"Park" w centrum osady
Re: "Park" w centrum osady
"Jak go złapać?"
Misja dla Kagury
7/15 Kagura nie marnowała czasu, gdy tylko staruszka wskazała jej kierunek dziewczyna od razu ruszyła w poszukiwaniu kota. Mimo padającego śniegu młoda kunoichi była w stanie odnaleźć tropy w sposób godny podziwu, okazało się bowiem, że świeży śnieg należał do tego z rodzaju sypkich, odnalezienie tropu nie było niczym trudnym, wystarczyło zdmuchnąć świeży opad, i wszystko gotowy. Chociaż mimo, iż wydaje się to takie proste, dla kogoś mniej obeznanego niż łowczyni o wyjątkowych oczach, nie było to takie oczywiste. Dziewczyna jednak podjęła trop i dość szybko dotarła do zaspy. Spod górki złożonej ze śniegu dobiegał cichy dźwięk który Kagura mogła usłyszeć już wcześniej, brzmiało to jak przytłumione miauczenie. Co biorąc pod uwagę fakt, iż zwierze prawdopodobnie znajdowało się pod zaspom nie było niczym dziwnym. Dziewczyna wydając onomatopeiczny dźwięk, i nawołując imieniem chciał nakłonić zwierzę do wyjścia z kupy śniegu. Jednak zwierzakowi nie spieszyło się do powrotu do panie. Co prawda zwierze mogło być zdenerwowane tym, że ktoś próbuje przenieść go w inne miejsce, jednak sam z siebie nie zamierzał wracać, a może nie mógł?. Jedyną reakcją na nawoływanie było wzmożone miauczenie.
Misja dla Kagury
7/15 Kagura nie marnowała czasu, gdy tylko staruszka wskazała jej kierunek dziewczyna od razu ruszyła w poszukiwaniu kota. Mimo padającego śniegu młoda kunoichi była w stanie odnaleźć tropy w sposób godny podziwu, okazało się bowiem, że świeży śnieg należał do tego z rodzaju sypkich, odnalezienie tropu nie było niczym trudnym, wystarczyło zdmuchnąć świeży opad, i wszystko gotowy. Chociaż mimo, iż wydaje się to takie proste, dla kogoś mniej obeznanego niż łowczyni o wyjątkowych oczach, nie było to takie oczywiste. Dziewczyna jednak podjęła trop i dość szybko dotarła do zaspy. Spod górki złożonej ze śniegu dobiegał cichy dźwięk który Kagura mogła usłyszeć już wcześniej, brzmiało to jak przytłumione miauczenie. Co biorąc pod uwagę fakt, iż zwierze prawdopodobnie znajdowało się pod zaspom nie było niczym dziwnym. Dziewczyna wydając onomatopeiczny dźwięk, i nawołując imieniem chciał nakłonić zwierzę do wyjścia z kupy śniegu. Jednak zwierzakowi nie spieszyło się do powrotu do panie. Co prawda zwierze mogło być zdenerwowane tym, że ktoś próbuje przenieść go w inne miejsce, jednak sam z siebie nie zamierzał wracać, a może nie mógł?. Jedyną reakcją na nawoływanie było wzmożone miauczenie.
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Wzmożone miauczenie, które rozległo się po tym, jak Kagura zaczęła nawoływać kota sprawiło, że dziewczyna zmarszczyła brwi. Gdyby mógł, to już dawno wylazłby z tej zaspy, albo spierdzielił, gdzie pieprz rośnie. Tak więc możliwe, że zahaczył się o jakiś korzeń czy coś i zwyczajnie utknął, a śnieg powoli go zsypywał. Będzie trzeba mu pomóc, ale jeśli zacznie dogrzebywać gołymi rękami przestraszone i zmarznięte kocisko, to zapewne oberwie jej się pazurami, więc Rudowłosa rozejrzała się za jakaś dłuższą gałęzią, którą dostrzegła pod jednym z ogołoconych z liści drzew. Była na tyle długa, żeby chronić Kagurę przed podrapaniem i jednocześnie na tyle cienka i lekka, żeby delikatnie odgarniać puszysty śnieg z zaspy i nie zrobić zwierzęciu krzywdy. Gdy już miała to co trzeba, wróciła do zaspy i powoli zaczęła wzruszać śnieg, odgrzebując go na boki. Czyżby kociak był na tyle mały i delikatny, że przygniotła go mała lawina śniegu spadająca z pobliskiej gałęzi? A może to coś innego? Może za chwilę się dowie, gdy tylko ostrożnie odgarnie więcej śniegu. Miała nadzieję, że to właściwy kot. W mieście na pewno było sporo czarnych futrzaków i ciężko je od siebie odróżnić, a staruszka nie podała żadnych cech charakterystycznych pupila.
- No już, już. - Odpowiedziała kojąco na żałosne miauczenie. - Zaraz Cię wyciągnę, Puszku.
Oby tylko kocurkowi nie stała się jakaś krzywda, bo jeszcze babinka pomyśli, że to jej sprawka, gdy próbowała go złapać i jeszcze jej się oberwie, a wtedy nici z nagrody. Warstwa po warstwie, rozgrzebywała zaspę, w której utknęła prawdopodobna zguba. Robiąc to bardzo delikatnie i ostrożnie. Oczywiście szybciej byłoby rękoma, ale wtedy byłoby jej zimno i mogła się nabawić krwawych sznyt po pazurach.
- No już, już. - Odpowiedziała kojąco na żałosne miauczenie. - Zaraz Cię wyciągnę, Puszku.
Oby tylko kocurkowi nie stała się jakaś krzywda, bo jeszcze babinka pomyśli, że to jej sprawka, gdy próbowała go złapać i jeszcze jej się oberwie, a wtedy nici z nagrody. Warstwa po warstwie, rozgrzebywała zaspę, w której utknęła prawdopodobna zguba. Robiąc to bardzo delikatnie i ostrożnie. Oczywiście szybciej byłoby rękoma, ale wtedy byłoby jej zimno i mogła się nabawić krwawych sznyt po pazurach.
0 x
Re: "Park" w centrum osady
"Jak go złapać?"
Misja dla Kagury
9/15 Dziewczyna zwróciła uwagę na wzmożone miauczenie, co okazała poprzez zmarszczenie brwi, szybko poddając analizie fakty której do tej pory udało jej się zgromadzić. Mianowicie kot prawdopodobnie zaczepił się o korzeń lub coś podobnego, gdyż musiałby być naprawdę malutki, jeśli spadający z poruszonej gałęzi śnieg miałby go przygnieść. Możliwe, że zaczepił się o coś, a spokojnie prószący śnieg zdążył go już przysypać. Trzeba było mu pomóc, lecz zrobienie tego gołymi rękami, mogło skutkować nieprzyjemnym odmrożeniem, czy też pojawieniem się szram które wywołać mogły kocie pazury. Jednak i na to młoda łowczyni znalazła sposób, wzrokiem odszukała gałąź, lecz nie taką pierwszą lepszą, wystarczająco dużą do odgarnięcia śniegu, jednak na tyle lekką i giętką, aby nie uszkodzić kota. W końcu mogłoby wiązać się to z utratą zapłaty, a na to Kagura nie chciała sobie pozwolić. Odgarniając śnieg dziewczyna starała się słowami uspokoić kotka, jednak czy on ją rozumiał? Bardzo możliwe gdyż miauczenie przycichło. Jednak zaskoczenie miało dopiero nadejść. Gdy dziewczyna odgarnęła śnieg jej oczom ukazał się kot. A właściwie kotek, na tyle duży, aby jeść już samemu, jednak na tyle mały, aby nie przetrwać samemu na tym brutalnym świecie. W oczy rzucała się blizna ciągnące przez całą długość jego pyszczka. Jednak nie był to ten kot, jego sierść nie była czarna, lecz śnieżnobiała. Widać było, iż kot jest bezpański, jednak czy Kagura okaże na tyle serca, aby przygarnąć zwierzę?
Misja dla Kagury
9/15 Dziewczyna zwróciła uwagę na wzmożone miauczenie, co okazała poprzez zmarszczenie brwi, szybko poddając analizie fakty której do tej pory udało jej się zgromadzić. Mianowicie kot prawdopodobnie zaczepił się o korzeń lub coś podobnego, gdyż musiałby być naprawdę malutki, jeśli spadający z poruszonej gałęzi śnieg miałby go przygnieść. Możliwe, że zaczepił się o coś, a spokojnie prószący śnieg zdążył go już przysypać. Trzeba było mu pomóc, lecz zrobienie tego gołymi rękami, mogło skutkować nieprzyjemnym odmrożeniem, czy też pojawieniem się szram które wywołać mogły kocie pazury. Jednak i na to młoda łowczyni znalazła sposób, wzrokiem odszukała gałąź, lecz nie taką pierwszą lepszą, wystarczająco dużą do odgarnięcia śniegu, jednak na tyle lekką i giętką, aby nie uszkodzić kota. W końcu mogłoby wiązać się to z utratą zapłaty, a na to Kagura nie chciała sobie pozwolić. Odgarniając śnieg dziewczyna starała się słowami uspokoić kotka, jednak czy on ją rozumiał? Bardzo możliwe gdyż miauczenie przycichło. Jednak zaskoczenie miało dopiero nadejść. Gdy dziewczyna odgarnęła śnieg jej oczom ukazał się kot. A właściwie kotek, na tyle duży, aby jeść już samemu, jednak na tyle mały, aby nie przetrwać samemu na tym brutalnym świecie. W oczy rzucała się blizna ciągnące przez całą długość jego pyszczka. Jednak nie był to ten kot, jego sierść nie była czarna, lecz śnieżnobiała. Widać było, iż kot jest bezpański, jednak czy Kagura okaże na tyle serca, aby przygarnąć zwierzę?
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Wygrzebywanie kota spod śniegu zakończyło się sukcesem i po chwili maluch wystawił mały łepek spod zaspy. Problem polegał na tym, że to nie był ten kot! Kagura westchnęła z irytacją i odrzuciła gałąź na bok, po czym podeszła do kocięta i wzięła je na ręce, ale na tyle, żeby jej nie podrapał. Delikatnie go pogładziła i otuliła własną peleryną, przyglądając się się futrzakowi.
- Ale z Ciebie paskuda. - Stwierdziła, patrząc na niego krzywo. - Masz szczęście, że posiadam jeszcze trochę dobrego serca, bo chętnie bym Cię tu zostawiła.
Ale co w takim razie zrobi z tym bezdomnym kotem? To proste. Zaniesie do miasta i zostawi przy najbliższym śmietniku, żeby miał zawsze dostęp do żarcia i jakieś schronienie. Co prawda mogła mu ukręcić łepek i zrobić z niego potrawkę, ale jakoś nie przepadała za kocim mięsem, więc ostatecznie opcja numer jeden była w tym przypadku lepsza. Tylko co takie małe kocię robiło pod tą zaspą? Może ktoś celowo zostawił je tutaj na śmierć, kto wie. Na świecie są różni zwyrole.
- No to idziesz ze mną. Trzeba poszukać innego kociska. - Powiedziała do futrzaka. - Zrób ''miau'' to może usłyszy i sam wyjdzie.
Po tych słowach, z białym kotem pod pachą, a raczej pod peleryną, ruszyła w kierunku północnym, rozglądając się uważnie za czarnym kotem i od czasu do czasu nawołując go po imieniu i robiąc tradycyjne ''kici, kici'. Patrzyła po wszystkich mijanych drzewach i zaglądała w krzaki. Szukała też ewentualnego tropu Puszka, zdmuchując świeży śnieg.
- Ale z Ciebie paskuda. - Stwierdziła, patrząc na niego krzywo. - Masz szczęście, że posiadam jeszcze trochę dobrego serca, bo chętnie bym Cię tu zostawiła.
Ale co w takim razie zrobi z tym bezdomnym kotem? To proste. Zaniesie do miasta i zostawi przy najbliższym śmietniku, żeby miał zawsze dostęp do żarcia i jakieś schronienie. Co prawda mogła mu ukręcić łepek i zrobić z niego potrawkę, ale jakoś nie przepadała za kocim mięsem, więc ostatecznie opcja numer jeden była w tym przypadku lepsza. Tylko co takie małe kocię robiło pod tą zaspą? Może ktoś celowo zostawił je tutaj na śmierć, kto wie. Na świecie są różni zwyrole.
- No to idziesz ze mną. Trzeba poszukać innego kociska. - Powiedziała do futrzaka. - Zrób ''miau'' to może usłyszy i sam wyjdzie.
Po tych słowach, z białym kotem pod pachą, a raczej pod peleryną, ruszyła w kierunku północnym, rozglądając się uważnie za czarnym kotem i od czasu do czasu nawołując go po imieniu i robiąc tradycyjne ''kici, kici'. Patrzyła po wszystkich mijanych drzewach i zaglądała w krzaki. Szukała też ewentualnego tropu Puszka, zdmuchując świeży śnieg.
0 x
Re: "Park" w centrum osady
"Jak go złapać?"
Misja dla Kagury
11/15 Kagura wygrzebała kota spod zaspy, misja ratunkowa była niemalże zakończona, jednak nie była ona związana nawet w najmniejszym stopniu z zadaniem, co zdradzało umaszczenie kota. Reakcją dziewczyny na fakt, iż misja nie jest jeszcze zakończona było jedynie zirytowane westchnięcie, jednak mimo tego wzięła kota na ręce. Kunoichi powiedziała kotu co o nim myśli, jednak on nie zamierzał odpowiadać w podobny sposób. Kotek jedynie wybałuszył swoje duże jak na kota niebieskie oczy i zaczął lizać dziewczynę po ręce. Kagura w tym czasie zastanawiała się co powinna zrobić ze zwierzakiem, jednak jej plan był prosty, postanowiła zostawić go bliżej centrum, obok śmietnika, aby miał dostęp do jedzenia. Co prawda przez głowę przeszedł jej inny pomysł, jednak kocie mięso nie należało do najlepszych w smaku, przynajmniej takie było zdanie Kagury. Dziewczyna zastanawiała się, czy ktoś celowo mógłby zostawić koteczka na śmierć. Kotek zgodnie z tym co powiedziała mu Kunoichi zaczął miauczeć z całych sił, dźwięk był o wiele głośniejszy, gdy nie był tłumiony przez zaspę. Czarna sylwetka przemknęła zza jednej zaspy do drugiej, była dość szybka. Czy mógł być to zaginiony kot?
Misja dla Kagury
11/15 Kagura wygrzebała kota spod zaspy, misja ratunkowa była niemalże zakończona, jednak nie była ona związana nawet w najmniejszym stopniu z zadaniem, co zdradzało umaszczenie kota. Reakcją dziewczyny na fakt, iż misja nie jest jeszcze zakończona było jedynie zirytowane westchnięcie, jednak mimo tego wzięła kota na ręce. Kunoichi powiedziała kotu co o nim myśli, jednak on nie zamierzał odpowiadać w podobny sposób. Kotek jedynie wybałuszył swoje duże jak na kota niebieskie oczy i zaczął lizać dziewczynę po ręce. Kagura w tym czasie zastanawiała się co powinna zrobić ze zwierzakiem, jednak jej plan był prosty, postanowiła zostawić go bliżej centrum, obok śmietnika, aby miał dostęp do jedzenia. Co prawda przez głowę przeszedł jej inny pomysł, jednak kocie mięso nie należało do najlepszych w smaku, przynajmniej takie było zdanie Kagury. Dziewczyna zastanawiała się, czy ktoś celowo mógłby zostawić koteczka na śmierć. Kotek zgodnie z tym co powiedziała mu Kunoichi zaczął miauczeć z całych sił, dźwięk był o wiele głośniejszy, gdy nie był tłumiony przez zaspę. Czarna sylwetka przemknęła zza jednej zaspy do drugiej, była dość szybka. Czy mógł być to zaginiony kot?
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Przynajmniej mały kociak był pomocny, bo gdy usłyszał jej ''miau'' sam zaczął miauczeć, a to było jej bardzo na rękę, bo jeśli Puszek gdzieś tutaj był, to może pokaże się i odpowie maluchowi. Koty były z natury ciekawskie, więc warto było spróbować, bo lepsze to, niż nic. Kiedy Kagura dostrzegła coś czarnego, przemykającego między zaspami, zatrzymała się i zmarszczyła brwi. Czy ona właśnie widziała kota, czy tylko jej się tak zdawało? Bestia była szybka, więc nie zdążyła nawet ocenić, ale na pewno było czarne, więc warto było spróbować. Kucnęła blisko zasp, z małym kociakiem na kolanach i ostrożnie wyjęła z plecaka jedną kiełbaskę. Ułamała kawałek i rzuciła za zaspę, za którą zniknął czarnuch, zaś drugi kawałek dała maluchowi, żeby w końcu przestał się drzeć.
- Kici, kici, Puszek. - Nawoływała jak idiotka. - Kici, kici.
Miała nadzieję zwabić Puszka na jedzenie, bo jeśli pokaże się zza zaspy, rzuci mu delikatnie kolejny kąsek, a potem jeszcze jeden, coraz bliżej jej. Następnie wyciągnie rękę, żeby sprawdzić czy kot ufa jej na tyle, że na się pogłaskać, bo jeśli tak, to bez problemu złapie go w pół i podniesie. Jeśli jednak kociak będzie robił numeru i za każdym razem spieprzać jak dzika kuna, Kagura się wkurzy i zarzuci na niego swoją pelerynę, gdy kot będzie jadł kawałek kiełbasy, a następnie zrobi z peleryny tobołek. Może i będzie się szarpać i prychać, ale przynajmniej dostarczy go do pani bez ani jednego zadrapania. Miała jednak nadzieję, że pierwsza opcja z zaufaniem i żarciem wypadnie lepiej
- Kici, kici, Puszek. - Nawoływała jak idiotka. - Kici, kici.
Miała nadzieję zwabić Puszka na jedzenie, bo jeśli pokaże się zza zaspy, rzuci mu delikatnie kolejny kąsek, a potem jeszcze jeden, coraz bliżej jej. Następnie wyciągnie rękę, żeby sprawdzić czy kot ufa jej na tyle, że na się pogłaskać, bo jeśli tak, to bez problemu złapie go w pół i podniesie. Jeśli jednak kociak będzie robił numeru i za każdym razem spieprzać jak dzika kuna, Kagura się wkurzy i zarzuci na niego swoją pelerynę, gdy kot będzie jadł kawałek kiełbasy, a następnie zrobi z peleryny tobołek. Może i będzie się szarpać i prychać, ale przynajmniej dostarczy go do pani bez ani jednego zadrapania. Miała jednak nadzieję, że pierwsza opcja z zaufaniem i żarciem wypadnie lepiej
0 x
Re: "Park" w centrum osady
"Jak go złapać?"
Misja dla Kagury
13/15 Kotek był pomocny i to bardzo, naśladował onomatopeiczne dźwięki wydawane przez Kagure. Zgodnie z założeniami dziewczyny drugi zwierzak zareagował na nawoływanie małego kuzynka, przemykając między zaspami. Tylko co właściwie chciał przekazać? Zwierzę którego szukała młoda kunoichi było szybkie, wystarczająco, aby nie była w stanie dokładnie zidentyfikować wielkości kota. Dziewczyna znała już lokalizację zwierzęcia, nie chciała jednak ryzykować niepotrzebnych zadrapań które mógłby wywołać kociak. Kagura zamierzała wywabić istotkę przy pomocy jedzenia, wyjęła kiełbaskę z plecaka i odłamała kawałek, który po krótkiej chwili wylądował za zaspą. Zza zaspy słychać było odgłosy jedzenia, drugi kawałek za to ze smakiem zajadać zaczął maluch. Dziewczyna wciąż wydawała dźwięki mające skłonić puszka do wyjścia. Zwierzę wychyliło się zza wyspy, jednak jego głowa była nietypowa dla domowego zwierzaka. Jednak kiedy dziewczyna rzucała kolejne kawałki a zwierzę się zbliżało mogła odkryć prawdę. Puszek nie był zwykłym kotem, to była najprawdziwsza czarna pantera, mimo to zachowywała się jak zwykły kot idąc za jedzeniem. Kiedy jednak podszedł do zdziwionej dziewczyny zaczął lizać ją po dłoniach. Zostało tylko odprowadzić panterę do właścicielki którą była starsza pani. A co w tym czasie robił mały kotek? Przysypiał wtulając się w dziewczynę.
Misja dla Kagury
13/15 Kotek był pomocny i to bardzo, naśladował onomatopeiczne dźwięki wydawane przez Kagure. Zgodnie z założeniami dziewczyny drugi zwierzak zareagował na nawoływanie małego kuzynka, przemykając między zaspami. Tylko co właściwie chciał przekazać? Zwierzę którego szukała młoda kunoichi było szybkie, wystarczająco, aby nie była w stanie dokładnie zidentyfikować wielkości kota. Dziewczyna znała już lokalizację zwierzęcia, nie chciała jednak ryzykować niepotrzebnych zadrapań które mógłby wywołać kociak. Kagura zamierzała wywabić istotkę przy pomocy jedzenia, wyjęła kiełbaskę z plecaka i odłamała kawałek, który po krótkiej chwili wylądował za zaspą. Zza zaspy słychać było odgłosy jedzenia, drugi kawałek za to ze smakiem zajadać zaczął maluch. Dziewczyna wciąż wydawała dźwięki mające skłonić puszka do wyjścia. Zwierzę wychyliło się zza wyspy, jednak jego głowa była nietypowa dla domowego zwierzaka. Jednak kiedy dziewczyna rzucała kolejne kawałki a zwierzę się zbliżało mogła odkryć prawdę. Puszek nie był zwykłym kotem, to była najprawdziwsza czarna pantera, mimo to zachowywała się jak zwykły kot idąc za jedzeniem. Kiedy jednak podszedł do zdziwionej dziewczyny zaczął lizać ją po dłoniach. Zostało tylko odprowadzić panterę do właścicielki którą była starsza pani. A co w tym czasie robił mały kotek? Przysypiał wtulając się w dziewczynę.
0 x
Re: "Park" w centrum osady
No dobra, kawałek kiełbasy podziałał idealnie, sądząc po odgłosach za zaspą, jednak jakoś dziwnie nie pasował do zwykłego, domowego kota. Po chwili Kagura przekonała się dlaczego, gdy czarnuch wystawił łeb, spoglądając na nią. Rudowłosa dziewczyna z przerażenia aż usiadła na tyłku, wpatrując się wytrzeszczonymi oczami w czarną panterę, która właśnie pokazała się w całej okazałości i zmierzała w jej kierunku. No to już po niej, kocisko było tak wielkie, że tego małego, białego futrzaka, którego niosła ze sobą, miałby na jeden kęs, a jej z łatwością przegryzłby gardło. Była tak sparaliżowana strachem, że nie była w stanie się ruszyć z miejsca i uciekać, chociaż ucieczka byłaby tu błędem, bo instynkt dzikiego kota nakazywał gonienie ofiary.
- O rzesz w mordę, ja pierdole. - Jęknęła cicho, gdy czarne kocisko się do niej zbliżyło. - Kurwa jego kocia mać.
Już była przygotowana na to, że pantera pokaże jej zęby, a potem rzuci się na nią, kiedy ta zniżyła łeb i zaczęła ją lizać po rękach, najwyraźniej wyczuwając zapach kiełbaski. O rany, udomowiona czarna pantera! Ta stara kobieta ma chyba pierdolca w głowie, że sprawiła sobie takiego ''kotka''! Dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu.
- Masz szczęście, że nie dostrzegli Cię strażnicy. - Zwróciła się do kociska. - Od razu skończyłbyś jako dywanik w komnacie Rady Kupieckiej.
Starsza kobieta nawet nie zdawała sobie sprawy, że w łatwy i szybki sposób może stracić swoje zwierzątko, bo patrol miejski automatycznie uzna je za zagrożenie dla innych, zwłaszcza jeśli będzie sobie hasać luzem, a nie ze sznurkiem na szyi. Kagura ostrożnie podniosła się ze śniegu i zabrała małego kociaka pod pelerynę, zaś z plecaka wyjęła dwie kolejne kiełbaski. Jedną dała panterze, lekko obawiając się o swoją rękę, zaś drugą trzymała nadal w dłoni, żeby zwabić kocisko prosto do jego właścicielki. Dostanie tą kiełbaskę, jak będą już na miejscu. Od czasu do czasu podpatrywała niepewnie na dzikiego zwierza, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Kolejna historyjka do opowiedzenia przy kielichu, nie ma co!
- O rzesz w mordę, ja pierdole. - Jęknęła cicho, gdy czarne kocisko się do niej zbliżyło. - Kurwa jego kocia mać.
Już była przygotowana na to, że pantera pokaże jej zęby, a potem rzuci się na nią, kiedy ta zniżyła łeb i zaczęła ją lizać po rękach, najwyraźniej wyczuwając zapach kiełbaski. O rany, udomowiona czarna pantera! Ta stara kobieta ma chyba pierdolca w głowie, że sprawiła sobie takiego ''kotka''! Dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu.
- Masz szczęście, że nie dostrzegli Cię strażnicy. - Zwróciła się do kociska. - Od razu skończyłbyś jako dywanik w komnacie Rady Kupieckiej.
Starsza kobieta nawet nie zdawała sobie sprawy, że w łatwy i szybki sposób może stracić swoje zwierzątko, bo patrol miejski automatycznie uzna je za zagrożenie dla innych, zwłaszcza jeśli będzie sobie hasać luzem, a nie ze sznurkiem na szyi. Kagura ostrożnie podniosła się ze śniegu i zabrała małego kociaka pod pelerynę, zaś z plecaka wyjęła dwie kolejne kiełbaski. Jedną dała panterze, lekko obawiając się o swoją rękę, zaś drugą trzymała nadal w dłoni, żeby zwabić kocisko prosto do jego właścicielki. Dostanie tą kiełbaskę, jak będą już na miejscu. Od czasu do czasu podpatrywała niepewnie na dzikiego zwierza, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Kolejna historyjka do opowiedzenia przy kielichu, nie ma co!
0 x
Re: "Park" w centrum osady
"Jak go złapać?"
Misja dla Kagury
15/15 Plan polegający na wabieniu zwierzęcia smakołykami działał. Jednak po samym dźwięku Kagura zaczęła mieć dziwne podejrzenia, iż nie ma do czynienia ze zwykłym dachowcem, jednak prawda uderzyło szybko i zaskakująco. Kagura z przerażenia upadła odczuwając ukłucie zimna w miejscu gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Jej oczy wytrzeszczyły się, a z ust padały klątwy* przerażonej kobiety. Młoda kunoichi była na skraju zawału, gdy pantera której szczęki były w stanie jednym ruchem zmiażdżyć jej małego towarzysza, a jej gardło rozszarpać niemalże błyskawicznie. Jednak jej zaskoczenie mogło być jeszcze większe, gdy bestia zdążyła już podejść do dziewczyny. Pantera zaczęła lizać ją po rękach, dziewczyna jak to miała w zwyczaju skomentowała rzeczywistość informując zwierzaka o jego losie. Chwilę później nakarmiła panterę i przy pomocy kiełbaski doprowadziła ją do staruszki. Kobiecina widząc, iż dziewczynie udało się odnaleźć jej zwierzaka wręczyła jej mieszek.-Dziękuje kochaneczko, dobra z ciebie dziewczyna.- powiedziała po czym przytuliła kota. Jej zadanie zostało zakończone, jednak na jej rękach pozostawał biały kotek, patrzył on na kagurę i zamiauczał, jednak nie był to zwykły koci dźwięk, Kagura mogła usłyszeć słowa "mama", albo jego onomatopeje, jedyne co pozostało jej zrobić, to zdecydować czy realizować swój plan z kotem
*jeśli dobrze pamiętam tak dawno temu określało się przekleństwa
Misja dla Kagury
15/15 Plan polegający na wabieniu zwierzęcia smakołykami działał. Jednak po samym dźwięku Kagura zaczęła mieć dziwne podejrzenia, iż nie ma do czynienia ze zwykłym dachowcem, jednak prawda uderzyło szybko i zaskakująco. Kagura z przerażenia upadła odczuwając ukłucie zimna w miejscu gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę. Jej oczy wytrzeszczyły się, a z ust padały klątwy* przerażonej kobiety. Młoda kunoichi była na skraju zawału, gdy pantera której szczęki były w stanie jednym ruchem zmiażdżyć jej małego towarzysza, a jej gardło rozszarpać niemalże błyskawicznie. Jednak jej zaskoczenie mogło być jeszcze większe, gdy bestia zdążyła już podejść do dziewczyny. Pantera zaczęła lizać ją po rękach, dziewczyna jak to miała w zwyczaju skomentowała rzeczywistość informując zwierzaka o jego losie. Chwilę później nakarmiła panterę i przy pomocy kiełbaski doprowadziła ją do staruszki. Kobiecina widząc, iż dziewczynie udało się odnaleźć jej zwierzaka wręczyła jej mieszek.-Dziękuje kochaneczko, dobra z ciebie dziewczyna.- powiedziała po czym przytuliła kota. Jej zadanie zostało zakończone, jednak na jej rękach pozostawał biały kotek, patrzył on na kagurę i zamiauczał, jednak nie był to zwykły koci dźwięk, Kagura mogła usłyszeć słowa "mama", albo jego onomatopeje, jedyne co pozostało jej zrobić, to zdecydować czy realizować swój plan z kotem
*jeśli dobrze pamiętam tak dawno temu określało się przekleństwa
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Wabienie czarnej pantery na kiełbasę było dość ciekawym doświadczeniem, bo mogła dokładnie przyjrzeć się temu wielkiemu i groźnemu kotu. Kto by pomyślał, że starowinka udomowi sobie dzikiego kota i to do tego stopnia, że ten stanie się łagodny jak baranek. Mimo to Kagura miała się na baczności i odetchnęła z ulgą, gdy dostrzegła w oddali czerwoną chustę, którą babcia miała na głowie. Kobiecina ucieszyła się na widok swojego pupila i aż go wytulała z radości, co była niesamowitym widokiem. Sypnęła też obiecaną gotówką za znalezienie ''kotecka'', więc Rudowłosa życzyła jej zdrowia i oddaliła się pospiesznym krokiem w kierunku centrum miasta. Miała jeszcze jedną misję do spełnienia, a mianowicie pozbycie się małego pchlarza, który jeszcze jakby tego było mało, powiedział do niej ''mama'' na swój koci sposób. O ironio. Nie miała zamiaru zajmować się futrzakiem, więc tak jak postanowiła, weszła do zaułka tuż obok jakieś knajpy i tam zostawiła małe kocie przy śmietniku, oddając mu ostatnią kiełbaskę jaką miała, żeby głodny potworek zajął się jedzeniem i nie szedł za nią. Kagura szybko się wycofała i ruszyła jedną z głównych ulic, wyrzucając małego kota z pamięci. Przy śmietniku z knajpy na pewno sobie poradzi i wyrośnie na sprawnego dachowca, więc nie miała się co martwić. Może też jakiś inny kot go przygarnie i wychowa. Ona nie miała do tego warunków, więc postąpiła tak, a nie inaczej. Koniec pięknej bajki. Czas wracać do surowej rzeczywistości. Ciekawe ile jeszcze spotka w Ryuzaku no Taki egzotycznych stworzeń, które z natury dzikie, zostały udomowione przez głupich mieszkańców.
[zt]
[zt]
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Był gotowy na wiele, a jednak nie na wszystko. Isei przewidywał, że nagle papierowa zasłona może pokryć się krwią albo ktoś przez nią po prostu wypadnie raniony ostrzem. Spodziewał się, że będzie bójka, będą krzyki, groźby, przekleństwa. Ewentualnie zwyczajnie rozpocznie się sztuka i poczuje się jak idiota. Tyle mógł założyć, ale nie pomyślał, że nagle przez delikatną ścianę, która została przecięta wylecą ludzie. I to dosłownie wylecą, gdyż coś nimi cisnęło jak szmacianymi lalkami. Już w momencie krzyku i świstu ostrza czarnowłosy się zerwał na proste nogi i chwycił za tsukę Mugen, ale jeszcze nie wyciągnął. Ciała upadły niedaleko samuraja, który tylko na chwilę spojrzał swymi szkarłatnymi oczyma na nich. Szukał ran, ale zdawali się ich nie mieć lub nie dostrzegł. Takie uderzenie o ziemię zapewne mogło złamać kilka żeber albo rękę, lecz na dłuższą metę nie powinien być to problem. Tylko oni nie poruszali się. Czyżby byli już martwi? Ludzie zaczęli uciekać, a Isei stał tak, by zmierzyć się z bandytami. Mógł przecież uciec tak jak reszta, bo to nie jego prowincja, nie jego sprawa, ale kodeks mu nie pozwalał. Kodeks i wewnętrzne postanowienia.
- Zawiadomcie straż! - krzyknął do uciekających z nadzieją, że ktoś rzeczywiście postanowi niezwłocznie poinformować tych, którzy powinni dbać o bezpieczeństwo obywateli Ryuzaku no Taki. Dlaczego ich tu nie było od początku? Przecież ktoś powinien obserwować takie wydarzenie z czystej przezorności. A może ktoś ich już załatwił?
Widok olbrzyma wzbudził w czarnowłosym mieszane uczucia. Z jednej strony był zaskoczony rozmiarami tego... człowieka? Zakładał że nim był, a nie jakimś tworem z zagadkowej chakry. Z drugiej strony gdzieś wewnętrznie poczuł ulgę. Z jakiego powodu? Otóż Isei nie walczył na śmierć i życie od bardzo dawna. Bardzo-bardzo dawna. Ichika starała się usunąć w nim miłość do walki, gdyż była ona spowodowana toksycznymi pobudkami. Uwielbiał ją, gdyż była to czynność, w której sprawował się najlepiej. Nie miał nic do stracenia, więc niegdyś walczył jakby nie było jutra, a nastawiony był na wyeliminowanie przeciwnika nawet własnym kosztem. Ta bliskość ze śmiercią radowała go. To właśnie dlatego jego Sensei próbowała wyplenić to zamiłowanie. Niestety z miernym rezultatem - jak było widać. Mimo wszystko inne nauki Ichiki poskutkowały, gdyż podniecenie pojedynkiem znikło w momencie dostrzeżenia Misaki w garści giganta.
- Kurwa. - zaklął pod nosem. Sytuacja była nieciekawa, więc zaczynał robić się agresywny, nerwowy i wulgarny. Wciąż była przed nim długa droga, którą musiał przebyć, aby porzucić dawnego siebie i stać się prawdziwym, wzorowym samurajem. Nie mógł ot tak zaatakować olbrzyma, gdyż wystarczył ruch kciukiem albo kilkoma innymi palcami jeszcze, by kark aktorki został złamany jak gałązka. Co robić... kurwa mać! Ustawił się w pozycji Battodo i gotów był na walkę.
- Odstaw ją powoli na ziemię. Niedługo zjawią się tutaj strażnicy i jeżeli będziesz stawiał opór, to zapewne umrzesz. Nie chcesz tego. Jeżeli chcesz pojedynku, to uwolnij tę dziewczynę - stawię Ci czoła. - w takim momencie pozostawała mu tylko rozmowa. Przecież nie mógł zaszarżować na niego - nie kiedy miał zakładnika. Nie dość, że taki ruch miał szansę sprowokować giganta do zabicia Misaki, to jeszcze ten stał na podwyższeniu, więc Isei zostałby spowolniony delikatnie. W takim przypadku liczył się nawet ułamek sekundy i o ile samuraj był szybki, o tyle nie znał szybkości giganta. Dużym ciałem ciężko ruszać, ale czarnowłosy nie mógł ryzykować. On musiał się zbliżyć i wykonać celny atak, a olbrzym? Drobny ruch palcami albo nawet zaciśnięta pięść i szkarłatnooki przegrał. Zbyt duża stawka, aby spróbować. Dodatkowo cięcie musiałoby być wykonane w nadgarstek i tylko w nadgarstek. Wystarczająco silny i poprawny technicznie atak mógłby odrąbać dłoń, a płytki i szybki przeciąć ścięgna, czyli wypuścić Misaki. Ataki w inne miejsca powodowałyby ból, a ten zapewne spowodowałby całkowite zamknięcie dłoni, zatem śmierć aktorki. Isei mimo zdenerwowania wciąż zachowywał trzeźwe myślenie. Przeanalizował sytuację i zdawał sobie sprawę z tego, że to nie on rozdaje karty, więc musiał zdać się na los. Olbrzym miał nie tylko dziewczynę w garści, ale także czarnowłosego, chociaż w bardziej metaforycznym znaczeniu. Samuraj liczył na to, że gigant jednak zostawi w spokoju swoją ofiarę i zainteresuje się nim - w końcu ktoś z bronią kto stawia opór, to całkiem ciekawa sprawa, prawda? No właśnie nie wiadomo. Młodzieniec postanowił przygotować się na inne ewentualności. Jakby monstrum postanowiło rzucić Misaki, to Isei gotów był wypuścić Mugen i postarać się złapać dziewczynę, by nie uderzyła o ziemię. Nawet jeżeli musiałby z całą prędkością pognać i rzucić się za nią. On może upadłby i poobijał trochę, ale ona gdyby niefortunne uderzyła, to mogła złamać sobie kark albo kręgosłup. Zresztą czarnowłosy nie chciał, by tej się stało cokolwiek. Jakby gigant postanowił go zaatakować, to naturalnie przystąpiłby do walki, chociaż najpierw przygotowałby się na uniknięcie pierwszego ataku, by jakoś skontrować. Odskok, krok w bok, uchylenie się, przejście obok pięści - cokolwiek, aby tylko nie oberwać. Mógłby niby wystawić katanę przed siebie, zaprzeć ją drugą dłonią przy końcu ostrza i w ten sposób przyjąć cios, by rozpłatać pięść olbrzyma, ale ten był przerażająco silny - zapewne przełamałby blok jedynie lekko raniąc się. Zaraz po uniku Isei gotowy był wykonać cięcie z wykorzystaniem techniki Iaidō. Oczywiście skierowane byłoby w gardło, a jeżeli nie byłoby okazji, to pod pachę lub w wewnętrzną stronę kolana. Jeżeli nie wyeliminuje, to chociaż uniemożliwi walkę. Jakby miał czas - wykonałby kolejne cięcie już bez Iaidō w jeden z trzech punktów, które obrał za cel, chociaż zamiast pachy mogła być dowolna część ręki - aby ją zwyczajnie na tyle uszkodzić, by nie była zagrożeniem. Jakby nie miał czasu - odskok, schowanie Mugen znów do sayi i przygotowanie do obrony oraz uniku.
- Zawiadomcie straż! - krzyknął do uciekających z nadzieją, że ktoś rzeczywiście postanowi niezwłocznie poinformować tych, którzy powinni dbać o bezpieczeństwo obywateli Ryuzaku no Taki. Dlaczego ich tu nie było od początku? Przecież ktoś powinien obserwować takie wydarzenie z czystej przezorności. A może ktoś ich już załatwił?
Widok olbrzyma wzbudził w czarnowłosym mieszane uczucia. Z jednej strony był zaskoczony rozmiarami tego... człowieka? Zakładał że nim był, a nie jakimś tworem z zagadkowej chakry. Z drugiej strony gdzieś wewnętrznie poczuł ulgę. Z jakiego powodu? Otóż Isei nie walczył na śmierć i życie od bardzo dawna. Bardzo-bardzo dawna. Ichika starała się usunąć w nim miłość do walki, gdyż była ona spowodowana toksycznymi pobudkami. Uwielbiał ją, gdyż była to czynność, w której sprawował się najlepiej. Nie miał nic do stracenia, więc niegdyś walczył jakby nie było jutra, a nastawiony był na wyeliminowanie przeciwnika nawet własnym kosztem. Ta bliskość ze śmiercią radowała go. To właśnie dlatego jego Sensei próbowała wyplenić to zamiłowanie. Niestety z miernym rezultatem - jak było widać. Mimo wszystko inne nauki Ichiki poskutkowały, gdyż podniecenie pojedynkiem znikło w momencie dostrzeżenia Misaki w garści giganta.
- Kurwa. - zaklął pod nosem. Sytuacja była nieciekawa, więc zaczynał robić się agresywny, nerwowy i wulgarny. Wciąż była przed nim długa droga, którą musiał przebyć, aby porzucić dawnego siebie i stać się prawdziwym, wzorowym samurajem. Nie mógł ot tak zaatakować olbrzyma, gdyż wystarczył ruch kciukiem albo kilkoma innymi palcami jeszcze, by kark aktorki został złamany jak gałązka. Co robić... kurwa mać! Ustawił się w pozycji Battodo i gotów był na walkę.
- Odstaw ją powoli na ziemię. Niedługo zjawią się tutaj strażnicy i jeżeli będziesz stawiał opór, to zapewne umrzesz. Nie chcesz tego. Jeżeli chcesz pojedynku, to uwolnij tę dziewczynę - stawię Ci czoła. - w takim momencie pozostawała mu tylko rozmowa. Przecież nie mógł zaszarżować na niego - nie kiedy miał zakładnika. Nie dość, że taki ruch miał szansę sprowokować giganta do zabicia Misaki, to jeszcze ten stał na podwyższeniu, więc Isei zostałby spowolniony delikatnie. W takim przypadku liczył się nawet ułamek sekundy i o ile samuraj był szybki, o tyle nie znał szybkości giganta. Dużym ciałem ciężko ruszać, ale czarnowłosy nie mógł ryzykować. On musiał się zbliżyć i wykonać celny atak, a olbrzym? Drobny ruch palcami albo nawet zaciśnięta pięść i szkarłatnooki przegrał. Zbyt duża stawka, aby spróbować. Dodatkowo cięcie musiałoby być wykonane w nadgarstek i tylko w nadgarstek. Wystarczająco silny i poprawny technicznie atak mógłby odrąbać dłoń, a płytki i szybki przeciąć ścięgna, czyli wypuścić Misaki. Ataki w inne miejsca powodowałyby ból, a ten zapewne spowodowałby całkowite zamknięcie dłoni, zatem śmierć aktorki. Isei mimo zdenerwowania wciąż zachowywał trzeźwe myślenie. Przeanalizował sytuację i zdawał sobie sprawę z tego, że to nie on rozdaje karty, więc musiał zdać się na los. Olbrzym miał nie tylko dziewczynę w garści, ale także czarnowłosego, chociaż w bardziej metaforycznym znaczeniu. Samuraj liczył na to, że gigant jednak zostawi w spokoju swoją ofiarę i zainteresuje się nim - w końcu ktoś z bronią kto stawia opór, to całkiem ciekawa sprawa, prawda? No właśnie nie wiadomo. Młodzieniec postanowił przygotować się na inne ewentualności. Jakby monstrum postanowiło rzucić Misaki, to Isei gotów był wypuścić Mugen i postarać się złapać dziewczynę, by nie uderzyła o ziemię. Nawet jeżeli musiałby z całą prędkością pognać i rzucić się za nią. On może upadłby i poobijał trochę, ale ona gdyby niefortunne uderzyła, to mogła złamać sobie kark albo kręgosłup. Zresztą czarnowłosy nie chciał, by tej się stało cokolwiek. Jakby gigant postanowił go zaatakować, to naturalnie przystąpiłby do walki, chociaż najpierw przygotowałby się na uniknięcie pierwszego ataku, by jakoś skontrować. Odskok, krok w bok, uchylenie się, przejście obok pięści - cokolwiek, aby tylko nie oberwać. Mógłby niby wystawić katanę przed siebie, zaprzeć ją drugą dłonią przy końcu ostrza i w ten sposób przyjąć cios, by rozpłatać pięść olbrzyma, ale ten był przerażająco silny - zapewne przełamałby blok jedynie lekko raniąc się. Zaraz po uniku Isei gotowy był wykonać cięcie z wykorzystaniem techniki Iaidō. Oczywiście skierowane byłoby w gardło, a jeżeli nie byłoby okazji, to pod pachę lub w wewnętrzną stronę kolana. Jeżeli nie wyeliminuje, to chociaż uniemożliwi walkę. Jakby miał czas - wykonałby kolejne cięcie już bez Iaidō w jeden z trzech punktów, które obrał za cel, chociaż zamiast pachy mogła być dowolna część ręki - aby ją zwyczajnie na tyle uszkodzić, by nie była zagrożeniem. Jakby nie miał czasu - odskok, schowanie Mugen znów do sayi i przygotowanie do obrony oraz uniku.
Napisałem więcej scenariuszy, że tam niby do walki dochodzi, abyś miał większe pole do popisu. Równie dobrze może gigant stać i milczeć, więc chill. xD Tak tylko napisałem, by nie było, że nagle Misaki ginie, bo Isei jej nie złapał lub Isei obrywa gonga, bo nie opisałem obrony. xDDD
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 20
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 68 | 85
PERCEPCJA 18 | 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Battodo - Szkoła Taka (+25% Szybkość, +15% Percepcja)
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 20
WYTRZYMAŁOŚĆ 10
SZYBKOŚĆ 68 | 85
PERCEPCJA 18 | 20
PSYCHIKA 1
KONSEKWENCJA 1
KONTROLA CHAKRY E
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY: 100%
MNOŻNIKI: Battodo - Szkoła Taka (+25% Szybkość, +15% Percepcja)
- Nazwa
- Iaidō
- Pieczęci
- Brak
- Zasięg
- Zależy od długości ostrza
- Koszt
- Brak
- Dodatkowe
- Wysoka szybkość (ok. 80), posiadanie obu rąk
- Opis Technika stanowiąca "podstyl" walki w obrębie Battodo. Jest to umiejętność zadania błyskawicznego ataku z miecza znajdującego się w saya - cięcie może być zarówno horyzontalne, jaki i pionowe, skośne czy też w ogóle nie być cięciem lecz uderzeniem rękojeści, a nawet wykonanie bloku - wszystko to zależy od sytuacji oraz wyszkolenia wojownika.
Praktyk Iaido stawia na rozwiązanie walki w jednym, celnym uderzeniu, które dzięki zastosowaniu tzw. saya-biki (cofnięcia saya), zyskuje ogromną prędkość.
Warunki:
- W czasie wykonywania pierwszego ciosu szybkość użytkownika jest wyższa o 10%.
- Kolejne cięcia są zadawane ze zwykłą szybkością/techniki mają prędkość typową dla siebie,
- By ponownie użyć techniki Iaido należy schować miecz.
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Dzień wolny

[15/15] A nie chcę cię trzymać dłużej, a na posty równie piękne co twoje nie mam siły xD
+1D, 20PH, 200ryo (jak zechcesz poszukać wśród "siedzeń" dla publiki)
Co robisz dalej zależy od ciebie (zdajesz raport strażnikom, odchodzisz, popełniasz sudoku czy co tam chcesz)

[15/15] A nie chcę cię trzymać dłużej, a na posty równie piękne co twoje nie mam siły xD
+1D, 20PH, 200ryo (jak zechcesz poszukać wśród "siedzeń" dla publiki)
Co robisz dalej zależy od ciebie (zdajesz raport strażnikom, odchodzisz, popełniasz sudoku czy co tam chcesz)
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Gotowy zdawałoby się na wszystko, a jednak jedynie na wiele. Isei odruchowo, mimowolnie spojrzał przez ramię, gdy poczuł czyjąś obecność za plecami. Zły nawyk, który kiedyś będzie kosztował go życie. W takiej sytuacji powinien najpierw się wycofać, a później sprawdzić kto jest za nim i co się dzieje. W tym przypadku również nie była to najlepsza opcja. Ujrzał dzieciaka, którego już raz chyba widział. Przecież to jego chciał gonić, lecz ten znikł mu błyskawicznie. Zawiązana pieczęć tygrysa wytłumaczyła dlaczego nie usłyszał go wcześniej - młody był ninja. Ci wiedzieli jak się skradać, by nie zostać wykrytymi. Złożone dłonie zwiastowały też technikę i nim samuraj zdążył pomyśleć jaka mogłaby to być oraz jak mógłby zareagować, to ziemia pod nogami mu się rozpłynęła. Starał się ratować chakrą, aby chwycić się podłoża, lecz i tak zaczął próbować zbyt późno. Błoto chwyciło go i pociągnęło strumieniem, a ten ze zdenerwowaną miną przyglądał się jak dzieciak zwyczajnie podbiega do giganta. Później już zajął się wykaraskaniem z techniki dotonu. Chwilę mu to zajęło - było ciężej niż myślał. Jakoś jednak chwycił stałego gruntu i porządnie brudny wstał. Pierwszym ruchem było wysunięcie katany na długość kciuka, aby być pewnym, że błoto nie zablokowało jej w razie potrzeby nagłego dobycia jej. A wydawało mu się, że taka potrzeba będzie, lecz po osobliwej dwójce pozostał jedynie dym, który szybko się rozwiewał. Mały i duży znikli. Isei w złości wyciągnął Mugen i ciął nim kilkukrotnie powietrze. Mocne, zamaszyste ruchy były dalekie od gracji jaką prezentowali samurajowie w swojej posłudze ostrzem.
- Kurwa! - cięcie - szerokie i potężne. - Mać! - kolejne cięcie poza pozycją, więc niemalże obaliło samuraja swym impetem. Zachwiał się, zacisnął mocno dłonie na tsuce katany i spięty w milczeniu stał przez dłuższą chwilę. W końcu ciężko odetchnął, schował Mugen do sayi i zmęczony przetarł twarz. Był sobą niesamowicie zawiedziony. Nie dość, że nie uratował Misaki, to jeszcze dał się ponieść cierpiącemu charakterowi. Podwójna porażka.
Jeszcze nie do końca spokojny ruszył sprawdzić czy napastnicy nie zostawili jakiegoś śladu. Znalazł sporo ryo, które mógłby przywłaszczyć, ale czułby się wtedy jak złodziej. Niczego nie dokonał, więc nie należała mu się nagroda. Spieprzył po całości. Podniósł jedynie sztylet z ukrywanym ostrzem, który należał do aktorki i zabrał go ze sobą. Nie do końca rozumiał dlaczego to zrobił, ale czuł, że tak powinien. Kiedyś mu go zwróci. W ten sposób będę zobowiązany do znalezienia jej i uratowania. Ten przedmiot mi będzie przypominał. Niedługo po tym pojawili się strażnicy. Samuraj wytłumaczył im całe zajście na tyle, na ile potrafił. Nie szczędził szczegółów, gdyż nie miał powodu zachowywać czegokolwiek dla siebie. Nie zamierzał bawić się w bohatera kiedy ceną mogło być życie Misaki. I nie tylko jej. Wciąż zakładał, że czarnowłosy dzieciak nie jest w tym wszystkim z własnej woli. Uważał, że są podobni do siebie - podobnie jak Isei młodzieniaszek został zmuszony, a później na siłę wcielony przez co jedynie wydaje mu się, że wykonuje wszystko, bo sam tak chce. Taką miał nadzieję szkarłatnooki, gdyż chciał uratować tego dzieciaka, chciał dać mu taką szansę, jaką jemu podarowano. Po wszystkich wyjaśnieniach samuraj ruszył do swojego mieszkania. Czas zmyć z siebie błoto, a później umyć zupełnie dokładnie oraz odpocząć w gorących źródłach.
Z/T
- Kurwa! - cięcie - szerokie i potężne. - Mać! - kolejne cięcie poza pozycją, więc niemalże obaliło samuraja swym impetem. Zachwiał się, zacisnął mocno dłonie na tsuce katany i spięty w milczeniu stał przez dłuższą chwilę. W końcu ciężko odetchnął, schował Mugen do sayi i zmęczony przetarł twarz. Był sobą niesamowicie zawiedziony. Nie dość, że nie uratował Misaki, to jeszcze dał się ponieść cierpiącemu charakterowi. Podwójna porażka.
Jeszcze nie do końca spokojny ruszył sprawdzić czy napastnicy nie zostawili jakiegoś śladu. Znalazł sporo ryo, które mógłby przywłaszczyć, ale czułby się wtedy jak złodziej. Niczego nie dokonał, więc nie należała mu się nagroda. Spieprzył po całości. Podniósł jedynie sztylet z ukrywanym ostrzem, który należał do aktorki i zabrał go ze sobą. Nie do końca rozumiał dlaczego to zrobił, ale czuł, że tak powinien. Kiedyś mu go zwróci. W ten sposób będę zobowiązany do znalezienia jej i uratowania. Ten przedmiot mi będzie przypominał. Niedługo po tym pojawili się strażnicy. Samuraj wytłumaczył im całe zajście na tyle, na ile potrafił. Nie szczędził szczegółów, gdyż nie miał powodu zachowywać czegokolwiek dla siebie. Nie zamierzał bawić się w bohatera kiedy ceną mogło być życie Misaki. I nie tylko jej. Wciąż zakładał, że czarnowłosy dzieciak nie jest w tym wszystkim z własnej woli. Uważał, że są podobni do siebie - podobnie jak Isei młodzieniaszek został zmuszony, a później na siłę wcielony przez co jedynie wydaje mu się, że wykonuje wszystko, bo sam tak chce. Taką miał nadzieję szkarłatnooki, gdyż chciał uratować tego dzieciaka, chciał dać mu taką szansę, jaką jemu podarowano. Po wszystkich wyjaśnieniach samuraj ruszył do swojego mieszkania. Czas zmyć z siebie błoto, a później umyć zupełnie dokładnie oraz odpocząć w gorących źródłach.
Z/T
0 x
Re: "Park" w centrum osady
Huh... Murai był naprawdę dziwnym dzieckiem. Trzymali go w piwnicy czy raczej przygotowywali do bycia shinobi? Choć w sumie jedno nie wyklucza drugiego - no i które dziecko bawi się szmatką? Pełno jest rzemieślników, zwłaszcza w Ryuzaku, zamówienie u nich konkretnej zabawki nie może być aż tak drogie. Chyba, że dzieciak jest po prostu biedny i to jedyna zabawka. Albo pamiątka po zmarłej matce... W każdym razie chłopak nauczył się dbać o swoje bezpieczeństwo - to ciągłe rozglądanie się, szukanie zagrozenia w każdym miejscu - kogoś takiego ciężko podejść, ne? A jeszcze ciężej uciec bez wszczynaniu procedury "huragan łez i smarków w arii płaczu". Tak więc Kazumi szła rad niewola za dzieckiem. I dotarli do parku bez godnych odnotowania przygód.
I stął tam oprawca, ucieleśnienie zła, z głową oblaną krwią niewinnych i wzrokiem pana na włościach. A mógłby być przecież uroczym dzieckiem, ne? Może miał brata o którym nie wiedział? Fizyczną idealną kopię, tyle, że o anielskim charakterze. Yoshimitsu zabrał szmatuszkę, jego brat wyszywał. Takie tam yingi i yangi - przez osadę Kazumi przeszedł kiedyś stary mnich opowiadający o kosmicznej równowadze. Albo przepisie na ciastka ryżowe z rakami. Kiwnęła głową dla Murai i podszedła do czerwonego i jego, khem, partnerki zabaw.
- Ohayo! Jesteś Yoshimitsu, ne? Możesz oddać temu zasmarkanemu jego własność? Jeżeli tego nie zrobisz... Będę bardzo smutna. A ty jeszcze bardziej czerwony. - zagadnęła z całą uprzejmością na jaką było ją stać. Oprócz oprawcy biednego Muraia było tu jeszcze jedno dziecko - dziewczyna. Pewnie nie brała udziału w kradzieży tej jakże wartiościowej zabawki, ale koniec końców trzymała z Yosihm. Wszyscy musieli umrzeć, trzy ciała ułożone w trójkąt z ich krwią rozlaną w okrąg. Tacy spokojni, uśmiechnięci od ucha do ucha, każde z własnym kawałkiem szmatuszki. Czyż to nie byłby wspaniały kompromis?
I stął tam oprawca, ucieleśnienie zła, z głową oblaną krwią niewinnych i wzrokiem pana na włościach. A mógłby być przecież uroczym dzieckiem, ne? Może miał brata o którym nie wiedział? Fizyczną idealną kopię, tyle, że o anielskim charakterze. Yoshimitsu zabrał szmatuszkę, jego brat wyszywał. Takie tam yingi i yangi - przez osadę Kazumi przeszedł kiedyś stary mnich opowiadający o kosmicznej równowadze. Albo przepisie na ciastka ryżowe z rakami. Kiwnęła głową dla Murai i podszedła do czerwonego i jego, khem, partnerki zabaw.
- Ohayo! Jesteś Yoshimitsu, ne? Możesz oddać temu zasmarkanemu jego własność? Jeżeli tego nie zrobisz... Będę bardzo smutna. A ty jeszcze bardziej czerwony. - zagadnęła z całą uprzejmością na jaką było ją stać. Oprócz oprawcy biednego Muraia było tu jeszcze jedno dziecko - dziewczyna. Pewnie nie brała udziału w kradzieży tej jakże wartiościowej zabawki, ale koniec końców trzymała z Yosihm. Wszyscy musieli umrzeć, trzy ciała ułożone w trójkąt z ich krwią rozlaną w okrąg. Tacy spokojni, uśmiechnięci od ucha do ucha, każde z własnym kawałkiem szmatuszki. Czyż to nie byłby wspaniały kompromis?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości