Samotne drzewo

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Cisza. Spokój. Ciężki wysiłek. Tego było trzeba czarnookiemu po wczorajszym dniu, tak bardzo zapełnionym różnymi wydarzeniami. Nie przywykł jeszcze do takiej ilości wrażeń. Bieg pozwalał na odetchnięcie jego psychiki, pozwalając jej na swobodną hulankę, gdy ciało zajęte było wyciskaniem ostatnich potów. Wczorajszy dzień przyniósł masę owoców, ale jednym z nich było postanowienie, by poprawić swoje umiejętności komunikacyjne. Zmiana podejścia do ludzi ogólnie to nie wszystko, jeśli nadal nie będzie w stanie z nimi rozmawiać. Ale łatwo powiedzieć... Samotne bieganie po jakimś lesie z pewnością nie zwiastuje poprawy. A może jednak nie warto? Czarnooki stanął w miejscu i rozglądnął się. Tak właściwie to gdzie on był? Cholera, pamiętał jak wbiegł w jakąś ścieżkę, a potem zboczył z kursu. Doszedł do wniosku, że wystarczy biec w przeciwną stronę do tej, w którą aktualnie się poruszał. Genialne, prawda? Koniec rozmyślań, przecież uczono go o stałej czujności i rozeznaniem w terenie. Mimo wszystko ta druga rzecz szła mu niesamowicie słabo. Jedno tylko go martwiło - czemu nie przestrzegał czegoś tak podstawowego? Wpajano mu to od dziecka, a mimo tego pominął to niczym jakiś matoł. Może tak naprawdę go tego nie nauczono? Cholera, ci się z nim dzieje? Biegł, tym razem starając się wrócić. Spomiędzy kupy drzew udało mu się zauważyć błękit nieba na horyzoncie. Wyjście z lasu. Przyśpieszył, chciał wrócić do domu. A jednak nie, to nie tutaj. Miejsce to było zupełnie inne, nie przypominał sobie tego miejsca. I dziwnego drzewa stojącego pośrodku jeziora. Widok taki dziwny, że stanął w miejscu i gapił się na ten widok jak urzeczony. Ile razy zdarzało się widzieć coś takiego? Nigdy, pierwszy raz. Poczuł przyjemny dreszcz. Odkrywanie nieznanego, nowego zjawiska, miejsca. Po chwili jednak jego uwagę zwróciła osoba idąca po tafli wody w stronę właśnie tego drzewa. A ona kim mogła być? I na dodatek ten dziwny strój. Wróg? Ale na pewno Kunoichi. Czy to jest właśnie ten moment? Idealna okazja do poprawy swoich umiejętności interpersonalnych. Powoli wszedł na taflę wody, starając się pozostać w miarę niezauważonym dla obcej. Powoli, znacznie wolniej niż ona. Rozglądał się cały czas, chłonąc ten widok, jednocześnie uważnie obserwując nieznajomą.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Uczucie niepewności zagościło w sercu młodej kunoichi. Błąkanie się po nieznanych okolicach mogło się wystarczająco źle skończyć, biorąc pod uwagę, że opryszki z którymi miała niedawno do czynienia ciągle mogą kręcić się gdzieś w okolicy. Niemniej jednak zainteresowanie pojedynczym obiektem najwyraźniej było silniejsze niż jej strach. I tu rodziło się pytanie: co interesującego może być w drzewie!? Jeśli tego nie sprawdzi nie będzie tego wiedzieć, prawda? Znalazła się w połowie drogi, a niepokój podskoczył diametralnie. Serce zaczęło szybciej bić, jakby usiłowało wyrwać się z jej piersi. Za plecami w miejscu z którego sama wchodziła na tafle wyczuła źródło chakry. Zwiastowało to tylko jedno: wroga albo przyjaciela. Starała się nie wpadać w popłoch i zachować spokój. To, że ona zdawała sobie sprawę z obecności osobnika dawało dziewczynie przewagę którą musiała dobrze wykorzystać. Nie odwracała się. Brnęła do przodu, co kilka kroków zwalniając na tyle by nieznajomy nie zdawał sobie z tego sprawy. W końcu jednak przyszedł czas konfrontacji i musiała coś zrobić. Dotarła do drzewa, wyminęła je obojętnie, stawiając ostatni krok tak by zniknąć za jego konarem. Sama zaś oparła się plecami o niewygodną korę drzewa i czekała aż delikwent zbliży się wystarczająco blisko. Długo jeszcze zamierzasz mnie śledzić? - Spytała w końcu gdy ten znalazł się wystarczająco blisko by usłyszeć jej delikatny głos. Rytm bicia serca przyśpieszył jeszcze bardziej, a twarz zalała się grymasem strachem który starała się ukryć pod maską pewności siebie. Miała szczęście, że ustawiona była do niego plecami.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Czarnooki szedł spokojnym krokiem. Nawet nie wiedział do końca, co chce przez to osiągnąć. Pierwotnie jego celem było to dziwne drzewo, jednak teraz? Chęć porozmawiania z tą dziewczyną? Możliwe, jednak takim zachowaniem jej zaufania nie zyska. Młodzieniec może być teraz brany za jakiegoś mordercę czy stalkera. W jednej z książek, które czytał, mordercy w powieściach zazwyczaj wybierają ofiary, z którymi nic ich nie łączy i właśnie w takich miejscach dokonują ataku. Mimo wszystko nie czuł żadnej ochoty na zabijanie. Znaczy się nie jest to chyba nic specjalnego, ale po tym spotkaniu w parku postanowił, że będzie jak najbardziej spokojny pod tym względem. W końcu dziewczyna doszła do drzewa, zasłoniła się nim i rozpoczęła rozmowę. Mimo, że czarnooki wiedział, że takie coś może nastąpić, nie miał przygotowanej odpowiedzi na to. Zatrzymał się w miejscu, a słowa zaczęły same płynąć z jego ust.
- Śledzić? Nie chciałem. Zgubiłem się i trafiłem tutaj. Zobaczyłem drzewko, a potem ciebie. I samemu nabrałem ochoty na spacer. Spokojnie, nie mam żadnych wrogich zamiarów. Nie ukrywaj się jak spłoszony królik za tym drzewem. - powiedział czarnooki, jednak dopiero potem zdał sobie sprawę, jak głupio to brzmiało. Powoli zaczął podchodzić do drzewa, aż ostatecznie usiadł pod nim, po przeciwnej stronie pnia, co ona. Już się nabiegał wystarczająco, a przerwa w tak niezwykłym miejscu nie wyjdzie mu na złe w żaden sposób. Oddychał głęboko, chłonąc to dziwnie inne powietrze od tego wokoło swojego domu czy w zatłoczonej wiosce.
- I ten, Murai się nazywam. Bez niczego, tylko samo Murai. Miło poznać. - młodzieniec wyjawił swoje imię z wyczuwalną radością. Umiarkowaną i stonowaną, ale jednak radością. Kiedy nie widzisz osoby, do której mówisz, wszystko jest znacznie łatwiejsze. I słowa płyną tak jakoś inaczej. Tylko jak wiedziała, że za nią poszedł? Wyczulone zmysły? Jasnowidzenie?
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Dziewczyna nie wiedziała jak ma zareagować. Na daną chwilę wolała nie wychylać się zbytnio i prowadzić konwersację z w miarę bezpiecznego miejsca. Poza jej zmysłem zdana była również na słuch, dzięki któremu mniej czemu w przybliżeniu wiedziała co robi jej rozmówca. Zbliżał się, to było pewne, jednak tym razem zatrzymał się dopiero pod samiutkim drzewem. Shaky była trochę spłoszona, starała się poruszać tak by cały czas znajdować się w dokładnie takim samym odstępie, krążąc wokół konara zgodnie z ruchami nieznajomego. Szybko chłopak odpuścił i zasiadał po drugiej stronie dzięki czemu, ta mogła ponownie oprzeć się plecami o konar i założyć ręce na piersiach. Żaden ze mnie królik! - oburzyła się, chociaż w głosie usłyszeć można było element rozbawienia. Ton mężczyzny również przyjął inną formę. Delikatność, rozbawienie czy radość wyczuwalna bez zagłębiania się w niego głębiej. Serce Shaky powoli dochodziło do normalnego rytmu, uspokajała się. Ale nie mogła być jeszcze tego pewna, nie na sto procent. Imię, jego imię kompletnie nic dziewczynie nie mówiło. A pochodzenie było absolutnie nieznane. Czyli: informacji nie posiadała o nim żadnych. Shakyamuni... - wyrwało się jej mimowolnie, nie chciała tego mówić. To mogło być jej gwoździem do trumny. ...Uchiha Shakyamuni - dokończyła w końcu, nie wiedząc czy dobrze robi. Dobrze wiedziała, że jej klan w pewnych kręgach nie jest lubiany a umieranie za samo nazwisko to kiepski ale to kiepski interes.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Uchiha? Coś chyba o nim kiedyś słyszał. A może tylko mu się wydawało? Znani byli jako bardzo silni wojownicy. Jednak czarnooki nie potrafił sobie przypomnieć od kogo. Czyżby było to podczas jego poprzedniego życia? Z wieloma rzeczami tak było - młodzieniec wiedział o nich, posiadał informacje, ale nie pamiętał sposobu, w jaki je zdobył. Mimo wszystko bardziej od nazwiska interesowało go imię dziewczyny. Shakyamuni. Fajne, nie powiem. Co prawda trochę długie i w zasadzie zostawiłby tylko pierwszy człon, czyli Shakya. Chociaż to takie trochę nieklimatycznie. W głosie dziewczyny nie wyczuł agresji czy jakiś negatywnych emocji, no może za wyjątkiem oburzenia powstałego przez nazwanie jej królikiem. Młodzieńcowi zdarzyło się poznać ludzi twierdzących, że ukrywanie się w cieniu i skrytobójstwo to hańba dla wojownika. Tacy zazwyczaj nie przeżywali misji, na których ich spotykał. Mimo faktu, iż rozmówczyni nie wyglądała na specjalnie zainteresowaną zabiciem go, czarnooki nadal pozostał czujny. Oczami chłonął piękno tego miejsca, a uszami chciał wyłapać całą resztę. Faktycznie widoki z tego miejsca były super. Czemu wcześniej tutaj nie trafił?
- Gomen, pewnie na twoim miejscu szykowałbym się do walki. W końcu szedł za tobą dziwnie wyglądający mężczyzna z niewiadomymi intencjami. Powinienem się cieszyć, że nie dostałem czymś po głowie. Wiedziałaś o tym miejscu, czy też znalazłaś sie tu przypadkiem? - powiedział lekko zakłopotany sytuacją. W sumie ona jest teraz w znacznie lepszym położeniu. Z uwagi na jej wyczulone zmysły, jeśli jest to teoria poprawna, ma nade mną przewagę. A nuż wytworzy z tego drzewa naostrzony drewniany pal? Chociaż nie, Uchiha to nie są od drewna przecież. Chyba. Jego wiedza na temat różnorakich umiejętności jest strasznie biedna, ale niedługo podejmie stosowne działania, by zmienić ten stan rzeczy.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Sytuacja w której znalazła się żółtooka geninka stawała się coraz bardziej niezręczna. Niepewność ustępowała z chwili na chwilę zakłopotaniu. Wydawało się jej, że zachowuje z strachu zaczęła zachowywać się jak dziecko, ale zaraz... była dzieckiem czy tego chciała czy nie. Mogło się zdarzyć zachowywać jej dziecinnie i reagować na niektóre rzeczy niewłaściwie. Nie każda osoba która się do ciebie zbliża musi być tym który wbije ci kunaia w plecy. Jeszcze przez chwilę stała opierając się plecami o dzielące ich drzewo. Lewa stopa uniosła się o kila centymetrów ku górze by po chwili palcami uderzać delikatnie w ziemię wydając przy tym charakterystyczny regularny stukot. Nie trwał on długo. Ale przerywał niezręczną ciszę jaka panowała między dwojgiem nowo poznanych bohaterów. Dziesięć stuknięć później Shaky powstrzymała swoją niechęć i odwróciła się w stronę nieznajomego, którego wciąż przesłaniało drzewo. Wystawiła głowę i ujrzała tylko jego bark i kawałek boku. Zbliżyła się jednak tylko tak by zajmować miejsce obok niego wciąż trzymając się drzewa. Żadne nie widziało swoich twarzy, chyba że ten odwrócił by się w jej kierunku.

Obrazek

Sama zaś zsunęła się grzbietem po pniu i poprawiła spódniczkę nim usiadła na gołej ziemi. Czuła napięcie, po plecach przeszedł ją zimny dreszcz powodując niesamowicie nieprzyjemne uczucie. Podwinęła nogi pod samą brodę, i zaczęła bawić się jednym z kosmyków włosów opadających na jej twarz. To ja przepraszam, nie powinnam brać każdego nieznajomego za seryjnego morderce - odpowiedziała zastanawiając się wogle nad znaczeniem tego zdania. Problem w tym wszystkim stanowiło drugie pytanie. Nie mogła przyznać się, że zabłądziła bo wyszła by na kompletną ofiarę losu. Przychodzę tu czasem - skłamała, chociaż niezbyt dobrze i w raczej łatwe było to wykrycia.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Nawet bez wyczulonych zmysłów mógł usłyszeć, że dziewczyna się przesuwa. W jego stronę na dodatek. I co w takim razie powinien zrobić? Odsunąć się? Na pewno nie, nie było takiej opcji. No to może też się przysunąć? Hmmm, to też raczej nie. Przed chwilą za nią szedł i już to wzbudziło jej podejrzenia. Zanim zdołał podjąć jakąś większą decyzję, dziewczyna się zatrzymała. Zerknął w bok, jednak jeszcze jej nie widział. Musiał odwrócić się cały, by ją zobaczyć. Chociaż właściwie na początku nie miał zamiaru, o wiele lepiej szła mu rozmowa bez widzenia swojego rozmówcy. Chyba kontakt wzrokowy był u niego słabym punktem, no ale kiedyś musiał się przemóc. W sumie to miło, że dziewczyna przeprosiła za swoje zachowanie. Faktycznie nie każdy musi być mordercą, ale też każdy może nim być. Teoretycznie nawet ona może być skrytobójcą kryjącym się teraz pod niewinną postacią. No ale przecież nie zaatakowałby bez dowodów! Wpojono mu, że musi unikać zbędnych ofiar w cywilach. Na dodatek cała teoria była bez sensu, więc szybko ją porzucił.
- Jednak faktycznie warto zachować ostrożność. W końcu w tym świecie śmierć może dopaść cię na każdym kroku, więc chyba dobrze postąpiłaś. Ja zrobiłbym to samo na twoim miejscu, nie musisz przepraszać. - powiedział tonem bardzo poważnym, jak zawsze gdy mówił o śmierci. Mimo tego, iż sam posiada pewnego rodzaju odporność na ten aspekt życia, a właściwie jego utraty. O ironio, najwyższa formo humoru. W pewnym momencie postanowił się odwrócić. Zrobił to bez ostrzeżenia, ale też nie tak natychmiastowo. Mógł zobaczyć swoją rozmówczyni, tak samo ona jego. A widok był niczego sobie. Prezentowała się bardzo dobrze, to trzeba było przyznać. Na dodatek jej dość odważny ubiór... Chyba trochę za bardzo się jej przyglądał. Nawet zrobił się troszkę rumiany na policzkach, mimo tego, że jego twarz nie wyrażała niczego konkretnego.
- T-to moja pierwsza wizyta. Ale widoki są przepiękne. Szkoda, że nie znalazłem ich wcześniej. Jestem w wiosce dopiero od dwóch tygodni, więc w sumie nic dziwnego. A ty...? - podjął próbę dalszej rozmowy, jednak jego umiejętności interpersonalne na pewno dużo straciły. Odwrócił wzrok, nie mogąc zwyczajnie tak długo przyglądać się jej aparycji. No i jeszcze może ją spłoszyć. Wiadomo, szwy to jedno, ale dziwaczne, czarne oczy? W sumie mogłyby mieć jakąś potężną moc i nikt nie zapewne by się nie zdziwił. Na przykład widzenie na ogromne odległości. To byłoby coś.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Shaky siedziała z twarzą niemal wciśniętą w kolana, wciąż nerwowo kręcąc palcem, loczka z kosmyka włosów. Przez chwilę ujrzała obliczę swojego rozmówcy. Myśli były się między sobą. Jego twarz, nie była normalna, a raczej nie pokazywała niczego co by do tej pory widziała. Mimo informacji których do tej pory zebrała w jej toku medycznego nauczania, nigdzie nie wyczytała o takim przypadku czy nawet operacji tego typu. Na chwilę przestała bawić się włosami i ułożyła je wygodnie na kolanach a na nich oparła podbródek. Gdyby nie toczona rozmowa można by pomyśleć, że dziewczyny tu w ogóle nie ma. Chciała się wyluzować ale w żaden sposób nie potrafiła, po tym co zobaczyła. Szwy zdradzały tylko to, że mężczyzna nie należał do zwykłych zjadaczy chleba którzy chodzą po tym świecie. Na chwilę udało się jej uśmiechnąć gdy ujrzała jego zarumieniony policzek. Dla młodej dziewczyny nie było lepszego komplementu. Wybacz, że pytam ale te szwy... nie są dziełem medyka prawda? Nie słyszałam nigdy o takim zabiegu - oznajmiła w końcu odchylając w końcu głowę do tyłu, tak by czubek jej głowy dotykał kory a wzrok wpatrzony był prosto w niewielkie chmury poruszające się po błękitnym niebie. Miała nadzieję, że nie weszła na drastyczny temat, który może odbić się echem na tej rozmowie. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła i to chyba było największym zmartwieniem które ją trapiło. Za młoda jestem na to piękno - spróbowała zażartować, cicho parskając śmiechem, ale też miała rację. Była dopiero podlotkiem, która dopiero staje się prawdziwą kobietą. Mężczyzna był przejezdny, nie pochodził stąd, więc pewnie dlatego tu trafił. Od urodzenia tu mieszkam, a ty skąd pochodzisz? - rozmowa powoli się kleiła a Shaky rozprostowała nogi, opuszczał ją ciągły niepokój.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Wygląda na to, że Shakyamuni była dość nieśmiała. W sumie trudno się dziwić, widząc osobnika pokroju czarnookiego większość ludzi nie wie, jak zareagować. Część ignoruje, część potajemnie wytyka palcami, a nawet inni otwarcie unikają kontaktu. To właściwie jedyna rzecz, jakiej nie znosił wręcz - szufladkowanie go przez jego aparycję. Mimo wszystko zdążył przez te dwa tygodnie do tego przywyknąć. Z jej ust padło pytanie, które wcale nie zdziwiło młodzieńca. Podczas biegania miał czas, żeby rozmyślać nad kilkoma tematami i nawet poukładać sobie w głowie większość rzeczy i zdarzeń. Na przykład jego przeszłość jest bardzo niejasna, więc postanowił wymyślić jakiś zamiennik. Jest to co prawda oszukańcze w stosunku do rozmówców, jednak zatajanie ważnych informacji stało się jego nowym postanowieniem, które miał zamiar zrealizować jak tylko może. Chyba będzie musiał to utrzymywać do czasu, aż nie przypomni sobie tych wszystkich faktów.
- Sam chciałbym wiedzieć. W jednej chwili tracę przytomność podczas ataku bandytów na trakcie, a gdy się budzę jestem tak pozszywany. Trzy tygodnie temu bodajże. K-ktoś musiał mnie znaleźć ledwo żywego i uratować mi życie. Gdybym tylko mógł go spotkać... A co, interesujesz się medycznymi sprawami? - czarnooki zapytał po opowiedzeniu historii, którą powiedział z kamienną twarzą, nadal okraszoną rumieńcami. Brzmiała dość przekonująco ta opowiastka i powinna wystarczyć na jakiś czas. Zresztą nikt nie powinien domyślać się tego, iż tak naprawdę został wychowany pod kluczem, a i nawet tego nie pamiętał. Cały czas trzymał wzrok przy ziemi, pozwalało mu to na w miarę swobodne odpowiadanie. Zresztą dalsze patrzenie się na nią mogło dodatkowo zwiększyć wyrazistość rumieńców, a nawet wywołać inne niepożądane reakcje.
- Nie pamiętam. Kiedy się obudziłem, zapomniałem mnóstwa rzeczy. Medycy próbowali, ale ten... nie poradzili. Amnezja, tak to się nazywa. Powoli wspomnienia wracają. Ale minie dużo czasu, nim przypomnę sobie wszystko. - powiedział, tym razem wkładając w to swoje autentyczne uczucia, przez co było to jeszcze bardziej wiarygodne. Trochę posmutniał z myślą, że jednak faktycznie chce powrotu wspomnień. Podczas tamtego spotkania w karczmie mówił coś innego... Heh, jak szybko potrafi się człowiekowi zdanie zmienić. Teraz patrzył bezpośrednio na dziewczynę i oczekiwał jej reakcji.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Dziewczyna wsłuchiwała się w opowieść Muraia. Niestety sama w sobie gdy tylko rozluźniła się za bardzo nabrała z powrotem dziecinnych i nieodpowiednich odruchów. Szybko znudziła się przyglądaniem jak kolejna chmurka znikała za koroną pełną liści, więc na siłę usiłowała zająć się czymś innym. Z powodu rozprostowanych nóg daleko szukać nie musiała. Najpierw bujała stopami to w lewo to w prawo a następnie borykała się z usilną chęcią chwycenia czubka swojego bucika. Dzięki temu ujrzeć można było dość niecodzienny widok, dużej znudzonej dziewczynki. Niemniej jednak nie oznaczało to, że kompletnie ignorowała słowa które kierował do niej Murai. Wręcz przeciwnie, słuchała z zaciekawieniem rozpatrując wszystkie możliwości. Nie tyle interesuję, co uczę się na medic-nin. Utrata pamięci to smutna historia, na którą nie poznałam recepty...-urwała utrzymując w głosie ton powagi podkreślony współczuciem dla smutnej historii... Hah! - niemal wykrzyknęła, chwytając nareszcie czubek bucika. Spowodowało to jednak reakcję łańcuchowa. Dziewczę straciło równowagę i grzmotnęło bokiem prosto na ziemię tuż koło Muraia. Otrząsnęła się szybko podnosząc głowę w kierunku czarnookiego uśmiechając się promieniście: Złapałam - Zarechotała, nie mogą przestać się śmiać. Powinna się podnieść, ale leżało się jej wygodnie a słoneczko przyjemnie łaskotało swoimi promieniami na wpół odkryte plecy Shaky.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Opowiadał, a jego rozmówczyni wydawała się całkowicie go ignorować, próbując złapać za swoje buty. To chyba mogło zostać odebrane za niegrzeczne, ale w sumie dla czarnookiego nie miało to większego znaczenia. Już sama obecność drugiej osoby była dla niego wystarczająca, a już rozmowa z nią była przekroczeniem jego oczekiwań pod pewnymi względami. Może i zachowywała się trochę dziecinnie w tym momencie, ale to mogło wynikać z charakteru. Bo na dziecko absolutnie nie wyglądała, wystarczyło tylko na nią spojrzeć. Mimo wszystko też dowiedział się pewnej ciekawej rzeczy. Medyk? Leczenie ludzi, pomaganie rannym na placu boju, ratowanie żyć. Medycy są bardzo ważną częścią drużyn i całej struktury Ninja. To przynajmniej pamiętał ze szkoleń. Nie oceniał jej zbyt pochopnie, jednak kto wie? Może pewnego dnia uratuje życie również mu? Mimo powątpiewania w to, czarnooki uśmiechnąć się pod nosem, nadal obserwując zmagania dziewczyny z dosięgnięciem do celu.
- Nieźle. Medycy są bardzo potrzebni. Masz jakąś motywację? Czy może robisz to ot tak, bez większego celu? - ponownie zapytał czarnooki, widząc postępy w staraniach Shaky. Sięgała coraz to dalej, nachylając się porządnie i zwracając tym coraz to więcej uwagi młodzieńca. W końcu złapała, no ale straciła równowagę. Poleciała w bok i zwaliła się. Murai może i zdążyłby, gdyby nie był taki rozkojarzony. Dziewczyna patrzyła się na czarnookiego i zaczęła śmiać. To sprawiło, że on sam również się uśmiechnął. Szeroko, jak nie on. Zakrył usta ręką i do uszu niewiasty dobiegł stłumiony śmiech młodzieńca. Nawet nie miał do końca pojęcia, czemu się śmieje. Chciał się jakoś poruszyć, ale ciało zmęczone wysiłkiem rozleniwiło się i nie chciało współpracować. Było mu stanowczo za dobrze. A znając jego dziwne przyzwyczajenia, zapewne wkrótce zacznie mu to przeszkadzać.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Shaky wciąż nie przestawała rechotać, jedynie dla mniejszego znieważenia Muraia zakryła dłonią wąskie usta. Leżąc tak, miała już prawie cały obraz swojego rozmówcy. Tej pomimo jej obawy, nie przejął się za bardzo jej zachowaniem. Ba wręcz przeciwnie, wyglądał jakby dobrze się z nią bawił. Jednakże ich rozmowa kwitła, wypadało by zacząć komunikację twarzą w twarz. Pomysłowość Uchihy tym razem stanowczo przerosła rozumowanie normalnego człowieka. Postanowiła nie wstawiać, ny usiąść na przeciwko a bezczelnie przeturlała się zatrzymując idealnie na wprost jego osoby.

Obrazek

Ułożyła się o wiele bardziej wygodniej niż po upadku. Całym brzuszkiem stykała się z podłożem, z biustem uniesionym ździebko ponad. Nogi oczywiście uniosła ku niebu. Mogła nimi dowolnie majtać w górę i w dół. Głowę ułożyła wygodnie na złączonych dłoniach, z tej pozycji dokładnie mogła przyglądać się reakcji Muraia. Całość dopełniał długi czarny warkocz, pełen w tej chwili poprzyczepianych liści z drzew, ciągnący się przez całe plecy dziewczyny. Nie wiem jaką odpowiedź chciałbyś otrzymać, ale ujmijmy, że lubię to hihi - Tak, to była idealna odpowiedź, satysfakcjonująca dziewczynę. Zainteresowała się Muraiem. tajemniczy, nieznajomy z jeszcze bardziej nieznaną i zagadkową historią którą chciało by się odkryć. Druga strona młodej dziewoi bała się. Ukrywała to, mocno! Mocniej! Nie mogła się do końca przemóc, szwy i tajemniczy czarne oczy. Chciała wiedzieć skąd się wywodzi ta choroba!
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Dziewczyna ukazała kolejną swoją cechę, czyli nieobliczalność. Bo któż mógłby przypuszczać, że zamiast wstać i normalnie podejść, zacznie się turlać, by ostatecznie zatrzymać się przede mną. Wywołało to kolejną okazję, by trochę się pośmiać. Dawno nie spotkał osoby tak bardzo spontanicznej. Właściwie to nigdy, zawsze otoczony był albo przez całkowitych sztywniaków, albo obojętnych na wszystko szarych ludzi. A tutaj mamy całkiem urodziwą istotę, z którą znajomość okazała się bardzo ciekawa, przynajmniej po kilku pierwszych zdaniach. Patrząc na dziewczynę leżącą przed nim zmienił nieco swoją pozycję. Teraz siedział po turecku, głowę opierając o pień, a ręce trzymając luźno na kolanach. Ta pozycja była bardziej wygodniejsza. Ponownie spojrzał na swoją rozmówczynię, jednak jego uwagę przyciągały jej dwa... atuty, które teraz były dobrze widoczne. Poczerwieniał jeszcze bardziej i odwrócił wzrok gdzieś w bok.
- To przecież t-twoja odpowiedź, ty decyduj. Chciałbym tylko odpowiedzi szczerej, no ale zmuszał nie będę. Ja jestem Ninja też, bez większego powodu. Ale taki znajdę. - powiedział, przy okazji analizując swoje słowa. Faktycznie, umiejętności te posiadł niejako z przymusu, a nie dobrej woli. A więc jaki jest jego cel? Będzie musiał zrobić szczegółowe badania na ten temat, przeszukać tony książek albo zapytać innych. Mimo wszystko lepiej by było, gdyby to on sam, bez niczyjej pomocy, znalazł odpowiedź na to pytanie. Zerknął na nią kątem oka, tym razem skupiając się głównie na jej twarzy.
- Uchiha. Jestem pewien, że gdzieś o tym słyszałem. Podobno jesteście bardzo silni, co nie? - zapytał się czarnooki, chcąc poszerzyć zakres swojej wiedzy zarówno o klanie samym w sobie, jak i o swojej nowej znajomej. Wiedza to potęga, zwłaszcza o osobie, z którą ledwo co się poznałeś. Chociaż wygląda na to, że nie jest ani trochę groźna. A może to tylko pozory? Cholera, faktycznie możliwe. Tylko że nikt nie miałby motywu. Chyba jednak Murai za bardzo się tym przejmuje, Ale z drugiej strony... stała czujność.
0 x
Shakyamuni

Re: Samotne drzewo

Post autor: Shakyamuni »

Rozkojarzenie czarnowłosej coraz bardziej prowadziło ją w stan ignorowania swojego rozmówcy, a skupieniu się jedynie na tym co opuszczało jego usta. Wydawała się strasznym lekkoduchem, nic bardziej mylnego. Dziecinne zachowanie nie wykluczało obserwowania nawet najdrobniejszych szczegółów które mogłoby się wydawać, powinno jej umknąć. To samo tyczyło się twarzy Muraia. Zawiesiła na niej wzrok, lustrując badawczym wzrokiem. Również coś do niej dotarło, nie powinna oj nie powinna robić niektórych rzeczy. Muruś twarzyczkę mam tutaj - wskazała uderzając delikatnie palcem prawej dłoni w swój zaokrąglony nosek. To nie grzeczne spoglądać dziewczynie w biust podczas rozmowy - pouczyła się wciąż uśmiechając. Czuła, że sama prowadziła do takiej sytuacji, ale ciekawiła ją reakcja chłopaka. Podekscytowanie powodowało u niej syndrom "robaków w tyłku". Nie mogła usiedzieć w jednak pozycji dłużej niż pięć minut. Przewałkowała się pół raza w prawą stronę i zmogła tym razem plecami do ziemi, rozciągając się całkowicie. Dłonie ułożyła skrzyżowanie na piersiach by chłopak skupił się na czymś inny. Głowa odchylona do tyłu skupiona była na również zmieniającym pozycję siedzącą Muraiu. Ładna pogoda, prawda? Nie zwróciłam na to uwagi ale to miejsce ma coś w sobie - Stwierdziła odciągając trochę rozmowę od smutnej przeszłości nowo poznanego. Doszła do wniosku, że nie jest to najlepszy temat do rozmowy, przynajmniej na tą chwilę. Sama zaś miała takie tematy. Klan należał do tej grupy. Nigdy nie czuła się pełnym Uchihą, czegoś jej brakowało. Nie czegoś, wszystkiego. Jej wzrok stał się zmieszany, jakby niewyraźny. Mała zmiana kąta ułożenia głowy skierowała ją ku błękitnemu niebu. Spoważniała... To nie ta część klanu. W porównaniu do "nich" moja siła jest znikoma - starała się mówić ogólnikowo. Nie mogła przecież wspominać o sile ich Kekkei Genkai.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Celna uwaga dziewczyny dotycząca wzroku młodzieńca sprawiła, że poczuł się lekko zdezorientowany. Wydawało mu się, że po to właśnie kobiety noszą takie ubrania odsłaniające pewne aspekty ich cielesności, by móc się nimi chwalić. W przeciwnym razie by je zakrywały. Tak przynajmniej podpowiadał mu rozsądek i logiczne myślenie. Chociaż z rozmów pomiędzy przypadkowo mijanymi ludźmi wynikało, że kobiety są cholernie skomplikowane w każdym aspekcie. Shaky ponownie się odwróciła, tym razem zasłaniając swoje atuty splecionymi rękoma. Zaraz, czy ona nie nazwała czarnowłosego "Muruś"? Teraz to był on całkowicie zmieszany.
- Jak nie chcesz, bym patrzył, to nie eksponuj. A chyba po to robią to dziewczyny. By mogły się chwalić swoimi wdziękami. Z-zresztą... Muruś? Czemu akurat to? - spytał się jej, marszcząc czoło i zastanawiając się nad możliwą genezą tej zmiany jego imienia. Nie wiedział, co o nim sądzić, ale w gruncie rzeczy takie pieszczotliwe nazwanie go było w miarę miłe. Poczuł dziwnie przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Jak gdyby siedział w bali wypełnioną ciepłą wodą.
- Prawda. To miejsce jest bardzo nietypowe. Nawet można tutaj cieszyć się zwyczajnym słońcem. Takim, jak co dzień. - rzucił odkrywczo i również zerknął na bezchmurne niebo. Błękitne niczym woda pod nim. A właściwie to woda ma kolor nieba. Po chwili wrócił wzrokiem na twarz rozmówczyni, tym razem czyniąc poprawnie i patrząc się na jej twarz. I tylko nią. Jedna jej nastrój się zmienił gdy czarnooki zapytał o Uchiha. Może nie powinien? Nie no, czemu nie? Nie jest tak silna jak reszta? Hmh, ciekawe. Może to dlatego chce uczyć się na medycznego Ninja? By nadrobić swoje braki w sile czymś pożytecznym?
- Ale będziesz miała swoje umiejętności medyczne. To też jest bardzo dobre. I siła to nie tylko potencjał bojowy, ale też mnóstwo innych c-czynników. - powiedział, tym razem dla odmiany bardzo pewnie. Co prawda jego własna siła w znaczeniu potencjału bojowego była w miarę dobra, ale cała reszta była nie nieznanym poziomie. Albo bardzo niskim. Siła przyjaźni? Zerowa. Siła perswazji? Zerowa. Siła jednania w sobie ludzi? A to niespodzianka, zerowa. Trochę posmutniał po wypowiedzeniu tych słów i uświadomieniu sobie, iż wcale nie jest taki silny, jak myślał.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości