Wschodnia kryjówka.
Re: Wschodnia kryjówka.
Ściany koloru jasnoniebieskiego pięknie błyszczały w poświacie stojących i wiszących w różnych miejscach świec i kaganków. Najwięcej światła i ciepła dawał za to kominek w którym ogień wesoło tańczył na zmasakrowanych kawałkach pociętego drewna. Nie było to normalnie pocięte deski,kije i pieńki. To było posiekane kawałki drzew w nieregularnych kształtach. Kilka z nich miało pełno rys, pewnie po wykonywaniu na nich słabszych technik oraz ćwiczeniu walki bronią białą. Była też tam wystrugana postać około półtorej metrowa, bez detali, tylko sam kształt. Byłoby to w miarę normalne, gdyby nie to że jej głowa były pomalowane farbkami, które w ogniu topiły się niczym wosk i zaczynały się rozmazywać. Da się jednak dostrzec minę którą miała narysowana twarz, a była to mina przerażonego dziecka. Nie miało jednej kończyny, a miejsce gdzie był brzuch tej dziwnej figury, zionęła dziura. Wyżłobiona czymś ostrym, tak jak by ktoś w przypływie agresji rzucił się na nią zaczął siekać po całym ciele czymś ostrym i w pewnym momencie zaczął wypruwać drewno z brzucha. Gdyby to była normalna osoba to można by uznać że właśnie ktoś ja wybebeszał. Ciekawe czy dziewczyna to dostrzeże, koło tego dziwnego znaleziska za to wesoło wystawała z ognia drewniana ręką marionetki. Czyżby kukła podpadła swojemu twórcy? Yamiyo nie mogła wiedzieć że były to resztki z zakupionej na targu w mieście kukły innego lalkarza którą przerobił na dwa swoje nowe twory. Ale część części została i nie dało się jej wykorzystać nigdzie indziej więc spłonęły. Zniósł ją po schodach z czcią i delikatnie, w końcu zasłabła mu tutaj, i raczej nie miał ochoty żeby sobie umarła lub zemdlała na dłużej. W końcu miała rozpocząć lada dzień trening. Położył ją na kanapie przed kominkiem. Za kanapą na środku salonu był piękny dywan, prawdziwe arcydzieło, nie pamiętał skąd je miał. Zamyślił się. Coś mu zaświtało że chyba komuś ukradł go ze sklepu. Ale głowy nie dawał, na lewo od dziewczyny wpatrzonej zapewne w ogień były drzwi prowadzące nie wiadomo gdzie. Nie mogła sobie z tego zdawać sprawy, ale to był korytarz do pustej stajni, gdzie niczego nie ma w obecnej chwili. Stajnia to pół otwarta jaskinia z płotem z zwalonych drzew. Tam jest pewna wnęka w cieniu w której jest ciemny korytarz którym można dojść własnie do tych drzwi. Za to drugie bardziej oficjalne wejście, a raczej takie które powinno być awaryjnym, to klapa pod konarami drzew prowadząca do małego korytarzyka w którym byłą obrotowa ściana do pracowni i druga własnie do tego salonu. Masaru po złożeniu swojej własności na miejscu w którym może wypocząć podszedł nie odpowiadając jej przez pewien czas do rogu pomieszczenia gdzie były naczynia i szafki. Dziewczyna zaciekawiła go po raz kolejny swoją posykowatościom i pewnością że nic jej nie zrobi. Gdy zapytała go czy chce wiedzieć dla czego miała takie a nie inne zdanie to tylko prychnął dając do zrozumienia że go to nic nie obchodzi, ale w sumie to niech się wygada. Koncepcja że ją oszczędzi z tak błahego powodu że uważała go za dobrego człowieka, była co najmniej śmiechu warta i to mocno. Tak na prawdę to kuglarz nie wiedział czy naprawdę liderka byłaby nie zadowolona że zabił wyrzutka, ale wiedział jedno. Zawsze ten fakt że ją udusił w tym lesie i to że rzuci ją na pożarcie wilkom mógłby przemilczeć podczas rozmowy z nią. I nikt by nawet się o tym nie dowiedział, więc też słaby argument. Cofając się w wypowiedzi troszkę to teraz rozpaczał kwestię czy to opłacalne. Tak szczerze, to dla niego jeszcze bardziej nie opłacalne od zabicia dziewczyny w wypadku nieposłuszeństwa było trzymanie i trenowanie i karmienie u siebie kobiety która służyła mu tylko i wyłącznie do dymania. Zwalczył w sobie dziwne mrowienie, zwalczył w sobie myśl że w sumie to ją lubi i że właściwie to nie wiadomo czy dałby radę podnieść na nią rękę. Potrząsnął głową, zły na siebie że jego serce mocniej bije na myśl o tej przybłędzie. Że jego ręce drżały trochę gdy niósł ją po schodach w strachu że mógłby ją upuścić nie chcący. Zwalczał usilnie to wszystko, ale na razie mu nie zbyt dobrze wychodziło. Fakt musiał przyznać sam przed sobą że coś do niej czuje, ale twarz miał jak z kamienia i musiał dalej tak grać. Jeszcze na chwilę będąc do dziewczyny tyłem uśmiechnął się pod bandażem na myśl że w sumie to odmówienie jej treningu jest głupie, bo chciałby żeby była silniejsza, to samo tyczyło się jedzenia bo bez tego będzie słaba i nie zdolna do trenowania, ale za to zamykanie w jakiejś klatce nie było głupie. No bo przecież, w klatce może czytać zwoje i uczyć się wiedzy teoretycznej, ale nie miał ochoty jej tak karać. Jak już to walnie jej w głowę raz czy dwa razy pokrzyczy i tyle. Po za tym najwyżej ją wykopie do lasu niech sobie radzi, survival będzie miała. Gdy tak dumał ta powiedziała o w sumie ważnej rzeczy że powinna się tu raczej przeprowadzić. Obrócił się do niej. Wybacz myślałem że zaraz wyjdziesz na pole zrobisz sobie szałas z patyków i będziesz tam mieszkać. Wiesz tak w ramach treningu przeżycia w lesie. Ale skoro widzę że to dla ciebie problem to cóż pozwolę ci zostać w domu. Budę dla psa mam kupić, czy łańcuch i kajdanki wystarczą? Wiadomo że żartował, ale powiedział to głosem wcale na to nie wskazującym, czekał na jej reakcję.
0 x
Re: Wschodnia kryjówka.
Yamiyo jako ktoś kochający kukły jak dzieci musiał być w niezłym szoku widząc palącą się części marionetki w kominku. Yoshida widział to więc pośpieszył z wyjaśnieniem oraz życiową poradą. Bardzo ważną życiową poradą, która jak to życiowe porady mają w zwyczaju przydać się mogła kobiecie w życiu. Powiedział to normalnie, szorstko, bez uczuć. To co płonie w kominku to resztki po marionetce która zdobyłem od prawdopodobnego mordercy innego kuglarza. Przerobiłem ją z szacunku do tamtego mistrza kuglarstwa, który ewidentnie miał w tym temacie większe pojęcie niż ja, na dwie moje kukiełki. A resztki które były zbyt zmasakrowane, lub nie dało się ich wykorzystać do obecnej pracy spaliłem, również z szacunku. Chyba być nie chciała żeby po twojej śmierci ktoś kawałki twojej ukochanej lalki wrzucił do piwnicy. Wolałabyś żeby jej używał dając jej nowe życie, lub przerobił tak jak ja. Ponieważ musisz wiedzieć że odkupiłem ją w takim stanie że nie miała nóg, nie miała amunicji, mechanizmy zniszczone, kończyny zmiażdżone. Długa historia czemu odkupiłem ją od mordercy naszego brata kuglarza. Nie warto do tego wracać. Potem wrócił do tego co zamierzał robić czyi pracy w kuchni. Słuchał z ciekawością tego co mówiła dziewczyna. O tak, był szczęśliwy. Jego wewnętrzne coś było szczęśliwe. Niszczył dobitnie krok po kroku dziewczynę.Na pytanie o szczerość skinął głowa na tak. Wyciągnął z szafy bochenek chleba i pokroił go na kromki. Z drugiej wyciągnął ser, miód w słoiku i dwa talerze oraz dwa kubki. Wrzucił na każdy talerz po 4 kromki. Pokroił ser, wrzucił go u każdego na dwie kromki i na pozostałe dwie nalał miód. Każdy miał 2 takie i 2 takie. Do kubków nalał mleka z bułaku, zakupionego wczoraj we wsi. Podczas tych czynności słuchał monologu dziewczyny w którym powiedziała że go kocha, oraz co najważniejsze że się jego boi. Potem było jeszcze ciekawiej ruda piękność uległa całkowicie mając gdzieś czy zakuje ją w kajdanki czy da klatkę. Idealnie, jeszcze niewiele brakuje. To co potem usłyszał sprawiło że uśmiechnął się pod zwojami bandażów. Przegrała, przyznała to. Może w to jeszcze nie uwierzył do końca, ale prawie się już z tym pogodziła. Masaru lubił porównania. Takie obrazowe były najlepsze. A obecną sytuację można by porównać do bitwy. Z jednej strony Yamiyo z drugiej on. Stawką była ich osobowość. Jedna armia ruszyła oblegać zamek. Pojedynek w lesie i te kilka słów które wtedy padło to można porównać do kilku potyczek i robienie sobie gruntu pod ostateczną walkę. Najpierw taranem sforsowali nie otwartą przed nikim innym bramę i w nią wkroczyli jako pierwsi na świecie. Po krótkiej potyczce wewnątrz zamku zdobyli przewagę. Teraz zostało tylko wyrżnięcie reszty broniących się którzy nie stawią już dużego oporu. Jeśli uznać że zamek to ciało Yamiyo, a armia to jej charakter i psychika to to wszystko było bardzo zrozumiałe. Jedyne co zostawało to stłamsić resztę woli dziewczyny doprowadzając do tego że zamek zostanie pusty, bez żywej duszy w środku. I dopiero inna załoga która do niego przyjdzie ożywi go na nowo, ale będzie to wtedy zupełnie inna załoga. Czyli w skrócie wystarczy jeszcze pozbawić ją człowieczeństwa do końca i złamać te resztki oporu które w niej siedziały, a potem pomóc jej odbudować siebie od podstaw. Cóż to było dla jej dobra. Jak ktoś chce mieć pałac to nie może drewnianej chaty rozbudowywać. Musi ją zmieść z powierzchni ziemi i dopiero na jej fundamentach budować. Tak więc porzucił tworzenie pożywienia na chwilę. Obrócił się w stronę dziewczyny i ruszył do niej powoli. Pora to zakończyć. Podszedł do niej od tyłu gdy siedziała na kanapie i złapał ją za włosy. Podniósł do góry za nie zmuszając ją do wstania. A potem złapał ją za bok i zrzucił ją z mebla na podłogę. Brutalnie. Oczywiście dziewczyna nie mogła zdawać sobie sprawy że uważał na to żeby jej głową nie uderzyć o posadzkę żeby jej nie zrobić poważniejszej krzywdy fizycznej. Gdy leżała na ziemi, złapał się w pasie i zerwał z siebie pas. Podszedł do niej zginając go w pół i z całej siły zdzielił ją nim w tyłek. Obserwował jej reakcję bardzo dokładnie. I co zrobisz? Zacznij się może bronić. Po raz kolejny chłostnął ją w tyłek mocno. Przycisnął jej plecy swoją stopą do ziemi. A teraz się mnie boisz? Zmieniłem zdanie, zaraz cię wypatroszę, a z twoim jeszcze ciepłym ciałem się zabawię. Zarechotał, zdzielają ją pasem jeszcze raz. Jesteś słaba i nic nie warta, nic nie znaczysz dla świata. Twoja osobowość jest nic nie warta. Jesteś niczym. Przestał ją przygniatać do ziemi i rzucił pod jej twarz swojego kunaia. Potem stanął przed nią wskazując na swoje krocze. Dziko rechotał. Zabij mnie, nie będę się bronił. Albo popełnij samobójstwo. Albo klękaj do pracy, i potem ja cię zabiję. Hahahah masz tylko 3 opcje do wyboru, co zrobisz? Smagnął ja pasem tym razem po plecach. I to jest własnie wyrzynanie obsady zamku, czyli ,,czyszczenie" tej dziewczyny z jej obecnego charakteru. Czy demon mieszkający w Masaru, zdoła zdobyć kolejną ofiarę którą zamęczy psychicznie, ponieważ ona go kocha podobno. Czy może zdobędzie partnerkę z równie demonicznym obliczem jak on. Czy może jakoś coś potoczy się inaczej.
0 x
Re: Wschodnia kryjówka.
Jak by to rzec. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, biedna dziewczyna ze sierocińca, poturbowana przez los, bez rodziny tułająca się po świecie tak że koniec końców wdepnęła w niezłe gówno można by rzec. Pierwszy błąd wejście do lasu o którym chodzą dziwne plotki. Druga kwestia to po dojrzeniu Masaru próba, która wypadłą zresztą dosyć żałośnie, walki z nim. Powinna po pierwszym pokazie siły cofnąć się, użyć tej swojej mgły i uciec stąd jak najdalej. Nie dorwałby jej w lesie. Do tego jak sama dobrze widziała prędkość jej kukiełki była tak wysoka że Masaru ledwo się obronił. Na styk ją odbił klaśnięciem które wywołało podmuch. Znaczy się nie był bogiem prędkości, mogła uciekać i zastawić na niego pułapkę. Mogła zrobić wiele rzeczy, mogła. Ale już nie może. Skoro fizycznie przegrała to czemu nie mogła psychicznie jak mają to kobity w zwyczaju przejąć inicjatywy i zacząć narzucać swoją wolę temu prostemu rębaczowi. Znowu błąd, kolejny do kolekcji, zakochała się w nim, była za łatwa, podporządkowała się bez gadania. Cóż teraz to nic już się nie da zrobić. Czy ten blady płomień człowieczeństwa w jej ukochanym dalej płonął? Oczywiście, wbrew pozorom nasz Yoshida to nie był jakiś psychol co lata po wsiach porywa dzieci i nabija je na pal. On przecież potrafił kochać, swój klan, swoją byłą rodzinę, przyrodę, swoje konie które kiedyś miał. I wiele innych rzeczy! Z tego co mówił to nigdy nerwy mu nie puściły tak żeby cokolwiek mógł zrobić członkom klanu. Lub chociażby wieśniakom którzy żyli na terenie kontrolowanym przez klan. Więc czemu ta dziewucha, dostaje od niego raz za razem łomot czy to dosłownie czy w przenośni odnosząc się do jej psychiki. Nie mogła tego wiedzieć, ale chłopak chciał ją chronić. Jak bardzo w tym momencie byłoby to dziwne, to na swój sposób miało sens. Dziewczyna jest za miła, za łatwo wierna, za spokojna i co ważniejsze, nie popiera mordowania. Lepiej, nie popiera zabijania. No ludzie, można zrozumieć że nie popiera katowania kogoś, ale zabijać trzeba. Takie życie. Tak więc chłopak postanowił zniszczyć jej osobowość i ,,nawrócić" bądź też ,,naprawić" ją tak żeby była odrobinę bardziej elastyczna w temacie znęcania się nad przeciwnikami. Wiedział że siłę dawał mu demon będący w nim. Kto zapanuje nad drugim zdobędzie siłę. Już teraz to że zatracał się w wściekłości i mógł bez skrępowania się znęcać nad wrogiem lub kimś innym kto mu podpadł było jego siłą. Ale była to również wada. Cóż tak to już jest z osobami o pokręconej psychice, które powinno się leczyć, a nie dawać im broń mówiąc a idź w świat. Cóż niezależnie co chłopak miał we łbie to jednak tłukł pasem Yamiyo z miłości do niej. Ponieważ może nie umiał określić tego uczucia, to był w niej zakochany. Tak to było skomplikowane. Tak więc kiedy tak sobie wzdychał do siebie jaka ona jest super, musiał zwracać uwagę czy nie leje jej za mocno. Jej słowa wyrwały go z zamyślenia, pytanie proste które można się było spodziewać. Nie odpowiedział. Patrząc po reakcji organizmu dziewczyny chyba ociupinkę przesadził. To było jak stanięcie z nożem nad rannym wrogiem który się nie broni. Trzeba go dobić. Tak jak psychikę dziewczyny, ale on nie umiał się na to zdobyć. Dobra, trudno przełamał się. Poczekał na jej wybór, który co ciekawe nie był wyborem. A właściwie daniem do zrozumienia że nic nie wybiera. Już psychika zniszczona, koniec. A tu łubudu, może się potargujemy? Wytrąciło go to z równowagi trochę. Stanął jak wryty z pasem w ręku. A teraz się zwinęła w kłębek. Cóż postawa do handlu całkiem całkiem. Chyba kiedyś pójdzie na targ zacznie targować się o rybę i zwinie się w kłębek. Logicznie rzecz ujmując pomyślał, ona właściwie po tym wszystkim dalej funkcjonuje. I to racjonalnie. Znaczy mógł ją urządzić znacznie gorzej, ale powinna w tej chwili szlochać w kącie, a tak nie robiła. Cóż przemoc domowa nie wyszła. Nie odpowiedział, wziął pas rozwinął i założył go na siebie. Bez słowa obrócił się i odszedł do kuchni. Wziął talerz i kubek i postawił go przed jej twarzą na ziemi. Od jutra zaczynasz trening, najedz się i idź do łóżka się wyspać. Z rana pobiegniesz się umyć w rzece. Od dziś jesteś oficjalnie moją uczennicą, i wszystkie moje rozkazy wypełniasz bez gadania. Czeka cię tutaj piekło, a ja zahartuje cię psychicznie i fizycznie. Moja uczennica nie stchórzy na polu bitwy, ani nie zwinie się w kłębek bojąc się śmierci. Nauczę cię co umiem, pomogę w rozwijaniu zdolności których cie nie mogę nauczyć, i zadbam o to żebyś nawet po wylądowaniu na torturach potrafiła to wytrzymać. Odmaszerować do góry. Zostaw pościel, w szafie przed łóżkiem powinna być nowa. Załóż ją na łóżko. Naczynia zostaw przed łóżkiem. Obrócił się i wyszedł przez drzwi do korytarza prowadzącego do stajni.
0 x
Re: Wschodnia kryjówka.
Dziewka będąc w sytuacji tak ciężkiej że praktycznie mogłaby się pogodzić ze śmiercią postanowiła walczyć do końca chociażby słowami, i to przyniosło zamierzony efekt. Nie była już zwykłą bezdomną Yamiyo która zna jakieś tam sztuczki kuglarskie, których nie zna nikt na świecie. Była teraz młodą osobą w służbie liderki klanu Ayatsuri, oraz była podopieczną shnobiego którego siła przynajmniej w teorii była na poziomie Sentokiego. Czyli taki awans społeczny można by rzec. Fakt że może się przeprowadzić do lepszego lokum też powinien ją cieszyć. Bowiem tutaj miała do dyspozycji warsztat z którego korzystał jej mistrz. Do tego mogła liczyć że ktoś ją obroni jak coś. Masaru celowo ją zostawił samą w domu żeby mogła poczuć się na chwilę sama i rozluźnić. Ciemnym i ciasnym korytarzem przeszedł do jaskini pół otwartej. Dla przeciętnego nie wprawionego oka była to po prostu jaskinia dosyć płytka, czyli przeciwieństwo głębokiej, przed którą zwaliły się dwa stare drzewa. Dokładniejsze oględziny jakieś tropiciela mogłyby przynieść takie informacje jak to że na przykład w rogu w cieniu rosną rzadkie zioła, ściana jaskini jest tak wyżłobiona że można by tam nalać wodę i dać paszy, a drzewa są tak ułożone że potencjalny koń nie ucieknie stamtąd. A już bardzo dokładne sprawdzenie wszystkiego po kawałku mogą powiedzieć że w najciemniejszym rogu jest wyłom który prowadzi do chaty pewnego shinobiego. Przez ten właśnie wyłom przecisnął się nasz chudawy bohater i w ciszy przeskoczył drzewa wychodząc do lasu. Odlał się a następnie rozejrzał w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Postanowił przygotować trening dla dziewczyny na jutro. Przeszedł się koło jaskini i zebrał kilka kamieni które wydawały mu się ładne. Przeszedł następnie do przygotowania drugiej części zajęć. Wywlókł schowany pod liśćmi drewniany pal obrany z kory. Wysoki na trzy metry, gruby tak że człowiek tuląc się dąłby radę go objąć. Wbił go w ziemię i obrócił się na pięcie wracając do swojego domostwa. Tym razem jednak poszedł na około i zrobił to klapą w ziemi. Wkroczył do domu po cichu. Siadł na ziemi w kuchni i postawił sobie talerz na kolanach. Powoli przeżuwał jedzenie popijając mlekiem. Lubił jeść na ziemi oparty o meble. Mógł w ten sposób łatwo zamieść okruszki, znacznie łatwiej niż jak by musiał czyścić kanapę z takowych. Po posiłku zmył je w wiadrze i poszedł na górę. Po cichu wkroczył do sypialni orientując się że Yamiyo śpi. I dobrze, niech wyśpi się przed tym co ją czeka jutro. Zabrał jej naczynia i również zmył, a potem wziął słoik. Nasypał tam 5 kamieni. I postawił go przed łóżkiem. Potem tak zdjął ubrania zewnętrze zostając w bieliźnie i poszedł spać koło rudowłosej. Chwilę spoglądał na sufit myśląc o tym wszystkim, ale potem zmęczenie wzięło górę i zasnął.
..........................................................................................................................................................
Ptaszki następnego dnia na dworze zaczęły dopiero ćwierkać, a w gniazdku naszych gołąbeczków od rana wrzało. Na dworze słońce dopiero wstawało, ale w domu było jasno tak samo jak o każdej porze dnia dzięki oświetleniu pochodzącemu z kominka i pochodni i świec. Na szczęście komin był tak umiejscowiony że dym z niego nie raził za bardzo w oczy potencjalnych przechodniów. W sumie takowych brak w centrum owianego złą sławą lasu. Otworzył oczy zastanawiając się która godzina. Miał lekki sen więc wiedział że gdyby dziewczyna wstała on również by się zbudził. Ale nic takiego nie miało miejsca. Wstał cichaczem i ubrał się cały włącznie z bandażem i peleryną z futra. Popatrzył na ubrania dziewczyny. Zamyślił się. Na jego twarzy zagościł uśmiech. Wziął je wszystkie i zniósł na dół. I wrzucił do jednej z szaf, przykrył swoimi rzeczami i zadowolony z siebie wrócił do góry. Nabrał powietrza w płuca i wydarł się dziewczynie tuż przy uchu z całej siły- Wstawać kurwa!!! To nie wycieczka, na ziemie i 20 pompek. Natychmiast!!! Jeśli nasza młoda panna zbyt długo się ociągała pociągnął ją za rękę zrzucając z łóżka. Przy 18 z całej siły walnął nogą w jej plecy przyciskając do ziemi z całej siły. Był bardzo ciekawy jak z tego wybrnie. Po tym etapie z wrzaskiem krzyknął że ma 30 sekund na ubranie się. Ciekawe w co skoro ukrył jej rzeczy. Jeśli zobaczył na jej twarzy zawahanie, lub zamyślenie, lub zastanowienie gdzie są jej rzeczy wrzasnął z wściekłością. Co tak patrzysz kretynko!! Chce być shinobim a nawet ubrać nie umiesz upilnować? Na dwór ale już, bierz ten słoik sprzed łóżka. Ruchy! Przy okazji rzucał dużo wulgarnych i nie cenzuralnych słów zakończonych tym że zasadził dziewczynie biegnącej po schodach kopa w tyłek takiego że gdzieś z połowy z nich spadła na ziemię na placek. Pytanie czy rozbiła słoik czy nie. Oraz pytanie czy dała radę w te 30 sekund się czymś okryć, bo tak poza siniakami i stłuczeniami dojdzie jeszcze zdarcie łokci i kolan. Oczywiście zwyzywał ją za to że jest niezdarna i ma się spodziewać niespodziewanego. Won na dwór ale już!! Tym korytarzem którym wczoraj wyszedłem. Natychmiast!! Biegł oczywiście za nią. Pora rozpocząć trening naszej młodej adeptki... A może lepiej nazwać to egzekucją?
..........................................................................................................................................................
Ptaszki następnego dnia na dworze zaczęły dopiero ćwierkać, a w gniazdku naszych gołąbeczków od rana wrzało. Na dworze słońce dopiero wstawało, ale w domu było jasno tak samo jak o każdej porze dnia dzięki oświetleniu pochodzącemu z kominka i pochodni i świec. Na szczęście komin był tak umiejscowiony że dym z niego nie raził za bardzo w oczy potencjalnych przechodniów. W sumie takowych brak w centrum owianego złą sławą lasu. Otworzył oczy zastanawiając się która godzina. Miał lekki sen więc wiedział że gdyby dziewczyna wstała on również by się zbudził. Ale nic takiego nie miało miejsca. Wstał cichaczem i ubrał się cały włącznie z bandażem i peleryną z futra. Popatrzył na ubrania dziewczyny. Zamyślił się. Na jego twarzy zagościł uśmiech. Wziął je wszystkie i zniósł na dół. I wrzucił do jednej z szaf, przykrył swoimi rzeczami i zadowolony z siebie wrócił do góry. Nabrał powietrza w płuca i wydarł się dziewczynie tuż przy uchu z całej siły- Wstawać kurwa!!! To nie wycieczka, na ziemie i 20 pompek. Natychmiast!!! Jeśli nasza młoda panna zbyt długo się ociągała pociągnął ją za rękę zrzucając z łóżka. Przy 18 z całej siły walnął nogą w jej plecy przyciskając do ziemi z całej siły. Był bardzo ciekawy jak z tego wybrnie. Po tym etapie z wrzaskiem krzyknął że ma 30 sekund na ubranie się. Ciekawe w co skoro ukrył jej rzeczy. Jeśli zobaczył na jej twarzy zawahanie, lub zamyślenie, lub zastanowienie gdzie są jej rzeczy wrzasnął z wściekłością. Co tak patrzysz kretynko!! Chce być shinobim a nawet ubrać nie umiesz upilnować? Na dwór ale już, bierz ten słoik sprzed łóżka. Ruchy! Przy okazji rzucał dużo wulgarnych i nie cenzuralnych słów zakończonych tym że zasadził dziewczynie biegnącej po schodach kopa w tyłek takiego że gdzieś z połowy z nich spadła na ziemię na placek. Pytanie czy rozbiła słoik czy nie. Oraz pytanie czy dała radę w te 30 sekund się czymś okryć, bo tak poza siniakami i stłuczeniami dojdzie jeszcze zdarcie łokci i kolan. Oczywiście zwyzywał ją za to że jest niezdarna i ma się spodziewać niespodziewanego. Won na dwór ale już!! Tym korytarzem którym wczoraj wyszedłem. Natychmiast!! Biegł oczywiście za nią. Pora rozpocząć trening naszej młodej adeptki... A może lepiej nazwać to egzekucją?
0 x
Re: Wschodnia kryjówka.
To o czym śniła dziewczyna było zagadką dla jej mistrza. Taką nawet dosyć nie ciekawą. Bo po co mu to wiedzieć, nic ten sen nie wnosił do życia, a jeśli już to przecież zauważy to gołym okiem że jest zmiana. Za to dla Masaru jego własne sny były czymś na wzór wskaźników życiowych. Tym razem śnił mu się ten sam sen lub jak kto woli koszmar co zawsze. Prawie zawsze go pamiętał, nie wykluczone że te sytuacje kiedy mówił że nic mu się nie śniło było spowodowane tym że nie pamiętał o tym fakcie po obudzeniu. Skoro jesteśmy przy snach to jest to bardzo ciekawe, zamykasz oczy, okazuje się że jesteś gdzieś przez parę chwil, potem otwierasz i minęła cała noc, a ty w swoim wyśnionym miejscu spełniłeś raptem parę chwil. Cóż nie ważne, nie ma co się martwić takimi dziwnymi procesami biologicznymi. Bo jedyne procesy biologiczne jakie go obchodził to jak kogoś otruć, gdzie wbić coś żeby zabić i gdzie wbić co innego w kobietę żeby nie tylko nie zabić, ale i sprawić radość. Jemu. Chociaż w sumie poprawił się w myślach, radość sprawiało mu prawie każde wbijanie czegoś w kogoś. Czy to kunai, czy to patyk, czy to nóż, czy to jego mały żołnierzyk.( Nie taki mały!!) Wracając do tego koszmaru, chociaż dla ścisłości, dla niego nie był koszmarem. Pojawiał się w jakiejś starej drewnianej chacie bez okien. Kaganki oświetlały ją trochę tworząc półmrok. Czasem też kominek się palił, ale rzadko. W tej drewnianej chacie w jej połowie zaczynały się metalowe kraty niczym w więzieniu. Miały też swoje drzwi. Zawsze otwarte. Podział był jasny połowa jest Masaru, druga połowa jest, no tego drugiego. Ten drugi zawsze był skryty w cieniu, , w jego części było praktycznie ciemno, bowiem świece oświetlały tylko część kuglarza. A że to był duży dom to nie wiadomo nawet czy faktycznie był to podział pół na pół, może tamten miał więcej? Ogólnie rzecz ujmując to właściwie mimo otwartych drzwi, żaden się nie kwapił od ich zamknięcia. Przewagą ten po mrocznej stronie było to że zawsze był ukryty w mroku, nigdy się nie pokazał w prawdziwej postaci. Za to Yoshida wiedział że czasem stawał on za jego plecami. Czuł jego oddech na swoim karku. Gorący. Jak świeża krew. Wtedy chłopakowi odbijało trochę. Jednak w śnie nigdy tak się nie zdarzało. W śnie zazwyczaj rozmawiali, albo się wyzywali, albo ignorowali. O ile ten drugi potrafił mieć korzyść z Masaru w postaci tego że czasem trochę narzucał mu swoją wolę, to w drugą stronę też to działało. Nie identycznie, ale działało. Pan ciemny bo tak go nazwiemy by nie nazywać go tym drugim cały czas, mógł chodzić wszędzie, po całym domu, tylko dla kaprysu się mu nie pokazywał. Gdy on stawał za naszym protagonistą, to w realnym świeci chłopak zaczynał mordować dla kaprysu, ale kontrolował się, zabijał bo tak. Ale jeśli to on wejdzie przez drzwi do zakratowanej mrocznej części domu to w realnym świecie odbijało mu jeszcze bardziej niż w opcji numer jeden. Wtedy już nie panował nad tym wszystkim tak bardzo. A im dalej wchodził w mrok, im dalej od światła, tym bardziej szalał w prawdziwym świcie, tylko wtedy zachowywał się jak zdrowo rąbnięty psychol, który nie panuje nad tym co robi. Dobrze że taki stan osiągał tylko w momencie kiedy z własnej woli wkroczy do mroku. Jeśli mrok przychodził do niego na jego część to sprawa była w miarę pod kontrolą. Ale czy na pewno? Im głębiej wchodzimy w ciemność i zło, tym ono bardziej wchodzi w nas. Ten sen nie był inny, był standardowy, siedział w domu zamieniając z drugim lokatorem kilka zdań o Yamiyo. W sumie to można to było porównać do przyjacielskiej pogawędki. Bo przecież co prawda przepychali się ze sobą o kontrolę nad ciałem, to tak się ze sobą zżyli, że będąc samemu by się nudzili, a i we dwójkę łatwiej. Tam gdzie jest światło jest i mrok, ale w drugą stronę też to działa. Masaru miał ciemną stronę, ale pan Mroczek, też miał swoją jasną. I właśnie z tą jasną debatował, oczywiście siedząc w cieniu, na temat tego czy tyłek rudowłosej jest godny uwiecznienia na obrazie czy nie. Czas spędzony tutaj nie miał odniesienia do tego z świata fizycznego. Przez co często podczas normalnej rozmowy z kimś nasz bohater udawał się na rozmowę z współlokatorem przez co dla osobę oglądającą to z boku, normalny człowiek gadający z napotkaną osobą zmieniał się w ułamku sekundy z normalnego na takiego przejawiającego zwichrowanie psychiczne i chęć mordu i katowania tego co żyje.
Czy to wszystko to prawda? Czy może tylko objawy choroby psychicznej i totalnego rozbicia osobowości. I to nie na dwie, ale na przynajmniej 4, plus na stworzenie w swojej głowie jakiegoś domu. Skrótem lekarz by przepisał na taką przypadłość jedyny prawidłowy lek czyli gorącą kulką w łeb. Albo jak kto woli strzałę. Ale dzisiejszy dzionek był normalny, bez jakiś udziwnień. Wstał, przygotował wszystko dla swojej uczennicy, zbudził się, zjadł coś i zbudził ją z rana na ćwiczenia. Ale ta nie miała ochoty wstawać, więc musiał ja zrzucić. Potem kazał jej się ubrać, a ona nawet nie spróbowała owinąć się prześcieradłem czy czymś. Cóż za brak pomysłów się płaci. Zignorował jej docinki skopując ją ze schodów, a ta pierwszy raz w ich znajomości zrobiła coś inteligentnego. Ahh gdyby tak samo walczyła to może by nawet coś zdziałała, a nie tylko dostała 3 razy łomot. Ale cóż wyszło jej ten numer i zgrabnie ustawiła się na dole. Celowo spowalniając proces treningu. Podniósł lewą ręką żeby dotknąć swojego czoła, i w tym momencie spod płaszcza z futra wystrzeliła prawa waląc czymś co było pół sierpem pół hakiem, czyli w kącie 45 stopni jeśli założyć że brzuch to 0 stopni. Dostała tym z całej siły w brzuch. Lewa ręka miała tylko zwrócić twoją uwagę, a prawa z całej siły uderzyła. W ogóle się nie hamował, a siła na tym poziomie (60) coś chyba znaczyła. Tak więc zdzielił ja z całej siły licząc że się pochyli z bólu, i wtedy przeniósł ciężar ciała na lewą noga i prawą zadał kopnięcie w twarz. Posyłając ją na ścianę. Nie włożył w to całej siły ponieważ bał się złamania jej nosa, bądź też rozwalenia jej głowy o ścianę. Ale powinno boleć, bardzo boleć. Oczywiście lewa ręką złapał słoik który pewnie już leciał na ziemię. Po całej akcji postawił go na schodach i podszedł do niej. Chwycił ją za włosy i zmusił do podniesienia się z ziemi do pozycji na kolanach. Dalej taka zabawna zamierzasz być? Czy może znudziło ci się trenowanie u mnie? Jak masz sobie ze mnie kpić to sprzedam cię do burdelu, ale wyrzucę tak jak stoisz na dwór. Ciekawe co zrobią chłopi z wioski jak zobaczą naga kobietę pałętającą się po lesie. Tym razem nie groził zamordowaniem, tylko dla tego że wykazała się inteligencją podczas upadania ze schodów. Gdyby nie to pewnie by już ją zabił. Ale wiadomo trudniej zabić mądre zwierze niż durne zwierze.
Czy to wszystko to prawda? Czy może tylko objawy choroby psychicznej i totalnego rozbicia osobowości. I to nie na dwie, ale na przynajmniej 4, plus na stworzenie w swojej głowie jakiegoś domu. Skrótem lekarz by przepisał na taką przypadłość jedyny prawidłowy lek czyli gorącą kulką w łeb. Albo jak kto woli strzałę. Ale dzisiejszy dzionek był normalny, bez jakiś udziwnień. Wstał, przygotował wszystko dla swojej uczennicy, zbudził się, zjadł coś i zbudził ją z rana na ćwiczenia. Ale ta nie miała ochoty wstawać, więc musiał ja zrzucić. Potem kazał jej się ubrać, a ona nawet nie spróbowała owinąć się prześcieradłem czy czymś. Cóż za brak pomysłów się płaci. Zignorował jej docinki skopując ją ze schodów, a ta pierwszy raz w ich znajomości zrobiła coś inteligentnego. Ahh gdyby tak samo walczyła to może by nawet coś zdziałała, a nie tylko dostała 3 razy łomot. Ale cóż wyszło jej ten numer i zgrabnie ustawiła się na dole. Celowo spowalniając proces treningu. Podniósł lewą ręką żeby dotknąć swojego czoła, i w tym momencie spod płaszcza z futra wystrzeliła prawa waląc czymś co było pół sierpem pół hakiem, czyli w kącie 45 stopni jeśli założyć że brzuch to 0 stopni. Dostała tym z całej siły w brzuch. Lewa ręka miała tylko zwrócić twoją uwagę, a prawa z całej siły uderzyła. W ogóle się nie hamował, a siła na tym poziomie (60) coś chyba znaczyła. Tak więc zdzielił ja z całej siły licząc że się pochyli z bólu, i wtedy przeniósł ciężar ciała na lewą noga i prawą zadał kopnięcie w twarz. Posyłając ją na ścianę. Nie włożył w to całej siły ponieważ bał się złamania jej nosa, bądź też rozwalenia jej głowy o ścianę. Ale powinno boleć, bardzo boleć. Oczywiście lewa ręką złapał słoik który pewnie już leciał na ziemię. Po całej akcji postawił go na schodach i podszedł do niej. Chwycił ją za włosy i zmusił do podniesienia się z ziemi do pozycji na kolanach. Dalej taka zabawna zamierzasz być? Czy może znudziło ci się trenowanie u mnie? Jak masz sobie ze mnie kpić to sprzedam cię do burdelu, ale wyrzucę tak jak stoisz na dwór. Ciekawe co zrobią chłopi z wioski jak zobaczą naga kobietę pałętającą się po lesie. Tym razem nie groził zamordowaniem, tylko dla tego że wykazała się inteligencją podczas upadania ze schodów. Gdyby nie to pewnie by już ją zabił. Ale wiadomo trudniej zabić mądre zwierze niż durne zwierze.
0 x
Re: Wschodnia kryjówka.
Masaru zgodził się szkolić Yamiyo pod warunkiem że będzie posłuszna. I w sumie była, ale była też strasznie bezczelna. Czy na polu walki też będzie taka harda i będzie próbowała grać taką cwaną? Z zasady ludzi jednak w momencie kiedy grozi im śmierć nie są skłonni do śmieszkowania. Tak więc nasz śmieszek musiał spotkać się już teraz z warunkami które by chociaż trochę oddawały klimat misji, lub cięższej walki. Cios w brzuch, chwytanie słoika, kopnięcie w twarz, podniesienie do góry za włosy i wytłumaczenie delikatne że go denerwuje. Ahh gdyby tylko wiedział co ona miała w głowie. Czy ona serio myśli że chłopi którzy by ją znaleźli na pewno by nie próbowali się do niej dopierać w ramach jakiegoś zadośćuczynienia za udzieloną pomoc? Jednak ruda specyficznie podchodziła do tego tematu i właściwie nie przeszkadzało jej taki układ, a nawet pewnie by jej odpowiadał. Jednak bała się straty mistrza który ja uczy i broni, ahh jaka materialistka. Na głęboki plus można by to zaliczyć. Koniec końców jednak przeprosiła go, więc puścił jaj włosy pozwalając głowie łagodnie opaść w dół. Żeby tylko ułamek sekundy później odejść od niej i zasiąść przed kominkiem. Skoro tak cię to wszystko bawi to zrób jedzenie w kuchni. Uciął wszelką rozmowę, i siedział patrząc w ogień nieruchomo w oczekiwaniu na podany posiłek. Oczywiście co by to nie było skrzywił się, stęknął że do dupy takie jedzenie i że pasza dla konia jest lepsza. Ale zjadł w całości, bez gadania, może nawet dobre by było? Jeśli dostał kanapki to zrobi kąśliwą uwagę że nie spodziewał się po niej jakiejkolwiek kreatywności w temacie gotowania. Potem jednak po posiłku i po okazanej skrusze naszej dziewczyny Masaru westchnie i pokaże jej słoik jeszcze raz. Masz tu 5 kamieni. Za każdym razem jak dobrze się sprawisz to dostaniesz kamień do niego kolejny. Za złe zachowanie zabieram dwa, a za złe wyniki jeden. Skończą się kamienie won za drzwi. Nazbierasz 100 to pogadamy jak osoby w miarę na równi. Teraz jesteś na poziomie psa, albo i niżej. Dotarło? Jeśli otrzyma potwierdzenie to zabierze jej 2 kamienie za dzisiejszą akcję. Jednak nie omieszka się wrzucić jednego z powrotem za tą akcję przy schodach przy łapaniu słoika. Potem postawi go na szafie i da znak żeby szła za nim. Wejdą przez drzwi którymi wczoraj wyszedł do ciemnego, długiego korytarza wykutego w skale który ciągnął się trochę, krętą drogą w zupełnej ciemności. Po chwili wyszli do stajni. Jak już było mówione, ale powtórzy się to jeszcze raz dla pewności. Była to pół otwarta jaskinia z wąskim korytarzem ukrytym w rogu za jednym z występów skalnych. Stamtąd przyszli. Przed jaskinią leżały stare zwalone drzewa, który niby rzucone bez ładu i składy przez jakąś burzę, tak naprawdę były czymś w rodzaju płotu. Bowiem zwalone drzewo ma gałęzie , a one postawione na sztorc robiły na prawdę wysoki płot. Co prawda łatwo było je połamać nawet ręką, ale koń, zazwyczaj nie ma w zwyczaju łamać płotu z suchych gałęzi. Jeden pieniek dało się odsunąć tworząc coś na wzór bramki. Przeszli przez niego. To stajnia wyjaśnił krótko. Poszli dalej przez las. Ciekawe czy w taka pogodę dziewczynie nie było zimno nagiej. W sumie to jej wina że nie pilnuje ubrań. Ale po chwili bez słowa zdjął swój płaszcz z futra i podszedł do niej patrząc jej w oczy narzucił go jej na plecy. Obrócił się i poszli dalej. Zaprowadził ją do starego drzewa pod którego wychodzącymi z ziemi konarami byłą ukryta klapa drewniana. W tamtą stronę jest trakt. W tamtą wioska. W tamtą jest rzeka. Pokazywał kierunki za każdym razem żeby zapamiętała dobrze, bo nie zamierzał powtarzać. Znowu w milczeniu wczołgał się pod korzenie odgarnął ziemię, otworzył klapę i wskoczył do środka. Dziewczyna gdy za nim poszła mogła to samo zrobić, albo zejść drabina. W mroku który zapadł po zamknięciu klapy nie było nic widać. Jednak dało się palcami wyczuć że ten korytarz który do donikąd nie prowadził był wyłożony drewnem w środku. W połowie jego długości po naciśnięciu na ścianę po lewej stronie ściana obrotowa dokonała obrotu o 90 stopni pokazując przestronne pomieszczenie wyglądające jak warsztat. Dokładniej kuglarski warsztat. Złapał ją za rękę i poprowadził po nim. Wyjaśniając mniej więcej co do czego służy i gdzie co dawać, żeby nie nabałaganić. Mówił o tym z pasją którą dało się odczuć w głosie. Ściskał jej dłoń mocniej gdy opowiadał. Jednak gdy zawrócili do mrocznego korytarza z powrotem puścił jej dłoń. Nacisnął kolejną ścianę po prawej i tym razem weszli do dużego pokoju. Ogarnęła wszystko? Czy mam coś wyjaśnić znowu? Po braku pytań, lub odpowiedzi na zadane podszedł do szafy otworzył ją u rzucił jej jej ubrania. Nie czekając aż się ubierze zabrał jej swój płaszcz i narzucił go na siebie. Pokazał kilka szaf na dolnym piętrze i kilka na górnym w sypialni wyjaśniając że to są od dzisiaj jej. To teraz, biegniemy do twojego domu. Prowadzisz, ale spróbujesz pobiec wolno to cię zatłukę chyba. I pobiegliśmy.
Kilka miesięcy później. Wyrównanie czasowe.
Ostatnie miesiące były ciężkie dla naszej bohaterki. Znosiła ona rzeczy których mało kto by mógł znosić. Poniżana, męczona treningami, bita i doprowadzana do stanu wycieńczenia psychicznego i fizycznego. Trwało to pewien czas, aż nie uodporniła się psychicznie na takie traktowanie. Czasem musiała dostać brzydko mówiąc po ryju, albo batem po plecach. I nie chodzi tutaj o taki ,,fajny". Tylko ten koński, do poganiania koni. A bolał jak cholera. Celem tego było dbanie o to żeby dziewczyna znosiła dobrze stres i nie stresowała ani nie bała w wypadku zagrożenia życia. Pewnego razu stanęli przy wodospadzie, kazał jej popatrzeć w dół, a potem niczym spartanin, niczym król Leonidas kopnął ją w plecy tak że zleciała z tego wodospadu. Raz przywiązał ją ją do drzewa do góry nogami i rzucał shurikenami koło niej. Raz nawet celowo rzucił jej w rękę tylko po to żeby nauczyła się że to że zazwyczaj broń lecąca koło niej nie trafia celu, nie znaczy że tak będzie zawsze. Czy to w treningu czy na wojnie. Trenowali walkę wręcz, która zazwyczaj kończyła się gdy pokazał swoją przewagę siły dając jej boleśnie odczuć to że jeśli nie daje z siebie wszystkiego to siada na niej i okłada ją pięściami. Fajnie Masaru wspomina też chwile kiedy Przywiązał ją grubą liną do drzewa i siadł przed nią z prowiantem i oświadczył że będą tutaj tak długo siedzieć, aż ona nie rozgryzie zębami ten liny bez użycia czakry. Trwało to cały dzień, ale udało się. Fakt że potem dziewczyna krwawiła okrutnie ust ale życie. Głodził ją, wyrzucał nagą na dwór żeby sobie radziła. I wiele innych rzeczy. Koniec końców chyba, przynajmniej tak uważał że dał radę ją zahartować niejako. Raz to nawet ciął ją kunaiem na treningu w nogę, a za karę że była za wolna nasypał tam soli. Na szczęście blizny nie zostały po tym, ale chyba dały jej przedsmak jak wygląda walka. Co by przypadkiem kiedyś nie została ranna i nie postanowiła z tak błahego powodu jak rana uciekać z walki. Czasem spali w jednym łóżku ale to raczej forma nagrody, a czasem pozwalał jej kłaść się na dywanie przed łóżkiem. Oczywiście nigdy więcej nie doszło między nimi do niczego. Żadnych zbliżeń i kontaktów. Tylko ten jeden raz. Potem niezależnie co dziewczyna robiła, nie mogła dać rady go przekonać. Wiadomo pewnie w całym tym treningu czasem protestowała i tak dalej, wtedy mówił albo won, albo dostajesz łomot. Na dworze była już późna wiosna, praktycznie lato kiedy nadeszła zmiana. Dziewczyna zebrała 100 kamieni. I od tego czasu, spali zawsze w jednym łóżku, ale nie spali ze sobą ani razu. Zaczął ją od tego momentu traktować jak młodszą siostrę, albo córkę. Tylko troszkę bardziej szorstko. Ale dało się wyczuć że zaakceptował ją jako członka rodziny, bo skoro przeżyła trening to znaczy że jest okej.
Pewnego dnia chłopak przeciągnął się w łóżku dźgając łokciem rudowłosą kobietę koło siebie. Wstawaj Yami już rano. Zbierz się, a ja nam zrobię coś do jedzenia. I wstał ubrał się, i poszedł zrobić śniadanie. Gdy już zjedli powiedział jej plan na dziś. Przydałoby się załatwić nam płaszcze ze skóry zwierząt. Nie jak mój, tylko taki długi do ziemi i z kapturem, i może przy okazji mięso dałoby się sprzedać i coś byśmy zarobili. JA pójdę w jedna stronę a ty w drugą spotkamy się za dwa dni tutaj. Pasuje?
Kilka miesięcy później. Wyrównanie czasowe.
Ostatnie miesiące były ciężkie dla naszej bohaterki. Znosiła ona rzeczy których mało kto by mógł znosić. Poniżana, męczona treningami, bita i doprowadzana do stanu wycieńczenia psychicznego i fizycznego. Trwało to pewien czas, aż nie uodporniła się psychicznie na takie traktowanie. Czasem musiała dostać brzydko mówiąc po ryju, albo batem po plecach. I nie chodzi tutaj o taki ,,fajny". Tylko ten koński, do poganiania koni. A bolał jak cholera. Celem tego było dbanie o to żeby dziewczyna znosiła dobrze stres i nie stresowała ani nie bała w wypadku zagrożenia życia. Pewnego razu stanęli przy wodospadzie, kazał jej popatrzeć w dół, a potem niczym spartanin, niczym król Leonidas kopnął ją w plecy tak że zleciała z tego wodospadu. Raz przywiązał ją ją do drzewa do góry nogami i rzucał shurikenami koło niej. Raz nawet celowo rzucił jej w rękę tylko po to żeby nauczyła się że to że zazwyczaj broń lecąca koło niej nie trafia celu, nie znaczy że tak będzie zawsze. Czy to w treningu czy na wojnie. Trenowali walkę wręcz, która zazwyczaj kończyła się gdy pokazał swoją przewagę siły dając jej boleśnie odczuć to że jeśli nie daje z siebie wszystkiego to siada na niej i okłada ją pięściami. Fajnie Masaru wspomina też chwile kiedy Przywiązał ją grubą liną do drzewa i siadł przed nią z prowiantem i oświadczył że będą tutaj tak długo siedzieć, aż ona nie rozgryzie zębami ten liny bez użycia czakry. Trwało to cały dzień, ale udało się. Fakt że potem dziewczyna krwawiła okrutnie ust ale życie. Głodził ją, wyrzucał nagą na dwór żeby sobie radziła. I wiele innych rzeczy. Koniec końców chyba, przynajmniej tak uważał że dał radę ją zahartować niejako. Raz to nawet ciął ją kunaiem na treningu w nogę, a za karę że była za wolna nasypał tam soli. Na szczęście blizny nie zostały po tym, ale chyba dały jej przedsmak jak wygląda walka. Co by przypadkiem kiedyś nie została ranna i nie postanowiła z tak błahego powodu jak rana uciekać z walki. Czasem spali w jednym łóżku ale to raczej forma nagrody, a czasem pozwalał jej kłaść się na dywanie przed łóżkiem. Oczywiście nigdy więcej nie doszło między nimi do niczego. Żadnych zbliżeń i kontaktów. Tylko ten jeden raz. Potem niezależnie co dziewczyna robiła, nie mogła dać rady go przekonać. Wiadomo pewnie w całym tym treningu czasem protestowała i tak dalej, wtedy mówił albo won, albo dostajesz łomot. Na dworze była już późna wiosna, praktycznie lato kiedy nadeszła zmiana. Dziewczyna zebrała 100 kamieni. I od tego czasu, spali zawsze w jednym łóżku, ale nie spali ze sobą ani razu. Zaczął ją od tego momentu traktować jak młodszą siostrę, albo córkę. Tylko troszkę bardziej szorstko. Ale dało się wyczuć że zaakceptował ją jako członka rodziny, bo skoro przeżyła trening to znaczy że jest okej.
Pewnego dnia chłopak przeciągnął się w łóżku dźgając łokciem rudowłosą kobietę koło siebie. Wstawaj Yami już rano. Zbierz się, a ja nam zrobię coś do jedzenia. I wstał ubrał się, i poszedł zrobić śniadanie. Gdy już zjedli powiedział jej plan na dziś. Przydałoby się załatwić nam płaszcze ze skóry zwierząt. Nie jak mój, tylko taki długi do ziemi i z kapturem, i może przy okazji mięso dałoby się sprzedać i coś byśmy zarobili. JA pójdę w jedna stronę a ty w drugą spotkamy się za dwa dni tutaj. Pasuje?
0 x
Re: Wschodnia kryjówka.
Masaru nie miał pojęcia że dziewczyna może być w ciąży, nie sypiał z nią właśnie dlatego żeby nie było takiej sytuacji. Cóż co by nie mówić, stało się to i tak. Niestety. Gdyby kuglarz chociaż wiedział o tej sytuacji może wcześniej by nie traktował tak brzemiennej kobiety. Albo by jeszcze bardziej ją męczył, w sumie to nie wiadomo do końca. Na pewno pewnym jest że dziewczyna doświadczyła przygód które zmieniły jej życie. To przecież najlepsze 3 miechy jej życia. Wracając do historii to na pytanie tamtego dnia o stajnię odpowiedział tak- Tak były tu konie, ale pozdychały, lub zostały sprzedane lub zranione. Wystarczy że wilk z krzaków wyskoczy i złapie go zębami za nogę. Mogę zareagować najszybciej jak się da, a i tak jest za późno. Powinien to przeżyć, aczkolwiek jest to coś co nie pozwala mu służyć dalej w podobnych wyprawach. Więc ratunkiem jest dla niego rola. Tam popracuje, ale nikt go nie zmusi do walki i kopania przeciwników kopytami, do forsownych biegów po całe dnie i tak dalej. Więc tak były tu konie, ale już nie ma. Gdy kolejny dzień wstał i chłopak zrobił jedzenie Yami którą traktował właściwie na równi ze sobą, może troszkę niżej, ale traktował ją jak człowieka jak rodzinę. Gdy usłyszał od niej ten tekst w reakcji na jego pomysł zaśmiał się. Wiedział że dziewczyna jest zmasakrowana psychicznie. W końcu o to chodziło. O zrobienie z niej kogoś kto może walczyć dzień i noc, może stracić kończynę i słowa na to nie powie. Tylko opatrzy się na szybko i ruszy do walki dalej. Miało to skutki uboczne, ale to się wyklepie i będzie super. To chyba oznacza że przesadziłeś. Powiedział suchy głos bez słyszalnych emocji. Nie, tak miało być. W końcu się przyzwyczai do nowej roli i będzie balansować między wyprutą z emocji, a normalna kobietą. Chociaż to do ciebie nie podobne żebyś tak się kimś przejmował. Odpowiedział natychmiast Masaru spoglądając w mroczną część izby. Po prostu katowanie kogoś kto ma to w dupie i jest masochistą bo dalej przy tobie jest, jest delikatnie rzecz mówiąc słabą rozrywką. Komentarz który nie doczekał się odpowiedzi od kuglarza zawisnął w powietrzu. Nikt nic nie dodawał. Rozmowa skończona. Yamiyo logicznie zakładała że nie może jej zbić przed misją. Tylko że no, w sumie on od jakiegoś czasu nie bił jej tak dotkliwie. Wyhamował od razu po zdobyciu kulek. Yami, nie wiem jakie ty masz fetysze, ale w sumie masz rację. Żelazo póki gorące kujmy. Tylko po co czekać. Podszedł do niej i zamaszystym ruchem zdzielił ją otwartą dłonią w tyłek. Skoro tak chciałaś to masz. Od dziś jesteś taką samą członkinią rodu jak ja. Tylko ja jestem trochę silniejszy i cię uczę. A tera zmykaj, wnyki masz na stole. Ja wychodzę do miasta, może tam co znajdę.
z/t
z/t
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości