Dzielnica Szczepu Ranmaru

Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Ponownie została wyściskana, co wywołało na twarzy Kagury lekki grymas. Nie lubiła spoufalać się z nieznajomymi ludźmi, a już tym bardziej z pracodawcami, no ale nic dziwnego, że babka się cieszyła, w końcu chodziło o jej życie, na które musieli zarobić. Choć jak długo to zarabianie będzie trwać, to nikt tego nie wie, w końcu wojna idzie, a to zdecydowanie nie sprzyja interesom.
Gdy już się wyswobodziła z kleszczy starszej pani, usiadła sobie wygodnie i postanowiła zaczekać na pierwszych klientów. Długo nie musiała czekać. To było naprawdę zdumiewające, jak szybko przypomnieli sobie o tym sklepie i jak tłumnie zaczęli tu przychodzić. Przez pewien czas właścicielka nie miał w co ręce włożyć, bo takie było urwanie głowy, ale sprawnie sobie ze wszystkim poradziła. Widać było, że ma do tego smykałkę i zdecydowanie nie naciągała ludzi swoim towarem. Mogłaby jednak pomyśleć o kilku promocjach, żeby mieć jeszcze większe branie.
Kiedy tylko znalazła chwilę wytchnienia, sypnęła Kagurze monetami, tym samym płacąc jej za zlecenie, tak więc sprawa została zakończona. Rudowłosa przesypała ryo do swojego mieszka i uśmiechnęła się zadowolona z obrotu sprawy.
- Nie ma za co. - Odpowiedziała. - Polecam się na przyszłość. Życzę powodzenia w handlu.
Po tych słowach opuściła sklep rybny i wyszła prosto w zimne powietrze Hyuo, zakładając na głowę kaptur czarnej peleryny. Postanowiła jeszcze trochę pokręcić się po dzielnicy, bo może akurat trafi jeszcze jakieś zlecenie i będzie mogła zarobić więcej. Koniecznie potrzebowała pieniędzy na ekwipunek, jeśli chce się spisać na wojnie. Tylko czy ktoś będzie miał dla niej jakąś robotę?
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Nie ma co, na tej pizgającej złem i zapomnianej przez wszystkich bogów, wyspie, ciężko było znaleźć jakąś pracę. To nie było tętniące życiem Ryuzaku no Taki, gdzie oferty pracy aż zaklejały całą tablicę ogłoszeń. Tutaj wszystko świeciło pustkami, a ludność cywilna wolała sama sobie radzić, niż trwonić ciężko zarobione pieniądze dla obcych, nawet jeśli byli to shinobi. Jednak mając do wyboru siedzenie na dupie w gospodzie, a krążenie po okolicy i szukanie pracy, Kagura wolała wybrać to drugie, bo przecież pieniądze same się nie zarobią, a nigdy w życiu nie pójdzie do Lidera i nie poprosi go o pożyczkę. Nie po tym jak ją potraktował. Przez to wszystko zaczęła trochę żałować, że w ogóle tu przypłynęła i o wszystkim się dowiedziała. Może życie w błogiej nieświadomości nie byłoby takie złe. Ehh, była głupia. Teraz czekała ją wojna i próba obrony wyspy, oraz ich mieszkańców. Westchnęła z rezygnacją i ruszyła jedną z głównych ulic, rozglądając się dalej za potencjalnym pracodawcą. Kiedy dostrzegła starszego mężczyznę w pelerynie z kapturem na głowie, zmarszczyła brwi. Prowadził pięknego konia, który był zaprzęgnięty do wozu na płozach, niczym sanie, jednak to sposób, w jakim poruszał się mężczyzna, lekko ją zastanowił. Facet szedł wyraźnie zgarbiony, trzymając się za krzyż, zaś na twarzy miał grymas bólu. Tak, zdecydowanie bolały go plecy. Może watro będzie zaoferować pomoc? Rudowłosa podeszła więc do mężczyzny i zajrzała mu w zbolałą twarz.
- Widzę, że nie najlepiej się pan czuje. - Stwierdziła. - Pomóc? Może poprowadzę konia, żeby trochę pana odciążyć. Szpital jest niedaleko.
Była gotowa przejąć lejce i poprowadzić piękne stworzenie za cierpiącego mężczyznę, no i oczywiście odprowadzić go do szpitala, bo coś czuła, że bez interwencji medyka może się nie obyć. Tam na pewno uleczą jego ból pleców i znów będzie mógł wrócić do swoich zajęć. Oby tylko nie okazał się typowym zrzędą, który do końca będzie twierdził, że nic mu nie jest, żeby tylko nie iść do szpitala. Różni ludzie chodzili po tym świecie.
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Dziewczynko? Nie ma co, gdyby facet nie był potencjalnym pracodawcą i już nie zwijał się z bólu z powodu krzyża, to Kagura za to dałaby mu bułę na twarz, żeby poluzowało mu się kilka ząbków. Czy ona wyglądała na dziewczynkę? No tak średnio, nie mniej kunoichi ugryzła się tylko w język i przemilczała to, jak została nazwana. Chodziło w końcu o robotę, więc lepiej być miłym i robić dobrą minę do złej gry. Słysząc, że facet potrzebuje ochotnika do rąbania drewna, Rudowłosa Lisica aż się uśmiechnęła. Oj tak, dawno nie miała siekiery w dłoni. Rąbanie drewna będzie też idealnym treningiem dla jej ramion, co tylko pomoże jej w sprawniejszym posługiwaniu się łukiem. No i będzie mogła wyładować na klockach całą swoją dotychczasową frustrację i oczyścić umysł. Nie ma co, same pozytywy. A że w łapie miała trochę krzepy, to nic, tylko brać taką robotę z pocałowaniem ręki i zapomnieć o ''dziewczynce''.
- Jasne. - Zgodziła się z uśmiechem. - Chętnie narąbie panu drewna na najbliższy miesiąc. To będzie przy okazji dla mnie dobry trening. Proszę prowadzić.
No to pozostanie już tylko udać się z mężczyzną na posesję i chwycić za siekierę. Kagura jeszcze raz przyjrzała się wierzchowcowi i musiała przyznać, że jest naprawdę wspaniały. Aż by się na takim przejechała. No ale praca czeka, a facet zdecydowanie powinien udać się do szpitala, żeby go nastawili jak trzeba i żeby przestało go boleć. Lepiej, żeby z tym nie zwlekał. Kiedy ona zajmie się robotą, powie mu, żeby poszedł się przebadać, a jak wróci, to robota będzie skończona. W końcu jest jeszcze córka, która może ją nadzorować.
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Staruszek wyraźnie się ucieszył na to, że zgodziła się mu pomóc. Nic dziwnego, skoro nie miał nikogo innego na zastępstwo, a w domu przecież musi być ciepło, a trzeba czymś palić. Kagura więc ruszyła za swoim nowym pracodawcą, który zawrócił konia i ruszył z powrotem drogą, skąd przyszedł. Kunoichi starała się dobrze zapamiętać drogę, żeby potem się nie zgubić, gdy będzie wracać. Nadal była tu nowa, no ale lepiej nie błąkać się po nieznanych ulicach w taki ziąb. Zapamiętała więc kilka charakterystycznych punktów orientacyjnych, w postaci różnych budynków, co zdecydowanie ułatwi jej powrót w rejony, które już zapamiętała. Podróż nie trwała długo i już po kilkunastu minutach byli na skraju lasu, który na tej lodowej wyspie wyglądał tak smętnie, że Kagura nigdy nie nazwałaby go lasem. Widać nawet drzewom nie służyła taka niska temperatura i w sumie nie dziwiła się. Gdy dostrzegła pieniek i siekierę, oraz stertę pniaków, zatarła ręce, uśmiechając się szeroko. O tak, będzie zabawa. Spojrzała na mężczyznę.
- Oczywiście, że dam sobie z tym radę. - Zaśmiała się. - Gdybym nie miała krzepy w łapie, to nie naciągnęłabym swojego łuku. Spokojna głowa, to dla mnie nic.
A jeśli już o łuku mowa, to Kagura ściągnęła swoją piękną broń z pleców i oparła o pobliskie drzewo, a zaraz po tym dołączył do niej kołczan pełen strzał, który miała przy pasie. Jeszcze raz zatarła ręce i chwyciła pewnie za siekierę, jednym szarpnięciem wyciągając ją z pieńka. Wybrała sobie ze sterty jeden z pniaków i ułożyła odpowiednio, po czym chwyciła oburącz siekierę i zamachnęła się z całkiem sporą siłą. Trzask! Pniak rozleciał się z hukiem na pół, bo siekiera przeszła przez niego jak przez masło. Kto by pomyślał, że kobieta ma tyle siły.
- Jak rąbać? - Zapytała. - Na ćwiartki?
Tak najczęściej się rąbało, ale wolała się zapytać, bo może tutaj tną tylko na połówki, albo ćwiartki na jeszcze pół. Kiedy wpadnie w rytm, wtedy pójdzie już całkiem szybko.
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Słysząc, że rzadko tutaj można spotkać kogoś z umiejętnościami strzeleckimi, Kagura zamrugała ze zdumienia i spojrzała na swój łuk. W sumie dla Ranmaru było to idealne połączenie, ale najwyraźniej szczep miał inne metody bojowe, bo przecież same oczy nic im nie dają, poza możliwością szpiegowania i szybkiego wykrywania intruza. A walić to. Łuk był super i można było nim zabić, nawet nie podchodząc do przeciwnika, czyli idealnie dla niej.
- To dziwne. - Przyznała w końcu. - Myślałam, że sporo osób preferuje taką broń. Zawsze lepiej trzymać się na dystans, jeśli nie jest się dobrym w zwarciu. No ale może tutejsi shinobi preferują inne metody walki. Od najmłodszych lat uczyłam się strzelać z łuku i mi zostało.
Uśmiechnęła się na te wspomnienia i postawiła na pniaku połówkę dopiero co rozwalonego klocka. Ponownie zamachnęła się siekierą i z połówki zrobiły się dwie ćwiartki. Odrzuciła je na bok i zabrała się za kolejną połówkę. Trzask! I kolejne ćwiartki wylądowały z pozostałymi. Najpierw narąbie drewna, a potem będzie je układać na wozie, czy gdzie tam dziadek będzie chciał.
- Tak, poluję na dzikie ptactwo i jelenie. - Odpowiedziała z uśmiechem, rozrąbując na ćwiartki kolejny klocek. - Praktycznie do tej pory utrzymywałam się z łowiectwa. Umiem też łapać króliki na wnyki i łowić ryby, choć to już nie za pomocą łuku. No ale to było na kontynencie.
Trzask! Kolejne ćwiartki dołączyły do sterty. W sumie to całkiem przyjemnie tak się pracowało i gawędziło o byle czym. Może dziadek okaże się być całkiem dobrym informatorem, jeśli chodzi o tutejszą faunę i florę. Zobaczymy. Niby lodowa wyspa, ale skoro uchowały się tu drzewa i w tych lodowatych wodach pływają ryby, to może jakieś zwierzaki też się tu kręcą. Miśki polarne? Wilki?
- A na Hyuo na co można zapolować? - Zapytała. - Niedawno przypłynęłam i jeszcze nie zdążyłam się dobrze zapoznać z wyspą. Są tu jakieś groźne drapieżniki, których trzeba się wystrzegać?
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

A więc nie chodziło o shinobich, tylko najprawdopodobniej o myśliwych. No cóż, nie zrozumieli się pod tym względem, ale wszystko szybko się wyjaśniło. Czyli nie ma na Hyuo wielu myśliwych, którzy polowaliby za pomocą łuku. Ok. A co do shinobich, to aż z ciekawości poprzygląda się uważniej, żeby sprawdzić, jakimi broniami najczęściej operują, albo jakich technik używają.
- Rozumiem. - Odpowiedziała z uśmiechem, rozrąbując kolejny klocek. - W sumie to nie wyobrażam sobie innej broni, którą mogłabym walczyć. Nie mam w tym wprawy.
No ale łuk miał jeden ważny minus. Jak się skończą strzały, to kaplica. Pozostaje tylko spierdalać i to jak najdalej. No ale cóż. Nigdy nie pakowała się w takie kłopoty, żeby jej zabrakło strzał, ale teraz, kiedy przyjdzie wojna, to może się zmienić. Musi koniecznie zaopatrzyć się w więcej strzał, żeby potem nie być zmuszoną do ucieczki, jak jakiś tchórz. Westchnęła i spojrzała na kolejny pieniek. Kiedy stanęła jej przed oczami twarz Lidera, skrzywiła się lekko i z zamachem rozrąbała drewno na pół, a potem na ćwiartki. Przynajmniej dzięki takiemu wysiłkowi, może wyładować swoją złość i frustrację. Otarła pot z czoła i zabrała się do dalszej pracy. Powiększając coraz bardziej stos ćwiartek, gotowych do przewiezienia i ogrzania domostwa.
- Zaradna? W sumie to całkiem dobre określenie. Od kilku lat mogłam polegać tylko na sobie i swoich własnych umiejętnościach, więc musiałam nauczyć się jakoś sobie radzić. - Przyznała, rzucając kolejne ćwiartki. - Co do zwiedzania, to zobaczyłam ledwo małą cząstkę tego wszystkiego i nadal nie mogę pojąć, ile jest dziwów na tym świecie. Mieszkając w domu rybaka, na odludziu, wiele mnie ominęło i nie wiem, czy będę miała jeszcze okazję to wszystko nadrobić.
Słuchała uważnie na temat tutejszych zwierząt, nie przerywając swojej pracy. W sumie to całkiem sporo tu futrzaków, jak na pizgającą złem wyspę. Może podbije sobie pelerynę wilczym futrem? Całkiem ciekawy pomysł, bo na niedźwiedzia raczej nie odważy się zapolować, chyba że z bardzo daleka. Futro miska też byłoby całkiem dobre, ale co zrobiłaby z taką górą miecha? Nie dałaby rady zaciągnąć takiego grubasa do wioski.
- Nigdy nie widziałam pingwinów. - Przyznała z uśmiechem, prostując się i biorąc chwilę wytchnienia. - Foki zdarzało mi się widzieć na plaży.
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Na stwierdzenie staruszka Kagura uśmiechnęła się szeroko, po czym poćwiartowała kolejny klocek drewna. Aż jej się przypomniało, kiedy obiła buźkę takiemu jednemu przystojniaczkowi, który nawalił ze swoją robotą. O tak, piękne wspomnienia. Ciekawe czy teraz chodzi z takim złamanym nosem i szczęką, czy jakoś go poskładali. No i zastanawiała się, co z dziewczyną, która mu wtedy towarzyszyła, a całkiem solidnie oberwała od niej w łeb. Może straciła pamięć i zapomniała o tym dupku. Byłoby dla niej znacznie lepiej, no ale nie można mieć przecież wszystkiego.
- Jestem kobietą. - Wzruszyła ramionami. - Dobrze mieć trochę więcej siły, żeby móc się w razie czego bronić. Świat bywa okrutny. Kilku się przekonało, że nie jestem łatwym celem i pożałowało.
Rozwaliła kilka kolejnych pieńków, a ćwiartki z nich powędrowały na całkiem już sporą kupkę. Nie ma co, będzie spory zapas drewna, chociaż przy takim minusie na dworze raczej szybko zejdzie. Przynajmniej trochę jej ulżyło i nieco rozładowała swoją frustrację.
- Myślę, że jak znajdę trochę wolnego czasu, to znowu ruszę pozwiedzać. - Odpowiedziała staruszkowi. - Świat jest naprawdę zróżnicowany, a przy tym jeszcze bardziej ciekawy. Musi mi pan kiedyś opowiedzieć o swoich podróżach.
Trzask! Klocek drewna rozwalił się na pół, a zaraz potem z połówek zrobiły się ćwiartki, lądując ze wszystkimi innymi na stercie. Jej praca zmierza ku końcowi, a ciało przyjemnie się rozgrzało od takiego wysiłku. Czuła wyraźnie pracujące mięśnie ramion. Zdumiała się nieco, słysząc o ptakach, które nie umieją latać. To było dla niej naprawdę niesamowite i może w wolnej chwili rozejrzy się za tymi pingwinami, żeby na własne oczy się przekonać o ich dziwności.
- Cóż, skoro starsza pani potrafi trzymać w domu czarną panterę, niczym udomowionego kota, to nic mnie już nie powinno zdziwić, a tu taka niespodzianka. Ptaki, które nie umieją latać.
0 x
Irie

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Irie »

0 x
Kagura

Re: Dzielnica Szczepu Ranmaru

Post autor: Kagura »

Zachichotała, gdy wyraźnie rozbawiony starzec stwierdził, że chciałby zobaczyć, jak spuszcza łomot facetowi. No tak, widok byłby naprawdę zabawny, a facet aż by się zapowietrzył z upokorzenia. Lepiej jednak uważać, bo niektórzy mogą tak łatwo nie odpuszczać i potem przyprowadzić kumpli, żeby czuć się pewniej. Nie mniej, do tej pory nie miała nieprzyjemności z powodu tego, że nakopała temu, albo innemu. Ba! Raz jej się zdarzyło, że dostała jeszcze gratulacje i kawałek ciasta od pańci, która akurat wtedy przechodziła.
Gdy dziadek wyraził chęć opowieści, jeśli tylko będzie więcej czasu, Kagura uśmiechnęła się i skinęła głową. Właśnie zapewniła sobie ciekawe towarzystwo, które warto będzie wyciągnąć na kielicha i posłuchać tego, jaki jest ten szeroki świat. Do tego czasu zajmie się zwiedzaniem wyspy.
- Tak zrobię. - Zapewniła, kończąc powoli rąbanie. - Może i temperatura jest upierdliwa, ale nawet takie miejsca mają swój urok. No i chętnie poszukam tych pingwinów.
Historyjka z czarną panterą wyraźnie rozbawiła staruszka, a Rudowłosa wróciła myślami do tamtego momentu, kiedy ganiała po parku w środku zimy i nawoływała kota, który okazał się być całkiem sporą, aczkolwiek łagodną bestią. Aż się uśmiechnęła na swoją reakcję, jak o mało nie dostała ataku serca, gdy wielkie kocisko wyszło zza zaspy i zaczęło jej lizać ręce.
- No, koniec. - Oznajmiła, rozrąbując ostatnią połówkę na ćwiartki. - Zaraz to panu załaduję.
Wbiła siekierę w pniak i zaczęła zbierać kawałki drewna, a następnie wrzucać je na sanie. Nie było sensu rozwodzić się nad układaniem tego, skoro i tak drewno będzie przenoszone w inne miejsce. Przerzucanie opału zabrało jej chwilę czasu, ale w końcu uporała się z tym i otrzepała dłonie, zadowolona ze swojego ''treningu''.
- Koniecznie niech się pan zgłosi do medyków z tymi plecami. - Poradziła. - Lepiej nie zwlekać.
0 x
Zablokowany

Wróć do „Lokacje”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości