Dom przy drodze

Jirri

Dom przy drodze

Post autor: Jirri »

Jirri mieszka w domu przy drodze handlowej. Dom ów pomalowany jest brązową farbą. Wygląda całkiem ładnie. Przed nim znajduje się mały ogródek z kwiatami. W zielony trawnik wbite dwa znaki. Jeden z nich, wbity przez dziadka naszego młodego bohatera, głosi: "Ńndża do wynajeńća", napis na nim jest przekreślony kolorem czerwonym. Drugi, wbity już przez samego Jirriego opisany jest tą samą treścią, ale już bez błędów. Warto dodać, że pierwszy znak wygląda staro, pokryty jest trochę mchem, natomiast ten drugi lśni nowością. Z drogą dom łączy ścieżka wyłożona kamieniami. Obok wejścia stoi kamienna studnia, z której to mieszkańcy czerpią wodę. Dom wyposażony jest w trzy sypialnie (dla Jirriego, rodziców i dziadka), kuchnię, łazienkę i salon, w którym - niesoodzianka, stoją krzesła! Jeden z tych niewielu domów, w których nie siedzi się przy stole na poduszce. Przed domem zaś obecnie siedzi sobie Jirri, nasz Jirri, siorbiąc chłodną herbatę i czekając na zlecenia. Czuł, że dzisiiaj miało mu się coś trafić.
0 x
Masaru Yoshida

Re: Dom przy drodze

Post autor: Masaru Yoshida »

0 x
Jirri

Re: Dom przy drodze

Post autor: Jirri »

Jirri siorbał herbatę. Była już chłodna, ale z cukrem i cytryną smakowała naprawdę dobrze, zwłaszcza w ciepły dzień. W ten właśnie dzień Jirri spodziewał się zadania. Czuł, że dziś ktoś przyjdzie, aby mu coś zlecić... Miał to przeczucie przez cały dzień, aż wreszcie stwierdził, że to nie ma sensu i wrócił do domu. Miało to miejsce na wieczór. Zdecydował, że należy się przespać. Czuł, że długo tak nie pociągnie. Skoro nikt tu nie potrzebuje usług shinobi, to będzie musiał wkrótce opuścić rodzinny dom. Może wyruszy do osady klanu Kaminari, albo przeniesie się do prowincji Sogen, do osady Uchiha. Była to całkiem nie najgorsza opcja. Tam z pewnością by mu nie brakowało roboty. Ale tam nie miałby nauczyciela. Uchiha z pewnością też nie zgodziliby się z jego Nindo... Będzie musiał to przemyśleć... Obudził się rano. Nie sam z siebie. Obudził go jakiś skowyt. Jakiś pies, czy wilk. Czy coś w tym rodzaju. Cóż, tym sposobem się nie wyśpi. Nie da rady zasnąć w takich warunkach. Trzeba coś z tym zrobić. Wyszedł na dwór. Nie z pustymi rękoma. Był skutecznie uzbrojony w krzesło. Zaczął się rozglądać za powodem swej pobudki. W razie czego idzie za dźwiękiem. Cały czas osłania się krzesłem. Co ujrzy?
0 x
Masaru Yoshida

Re: Dom przy drodze

Post autor: Masaru Yoshida »

0 x
Jirri

Re: Dom przy drodze

Post autor: Jirri »

Rano, czy noc, to pojęcie względne. Jirri uznał, że musi być około trzeciej nad ranem. Tak czy siak nie był zadowolony z faktu, że ktoś go budzi. Nie jest to zbyt przyjemne. Nie tak wcześnie. Owszem, nie raz trenował z dziadkiem od rana, ale nie znaczy to, że lubiał być wyrzucany z łóżka o trzeciej. Lepiej, żeby to coś miało ku temu dobry powód, bo nie ręczy za siebie. Uzbrojony w niezawodną broń wyszedł na spotkanie nieznanemu wrogowi. Wrogowi? Cóż, kto inny, jak nie wróg, mógłby leźć do niego z krzaków i warczeć? Raczej nie było tu mowy o przyjacielu. W tej wytuacji Jirri musiał się przygotować do obrony. Na sam początek zwyczajnie zasłania się krzesłem i czeka na pierwszy ruch oponenta. Jeśli ten zaatakuje, Jirri rzuca w niego krzesłem i ucieka na dach, korzystając z techniki służącej do wchodzenia po pionowych powierzchniach. Na początek jednak stara się uspokoić psa. Mówi do niego spokojnym głosem rzeczy typu: "spokojnie, ćśś, wszystko dobrze". Czy poskutkuje? Kto wie? Dlatego lepiej cały czas osłaniać się potężną bronią.
0 x
Masaru Yoshida

Re: Dom przy drodze

Post autor: Masaru Yoshida »

0 x
Jirri

Re: Dom przy drodze

Post autor: Jirri »

Szedł w stronę nieznanego zagrożenia. Krzesło gotowe było, do zadania niszczycielskiego ciosu, który na zawsze pozbawiłby domniemanego wilka zdolności do wykonywania jakichkolwiek czynności niezwiązanych z gniciem w ziemi. Jednocześnie jednak Jirri mówił do niego spokojnie. Starał się go udobruchać, uspokoić i wyglądało na to, że się udało. Niezidentyfikowane psisko wyszło z zarośli i ukazało swe złowrogie oblicze. Złowrogie oblicze... Niegroźnie wyglądającego psa. Jirri opuścił lekko broń, za to podniósł lewą brew. Jak niby istota warcząca tak głośno, może być tak niepozorna? W pieskim ciele wilczy duch, co? Tak czy siak teraz już nie warczał. Zamiast tego zaskomlał cicho i zawył. Co mu jest? Czemu przeszkadza w nocy uczciwym i ciężko pracu... Czekającym na pracę ludziom? Odpowiedź była dość dobrze widoczna. Pies miał sierść posklejaną od krwi... I błota, ale to akurat nic takiego. Podszedł do młodego ninja, położył się na bok i odsłonił podbrzusze. Wygląda więc na to, że mu ufał. Jirri opuścił krzesło. Czuł się głupio.
- Nie martw się, mały. Ninja do wynajęcia się tobą zajmie. Zapłacisz przy okazji.
Ogląda psa, starając się, zlokalizować ranę, gdy już to osiągnie, stara się powoli i ostrożnie przenieść psa do łazienki w domu. Tam to zamierzał go obmyć z krwi i błota, chociaż trochę przemyć ranę i opatrzyć go bandażem. Gdy to zrobi, nie przenosi go już nigdzie. Zostaje z nim w łazience i śpi pod ścianą. Nie mógł go zostawić samego. Trzeba się tylko modlić, żeby mama lub tata nie weszli do łazienki, zanim on się obudzi. Dziadek raczej zrozumie.

OOC:
To był już piąty post, a nie trzeci.
0 x
Masaru Yoshida

Re: Dom przy drodze

Post autor: Masaru Yoshida »

0 x
Awatar użytkownika
Yōsuke
Postać porzucona
Posty: 134
Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja.
Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką

Re: Dom przy drodze

Post autor: Yōsuke »

Gdy tylko zobaczyłem, jak Kazuya rzuca się w kierunku domu, wiedziałem że to nie będzie coś dobrego. Wskoczyłem na drzewo z zamiarem zerwania z drzewa strzępka płaszcza, być może przyda mi się na potem. Schowałem go do jednych z kieszonek płaszcza. Nie mogę liczyć na psa tropiącego, ale może ktoś skojarzy kolor tkaniny i da nam jakieś przydatne informacje. No chyba, że dogonimy jegomościa. Chociaż nikt nie mówił, że to wina tej osoby. Chociaż kto normalny rozwaliłby kolorowy płaszcz od tak, o drzewo. Z drugiej zaś strony, który shinobi nosiłby czerwony płaszcz? Za bardzo się wyróżnia. Na pewno dowiemy się od razu, kto to może być. W każdej chwili byłem gotów dobyć miecza zarzuconego na moje plecy. Może to pułapka?
Po chwili Kazuya wyrwał mnie z zamyślenia, wybiegając ze spalonej posiadłości. Trzymał w dłoniach białą szkatułkę. WIedziałem, że coś w niej było. Każdy idiota by się domyślił... Czyli moje domysły jednak okazały się prawdą. Miał jakiś dług i ktoś nie był z tego zadowolony, dając mu znać tym, że zamordowali mu rodzinę. Wyjątkowo smutny przypadek głupoty. Człowiek ściągnął na swoją biedną rodzinę tyle nieszczęścia przez uzależnienia i brak jakiejkolwiek umiejętności przewidywania, co może się stać. Z takimi ludźmi się nie zadziera, roninie. Pieniądze to zbyt ważna rzecz, żeby od tak puścić to płazem. Dlaczego nie oddałeś im wszystkiego, co mieliście? Dlaczego nie postanowiłeś uratować swojej rodziny, przyznając się im do swojego przekleństwa? Dlaczego tego nie zrobiłeś..? Ale z drugiej strony.. Skoro graliście razem w karty. Domyśliliby się, że coś jest nie tak.. Chyba, że dobrze się z tym ukrywałeś. Może to nie hazard, a coś innego? Będę musiał zwracać uwagę na wszystko. Każda rzecz może się przydać.
- Takich rzeczy nie trzyma się w takim miejscu - warknął ze złością. Albo Kazuya był idiotą, albo ta szkatułka i jej zawartość miały jakieś znaczenie. Jakiegoś rodzaju.. Hołd? W końcu miała podobny kolor do grobów. Taki sam. Biały. Do tego to szaleństwo w jego głosie. Popieprzona ta sprawa…
- Nomi! Uważaj na siebie - rzuciłem do dziewczyny, spoglądając na nią - Rozdzielamy się teraz, jeśli coś będzie się dziać, chowaj się. W końcu do Ciebie dobiegnę i Cię uratuję, ale musisz się chować. Pod żadnym pozorem nie rozmawiaj z nikim, jeśli kogoś tam spotkasz. Pod żadnym - powiedziałem czym prędzej. Odwróciłem się w stronę o której pomyślałem na początku. To byłaby najlepsza droga ucieczki dla tego złodzieja. Tym bardziej, że raczej posiadał umiejętności shinobi. W końcu potrafił skakać po drzewach.
- Kazuya-san, za mną! - wykrzyknąłem do samuraja, ruszając w pościg. Trening się przydał. Starałem się pędzić, ile sił w nogach, rozglądając się co jakiś czas w poszukiwaniu złodzieja w czerwonym płaszczu. Nawet w takiej ciemności ciężko nie zauważyć tak wyróżniającego się koloru.
0 x
Obrazek Bank || PH || THEME Mowa || color=#FF8040
Nomi

Re: Dom przy drodze

Post autor: Nomi »

Karty, nie wiele, jakaś połowa talii oznaczona wizerunkami członków rodziny. Karty mające być pamiątką? Tak, karty Kazuyi, mężczyzny który grał z żoną, do czasu, aż śmierć nie postanowiła z nim wygrać... może i jemu się udało, ale cała jego rodzina, nie miała tyle szczęścia. Zginęli w domu, będąc pod opieką ojca, głowy rodziny, ronina. Podniosła jedną z nich, chciała dokładniej się jej przyjrzeć, nie żeby szukać śladów, tego i tak nie potrafiła, Yosuke był o wiele bardziej utalentowany, ona towarzyszyła mu tylko dlatego, by nie stała mu się krzywda. Ślady farby, chociaż już wyblakłej, były ledwo, ale wciąż widoczne. Wpatrywała się w misternie namalowane twarz, szczegóły niemal identyczne jak te na nagrobkach, wiele brakowało jej do osiągnięcia takich zdolności.
-Są piękne... - powiedziała ze wzruszeniem. Pamiątka po zmarłych, rzucona od niechcenia na prowizorycznym cmentarzysku. Ślad dawnej przyjemności, pośród oślepiających bielą nagrobków. Kilka minut spędzili na poszukiwaniu śladów. Chociaż Nomi się starała, to nie mogła odnaleźć żadnej nieprawidłowości... do czasu. W końcu jej oczom ukazała się czerwona tkanina, jej fragment zawieszony na drzewie. Ktoś uciekając musiał zahaczyć o gałąź. Nie podniosła go, jej towarzysz był szybszy. Podeszła do Yosuke.
-Mo... mogę na chwilę? - zapytała dość niepewnie, w końcu do tej pory nie wykazała się żadnymi umiejętnościami... po za płaczem z byle powodu. Chwyciła czerwoną tkaninę, chwile bawiła się nią. Pamiętała, że taką samą widziała u ciotki i pamiętała jej krzyki, była droga, bardzo, a do tego strasznie delikatna.
-Yosuke-kun, ten ktoś musi być naprawdę bogaty, ten materiał jest wart więcej niż wszystko co mam przy sobie. - wolała poinformować kompana o tym co pamiętała, może dzięki temu wyciągnie więcej wniosków? Kazuyia zniknął na chwilę w ruinach domu, wrócił z pustym pudełkiem, w kolorze nagrobków. Biel, symbol czystości, ale czy to mogło znaczyć cokolwiek? Rodzinne kosztowności, ten bogaty ktoś okradł kupca! Spalił dom i okradł... musieli dostarczyć go straży, nie mieli innego wyboru.
-Yosuke-san, mógłbyś być nieco milszy? - zapytała, gdy wygłosił swoją tezę, to miejsce było ważne dla tego byłego samuraja, nie chciał, żeby pamiątki po żonie poniewierały się po świecie, kiedy jej ciało spoczywa w tym miejscu. Miała ruszyć przodem, pokiwała głową na zapewnienia kompana, zmarszczyła nosek i z miną wyrażającą największe skupienie ruszyła przodem. Rozglądała się w każdą stronę, jej towarzysze byli z tyłu, nie widzieli strachu który malował się na jej twarzy... strachu przed nieznanym złodziejem...
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Dom przy drodze

Post autor: Hayami Akodo »

KOLEJNOŚĆ: YOSUKE, NOMI
_______________________________________________________
W razie pytań zapraszam na gg. Yosuke - twoje domysły się sprawdziły w części, ja je tylko rozwinęłam ;>
0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Awatar użytkownika
Yōsuke
Postać porzucona
Posty: 134
Rejestracja: 6 sty 2018, o 06:45
Wiek postaci: 17
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Czerwone włosy zaczesane w nieładzie do tyłu, długi czarny płaszcz z kapturem,
pod spodem standardowy strój shinobi oraz czarna zbroja.
Widoczny ekwipunek: -Czarna zbroja
-Katana na plecach
-Kabury na broń, jedna na lewym udzie, druga na drugim
-Dwie torby, jedna nad lewym pośladkiem, druga nad prawym
-Rękawiczki z blaszką

Re: Dom przy drodze

Post autor: Yōsuke »

Przebijałem ciszę, pędząc przed siebie w poszukiwaniu złodzieja w czerwonym płaszczu. Nie wiem, ile to trwało. Nie skupiałem się na tym, adrenalina w żyłach na to nie pozwalała. Choć zmęczenie powoli dawało mi się we znaki. Adrenalina niestety nie podmienia nam mięśni i niczego innego, abyśmy mogli być niewiadomo jak silni. Przydałoby się to. Przez cały ten bieg towarzyszył na bardzo irytujący puchacz razem z jego nocnym nawoływaniem. Nie powiem, że mi to jakoś strasznie przeszkadzało, ale nie mogłem się skupić dostatecznie na obserwacji i nasłuchiwaniu przez dźwięki które z siebie wydawał. Noc towarzyszyła nam przez cały czas. Było ciemno, ale w tle widziałem jakby żar ogniska.. Wypalającego się powoli ogniska. Ugaszonego w pośpiechu lub takiego, które samo wypaliło się z niedoboru drewna. Być może to tam znajdował się nasz “przyjaciel” za którym goniliśmy? W tle słyszałem uciekającą zwierzynę leśną. Zapewne spłoszona była naszym niedbałym poruszaniem się. Ale zmęczenie nie dawało nam spokoju, nie dało się już robić tego po cichu. Przynajmniej nie tak jak wcześniej.
Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, ukazał nam się dziwaczny widok. Coraz więcej ich tutaj. Dopalające się ognisko, wszędzie ślady stóp. Pięć par. Męskich. Przyglądałem się im dokładnie. W głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Nie wiem, czemu ale w pewnym momencie wyczułem woń śmierci.. Wiedziałem, co mogło się tu stać. Oddaliłem się trochę od obozowiska tak, aby widzieć je całe, mieć w zasięgu wzroku jego granice. Przed oczami pojawiła mi się, jakby wizja tego, co mogło się tu wydarzyć. Sylwetki osób zaostrzyły mi się przy ognisku. Siedziały spokojnie, bawiły się dobrze.. Ot zwykły odpoczynek po całych dniach pracy. Zwykli ludzie. W końcu nie widziałem tu żadnego sprzętu, który zaprzeczyłby temu. Nie potrafiłem się domyślić płci tych osób. Być może młodzi mężczyźni.. Albo kobiety. Co do ich liczby też nie byłem pewny. Wtem wchodzi grupa mężczyzn. Nie musieli być jacyś strasznie silni, czy postawni. Wystarczyłoby, że byłoby ich więcej. Stąd założyłem, że ofiar było mniej niż pięć. Ale nie mniej niż dwie.. Hm.. Nie wiem, czy może to coś mieć wspólnego z tą sprawą. Cały czas miałem się na baczności, gdyby ktoś coś na nas zastawił, jakąś pułapkę. W oczy rzucił mi się fragment płaszcza.
- Nomi, sprawdź czy należał do tego samego gościa - wskazałem towarzyszce palcem na miejsce, gdzie znajdował się fragment materiału. Powoli wszystko zaczynało mi się układać w spójną całość. Być może człowiek w płaszczu wcale nie był tym za kogo go sobie na początku wzięliśmy. Gdyby należał do grupy tych facetów, nie zostawiałby w ucieczce fragmentów płaszcza na drzewach..
Po chwili ruszyliśmy na polanę. Wtedy już byłem pewny, co tu się stało… Makabryczny widok. Kobiety. Trzy. Tak jak myślałem. Nie miały szans. Zapewne zostały zgwałcone, a potem zamordowane.. Poczułem smutek… W końcu mam jakieś serce. Zobaczyłem śmierć na własne oczy. Śmierć niewinnych osób. To w domu Kazuyi nie zrobiło na mnie wrażenia. To były tylko nagrobki. Nie widziałem tych ludzi. Nie będę płakał nad nagrobkiem… Poczułem, jak pojedyncza łza spływa mi po policzku. Ale wtedy kolejny przebłysk.. Musiałem się z nimi podzielić.
- Być może ten w czerwonym płaszczu wcale nie jest tym, kim myślimy, że jest. Być może to Ci goście, którzy napadli na ten obóz to poszukiwani rabusie i mordercy. Być może ten w czerwonym płaszczu był świadkiem tego, co wydarzyło się u Ciebie w domu, Kazuya-san. Wrócił w poszukiwaniu Cię, aby coś Ci powiedzieć, bo widział wcześniej notkę na tablicy, a nie miał pojęcia, gdzie mieszkasz, więc przyszedł tutaj, bo widział świeże kwiaty na nagrobkach, więc pomyślał, że znajdzie Cię tu i opowie Ci coś. Tymczasem zastał kogoś innego.. Ludzi którzy przybyli po zawartość szkatułki, więc rzucił się do ucieczki. Ci goście rzucili się w pogoń za nim, natrafili na obozowisko… A że są wolni, stracili ochotę na gonitwę, więc woleli zająć się… - przerwałem na chwilę, odwracając wzrok od ciał, okropny widok - - Woleli zająć się tymi nieszczęsnymi kobietami… Czerwony płaszcz może być rozwiązaniem naszej zagadki. - skończyłem moją wypowiedź. Nomi przeszukiwała przez ten czas miejsce, gdzie leżały ciała. Chyba znalazła jakiś fragment dziennika, czy czegoś w tym rodzaju. Podszedłem do Nomi, wchodząc za jej ramię. Była niziutka, więc widziałem wszystko, co było napisane.. Wspomina coś o palarni w restauracji Hitotsume.. Chyba mijałem ją, gdy szedłem do szpitala. Wiem gdzie jest. Ruszę tam za moment. Tylko ich o tym powiadomię… “One wyglądają jak...jak Arisa”. Że co..? Jeżeli to ma związek ze sprawą.. Ale dlaczego to aż tak dziwny przypadek, że akurat one wyglądają jak jego żona..? Te zadanie coraz bardziej wygląda jak wizja jakiegoś szalonego umysłu, który złapał nas w swoje sidła i bawi się z nami, jak w swojej pokręconej gierce. Trójka kobiet, podobnych do siebie.. Może to jakieś dziwne powiązanie? W końcu trójka z rodziny Kazuyi zmarła. Trzy osoby, dzieci podobne do matki, prawie identyczne. Trójka kobiet, prawie identyczne. Zaraz i ja popadnę w paranoję, jak mój zleceniodawca. Cholerny świat…
- Nomi, zostań tutaj, zbadaj ich ciała, spróbuj dowiedzieć się wszystkiego. Ja przez ten czas pobiegnę do restauracji, dowiedzieć się innych rzeczy. - spojrzałem na nią, zakładając kaptur - Kazuya-san, zostań z nią i pilnuj jej, chroń czym możesz. Jeśli coś jej się stanie, wrócę tu i zamorduję wpierw Ciebie, a potem osoby, które to zrobiły. Najlepiej to oboje nie dajcie się zabić beze mnie. Schowajcie się gdzieś i czekajcie. Szybko wrócę - machnąłem im ręką w stronę lasu. Musieli wiedzieć, gdzie uciekać, żebym wiedział, gdzie w razie czego biec, gdybym ich nie znalazł, jak tu wrócę. Ruszyłem zatem w stronę tej cholernej restauracji..


[z/t]
0 x
Obrazek Bank || PH || THEME Mowa || color=#FF8040
Nomi

Re: Dom przy drodze

Post autor: Nomi »

Bieg, męcząca podróż, szybko bijące serce, strach. Szelest, odwracasz głowę, widzisz ostrze, umierasz... nie to tylko wiatr rusza liśćmi. Miejsce które znasz od małego, lasy które były ci domem, nocą stają się kryptą, koszmarem z którego chcesz uciec. Przełykasz łzy, jest z tobą, obiecał uratować, wierzysz mu, czemu miałby kłamać? Jest samuraj, na samym końcu, musicie go chronić, ale... boisz się. Boisz śmierci... bólu... boisz się samego strachu. Wierzysz, że jesteś bezpieczna, chcesz wierzyć... nie potrafisz. "Strach ma wielkie oczy", powtarzasz to sobie. Ściskasz delikatną tkaninę, porwaną przy ucieczce... ale kto uciekał? Czemu? Jest shinobi, to pewne, ucieka jak shinobi, ale... czy on chce was zabić? Czy mkniesz na szpicy wprost w paszczę czerwonego lwa? W końcu, docieracie na miejsce, nogi palą Cię od wysiłku, dyszysz zmęczona, jesteście w obozie... Ale jest tu ktoś jeszcze, obserwuje Cię przez martwe oczy trzech kobiet, czujesz, że przechodzi obok Ciebie, zimny dreszcz przenika twoje ciało, chociaż ta noc jest ciepła, czujesz jak ciarki przechodzą twoje ciało, przeszła obok. Ona, w czarnej postrzępionej szacie, o białych kościach, ale po kogo przyszła? Po te trzy kobiety? Nie wiesz jak dawno zginęły. Padasz na kolana, torsje rzucają tobą do przodu, treść żołądka wyrywa się z ust. Klęczysz nad własnymi wymiocinami, do oczach cisną się łzy, nie chcesz tu być, nie tu gdzie panuje śmierć. Chcesz leczyć, ratować życia, nie je odbierać. Rozkaz, a może prośba? Nie wiesz, nie rozumiesz słów, jedynie ich sens... pytanie. Podchodzi do strzępka, chwytasz go w dłoń, czerwony, delikatny, znów słyszysz krzyki ze wspomnień.
-Ta... taki sam. - mówisz niepewnie, nie chcesz, żeby tam szedł. Chcesz go chronić, prawie go nie znasz, ale po to tu przyszłaś. Wnioski, kolejny rozkaz, podchodzisz do jednej z kobiet, jak automat. Przyklękasz obok, wyciągasz narzędzia, rozkładasz je. Sprawdzasz puls... nie żyją. Kolor skóry, mówiący jak dawno zginęły, wyciągasz nożyczki, rozcinasz ubranie, łza spełza po policzku, gdy szukasz ran, sprawdzasz przyczynę śmierci... modlisz się w duchu, abyś ją znalazła, tylko nie cięcie... nie chcesz go, skalpel, myśl o krwi... wzdrygasz się... jeśli wiesz, jeśli tylko wiesz... krzyczysz, tak żeby Yosuke słyszała i tyle... Klęczysz z pustką w oczach, nie chcesz tu być chcesz... dokąd?
Kazuyia zostaje z tobą, Yosuke kazał, ma cię pilnować...
0 x
Awatar użytkownika
Hayami Akodo
Posty: 1277
Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR
- po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego,
plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców
- długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą
- blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari
- katana
- plecak
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo

Re: Dom przy drodze

Post autor: Hayami Akodo »

0 x
Obrazek though my body may decay on the isle of Ezo
my spirit guards my lord in the east


voice |PH| theme | bank | vibe 1|vibe 2
Nomi

Re: Dom przy drodze

Post autor: Nomi »

"All we are is dust in the wind"

Ciała, tak wiele ciał. Umarli których za życia odarto ze wszelkiej godności, ciała kobiet sprowadzonych do roli zabawek, na których ktoś dał upust swoim chorym fantazją... zło, otaczało wszystko, drzemało w każdym, bo każdy może być potworem. Smutna prawda, jednak nie każda taka była, bo jak mrok istnieć nie może bez światła, tak zło bez dobra. Kontrast, na co dzień nie zauważany, lecz nieodzowny, pomagający odróżnić co jest czym.
Zbierasz rozłożone narzędzia, nie potrzeba tu medyka, przyczyna zgonu nie jest już potrzebna. To, że doszło do morderstwa, było, aż nazbyt oczywiste. Narzędzia lądują w torbie. Chowasz narzędzia, wstajesz z tą samą pustką w oczach... widziałaś to, zło które się dokonało, ale... ale czy ten który to zrobił zasługiwał na przebaczenie? "Tak", odpowiedź jest prosta, sama pojawia się w twojej głowie. Każdy na nie zasługuje, niezależnie od czynów, w każdym, nawet najgorszym czai się cząstka dobra, każdy powinien dostać drugą szanse...
Szmer liści, pustkę w niebieskich oczach zastępuje strach. Ktoś tu jest, ktoś oprócz ciebie, oprócz kupca, czy... czy to on? Mimo, że wierzysz, że nie ma ludzi złych do szpiku kości to... boisz się. Wiesz, że może Ci zagrażać, chcesz mu pomóc, ale na samą myśl, że skończyć możesz martwa... trzęsiesz się, nie potrafisz tego ukryć. Ich rozmowa, znają się... strach powoli przemija, gdy zdajesz sobie sprawę z tego wszystkiego... blondyn zaczyna układać stos, a ty... stoisz. Nie wiesz co się dzieje, nie masz najmniejszego pojęcia... rozpala ogień i... przeciągły krzyk wyrywa się z twoich ust. On... on płonie, krzyczy z bólu, gdy jego ciało lizane jest przez czerwone płomienie. Chcesz rzucić się w jego stronę, pomóc... ale ktoś Cię łapie. Trzyma Cię mocno, próbujesz się wyrwać, ale nie możesz. Krzyki buntu, rozpaczy, wyrywają się z twoich ust, łzy po raz kolejny tego dnia obmywają policzki, aż... aż w końcu jest po wszystkim.
Były samuraj puszcza Cię, upadasz na ziemię, płaczesz, nie słyszysz nic. Zwijasz się w kłębek, kiedy on odchodzi... zasypiasz, ale sen nie przynosi ukojenia...
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości