Osada portowa i okolice

Teiz jest małą wysepką połączoną długim mostem z Yinzin. W przeciwieństwie do innych prowincji ta nie jest zamieszkała przez żaden ród, ani lud. Teiz jest poddane Yinzin i współpracują razem otrzymując ochronę samurajów. Ludność tutaj głównie zajmuje się połowami ryb, polowaniami na wieloryby, humbaki i rekiny oraz hodowlą różnego rodzaju zwierzyny znoszącej chłodny klimat.
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Seinaru »

Wyglądało na to, że Seinaru łatwo przychodziło zdobywanie zaufania innych ludzi. Nie robił tego umyślnie aby ich wykorzystać, jednak szczerze wierzył w karmę i w to, że dobrocią można zdziałać równie tyle co przymusem i siłą. Delikatny całus w policzek był tego dobrym dowodem, a bardziej niż dziewczyna zarumienił się chyba samuraj. Nigdy nie miał do czynienia z jakąkolwiek kobietą, jeśli mówić tutaj o stałych związkach, czy jakiejkolwiek bliższej znajomości. Zaskoczyło go jej ciepło, którego nie zdradzało pierwsze wrażenie po tym, gdy się ją zobaczyło.
- Miło mi, Yuri. - Podniósł głowę w jej stronę, gdy przeczytał napis na ziemi.
- Fałszywe? Mówimy o tej samej dziewczynie? - Wyciągnął z torby zdjęcie nadesłane wraz z ostatnim listem i już chciał je jej pokazać, gdy lekki puch sypiący się z jej głowy wpadł mu do oczu. Wyglądało na to, że dziewczyna nie jest mile widziana w mieście. Kei podniósł się na równe nogi i kijem przesunął niemowę za siebie.
- Nazywam się Seinaru. Mieszkam na farmach niedaleko. Asuka przekazała mi swój dom. - Odpowiedział do wielkiego osiłka, który był sprawcą napadu. Wyglądało na to, że szukał on bitki, a ze swoją posturą czuł się nad wyraz pewnie. Czy jednak był teraz sens bić się z pijanym? Samuraj miał o wiele lepsze rozwiązanie tego problemu niż popis siły.
- Jasne, już sobie idziemy. - Zrobił dwa kroki tyłem oddalając się od mężczyzny, będąc jednak cały czas gotowym. Pogadają później jak tamten wytrzeźwieje i dalej będzie chciał się mierzyć. Konfrontacja z kimś takim nie jest ani potrzebna ani chwalebna. Kei odszedł od bramy osady i pokierował ich duet w stronę farm.
- Zapraszam do siebie. Mieszkam niedaleko, napalimy w piecu i wszystko dokładnie mi opiszesz. Nie ma sensu stać tutaj i marznąć. Razem na pewno ją znajdziemy. - Powiedział do Yuri i teraz już bez przeszkód wyciągnął zdjęcie z torby i pokazał je dziewczynie.
- To o niej mówimy, tak? - Upewnił się, a nawet jeśli odpowiedź była przecząca, to sprawa skomplikowała się już i tak na tyle, że wymagała szczegółowych wyjaśnień. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna skorzysta z jego zaproszenia.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Akashi »

Jeżeli idziesz za dziewczyną z/t na klify, jeżeli jednak uparłeś się zabrać ją do swojego domu, to raczej wiesz gdzie iść :)
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Akashi »

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Seinaru »

Po krótkich instrukcjach i ostrzeżeniach Seinaru trafił do osady portowej, gdzie szybko zlokalizował podpitego osiłka. Nie myślał, że jest on w zmowie z porywaczami, chciał raczej wypytać go tylko o to, czy martwy już teraz starzec nie wspominał nigdy kim są jego wierzyciele. Przy kieliszku zawsze można chlapnąć co nieco, a takie plotki często trudno jest utrzymać za zębami. Jego język wciąż mu się nie podobał, jednak Kei najpierw zamierzał spróbować po dobroci. Miał mało czasu, dlatego miała to być jedyna próba przed tym, gdy zacznie wyduszać informacje siłą. Z każdą straconą minutą łódź z Caną mogła zwiększać dystans od brzegów wyspy.
- Zamknij się i słuchaj. - Od takiego przywitania zaczął, choć może nie wpasowywało się ono zbytnio w definicje sposobu "po dobroci".
- Działam tutaj z ramienia straży, a nie mam czasu na użeranie się z pijakami. Ten starzec, u którego byłeś dzisiaj po południu miał długi. Mówił Ci coś o nich? Wiesz komu był winien? Wiesz komu sprzedał córkę? - Krótko i na temat. Albo odpowie, albo oberwie prosto w tą zapijaczoną głowę. Seinaru zdjął kij z pleców i przełożył go do zdrowej ręki. W razie czego posłuży mu on do obrony i kontrataku. Trzeba było tylko mieć odpowiedni sposób i wielki drab nie powinien stanowić większego wyzwania.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Akashi »

  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Seinaru »

Seinaru naprawdę nie miał teraz czasu na gierki i przystawianie się do każdego napotkanego pijaka. Oprócz jego wątpliwego wytłumaczenia, to pozostała jeszcze ich wspólna niechęć do Yuri. Oczywiście mógł być to tylko zbieg okoliczności, jednak i tak rosły farmer był teraz chyba jedynym punktem zaczepienia. Nawet jeśli nie grywał razem ze staruszkiem w karty, to jednak jasne teraz było, że to on doniósł straży na samuraja i to przez niego nie zjadł on tego wieczora zupy. Ton jego głosu zdradzał jednak, że kryło się za tym coś więcej, niż zwykłe zakopywanie kota. A Kei musiał koniecznie dowiedzieć się co takiego to było.
Na szczęście przygotował sobie wcześniej swój kij i swoją czujność na atak na swoją osobę (w poprzednim poście). Gdy tylko facet zrobił ruch w jego stronę z łapami, Kei również wykonał krok w jego kierunku, wystawiając przed siebie kij zdrową ręką. Różnica zasięgu powinna tutaj zadziałać na korzyść chłopaka, który miał zamiar natychmiast uporządkować hierarchię między nimi. Postarał się wykonać błyskawiczne pchnięcie w krtań przeciwnika, aby na jakiś czas odeszła mu ochota do picia. Hamował się natomiast, aby jedynie unieszkodliwić mężczyznę, nie zaś odebrać mu zdolność mówienia czy nawet życie. Jeśli się to powiodło, Kei miał do niego kilka pytań.
- Nie mam czasu na gierki z pierwszym lepszym pijaczyną, rozumiesz? Próbuję uratować dziewczynę, która przez moje spóźnienie może stracić całą przyszłość. Jeśli będzie trzeba, to wytłukę z Ciebie każdą przydatną literkę. To zawsze najszybszy sposób. - Przygotował się do walki, ustawiając w pozycji do ataku.
- Mówisz, że nie grałeś nigdy w karty w tamtym domku? A jak tam dzisiaj byłeś te dwa razy, ktoś kręcił się w pobliżu? Widziałeś kogoś, ktoś Cię wypytywał o tamtego starca? - Zalał go wręcz pytaniami, jednak to tylko ze względu na pośpiech i przymus ratowania Cany najszybciej jak się da. Nie mógł sobie pozwolić na marnowanie czasu tutaj.

Jeśli jednak kontratak się nie powiódł, Seinaru od razu po podniesieniu się z podłogi miał zamiar zaatakować swojego przeciwnika przy pomocy błyskawicznego poziomego uderzenia na nogi odchodzącego farmera, aby jednak jeszcze przez chwilę mogli razem porozmawiać.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Akashi
Postać porzucona
Posty: 1240
Rejestracja: 25 lip 2017, o 22:58
Wiek postaci: 20
Ranga: Wędrowiec
Krótki wygląd: Jednooki młodzieniec o fioletowych włosach. Odziany w skórzany płaszcz ze znakiem jashina na plecach
Widoczny ekwipunek: Skórzany płaszcz, kazeshini

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Akashi »

Panie masz do wyboru z/t na szlak transportowy, bądź dalsze atakowanie farmera, który może już Cię nie potraktować łagodnie.
0 x
Obrazek
Michirin

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Michirin »

Błotnisty szlak z Yinzin do Teiz nie był zbyt przyjemny do poruszania się po nim. Pomijam już fakt, że Michirin przestała zwracać uwagę, że się brudzi, bo zaczęło irytować ją coś innego - odgłos. Co krok, to ten mokry plask zanurzanej stopy i uczucie braku pewności w stąpaniu. Powozem było naprawdę wygodnie. Może kupię sobie konia? Ślepy jeździec byłby niemałym zagrożeniem dla przechodniów i samego siebie. Jednak jak to z panną Shiroikanzen - myśli same uciekły gdzieś poza odbieranie bodźców z otoczenia, a ciało jakby wiedzione samoistnie poruszało się dalej i dalej. Kunoichi zaczęła rozmyślać o własnej naturze. Dotychczas była przekonana, zupełnie pewna, że jest tą dobrą, która dąży, aby każdemu żyło się dobrze, ale ostatnie wydarzenia zrodziły w niej zwątpienie. Musiała zdać sobie sprawę jaka jest naprawdę, bo tkwiły w niej cechy charakteru, które powinny się wykluczać. Opinia innych nie liczyła się dla niej - mogła być wyzywana, mogła zostać obiektem drwin, mogła zostać znienawidzona, a ona i tak nie przejęłaby się tym. No, dopóki mowa była o osobach, które nie są jej bliskie. W tym momencie tylko Shizuya i Kazuyuki liczyli się na tyle, by ich zdanie Michirin wzięła do serca. Reszta świata? A co ją oni obchodzą - nie są ze sobą zżyci. No właśnie, taka była, a jednak wciąż tkwiła w niej znaczna empatia. Nie potrafiła przejść obok krzywdy innego obojętnie, zatem jednak zwracała uwagę na innych ludzi. Miała przecież te dwa hasła, którymi kierowała się, które podsumowały to, jaką jest osobą. Zawsze, gdy ratujesz czyjeś życie uczłowieczasz swoje. Jeśli nie stawiasz oporu, to stajesz się częścią terroru. Powtórzyła je w myślach i nieświadomie kiwnęła głową, jakby na zgodę z samą sobą. Zatem jak to było? Czy dążyła do zadowolenia innych, skoro Ci mogli żywić do niej urazę? Czy była ich wrogiem, skoro zawsze pomagała? To ją dręczyło. Stawiam dobro innych ponad własną wartość w oczach innych? I chyba właśnie o to chodziło. Dopóki sprawiała, że innym żyło się lepiej, dopóty nie liczyło się nic innego - nawet ich opinia na temat Michirin. Było to problematyczne, bo teoretycznie mogła zdarzyć się sytuacja, w której musiałaby pomóc komuś, kto traktował ją jak wroga. Jak w takim momencie uchronić się od wbicia noża w plecy? Ostrożność. Tak, ta przeklęta ostrożność, która była swego rodzaju obsesją białowłosej. Niczym kot chodziła własnymi ścieżkami, podróżowała po świecie, bo taki miała kaprys. Mimo, że należała do ninja Soso, którym włada Ród Yamanaka, to zupełnie miała za nic to rzekome zobowiązanie. Nie interesowało ją, gdyż nie były to jej sprawy. Nieistotne. Lubiła swoją swobodę. Mogła zwiedzać prowincje, pomagać komu chce i robić co chce. Nie musiała słuchać rozkazu, że czas ruszać na wojnę, że trzeba pomóc tym ludziom i w taki sposób. Uwielbiała dowolność w działaniach. W każdej chwili mogła zmienić zdanie, mogła zrzec się wynagrodzenia, zmienić stronę, plan, metody pomocy, wszystko! To było cudowne. Zupełny brak ograniczeń czyli to, co lubiła najbardziej.
Ocknęła się dopiero wtedy, gdy stanęła na moście między Yinzin i Teiz. Była zaskoczona, że trasa minęła jej tak szybko. Nawet nie pamiętała jej dokładnie. Jakby ktoś na wpół śpiącą prowadził ją za rękę. A była sama. Jak zwykle. Po chwili skupienia przypomniała sobie szczegóły trasy. Ten wiatr, który przywiał ciekawy, orzeźwiający zapach drzew iglastych. Ten promień słońca, który przebił się przez chmurne niebo i akurat trafił w plecy Michirin, by niczym ciepła ręka popychać ją dalej ku podróży. Ten stukot jakichś metalowych, zapewne, narzędzi, które wiezione były powozem wgłąb prowincji. Te urywki rozmów przechodniów, którzy raz chwalili aktualną pogodę, a raz klęli na nią.
Zatrzymała się na chwilę w połowie mostu. Wiatr był tutaj znacznie silniejszy - nieustannie pędził w jednym kierunku i porywał od białowłosej wszystko, co ciepłe. Również myśli. Ziębił ją tak bezlitośnie, jak bezlitośnie życie odebrało jej radość - nagle, w przeciągu kilku chwil. Mimo wszystko ten ogłuszający szum i świst był w jakiś sposób kojący, uspokajający. Zagłuszał wszelakie myśli Michirin, sprawiał, że po prostu był tylko on. Tylko ten wiatr i nic więcej. Przez chwilę kunoichi miała spokój ze swoim prawie największym problemem - chaosem i hałasem w głowie. Natłok przemyśleń, odczuć, myśli, emocji i wszystkiego innego został stłumiony przez naturę, przez ten mroźny wiatr, który bez problemu przenikał ubrania i zdawał się brnąć dalej - chłodzić ciało, aż w końcu duszę.
- Ileż tak będę stać... - mruknęła do siebie, bo pierwszy raz nie słyszała własnych myśli. Ruszyła dalej, drżąca, ale całkiem zadowolona. Świat okazywał się nie być aż tak zły. Wciąż tkwiło piękno w surowej naturze. Naturze samej w sobie, bo ludzka natura kryła demony. Jak dwie przeciwne strony monety. - Jesteśmy wrogami ziemi. - ponownie odezwała się sama do siebie, gdy już schodziła z mostu. Postawiła krok w Yinzin, a myśli zaczęły wracać. Znów nastała pewna cisza, którą wypełniał jej własny głos, ale w głowie. Nieustannie. Ciało zaczęło się ogrzewać, a wraz z tym ciepłem przyszły ciepłe wspomnienia. Historie z czasów, gdy jeszcze miała ze sobą rodzinę. Podróże ich powozem, śmiertelnie poważne dyskusje z Kazuyuki na niepoważne tematy, które kwitowane były śmiechem rodziców. Aż z tego wszystkiego zaczęła nucić pod nosem dziecinną pioseneczkę, przypominającą kołysankę. I ze spokojem na twarzy i uśmiechem w duszy trafiła do osady portowej. Tak jej się wydawało, bo słyszała rozmowy o odpływających statkach oraz ten przytłaczający zapach ryb. No i szum morza. Postanowiła najpierw się przejść po okolicy i może znaleźć karczmę. Była całkiem głodna i pisząc "całkiem" mam na myśli niezmiernie. A ten głód wzmagany był jej pasją do kosztowania nowych potraw. Zatem spacerowała, coś sobie nuciła pod nosem i nasłuchiwała, a w głowie same miłe wspomnienia. Przez tą krótką chwilę świat był piękny.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Michirin

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Michirin »

Przyjemny spacer został nagle przerwany krzykami. Niski, chrypliwy głos o chłodnej barwie należał zapewne do kogoś, kogo w tych czasach można było swobodnie nazwać naprawdę dojrzałym mężczyzną. Śmierć była tak powszechna, jak ryby w wodzie - wystarczyło zaczekać i ktoś umierał. Co chwilę, bez ustanku. Kosa, która ścinała ludzkie życia nie zatrzymywała się. Ale nie nadążała, bo ludzi wciąż przybywało, chociaż wojny jej pomagały nadgonić zaległości. Im dłużej się żyło, tym więcej czasu miała kosa, by nas dosięgnąć. Dlatego właśnie starszym ludziom należał się pewien szacunek niezależnie od tego kim byli. W tym brutalnym świecie dożyć dojrzałego wieku nie było łatwo. I takim człowiekiem mógł być rozkrzyczany mężczyzna. Początkowo Michirin miała zignorować tę rozmowę i nawet tak uczyniła - ruszyła dalej, nucąc sobie tą samą pioseneczkę w kółko. Mowa była o cieśli, a ona była tylko kunoichi - fach prosty i oby kiedyś zbędny. Nie mogła pomóc zasłyszanym osobom, ale nagle do jej uszu dotarł przyjemny głos. Zatrzymała się mimowolnie, a wzdłuż jej kręgosłupa przeszły ciarki. Nie były one wywołane zimnem, a zwyczajnym zadowoleniem. Głos młodego mężczyzny należał do tych, które słuchało się z radością, a kto jak kto - panna Shiroikanzen znała się na tym. Mimo tego, że stała z dala, to doskonale słyszała jak potoczyła się rozmowa dalej. Wychodziło na to, że właściciel miłego dla ucha głosu poszukiwał kogoś w rodzaju ochroniarza. Ponownie eskorta? Czemu nie. Zraziło ją tylko określenie "sprawnych osób". Nie uważała się za w pełni sprawną, bo przecież była niewidoma, ale brak wzroku nie przeszkadzał jej w życiu, ani czynnościach, które nie są skupione zupełnie na wzroku. Zatem w jakiś sposób uzupełniała swoje braki.
Rozmowa dobiegła końca. Młodszy mężczyzna najpewniej postanowił skierować się ku tawernie i Michirin miała ochotę go śledzić, by zagadać dopiero na miejscu, by nie wyjść na wścibską dziewczynę, która podsłuchuje rozmowy. W jej przypadku podsłuchiwanie było całkowicie normalne, bo słuch miała wspaniały, ale ludzie znacznie bardziej negatywnie reagowali jak przysłuchiwało się im, niż przypatrywało. Z wyglądu dało się wyczytać sporo, ale nie tyle, co ze słów i tonu. Traktowali to często jak kradzież informacji, przechwycenie ich, a białowłosa przecież nie mogła przestać słuchać tak, jak dało się odwrócić wzrok. Była do tego poniekąd zmuszona. Zasłanianie uszu nie wchodziło w grę, bo pozbawianie się kolejnego zmysłu i to tego najbardziej rozwiniętego w jej przypadku byłoby zupełnym szaleństwem. I prawie odpuściła, prawie postanowiła śledzić młodzieńca, jednak dotarło do niej, że przecież mógł odpocząć i uraczyć się trunkiem we własnym domu. Wtedy pukanie do jego drzwi wskazałoby nie tylko, że podsłuchiwała, ale także śledziła go. Zatem musiała podejść teraz. Ruszyła w jego kierunku. Nieśpiesznie, aby nie przestraszyć go jeżeli jej nie zauważył. Usłyszała szelest czegoś suchego... niczym trawa, ale jednak nie. Tytoń? Jak można znieść ten smród dymu. Jednak nie zniechęciło jej to do zaoferowania się jako pomoc.
- Przepraszam, że przeszkadzam, jednak mimochodem usłyszałam pana rozmowę z tamtym mężczyzną. Cieślą nie jestem, jednak znam się na walce, zatem chciałabym zasugerować swoją pomoc w razie spotkania z potencjalnymi... - tu na ułamek sekundy przerwała sobie, jakby szukała słowa, a tak naprawdę chciała podkreślić to zabawne określenie na zwykłych bandytów. - ...rzezimieszkami. W skrócie - za odpowiednią opłatą mogę ochraniać pana i pański dobytek. - nie lubiła podchodzić i od razu się przedstawiać. Nie wiedziała, czy druga osoba była nawet warta, aby usłyszeć jej godność. Nie, żeby miała jakieś wysokie mniemanie o sobie, ale czasami podchodziło się, zagadywało, przedstawiało, a rozmówca nas wyklinał i kazał iść w cholerę. I po co to wszystko? Lepiej było nie rzucać swoim imieniem oraz nazwiskiem na prawo i lewo. Tego wymagała ostrożność, której Michirin nie brakowało w żadnym calu. I stała tak, jak zawsze - z nieprzeniknionym spokojem wymalowanym na twarzy. Jej głowa była zwrócona oczywiście w stronę młodzieńca, bo ludzie woleli, gdy się robiło w ten sposób. Kontaktu wzrokowego utrzymać nie mogła, ale zapewniała chociaż, że nie rzuca tych słów gdzieś w przestrzeń, a kieruje dokładnie, precyzyjnie do niego. Nastała cisza, aż nagle coś się odezwało. Coś wewnątrz Michirin, a dokładniej - jej pusty żołądek. Prawa dłoń błyskawicznie, w mgnieniu oka znalazła się na brzuchu i ścisnęła kimono tak, jakby miało to pomóc stłumić ten odgłos. Ale burczenie było głośne i przeciągnęło się przez może nawet trzy sekundy. Mimika białowłosej nie zmieniła się - wciąż usta były ułożone zwyczajnie, wskazując na opanowanie, a jednak blada skóra szybko nabierała rumieńców.
- P-przepraszam. - powiedziała półgłosem. Była naprawdę zażenowana tą sytuacją. Nie pamiętała ostatniego momentu, w którym była tak bardzo zawstydzona. Niby normalna sprawa - w końcu jadła tylko ten prowiant, który przygotowała Hairi, i który miał w sobie środek nasenny, a teraz zapadała noc. Minęło sporo czasu, zatem naturalnym było, że żołądek domagał się posiłku. Burczenie w brzuchu to rzecz zupełnie ludzka, a jednak Michirin teraz wcale swobodnie się nie czuła. Ten odgłos popsuł jej poważne, profesjonalne podejście do tematu zadania dla kunoichi. No, a przynajmniej tak uważała, bo jak to odebrał młodzieniec? Cóż, miało się okazać.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Michirin

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Michirin »

Oda - bo zdawało się, że tak się nazywa - tworzył wrażenie osoby naprawdę opanowanej, potrafiącej zachować spokój nawet wtedy, gdy sytuacja nie jest ku temu sprzyjająca, a rozmówcy już dawno puściły nerwy. Michirin nieświadomie poczuła jakąś taką bliskość między nimi w kwestii charakteru. Ona miała podobnie, jednak w jej przypadku była to jakby maska. Nie wiedziała na ile jest to jedynie iluzją u młodzieńca, z którym przyszło jej rozmawiać. Wydawał się być... naturalniejszy, niż sama białowłosa. Była opanowana, ale zawsze starała się zachować ten stan. Wykres jej ekspresji byłby prostą, niewzruszoną linią, zaś u mężczyzny po prostu nie wykraczał poza skalę spokoju. Słychać było jego śmiech i zmiany w tonie głosu, a więc wyrażał znacznie więcej, niż panna Shiroikanzen. Tylko u niej nie chodziło po prostu o zachowanie zimnej krwi, a o ostrożność i pewien lęk przed uzewnętrznianiem swoich uczuć. I to była zapewne ta różnica między nimi, która łamała względne podobieństwo. Istniała też szansa, że młodzieniec jest spokojny tylko dlatego, że palił tytoń. Podobno łagodziło to zszargane nerwy, ale Michirin średnio w to wierzyła. Nadal, hehe, nie widziała sensu w duszeniu się tym dławiącym, a nawet gryzącym w nozdrza dymem, chociażby była w nim nuta jakiegoś orzeźwienia przywodzącego na myśl kwaśne owoce. Nie zmieniało to faktu, że smród ten był intensywny, zmniejszał czułość węchu i całemu się od niego śmierdziało - nie tylko ubranie, ale włosy czy skóra również.
Jego głos cały czas był równie przyjemny dla ucha Michirin. Ulżyło jej, że w żaden sposób nie skomentował tego burczenia w brzuchu, a jedynie podkreślił propozycję, która została już wcześniej wysunięta, zaś było nią udanie się do jakiejś knajpy. Białowłosa była świadoma, że na nią patrzy, zatem nie odezwała się, lecz jedynie kiwnęła głową na znak zgody. Nie chciała nic mówić, bo nadal czuła się zażenowana co z pewnością widać było po jej czerwonych policzkach. Ruszyła za nim i szła o krok wolniej, by dać się prowadzić, ale jednak w miarę iść równo. W końcu kierowała się słuchem, więc musiał najpierw skręcić, aby ona postąpiła tak samo. Ze wzrokiem wystarczyłoby to jedynie zauważyć.
Zaprowadził ją do miejsca, które wypełnione było różnymi przyjemnymi zapachami. Brzuch Michirin ponownie się odezwał, jednak teraz jego odgłos został zagłuszony przez otoczenie. W powietrzu dało się wyczuć ryż, tę specyficzną woń gotowanego ryżu. Lekko mdła, jednak w połączeniu z warzywami czy mięsiwem zanikała, gdyż zostawała przepleciona przez nie. Propozycja mężczyzny delikatnie zaskoczyła niewidomą, jednak pozytywnie. Z jednej strony nie chciała naciągać budżetu swego prawdopodobnego pracodawcy, a z drugiej... czemu nie? Skoro oferuje. Ona niczego na nim nie wymuszała.
- Dziękuję, nie pijam alkoholu. Mgli umysł i osłabia zmysły, a mam ich zbyt mało, by sobie na to pozwalać. - odparła zgodnie z prawdą i własnym przekonaniem, a następnie usiadła na wskazanym miejscu. - Jednak posiłku nie odmówię. - dodała po chwili tym samym, spokojnym, wręcz beznamiętnym tonem, chociaż w głębi duszy była naprawdę wdzięczna. Cóż, ponownie, tak jak każda inna emocja - została skontrolowana i nieprzepuszczona dalej, na zewnątrz.
Głowa Michirin uniosła się w stronę osoby, która krzątała się za szynkwasem. Z oczywistych powodów białowłosa nie była w stanie rozczytać jakiegokolwiek spisu dostępnych potraw, więc jak zwykle musiała polegać na uczciwości obsługi, która rzeczywiście zaproponuje jej coś smacznego i bez naciągania na koszta. Chwilę zastanawiała się, aż w końcu znów skierowała twarz w stronę, jeżeli dobrze usłyszała i zapamiętała, Ody.
- Nie wiem co mogłabym zamówić, zatem zdam się na pana gust. Prosiłabym o dwie, niezbyt duże potrawy i wodę. - tak, dwie. Może nie wyglądało, ale niewidoma lubiła sobie dobrze zjeść. Gdyby zamawiała sama, to "niezbyt duże" nie pojawiłoby się, bo miała na tyle pojemny żołądek, aby pochłonąć naprawdę sporo. I to sporo nawet jak na dorosłego człowieka. Bliżej jej było w tej kwestii do rosłych chłopów, niż drobnych panienek - do których raczej należała. Tak jej się wydawało, chociaż miała trochę krągłości tu i ówdzie.
- Nie potrzebuję zbyt wielu informacji o zadaniu. Tak naprawdę byłabym wdzięczna, gdyby pan wyjaśnił mi jedynie co leży w moich obowiązkach oprócz ochrony. - wiedziała, że ludzie zazwyczaj nie lubią zbytnio szastać informacjami, a wścibscy i ciekawscy byli raczej niemile widziani. Michirin potrzebowała tylko minimum, a zatem wiedzy o tym, co ma robić. I tak zapewne pomogłaby w każdych problemach, ale chciała mieć świadomość na co należy się przygotować. Jeżeli jednak mężczyzna byłby bardziej wylewny, to nawet lepiej. Im więcej wiedziała, tym... lepiej? Cóż, niby tak, niby nie. Zbyt duża wiedza często przysparzała tylko więcej kłopotów. Mimo wszystko wolała wiedzieć więcej, niż nie wiedzieć.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Natsume Yuki »

0 x
Michirin

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Michirin »

Dla osób, które nie były wybrakowane pod względem ilości zmysłów z pewnością dziwnym było spostrzeżenie, że głos również potrafił przekazywać mimikę twarzy. Tak naprawdę poprzez wsłuchanie się w czyjeś słowa dało się określić więcej, niż gdyby tylko patrzeć. Inny głos miała osoba rozbawiona, inny uśmiechnięta, inny zestresowana. Minę łatwiej było sfałszować, ale tonację i sposób wypowiedzi... na to niewielu miało wpływ, a jeżeli już, to jedynie najlepsi kłamcy. Michirin zapewne nie wiedziałaby, że jej towarzysz mógł się w tym momencie uśmiechać gdyby nie to, że Shizuya pokazywał jej świat poprzez iluzję. Wiedziała jak wygląda uśmiech i wiedziała jak brzmi osoba podczas niego. Inaczej mogłaby jedynie się domyślać.
- Nic się nie stało. - odparła, bo młody mężczyzna zabrzmiał tak, jakby chciał ją przeprosić za swoją nieroztropność. Białowłosa była całkiem wyrozumiała i wiedziała, żeby nie oczekiwać od innych, iż w kontakcie z nią będą mieli na uwadze jej pojmowanie świata bez jednego zmysłu. Tak samo ona nie czuła się zobowiązana, by w rozmowach z widzącymi myśleć również tak, jakby miała ten zmysł. Jedyne co ją bawiło to to, jak ktoś zapominał, że jest ślepa. Czasami przyjmowali to do wiadomości, mieli to w pamięci, ale jak tylko odwrócili wzrok i nie widzieli tej opaski na oczach, która biła oczywistością, to wypadało im z głowy i pokazywali kierunki, opowiadali drogę z zaznaczeniem punktów orientacyjnych oraz inne takie. Oczywiście było to tak długo zabawne, jak nie zdarzało się zbyt często.
Jedzenie zostało zamówione i nazwy w sumie mówiły Michirin niewiele. Znacznie bardziej skupiała się na smaku, który możliwe, że był jej znany. Tego jeszcze nie wiedziała. Za to okazywało się, że miejsce to jest całkiem przyjemne - jeżeli wierzyć towarzyszowi. Podwójnie podkreślił, że ceny nie są wysokie przez co niewidoma poczuła się nieco... skrępowana. W końcu on stawiał posiłek, a ona zamówiła dwie potrawy dla siebie. No cóż, teraz było już za późno na wycofanie się.
Zadanie jakie miało ją czekać nie brzmiało wyjątkowo trudno. Eskorta i w razie jakiejś usterki pomoc w naprawie. Wcześniej również eskortowała, a załapała się przy okazji na poszukiwania oraz negocjację, więc tym razem miało być nawet prościej. Szczególnie, że kłopoty nie były pewne, a przewidziane, zatem mogło się również wydarzyć tak, że cała trasa przebiegnie w zupełnym spokoju, a ona i tak zarobi. W końcu trasę po Yinzin i z Yinzin do Teiz pokonała bez napotkania bandytów. Jedynie pierwsze chwile w prowincji samurajów nie należały do najprzyjemniejszych, ale teraz było całkiem-całkiem.
- Prawdę mówiąc łatwiej mi przenieść koło, niż znaleźć narzędzia i wybrać to właściwe. - odparła nieco żartobliwie, chociaż jej ton głosu i mina na to nie wskazywały. Cóż, miała więcej siły, niż na to wyglądała. Naprawdę. Z podawaniem właściwego narzędzia mógł być problem, bo najpierw wszystkie musiałaby dotknąć, wybadać i określić, a dopiero później mogłaby podawać. Trzeba było mieć cierpliwość.
No i przyszło jedzenie! Jakby na odpowiedź stuknięciu o blat naczyń odezwał się żołądek Michirin po raz kolejny. Tym razem już nie speszyła się, nawet nie zwróciła na niego uwagi, bo została ona poświęcona posiłkowi. Przysunęła bliżej siebie jeden z talerzy i bezzwłocznie chwyciła za pałeczki, którymi posługiwała się lepiej, niż jakąkolwiek bronią. Nie była łapczywa, ale widać było, że jest głodna, naprawdę głodna. To wszystko potęgowane było przez jej zamiłowanie do jedzenia i kosztowania nowych potraw, a ta pachniała wyśmienicie. Dopóki jej nie skosztowała, to nie wiedziała na ile było to wrażenie wywołane pustym żołądkiem, a na ile rzeczywistym aromatem, ale szybko okazało się, że potrawa jest naprawdę pyszna. Kurczak wydawał się idealnie wypieczony, a jajko było niczym sos - rozpływało się w ustach. I teraz, pierwszy raz od dłuższego czasu Michirin naprawdę, szczerze uśmiechnęła się. Nie jakoś wielce, ale widocznie. Nie przeszkadzało jej nawet to, że niezbyt kulturalnie zachowała się od razu zaczynając jeść. Dopiero pytanie o imię oderwało ją od rozkoszowania się smakiem i ogólnie posiłkiem. Przełknęła pośpiesznie i skierowała twarz w stronę mężczyzny, odkładając na bok pałeczki.
- Proszę wybaczyć mi mój brak manier. - odezwała się już bez uśmiechu, z normalną, zwyczajną swoją miną i zdjęła z rąk rękawiczki, które wcisnęła do kieszonki od kimona. Wystawiła dłoń w stronę swego tymczasowego pracodawcy, aby przywitać się w ten sposób. Lubiła tak się przedstawiać, bo sposób ten wydawał jej się konkretny, poważny i profesjonalny. - Michirin Shiroikanzen, miło mi. Proszę jednak zapomnieć o nazywaniu mnie panienką. Wolę bezpośrednio - Michirin. - i po całym przywitaniu kiwnęła głową na znak zgody. - Oczywiście przyjmuję ofertę. Bardziej to moja oferta zostaje przyjęta, gdyż sama się zgłosiłam. - dodała po chwili i w sumie do głowy przyszła jej zabawna myśl. Jakby teraz się jednak nie zgodziła, to otrzymałaby darmowe jedzenie. Byłoby to wredne, ale zawsze pozwalało napełnić żołądek bez odciążania sakiewki.
Po całym przywitaniu wróciła do jedzenia. Tym razem już spokojniej, bez pośpiechu, chociaż dużymi kęsami. Porcja znikała szybko, a Michirin wydawała się być pochłonięta posiłkiem. Dopiero jak oczyściła jeden z talerzy, to napiła się nieco wody, odetchnęła cicho, robiąc sobie przerwę przed drugą rundą.
- O której wyruszamy? - zapytała i po otrzymaniu odpowiedzi napiła się jeszcze łyk wody, aby następnie odsunąć od siebie pusty talerz, a przysunąć ten drugi. Nie zaczęła jednak od razu jeść. Czekała i odpoczywała. Miała jeszcze sporo miejsca w żołądku, by zmieścić drugą porcję, ale takie szybkie napychanie się nie należało do najrozsądniejszych. Cierpliwości, przecież nie ucieknie, prawda? No, no właśnie.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Osada portowa i okolice

Post autor: Natsume Yuki »

Tu możesz zrobić timeskip i w swoim poście założyć już, że jesteś koło budynku następnego dnia.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Teiz”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości