Osada na mokradłach i jej okolice

Trzecia pod względem wielkości prowincja Wietrznych Równin zamieszkała przez Ród Uchiha. Prowincja Sogen zarówno od północy jak i południowo-wschodniej strony sąsiaduje z morzem, z kolei od południa graniczy z regionem Prastarego Lasu. To co jednak w szczególności warte jest odnotowania, to fort graniczny postawiony od północnego wschodu na granicy z niezbadanym obszarem dawno upadłego kraju, zniszczonego jeszcze w trakcie potyczki z Juubim. Kultura prowincji w głównej mierze skupia się na militariach, przemyśle żeglarskim oraz hodowli co wynika z uwarunkowań geograficznych.
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Hikari »

~ Pierwsza misja dla muru ~ Plan Hikariego powiódł się nawet lepiej niż on by się spodziewał, chociaż widząc jak bestia na niego skacze. Aż przeszły go dreszcze i strach widząc tą zbliżającą się paszczę, mimo iż wiedział, że nic mu się nie stanie. Był to bardzo nieprzyjemny widok, który przeszedł po nim odciskając się lekko, jakby to zrobił na każdym. Wizja bycia zjedzonym przez robala, który wyglądał paskudnie była straszna, do tego mógł spojrzeć w jego środek. Co się działo potem, gdy pojawił się w bezpiecznym miejscu? Raito wykonał swój ruch, czyli on sam dobrze odegrał swoją rolę, ale wtedy doszedł niespodziewany element w całej tej walce. Młodziak patrzył w miejsce, gdzie Raito miał zderzyć się z potworem, ale po chwili cały widok został mu zasłonięty przez bombkę i on nic nie widział co tam się działo. Wskakiwanie tam byłoby idiotyzmem, gdyż po pierwsze bestia ma przewagę, po drugie co by zdziałał na ślepo? Nie dość, że wystawiłby się na jej ataki, to jeszcze Raito mógłby jego samego pomylić i zaatakować. Najlepiej obserwować sytuację i czekać aż chmura opadnie, albo z niej wyskoczą i wtedy zaatakować. Spojrzał się na miejsce z którego przyleciała bomba i stał tam dziwak w okularach. Znaczy nie to, że był dziwakiem, po prostu tak o nim opowiadali i tak jakoś się przyjęło też u Hikariego. To nim powinien się zająć młodzieniec pierwszym, albo gdy będzie miał okazję wesprzeć Raito. Zanim wykonał wobec niego ruch wrogi wolał się zapytać, nie warto wykluczać wszelakiej opcji. Możliwe, że ta chmura też przeszkadzała monstrum, podrażniała go czy cokolwiek dlatego nie postanowił go od razu atakować, a wpierw uzysakać informacje. Miał chociaż nadzieje, że on mu odpowie jakoś.
-Co Ty robisz?
W sumie tyle wyszło od Hikariego skierowane w postać okularnika. Jedno proste pytanie, jak nie dostanie konkretnej odpowiedzi to go zaatakuje prost. Ponownie przygotował sobie w razie czego tą samą technikę co poprzednio, tak na wszelki wypadek i obserwował co się dzieje dookoła niego samego.

  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Hikari »

~ Pierwsza misja dla muru ~ Pole powoli się przerzedzało, a sama walka lekko wydłużała można powiedzieć, chociaż nie dla Hikariego, który stał i czekał na rozwinięcie się sytuacji. Zaatakowanie okularnika byłoby błędem, nie warto robić sobie obecnie kolejnego wroga. Na jego odpowiedź uśmiechnął się i było to widać, a nawet miał gotową odpowiedź. Wyjął z torby z tyłu dwa kunai'e z notką wybuchową i rzucił w kierunku do którego strzelał Raito. Gdy były w odpowiedniej odległości, aby nie zranić swojego towarzysza wysadził je w środku dymu, a następnie odpowiedział okularnikowi:
- Więc życzę smacznego, danie zaraz podam. Ja osobiście nie gustuję w takich robalach.
W tej chwili postanowił przejść do akcji i wykonywać swoje zadanie, czyli zabicie robala. Raito musiał mieć ciężko, a on postanowił wesprzeć go z góry. Wbiegł na drzewo i używając chakry w nogach, oraz swojej siły w nich przeskakiwał z jednego drzewa na drugie, a potem przyklejał się do niego. Dym się rozrzedzał, więc miał nadzieję z góry wypatrzeć swoją ofiarę i następnie wskoczyć na drzewo nad nią. Zaczął składać pieczęcie, do techniki z zakresu Katonu i krzyknął do Raito w tym samym momencie:
- Uciekaj!
Gdy tylko odskoczył z jego ust powędrowała silna technika żywiołu katon w dół bezpośrednio w robaka. Na tym nie zamierzał skończyć, szybko wyciągnął kolejne po dwa kunai'e z notkami wybuchowymi z każdej kabury, które posiadał dwie. Jedna kabura na lewym udzie, druga na prawym udzie. Rzucił w niego owe kunai'e o ile go widział w płomieniach, albo gdzieś uciekającego, a jak nie to dookoła wybuchu płomienia i też je aktywował. Tylko w przypadku, gdy przeżył poprzedni atak i nie ryzykował trafienia w Raito. Nie miał zamiaru go uszkadzać w żaden sposób.

  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Ichirou »

0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Hikari »

~ Pierwsza misja dla muru ~ Schował kunai'e po udanej akcji i uśmiechnął się w sumie i do Raito i do siebie. Był zadowolony z tego jaki efekt dała jego technika, a także z wykazania się jako wsparcie. Miał nim zostać to i nim został. Był gotów wykończyć robala kunai'ami z notkami, ale Raito dopadł ciężko rannego robala, więc nie widział w tym sensu i je schował patrząc na okularnika. Po jego reakcji i wcześniejszej odpowiedzi wiadome było jedno. Był winny. A więc to on był tym złem. Trzeba go zabić, ale najpierw... Musi zjeść robaka na gorąco, obiecany posiłek... Odezwała się ciemna strona Hikariego, która po raz pierwszy została przez niego powstrzymana. Owszem nienawidził zła i godził się z jego likwidacją. Zabijając jednego mordercę na świecie dalej zostaje ich tylu samo, ale gdy zbijesz ich tysiąc, to jest ich mniej o dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć. Czyli na duży plus światu, a dodatkowo nie każdy morderca równa się mordercy. Ten tutaj został uznany wedle Hikariego za szaleńca, więc zasługiwał na nią jak najszybciej. Nie był jednak sadystą, aby przed jego śmiercią kazać mu wcinać przypieczone monstrum. Miał w sobie coś zwanego człowieczeństwem. Okularnika minę najlepiej byłoby sfotografować, jakby jeszcze było w tych czasach czym. No cóż nie zadziera się murem. Ogar potwierdził, że Hikari dostał go za zadanie. Może nie powiedział tego dosłownie, ale Hikari zrozumiał, że polowanie czas rozpocząć... Szybko przeskakiwał dodając chakrę w nogach z drzewa na drzewo. Z pewnością było to szybsze niż uciekanie w tym błocie, które tutaj było. Gęsty las? Lepiej dla niego, miał większe pole do przeskakiwania i dogonienia jego. Jest w końcu wyszkolonym jakoś shinobi nie? Gdy się zbliżał wyjął jeden shuriken z torby z tyłu i z dość bliskiej odległości rzucił mu go w plecy z maksymalnym impetem, a następnie wykonał swoje najszybsze ogniste jutsu związane z pająkiem, które miało go dopaść. Wszelakie prośby, lamenty czy cokolwiek innego zostało zignorowane po tym co wiedział. Znał ludzi i to jak kłamią. To nie wystarczyło, musiał przynieść dowód Raito więc wyjął katanę z pochwy i miał zamiar odciąć mu głowę, z następnie z nią wrócić tak samo po drzewach do dowódcy. Oczywiście, aby odciąć głowę zeskoczył na chwilę do niego, jego ciała czy tego co z niego zostało, no chyba, że spalił się całkowicie. Wtedy nie zeskakiwał i nie zabierał z sobą głowy, bo nie miał z czego. Tak czy siak zameldował wykonanie zadania.
  Ukryty tekst
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Ichirou
Posty: 4026
Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
Wiek postaci: 35
Ranga: Seinin
Krótki wygląd: Chodzące piękno.
Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
Lokalizacja: Atsui

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Ichirou »

Misja zakończona powodzeniem. Wynagrodzenie standardowe. Odejmij sobie ekwipunek, to były bodajże 2 kunaie, notka wybuchowa i 1 shuriken.
0 x
Obrazek
KP PH bank głos koty dziennik
Hiroe

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Hiroe »

Podczas drogi do domu swojego zleceniodawcy, chłopak nawet przez chwile nie pomyślał, że ten będzie mieszkać w tak dziwnej okolicy. Od razu jednak przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie i rozmowę. Już nic go nie dziwiło, raczej wszystko pasowało do siebie. Dom na bagnach, resztki z niedźwiedzia - idealnie pasuje do dziwnej starszej pani, której miał nadzieje już nigdy więcej nie spotkać. Gdy tylko dotarł pod próg budynku, zapukał do drzwi. Czekając aż misjo-dawczyni je otworzy, modlił się tylko o to aby ta przypadkiem nie zapomniała się ubrać. Gdy starowinka w końcu je uchyliła, Hiroe wręczył jej dowód wypełnienia misji oraz podziękował za możliwość wykonania pierwszego zadania na swojej drodze ninja.
0 x
Masaru

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Masaru »

0 x
Motoko

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Motoko »

Ciężko było jej myśleć w sposób trzeźwy. Minął już dzień po tym, jak uderzyła Tensę, a czerwona opuchlizna z ręki jeszcze nie wróciła do zwyczajnych rozmiarów. Miała ogromne obawy odnośnie wszystkiego co zrobiła, ale musiała być konsekwentna, przecież wiedziała, że każda decyzja miała pewnego rodzaju minusy, które dręczyły bardziej niż fizyczne rany. Była pewna, że wybór, który został dokonany był właściwy. Nie mogła uważać inaczej, przecież wszystko składało się teraz w jedną całość. Dźwięk uderzonego kamienia, który rozpoczął swój kilkusekundowy taniec na drodze, odbijając się od ziemi, wyrwał Motoko z wędrówki pomiędzy myślami. Wiedziała, że musi odejść gdzieś…gdzie nikt nie wiedziałby czego się dopuściła, gdzieś gdzie sama zapomniałaby, co tak naprawdę zrobiła. W tak szybkim tempie była w stanie zostać zaskoczoną przez srebrne skronie, które wraz z natłokiem zmartwień pojawiłyby się bez żadnej zapowiedzi, a przecież droga Samuraja oznaczała brak przyziemnych zmartwień. Czy zaskakująca siwizna byłaby bodźcem dla nastolatki, która pomimo braku takowych efektów zaczęła przytakiwać sama sobie, chcąc przekonać się, że nie potrzebuje wcale wtrącać się w innych życie?
Równowaga…to miała być równowaga, nie zaś wtrącanie się w historię innych, czy to nie było dobre? Przecież mówiła sobie tak od samego początku, od kiedy tylko postanowiła wyjechać z domu wraz ze swoim miłosnym nemezis. Być może mówienie sobie tak, że mówiąc – masz, nie było odpowiednim zlepkiem słów przewodnich? Wszystko to było skomplikowane, choć dziewczyna nie musiała wcale mieć czterdzieści osiem lat, żeby stwierdzić, że było ciężko brać na własny kark pewne skutki poszczególnych decyzji. Chciała ciszy, nie żadnych brylantów, które zgubiły blask, zwyczajnej ciszy, w której uzyskaniu sama sobie nie pomogła, bo co też było jej z powłoki ciszy, skoro pod jej czarnymi włosami wszystko niemalże drżało. Nie potrzebowała gry w lotki, żeby wiedzieć, jak to się skończy, już praktycznie przegrała na tym placu boju. Kolejny dźwięk uderzonego kamienia odebrał jej możliwość wędrówki między myślami. Dziewczyna zerknęła przed siebie, widząc jakąś osadę. Po bokach dróżki którą szła, zauważyła, że podłoże lekko się zmieniło, ciekawe gdzie szła? Ale czy to w ogóle było ważne? Przecież i tak nie usiądzie z żadną Panią i nie popije lemoniady, a tym bardziej porozmawia o wychowaniu fizycznym, bo czy też coś takiego mogłoby kogokolwiek obchodzić? Nie będzie wspominała o żadnych milach, ósmych, dziewiątych, czwartych, bo przecież nie takie były jej ambicje. Uciekła wzrokiem pod nogi, lekko garbiąc swoje plecy, czy te kamienie nie były prostokątne?
0 x
Shijima

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Shijima »

0 x
Motoko

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Motoko »

Przyjacielu?
Przyjaciel, jakże puste słowo. Dlaczego? Przecież to tylko słowo. Coś czym nastoletnia brunetka gardzi bardziej niż tchórzami, uciekającymi przed poniesieniem konsekwencji, choć czy w tym momencie sama nie była jedną z nich?
Pytania, pytania, pytania.
Do sumienia, a może to tylko taka mrzonka?
Zwyczajne pragnienia osiągnięcia nieosiągalnego, które nawet jeśli nadejdzie, będzie niewystarczające. Skąd mogła wiedzieć, czego tak naprawdę chce? Czemu nikt w szkole nie uczył jej, jak żyć? Ach właśnie, jaka szkoła? Przecież dziadek był mądrzejszy. Nikt nie miał prawa podważać mądrości starszych, czyż nie tak ich uczono? Zbyt wiele pytań, wciąż zbyt wiele pytań.
Zabójstwo, mord, śmierć?
Czy to nie było ludzkie? Wszyscy przecież dążyli do tego samego, więc czymże ona była w stosunku do prawdziwego Boga Śmierci, który z przyjemnością obejmował każdą duszyczkę, a może to nie było dla niego takie miłe? Dlaczego miałby to być on? Czy to nie może być ona? Kolejne niesprawiedliwości i brak równouprawnienia, nawet pośród więcej, bądź mniej błahych bóstw? Przymknięte powieki - ciemność, otwarte – traktat, którym kierowała się do kolejnej plugawej ziemi, a może to ona ją tak plugawi? Dlaczego to wciąż musiały być pytania?Mężczyzna, kolejny mężczyzna, po raz kolejny mężczyzna, czemu to muszą cały czas być oni? Tym razem jednak nie było nienawiści, nie było też niewyjaśnionej agresji, po prostu pytania, jakby w pewnym momencie się poddała otępieniu wędrówki, a może to te tańczące kamienie? Wszystko musiało kiedyś zaliczyć zderzenie, nie im, zwyczajnym ludziom, było dane decydować kto, kiedy i gdzie, prawda?
Nieprawda, kłamstwo, obłuda!
Spojrzenie czerwonych oczu przeszywało niedowidzącego mężczyznę, a może to tylko taka podpucha? Nawet jeśli, przecież Motoko aktualnie nie dbała o swoje możliwości oddychania, a może to jej przykrywka? Kto powiedział, że każdy jest prosty, jak naciągnięta struna, która swoją drogą ma przecież kolisty kształt, miejscami starty do szarości. Może to była kolejna maska? Przecież nastolatka lubowała się w ukrywaniu, szczególnie emocji. Łatwiej było przybrać przyjazny wyraz twarzy i ewidentnie posłuszną minę, trzeba się słuchać starszych, czyż nie taka była główna lekcja dziadka?
- Tak Proszę Pana, proszę się nie martwić, pozwoli Pan, że pomogę Panu wstać. Jest Pan ranny? – melodyjny, choć nieco oschły głos dziewczyny uwydatniał jej sympatyczną naturę, a czy to przypadkiem nie była ta maska? Przecież i tak tego nie zauważy. Nie wzięła się za niesienie pomocy, do czasu, aż ten nie stwierdził, że jest w stanie wstać, a może to była taka podpucha? Podała mu dłoń, nie tą, która spokojnie leżała na rękojeści wystającego miecza, to wszystko z przezorności, czyż nie?
0 x
Shijima

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Shijima »

0 x
Motoko

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Motoko »

Może to właśnie taka rola, rozśmieszać? Przecież ktoś musiał odgrywać rolę klauna, żeby cała reszta mogła mieć z tego jakiś bezkresny pożytek do przywołania na swoją twarz uśmiechu, skoro nie mieli innych zajęć. Hej! Czy też kiedyś ktoś nie mówił, że lepiej już się śmiać niż płakać? Nie pamiętasz pewnie, młody byłeś, pomimo, że już piłeś z pewnym nauczycielem, może uczył wuefu?
Szkoda słów.
Tak kiedyś usłyszała, a może sama się tego nauczyła? Ciężko było jej się zorientować w całym tym natłoku wydarzeń, które za każdym razem sprawiały, że brunetka miała coraz to większy mętlik. Może to wcale nie były zawirowania, a prawowita praca mózgu? Tylko dlaczego, to wszystko musiało ją ciągnąć w dół, a może to kolejne placebo? Jedno jedynie było pokrzepieniem dla nastolatki, była świadoma tego, że musi przeć naprzód i to też robiła. Na ramionach utrzymywała wiele wrogów i przyjaciół, największymi z nich jednak były dwa zaprzeczające się wzajemnie, czyli poczucie winy, wraz z pewnością do dokonanego wyboru. Czy to była równowaga?
Skoro jednak miała być słowem, to dlaczego nie zniknęła? Między dwoma wyborami jest jeszcze jeden, brak wyboru, który winien skreślić ją z powierzchni ziemi, czy to już nie wchodziło w ramki obrazka? Tylko co na nim było? Sodoma i gomora, a może jakieś bardziej barwne bazgroły kreatywnego jegomościa, który zechciał naciapciać coś własnymi rękami?
Nigdy nie daj się zwieść.
To wiedziała, zawsze wiedziała, a może tylko sobie powtarzała, żeby uwierzyć w słowa, nadal dla niej zbyt puste, żeby mogła w nie uwierzyć. Czasem przecież wystarczyło tylko zrobić, ukrócić męki starszego Pana, który zwyczajnie potrzebował jej pomocy. Okulary? Proszę bardzo, nawet minuty nie utrzymają się na nosie, przecież nie są już tak sprawne, jak kiedyś (jak on) tylko czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Byli tutaj, oboje nieznanych sobie wędrowników, nieznajomi dla reszty świata, która zwyczajnie zajmowała się swoimi sprawami i może tak też należało zrobić? Przestać się wtrącać? Tylko czemu Motoko po raz kolejny nie mogła przezwyciężyć swojej ciekawości i dumy, czyli dwóch przyjaciółek, które trzymały ją pod boki? Może tak właśnie trzeba było, pochylić się nad starszą osobą, jak zwykle utrzymując wzrok dookoła swojej głowy, bo przecież tak ją uczyli. Pewnie przydatna ta nauka, gdyby jeszcze tylko miała jakieś wdzięczne zastosowanie w brudnej rzeczywistości, która była lekko mówiąc brutalna, ale hej! Miała przecież się nie zasmucać, więc po co znów wracać do tych oczu, które teraz patrzyły na dżdżownice! Przeszłość była za nią, a tamten most spalony praktycznie na początku.
- Może byłabym w stanie jakoś Panu pomóc? Ponieść na plecach, albo przyjechać z pomocą? - zaproponowała grzecznie, obmyślając już możliwe rozwiązania, które mogłyby zaciągnąć mężczyznę...do osady? Smród był przecież wszędzie taki sam, a jej plecy? Przecież jest silną dziewczynką, czyż nie? Zostawianie starszego mężczyzny samemu sobie wydawało się jej być złym pomysłem. Byle tylko nie padało.
0 x
Shijima

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Shijima »

0 x
Motoko

Re: Osada na mokradłach i jej okolice

Post autor: Motoko »

Była młoda, miała czas, prawda? Czy to takie złudzenie, ta cyferka, że niby naście? Pewnie jeszcze nic nie przeżyła, bo cóż wielkiego mogło stać się w życiu dziewczynki, same kwiatki, pączki i motylki, tylko zazdrościć! Być może szukała na tym padole łez jeszcze więcej piękności, które przydarzyły się jej za młodu? Na sto procent chodziło właśnie o to!
Mile? Mile, to ona witała każdego starszego mężczyznę, który tylko przepuszczał ją w drzwiach, o innych milach nie było jej dane znać, bo też kiedy i po cóż takiego? Przecież można siedzieć w zacisznym kącie rodzinnego domu, ale zaraz...Skąd w takim razie była na całkiem innym kontynencie i ziemi, niż ta skąd pochodzi? Pewnie jakieś teleportacje, kolejne psoty umysłu, czyż nie? Skądże znowu, pełna świadomości ducha i swojej fizyczności, stała w jakimś miejscu prowincji Sogen, którą z pewnością w pewien sposób będzie rozpamiętywała do końca swoich dni, a może tylko kilku minut?
- Oczywiście, nie ma problemu. - nawet nie pomyślała nad odpowiedzią, bo co też innego mogłaby powiedzieć eleganckiemu mężczyźnie, który widocznie musiał wyjść i gdzieś się zagubić, ale czy aby na pewno? Lepiej czasem spytać, szkoda tylko, że Motoko pomimo ogromnej ciekawości, rzadko kiedy uzewnętrzniała swoje potrzeby, a może? Co jej szkodzi, przecież to nie psycholog! - Czy stała się Panu krzywda przez jakąś konkretną osobę? - czasy były ciężkie, czyż nie? Och po co się pytasz, przecież gdyby tak było uciekałby przed Twoim dotykiem, głupia, głupia, głupia.
Tylko kto powiedział, że dziewczyna stosuje się do własnych rad i nauk? Przecież była młoda, czy to jej do czegoś nie zobowiązywało? Brak ufności mentalnej, to jedno, zaś brak ufności fizycznej, to drugie, choć w obu przypadkach brunetka stosowała pewnego rodzaju rezerwę, jakby nie chcąc w dosłownie żaden sposób się wiązać. Motoko, tylko co Ty właściwie teraz zrobiłaś? Strzał w kolano, ktoś by mógł rzec, ale przecież tak ją uczono, a w niektórych sytuacjach nauka wcale nie idzie do lasu, a na bagna i wciąż stara się walczyć na tym placu boju.
- To dla mnie zaszczyt Tsuda-san, jestem Motoko. - bez nazwiska? Oj nie ładnie, przecież tego jej nie uczono! Mała buntowniczka, a może to kolejna próba ochrony samej siebie? Nie było jednak czasu na żadne pytania, bo brunetka już składała się do równie niskiego i pełnego szacunku ukłonu. Starszy mężczyzna widocznie był istotną szychą, tylko wciąż nasuwało się to irytujące pytanie, co on tutaj robi? Zdawał się być wyrwany z całkiem innej bajki, ale czy o czymś takim mogła pomyśleć nastolatka w mundurku, która przemierzyła niemal cały kontynent wszerz, starając się znaleźć odpowiedzi?
Dopiero po chwili zorientowała się kim w rzeczywistości był mężczyzna i naszło jej na myśl kolejna składanka słów, uwieńczona na końcu znakiem zapytania. Tym razem postanowiła się nie powstrzymywać i zaspokoić swoją bardzo nieprzyjazną znajomą, ciekawość.
Przepraszam, że pozwalam sobie na zbyt wiele, ale czy ktoś przypadkiem Pana nie szuka? - takie proste, ale czy aby nazbyt stosowne? Słyszała niemalże echo swojego oschłego altu, który przez zbyt długi czas nieużywania głosu, ewidentnie przestawał być tak dźwięczny. Peszek, czyż nie?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Sogen [394 r.]”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości