Karczma "Akame"
- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Karczma "Akame"
- Dokładnie. Nie czuł się z tym ani źle, ani dobrze. Po prostu był postawiony w niekomfortowej sytuacji, która mogła wpłynąć na jego psychikę. Niestety też, takie było życie shinobi i zdawał sobie sprawę, że nie zawsze będzie tak bajecznie i kolorowo, a do tego będzie wręcz musiał posuwać się do takich rzeczy jak porwania dzieciaków czy ich mordowanie. W jego głowie była pustka, która idealnie odwzorowywała emocje białowłosego, który doświadczył już wielokrotnie widoku i smaku śmierci.
Spoglądając na czarnowłosego, który upajał się winem, czuł jednocześnie zaciekawienie, a w jego głowie rodziły się pytania. Co taki wariat robi w radzie? Jak na szkarłatnookiego nie przypomina w żadnym calu członka klanu Uchiha – a ten, nie dość, że wysoko postawiony to jeszcze z nietypowymi umiejętnościami. No cóż, ten świat jeszcze nie raz zadziwi Shiroyasha. Przechodząc dalej, Arashi zaczął dialog z młodzieńcem, który spoglądał tylko od czasu do czasu na purpurowego księcia, a czasem na kieliszek wina, dopijając swój Gin z tonikiem.
- Dziękuję, jednak nagroda to jedno.. Wolałbym mimo wszystko nie mieć bezpośrednich zatargów z Senju, ale jeśli sytuacja tego wymaga, mam nadzieje, że w odpowiednim czasie klan się za mną wstawi.. – powiedział, spoglądając z niedowierzeniem na czarnowłosego. Słysząc o informacjach takich jak rozmieszczenie budynków i znajdujących się tam stosownych informacjach, oczy młodzieńca zapaliły się jasnym światłem.
- Skoro tak, to powiedz mi wszystko co może się przydać. Nawet to, gdzie miałbym szukać tych informacji.. – dopowiedział, spoglądając jak szkarłatnooki wyciąga zwój i rozwija na stole przed soba. Na niej, widniały nowe punkty, które ukazywały posterunki, do których miał się udać. Trzy miejsca, w których najważniejsze będzie pozostać anonimowym i wyciągnąć informacje potrzebne Uchiha. Nic prostszego, szkoda tylko, że pewnie drewniaki się tego domyślaja. – Co ze strażnikami? – zapytał, spoglądając na mapę i następnie wysłuchując o chłopcu.
- Odesłanie do Shinrin to najgłupsza z możliwych dróg. Boje się o tym myśleć, ale chyba tylko śmierć jest dla niego ukojeniem. Żyjąc do końca w klatce, bez dłoni dla shinobi to hańba. Do tego, jeżeli kiedykolwiek się ktoś o nim dowie, to klan dostanie po uszach.. – dopowiedział swoje, jednak cóż jego zdanie znaczyło w tym miejscu? Prawdopodobnie nic, a jednak nie bał się mówić za siebie i przekazywać tego, o czym myślał. Czas chyba było więcej działać, niż gadać..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Karczma "Akame"
- Wszystko co zostało o nim powiedziane to prawda, jednocześnie nikt nigdy nie potrafił się domyśleć czy to tylko gra, czy też był taki z natury – tak można w łatwy i trafny sposób opisać czarnowłosego Arashiego. W głowie Kyu natomiast rodziły się pytania, na które nie potrafił sobie odpowiedzieć. Zdając sobie sprawę z powagi tematu, nie chciał chyba wiedzieć, kim i co potrafi ów czarnowłosy. Był na pewno świetnym nie tylko dyplomatą, ale i politykiem z krwi i kości. Czerwonooki przy nim czuł się jak przy ojcu, który podczas rozmowy z małym dzieckiem zachowuje pełną powagę, jednocześnie dając poczucie zaufania i siły. Wysłuchując jego kolejne słowa, szermierz przekonywał się o wcześniej zakładanych tezach, że są one nie do odrzucenia. Są prawdziwe.
- Jesteś bardzo przekonujący. Ciesze się, że rozmawiam z Tobą, a nie z kimś innym – nie ukrywał swej radości, ani też przekonania, że jest jak mów. Wstawiając się za białowłosym, Arashi z miejsca zyskał jeszcze większą sympatię wojownika z Ryuzaku no Taki. – Postaram się, by nigdy do tego nie doszło.– wyjawił z delikatnym uśmieszkiem, mówiąc o tym, by ktokolwiek musiał przez niego podnosić rękę na klan, którego czuł się członkiem w co raz większym stopniu. Tu Katsumi, tu Arashi.. Cóż, nic tylko się cieszyć. Rozmawiając dalej, dziedzic klanu Uchiha wyjawiał szczegóły, które bezpośrednio dotyczyły wyznaczonej mu misji.
- Jeśli.. Skoro straże są podwojone, to i zagrożenie jest dwukrotnie większe. – zastanawiał się co z tym począć. W końcu nie był przygotowany na walkę samemu z taką ilością ludzi o takim wyszkoleniu. – Najemnicy? To jeszcze gorzej. Nie wiem kim mogą być i czego się po nich spodziewać, nie to co po Senju.. – zastanowił się drugi raz, drapiąc leniwie po głowie, poprawiając przy okazji swoją śnieżnobiałą grzywę, z pod której widać było jedynie krwiste ślepia, które wpatrywały się w zwój. Szybka dolewka wina, a następnie kontynuacja konwersacji na temat misji, którą wykonać musiał, nie mówiąc o tym czy chciał – Shiroyasha. Wysłuchawszy co ma na duszy sam Arashi, białowłosy potakiwał delikatnie głową, słuchając uważnie i z zainteresowaniem.
- Plany budynków.. Wojska i armie.. – zapamiętywał. Nie było to zbyt szczegółowe, dlatego za bardzo się tym nie przejmował. Wiedział to co było najważniejsze, a w tej chwili, były to plany na temat ‘odrodzenia’ Senju i ich armii. Jednak najciekawszy było dopiero po chwili, gdy słuchał co mówił dyplomata. Rzeczywiście, miał wszędzie rację. Co jednak było najgorsze w tym wszystkim – jak zwykle miał rację.
- W takim razie się nie mieszam. Masz zupełną racje. Każde z wyjść ma swoje plusy i minusy. To tylko dziecko, jednak jego życie już jest zniszczone. Zdecydujcie co z nim zrobicie. Nie muszę o tym wiedzieć, a nawet rzekłbym.. Nie chcę. – powiedział, robiąc minę jakby ugryzł cytrynę.. Przechodził powoli w nastrój bojowy i gotowy do walki. Powoli szykował się na wojnę psychologiczną, a także prawdopodobnie i fizyczną.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


- Kyoushi
- Posty: 2683
- Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
- Wiek postaci: 28
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
- Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
- Link do KP: viewtopic.php?p=3574#p3574
- GG/Discord: Kjoszi#3136
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Karczma "Akame"
- Zdecydowanie lepiej. Zapewnienia czarnowłosego podtrzymywały jego i tak już zniszczoną psychikę, a do tego dodawał otuchy jednocześnie stwierdzając jego przynależność do klanu. Młody farbowany list Uchiha miał za sobą radę, liderkę, a także członka rady – Arashiego, który niesamowicie mu przypadł do gustu. Nie wyglądał na silnego, jednak sztuczki, które znał jednoznacznie mogły wskazywać na umiejętności shinobi nie tylko w walce, ale także i w taktyce i strategii.
- Dzięki za słowa wsparcia. Przydadzą się jak będę uciekał – uśmiechnął się, wysłuchując do końca wypowiedź szkarłatnookiego wieńcząc ten wątek. Traktował go bardziej jak starszego kumpla od którego może się wiele nauczyć. Tak też i było, nie ma co ukrywać. Arashi jako ten doświadczony i inteligentny Uchiha mógł przekazać bardzo wiele w bardzo łatwy i szybki sposób, co mogło znacząco wpłynąć na możliwości Shiroyasha i jego umysł.
- Tak zrobię. Mam pewien plan co do tego.. – pomyślał, zdając sobie sprawę, że posiada pewne taktyki i techniki stworzone wręcz do dywersji. Nie były to tylko klony, ale i inne sprytne sztuczki, które ma zamiar wykorzystać w najbliższym czasie. W tym samym momencie, Arashi pozwolił sobie zwinąć zwój i schować go znów w równie dziwaczny sposób, pochłaniając go jakby rękawem. Przyglądający się Kyu wyglądał zaiste na zadziwionego, mimo, że widzi tę sztuczkę już drugi raz. Zapamiętując wszystkie punkty, przeszli do ostatniej części rozmowy. Nastała głucha chwila ciszy, którą rozwiał po kilku minutach mędrek w purpurowym wdzianku, mówiący o tym by nie ryzykować nadaremno. To była istotna wskazówka i szczegół, którego nie powinno się bagatelizować. Kyu to wiedział i zdawał sobie sprawę, że Uchiha próbuje mu pomóc, aniżeli zaszkodzić.
- Henge to podstawa, do tego klony i.. Pare innych pułapek, które postaram się zastawić na nich. Mówisz, że postawią na Taiuserów? Dobra wiadomość. Raiton, Katon.. Jeszcze lepiej – powiedział, w końcu sam był szermierzem, więc stanowił doskonałą kontrę na Taiuserów czy mieczników. Sam walczył elementem błyskawicy, a Katon znał z prostej przyczyny – od dawien dawna zadaje się z Uchiha, którzy są wręcz mistrzami operowania elementem ognia. Łatwiej walczyć z kimś kogo preferencje i umiejętności znasz, więdzac czym może Cię zaskoczyć. Te informacje były cenniejsze od złota.
- Dziękuje za pomoc jeszcze raz. Informacje są naprawdę cenne. Dzięki temu wiem dokładnie jak się przygotować i mam nadzieję, że zobaczymy się już wkrótce. Nie będę zwlekał, im szybciej wykonam zadanie, tym szybciej znów się napijemy. – rzekł, uśmiechając się od ucha do ucha, gładząc lekko w tył swoje śnieżnobiałe włosy. – Jesteś pierwszym z rady, którego mogłem polubić, a tego się w ogóle nie spodziewałem – dodał, wciąż zadowolony.
- To chyba wszystko.. – rzucił, wstając powoli od stołu..
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij...


Re: Karczma "Akame"
Trzeba przyznać, że cały wczorajszy dzień wyciągnął z niej trochę energii, co też musiała porządnie zweryfikować i przede wszystkim zastanowić się, czy w ogóle jakiekolwiek planowanie wprzód miało sens. Psychicznie była wycieńczona, pomimo tego, że udawanie innych osób wychodziło jej dosyć sprawnie. Nigdy nie sądziła, że będzie w stanie uciekać się do takiego rodzaju załatwiania spraw, co więcej nie potrafiła sprecyzować swoich odczuć do całej tej sytuacji. Z jednej strony była bardzo zadowolona z tak udanego polowania na informacje, zaś z drugiej kompletnie nie potrafiła odnaleźć się pod maskami, które przybierała, oszukując swoje własne odczucia. Oczywiście starała się, aby były mylnie rozpatrywane jako te pozytywne w stronę chłopaka, przed którym w istocie ogarnął ją wstyd własnej słabości zwaną zbyt małymi umiejętnościami, przez które się wsypała. Szczęście w nieszczęściu chciało, że wszystko jakoś się ułożyło, pomimo tego, że palący wstyd umiejętności w walce, a raczej ich braku oraz duma ze swoich zdolności aktorskich, które posiadała chyba każda wkraczająca w odpowiedni wiek młoda dziewczyna, nie dawały jej spokoju.
Zanim jeszcze całe słoneczko pojawiło się na nieboskłonie, czyściutka i zdeterminowana dziewczyna zdecydowała się na wyjście gdzieś w stronę lasu, gdzie mogłaby zarówno pomyśleć, jak i zwyczajnie posiedzieć w odosobnieniu, co po uprzednim dniu było wręcz priorytetową potrzebą, oczywiście zaraz po starcia całego tego menelskiego smrodu. Bez żadnego ociągania się, wstała i po przytwierdzeniu broni oraz rękawic do ciała, ruszyła w stronę lasu, w którym miała nadzieję spotkać choć trochę oczyszczenia umysłowego, a tym bardziej wpaść na jakiś dobry pomysł odnośnie dalszej swojej wędrówki pod tym urokliwym i piekielnie świecącym jasnością nieboskłonem.
Całą swoją drogę trzymała się cienia, z pochyloną głową w dół, tak by nikt zbytnio jej nie zaczepiał. Bardzo dobrze pamiętała upokorzenie, które ją ostatnio spotkało i nie była pewna, czy przypadkiem tym razem nie zrobiłaby czegoś nader niefortunnego, przedziurawiając bezbronnego napaleńca brzuch, pytanie tylko, czy taki napaleniec byłby bezbronny, a tym bardziej bez żadnej winy? Ciężko czasem było myśleć w sposób światły, kiedy wszystko waliło drzwiami i oknami, chcąc wręcz wysadzić głowę ciemnowłosej nastolatki, która nie spodziewała się tak ogromnej odpowiedzialności, która na nią spadła. Musiała troszeczkę odreagować, a poranek oraz cień między uliczkami, dawały jej jakieś poczucie chwilowego bezpieczeństwa, które skończyło się wraz z momentem wyjścia poza bramy Osady, gdzie była bardzo widoczna. Praktycznie od razu skierowała swoje stopy w stronę jakiegoś lasku, chcąc zwyczajnie pomyśleć.
//zt.
Zanim jeszcze całe słoneczko pojawiło się na nieboskłonie, czyściutka i zdeterminowana dziewczyna zdecydowała się na wyjście gdzieś w stronę lasu, gdzie mogłaby zarówno pomyśleć, jak i zwyczajnie posiedzieć w odosobnieniu, co po uprzednim dniu było wręcz priorytetową potrzebą, oczywiście zaraz po starcia całego tego menelskiego smrodu. Bez żadnego ociągania się, wstała i po przytwierdzeniu broni oraz rękawic do ciała, ruszyła w stronę lasu, w którym miała nadzieję spotkać choć trochę oczyszczenia umysłowego, a tym bardziej wpaść na jakiś dobry pomysł odnośnie dalszej swojej wędrówki pod tym urokliwym i piekielnie świecącym jasnością nieboskłonem.
Całą swoją drogę trzymała się cienia, z pochyloną głową w dół, tak by nikt zbytnio jej nie zaczepiał. Bardzo dobrze pamiętała upokorzenie, które ją ostatnio spotkało i nie była pewna, czy przypadkiem tym razem nie zrobiłaby czegoś nader niefortunnego, przedziurawiając bezbronnego napaleńca brzuch, pytanie tylko, czy taki napaleniec byłby bezbronny, a tym bardziej bez żadnej winy? Ciężko czasem było myśleć w sposób światły, kiedy wszystko waliło drzwiami i oknami, chcąc wręcz wysadzić głowę ciemnowłosej nastolatki, która nie spodziewała się tak ogromnej odpowiedzialności, która na nią spadła. Musiała troszeczkę odreagować, a poranek oraz cień między uliczkami, dawały jej jakieś poczucie chwilowego bezpieczeństwa, które skończyło się wraz z momentem wyjścia poza bramy Osady, gdzie była bardzo widoczna. Praktycznie od razu skierowała swoje stopy w stronę jakiegoś lasku, chcąc zwyczajnie pomyśleć.
//zt.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości