Pustynia
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Kenshi nie tracił zbędnego czasu na zastanawianie się co dalej robić, tylko od razu przeszedł do działania. W ten sposób nie pozwolił urosnąć dzielącej go od przeciwnika odległości, a wręcz stopniowo ją zaczął redukować, gdy tylko rzucił się za przybyszem w pogoń. Wartka akcja, jaka nastapiła nie pozwalała Kenshiemu do końca zebrać rozbieganych myśli, ale mimo tego przebijało mu się przez głowę, jedno jasne pytanie - co tu robi ten gość. Inuzuka mieli swoją siedzibę Rodową w zupełnie innej krainie, i jego obecność w tym właśnie miejscu, w momencie tak idealnym jak teraz - na pewno mogła zastanawiać. Bestia, która jednak rzuciła się w pogoń za przedstawicielem szczepu Maji, skutecznie wybijała z myśli jakiekolwiek głębsze rozważanie nad tą problematyką - najważniejszym było przeżyć to zdarzenie.
Dość szybko się okazało, że Kenshi jest szybszy od swojego oponenta. Dystans ich dzielący systematycznie się skracał, aż doszło do momentu tak długo wyczekiwanego przez Maji. Chłopak wyciągnął przed siebie wcześniej wyjęte kunaie, a następnie wykorzystał znaną technikę Raitonu, która pozwoliła stworzyć specjalny pocisk, który wystrzelony pomknął wprost na plecy wroga. Ten nie spodziewając się najwyraźniej takiego ruchu ze strony swojego wroga, padł jak długi na piasek, najpewniej chwilowo sparaliżowany. Kenshi w tym momencie prawie zachłystał się smakiem sukcesu. Widział, jak ziele które chciał zdobyć znajduje się dalej w zaciśniętej, porażonej prądem, ręce chłopaka. Nic jednak związanego z zachwytem nie nastąpiło, bo wtem Kenshi padł podobnie jak jego oponent - plackiem, twarzą do piachu, czując jak coś owinęło mu się wokół kostek, a następnie pociągnęła w kierunku... przeciwnym do którego zmierzał.
Pustynna bestia nie zapomniała o swojej niedoszłej ofierze i w końcu dosięgnęła swojego celu, trzymając ją mocno i ciągnąc wprost ku swojej rozwartej paszczy. Jej rozmiary były doprawdy przeogromne i nie było powodu sądzić, że Kenshi w całości nie mógłby się w niej zmieścić. Na to jednak chłopak wcale nie miał ochoty i wykorzystując to, że w jego zaciśniętych dłoniach wciąż znajdowały się kunaie, wykorzystał szybko inną technikę Raitonu, aby spróbować się wyswobodzić z tego przeklętego uchwytu.
Dość szybko się okazało, że Kenshi jest szybszy od swojego oponenta. Dystans ich dzielący systematycznie się skracał, aż doszło do momentu tak długo wyczekiwanego przez Maji. Chłopak wyciągnął przed siebie wcześniej wyjęte kunaie, a następnie wykorzystał znaną technikę Raitonu, która pozwoliła stworzyć specjalny pocisk, który wystrzelony pomknął wprost na plecy wroga. Ten nie spodziewając się najwyraźniej takiego ruchu ze strony swojego wroga, padł jak długi na piasek, najpewniej chwilowo sparaliżowany. Kenshi w tym momencie prawie zachłystał się smakiem sukcesu. Widział, jak ziele które chciał zdobyć znajduje się dalej w zaciśniętej, porażonej prądem, ręce chłopaka. Nic jednak związanego z zachwytem nie nastąpiło, bo wtem Kenshi padł podobnie jak jego oponent - plackiem, twarzą do piachu, czując jak coś owinęło mu się wokół kostek, a następnie pociągnęła w kierunku... przeciwnym do którego zmierzał.
Pustynna bestia nie zapomniała o swojej niedoszłej ofierze i w końcu dosięgnęła swojego celu, trzymając ją mocno i ciągnąc wprost ku swojej rozwartej paszczy. Jej rozmiary były doprawdy przeogromne i nie było powodu sądzić, że Kenshi w całości nie mógłby się w niej zmieścić. Na to jednak chłopak wcale nie miał ochoty i wykorzystując to, że w jego zaciśniętych dłoniach wciąż znajdowały się kunaie, wykorzystał szybko inną technikę Raitonu, aby spróbować się wyswobodzić z tego przeklętego uchwytu.
Ukryty tekst
0 x
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Sytuacja w jakiej znalazł się Kenshi, była wyjątkowo groźna, ale na szczęście znalazł z niej wyjście, wykorzystując swoje mistrzowskie zdolności szermiercze. Sprytny ruch z wykorzystaniem odbicia się od podłoża, a następnie wykonanie szybkiego manewru ze skłonem, pozwoliły młodzieńcowi dosięgnąć ostrzem macki. Odcięta nie stanowiła już dla Kenshiego zagrożenia, ale stwór pozbawiony kolejnej kończyny wpadł w szał więc przedstawiciel Szczepu Maji, wolał utrzymać bezpieczny dystans, bo paszcza olbrzymiego stworzenia dalej była niebezpieczna.
Z tego względu Kenshi wykonał szybki odskok do tyłu, a następnie wykonał w tył zwrot i postanowił pogłębić dystans, chcąc jak najszybciej znaleźć się też w zasięgu chłopaka, który chwile wcześniej ukradł zioło. Jakby nie patrzeć, szalejący stwór podnosił co raz większe tumany kurzu, zakrywając w ten sposób obraz pola walki, a Kenshi mimo wysokiej percepcji, wolał nie ryzykować tym bardziej, że jego przeciwnikiem był Shinobim, a niedocenianie swoich przeciwników jest jedną z największych głupot, które skazują na przegraną.
Kenshi nie zamierzał niepotrzebnie ryzykować i siłować się z przytomnym lub i nie przeciwnikiem, dlatego też postanowił wykorzystać jedną z najprostszych technik Raitonu. Poprzez porażenie jego dłoni przy pomocy przewodnika (a więc katany) naładowanego Raitonem, liczył na to, że spowoduje niekontrolowaną stymulację mięśni w dłoni, na tyle, aby palce złodzieja zaczęły się systematycznie rozwierać i zamykać. W ten sposób chłopak powinien wypuścić trzymane ziele, a Kenshi mógłby je wtedy odebrać i pognać w stronę z której przybył w to właśnie miejsce.
Przedstawiciel Szczepu Maji w pierwszej jednak kolejności uważnie obserwował swoje otoczenie, nie chcąc ponownie wdać się schwytać bestii gdyby ta zamierzała jednak przepuścić atak, lub wpaść w zasadzkę przygotowaną przez chłopaka. Stąd też gdyby coś Kenshiemu wydało się nienaturalne, wtedy też przerywa on swoje działanie i obserwuje, podejmując kolejne działania dopiero w chwili gdy będzie mógł wyciągnąc jakieś pierwsze wnioski.
Z tego względu Kenshi wykonał szybki odskok do tyłu, a następnie wykonał w tył zwrot i postanowił pogłębić dystans, chcąc jak najszybciej znaleźć się też w zasięgu chłopaka, który chwile wcześniej ukradł zioło. Jakby nie patrzeć, szalejący stwór podnosił co raz większe tumany kurzu, zakrywając w ten sposób obraz pola walki, a Kenshi mimo wysokiej percepcji, wolał nie ryzykować tym bardziej, że jego przeciwnikiem był Shinobim, a niedocenianie swoich przeciwników jest jedną z największych głupot, które skazują na przegraną.
Kenshi nie zamierzał niepotrzebnie ryzykować i siłować się z przytomnym lub i nie przeciwnikiem, dlatego też postanowił wykorzystać jedną z najprostszych technik Raitonu. Poprzez porażenie jego dłoni przy pomocy przewodnika (a więc katany) naładowanego Raitonem, liczył na to, że spowoduje niekontrolowaną stymulację mięśni w dłoni, na tyle, aby palce złodzieja zaczęły się systematycznie rozwierać i zamykać. W ten sposób chłopak powinien wypuścić trzymane ziele, a Kenshi mógłby je wtedy odebrać i pognać w stronę z której przybył w to właśnie miejsce.
Przedstawiciel Szczepu Maji w pierwszej jednak kolejności uważnie obserwował swoje otoczenie, nie chcąc ponownie wdać się schwytać bestii gdyby ta zamierzała jednak przepuścić atak, lub wpaść w zasadzkę przygotowaną przez chłopaka. Stąd też gdyby coś Kenshiemu wydało się nienaturalne, wtedy też przerywa on swoje działanie i obserwuje, podejmując kolejne działania dopiero w chwili gdy będzie mógł wyciągnąc jakieś pierwsze wnioski.
Ukryty tekst
0 x
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Kenshi do końca wierzył, że pozostała część zadania nie będzie od niego wymagała większych starań aniżeli tych, jakich do tej pory musiał uczynić. Cały ochlapany gorącą juchą bestii, przedstawiał się wyjątkowo bestialsko i w tym momencie jego jedynym marzeniem było znalezienie się jak najdalej stąd. W bezpiecznym miejscu w którym będzie mógł w końcu odpocząć i się oczyścić. Stąd też gdy Kenshi w końcu uporał się z jednym problemem, myślami i działaniem od razu przeszedł do kolejnego punktu, wręcz kluczowego, a widząc nieprzytomnego młodzieńca, postanowił uczynić coś, co w jego mniemaniu byłoby najmniej szkodliwe dla kogokolwiek.
Nic z tego.
Gdy tylko Kenshi podszedł uczynić to co zamierzał, nastąpiło kilka innych rzeczy równocześnie. Pierwsze liźnięcie Raitonu przeskoczyło z katany na dłoń nieprzytomnego młodzieńca, a jednocześnie zza pleców Kenshiego wynurzyło się stworzenie o którym w ferworze walk, mężczyzna z Maji zdążył zapomnieć. Ninkein Inuzuki, nie wgryzł się jednak w ciało Kenshiego, tylko... oblał go szczynami, a następnie odbił się łapkami o jego bark, powodując że ten lekko się zgiął. Wtedy to wykorzystał oponent Kenshiego, który jak się okazywało... był już od dłuższego momentu przytomny i tylko czekał na dogodną sytuację do ataku. Gdy ta się nadarzyła, wyprowadził szybki cios, idealnie zgrany z tym który zadał Ninkein. Kenshi wyraźnie odczuł jego następne uderzenie łokciem wprost w podbrzusze na które jeszcze mocniej się zgiął...
Chłopak z Rodu Inuzuka, dość jasno po tej akcji obwieścił Kenshiemu, że nie zamierza mu od tak oddać tego za czym tak długo podążał na tej "zatęchłej pustyni" i co więcej, niemalże od razu dał sygnał swojemu futrzanemu kompanowi do przyjęcia boiowej pozycji obwieszczonej groźnym powarkiwaniem. Maji w tym czasie zdążył się pomału wyprostować i rozchichrać, choć temu objawowi nie towarzyszył wcale miły uśmiech. Rozchhichrana twarz umazana krwią spoglądała zarówno wyczekującą jak i wyzywającą w kierunku Inuzuki, jakby zapraszając go do ataku. Katana wciąż ociekająca krwią, wysunęła się do przodu i spoczęła na wysokości twarzy młodzieńca.
- W chuj rozważne atakować człowieka pustyni na pustyni. Było trzeba spierdalać póki miałeś szansę, teraz już jej nie otrzymasz - wraz z końcem przemowy Kenshiego, jego całe ciało objęła elektryczna poświatą, która następnie spłynęła na ostrze, a te wycelowane nagle do góry wystrzeliło piorunami w kierunku nieba. Przybrana w ten sposób sylwetka mogła wydawać się oponentom jakimś wstępem do walki, stąd też Kenshi nie tylko obserwuje swojego przeciwnika z na przeciwka, ale również uważnie nasłuchuje jakiekolwiek dźwięki zza pleców, które mogłyby świadczyć o tym, że przeciwnik chce zaatakować. Gdyby tak było to wtedy też Kenshi przyjmuje odpowiednią sylwetkę do techniki szermierczej Mikazukigiri i jest gotowy odeprzeć nadchodzący atak, szerokim, szybkim i silnym cięciem.
Gdyby Maji zauważył, albo odniósł wrażenie, że jego defensywa może się spotkać ze skutecznym kontratakiem, wytrąceniem broni lub przełamaniem obrony - wtedy błyskawicznie odskakuje na bok pozostawiając na swoim miejscu jedynie cień swojej sylwetki. Kenshi wtedy też nie zwalniajac wykorzystuje możliwe ogłupienie przeciwników, natychmiast przechodząc do kontrataku i przy pomocy Hiken: Tsukikage wyprowadza szybkie pchnięcie w drugą istotę, którą powinien być kompan Inuzuki.
Nic z tego.
Gdy tylko Kenshi podszedł uczynić to co zamierzał, nastąpiło kilka innych rzeczy równocześnie. Pierwsze liźnięcie Raitonu przeskoczyło z katany na dłoń nieprzytomnego młodzieńca, a jednocześnie zza pleców Kenshiego wynurzyło się stworzenie o którym w ferworze walk, mężczyzna z Maji zdążył zapomnieć. Ninkein Inuzuki, nie wgryzł się jednak w ciało Kenshiego, tylko... oblał go szczynami, a następnie odbił się łapkami o jego bark, powodując że ten lekko się zgiął. Wtedy to wykorzystał oponent Kenshiego, który jak się okazywało... był już od dłuższego momentu przytomny i tylko czekał na dogodną sytuację do ataku. Gdy ta się nadarzyła, wyprowadził szybki cios, idealnie zgrany z tym który zadał Ninkein. Kenshi wyraźnie odczuł jego następne uderzenie łokciem wprost w podbrzusze na które jeszcze mocniej się zgiął...
Chłopak z Rodu Inuzuka, dość jasno po tej akcji obwieścił Kenshiemu, że nie zamierza mu od tak oddać tego za czym tak długo podążał na tej "zatęchłej pustyni" i co więcej, niemalże od razu dał sygnał swojemu futrzanemu kompanowi do przyjęcia boiowej pozycji obwieszczonej groźnym powarkiwaniem. Maji w tym czasie zdążył się pomału wyprostować i rozchichrać, choć temu objawowi nie towarzyszył wcale miły uśmiech. Rozchhichrana twarz umazana krwią spoglądała zarówno wyczekującą jak i wyzywającą w kierunku Inuzuki, jakby zapraszając go do ataku. Katana wciąż ociekająca krwią, wysunęła się do przodu i spoczęła na wysokości twarzy młodzieńca.
- W chuj rozważne atakować człowieka pustyni na pustyni. Było trzeba spierdalać póki miałeś szansę, teraz już jej nie otrzymasz - wraz z końcem przemowy Kenshiego, jego całe ciało objęła elektryczna poświatą, która następnie spłynęła na ostrze, a te wycelowane nagle do góry wystrzeliło piorunami w kierunku nieba. Przybrana w ten sposób sylwetka mogła wydawać się oponentom jakimś wstępem do walki, stąd też Kenshi nie tylko obserwuje swojego przeciwnika z na przeciwka, ale również uważnie nasłuchuje jakiekolwiek dźwięki zza pleców, które mogłyby świadczyć o tym, że przeciwnik chce zaatakować. Gdyby tak było to wtedy też Kenshi przyjmuje odpowiednią sylwetkę do techniki szermierczej Mikazukigiri i jest gotowy odeprzeć nadchodzący atak, szerokim, szybkim i silnym cięciem.
Gdyby Maji zauważył, albo odniósł wrażenie, że jego defensywa może się spotkać ze skutecznym kontratakiem, wytrąceniem broni lub przełamaniem obrony - wtedy błyskawicznie odskakuje na bok pozostawiając na swoim miejscu jedynie cień swojej sylwetki. Kenshi wtedy też nie zwalniajac wykorzystuje możliwe ogłupienie przeciwników, natychmiast przechodząc do kontrataku i przy pomocy Hiken: Tsukikage wyprowadza szybkie pchnięcie w drugą istotę, którą powinien być kompan Inuzuki.
Ukryty tekst
0 x
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Maji nie odpowiedział już na słowną zaczepkę chłopaka z Rodu Inuzuka, tylko swoim ostrzem pokazał co o tym sądzi, skutecznie broniąc się przed atakiem z obu stron. Iskry które przeskakiwały między ostrzem katany, a wzmocnionymi pazurami Inuzuki i jego kudłatego kompana, dokładnie obrazowało z jaką siłą uczestnicy tej bitwy mieli do czynienia. Każda ze stron nie odpuszczała, a jedynie prosty kawałek żelaza mógł być tu skutecznym rozjemcą pomiędzy zwaśnionymi stronami. Przynajmniej do momentu do którego któraś ze stron nie wymyśli skuteczniejszego sposobu na wykończenie swojego wroga.
Przeciwnicy Kenshiego po sparowaniu ich ataku odskoczyli od swojego oponenta, zachowując nieduży dystans 5 metrów. Jeszcze przed wylądowaniem jednego z nich, chłopak z psiego klanu wyciągał zza pazuchy jakieś kulki którymi rzucił w bodajże nieumiejętny sposób w stronę Kenshiego. Ten jednak nie zamierzał głupio czekać i faktycznie sprawdzać czy to było niefortunne zdarzenie czy też zamierzone działanie, dlatego też gdy tylko pierwsze kulki dotknęły ziemię, stopy Kenshiego błyskawicznie zwróciły się w kierunku psiego towarzysza chłopaka, zakładając za możliwe zwrócenie w ten sposób uwagi jego właściciela.
Takie działanie miało jak najbardziej słuszne powody w mniemaniu Kenshiego, w końcu jego plan był prawie na uwieńczeniu, ale żeby doszedł do skutku, musiała być stuprocentowa pewność jej powodzenia. Z tego więc powodu Kenshi przeskakując w kierunku psa, zasygnalizował wykorzystanie kolejnej techniki, tym razem skupiając się na zadaniu kilku ciosów wymierzonych dokładnie w tors zwierzęcia, jednakże prawdziwym celem Kenshiego w tym momencie było skłonienie jego ludzkiego kompana do skierowania się właśnie jak najkrótszym torem wprost do walczącej dwójki, w celu udzielenia wsparcia. To właśnie ten moment Kenshi wybrał na zadanie ciosu. Oponent chcąc ratować swojego czworonożnego przyjaciela, powinien mieć wtedy na celu jak najszybsze dotarcie i w tym przypadku, jego uwaga na inne czynniki zza wyłączeniem wroga i psa powinny być znacznie mniej wyczulone. Idealny moment na wykorzystanie przez Kenshiego grzmotu...
Ciosy Kenshiego wycelowane w tors, a więc największą część psa również były celowe. Skupiając się na właściwym sprowadzeniu grzmotu na ziemię, wolał nie skupiać i tak swojej rozproszonej uwagi na znacznie mniejszych elementach, które uszkodzone faktycznie mogłyby być bardziej śmiercionośne to ich trafienie również było większą sztuką.
Przeciwnicy Kenshiego po sparowaniu ich ataku odskoczyli od swojego oponenta, zachowując nieduży dystans 5 metrów. Jeszcze przed wylądowaniem jednego z nich, chłopak z psiego klanu wyciągał zza pazuchy jakieś kulki którymi rzucił w bodajże nieumiejętny sposób w stronę Kenshiego. Ten jednak nie zamierzał głupio czekać i faktycznie sprawdzać czy to było niefortunne zdarzenie czy też zamierzone działanie, dlatego też gdy tylko pierwsze kulki dotknęły ziemię, stopy Kenshiego błyskawicznie zwróciły się w kierunku psiego towarzysza chłopaka, zakładając za możliwe zwrócenie w ten sposób uwagi jego właściciela.
Takie działanie miało jak najbardziej słuszne powody w mniemaniu Kenshiego, w końcu jego plan był prawie na uwieńczeniu, ale żeby doszedł do skutku, musiała być stuprocentowa pewność jej powodzenia. Z tego więc powodu Kenshi przeskakując w kierunku psa, zasygnalizował wykorzystanie kolejnej techniki, tym razem skupiając się na zadaniu kilku ciosów wymierzonych dokładnie w tors zwierzęcia, jednakże prawdziwym celem Kenshiego w tym momencie było skłonienie jego ludzkiego kompana do skierowania się właśnie jak najkrótszym torem wprost do walczącej dwójki, w celu udzielenia wsparcia. To właśnie ten moment Kenshi wybrał na zadanie ciosu. Oponent chcąc ratować swojego czworonożnego przyjaciela, powinien mieć wtedy na celu jak najszybsze dotarcie i w tym przypadku, jego uwaga na inne czynniki zza wyłączeniem wroga i psa powinny być znacznie mniej wyczulone. Idealny moment na wykorzystanie przez Kenshiego grzmotu...
Ciosy Kenshiego wycelowane w tors, a więc największą część psa również były celowe. Skupiając się na właściwym sprowadzeniu grzmotu na ziemię, wolał nie skupiać i tak swojej rozproszonej uwagi na znacznie mniejszych elementach, które uszkodzone faktycznie mogłyby być bardziej śmiercionośne to ich trafienie również było większą sztuką.
Ukryty tekst
0 x
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Kenshi uczynił tak jak postanowił chwilę wcześniej i gdy pierwsze okrągłe ładunki uderzyły w ziemię, chłopak wyskoczył do kompana Inuzuki, zamierzając jak najszybciej go wyeliminować. Nie przewidział jednak, że ów rzucone w niego kulki są tak na prawdę bombkami dymnymi, które skutecznie rozpostarły w koło dym, ograniczając Kenshiemu widoczność. Maji nie zrażony tym jednak, nie zaprzestał wykonywania swojego działania, tylko kontynuował dzieło z satysfakcją czując opór w postaci prawdopodobnie ciała psa, który głośno pisnął. W tym samym momencie uszu Kenshiego doszedł dźwięk nadbiegających kroków drugiego przeciwnika - w idealnym momencie. Przeciwnik niczego nieświadomy, postępując według założonego planu Kenshiego, zdradził się głośnym poruszaniem, co wychwyciły wyczulone zmysły przedstawiciela klanu Maji. To wystarczyło mu do wykonania drugiej częsci planu, którym było sprowadzenie ogłuszającego grzmotu w środek kłębowiska dymu. Gdy od siły uderzenia rozwiały się pierwsze kłęby dymu, ujrzeć można było porażone ciało Inuzuki, na widok którego jego psi kompan również ranny, próbował się doczołgać.
Kenshi był świadom, że pojedynek którego był uczestnikiem, nie był zwykłą potyczką, tylko walką na śmierć i życie i pod takim właśnie kątem obserwował to co zostało z jego przeciwników. Nie czuł wyrzutów sumienia, nawet gdy spoglądał na wiernego, futrzastego kompana Inuzuki. Wiedział, że przeciwnicy gdyby mogli, to by go wykończyli dla tego samego ziela, dla którego on sam podjął z nimi walkę. Teraz, gdy sam zbliżył się do oponentów, a jego ostrze wisiało nad karkiem porażonego mężczyzny, beznamiętnie obserwował jak jego pies, próbuje go powstrzymać. Szybkie pchnięcie zakończyło cierpienie mężczyzny, dzieląc jego rdzeń kręgowy u podstawy czaszki na dwie części. Chwilę później to samo ostrze, rozpłatało czaszkę psa, niezależnie od tego czy zamierzał powstrzymać Kenshiego, czy też ratować się ucieczką. Żelazny Siewca - przydomek nadany Kenshiemu podczas walk o Atsui, nie odpuszczał swoim przeciwnikom, stąd też by go dopadł i skończył to czego wcześniej nie udało mu się zakończyć.
Kenshi spoglądał w ciszy na pobojowisko jakie zostało. Wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Księżyć wysoko gościł już na niebie, a mężczyzna wciąż czuł szybko krążącą krew w swoich żyłach. Był wolny oraz wciąż żywy i wciąż mógł kontynuować swoje dziecło. Spojrzał na ziele, które doprowadziło do takiej sytuacji, by w końcu opuścić ostrze które po raz kolejne tego dnia, napiło się krwi - tym razem ludzkiej. Odcięta dłoń leżała wciąż obok ciała chłopaka. Kenshi bez ogródek chwycił za to, by następnie schować do torby którą miał wciąż przypasaną do pasa. Po tym zamierzał jeszcze przeszukać ciało Inuzuki, nie wiedząc co takiego jeszcze mógłby przydatnego znaleźć. Życie na pustyni było wystarczająco trudne i każdy nawet zwykły shuriken mógł tu zadecydować o życiu.
Po przeszukaniu zwłok i dekapitacji dłoni która trzymała ziele, Kenshi ruszył w drogę powrotną, nie zamierzając pozostawać tu na nocleg. Nie chciał natknąć się na kolejną bestię, i tak zapewne pod wpływem doznanych wrażeń nie mógłby zasnąć - uznał więc, że najrozsądniejszym będzie opuścić jak najszybciej to miejsce, pozwalając padlinożercom, zając się pozostawionymi truchłami.
Kenshi był świadom, że pojedynek którego był uczestnikiem, nie był zwykłą potyczką, tylko walką na śmierć i życie i pod takim właśnie kątem obserwował to co zostało z jego przeciwników. Nie czuł wyrzutów sumienia, nawet gdy spoglądał na wiernego, futrzastego kompana Inuzuki. Wiedział, że przeciwnicy gdyby mogli, to by go wykończyli dla tego samego ziela, dla którego on sam podjął z nimi walkę. Teraz, gdy sam zbliżył się do oponentów, a jego ostrze wisiało nad karkiem porażonego mężczyzny, beznamiętnie obserwował jak jego pies, próbuje go powstrzymać. Szybkie pchnięcie zakończyło cierpienie mężczyzny, dzieląc jego rdzeń kręgowy u podstawy czaszki na dwie części. Chwilę później to samo ostrze, rozpłatało czaszkę psa, niezależnie od tego czy zamierzał powstrzymać Kenshiego, czy też ratować się ucieczką. Żelazny Siewca - przydomek nadany Kenshiemu podczas walk o Atsui, nie odpuszczał swoim przeciwnikom, stąd też by go dopadł i skończył to czego wcześniej nie udało mu się zakończyć.
Kenshi spoglądał w ciszy na pobojowisko jakie zostało. Wiele wydarzyło się w ciągu ostatnich kilkudziesięciu minut. Księżyć wysoko gościł już na niebie, a mężczyzna wciąż czuł szybko krążącą krew w swoich żyłach. Był wolny oraz wciąż żywy i wciąż mógł kontynuować swoje dziecło. Spojrzał na ziele, które doprowadziło do takiej sytuacji, by w końcu opuścić ostrze które po raz kolejne tego dnia, napiło się krwi - tym razem ludzkiej. Odcięta dłoń leżała wciąż obok ciała chłopaka. Kenshi bez ogródek chwycił za to, by następnie schować do torby którą miał wciąż przypasaną do pasa. Po tym zamierzał jeszcze przeszukać ciało Inuzuki, nie wiedząc co takiego jeszcze mógłby przydatnego znaleźć. Życie na pustyni było wystarczająco trudne i każdy nawet zwykły shuriken mógł tu zadecydować o życiu.
Po przeszukaniu zwłok i dekapitacji dłoni która trzymała ziele, Kenshi ruszył w drogę powrotną, nie zamierzając pozostawać tu na nocleg. Nie chciał natknąć się na kolejną bestię, i tak zapewne pod wpływem doznanych wrażeń nie mógłby zasnąć - uznał więc, że najrozsądniejszym będzie opuścić jak najszybciej to miejsce, pozwalając padlinożercom, zając się pozostawionymi truchłami.
Ukryty tekst
0 x
Re: Pustynia
Nagroda za przeprowadzenie misji (dla misjodawcy): 20 PH, 500 ryo
Nagroda za odbycie misji (dla gracza): 50 PH, 300 ryo
Dodatkowa nagroda sugerowana*: 3x bombka dymna, 2x notka wybuchowa[/b]
* jeśli przy wycenie misji się zgodzą : )
Nagroda za odbycie misji (dla gracza): 50 PH, 300 ryo
Dodatkowa nagroda sugerowana*: 3x bombka dymna, 2x notka wybuchowa[/b]
* jeśli przy wycenie misji się zgodzą : )
0 x
- Kenshi
- Postać porzucona
- Posty: 425
- Rejestracja: 3 sty 2017, o 12:21
- Wiek postaci: 25
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Wysoki, szczupły brunet o jasnych, żółtych tęczówkach. Cechą charakterystyczną jest głęboka blizna przecinająca twarz. Mężczyzna nosi lekki, przewiewy strój w którego skład wchodzą spodnie, tunika, okrycie głowy i szyi - wszystko w odcieniach bieli.
- Widoczny ekwipunek: Płaszcz, tunika, okrycie głowy i szyji, rękawiczki, blaszane plakietki na nadgarstkach oraz pochwa z kataną przypasana u boku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... 577#p47577
- Multikonta: Azuma
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Przeciwnik został pokonany, a w jego ekwipunku znalazło się jeszcze coś, co z powodzeniem mogło zostać wykorzystane później przez Kenshiego. W całym tym rozgardiaszu jaki powstał, mężczyzna nie mógł się doszukać swoich upuszczonych kunai, a pora jaka panowała, zdecydowanie nie sprzyjała poszukiwaniom. Chowając to co Kenshi znalazł, postanowił więc opuścić to miejsce i udać się tam gdzie miał oczekiwać go zleceniodawca. Kupiec wspominał o niedaleko położonej wiosce zwanej "Kirisu" i właśnie tam postanowił się udać.
Kenshi biorąc pod uwagę stan w jakim się znajdował, postanowił w trakcie podróży porzucić swój zwykły płaszcz, bo jakby nie patrzeć, jego stan mógł budzić stanowczo zbyt duże zainteresowanie. Widok tak zroszonego krwią ubrania, mógł nie tylko skupić zainteresowanie przechodniów, a także strażników, a Kenshi nie miał wcale ochoty tłumaczyć się z tego co zaszło. Jego ubranie znajdujące się pod tym, zdecydowanie było w lepszym stanie i to na ten moment musiało wystarczyć.
Większość nocy jaka pozostała, upłynąć miała Kenshiemu więc na podróży, co biorąc pod uwagę warunki panujące w tym regionie, było całkiem dobrą opcją, bo pozwalało utrzymać ciepło. W drodze Maji wspominał ostatnie wydarzenia, zastanawiając się czy aby jego reakcja nie była przesadzona. Dość szybko jednak nasunął mu się wniosek, że nie miał innego wyjścia. Ostrzegał, co jednak nie spotkało się z należytą sytuacją. Wraz z tak wysuniętym przypuszczeniem, wszelkie zalążki poczucia winy, jakie mogłyby się zrodzić - zostały stłamszone w zarodku, co też Kenshiemu jak najbardziej odpowiadało, bo nie było żadnym obciążeniem dla niego i nie zatruwało mu to w żaden sposób myśli w ciągu pozostałej do Kirisu wędrówki.
Po dotarciu na miejsce, co powinno się również zejść z nastającym dniem, Kenshi postanowił od razu udać się do wspomnianej wcześniej ulicy, gdzie mógł się znajdować stragan wspomnianego sprzedawcy. Wiedząc, że widok jaki zobaczy straganiarz mógłby wywołać niepotrzebny alarm, Kenshi postanowił dopiero gdzieś na uboczu, pokazać mężczyźnie to co zdobył, oczywiście w ramach tego żądając w zamian pieniędzy. Ucięta ręka powinna wywołać na tyle pożądany efekt, że straganiarz jedyne o czym mógłby marzyć, to jak najszybsze zakończenie transakcji, co też dla Kenshiego byłoby wygodnym rozwiązaniem. Miał największą ochotę udać się gdzieś na spoczynek, gdzie mógłby się obmyć i odpocząć.
Kenshi biorąc pod uwagę stan w jakim się znajdował, postanowił w trakcie podróży porzucić swój zwykły płaszcz, bo jakby nie patrzeć, jego stan mógł budzić stanowczo zbyt duże zainteresowanie. Widok tak zroszonego krwią ubrania, mógł nie tylko skupić zainteresowanie przechodniów, a także strażników, a Kenshi nie miał wcale ochoty tłumaczyć się z tego co zaszło. Jego ubranie znajdujące się pod tym, zdecydowanie było w lepszym stanie i to na ten moment musiało wystarczyć.
Większość nocy jaka pozostała, upłynąć miała Kenshiemu więc na podróży, co biorąc pod uwagę warunki panujące w tym regionie, było całkiem dobrą opcją, bo pozwalało utrzymać ciepło. W drodze Maji wspominał ostatnie wydarzenia, zastanawiając się czy aby jego reakcja nie była przesadzona. Dość szybko jednak nasunął mu się wniosek, że nie miał innego wyjścia. Ostrzegał, co jednak nie spotkało się z należytą sytuacją. Wraz z tak wysuniętym przypuszczeniem, wszelkie zalążki poczucia winy, jakie mogłyby się zrodzić - zostały stłamszone w zarodku, co też Kenshiemu jak najbardziej odpowiadało, bo nie było żadnym obciążeniem dla niego i nie zatruwało mu to w żaden sposób myśli w ciągu pozostałej do Kirisu wędrówki.
Po dotarciu na miejsce, co powinno się również zejść z nastającym dniem, Kenshi postanowił od razu udać się do wspomnianej wcześniej ulicy, gdzie mógł się znajdować stragan wspomnianego sprzedawcy. Wiedząc, że widok jaki zobaczy straganiarz mógłby wywołać niepotrzebny alarm, Kenshi postanowił dopiero gdzieś na uboczu, pokazać mężczyźnie to co zdobył, oczywiście w ramach tego żądając w zamian pieniędzy. Ucięta ręka powinna wywołać na tyle pożądany efekt, że straganiarz jedyne o czym mógłby marzyć, to jak najszybsze zakończenie transakcji, co też dla Kenshiego byłoby wygodnym rozwiązaniem. Miał największą ochotę udać się gdzieś na spoczynek, gdzie mógłby się obmyć i odpocząć.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Kilka ostatnich dni upłynęło brązowowłosemu w łagodniejszym tempie niż dotychczas. Nie, żeby po spotkaniu ze starą znajomą wzięło go na przesadne lenistwo, co po prostu nie miał poważniejszych zadań do wykonania. W kwestii renegatów musiał wziąć na wstrzymanie, ponieważ jego własne poszukiwania zakończyły się w ślepym zaułku, a i od samego lidera nie słychać było ostatnio żadnych wytycznych w tej sprawie. Zresztą, ile można było uganiać się po pustyni za kościanymi wojownikami?
Osiem miesięcy. Już tyle czasu upłynęło od wygrania finalnej bitwy i przejęcia władzy w Atsui. Ichirou chyba dopiero teraz zaczynał sobie zdawać z tego świadomość, kiedy wypadł z szaleńczego wiru zemsty. Dla wielu Sabaku wojna była już zakończona,
ale Diabeł Świtu wciąż polował na swoich wrogów, wyprowadzając wendettę w imieniu swoim i swojego klanu. Ile miał jednak trwać ten samonapędzający się cykl? Oczywiście, żyć zemstą można było nawet do końca swoich dni, ale chyba nie tędy szła droga.
Bladym świtem wyszedł poza mury wioski, by znaleźć skrawek pustego terenu, gdzie zamierzał wykonać nieco ćwiczeń i popracować nad sobą. Trening był dobrą metodą do zapełnienia umysłu i odejścia od ciągłego roztrząsania niedokończonych spraw.
Osiem miesięcy. Już tyle czasu upłynęło od wygrania finalnej bitwy i przejęcia władzy w Atsui. Ichirou chyba dopiero teraz zaczynał sobie zdawać z tego świadomość, kiedy wypadł z szaleńczego wiru zemsty. Dla wielu Sabaku wojna była już zakończona,
ale Diabeł Świtu wciąż polował na swoich wrogów, wyprowadzając wendettę w imieniu swoim i swojego klanu. Ile miał jednak trwać ten samonapędzający się cykl? Oczywiście, żyć zemstą można było nawet do końca swoich dni, ale chyba nie tędy szła droga.
Bladym świtem wyszedł poza mury wioski, by znaleźć skrawek pustego terenu, gdzie zamierzał wykonać nieco ćwiczeń i popracować nad sobą. Trening był dobrą metodą do zapełnienia umysłu i odejścia od ciągłego roztrząsania niedokończonych spraw.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Z piasku stworzył sobie proste zadaszenie, mające ochronić go przed żarem słońce, które wspinało się coraz wyżej. Sięgnął po bukłak i upił z niego solidny łyk wody. Później usiadł na piasku i urządził sobie krótką przerwę. Nudę postanowił rozwiać sobie towarzystwem w postaci poczciwego, kociego kompana. Naciął koniuszek kciuka ostrzem kunaia, a w następnej chwili przywołał Kuro.
- Jak leci? - zapytał kot, rozglądając się dookoła. Chyba miał nadzieję na coś ciekawszego niż tylko pustynię. Westchnął cicho, a potem rozsiadł się wygodnie.
- Ostatnio trochę przystopowałem ze swoimi... działaniami. A teraz trenuję - odparł zdawkowo Sabaku.
- Jak na moje to się obijasz - skomentował z drobną złośliwością, a zaraz po tym leniwie uniósł przednią łapkę, celem jej wyczyszczenia w standardowy koci sposób.
- Przyganiał kocioł garnkowi, czy jak to się mówi - odpowiedział Ichi lekko rozbawiony.
Wymienili jeszcze kilka zdań. Ot, na przyziemne, zupełnie nieistotne tematy. A później Asahi wstał i wrócił do ćwiczeń.
- Jak leci? - zapytał kot, rozglądając się dookoła. Chyba miał nadzieję na coś ciekawszego niż tylko pustynię. Westchnął cicho, a potem rozsiadł się wygodnie.
- Ostatnio trochę przystopowałem ze swoimi... działaniami. A teraz trenuję - odparł zdawkowo Sabaku.
- Jak na moje to się obijasz - skomentował z drobną złośliwością, a zaraz po tym leniwie uniósł przednią łapkę, celem jej wyczyszczenia w standardowy koci sposób.
- Przyganiał kocioł garnkowi, czy jak to się mówi - odpowiedział Ichi lekko rozbawiony.
Wymienili jeszcze kilka zdań. Ot, na przyziemne, zupełnie nieistotne tematy. A później Asahi wstał i wrócił do ćwiczeń.
Ukryty tekst
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Pustynia
Zakończył ten etap ćwiczeń, a potem wrócił do swojej poprzedniej kryjówki. Słońce grzało już mocniej, więc tym razem upił kilka solidnych łyków z bukłaka i usiadł w cieniu. Szło mu całkiem dobrze, ale na tym nie zamierzał kończyć. Dzień był jeszcze dość długi, więc mógł popracować nad paroma elementami.
- Tak w ogóle to kiedy do nas wpadasz? Już chwilę temu obiecałeś wizytę - zagaił w pewnym momencie Kuro, leniwe podnosząc pyszczek. Fakt, brązowowłosego w Neko no Tani już chwilę nie było.
- Raczej za niedługo. Mam kilka mniejszych spraw do załatwienia, a temat renegatów jest póki co zakończony - odparł, wzdychając cicho. Zakończony, na pewno? Zapewne w prowincji wciąż znajdowało się chociaż kilku Kaguya, ale na ten moment sytuacja w Atsui była spokojna.
Po kilku chwilach wrócił do treningu.
- Tak w ogóle to kiedy do nas wpadasz? Już chwilę temu obiecałeś wizytę - zagaił w pewnym momencie Kuro, leniwe podnosząc pyszczek. Fakt, brązowowłosego w Neko no Tani już chwilę nie było.
- Raczej za niedługo. Mam kilka mniejszych spraw do załatwienia, a temat renegatów jest póki co zakończony - odparł, wzdychając cicho. Zakończony, na pewno? Zapewne w prowincji wciąż znajdowało się chociaż kilku Kaguya, ale na ten moment sytuacja w Atsui była spokojna.
Po kilku chwilach wrócił do treningu.
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości