Szlak transportowy

Przypuszczalnie najbardziej nieprzyjazna ze wszystkich sektorów Samotnych Wydm, prowincja Atsui zamieszkana jest przez Ród Sabaku i Ród Maji. Sąsiaduje ona od północy z Wietrznymi Równinami i Shigashi no Kibu, zaś od wschodu - z niezbadanymi terytoriami. Tak jak w innych prowincjach tego regionu, większość krajobrazu to oceany piasku - z tą różnicą, że na Atsui temperatury są znacznie wyższe, zaś oazy są niezwykle rzadkie. Jedyne zwierzęta zapuszczające się tu to gady oraz sępy, polujące na umierających podróżników.
Yusuke

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yusuke »

Ból i jeszcze raz ból. Właśnie to uczucie górowało nad innymi, które wtedy czuł Yusuke. Wydawało mu się, że tym razem uda się dosięgnąć i obalić pająka. Niestety rzeczywistość okazało się zupełnie inna. Była brutalna, przecież ledwo uszedł z życiem. Gdyby nie interwencja jednego z jego towarzyszy byłby teraz martwy. Chwała mu za pokazanie dobrego serca i ocalenie dwóch kompanów. Mimo ogromnego cierpienia i wydawało się chwili spokoju dzięki kamiennemu kolcowi, nie było mowy nawet o chwili dla siebie. Trzeba było działać, każda sekunda jest na wagę złota. Przeciwnik coraz bardziej obrywa, też chyba powoli ma dosyć. Niestety stan chłopaka był podobny, teraz za najważniejsze uznał ratowanie siebie. Swoje w końcu zrobił odwrócił uwagę pająka od wozu. Za najlepsze rozwiązanie uznał niezbyt szlachetną ucieczką z miejsca zdarzenia. Choć w tym wypadku chyba uzasadniona więc nazwijmy to taktycznym odwrotem. Między nim a pająkiem znajdował się kawałek ziemi w postaci kolca. Był to dobry początek do ucieczki. Teraz tylko wstać i biec przed siebie, a jak najdalej od bestii. Dla pewności Yusuke w końcu miał zamiar wykorzystać wcześniejszy kunai z notką. Rzucił go tak aby wbił się w ziemie tuż przed oczami pająka, a sekundę później z notki zaczęło wydobywać się jasne światło. Zablokował tym samym na chwile zmysł wzroku potwora, przy okazji liczył na zwiększenie swoich szans na ucieczkę. Liczył również na dodatkowy efekt w postaci stworzenia okazji do ataku swoich towarzyszom. Biegł jak najdalej mógł starając się ignorować ból. Choć było mu ciężko, dawał z siebie ile mógł byleby uratować życie. Kierował się w stronę Shumei'a. Jak na razie to właśnie jemu najlepiej z całej naszej grupy. Na dodatek był bliżej niż Seinaru. Podczas ucieczki przygotował kolejnego kunai z notką. Jakby mu się udało dobiec do wspólnika to ustawił się obok niego. Liczył na chwile odpoczynku po tym co go spotkało, mimo wszystko obok pana robala było najbezpieczniej. Chciał również podziękować za ratunek ale nie chciał marnować siły na gadanie. Wolał pozostawić sobie jakieś rezerwy, przecież to nie koniec walki. Gdy tylko miał chwile szukał wzrokiem Shi, który na początku powiedział mu pewną rzecz. W tym momencie liczył na jego pomoc, jednak najpierw musiał zadbać o swoje bezpieczeństwo.
Siła - 1
Wytrzymałość - 1
Szybkość - 1
Percepcja - 1
0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szlak transportowy

Post autor: Seinaru »

Że co...? Seinaru patrzył, jak bezwładny kawał zakrwawionego mięsa opada na ziemię. W ostatnich sekundach wydarzyło się naprawdę sporo. Dziwnie się składało, że na dobre pomysły wpadał tylko on (i jak się przed chwilą okazało również hodowca robaków). Te głupie idee atakowały ich jednak znacznie zacieklej, bo w grupach. Kei z politowaniem patrzył na bezmyślną szarżę dwóch młodych mężczyzn. Zakończyła się ona tak, jak musiała się zakończyć. Jeden został bez ręki, a drugi za chwilę straci życie. Młodemu samurajowi ręce opadły gdy to zobaczył.
- Nie no, ręce opadają na tych matołów... - Przecież mówił im jak mają pokonać tego potwora, dlaczego go nie słuchają? To przedstawienie nie było już nawet warte jego strzał. Rozluźnił napiętą cięciwę, zawiesił łuk na ramieniu, a strzałę schował do kołczanu. Rozsiadł się na galęzi drzewa, na którym siedział i spokojnie wyjął z kieszeni prowiant, który podarowali mu Ci dobroduszni kupcy. Seinaru nie zamierzał już mieszać się w walkę, w której przez półgłupstwo innych również był skazany na porażkę. Zamiast tego zatopił zęby w kawałku mięska i z zaciekawieniem dalej obserwował przedstawienie z bezpiecznej odległości. Kibicował im z całego serca. Przy okazji sam rozglądał się również dookoła, czy w lesie za ich plecami nie czai się jakieś kolejne niebezpieczeństwo.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Yujiro

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yujiro »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szlak transportowy

Post autor: Seinaru »

Uuuuuu... Seinaru w ogóle nie spodziewał się, że sprawy przybiorą tak brutalny i tragiczny obrót. Wycofał się z walki tylko dla żartu, był przekonany, że pająk szybko straci chęć do życia i nie będzie trudno go pokonać. Niestety nie było to prawdą. Jedzenie stanęło mu w gardle gdy zobaczył, jak paszcza bestii zaciska się na ramieniu Shi, a następnie odrywa je od ciała. Widok był makabryczny, Kei widział coś takiego pierwszy raz w życiu. Przez moment siedział w szoku, lecz chwilę później znowu wrócił do przeżuwania. Kolejny był Yusuke... mumia... Łucznik obserwował jego bezsensowną szarżę, jego ostatnie chwile i próby ratunku życia. Nie uciekł jednak daleko, rany były zbyt poważne... Druga śmierć w przeciągu kilku sekund? Seinaru z niecierpliwością obserwował, jak poradzi sobie ostatni pretendent. Aż nawet nie ugryzł kęsa od ostatnich kilku chwil. Były to jednak już ostatnie podrygi drapieżnika. Okazało się, że ten od robaków poradził sobie najlepiej? Seinaru jadł i przyglądał mu się z zaciekawieniem. Być może źle go ocenił. Do głowy jednak przyszła mu inna myśl. Dziwne uczucie ogarnęło go, gdy pomyślał o tym, że ludzie, którzy poznali się przed kilkoma godzinami teraz oglądali swoją śmierć. Nie powinno umierać się w taki przypadkowy, nic nieznaczący sposób. Wyjechali ochronić karawanę, prosta misja, dwóch martwych. Dwa ludzkie życia stracone w ochronie czegoś, czego nawet nie widzieli na oczy z kimś, kogo nawet nie znali.
Łucznik dokończył swoją porcję i zszedł z drzewa. Obejrzał pole walki i stojących dalej, osłupiałych kupców. Podszedł również do martwych. Obejrzał ich ciała w smutku i... wyciągnął im z kieszeni paczki z prowiantem, które otrzymali wcześniej od ich klientów. Im raczej nie będą już potrzebne... Ah, i przywłaszczył sobie jeszcze tanto od trupa Shi.
- No, to jeden z głowy... - Mruknął do siebie, patrząc na truchło pająka. Starał się nie myśleć o poległych, aby nie pogrążyć się w smutku. Na Shumeia również nie zwracał większej uwagi. Wóz był uszkodzony, a ochrona karawany rozbita. Byli na krawędzi lasu. Co czai się w głębi? Skoro tutaj zaatakował ich pająk, kolejny również może się pojawić. Kei zastanawiał się, gdzie będzie bezpieczniej nocować - tutaj czy w gęstwinie? Z zepsutym wozem daleko nie zajadą.
- Wiedzieliście co się tutaj czai, prawda? - Zapytał dobitnie, patrząc kupcom w przestraszone twarze. Nie czekał jednak na odpowiedź.
- Dacie radę to naprawić? - Pokazał wzrokiem na uszkodzony wóz. - Czy ruszamy dalej z jednym? - Nie zależało mu na ładunku wcale, lecz musiał to wiedzieć.
- Znacie te tereny, bęcwały. Mówcie gdzie najbezpieczniej spędzić noc. I prowadźcie najbezpieczniejszą drogą. Kolejny pająk zabije nas wszystkich. - Czekając na reakcje tamtych, Kei odzyskał strzały, które wystrzelił, a które nadawały się do ponownego użytku, jeśli w ogóle takie były.
Co teraz zrobią? Seinaru nie znał kompletnie drogi ani otoczenia. Cokolwiek by nie wmówili im kupcy, będą musieli z Shumeiem uwierzyć, nie mają dużego pola manewru.
- Oszczędzaj siły na resztę drogi. Musimy być przygotowani na kolejną taką przeprawę. - Powiedział do ostatniego żyjącego towarzysza.
Łucznik przygotowywał się do dalszej drogi, mając za plecami ciała dwóch poległych towarzyszy.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shumei

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shumei »

Shumei stał przez chwilę w miejscu, czekając aż przetrzebione, ale ciągle żywe robaki wrócą do jego płaszcza i zadomowią w jego połach, rozpoczynając powolny, acz potrzebny proces regeneracji swoich szeregów. Tylko jeden pająk pokonał dwóch jego towarzyszy. Wynik jednocześnie imponujący i przerażający.
Łucznik zeskoczył z drzewa, wydając się nie zwracać w ogóle uwagi na Shumei'a. Aburame pasowała taka sytuacja - nie miał ochoty wymieniać nawet słowa z tchórzem, który postawił wyżej posiłek ponad bezpieczeństwo może i tymczasowych, ale jednak towarzyszy broni, uciekając na drzewo.
Chłopak westchnął ciężko, idąc w stronę stwora. Wyciągnął z jego odnóża kunai, który wbił wcześniej tam jego bunshin, po czym sprawdził czy Shi i Yusuke na pewno już nie żyją. Z ich kieszeni wyciągnął ostatnie kawałki prowiantu - jeśli jeszcze takie mieli - i podążył w stronę wozów. Nie miał już zamiaru maszerować obok jak jakieś zwierzę pociągowe, więc usiadł na koźle jednego z nich, obok woźnicy, nie zwracając nawet uwagi na to, że powóz potrzebował naprawy. Z tego czego się wcześniej dowiedział wywnioskował, że wejście do lasu byłoby po prostu samobójstwem. Odwrócił się więc do "dowódcy" karawany i mruknął cichym głosem któremu akompaniował brzęk owadów, nawet nie powstrzymując rozwijających się larw, które zaczęły wychodzić z jego ust i wpadać za kołnierz:
- Albo jedziemy bezpieczniejszym traktem, albo tchórz chroni was sam - po czym rzucił jeszcze zdobyczne kawałki jedzenia w stronę łucznika, którego imienia i tak nie pamiętał - na jego rady nawet nie zwracał uwagi, puste slogany o "kolejnych przeprawach" i "oszczędzaniu sił" powinien zachować sobie dla pięciolatków - powiedział jeszcze "Chyba byłeś głodny" i wyciągnął własną paczuszkę, którą rozpakował, zdjął z niej kilka owadów i zaczął jeść, mając nadzieję że teraz nic nie przerwie jego posiłku.
0 x
Yujiro

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yujiro »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szlak transportowy

Post autor: Seinaru »

Wystarczyło jedynie nieco przycisnąć ich zleceniodawców i już wszystko się wyjaśniło. Cała ta karawana była jedynie przykrywką dla czegoś o wiele bardziej skomplikowanego. Kei odetchnął głęboko. Rozumiał, że cała ich czwórka została wykorzystana. Chociaż z drugiej strony, gdyby zmarli znali prawdę, zapewne też zgodziliby się podjąć wyzwanie. Mimo że bardzo chciał, Seinaru nie potrafił zarzucić im jakiejś winy za śmierć tamtych, co było dla niego bardzo dziwne. Łucznik spoglądał na Shumeia, który również kręcił się przy zwłokach. Przyglądał się raczej z politowaniem.
- Rozumiem... - Zwrócił się do handlarzy krótko.
- Wracajmy już zatem i miejmy to za sobą, tylko pospieszcie się... - Seinaru zakomenderował raczej tylko dla zasady, i tak nie miał na nic wpływu. Wtedy usłyszał jak Shumei nazwał go tchórzem. Dzieciak siedział już wygodnie obok woźnicy, grając nie wiadomo jakiego wojownika i próbował jeść. Od samego początku misji, trójka towarzyszy Seinaru nie dała nawet po sobie poznać, że coś może ich ruszyć. Kei nie lubił ich od samego początku i długo powstrzymywał się przed tym, aby nie dać się sprowokować ich głupim zachowaniem. Teraz jednak pałka się przegła. Seinaru był tchórzem? Bo nie chciał ratować ludzi, którzy sami pragnęli śmierci? Ci idioci, jeśli nie dzisiaj, zginęliby prawdopodobnie kilka dni później, na innej misji w innej potyczce. Seinaru miał ryzykować życie dla kogoś takiego? Dziękuję, ale nie.
Cała ta banda to było już zbyt wiele, lecz to pierwszy raz, gdy któryś z nich zrobił sobie taką personalną wycieczkę. Kei nałożył strzałę na cięciwę i wystrzelił z łuku. Celował prosto w klatkę piersiową Aburame. Jeśli nie uniknie, najprawdopodobniej oberwie.
- Jeśli coś Ci we mnie nie odpowiada, możemy to rozwiązać od razu. Chyba, że ładnie przeprosisz. - Powiedział spokojnie i pewny siebie. Sięgał po kolejną strzałę.
  Ukryty tekst
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shumei

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shumei »

Słysząc świst strzały, Shumei od razu rzucił się w bok. Nie wiedział, czy łucznik strzela w jakiegoś nowego potwora, czy w niego - wolał jednak nie ryzykować.
Jeśli unik się powiódł, chłopak odwrócił się w stronę ostatniego towarzysza. Milczał przez moment, dokładnie obserwując jego twarz i zachowanie - w końcu możliwym jest, że spotkają się jeszcze kiedyś, a wtedy lepiej wiedzieć z kim ma się do czynienia. W tym momencie Aburame wolał jednak nie ryzykować - jego zapasy chakry były na wyczerpaniu, tak jak ilość rojów zdolnych do walki. Pochylił więc lekko głowę i powiedział:
- Wybacz moje nieodpowiedzialne słowa - po czym wrócił do siedzenia na koźle i spożywania posiłku, zastanawiając się czy reszta podroży minie już bez żadnych nieprzyjemności.
Szybkość - 20
Percepcja - 31
0 x
Yujiro

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yujiro »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2526
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szlak transportowy

Post autor: Seinaru »

- Ah.. nic się stało, nie martw się. Wybaczam Ci. - Seinaru uśmiechnął się życzliwie do Shumeia. Mały smark nareszcie nieco się zreflektował i przeprosił. Wszystko zostało już więc wyjaśnione i wszyscy zgodnie i radośnie mogli ruszać dalej. Co z truchłami? Cóż... chyba trzeba będzie je tak zostawić. Przepakowanie wozów i zaprzęganie koni poszło bardzo sprawnie. Przywódca bandy kłamców miał to co chciał, wszyscy zleceniodawcy byli cali i zdrowi. Pełen sukces, można by rzec. Jeśli tylko nic nie przydarzy się w drodze powrotnej. Łucznik ponownie zajął pozycję w formacji. Gdzie teraz? Znowu z tyłu wozu, skoro Shumei siedział na nim, na przedzie. Teraz to on był oczami i zastąpił na pozycji obserwatora jednego z poległych. Kei wolał mieć wszystkich na oku i choć podróżowali rzekomo bezpiecznym traktem, to jednak nie czuł się do końca pewnie. Po tym co ich zaatakowało zmienił opinie o lesie jako bezpieczniejszym i bardziej komfortowym od pustyni. Zależało mu tylko na tym, aby w końcu rozstać się z całą tą historią, zostawić ich w tyle i zapomnieć o wszystkim, co ich tutaj spotkało. No i oczywiście odebrać zapłatę, ma się rozumieć.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Shumei

Re: Szlak transportowy

Post autor: Shumei »

Siedząc na koźle Shumei nie słuchał już słów zarozumiałego i bezczelnego łucznika. Gdyby nie wykorzystał większości zapasów swojej chakry na to, by powalić olbrzymiego pająka, jego owady już zagnieździłby się w niewyparzonej mordzie towarzysza Aburame. Chłopak nie miał jednak teraz czasu na obmyślanie zbyt skomplikowanych planów, gdyż musiał zająć się obserwowaniem drogi. Niestety, nie posiadał takich talentów jak nieżywy już Shi, jednak tak czy siak starał się najlepiej jak umiał wypatrzeć jakieś niebezpieczeństwa. Nie rozsyłał na zwiad swoich robaków - ich szeregi i tak były srogo przetrzebione. Siedział więc na koźle, obracając się czasem na boki, i obserwował otoczenie.
0 x
Yujiro

Re: Szlak transportowy

Post autor: Yujiro »

0 x
Gensai

Re: Szlak transportowy

Post autor: Gensai »

Delikatny, acz gorący wiatr powiał od strony wchodu poruszając wierzchnie warstwy rozgrzanego do czerwoności piasku. Kilka takich warstw przeleciało nad objętą mrokiem sylwetką spokojnego podróżnika utrzymującego powolny rytm stawiania kroków, pewnego tego dokąd zmierza, a co ważniejsze jaki jest powód owej wędrówki. Cienie rzucane przez ciągle utrzymujące się w tym miejscu nawet mimo skrajnie niesprzyjających warunków pogodowych kilku rodzajów roślinności w pewnym momencie skończyły się ujawniając postać Gensaia. Wpatrywał się w trakt przed sobą układają w głowie plan dalszej wędrówki. Tak naprawdę był żądny przygód jakie mógł zaoferować mu ten ogromny świat, a ostrzeżenia jego rodziców o tym, iż należy bardzo dobrze dobierać marzenia, ponieważ mogą się spełnić akurat w tym momencie nie robiły na nim większego wrażenia. Wpojona umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach dobitnie kontrastowała z jego niepozornym wyglądem. Był jeszcze dzieckiem i w żaden sposób owy fakt nie mógł zostać przeoczony przez kogokolwiek. Co czyniło, jednak ludzi dziećmi? Czyżby wiek, a może doświadczenie? Odpowiedzi na te pytania nie było clou całej wyprawy, choć w giętki sposób się z nimi łączyły. Gensai chciał dorosnąć, poznać świat oraz ludzi, z którym będzie mógł zawiązać znajomości. Wiedział, iż otaczająca go rzeczywistość nie jest piękna i kolorowa, a raczej przedstawiona w czarnych lub szarych barwach, brudna i smutna. Czy istniała jednak szansa, iż on, zwykły nic nie znaczący w morzu ludzkich istnień chłopiec mógł to zmienić? Miał wielką nadzieję, że tak właśnie mogło się stać.
- Muszę poszukać jakiegoś konkretniejszego zajęcia. Mam nadzieję, że nie będzie z tym trudności - pomyślał przechodząc obok karawany prowadzonej przez dwóch rosłych mężczyzn - prawdopodobnie strażników.
- Wszyscy mają jakąś pracę. Praca nas kształtuje... Choć to tylko słowa starych ludzi - zastanowił się przez moment przypominając sobie wszystkie nauki jakie odebrał od starszych członków swojego szczepu. Byli to dobrzy ludzie, choć szacunek można było uzyskać od nich tylko w jeden konkretny sposób, a mianowicie należało udowodnić swoją przydatność. Wyprawa, której się podjął była właśnie metodą spełnienia pewnych oczekiwań zarówno rodziny jak i członków jego szczepu. Na krótki moment zatrzymał się na szlaku transportowym, aby przemyśleć dalszy cel podróży, a być może przy tak zwanej okazji złapać jakąś pracę i zarobić kilka ryo. Świat stał pieniądzem, a tak przynajmniej opowiadali sławni podróżnicy, których miał okazję gościć w swoim domu wraz z rodzicami. On sam nie czuł jeszcze tej wszechogarniającej potęgi tego kruszcu, ale znajdował się w miejscu gdzie umiejętności bojowe i honor były cenniejsze od rzeczy materialnych. Gensai usiadł sobie spokojnie opodal jednej z dróg w cieniu większego krzewu i zaczął obserwować przechodzących tędy ludzi. Być może ktoś będzie potrzebował jakiejś pomocy i przypadkowo napotka akurat jego...
0 x
Hisui

Re: Szlak transportowy

Post autor: Hisui »

Misja D
1/15


Wiele osób uważa, że zachodzące słońce nad pustynnymi wydmami to jeden z najpiękniejszych widoków w życiu. Fakt, że niedługo po tym zapada błogosławiony chłód i znikają palące promienie zapewne ma coś z tym wspólnego, ale dzisiejszy dzień nie chylił się ku zakończeniu. Można by powiedzieć, ze wszystko dopiero się zaczyna! Słońce nie osiągnęło swojego maksimum, ruch na trakcie niedaleko miasta był, jak na pustynie oczywiście, całkiem spory. To znaczy, że od czasu do czasu ktoś się pojawiał, czasem pojedynczy podróżnik, a czasem cała kupiecka karawana, niekiedy z miasta wybiegał spieszący się gdzieś shinobi, spełniający jakieś zlecenie, wzbudzając tumany kurzu.
Młodzieniec.. A może raczej jeszcze, dziecko? Nastolatek? Trzynastolatek z szanowanego szczepu Maji siedział pod sporym krzewem, ciesząc się z odrobiny cienia, obserwując ludzi. Musiał być ostrożny, bo krzaczek miał zamiast liści zaostrzone wypustki. W tej prowincji wszystko musiało umieć się bronić, nawet rośliny, często tutaj trujące lub wyposażone w kolce, by nie stać się łakomym kąskiem dla zwierząt i palącego słońca. Obserwował ludzi, szukając okazji do zarobku i wydawało się, że los mu dziś nie sprzyja. Mijały długie minuty, słońce było coraz wyżej, a ilość ludzi zmniejsza się systematycznie. Każdy chciał uniknąć morderczego żaru południa, podróżowanie w nim byłoby niebezpieczne nawet dla wprawionych mieszańców pustyni.
Jednak jakiś czas później, kiedy promienie słoneczne padały niemal prostopadle do ziemi, chłopak mógł zobaczyć jak na horyzoncie miga jakaś sylwetka. Tańczyła ona w rozgrzanym powietrzu, niemal się w nim rozpływając, wydawała się jednak być ludzka. Była gdzieś na granicy wzroku, czarna sylwetka drgała niespokojnie, zbliżając się z jego stronę, kiedy nagle złożyła się w pół, co wyglądało jakby upadła na kolana. Następnie podniosła się, przeszła parę kroków i upadła całkiem na ziemię, przestając się ruszać. Stała się czarną kropką na jasnym tle piasku.
0 x
Gensai

Re: Szlak transportowy

Post autor: Gensai »

Gensai siedząc pod krzewem o dziwnych kolczastych wypustkach zanurzał się coraz głębiej w odmęty swoich być może nieco dziecinnych marzeń o tym jakie przygody spotkają go na szlaku podróży, w którą wybrał się całkowicie sam. Słońce swoimi ognistymi biczami niemiłosiernie atakowało każdą osobę przechodzącą tym ubitym traktem, nie brało jeńców: dziecko, dorosły, kobieta czy mężczyzna wszyscy musieli pokłonić się ogromnej mocy spływającej z nieba. Chłopiec wiedział, iż miejsce, które obrał sobie na krótki odpoczynek również w niedługim czasie zmieni się w rozgrzaną patelnię, a namiętne uściski nieco chłodniejszego cienia znikną bezpowrotnie, a pojawią dopiero późnym wieczorem. Znużone oczy przypatrywały się dalekiemu horyzontowi, rozmazującemu się całkowicie kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym siedział tworząc iluzję końca znanego mu świata. Nagle zaobserwował ciekawe zjawisko, które zaangażowało zwłaszcza jego zmysł wzroku. Cień jakiejś istoty, być może człowieka migotał raz w lewą, raz w prawą stronę nieustającym, gorączkowym tańcu. Wszystko skończyło się w ułamku sekundy: to coś padło i przestało się ruszać.
- Być może... Chociaż, no sam nie wiem... - zaczął rozważać chłopak, który należał raczej do tego typu osób, którym leży na sercu dobro innych. Ten dziecięcy rodzaj altruizmu przerodził się w czyn. Gensai pozbierał się spod krzewu uważając, aby przypadkiem nie nabić się na jedną z wystających igiełek i ruszył szybkim krokiem w stronę tego dziwacznego zdarzenia. Miał nadzieję, że będzie w stanie pomóc owej osobie w jakiś sposób. Nie posiadał przy sobie dużej ilości wody, ale wystarczająco, aby się nią z kimś podzielić. Nie uzupełniał jej od czasu wyruszenia z domu.
- Halo, słyszysz mnie czymkolwiek lub kimkolwiek jesteś? Co się stało?! - krzyknął kilkukrotnie w stronę leżącej postaci w nadziei, iż otrzyma jakąś, choćby przedśmiertną odpowiedź. Zabójczy klimat pokonał wielu śmiałków. Ludzie nie posiadali tak dobrze rozwiniętej umiejętności adaptacji jak rośliny mimo, iż szczycili się mianem bardziej rozwiniętych czy inteligentniejszych. Człowiek winien szanować naturę bo to ona rządzi nim, nigdy na odwrót.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Atsui”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość