PORT
Re: PORT
Mały stateczek, mała łajba - no przynajmniej w oczach samego zainteresowana - miała być ich środkiem transportu do wiadomego celu czyli wykonania w sumie nikt nie wiedział jakiego, ale zawsze zadania. Powiewający wiatr i bezkres rozciągającego się horyzontu przyprawił go o dreszcze, krótka chwila gdy pokrył się szorstką skórą przypominającą jego kuzynów. Ustąpiło to bardzo szybko, usłyszał jak ktoś skomentował parę wieczoru czyli kawał fileta i radio bez głośnika, ale kto by się tym za bardzo przejmował? Musieli jednak wejść na pokład, a z tym za dużo oporów nie mieli, bo niby czemu.
Spojrzał to na jedną burtę, to na drugą, zapowiadało się całkiem ciekawie. W milczeniu pokiwał głową nie zdradzając po sobie czy jest zadowolony, czy też jednak wolałby po prostu rzucić to wszystko w cholerę i wyskoczyć na drinka z kolegami. Czas wolny, znowu, wyczekiwał tego momentu, gdy rośnie adrenalina, gdy może pokazać z siebie trochę więcej niż tylko stać i patrzeć jak jeden stoi i ogląda coś przy dziobie, inny sprząta pokład, a jego towarzyszka krząta się po tym stateczku jakby rysowała jego mapę z dokładnością do jednego pierdyliomilimetra. Co miał robić? Łaził to w jedną, to w drugą, a to pogładził drewno czując jak słoje układają się pod jego dłonią. Czekał i doczekać się nie mógł, dlatego też pod nosem sobie śpiewał piosnkę
-Już smak waszych ust, Kantaiskie dziewczyny... no nie znacie tego? Dołączcie do mnie! - i zaintonował trochę głośniej, by może ktoś też się wyrwał z absurdalnej ciszy.
Spojrzał to na jedną burtę, to na drugą, zapowiadało się całkiem ciekawie. W milczeniu pokiwał głową nie zdradzając po sobie czy jest zadowolony, czy też jednak wolałby po prostu rzucić to wszystko w cholerę i wyskoczyć na drinka z kolegami. Czas wolny, znowu, wyczekiwał tego momentu, gdy rośnie adrenalina, gdy może pokazać z siebie trochę więcej niż tylko stać i patrzeć jak jeden stoi i ogląda coś przy dziobie, inny sprząta pokład, a jego towarzyszka krząta się po tym stateczku jakby rysowała jego mapę z dokładnością do jednego pierdyliomilimetra. Co miał robić? Łaził to w jedną, to w drugą, a to pogładził drewno czując jak słoje układają się pod jego dłonią. Czekał i doczekać się nie mógł, dlatego też pod nosem sobie śpiewał piosnkę
-Już smak waszych ust, Kantaiskie dziewczyny... no nie znacie tego? Dołączcie do mnie! - i zaintonował trochę głośniej, by może ktoś też się wyrwał z absurdalnej ciszy.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: PORT
Niespiesznie kroczył sobie pomiędzy stoiskami. Wyglądało to tak, jakby nie przejmował się okolicznymi sprzedawcami oraz ich klientelą. Przyglądał się kolejnym wystawą, zastanawiając się, czy aby na pewno nie potrzebował zrobić jakiś zakupów. Czas stopniowo mijał, a sam białowłosy w dalszym ciągu przebywał w portowej części osady. Ba! Z czasem zaczął oddalać się od tej zatłoczonej hałastry, aby to dotrzeć tam, gdzie wszystko się przerzedzało, a człowiek mógł odpocząć od miejskiego zgiełku i zaczerpnąć świeżego, morskiego powietrza. Przynajmniej tak mogłoby to wyglądać, gdyby nie fakt, że ten wędrował tak dalej przed siebie, nie zważając zbytnio na zmianę własnego otoczenia.
0 x
Re: PORT
Codzienne życie potrafiło zaskoczyć niejedną osobę. Początkowo białowłosy myślał o tym, aby odpocząć od miejskiego zgiełku i odetchnąć nieco. Mimo wszystko, plany musiały mu wystarczyć. Nie mógł cieszyć się chwilą, kiedy niemałe zamieszanie zaistniało w jego pobliżu. Nie podobało mu się to za bardzo. Nie miał pewności, czy powinien ingerować w cudzy problem, zważywszy na własne możliwości. Skrzynia znajdywała się dość daleko, a podtrzymywanie głównego udźwigu nie mogło przynieść niczego dobrego. Pomimo tego, spróbował zrobić tyle, na ile byłby w stanie - o ile nie uszkodziłoby to mechanizmu urządzenia. Dlatego też początkowo spróbował jakoś pochwycić korbę, aby ta przestała się ruszać, a jeśli nie dałoby to za wiele, a mechanizm wyglądałby na tyle wytrzymało, by go nie uszkodzić, to spróbowałby zaklinować tam kunai tak, aby ten dopomóc pozostałym osobom. A nuż w międzyczasie ktoś sobie uświadomi, że wypada innym pomóc, albo sytuacja zostanie opanowana. Gorzej, jeśli nie wyjdzie lub nie będzie dawał rady utrzymać korby. Wtedy... mówi się trudno. Chyba.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości