Śmiało można rzec, że wszyscy, którzy przeżyli dotychczasowe wydarzenia pod Dokuroyamą i w Sabishi przekroczyli pewien próg. Od tego momentu niewątpliwie nie dało się zaznać spokoju. Nie takiego, jak zwykle. Toshio będąc najmłodszym uczestnikiem i zarazem najbardziej podatnym na różne ukształtowania z pewnością nie pogodzi się z doskwierającymi mu dolegliwościami. Z rozwagą będzie musiał dobierać manipulujące nim emocje i nie dać się niechybnie ponieść.
Mimo wszystko chłopiec stał teraz niewzruszony i marzył jedynie o zapadnięciu w głęboki sen. Nie podejrzewał tylko, że odprężenie nie będzie wcale takie łatwe, jakby mogło się wydawać. Już niebawem koszmary zamęczą go gorzej niż nie jedna krytyczna sytuacja na polu walki. W świadomości pozostanie własny, osobisty sukces, jaki osiągnął. Póki co mógł się go trzymać. Maszerowanie przebiegło tak, jak się tego spodziewał. Kilka razy włączył się do wydawania komend i pomocy, aby potem dać sobie wolne. Bądź co bądź posiadał umysł i ciało zwykłego nastolatka. Chciał być silniejszy poprzez naukę niebywale wymagających technik, ale nie tylko jutsu wywierały polepszenie całokształtu. Ninja z mocnym duchem, lecz bez twardego ciała nie zachowywał harmonii. Usłyszana wkrótce po przybyciu pochwała od Shigeru zmotywowała go. Wywołane rumieńce ostudziły nieco uśmiech, jakim chciał wszystkich obdarzyć i dobrze. Takim zachowaniem niepewnie popsułby humory wielu weteranów. Nie każdy wierzył już w tą samą słuszność, a to z powodu przemyśleń, które zdążyli sobie poukładać. Na spokojnie ustawili odpowiednie wartości według priorytetów. Nie można było o tym zapomnieć. Toshio na ten przykład martwił się już tylko reakcją rodziców. Oboje zaskakiwali go odmiennymi spojrzeniami, więc był niezmiernie ciekawy, jak tym razem potoczy się rozmowa z nimi. W zwyczajny dla siebie sposób pożegnał się z Reiką, Shigeru i Nukusiu, aby pobiec w stronę domu, gdzie na pewno czekała na niego rodzicielka. Wyczekiwanie po takiej rozłące i po przeżyciach wymagał czegoś specyficznego. Niepowstrzymany napływ emocji wtargnął do ciała chłopca, kiedy ujrzał w przedpokoju ukochaną mamę. Zdążył wnet ściągnąć buty i pobiec, żeby wtuliła go w swoje ramiona. Objęcie o niespotykanej dotąd sile nie pozwoliłoby rozdzielić ich żadnym sposobem. Łzy pociekły po policzkach, a były to bardzo gorące łzy.
- Tak się cieszę, że jesteś cały. Przyszykuję ci kąpiel, a potem pewnie zjesz coś pożywnego. Na pewno nie karmili was tam, jak należy. Nie w tak strasznie ograniczonych warunkach. - Toshio wysłuchiwał matczynego głosu i cieszył się, że może wreszcie zrelaksować się w pełni. Tego właśnie potrzebował. Akemi nie odpuszczała i przeniosła wzrok na syna, aby przyjrzeć mu się wyraźnie. Spojrzenie mówiło prawie samo za siebie i mógł tylko spodziewać się, że w kwestii jedzenia zaraz padnie oskarżenie, iż wysechł jak patyk, co nie służy rozwojowi dziecka. Niewiele się pomylił.
- Patrz na swoje ubranie. Kompletnie nie nadaje się do niczego. I w dodatku te siniaki. Dobrze, że tylko na tym się skończyło. - czternastolatek zdążył jedynie zarumienić się ze względu na przemyślenia, które sprawiłyby, że matula niechybnie straciłaby z szoku przytomność. Lepiej wstrzymać się z opowieściami, nawet za cenę mniejszej chwały. Dla mamy syn był największym bohaterem za sam fakt istnienia i bycia szczęśliwym. Fakt faktem Toshio potrzebował zmiany ubrania i odświeżenia. Nie zwracał uwagi na higienę jeśli chodzi o zabawy na dworze, lecz postawienie się matce oznaczało wyrok śmierci. To uczucie bardzo niemiłosiernie wpijające się w duszę. Wolałby już zostać dziesięć razy zgnieciony przez głazy.
Ważne było tu i teraz, więc spędził w łazience dużo czasu. Wymoczył się i odpoczął, aż wszelkie niesnaski wyciekną mu przez pory w skórze. Dopiero wtedy nadawał się do dalszej egzystencji. W czystej, białej koszulce i spodenkach oraz rozczochranej fryzurze zdołał przekąsić drobny posiłek. Następnie niemal natychmiast wpadł w objęcia snu.
Niemiły etap drzemania zapoczątkowała seria coraz bardziej energicznych obrotów. Z lewego boku na prawy i na odwrót. Po wielokroć świadczący o przerażających wspomnieniach trans w krótkim czasie oblał czoło chłopca potem. Umysł płatał mu figle tworząc nierealne obrazy, zawsze na jego niekorzyść. Struktura koszmaru nie była na tyle złośliwa, żeby krzyczał opętany. Lęki dobrały się do niego w małym stopniu, toteż zdążył obudzić się zdyszany i mokry od potu.
Tego wieczoru nie mógł odpuścić sobie myślenia nad polepszeniem nowo nabytych zdolności. Podstawy, jakie opanował niczym nie wyróżniały go z tłumu. Zamierzał posiąść głębszą wiedzę i nie spocznie, dopóki nie zostanie usatysfakcjonowany. Stawiało go to na pozycji dążącej do wybitności. W młodym ciele naprawdę zasiedlić się mógł wielki duch. Właśnie dlatego Toshio zamierzał czym prędzej poradzić się opiekuna, co powinien zrobić, żeby podnieść poziom swego Mokutona. Młodzieniec wywarł na Tanzanie typowe uczucie rozbawienia. Standardowe myślenie nieopierzonego pisklaka, który sądził, że nauczenie do nauki latania wystarczy szybkość i siła machania. Sprawujący nad nim piecze rodziciel stał przez zadaniem opowiedzenia właściwej wersji tego, na czym powinien się skupić. Poprzez odpowiedzenie Toshiemu na tematu nurtującego go niedoboru siły, sprawił żeby doszedł do bardziej pożytecznych rozwiązań. Czasami mniej radykalne rozwiązania połączone z wielu cząstek stanowią niesamowity napływ energii. Tym samym Tanzan dodał tylko, żeby zaczął od polepszenia swojej kontroli chakry. Jak tego dokonać? Ówczesne metody zdawały się jedynie do codziennych ćwiczeń, aby gromadzić nawyk operowania chakrą. Nowa praktyka musiała mieć w sobie o wiele szersze zastosowanie, jak choćby gromadzenie jej w dużej ilości i w najkrótszym, możliwym czasie. Wyzwanie do przyjęcia szczególnie dla Toshiego, który nigdy nie próbował czegoś podobnego. Chakra służąca do podstawowych zastosowań wcale nie była odczuwalna. Każdy adept posługiwał się nią bez wysiłku, jeśli tylko wierzył w swoje zdolności. Chłopiec nie wyobrażałby siebie w tych wszystkich niebezpiecznych sytuacjach i pod presją zagrożenia, gdyby nie był ninja wierzącym w sztukę ninshu (znaczenie to bardzo mu się spodobało, gdy wyszukał je w dość obskurnej, starej książce Tanzana, lecz z racji bycia elementalistą to dla niego ogólne znaczenie, jako wszelkie techniki ninjutsu).
Wypoczęty i zregenerowany na poczciwym poziomie wyszedł na dwór, gdzie zamierzał rozpocząć nowe zadanie. Polepszenie własnej kontroli energii, aby ta wystarczała mu na o wiele dłużej. Użytkowanie Doton czy technik Mokuton wyglądało u niego słabo. Nie podejrzewał, że dzięki temu treningowi stanie się mierny, lecz na pewno po opanowaniu wyższej rangi odciąży swój system chakry. Przywyknie do swojej słabości i niskiej wytrzymałości, co już samo w sobie stanie się namiastką zalety. Wnet skupił się i już od kilku sekund układał sobie w głowie zdecydowanie postępu. Stanął w rozkroku, pochylił się lekko w przód i ugiął kolana. Gotowość sprzyjała wyraźnej koncentracji. Pozostało mu już tylko wydobyć z siebie całe pokłady chakry, jakie posiadał. Z samego centrum ciała, a ogniwo to znajdowało się tuż za mostkiem - najwrażliwszym punktem witalnym u człowieka.
- Haaaa~ - wydobył zarazem dźwięk, który rósł wraz z wydechem. W jakiś sposób doprowadzał do podwyższenia adrenaliny i wyzwalania z siebie potrzebnych pokładów mocy. Toshio zamierzał dać ponieść się temu uczuciu.
Rozpoczęcie nauki Kontroli Chakry - poziom C