Centrum osady
- Mishima
- Gracz nieobecny
- Posty: 440
- Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
- Wiek postaci: 31
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3723
Re: Centrum osady
Cóż powiedzieć, misja została zakończona sukcesem. O ile można było tak nazwać zaistniałą sytuację. Dziwnie potoczyła się zabawa dziewcząt więc miejmy nadzieję, że bogate małolaty czegoś się jednak na tym naucza. Wyniosą jakiekolwiek wnioski z tego co się wydarzyło. No nic, brunet zamierzał właśnie w tym samym momencie oddalić się, gdy został zatrzymany jeszcze przez misjodawczynie. Spojrzał na nią z góry z lekkim uśmiechem i wziął od niej sakiewke z nagrodą.
- Jesteś słowna, a to się chwali. Wracajcie do domu i postarajcie się być bardziej uważne przy następnej zabawie.
Ostatnie słowa w jej kierunku, mimo iż na dobra sprawę nie musiał tego robić. Poczuł jednak ochotę lekkiego pouczenia i dobrej rady. Przyszedł czas na odejście. Obrócił się żegnając i skierował w stronę bramy wyjściowej i znanego już wodospadu. Cóż.. robiło się ciemniej a zachód tuż tuż. Jak codziennie przez ostatnie tygodnie skierował się tam w spokoju.
z/t
- Jesteś słowna, a to się chwali. Wracajcie do domu i postarajcie się być bardziej uważne przy następnej zabawie.
Ostatnie słowa w jej kierunku, mimo iż na dobra sprawę nie musiał tego robić. Poczuł jednak ochotę lekkiego pouczenia i dobrej rady. Przyszedł czas na odejście. Obrócił się żegnając i skierował w stronę bramy wyjściowej i znanego już wodospadu. Cóż.. robiło się ciemniej a zachód tuż tuż. Jak codziennie przez ostatnie tygodnie skierował się tam w spokoju.
z/t
0 x
Re: Centrum osady
Nastoletni Senju pod wpływem swojego zapału do trenowania zdążył wrócić do domu, aby odziać się w cieplejszy ubiór. Przy okazji wybrał zdecydowanie za dużo jutsu, które spodobały mu się do nauki. Zamiar ich opanowania z pewnością zająłby bity miesiąc. Niestety aż tyle mu nie zostało, bo zamierzał robić coś bardziej pożytecznego. Choćby uczestniczyć w życiu osady. Hayashimura była wspaniałym miejscem, co powtarzał sobie w duchu ilekroć przemierzał centralną, najbardziej żywą część. Poza tym to tutaj znajdowały się główne sklepy i ośrodki przemysłowe. Sama siedziba władcy wznosiła się majestatycznie na dla wręcz leśnego miasta. Gdzie nie spojrzał ludzie pracowali, a gromadki dzieciaków rzucały się kulkami ze śniegu. Zimowy puch leżał w stertach, odgarnięty z ulic i ścieżek, którymi poruszała się cała masa ludności. Wózki i powozy zaprzęgnięte w bydło różnej maści zmierzał w mniej znaną Toshio stronę. Jemu wystarczał sam widok przebywania w rodzimej wiosce. Mógłby tak ciągle, lecz w końcu zabraknie dystansu do przejścia. Mimo wszystko w ten sposób dało się wypatrzeć coś ciekawego do roboty. Na pewno znalazłby się po jakimś czasie ktoś w potrzebie. Liczył na przypadkowe odnalezienie sytuacji, w której raczyłby interweniować.
Tym bardziej jego zaskoczenie było większe, gdy to on został zagadnięty. I to w dość konkretny sposób. W trakcie wyjaśnień poświęcił nieco czasu na przyjrzenie się facetowi. Życie poza szkoleniem shinobi musiało być naprawdę czasochłonne i uciążliwe. Toshio już wiedział, że nie odmówi. Prośba była dla niego jednoznacznie przekazana, więc to dobry sposób na zarobek. Nic się nie zmarnuje, a przynajmniej przejdzie na kogoś innego. W grę wchodziła niewielka mieścina nieopodal osady Senju. W Shinrin wzrastało pełno takich wiosek i trudno było odróżnić jedną od drugiej. Chłopak musiałby dużo spędzić czasu na gonitwie tu i ówdzie, żeby zgłębić ich pozycję. Nie przejmował się znajomością topografii. Dostał krótką wzmiankę, jak tam dotrzeć, więc to już tylko kwestia czasu, jak się tam zjawi. Rzut beretem - powiedzenie określające krótką drogę do przebycia, mawiane przez staruszków.
- Mura no Sato, brzmi ciekawie. Może pan na mnie liczyć. - odparł mężczyźnie. Zagrzany niczym do walki uniósł triumfalnie zaciśniętą dłoń, a następnie zgiął rękę w łokciu. W tym geście zamierzał odbiec w kierunku bramy i udać się w docelowe miejsce misji. Nie miał jeszcze okazji brać udziału przy budowach, ale na pewno wiedział, że jego Mokuton będzie w tym pomocny. Z jego pomocą może w kompleksowy sposób dostarczyć potrzebnych surowców. Materiału im nie zabraknie i zyskają dodatkową parę rąk. Nawet taki Doko szybko zyskuje umiejętności posługiwania się młotkiem i gwoździami. Zapowiadał się dzień pełen pracy, lecz jeszcze bardziej pasjonujący aniżeli miałby go spędzić samotnie.
zt. > do wioski Mura no Sato.
Tym bardziej jego zaskoczenie było większe, gdy to on został zagadnięty. I to w dość konkretny sposób. W trakcie wyjaśnień poświęcił nieco czasu na przyjrzenie się facetowi. Życie poza szkoleniem shinobi musiało być naprawdę czasochłonne i uciążliwe. Toshio już wiedział, że nie odmówi. Prośba była dla niego jednoznacznie przekazana, więc to dobry sposób na zarobek. Nic się nie zmarnuje, a przynajmniej przejdzie na kogoś innego. W grę wchodziła niewielka mieścina nieopodal osady Senju. W Shinrin wzrastało pełno takich wiosek i trudno było odróżnić jedną od drugiej. Chłopak musiałby dużo spędzić czasu na gonitwie tu i ówdzie, żeby zgłębić ich pozycję. Nie przejmował się znajomością topografii. Dostał krótką wzmiankę, jak tam dotrzeć, więc to już tylko kwestia czasu, jak się tam zjawi. Rzut beretem - powiedzenie określające krótką drogę do przebycia, mawiane przez staruszków.
- Mura no Sato, brzmi ciekawie. Może pan na mnie liczyć. - odparł mężczyźnie. Zagrzany niczym do walki uniósł triumfalnie zaciśniętą dłoń, a następnie zgiął rękę w łokciu. W tym geście zamierzał odbiec w kierunku bramy i udać się w docelowe miejsce misji. Nie miał jeszcze okazji brać udziału przy budowach, ale na pewno wiedział, że jego Mokuton będzie w tym pomocny. Z jego pomocą może w kompleksowy sposób dostarczyć potrzebnych surowców. Materiału im nie zabraknie i zyskają dodatkową parę rąk. Nawet taki Doko szybko zyskuje umiejętności posługiwania się młotkiem i gwoździami. Zapowiadał się dzień pełen pracy, lecz jeszcze bardziej pasjonujący aniżeli miałby go spędzić samotnie.
zt. > do wioski Mura no Sato.
0 x
Re: Centrum osady
Korzystając z tego, że rodzina uznała ją za wreszcie dostatecznie dojrzałą, by móc samodzielnie ruszyć w drogę i (zakładając, że nie będzie szukać problemów na siłę) nie umrzeć za pierwszym lepszym zakrętem, Akiko wybrała się w pierwszą samodzielną dłuższą podróż. Jej rodzice przebywali akurat w Kaigan, o czym poinformowali ją listownie - ze względu na to, że nie byli już najmłodsi oraz przez komfort dostępu do morza i bliskości kraju kupieckiego rozważali oni zapuszczenie tu korzeni. Kunoichi spędziła z nimi tydzień, w miarę możliwości pomagając im w znalezieniu odpowiedniego lokalu.
Teraz już była w trakcie drogi powrotnej - odzwyczajona od towarzystwa swoich rodziców szybko poczuła potrzebę, by zmienić wreszcie krajobraz i wrócić do rodzinnej prowincji. Słodka atmosferka rodzinnego zjazdu szybko ustąpiło typowemu rodzicielskiemu gderaniu, od którego Akiko zdążyła zupełnie odwyknąć. Dlatego też, gdy tylko przekroczyła granicę i znów poczuła, że jest wolna jak ptak, odetchnęła z ulgą i zdecydowała w pełni cieszyć się nieskrępowaną swobodą. O Shinrin, mimo tego, że mieszkała tam nawet przez chwilę cielęciem będąc, pamiętała właściwie tylko tyle, że wszędzie były lasy - tam, nie w miastach, spędzała bowiem najwięcej czasu. Teraz, po nocy spędzonej w dość przyzwoitej jak na niską cenę gospodzie i dniu spędzonym na rekreacyjnym zwiedzaniu bardziej znanych punktów, został jej wieczór przed dalszym ruszeniem w drogę na ostatnie turystyczne aktywności.
Przechadzając się po jednej z głównych uliczek Shinrin, kątem oka zmierzyła strażników, którzy czujnie obserwowali ruchliwy tłum. Od razu odczuła to idiotyczne wrażenie, że robi coś niewłaściwego - potem przypomniała sobie, że przyszła tu właściwie tylko pooglądać widoczki i nabyć jakieś typowe dla regionu pamiątki - wzruszyła więc ramionami do siebie, rozglądając się ze szczerym zainteresowaniem po okolicznych budynkach. Z zamyślenia wywołanego kontemplacją jakże orientalnej dla niej architektury Shinrin wyrwały ją krzyki jednego z właścicieli straganów, który donośnym głosem zachęcał przybyszy do zakupu wyrobów z drewna, z których, czego Aki dowiedziała się od ojca, słynęła prowincja. Posłusznie podążyła w stronę kramiku rozwrzeszczanego handlarza, by, niezbyt elegancko wciskając się w grupę rodziny turystów o jednakowym odcieniu blond czupryn, pochylić się nad drewnianymi zabaweczkami, świecznikami, figurkami i wszelkiego rodzaju pierdółkami, czujnie analizując, które z nich w ogóle będą na jej kieszeń.
- Tylko patrzę. Dziękuję, tylko na razie oglądam. Nie, dziękuję, ja na razie tylko patrzę... - monotonnym tonem powtarzała na każdą bardziej natarczywą zachętę do zakupu ze strony sprzedawcy, wytrawnym okiem dziecka kupców szukając najlepszej okazji w stosunku do ceny. Ciekawe, czy jeśli spróbuje się targować, to dostanie rabat na piękne oczy? Prawdopodobnie nie, ale do odważnych świat należy.
Teraz już była w trakcie drogi powrotnej - odzwyczajona od towarzystwa swoich rodziców szybko poczuła potrzebę, by zmienić wreszcie krajobraz i wrócić do rodzinnej prowincji. Słodka atmosferka rodzinnego zjazdu szybko ustąpiło typowemu rodzicielskiemu gderaniu, od którego Akiko zdążyła zupełnie odwyknąć. Dlatego też, gdy tylko przekroczyła granicę i znów poczuła, że jest wolna jak ptak, odetchnęła z ulgą i zdecydowała w pełni cieszyć się nieskrępowaną swobodą. O Shinrin, mimo tego, że mieszkała tam nawet przez chwilę cielęciem będąc, pamiętała właściwie tylko tyle, że wszędzie były lasy - tam, nie w miastach, spędzała bowiem najwięcej czasu. Teraz, po nocy spędzonej w dość przyzwoitej jak na niską cenę gospodzie i dniu spędzonym na rekreacyjnym zwiedzaniu bardziej znanych punktów, został jej wieczór przed dalszym ruszeniem w drogę na ostatnie turystyczne aktywności.
Przechadzając się po jednej z głównych uliczek Shinrin, kątem oka zmierzyła strażników, którzy czujnie obserwowali ruchliwy tłum. Od razu odczuła to idiotyczne wrażenie, że robi coś niewłaściwego - potem przypomniała sobie, że przyszła tu właściwie tylko pooglądać widoczki i nabyć jakieś typowe dla regionu pamiątki - wzruszyła więc ramionami do siebie, rozglądając się ze szczerym zainteresowaniem po okolicznych budynkach. Z zamyślenia wywołanego kontemplacją jakże orientalnej dla niej architektury Shinrin wyrwały ją krzyki jednego z właścicieli straganów, który donośnym głosem zachęcał przybyszy do zakupu wyrobów z drewna, z których, czego Aki dowiedziała się od ojca, słynęła prowincja. Posłusznie podążyła w stronę kramiku rozwrzeszczanego handlarza, by, niezbyt elegancko wciskając się w grupę rodziny turystów o jednakowym odcieniu blond czupryn, pochylić się nad drewnianymi zabaweczkami, świecznikami, figurkami i wszelkiego rodzaju pierdółkami, czujnie analizując, które z nich w ogóle będą na jej kieszeń.
- Tylko patrzę. Dziękuję, tylko na razie oglądam. Nie, dziękuję, ja na razie tylko patrzę... - monotonnym tonem powtarzała na każdą bardziej natarczywą zachętę do zakupu ze strony sprzedawcy, wytrawnym okiem dziecka kupców szukając najlepszej okazji w stosunku do ceny. Ciekawe, czy jeśli spróbuje się targować, to dostanie rabat na piękne oczy? Prawdopodobnie nie, ale do odważnych świat należy.
0 x
Re: Centrum osady
Dzisiaj Miyū miała przyjąć rolę idealnej córki.
Niezwykle rzadko zdarzała się sytuacja, że rodzice dziewczyny w ogóle czegokolwiek od niej wymagali — całkowicie przyzwyczajeni i powoli coraz bardziej akceptujący to, że zazwyczaj przebywa w bardzo losowych miejscach lub najzwyczajniej w świecie zaczyna się wymigiwać najidiotyczniejszymi wymówkami pod słońcem, nawet nie próbowali kolejny raz przymuszać jej do wykonywania podstawowych, domowych obowiązków. Tym razem jednak sytuacja była zgoła inna, a mianowicie — matka chciała ugotować obiad. Własnymi rękoma. W domu. Świeży, gorący, pachnący obiad.
Po dość czasochłonnym rozważeniu wszystkich możliwych plusów i minusów wynikających z pomocy swojej rodzicielce w przyrządzeniu posiłku, do którego, chociaż bardzo nie chciała się do tego przyznać, miała słabość, a sama nazwa ulubionego dania odbijała się donośnym echem w jej głowie, ostatecznie skutkując gwałtownym pobudzeniem soków żołądkowych, przełykaniem śliny i na sam koniec — wyjątkowo niemiłym dla uszu burczeniem w brzuchu, uznała, że tym razem łaskawie może się poświęcić. Zwykle nie było dane jej spożywać domowych obiadów, przez co była zmuszona stołować się albo u znajomych, albo w przypadkowych, możliwie jak najtańszych knajpach. Mamusia lub tatuś, niestety, ze względu na swój zawód nie mieli czasu dla biednej Miyū tyle, ile by chciała, a raczej — przynajmniej tyle, by byli w stanie w końcu jej coś ugotować, gdyż sama zainteresowana raczej nie parała się podnoszeniem umiejętności konkretnie w tej dziedzinie.
W ten właśnie sposób dumna dziedziczka jakże szlachetnego klanu znalazła się na ciasnych, gwarnych uliczkach Shinrin, zaborczo ściskając w dłoni listę zakupów. Już w tym momencie wiedziała, że istnieją spore szanse, iż coś może po prostu trafić szlag — ogrom przedstawionych przez handlowców towarów mienił się nieprzyjemnie w zaspanych ślepiach, a barki rozwrzeszczanych turystów co chwila ocierały się nachalnie o lekko zgarbiony, by uniknąć trafienia losowym przedmiotem w głowę, grzbiet. Wypuściła powietrze z cieniem zirytowania, dzielnie prąc do przodu.
- Zapraszam do mnie! Drewniane zabaweczki, świeczniki, figurki i wszelkiego rodzaju pierdółki! Pamiątki z logiem klanu Senju! Dla matki, dla córki! Tanio, wybornie! Znakomita jakość! Idealna cena! - wzdrygnęła się delikatnie na samo brzmienie głosu jednego z wyjątkowo napastliwych kupców, mimo wszystko starając się nie reagować w żaden bardziej widoczny sposób. Oni tylko na to czekają.
Wyciągnęła w końcu zmięty kawałek papieru przed siebie, mrużąc lekko oczy z zamiarem odczytania hieroglifów nakreślonych przez matkę. Unosząc brew ku górze i z wyraźnym zdezorientowaniem zaczynając rozglądać się za czymś, co mogłoby przypominać stragan z warzywami, ponownie skierowała wzrok na kartkę, mrucząc pod nosem nazwy wymienionych w liście produktów.
- Pomidory, pietruszka... - zmuszona odwrócić się w stronę straganu z wyżej wspomnianymi drewnianymi figurkami, pomachała łbem przecząco. - Nie. Nie, dziękuję. Naprawdę.
Handlarz bibelotów najwyraźniej jednak nie miał zamiaru odpuścić tak łatwo; identyfikując płeć naszej bohaterki, wymierzył najmocniejszą broń, jaką może dzierżyć podstarzały, zdesperowany mężczyzna na widok osobnika płci żeńskiej - "Kochanieńka". "Najdroższa". "Żabko".
- ...Koperek, ryż. Nie jestem zainteresowana. - uniosła kąciki ust w wyjątkowo szpetnym grymasie, by, wciskając kartkę razem z obiema dłońmi do kieszeni, spróbować przemknąć dyskretnie między ludźmi w nieco inne miejsce. Rozochocony kupiec zdążył jednak przytrzymać ją niezbyt mocno za ramię, drugą ręką wskazując przedmioty, które tak usilnie próbował sprzedać, na co sama Miyū zareagowała błyskawicznym wyrwaniem ręki. - Panie, co pan-...!
Zdążyła jeszcze parsknąć z oburzeniem, przeklinając w myślach wszelką turystykę. Co prawda mogłaby w tym momencie wrócić pośpiesznie do domu, uniknąć tych dzikich tłumów i wrócić w godzinach, kiedy to wszystko już chociaż trochę się uspokoi, ale właśnie ujrzała przed sobą tak poszukiwane przez nią stoisko. Próbując opanować narastające rozdrażnienie, odgarnęła jedną ręką włosy do tyłu i postawiła kilka kroków przed siebie z zamiarem dotarcia do straganu. Niestety, nieco zamroczona sytuacją sprzed chwili, nie zauważyła, odczytanego w tym momencie przez świadomość dziewczyny jako olbrzymiego, ronda kapelusza, który zaczepił o jej uroczą twarzyczkę, niedługo potem opadając ciężko na ziemię. Z ust Miyū wydobył się ochrypnięty warkot. Odsunęła od siebie delikatnie swoją ofiarę, podnosząc wzrok na jej facjatę.
- Ej, może uważaj jak łazi-... - urwała wpół słowa, zauważając wreszcie, że przed jej oczami znalazła się osobniczka o budowie ciała NIECO bardziej rozbudowanej niż jej własna. Początkowo dość agresywny wyraz twarzy złagodniał nieznacznie, nabierając trochę — uwaga — pokory(!). Nie będzie przecież teraz bawić się z jutsu, a nie jest na tyle głupia, by ryzykować wejściem w interakcję z kimś takim. Nie tracąc mimo wszystko resztek animuszu, zahaczyła ją lekko barkiem o ramię, by zaznaczyć swoją niewątpliwą dominację.
...I przyspieszyła. Może nie zauważy.
Niezwykle rzadko zdarzała się sytuacja, że rodzice dziewczyny w ogóle czegokolwiek od niej wymagali — całkowicie przyzwyczajeni i powoli coraz bardziej akceptujący to, że zazwyczaj przebywa w bardzo losowych miejscach lub najzwyczajniej w świecie zaczyna się wymigiwać najidiotyczniejszymi wymówkami pod słońcem, nawet nie próbowali kolejny raz przymuszać jej do wykonywania podstawowych, domowych obowiązków. Tym razem jednak sytuacja była zgoła inna, a mianowicie — matka chciała ugotować obiad. Własnymi rękoma. W domu. Świeży, gorący, pachnący obiad.
Po dość czasochłonnym rozważeniu wszystkich możliwych plusów i minusów wynikających z pomocy swojej rodzicielce w przyrządzeniu posiłku, do którego, chociaż bardzo nie chciała się do tego przyznać, miała słabość, a sama nazwa ulubionego dania odbijała się donośnym echem w jej głowie, ostatecznie skutkując gwałtownym pobudzeniem soków żołądkowych, przełykaniem śliny i na sam koniec — wyjątkowo niemiłym dla uszu burczeniem w brzuchu, uznała, że tym razem łaskawie może się poświęcić. Zwykle nie było dane jej spożywać domowych obiadów, przez co była zmuszona stołować się albo u znajomych, albo w przypadkowych, możliwie jak najtańszych knajpach. Mamusia lub tatuś, niestety, ze względu na swój zawód nie mieli czasu dla biednej Miyū tyle, ile by chciała, a raczej — przynajmniej tyle, by byli w stanie w końcu jej coś ugotować, gdyż sama zainteresowana raczej nie parała się podnoszeniem umiejętności konkretnie w tej dziedzinie.
W ten właśnie sposób dumna dziedziczka jakże szlachetnego klanu znalazła się na ciasnych, gwarnych uliczkach Shinrin, zaborczo ściskając w dłoni listę zakupów. Już w tym momencie wiedziała, że istnieją spore szanse, iż coś może po prostu trafić szlag — ogrom przedstawionych przez handlowców towarów mienił się nieprzyjemnie w zaspanych ślepiach, a barki rozwrzeszczanych turystów co chwila ocierały się nachalnie o lekko zgarbiony, by uniknąć trafienia losowym przedmiotem w głowę, grzbiet. Wypuściła powietrze z cieniem zirytowania, dzielnie prąc do przodu.
- Zapraszam do mnie! Drewniane zabaweczki, świeczniki, figurki i wszelkiego rodzaju pierdółki! Pamiątki z logiem klanu Senju! Dla matki, dla córki! Tanio, wybornie! Znakomita jakość! Idealna cena! - wzdrygnęła się delikatnie na samo brzmienie głosu jednego z wyjątkowo napastliwych kupców, mimo wszystko starając się nie reagować w żaden bardziej widoczny sposób. Oni tylko na to czekają.
Wyciągnęła w końcu zmięty kawałek papieru przed siebie, mrużąc lekko oczy z zamiarem odczytania hieroglifów nakreślonych przez matkę. Unosząc brew ku górze i z wyraźnym zdezorientowaniem zaczynając rozglądać się za czymś, co mogłoby przypominać stragan z warzywami, ponownie skierowała wzrok na kartkę, mrucząc pod nosem nazwy wymienionych w liście produktów.
- Pomidory, pietruszka... - zmuszona odwrócić się w stronę straganu z wyżej wspomnianymi drewnianymi figurkami, pomachała łbem przecząco. - Nie. Nie, dziękuję. Naprawdę.
Handlarz bibelotów najwyraźniej jednak nie miał zamiaru odpuścić tak łatwo; identyfikując płeć naszej bohaterki, wymierzył najmocniejszą broń, jaką może dzierżyć podstarzały, zdesperowany mężczyzna na widok osobnika płci żeńskiej - "Kochanieńka". "Najdroższa". "Żabko".
- ...Koperek, ryż. Nie jestem zainteresowana. - uniosła kąciki ust w wyjątkowo szpetnym grymasie, by, wciskając kartkę razem z obiema dłońmi do kieszeni, spróbować przemknąć dyskretnie między ludźmi w nieco inne miejsce. Rozochocony kupiec zdążył jednak przytrzymać ją niezbyt mocno za ramię, drugą ręką wskazując przedmioty, które tak usilnie próbował sprzedać, na co sama Miyū zareagowała błyskawicznym wyrwaniem ręki. - Panie, co pan-...!
Zdążyła jeszcze parsknąć z oburzeniem, przeklinając w myślach wszelką turystykę. Co prawda mogłaby w tym momencie wrócić pośpiesznie do domu, uniknąć tych dzikich tłumów i wrócić w godzinach, kiedy to wszystko już chociaż trochę się uspokoi, ale właśnie ujrzała przed sobą tak poszukiwane przez nią stoisko. Próbując opanować narastające rozdrażnienie, odgarnęła jedną ręką włosy do tyłu i postawiła kilka kroków przed siebie z zamiarem dotarcia do straganu. Niestety, nieco zamroczona sytuacją sprzed chwili, nie zauważyła, odczytanego w tym momencie przez świadomość dziewczyny jako olbrzymiego, ronda kapelusza, który zaczepił o jej uroczą twarzyczkę, niedługo potem opadając ciężko na ziemię. Z ust Miyū wydobył się ochrypnięty warkot. Odsunęła od siebie delikatnie swoją ofiarę, podnosząc wzrok na jej facjatę.
- Ej, może uważaj jak łazi-... - urwała wpół słowa, zauważając wreszcie, że przed jej oczami znalazła się osobniczka o budowie ciała NIECO bardziej rozbudowanej niż jej własna. Początkowo dość agresywny wyraz twarzy złagodniał nieznacznie, nabierając trochę — uwaga — pokory(!). Nie będzie przecież teraz bawić się z jutsu, a nie jest na tyle głupia, by ryzykować wejściem w interakcję z kimś takim. Nie tracąc mimo wszystko resztek animuszu, zahaczyła ją lekko barkiem o ramię, by zaznaczyć swoją niewątpliwą dominację.
...I przyspieszyła. Może nie zauważy.
0 x
Re: Centrum osady
Akiko ważyła w dłoniach dwie figurki dość obrzydliwego stylu i gustu, z wyraźną koncentracją wyrysowaną na twarzy porównując kunszt wykonania i potencjalne skazy, za które mogłaby chociaż spróbować domagać się spuszczenia ceny. Duma nie pozwalała jej się złapać na żadną z turystycznych pułapek - zamierzała dobić targu jak profesjonalistka. Nie tak ją rodzice wychowali, by dała sobie wcisnąć byle bzdet! W końcu, dopatrując się wreszcie jakiejś wybitnie drobnej szczerby w podstawce figurki, odłożyła tą w lepszym stanie pomiędzy pozostały straganowy dobytek, dość mało zgrabnie obracając się frontem w kierunku handlarza z donośnym szurnięciem buciorów o podłoże.
- Psze pana, bo ja mam taką sprawę! - z ust dziewczyny wydobył się słowiczy ton, do bólu grzeczny i równocześnie nienaturalny, a na jej twarzy pojawił się najbardziej obrzydliwy uśmiech świata, który niezbyt dobrze imitował szczery grymas. Akiko wyczuła, że nie wygląda to dostatecznie sympatycznie, w odpowiedzi uniosła kąciki ust jeszcze wyżej, obnażając w całkiem niezłym stanie zęby. W pełnej gotowości do prób wykiwania tego poczciwego mężczyzny, który prawdopodobnie chciał tylko uczciwie zarobić na byt swój i swojej rodziny, wyciągnęła w jego stronę łapsko zaciśnięte na swojej upatrzonej zdobyczy i już otworzyła usta, by spróbować zmamić go starannie przygotowaną mową perswazyjną, gdy coś - a raczej ktoś - siłą uderzenia zerwało jej z głowy jej nakrycie głowy.
Tu można pozwolić sobie na krótkie wyjaśnienie - Aki, osoba o osobowości dość przyziemnej i przywiązanej do dóbr materialnych, zawsze niezbyt dobrze znosiła ludzki brak poszanowania dla jej własności. Tym bardziej, gdy ta własność powstała rękami jej drogiej matki. I tym bardziej, gdy ta własność leżała właśnie na wydeptanym klepisku przy stojaku, jakby czekając na to, aż ktoś z całym impetem w nią wdepnie i pozbawi kapelusz eleganckiego kształtu stożka. Przez chwilę wpatrywała się w ten jakże nieprzyjemny dla niej widok, usiłując poukładać sobie zbierane naprędce przez jej mózg informacje zewnętrzne i początkowo nawet nie zauważając winowajcy. Zanim zdążyła w ogóle zrozumieć, co przed chwilą się wydarzyło, jej klatkę piersiową zalała pierwsza fala gorąca, na razie jeszcze nieszczególnie intensywna - emocje Katsuragi przez chwilę bawiły się z mózgiem w wyścigi. Trącanie z barku albinoski sprawiło jednak, że zdołała odzyskać trzeźwość umysłu i przypomnieć sobie, że - nieważne jak drogocenny dla niej jest jej kapelutek - może nie jest to sytuacja warta robienia wielkiej sceny i ściągania na siebie niepotrzebnej uwagi, szczególnie ze strony strażników, których parę razy mijała w trakcie pokonywania kolejnych uliczek. Jednak to, że obędzie się bez dramatyzowania i wybuchów agresji nie znaczyło, że wchodziło w grę puszczenie takiej zniewagi płazem.
- ...Słuchaj, laleczko, chyba coś ci się pomyliło... - wycedziła przez zaciśnięte zęby, wkładając w dłoń kupca z powrotem jego klamot, tymczasowo tracąc ochotę na jakiekolwiek dalsze frymarczenie. Ten zaoponował donośnie, jednak Aki była już zbyt skupiona na albinosce, która aktualnie pośpiesznie starała się najwyraźniej opuścić pole widzenia młodej kunoichi. Dlatego też zakleszczyła żelazny uścisk łapska na jasnym materiale okrywającym ramię dziewczyny, uniemożliwiając jej dalszą ucieczkę, by dość sprawnie obrócić ją w swoją stronę prawdopodobnie wbrew jakże silnej woli panienki Senju.
Dość beznamiętne spojrzenie zawiesiła na jej twarzy, by dość leniwie zjechać spojrzeniem na smutno walający się po ziemi kapelusz, znów twarz Miyū, znów kapelusz i z powrotem na jej czerwone ślepia. Z bólem musiała zauważyć, że szkodnik miał całkiem urodziwą buzię, natychmiast zmarszczyła więc brwi i jeszcze bardziej wymownie dawać sygnały swojego niezadowolenia.
- Psze pana, bo ja mam taką sprawę! - z ust dziewczyny wydobył się słowiczy ton, do bólu grzeczny i równocześnie nienaturalny, a na jej twarzy pojawił się najbardziej obrzydliwy uśmiech świata, który niezbyt dobrze imitował szczery grymas. Akiko wyczuła, że nie wygląda to dostatecznie sympatycznie, w odpowiedzi uniosła kąciki ust jeszcze wyżej, obnażając w całkiem niezłym stanie zęby. W pełnej gotowości do prób wykiwania tego poczciwego mężczyzny, który prawdopodobnie chciał tylko uczciwie zarobić na byt swój i swojej rodziny, wyciągnęła w jego stronę łapsko zaciśnięte na swojej upatrzonej zdobyczy i już otworzyła usta, by spróbować zmamić go starannie przygotowaną mową perswazyjną, gdy coś - a raczej ktoś - siłą uderzenia zerwało jej z głowy jej nakrycie głowy.
Tu można pozwolić sobie na krótkie wyjaśnienie - Aki, osoba o osobowości dość przyziemnej i przywiązanej do dóbr materialnych, zawsze niezbyt dobrze znosiła ludzki brak poszanowania dla jej własności. Tym bardziej, gdy ta własność powstała rękami jej drogiej matki. I tym bardziej, gdy ta własność leżała właśnie na wydeptanym klepisku przy stojaku, jakby czekając na to, aż ktoś z całym impetem w nią wdepnie i pozbawi kapelusz eleganckiego kształtu stożka. Przez chwilę wpatrywała się w ten jakże nieprzyjemny dla niej widok, usiłując poukładać sobie zbierane naprędce przez jej mózg informacje zewnętrzne i początkowo nawet nie zauważając winowajcy. Zanim zdążyła w ogóle zrozumieć, co przed chwilą się wydarzyło, jej klatkę piersiową zalała pierwsza fala gorąca, na razie jeszcze nieszczególnie intensywna - emocje Katsuragi przez chwilę bawiły się z mózgiem w wyścigi. Trącanie z barku albinoski sprawiło jednak, że zdołała odzyskać trzeźwość umysłu i przypomnieć sobie, że - nieważne jak drogocenny dla niej jest jej kapelutek - może nie jest to sytuacja warta robienia wielkiej sceny i ściągania na siebie niepotrzebnej uwagi, szczególnie ze strony strażników, których parę razy mijała w trakcie pokonywania kolejnych uliczek. Jednak to, że obędzie się bez dramatyzowania i wybuchów agresji nie znaczyło, że wchodziło w grę puszczenie takiej zniewagi płazem.
- ...Słuchaj, laleczko, chyba coś ci się pomyliło... - wycedziła przez zaciśnięte zęby, wkładając w dłoń kupca z powrotem jego klamot, tymczasowo tracąc ochotę na jakiekolwiek dalsze frymarczenie. Ten zaoponował donośnie, jednak Aki była już zbyt skupiona na albinosce, która aktualnie pośpiesznie starała się najwyraźniej opuścić pole widzenia młodej kunoichi. Dlatego też zakleszczyła żelazny uścisk łapska na jasnym materiale okrywającym ramię dziewczyny, uniemożliwiając jej dalszą ucieczkę, by dość sprawnie obrócić ją w swoją stronę prawdopodobnie wbrew jakże silnej woli panienki Senju.
Dość beznamiętne spojrzenie zawiesiła na jej twarzy, by dość leniwie zjechać spojrzeniem na smutno walający się po ziemi kapelusz, znów twarz Miyū, znów kapelusz i z powrotem na jej czerwone ślepia. Z bólem musiała zauważyć, że szkodnik miał całkiem urodziwą buzię, natychmiast zmarszczyła więc brwi i jeszcze bardziej wymownie dawać sygnały swojego niezadowolenia.
0 x
Re: Centrum osady
Zwarta i gotowa, by wreszcie kontynuować swoje sprawunki, zdążyła już całkowicie zapomnieć o wesołej egzystencji spotkanej przed chwilą dziewczyny. Zignorowała również fakt, że nieznajoma może, na przykład, posiadać jakikolwiek refleks lub nadal żywić do niej bardziej negatywne uczucia - w końcu przeszła już dwa metry, nie? Nic złego się nie może stać, nie? Przecież nic takiego nie zrobiła, nie? Nie.
Ze stanu tej dość przyjemnej nieświadomości połączonej z desperacką próbą negacji istniejącej wokół niej rzeczywistości wyrwała ją stanowcza ręka zaciśnięta bezwzględnie na jej, dotychczas niezmąconych żadną skazą czy zagnieceniem, łachach, co niemal natychmiast sprawiło, że mimowolnie poleciała do tyłu, wydając z siebie krótki, nieprzyjemnie skrzeczący odgłos zaskoczenia.
- ...Ł-Łapy przy sobie...? - niezbyt dumna z tego upokarzającego zająknięcia, odkaszlnęła krótko, by uniknąć tego przy następnej wypowiedzi. Jeszcze kilka dość długich chwil zajęło jej przyswojenie, że przypadkowy, nic nie znaczący ktoś w ogóle śmiał wykonać tak karygodny czyn; w reakcji na uświadomienie sobie tego, co się właśnie stało, parsknęła donośnie, w odwecie zaciskając ciasno dłoń na jej nadgarstku. - Co niby mi się pomyliło? To, że łazisz jak pokraka? - wymamrotała pod nosem niewyraźnie, mimo wszystko nadal świadoma swojej - chociaż trudno było jej to przyznać przed samą sobą - przegranej pozycji w razie, gdyby nowo poznana koleżanka wymarzyła sobie walkę na pięści. A, niestety, na taką właśnie wyglądała.
Z drugiej strony, patrząc nieco bardziej obiektywnie, a nie przez pryzmat samej postury domniemanej przeciwniczki jak to właśnie czyniła Miyū, w swoim aktualnym stroju prezentowała się na tyle nieporadnie, że może byłaby w stanie jakoś ją przechytrzyć. Z coraz intensywniej bijącym sercem i stopniowo narastającą wolą walki, Senju zaczęła naprędce analizować swoje położenie oraz symulowała w swojej, panicznie przetwarzającej milion kłębiących się myśli, głowie każdą możliwą drogę ucieczki.
- Ugh. Dobra, spokojnie. Spokojnie. - zauważając, że brwi razem z nosem, a zaraz i z całą resztą twarzy nieznajomej marszczą się w coraz większej furii, zdecydowała się na podjęcie próby dyplomatycznego rozwiązania tej sprawy - teoretycznie zawsze warto spróbować. Nie miała ani siły, ani ochoty na wykonywanie jakichkolwiek bardziej wymagających ruchów ciała niż powolne spacerkowanie, więc po prostu zda się na swoje niewątpliwie złote usta oraz zdolności oratorskie.
Zgarniając niezdarnie butem leżący i, niestety, nieco już przykurzony kapelusz, pochyliła się w jego kierunku z gracją godną obłożnie chorej staruszki, po czym, marudząc jeszcze przy okazji na te, utrudniające podniesienie kapelusza, zaciśnięcie ręki Aki, chwyciła jej nakrycie głowy w wolną dłoń. Cały czas patrząc w milczeniu na nią spod byka, niezbyt delikatnie wcisnęła kapelutek na jej łeb. Przyklepała jeszcze kilkakrotnie, wyginając kąciki ust w uśmiechu wręcz proszącym się o parę razów prosto w facjatę.
- Widzisz? Nic mu nie jest. Uspokój się, nie mam na to czasu. - przeświadczona o tym, że doskonale rozwiązała sytuację, wzruszyła nieznacznie ramionami, odginając po kolei każdy z palców zaciśniętych na jej ramieniu. Łudziła się, że im bardziej ślamazarnie będzie to robić, tym bardziej dziewczyna tego nie zauważy.
Dostrzegając w końcu zmianę jej wyrazu twarzy na taki, który właściwie nie dawał Miyū żadnych informacji o jej aktualnym stanie psychicznym, rozejrzała się wokół siebie w oczekiwaniu na jakikolwiek ruch, ale, gdy nic takiego nie nastąpiło i koniec końców jedynie mierzyły się wzrokiem złowrogo w całkowitej ciszy, ostatecznie wykonała teatralny gest odgarniania rękawa nieco wyżej, by spojrzeć krótko na nieistniejący zegarek na ręce i ponownie zerknąć na twarz kunoichi.
- Sama rozumiesz, CZAS MNIE GONI. (◕‿◕✿) - kładąc szczególny nacisk na każde wymówione słowo, uniosła brwi ku górze wymownie, podejmując kolejną, już bardziej agresywną próbę wyswobodzenia, gdy zauważyła kątem oka, że mężczyzna obrządzający stragan z warzywami powoli zaczyna zwijać swój interes.
Nigdy sobie nie wybaczy, jeśli przez nią nie zje dzisiaj maminego obiadku.
Ze stanu tej dość przyjemnej nieświadomości połączonej z desperacką próbą negacji istniejącej wokół niej rzeczywistości wyrwała ją stanowcza ręka zaciśnięta bezwzględnie na jej, dotychczas niezmąconych żadną skazą czy zagnieceniem, łachach, co niemal natychmiast sprawiło, że mimowolnie poleciała do tyłu, wydając z siebie krótki, nieprzyjemnie skrzeczący odgłos zaskoczenia.
- ...Ł-Łapy przy sobie...? - niezbyt dumna z tego upokarzającego zająknięcia, odkaszlnęła krótko, by uniknąć tego przy następnej wypowiedzi. Jeszcze kilka dość długich chwil zajęło jej przyswojenie, że przypadkowy, nic nie znaczący ktoś w ogóle śmiał wykonać tak karygodny czyn; w reakcji na uświadomienie sobie tego, co się właśnie stało, parsknęła donośnie, w odwecie zaciskając ciasno dłoń na jej nadgarstku. - Co niby mi się pomyliło? To, że łazisz jak pokraka? - wymamrotała pod nosem niewyraźnie, mimo wszystko nadal świadoma swojej - chociaż trudno było jej to przyznać przed samą sobą - przegranej pozycji w razie, gdyby nowo poznana koleżanka wymarzyła sobie walkę na pięści. A, niestety, na taką właśnie wyglądała.
Z drugiej strony, patrząc nieco bardziej obiektywnie, a nie przez pryzmat samej postury domniemanej przeciwniczki jak to właśnie czyniła Miyū, w swoim aktualnym stroju prezentowała się na tyle nieporadnie, że może byłaby w stanie jakoś ją przechytrzyć. Z coraz intensywniej bijącym sercem i stopniowo narastającą wolą walki, Senju zaczęła naprędce analizować swoje położenie oraz symulowała w swojej, panicznie przetwarzającej milion kłębiących się myśli, głowie każdą możliwą drogę ucieczki.
- Ugh. Dobra, spokojnie. Spokojnie. - zauważając, że brwi razem z nosem, a zaraz i z całą resztą twarzy nieznajomej marszczą się w coraz większej furii, zdecydowała się na podjęcie próby dyplomatycznego rozwiązania tej sprawy - teoretycznie zawsze warto spróbować. Nie miała ani siły, ani ochoty na wykonywanie jakichkolwiek bardziej wymagających ruchów ciała niż powolne spacerkowanie, więc po prostu zda się na swoje niewątpliwie złote usta oraz zdolności oratorskie.
Zgarniając niezdarnie butem leżący i, niestety, nieco już przykurzony kapelusz, pochyliła się w jego kierunku z gracją godną obłożnie chorej staruszki, po czym, marudząc jeszcze przy okazji na te, utrudniające podniesienie kapelusza, zaciśnięcie ręki Aki, chwyciła jej nakrycie głowy w wolną dłoń. Cały czas patrząc w milczeniu na nią spod byka, niezbyt delikatnie wcisnęła kapelutek na jej łeb. Przyklepała jeszcze kilkakrotnie, wyginając kąciki ust w uśmiechu wręcz proszącym się o parę razów prosto w facjatę.
- Widzisz? Nic mu nie jest. Uspokój się, nie mam na to czasu. - przeświadczona o tym, że doskonale rozwiązała sytuację, wzruszyła nieznacznie ramionami, odginając po kolei każdy z palców zaciśniętych na jej ramieniu. Łudziła się, że im bardziej ślamazarnie będzie to robić, tym bardziej dziewczyna tego nie zauważy.
Dostrzegając w końcu zmianę jej wyrazu twarzy na taki, który właściwie nie dawał Miyū żadnych informacji o jej aktualnym stanie psychicznym, rozejrzała się wokół siebie w oczekiwaniu na jakikolwiek ruch, ale, gdy nic takiego nie nastąpiło i koniec końców jedynie mierzyły się wzrokiem złowrogo w całkowitej ciszy, ostatecznie wykonała teatralny gest odgarniania rękawa nieco wyżej, by spojrzeć krótko na nieistniejący zegarek na ręce i ponownie zerknąć na twarz kunoichi.
- Sama rozumiesz, CZAS MNIE GONI. (◕‿◕✿) - kładąc szczególny nacisk na każde wymówione słowo, uniosła brwi ku górze wymownie, podejmując kolejną, już bardziej agresywną próbę wyswobodzenia, gdy zauważyła kątem oka, że mężczyzna obrządzający stragan z warzywami powoli zaczyna zwijać swój interes.
Nigdy sobie nie wybaczy, jeśli przez nią nie zje dzisiaj maminego obiadku.
0 x
Re: Centrum osady
Przez chwilę rozproszyła się, dość senne spojrzenie zawieszając na twarzy swojej nowej koleżanki i, dość mało subtelnie i niekoniecznie grzecznie, błądząc wzrokiem po jej jakże szlachetnych rysach. Dziewczyna wydawała się mieć mniej więcej tyle lat co Akiko, może trochę mniej lub więcej, chociaż ręki nie dałaby sobie za to uciąć - nie była nigdy za dobra w rozpoznawaniu wieku po samych rysach, co zdarzało się, że kończyło dość niezręcznie. Albinoska była nietypowej urody i na pewno zwracała na siebie uwagę pośród szarego tłumu - i, dodatkowo, jej rozmyta bladość sprawiała, że Aki miała wrażenie, że już ją gdzieś widziała? Ha, może po prostu w jakimś obwoźnym cyrku, jeśli wziąć pod uwagę to, że brak pigmentu w skórze i włosach dziewczyny był wynikiem jakiejś dziwnej mutacji genetycznej. Z drugiej strony nadal nie mogła pozbyć się tego natarczywego wrażenia, że znowu - co niestety zdarzało się jej dość nagminnie - zapomniała o czymś, co powinna była dobrze zapamiętać. Twarz młodej Senju była teraz jak widmo odległej przeszłości dopominające się rozliczenia po latach, ale Aki, cholera jasna, z kalejdoskopu rysów ludzi, jakie przyszło jej oglądać przez ostatnie osiemnaście lat swojego dość koczowniczego życia, pamiętała praktycznie tyle, co nic.
- Jedyną osobą, która gdziekolwiek lazła, byłaś ty, panienko. Nie przeginaj. - dość lekceważąca odzywka Miyū wyrwała ją z głębokich rozmyślań nad urokami i wadami niepamięci, na co Katsuragi zareagowała dość impulsywnie, jeszcze mocniej zaciskając żelazny chwyt na wątłym ramionku albinoski. Teraz już była pewna, że nie zna tej dziewczyny na pewno - jeśli kiedykolwiek poznałaby kogoś tak bezczelnie chamskiego, to na pewno nie wypadłby jej z pamięci, lądując od razu na jej prywatnej czarnej liście. Od razu w pierwszej dziesiątce!
Z momentem, gdy ta zakleszczyła dłoń na jej własnym nadgarstku, Aki zmieszała się na chwilę, dość histeryczne spojrzenie przenosząc na zaciśnięte palce i pozwalając sobie na chwilę bełkotu lekkiej konsternacji, by zaraz zamaskować to dość butnym uśmieszkiem. Nowo poznana znajoma bowiem najwyraźniej zdecydowała się nie zaczynać z Akiko - bardzo rozsądnie, ta była w końcu strasznie niebezpieczna! Super groźna! Odważna jak lwica! - i sięgnęła z łaski swojej po ten biedny kapelutek, który chwilę potem znalazł się z powrotem na głowie właścicielki. Cały finał zwieńczyło parę dość mało delikatnych klepnięć łapskiem, któremu towarzyszyło się unoszenie kłębów pyłu z podłoża, co Aki skwitowała niezadowolonym prychnięciem i łaskawie w końcu rozluźniła mocny chwyt, łaskawie pozwalając dość pogniecionemu kawałkowi materiału wydostać się spomiędzy jej palców.
- Mamusia cię nie nauczyła manier, czy co, pasowałoby przeprosić. Jak ty się w ogóle nazy-... - otrzepała niedbale dłonią dłonią krawędź bambusowego nakrycia głowy, zerkając na nią spod ronda dość podejrzliwie, by zdębieć na moment na to dość nerwowe zachowanie albinoski i, gdy ta wykonała próbę zakończenia tej jakże sympatycznej interakcji, dość bezpardonowo zastąpiła jej drogę, zasłaniając swoim owiniętym peleryną cielskiem drogę do straganu z warzywami, gdzie właściciel właśnie chował do skrzyni resztki niesprzedanego towaru. Już ona nauczy gówniarę kultury!
Chyba Miyū znowu nie będzie miała okazji skosztować cieplutkiej maminej zupki.
- Jedyną osobą, która gdziekolwiek lazła, byłaś ty, panienko. Nie przeginaj. - dość lekceważąca odzywka Miyū wyrwała ją z głębokich rozmyślań nad urokami i wadami niepamięci, na co Katsuragi zareagowała dość impulsywnie, jeszcze mocniej zaciskając żelazny chwyt na wątłym ramionku albinoski. Teraz już była pewna, że nie zna tej dziewczyny na pewno - jeśli kiedykolwiek poznałaby kogoś tak bezczelnie chamskiego, to na pewno nie wypadłby jej z pamięci, lądując od razu na jej prywatnej czarnej liście. Od razu w pierwszej dziesiątce!
Z momentem, gdy ta zakleszczyła dłoń na jej własnym nadgarstku, Aki zmieszała się na chwilę, dość histeryczne spojrzenie przenosząc na zaciśnięte palce i pozwalając sobie na chwilę bełkotu lekkiej konsternacji, by zaraz zamaskować to dość butnym uśmieszkiem. Nowo poznana znajoma bowiem najwyraźniej zdecydowała się nie zaczynać z Akiko - bardzo rozsądnie, ta była w końcu strasznie niebezpieczna! Super groźna! Odważna jak lwica! - i sięgnęła z łaski swojej po ten biedny kapelutek, który chwilę potem znalazł się z powrotem na głowie właścicielki. Cały finał zwieńczyło parę dość mało delikatnych klepnięć łapskiem, któremu towarzyszyło się unoszenie kłębów pyłu z podłoża, co Aki skwitowała niezadowolonym prychnięciem i łaskawie w końcu rozluźniła mocny chwyt, łaskawie pozwalając dość pogniecionemu kawałkowi materiału wydostać się spomiędzy jej palców.
- Mamusia cię nie nauczyła manier, czy co, pasowałoby przeprosić. Jak ty się w ogóle nazy-... - otrzepała niedbale dłonią dłonią krawędź bambusowego nakrycia głowy, zerkając na nią spod ronda dość podejrzliwie, by zdębieć na moment na to dość nerwowe zachowanie albinoski i, gdy ta wykonała próbę zakończenia tej jakże sympatycznej interakcji, dość bezpardonowo zastąpiła jej drogę, zasłaniając swoim owiniętym peleryną cielskiem drogę do straganu z warzywami, gdzie właściciel właśnie chował do skrzyni resztki niesprzedanego towaru. Już ona nauczy gówniarę kultury!
Chyba Miyū znowu nie będzie miała okazji skosztować cieplutkiej maminej zupki.
0 x
Re: Centrum osady
Ta surrealna sytuacja zaczynała już się zdecydowanie zbyt przeciągać - początkowo dość krnąbrne zachowanie albinoski z minuty na minutę stawało się coraz bardziej podszyte szczerym zniecierpliwieniem i rozdrażnieniem. Właściwie, to jej energia przeznaczona na stosunki międzyludzkie została wyczerpana do tego stopnia, że najchętniej, to w sumie wróciłaby już do domu i zaszyła się w swoim pokoju. Wizja dalszego użerania się z Akiko, o dziwo, raczej nie była jakoś szczególnie kusząca.
Oczywiście nie uszło jej uwadze, że ta właśnie zawzięcie lustruje każdy najmniejszy szczegół na jej twarzy; mimo wszystko zdecydowała się tego nie komentować w żaden sposób - po krótkiej symulacji, w jaki sposób przebiegałaby konwersacja tuż po tym, gdyby zwróciła jej uwagę, Miyū jednogłośnie stwierdziła, że to byłoby stanowczo zbyt niezręczne, więc łaskawie pozwoliła jej skończyć wykonywaną czynność. Nie zmienia to jednak faktu, że nie miała pojęcia jak się zachować w tamtej chwili - na początku obrała strategię uciekania wzrokiem, by ostatecznie równie zuchwale zatrzymać spojrzenie na twarzy Akiko. Po pobieżnych oględzinach i niezbyt wnikliwej analizie zakwalifikowała jej rysy jako wyjątkowo niecharakterystyczne. Być może jej nos jest trochę zbyt duży.
W reakcji na uwagę o manierach, Senju jedynie zarechotała szalenie niemelodyjnie, by zerknąć szybko w stronę straganu, do którego ma zamiar dojść już od nieco ponad kwadransa i, dostrzegając coraz szybciej znikające w odmętach skrzyń warzywa, w końcu wyminęła swoją nową znajomą. Nie trwało to jednak zbyt długo. Kolejny raz, jakże niespodziewanie przed jej podkrążonymi ślepiami wyrosło niezbyt mile widziane ciało Aki.
- Chcesz się bić, tak? Chcesz się bić? - ostentacyjnie zaczynając podwijać rękawy, co by nie przeszkadzały w wykonywaniu roboty jej morderczym pięściom, koniec końców jedynie prychnęła jej prosto w facjatę, by pstryknąć palcami w rondo kapelusza tak, że aż podskoczyło na włosiu o czarującym kolorze mysi blond, następnie powoli ześlizgując się ku dołowi. - W takim razie masz pecha, koleżanko, bo widzisz, tak się składa, że nie mam zamiaru robić tego, co chcesz. - ale jej powiedziała. Niech jej, kurna, w pięty pójdzie.
Natomiast Aki nadal była niewzruszona; z każdym misternie przygotowanym manewrem uniknięcia zetknięcia się z jej sylwetką, ta błyskawicznie znowu zagradzała jej drogę. Miyū, czując coraz bardziej zaciskające się gardło, a za moment również i dłonie, jedynie biernie obserwowała jak właściciel stoiska oddala się ze swoimi produktami i w końcu znika gdzieś w tłumie. Przełknęła boleśnie ślinę i, zaciskając szczęki, wypuściła z ust solidną wiązankę przekleństw.
Niezjedzony obiadek schodził coraz bardziej na drugi plan; w tym momencie cała uwaga dziewczyny była skupiona na tej irytującej nieznajomej. Naturalnie, sama Miyu była całkowicie niewinna - to tamta ma jakieś wąty! Czego się czepia!
- Odsuń się, do cholery. - wybełkotała półszeptem, wykonując jaśniepański gest odganiania ręką wyjątkowo męczącej muchy, by, co w sumie było dość absurdalne i zaprzeczające wypowiedzianemu przed chwilą komunikatowi, zacisnąć tę samą dłoń na materiale jej koszuli i przyciągnąć ją do siebie nieznacznie, nastawiając sobie palce w wolnej ręce z donośnym trzaskiem każdej kolejnej kości. Zawiesiła na niej dość prowokujące spojrzenie i, niespokojnie miętosząc między palcami jej łachy, ponownie uśmiechnęła się półgębkiem z wyraźną nutą złośliwości. Doskonale wiedziała, że powinna być dużo bardziej ostrożna - nie wiedziała nawet, czy ma do czynienia z cywilem, czy z shinobi - ale sam wyraz twarzy dziewczyny, który w tym momencie był chyba jeszcze bardziej arogancki, sprawiał, że z tak dziecinną łatwością dawała się wciągać w tę durną zabawę. Mimo wszystko z chwilą, gdy wreszcie dostrzegła kilkadziesiąt par wypełnionych ekscytacją ślepi wlepionych w nie jak w obrazek, ten grymasik bardzo szybko zbladł, a uścisk jej ręki nie był już tak stanowczy. Odchyliła łeb lekko do tyłu. - Inaczej będziesz musiała zapłacić mi za żarcie. Rozważ to. Takie zasady.
W brzuchu Miyū coś zaburczało donośnie, potwierdzając wagę jej słów.
Oczywiście nie uszło jej uwadze, że ta właśnie zawzięcie lustruje każdy najmniejszy szczegół na jej twarzy; mimo wszystko zdecydowała się tego nie komentować w żaden sposób - po krótkiej symulacji, w jaki sposób przebiegałaby konwersacja tuż po tym, gdyby zwróciła jej uwagę, Miyū jednogłośnie stwierdziła, że to byłoby stanowczo zbyt niezręczne, więc łaskawie pozwoliła jej skończyć wykonywaną czynność. Nie zmienia to jednak faktu, że nie miała pojęcia jak się zachować w tamtej chwili - na początku obrała strategię uciekania wzrokiem, by ostatecznie równie zuchwale zatrzymać spojrzenie na twarzy Akiko. Po pobieżnych oględzinach i niezbyt wnikliwej analizie zakwalifikowała jej rysy jako wyjątkowo niecharakterystyczne. Być może jej nos jest trochę zbyt duży.
W reakcji na uwagę o manierach, Senju jedynie zarechotała szalenie niemelodyjnie, by zerknąć szybko w stronę straganu, do którego ma zamiar dojść już od nieco ponad kwadransa i, dostrzegając coraz szybciej znikające w odmętach skrzyń warzywa, w końcu wyminęła swoją nową znajomą. Nie trwało to jednak zbyt długo. Kolejny raz, jakże niespodziewanie przed jej podkrążonymi ślepiami wyrosło niezbyt mile widziane ciało Aki.
- Chcesz się bić, tak? Chcesz się bić? - ostentacyjnie zaczynając podwijać rękawy, co by nie przeszkadzały w wykonywaniu roboty jej morderczym pięściom, koniec końców jedynie prychnęła jej prosto w facjatę, by pstryknąć palcami w rondo kapelusza tak, że aż podskoczyło na włosiu o czarującym kolorze mysi blond, następnie powoli ześlizgując się ku dołowi. - W takim razie masz pecha, koleżanko, bo widzisz, tak się składa, że nie mam zamiaru robić tego, co chcesz. - ale jej powiedziała. Niech jej, kurna, w pięty pójdzie.
Natomiast Aki nadal była niewzruszona; z każdym misternie przygotowanym manewrem uniknięcia zetknięcia się z jej sylwetką, ta błyskawicznie znowu zagradzała jej drogę. Miyū, czując coraz bardziej zaciskające się gardło, a za moment również i dłonie, jedynie biernie obserwowała jak właściciel stoiska oddala się ze swoimi produktami i w końcu znika gdzieś w tłumie. Przełknęła boleśnie ślinę i, zaciskając szczęki, wypuściła z ust solidną wiązankę przekleństw.
Niezjedzony obiadek schodził coraz bardziej na drugi plan; w tym momencie cała uwaga dziewczyny była skupiona na tej irytującej nieznajomej. Naturalnie, sama Miyu była całkowicie niewinna - to tamta ma jakieś wąty! Czego się czepia!
- Odsuń się, do cholery. - wybełkotała półszeptem, wykonując jaśniepański gest odganiania ręką wyjątkowo męczącej muchy, by, co w sumie było dość absurdalne i zaprzeczające wypowiedzianemu przed chwilą komunikatowi, zacisnąć tę samą dłoń na materiale jej koszuli i przyciągnąć ją do siebie nieznacznie, nastawiając sobie palce w wolnej ręce z donośnym trzaskiem każdej kolejnej kości. Zawiesiła na niej dość prowokujące spojrzenie i, niespokojnie miętosząc między palcami jej łachy, ponownie uśmiechnęła się półgębkiem z wyraźną nutą złośliwości. Doskonale wiedziała, że powinna być dużo bardziej ostrożna - nie wiedziała nawet, czy ma do czynienia z cywilem, czy z shinobi - ale sam wyraz twarzy dziewczyny, który w tym momencie był chyba jeszcze bardziej arogancki, sprawiał, że z tak dziecinną łatwością dawała się wciągać w tę durną zabawę. Mimo wszystko z chwilą, gdy wreszcie dostrzegła kilkadziesiąt par wypełnionych ekscytacją ślepi wlepionych w nie jak w obrazek, ten grymasik bardzo szybko zbladł, a uścisk jej ręki nie był już tak stanowczy. Odchyliła łeb lekko do tyłu. - Inaczej będziesz musiała zapłacić mi za żarcie. Rozważ to. Takie zasady.
W brzuchu Miyū coś zaburczało donośnie, potwierdzając wagę jej słów.
0 x
Re: Centrum osady
Parsknęła pod nosem dość donośnie już nawet bez tej ostentacyjnej pogardy, ale wręcz ze szczerym rozbawieniem, gdy albinoska zagroziła jej spuszczeniem jej manta. Można by jej zarzucać danie się zwieść pozorom, ale wizja bijatyki na pięści z poznaną w tak słodkich okolicznościach przyrody nową koleżaneczką była dla niej na tyle abstrakcyjna, że nawet przez chwilę nie wzięła pod uwagę jej jakże złowieszczych słów, próbę zastraszenia traktując jedynie jak szczeniacką zaczepkę.
- Tak, panienko, może chcę się bić, może w ogóle chodźhrrmmnbgh-... - odpowiedziała dziewczynie dość lekceważącym tonem; na bojowe podwijanie rękawów nieskalanie białej bluzeczki nawet nie zareagowała, tak samo zresztą jak na wojownicze parsknięcia i prychnięcia Miyū. Dopiero pstryknięcie w kapelusz - który już dostatecznie dużo jak na jeden dzień dzisiaj już przeszedł - sprawiło, że zapowietrzyła się na moment, przerywając zdanie w pół słowa i marszcząc brwi z oburzeniem, by wyciągnąć dłonie z odmętów materiału peleryny i skrzyżować je na piersi, starając się podkreślić swoją jakże postawną budową i dominację w tej wyuczonej pozie. Rondo kapelusza przysłoniło jej nieznacznie ślepia, zmuszona więc była nieznacznie zadrzeć brodę do góry, co zaskutkowało dość nieprzyjaznym spojrzeniem, które zawiesiła na czerwonych tęczówkach młodej Senju. - Nie jestem tu po to, by cię o coś prosić, na litość boską. Czy nie możesz po prostu kulturalnie mnie przeprosić, a potem każda pójdzie się zajmować swoimi sprawami? Spójrz, jakie to proste. Obie zaoszczędzimy na czasie.
Podążając za spojrzeniem Senju dość beznamiętnym spojrzeniem odprowadziła wzrokiem pana od warzywek, który właśnie oddalał się od miejsca, gdzie właśnie stały. Na ciąg niecenzuralnych wyrazów, niekoniecznie pasujących do ładnej buźki jej towarzyszki, które właśnie padły z ust wyraźnie już poirytowanej albinoski, zareagowała tylko lekkim uniesieniem brwi ku górze - co, do cholery, była jakąś pierwszą w kraju amatorką marchewki i kalarepy? W błogiej nieświadomości obserwowała cierpliwie jak wymalowana na twarzy towarzyszki irytacja płynnie zamieniła się w grymas wyrażający czystą furię, a ta najwyraźniej zdecydowała się wyładować frustrację wywołaną wizją niemożności skosztowania maminej zupki na Aki we własnej osobie. Na to szarpnięcie za materiał na piersi nie zareagowała nawet żadną formą oporu, pozwalając jej łaskawie przyciągnąć się bliżej, niezbyt przejmując się, jak niezręcznie cała ta sytuacja mogłaby idiotycznie wyglądać z zewnątrz - w przeciwieństwie do Miyū nie była miejscowa i jako turystka miała to poczucie lekkiej bezkarności; nikt jej tu przecież nie zapamięta - o ile, oczywiście, jakoś szczególnie nie narozrabia.
- Z przyjemnością bym się odsunęła, ale sama widzisz... - wyszczerzyła zęby w dość złośliwym uśmieszku, spokojnie pozwalając jej utrzymać się w tej mało komfortowej pozycji, i kiwnięciem głowy wskazując jej żelazny uścisk na niebieskiej, dość pomiętej nawet przed tym zajściem tkaninie. Nawet odchyliła nieznacznie łeb do tyłu, by uniknąć niezręcznej kolizji swojego kapelusza z czołem dziewczyny. Chociaż potencjalnego starcia nadal niekoniecznie brała pod uwagę – czy to rozsądne z jej strony, czy nie – kątem oka zerknęła na rękawiczkę albinoski, usiłując ocenić, czy to okrycie dłoni jest kwestią wyłącznie estetyczną, czy już może praktyczną, jednak czysty materiał nie dawał żadnych przesłanek do wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków. Dość pewnie przeniosła więc spojrzenie na twarz dziewczyny, ale mina jej zrzedła wraz z ostatnimi jej słowami, a butny grymas ustąpił lekkiej konsternacji. Niezbyt rozumiała, czy za tym, co się w ogóle działo przez ostatnich parę minut stała jakakolwiek logika – z drugiej strony co w ogóle stało na przeszkodzie temu, by pobawić się z nią jeszcze chwilę? Albo to, albo siedzenie na tyłku w gospodzie. Z jej ust wydobył się lekko zakłopotany bełkot, ale szybko nabrała animuszu, zwilżając suche wargi językiem i prostując się w miejscu z godnością. - …Słuchaj, jak chciałaś od początku zjeść ze mną kolację, to wystarczyło tylko powiedzieć-
- Tak, panienko, może chcę się bić, może w ogóle chodźhrrmmnbgh-... - odpowiedziała dziewczynie dość lekceważącym tonem; na bojowe podwijanie rękawów nieskalanie białej bluzeczki nawet nie zareagowała, tak samo zresztą jak na wojownicze parsknięcia i prychnięcia Miyū. Dopiero pstryknięcie w kapelusz - który już dostatecznie dużo jak na jeden dzień dzisiaj już przeszedł - sprawiło, że zapowietrzyła się na moment, przerywając zdanie w pół słowa i marszcząc brwi z oburzeniem, by wyciągnąć dłonie z odmętów materiału peleryny i skrzyżować je na piersi, starając się podkreślić swoją jakże postawną budową i dominację w tej wyuczonej pozie. Rondo kapelusza przysłoniło jej nieznacznie ślepia, zmuszona więc była nieznacznie zadrzeć brodę do góry, co zaskutkowało dość nieprzyjaznym spojrzeniem, które zawiesiła na czerwonych tęczówkach młodej Senju. - Nie jestem tu po to, by cię o coś prosić, na litość boską. Czy nie możesz po prostu kulturalnie mnie przeprosić, a potem każda pójdzie się zajmować swoimi sprawami? Spójrz, jakie to proste. Obie zaoszczędzimy na czasie.
Podążając za spojrzeniem Senju dość beznamiętnym spojrzeniem odprowadziła wzrokiem pana od warzywek, który właśnie oddalał się od miejsca, gdzie właśnie stały. Na ciąg niecenzuralnych wyrazów, niekoniecznie pasujących do ładnej buźki jej towarzyszki, które właśnie padły z ust wyraźnie już poirytowanej albinoski, zareagowała tylko lekkim uniesieniem brwi ku górze - co, do cholery, była jakąś pierwszą w kraju amatorką marchewki i kalarepy? W błogiej nieświadomości obserwowała cierpliwie jak wymalowana na twarzy towarzyszki irytacja płynnie zamieniła się w grymas wyrażający czystą furię, a ta najwyraźniej zdecydowała się wyładować frustrację wywołaną wizją niemożności skosztowania maminej zupki na Aki we własnej osobie. Na to szarpnięcie za materiał na piersi nie zareagowała nawet żadną formą oporu, pozwalając jej łaskawie przyciągnąć się bliżej, niezbyt przejmując się, jak niezręcznie cała ta sytuacja mogłaby idiotycznie wyglądać z zewnątrz - w przeciwieństwie do Miyū nie była miejscowa i jako turystka miała to poczucie lekkiej bezkarności; nikt jej tu przecież nie zapamięta - o ile, oczywiście, jakoś szczególnie nie narozrabia.
- Z przyjemnością bym się odsunęła, ale sama widzisz... - wyszczerzyła zęby w dość złośliwym uśmieszku, spokojnie pozwalając jej utrzymać się w tej mało komfortowej pozycji, i kiwnięciem głowy wskazując jej żelazny uścisk na niebieskiej, dość pomiętej nawet przed tym zajściem tkaninie. Nawet odchyliła nieznacznie łeb do tyłu, by uniknąć niezręcznej kolizji swojego kapelusza z czołem dziewczyny. Chociaż potencjalnego starcia nadal niekoniecznie brała pod uwagę – czy to rozsądne z jej strony, czy nie – kątem oka zerknęła na rękawiczkę albinoski, usiłując ocenić, czy to okrycie dłoni jest kwestią wyłącznie estetyczną, czy już może praktyczną, jednak czysty materiał nie dawał żadnych przesłanek do wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków. Dość pewnie przeniosła więc spojrzenie na twarz dziewczyny, ale mina jej zrzedła wraz z ostatnimi jej słowami, a butny grymas ustąpił lekkiej konsternacji. Niezbyt rozumiała, czy za tym, co się w ogóle działo przez ostatnich parę minut stała jakakolwiek logika – z drugiej strony co w ogóle stało na przeszkodzie temu, by pobawić się z nią jeszcze chwilę? Albo to, albo siedzenie na tyłku w gospodzie. Z jej ust wydobył się lekko zakłopotany bełkot, ale szybko nabrała animuszu, zwilżając suche wargi językiem i prostując się w miejscu z godnością. - …Słuchaj, jak chciałaś od początku zjeść ze mną kolację, to wystarczyło tylko powiedzieć-
0 x
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Centrum osady
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
Re: Centrum osady
Początkowo, mimo, że do uszu doszło jakieś szemranie o seppuku, kompletnie zignorowała szeptaną rozmowę mnichów, zbyt zajęta dalszym droczeniem się ze swoją jakże sympatyczną koleżanką. Szczerze mówiąc wzmianki o planach samobójczych tego osobliwego, łysego duetu, obchodziły Akiko dosłownie tyle, co zeszłoroczny śnieg - nic a nic, zero, null. Dwóch śmiesznych typków w pstrokatych ubrankach równie dobrze mogłoby sobie na jej oczach zawiązać po zgrabnej pętelce i jeden po drugim powiesić na jednym z przyulicznych słupów - może trochę by ją zniesmaczył widok całego procesu uśmiercania się, ale Aki nie była osobą cechującą się jakąś szczególną empatią. Prawo dżungli takie właśnie było - jak ktoś jest słaby, to albo niech pełznie dalej po cichutku przez życie, albo niech ukróci swoje męki w domowym zaciszu, bez zbędnej ostentacji.
Nic więc dziwnego, że początkowo obdarzyła dwóch klaunów jedynie dość znudzonym spojrzeniem – jedna z brwi dziewczyny bezwiednie uniosła się ku górze, gdy dostrzegła wielki ból istnienia, który wymalowany by na znękanych twarzach mnichów. Cóż, nie jej problem – sama teraz miała już dość kłopotów, z których jeden właśnie stał przed nią i zdecydował się wymiąć jej jakże eleganckie, ale trochę niestety już nieświeże ciuchy. Aki wróciła wzrokiem na panienkę Senju, która z każdą chwilą wyglądała na coraz bardziej skorą do rękoczynów – co niekoniecznie pasowało do jej dość efemerycznej urody – i natychmiast zapomniała o smutnej egzystencji dwóch nieszczęśliwych duchownych, wracając do balansowania na granicy niegroźnej zaczepki a realnej groźby dostania w zęby od Miyū. Poradzą sobie – albo może i sobie nie poradzą – dorośli są przecież, co ją to obchodzi. Nie jest tutaj od tego, by służyć darmowym wsparciem psychologicznym – w dodatku terapeutka była z niej żadna, więc najrozsądniej było po prostu olać całe zajście i wrócić do pilnowania własnego nosa. Zazwyczaj wychodziło jej to na dobre.
- To i tak już nie ma sensu. Ona była Juugo, płynęła w niej energia naszej matki, a mimo to... Wszystko stracone. – gdy dalsze szepty przyszłych samobójców doszły jej uszu, zmarszczyła brwi i pokręciła głową z rozczarowaniem. No i masz! Musieli? Naprawdę musieli? Aki przeklęła pod nosem, wypuszczając powietrze przez zaciśnięte zęby z cieniem zmęczenia - teraz coś, co normalnie zupełnie by jej nie dotyczyło, musiało zaburzyć jej święty spokój i cała sprawa nabrała wydźwięku personalnego – nawet nie przez altruistyczną chęć pomocy, ale przez zwykłą wścibskość dziewczyny. Juugo? Tutaj? Wiedziała, że jej pobratymcy niekoniecznie byli ze sobą nawzajem szczególnie związani i rozlali się po różnorodnych terenach, jednak ostatnią rzeczą, jakiej się w ogóle spodziewała, to usłyszeć o swoim szczepie na środku jakiegoś bazarku w Shinrin, tutaj, pomiędzy warzywniakiem a pasmanterią.
- …Ej, panowie, czy jest jakiś problem? – zawołała do tych dwóch męczenników trochę zbyt donośnie i skrzywiła się sama na ton swojego głosu, chwilę później obniżając ton bardziej konspiracyjnie i obracając się w stronę mnichów dość niezgrabnie – tym bardziej, że jej ciuchów nadal uczepiona była panna Senju, co trochę utrudniało jej płynne przemieszczanie się. Nie bacząc na przeszkodę w postaci Miyū wykonała cały manewr z dziewczyną u kołnierza, prawdopodobnie sprawiając, że albinoską, o ile w trakcie operacji nie wypuściła szmaty spomiędzy palców, lekko zarzuciło na bok. - …Jakiś problem, z hm, jakby to powiedzieć… Czy jest jakiś problem z jakąś, ech… Juugo? Coś, na co ja i m o j a p r z y j a c i ó ł k a możemy zerknąć? Coś… załatwić?
Nie do końca wiedziała jak się wysłowić tak, by nie zabrzmieć jak jakiś podejrzany typ – prawdopodobnie zabrzmiała więc bardzo szemranie. Silny uścisk ciężkiej dłoni zacisnęła na ramieniu swojej nowej bliskiej przyjaciółki, palce wręcz wbijając w jej ciało ostrzegawczo i posyłając duetowi duchownych uśmiech bardzo prawego i uczciwego obywatela. Nie była głupia, jeśli ktoś oberwał, to przydadzą jej się posiłki – najwyżej spróbuje albinoskę przekupić. Kupi jej zupkę czy cokolwiek.
Nic więc dziwnego, że początkowo obdarzyła dwóch klaunów jedynie dość znudzonym spojrzeniem – jedna z brwi dziewczyny bezwiednie uniosła się ku górze, gdy dostrzegła wielki ból istnienia, który wymalowany by na znękanych twarzach mnichów. Cóż, nie jej problem – sama teraz miała już dość kłopotów, z których jeden właśnie stał przed nią i zdecydował się wymiąć jej jakże eleganckie, ale trochę niestety już nieświeże ciuchy. Aki wróciła wzrokiem na panienkę Senju, która z każdą chwilą wyglądała na coraz bardziej skorą do rękoczynów – co niekoniecznie pasowało do jej dość efemerycznej urody – i natychmiast zapomniała o smutnej egzystencji dwóch nieszczęśliwych duchownych, wracając do balansowania na granicy niegroźnej zaczepki a realnej groźby dostania w zęby od Miyū. Poradzą sobie – albo może i sobie nie poradzą – dorośli są przecież, co ją to obchodzi. Nie jest tutaj od tego, by służyć darmowym wsparciem psychologicznym – w dodatku terapeutka była z niej żadna, więc najrozsądniej było po prostu olać całe zajście i wrócić do pilnowania własnego nosa. Zazwyczaj wychodziło jej to na dobre.
- To i tak już nie ma sensu. Ona była Juugo, płynęła w niej energia naszej matki, a mimo to... Wszystko stracone. – gdy dalsze szepty przyszłych samobójców doszły jej uszu, zmarszczyła brwi i pokręciła głową z rozczarowaniem. No i masz! Musieli? Naprawdę musieli? Aki przeklęła pod nosem, wypuszczając powietrze przez zaciśnięte zęby z cieniem zmęczenia - teraz coś, co normalnie zupełnie by jej nie dotyczyło, musiało zaburzyć jej święty spokój i cała sprawa nabrała wydźwięku personalnego – nawet nie przez altruistyczną chęć pomocy, ale przez zwykłą wścibskość dziewczyny. Juugo? Tutaj? Wiedziała, że jej pobratymcy niekoniecznie byli ze sobą nawzajem szczególnie związani i rozlali się po różnorodnych terenach, jednak ostatnią rzeczą, jakiej się w ogóle spodziewała, to usłyszeć o swoim szczepie na środku jakiegoś bazarku w Shinrin, tutaj, pomiędzy warzywniakiem a pasmanterią.
- …Ej, panowie, czy jest jakiś problem? – zawołała do tych dwóch męczenników trochę zbyt donośnie i skrzywiła się sama na ton swojego głosu, chwilę później obniżając ton bardziej konspiracyjnie i obracając się w stronę mnichów dość niezgrabnie – tym bardziej, że jej ciuchów nadal uczepiona była panna Senju, co trochę utrudniało jej płynne przemieszczanie się. Nie bacząc na przeszkodę w postaci Miyū wykonała cały manewr z dziewczyną u kołnierza, prawdopodobnie sprawiając, że albinoską, o ile w trakcie operacji nie wypuściła szmaty spomiędzy palców, lekko zarzuciło na bok. - …Jakiś problem, z hm, jakby to powiedzieć… Czy jest jakiś problem z jakąś, ech… Juugo? Coś, na co ja i m o j a p r z y j a c i ó ł k a możemy zerknąć? Coś… załatwić?
Nie do końca wiedziała jak się wysłowić tak, by nie zabrzmieć jak jakiś podejrzany typ – prawdopodobnie zabrzmiała więc bardzo szemranie. Silny uścisk ciężkiej dłoni zacisnęła na ramieniu swojej nowej bliskiej przyjaciółki, palce wręcz wbijając w jej ciało ostrzegawczo i posyłając duetowi duchownych uśmiech bardzo prawego i uczciwego obywatela. Nie była głupia, jeśli ktoś oberwał, to przydadzą jej się posiłki – najwyżej spróbuje albinoskę przekupić. Kupi jej zupkę czy cokolwiek.
0 x
Re: Centrum osady
Nadal zawzięcie wczepiona pazurami w tkaninę koszuli, niemal zignorowała jakże depresyjną scenkę tuż za ich plecami, zbyt skoncentrowana na wymuszaniu na nieznajomej kupienia jej jakiegoś przyjemnego obiadku. Prawda jest taka, że żadne ze słów wypowiedzianych przez dość specyficznych przybyszów nie byłoby w stanie jej jakkolwiek zainteresować nawet, jeśli łaskawie posłuchałaby tego, co się wokół niej dzieje - pazerna, wyrachowana natura albinoski nakazałaby jej wykonanie ruchu dopiero wtedy, gdy ktoś zaproponowałby jej całkiem milutką sumkę. Z całego tego smętnego bełkotu mnichów rozpoznała tylko jedno słowo - Juugo - które, swoją drogą, zupełnie nic jej nie mówiło, ale za to jej towarzyszce najwyraźniej owszem - na twarzy Akiko pojawiło się przez krótki moment coś, co mogłoby przypominać pobudzenie, po czym niemal natychmiast zaczęła przemawiać do mężczyzn, pochylając się w ich kierunku, jakby chciała im spuścić właśnie w tym konkretnym momencie niezłe manto.
Niekoniecznie interesując się osobistymi porachunkami dopiero co poznanej dziewczyny, wzruszyła lekko ramionami, by, wykorzystując te zamieszanie jako idealną okazję do ulotnienia się, pośpiesznie puścić materiał i otrzeć dłoń kilkakrotnie o własne spodnie, dostrzegając, że ubrania jej koleżanki raczej nie są pierwszej świeżości. Jeszcze tego by brakowało, żeby zaraziła się jakimiś zagranicznymi bakteriami - cholera wie, co ci obcokrajowcy mogą nanieść!
Postanowiła w końcu zająć się własnymi sprawami, jeszcze kilkoma ruchami wygładzając wszystkie naruszone przez Aki miejsca na swojej koszuli, po czym rzuciła szybko okiem na stoiska znajdujące się w zasięgu jej wzroku. Ku wielkiej uciesze Miyu, zwijający się dosłownie chwilę temu kupiec zostawił kilka, zapewne dość wątpliwej jakości, warzywek na opuszczonym przez siebie straganie, co sama dziewczyna z chęcią zdecydowała się wykorzystać; wykonując dwa kroki przed siebie, nachyliła się w stronę podwiędłej pietruszki, zaczynając radośnie przebierać w darmowych jarzynach. Darmowych. Te jedno słowo jest niczym miód na jej umęczoną duszę.
Dopiero żelazny uścisk jej postawnej koleżanki wyrwał ją z tego ferworu wybierania najlepszych sztuk przed innymi sępami, które zaczęły się właśnie kotłować wokół stoiska i zmusił do skupienia swojej uwagi na tej specyficznej dwójce. Miętosząc nerwowo w dłoni jakiś losowy koperek, wbiła w twarz Aki wzrok pełen wyrzutu, by zaraz potem przenieść już dużo bardziej beznamiętne spojrzenie na mnichów. Lustrując ich w milczeniu dość uważnie, uniosła lekko brew ku górze, wykrzywiając usta z wyraźnym rozbawieniem. Nie mogła się przecież przyznać, że w głębi serca te kwieciste ubranka mężczyzn trafiają w jej skrzywione nieco zbyt bliskimi kontaktami z naturą gusta; nie była pewna, czy aby na pewno nosiłaby je tylko ironicznie. To byłby jakiś skandal, jeśli mogłaby je nosić dopiero jak zgoliłaby sobie głowę!
- ...Niezłe wdzianko. Gdzie takie dostanę? - rzuciła z przekąsem, będąc w stanie z siebie wykrzesać jedynie taką, dość mało zobowiązującą, reakcję na ich widok. Nie miałaby w sumie nic więcej do powiedzenia, gdyby nie to, że Aki właśnie postanowiła gwałtem wpakować ją w coś, w czym zdecydowanie nie miała zamiaru brać udziału. - Moment, czekaj, wytłumacz mi po jaką cholerę miałabym ci pomagać. - żachnęła się w narastającym oburzeniu, nie mając najmniejszej ochoty czegokolwiek, jak to powiedziała przed chwilą Akiko, załatwiać. Ani na nic zerkać. Ani w ogóle ruszać się stąd nawet o krok. Dość obcy był jej koncept przeżywania jakiejś przygody życia - a już szczególnie w tej chwili, gdy myślała tylko i wyłącznie o zjedzeniu ciepłego posiłku. Wypuszczając cierpiętniczo powietrze przez zaciśnięte zęby, przesunęła ręką wzdłuż własnej twarzy, by, zatrzymując ją na własnym policzku, odsunąć się nieznacznie od dziewczyny, szczególnie mocno pragnąc w tym momencie odzyskać chociaż trochę przestrzeni osobistej.
- ...I, co najważniejsze, dostaniemy z tego jakieś profity? Profity materialne? Najlepiej w postaci pieniędzy? - dodała ze szczególnym naciskiem na każde wymówione słowo, by nikt nawet nie próbował wcisnąć jej przemówień o wyższości profitów duchowych i satysfakcji ze zrealizowanego zadania, wykonując dłonią gest utożsamiany z dość nachalną prośbą o pieniążki. Skoro już ma z jakiegoś powodu ruszyć swoje cztery litery, to przecież nie zrobi tego tylko z dobroci serca; szczerze mówiąc średnio ją obchodziło, czy zapłacą jej tamci tajemniczy mężczyźni czy też sama Aki.
Niekoniecznie interesując się osobistymi porachunkami dopiero co poznanej dziewczyny, wzruszyła lekko ramionami, by, wykorzystując te zamieszanie jako idealną okazję do ulotnienia się, pośpiesznie puścić materiał i otrzeć dłoń kilkakrotnie o własne spodnie, dostrzegając, że ubrania jej koleżanki raczej nie są pierwszej świeżości. Jeszcze tego by brakowało, żeby zaraziła się jakimiś zagranicznymi bakteriami - cholera wie, co ci obcokrajowcy mogą nanieść!
Postanowiła w końcu zająć się własnymi sprawami, jeszcze kilkoma ruchami wygładzając wszystkie naruszone przez Aki miejsca na swojej koszuli, po czym rzuciła szybko okiem na stoiska znajdujące się w zasięgu jej wzroku. Ku wielkiej uciesze Miyu, zwijający się dosłownie chwilę temu kupiec zostawił kilka, zapewne dość wątpliwej jakości, warzywek na opuszczonym przez siebie straganie, co sama dziewczyna z chęcią zdecydowała się wykorzystać; wykonując dwa kroki przed siebie, nachyliła się w stronę podwiędłej pietruszki, zaczynając radośnie przebierać w darmowych jarzynach. Darmowych. Te jedno słowo jest niczym miód na jej umęczoną duszę.
Dopiero żelazny uścisk jej postawnej koleżanki wyrwał ją z tego ferworu wybierania najlepszych sztuk przed innymi sępami, które zaczęły się właśnie kotłować wokół stoiska i zmusił do skupienia swojej uwagi na tej specyficznej dwójce. Miętosząc nerwowo w dłoni jakiś losowy koperek, wbiła w twarz Aki wzrok pełen wyrzutu, by zaraz potem przenieść już dużo bardziej beznamiętne spojrzenie na mnichów. Lustrując ich w milczeniu dość uważnie, uniosła lekko brew ku górze, wykrzywiając usta z wyraźnym rozbawieniem. Nie mogła się przecież przyznać, że w głębi serca te kwieciste ubranka mężczyzn trafiają w jej skrzywione nieco zbyt bliskimi kontaktami z naturą gusta; nie była pewna, czy aby na pewno nosiłaby je tylko ironicznie. To byłby jakiś skandal, jeśli mogłaby je nosić dopiero jak zgoliłaby sobie głowę!
- ...Niezłe wdzianko. Gdzie takie dostanę? - rzuciła z przekąsem, będąc w stanie z siebie wykrzesać jedynie taką, dość mało zobowiązującą, reakcję na ich widok. Nie miałaby w sumie nic więcej do powiedzenia, gdyby nie to, że Aki właśnie postanowiła gwałtem wpakować ją w coś, w czym zdecydowanie nie miała zamiaru brać udziału. - Moment, czekaj, wytłumacz mi po jaką cholerę miałabym ci pomagać. - żachnęła się w narastającym oburzeniu, nie mając najmniejszej ochoty czegokolwiek, jak to powiedziała przed chwilą Akiko, załatwiać. Ani na nic zerkać. Ani w ogóle ruszać się stąd nawet o krok. Dość obcy był jej koncept przeżywania jakiejś przygody życia - a już szczególnie w tej chwili, gdy myślała tylko i wyłącznie o zjedzeniu ciepłego posiłku. Wypuszczając cierpiętniczo powietrze przez zaciśnięte zęby, przesunęła ręką wzdłuż własnej twarzy, by, zatrzymując ją na własnym policzku, odsunąć się nieznacznie od dziewczyny, szczególnie mocno pragnąc w tym momencie odzyskać chociaż trochę przestrzeni osobistej.
- ...I, co najważniejsze, dostaniemy z tego jakieś profity? Profity materialne? Najlepiej w postaci pieniędzy? - dodała ze szczególnym naciskiem na każde wymówione słowo, by nikt nawet nie próbował wcisnąć jej przemówień o wyższości profitów duchowych i satysfakcji ze zrealizowanego zadania, wykonując dłonią gest utożsamiany z dość nachalną prośbą o pieniążki. Skoro już ma z jakiegoś powodu ruszyć swoje cztery litery, to przecież nie zrobi tego tylko z dobroci serca; szczerze mówiąc średnio ją obchodziło, czy zapłacą jej tamci tajemniczy mężczyźni czy też sama Aki.
0 x
- Hitsukejin Shiga
- Martwa postać
- Posty: 2743
- Rejestracja: 26 wrz 2017, o 20:12
- Wiek postaci: 20
- Ranga: Doko
- Krótki wygląd: Forteca-san. Po lepszy pogląd kierować się do podpisu.
- Widoczny ekwipunek: Na plecach wypełniony kołczan i torba, z namiotem na torbie. Do tego na jednej ręce kusza, na drugiej pazurzasta rękawica. No i oczywiście zbroja, maska, bandaże i pełen fortecowy ekwipunek.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4164
Re: Centrum osady
0 x

Uśmiech normalny, nie od ucha do ucha, ale jednak kły zwierzęce, kły bestii ze stali - ostatnie zęby jaśniejsze. Całe ciało owinięte bandażami. Mocne buty, rękawice z płytami na dłoniach. Na lewym ręku widoczna kusza z systemem szpulowym. Na prawym ręku pazurzasta, przerażająca rękawica. Na plecach u boku wypełniony kołczan, na biodrze duża torba, a na niej zwinięty namiot. Ogólnie całe ciało opancerzone pancerzem Shinobi, a na głowie, prócz bandaży wszystko ukrywających (Chyba, że jasno zaznaczone, że jest inaczej), znajduje się maska jeżdzca głodu.
Ekwipunek
Piękne ząbki Shigi.
PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE): Ozdobne tachi przy pasie, zbroja (+rękawice), kołczan i bełty na plecach, duża torba ze zwojami i namiot, maska, rękawica z pazurami, Kusza z systemem szpulowym na ręku, w formie rękawicy z bronią, oprócz torby ze zwojami - moneta Akuryo na szyi.
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Statystyki
PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):Duża torba, a w niej:
Cztery puste manierki (od Hirokiego dwie, jedna po robieniu kompresu, jedna po wypiciu samemu.) Pozostałe manierki: Piąta u Chise, szósta u Harumi, siódma u Akaruiego, ósma u Hirokiego, dźwięwiąta u Juranu, dziesiąta w zwoju.
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 3 wybuchowych notek (1,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 97,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
KEKKEI GENKAI: Fumetsu - Dar wyznawców Kultu krwawego Boga Jashina.
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
Znane techniki
NATURA CHAKRY: Katon.
STYLE WALKI: Dwa style walki: Bukijutsu Chanbara oraz Taijutsu Rankanken
UMIEJĘTNOŚCI:
- Wrodzona - Brak.
- Nabyta - Brak.
PAKT:
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
- SIŁA 70
WYTRZYMAŁOŚĆ 77
SZYBKOŚĆ 121
PERCEPCJA 70
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1 | 16
KONTROLA CHAKRY: A
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 107%
MNOŻNIKI: Brak.
POZIOM ROZWOJU DZIEDZIN NINPŌ:
- NINJUTSU E
GENJUTSU E
STYLE WALKI- Chanbara S
- Rankanken B
- ---
FūINJUTSU D
ELEMENTARNE:- KATON A
SUITON E
FUUTON E
DOTON E
RAITON E
Fuinjutsu:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Podręczna ściągawka zawartości zwojów:
[ E] Fūin no Jutsu
[ D] Fūin no Mizu
[ D] Bakuryūgeki
Iryojutsu:
[ D] Chiyute no Jutsu
[ D] Katto no jutsu
[ C] Naosute no jutsu
[ C] Chakra Kogeki
[ C] Okasho
[ C] Tsutenkyaku
[ C-WT] Saikenchiku
[ B] Chakra no Mesu
[ B] Shikon no Jutsu
[ B] Saikan Chūshutsu no Jutsu
[ B-WT] Kasseika
[ B-WT] Bakushin
[ A] Ishoku
[ A] Shosen no jutsu
[ A] Ranshinsho
[ A] In’yu Shōmetsu
[ A] Kyori Chiyu no Jutsu
Ninjutsu:
[ E] Bunshin no Jutsu
[ E] Henge no Jutsu
[ E] Kai
[ E] Kawarimi no Jutsu
[ E] Kinobori no Waza
[ E] Suimen Hoko no Waza
[E] Nawanuke no Jutsu
Katon:
[ D] Katon: Hōsenka no Jutsu
[ D-WT] Katon: Yomi Seppun
[ C] Katon: Gōkakyū no Jutsu
[ C] Katon: Kasumi Enbu no Jutsu
[ C] Katon: Kaen Senpū
[ C] Katon: Ryūka no Jutsu
[ C] Katon: Endan
[ C] Katon: Kaengiri
[ B] Katon: Dai Endan
[ B] Katon: Karyu Endan
[ B] Katon: Karyudan
[ B] Katon: Benjigumo
[ B] Katon: Haiseikisho
[ B] Katon: Hibashiri
[ B] Katon: Hosenka Tsumabeni
[ B-WT] Katon: Hitsukejin
[ B-WT] Katon: Arashi Hinote
[ B-WT] Katon: Yomi Hando
[ A] Katon: Onidoro
[ A] Katon: Goryuka no jutsu
[ A] Katon: Suyaki no jutsu
[ A] Katon: Ryūen Hōka no Jutsu
[ A-WT] Katon: Yakitsuku Daichi
[ A-WT] Katon: Kutabare!
Bukijutsu Chanbara
[ D] Fūma Ninken
[ C] Mikazukigiri
[ C] Omotegiri
Taijutsu:
[ D] Dainamikku Akushyon
[ D] Dainamikku Entorī
[ D] Aian Kurōī
[ C] Hayabusa Otoshi
[ C] Kage Buyō
[ C] Shishi Rendan
[ C] Ushiro Hi-Ru
[ B] Doroppu Kikku
[ B] Hando Oda
[ B] Kosa Ho
[ B] Seishun Furu Pawa
Taijutsu - Rakanken
[ C] Assho
[ C] Gangeki
[ C] Hosho
[ C] Shogekisho
[ C] Shoshitsu
[ C] Tokken
[ B] Girochin Doroppu
Mały zwój 2 - 5 spreparowanych notek (2,5 objętości), 5 notek świetlnych (2,5 objętości), 5 bombek chilli (10 objętości), 10 metrów łańcucha (100 objętości) - 115/150
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
Mnisia maska jeżdzca.
Mały zwój 3. - 5 wybuchowych notek (2,5 objętości), pojemnik z formaliną duży i mały (40 objętości) , 2 pigułki ze skrzepniętą krwią (2 objętości), szpony (20 objętości), mały zwój (10 objętości), 2 zabawne bombki dymne z konfetti i jedna z efektem czaszki (6 objętości), jadeitowy ozdobny zestaw medyczny (20 objętości) - 100,5/150
Mały zwój 4. - Dolne pól ciała Harumi.
Mały zwój 5. - Górne pół ciała Harumi.
Średni zwój 1 - Ciało Shikariego Nary.
Średni zwój 2. - 1 manierka z wodą (10 objętości), ogniskowy zestaw do gotowania (100 objętości), krzesiwo i hubka (15 objętości), 7 wakizashi (140 objętości) - 265/400.
Średni zwój 3. - Pełen wody z techniki Fuin no Mizu.
Średni zwój 4. - Pełen książek i dokumentów.
Średni zwój 5. - Pełen książek i dokumentów.
- Nazwa
- Maska "Głód".
- Typ
- Ubranie, Maska
- Objętość
- Do noszenia na twarzy lub w torbie, 20
- Waga Fūin
- 25
- Opis Maska Głodu to prosty stosunkowo przedmiot. Zasłania całą twarz i jest dość gruba, przez co żeby ciężar jej był nieodczuwalny, a sama maska przyległa odpowiednio do ciała konieczne jest zawiązanie jej z tyłu głowy paskiem. Wykonana z wytrzymałej stali, oprze się większości broni miotanych, a także technik do rangi B włącznie, za wyjątkiem technik penetracyjnych, których efekt zostaje pod ocenę MG. Maska ma stosunkowo prostą budowę, ważna jest łuskowata pancerna struktura, cienkie otwory na oczy i rogi sponad oczu przypominające wydłużone oczy lub brwi. Maska głodu prezentuje się jak zdarta przednia część hełmu samuraja i tym w rzeczywistości jest - została oderwana z marionetki która była ciałem jeźdźca głodu - Kabuto.
- Cena
- 600 ryou
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Sumairu + Kiba
- Typ
- Unikat/Broń
- Opis Sumairu oraz Kiba to dwa oddzielne przedmioty, a raczej zestawy przedmiotów łączące się w jedną upiorną całość. Po rozcięciu swoich policzków i ust, poszerzając uśmiech niczym przy "uśmiechu kota Cheshire", użytkownik Sumaire zakłada sobie dwie trójkątne nakładki z nierdzewiejącego metalu w które wchodzi rozdarta skóra - taki separator w postaci ruchomych metalowych łuków nie pozwala skórze się zregenerować i policzkom zrosnąć, zostawiając użytkownikowi niesamowicie wielki i szeroki uśmiech (który jednak nie odsłania zębów, jeśli mamy zamknięte usta - uśmiech jest po prostu znacznie dłuższy wtedy niż u normalnych śmiertelników), co przy okazji pozwala znacznie szerzej otwierać usta. Kiba to para szczęk, dolna i górna, składające się z takich samych pod względem ilości zębów co normalne ludzkie, jednak te zęby są wykonane z nierdzewiejącego metalu i mają bardzo ostre, spiczaste kształty niczym kły zwierzęcia lub potwora, co pozwala z łatwością szarpać oraz rwać mięso i cieńsze materiały. Zęby niestety muszą być wyrywane jeden po jednym, a potem kły wkręcane na śrubach w mięso jedno po drugim. Na dziąsłach na stałe zostają zamontowane metalowe okowy w formie gwintowanego otworu na wkręcenie kła, ale także pełniące role stopera powstrzymującego odrost zwykłego zęba.
- Właściwości Sumairu zwiększa możliwości rozwarcia ust, co pozwala na większe i głębsze ugryzienia, Kiba pozwala wyrywać i rwać gryziony materiał ze względu na ostrość kłów i ich twardość.
- Dodatkowe Aby poprawnie wykorzystać Sumairu oraz Kibę użytkownik musi posiadać iryojutsu lub regenerację pozwalającą na bardzo sprawne zregenerowanie tkanek do wsadzonych łuków Sumairu oraz do zregenerowania dziąseł by Kiba były w stu-procentach użyteczne.
- Wytrzymałość
- 100 punktów
- Zdobycie
- 500 ryou + misja C na "zamontowanie".
- Link do tematu postaci
- KLIK!
- Nazwa
- Suiseki - Krzesiwo
- Typ
- Dodatek
- Opis Suiseki to nic innego jak specjalny kieł/ząbek który montuje się zamiast zwykłego stalowego kła do istniejącej już, zamontowanej w szczęce szyny z otworami - do gotowego produktu Kiba. Suiseki jest stworzony z magnezu który uderzając o zwykły metal - pocierając, uderzając i tak dalej, wystarczy kłapnięcie zębami - krzesi dużą ilość iskier co pozwala podpalać łatwopalne płyny/gazy jeśli te są w zasięgu do 25 cm od ust użytkownika krzeszącego iskry.
- Zdobycie
- 300 za sztukę.
- Link do tematu postaci
- KLIK!
Re: Centrum osady
Aki właściwie była trochę w pozytywnym szoku, że mimo tego, że właśnie zainicjowała trochę niepożądane interakcje z tą parą sekciarzy, jej towarzyszka nie skorzystała od razu z tej okazji i nie poleciała w długą – albinoska zadowoliła się na razie stworzeniem między nimi bardziej neutralnego dystansu. Może po prostu też była łasa na szybką i łatwą kaskę? Bóg jeden raczy ją wiedzieć; jak na razie Miyū nie dała powodu Katsuragi, by uważać, że jakiekolwiek z jej zachowań było w ogóle kiedykolwiek racjonalne.
- Patrz mi na usta teraz, laleczko. – konspiracyjnie nachyliła się na chwilę do młodej Senju, aktualnie ściskającej w dłoni nadwiędłą zieleninę, i, niezbyt przejmując się tym, że w tle trwał monolog zbolałego mnicha-samobójcy, wskazała paluchem swój dziób – Załatwimy ich sprawki raz dwa i pójdziesz w swoją stronę, ale możesz mi się przydać. Skołuję ci te szmaty. Mówię serio – nawet jak będę musiała je z typa zedrzeć.
Chwilę później, jakby nigdy nic, ponownie zwróciła się do szanownego duchownego, krzyżując dłonie na piersi i przybierając minę uważnego, rozumnego słuchacza. Przez chwilę rozproszyły ją zielone szlaczki na łydkach mężczyzny, które początkowo wzięła za dziwnie zabarwione owłosienie na nogach – zainteresowana tym nowym odkryciem bardziej niż opowieścią zakonnika, przez chwilę przestała zwracać uwagę na jego biadolenie o życiowej drodze krzyżowej. Niekoniecznie mogła rozpoznać, o co w ogóle chodzi z całym tym kabarecikiem, stwierdziła więc, że osobliwa aparycja mężczyzn jest ostatnią rzeczą, o którą powinna teraz pytać – jeszcze by spróbowali zwerbować ją do jakiejś sekty, a jej z duchowością było niekoniecznie po drodze. Co do jednego musiała jednak przyznać Miyū rację – ciuchy to mieli zajebiste – jednak gustowne ubranko to nie był chyba dostateczny powód, by od razu zostawać przechrztą i zmieniać wyznanie.
Cały czas kiwała głową jak piesek w samochodzie, byle tylko nie dać odczuć rozmówcy, że niekoniecznie ją interesuje cały ten lament. Dopiero wzmianka o jakimś nieszczęsnym, skrzywdzonym przez los Akasiu sprawiła, że łaskawie zaprzestała namolnych oględzin oświeconych nóżek – umiarkowanie zainteresowana, łaskawie uniosła brodę do góry i dość beznamiętne spojrzenie zawiesiła teraz na odbijającej światło łysej głowie, ściągając kapelusz nieznacznie na ślepia, by facet nie zauważył, że się gapi.
- Zaraz, moment, po kolei. Jaki znowu Akaś? Jaka cholerna opiekunka drzew? – z cieniem irytacji w tonie głosu weszła w zdanie rozgadanemu kapłanowi, co było nie lada wyzwaniem; nie miała najmniejszego pojęcia jakim cudem gość rozpoznał w niej jej pochodzenie, nie miała pojęcia o co mu chodzi z jakimiś pieprzonymi drzewami, nie miała pojęcia jakim cudem wylądowała w ogóle w tej idiotycznej sytuacji. Potok słów faceta sprawiał, że miała wrażenie, że zaczyna boleć ją łeb. - Była tu jakaś inna Jūgo? Mogę ją jakoś znaleźć?
Posłała bezsilne spojrzenie albinosce, której w przydziale przypadł ten z mnichów, który wydawał się bardziej konkretny – co prawda zniszczył to pozytywne pierwsze wrażenie z momentem, gdy tylko otworzył usta, ale przynajmniej nadal nie dorównał w poziomie gadulstwa swojemu drogiemu koledze. Z całą swoją bezradnością rozłożyła dłonie w przepraszającym geście, wzruszając ramionami z dość idiotycznym uśmieszkiem przylepionym do gęby – jakby na to nie spojrzeć, to to ona wpakowała w tą sytuację nieznajomą.
- Patrz mi na usta teraz, laleczko. – konspiracyjnie nachyliła się na chwilę do młodej Senju, aktualnie ściskającej w dłoni nadwiędłą zieleninę, i, niezbyt przejmując się tym, że w tle trwał monolog zbolałego mnicha-samobójcy, wskazała paluchem swój dziób – Załatwimy ich sprawki raz dwa i pójdziesz w swoją stronę, ale możesz mi się przydać. Skołuję ci te szmaty. Mówię serio – nawet jak będę musiała je z typa zedrzeć.
Chwilę później, jakby nigdy nic, ponownie zwróciła się do szanownego duchownego, krzyżując dłonie na piersi i przybierając minę uważnego, rozumnego słuchacza. Przez chwilę rozproszyły ją zielone szlaczki na łydkach mężczyzny, które początkowo wzięła za dziwnie zabarwione owłosienie na nogach – zainteresowana tym nowym odkryciem bardziej niż opowieścią zakonnika, przez chwilę przestała zwracać uwagę na jego biadolenie o życiowej drodze krzyżowej. Niekoniecznie mogła rozpoznać, o co w ogóle chodzi z całym tym kabarecikiem, stwierdziła więc, że osobliwa aparycja mężczyzn jest ostatnią rzeczą, o którą powinna teraz pytać – jeszcze by spróbowali zwerbować ją do jakiejś sekty, a jej z duchowością było niekoniecznie po drodze. Co do jednego musiała jednak przyznać Miyū rację – ciuchy to mieli zajebiste – jednak gustowne ubranko to nie był chyba dostateczny powód, by od razu zostawać przechrztą i zmieniać wyznanie.
Cały czas kiwała głową jak piesek w samochodzie, byle tylko nie dać odczuć rozmówcy, że niekoniecznie ją interesuje cały ten lament. Dopiero wzmianka o jakimś nieszczęsnym, skrzywdzonym przez los Akasiu sprawiła, że łaskawie zaprzestała namolnych oględzin oświeconych nóżek – umiarkowanie zainteresowana, łaskawie uniosła brodę do góry i dość beznamiętne spojrzenie zawiesiła teraz na odbijającej światło łysej głowie, ściągając kapelusz nieznacznie na ślepia, by facet nie zauważył, że się gapi.
- Zaraz, moment, po kolei. Jaki znowu Akaś? Jaka cholerna opiekunka drzew? – z cieniem irytacji w tonie głosu weszła w zdanie rozgadanemu kapłanowi, co było nie lada wyzwaniem; nie miała najmniejszego pojęcia jakim cudem gość rozpoznał w niej jej pochodzenie, nie miała pojęcia o co mu chodzi z jakimiś pieprzonymi drzewami, nie miała pojęcia jakim cudem wylądowała w ogóle w tej idiotycznej sytuacji. Potok słów faceta sprawiał, że miała wrażenie, że zaczyna boleć ją łeb. - Była tu jakaś inna Jūgo? Mogę ją jakoś znaleźć?
Posłała bezsilne spojrzenie albinosce, której w przydziale przypadł ten z mnichów, który wydawał się bardziej konkretny – co prawda zniszczył to pozytywne pierwsze wrażenie z momentem, gdy tylko otworzył usta, ale przynajmniej nadal nie dorównał w poziomie gadulstwa swojemu drogiemu koledze. Z całą swoją bezradnością rozłożyła dłonie w przepraszającym geście, wzruszając ramionami z dość idiotycznym uśmieszkiem przylepionym do gęby – jakby na to nie spojrzeć, to to ona wpakowała w tą sytuację nieznajomą.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość