Samotne drzewo

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Zdezorientowanie chłopaka bawiło Shaky. Jej znanie trochę się jednak różniło, jako dziewczyna widziała to w zupełnie innym świetle. Obróciła trochę łebek spoglądając z boku jak piesek. Nogi raz po raz poruszały wciąż przód i tył od czasu do czasu uderzając piętami w pośladki. Rozumowanie Muraia oczywiste i sensowne. Shaky zaś polegała bardziej na swoim widzi mi się, niż tym jak powinno być. Zbuntowana młoda lisiczka, można by rzecz. Ale oprócz namalowanych rys na polikach wspólnego z zwierzętami miała w ogóle nic. Rozchyliła troszeczkę wargi odsłaniając rządek śnieżnobiałych zębów. Do różowiutkiej dolnej wargi przyłożyła wskazujący palec lewej ręki, muskając szkliwo zębów końcem umalowanego paznokcia. Wyglądała na ponętnego słodziaka. Ja nic nie eksponuje! To moje ulubione ubranie, a nie moja wina, że natura postanowiła dać co nie co więcej - oburzyła się zmieniając wyraz twarzy, na znany wszystkim wyraz "smutnego szczeniaczka". Lubiła takie zagrywki, a już z pewnością nie gniewała się za coś takiego. Bo tak ładniej brzmi prawda? - Oderwała palec i rozszerzyła uśmiech od ucha do ucha, zamykając przy tym oczęta.

Obrazek

Umiała się bawić życiem. Jej wygląda dawał przewagę, o której nie zdaje sobie sprawy. Również z rozróżnianiem odpowiedniego zachowania kiepsko jej idzie. Było to dziwne, bo jako Uchiha od dziecka uczona była etykiety, czyżby coś poszło nie tak? Czas jednak wrócić na ziemię i zająć się ważniejszymi tematami. Wstała na równe nogi. Kompletnie zignorowała bród, liście i pył na swoim ubraniu i włosach. Obróciła się na pięcie, niegrzecznie plecami do chłopaka. Skrzyżowała dłonie za plecami i ponownie spojrzała w niebo. Nie rozumiesz... Ci o których mowa, dysponują czymś co czyni ich niedoścignionym. - Sharingan dawał potęgę jego posiadaczowi, i nawet najlepszy medyk nie może równać się z tą siłą.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Wyglądało na to, że z nią nie będzie dało się dogadać w wielu kwestiach. Najwidoczniej jej widzimisię przesłaniało ogólny obraz rzeczywistości. Profesjonalna diagnoza od kogoś, kto w życiu nie zajmował sie psychologią. Mimo wszystko ta beztroska i ogólnie duża chaotyczność jakoś intrygowała czarnookiego. I nawet powoli zaczęła przenosić się na niego. Wiedział, że od rozmowy z ludźmi i przebywania z nimi może zmienić swoje podejście do niektórych spraw, ale jednak w jego przypadku to działało wyjątkowo mocno. A szczególnie po alkoholu. Zgodnie z tym, co wcześniej powiedziała dziewczyna, patrzył się teraz na jej twarz, nie to, co w tym momencie było niżej. W momencie, kiedy zaczęła szczerzyć ząbki, ponownie zjechał wzrokiem gdzieś w bok, ale tym razem nie aż tak daleko. Powoli zaczynał się przyzwyczajać, ale rumieniec jakimś dziwnym trafem nie chciał zejść.
- To w takim razie ja będę na ciebie mówić Shaky, dobra? Też ładniej brzmi. I krócej. - powiedział czarnooki i ponownie zasłonił usta ręką, by stłumić cichy chichot. Nie zabarwiony jakąś złośliwością czy szyderstwem - czysta radość. Bo skoro ona może, to czemu on by nie mógł? Zresztą zwracać się "Shakyamuni" to trochę niewygodnie. W sumie to może trochę jej zazdrościł. Widać było, że potrafi cieszyć się z małych rzeczy, ot tak. Murai niestety nie potrafił tego i cały czas się zamartwiał wszystkim, czym się dało. Chyba nie powinien być takim smutasem, ale za dużo rzeczy do zadręczało. Na pewno jak znajdzie na nie odpowiedzi, prędzej czy później, będzie mógł patrzeć na świat trochę inaczej. W pewnym momencie dziewczyna wstała i odwróciła się, będąc na idealnej wręcz wysokości. Oczy powędrowały mimochodem gdzie powinny, ale szybko zmieniły cel na tył jej głowy. Niedoścignionymi? Nie rozumiał.
- To jest aż takie silne? Nie należę do najmocniejszych, ale na pewno dałbym sobie radę z jakimś Uchihą. Zresztą nie mogą być niedoścignieni we wszystkim tylko dlatego, że są Uchiha. I ten... też jesteś jedną z nich. Więc jak może ci czegoś brakować? - powiedział Murai, wyjątkowo zainteresowany słowami dziewczyny. Niedoścignieni w sile. Jednak plotki mówiły prawdę, ten klan faktycznie był bardzo potężny. Skoro nawet ona, jedna z nich, tak o sobie twierdzi. Jednak wszystko się poplątało w jej wypowiedziach i pozornie nie wydawało się mieć za dużo sensu. Pchała go ciekawość, chęć poznania czegoś nowego.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Murai bardzo szybko zastosował się do uwagi Shaky mimo, że ta już zdążyła o tym zapomnieć i pognać gdzieś dalej. Możesz mi mówić jak chcesz - odpowiedziała w końcu wciąż stojąc odwrócona do niego plecami. Od momentu podjęcia rozmowy o jej klanie, dziewczyna zdecydowanie stawała się bardziej skryta i niechętna do jakiejkolwiek współpracy ze swojej strony. Wszyscy posiadali swoje tajemnice, mniejsze i większe. Dlaczego więc ona nie mogła takich mieć? Nie znieważała w ten sposób a nawet broniła w ten sposób jego tajemnic. Letni wiaterek delikatnie wprawiał w ruch jej sporawy warkocz oraz grzywkę zrzucając ją na twarz młodocianej. Skończmy ten temat, jest nudny - ponownie skłamała chcąc wybrnąć z kłopotliwej dla niej rozmowy. Marzyła już tylko o tym, że odpuści i nie będzie celowo drążyć tego wątku. Nie miała ochoty kończyć tej znajomości tylko, przez jeden durny temat. Roztrzepana już dziewczyna, odwracała czymkolwiek swoją uwagę od problemu udając, że go po prostu nie ma. Rozglądała się po brzegu wysepki, sprawnie przykucając by podnieść coś z nasiąkniętej wodą ziemi. Momentalnie uniosła się z powrotem i cofnęła prawą nogę do tyłu, razem z lewą ręką. Szybki ruch nadgarstka i podniesiony przedmiot poszybował w kierunki niezmąconej tafli wody. No może już nie takiej niezmąconej bo Shaky popsuła to, gdy kamień w końcu trafił w wodę i z pluskiem zniknął w jej odmętach. Westchnęła na tyle głośno, że chłopak powinien to usłyszeć. Nigdy nie umiałam puszczać kaczek - stwierdziła opuszczając bezwładnie ręce wzdłuż ciała.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Młodzieniec dostał pozwolenie na mówienie do niej Shaky. W zasadzie nie robiło mu to większej różnicy, ale było krócej i prościej. Jednak zrobiła się taka jakaś przygaszona. Czyżby to była wina drążenia tematu? Najwyraźniej tak, jej kolejne słowa potwierdziły to przypuszczenie. Powinien się zorientować już na początku, ale brnął w to jak głupi. Nagle zrobiło mu się strasznie przykro z tego, iż z jego winy osoba całkowicie radosna i chaotyczna zrobiła się smutna. Niestety nadal brakowało mu tego, co nie zostało mu wpojone do końca - zdolności interpersonalnych. Jednak popełnił błąd i raczej nie da się go już cofnąć. Ale trzeba było zrobić chociaż jedną rzecz, z czystej przyzwoitości i poczucia odpowiedzialności.
- Gomen, nie chciałem. Racja, zmieńmy temat. - powiedział czarnooki, po czym wstał i przeszedł do pozycji stojącej obserwując poczynania dziewczyny. Puszczanie kaczek? A tak, chodzi o rzucanie kamieniem w taki sposób, by jak najwięcej razy odbił się on od tafli wody. Zadanie trudne i wymagające mnóstwo wprawy. Sam co prawda nigdy tego nei robił, jednak kiedyś natrafił na kilka ciekawych wskazówek, przechodząc beznamiętnie obok grupki dzieciaków. Rzucać nisko, pod małym kątem, brać płaskie i lekkie kamienie wielkości około dłoni. I jeszcze coś o prowadzeniu go w rotację podczas rzucania. Interesujące. Podszedł do dziewczyny i znalazł na ziemi kamień idealnie pasujący do wymagań. Podrzucił go parę razy, jakby szukając dobrego chwytu, po czym rzucił go z całej siły, prawie prostopadle do tafli wody. Poleciał szybko, w końcu czarnooki sam bardzo cenił sobie szybkie poruszanie się. Leciał, odbił się jeden raz i poleciał dalej. Potem drugi raz, potem trzeci. I czwarty. To był jego ostatni, po których to pocisk przepadł w głębinach. No nie było to raczej trudne, pewnie trochę wprawy i byłoby znacznie lepiej. Zerknął z lekkim uśmiechem na twarz Shaky.
- W sumie to nie takie trudne. Pomóc? - spytał się, mając nadzieję na odpokutowanie swojego poprzedniego nietaktu. Co prawda nie miał pewności, czy się zgodzi. Jednak słuchanie wszystkiego, co dzieje się wokoło i zapamiętywanie pozornie najbardziej bezużytecznych rzeczy faktycznie ma sens. Powinien nad tym mocno popracować, jak tylko znajdzie odrobinę czasu wolnego i chęci. Takie coś może pewnego dnia uratować mu życie.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Puszczanie kaczek było jedną z tych umiejętności których Shaky nie opanowała i szybko się to nie zmieni. Mimo niepowodzenia, nie odpuszczała i zawzięcie chciała pokazać, że umie. Propozycja chłopaka w takiej sytuacji zdawała się tak nie na miejscu, że już gorszego czasu na to pytanie znaleźć sobie nie mógł. Odwróciła się do niego z polikami napełnionymi powietrzem. Minka również podkreślała niezadowolenie z zaistniałego pytanie. To była jedna z tych sytuacji w której doskonale widać, że mimo wyglądu Shaky wciąż była jeszcze naburmuszonym dzieckiem z wyrazem twarzy mówiącym: ja sama! Ja umiem, potrafię! Zaraz udowodnię - oburzyła się nieznacznie. Wychwyciła wzrokiem kolejny kamień i chwyciła go mocno. Podrzuciła go z trzy razy w górę i ponownie wycelowała w wodę i nie wynosząc z poprzedniego razu żadnej nauki, powtórzyła zły rzut. Efekt musiał być oczywisty do przewidzenia: te kamienie są niefajne - warknęła do siebie, siadając szybko po turecku z rękoma założonymi na piersiach. Jak małe dziecko które nie dostało lizaka.

krótko przepraszam
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Dziewczyna, mimo niewątpliwie dorosłego ciała, najwidoczniej nadal była dzieckiem. Teoretycznie czarnooki też był, na standardy wiekowe brakowało mu tylko jednej wiosny, Mimo to zachowywał się w miarę doroślej od jego towarzyszki, która mogła mieć z... szesnaście lat? Mniej więcej tyle. Duch rywalizacji skłonił ją do dalszych prób, jednak były one na tyle nieudane, że sama niewiasta postanowiła się fochnąć. Tak się na to mówiło? No, obrazić. W każdym razie Murai poczuł silną potrzebę pokazania jej krok po kroku, jak to zrobić. Mimo wszystko jak tutaj z takim dzieckiem gadać? Niestety nie miał on doświadczenia w rozbawianiu innych. Może łaskotki? On sam miał je w kilku miejscach. I jak chce się kogoś rozbawić, to się łaskocze. Gdzieś to czytał, może w jakiejś powieści? Nie, głupie rozwiązanie. Jeszcze dostanie w twarz. Chociaż jest wystarczająco silny, by to przetrzymać. A co tam, raz się żyje. Chociaż w przypadku czarnookiego to powiedzenie wcale nie było takie pewne. Szybko zniknął z oczu dziewczynie, by w następnym momencie łaskotać dziewczynę po szyi. A jak nie zadziała, to po bokach.
- No Shaky, rozchmurz się. Nie smutaj już! - powiedział, drugą część zapożyczając z bodajże tej samej książki z elementem łaskotania. Nie przestawał rozbawiać dziewczyny aż będzie miał pewność, że porządnie się rozbawi. Z jednej strony poprawi nastrój, ale może dostać w twarz, a i może nie reagować na to. Ale liczą się intencje. A w szczególności te dobre. Podjął decyzję i był gotowy przyjąć ewentualną karę za zbytnie spoufalenie się. O ile taka nastąpi, a to byłaby ostatnia rzecz, której by chciał.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Młoda i obrażona na cały świat Shaky. Zaiste uroczy widok. Prawie dorosła ciałem i niedojrzała nastolatka zachowująca się jak mała dziewczynka której mama odmówiła lizaka na targu. Mieszanka istotnie wybuchowa od której najlepiej trzymać się z daleka. nikt bowiem nie potrafił przewidzieć zachowania młodej panienki. Któż to wiedział co też kłębi się pod tymi pięknymi czarnymi włosami. Ona sama nie zdawała sobie z tego sprawy a co dopiero osoba postronna? Policzki przybrały już szarawą barwę od przetrzymywania w nich powietrza Wszystko jednak miało za sprawą Muraia wybuchnąć. W jednej chwili lisiczka podskoczyła w miejscu. Była tak zajęta odstawianiem mistrzowskiego focha, że nie zwróciła uwagi na skradającego się za plecami chłopaka z wyciągniętymi ku niej rękoma. Poczuła zimne palce na swoich bokach. I wszystko się wtedy zaczęło. Wulkan energii eksplodował. Palce Muraia poruszały się w charakterystyczny dla łaskotek sposób, a Shaky śmiejąc sie jak zwariowane dziecko, tarzała się po wilgotnej ziemi. Duże dziecko tak można by nazwać ten obrazek. Jednakże trzeba przypomnieć sobie, że jest to tylko niewielka wysepka otoczona jeziorkiem. No właśnie... Dziewczyna wierzgała nogami i rękoma jak mały kotek, przynajmniej do momentu gdy grunt pod nogami postanowił się skończyć. Przeturlała się prosto do zbiornika wodnego. Łiiiik - wrzasnęła wybiegając z lodowatej wody. Przemokła całkowicie do suchej nitki. Z oklapniętą czarną grzywką przypominała trochę przemoczonego psa. Apsik - pociągnęła nosem, stojąc na lądzie i obejmując się skrzyżnie w biuście.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Najwidoczniej zabawy z palcami w wykonaniu czarnookiego przyniosły upragniony efekt. Nawet, jeśli tak szczerze jej nie rozbawiły, to przynajmniej przestała się dąsać. Turlała się ze śmiechu. Teraz całkowicie wyglądała jak dzieciak. Z dojrzałym i zaokrąglonym miejscami ciałem, ale nadal mentalnie dzieckiem. Ciekawe, jak by zareagowała na to, gdybym wypuścił moje nitki i to one by ją łaskotały? Trochę... straszne. Tak, to dobre słowo. W każdym razie nie przestawał, również czerpiąc z tego dużo radości i jakąś taką dziwną satysfakcję. Ale w pewnym momencie wpadła do wody. Niestety wysepka nie była na tyle duża, by w nieskończoność ją gilgotać. Duży plusk zmoczył również i jego ubrania, jednak nie tak, jak Shaky. Szybko wyszła z wody, wydając z siebie kobiecy pisk. W książkach też coś było na ten temat. Ubranie pod wpływem wody jeszcze mocniej podkreśliły jej figurę, ponownie wywołując rumieńce na twarzy młodzieńca. Nauczony poprzednimi doświadczeniami nie patrzył się na nią długo, więc nie mogła zauważyć. Dotknął swojej koszuli, całej przemoczonej od wielkiego plusku.
- Apsik! - najwidoczniej noszenie jej nie było dobrym rozwiązaniem. Ściągnął szybko koszulę i powiesił na najniższej gałęzi drzewa. Odsłonił tym samym swoje ciało. Pokryte szwami identycznymi, co te na jego twarzy. I jeszcze kilka poparzeń na plecach. Niewielkich. Szybko zajął swoją poprzednią pozycję pod drzewem, nadal radosny po sytuacji ze wpadnięciem Shaky do wody.
- Sorki, nie chciałem. Ale jest ci lepiej, prawda? - powiedział, posyłając dziewczynie szczery uśmiech, jakby faktycznie mając nadzieję, że kąpiel i przemoczone ubrania będą pozytywnie działały na jej nastrój. Chociaż biorąc pod uwagę jej mentalność, jest to wysoce prawdopodobne.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Całe ciało SWhaky przeszył mroźny i nieprzyjemny dreszcz. Z noska ściekał glucik gustownie wciągany z powrotem pociągnięciem nosa. Uczucie było kompletnie nieprzyjemne. Stała całkowicie nieruchomo oprócz drżenia z zimna. Mała Shaky dygocąca jak galaretka, zabawny widok. Dziewczynie jednak nie było w ogóle do śmiechu. W porównaniu do Muraia nie mogła zrzucić swoich ubrań do wysuszenia. Znaczy mogła ale mimo skąpego i wyzywającego przyodziewku nie należała do tego rodzaju kobiet. Więcej szwów - pomyślała widząc jak nowo poznany chłopak ściąga koszulę, osłaniającą umięśniony lecz przerażająco pozszywany jak po jakiej operacji. Szybko podniosła wzrok ku niebu. Obserwowała ruchy chmur by ustawić się wprost na opadające promienie słoneczne tylko po to aby złapać chociaż odrobinę słonecznego ciepła. Po twarzy spływały jej kropelki wody do samego dekoltu. Warkocz zaś nie huśtał się już na wietrze. Obciążony wodą która ciurkiem spływa po końcówkach włosów. Fakt faktem przyległy materiał czynił ją jeszcze bardziej ponętną ale w gruncie rzeczy nie było jej to na rękę, mimo iż materiał nie przebijał sprośnych części ciała. Chyba wolałabym być smutna... apsik.... Teraz będę chora zobaczysz! - naburmuszyła się z delikatnym uśmieszkiem w kąciku ust. Była zła, ale nie na tyle by się gniewać. Za bardzo zajęła się obmyślaniem jak tu chociaż trochę się ogrzać. Jeden sposób sam nasuwał się na myśl. Ale, nie przytuli się przecież do obcego faceta. A może chęć ciepełka przełamie tą myśl. Usiłowała walczyć z tą pokusą i wymyślić jakąś alternatywę. Zrobiła przysiad zarzucając ręce na nogi poniżej kolan. Tak skulona próbowała ogrzać się swoim własnym ciepłem. No ale raczej przytulanie mokrych ubrać nie bardzo miało szansę się sprawdzić.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Dziewczyna zamoczyła się jednak trochę za bardzo. Woda ściekała po całym jej ciele, włosach, powoli zmniejszając poziom wilgoci w jej otoczeniu. Ale fakt faktem sama sobie była winna, nikt nie kazał się jej turlać akurat to zbiornika wodnego, mogła koło drzewa. Brak patrzenia w przyszłość i działanie bez namysłu. W sumie to czarnooki również nie wykazał się takimi cechami. Chcąc poprawić jej nastrój nie pomyślał o tym, że może się trochę zmoczyć. Efekt jednak był bardzo dobry, dziewczyna nawet się uśmiechnęła. Pamiętał, że nie każdy lubi łaskotki. Szczęściem było że Shaky się to spodobało. Siedząc pod drzewem nadal na nią patrzył, śledząc jej dziwaczne poczynania. Nie rozumiał tego zachowania. Czy nie byłoby dla niej lepiej, gdyby rozłożyła się na trawie, by jak najwięcej jej ciała było wystawione na słońce. Młodzieniec się wycwanił i usiadł pod najbardziej nasłonecznioną częścią. Kora zdążyła się nagrzać i zapewniała przyjemne ciepełko. Zresztą dziewczyna w takiej dziwnej pozycji wydawała mu się trochę taka... samotna?
- Może się dołączysz? J-jest tutaj znacznie cieplej. Szybciej się wysuszysz. - powiedział, pokazując nagrzaną część pnia obok niego. W tym czasie jego koszula suszyła się na gałęzi, również w słońcu. Jakby nie patrzeć, to cała wioska jest pełna różnych, przyjemnych miejsc. To gorące źródła, to jakieś bary, to znowu drzewa pośrodku jeziora. A to tylko mała część świata! Kto wie, co skrywają inne zakątki, osady. Chociaż... czy warto opuszczać Ryuzaki? Teraz starał się o tym nie myśleć, tylko oddać się przyjemnemu uczuciowi powolnego nagrzewania się.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Bezustannie przez calutkie ciało Shaky przechodził dreszcz potęgowany spływającą powoli po jedwabnie gładkiej skórze lisiczki. Brrrrrr - wzdrygnęła się wyobrażając jak złe, niedobre i zimne krople spływają tam gdzie nie powinny. Zwinięta w coś przypominającego kłębek zerknęła rażąco spode łba na chłopaka. Jego propozycja wciąż wydawała się jej niestosowna i nieodpowiednia. Inną sprawą było, że nie mogła raczej aż tak długo siedzieć w przemoczonym ubraniu. Byłoby to absolutnie nierozsądne. Sęk w tym, że ta dziewczyna miała problemy z rozsądnym zachowaniem. Wierciła noskiem w każdą możliwą stronę... wstrzymywała się, aż nadeszła ta chwila: Apsik - wybuchła aż siedząc na kuckach straciła resztki równowagi, odchylając główkę do tyłu. Przeważyła resztę ciała utrzymującego się jedynie na drobnych paluszkach dziewczyny. I zaczęło się! Mała, kolorowa kulka potoczyła się dwoma niezgrabnymi fikołkami do tyłu, ponownie wpadając z pluskiem do wody. Tym razem obyło się jednak bez pisków. Shaky wystarczająco długo siedziała przemoczona by przywyknąć do niskiej temperatury panującej w zbiorniku. Z mętnej cieczy wyłonił się tylko czarny czubek głowy, dryfujący w kierunku brzegu. Chaps! wyskoczyła pozostała część dziewczęcia do linii biustu, i z impetem uderzając dłońmi o wodę, ochlapując przy tym wszystko i wszystkich w swoim pobliżu. Omnomnomn, jestem złym rekinem - zaśmiała się przewracając na plecy, by odbić się stupkami od brzegu i bezwładnie podryfując na środek jeziora.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Kolejny raz dziewczyna zrobiła coś, czego absolutnie się nie spodziewał. Zamiast ułożyć się gdzieś w cieple i słońcu, ta wierciła nosem i w końcu kichnęła potężnie, przewracając się do tyłu i znowu wpadając w wodę. Bo jak się jest mokrym, to należy zamoczyć się jeszcze bardziej. Ta dziewczyna zaskakiwała go na każdym kroku, w pełni pozytywnego znaczenia tego słowa. Uśmiech ponownie zagościł na twarzy Muraia, przypatrując się jej próbom udawania rekina. I to był zdecydowanie najbardziej urodziwy rekin, jakiego w życiu widział na oczy. I jak dotąd jedyny, widział to zwierzę tylko w książkach. Ale gdyby wszystkie rekiny miałyby tak wyglądać, to wizja zamieszkania na środku ich skupiska wydawałaby się bardzo kusząca. Tymczasem wszystko ładnie się wysuszyło, zarówno chłopak, jak i jego koszulka. Woda szczęśliwie nie dotarła do niego. Na dodatek zaczęło mu się robić wygodnie. Nawet za bardzo. Nie był w stanie się przyzwyczaić. Wstał i ubrał koszulę. Spędził tutaj bardzo dużo czasu, więcej niż planował. Rekinek odpłynął gdzieś na środek jeziora. Postanowił trochę ją dogonić, by powiedzieć o ważnym fakcie - jego odejścia i ponownego spotkania. Kiedy? Dobre pytanie. Zaczął szybko biec po tafli wody, zmniejszając dystans między nimi w zatrważającym tempie. Po kilku sekundach już ją wyprzedził.
- Za wolno rekinku! W takim tempie nikogo nie chapniesz. Powiedz, gdzie będę cię mógł znaleźć w razie czego? - powiedział i zaczął biec po tafli wody przed nią utrzymując stały dystans. Nie mogła go złapać za nogi, był za daleko, a jednocześnie na tyle blisko, że mogła go bez problemu usłyszeć mimo wysiłku włożonego w pływanie.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Kiedyś, w przyszłości. Chętnie postawię ci coś do jedzenia. Do później, mam coś do załatwienia - powiedział i z lekkim żalem zaczął biec w kierunku lasu. Zrobiło mu się dobrze. Stanowczo za dobrze jak na niego. Zresztą miał mnóstwo innych planów na przyszłość, a spędzanie czasu z urodziwą Uchihą może i było satysfakcjonujące, ale nie było go w grafiku. Po chwili zniknął w odmętach lasu, pozostawiając niewiastę samą.

z/t
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Dobra zabawa to połowa sukcesu. Tak zawsze mówiła sobie młoda kunoichi. Fakt faktem zawód ten nie należał do najzabawniejszych, ale i tak ona sama w wolnych chwilach starała się czerpać z życia pełnymi garściami. Zadanie z którego wracała już dawno uznała za skończone, wystarczyło wrócić do wioski. Unosiła się na wodzie zerkając co też robił w tej chwili jej towarzysz en natomiast ku zdziwieniu lisiego rekina skracała coraz szybciej dzielący ich dystans. Zdziwiła się na ten widok ale nie odpuściła swojego pierwotnego założenia. Murai zdecydowanie starał się grać na nosku nastolatki. Ona zaś miała w głowie jeszcze dużo szczeniackich wybryków i pomysłów, jak zaleźć dorosłemu za skórę. Wydaje mi się, że najlepiej próbować w wiosce. W końcu tam mieszkam. - odpowiedziała drwiącym tonem. Szybko jednak jej głowa zniknęła w głębinach jeziorka. Nigdzie nie było jej widać. Ona natomiast zdawała sobie sprawę gdzie znajdował się chłopak. Delikatne kobiece dłonie chwyciły Muraia w kostkach i pociągnęły w dół. Tym samym na powierzchnie wynurzyła się dziewczyna i stanęła na tafli odsuwając kilka kroków od miejsca wyciągnięcia Muraia. W takim razie do zobaczenia - mruknęła, śmiejąc się złośliwie. Udała się w swoim nieznanym kierunku.
0 x
Naguri

Re: Samotne drzewo

Post autor: Naguri »

Przemierzałem sobie las wolnym krokiem szukając spokojnego zakątka do przycupnięcia i skupienia myśli, była najwyższa pora by zadecydować co zrobić ze swoim życiem, jakimś cudem dotarłem do sporej tafli wody, gdzie kilka metrów od brzegu rosło niesamowite drzewo, aż dziwne było że daje rade na tak małej wysepce, bez najmniejszego namysłu wlazłem na wodę i poszedłem położyć się pod tym cudem natury. Tak tu, cicho i spokojnie, aż za bardzo, no ale w końcu szukałem takiego miejsca...Więc co by tu robić, przydali by się jacyś przyjaciele, organizacja czy cokolwiek co dało by mi cel w życiu prywatnym, ludzie bez celu nie stają się silniejsi. Wyjąłem jeden kunaii i zacząłem go ostrzyć o kamień do ostrzenia, a raczej jego resztkę którą znalazłem gdzieś po drodze. Gówniany świat, walczą a nawet nie wiedzą o co dokładnie walczą, walczą bo ktoś im kazał, dla władzy, która nic nie znaczy i w ogóle jakoś tak...
0 x
Akainu

Re: Samotne drzewo

Post autor: Akainu »

-Eeeh i znowu wolne. Jak to dobrze nic nie robić i po prostu sobie żyć...- Wiesz co Czerwony ty to jednak leń jesteś. Rozległa się odpowiedź nad moją głową. Oczywiście inni ludzie nie mogą usłyszeć tego głosu, a dlaczego? Noo w sumie może dlatego, że to myśli mojego psiaka. Uniosłem dłonie do góry i zarzuciłem je sobie za kark, tam się skrzyżowały. Nie jestem leniwy. Po prostu nie mam nic do roboty. Jakaś misja? Coś takiego jeszcze istnienie wiesz o tym? Weź spadaj, sam jesteś nie lepszy. Przez cały czas leżysz na moim łbie i nawet nie ruszasz łapami, aby pochodzić... Teraz w odezwie usłyszałem głośne warknięcie, ale po chwili ucichło tak samo jak pies. Nagle znalazłem się nad jakimś jeziorem, a na niedaleko była wysepka z wielkim drzewem. Od dłuższego czasu mój nos wyłapał dziwną woń. Ktoś tu jest czujesz? Spojrzałem na pse, a ten tylko potaknął łebkiem. Spojrzałem na dziwaczną postać pod wielkim konarem i nawet się nie myliłem! To był człowiek. Coś skrobał. Uniosłem wysoko dłoń ku górze i krzyknąłem.
-Yo! Co tak sam siedzisz!?- Wyszczerzyłem się przy tym przyjacielsko.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości