Park
- Ichirou
- Posty: 4026
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Park
Rudowłosy chłopiec zgodził się na powtórzenie zabawy w chowanego. Odbyło się jeszcze kilka rund tej gry. Akio bardzo szybko znajdował Shirai'a. Członek klanu Yamanaka domyślał się, że dzieciak nieco oszukuje, widział jednak, że ten ma z tego frajdę. Postanowił nie zwracać mu uwagi. Po niedługim czasie przybyła Chiyoko, aby odebrać chłopaka. Gdy skinęła głową, Genin, najwidoczniej rozumiejąc gest, zbliżył się do niej. Podziękowała mu. Odpowiedział, odbierając obiecane pieniądze:
-To ja dziękuję. Akio był bardzo grzeczny.
Shirai uśmiechnął się szczerze do dziewczyny. Rudzielec, razem z młodą damą zaczęli się oddalać. Yamanaka patrzył na nich jeszcze przez chwilę, po czym odwrócił się na pięcie. Ruszył przed siebie, bez najmniejszego celu. Może znowu spotka go coś ciekawego?
-To ja dziękuję. Akio był bardzo grzeczny.
Shirai uśmiechnął się szczerze do dziewczyny. Rudzielec, razem z młodą damą zaczęli się oddalać. Yamanaka patrzył na nich jeszcze przez chwilę, po czym odwrócił się na pięcie. Ruszył przed siebie, bez najmniejszego celu. Może znowu spotka go coś ciekawego?
0 x
Re: Park
Misja rangi C dla Soha
3/30
Czarnowłosy kiwnął głową, dając shinobiemu do zrozumienia, że zauważył jego subtelny gest. Wszystko wskazywało na to, że jest gotowy podjąć się jego zadania. Oczywiście, to oznaczało, że ten niczego nie świadomy chłopak będzie teraz jego pracownikiem. Pozostało mieć nadzieję, że się sprawdzi. Najpierw jednak...
- Dobrze, chodź za mną. Tutaj nie będziemy o tym rozmawiać - polecił mężczyzna, znikając w cieniu.
Cała ta tajemniczość mogła dawać do zrozumienia, że czekające go zadanie jest raczej niezbyt legalne. Oczywiście, ninja ma tą swobodę, że nie musi wykonywać każdego zlecenia. Liczy się jednak waluta - tak samo potrzebna zarówno tym dobrym jak i tym złym. Z tą różnicą, że ci źli zdecydowanie mniej przebierają w środkach, aby ją zdobyć.
Czarnowłosy mężczyzna skończył swoją podróż w najciemniejszym zaułku parku, gdzie praktycznie nikt nie zaglądał, a tym samym nie miał również prawa niczego podsłuchać.
Odziany w ciemny płaszcz z wysoki kołnierzem skrywał go niemal w zupełności.
- To będzie dobre miejsce. A teraz ważne pytanie. Jesteś shinobi prawda? Moje ptaszki od dawna ćwierkają o waszej obecności w mieście. To dobry znak dla mnie i być może dla ciebie, o ile jesteś zainteresowany zarobkiem, pod warunkiem, że nie będziesz zadawał zbędnych pytań. To dla ciebie ostatnia szansa, aby się wycofać. Później nie będzie już odwrotu
Upiorna cisza nastąpiła po tych słowach. Soh musiał zdecydować, czy jest gotowy zrobić to, czego oczekuje od niego tajemniczy jegomość. Bez wątpienia nie zaangażuje go w pomoc charytatywną, co było jasne, jak słońce.
3/30
Czarnowłosy kiwnął głową, dając shinobiemu do zrozumienia, że zauważył jego subtelny gest. Wszystko wskazywało na to, że jest gotowy podjąć się jego zadania. Oczywiście, to oznaczało, że ten niczego nie świadomy chłopak będzie teraz jego pracownikiem. Pozostało mieć nadzieję, że się sprawdzi. Najpierw jednak...
- Dobrze, chodź za mną. Tutaj nie będziemy o tym rozmawiać - polecił mężczyzna, znikając w cieniu.
Cała ta tajemniczość mogła dawać do zrozumienia, że czekające go zadanie jest raczej niezbyt legalne. Oczywiście, ninja ma tą swobodę, że nie musi wykonywać każdego zlecenia. Liczy się jednak waluta - tak samo potrzebna zarówno tym dobrym jak i tym złym. Z tą różnicą, że ci źli zdecydowanie mniej przebierają w środkach, aby ją zdobyć.
Czarnowłosy mężczyzna skończył swoją podróż w najciemniejszym zaułku parku, gdzie praktycznie nikt nie zaglądał, a tym samym nie miał również prawa niczego podsłuchać.
Odziany w ciemny płaszcz z wysoki kołnierzem skrywał go niemal w zupełności.
- To będzie dobre miejsce. A teraz ważne pytanie. Jesteś shinobi prawda? Moje ptaszki od dawna ćwierkają o waszej obecności w mieście. To dobry znak dla mnie i być może dla ciebie, o ile jesteś zainteresowany zarobkiem, pod warunkiem, że nie będziesz zadawał zbędnych pytań. To dla ciebie ostatnia szansa, aby się wycofać. Później nie będzie już odwrotu
Upiorna cisza nastąpiła po tych słowach. Soh musiał zdecydować, czy jest gotowy zrobić to, czego oczekuje od niego tajemniczy jegomość. Bez wątpienia nie zaangażuje go w pomoc charytatywną, co było jasne, jak słońce.
0 x
Re: Park
Po w kroczeniu do parku oczom chłopaka ukazały się... Drzewa, przecież to był park, a nie pokaz sztuki. Gdzieniegdzie stały dosyć małe ławeczki, niekiedy zajęte. Jednak Isoshi nie zwracał na nic uwagi. Parł tylko do przodu ganiąc siebie za swoją osobistą porażkę. Nie no, kurwa nie wytrzymam... Jak się na to dałem? Po kiego grzyba wyciągałem tą rękę. Najwyraźniej nie doceniłem przeciwnika. Dwa raz tego samego błędu nie popełnię.. Szedł trochę innym krokiem, niż zwykle. Nie był spokojny i pewny siebie. Pewny siebie owszem, ale poruszał się szybko gwałtownie, przyglądając się tylko i wyłącznie swojej dłoni, która została już zasklepiona dzięki wrodzonemu darowi kontroli nad szwami. Praktycznie na prostej linii od niego szedł blondas, którego nie mógł zobaczyć, przecież jego uwaga była skupiona na czymś zupełnie innym i nie wyglądał jakby miał się zatrzymać.
0 x
Re: Park
Przede wszystkim skupiłem się na obserwacji otoczenia. Zdawałem sobie sprawę, że to ważny element, zwłaszcza, że ruszyłem za nieznaną mi jeszcze osobą w kierunku opustoszałych terenów parku. Nie odczuwałem strachu, prędzej bym powiedział, że moje ciało przechodziły lekkie drgawki, jako oznaka podniecenia. Niezbyt często bowiem przydarzają się takie rzeczy. Szedłem więc w milczeniu za mężczyzną. Po dotarciu na miejsce gość jeszcze raz zapytał, czy podejmę się zadania. To oczywiście niewiadoma, wszystko bowiem zależało będzie od treści zlecenia. Jednak by nie wyjść na osobę posiadającą zastrzeżenia, czy jakieś wahania, najzwyczajniej w świecie kiwnąłem twierdząco głową. Chwilę później z moich ust wydobyło się pierwsze słowo podczas tego spotkania. Pierwsze i póki co jedyne.
- Konkrety. I od tej właśnie części rozmowy zależało będzie całe zadanie. W moim umyśle pojawiła się iskierka nadziei, może będzie to coś, co pozwoli mi trochę zaszaleć. Swoim wybuchem mogę stworzyć naprawdę ciekawe rzeczy. Kratery. No, ale może nie wybiegajmy z tematem tak bardzo do przodu, w końcu zadanie mogło być dużo bardziej banalne, wszystko okaże się już za chwilę. Byle koleś zapłacił jakąś przyzwoitą cenę i można działać, nie ma się nad czym zastanawiać.
- Konkrety. I od tej właśnie części rozmowy zależało będzie całe zadanie. W moim umyśle pojawiła się iskierka nadziei, może będzie to coś, co pozwoli mi trochę zaszaleć. Swoim wybuchem mogę stworzyć naprawdę ciekawe rzeczy. Kratery. No, ale może nie wybiegajmy z tematem tak bardzo do przodu, w końcu zadanie mogło być dużo bardziej banalne, wszystko okaże się już za chwilę. Byle koleś zapłacił jakąś przyzwoitą cenę i można działać, nie ma się nad czym zastanawiać.
0 x
Re: Park
Shirai maszerował dość spokojnym krokiem jedną ze ścieżek. Zamierzał wyjść z parku - spędził tu w końcu ostatnie kilka godzin. Był jednak zadowolony, że zarobił jakieś pieniądze. Nie uważał tego czasu za zmarnowany. Po drodze nie myślał o niczym ważnym - zastanawiał się, co mogłoby go jeszcze spotkać w Shigashi no Kibu. Krocząc patrzył to przed siebie, to na boki, podziwiając przyrodę. W pewnym momencie poczuł mocne uderzenie w bark, które wyprowadziło go z równowagi. Zachwiał się, jednak udało mu się ustać na nogach. Szedł jednak dalej, nie zatrzymując się. Zorientował się, co się stało. "Musiałem na kogoś wpaść" - wrócił myślami na ziemię. Znacznie zwolnił krok, począł iść tyłem. Z uśmiechem wykrzyczał:
-Przepraszam!
Jego oczom ukazał się ogromny mężczyzna, ubrany w płaszcz. Shirai nie był już taki wesoły, jak wcześniej, jednak starał się nie dać tego po sobie poznać. Na twarzy utrzymywał uśmiech. Nie szukał kłopotów, a wydawało mu się, że zakapturzona postać może stać się jednym z nich. Członek klanu Yamanaka spodziewał się, że gość, którego przypadkiem potrącił nie należy do najprzyjemniejszych typów, co też obrócił się na pięcie mając nadzieję na uniknięcie jakiegokolwiek kontaktu z nieznajomym.
-Przepraszam!
Jego oczom ukazał się ogromny mężczyzna, ubrany w płaszcz. Shirai nie był już taki wesoły, jak wcześniej, jednak starał się nie dać tego po sobie poznać. Na twarzy utrzymywał uśmiech. Nie szukał kłopotów, a wydawało mu się, że zakapturzona postać może stać się jednym z nich. Członek klanu Yamanaka spodziewał się, że gość, którego przypadkiem potrącił nie należy do najprzyjemniejszych typów, co też obrócił się na pięcie mając nadzieję na uniknięcie jakiegokolwiek kontaktu z nieznajomym.
0 x
Re: Park
Ktoś napatoczył się na młodego Kakuzu i dosyć mocno na niego wpadł. Nie, żeby to było jakieś potężne uderzenie, ale wystarczyło, żeby wyprowadzić go z równowagi. Sytuacja, która miała miejsce nie co wcześniej dostatecznie wystarczyła żeby skłonić go do zaczepki. Zaraz po tym jak "oberwał", odwrócił się lekko i popatrzył dłuższą chwilę na blondasa kamiennym wzrokiem. Ten szybko obrócił na pięcie i widocznie owej zaczepki nie chciał szukać. Lecz w tym momencie nie robi to żadnej różnicy. Zatrzymaj się...-pogrubił trochę ton mówiąc dość donośnym głosem w kierunku swojej potencjalnej ofiary. Mówiąc to obrócił się do niego całkiem, i staną w bezruch. Sądził, że na pewno się odwrócił. W końcu zderzył się z dość sporym osobnikiem, który nie wyglądał na miłego gościa. W sumie człowieka przypominał jedynie ze kształtu, a maska skutecznie zakrywała dolną część pozszywanej twarzy. Sytuacja była pod kreską. Isoshi szukał jedynie kogoś na kim rozładuje energię, a bijąc tamtych małolatów, nie wyżył się dostatecznie.Może będzie ciekawie, hehehe- pomyślał czekając na reakcję długowłosego.
0 x
Re: Park
-No i tyle z tego było.
Shirai powiedział szeptem do siebie tak, że nikt nie dokoła, kto nie był posiadaczem jakiś specjalnych umiejętności, nie mógł być w stanie tego usłyszeć. Prawie dwumetrowy koleś kazał mu się zatrzymać. Yamanaka domyślał się po jego tonie, że ten raczej nie ma pokojowych zamiarów. Wiedział, że jako Geninowi, a przede wszystkim członkowi jednego z bardzo znaczących klanów, nie wypada uciec. Domyślał się, że nic nie dobrego nie wyniknie z całej sytuacji. Zgodnie z poleceniem, stanął. Nie odwrócił się jeszcze jednak. "Zaraz..." - zaczął się zastanawiać. Zauważył nowe wyzwanie. Postanowił, że wybrnie z całej sytuacji. Na jego twarzy powrócił szczery uśmiech. W końcu mógł się trochę "zabawić", zająć się czymś, w czym jest na prawdę dobry. Dodatkowo pojawił się ktoś nowy, z którym miał okazję nawiązać kontakt, poznać jego psychikę, dowiedzieć się, jak myśli i czym się kieruje. Yamanaka był prawie pewny, że Isoshi nie jest normalnym człowiekiem. Jednak wcale mu to nie przeszkadzało, by spróbować nim manipulować, wyperswadować coś na nim. Wręcz przeciwnie. Shirai miał radochę, ponieważ trafił się ktoś, kto był prawdopodobnie zupełnie inny niż ludzie, z którymi do tej pory obcował. Postanowił działać. Zmienił wyraz twarzy na poważny. Odwrócił się, robiąc to powoli. Stanął naprzeciw Kakuzu, w dość sporej odległości. Teraz dopiero miał okazję go obejrzeć. Jeszcze bardziej się zaciekawił. Zaczął, mówiąc dość poważnym tonem, nie modulując jednak zanadto głosu:
-Proszę bardzo. Wybacz mi nieuwagę. To był przypadek. Nie zależy mi na zaczepianiu większych i silniejszych, bo przecież ktoś mojej postury nie ma szans z takimi jak Ty, prawda?
Shirai uśmiechnął się lekko. Jeżeli Isoshi patrzył na jego twarz, był w stanie to zauważyć.
-Zanim zrobisz to, co jak mniemam planujesz, jestem Shirai. Miło mi. Nie jesteś stąd, prawda?
Z powrotem spoważniał, czekając na odpowiedź. Był pewny bardzo pewny siebie. Miał nadzieję, że wszystko załatwi pokojwo.
Shirai powiedział szeptem do siebie tak, że nikt nie dokoła, kto nie był posiadaczem jakiś specjalnych umiejętności, nie mógł być w stanie tego usłyszeć. Prawie dwumetrowy koleś kazał mu się zatrzymać. Yamanaka domyślał się po jego tonie, że ten raczej nie ma pokojowych zamiarów. Wiedział, że jako Geninowi, a przede wszystkim członkowi jednego z bardzo znaczących klanów, nie wypada uciec. Domyślał się, że nic nie dobrego nie wyniknie z całej sytuacji. Zgodnie z poleceniem, stanął. Nie odwrócił się jeszcze jednak. "Zaraz..." - zaczął się zastanawiać. Zauważył nowe wyzwanie. Postanowił, że wybrnie z całej sytuacji. Na jego twarzy powrócił szczery uśmiech. W końcu mógł się trochę "zabawić", zająć się czymś, w czym jest na prawdę dobry. Dodatkowo pojawił się ktoś nowy, z którym miał okazję nawiązać kontakt, poznać jego psychikę, dowiedzieć się, jak myśli i czym się kieruje. Yamanaka był prawie pewny, że Isoshi nie jest normalnym człowiekiem. Jednak wcale mu to nie przeszkadzało, by spróbować nim manipulować, wyperswadować coś na nim. Wręcz przeciwnie. Shirai miał radochę, ponieważ trafił się ktoś, kto był prawdopodobnie zupełnie inny niż ludzie, z którymi do tej pory obcował. Postanowił działać. Zmienił wyraz twarzy na poważny. Odwrócił się, robiąc to powoli. Stanął naprzeciw Kakuzu, w dość sporej odległości. Teraz dopiero miał okazję go obejrzeć. Jeszcze bardziej się zaciekawił. Zaczął, mówiąc dość poważnym tonem, nie modulując jednak zanadto głosu:
-Proszę bardzo. Wybacz mi nieuwagę. To był przypadek. Nie zależy mi na zaczepianiu większych i silniejszych, bo przecież ktoś mojej postury nie ma szans z takimi jak Ty, prawda?
Shirai uśmiechnął się lekko. Jeżeli Isoshi patrzył na jego twarz, był w stanie to zauważyć.
-Zanim zrobisz to, co jak mniemam planujesz, jestem Shirai. Miło mi. Nie jesteś stąd, prawda?
Z powrotem spoważniał, czekając na odpowiedź. Był pewny bardzo pewny siebie. Miał nadzieję, że wszystko załatwi pokojwo.
0 x
Re: Park
Miło jest pomagać. Bo gdy to robimy, w naszym wnętrzu tworzą się takie fajne rzeczy, że tak to powiem. Ale to dopiero początek, jeszcze nie wiadomo co Raye będzie musiał zrobić, bo jakoś chłopak nie zdradził mu o co chodzi. Jedyne co wie to, to, że prawdopodobnie zanurkuje w studni. Plus jest taki, że dzieciak przestał płakać, a płacz to zło. Raye dawno tego nie robił, może by mu się to przydało? Tak się wypłakać, wyżalić, idealne dla niego! Jednak się nie zanosiło, aby takie coś miało miejsce, bynajmniej nie teraz, bo może kiedyś..
Szli oni spokojnie, trochę szybko, co niezbyt się spodobało Panu Wysokiemu, ale skoro musiał. Ciekawi go reakcja tych ludzi, bo przecież rzadko się spotyka człowieka o takiej "urodzie", nie? A może spotka wioskę zamaskowanych ludzików? To by było zabawne, aczkolwiek raczej jest to niemożliwe. Maszerowali sobie dalej, mijając to kolejno domy, stragany, banki czy inne budynki. Był to już ranek więc było już dość tłoczno na ulicach, jak to w mieście. Można było usłyszeć przeróżne to dźwięki, od ćwierkania radosnego ptaszydła, po piski dzieci, które dopiero co się przewróciły i zraniły kolanko. Póki co, najciekawszą "rzeczą" był jakiś tam budynek, mieszkanie czy cokolwiek takiego, trochę straszny, ale jakby ktoś chciał, to spokojnie by wlazł. Chyba, że mieszkają tam demony, wtedy lepiej nie pukać!
Nagle rozległ się dziwny świergot, pisk.. Okazało się, że to słowotok kompana naszego bohatera. Lekko zmieszany Raye, ale szczęśliwy z powodu obecności drugiej osoby, wysłuchał chłopca i przeszedł do odpowiedzi.
- Hm? Bycie Shinobi nie jest takie łatwe. Często zdarza się tak, że musisz wybrać między złem, a złem. Często musisz narazić własne życie oraz często ludzie Cię nienawidzą, chociażby z czystej zazdrości. Położył rękę na barku chłopca. - Myślę, że Ci się uda. Bynajmniej trzymam kciuki, zostaniesz wspaniałym Shinobi. Z pod jego maski wydobył się cichutki śmiech, a jego dłonie wylądowały w kieszeniach. - Długo jeszcze? zapytał zaciekawiony.
Szli oni spokojnie, trochę szybko, co niezbyt się spodobało Panu Wysokiemu, ale skoro musiał. Ciekawi go reakcja tych ludzi, bo przecież rzadko się spotyka człowieka o takiej "urodzie", nie? A może spotka wioskę zamaskowanych ludzików? To by było zabawne, aczkolwiek raczej jest to niemożliwe. Maszerowali sobie dalej, mijając to kolejno domy, stragany, banki czy inne budynki. Był to już ranek więc było już dość tłoczno na ulicach, jak to w mieście. Można było usłyszeć przeróżne to dźwięki, od ćwierkania radosnego ptaszydła, po piski dzieci, które dopiero co się przewróciły i zraniły kolanko. Póki co, najciekawszą "rzeczą" był jakiś tam budynek, mieszkanie czy cokolwiek takiego, trochę straszny, ale jakby ktoś chciał, to spokojnie by wlazł. Chyba, że mieszkają tam demony, wtedy lepiej nie pukać!
Nagle rozległ się dziwny świergot, pisk.. Okazało się, że to słowotok kompana naszego bohatera. Lekko zmieszany Raye, ale szczęśliwy z powodu obecności drugiej osoby, wysłuchał chłopca i przeszedł do odpowiedzi.
- Hm? Bycie Shinobi nie jest takie łatwe. Często zdarza się tak, że musisz wybrać między złem, a złem. Często musisz narazić własne życie oraz często ludzie Cię nienawidzą, chociażby z czystej zazdrości. Położył rękę na barku chłopca. - Myślę, że Ci się uda. Bynajmniej trzymam kciuki, zostaniesz wspaniałym Shinobi. Z pod jego maski wydobył się cichutki śmiech, a jego dłonie wylądowały w kieszeniach. - Długo jeszcze? zapytał zaciekawiony.
0 x
Re: Park
Hmmmmmmm...., ale mnie nie jest miło!- wyrzucił wprędce i szybkim gwałtownym ruchem sięgnął po kunai. Z miejsca cisną nim w kierunku Shirai'a, który raczej spartaczył pokojowe pertraktacje. Nie spodziewał się, że na pewno trafi, ale miał na celu sprawdzić tym czy jego domniemana ofiara nie jest przypadkiem shinobi. W tedy sytuacja byłaby zgoła inna. Musiały wtedy przystosować się do ryzyka, jaką niesie za sobą taka walka. W poprzedniej potyczce przekonał się, że nie warto nie doceniać jakiegokolwiek przeciwnika. Gdy nóż ledwo wyleciał z jego ręki ruszył diabelskim pędem w stronę długowłosego. Co on sobie myśli? Że mnie przeprosi i wszystko będzie w porządku? Jeśli nie pokaże czegoś co mnie zainteresuje, zabiję go...-pomyślał nie zwalniając ani na chwilę. Jego zamiar był prosty- sprawdzić swojego przeciwnika. Nie chciał tak naprawdę od razu przechodzić do walki wręcz, lecz sprawdzał jak blondas zareaguje na sam rzut. Normalny człowiek raczej by spanikował, ale czy ów Shirai pokaże jakieś zdolności? Tego zaraz się dowiemy...
0 x
Re: Park
Shirai westchnął ciężko gdy usłyszał odpowiedź Kakuzu. Blondyn cały czas pozostawał poważny. Isoshi po coś sięgnął i wyjął kunai'a. Członek klanu Yamanaka już wiedział - mężczyzna musiał być Ninją. W końcu zwykły człowiek raczej nie nosi przy sobie takiego ekwipunku a jeżeli nawet, to nie potrafi się nim dobrze posługiwać. Nie był jednak pewny, na jakim poziomie znajduje się jego przeciwnik. Mógł być to przecież nawet i Jonin. Jednak szybkość jego ruchów nie powalała na kolana - Genin raczej był w stanie na dążyć. Zdziwiło go, że ktoś, kto prawdopodobnie był wyszkolony na wojownika Ninja daje się tak łatwo sprowokować. Wyszeptał do siebie:
-Idiota
Słowa były wypowiedziane tak, że nawet sam Shirai ledwie je usłyszał. Zakapturzony człowiek wypuścił z ręki ostrze. Shirai wiedział, że musi zareagować. Zgiął ręce w łokciach, następnie złączył dłonie. Począł wykonywać odpowiednie pieczęci w następującej kolejności: Tygrys, Świnia, Wół, Pies, Wąż. W międzyczasie, podczas wykonywania techniki, wypatrzył nieduży pieniek. Utrzymując ostatnią z wyżej wymienionych pieczęci, wykonał Kawarimi no Jutsu, tuż przed dotarciem kunai'a. Jego miejsce zajął kawałek drewna, a sam Genin pojawił się mniej-więcej na godzinie 4-tej Isoshi'ego. Popatrzył w jego stronę z politowaniem, cały czas jednak utrzymując poważny wyraz twarzy. Zaczął:
-Naprawdę chcesz rozpocząć tu bójkę? Jesteśmy w osadzie jednego z krajów kupieckich. Jego mieszkańcy są raczej bogaci, a, co za tym idzie, ich ochrona nie należy do najsłabszych. Strażnicy tego miejsca są pewnie dużo lepiej wyszkoleni niż ja, czy nawet ty. Walka w samym środku parku raczej nie pozostanie dla nich niezauważona zbyt długo.
Poczekał bardzo krótką chwilę, i dodał:
-To jak będzie? Zdradzisz mi swoje imię, nieznajomy?
-Idiota
Słowa były wypowiedziane tak, że nawet sam Shirai ledwie je usłyszał. Zakapturzony człowiek wypuścił z ręki ostrze. Shirai wiedział, że musi zareagować. Zgiął ręce w łokciach, następnie złączył dłonie. Począł wykonywać odpowiednie pieczęci w następującej kolejności: Tygrys, Świnia, Wół, Pies, Wąż. W międzyczasie, podczas wykonywania techniki, wypatrzył nieduży pieniek. Utrzymując ostatnią z wyżej wymienionych pieczęci, wykonał Kawarimi no Jutsu, tuż przed dotarciem kunai'a. Jego miejsce zajął kawałek drewna, a sam Genin pojawił się mniej-więcej na godzinie 4-tej Isoshi'ego. Popatrzył w jego stronę z politowaniem, cały czas jednak utrzymując poważny wyraz twarzy. Zaczął:
-Naprawdę chcesz rozpocząć tu bójkę? Jesteśmy w osadzie jednego z krajów kupieckich. Jego mieszkańcy są raczej bogaci, a, co za tym idzie, ich ochrona nie należy do najsłabszych. Strażnicy tego miejsca są pewnie dużo lepiej wyszkoleni niż ja, czy nawet ty. Walka w samym środku parku raczej nie pozostanie dla nich niezauważona zbyt długo.
Poczekał bardzo krótką chwilę, i dodał:
-To jak będzie? Zdradzisz mi swoje imię, nieznajomy?
0 x
Re: Park
Tak jak zaplanował wybadał, że jego przeciwnik jest rzeczywiście shinobi. To by trochę komplikowało sprawy gdyby Isoshi nie był tak rozjuszony, a tak nie wpływa to na korzyść oponenta. Zanim jeszcze do niego dobiegł, odskoczył i musiał przeanalizować sytuację. Nie mogę być pewny, że on nie jest w stanie mnie zabić. Zwykle najgroźniejszy piesek szczeka najgłośniej, a on nie szczekał. Spokojne osoby mogą być groźniejsze niż się to może wydawać, w szczególności jeśli ta osoba jest ninja- pomyślał po czym lekko ostudzony wysłuchał słów Shirai'a. Jego argument był dosyć przekonywujący. Podsumowując to z faktem, że wcześniej zużył nieco chakry był w całkiem nie sprzyjającym położeniu. Przecież nie wie jakimi technikami włada jego przeciwnik i w jakiej kondycji jest. Trzeba było opanować umysł nie zdradzając tego po sobie. Nadal patrzył na niego dosyć groźnym wzrokiem i włączył się do "rozmowy"- A więc, jesteś shinobi. Na dodatek całkiem rozgarniętym. To co powiedziało potwierdziło, że umiesz dostrzec zagrożenie i mu zapobiegać jak najwcześniej. Jednak to wciąż nie daje mi to powodu, żebym Ci się przedstawiał. Wymień choć jeden powód dlaczego miałbym Cię nie zabijać? Strażnicy strażnikami, ale mogę wcześniej zabić Ciebie, więc nawet jeśli oni mnie dopadną tobie nie robi to większej różnicy- po wyczerpującej przemowie przyjął bardziej luźną pozycję, wyprostował się, ale ani trochę nie tracił czujności. Blondyn mógł już coś kombinować, więc Isoshi pozostał pod bronią. Czekał na to co mu odpowie tamten chłopak, aby stwierdzić czy warto go zabijać dla kaprysu czy nie.
0 x
Re: Park
Kakuzu w końcu zaczął gadać z sensem. Shirai bacznie wysłuchał jego wypowiedzi, nie zmieniając pozycji, postawy, czy nawet wyrazu twarzy. Po prostu stał nieruchomo, analizując słowa Isoshiego. Ucieszył się, że w końcu zaczął przekonywać nieznajomego Ninję do swoich racji. "Łyknął haczyk" - pomyślał. W tym momencie w jego głowie zaczął rodzić się pomysł. Jednym z ważnych celów dla młodego członka klanu Yamanaka było osiągnięcie pokoju na świecie. Nie był jednak w stanie zrobić tego w pojedynkę. By stać na jego straży potrzebował wielu towarzyszy, a nawet podwładnych, którzy pomogą mu zwalczać zagrożenia. "Ten gość wydawał się idealny" - rozmyślał nad całą koncepcją. Isoshi zdecydowanie lubił walczyć. Shirai gotowy był nawet zaryzykować stwierdzenie, że mordowanie sprawia mu przyjemność, frajdę. "Dlaczego miałby więc nie zabijać konkretnych osób?". Postanowił kontynuować rozmowę, będąc coraz bardziej pewny siebie:
-Nie żartuj. Nigdy nie powinieneś lekceważyć swojego przeciwnika. Jesteś Ninja. Nie ważne, czy przeciwnik jest dziesięć razy niższy, szczuplejszy, czy głupszy od ciebie. Może być w stanie jednym ruchem przebić cię na wylot, kiedy ty nawet nie zdążysz mrugnąć okiem.
Shirai odgarnął włosy z twarzy, te jednak, mając to w zwyczaju, nie pozwoliły się ułożyć, powracając do poprzedniej pozycji. Zaparł się kciukami o kieszenie, po czym zaczął jakby nowy wątek:
-Widzę, że walka, to twój chleb powszedni. Moje słowa jednak sprawiły, że się powstrzymałeś. To dobrze. Nadajesz się idealnie na kogoś, kto byłby w stanie zabijać na zlecenie.
Członek klanu Yamanaka o nic nie zapytał będąc przekonanym, że Isoshi nie pozostawi usłyszanych przez siebie słów bez odpowiedzi.
-Nie żartuj. Nigdy nie powinieneś lekceważyć swojego przeciwnika. Jesteś Ninja. Nie ważne, czy przeciwnik jest dziesięć razy niższy, szczuplejszy, czy głupszy od ciebie. Może być w stanie jednym ruchem przebić cię na wylot, kiedy ty nawet nie zdążysz mrugnąć okiem.
Shirai odgarnął włosy z twarzy, te jednak, mając to w zwyczaju, nie pozwoliły się ułożyć, powracając do poprzedniej pozycji. Zaparł się kciukami o kieszenie, po czym zaczął jakby nowy wątek:
-Widzę, że walka, to twój chleb powszedni. Moje słowa jednak sprawiły, że się powstrzymałeś. To dobrze. Nadajesz się idealnie na kogoś, kto byłby w stanie zabijać na zlecenie.
Członek klanu Yamanaka o nic nie zapytał będąc przekonanym, że Isoshi nie pozostawi usłyszanych przez siebie słów bez odpowiedzi.
0 x
Re: Park
MISJA RANGI C
5 / 30+
"Sprzeciw !"
Nasz bohater był można by powiedzieć że zaciekawiony całą tą sytuacją. Mężczyzna pozostawał przez cały czas tajemniczy oraz co najważniejsze oziębły aż do bólu. Zaraz po tym jak nasz Shinobi zdecydował się na to zlecenie, mężczyzna spojrzał mu prosto w oczy swymi oczyma. Chłopak mógł na sobie poczuć jego przeszywający ciało wzrok...
Po kilku sekundach powiedział cichym, ale za to wyraźnym głosem w kierunku chłopaka.
-Twoje zlecenie będzie polegało na zlikwidowaniu pewnej grupy osób...- po tych słowach zamilkł na chwilę, aby zobaczyć reakcje chłopaka. Zapewne chciał sprawdzić czy jest shinobi z prawdziwego zdarzenia, czy tylko zwykłym amatorem z przypadku... Gdy tylko mężczyzna nabrał głębokiego wdechu, wypowiedział kolejne słowa w taki sam sposób jak chwilę wcześniej.
-Zdradzili mnie...
Okradli moją małą firmę, by móc zachować większość zarobkowych pieniędzy dla siebie. Ja nie mogę im to tak puścić w zapomnienie bez żadnego rewanżu. Dlatego też wybrałem ciebie do tego zadania...- po tych słowach mężczyzna spojrzał w prawo, później lewo, a następnie powrócił do dalszej rozmowy z naszym Shinobi.
-Powiedz jakich potrzebujesz jeszcze informacji do tego zadania...?- gdy wypowiedział te słowa, zamilkł czekając na odpowiedź chłopaka...
5 / 30+
"Sprzeciw !"
Nasz bohater był można by powiedzieć że zaciekawiony całą tą sytuacją. Mężczyzna pozostawał przez cały czas tajemniczy oraz co najważniejsze oziębły aż do bólu. Zaraz po tym jak nasz Shinobi zdecydował się na to zlecenie, mężczyzna spojrzał mu prosto w oczy swymi oczyma. Chłopak mógł na sobie poczuć jego przeszywający ciało wzrok...
Po kilku sekundach powiedział cichym, ale za to wyraźnym głosem w kierunku chłopaka.
-Twoje zlecenie będzie polegało na zlikwidowaniu pewnej grupy osób...- po tych słowach zamilkł na chwilę, aby zobaczyć reakcje chłopaka. Zapewne chciał sprawdzić czy jest shinobi z prawdziwego zdarzenia, czy tylko zwykłym amatorem z przypadku... Gdy tylko mężczyzna nabrał głębokiego wdechu, wypowiedział kolejne słowa w taki sam sposób jak chwilę wcześniej.
-Zdradzili mnie...
Okradli moją małą firmę, by móc zachować większość zarobkowych pieniędzy dla siebie. Ja nie mogę im to tak puścić w zapomnienie bez żadnego rewanżu. Dlatego też wybrałem ciebie do tego zadania...- po tych słowach mężczyzna spojrzał w prawo, później lewo, a następnie powrócił do dalszej rozmowy z naszym Shinobi.
-Powiedz jakich potrzebujesz jeszcze informacji do tego zadania...?- gdy wypowiedział te słowa, zamilkł czekając na odpowiedź chłopaka...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości