wszem i wobec swoje zamiary? Jak mogła przypuszczać, że ktokolwiek spróbuje zrozumieć jej pobudki? Nie ważne jak była pewna tego czego chce, Saga i tak zawsze potrafiła sprawić, że przynajmniej częściowo zmieniała zdanie. Saga zatrzymała się i powiedziała to co białowłosa powtarzała tak niedawno. "Nie możesz odejść" czy nie to wykrzyczała? "Potrzebuję Cię" przecież to były słowa wyrwane z ust Tensy! Czy fiołkowooka właśnie nie chciała zrobić czegoś podobnego co płomiennowłosa? Zniknąć? Mniej tragicznie, jednak pozostawiając smutną świadomość, że wciąż jest gdzieś na świecie? Czy Saga nie wyczekiwałaby jej jak Hayamiego? Jednak w przeciwieństwie do samuraja, białowłosa zostałaby wyrzutkiem, ścigali by ją, a powrót do wioski mógłby równać się nawet wyrokowi śmierci... Odwzajemniła uścisk siostry. Również szatyn zabrał głos, co prawda mógł ją poprzeć, próbować pozbyć się jedynej rywalki... jednak był samurajem i martwił się o Sagę.
-Ehh... co ja z wami mam. - westchnęła gładząc włosy wtulonej siostry. -Hayami tu nie chodzi o godność. Nie chodzi mi o powtórzenie, myślałam o życiu, a nie tylko podróży, z resztą wrócimy do tego jak będzie czas. - ucięła temat, przynajmniej na jakiś czas, sama nie wiedziała czy zamierza do niego wrócić... w końcu Saga... ona tego nie chciała. Srebrnowłosa to rozumiała, sama nie chciała tego, a to, że po raz kolejny pokazywała swoją głupotę wynikało głównie z troski.

W końcu cała trójka dotarła do Ryuzaku, osady kupieckiej sąsiadującej z Sogen. Niestety to drugie mimo położenia nad morzem i słynięcia z żeglugi nie posiadało bezpośrednich szlaków handlowych za pośrednictwem których można by dotrzeć do Kantai, z tego też powodu musieli oni nadłożyć drogi... no i nieco grosza w końcu podróże morskie z Sogeńskich portów były jednymi z najtańszych. Przynajmniej tak głosiła plotka, Tensa nie była z tych osób które często wyruszały w świat, właściwie to była jej pierwsza podróż poza rodzimą prowincje, toteż sama nie była w stanie samej ocenić owych kosztów. Oczywiście nie przeszkadzało to jej wykłócać się z Hayamim o to kto ma zapłacić, on jako dumny samuraj i mężczyzna? Czy ona bo tak... no cóż, kobiece "bo tak" bywała argumentem tak silnym jak zapartym potrafił być szatyn... w wielkim uproszczeniu bardzo. W tym wszystkim okazało się, że to Saga pobiegła odnaleźć statek i opłaciła całość. Na wspomnienie o dziecku po twarzy Tensy przebiegł cień smutku, to... wciąż było dla niej trudne.
-Tak, trudno upilnować trójkę dzieciaków. - odpowiedziała przybierając uśmiech. Już od najmłodszych lat to ona była tą nudną i odpowiedzialną, wciąż pamiętała tamte czasy i właściwie to lubiła do nich wracać. Wtedy wszystko było prostsze... Białowłosa zauważyła strach w oczach siostry, sama spojrzała na błękit morza... było piękne i spokojne, aż prosiło się o to by popłynąć poza horyzont. W końcu wbiegli na statek i mogli usiąść.
-Yinzin? - powtórzyła pytająco, no tak, w końcu Hayami musiał zająć się braćmi. -I wy myślicie, że sami odbierzecie poród? - powiedziała karcąco.
-Chyba lepiej pozostać przez jakiś czas w Hanamurze, w końcu musi tam być szpital... - ciągnęła dalej, chociaż chciała zniknąć po turnieju, chęć ujrzenia siostrzeńca była równie ogromna.
-Dobra skoro już płyniemy i mamy trochę czasu... - zaczęła dość niepewnie. -Jakie macie plany po festiwalu? - zapytała chcąc dowiedzieć się nieco więcej o dalszych podróżach które planował samuraj.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Sagisa »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Hayami Akodo »

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi.

Nie bogami, nie nadzwyczajnymi istotami, tylko zwykłymi ludźmi. Daleko nam do Bogów Shinobi, do wielkich synów Kaguyi - Hagoromo i Hamury, którzy stworzyli to, co nazywamy obecnie klanem Hyuuga i legendą o Mędrcu Sześciu Ścieżek, Rikudou Senninem, Wielkość czynów starszego syna księżniczki jest niekwestionowana, ale...co tak wielkiego możesz uczynić ty, Akodo Hayami?
Jesteś samurajem, którego monem jest teraz lew - symbol godnej szacunku chwały, którego strzegłeś od samego początku, chronionego przez wszystkich Akodo od protoplasty rodu - prapradziadka Katsuyoriego. Ale symbolem rodziny jest też kamelia, którą przyniosła ze sobą matka: łagodna godność i sprawiedliwość. I tym próbujesz się kierować. Pogłaskał brzuszek Sagisy, widoczny już dość wyraźnie; ciąża dziewczyny zdążyła się już zrobić zaawansowana i Hayami zaczynał się naprawdę poważnie zastanawiać, czy nie lepiej poczekać w Hanamurze...Ale nie, z jego wyliczeń wynikało jasno i niezbicie, że nie ma sensu czekać na braci przez tyle czasu w Hanamurze, szczególnie, że sama podróż przez Ryuzaku no Taki i inne prowincje musiałaby im trochę zająć, a nie mieli gwarancji, że wystarczy im pieniędzy, które zyskałby z odbywanych zleceń.

-Po festiwalu zostanę przez trochę w Kantai, by zorganizować sobie kogoś, kto przekaże mi Suiton. Jeśli się to nie uda, wówczas od razu wyruszam z Sagisą do Kaigan. Po drodze ściągniemy Hajime i Takashiego. Zostawimy ich w szkole w Kaigan, gdzie zostaną, by uczyć się bukijutsu pod okiem pani Zenpachi. Dwadzieścia lat przerwy to dość...W każdym razie oni zostaną tam, a my z Sagisą ruszymy w podróż do Sogen i Yinzin. Nie opłaca mi się siedzieć na wyspach wiecznie, Saga też nie wytrzyma tyle czasu w jednym miejscu, a jestem w stanie się nią zaopiekować.

Przez długą, długą chwilę milczał, słuchając słów obu sióstr i głaszcząc czule dłonią wydatny brzuch krwistookiej, w którym znajdowało się dziecko. Jeżeli bało się morza i fal, to zadaniem Hayamiego było uspokoić zarówno maleństwo, jak i matkę. Każdy miał jakieś swoje lęki, coś, co sprawiało, że zagłębiał się w otchłań strachu i szukał drżącymi dłońmi skały, oparcia bezgłośnie krzycząc - bo przecież nauczono nas cierpieć w ciszy. Nauczono nas, że im głośniej krzyczysz, tym więcej litości, współczujących uśmiechów, "będzie dobrze", "nie bój się", pustych słów pocieszenia, które nie znaczą nic - a i tak ból i gniew zostają, rozrywając bijące boleśnie, ciepłe jeszcze serce.
Spojrzał uważnie na Sagisę. Dziewczyna wybrała. Chociaż mogłaby prosić, błagać siostrę o pomoc, o zostanie z nią, to jednak nie zatrzymywała jej, nie próbowała blokować otwierającej się przed nią drogi shinobi. Wielkiej, prawdziwej shinobi, może kiedyś Tensa miała szanse zostać aniołem Uchihów, niosącym zniszczenie wrogom, a uśmiech Sogen...?
Jakie miał prawo, żeby...Zamknął na chwilę oczy, zdjął dłoń z brzucha dziewczyny. Kiedy je otworzył, wydawało, się, że oczy ma zbyt złote.

Zbyt jasne, by dostrzegł nimi ciemne strony życia.

-Do mnie należy tylko opiekowanie się twoją siostrą i jej synem lub córką - zakomunikował stanowczo Hayami. -Ale Saga ma rację. Poświęciłaś jej całe życie, więcej, niż poświęciłem ja, walcząc pod Murem i pod Atsui z przeklętymi Kaguya. Dlatego należy ci się wypoczynek. Możesz mi ją zostawić. Nie boję się krwi i nie zemdleję na widok rodzącej Sagi.

Uśmiechnął się sarkastycznie, wspominając fale posoki płynące przez morze bitwy, straszliwe rany, krew buchającą z szyi ojca, krew, krew, krew...o tak, Seinaru miał rację, nazywając cię Akamim - szkarłat, czerwień naznaczają twoje życie tak, że nie ma już od niej ucieczki. Nie możesz od niej uciec, choćbyś tego chciał. Tyle barw, odcieni, kolorów, dotyku, wspomnień, słów, głosów zlewających się w jedno, tyle krzyków, otwartych oczu i rysów twarzy, które wbijają się w pamięć kolcami. Spoglądasz w stalowe oczy ukochanej, ześlizgujesz się spojrzeniem po białych puklach anioła, wreszcie zatrzymujesz się spojrzeniem na spokojnym, wyciszonym morzu. Jakby umilkło, ukojone.

Dusze tych, którzy odeszli, też zaznały ukojenia.

-Kocham Sagisę, a dziecku należy się rodzina, która się nim zaopiekuje. Zbyt wiele sierot cierpi po tej wojnie. Będę w stanie odebrać poród w razie czego, poczytam o tym, jak mogę się nią opiekować jeszcze lepiej. Znam swoje możliwości. I jej też, chyba. Nie musisz się martwić, że sobie nie poradzimy, Tensa. Skup się teraz na sobie. To tobie należy się odpoczynek i przyzwoity trening. A co do Sagi...

Posłał ukochanej długie, pełne troski spojrzenie. Niby nie wyglądała źle, jakoś znosiła podróż, ale...Wolał zapytać o to teraz, niż potem żałować, że tego nie zrobił. Że popełnił błąd - a w tej sytuacji nie było, nie mogło być miejsca na błędy.

-Potrzebujesz czegoś, Saga? Chcesz coś zjeść, napić się czegoś, odpocząć? Czujesz się dobrze?-zadał podstawowe pytania, na które potrzebował odpowiedzi. Uśmiechnął się delikatnie do obu sióstr, po czym wstał. Długie, brązowe włosy młodzieńca, ciasno związane hachimaki, zaigrały na wietrze.

Jeszcze trochę...

Potem będzie się tym martwić.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Tensa

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Tensa »

Plany... jedni je mają, inni nie. Prawie jak z marzeniami, jednak do tych prawo miał każdy i były one tak różne jak różni byli ludzie.
-Może i ten ktoś mówił z sensem. - powiedziała pochylając się i zatrzymując twarz na dłoniach, okutych w stalowe rękawice.
-Ale egoizm nie jest, aż tak zły, dopóki nie krzywdzi się innych... - mówiła jakby w zamyśleniu.
-Gdybym nie próbowała udawać, że nadaję się na prawdziwego shinobi, poprosiła o pomoc, zamiast samej ruszyć samej... mogłam wtedy zdążyć. Nee-chan, do tej pory jedynie Cię krzywdziłam, ukrywając prawdę, wystawiając na niebezpieczeństwo. Byłam samolubna myśląc, że z tym wszystkim mogę poradzić sobie sama, że uda mi się przed wszystkim Cię chronić. Chciałam być twoim aniołem, a przez moje wahania dorwały Cię demony. - podniosła się, uśmiechając, tym razem nie wymuszenie. Siostra... Hayami, próbowali zrozumieć, pozwolili jej odejść, jednak chciała to wyjaśnić. Nie dlatego, że miało to coś zmienić. Chociaż wstyd było jej przyznać się nawet przed samą sobą chciała się usprawiedliwić. Kochała siostrę, to odejście... kariera nie miała tu nic do rzeczy...
-Saga gdyby chodziło o karierę... wtedy jesienią nie byłabym przy tobie. Czekałabym, aż uśniesz i wychodziła, licząc, że wrócę zanim wstaniesz. Nie jesteś egoistką, nie wymagałaś tego, żebym była przy tobie przez cały czas. Ja chciałam tego, dalej chcę... ale myślałam o nas, o przyszłości, o tym jak patrzysz na Yamiego. Wiesz, razem, sprowadzam na Ciebie tylko kłopoty. Gdybyśmy były razem, cholera wie co mogłoby znowu się stać, całe zło ostatnich miesięcy spadło na Ciebie właśnie dlatego, że nie udało mi się tego ukryć. - pogładziła delikatne siostrzane włosy... nawet Anioły kiedyś muszą się wyspowiadać, a ten srebrnowłosy trzymał to wszystko w sobie już zbyt długo. W końcu, gdyby powiedziała wcześniej kilka słów, cała historia mogła być czymś innym.
-Ze mną nie czeka Cię żadna przyszłość, ale z Hayamim? Nie powinnam sterować twoim życiem, podejmować tej decyzji za Ciebie, moje odejście nie ma nic wspólnego z byciem shinobi, po prostu boję się. Nie chcę żebyś marnowała się przy mnie, byłą ciągle zagrożona, nasz samuraj to jedyna droga do twojego szczęścia... ja... - oczy zaszkliły się od łez. Odwróciła wzrok chcąc ukryć swoją słabość.
-Nie wiem jak... ja nie poradziłabym sobie z tym, kocham Cię, chce mieć tylko dla siebie, teraz... potrzebowałam czasu, żeby to zrozumieć, jak wiele przyniosłam cierpienia. Muszę odejść, żeby mniej bolało, żeby się nie wtrącać, nie próbować... żeby moje uczucie nie wpłynęło na wasze... gdybym została, zabrałbym Ci przyszłość, szczęście. Nie mogę tego zrobić, przecież to tak jest, jeśli kogoś kochasz robisz wszystko dla jego szczęścia, a ja... ja po prostu nie chcę... nie mogę, Cholera! - zerwała się na równe nogi. Ta rozmowa była po prostu trudna, nie zamierzała tego ukrywać.
-Wiecie co czuje, to ehh... oddać Sagę nawet w twoje ręce, Hayami to nie jest łatwe, nie chcę Cię zostawić, ale co mogę zrobić? Boję się, że sobie z tym nie poradzę... - anielica wzięła głębszy wdech. Usiadła próbując się uspokoić, wtuliła się w siostrę, w jej brzuszek, nasłuchiwała dziecka. Po chwili wrócili do tematu podróży.
-Jeśli będzie trzeba sama przyprowadzę twoich braci. Poród i w szpitalu nie jest prosty, nawet nie myślcie, że dam wam się tym zająć po drodze... jeśli będzie trzeba to was przywiąże do łóżek i nie będzie to przyjemne. - rzuciła karcąco na pomysł jeszcze idiotyczniejszy niż ten z odejściem.
-Zostanę do czasu porodu, potem zobaczymy... muszę was przypilnować, w końcu macie pomysły prawie tak głupie jak ja. - mówiła cały czas wtulona w siostrę... mimo, że jeszcze nie dotarli na miejsce, podróż już okazała się wyzwaniem.
0 x
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Sagisa »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Tensa

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Tensa »

Płomiennowłosa odwróciła wzrok, wraz z kolejnymi wypowiadanymi przez siebie słowami widziała, jak siostra coraz bardziej żałuje powrotu do tematu. Znała ją, zrozumiała, o co chodzi tak naprawdę, jednak zrobiła to za późno. To nie deklarowane pobudki odejścia, nie jej spowiedź... to szczerość raniła Sagę. Szczerość nie przed nią, nie przed Hayamim, lecz przed światem. Był to pierwszy i ostatni raz, kiedy postronni mogli dowiedzieć się o tym, co tak naprawdę łączyło siostry, poznać prawdę o zakazanej i tragicznej w skutkach miłości. Białowłosa chciałaby, żeby to nie miało znaczenia, jednak obie wiedziały, że tak nie jest. Starsza z sióstr nie wypierała się niczego, jeśli to miał być koniec to nie powinna pozostawiać za sobą żadnych niewyjaśnionych kwestii. Wszystko miało być jasne...
Krótki jęk siostry - tyle wystarczyło, aby przerwała, zamilkła na ten krótki moment, posłuchała cichej prośby. Saga poderwała się, Tensa chciała objąć ją ramieniem, uspokoić, ten ostatni raz poczuć jej bliskość... W oczach jej siostry błysnął sharingan dokładnie tak jak ostatnio, kiedy wspomnienia pojawiły się w jej głowie, wyrwała miecz Hayamiemu... Nie była Tsuyoshim, nie potrafiła narzucić iluzji, uśpić jej, sprowadzić spokój na umęczony umysł. Znała się na genjutsu, ale nie tak dobrze jak ojciec, lata praktyki robiły tu swoje. Zerwała się na równe nogi, chcąc zorientować w sytuacji, jej oczy pozostawały fiołkowe, wiedziała, że nawet nie używając mocy sharingana, będzie w stanie zapanować nad tym, co dzieje się z płomiennowłosą, zawsze jej się udawało, obecnością... rozmową... tym razem było inaczej. Saga zatoczyła się, wyrywając katanę samurajowi. Siostra cofała się w stronę burty, brunet chciał zareagować, jednak Tensa gestem dłoni zabroniła mu podnosić się z miejsca. Sagisa i bez tego była jak kot przyparty do ściany, każdy gwałtowny ruch mógł wywołać zgubną w skutkach reakcję. Może miała odejść, ale nie zamierzała zostawić za sobą topiącej się Sagi... przecież ta mała nawet nie potrafiła pływać! Hayami owszem, ale to mogło nie wystarczyć, ona potrafiła utrzymać się na wodzie, stać na niej, wyciągnięcie siostry byłoby o wiele prostsze, nawet pomimo ciążącej zbroi, do której noszenia nomen omen zdążyła się już przyzwyczaić. Powoli zbliżała się do siostry, przez chwilę przez jej myśl przeszło, aby idąc po łuku zdobyć ten ułamek sekundy by aktywować sharingana, lepiej postrzegać co się dzieje... nie mogła, pamiętała oczy tropiciela, pełne miłości, złości, pewności siebie... Tak, jego oczy też były krwawe...
Saga zmieniła się, w momencie z przestraszonej dziewczyny przerodziła się w zdesperowane zwierzę, nie odróżniała, kto jest kim, szarżowała, licząc tylko, że tym jednym atakiem odgoni od siebie wszelkie demony. Po części miała ona rację, lecz to nie czarnowłosy demon, który bezpośrednio ją skrzywdził, był jej celem, siostra utożsamiała ją z nim, skutek z przyczyną. Tensa musiała się bronić, cięcie na odlew mogło zabić ją nawet pomimo zbroi, przecież i ta miała słabe punkty. Sharingan błysnął w jej oczach, usiana fiołkami polana płonęła żywym ogniem podniecanym przez czarne łzy. Widziała jak siostra zbliża się, mogła dokładnie obserwować jej ruchy, miała gdzieś, że teraz może przypomnieć jej Kazuo, musiała trafić idealnie, gdyby spudłowała mogłaby zrobić siostrze o wiele większą krzywdę. Tak skończy się jedynie na bólu nadgarstka, mniejsze zło... W rzece krzywd jedna kropla była niczym. Celne kopnięcie trafiło w dłoń siostry, katana poszybowała w powietrze, by wbić się w burtę za nimi. Tensa nie wytrzymała, miała już tego dość, chciała rzucić to wszystko w cholerę. Była przy niej, kochała, a teraz musiała odeprzeć jej atak, bo ta brała ją za demona. Była winna, ale nie miała już na to siły. Złapała siostrę za płaszcz, przyciągnęła do siebie tak, że ich nosy niemal się dotykały.
-Nie jestem Kazuo! - wykrzyczała jej prosto w twarz, kiedy w jej oczach pojawiała się kolejna czarna łza. Pierwsza przez śmierć ciała, droga do drugiej czekała na krańcu umysłu... Patrzyła przez chwilę wprost w jej oczy, to był koniec, odepchnęła siostrę tak, że ta upadła na pokład. Poszła po katanę, chwyciła za rękojeść, drugą dłonią łapiąc za warkocz, jej dumę... włosy zapuszczane przez całe życie...
-Tu umiera Tensa, jestem już tylko shinobi. - powiedziała, ciskając odcięty warkocz na pokład. Statek był już wystarczająco blisko brzegu, z resztą nawet gdyby nie był, przepłynęłaby morze wpław. Nic już nie miało znaczenia, jej serce zostawało tutaj, a ona odchodziła. Wyskoczyła przez burtę, miękko lądując na tafli wody i... pobiegła w kierunku brzegu, tam też płynął statek. Biegła, a z fiołkowych oczu płynęły łzy, kiedy uświadomiła sobie, co właśnie zrobiła...
Kc C: 107%-4% = 103%
Nazwa
Konoha Shōfū
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
Brak
Dodatkowe
Podczas wykonywania techniki: +10 Szybkości i +10 Siły.
Opis Użyteczna technika, pozwalająca na zyskanie przewagi w pojedynku z przeciwnikami specjalizującymi się w posługiwaniu się wszelaką bronią. Użytkownik doskakuje do oponenta i wyprowadza silny kopniak w górę, uderzając w nadgarstek dzierżącego oręż. Sprawia to, że broń zostaje wyrzucona w powietrze, gdzie można bez problemu ją przechwycić i użyć jej przeciwko właścicielowi, bądź po prostu odrzucić, zostawiając jej użytkownika bezbronnym.
Nazwa
Kinobori no Waza
Pieczęci
Brak
Zasięg
Na ciało
Koszt
Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.
Próba "ewolucji"
Nazwa
Sharingan: Ni Tomoe
Na poziomie dwóch tomoe możliwości Sharingana rosną dość znacząco w stosunku do poprzednika. Od tej pory użytkownik jest w stanie rozpoznać na pierwszy rzut oka działające genjutsu. Poprawiają się także percepcja użytkownika. Nie jest to jeszcze pełnia możliwości tego Kekkei Genkai, ale rozwój jest widoczny od razu.
Możliwości
  • Widzenie chakry przeciwnika - brak takiej możliwości przez obiekty
  • Dostrzeganie obiektów niewidocznych gołym okiem - np. cienkie żyłki
  • Rozpoznawanie genjutsu
  • Odróżnianie klonów od oryginału - ranga C w dół
  • Bonus atrybutów - wzrost percepcji o 30 punktów
  • Kopiowanie technik - Tylko techniki taijutsu i bukijutsu (w przypadku braku dziedziny męczą o wiele bardziej). Wykonywane dopiero po przeciwniku.
Wymagania
Przebudzenie, w przypadku misji minimum B, dziedzina klanowa D
Koszt
E: 8% | D: 6% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: niezauważalne (1/2 podtrzymanie)
[z/t]
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Hayami Akodo »

Distant are the calls

Czy to już kiedyś się nie zdarzyło? Czy już nie byłeś świadkiem takiego samego szaleństwa, napadu utraty zmysłów, skowytu zranionego mózgu? Tak, to już się zdarzyło - i wtedy zareagowałeś natychmiast, wręcz błyskawicznie, z chęcią, by jej pomóc, by zrobić wszystko, co można. Ale teraz...Te szalejące czarne łzy, te szkarłatne oczy, dziedzictwo wielkich, dar od bogów i przekleństwo zarazem, to szaleństwo w oczach Sagisy, jej krzyki...Wszystko to na pewno go zaskoczyło.
Kiedy zobaczył gest Tensy i zachowanie dziewczyny, zerwał się na równe nogi i chwycił mimowolnie dłonią za pustą już sayę. Jak? Jak ona to zrobiła? Jak do tego w ogóle mogło dojść? Przecież ciągle był ostrożny, w pełni skupiony, a ona go ot tak zaskoczyła, wyrywając mu broń z sayi! Zaklął głośno i niewybrednie, iście po yinzińsku, ale nie ruszył się z miejsca, obserwując z pewnego rodzaju przerażeniem i niepokojem całą tę scenę. Migocące w oczach obu sióstr czarne łzy, symbole gniewu, były jak krzyki, które wyrywały się z ich gardeł - i nie tego bał się Hayami, nie drżał przed ich doujutsu, nie lękał się przecież swoich towarzyszek, ale obawiał się tego, co właśnie się działo, bał się, że ich relacje rozpadną się w kruchy mak jak zmiażdżona w palcach róża z herbaciarni w migotliwych połyskach zimowego słońca, wtedy, tam z Chise...
Tak, czy inaczej, nie mógł nic na to poradzić. Nie mógł zmienić przeszłości nawet najszczerszymi chęciami.
I nie mógł nic z tym zrobić.
Nie z historią Kazuo. Bo z obecną chwilą mógł zrobić wszystko.

-Co robisz, do cholery?!-wrzasnął, kiedy Tensa wyskoczyła za burtę. Chciał do niej podbiec, powstrzymać ją, pohamować zapędy białowłosej, ale nie zdążył - dziewczyna biegła już przez ciche, spokojne fale, głucha na wszelkie wołania. Zacisnął pięści, po czym odwrócił się gwałtownie i podbiegł pospiesznie do Sagisy. Podniósł ją z ziemi pospiesznie, po czym chwycił ją w ramiona i objął z całych sił, na tyle mocno, by czuła jego uścisk, ale nie tak, by skrzywdzić ją albo dziecko. Dzięki szybkim, pełnym wzburzenia spojrzeniom zarejestrował, że jego miecz leżał smętnie na pokładzie. Tym lepiej...Obrzucił dziewczynę niecierpliwym spojrzeniem, sprawdzając pobieżnie, czy nic jej nie jest. Nie wyglądała najgorzej, no, nie licząc tego szaleństwa w oczach. Uścisnął ją jeszcze raz.

-Jesteś bezpieczna, słyszysz? Nic ci nie grozi! Nic, rozumiesz? Jesteś bezpieczna, nie ma tu żadnego cholernego Kazuo. Tensa zresztą też nim nie jest. Nic ci nie grozi, nie ze mną.

Musnął szybko jej policzek ustami, po czym chwycił ją za dłoń i ułożył ich dłonie na brzuszku stalowookiej, chcąc, by mogła wyczuć ewentualne ruchy maleństwa. Pogłaskał ją.

-Już dobrze-dodał ciepłym, pełnym czułości głosem.-Ja tu jestem. I nie zostawię ciebie ani dziecka. Spokojnie.

Kapitan i członkowie załogi patrzyli na nich ze zdziwieniem, ale nie zareagowali - może przeraził ich Sharingan? Może bali się potęgi czerwonych, pełnych okrucieństwa oczu, jakimi obdarzeni byli Uchiha? Tak czy owak, nie podeszli bliżej, zajmowali się dalej swoimi sprawami. Korzystając z tego, Hayami usadowił z powrotem Sagę na ławce i upewniwszy się, że nie zamierza zrobić niczego szalonego, ruszył szybkim krokiem do porzuconego miecza. Podniósł go, po czym wsunął go do sayi niecierpliwie, czemu towarzyszył chrzęst stali. Zacisnął na chwilę wargi, po czym siadł obok dziewczyny i objął ją mocno. Chciał, by poczuła jego ciepło i bezpieczeństwo, które jej ofiarowywał. Skoro już Tensa uciekła, stchórzyła niejako, to jednak pozostawało to, co obiecał, co przywiązywało go do Sagisy przynajmniej do dnia, aż znajdzie się ona w domu swojego ojca. Zamknął na chwilę oczy.
Kiedy minutę później ponownie je otworzył, zauważył, że zmierzchało. Cała ta awantura, podróż i dramatyczne rozmowy zajęły im przecież praktycznie cały dzień.
Czerwone łuny rozlały się już na niebie. Słońce znikało właśnie za horyzontem, a osamotnione, przecinające niebo mewy lądowały na zbliżającym się coraz bardziej brzegu lub leciały w kierunku, z którego nadpływał ich statek. Widząc to, Hayami otulił się szczelniej swoim beżowym płaszczem (jak dobrze, że go ze sobą zabrał!), po czym spojrzał na Sagisę z niepokojem.
-Jak się czujesz? Zaraz wysiadamy-poinformował ją. Wstał, pochylił się i wyciągnął szybko torbę spod ławki, na której siedzieli (tą samą torbę, o której - zdawałoby się - wszyscy zapomnieli w ferworze wydarzeń), a następnie zarzucił ją sobie na ramię. Była raczej średniej wagi, nie za ciężka, ale i nie za lekka. Pamiętając, że w środku było wakizashi, nie miał zamiaru otwierać tej torby przy szkarłatnowłosej. Poprawił sobie yari i miecz przy pasie, upewnił się, czy zabrali wszystko, po czym ponownie usiadł obok dziewczyny.
Przed jego oczami pojawiły się stare, niespodziewane, ale miłe wspomnienia.


-...Jestem Hayami Akodo - kończysz cicho, tak jak sześć lat temu. Prostujesz się dumnie. Unosisz głowę do góry. Po chwili wszakże, przypomniawszy sobie, gdzie jesteś i co właściwie masz do zrozumienia, wracasz do przytomności. Tak przecież trzeba, samuraju.

Statek akurat przybił do brzegu. Zachód jeszcze drżał na niebie, ale z każdą chwilą robiło się coraz ciemniej. Jeśli Sagisa miała nie zmarznąć, Hayami musiał natychmiast znaleźć dla niej nocleg.
Wziął wszystkie rzeczy (oczywiście upewnił się wcześniej, że na sto procent niczego nie zostawił!) i podał ramię Sagisie, po czym ostrożnie wyprowadził ją po trapie na brzeg.

-Jesteś w stanie dojść sama do miasta?-zapytał z troską.

Aaah, I'm not ashamed what I am.
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Sagisa
Gracz nieobecny
Posty: 668
Rejestracja: 30 kwie 2017, o 20:26
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - długie czerwone włosy, stalowoszare oczy
- koszula z długim rękawem, długie ciemne spodnie, wygodne buty
- cienkie pajęczynki blizn po raitonie pod ubraniem
- sygnet na łańcuszku schowany pod koszulą
- płaszcz podróżny z kapturem
Widoczny ekwipunek: - torba na biodrze, po prawej
- kabury na udach
- wakizashi za pasem
- manierka z wodą przy pasie

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Sagisa »

[z/t]x2; Hayami, Saga -> gdzieś tam
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Reika »

0 x
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Reika »

0 x
Awatar użytkownika
Maname
Postać porzucona
Posty: 465
Rejestracja: 12 sty 2019, o 12:42
Wiek postaci: 17
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: - Ma na oko około 1.55 wzrostu
- Duże niebieskie oczy
- Jak się uśmiecha widać ostre zęby
- Granatowe włosy
- Strój w granatowych barwach
Widoczny ekwipunek: Torba, plecak, wyrzutnia shuriken, kabura na nóż.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Kabuki | Kayo
Lokalizacja: Hanamura

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Maname »

0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2046
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Gdzieś na morzu

Post autor: Reika »

0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości