Niedaleko głównego traktu

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Yujiro

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Yujiro »

0 x
Sorata

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sorata »

14/15+ Szybko poszło, pomyślał Sorata. Co prawda nie udało mu się uniknąć ostatniego ciosu, a ramię go zabolało, ale nie był to rodzaj bólu, który powaliłby kogoś, kto przeszedł trening ninja. Nie było co czekać na kolejne kopniaki - w końcu może jej się udać wycelować w głowę albo jakimś trikiem go pokonać, a na tym wcale mu nie zależało.
Podszedł trochę w bok, jak gdyby bał się, że splunięcie może być jaką techniką, chociaż nie miał podstaw twierdzić, że dziewczyna ma jakiekolwiek przeszkolenie ninja. Jako, że jego dobrą stroną była obserwacja, chciał najpierw zobaczyć, czy dziewczyna ma lepiej wyćwiczone ręce czy nogi żeby wiedzieć, czego się może spodziewać - chociaż niewykluczone, że nie będzie w stanie ocenić jej przez ubrania czy też niedostateczną wiedzę.
Krok do przodu i pierwszy cios pałką - pionowy, celując w głowę, a następnie doskok i cios poziomy, żeby uderzyć ją jak najmocniej w brzuch. Jeśli coś zauważy, to wykazując wrodzoną ostrożność chłopak się cofnie, a następnie powtórzy plan. Wszystko, byle tylko wygrać tę bitewkę z damskim rzezimieszkiem.
0 x
Yujiro

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Yujiro »

0 x
Sorata

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sorata »

16/15+ Plan mniej więcej się udał, więc już po chwili chłopak z uśmiechem spoglądał na swoją pokonaną przeciwniczkę. Co prawda napawanie się tym, że przed Tobą leży posiniaczona kobieta nie było czymś, co Sorata chciałby mieć wpisane w CV, ale jego pierwszy poważny przeciwnik w tym kraju - to dopiero gratka!
- Naprawdę chcesz zginąć? Przestań biadolić, nie mam zamiaru Cię zabijać. - powiedział Sorata z niesmakiem, kręcąc głową. Czy ludziom w tym regionie naprawdę tak łatwo przychodzi umieranie? Co prawda jest tu mnóstwo ludzi, ale nie tyle, żeby nie dbać o swoje życie! Chłopak podniósł nóż, spojrzał i na dziewczynę - To zabieram, na pamiątkę. A Ty się zastanów, czy nadal chcesz robić to, co robisz ze swoim życiem. To żałosne - powiedział z szerokim uśmiechem, co w odniesieniu do treści dawało naprawdę nieprzyjemne wrażenie. Chłopak tak wyekwipowany wsiadł na wóz.
- Możemy jechać dalej - powiedział z uśmiechem, lustrując mężczyznę wzrokiem mówiącym "a tylko spróbuj zakwestionować zostawienie jej przy życiu".
0 x
Yujiro

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Yujiro »

0 x
Sorata

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sorata »

18/15+ Utkwił mu w pamięci widok uciekających pleców złodziejki, która gnała przed siebie jak gdyby gonił ją sam diabeł. Pewnie nie dowierzała uradowanemu shinobi, że nie ma złych zamiarów - jak większość ludzi, których spotkała w przeszłości wielka krzywda czy niesprawiedliwość. Brak wiary był okropnym odczuciem, a Sorata może i nigdy nie przeżył takiego uczucia, ale rozumiał je doskonale.
Wóz jechał powoli, a chłopak tylko chyłkiem spoglądnął na ranę starszego mężczyzny kwitując ją krótkim "przeżyje pan". Znowu podziwiał widoki, niezliczone drzewa zasłaniające horyzont i rozłożyste korony, które blokowały niebo. W niedługim czasie wóz dotarł do miejsca przeznaczenia (bo 'miejsce przeznaczenia' brzmi bardziej epicko niż 'dom woźnicy').
- Dziękuję panu. Życzę spokojnego dnia - powiedział, przyjmując zapłatę. To miejsce było tak piękne, że chłopak obiecał sobie, że jeszcze kiedyś tu wróci;
z/t
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Powrót do cywilizacji - społeczeństwa z własną kulturą, prawem, obyczajami i całą masą niepowiązanych ze sobą na pierwszy rzut oka drobnych elementów. Gdyby ktoś poświęcił wystarczająco wiele czasu na wędrowanie po świecie i dokładne obserwowanie tego, co spotka po drodze znacznie łatwiej odnalazłby się w Ryuzaku no Taki. Z tą samą łatwością wędrowałby ulicami Shigashi no Kibu. Oba ta miasta były tyglami w których stapiały się elementy wielu kultur z najdalszych prowincji. Handel oznaczał wymianę nie tylko towaru, ale też umysłu, wizji świata która za stworzeniem tego produktu stała. A gdyby jeszcze dać wiarę ludziom opowiadającym o przedmiotach posiadających własną duszę, kształtującą się przez cały czas... Czy miecz wykuty w gniewie i dzierżony przez berserka zatrułby umysł następnego właściciela? Ile prawdy kryło się w opowieściach o przeklętych artefaktach, potężnych przedmiotach zdolnych zrobić z posiadacza nadczłowieka? Pytania te krążyły w głowie Kazumi, a nogi same niosły dziewczę w kierunku miasta. Gdyby tak dostać w swoje ręce jedną z tych owianych legendą broni, ile rzeczy można byłoby się dowiedzieć! A jak dobrze zabawić! No właśnie jak? Legendy zawsze były tak niejasne, na ile tylko było można. Jak działa i na co konkretnie pozwala mityczna katana jadeitowego ostrza?
Stanęła w miejscu, starając się przypomnieć sobie co dokładnie słyszała o ostrzu. Było wykute z jadeitu, to oczywiste. No i dzierżył je jakiś słynny szermierz... Czy nie zabił nim przypadkiem białego smoka wodospadu? Eeeej! Przecież to nie żaden zaginiony artefakt, a bajka którą opowiadał jeden ze staruszków żyjący w wiosce. I często mieszał w fabule tak, że codziennie opowieść dotyczyła czego innego. Ale nie oznaczało to, że szarooka ma przestać wierzyć w istnienie takich rzeczy,
ne? Skoro istnieje Nibi, świątynia Jashina i Akuryo, to dlaczego by nie mogły istnieć równie nietypowe przedmioty?

Ciało kunoichi stwierdziło, że dosyć już stania w miejscu z pół otwartą buzią i czas ruszyć dalej. Część umysłu skupiło się wtedy na tym, jakie miejsce wybrała na postój. Po dłuższej chwili dziewczę jednomyślnie przyznało, że zawędrowało do bardzo urokliwej lokacji. Trakt nie był nowy i chyba większość kupców zapomniała o jego istnieniu. Albo ruch tą trasą ustał już przez nadciągającą jesień? Sprzedano letnie zbiory, jesienne dopiero się zaczną... Hm, Kazumi nigdy nie była zbyt zainteresowana rolnictwem, a że wychowała się praktycznie w lesie... Ech, nieważne. Ten szlak przydał jej do gustu. Czuć było spokój, letnie słońce dopiero wstawało zza horyzontu, ale nawet jeśli jashinistka zabawi tu do południa to drzewa zapewnią jej osłonę przed palącymi promieniami. No chyba, że nagle pogoda się popsuje, co zasmuciłoby dziewczynę. Póki co przysiadła pod drzewem, wsłuchana w odgłosy lasu.
0 x
Hisui

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Hisui »

Bezpośrednio po wizycie w sklepie, po upchaniu ekwipunku to nowych kaburach i torbie dziewczyna ruszyła do gospody, w której mieszkała bez ostatnie tygodnie. To była jednak jej ostatnia noc w tym przybytku. Leżąc na skrzypiącym łóżku, z przyjemnością rozprostowała bolące mięśnie i uśmiechnęła się sama do siebie. To był całkiem udany dzień i w sumie nic jej nie niepokoiło, dopóki nie przypomniała sobie rano o Hyuudze którego spotkała. Jak się nazywał? Shiro? Shiroe chyba... Zaczął coś gadać o rozkazie od Lidera klanu i ochronie, po czym gdzieś znikł. Oczywiście, będąc Hyuugą mógł znajdować się kilometry dalej i ją obserwować.. Czego mógł od niej chcieć ten cały Reiko-sama? Mało osób z dojutsu mieszka w Kyuzo, że się interesuje jakimiś wyrzutkami? Nie podobało się jej to, ot co. Drugą sprawą była ostatnia misja. To akurat ją raczej bawiło, ale wolałaby nie skończyć w więzieniu. W końcu kto wie, czy załoga statku, który pomogła okraść nie zgłosi tego, kto brał udział w tej akcji, a wtedy znalezienie Hyuugi z białoniebieskimi włosami zapewne nie byłoby zbyt wielkim wyzwaniem.. Zresztą, dość się już nasiedziała w jednym miejscu, świat był zbyt wielki i zbyt ciekawy, by marnować go na mieszkanie w mieście, nawet tak różnorodnym, jak Ryuzaku. Z samego ranka wyszła ze swojego pokoju z plecakiem, zapłaciła za swój pobyt, umniejszają jeszcze bardziej swoje zasoby pieniężne, po tym ruszyła w stronę wyjścia z kupieckiego miasta.
Tuż przy bramach wydała jedne ze swoich ostatnich Ryo na kolorowe dango i skubała je powoli, idąc głównym traktem. Były polukrowane na różowo, żółto i zielono, a do tego diabelnie słodkie. Zdecydowanie za słodkie jak na śniadanie. Może dlatego tak bardzo jej smakowały? Po zjedzeniu jednej kulki zaważyła, że od głównego traktu odchodzi mniej używana scieżka i ochoczo w nią skręciła. W końcu odludne drogi są zazwyczaj ciekawsze od tych głównych! Może napotka jakichś bandytów, którzy wezmą ją za bezbronną ofiarę? Ale by miała ubaw! To byłby spory błąd z ich strony. Aż się uśmiechnęła na tą myśl.
I wtedy potknęła się o czyjeś wyciągnięte nogi.
Z zaskoczenia poleciała kilka kroków do przodu, ratując siebie i dango przed upadkiem, co na szczęście się jej udało. Dlatego też była tylko zirytowana, a nie wściekła, kiedy odwróciła się w stronę przeszkody na drodze. Okazała się nią młoda dziewczyna, leniuchując spokojnie. Hisui zasyczała jak niezadowolony kot, po czym posłała w jej stronę dość obraźliwy gest, jasno wskazujący na jej opinie na temat jej położenia, osoby i tego, że mało brakowało, żeby straciła swoje jedzenie, a tego by już nie mogła wybaczyć.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Postój w tym miejscu był naprawdę dobrym pomysłem. Ptasie trele, delikatny wietrzyk niosący zapach żywicy gdzieś z głębi lasu... Kawałek raju. Ktoś o większym uzdolnieniu artystycznym z pewnością zrobiłby szkic. Albo napisał wiersz czy nawet opowiadanie z tą zapomnianą ścieżką w roli głównej. Ale Kazumi nie należała do rasy artystów - próbowała kiedyś swoich sił w tej dziedzinie, lecz efekty były co najwyżej średnie. Może gdyby poświęciła temu więcej czasu? Cóż, może kiedyś, kiedy już zrealizuje wszystkie swoje cele to znajdzie chwilę na zajęcia z malowania? Póki co jej życie wędrowało kompletnie inną drogą, choć bardziej przypominało to stoczenie się w dół kamienistego zbocza wewnątrz beczki z gromadą kociaków. Nie żeby nie lubiła kotów, heh, ale już jeden był nadmiarem. A nawet nie mogła się nim przed nikim pochwalić, choć Mistrz musiał mieć konkretne powody by milczeć na ten temat, ne? Tak więc cicho sza, nikt nic nie wie o żywych trupach, ognistych kotach z dwoma ogonami i całej reszcie wydarzeń z ostatniego roku... No, o Chuichu mogła mówić bez problemów, tak samo z młodym samurajem Iseiem, czy jakoś tak mu było. Tym speszonym. No, mniejsza z tym. A gdyby tak zjeść śniadanie? Znaczy drugie śniadanie, bo w świątyni miała skromny posiłek przed drogą. Skromny, ale darmowy!
Zanim jednak kunoichi rozpakowała z torby ryżowe kulki i trochę wędzonego mięsa pochodzącego z zasobów świątyni ludobójców... Ale pachniało jak każde inne mięso z baru! W każdym razie, zanim to wszystko mogło się zdarzyć, ktoś wpakował się z buciorami w życie szarookiej! Tak właściwie to były to sandały, ale i tak! Kazumi ocknęła się z zamyślenia i podniosła głowę w kierunku potencjalnego zagrożenia. Zaraz za głową poderwała się reszta ciała, prostując się na całą swoja, nieimponującą wysokość. Jak mogła być tak nieostrożna?! A ponoć miała się już pilnować, wieczna czujność i takie tam. Tymczasem wyłożyła się na ścieżce, co prawda rzadko uczęszczanej, ale jednak. Mogła chociaż wejść na drzewo, jak kot. Ale wtedy minęłaby się z tą drugą. Może taka była wola Jashina? Spotkać ją tu i teraz? Tylko po co? Zabić? Nawrócić? Albo po prostu zignorować... Huh, bóstwo daje wiele znaków, ale ich interpretacja to już kwestia indywidualna i bardzo ryzykowna. Ale do rzeczy! Obie musiały być nieostrożne - ubiór Kazumi nie wtapiał się w otoczenie, ale powinna była usłyszeć kroki zanim nieznajoma się o nią potknęła. Wina obu stron w równym stopniu, no chyba, że jedna z nich byłaby głucha, a druga niewidoma. Wtedy wina leżałaby po stronie natury.
Na dość wiadomy gest odpowiedziała wystawieniem języka. Ot, równa wymiana pomyślała jinchuuriki, o ile w ogóle zastanowiła się nad tym co robi. Dziewczyna z dango wyglądała młodziej, włosy miała w nieładzie, a oczy wydawały się białe.
Może faktycznie była ślepa? Tylko gdzie jej kij? I po co wygrażałaby korzeniom drzewa, patrząc przy tym prosto w Kazumi. Widziała więc normalnie tylko zapatrzyła się na widoki. Albo skupiła na dango - po poznaniu Chuichiego dobrze wiedziała, że jedzenie może być całym światem.

- Gomene! Zamyśliłam się przez klimat tego miejsca i nie usłyszałam, że nadchodzisz. Trakt wyglądał na nieużywany więc pomyślałam, że pobędę tu trochę, a potem pojawiłaś się ty i... A, jestem Kazumi! Jak ci na imię? -
urwała, świadoma lawiny gotowej spaść z każdym kolejnym słowem. A chciała jeszcze zapytać o dango, o oczy, o to doką wędruje... Może później?
0 x
Hisui

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Hisui »

Otworzyła szeroko oczy na widok wystawionego języka nieznajomej dziewczyny. Do niej! Przecież to była zasługa dziewczyny, że się prawie wywaliła. Siedziała na środku ścieżki z wywalonymi nogami, nie patrząc kto idzie. Nie no, nie do końca. Ona też chodziła z nosem w jedzeniu, zanim patrzeć na drogę. Całkiem mało używaną drogę, na której równie dobrze zagrożeniem poza nogami mogły być także powalone drzewa, zwalone gałęzie i dziury w trakcie. W końcu ta się jakoś nie kamuflowała, nie ukrywała ani się nie czaiła na bezbronnych przechodniów z dango, by je stracić na ziemię. Po prostu sobie siedziała. To było tym bardziej zawstydzające, że przecież szczyciła się tym, że mogła zauważyć wszystko dookoła siebie. Co prawda nie miała włączonego byakugana, ale nie trzeba było dojutsu, by zobaczyć kogoś na drodze!
Przez chwilę sama nie wiedziała jak zareagować, więc po prostu stała z lekko uchylonymi ustami, ale później jej buzię rozjaśnił szeroki uśmiech. "Trafił swój na swego" pomyślała rozbawiona tym przejawem przekory i uznała, że warto się jednak zatrzymać i poznać współwinną całego zamieszania. Całkiem podobała się w niej ta odrobina buntowniczej strony, która kazała jej jako pierwszą reakcją na obraźliwy gest wywalić język niczym pięcioletnia dziewczynka. Dorosłe zachowania się nudne, dużo zabawniej jest móc mieć przebłyski dziecięcego zachowania.
Uniosła wysoko brwi, słysząc potok słów. Dziewczyna mówiła. I mówiła. I jeszcze więcej. Całkiem dużo, jak stereotypowa kobieta, tak by na pewno skomentował jej niedawny pracodawca. Jednak nie przeszkadzało to jej. Podeszła do niej, powoli zlizując z palców i ręki pozostałości słodkiego lukru, oblizała usta, po czym bezpardonowo wyciągnęła swoje słodycze w jej stronę. Nie była to rzecz jasna oferta poczęstowania się, ale potrzebowała wolnych rąk. Kiwnęła w jej stronę głową, zachęcając ją z uśmiechem, by potrzymała patyczek z dwoma kulkami. Korzystając z nich sięgnęła do swojej kieszeni złowieszczo, poruszyła śmiesznie brwiami i wyciągnęła swoją broń. Haa! Teraz już się nie obroni przed jej ostrym językiem. Notatnik i ołówek w dłoni, jedyną przeszkodą byłoby ewentualny analfabetyzm Kazumi. Spojrzała na nią przelotnie, przygryzając dolną wargę. Hm.. Zadbana, bogate ubranie, elegancki sposób wysławiania się.. Raczej była kształcona, a więc czytać powinna umieć. Więcej nie trzeba było.
- Naprawdę dużo mówisz - napisała z pewnym podziwem, po czym przekazała kartkę dziewczynie. Obserwowała jej reakcje. Ludzie różnie reagowali. Takeshiemu chyba chwilę zajęło domyślnie się, że jest niema, ale szarooka wyglądała na bystrą, sprytną. To było jednak tylko wrażenie. Zawsze za wiele z niego wnioskowała.
Nazywam się Hisui - podała jej drugą, nieco niepewnie. Czy teraz ją spławi, czy podejmie się dalszej rozmowy? Mogło się jej nie chcieć.. Dobrze by to zrozumiała. Sama nie wiedziała, czy by się jej chciało.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Najwidoczniej Kazumi nie dane było obracać się w normalnym towarzystwie. No chyba, że jej normą stać się miały osoby nieprzeciętne, wyróżniające się z tłumu czy to wyglądem czy cechami charakteru. Pomijając już żywy szkielet Akuryo i długowiecznego Arcykapłana, to lista znajomych szarookiej była bardzo krótka, ale jakże ciekawa! A teraz pojawiła się trzecia osoba, która miała potwierdzić regułę, że dziewczyna nie spotykała byle kogo, a prawdziwe... No dobra, spotykała wariatów. Chuichi opętany żądzą jedzenia i uprzejmy lecz niepotrafiący porozumieć się z kobietami Isei. Jeden był gigantem,
drugi samurajem - Koharu zabiłaby za jego strój. Albo tak po prostu by zabiła, wyznawcy Jashina tak mają. Ale wracając do rzeczywistości, Kazumi miała spore doświadczenie w znajdowaniu znajomych w dziwnych sytuacjach, dlaczego by więc tym razem coś miało pójść inaczej? Ano chociażby to, że dziewczyna o białych oczach była niemową. No bo po co używałaby notesu i ołówka? Chyba, że to jakaś tajna broń zapomnianego klanu, a jashinsitka zaraz wyląduje na ziemi bez kropli krwi w ciele. Kto tam wie te klany i artefakty.

Albo mściła się za potknięcie, choć nikt o zdrowych zmysłach nie zadawałby sobie tyle trudu. No i wydawała się dobrze przystosowana do rozmów... A nawet jeśli dałoby się to jeszcze tłumaczyć żartem, to oddanie w dango w ręce kunoichi było finalnym dowodem. Wszak ostatnie tygodnie spędziła w świątyni, a tam każde jedzenie ponad minimum przeżycia było rzadkością. Ryż, mięso, trochę warzyw. Kazumi trzymała przekąskę z obu stron i przypatrywała się z bliska smakowitym kulkom. Lśniły jak żywe złoto, zapach drążył wzory w jej czaszce... Nie! Nie mogła nawet myśleć o zjedzeniu smakołyka, nie po to trafił do jej rąk. Akimichi pochłonąłby je zanim nieznajoma oblizała palce, ale panna Sarutobi? Nie nie nie. Odsunęła od siebie pokusę na wyciągnięcie ręki. Dosłownie i w przenośni, nie mogła przecież upuścić jedzenia na trakt.
Drugą dłonią wzięła kartkę i wpatrywała się w nią chwilę, zanim mózg zaakceptował uprzednio stworzony scenariusz.
Była niema, a ze światem komunikowała się mową ciała i pismem... Dziwne. Ale jakże ciekawe! Choć z drugiej strony smutne, nie móc mówić jak każdy. Kazumi przekrzywiła głowę na bok, wpatrując się w drugą kartkę. - Ooo. Miło mi cię spotkać, choć początek nie był najlepszy, um... - zamilkła na chwilę, starając się wybrać wersję najmniej napastliwą. - Od jak dawna milczysz? - wypaliła, karząc się w myślach za głupotę. No cześć, od urodzenia jesteś wybrakowana? Świetnie! Hisui pewnie nudziła się słysząc takie pytanie po raz kolejny, ale kunoichi była naprawdę ciekawa losu "tej drugiej". Swoją drogą, gestykulując z typową dla siebie przesadą dango pojawiło się w zasięgu oczu, nosa i ust. A gdyby tak? Tylko jeden kawałek? Ręka powędrowała z powrotem w dal, a uwaga szarych oczu spoczęła na dziewczynie. - Dokąd wędrujesz? I proooszę, zabierz je ode mnie! Poczekam aż zjesz, nie śpieszy mi się donikąd. Masz naprawdę ciekawe oczy, wiesz? - wyciągnęła rozpaczliwie dłoń w kierunku Hisui, oddając jej patyk. Po uwolnieniu z raju podniebienia klapnęła z powrotem na miejsce, wskazując jej miejsce obok siebie. Pod osłoną białookiej nie skrywał się przecież dwumetrowy seryjny morderca upatrujący w Kazumi kolejną ofiarę, ne? A jeśli nawet to nie będzie miał z nią tak łatwo!
0 x
Hisui

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Hisui »

Dziewczyna dziwnie się przypatrywała jej dango. Może była głodna? Jej wygląd nie wskazywał żeby głodowała, była bardzo podobnej postury co Hisui, ale kto tam wie.. Zrobiło się jej trochę przykro. Nie każdy mógł sobie pozwolić na słodycze, z różnych powodów.
Uniosła brew, zaskoczona dość bezpośrednim pytaniem Kazumi. Nie, wbrew pozorom nie słyszała często tego pytania. Ludzie zazwyczaj hamowali swoją ciekawość, sądząc że to nieuprzejme tak wypytywać, ale sama Hisui nie widziała w nim nic niestosownego. Przecież to całkiem normalne, gdyby ona zobaczyła kiedyś kogoś kto nie mówi czy nie słyszy to by zapytała dlaczego i od kiedy. Takie rzeczy są przecież ważne.
- A ty od kiedy jesteś taka ciekawska? - napisała z uśmiechem, po czym dopisała na dole - Od kiedy pamiętam, prawdopodobnie nigdy nie mówiłam - po czym podała jej kartkę, a w zamian niemal nie dostała w nos swoim dango. Odchyliła się, mrugając gwałtownie, po czym wzięła słodki przysmak od niej. Delikatnie przesunęła jedną kulkę na drugi brzeg patyczka, po czym zręcznie go przełamała i podała jedną nowo poznanej dziewczynie. Następnie skorzystała z zaproszenia i klepnęła obok niej na ziemie, tym samym razem stanowiąc jeszcze większą przeszkodę dla niezręcznych przechodniów. Położyła notatnik na wyciągniętych nogach, w ten sposób mogła równocześnie jeść i pisać. Ugryzła kawałek, znów oblizała palce, po czym zaczęła bazgrać i komentować to co powiedziała.
- We dwie pójdzie nam szybciej. Co do oczu, też uważam, że są ciekawe, mogę ci nawet coś pokazać, chcesz? - podała jej, po czym wystawiła język lekko. Jeśli Kazumi wyrazi ochotę, to odpali Byakugana, pokazując jak zmienia się jej twarz, nabrzmiewają żyły dookoła nich, a oczy wyglądają.. Inaczej. Teraz dziewczyna była tylko postacią pełnią punktów tanketsu i żył czakry z sercem w centrum. Może pokazywanie takich rzeczy obcej osobie nie było rozsądne.. Ale to była też prowokacja. Może i ona coś pokaże? Poza tym, to było też udowadnianie samej sobie, że Lider klanu się myli. Nikt nie czyhał na jej oczy, dopóki kryła się w słodkim oceanie anonimowości była całkowicie bezpieczna.. Gorzej może być dopiero kiedy zacznie brykać.
- Wędruje z miejsca na miejsce, nigdzie nie zatrzymując się na dłużej. Teraz zmierzałam w stronę Samotnych Wydm, podobne są całkiem ciekawe - napisała kolejną, nie patrząc na kartkę, a mimo tego widząc. Ot, ciekawostka. Może po prostu umiała pisać nie patrząc na kartkę? A może Kazumi dojdzie do innego wniosku? Była ciekawa co o tym sądzi..
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Od kiedy szarooka była ciekawska? Dobre pytanie! Nawet bardzo dobre, choć dziewczę nie pamiętało dokładnie w którym dniu jej rodzice przeklęli moment, w którym nauczyła się mówić. Przez jakiś czas pewnie było to dla nich miłe, rodzicielska misja wprowadzenia dziecka w świat i takie tam... Ale gdy Kazumi podrosła i zaczęła zadawać nieco bardziej złożone pytania od "Cio tio?" a kota nie nazywała już "nya". Pytania były z nią od zawsze, niektóre natychmiast znikały dzięki wiedzy innych i ich chęci dzielenia się nią z dziewczynką. Były też takie na które nie dostała odpowiedzi długo, jak "skąd się biorą dzieci", czy też "dlaczego tartak jest naszym życiem skoro Senju i tak mogą wytworzyć dowolnej wielkości deski, belki czy nawet całe meble?". Za to ostatnie dostała w ucho od dziadka (ale lekko!), dla którego wyrąb i obróbka było całym życiem z przerwą na sen i założenie rodziny.
- Um... Odkąd pamiętam! Irytowało to wielu ludzi z mojej rodzimej wioski, ale teraz już nie żyją. - zamilkła po tym stwierdzeniu na chwilę. Źle to zabrzmiało. - Nie żebym ja im coś zrobiła! Wracając do ciebie, Hisui-san! Nikt nie próbował tego, wyleczyć? Chwila, to naprawdę dla mnie? Arigato! - na świecie istniało przecież wielu silnych medyków, codziennie ratowali kogoś kto powinien był już spotkać się z Jashinem. Załatwienie komuś głosu powinno być dla nich niczym więcej niż pstryknięciem palcami, ne? No chyba, że za takie fanaberie żądali sowitej zapłaty. Albo nikt nie zajmował się takimi przypadkami i dlatego Hisui wędruje w poszukiwaniu pomocy? Albo lubi siebie taką, jaką jest i wraca właśnie z miasta do pobliskiej wioski. Chyba że... Nie, Kazumi mogła ciągnąć swoje zgadywanki w nieskończoność, a były rzeczy ważniejsze! Chociażby patyczek z kulką dango, jej własny! Przejęła patyczek z nabożnym szacunkiem kapłanów w świątyni. Zamierzała się nacieszyć smakołykiem jak najdłużej, ale zamiast tego wpakowała cały do buzi, pozwalając słodyczy rozpływać się na języku. Raz, szarooka w końcu będzie cicho i przestanie mnożyć pytania, a dwa... No, było pyszne. I nie musiała co chwilę oblizywać palców! Choć odrobina lukru na później też jest całkiem miłym bonusem.
Siedziały więc tak obok siebie, stwarzając wysokie ryzyko wypadków ślepym pielgrzymom i zamyślonym filozofom. Hisui nie musiała pytać nawet raz, czy Kazumi chce zobaczyć "coś". Pokiwała ochoczo głową w górę i w dół. Oczywiście, że chce! Byleby nie było to coś tak niesamowitego że udławi się pysznym, darmowym dango. Chuichi wielbiłby już białooką na całą okolice za jej hojność. I wtedy niemowa zrobiła "coś". Ciało kunoichi zadziałało instynktownie, próbując odsunąć się od tych naprężonych żył i zmienionych oczu. Z marnym skutkiem, wszak siedziała tuż obok z wyciągniętymi nogami. Drgnęła i skarciła się za swoją głupotę. Gdyby Hisui chciała jej coś zrobić, już by to zrobiła. Kiedy minęło pierwsze zaskoczenie, dziewczę przysunęło swoją twarz bliżej tych niezwykłych ślepi i spróbowała zrozumieć, co takiego dają swojemu posiadaczowi. - Działają na chakrę, ne? Wszystko co niezwykłe działa na chakrę, tylko Jashin jest wyjątkiem. - może to mroczne bóstwo odebrało jej głos w zamian za takie oczy? Jego zdaniem była to pewnie sprawiedliwa wymiana, nawet jeśli Hisui o to nie prosiła. Usiadła już normalnie, czytając na bieżąco zapisywaną znakami kartkę. Ołówek wodził po papierze bez udziału rąk, ale styl nie zmienił się ani odrobinę. A to mogło oznaczać tylko jedno! - Naprawdę dobrze piszesz. - w tej kategorii Kazumi przegrywała bezapelacyjnie. - Albo widzisz więcej niż zwykli ludzie... - dodała ciszej, z ekscytacją w głosie. Jeśli nie potwierdzi jej podejrzeń teraz to tym lepiej dla ciekawości przeżerającej dziewczynę od środka. Świat pełen był cudów, a Hisui mogła być jednym z nich. Jej oczy, ale co komu z samych oczu, hm? - Nigdy nie byłam w tamtych okolicach, ale wybrałaś na to dobrą porę. Latem pustynia jest piecem za dnia, a nocą zmienia się jakby Yuki mieli tam zamieszkać, brat mi tak opowiadał. - no, to ostatnie nie było do końca prawdą. Jeden z wyznawców opowiedział jej trochę o świecie, a że zimno kojarzyło się jej z Yukim z jaskini i jego lodowymi tworami to dała ich jako nocnych władców piasków.
0 x
Hisui

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Hisui »

Hisui już zaczęła się śmiać bezgłośnie z wypowiedzi dziewczyny, ale wtedy wpadł fragment z "ale już nie żyją" no i musiała przestać się śmiać, bo wyszłoby całkiem niezręcznie. Chociaż komentarz sam w sobie był całkiem zabawną i trafną odpowiedzią na pytanie. I zgodnie z tym padały kolejne pytania.
Zrobiła zdziwioną minę na kolejne pytanie. Czy nikt nie próbował tego wyleczyć? Od dawna o tym nie myślała. Kiedyś może i miała takie plany, a później jakoś się jej to rozmyło, rozpłynęło w braku środków ani ochoty uganiania się przed jakimiś medykami. Przywykła do pisania, brak mowy utrudniał życie tylko nieznacznie.
- Jak byłam bardzo mała to rodzice szukali pomocy, a potem.. Przyzwyczaiłam się - wzruszyła ramionami z beztroską, ale pytanie utkwiło jej w głowie. Może naprawdę zacznie szukać pomocy? A może sama się zainteresuje leczeniem i poszuka rozwiązania na własną rękę? To dopięto byłby ciekawy pomysł na postać.. Znaczy na życie i samorozwój dla Hisui!
Skubała dango dookoła, najpierw zjadając lukier, a potem dopiero wchłonęła wnętrze kulki. Potem pozostało już po raz ostatni oblizać paluszki i pozostałości słodkości i jedzenie można było wrzucić do wspomnień i w niedługim czasie o nim zapomnieć. Na razie pozostała po nim pamięć w postaci pełnego brzuszka.
Zachichotała widząc reakcje dziewczyny. Drgnęła jak kelnerka w barze uszczypnięta w tyłek przed podchmielonego klienta. Hisui zadowolona w efektu szczerzyła ząbki, kiedy Kazumi przyglądała się w zdumieniu. Przekręciła głowę na bok, kiedy zadała pytanie.
- Tak, są na czakrę. Kim jest Jashin? - zapisała szybko. Kim jest ten niezwykły Jashin, do którego porównywała zdolności jej Limitu Krwi? Po czym znów się zaczęła śmiać, kiedy ta wystrzeliła z tym, że umie dobrze pisać. Śmiała się i śmiała, aż się skuliła. Wyglądało to dość zabawnie, bo z jej ust nic się nie wydobywało, ale naprawdę nie mogła się uspokoić. Machnęła na nią ręką, dezaktywując swoje cudowne oczy. Buzia znów zrobiła się gładka, a oczy ponownie były po prostu białe, jak u osoby niewidomej. Otarła z nich łzy rozbawienia i odetchnęła, chociaż po ustach błąkał się jej lekki uśmiech.
- Dobrze wiedzieć, że trafiłam. A ty? Żyjesz tu czy także podróżujesz? - zapytała, bo to przecież bardzo niegrzecznie mówić tylko o sobie, nawet jak druga strona jest tak miła by cały czas zadawać pytania. A Kazumi do tej pory, poza tym, że jej wioska została wymordowana i tym, ze ma/miała brata, to nic o sobie nie opowiedziała. A przecież Hisui zdradziła już o sobie bardzo dużo, więc mogła liczyć na rewanż, prawda?
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Niedaleko głównego traktu

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Przywykła? Tak po prostu zaakceptowała swoją słabość i nauczyła się z nią żyć. Człowiek ma niesmowitą zdolnośc dostosowywania siebie, albo środowiska do swoich potrzeb. Oczywiście, rodzina żyjąca na odpowiednim poziomie miała łatwiej niż chłopi na obrzeżach prowincji, a tym bardziej, że pochodziła z rodu lub szczepu to mogła liczyć na szkołę życia. Shinobi powinien być piśmienny, wszak jak ma się uczyć na własną rękę ze zwojów, jak nie przez ich dokładne studiowanie? Dla większości ninja pismo było udogodnieniem, choć niektórzy dawali sobie radę bez niego, tak Hisui bez tej umiejętności byłaby zdana na łaskę mimiki, wskazywania palcami i resztę pantominy. Wśród prostych wystarczy, ale w wielkim świecie? Zadbano, by mogła sobie poradzić. Ile godzin spędziła w ciszy, starając się przelać na papier jak najlepiej swoje myśli? Ktoś mógłby poczuć do białookiej litość albo smucić się jej losem, ale dla Kazumi dziewczyna była kimś godnym podziwu. Albo przynajmniej szacunku za trud włożony w to, by móc "normalnie" funkcjonować. Byli ślepi, głusi, ludzie bez kończyn, a jednak żyli i odnajdowali się w tym świecie jak tylko mogli. I tyle z normalności. - Pisząc co myślisz masz więcej czasu nad zastanowieniem się, czy ma to sens. Wiesz, nie opowiadasz co tylko ci przyjdzie do głowy. Nie to co ja.- ostatnie słowa miały pozostać tylko w jej głowie. Ups.
Oczy, po dłuższym zastanowieniu, wyglądały interesująco i trochę przerażająco jednocześnie. Ludzka twarz nie powinna mieć żył przypominających węże wyciosane w kamieniu. I działały na chakrę, więc w nieskończoność nie mogła się nimi posługiwać. No chyba, że miała gigantyczne pokłady chakry albo kontrolowała jej przebieg bez żadnego problemu. Śmiech Hisui był zaraźliwy, a zarazem komiczny sam w sobie był widok osoby duszącej się bezgłośnie z radości. Szarooka dołożyła do tego krótki, choć bardzo żywy śmiech. Nie chichot ale też nie duszenie się ze śmiechu. Umilkła, zastanawiając się nad odpowiedzią. Mowa w stylu Arcykapłana, który tłumaczył jej nie tyle Jashina, ale i cały system wiary... Nie, takie podejście nie sprawdzi się w tym miejscu. W mroczne świątyni obok ołtarza z bijącym sercem jak najbardziej, ale tutaj? Kiedy białooka prawie płakała ze śmiechu? No i tłumaczenie jej całego kultu, kiedy Kazumi sama ledwo się w nim orientowała? Nah. - Jashin to... Hm... No, Jashin to bóg. Tak po prostu, bóg. Każdy powinien w niego wierzyć, ale tylko niektórzy, wybrani przez niego dostępują do pewnych łask. - tak jak wcześniej była wygadana, tak teraz ważyła słowa, z trudem oceniając jaki efekt nimi osiągnie. - I to nie żadne drobnostki, jak znajdowanie monet na ulicy i takie tam. Jashin pozwala żyć wybranym tak, jak nikt na świecie nie może. Oczywiście, wszystko ma swoją cenę, ale nie jest tak wygórowana, jak mogłoby się wydawać. - zamilkła, przyglądając się uważnie twarzy Hisui. Jak zareaguje na wieść, że jej rozmówczyni jest członkinią sekty ogłupiającej ludzi? Bo taki obraz wyłaniał się z jej słów. Ale o to chodzi w wierze, ne? Kiedy się już zobaczy to ciężko wierzyć z samej wiary.
- Wcześniej mieszkałam w małej osadzie leżącej na obrzeżach Shinrin. Niemal na granicy z prowincją rządzoną przez Akimichi i Uchiha, często działo się coś w okolicy, choć nie powinno. Dużo drzew, mało ludzi. Ostatnie miesiące spędziłam w okolicach Ryuzaku i podoba mi się ten region. Tobie też?- przerwała na chwilę, stukając środkowym palcem w dolną wargę. Nah, zero lukru. Ale okolica i tak dobrze karmiła duszę widokami. Lasy rodu Senju były inne, bardziej... Ludzkie? - Nikt mnie tu nie trzyma, to mogę wyruszyć dokąd zechcę. Z domu w Shinrin zostały zgliszcza więc bardziej się nie zmarnuje. A co, mam ci towarzyszyć w drodze na pustynię? - zapytała nie zastanawiając się nawet nad tym, że nie zakładała w swoich planach żadnych tak odległych wycieczek. Ale czy potrzebowała planu? Moc, ofiary i nowe pytania można znaleźć wszędzie, ne? A ciekawego kompana-niemowę widzącej więcej już nie tak łatwo było upolować.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości