Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 9 wrz 2017, o 00:51
Yamiyo D 3/15
Dziewczyna podważała kompetencje Masaru. Swojego mistrza! Co prawda nie głośno, ale w myślach, a to tez powinno być ukarane! Dobrze że Yoshida o tym nie wiedział. Rudej chyba nie przyszedł do głowy pewien szczegół. Dokładniej rzecz ujmując chodziło o to że kryjówka ma w zwyczaju być ukryta. A jak ktoś zobaczy w lesie szopę to co pomyśli? Że ktoś tu mieszka niedaleko. A to oznacza że może zacząć węszyć. Klapy może nie znajdzie, ale tunel z jaskini do domu do znalezienia był akurat już nie aż tak trudny. A trzymanie koni z dala, mijało się z celem ponieważ miały być blisko domu żeby w minutę po wstaniu móc już je siodłać. Wracając do obecnego polowania, sprzęt który wzięła to byłą jej lalka i dzidy. Trutka odrzucona tak samo jak lina. Ahh, widać że mistrz chyba nie trenował z nią takich rzeczy jak pułapki z lin. A szkoda, bo fajne to możliwości dawało. Ale jak uznała za słuszne tak zrobiła. Po kilku minutach już wychodziła z domostwa w las. Był ranek, świtało. Miała w sumie kilka możliwości. Iść szukać dużych ssaków pokroju sarny które raczej uciekały niż walczyły, albo iść walczyć z przeciwnikami którzy potrafią się odgryźć. Na przykład wilki i niedźwiedzie. Ustrzelenie ptactwa też dobry pomysł, mięso i pióra dawały zyski. Ogony wiewiórek, skóry łasiczek i gronostajów, ryby, a na końcu zwykłe zioła, jagody i grzyby też mogły się nadać. Baaa nawet lis którego mięso w sumie chyba nie było zbyt dobre, miał super futerko godne zainteresowania. Tak więc łowy ruszyły! A co do propozycji mistrza, to ten odpowiedział że wrócą kiedy wrócą i niema sensu dawać jakiś granic czasowych. Jak jedno przez 3 dni nie wróci to wtedy jest kłopot. Powiedział coś że jest dorosła i odpowiedzialna i że powinna sama za siebie odpowiadać.
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 9 wrz 2017, o 09:53
Ostatnio jak miałam okazję zapolować, to strasznie się wahałam. Nie chciałam zabić niewinnego zwierzęcia i dopiero wtedy, kiedy nie udało mi się go ocalić, to byłam w stanie podjąć decyzję o uśmierceniu go. To jednak było kiedyś i pod względem ekonomicznym nie było to zbytnio racjonalne działanie. Zmieniłam się. Chyba. Na pewno spotkanie Mistrza w jakichś sposób na mnie wpłynęło. No i teraz musiałam iść na polowanie, bo dostałam wyraźne polecenie. W innych okolicznościach na pewno bym się postawiła i powiedziała, że to niehumanitarne czy coś, ale znałam Masaru już od dłuższego czasu i chociaż on uznał mnie za członka swojej rodziny - oczywiście jako ktoś z najniższą rangą w klanie nie mógł raczej podejmować takiej decyzji, więc nic nie było jeszcze pewne - to i tak sprzeciw mógł się dla mnie zakończyć bardzo źle. No i wyszłabym na totalnego mięczaka. Wojowniczka, która nie chce polować? Przecież to śmieszne! Jakoś przegoniłam to przykre uczucie, że jednak nie chcę tego robić i wyszłam z kryjówki. Trochę już zdążyłam poznać otoczenia. W końcu trenowałam z Mistrzem - to znaczy "trenowałam", bo zwyczajnymi treningami tego nazwać nie można - w tej okolicy przez ładnych parę miesięcy. Wiedziałam mniej więcej, jak daleko mogę się udać, by nie zabłądzić. I tym sposobem bezpiecznie szukałam jakiejś zwierzyny. Mogło to być cokolwiek. Jakiś królik, wiewiórka czy inny zwierzak - z moją sprawnością fizyczną i celnością powinnam bez problemu trafić go kunaiem z odległości jakichś nawet 7 metrów. Wyciągnęłam więc kunai z kabury, którą także zabrałam. Hosudaku wisiał na moich plecach i także był gotowy do działania. Na dobrą sprawę jednak, chciałam znaleźć jakieś "drogie zwierzę". Silną bestię, której upolowanie wcale nie jest proste. A wychodziłam z założenia, że im ciężej coś zdobyć, tym ma to większą wartość. Poza tym, chciałam sobie powalczyć i sprawdzić swoje umiejętności, tak przy okazji. Dlatego interesowały mnie groźne zwierzęta. Dziki, niedźwiedzie, drapieżne koty czy wilki. A co do smaku mięsa. Mięso lisa wcale nie musiało źle smakować. Po prostu nikt go jeszcze nie jadł. Może więc czas, żebym sprzedała takie jakiejś restauracji? Może mój wysiłek pomoże dokonać światowych "Kuchennych Rewolucji"? No dobra ... koniec pieprzenia. Trzeba się rozglądać za zwierzyną.
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 9 wrz 2017, o 23:30
Yamiyo D 5/15
Dziewka co nieco wiedziała o miejscowej faunie i florze, jak i o drogach i ważnych punktach które dawały informację w terenie co gdzie jest. Krótko mówiąc nie było szansy że coś ją zaskoczy lub że się zgubi. Pozwalało to mieć nadzieje na szybkie rozwiązanie problemu braku gotówki. Wybierając zwierzynę stwierdziła że woli polować na większe i bardziej niebezpieczne drapieżniki, za które płacono całkiem nieźle porównując je do jakiś wiewiórek i saren. Wyszła na dwór zaopatrzona w potrzebne rzeczy i rozpoczęła łowy. Nie uszła daleko jak jej wyczulone zmysły dały znać że coś się dzieje. Większość kuglarzy lepiej ogarnia otoczenie niż osoby o podobnym zaawansowaniu zdolności bojowych. Brało się to z tego że musieli mieć rozwiniętą percepcję bardzo mocno by dobrze kontrolować swoje lalki. Las był taki jak zawsze. I z widoku i ze słuchu i zapachu. Jednak ze słuchu to nie do końca. Usłyszała gdzieś w oddali jakieś krzyki i skowyt psów. Nie były to okrzyki paniki tylko chyba zwyczajne porozumiewanie się ludzi. Jednak te psy był martwiące, ponieważ był coraz bliżej, i to bliżej niż ludzie. Za chwilę z gałęzi z krzaków przed nią wyskoczył dwa wielkie czarne ogary z pianą na ustach które biegły prosto na ciebie. Dzięki jednak sporemu czasu jaki miałaś na przygotowanie mogłaś go wykorzystać na wiele rzeczy. Co ciekawe zwierzaki miały obroże, nie wyglądały na jakieś zaniedbane. Chociaż jeden miał paskudną już zagojoną, ale dalej paskudną bliznę na boku. Od razu widać że to nie były przelewki.
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 11 wrz 2017, o 13:32
Można powiedzieć, że sytuacja wcale nie wyglądała kolorowo. Oczywiście wiedziałam, że bez problemu dałabym sobie radę z takimi pieskami. Niemniej jednak nie powinnam ich zabijać. Krzywdzić też raczej nie było można. Jednak zapewne psy nie chciałyby odpuścić, prawda? No nic ... trzeba było uciec i poczekać aż ich właściciel się tutaj pojawi i uspokoi te bestie. Pewnie trwało jakieś polowanie, a psy były już zmęczone i głodne, więc po prostu wzięły mnie za swój obiad. W ogóle to było dziwne, bowiem psiaki te wyglądały na wyszkolone, więc powinny oprzeć się głodowi i zmęczeniu i nie atakować ludzi. Co by było, gdyby taka akcja działa się w mieście? Prawdopodobnie strażnicy by zabili te zwierzęta. Pewnie każdy inny ninja by tak zrobił, ale ja nie byłam jak "każdy inny". W sumie to byłam już chyba trochę zahartowana, ale zwyczajnie szkoda mi było to robić. Z dwóch powodów. Pierwszym - trochę bardziej głupim - było to, że po prostu człowiek przyzwyczajał się do swojego zwierzęcego towarzysza i nikt chyba nie pragnął śmierci zwierzaka. Chciałam tym ludziom oszczędzić bólu straty. Drugim - bardziej praktycznym, jeśli można tak to ująć - było to, że zabicie "napastników" spowoduje, że będę musiała zapłacić odszkodowanie, a wtedy Mistrz byłby wściekły. Mało tego. Mogę zostać potraktowana jak największy zbrodniarz. Mogłabym spotkać się z wrogością tych ludzi. Nie chciałam sobie robić wrogów. Nie byłam głupia. Co prawda póki co obchodził mnie tylko Mistrz, ale jednak wrogowie to nie było coś co było niezbędne do życia. Ba! Strasznie to życie utrudniało. Chciałabym pójść do sklepu i od razu by mnie wyganiali albo nic by mi nie sprzedali. Nawet gdybym zaproponowała 10 razy tyle ile to było warte. Być może - w najgorszym wypadku - doszłoby do walki z tymi właścicielami psów. Jak więc widać, to nie było właściwe zachowanie. Nie mogłam walczyć. Musiałam wykonać taktyczny odwrót. Przekierowałam więc chakrę do stóp i wbiegłam na pobliskie drzewo, a po drodze wykonałam sprytną technikę kuglarską. "Sięgnęłam" do torby dwoma nitkami z chakry i wyciągnęłam z niej dwa kunaie, które po chwili wystrzeliłam (nie używając rąk, tylko tych nitek) tak, by wbiły się dosłownie kilkanaście centymetrów przed szarżującą zwierzyną (po jednym na każdego psa). Tak po prostu, by odstraszyć. Miało to spowolnić psy. Nie byłam pewna czy jestem szybsza od nich, więc musiałam sprawić, by poruszały się trochę wolniej. Chciałam zyskać więcej czasu na wykonanie swojego planu.
Użyte Techniki:
Nazwa Kinobori no Waza
Pieczęci Brak
Zasięg Na ciało
Koszt Minimalny, nieodczuwalny
Dodatkowe Brak dodatkowych wymagań
Opis Kolejna z podstawowych jutsu, które potrafią wykorzystać nawet największe świeżaki spomiędzy ninja. Technika ta pozwala na odpowiednią kontrolę i kumulację chakry w z góry określonym miejscu - tu są to stopy. Dzięki temu shinobi jest w stanie poruszać się po powierzchniach pionowych, a nawet poziomych (tylko w sprzeczności z grawitacją), czyli prościej - po ścianach i sufitach, drzewach, gałęziach, i po czym tylko nam przyjdzie ochota - nie wliczając wody.
Uwaga: Odpowiednio skumulowana chakra w stopach nie wyklucza korzystania z innych technik w trakcie jej używania.Trening Technika Startowa
Nazwa Sōshūjin
Pieczęci Brak
Zasięg Max. 100 metrów
Koszt Brak
Dodatkowe Wykonywane przy pomocy nici z techniki Chakura no Ito
Opis Odpowiednik zwykłej żyłki w połączeniu z kontrolą broni podczas walki. Dzięki tej technice jesteśmy w stanie manipulować kilkoma kunaiami czy shurikenami jednocześnie (czy też innymi przedmiotami o podobnej wadze). Podłączenie się do broni za pomocą nici pozwala na uniesienie i ciśnięcie jej w obranym kierunku tak, jakbyśmy rzucili nimi normalnie. Maksymalnie można sterować dziesięcioma przedmiotami na raz. Tor lotu broni może być przez nas nieznacznie korygowany. Należy jednak zaznaczyć, że jutsu to nie pozwala na dowolną kontrolę broni przez nieograniczony czas, a ogranicza się jedynie do podniesienia przedmiotów, a następnie ich ciśnięcia. Trzeba jednak zwracać uwagę na ciężar podnoszonych przedmiotów, np.: fuuma shuriken jest już zdecydowanie za ciężki i jego waga nie pozwala na wykonanie techniki.Trening Technika Startowa
Nazwa Chakura no Ito
Pieczęci Brak
Zasięg 100 metrów
Koszt E: 1,4% | D: 1,2% | C: 1% | B: 0,8% | A: 0,6% | S: 0,4% | S+: 0,2% (za jedną nić)
Dodatkowe Płacimy tylko za wytworzenie nici.
Opis Podstawowa technika kuglarzy. Za jej pomocą wytwarzamy na czubkach palców cienkie nitki chakry, które następnie można podłączyć do marionetki. Dzięki odpowiednim ruchom rąk i palców jesteśmy w stanie wywołać pożądane ruchy u kukły, np.: przemieszczenie się czy też aktywowanie danego mechanizmu. Początkujący kuglarze muszą podłączyć aż dziesięć nici do jednej marionetki aby funkcjonowała poprawnie. Z czasem liczba ta ulega zmianie i możliwe jest sterowanie większą ilością lalek za pomocą mniejszej ilości nitek. Same nici chakry są niesamowicie wytrzymałe, a przeciąć je można jedynie ostrzem pokrytym chakrą, bądź całkowicie z niej stworzonym. Zniszczyć może je także wystarczająco duża siła (od przeciętnej wzwyż). Od rangi klanowej B istnieje możliwość sprawienia, że nici stają się niewidoczne, przez co shinobi bez specjalnych zdolności nie będzie mógł ich dostrzec.
Trening Technika Startowa
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 11 wrz 2017, o 22:19
Yamiyo D 7/15
Dziewczyna miała całkiem dobre rozkminy. Nie chciała wdawać się w walkę która może wygrać aby nie zdrażnić ludzi którzy odpowiadali za opiekę nad czworonogami. Przeliczyła się jednak, ale o tym za chwilę. Rzuciła kunai tak że psy zatrzymały się ze zdziwieniem i to mocnym. Zaczęły jednak szybko rzucać łbami szukając tropu. Ty ukryta w koronach drzew miałaś troszkę miejsc do skrycia się. Zaraz z lasu wypadła pogoń. Mężczyzna z łukiem myśliwskim, dwójka ludzi z widłami i jeden z kosą. Jeden od wideł podszedł do zwierzaków i je pogładził po łbach. Naglę zobaczył ostrza o doskoczył jak poparzony. Wskazał na nie bez słowa. Kosownik wyprostował się i wrzasnął. Za nim jednak dowiemy się co krzyknął warto nadmienić że wyglądali jak zwykli chłopki. I byli takimi. Widły, kosa do ścinania zboża. Już tej łuk do strzelania do królików był lepszy. W kołczanie za to zamiast strzał z grotem miał zaostrzone końce patyków wypieczone w ogniu. To byli zwykli farmerzy ze wsi. Wracając do krzyku to był on taki.Masaru, ty bezbożniku. Przyślijmy wymierzyć ci karę! Karą za wychędożenie córki barmana kara to dla niej 10 pejczy na plecy za cudzołożnictwo bo ona już przyrzeczona była. A teraz zaślubiny zerwane przez ciebie! A teraz po niej kolej na ciebie! Powiesimy cię na drzewie jak będziesz współpracował. A jak nie to na pal i wyłupiemy oczy. Żadnej dziewki już nigdy nie zbałamucisz. Żadnemu ojcu już nie uciekniesz z łoża córki przez okno! Wychodź pokaż odwagę jaką pokazałeś wtedy! Stawaj tutaj na udeptanej ziemi. I wtedy psy zwęszyły trop i popatrzyły w twoim kierunku. To samo zrobili 4 łowcy. Kłopoty?
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 12 wrz 2017, o 01:06
Sytuacja trochę się komplikowała. Komplikowała się jednak jedynie chyba w mojej głowie. Jak to się mówi? Robiłam z igły widły. Bo generalnie tacy ludzie nie byli dla Mistrza żadnym problemem. Prawdopodobnie nie byli też nim nawet dla mnie, chociaż byłam jedynie uczennicą. Jednak ja miałam ten problem, że czasem przebijały się przez moje postępowanie jakieś uczucia. Ja kochałam tą osobę i sam fakt, że Mistrz mógł sypiać z innymi kobietami trochę mnie bolał. Było mi przykro, ale pewnie będę musiała się z tym pogodzić. Nie miałam nad nim żadnej kontroli. Nie mogłam wobec niego zastosować przymusu. A on? Mógł mnie krzywdzić jak tylko chciał i właśnie - kto wie czy świadomie czy nieświadomie - zostałam przez niego znowu zraniona. Jednak był moim Mistrzem. Musiałam stanąć w jego obronie.
Zeskoczyłam z drzewa i stanęłam przed tymi chłopami. Nie chciałam oczywiście zrobić im krzywdy, ale nie mogłam pozwolić sobie, by oni mi jakąś krzywdę zrobili. Zamierzałam ich po prostu postraszyć i wygonić. Niech się tutaj więcej nie kręcą. Jedno im trzeba było przyznać. Wiedziałam doskonale po sobie, że to jest prawda. Mistrz potrafił bałamucić kobiety.
- Mistrz Masaru obecnie jest nieosiągalny. Nazywam się Yamiyo i jestem jego uczennicą. W imieniu Mistrza przyjmuję wasze wyzwanie. Dam wam jednak jedną wskazówkę. Spieprzajcie stąd, albo to ja nabiję wasze głowy na pal.
Tak po prostu to powiedziałam. Czyżby nie wiedzieli jak potężny jest Mistrz? Przecież tacy ludzie w ogóle nie będą mogli się do niego zbliżyć.
Kim oni w ogóle byli? Jakimiś wieśniakami ze wsi. Ktoś z nich znał córkę jakiegoś barmana. To wszystko. Nie wiedziałam dokładnie, ale raczej nie byli to ludzie, którzy jakkolwiek byliby mi kiedyś przydatni. Poza tym tutaj chodziło o życie Masaru! Coś niesamowicie dla mnie drogocennego. Jednak nic więcej nie dodałam do tej wypowiedzi, chociaż chętnie bym pokusiła się o komentarz na temat samej dziewczyny. Przecież 10 batów to jest nic. Nieraz dostałam 2 albo 3 razy tyle i jeszcze musiałam potem ciężko trenować. Jednak odzwyczaiłam się od rozmów z ludźmi i nawet nie czułam już potrzeby, by to robić. Powiedzieć to co trzeba i nie wdawać się w zbędne dyskusje. Tyle w tym temacie.
Jednak bardzo interesującym tematem jest ta córka barmana. Z jednej strony powinnam życzyć jej jak najgorzej, bowiem odbierała mi miłość Mistrza. Tak by było, jakby przemawiała przeze mnie zazdrość. Mogłam też mówić, że to sprawiedliwa kara i że zasłużyła na to co ją spotkało, chociaż tak na prawdę nie było to nic wielkiego. Jednak zwyczajnie nie potrafiłam. Miałam jeszcze zbyt miękkie serce. Dziewczyna zakochała się w Mistrzu i to nie była jej wina. A sam fakt, że została komuś "przyrzeczona" był już strasznie niesprawiedliwy. Czyżby kobieta była przedmiotem? Nie! Rozumiałam ją, ale nie miałam wpływu na jej los.
W mojej głowie pojawiły się bardzo dziwne i nienawistne myśli. Na szczęście nie były poparte czynami i ich pojawienie było po prostu czystym przypadkiem albo raczej "ucieczką" negatywnych uczuć. W myślach bowiem nazwałam ich robakami, śmieciami i czymś co jest jedynie dekoracją tego świata, której los nie jest istotny. W rzeczywistości jednak tak nie myślałam. Czy to był początek nowego spojrzenia na świat? Czy to był początek narodzin Mrocznej i Krwiożerczej Yamiyo? Zło było takie samo jak Masaru ... niezwykle pociągające.
Potrząsnęłam energicznie głową, by wygnać te niechciane słowa z własnego łba i przeszłam do sedna.
- Dobra. Pora zaczynać, skoro ciągle tutaj jesteście. - Ściągnęłam z pleców swojego Hosudaku i od razu podpięłam do niego 10 linek z chakry. Szybki ruch dwoma rękami i kukiełka poleciała w kierunku grupy tych wieśniaków.
"Pora zaczynać i jednocześnie pora kończyć, śmiecie."
Znowu te myśli. Te złe myśli, których nigdy nie miałam i których chciałam się pozbyć. Muszę kiedyś zapytać Mistrza co się ze mną dzieje. Czy zachowuję się tak tylko dlatego, że grożą temu kogo kocham? W każdym bądź razie, chciałam im zaprezentować szybkość mojej kukiełki i to jak bardzo jest niebezpieczna. O żadnym zabójstwie póki co mowy być nie mogło. Chciałam, by Hosudaku wleciał między nich i po prostu ich przestraszył. Nic więcej.
Statystyki:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 30
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 121
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
Użyte Techniki:
Nazwa Chakura no Ito
Pieczęci Brak
Zasięg 100 metrów
Koszt E: 1,4% | D: 1,2% | C: 1% | B: 0,8% | A: 0,6% | S: 0,4% | S+: 0,2% (za jedną nić)
Dodatkowe Płacimy tylko za wytworzenie nici.
Opis Podstawowa technika kuglarzy. Za jej pomocą wytwarzamy na czubkach palców cienkie nitki chakry, które następnie można podłączyć do marionetki. Dzięki odpowiednim ruchom rąk i palców jesteśmy w stanie wywołać pożądane ruchy u kukły, np.: przemieszczenie się czy też aktywowanie danego mechanizmu. Początkujący kuglarze muszą podłączyć aż dziesięć nici do jednej marionetki aby funkcjonowała poprawnie. Z czasem liczba ta ulega zmianie i możliwe jest sterowanie większą ilością lalek za pomocą mniejszej ilości nitek. Same nici chakry są niesamowicie wytrzymałe, a przeciąć je można jedynie ostrzem pokrytym chakrą, bądź całkowicie z niej stworzonym. Zniszczyć może je także wystarczająco duża siła (od przeciętnej wzwyż). Od rangi klanowej B istnieje możliwość sprawienia, że nici stają się niewidoczne, przez co shinobi bez specjalnych zdolności nie będzie mógł ich dostrzec.
Trening Technika Startowa
Chakra: 100,2%
Kukiełka: Hosudaku - Szybkość: 131 (Percepcja + Kugutsu rangi D), Wymagania: 66 Percepcji
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 12 wrz 2017, o 17:57
Yamiyo D 9/15
Dziewczyna miała bardzo ciekawych gości w lesie jej mistrza. Okazało się że ci ludzie to nie byli koledzy Masaru, to byli ludzie którzy raczej woleli go zabić za to że ten zabandażowany rozpustnik bawił się z dziewczynami z okolicy. Co fajniejsze, Yamiyo w końcu zaczynała zachowywać się jak przystało na uczennice Yoshidy. Początek pięknej przygody wypełnionej złem i bólem. Albo przynajmniej jeśli jesteśmy mnij optymistyczni to początek przedstawienia w lesie. Co do tych konkretnie myśli to była zazdrosna, ale usprawiedliwiała dziewczynę że się zakochała. Dobrze że nie wiedziała jak to było naprawdę. Kuglarz poszedł do karczmy na piwo, oczarował młodą dziewczynę która była barmanką i tak to się zaczęło. Co jakiś czas wpadał przez okno do jej domu budząc ją, zabawiając się i uciekając. Przecież ona odebrała jej uczucie mistrza! A co do toku myślenia czy kobieta jest przedmiotem to ten właśnie jej mistrz odpowiedziałby pewnie coś typu, no jasne, przecież do czego ona się innego nadaje jak nie do łoża i kuchni. Jest gorsza od mężczyzny. Jest tylko towarem. Ale to że tak powiedziałby nie znaczy że tak myśli, po prostu lubił denerwować ludzi. Co do samej walki to wykonała manewr żeby przestraszyć ludzi i ci słysząc jej wypowiedź zaczęli rechotać. Pojawienie się między nimi kukły sprawiło że zamilkli. Ale zaraz łucznik strzelił w twoim kierunku strzałą. Reszta dalej stała zdziwiona. Chyba jednak bez walki będzie ciężko...
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 12 wrz 2017, o 22:45
Nie warto było nad tym wszystkim myśleć. Wystarczyło bowiem dać się ponieść emocjom, a co będzie to będzie. Oczywiście ważne też było robienie wszystkiego z głową. Walka się zaczęła i jakoś nie udało mi się przekonać tych mężczyzn do taktycznego odwrotu. Jaka szkoda, prawda? Przynajmniej nie musiałam się już przejmować jak uniknąć walki, bowiem odwrotu już nie było.
Nie mogłam ich jednak zabić. Co prawda irytowali mnie cholernie i gdybym ja tak zachowywała się w stosunku do Mistrza, to oberwałabym i to okrutnie. Mistrz potrafił bowiem być niezwykle okrutny. We mnie jeszcze tego okrucieństwa nie było. Czy było we mnie współczucie? No trochę tak. Ale w tej chwili byłam w większości wypełniona zdrowym rozsądkiem, logiką i chęcią uczynienia czegoś praktycznym. Zabicie tych gości nie było praktyczne. Albo by mnie zabiły wyrzuty sumienia albo strażnicy z miasta, bo przecież mordowanie chyba było zakazane. Poza tym nie miałam pewności czy Pani Liderce by takie postępowanie się spodobało. A czasem o niej myślałam. Odnośnie strażników ... gdybym ściągnęła ich sobie na głowę, to i Masaru miałby problemy. Nie mogłam więc zabijać.
Strzała została wystrzelona przez łucznika. Nawiasem mówiąc, pozostali tylko stali niezwykle zaskoczeni. Widać moja kukiełka skutecznie ich paraliżowała. Albo strachem. Albo zwykłą ciekawością. Ja w każdym bądź razie zrobiłam dość szybki unik, odskakując w bok i puszczając strzałę obok siebie. Na tym jednak nie poprzestałam. Nie zamierzałam robić tylko uników. Bardzo szybko wybrałam więc cel ataku. Dokładnie dwa cele. Wykonałam ruch ręką, ustawiając Hosudaku naprzeciw zapewne niedoświadczonego strzelca - chociaż kto wie? - by następnie móc wykonać zręczne ruchy palcami i "zmusić" moją ukochaną kukiełkę do ataku. Pierwszym celem było coś niesamowicie denerwującego. Łuk tego kolesia. Hosudaku miał go zwyczajnie przeciąć w pół. Ewentualnie przeciąć samą cięciwę. Niech koleś tego więcej nie używa. Drugim celem był natomiast sam właściciel tego łuku. Hosudaku, atakując łuk, otworzył swoją wyrzutnię senbon i wystrzelił pięć igieł w kierunku brzucha tego faceta. Nie zabije go to, ale sprawi ból. Raczej po tym nie będzie już taki hardy. Zwłaszcza jeśli uda mi się zniszczyć mu łuk.
Statystyki:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 30
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 121
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
Chakra: 100,2%
Kukiełka: Hosudaku - Szybkość: 131 (Percepcja + Kugutsu rangi D), Wymagania: 66 Percepcji
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 12 wrz 2017, o 23:51
Yamiyo D 11/15
Ruda chciałoby się walczyła dzielnie, ale to by było kłamstwo. Właściwie starała się zrobić wszystko żeby tylko nie wejść w walkę. I w sumie jest to pewien poważny argument że nie warto walczyć bez powodu większego, ale z drugiej strony powód większy był. Był i zabawiał się z młodszymi dziewczynami. Jeszcze roczek mniej i można uznać że było to dziecko! Cóż ale wieku to chyba dziewczyna nie znała dokładnie. Atak nastąpił błyskawicznie, pierw poprzedzony pięknym unikiem. Agresor z łukiem w ułamku sekundy stracił łuk, a zaraz potem został zraniony. Pozostała trójka otrząsnęła się z szoku pod wpływem krzyku swojego znajomka. A był to krzyk rozpaczy i głębokiego niezadowolenia obecną sytuacją w jakiej się znalazł. W ogóle nie uważacie ze Yamiyo to kobieta idealna? Broni ukochanego mężczyznę który nie jest nią zainteresowany i bawi się innymi kobietami, przed osobami które chcą ukrócić ten proceder. Ciekawe czy kiedyś kuglarz to dostrzeże. Co do głosów w głowie to jak na razie niestety ucichły a szkoda. Tak więc dwóch z widałmi pobiegło na ciebie, a jeden z kosą zamachnął się na kukłę chcąc zdzielić ją w plecy.
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 13 wrz 2017, o 11:51
Tak jak myślałam. Cała akcja powiodła się bez najmniejszego problemu. Ten człowiek nie był dla mnie żadnym problemem. Jego łuk nie był też najwyższej jakości i mój Hosudaku bez najmniejszego problemu go przeciął, a także naszpikował iglicami. Jednak to rozwścieczyło innych mężczyzn i postanowili przypuścić atak frontalny. Zarówno na mnie jak i na moją kukiełkę. Dobrze, że psy póki co były spokojne. Musiałam to jakoś zakończyć. Wpadłam na pewien plan.
Plan zakładał drobne uszkodzenie własnej kukiełki, nie bałam się jednak jej zniszczenia. Oczywiście nie byłam dobrą matką, skoro zamierzałam pozwolić, by ktoś skrzywdził moje dziecko. Zamierzałam jednak je później naprawić, więc nie było to żadną stratą. Jednak nie mogłam pozwolić, by ten koleś z kosą zadał cios mojemu Hosudaku. Wykonałam szybkie ruchy palcami i rękami i przeniosłam Hosudaku za plecy łucznika. Kukiełka była zdolna do lotu, więc uniknięcie takiego ataku, posiadając tak dużą prędkość nie było dla niej żadnym problemem chyba, prawda? Następnie szybko złożyłam pięć pieczęci: Tygrys › Świnia › Wół › Pies › Wąż i skumulowałam chakrę. Miałam przed oczami kukiełkę, która pojawia się na moim miejscu i siebie, która pojawia się na miejscu Hosudaku. Wiedziałam, że będę zaatakowana. To było niemalże pewne, tak więc aktywacja Kawarimi powinna się udać (w razie gdyby coś poszło nie tak albo bym po prostu nie zdążyła, to zwyczajnie odskakuję w tył, lekko po skosie, wykonując unik przed widłami).
Jeśli wszystko poszło dobrze, tak jak miało pójść, to zwyczajnie pojawiłam się za plecami tego kolesia, co jeszcze chwilę temu miał łuk. Błyskawicznie dobyłam kunai i przyłożyłam mu go do szyi.
- Koniec! - krzyknęłam - Rzucić broń, bo go zajebię!
Wiedziałam, że nie ma szans mnie pochwycić albo mi uciec. Byłam od nich (chyba) znacznie sprawniejsza. A przynajmniej powinnam być. To byli tylko zwykli wieśniacy. Ja byłam kunoichi. Jego towarzysze, ani te psy także nie powinni mi zagrozić. W razie czego zachowałam czujność i byłam gotowa na blok bądź unik. Oczywiście Hosudaku opadł na ziemię, bowiem dobycie kunaia przerwało linki z chakry.
Jeśli wszystko poszło dobrze, to przyszła pora na kolejny punkt planu, a mianowicie pogadankę. Tym razem nie krzyczałam i mówiłam tak, by "łucznik" mnie dosłyszał. On jeden starczy.
- Idioci. Atakujecie mnie, nie widząc, że daję wam szansę?
To oczywiście była prawda. Dawałam im fory, bo nie chciałam ich zabijać. A zabić ich mogłam na parę sposobów. Po pierwsze mogłam uśmiercić te psy i schować się we mgle. Nie daliby rady mnie wtedy wyśledzić. Psy miały swój węch, więc ich śmierć oznaczała sromotną porażkę. Mogłam też bez problemu wyeliminować faceta z łukiem zamiast niszczyć jego łuk. Powinni więc widzieć jaka jest prawda. A prawda była taka, że byłam silniejsza. Może nawet znacznie silniejsza.
- Widzicie na co mnie stać, prawda? - zapytałam lekko nieskromnie - A Mistrz Masaru, którego chcecie zabić jest ze 100 razy silniejszy niż ja. Idziecie na samobójczą misję, więc odpuście sobie, bo to nie jest tego warte. No i musicie wiedzieć, że Mistrz Masaru nie jest taki jak ja. To psychopata, socjopata i sadysta. Podda was torturom. Okrutnym torturom. Jestem prawdopodobnie jego najbliższą osobą, a mimo to przez parę miesięcy bił mnie, poniżał i katował okrutnymi treningami. Dzień w dzień tak było. Więc jeśli na prawdę chcecie umrzeć, to dobrze trafiliście. Zagwarantuję wam szybką i bezbolesną śmierć. Mistrza nawet nie szukajcie, bo marnie skończycie.
Teraz to nie były przelewki ani kłamstwa. Na prawdę zamierzałam ich zabić. Nie tylko dla ich własnego dobra, ale jakoś nie mogłam narazić życia Mistrza. Kto wie? Może zabiliby go we śnie? Tak ... koniec zgrywania miłej Yamiyo. Przemówienie się skończyło, ale w trakcie tego przemówienia poczyniłam pewne kroki. Podpięłam linki z chakry (wolną dłonią) do 5 kunai w mojej kaburze i wyciągnęłam je. Jeden wycelowałam w jednego psa. Drugi - w drugiego. Dwa inne - w mężczyzn z widłami (jeden na każdego) i ostatni w tego gościa z kosą. W razie gdyby któryś chciał mi przerwać moje przemówienie, to zamierzałam zrobić jakiś unik czy blok, i jednocześnie wyeliminować wszystkich wrogów jednocześnie. Celnymi strzałami w głowę. To samo zamierzałam zrobić, jeśli mężczyźni po prostu nie wykonają odwrotu.
Jeśli faceci postanowili dać sobie spokój i się poddać, to po prostu powiedziałam:
- Jako, że ocaliłam wam życie, to chyba należy mi się jakaś zapłata, prawda? 100 Ryo poproszę.
To brzmiało trochę jak złodziejstwo, ale nie zamierzałam wracać do Mistrza z pustymi rękami. Na pewno byłby wściekły. Musiałam zarobić pieniądze.
Statystyki:
SIŁA 1
WYTRZYMAŁOŚĆ 30
SZYBKOŚĆ 50
PERCEPCJA 121
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
Użyte Techniki:
Nazwa Kawarimi no Jutsu
Pieczęci Tygrys › Świnia › Wół › Pies › Wąż
Zasięg Max. 30 metrów
Koszt E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny
Dodatkowe W pobliżu musi się znajdować przedmiot możliwy do podmienienia
Opis Kolejna pomocna technika, która niejednokrotnie może uratować życie. Otóż jest to technika podmiany która pozwala w momencie ataku podmienić nasze ciało z zawczasu przygotowaną podmianą z beczką, kłodą bądź innym przedmiotem który znajduje się luźno na powierzchni oraz rozmiarami jak i wagą nie przekracza 1 naszego ciała. Kolejnym ograniczeniem techniki jest świadomość nadchodzącego ciosu. Użytkownik może podmienić się tylko w momencie gdy widzi nadchodzący atak. Wtedy tuż przed zadaniem ciosu następuje podmiana i nasze ciało zajmuje przedmiot wcześniej przez nas wybrany do podmiany.
Trening Technika Startowa
Nazwa Chakura no Ito
Pieczęci Brak
Zasięg 100 metrów
Koszt E: 1,4% | D: 1,2% | C: 1% | B: 0,8% | A: 0,6% | S: 0,4% | S+: 0,2% (za jedną nić)
Dodatkowe Płacimy tylko za wytworzenie nici.
Opis Podstawowa technika kuglarzy. Za jej pomocą wytwarzamy na czubkach palców cienkie nitki chakry, które następnie można podłączyć do marionetki. Dzięki odpowiednim ruchom rąk i palców jesteśmy w stanie wywołać pożądane ruchy u kukły, np.: przemieszczenie się czy też aktywowanie danego mechanizmu. Początkujący kuglarze muszą podłączyć aż dziesięć nici do jednej marionetki aby funkcjonowała poprawnie. Z czasem liczba ta ulega zmianie i możliwe jest sterowanie większą ilością lalek za pomocą mniejszej ilości nitek. Same nici chakry są niesamowicie wytrzymałe, a przeciąć je można jedynie ostrzem pokrytym chakrą, bądź całkowicie z niej stworzonym. Zniszczyć może je także wystarczająco duża siła (od przeciętnej wzwyż). Od rangi klanowej B istnieje możliwość sprawienia, że nici stają się niewidoczne, przez co shinobi bez specjalnych zdolności nie będzie mógł ich dostrzec.
Trening Technika Startowa
Nazwa Sōshūjin
Pieczęci Brak
Zasięg Max. 100 metrów
Koszt Brak
Dodatkowe Wykonywane przy pomocy nici z techniki Chakura no Ito
Opis Odpowiednik zwykłej żyłki w połączeniu z kontrolą broni podczas walki. Dzięki tej technice jesteśmy w stanie manipulować kilkoma kunaiami czy shurikenami jednocześnie (czy też innymi przedmiotami o podobnej wadze). Podłączenie się do broni za pomocą nici pozwala na uniesienie i ciśnięcie jej w obranym kierunku tak, jakbyśmy rzucili nimi normalnie. Maksymalnie można sterować dziesięcioma przedmiotami na raz. Tor lotu broni może być przez nas nieznacznie korygowany. Należy jednak zaznaczyć, że jutsu to nie pozwala na dowolną kontrolę broni przez nieograniczony czas, a ogranicza się jedynie do podniesienia przedmiotów, a następnie ich ciśnięcia. Trzeba jednak zwracać uwagę na ciężar podnoszonych przedmiotów, np.: fuuma shuriken jest już zdecydowanie za ciężki i jego waga nie pozwala na wykonanie techniki.Trening Technika Startowa
Chakra: 86,2% (w poprzednim poście nie odjąłem chakry za linki chakry podpięte do Hosudaku)
Kukiełka: Hosudaku - Szybkość: 131 (Percepcja + Kugutsu rangi D), Wymagania: 66 Percepcji
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 13 wrz 2017, o 14:49
Yamiyo D 13/15
Podsumowawszy całą akcję to nasza bohaterka w prosty i składny sposób dała do zrozumienia czego oczekuje. Ale od początku, kryjówka na drzewie, potem zejście do walki na dole podczas której została zniszczona broń łucznika i dostał kilak igieł. Ciekawym manewrem było wykonanie podmiany z kukłą podczas gdy zobaczyła że tamci jakoś stanęli do walki w obronie rannego. Oczywiście udało się, i na kukiełkę nabiły się widły od dwóch atakujących zaskoczeni rozejrzeli się. Za to ten od kosy również zadziwił się że zamiast ciąć niskie drewniane coś z włosami człowieka, to to coś uciekło, a zamiast niego pojawiała się dziewczyna która miała być celem jego towarzyszy. Super pomyślał. Zaraz potem ranny został pochwycony i wzięty jako zakładnik aby oni wysłuchali jej mowy. Stali jak wryci, dziewczyna otworzyła usta powiedziała kilka słów i psy się na nią rzuciły. Jednak miała zabezpieczenie w postaci kunai i oba zginęły w ataku. Ale wiemy jak to jest z tymi zwierzakami, jedne oberwał płytko o po szarżował dalej uderzając w ciebie z impetem i dopiero wtedy zdechł. Ty jednak straciłaś równowagę i zahaczyłaś się o cokolwiek żeby nie upaść. I udało ci się odzyskać równowagę. Szkoda że tym czymś to była szyja biedaka, a tym czym się o nią zahaczyłaś była ręką z kunaiem. Facet z rozoranym gardłem padł na ziemię. Nim przemyślałaś dokładnie co się stało, tamci już z wrzaskiem na ciebie szarżowali i również zginęli zabici przez ciebie. Padali na ziemię z westchnieniami. Zabiłaś 4 ludzi i dwa psy. I jak spokojna Yamiyo. Ich krew farbowała ziemię, a ty stałaś z bronią która ociekła krwią. Pierwsza krew?
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 14 wrz 2017, o 00:40
Wszystko mogło być tak pięknie, ale kurwa nie. Okazało się, że miałam pecha i dwa głupie kundle musiały wszystko zjebać. Dosłownie. Przez jednego z nich straciłam równowagę i przypadkowo podcięłam kolesiowi gardło. Jego ciało bezwładnie opadło na ziemię, a ja miałam gorsze problemy na głowie. Oczywiście mogłam jakoś inaczej to rozegrać, ale emocje wzięły nade mną górę i skończyło się tak, że zabiłam ich wszystkich.
Jednak w pewien sposób - być może podświadomie - oddałam tym mężczyznom przysługę. Jeden z nich był już martwy, a oni szukali ukojenia swojego bólu w zemście. Na pewno by jeszcze parę razy tutaj przyszli i grozili mi i Mistrzowi. A to z pewnością skończyłoby się to dla nich śmiercią w męczarniach. Odebranie im życia było więc aktem łaski. Czymś co trzeba było zrobić, bowiem odwrotu już nie było. Nie można było tej sprawy załatwić pokojowo po tym jak jeden z nich właśnie stracił życie. A wszystko to przez te durne kundle!
- Kurwa! - krzyknęłam. Wiedziałam, że zrobiłam coś dobrego dla tych ludzi, odbierając im życie. Jednak wiedziałam też, że mój czyn był haniebny i okrutny. Biłam się z myślami, chcąc to wszystko jakoś poukładać.
Podczas, gdy w mojej głowie szalała burza, bowiem przelałam pierwszą krew - chociaż tak na prawdę to moja pierwsza krew należała do Masaru, hehe - ja sama starałam się zająć czymś innym. Pozbierałam więc swój ekwipunek i wytarłam go z krwi swoich ofiar w ich własne płaszcze czy ubrania. Nie były im już potrzebne. Następnie to wszystko schowałam do torby. Wzięłam głęboki oddech.
Po tym wszystkim postanowiłam jeszcze zobaczyć swojego Hosudaku. Oberwał widłami biedaczek, ale chyba szkody powstałe na jego drewnianym ciele nie były aż tak duże, by wymagana była jakaś specjalistyczna naprawa (Panie MG, jeśli się mylę, to proszę mi powiedzieć jak bardzo uszkodzony jest Hosudaku). Jak coś, to zamierzałam jeszcze skonsultować tą naprawę z Mistrzem. Na pierwszy rzut oka wyglądało jednak, że wszystko jest w porządku. Chociaż oczywiście szok mógł trochę zmącić mój osąd ... Powiesiłam kukiełkę na plecach i wzięłam się za kolejny etap.
Następnie przeglądnęłam ich kieszenie i inne zakamarki. Skoro byli martwi, to kasa i kosztowności im się nie przydadzą. Nie było to właściwe, ale zamierzałam ich okraść pośmiertnie. Kosztowności schowałam sobie ... gdzieś. To jednak nie była najgorsza rzecz, którą mogłam zrobić. Ta najgorsza nastąpiła dopiero potem.
Najpierw jednak zamierzałam zająć się tymi psami. Tymi głupimi kundlami przez które to całe nieszczęście wystąpiło. Zaciągnęłam je do kryjówki, a potem wzięłam kunai i po prostu oskórowałam. Mistrz chciał futra na płaszcze i mięso, które można sprzedać. Te zwierzęta idealnie się do tego nadawały. Nie dość, że potężne, to jeszcze bardzo oryginalne! Na pewno dostanę za to wszystko mnóstwo pieniędzy na mieście! Powiem po prostu, że były dzikie i się na mnie rzuciły. Na pewno jakoś to sprzedam. Przecież ciągle miałam jakieś tam kontakty handlowe. Część kupców na targowisku mnie znało. Nie powinno więc być problemu ze sprzedażą. Niej jednak Mistrz podejmie decyzję.
Po oskórowaniu zwierząt, mięso wymyłam i wykąpałam w solance, a następnie tak zakonserwowane odstawiłam na półkę w spiżarni. Skóry oczyściłam w rzecze. To było strasznie męczące i musiałam się bardzo dużo nachlapać, by tego dokonać. Następnie powiesiłam je na drzewie przed kryjówką. O tej porze roku i przy tej temperaturze na pewno bardzo szybko wyschną. Wnętrzności tych zwierząt rzuciłam rybom na pożarcie.
Gdy to wszystko było skończone postanowiłam ogarnąć trochę "miejsce zbrodni". Wzięłam jakiś worek, do tego siekierę i łopatę. Jeśli tylko mogłam, to starałam się dotrzymywać obietnic, a tym gościom obiecałam jedno. Jeśli nie wezmą nóg za pas, to nabiję ich głowy na pal! Przybyłam więc i ... zrobiłam coś makabrycznego. Coś co Masaru pewnie by się spodobało. Mam nadzieję, że chociaż Mistrz będzie ze mnie dumny ... Co prawda zrobiłam coś potwornego, ale mogłam to wykorzystać, by zdobyć większą sympatię Mistrza. Oby ...
Nie byłam specjalnie silna, więc pozwoliłam grawitacji po prostu robić swoje. Potrzebowałam kilku (może kilkunastu uderzeń), ale w końcu udało mi się odrąbać jedną głowę jednego martwego gościa. Krew przestała już płynąć w ciele, więc po prostu się wylała. Musiałam sobie zrobić jakieś 15 minut przerwy, który to zdawały się trwać w nieskończoność. Zawsze ktoś mógł tutaj przyjść i wtedy miałabym przejebane. Następnie wrzuciłam tą głowę do worka i odrąbałam kolejną. Potem jeszcze jedną i jeszcze jedną. Ciała zakopałam.
Zabrałam swój sprzęt - tj. łopatę i zakrwawioną siekierę i worek z głowami i udałam się do kryjówki. Tam ścięłam jakieś cztery młode drzewa i ... wyciągnęłam kunai, którym zaczęłam ostrzyć ich młode pnie, tak, by były ... ostre. Tym sposobem dostałam 4 około półtorametrowe paliki - dość wytrzymałe do tego - zaostrzone z dwóch stron. To znowu trwało jakąś godzinę. Otarłam pot z czoła i wbiłam je w ziemię przed wejściem do jaskini (na około 20 - 30 cm). Tak, tym ukrytym. A następnie ... przyszła kolej na głowy. Je nabiłam z drugiej strony tych kijów i tym sposobem "ozdobiłam" wejście do domu Masaru. Oby był ze mnie dumny ...
Robiąc te wszystkie rzeczy, oczywiście uważałam. Nie chciałam się nadziać na innych ludzi. Gdybym tylko słyszała kogoś w okolicy, to zamierzałam szybko wszystko rzucić i zakraść się w tamte rejony. Nie chciałam już nikogo zabijać, ale jeśli zobaczyłby martwe ciała? No to nic. Kurcze ... nie myślałam racjonalnie. Byłam jakby w transie. Upoiłam się tym morderstwem. To było jak narkotyk. Czy mogłam się od tego uzależnić? Mogłam ... Niestety ...
Jeśli wszystko szło dobrze, to dość późnym wieczorem mogłam już wnieść skóry do kryjówki, "podziwiając" głowy na palach. Ukryłam się w kryjówce. To była KRYJÓWKA! Tutaj nikt nie mógł mnie znaleźć - może oprócz Mistrza. Nie bałam się więc, że ktoś zobaczy te głowy i wpadnie na mój trop. Znałam tajne wyjście przez stajnię. Na pewno dałabym radę uciec. Kurcze ... A dobra ... wracając jednak do rzeczywistości. Narzędzia odłożyłam na miejsce, siekierę uprzednio wycierając, a następnie zaniosłam czyste i suche skóry do salonu i położyłam na ziemi. Tam czekały na Mistrza. Ja także czekałam. Tej nocy bowiem nie mogłam zasnąć. Zaczęło do mnie docierać co właśnie zrobiłam. Zabiłam mężczyzn i ich psy. Zbezcześciłam zwłoki, odcinając im głowę, a zwierzęta przerobiłam na skórę i mięso ... Płakałam. Byłam złym człowiekiem ...
0 x
Masaru Yoshida
Post
autor: Masaru Yoshida » 14 wrz 2017, o 17:25
Yamiyo D 15/15
Podsumować można cała tą sytuację jednym prostym, cooooo?!! Ruda która właściwie była z założenia dobrą osobą teraz niestety przez przypadek zabiła człowieka, ale w tym wypadku były winne psy. Jednak potem szybko podjęła decyzję że dobrą decyzją będzie zamordowanie pozostałej trójki, no bo przecież będą szukać zemsty, a to znaczy że w końcu wpadną na Masaru, a to znaczy że skończą z drewnianym palem w tyłku, albo dyndając z drzewa. Ona dała bezbolesną śmierć. Uwolnienie od życiowych problemów, oraz od wyrzutów sumienia że dali się pobić jednej kobiecie, tak jak i przez to że ich kolega zginął zamordowany w walce w której nie dało się wygrać. Ciekawe czy rodziny tych osób powiedzą to samo, że to był akt łaski i miłosierdzia, że może pogratulują Yamiyo dobrej decyzji. Z drogi szaleństwa, pogardy i krwi nie ma zejścia. To co zrobiła będzie prześladować ją później, to czy będzie czerpać z tego siłę i radość, czy może jednak tylko ból zależeć będzie od niej. Faktem jest to że to co potem odwaliła to numer którego jej mistrz nawet pewnie by nie zrobił. Katowanie ciał, to coś czego Masaru NIGDY nie robił. Uznawał zwłoki za rzecz nie wartą ubliżania, chociażby z powagi dla majestatu śmierci. A ta siekierą do drzewa poucinała im łby ponabijała na pale, a ciała pochowała. Czyli ogólnie to można powiedzieć że awansowała na zwyrolke na poziomie jej mistrza, albo i oczko wyżej. No i prawidłowo, takie duety się szanuje. Psy przygotowała do spożycia, a skóry czekały koło kryjówki, aż zostaną z nich zrobione dobre rzeczy do ubrania. Po za funduszami przy okazji szabrowania ciał znalazła ogłoszenie wzięte z miasta o wojnie w obronie muru. Propozycja kusząca, zwłaszcza że wiedziała że jej mistrz na pewno na to by poszedł. Więc mogła mu zostawić kartkę gdzie idzie i liczyć że do niej dołączy. W końcu traktował ich w miarę na równi ostatnimi czasy prawda? Co do kukły to nie odniosła ona obrażeń żadnych znaczących. Cóż dobra robota można by rzec!
Koniec
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 14 wrz 2017, o 17:55
Odnośnie tej kartki z informacją o wojnie. Przeoczyłam ją totalnie i zakopałam ze zwłokami.
Po jakimś czasie jednak udało mi się zasnąć. Nie mogłam wiecznie czuwać i płakać. To było niemożliwe dla mojego organizmu. Zasnęłam w ubraniu. Co dziwne, nic mi się takiego nie śniło, a noc minęła spokojnie.
Po przebudzeniu się, postanowiłam się wykąpać i przebrać (pierwsza odmiana stroju) i coś zjeść. Ciągle mi było niedobrze po ostatnim dniu, ale musiałam jakoś to zwalczyć. Podobno najstraszniejsze jest pierwsze zabójstwo, a potem idzie już z górki. A z górki iść musiało. Mistrz wymagał ode mnie tego, bym w jego imię mordowała. Nawet dobrze się stało, że już miałam to za sobą. Zjadłam jakieś kanapki, a następnie załatwiłam się. Kupa, siku i jakaś szybka masturbacja ogórkiem. Tak bardzo brakowało mi ciepła jakie dawał mi Mistrz ...
Po wszystkim opuściłam kryjówkę i udałam się do miasta. Masaru chciał, bym zarabiała pieniądze, więc nie mogłam użalać się nad sobą i musiałam ruszyć tyłek i coś zrobić. Wzięłam ze sobą tylko moją sakiewkę i oczywiście ekwipunek. Ruszyłam w drogę. Może przy okazji mogłabym coś kupić dla siebie? Po to właśnie wzięłam sakiewkę. Było tam trochę Ryo. Nie wiedziałam dokładnie ile, bowiem nie otwierałam jej od wieków. Wątpiłam, żeby starczyło chociaż na parę części do nowej laleczki. Hosudaku powinien w końcu doczekać się braciszka albo siostrzyczki.
Po drodze jednak coś przykuło moją uwagę. Był to złoty naszyjnik. Z prawdziwego złota! Niczym jubiler zaczęłam go gryźć, by sprawdzić czy to rzeczywiście złoto. Oczywiście nie potrafiłam tego robić, ale ... no cholera! To wyglądało jak złoto i jeszcze miało szlachetny kamień w medalionie. Dzień zapowiadał się całkiem udanie. W porównaniu do poprzedniego. Wzięłam to i postanowiłam sprzedać, nie wiedząc, że trzymam w rękach fortunę.
Po jakimś czasie mym oczom ukazało się miasto. Nie byłam w nim od wieków. Teraz miałam to nadrobić. Nadrobić i zarobić.
z/t
0 x
Yamiyo
Post
autor: Yamiyo » 14 wrz 2017, o 17:57
Od razu po przybyciu do kryjówki udałam się do warsztatu Mistrza. To było jedyne miejsce, w którym mogłam zrobić lalkę. "Wypakowałam" wszystkie zgromadzone materiały i zabrałam się do pracy.
Āse - tworzenie lalki rangi C
W pracowni Mistrza było dość sporo narzędzi i udogodnień. Dlatego praca tutaj nie powinna męczyć tak jak ta w jakiejś szopie w sierocińcu. Nie powinna zająć też aż tak dużo czasu, a na czasie mi bardzo zależało. Dodatkowo byłam starsza o jakieś 4 lata, więc powinnam się wyrobić do wieczora. Użyłam także swojego doświadczenia i kupując materiały poprosiłam wprost o takie z których łatwo da się wykonać podstawowe elementy kukiełki czyli głowę, stawy, kończyny i tułów.
Miałam wszystko co było potrzebne i na dobrą sprawę kukiełka, którą robiłam była nawet mniej trochę mniej skomplikowana niż Hosudaku. Dobra, więc do roboty! Zaczęłam więc strugać. Najpierw nogi. Potem ręce. Głowę, którą od razu pomalowałam, nadając jej twarz i do której od razu po tym także przykleiłam sztuczne włosy za pomocą specjalnego kleju do drewna. Palce i różne stawy. Struganie tego wszystkiego zajęło mi dobrych parę godzin. Jakieś 6 albo i 8. Był już wieczór.
Byłam okropnie zmęczona, ale nie przestawałam pracować. Czas mnie gonił. Otarłam pot z czoła i zabrałam się za tułów. To był najbardziej chyba skomplikowany element w moim zestawie. Miałam przy sobie wodę i jakieś kanapki, więc głód i pragnienie nie było w stanie mnie zatrzymać. Do dzieła! Najpierw przecięłam to na pół, by móc w spokoju wydrążyć odpowiednio dużą dziurę. Wydrążyłam ją w obu połówkach, które następnie zamierzałam skleić za pomocą kleju do drewna. Jednaj jeszcze przed sklejeniem zamontowałam specjalne "ramię", które mogło się rozsuwać. Były to trzy deseczki w jednakowym rozmiarze, odpowiednio wyrzeźbione. Tak, że mogły się składać do postaci deseczki 3 razy grubszej, ale też 3 razy krótszej. Mogły też się rozsuwać, tworząc deskę trzy razy dłuższą. Przygotowałam ten element dwa razy (czyli dwie rozsuwane deski). Dodatkowo dorobiłam jeszcze taki mały drewniany bolec, który idealnie pasował do otworu w pile tarczowej okrągłej. Wypolerowałam go. To właśnie na tym bolcu ta piła miała się obracać, a był on na tyle chudy, że piła znajdowała się w jednym miejscu cały czas. Zbiłam te rozsuwane deseczki i "bolec" z piłą ze sobą i umieściłam cały mechanizm w wydrążonej dziurze. Następnie skleiłam obie połówki i miałam lakę z rozsuwaną piłą w brzuchu. Jeszcze tylko dorobiłam rozsuwane drzwiczki i zamknęłam cały mechanizm, tak by był niewidoczny. Trwało to znowu parę godzin i na zewnątrz była już noc.
Ja miałam już wszystko. Trzeba było tylko to poskładać. Heh ... godzinka roboty, nawet nie. No i moja lalka była już gotowa w 90%. Zostało już tylko ubrać ją - ubrania kupiłam, bo nie chciało mi się szyć. A także uzbroić. Broń także zakupiłam. Wyposażyłam ją w małą kuszę, wielki kunai i kołczan z bełtami.
Po stworzeniu kukiełki byłam okropnie zmęczona. Zjadłam więc kolację i napiłam się wody. Mistrza jeszcze nie było, heh. Wykąpałam się więc i poszłam spać sama. Rano obudziłam się i postanowiłam dokończyć przygotowania. Wzięłam jakiś prowiant do torby i wodę na drogę. Zapieczętowałam Āse - bo tak nazwałam tą nową kukiełkę - w dużym zwoju, ubrałam się (wariant pierwszy) i ... odpieczętowałam notes i ołówek. Mistrz zasługiwał na jakąś informację. Wyrwałam więc kartę z notesu i zaczęłam pisać.
List Drogi Mistrzu,
Ostatnio dużo się działo. Ci goście przed wejściem chcieli Cię zabić. Potem chcieli zrobić to samo i ze mną. Jest mi z tego powodu przykro, ale niestety musiałam ich uśmiercić Jednak chciałam Ci zrobić niespodziankę. Widziałeś jak to fajnie wygląda, prawda?
Potem byłam w mieście i kupiłam sobie dużo fajnych rzeczy. Kiedyś Mistrzowi powiem skąd miałam pieniądze. Widziałam ogłoszenie o nadchodzącej wojnie i postanowiłam wziąć udział i zarobić trochę grosza, tak jak Mistrz kazał. Mam nawet nową lalkę. Fajnie prawda? Niestety wydałam prawie wszystko co miałam, więc zostawiam Mistrzowi jedynie 140 Ryo.
Kocham Mistrza bardzo, ale proszę nie czekać na mnie z obiadem. Jakbym nie wróciła, to znaczy, że mnie zabito. Jeśli to się stanie, to znaczy, że nie byłam godna, by się od Mistrza uczyć.
Kochająca Yamiyo
Oczywiście smutno mi było, że musiałam ich zabić. Nie dlatego, że nie zostawiłam ich Mistrzowi. Ale niech sobie to rozumie jak chce. Głowy nabite na pal też nie wyglądały fajnie, ale Mistrz może je polubi i będzie także bardziej lubił i mnie. Zostawiłam pieniądze na stole obok listu.
Zapieczętowałam notes i ołówek, a także słoik z kamieniami od Mistrza (zdobycie ich okupiłam wielkim cierpieniem, więc były dla mnie cenne niczym klejnoty) i schowałam zwój do torby. Następnie opuściłam kryjówkę i skierowałam się na szlak, którym mogłam dojść do Sogen.
z/t:
http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=60&t=37
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości