Bar "Szkarłatna speluna"
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Usłyszawszy odpowiedzi kobiety, Shzen kiwną głową. Wziął zdjęcie, i ruszył na poszukiwania. Pytał wszędzie. Parę osób nic nie wiedziało, lecz wreszcie tajemniczy informator dał mu konkretne infomacje. Co mógł, to od niego wyciągną, i ruszył dalej. Teraz wiedział gdzie szukać, czego i jak. Ponad to uzyskał odrobinę informacji na temat kilku znaczących person. Lider klanu jest niebezpieczny. No kto by się spodziewał. O milutkich gangsterach to jeszcze nie słyszał. Pewien "Szczurołap", czyli właściecie lokalu również nie należy do słabych. Wszystkich trzeba się obawiać. No niby prawda, jak to z gangami bywa. Jednak Shizen nie dał się zatraszać, a bajeczki to są dla małych dzieci. Chłopak znał swą wartość, i nie był jakimś chuchrem. Bić się umie, trochę technik ma, więc jakoś przeżyje. Kiedy szedł, co raz widział na budynkach malunki szopów. Słabe, ale przynajmniej wiedział, że dobrze idzie. Wkońcu doszedł. Stanął przed budynkiem, i zastanowił się nad tym co ma zrobić. Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. W gangu była to jedna z podstawowych zasad. Myśl jak gangster. Jesteś z innego gangu...Chcesz by wszyscy zrobili w majty. Właściwie w wyglądzie nie muszę niczego zmieniać. Wysoki jestem, trochę mięśni się ma, jak trzeba to przetrzepie wszystkim skórę. No ale pierwsze wrażenie...No przecież kobitki mi trzeba! A i może świtę sobie zmajstruje. Zaraz, zaraz. Już mam pomysł.
Chłopak wiedział co zrobić. Najpierw użył Henge no Jutsu, i zmienił się w super laskę. Piękna blondi, duże piersi, fajny tyłek i takie tam, a przy okazji ubrana w bikini. Następnym krokiem było stworzenie 2 takich dupci przy pomocy Doton: Iwa Bunshin no Jutsu, rozdając im skromnie po 1% chakry. Potem Shizen przerwał Henge no Jutsu, i stworzył 2 klony, będące jego oryginałami, również przy pomocy Doton: Iwa Bunshin no Jutsu, i także dając im po 1% chakry na głowę. Wynikiem było to, że zdobył 2 dziewczyny i 2 pomagierów. Technik to raczej nie zrobią, ale mogą komuś przywalić, bądź głównie służyć będą za jego "dobre pierwsze wrażenie". A najlepsze, że wszystko kosztowało go 9% chakry.
Stworzywszy drużynę pierścienia, nakazał niewiastom przytulić się do niego. Natomiast pozostałą dwójkę wysłał by otworzyli mu drzwi. Ustawił się w pozycji badass'a, i czekał. Posłańcy posłusznie poszli na przód, i rozwarli przed nim wrota do jaskini smoka...a raczej szopa. Wtem chłopak ruszył, trzymając po bokach po jednej z uroczych pań. Wszedł do środka i zatrzymał się. Zrobił triumfalną pozę, po czym powoli rozejrzał się po spelunie. W tym czasie jego kopie doszły do niego, i stanęły po obu stronach, krzyżując ręce na piersiach. Chłopak dał jeszcze chwilę by wszyscy napatrzyli się na niego, po czym ruszył w stronę jednego z wolnych stolików, stojących na skraju klubu. Z tamtąd obserwował wszystkich, czekając na kelnera lub kogokolwiek. Oczywiście klony stały obok. Wszystko ma swój czas. Niech no tylko ktoś tu podejdzie. Dopiero zabawa się zacznie.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
12/15
Shizen odpowiednio przygotowany wkroczył do karczmy like a boss. Jego „karki” otworzyły mu drzwi, a on w obecności dwóch pięknych dam przeszedł przez nie, wzbudzając ogromne zainteresowanie wszystkich obecnych, a dzisiaj nie było małego ruchu (szybki rzut oka i już wiemy, że około 12 osób tutaj siedzi). Wszyscy przedstawiciele płci brzydkiej zawiesili swój wzrok na kociakach Shizen’a, bowiem nie oszukujmy się – było na co popatrzeć. Mężczyźni, przyzwyczajeni do oglądania kobiet jedynie w ciężkich kimono z istną nienawiścią w oczach (i jeszcze większym pożądaniem), spojrzeli na młodego „gangstera”, którego zachowanie wysyłało jasną informację „podejdź tu, a wpieprz będzie”. Przekaz jasny i wyraźny, a chociaż dzisiaj knajpa była obstawiona przez osobniki, których nikt nie chciałby spotykać w ciemnej uliczce, żaden nie odważył się podejść do młodego shinobi.
Zapraszam szanownego pana! zawołał zza lady szczurołap, który swymi mysimi oczkami łypał to na Shizen’a, to na jego kociaki (no i troszkę na obstawę). Karczmarz schylił się nieco pod blat, wyciągając spod niego jedną butelkę, jak się pewnie Shizen mógł domyślać, czegoś lepszego niż zwykle – w sumie, trudno się dziwić, cholera jedna wie, czy właśnie nie przyszedł syn bosa nowego gangu, który właśnie przejął okolice.
A skoro o gangach mowa. Czujny wzrok Shizen’a zauważył, że w koncie sali siedzi trzech takich, co chyba chcieli ukraść księżyc. Jednym z nich był chłopiec lat 12, z wyglądu bardzo podobny do celu jego wyprawy. Towarzyszyło mu dwóch „kolegów” – jeden ubrany w samurajskim stylu, z bokkenem przy boku i palący fajkę oraz drugi – typowy kark (chociaż nie specjalnie napakowany), ubrany jedynie w niechlujnie zawiązaną yukata. W pewnym momencie „szefo” coś szepnął do „karka”, a co ten kiwnął głową i skierował swe kroki w stronę Shizen’a i jego obstawy. Starał się iść pewnym krokiem, ale widać było, że uważnie pokonuje każdy kolejny metr, jedną rękę chowając pod materiałem ubrania…
Zapraszam szanownego pana! zawołał zza lady szczurołap, który swymi mysimi oczkami łypał to na Shizen’a, to na jego kociaki (no i troszkę na obstawę). Karczmarz schylił się nieco pod blat, wyciągając spod niego jedną butelkę, jak się pewnie Shizen mógł domyślać, czegoś lepszego niż zwykle – w sumie, trudno się dziwić, cholera jedna wie, czy właśnie nie przyszedł syn bosa nowego gangu, który właśnie przejął okolice.
A skoro o gangach mowa. Czujny wzrok Shizen’a zauważył, że w koncie sali siedzi trzech takich, co chyba chcieli ukraść księżyc. Jednym z nich był chłopiec lat 12, z wyglądu bardzo podobny do celu jego wyprawy. Towarzyszyło mu dwóch „kolegów” – jeden ubrany w samurajskim stylu, z bokkenem przy boku i palący fajkę oraz drugi – typowy kark (chociaż nie specjalnie napakowany), ubrany jedynie w niechlujnie zawiązaną yukata. W pewnym momencie „szefo” coś szepnął do „karka”, a co ten kiwnął głową i skierował swe kroki w stronę Shizen’a i jego obstawy. Starał się iść pewnym krokiem, ale widać było, że uważnie pokonuje każdy kolejny metr, jedną rękę chowając pod materiałem ubrania…
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Fajnie tak wcielić się w kogoś innego. A już szczególnie wtedy, kiedy można tym uzyskać powszechny szacunek. Cała sytuacji bardzo podobała się młodzieńcowi. Nie bał się zagrożeń czychających wewnątrz knajpy. Będąc w środku szybko ogarnął sytuację. Oprócz jego samego i świty, w klubie było 12 ludzi. Jednym z nich był szczurołap, który zaraz po wejściu Shizena, postanowił potraktować go nieco lepiej niż resztę towarzystwa. Zaprosiwszy chłopaka do lady, wyjął z pod niej lepszy trunek. No cóż, pseudo-gangster nie mógł odmówić. Razem z swymi klonami wyruszył, po czym samemu zasiadł przed właścicielem. Skinąwszy głową uprzejmie podziękował, po czym zabrał się za sączenie trunku.Chciał wyglądać na wpływowego, aczkolwiek dystyngowanego oprycha. Pijąc, ukradkiem zerkał w kont pomieszczenia. Już od samego początku interesowały go znajdujące się tam trzy persony. Prawie samurai, jakiś facet od czarnej roboty, oraz młody dzieciak. Ten ostatni był bardzo podobny do poszukiwanego przez niego podlotka, więc Shizen stwierdził, iż to ta sama osoba. Teraz tylko trzeba go przestraszyć. Patrząc na jego towarzyszy, nie będzie to takie proste zadanie. Z dryblasem nie będzie większych problemów, jednak ten drugi jest jakiś dziwny. Chociaż i na niego znajdzie się sposób. A co z resztą bandziorów będących tutaj? A jeśli wszyscy są z gangu szopa? Jakoś se poradzę, a tej dwójki to zabijał nie będę. Całe szczęście, że jeden z panów wykonnał pierwszy ruch. Dzięki temu Shizen odegra rolę broniącego się. Gdy tylko facet ruszył, chłopak zaobserwował to. Również dostrzegalnym sygnałem był ruch ręką, jakby miał coś wyciągnąć. Od czego ma się straże? I dokładnie jak pomyślał, tak zrobił. W stronę zbliżającego się napastnika, powolnym krokiem ruszyły klony. Nie radzę jegomościu. Jeszcze większej biedy sobie narobisz. Kto ci pozwolił podejść do mnie? Z wyniosłym tonem rzekł Shizen. Postanowił, że zanim męszczyzna zrobi cokolwiek, jego klony znokautują go obustronnym sierpowym w twarz. Warto dodać z czego się składają, więc silny cios owymi pięściami powinien sprawić, że oponent straci przytomność. Taki był zamiar chłopaka. Nie zabijać, a unieszkodliwić na jakiś czas. Gdyby jednak coś poszło nie tak jak sobie tego życzył, nie zawacha się uśmiercić wszystkich klientów lokalu poza swym celem. Narazie jednak wszystko szło gładko, więc sytuacja nie wymagała drastycznych środków.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
14/15
A kim jesteś by... wymówił dryblas, który nie raz nie dwa słyszał wszelakie groźby, ale to, co nastąpiło dalej, nie było tym, na co był gotowy. W momencie, gdy jegomość wyjął zza połów kimona niewielki kozik, dwa klony strzeliły "niewinnemu" głuptakowi po jednym sierpie w twarz, przez co ten padł na ziemię zakrywając się nogami, zanim do końca zrozumiał co się w zasadzie stało...
Ty draniu! syknął koleś z bokkenem, który odłożył od ust swą fajkę i posłał Shinowi nienawistne spojrzenie. Co innego Akito, ten się już nieco przeraził, niewątpliwie nie spodziewał się takiej akcji w samym sercu terytorium "Szopów".
Na co się gapisz? Bierz go! krzyknął do niego "szefo", po czym pochwyciwszy nastolatka za poły jego ubrania, pchnął go w stronę Shizen'a i jego "obstawy". Jasnowłosy nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu, ba! Trząsł się niczym osika, ale zgodnie z rozkazem swojego "szefa" wyciągnął, a raczej próbował wyciągnąć jakieś narzędzie z rękawa, ale przy tym roztrzęsieniu, to raczej nic z tego nie wyjdzie.
Co się zaś tyczy herszta, on nie ruszał się ze swojego miejsca. Zajął bezpieczną pozycją pod ścianą i swój bokken wymierzył tak, by ani Akito, ani Shizen do niego nie podeszli.
Ludzie, nie w lokalu! zawołał szczurołap, ale chyba w chwili obecnej nikt na niego nie zwracał uwagi. Prawdopodobnie, nie było to pierwsze takie zajście w jego knajpie, bowiem sprawnie pochował pod ladę wszystko, co się dało, po czym zaczął szukać pod nią czegoś, co na pewno nie było napitkiem.
Pozostali biesiadnicy, jak jeden mąż cofnęli się pod ściany, robiąc wolną przestrzeń dla "walczących" - nikt nie zamierzał się mieszać w nie swoje sprawy, każdy natomiast dbał o to, by wyjść stąd w jednym kawałku i bez noża pod żebrami...
Ty draniu! syknął koleś z bokkenem, który odłożył od ust swą fajkę i posłał Shinowi nienawistne spojrzenie. Co innego Akito, ten się już nieco przeraził, niewątpliwie nie spodziewał się takiej akcji w samym sercu terytorium "Szopów".
Na co się gapisz? Bierz go! krzyknął do niego "szefo", po czym pochwyciwszy nastolatka za poły jego ubrania, pchnął go w stronę Shizen'a i jego "obstawy". Jasnowłosy nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu, ba! Trząsł się niczym osika, ale zgodnie z rozkazem swojego "szefa" wyciągnął, a raczej próbował wyciągnąć jakieś narzędzie z rękawa, ale przy tym roztrzęsieniu, to raczej nic z tego nie wyjdzie.
Co się zaś tyczy herszta, on nie ruszał się ze swojego miejsca. Zajął bezpieczną pozycją pod ścianą i swój bokken wymierzył tak, by ani Akito, ani Shizen do niego nie podeszli.
Ludzie, nie w lokalu! zawołał szczurołap, ale chyba w chwili obecnej nikt na niego nie zwracał uwagi. Prawdopodobnie, nie było to pierwsze takie zajście w jego knajpie, bowiem sprawnie pochował pod ladę wszystko, co się dało, po czym zaczął szukać pod nią czegoś, co na pewno nie było napitkiem.
Pozostali biesiadnicy, jak jeden mąż cofnęli się pod ściany, robiąc wolną przestrzeń dla "walczących" - nikt nie zamierzał się mieszać w nie swoje sprawy, każdy natomiast dbał o to, by wyjść stąd w jednym kawałku i bez noża pod żebrami...
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Akcja się rozkręciła. Shizen nawet nie mrugną przy całym zamieszaniu. Ani nie bał się roztrzęsionego dzieciaka, ani nie zrobił sobie nic z frajera, a raczej szefa pod ścianą. Ludzie w lokalu postąpili dość racjonalnie. Nie ma co mieszać się w walkę ze mną. A ten drań z wykałaczką w dłoni zaraz pożałuje, że wysłał przeciwko mnie dziecko. Chłopak nie mógł tolerować zachowania gangstera. Rozumiał, że był tchórzem, a bokkena nosił na pokaz. Ale żeby zamiast uciec, wysyłać 12-latka do walki z dwoma starszmi przeciwnikami? Poprostu beznadzieja. Dodatkowo szczurołap się zestresował, więc należało go uspokoić. Drogi właścicielu, nie mam zamiaru niczego tu niszczyć. Spokojnie, zaraz będzie po sprawie, i należy tylko wytrzeć krew po tamtym plebsie pod ścianą- rzekł ciepło, uspokajając pana za ladą. I właśnie nadeszła pora na wypowiedzenie skierowane do właściciela drewnianego mieczyka. Słuchaj no! Nie będzie mi tu hołota krzywo patrzeć na mnie. Nie uważasz, że brakiem honoru i godności jest wysyłanie dziecka do walki ze mną? Ta wykałaczka ci nie pomoże. Tak się kończy zadzieranie ze mną.
[Z/T]
Wypowiedziawszy ostatnie zdanie, złożył pieczęć ptaka i użył Doton: Doryūsō. Z ściany za przeciwnikiem wysunął się ziemny kolec, przebijając jego nieświadome ciało i kończąc marny żywot.
Dawno temu ktoś nauczył mnie jak skutecznie radzić sobie z zagrożeniami. Właśnie doświadczyłeś tego efektu. Kiedy skończył, skierował swój wzrok na chłopca. Spojrzał na niego groźnie, po czym rzekł. To nie miejsce, ani towarzystwo dla ciebie. Jeśli chcesz skończyć jak oni, rób tak dalej. A teraz zmykaj, bo podzielisz ich los. Wypowiedź była pełna powagi i grozy. Skończywszy całą robotę przeprosił za zamieszanie, podziękował za napój i dumnie wyszedł z klubu. Misja zaliczona, teraz tylko zostało zebrać jej plony.[Z/T]
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
15/15
Sytuacja w karczmie bardzo szybko zrobiła się nie tylko nieprzyjemna, co dosłownie niesmaczna (i nie miało to nic wspólnego z tanim żarciem serwowanym przez szczurołapa). Młody shinobi, za nic mając sobie wystawione przeciwko niemu dziecko postanowił od razu skupić swą uwagę na szefie bandy, lecz zamiast subtelnych sztyletów kunai, sięgnął po środki nieco bardziej radykalne, aczkolwiek skuteczne…
Niewiele sekund później, jego przeciwnik leżał w kałuży krwi, która z każdą chwilą stawała się coraz większa. Straszenie udało się chyba nawet lepiej niż przewidywał, bowiem Akito nawet nie obracając się za siebie wydarł jak długi przez główne drzwi i tyle go widzieli. Jednakże, nie wszystko poszło aż tak łatwo, jak to przewidywał młody ninja. Właściciel tej knajpy, z racji jej położenia, akceptował mniejsze i większe atrakcje, ale zabójstwo na zlecenie (bo tak to wyglądało) i to przez shinobi w biały dzień nie było czymś, na co mógł przymknąć oko. Zanim Shizen zauważył, w jego stronę została wymierzona naładowana kusza z bełtami, która do tej pory spoczywała pod ladą.
Nie życzymy sobie tutaj takich zachowań. syknął do niego właściciel tego przybytku, toteż by nie pogarszać swojej sytuacji i w sumie nie mając już interesów do załatwienia, młody ninja opuścił karczmę…
EPILOG: Kilka godzin później, pod swoimi drzwiami Shizen znalazł niewielkie zawiniątko. Ciekawość wzięła nad nim górę toteż zabrał je do mieszkania i rozpakował. Jak się okazało, były to dwa ciastka ryżowe, całkiem przyjemnie grzechocząca kupla monet i kartka z zapisanym jednym słowem „Dziękuje”.
__
Ode mnie tyle. Dzięki za wspólną zabawę
Niewiele sekund później, jego przeciwnik leżał w kałuży krwi, która z każdą chwilą stawała się coraz większa. Straszenie udało się chyba nawet lepiej niż przewidywał, bowiem Akito nawet nie obracając się za siebie wydarł jak długi przez główne drzwi i tyle go widzieli. Jednakże, nie wszystko poszło aż tak łatwo, jak to przewidywał młody ninja. Właściciel tej knajpy, z racji jej położenia, akceptował mniejsze i większe atrakcje, ale zabójstwo na zlecenie (bo tak to wyglądało) i to przez shinobi w biały dzień nie było czymś, na co mógł przymknąć oko. Zanim Shizen zauważył, w jego stronę została wymierzona naładowana kusza z bełtami, która do tej pory spoczywała pod ladą.
Nie życzymy sobie tutaj takich zachowań. syknął do niego właściciel tego przybytku, toteż by nie pogarszać swojej sytuacji i w sumie nie mając już interesów do załatwienia, młody ninja opuścił karczmę…
EPILOG: Kilka godzin później, pod swoimi drzwiami Shizen znalazł niewielkie zawiniątko. Ciekawość wzięła nad nim górę toteż zabrał je do mieszkania i rozpakował. Jak się okazało, były to dwa ciastka ryżowe, całkiem przyjemnie grzechocząca kupla monet i kartka z zapisanym jednym słowem „Dziękuje”.
__
Ode mnie tyle. Dzięki za wspólną zabawę

0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
-Byłeś tutaj już kiedyś? - spytałem kuzyna przed wejściem do baru
-No to uprzedzam, że to jest zwykła speluna. Ludzie z krzywymi pyskami, szukający możliwości, żeby ktoś im je jeszcze bardziej wykrzywił. Pięścią oczywiście. Stąd też nazwa tego przybytku. Nie zwracaj na nich uwagi, to nie będą wyskakiwać do Ciebie. Nazo wystarczy w zupełności, żeby się nimi zająć. Wejdźmy - ostrzegłem chłopaka i wszedłem do środka. Jak zwykle panowała tam "urocza" atmosfera. Ludzie albo się lali po pyskach, albo wymiotowali gdzieś w koncie. Bądź awanturowali się. Co bardziej, że tak powiem "wyrafinowani" klienci, siedzieli przy kurtyzanach i obmawiali gdzie je zabiorą.
-Jak słodko, nic się tutaj nie zmieniło. Chodź, idziemy do Szczurołapa - powiedziałem, po czym udałem się do lady barmańskiej.
-To samo co zwykle proszę. Sake w temperaturze pokojowej i trochę zupy miso. Dla niego to samo - złożyłem zamówienie i czekałem na jego spełnienie
-Co, miałeś zamiar zamówić coś innego? Może jakiś drink dla panienek? Jeśli tak powiesz, to w łeb dostaniesz. Urywamy się dzisiaj i bawimy do rana. Nie widzieliśmy się tak dużo czasu, trzeba to nadrobić i powspominać, po dogadywać sobie, pograć w karty. Teraz jednak czekamy na Szczurołapa - spojrzałem się na miejsce, w którym dopiero co stał barman, pewnie ruszył po naszą strawę. Wróciłem wzrokiem na Akamiego
-Co, zastanawiasz się jak znalazłem to miejsce?
-No to uprzedzam, że to jest zwykła speluna. Ludzie z krzywymi pyskami, szukający możliwości, żeby ktoś im je jeszcze bardziej wykrzywił. Pięścią oczywiście. Stąd też nazwa tego przybytku. Nie zwracaj na nich uwagi, to nie będą wyskakiwać do Ciebie. Nazo wystarczy w zupełności, żeby się nimi zająć. Wejdźmy - ostrzegłem chłopaka i wszedłem do środka. Jak zwykle panowała tam "urocza" atmosfera. Ludzie albo się lali po pyskach, albo wymiotowali gdzieś w koncie. Bądź awanturowali się. Co bardziej, że tak powiem "wyrafinowani" klienci, siedzieli przy kurtyzanach i obmawiali gdzie je zabiorą.
-Jak słodko, nic się tutaj nie zmieniło. Chodź, idziemy do Szczurołapa - powiedziałem, po czym udałem się do lady barmańskiej.
-To samo co zwykle proszę. Sake w temperaturze pokojowej i trochę zupy miso. Dla niego to samo - złożyłem zamówienie i czekałem na jego spełnienie
-Co, miałeś zamiar zamówić coś innego? Może jakiś drink dla panienek? Jeśli tak powiesz, to w łeb dostaniesz. Urywamy się dzisiaj i bawimy do rana. Nie widzieliśmy się tak dużo czasu, trzeba to nadrobić i powspominać, po dogadywać sobie, pograć w karty. Teraz jednak czekamy na Szczurołapa - spojrzałem się na miejsce, w którym dopiero co stał barman, pewnie ruszył po naszą strawę. Wróciłem wzrokiem na Akamiego
-Co, zastanawiasz się jak znalazłem to miejsce?
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Wyszli z Akirą na ulicę. I ruszyli w stronę centrum. Wioska była sporych rozmiarów, więc trochę im to zajęło. Raz po raz ludzie patrzyli się na Nazo, kiedy tak się działo, Akami tylko się pod nosem uśmiechał. Pies robił wrażenie, nie ma co. Dotarli w jakąś uliczkę... Dosyć obskórną uliczkę. Akami nie zwykł trafiać do takich miejsc. Przed nimi "błyszał" Bar "szkarłatna speluna".
-Chwytliwa nazwa...-rzucił cicho z przymrużonymi oczami w kierunku kuzyna.-Nie wiedziałem nawet o istnieniu tego miejsca.-odpowiedział. Akira wyjaśnił co to za miejsce i kto w nim baluje. Tego Akami mógł się spodziewać. Pięknych kobiet i dostojnie ubranych jegomościów nie spodziewał się tutaj spotkać. W pomieszczeniu unosiła się mgiełka stworzona z dymu wydobywającego się z fajek palących. Śmierdziało wymiocinami, fekaliami, moczem oraz papierosami. Sabaku skrzywił się na początku, ale z czasem jego nos przyzwyczaił się do tego smrodu.
-Ja pierdole...-zaklął chłopak widząc zakrwawionego gościa siedzącego na ławie. Jedni Ci bardziej "zamożni" bawili się z dziwkami. Inaczej tego nazwać nie można było.
-Szczurołapa?-powtórzył zdziwiony Akami. W końcu zrozumiał, że tak chyba nazywa się barman.
-Uroczy przybytek.-uśmiechnął się do barmana wypuszczając powietrze nosem.
-W sumie jakiś słodki sok z odrobiną alkoholu i cytrynką nie byłby taki zły.-rzucił ironicznie.-Sake może być.-dodał. Co do zupy... Nie był tak chętny jeść w tym miejscu. Jeśli jego kuzyn się nie zatruje to może to zje.
-W sumie to tak. Jak je znalazłeś?-spytał.
-Chwytliwa nazwa...-rzucił cicho z przymrużonymi oczami w kierunku kuzyna.-Nie wiedziałem nawet o istnieniu tego miejsca.-odpowiedział. Akira wyjaśnił co to za miejsce i kto w nim baluje. Tego Akami mógł się spodziewać. Pięknych kobiet i dostojnie ubranych jegomościów nie spodziewał się tutaj spotkać. W pomieszczeniu unosiła się mgiełka stworzona z dymu wydobywającego się z fajek palących. Śmierdziało wymiocinami, fekaliami, moczem oraz papierosami. Sabaku skrzywił się na początku, ale z czasem jego nos przyzwyczaił się do tego smrodu.
-Ja pierdole...-zaklął chłopak widząc zakrwawionego gościa siedzącego na ławie. Jedni Ci bardziej "zamożni" bawili się z dziwkami. Inaczej tego nazwać nie można było.
-Szczurołapa?-powtórzył zdziwiony Akami. W końcu zrozumiał, że tak chyba nazywa się barman.
-Uroczy przybytek.-uśmiechnął się do barmana wypuszczając powietrze nosem.
-W sumie jakiś słodki sok z odrobiną alkoholu i cytrynką nie byłby taki zły.-rzucił ironicznie.-Sake może być.-dodał. Co do zupy... Nie był tak chętny jeść w tym miejscu. Jeśli jego kuzyn się nie zatruje to może to zje.
-W sumie to tak. Jak je znalazłeś?-spytał.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
-Sok z odrobiną alkoholu i cytryną... Czy Ty w ogóle umiesz pić? Czy mi tutaj zezgonujesz. Uwierz mi, że nie chcesz tego zrobić, ponieważ rzeczy, które chłopaki tutaj robią z tymi co tak niefortunnie skończą, nie należą do najprzyjemniejszych, już się tego naoglądałem nie raz - moje ciało po tych słowach przeszły ciarki, zrobiło się nie smacznie i dostałem gęsiej skórki, gdy sobie o tym przypomniałem. Po chwili jednak ogarnąłem się i wróciłem do rzeczywistości. Spojrzałem na zaplecze, żeby może ujrzeć co z naszą strawą, wyglądało to tak, że jeszcze trochę poczekamy
-Wiesz co? Może zając mu jeszcze sporą chwilę, zanim przygotuje to jedzenie. pozwól więc, że opowiem Ci, jak tutaj trafiłem - rozsiadłem się wygodnie, na krześle, które postawione było przy ladzie barmańskiej, a koło mojej nogi, rozłożył się Nazo i bacznym wzrokiem obserwował otoczenie.
-Jak już Ci mówiłem, odłączyłem się od rodziny. Nie będę się teraz rozwodził nad powodami, z których odszedłem, bo jeszcze nic nie wypiłem. Później może się wygadam. Niemniej jednak odszedłem od nich i wyruszyłem w podróż. Byłem w naprawdę wielu miejscach i zaznałem też dużo życia towarzyskiego. Paliłem zielsko, piłem, ruchałem na lewo i prawo. Pewnego dnia, zaczęło mnie to jednak powoli nudzić, na dodatek, gdybym taki już został, kto by się opiekował Nazo? Musiałem więc zebrać dupę w troki i pozbierać moje życie do kupy. Trafiłem do tej osady i dostałem możliwość osiedlenia się tutaj. Byłem zadowolony, zacząłem żyć na swoim, pracować, dorywczo wykonywać misje, zwykle brudna robota, ale co zrobić. Zaczęła mi doskwierać lekko samotność i chęć oderwania się od rzeczywistości, a jak to lepiej zrobić niż alkoholem? No właśnie, począłem więc szukać jakiegoś przybytku. Niezbyt drogiego, znanego czy... Legalnego. Powiedzmy sobie szczerze, to miejsce nie jest w pełni legalne. Widzisz tych grających w karty? Grają na pieniądze. A te kobiety? To kurtyzany, sprzedają się za pieniądze. Wracając do mojej historii. Spotkałem jakiegoś faceta, który powiedział, że zna odpowiedź na moje problemy. Zaciekawił mnie tym, więc poszedłem z nim. Zaprowadził mnie tutaj. To był Szczurołap, dziękuję mu za to, bo mi tym pomógł. Ot cała historyja. Co o tym sądzisz? Nuda, prawda? Nigdy nie byłem dobry w opowiadaniu historii. A Ty masz jakieś takie historyjki, z których nie jesteś zbyt dumny? Ja z tej nie jestem.
-Wiesz co? Może zając mu jeszcze sporą chwilę, zanim przygotuje to jedzenie. pozwól więc, że opowiem Ci, jak tutaj trafiłem - rozsiadłem się wygodnie, na krześle, które postawione było przy ladzie barmańskiej, a koło mojej nogi, rozłożył się Nazo i bacznym wzrokiem obserwował otoczenie.
-Jak już Ci mówiłem, odłączyłem się od rodziny. Nie będę się teraz rozwodził nad powodami, z których odszedłem, bo jeszcze nic nie wypiłem. Później może się wygadam. Niemniej jednak odszedłem od nich i wyruszyłem w podróż. Byłem w naprawdę wielu miejscach i zaznałem też dużo życia towarzyskiego. Paliłem zielsko, piłem, ruchałem na lewo i prawo. Pewnego dnia, zaczęło mnie to jednak powoli nudzić, na dodatek, gdybym taki już został, kto by się opiekował Nazo? Musiałem więc zebrać dupę w troki i pozbierać moje życie do kupy. Trafiłem do tej osady i dostałem możliwość osiedlenia się tutaj. Byłem zadowolony, zacząłem żyć na swoim, pracować, dorywczo wykonywać misje, zwykle brudna robota, ale co zrobić. Zaczęła mi doskwierać lekko samotność i chęć oderwania się od rzeczywistości, a jak to lepiej zrobić niż alkoholem? No właśnie, począłem więc szukać jakiegoś przybytku. Niezbyt drogiego, znanego czy... Legalnego. Powiedzmy sobie szczerze, to miejsce nie jest w pełni legalne. Widzisz tych grających w karty? Grają na pieniądze. A te kobiety? To kurtyzany, sprzedają się za pieniądze. Wracając do mojej historii. Spotkałem jakiegoś faceta, który powiedział, że zna odpowiedź na moje problemy. Zaciekawił mnie tym, więc poszedłem z nim. Zaprowadził mnie tutaj. To był Szczurołap, dziękuję mu za to, bo mi tym pomógł. Ot cała historyja. Co o tym sądzisz? Nuda, prawda? Nigdy nie byłem dobry w opowiadaniu historii. A Ty masz jakieś takie historyjki, z których nie jesteś zbyt dumny? Ja z tej nie jestem.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
-Tylko żartuję-zaśmiał się do kuzyna. Spojrzał na jego skórę na rękach po tym co powiedział chyba nie chce wiedzieć co robią z tymi co się napili...
-Nie wyglądał na takiego, który jest żywiołowy. Mamy czas to poczekamy.-rzucił Akami, aczkolwiek chciałby już poczuć alkohol w swoich ustach. Nie prędko się to stanie. Kuzyn zaczął opowiadać, a Sabaku spoglądał to na niego, to na Nazo, to na zebranych w barze ludzi. Zataczających się i zmierzających do toalety i tych bardziej wytrwałych, którzy jeszcze przelewali swoje naczynia. Akira opuścił rodzinę. Akami też to zamierzał nie długo zrobić. Jego powód był prosty, po prostu chciał przeżyć przygodę. Jaki był powód jego kuzyna? Tego nie wiedział, aczkolwiek zaczął się domyślać. Kuzyn opowiadał, Akami spodziewał się fajerwerków i innych takich. Trochę się zawiódł. Jego życie było typowe dla nastolatka w tym świecie.
-Ech kuzynie. Trzeba było się wcześniej ujawnić i nie siedziałbyś osamotniony.-rzucił poklepując go po plecach.-No nie porwałeś mnie tą historią. Ot zwykły zagubiony człowiek zatapiający smutki w alkoholu. Niech Ci to tylko nie przejdzie w uzależnienie.-skarcił kuzyna. Akami zaczął wspominać swoje życie. Czy było w nim coś ciekawego, aby było to warte opowiedzenia? Wiódł raczej spokojny żywot. Czy czegoś się wstydził? Raczej nie było takiej rzeczy.
-W sumie. Z jednego nie jestem dumny. Aczkolwiek to był zwykły przypadek. Kiedyś trafiłem w nocy na jakąś uliczkę. Zaczepiło mnie dwóch pijanych gości. Mogłem mieć to w dupie, w końcu byli pijani. I tak też z początku zrobiłem. Obrażali mnie, moją matkę. Mimo wszystko wmówiłem sobie, że nie są tego warci. Popełnili błąd, albo ja to zrobiłem. Zaatakowali mnie, choć ledwo się ruszali. Uderzyłem jednego w obronie i upadł na ziemię, a drugi nie fortunnie po uderzeniu uderzył się tyłem głowy w kamień. Było dużo krwi. Wkurwiłem się wtedy na siebie, bo byli totalnie pijani i wystarczyłoby, żebym się uchylił, żeby sami się wyjebali. Nie musiałem atakować. Zabrałem tamtego do szpitala i jakoś go uleczyli, choć było z nim ciężko przez kilka dni. Miałem przez to małe kłopoty, ale w końcu nic mi nie zrobiono.-opowiedział chłopak.-Dużo tutaj takich co zaczepiają w nocy. Nie raz wdałem się w bójkę, nigdy nie zaczynałem jako pierwszy. Nie lubię tego robić, ale jak widzę, że ktoś jest pijany i zaczyna... Cóż walka z nim nie jest zbyt honorowa. Z resztą, czasem trzeba zapomnieć o honorze.-zakończył.
Po chwili milczenia Akami przypomniał sobie, że musi coś zrobić.-Wiesz co? Muszę Cię na chwilkę opuścić, potem do Ciebie dojdę.-rzucił do kuzyna i wyszedł z baru.
/zt
-Nie wyglądał na takiego, który jest żywiołowy. Mamy czas to poczekamy.-rzucił Akami, aczkolwiek chciałby już poczuć alkohol w swoich ustach. Nie prędko się to stanie. Kuzyn zaczął opowiadać, a Sabaku spoglądał to na niego, to na Nazo, to na zebranych w barze ludzi. Zataczających się i zmierzających do toalety i tych bardziej wytrwałych, którzy jeszcze przelewali swoje naczynia. Akira opuścił rodzinę. Akami też to zamierzał nie długo zrobić. Jego powód był prosty, po prostu chciał przeżyć przygodę. Jaki był powód jego kuzyna? Tego nie wiedział, aczkolwiek zaczął się domyślać. Kuzyn opowiadał, Akami spodziewał się fajerwerków i innych takich. Trochę się zawiódł. Jego życie było typowe dla nastolatka w tym świecie.
-Ech kuzynie. Trzeba było się wcześniej ujawnić i nie siedziałbyś osamotniony.-rzucił poklepując go po plecach.-No nie porwałeś mnie tą historią. Ot zwykły zagubiony człowiek zatapiający smutki w alkoholu. Niech Ci to tylko nie przejdzie w uzależnienie.-skarcił kuzyna. Akami zaczął wspominać swoje życie. Czy było w nim coś ciekawego, aby było to warte opowiedzenia? Wiódł raczej spokojny żywot. Czy czegoś się wstydził? Raczej nie było takiej rzeczy.
-W sumie. Z jednego nie jestem dumny. Aczkolwiek to był zwykły przypadek. Kiedyś trafiłem w nocy na jakąś uliczkę. Zaczepiło mnie dwóch pijanych gości. Mogłem mieć to w dupie, w końcu byli pijani. I tak też z początku zrobiłem. Obrażali mnie, moją matkę. Mimo wszystko wmówiłem sobie, że nie są tego warci. Popełnili błąd, albo ja to zrobiłem. Zaatakowali mnie, choć ledwo się ruszali. Uderzyłem jednego w obronie i upadł na ziemię, a drugi nie fortunnie po uderzeniu uderzył się tyłem głowy w kamień. Było dużo krwi. Wkurwiłem się wtedy na siebie, bo byli totalnie pijani i wystarczyłoby, żebym się uchylił, żeby sami się wyjebali. Nie musiałem atakować. Zabrałem tamtego do szpitala i jakoś go uleczyli, choć było z nim ciężko przez kilka dni. Miałem przez to małe kłopoty, ale w końcu nic mi nie zrobiono.-opowiedział chłopak.-Dużo tutaj takich co zaczepiają w nocy. Nie raz wdałem się w bójkę, nigdy nie zaczynałem jako pierwszy. Nie lubię tego robić, ale jak widzę, że ktoś jest pijany i zaczyna... Cóż walka z nim nie jest zbyt honorowa. Z resztą, czasem trzeba zapomnieć o honorze.-zakończył.
Po chwili milczenia Akami przypomniał sobie, że musi coś zrobić.-Wiesz co? Muszę Cię na chwilkę opuścić, potem do Ciebie dojdę.-rzucił do kuzyna i wyszedł z baru.
/zt
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Postanowiła trafić do miejsca, w którym było mnóstwo rozrywek, nie zdziwiłaby się gdyby Yoshi tu był i zabawiał się w najlepsze z jakąś śliczną dziewoją. Przechadzała się po mieście obserwując znudzonym wzrokiem śpieszących się ludzi, irytujących sprzedawczyków i naiwnych kupców. Nad jej głową fruwała nowo zapoznana zięba o soczystej barwie pomarańcza. Rozglądała się bystrym wzrokiem za czerwoną czupryną. Trop prowadził właśnie do tego miasta ale czy czerwonowłosy dalej w nim był? Tego nie wiedziała. Westchnęła i przyspieszyła kroku chcąc znaleźć najtańszy bar jaki tylko istniał. Przeszukała pobliski teren i wybrała obskurną spelunę, w której panował harmider, brud i rubaszne śmiechy. Tutaj zdecydowanie pasowała. Podeszła do lady i przyjrzała się wysokiemu jak byk właścicielowi, który doskonale pasował do krajobrazu tej chaty. Ruda zamówiła najtańszy trunek i zaczęła go leniwie sączyć obserwując dyskretnie pobliskich ludzi. Podparła się łokciem o blat i zaczęła się zastanawiać nad losem jej kompana. Oby nie wpadł w jakieś chore tarapaty.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Gapiła się na otoczenie znudzonym wzrokiem, cały krajobraz nie był nadzwyczajny, często spotykała się z hucznymi balami w takich spelunach gdyż lubiła przyłazić w takie miejsca. Uwielbiała sobie popić ot tak dla polepszenia swojego nastroju, by pogadać sobie z różnymi ludźmi nie wpadając zbyt szybko w irytację, lubiła też popatrzeć sobie na wybryki pijanych gości, zawsze znalazła się ktoś z nadzwyczajnymi pomysłami. Niestety, jej ulubieńca w tym miejscu nie było, zwierzęcy przyjaciele nakierowały ją na to miasto lecz nie znały dokładniejszego miejsca pobytu, mogła tylko zgadywać że ten szaleniec zaszył się w którymś barze i to najwyraźniej nie był ten.
Oczywiście znalazła tu całą paletę charakterów wszystkich ludzi przebywających w tym miejscu, jedni prowadzili głośne rozmowy, tłukli kuflami, rozlewali każdą kroplę piwa, śpiewali tubalnie znane piosenki i ogólnie cieszyli się że mogą spędzić ze sobą czas. Inni zaś prowadzili poważne dyskusje i tajne rozmowy, są ukryci przez ciemne kaptury które zasłaniały ich twarz. Inu przewróciła oczami widząc jakąś dziwkę, która była zachwycona tym, że ktoś obmacywał jej tyłek i chciał kolejną dawkę HIVa. KURWA no chyba was wszystkich kutasy swędzą, że jesteście aż takimi desperatami by podrywać dziwkę! No brawo! Nagle usłyszała stukot szklanki za swoimi plecami, drgnęła i odwróciła się w stronę barmana, który najwyraźniej się nią zainteresował. Zlustrowała go nieufnym spojrzeniem czekając na jego wyjaśnienia. Ten po prostu do niej zagadał i chciał być miły. Uśmiechnęła się do niego w podzięce za trunek. - Zdarzają się różne kurwy na tym świecie. Stara historia i w sumie to ja się nie dziwię tej osobie. Sama bym postąpiła podobnie na jego miejscu - Wzruszyła ramionami jakby nigdy nic, ot zwykła przeszłość. - Wielu szaleńców tutaj przychodzi? Ten bar nie wygląda na sympatyczny.
Oczywiście znalazła tu całą paletę charakterów wszystkich ludzi przebywających w tym miejscu, jedni prowadzili głośne rozmowy, tłukli kuflami, rozlewali każdą kroplę piwa, śpiewali tubalnie znane piosenki i ogólnie cieszyli się że mogą spędzić ze sobą czas. Inni zaś prowadzili poważne dyskusje i tajne rozmowy, są ukryci przez ciemne kaptury które zasłaniały ich twarz. Inu przewróciła oczami widząc jakąś dziwkę, która była zachwycona tym, że ktoś obmacywał jej tyłek i chciał kolejną dawkę HIVa. KURWA no chyba was wszystkich kutasy swędzą, że jesteście aż takimi desperatami by podrywać dziwkę! No brawo! Nagle usłyszała stukot szklanki za swoimi plecami, drgnęła i odwróciła się w stronę barmana, który najwyraźniej się nią zainteresował. Zlustrowała go nieufnym spojrzeniem czekając na jego wyjaśnienia. Ten po prostu do niej zagadał i chciał być miły. Uśmiechnęła się do niego w podzięce za trunek. - Zdarzają się różne kurwy na tym świecie. Stara historia i w sumie to ja się nie dziwię tej osobie. Sama bym postąpiła podobnie na jego miejscu - Wzruszyła ramionami jakby nigdy nic, ot zwykła przeszłość. - Wielu szaleńców tutaj przychodzi? Ten bar nie wygląda na sympatyczny.
0 x
Re: Bar "Szkarłatna speluna"
Barmanowi chyba się nudziło bądź też brakowało mu kogoś normalnego do pogawędki. A może chciał po prostu poznać sekret jej blizny? Mniejsza, to nie było istotne. Wyjawił on złowrogi sekret, w tym barze każdy miał krew na swoich rękach. Usłyszawszy to dziewczyna uśmiechnęła się półgębkiem, jedna jej brew uniosła się zaś jej wzrok szybko zlustrował całe wnętrze baru. Ta wiadomość była intrygująca, wręcz działały one na dziewczynę że miała ochotę dać wszystkim w mordę by sprawdzić, jak bardzo są warci w boju. Wiedziała jednak że nie mogła się zapędzać, odpędziła od siebie kuszące myśli i skoncentrowała się na kulturalnej rozmowie. - Hah, to ciekawe - Przytaknęła mu krótko i słuchała dalej. Gość zaczął mówić o jakiejś osobie, która miała czerwone ślepia jak i czerwone włosy. Inu ożywiła się, uniosła wzrok na barmana zachęcając go do szczegółowych informacji. Usłyszała krótką historyjkę o wyczynach tego szaleńca, jej uśmiech rozszerzył się, zaśmiała się w myślach ze schematyczności poczynań swojego koleżki. Zabrała głos, kiedy barman skończył opowiadać i zadał jej pytanie. - Tak się właśnie składa, że szukam właśnie tego typka. Czerwone oczy i włosy, doskonale wiem kto tak niecodziennie wyglądał i jak się zachowywał. Szukam go już chyba od tygodnia po całym świecie bo gdzieś mi ten idiota zniknął. Nie mówił może gdzie zmierza, albo jakie ma plany? Dawno tu był? - Przechyliła pytająco głowę spoglądając nań przenikliwie i czując przyjemne mrowienie w brzuchu. Jest blisko...musi być! Zwierzaki miały jednak rację tylko jak dawno temu zawitał w tym barze? Wypiła kilka łyków trunku nie mogąc usiedzieć w miejscu, chciała już biec w kierunku miejsca, gdzie mógł znajdować się Yoshi...
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości