Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Tutaj trafiają wszystkie przedawnione wątki, które nie są już potrzebne, ale mogą się kiedyś do czegoś przydać. Znajdziesz tu dawne misje, przedmioty, techniki i karty postaci, które zostały odrzucone bądź zginęły one w fabule.
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Młodzieniec powolnym krokiem udał się w stronę swego rodzaju barku, który stał w salonie, by nalać sobie nieco trunku, jeszcze nie wiedział jaki wybierze, może pierwszy lepszy, a może swój ulubiony? Zastanawiał się nad tym, była to dla niego dość ważna kwestia. Nie szedł spać, ponieważ wiedział iż zamknięcie drzwi nic nie da, ludzie tego typu nie odpuszczają za pierwszym razem, często mają oni ważny powód, by tak robić, więc jest to zrozumiałe, ale to czy ktoś będzie chciał ich wpuścić, zależy zazwyczaj od pierwszego wrażenia, wywartego na potencjalnym gospodarzu, które niestety w tym przypadku nie było najlepsze. Otwierasz drzwi, a tam pyskaty bachor, dziwny staruch i trzy laski w kapturach, do tego jeszcze ta karoca z eskortą, może to był ktoś ważny, a może i nie, w każdym razie Suzaku to aktualnie nie obchodziło.
Nalawszy sobie nieco wina, młodzieniec usłyszał błagalne prośby starca. "Niech to, wiedziałem." pomyślał, wolno sącząc wino i opierając się o ścianę. Podszedł do drzwi, był teraz nieco bardziej ożywiony, otworzył drzwi, jednocześnie zdając sobie sprawę, iż jest teraz w samych spodniach, co było raczej normalne, jako że nie miał czasu by się ubrać, nie myślał wtedy o tym.
- Macie szczęście, że jestem dziś w dobrym nastroju, mimo tego że mnie obudziliście, wysłucham was, ale daję wam dziesięć minut. - oznajmił, opierając się o drzwi, nie dając im czasu na odpowiedź, powiedział - Co tak stoicie? Zapraszam do środka. - robiąc gest, który miał wskazywać, iż mogą wejść, wziął kolejny łyczek z kieliszka, zamykając drzwi za gośćmi.
- Ktoś chce się czegoś napić? - zapytał z grzeczności, lubił pić z innymi, choć nie miał oporów by robić to samemu. Zaprowadził ich do jadalni i wskazał, by usiedli przy jednym z krzeseł długiego stołu, a sam poszedł dolać sobie wina i ewentualnie nalać chętnym.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Słowo bohater, ma kilka znaczeń i nie zawsze musi oznaczać kogoś, kto zdążył już wykazać się męstwem, czyniąc przy tym coś wielkiego, coś czego zwykły człowiek zrobić nie mógł. Albowiem mianem bohatera można określić postać, wokół której skupia się fabuła dzieła literackiego, nazywamy ją wtedy bohaterem literackim. Suzaku więc był doskonałym przykładem takiego bohatera, o ile uznamy zawartość tegoż forum, za pewnego rodzaju dzieło literackie.
Goście weszli do domostwa, jednak zaproszenie ich do środka, nie zmieniało nastawienia Suzaku, które było równie sceptyczne i oschłe, co wcześniej. Zmienił się jedynie sposób podejścia do nich, zaprosił ich tylko po to, by nie wyli przed jego drzwiami, a sympatia i grzeczność, jaką przy tym okazywał były jedynie zręcznie wykonanymi pozorami, których nie powinni wykryć. Młodzieniec, już nie raz, i nie dwa razy, musiał odgrywać rolę, w której chcieli widzieć go inni, a był naprawdę dobrym aktorem. Jednak postawił on sprawę jasno, mieli ustalony czas, którego musieli się trzymać, a każda sekunda, raz po raz mijała bezpowrotnie.
Mimo chęci ugoszczenia ich wszystkich winem, zdecydował się na to tylko starzec, więc błękitnowłosy podał mu kieliszek, zapełniony krwistoczerwonym winem. Niechęć wypicia, młodzieniec jeszcze rozumiał, ale nie wiedział czemuż to goście nie siadają, mimo wyraźnego sygnału, wskazującego iż mogą to zrobić, nie przejął się tym jednak, usiadł sam, sam przy wielkim stole.
- Pozostało wam x (ile minut minęło? 2-3? czyli zostało ~8-7) minut. Chcieliście czegoś ode mnie, mówicie więc, a ja was wysłucham, w końcu to was czas. - oznajmił z miłym wyrazem twarzy.

//Przepraszam że wcześniej nie odpisałem, sylwester, te sprawy.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

Post się pisze
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Niespodziewani goście, na początku zdawali się mieć ważną sprawę do obgadania, wszak gdyby tak nie było, to nie zawracaliby głowy ludziom w środku nocy, oraz nie traciliby swojego czasu, na dobijaniu się do drzwi. Lecz gdy już dostali się do środka, nic nie mówili, czyżby czekali na kolejne, specjalne zaproszenie, bądź też pozwolenie na przedstawienie tego, z czym tutaj przyszli? A pies ich tam wiedział, jednak by uniknąć poświęcania na nich więcej, niż ustalone dziesięć minut, młodzieniec napomknął o płynącym ciągle czasie, wszakże nikt go nie zatrzymał.
Było to dobre posunięcie, ponieważ starzec w końcu powiedział to, co miał do powiedzenia, a tym samym konwersacja posunęła się do przodu. Zapadła chwila ciszy, przerywana jedynie potencjalnymi dźwiękami zza okna, oraz odgłosem przelewania cieczy, jakim było ciągle dolewane wino.
- Decyzję o odeskortowaniu was podejmę i przedstawię wam dopiero, gdy dobiegnie koniec waszego czasu. Chcielibyście jeszcze coś dodać? - powiedział młodzieniec, rozsiadając się na krześle, jeszcze wygodniej niż wcześniej, - Macie jeszcze czas. - oznajmił, - Mówcie więc, przed kim i dokąd uciekacie? Spokojnie, nie wygadam się.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Próba dowiedzenia się czegokolwiek więcej o uciekinierach, którą podjął Suzaku, o dziwo się powiodła, mimo że starzec nie chciał o tym mówić, to w rozmowę wtrącił się dzieciak. Przedstawił on pokrótce sytuację, w której się znalazł, nie była ona najlepsza, szczególnie dla takich jak on, zwykłych ludzi, nie kwapiących się do walki, głównie ze względu na to, iż nie są oni odpowiednio przeszkoleni i nie potrafią korzystać z niebieskiej energii. A takowa, w odpowiednich rękach potrafi dać użytkownikowi olbrzymią przewagę na polu bitwy i sprawia, iż co poniektórzy są nie do pokonania dla zwykłych ludzi.
Suzaku skrzywił się lekko, a wręcz zaniepokoił, gdy dzieciak zwrócił się do niego per "mój drogi", co jak co, ale zajeżdżało to pedalstwem, nawet gdyby powiedział to niewinnie, chociaż nie... nawet wtedy byłoby to co najmniej dziwne. Jeżeli już, to powinna tak się zwracać osoba płci przeciwnej, którą rozmówca dobrze zna, no właśnie! Przecież oni nawet się nie znali, sumując to wszystko, brzmiało to w pewnym sensie groźnie, dla każdego, kto nie lubi być penetrowany, czyli praktycznie dla wszystkich osobników płci męskiej. Młodzieniec powstrzymał się przed skomentowaniem tego, próbując zapomnieć o tym, co właśnie usłyszał i miał nadzieję, iż więcej tego nie usłyszy.
- Wstań, nie chcę przez pozostały wam czas patrzeć, jak zlizujecie brud z mojej podłogi, błagając o pomoc. Pytałem tylko o wasz powód ucieczki i o to, gdzie się zamierzacie udać, nie przypominam sobie, bym kazał wam przede mną klęczeć. - powiedział ze swego rodzaju politowaniem nad ludzkim zachowaniem w obliczu śmierci, - Przejmujesz się kilkoma bandytami, mając przy sobie strażników, oddanego służącego i trzy kobiety... no właśnie, możecie zdjąć kaptury, tu was nikt nie zobaczy, kim w ogóle jesteście? - powiedział początkowo do dzieciaka, przechodząc do pytania zadanego zakapturzonym kobietom.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Po usłyszeniu pytania, kobiety zdjęły kaptury, wszystkie w tym samym czasie, były piękne. Nie ma co się tutaj nad tym rozwodzić, odezwała się w tym momencie jego męska natura, ale zdążył już zobaczyć inne, równie piękne kobiety, więc zachowywał nie zachowywał się jak napalony małolat, choć i tak zapewne zapędziłby je do łóżka, gdyby miał na to czas i możliwości, których obecnie nie posiadał, ze względu na zadanie, które być może przyjdzie mu wykonać. Każda z nich się przedstawiła, jednocześnie posyłając w jego stronę uśmiechy, nie wspomniały jednak o niczym więcej, prócz swych imion, być może nie były zbyt rozmowne, a być może uważały, iż w takiej sytuacji nie należy urządzać sobie pogaduszek? Who knows? W każdym bądź razie nie mógł sobie aktualnie pozwolić na spędzanie z nimi czasu, ani tutaj, ani w sypialni, cóż, była to strata z którą niestety musiał się pogodzić.
- Nazywam się Suzaku, co tak śliczne panie robią w towarzystwie ściganego małolata i jego strażników? - powiedział, odwzajemniając uśmiech, być może dowie się czegoś, co pomoże w wykonaniu zadania, lub coś, co posłuży mu w innych celach.
- Jest to możliwe. przyznał młodzieniec, - Lecz czegóż to dowiedział się twój ojciec, że aż tak pragnąłby śmierci jego i wszystkich bliskich mu osób? - zadał z pozoru retoryczne pytanie, jednocześnie przybierając minę, wskazującą na to, iż głowi się nad tym, - Niech Wam będzie, zrobię co będę mógł, by nie zabito was podczas drogi do kryjówki twego ojca. - powiedział, bez względu na to, czy odpowiedzą oni na poprzednio zadane pytanie. Skoro powiedział już, iż to zrobi, należałoby przejść do interesów.
- A więc za moją ochronę dostanę od was 300 ryo, żądam dodatkowych 100 ryo, które wypłacicie mi teraz, wchodzicie w to? - powiedział, wystawiając w ich stronę dłoń, w celu przypieczętowania umowy. Gdy już będą mieli to za sobą, pójdzie schodami, do swego pokoju, by ubrać swą koszulę, ekwipunek i czarny płaszcz.
Więc? Dokąd się udajemy? Mam iść bezpośrednio z wami, czy może mam się ukrywać? Ochraniać tyły, czy iść przodem? - zadał to pytanie, gdy już wrócił do jadalni - Chociaż lepiej, byście zdali się na mój wybór. - dodał po chwili.
0 x
Masaru

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Masaru »

0 x
Yoshimitsu

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Młodzieniec wysłuchał opowieści chichoczących kobiet. "Czyli jednak? Siostry, w sumie to są nawet podobne" pomyślał Suzaku, tym razem jeszcze dokładniej się im przyjrzał. W sumie to nie interesowała go ich historia, ale cóż, pytanie padło, musiał przynajmniej udawać, iż słucha, więc potakiwał tylko głową, w milczeniu. Dzieciak nie odpowiedział na jego pytanie, "Więc będę musiał się sam dowiedzieć, jakież to ważne informacje wpadły w ręce nieświadomego kupca." pomyślał, zazwyczaj prędzej czy później prawda wychodziła na jaw, być może sami się wygadają, a może zmusi do tego wynajętych zbirów, o ile oni sami dostąpią zaszczytu posiadania wiedzy, która warta jest życie wielu, niewinnych osób.
Młodzieniec oczywiście odebrał pierwszą część wynagrodzenia, którą schował do swej sakiewki, następnie wszyscy razem wyszli z domostwa, złotooki zamknął drzwi na klucz, po czym udał się za resztą, w stronę karocy. Mimo faktu, iż mieszkał w mieście, a dokładniej nieco za nim, ale nie zmieniało to faktu, iż mógł widzieć w osadzie wiele rzeczy, czy to miejscowej ludności, czy kupców dostarczających żywność i eksportują zioła, którymi szczyciła się ta prowincja, to jednak nie często widywał karety, więc przyjrzał jej się podchodząc, a nawet stojąc już obok. Była dość... interesująca, choć on preferował inne rodzaje transportu, bądź też ich brak, tym razem jednak, stając przed wyborem, poważnie zastanowił się, czy nie wsiąść do środka. Od razu jednak odrzucił tą myśl, musiał myśleć o tym, jak najlepiej ochronić tych ludzi, a do tego musiał mieć dobry widok na otoczenie.
- Jadę na przodzie. - oznajmił, siadając przy strażnikach.
0 x
Jun

Re: Posiadłość rodziny Yotsuki'ch

Post autor: Jun »

Wrócił pod wieczór, gdy w jego domu jeszcze paliło się światło, co znaczyło tylko jedno - jego ojciec, lub dziadek są w środku, choć z przyzwyczajenia wiedział, iż zapewne ojca nie będzie w domostwie, lecz będzie załatwiał swoje sprawy. Wszedł do środka, przez główne drzwi, przez które ostatni raz przechodził jeszcze podczas zimy, która była dobre pięć, lub sześć miesięcy temu, gdy ruszał na misję, która bardzo się przeciągnęła. Nie spodziewał się, że zajmie mu to tak dużo czasu, ostatnie pięć miesięcy minęło mu jak strzała wypuszczona z dobrego łuku, spod ręki dobrego łucznika. Zdjął obuwie i przeszedł do salonu, który był zaraz obok wejścia, na krześle przy stole i palącym się kominku, oraz kilku świec siedział starzec, kosztujący właśnie wino.
- Witaj Suzaku, w końcu powróciłeś, myślałem że szybciej uporasz się ze swoim zadaniem, jakiekolwiek by ono nie było. - powiedział odwrócony do niego Kenshirō, patrzący się w stronę ognia trawiącego drewno, wziął łyk wina, odstawił kielich, wstał i odwrócił się w stronę wnuka.
- Przez moją nieuwagę i głupotę musiałem odnaleźć...
- Nie tłumacz się, najważniejsze że ci się udało. Eh... chłopcze, co ja tu z tobą mam. No dobrze, wyciągnij wnioski z tego co uczyniłeś i co uczynić mogłeś. Ale teraz chodź, być może uda mi się nauczyć cię czegoś nowego.
Po tej nadzwyczaj krótkiej - a przynajmniej jak na taki odstęp czasu, podczas którego się nie widzieli - konwersacji, udali się w stronę ogrodu, w jednej z jego części był zrobiony swoisty plac treningowy, oczywiście nie był on jakiś duży, ale wystarczał na treningi rodziny Yotsukich, w końcu służył im od pokoleń. Suzaku był zmęczony, w końcu podróże męczą, a ostatni raz zatrzymywał się w pewnej oazie, by zaspokoić swe pragnienie, dobre kilka godzin temu. Jednak starzec zawsze wymagał od niego dyscypliny i zaangażowania, więc musiał wziąć się w garść, zacisnąć zęby i przetrwać trening, dodatkową motywacją były uprzednie słowa starca, który obiecał nauczyć go czegoś nowego.
Trening rozpoczął się klasycznie, mianowicie młodzieniec zdjął płaszcz, poncho i przeszkadzający mu ekwipunek, pozostawiając na sobie jedynie białą koszulę, spodnie i buty, rozpoczął rozgrzewkę. Była ona niezbędna, nawet podczas treningów chakrowych, które zresztą były kluczowe w jego rozwoju, gdyż stawiał on na rozwój dziedzin chakrowych, a szczególnie technik klanowych.
- Nadszedł czas, byś dowiedział się jak wzmocnić swoje gliniane twory. To, czego cię teraz nauczę, będzie na zupełnie innym poziomie, niż dotychczas. Chcę zdradzić ci tajemnice tworów C2, ich wybuch jest nawet dziesięć razy mocniejszy od zwykłych tworów C1. - powiedział starzec, obserwując rozgrzewającego się młodzieńca, który skupiał się na jego słowach. Postanowił mu przedstawić siłę tworów C2, więc stworzył dużego ptaka, któremu nakazał wzlecieć w powietrze i aktywował wybuch pieczęcią, wybuch był bardzo mocny, a jego huk rozniósł się po okolicy. Na młodzieńcu wywarło to duże wrażenie, jednak nie przerwał on rozgrzewki.
- Musisz skoncentrować się na jak największym skoncentrowaniu chakry w tworze, a powinno ci się udać. Ćwicz do skutku, myślę iż sobie poradzisz. - powiedział, odchodząc, więc zapewne wiedział co mówi, chciał by Suzaku sam doszedł do tego, jak skoncentrować ową wybuchową chakrę.
Przyszedł nad ranem i zastał medytującego młodzieńca, znajdującego się w stanie czuwania, a raczej letargu, można powiedzieć iż w połowie był obecny, a w połowie spał. Rozbudził go i wypytał o przebieg treningu, jednak wiedział już, iż zapewne mu się udało, gdyż słyszał w nocy wiele wybuchów, które z czasem nabrały na sile.


Trening: C2: Shī Wan
Ilość linijek: ~19/15
Czas treningu: 8h
Koniec treningu: 03:43
0 x
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości