
Zaciszne miejsce
Zaciszne miejsce

0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Było to miejsce gdzie chłopak często przychodził i to właśnie tu potrafił przesiadywać na prawdę długo by tylko na spokojnie przeanalizować to co miało miejsce i to co też nadejdzie. Pozostanie tak sam na sam z myślami, często potrafi przynieść na prawdę wiele dobrego a któż jak nie on sam będzie dla siebie godnym rozmówcą. Dzisiaj Kyoto zjawił się tu z samego ranka i zaczął się dokładnie rozglądać po swoim zakątku szukając odpowiedniego miejsca. Taak, to miejsce będzie idealne. Teraz czas przejść do czynów, wszak dzień ma ograniczoną ilość godzin w swej dobie.
TRENING od 12:59 do 17:59
W tym dniu Kyoto zjawił się tutaj w konkretnym celu. Nie była to specjalna nowość lecz wymagało to od chłopaka odpowiedniego nastawienia już od wczesnych godzin porannych. Był to dzień treningu i doskonalenia swojego warsztatu. Oczywiście samą koncepcje przygotował znacznie wcześniej lecz dzisiaj trzeba było zamienić to na czyny. Chłopak za cel obrał sobie niewielkich rozmiarów odłamek skalny, który pragnał szczelnie otoczyć piaskiem. Sztuka ta może nie byłą trudna lecz aby zrobić to sprawnie i dokładnie na całej powierzchni to wymagało już większej koncentracji. raz za razem Kyoto powtarzał tą czynność by dojść do zadowalających efektów a pracowitości nie można było mu odmówić. Co jakiś czas zmieniał obiekt by dostosować się do zmiennych kształtów i cały czas chciał doprowadzić to do perfekcji. Po 3 godzinach musiał zrobić sobie przerwę i spojrzeć na to z pewnym dystansem. Podczas owej przerwy stwierdził, że jest to odpowiedni czas by przejść do drugiego etapu jego zamysłu jakim było mocne zaciśnięcię kruszcu na skale. Z uporem maniaka Kyoto koncentrował się na tym by skompensować siłę za pomocą swojej chakry i wywierać coraz większy nacis. Eksperymentował z ilościa piasku oraz z szybkością samego efektu. Po kilkunastu godzinach, widac było pierwszy zadowalający efekt, ponieważ udało mu sie skruszyć niewielkich rozmiarów kamień. Była to solidna podstawa do dalszych treningów. Tak tez przebiegły kolejne, które pozwoliły chłopakowi na uzyskanie tych samych efektów na znacznie wiekszych obiektach.
W tym dniu Kyoto zjawił się tutaj w konkretnym celu. Nie była to specjalna nowość lecz wymagało to od chłopaka odpowiedniego nastawienia już od wczesnych godzin porannych. Był to dzień treningu i doskonalenia swojego warsztatu. Oczywiście samą koncepcje przygotował znacznie wcześniej lecz dzisiaj trzeba było zamienić to na czyny. Chłopak za cel obrał sobie niewielkich rozmiarów odłamek skalny, który pragnał szczelnie otoczyć piaskiem. Sztuka ta może nie byłą trudna lecz aby zrobić to sprawnie i dokładnie na całej powierzchni to wymagało już większej koncentracji. raz za razem Kyoto powtarzał tą czynność by dojść do zadowalających efektów a pracowitości nie można było mu odmówić. Co jakiś czas zmieniał obiekt by dostosować się do zmiennych kształtów i cały czas chciał doprowadzić to do perfekcji. Po 3 godzinach musiał zrobić sobie przerwę i spojrzeć na to z pewnym dystansem. Podczas owej przerwy stwierdził, że jest to odpowiedni czas by przejść do drugiego etapu jego zamysłu jakim było mocne zaciśnięcię kruszcu na skale. Z uporem maniaka Kyoto koncentrował się na tym by skompensować siłę za pomocą swojej chakry i wywierać coraz większy nacis. Eksperymentował z ilościa piasku oraz z szybkością samego efektu. Po kilkunastu godzinach, widac było pierwszy zadowalający efekt, ponieważ udało mu sie skruszyć niewielkich rozmiarów kamień. Była to solidna podstawa do dalszych treningów. Tak tez przebiegły kolejne, które pozwoliły chłopakowi na uzyskanie tych samych efektów na znacznie wiekszych obiektach.
- Nazwa
- Sabaku Kyū
- Pieczęci
- Wyciągnięcie otwartej dłoni przed siebie
- Zasięg Max.
- 35 metrów
- Koszt
- E: 25% | D: 20% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3%
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Popisowa i niezwykle brutalna technika klanu Sabaku. Pierwszą fazą użycia jutsu jest złapanie przeciwnika w piasek. Gdy to już zostanie wykonane, wyciąga się przed siebie rękę. Jest to swego rodzaju sygnał dla piasku, który natychmiast naciska na przeciwnika i łamie mu wszystkie możliwe kości, eliminując go z dalszej walki. Jest to zarazem wstęp do niektórych innych technik, będących równie nieprzyjemnymi dla oponenta.
0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Kolejny dzień kiedy Kyoto zdecydował się na spędzenie kilku godzin w swej samotni. Zaznaczyć jednak trzeba, że nigdy nie były to godziny bezowocne, ponieważ niejednokrotnie bił się tutaj z włąsnymi myślami, dochodząc do wniosków i kreując plany na swoją przyszłość. Niejednokrotnie tez przychodził tu doskonalić swój warsztat oraz budować solidne podstawy pod dalszy rozwój swych umiejętności a czegoż innego jak nie perfekcji czekiwał nasz młody przedstawiciel Sabaku... tak było tez i tym razem.
Z racji wysoko znjadującego się słońca, zdecydował osłonić się przed nim w środku jaskini.
Z racji wysoko znjadującego się słońca, zdecydował osłonić się przed nim w środku jaskini.
TRENING start:15:56 do 18:56
Zamiarem chłopaa było doskonalenie techniki związanej z żywiołem, którym dysponował a był to doton. Stopniem zaawansowania znacznie ustępywał on umiejętnością manipulacji piaskiem lecz rozsądek nakazywał by również poświęcić mu uwage. Sam Kyoto nie do końca wiedział co chce finalnie osiągnąć ale rozpoczął od prób rozmiękczenia ziemi za pomocą swojej czakry pod stopami. Początkowo zbite połaci ziemi udało chłopakowi zmienić się w grząski grunt a już po 3 godzinach dało się ukształtować coś na sporej głębokości dół. Był to na prawdę zadowalający efekt lecz wymagał kolejnych dni szlifu. Te natomaist przyniosły w rezultacie kształtny tunel, w którym można było się szybko schować, co prawda przemiezczanie się tym sposobem pod ziemią było wolne ale nie ujmowało to użytecznści techniki.
Zamiarem chłopaa było doskonalenie techniki związanej z żywiołem, którym dysponował a był to doton. Stopniem zaawansowania znacznie ustępywał on umiejętnością manipulacji piaskiem lecz rozsądek nakazywał by również poświęcić mu uwage. Sam Kyoto nie do końca wiedział co chce finalnie osiągnąć ale rozpoczął od prób rozmiękczenia ziemi za pomocą swojej czakry pod stopami. Początkowo zbite połaci ziemi udało chłopakowi zmienić się w grząski grunt a już po 3 godzinach dało się ukształtować coś na sporej głębokości dół. Był to na prawdę zadowalający efekt lecz wymagał kolejnych dni szlifu. Te natomaist przyniosły w rezultacie kształtny tunel, w którym można było się szybko schować, co prawda przemiezczanie się tym sposobem pod ziemią było wolne ale nie ujmowało to użytecznści techniki.
- Nazwa
- Doton no Jutsu
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Dowolny
- Koszt
- E: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% co turę)
- Dodatkowe
- Brak dodatkowych wymagań
- Opis Jedna z prostych technik Dotonu. Polega ona na wytworzeniu dziury w ziemi, do której szybko wskakujemy, a następnie przemieszczamy się pod ziemią. W ten sposób można uniknąć ataku i zarazem zaatakować niespodziewanie przeciwnika. Dzięki temu można zadać ostateczny cios, albo oszałamiający na tyle, że dalsza walka będzie problemem dla ofiary.
0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Wczorajsza złość nadal utrzymywała się na powierzchni emocjonalnej mieszanki, którą Mo miała w głowie. Praktycznie każdy wzrok przechodni, traktowała jak zwyczajny znak na chęć bójki i pomimo tego, że zazwyczaj tak się nie zachowywała, tym razem ostatnie zadanie zmusiło ją do okrutnych przemyśleń, które powoli zaczynały wpływać na dziwaczne trajektorie rozmyśleń. Sen pozwolił jej wypocząć po całym dniu, jednakże nie ściągnął również psychicznego zdenerwowania, które postanowiła ukrócić, albo raczej ściszyć nauką czegokolwiek. Na swoje szczęście, udało się jej dostać do sklepu z różnymi starymi papirusami. Ogromnym zdziwieniem było, kiedy chciała zapłacić za jeden bardzo cenny nabytek, zaś sprzedawca odmówił zapłaty. Powodem tego zamieszania była jej wczorajsza postawa, która bardzo odpowiadała mężczyźnie, który widocznie był jednym z gapiów...
To znów wprawiło ją w konsternację, jednakże możliwość zdobycia rozpisanej nauki podstaw Ninjutsu, za darmo, nie było byle czym! Z rosnącym zainteresowaniem poszła szukać miejsca, w którym odkrywanie nowej techniki odbędzie się bez zbędnych komentarzy i przypadkowych osób. Rozwinęła zwój i zaczęła czytać, początkowo były to same informacje dotyczące różnych rodzajów pieczęci, których nazwy pochodziły od zwierząt takich, jak: Tygrys, Świnia, Wół, Pies, a także i Wąż. Zdezorientowana pochłaniała lekturę, powtarzając ją kilkakrotnie w celu dobrego zrozumienia tekstu...'Że niby na podstawie tych pieczęci zamienię miejsce siebie z jakimś przedmiotem?' powątpiewała, myśląc o tym, jak o jakimś nieśmiesznym żarcie. Oczywiście Mo nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała użyć tejże techniki, która wydawała się jej być lekko mówiąc wypruta z jakiegokolwiek realizmu. Znalazła w pobliżu jakąś małą skałkę, która ważyła nie więcej niż cztery kilogramy i ustawiła zwój, tak żeby mieć na wysokości wzroku wszystkie wymagane pieczęci, a także sposób ich układania. Na samym początku niewyobrażalne zdawało jej się to, że w ogóle wzięła się za takie rzeczy, ale wiadomo, wrodzona ciekawość nigdy nie ginie! Złożyła pierwszą pieczęć, którą był Tygrys, następnie Świnia, potem już tylko Wół i Pies, a wszystko pokwitowała Wężem. Nie była to szybko złożona seria, a jedynie bardzo precyzyjnie wykonana, co spowodowało, że dziewczyna nagle zamiast patrzeć na zwój na wysokości swojego wzroku, widziała jedynie ścianę. Rozejrzała się w celu odnalezienia zwoju i zrozumienia, co właściwie się stało i nagle ją olśniło. Perlisty śmiech Mo zabrzmiał pomiędzy głuchą ciszą skalnych ścian. Ta technika naprawdę zadziałała! Dziewczyna, aż nie mogła się doczekać nauki kolejnej techniki! Choć oczywiście, jak przystało na przykładnego Samuraja, od razu kilkakrotnie ćwiczyła składanie pieczęci, które ewidentnie za każdym razem były coraz to płynniejsze.
Nauka techniki: Kawarimi no Jutsu [E]
Nauka techniki: Kawarimi no Jutsu [E]
0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Tego dnia nie potrafiła powstrzymać się przed wrodzoną ciekawością, która już nie raz przysporzyła jej wiele problemów. Tym razem jedynym co dziewczyna mogła sobie zrobić był guz, bądź ewentualne przecięcie przydługawym mieczem, chyba każdemu się zdarza, prawda? No nawet jeśli nie, to Motoko nie musiała chwalić się takowym osiągnięciem, bo zwyczajnie jeszcze nie było sytuacji, żeby w trakcie swojej samotnej wędrówki zraniła się swoją tachi. Zwój, który już tego dnia został zwinięty i rozwinięty tyle razy, że dawno powinien zostać z niego jedynie zmięty kawałek papieru, po raz kolejny leżał w pełnej swojej okazałości.
Tym razem, Mo czytała drugą część, która na szczęście składała się tylko z jednej pieczęci, której nazwą był Baran. Wybrała to samo miejsce, ze względu na nie tylko dobre wspomnienia sprzed kilku godzin, ale również cienia, który padał od wysokich skał, a także pojedynczych drzew. Po raz kolejny prowizorycznie powiesiła zwój na wysokości wzroku i zaczęła próbę odcięcia dopływu chakry do mózgu. Na samym początku przymrużyła oczy, chcąc bardziej skupić się na swoim wnętrzu, w którym płynęła chakra. Wyczuwając ją, a raczej starając się wyimaginować takowe uczucie, starała się wyobrazić sobie, że zamyka drzwi dla chakry w okolicach gardła, przez co również przez chwilę zaprzestała oddychać na dłuższy moment. Nie była pewna, czy jej się to udało. Dopiero po ponownym przeczytaniu końcówki tego tematu w zwoju zauważyła, że powodzeniem będzie wyróżniał się brak bodźców z zewnątrz, na przykład delikatny szum piasku na wietrze, który w odosobnionym miejscu był bardzo słyszalny. Po raz kolejny ustawiła się w tym samym miejscu, tym razem pozwalając słońcu lekko padać na jej twarz. Było to dodatkowe sprawdzenie techniki, bo skoro zewnętrzne bodźce nie będą działały, oznacza to, że nie będzie odczuwać promieni słonecznych na twarzy, czyż nie? Przekonana, że właśnie na tym to polega, przymrużyła oczy i znów zrobiła znak Barana, znów ‘zamykając drzwi’ w swojej głowie. Nie wiedzieć, czy to przez zrządzenie losu, czy jakaś chmurka zasłoniła słońce, czy też chwilowo wiatr przestał wiać, dziewczyna nie czuła praktycznie nic. Wrażenie to trwało dosłownie przez króciutki moment, który mogłaby policzyć na palcach dwóch rąk, ale to zawsze był jakiś sukces! Spróbowała tej metody jeszcze kilkakrotnie, żeby z mniejszym oporem składać obie dłonie w poprawnej formie pieczęci, która wydawała jej się nader bliska, w końcu było napisane, że może wyciągnąć z prostszych technik Genjutsu, a to już coś! Pomimo, że dziewczyna nigdy jeszcze nie została złapana w kleszcze kogoś wyimaginowanych obrazów, to niezmiernie się cieszyła, że będzie miała ewentualną możliwość obrony. Gdyby jeszcze znalazł się ktoś, kto stworzy jej iluzję, którą będzie mogła wykorzystać do sprawdzenia tej techniki w rzeczywistości…
Nauka techniki: Kai [E]
Nauka techniki: Kai [E]
0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Wieczorem, kiedy już nasycona jadłem i napitkiem, który w jej wykonaniu nie był alkoholowy, znów ruszyła w kierunku swojej małej idylli, która pozwalała jej odetchnąć pełną piersią. Spokój, który zazwyczaj panował w tym miejscu, był po prostu… na miejscu! Chyba nigdzie indziej nie można było znaleźć miejsca lepszego niż to, które wydawało się być wręcz wyjęte z całego tego wioskowego zgiełku. Zaciszne miejsce nie było też na tyle blisko, żeby móc usłyszeć jakiekolwiek wrzaski sprzedawców obniżających ceny swoich towarów, a także płaczące dzieci, które chciałyby ugasić pragnienie w wodnym stawie, co zabraniają im matki. Motoko rozglądała się po okolicy, wręcz czerpiąc siłę z tego spokoju, samej również się uspokajając. Pomimo tego, że obsługujący ją karczmarz, chciał ją oszukać na 5 ryō, w tym miejscu znów uzyskała swoją ciszę i skupienie na rzeczach ważniejszych, jak kolejna nauka!
Pełna werwy, tradycyjnie już przytwierdziła zwój, który powoli zaczynał się kruszyć w rozwijanych kącikach. Z niepokojem obserwowała przedmiot, chcąc go chociażby skleić wzrokiem, bo skoro już potrafi zamieniać się miejscem z kamieniami, to dlaczego by nie zakleić wzrokiem papieru? Znów złapała się na własnej dezorientacji, dlatego potrząsnęła głową, co spowodowało, że jej czarne włosy lekko zafalowały, choć na szczęście nie wpadły jej do oczu, jak to czasem bywa. Z uwagą znów zaczęła studiować kolejną technikę, która tym razem pozwalała jej na łamanie praw grawitacji! Można powiedzieć, że już widziała oczami przyszłości, jak ta technika przydaje jej się podczas różnych sytuacji, których nie oszukujmy się, pewne akrobacje są mocno ograniczone. Przeczytała raz jeszcze na czym to polega i jak zwykle głęboko odetchnęła, skupiając się na swoim ciele i co najważniejsze, przechodzącej przez nie chakrze. Wyczuwając to ‘coś’, co już fachowo nazwała właśnie tym przydomkiem, zaczęła kierować swoją chakrę w stronę stóp, bacznie obserwując i kontrolując to przejście, które przechodziło wzdłuż jej ciała. Na samym początku ciężko było jej przeciągnąć chakrę chociażby do pasa, ale na szczęście, w końcu energia usłuchała i znalazła się w okolicach kolan dziewczyny. Zmęczona Mo postanowiła, że nie odejdzie z tego miejsca, aż się nie nauczy tejże techniki. Starając się mieć rękę, a raczej świadomość na pulsie, czyli na chakrze, przekazała ją w stronę stóp, na których czuła dziwne wibracje. Otworzyła trochę szerzej oczy i czując jakąś dziwaczną moc w stopach, wbiegła na ścianę. Z początku odruchowo niemal się zatrzymała, jednak upór kazał jej próbować wbiec na skalistą ściankę i udało się! Dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy udało jej się przebiec wszystkie możliwe miejsca, które normalnie byłyby dla niej nieosiągalne. Jednakże zaraz po tym, jak zorientowała się, że grawitacja nadal działa, spojrzała na swoje nogi i zobaczyła własne majtki! Rozproszona przestała kontrolować chakrę i gruchnęła o ziemię, jak psujące się jabłko z jabłoni, oj będzie siniak. Niestety dziewczyna już nie miała siły, żeby wracać z powrotem do wioski, a zresztą te skały były tak przyjemne od środka i nawet były lekko ciepłe, przez to, że cały dzień tak smaliło, jak to na pustyni…
Nauka techniki: Kinobori no Waza [E]
Nie czując naglącej potrzeby, zasnęła w pozycji siedzącej, opierając swoją głowę o ciepły kamień, widać treningi nie zawsze kończą się aż takim wycieńczeniem, a może to zwyczajne przemęczenie? Cóż, z pewnością dowie się tego następnego dnia, kiedy przyjdzie jej znów potrenować!Nauka techniki: Kinobori no Waza [E]
0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Otworzyła oczy i z dezorientacją wymalowaną na twarzy rozejrzała się po okolicy, a raczej wnętrzu groty, której nagrzane porannymi promieniami słonecznymi kamienie, sprawiły, że jej głowa nieprzyjemnie pulsowała. Zwój, który zapomniała zwinąć, teraz leżał zahaczony o jedną z wyżej wystających skał. Niestety choćby dziewczyna nie wiadomo co próbowała zrobić, jej próby sklejenia dziur kończyły się tylko bezradnym zgrzytem zębów. Poirytowana taką stratą, złapała za tachi. Jeszcze nie wiedziała co tego dnia chciała zrobić, ale kotłująca się w niej złość napędzała do jej głowy wiele nieprzyjemnych myśli. Nie wiedzieć czemu przypomniała sobie, że ma naszyjnik sprzedawczyka, który rzekomo tak się martwił kradzieżą. Wyciągnęła go z kabury i założyła na szyję, wiążąc z tyłu na pętelkę. Był to swojego rodzaju znak. Znak, że to właśnie jest czas, w którym rady dziadka przestawały mieć tak istotne znaczenie. Młoda Hakinen bardzo szybko uczyła się na błędach, a ostatnimi czasy, obserwując ludzi, coraz bardziej docierało do niej, że to już czas przestać się oszukiwać i być posłuszną czczym słówkom swojego Sensei'a. Musi w końcu zacząć żyć po swojemu.
Pierwszym co dziewczyna zrobiła było wyciągnięcie swojego miecza. Wiedziała, że nieodpowiednim użyciem było zwyczajne chlastanie powietrza, ale jej ciągła złość i irytacja wręcz domagały się o jakieś ujście, stąd bez żadnych przeszkód wyszukała swoją wewnętrzną energię duchową, którą skierowała w stronę ostrza. Zaraz jej wzrok wychwycił poświatę na tachi, której swoją drogą nie polerowała od wyjścia z handlowego regionu. Zimno bijące od naszyjnika, który bezpośrednio opadał na wgłębienie w jej szyi, był wystarczającym zapalnikiem, żeby młoda Samuraj zaczęła wymachiwać mieczem. Początkowo były to nic nie znaczące ciosy, do czasu, aż z rosnącym gniewem zaczęła sobie przypominać wszystkie twarze, które kiedykolwiek jej źle życzyły, czy też z niej zwyczajnie szydziły. Musiał mieć jakieś ujście, wyładować się w sposób fizyczny i to nie biegając, tylko właśnie zadając ciosy i pchnięcia, którym być może i brakowało gracji, ale w tym momencie to nie gracja zajmowała główną rolę. Użycie aktywacji Kenryūtō dawało jej ogromną satysfakcję, tym bardziej, że praktycznie nie czuła zmęczenia, co pewnie było spowodowane nie tylko wypoczynkiem, ale również dziką chęcią rozwalenia czegoś. Widać hormony buzujące w nastolatce musiały w końcu znaleźć jakieś ujście i tak też się stało. Czując dodatkową, potężną energię w mieczu, chciała nabrać jeszcze więcej mocy, aby zafundować sobie windę do nieba rozrastającego ego. Jej buńczuczna postawa była można by rzec, niebezpieczna, bo nieświadoma Motoko zarżnęłaby każdą osobę, która pojawiłaby się w zacisznym miejscu, nawet tego nie zauważając. W ostatecznym tchnieniu desperacji, pchnęła mieczem przed siebie, jakby chcąc pozbyć się tej niegodziwej, potężnej energii, która momentalnie zaczęła ją przytłaczać, kiedy tylko dotarło do niej co robi i jak głupio się zachowuje. Właśnie wtedy wiązka energii opuściła miecz, jednakże ze względu na trajektoria tachi, a także chęci wypchnięcia energii z miecza, ta poleciała wzdłuż wyznaczonej trasy. Jedyne co pozostało młodej Samuraj, to patrzeć jak niebieska smuga uderza w palmę i rozcina ją, jak nóż bułkę, a co gorsza, nawet leci dalej! Ostra chakra ścięła nie tylko palemkę, która swobodnie rosła tuż obok wodnego ujścia, ale również trzasnęła o skalne ściany, które o dziwo skruszyły się pod wpływem cięcia. Oniemiała nastolatka patrzyła się na ślad, który zostawiła po sobie, bo kij tam z palmą, która postanowiła się pokąpać w wodzie, może kiedyś ktoś to dobrze wykorzysta. Biała smuga, która odznaczała się na jasnobrązowej ścianie, która również prowadziła do jaskini. Dopiero po tym, jak Motoko się odwróciła, mogła zauważyć, że sama grota, bo miano jaskini, to chyba zbyt wiele, również ucierpiała... Kilka kawałków z góry odleciało, sprawiając wrażenie, jakby zaraz wszystko miało runąć komuś na głowę. Przerażona Samuraj wyleciała z miejsca zbrodni, o wiele szybciej, niż kiedy tam przybyła i starając się opanować szybko kołatające serce, zrozumiała, że właśnie posiadła nową umiejętność, którą najprawdopodobniej wypróbowała nieświadomie. W trakcie drogi do wioski analizowała wszystkie ruchy i myśli, które wtedy przyszły jej do głowy, a także które wykonała i doszła do wniosku, że musi spróbować raz jeszcze, tylko przy trochę bardziej dostosowanym miejscu. Przechodząc po drodze przez dwie ogromne wydmy, postanowiła wypróbować tę technikę raz jeszcze, skupiając się na tym, żeby aktywować Kenryūtō, a następnie próbować wypchnąć energię w kierunku, w którym również machnie, wskazując mieczem. O dziwo, znów się udało, tym razem jednak wysłana wiązka chakry zamiast uderzyć o skały, rąbnęła o piasek, który pod wpływem nagłego, ostrego cięcia zaczął się zapadać i w taki właśnie sposób Motoko znów coś sknociła, tym razem jednak skutki były o wiele mniejsze, bo tylko sama się zakopała na kilka sekund w piasku.
Nauka techniki: Issen [A]
Nie potrafiąc uwierzyć w zaistniałą sytuację, otrzepała się z piasku i ruszyła w stronę wioski, chowając swoją tachi do sayi.Nauka techniki: Issen [A]
0 x
Re: Zaciszne miejsce Kyoto
Idąc w całkiem nieźle znane sobie miejsce miała wyrzuty sumienia za to co ostatnio zrobiła. Tamte emocje i złość nie były na miejscu, dlatego z pokorą przyszła na następny dzień sprawdzić, jak odosobnione miejsce się ma. O dziwo, wszystko było w porządku poza tą białą smugą, którą widocznie dziewczyna zostawiła po sobie... Pierwsza myśl jaka przeszła jej przez głowę była dosyć zabawna, bo pomyślała, że będzie to jedyna rzecz jaką po sobie zostawi kiedy już umrze. Taka namacalna spuścizna Hakinenów, smuga odznaczająca się na mocarnych, skalnych filarach, które o dziwo jeszcze nie pękły.
Po raz kolejny postawiła obszarpany zwój na prowizorycznej półeczce, którą w istocie było zwyczajne przytwierdzenie kamieni do rogów materiału. Dewastacja, która w końcu go dopadła wręcz kalała oczy dziewczyny w każdym momencie, kiedy próbowała przeczytać co tam było napisane. Zdenerwowana w końcu przeczytała raz, potem drugi, a następnie i trzeci. Używanie pieczęci było dla niej dziwaczne, tym bardziej, że nie potrafiła przemóc się w zwyczajnym sięgnięciu do broni w momencie, w którym przychodziło do jakiegokolwiek zagrożenia. Składanie rąk w odpowiedniej kolejności zdawało jej się być takie nierealne, że te techniki w ogóle zadziałają? Może to tak naprawdę taki defekt jej wzroku, który powoduje, że widzi pod różnymi kątami, albo nie odczuwa poszczególnych bodźców, a może to zwyczajne przegrzanie od słońca? Nie potrafiąc wytłumaczyć sobie tego zjawiska, dziewczyna zwyczajnie poddała się, chcąc zaufać słowom, które były napisane, przynajmniej czemuś poza swoim mieczem w końcu musiała zaufać. Stosując się do słów napisanych na zwoju, zaczęła układać dłonie w pieczęci, które już były jej dosyć dobrze znane, ze względu na naukę sprzed kilku dni, w której pieczęci było jeszcze więcej niż literek, które tę technikę nazywały. Skupiła się na ułożeniu rąk w Psa, następnie w Świnię, by finalnie przejść do Barana. Poskutkowało to nagłym spojrzeniem na świat od góry, bo też osoba, o której sylwetce rozmyślała. Pokaźny wzrost mierzący niemalże metr-osiemdziesiąt kobieta, którą już przez kilka dni widywała przy straganie z wazami. Na początku miała ochotę zwyczajnie dotknąć się w każdym możliwym miejscu, dopiero po chwili dotarło do niej, jak potężna może być taka technika, jeśli tylko się ją odpowiednio wykorzysta. Rozejrzała się po okolicy i bez żadnego pośpiechu zrobiła kilka kroków, starając się panować nad swoją energią duchową, która pulsowała pod jej skórą. Kończąc tę technikę, skupiła się na zamknięciu przepływu chakry, niemalże, jak w technice Kai, jednak tym razem nie było to na zasadzie drzwi, a jedynie zaprzestaniu przekazywania impulsu energii.
Nauka techniki: Henge no Jutsu [E]
//zt.Nauka techniki: Henge no Jutsu [E]
0 x
- Youmu Nanatsuki
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
- Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103822#p103822
- Multikonta: Airen Akamori
Re: Zaciszne miejsce
Dopiero poza szpitalem docierały do Youmu myśli, że otarła się o śmierć w tym przeklętym magazynie. Sam Kaguya nie zadał jej wcale tak wiele poważnych ran, ale w zaistniałej sytuacji wydawały się kluczowe. Pożar budynku normalnie nie stanowił zagrożenia, ale prawa ręka dziewczyny nie była sprawna. Jak się okazało później - został uszkodzony mięsień. Lewa również była przebita, a w dodatku bok i biodro. Niby niewiele, ale po dodaniu do tego przygniecenia ciałem starca, którego kości wciąż wystawały i wbite były w ciało czarnowłosej, tworzył się obraz nadciągającej śmierci z prędkością rozprzestrzeniającego się ognia. Zapewne niektórzy oczekiwaliby, że panna Nanatsuki po, niemalże, ujrzeniu zaświatów zostanie popchnięta do pewnych refleksji nad życiem oraz sobą. Zawiodłaby ich. Jedynym spostrzeżeniem dziewczyny było zauważenie, że gdyby była silniejsza, to nie doprowadziłaby do takiej sytuacji. Pewnych rzeczy nie dało się przeskoczyć po prostu swoją niesamowitą urodą, nietuzinkowym charakterem, nieograniczonym potencjałem czy czymkolwiek innym o co sama siebie posądzała i, może poza urodą, nikt inny. Problematyczne sytuacje mogły być rozwiązane na różne sposoby, ale gdy dochodziło do bezpośredniej walki, to liczyło się głównie doświadczenie, umiejętności i spryt. O ile tego ostatniego jej nie brakowało, o tyle największe braki czuła w tym pierwszym. Jednak nie dało się nabrać doświadczenia bez realnego zagrożenia, toteż nie mogła nic na to zaradzić. Mogła za to rozwinąć swe umiejętności.
Nie przepadała za treningiem. Była to nieprzyjemna konieczność, którą ograniczała jak mogła. Wolała rozwijać się w trakcie, dynamicznie, a nie poprzez suche, durne treningi. Niestety nie każda sytuacja pozwalała na postępy w trakcie. Czasami było to zbyt ryzykowne nawet jak na Youmu, która aktualnie postanowiła, że czas najwyższy opanować najważniejsze elementy jej zdolności klanowych. Udała się w miejsce dobrze jej znane, ale nie będące popularnym. O jego istnieniu mogło wiedzieć wielu, ale tylko garstka potrafiła je odnaleźć pośród jednakowych wydm. Od wyjścia ze szpitala minęło sporo czasu. Panna Nanatsuki nie liczyła za bardzo godzin, ani dni, ale wydawało jej się, że pewnie jakieś dwa lub trzy tygodnie. Odpowiedni okres, by wrócić do sił i chęci.
Stanęła tuż przed grotą i zsunęła z głowy płytki kaptur swego szkarłatnego płaszcza. Westchnęła ciężko niezadowolona nadchodzącą koniecznością, do której sama siebie zmusiła. Tak niestety musiało być. Odwiązała od paska tykwę, która wypełniona była najzwyczajniejszą wodą. Napiła się porządnego łyka, by ugasić pragnienie spowodowane podróżą, gdy słońce dopiero zaczynało zachodzić. Nie była to najlepsza pora na trening, ale grota oferowała trochę cienia w razie potrzeby. Zrzuciła z siebie płaszcz i przykryła nim tykwę, by nie nagrzewała się. Czas zacząć ćwiczyć.
Nie przepadała za treningiem. Była to nieprzyjemna konieczność, którą ograniczała jak mogła. Wolała rozwijać się w trakcie, dynamicznie, a nie poprzez suche, durne treningi. Niestety nie każda sytuacja pozwalała na postępy w trakcie. Czasami było to zbyt ryzykowne nawet jak na Youmu, która aktualnie postanowiła, że czas najwyższy opanować najważniejsze elementy jej zdolności klanowych. Udała się w miejsce dobrze jej znane, ale nie będące popularnym. O jego istnieniu mogło wiedzieć wielu, ale tylko garstka potrafiła je odnaleźć pośród jednakowych wydm. Od wyjścia ze szpitala minęło sporo czasu. Panna Nanatsuki nie liczyła za bardzo godzin, ani dni, ale wydawało jej się, że pewnie jakieś dwa lub trzy tygodnie. Odpowiedni okres, by wrócić do sił i chęci.
Stanęła tuż przed grotą i zsunęła z głowy płytki kaptur swego szkarłatnego płaszcza. Westchnęła ciężko niezadowolona nadchodzącą koniecznością, do której sama siebie zmusiła. Tak niestety musiało być. Odwiązała od paska tykwę, która wypełniona była najzwyczajniejszą wodą. Napiła się porządnego łyka, by ugasić pragnienie spowodowane podróżą, gdy słońce dopiero zaczynało zachodzić. Nie była to najlepsza pora na trening, ale grota oferowała trochę cienia w razie potrzeby. Zrzuciła z siebie płaszcz i przykryła nim tykwę, by nie nagrzewała się. Czas zacząć ćwiczyć.
Ukryty tekst
Noc. Zimna, pustynna noc oraz doskwierający głód to nie najprzyjemniejsze połączenie. Youmu musiała wracać do domu, opatulona swoim płaszczem, ale całkiem zadowolona z efektów treningu. Po powrocie zrobiła sobie dzień przerwy, aby znów wrócić w to samo miejsce. Znów zamierzała trenować i przygotować się do nadchodzących w przyszłości starć. W końcu kto wie co szykował dla niej los? Wiedziała, że problemy. Zawsze się w nie pakowała.
0 x

☾ | Youmu Nanatsuki | ☽
Embrace | the | Perfection
- Youmu Nanatsuki
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 10 lis 2018, o 20:11
- Wiek postaci: 21
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: W KP znajdziesz wszystko.
- Widoczny ekwipunek: Po dużej, czarnej torbie nad pośladkami - nieco na boku, rozłożony fūma shuriken na plecach, katana o czarnym wykończeniu przytroczona do lewego boku
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=103822#p103822
- Multikonta: Airen Akamori
Re: Zaciszne miejsce
Kolejny dzień i kolejny trening. Miała nadzieję, że ten pójdzie jej sprawniej. I tak opanowywała wszystko zaskakująco szybko, jednak wciąż za wolno jak na jej oczekiwania. Youmu pragnęła uczyć się wszystkiego w mig, w maksymalnie kilka godzin, ale niestety jutsu nie były tak banalne. Niewielki procent społeczeństwa odznaczał się umiejętnością kontroli chakry w jakimkolwiek stopniu i ograniczało się to do dziecinnych technik ninjutsu z najniższej rangi. Panna Nanatsuki była wiele poziomów ponad tym i zaczęła poznawać prawdziwie imponujące jutsu. Dzisiaj chciała nauczyć się kolejnego, które potrafiło robić niemałe wrażenie. Potrzebowała jeszcze tego jednego, a mogła uznać, że jak na razie wystarczy treningu. Jak na swoje standardy i tak wysiliła się. Dwa dni treningu z jednym dniem przerwy. Inni ninja pewnie parsknęliby śmiechem, trenując któryś miesiąc z rzędu nie tylko swoją chakrę, ale także ciało. Youmu parskała śmiechem na ich widok. Bawił ją taki brak talentu, który należało nadrabiać nieludzko ciężkim treningiem. W końcu uważała siebie za wyjątkową, wybraną przez los osobę. Jej nie przystoi przesilać się.
Tym razem przyszła z samego rana na miejsce ćwiczeń. Słońce było jeszcze nisko, czuć było jak chłód nocy powoli ustępuje. Panna Nanatsuki świadoma była, że południem będzie zmuszona zrobić sobie przerwę. Idealnie się składało - akurat zregeneruje siły przed powrotem do domu lub dalszym treningiem. Liczyła jednak na to pierwsze. Tykwa z wodą znalazła się w cieniu, ale płaszcza nie zdejmowała. Jeszcze było jej dosyć chłodno, nieprzyjemnie. Prawdziwy upał dopiero nadchodził.
Z/T
Tym razem przyszła z samego rana na miejsce ćwiczeń. Słońce było jeszcze nisko, czuć było jak chłód nocy powoli ustępuje. Panna Nanatsuki świadoma była, że południem będzie zmuszona zrobić sobie przerwę. Idealnie się składało - akurat zregeneruje siły przed powrotem do domu lub dalszym treningiem. Liczyła jednak na to pierwsze. Tykwa z wodą znalazła się w cieniu, ale płaszcza nie zdejmowała. Jeszcze było jej dosyć chłodno, nieprzyjemnie. Prawdziwy upał dopiero nadchodził.
Ukryty tekst
Nadszedł czas żmudnego powrotu późną nocą. Była to ciężka przeprawa, której Youmu w większości nie pamięta. Obudziła dopiero się w swoim domu, nieco zaskoczona powrotem, chociaż miała przebłyski drogi. Musiała być niezmiernie zmęczona, bo spała w ubraniu i w dodatku brudna. To był kolejny dowód, że treningi nie były dla niej.Z/T
0 x

☾ | Youmu Nanatsuki | ☽
Embrace | the | Perfection
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Zaciszne miejsce
Niczego więcej się już nie dowiedział i musiał radzić sobie ze szczątkowymi informacjami. Informacjami, co do których nie był w stu procentach przekonany, bo przecież pojmany wcześniej duet wciąż mógł grać swoją rolę i zdobywać czas. Jaką miał pewność, że uciekinierzy faktycznie pognali na wschód? Polegał jedynie na tym, że przesłuchiwanym zależało na ich własnym życiu. To, że teraz nie wyrządził im znaczącej krzywdy nie oznaczało, że nie może się do nich wrócić. Cierpliwość Ichiego miała swoje granice i były one znacznie bliżej niż horyzont.
Opuścił osadę i wzleciał nad piaski pustyni. Musiał wytężyć swój wzrok, który - skromnie mówiąc - był co najmniej niezły. Bursztynowe oczy przeczesywały wydmy i bezdroża, doszukując jakichś zarysów w oddali, które wyróżniałyby się na tej dość monotonnej scenerii.
Miał małe chwile zwątpienia w sens swoich poszukiwań, kiedy to dopatrzył się czegoś. Pojedyncza karawana jechała jakimś bocznym traktem. Czy to byli porywacze? Cholera wie, ale pierwszego podejrzanego tropu po kilkunastu minutach poszukiwań nie dało się zignorować.
Kontynuował swój lot na chmurce, ale zwolnił trochę. Zamiast doganiać karawanę już teraz, zdecydował się wpierw zrobić mały rekonesans. Dłonią zasłonił jedną stronę twarzy, a z niewielkiej ilości piachu przy sobie uformował piaskowe oko, które następnie wypuścił przed siebie. Twór ten miał śmigać tuż nad ziemią, by być trudniej zauważalnym, i zbliżyć się do do karawany na taką odległość, z której mógł jej się dokładniej przyjrzeć. Zwrócił uwagę na liczbę ludzi oraz sam fakt, czy byli uzbrojeni. Jeżeli się dało, zajrzał do środka pojazdu przez okienko lub inną szczelinę.
Ubogacony o wiedzę rozproszył oko i stworzył dwa klony, tym razem absolutnie zwykłe, choć wciąż podobne do jego osoby. Zaraz po stworzeniu klony miały popędzić sprintem przed siebie i wyprzedzić karawanę, by następnie odwrócić się i gestem otwartej dłoni zatrzymać jazdę.
Wyręczenie się bunshinami nie było bezcelowe. Ichirou ich użył po to, by upewnić się, jakie są intencje nieznajomych. Zatrzymali się w góle? Jeśli tak, to czy zaatakowali klony, czy zachowali się absolutnie grzecznie? Dalsze działania Ichiego miały zależeć właśnie od sytuacji, jaka teraz się pojawi.
Opuścił osadę i wzleciał nad piaski pustyni. Musiał wytężyć swój wzrok, który - skromnie mówiąc - był co najmniej niezły. Bursztynowe oczy przeczesywały wydmy i bezdroża, doszukując jakichś zarysów w oddali, które wyróżniałyby się na tej dość monotonnej scenerii.
Miał małe chwile zwątpienia w sens swoich poszukiwań, kiedy to dopatrzył się czegoś. Pojedyncza karawana jechała jakimś bocznym traktem. Czy to byli porywacze? Cholera wie, ale pierwszego podejrzanego tropu po kilkunastu minutach poszukiwań nie dało się zignorować.
Kontynuował swój lot na chmurce, ale zwolnił trochę. Zamiast doganiać karawanę już teraz, zdecydował się wpierw zrobić mały rekonesans. Dłonią zasłonił jedną stronę twarzy, a z niewielkiej ilości piachu przy sobie uformował piaskowe oko, które następnie wypuścił przed siebie. Twór ten miał śmigać tuż nad ziemią, by być trudniej zauważalnym, i zbliżyć się do do karawany na taką odległość, z której mógł jej się dokładniej przyjrzeć. Zwrócił uwagę na liczbę ludzi oraz sam fakt, czy byli uzbrojeni. Jeżeli się dało, zajrzał do środka pojazdu przez okienko lub inną szczelinę.
Ubogacony o wiedzę rozproszył oko i stworzył dwa klony, tym razem absolutnie zwykłe, choć wciąż podobne do jego osoby. Zaraz po stworzeniu klony miały popędzić sprintem przed siebie i wyprzedzić karawanę, by następnie odwrócić się i gestem otwartej dłoni zatrzymać jazdę.
Wyręczenie się bunshinami nie było bezcelowe. Ichirou ich użył po to, by upewnić się, jakie są intencje nieznajomych. Zatrzymali się w góle? Jeśli tak, to czy zaatakowali klony, czy zachowali się absolutnie grzecznie? Dalsze działania Ichiego miały zależeć właśnie od sytuacji, jaka teraz się pojawi.
Ukryty tekst
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Zaciszne miejsce
Piaskowe oko wykonało swoje zadanie i umożliwiło stwórcy wgląd w obstawę karawany oraz w jej zawartość. Sabaku zarejestrował osobników ubranych w stroje o niezbyt częstym dla pustyni kolorze, bo mowa była o oczerni. Raczej żaden zwykły kupiec lub podróżnik nie ubierał się w tych barwach, więc już ten fakt minimalnie przybliżał domysły Ichiego ku temu, że ma do czynienia z porywaczami. Dwójka pojmanych żółtodzióbów zresztą też odziana była w ciemne kolory.
Wypuszczone przodem klony nie były wybitnymi tworami. Nie były więc powierzone im skomplikowane cele, a tym bardziej wiara, że zajmą się całym problemem. Miały dogonić karawanę i wymusić zasygnalizować rozkaz zatrzymania jej. Po prostu tyle, nic więcej. Niestety nawet to okazało się zbyt śmiałym założeniem ze strony władcy piasku. Uciekinierzy zniknęli za wielką wydmą, a ich dalsza trasa nie była na tyle długa, by klony miały w ogóle czas na nadrobienie dotychczasowego dystansu.
Stracił ich na zaledwie chwilę, ale to wystarczyło, by schowali się przed promieniami słońca. Dowiedział się o tym rzecz jasna po fakcie, gdy pokonał piaszczystą górę.
Założenia klonów były proste i tutaj nie można było się po nich spodziewać wymyślnych planów. Gonić za załogą karawany i ją po prostu dopaść. Skoro nie chcieli po dobroci, replikacje miały użyć siły, co przy ich ograniczonych możliwościach oznaczało po prostu wejście w bezpośrednią walkę i utrudnianie ucieczki jak się tylko da.
Prawdziwy Ichirou był znacznie ostrożniejszy od swoich tworów i nie mógł tak po prostu wbiec na złamanie karku w nieznaną jaskinię. Zdawał sobie sprawę, że to, co jest pod ziemią, może być znacznie bardziej zróżnicowane od sięgających po horyzont połaci złotego piasku.
Czy jaskinia była już wcześniej przygotowaną kryjówką przestępców, czy jedynie spontanicznym przystankiem, wymuszonym przez niespodziewaną interwencję Sabaku?
Bez względu na opcję i tak musiał liczyć się z tym, że tamci oczekują jego nadejścia i w jakiś sposób się na nie przygotowali. Zbliżając się do pieczary, zamarł w ruchu na moment i wstrzymał oddech, by nasłuchać wszelkich dźwięków, jakie tylko dobiegły z wnętrza jaskini. Ostrożnie, stąpając możliwie cicho, zamierzał wkroczyć do środka. W przypadku wyłapania zmysłami czegokolwiek z wewnątrz zatrzymał się, by przygotować swoje dalsze ruchu. Cały czas był skoncentrowany i gotów do zareagowania piaskiem, który nieustannie był na jego podorędziu.
Wypuszczone przodem klony nie były wybitnymi tworami. Nie były więc powierzone im skomplikowane cele, a tym bardziej wiara, że zajmą się całym problemem. Miały dogonić karawanę i wymusić zasygnalizować rozkaz zatrzymania jej. Po prostu tyle, nic więcej. Niestety nawet to okazało się zbyt śmiałym założeniem ze strony władcy piasku. Uciekinierzy zniknęli za wielką wydmą, a ich dalsza trasa nie była na tyle długa, by klony miały w ogóle czas na nadrobienie dotychczasowego dystansu.
Stracił ich na zaledwie chwilę, ale to wystarczyło, by schowali się przed promieniami słońca. Dowiedział się o tym rzecz jasna po fakcie, gdy pokonał piaszczystą górę.
Założenia klonów były proste i tutaj nie można było się po nich spodziewać wymyślnych planów. Gonić za załogą karawany i ją po prostu dopaść. Skoro nie chcieli po dobroci, replikacje miały użyć siły, co przy ich ograniczonych możliwościach oznaczało po prostu wejście w bezpośrednią walkę i utrudnianie ucieczki jak się tylko da.
Prawdziwy Ichirou był znacznie ostrożniejszy od swoich tworów i nie mógł tak po prostu wbiec na złamanie karku w nieznaną jaskinię. Zdawał sobie sprawę, że to, co jest pod ziemią, może być znacznie bardziej zróżnicowane od sięgających po horyzont połaci złotego piasku.
Czy jaskinia była już wcześniej przygotowaną kryjówką przestępców, czy jedynie spontanicznym przystankiem, wymuszonym przez niespodziewaną interwencję Sabaku?
Bez względu na opcję i tak musiał liczyć się z tym, że tamci oczekują jego nadejścia i w jakiś sposób się na nie przygotowali. Zbliżając się do pieczary, zamarł w ruchu na moment i wstrzymał oddech, by nasłuchać wszelkich dźwięków, jakie tylko dobiegły z wnętrza jaskini. Ostrożnie, stąpając możliwie cicho, zamierzał wkroczyć do środka. W przypadku wyłapania zmysłami czegokolwiek z wewnątrz zatrzymał się, by przygotować swoje dalsze ruchu. Cały czas był skoncentrowany i gotów do zareagowania piaskiem, który nieustannie był na jego podorędziu.
Ukryty tekst
0 x
- Seinaru
- Martwa postać
- Posty: 2526
- Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Samuraj
- Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
- Widoczny ekwipunek: Nagrobek
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=3828
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Zaciszne miejsce
W innej sytuacji nawet nie zastanawiałby się zbyt długo. Po prostu powołałby do ruchu okoliczny piach i zalał nim całe wnętrze jaskini, a na koniec poprawił kilkoma falami uderzeniowymi, które zniszczyłyby praktycznie wszystko pod powierzchnią. Niestety, nie chodziło tutaj o wymordowanie całej podejrzanej szajki, tylko uratowanie Kyoko, która gdzieś tam musiała być. Pewnie w tym dziwnym, dużym pojemniku.
Już myślał, że tamci się gdzieś przykitrają i będą milczeć jak grób, ale nie. Rozgadali się, a przynajmniej jeden z nich się rozgadał. Ichirou dostał nawet ofertę polubownego rozwiązania sytuacji, tyle że dosyć marnawą. Nie po to poświęcił czas i uwagę na poszukiwania staruszki, by teraz wrócić do wioski z pustymi rękoma. Usłyszawszy kiepską propozycję, prychnął cicho pod nosem.
- Mam dla was lepszą ofertę. Zostawicie Kyoko już teraz, dzięki czemu będziecie mogli opuścić to miejsce w możliwie najmniej naruszonym stanie - odpowiedział wspaniałomyślnie, parafrazując rzecz jasna słowa nieznajomego.
Może i było ich więcej, może i mieli przewagę pozycji, ale dla brązowowłosego nie był to wciąż powód, żeby ogłaszać kapitulację. Panowie z jaskini równie dobrze mogli zawołać swoich kolegów, ale w żaden sposób nie zmieniłoby to sytuacji i nastawienia Ichiego.
W zasadzie większym problemem była ciemność od czekających na niego niebezpieczeństw. Owszem, Asahi miał dość dobrze wykształcone zmysły, ale pewnych barier nie dało się przeskoczyć i walka w pełnym mroku była mu co najmniej nie na rękę. Przynajmniej tyle, że warunki dla obu stron nadchodzącego starcia były takie same.
Przez parę sekund myślał, jak rozprawić się z przeciwnościami. Stworzenie kuli światła w dłoni? Odpada, bo nie mógł z nią skutecznie walczyć, a i całej jaskini by nie oświetlił. Wejście na hurra też nie było najlepszą opcją. Musiał zrobić mały rekonesans i tak się zdarzyło, że akurat miał do tego dobrą technikę.
Zgarnął trochę piasku rozsianego po okolicy i wpuścił go do wnętrza groty, sunąc nim dosłownie przy ziemi, by pozostał niezauważony w półmroku.
- No panowie, na pewno się nie dogadamy? Wstałem dzisiaj lewą nogą, nie chce mi się z wami walczyć - odezwał się, starając się nieco ugrać na czasie i odciągnąć ich uwagę. Rozprowadzał wtedy ziarenka piasku po całej jaskini, chcąc wyłapać ewentualny ruch i zebrać choć trochę wiedzy na temat lokalizacji wrogów.
Kończąc swój krótki rekonesans, wydobył nieco piachu ze swej gurdy i pokrył się nim, formując bardzo solidną i wytrzymałą zbroję, która dopasowała się do jego ciała. Wejście do jaskini było konieczne, musiał się więc jakoś zabezpieczyć.
Kiedy tylko stworzy piaskowy pancerz, ruszy przed siebie, rzucając wpierw kunaia z notką oślepiającą. Wyceluje w centrum jaskini, by powstały błysk zaszkodził wszystkim przebywającym w środku, których wzrok zapewne przyzwyczaił się do ciemnych warunków. Sam przysłoni oczy na ten moment, tak dla przezorności.
Zamierzał wejść do jaskini na tyle, by mieć choć trochę wglądu w to, co dzieję się w środku. Jeżeli wcześniej zarejestrował lokalizację którychś przeciwników lub teraz wyłapie jakieś kontury sylwetki - świetnie. Bez zwłoki w czasie wypuści piach na tych, który tylko się doszuka. Cześć zasobów oczywiście wciąż zostanie tuż przy nim, którą wykorzysta w razie potrzeby do formowania naprędce jakiejś osłony. Chroniła go co prawda zbroja, ale wolał nie przyjmować bezpośrednio na siebie wszelkich niedogodności, jeśli to było możliwe.
Tak czy inaczej, priorytetem w realizacji planów było własne bezpieczeństwo, a nie atak za wszelką cenę. Wpierw ochrona, uniki i odpieranie zagrożeń, by potem pojmać piachem tych, którzy się napatoczą.
Już myślał, że tamci się gdzieś przykitrają i będą milczeć jak grób, ale nie. Rozgadali się, a przynajmniej jeden z nich się rozgadał. Ichirou dostał nawet ofertę polubownego rozwiązania sytuacji, tyle że dosyć marnawą. Nie po to poświęcił czas i uwagę na poszukiwania staruszki, by teraz wrócić do wioski z pustymi rękoma. Usłyszawszy kiepską propozycję, prychnął cicho pod nosem.
- Mam dla was lepszą ofertę. Zostawicie Kyoko już teraz, dzięki czemu będziecie mogli opuścić to miejsce w możliwie najmniej naruszonym stanie - odpowiedział wspaniałomyślnie, parafrazując rzecz jasna słowa nieznajomego.
Może i było ich więcej, może i mieli przewagę pozycji, ale dla brązowowłosego nie był to wciąż powód, żeby ogłaszać kapitulację. Panowie z jaskini równie dobrze mogli zawołać swoich kolegów, ale w żaden sposób nie zmieniłoby to sytuacji i nastawienia Ichiego.
W zasadzie większym problemem była ciemność od czekających na niego niebezpieczeństw. Owszem, Asahi miał dość dobrze wykształcone zmysły, ale pewnych barier nie dało się przeskoczyć i walka w pełnym mroku była mu co najmniej nie na rękę. Przynajmniej tyle, że warunki dla obu stron nadchodzącego starcia były takie same.
Przez parę sekund myślał, jak rozprawić się z przeciwnościami. Stworzenie kuli światła w dłoni? Odpada, bo nie mógł z nią skutecznie walczyć, a i całej jaskini by nie oświetlił. Wejście na hurra też nie było najlepszą opcją. Musiał zrobić mały rekonesans i tak się zdarzyło, że akurat miał do tego dobrą technikę.
Zgarnął trochę piasku rozsianego po okolicy i wpuścił go do wnętrza groty, sunąc nim dosłownie przy ziemi, by pozostał niezauważony w półmroku.
- No panowie, na pewno się nie dogadamy? Wstałem dzisiaj lewą nogą, nie chce mi się z wami walczyć - odezwał się, starając się nieco ugrać na czasie i odciągnąć ich uwagę. Rozprowadzał wtedy ziarenka piasku po całej jaskini, chcąc wyłapać ewentualny ruch i zebrać choć trochę wiedzy na temat lokalizacji wrogów.
Kończąc swój krótki rekonesans, wydobył nieco piachu ze swej gurdy i pokrył się nim, formując bardzo solidną i wytrzymałą zbroję, która dopasowała się do jego ciała. Wejście do jaskini było konieczne, musiał się więc jakoś zabezpieczyć.
Kiedy tylko stworzy piaskowy pancerz, ruszy przed siebie, rzucając wpierw kunaia z notką oślepiającą. Wyceluje w centrum jaskini, by powstały błysk zaszkodził wszystkim przebywającym w środku, których wzrok zapewne przyzwyczaił się do ciemnych warunków. Sam przysłoni oczy na ten moment, tak dla przezorności.
Zamierzał wejść do jaskini na tyle, by mieć choć trochę wglądu w to, co dzieję się w środku. Jeżeli wcześniej zarejestrował lokalizację którychś przeciwników lub teraz wyłapie jakieś kontury sylwetki - świetnie. Bez zwłoki w czasie wypuści piach na tych, który tylko się doszuka. Cześć zasobów oczywiście wciąż zostanie tuż przy nim, którą wykorzysta w razie potrzeby do formowania naprędce jakiejś osłony. Chroniła go co prawda zbroja, ale wolał nie przyjmować bezpośrednio na siebie wszelkich niedogodności, jeśli to było możliwe.
Tak czy inaczej, priorytetem w realizacji planów było własne bezpieczeństwo, a nie atak za wszelką cenę. Wpierw ochrona, uniki i odpieranie zagrożeń, by potem pojmać piachem tych, którzy się napatoczą.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości