Polanka w środku lasu
Re: Polanka w środku lasu
Pociągając za klamkę chłopak zastanawiał się, co będzie znajdywało się w środku. Może dziewczyna tak naprawdę jest wiedźmą, która zbiera zioła i inne dziwactwa, w celu odprawienia wielu złych rytuałów. Na jego twarzy widoczne było lekkie zażenowanie, jedyne o czym myślał, to "co ja tutaj robię". Wchodząc do pokoju dostrzegł zielonowłosą dziewczynkę, sięgającą mu mniej więcej do pasa. To chyba wcześniej wspomniana przez kobietę Lucy. Wyglądała co najmniej dziwne, a co najgorsze zaczęła do niego mówić. Stał tak chwilę skołowany w drzwiach, nie wiedząc w sumie co ma jej odpowiedzieć. Może udawanie, że jest się niemową bądź głuchym, to dobry pomysł w tym przypadku, aczkolwiek wątpliwe, że uda mu się uniknąć rozmowy.
- Nikim - rzucił krótko patrząc gdzieś w bok, czekając aż wróci czarnowłosa i uratuje go od swojego szkraba. Do tego czasu atmosfera była dość... Dziwna. Po chwili do pokoju wkroczyła gospodyni, która ruchem ręki zaprosiła go do rozgoszczenia się na wygodnie wyglądającej kanapie. Na stole leżały wcześniej już przygotowane ciastka, którymi chciała częstować Uchihę w lesie. Mimo względnej wygody, jaką zapewniała mu kanapa, siedział jak na szpilkach. Nie czuł się zbyt dobrze w towarzystwie dwóch kobiet, nie oszukujmy się, ich dom wyglądał grzecznie mówiąc jak rudera. Ciekawie czy zajmują ją chociaż legalnie, może po prostu są przybłędami. Ciekawie gdzie znajdował się wcześniej wspomniany mężczyzna, raczej nie był przykładną głową rodziny, patrząc po warunkach w jakich mieszkają.
- Byłem na spacerze - rozmowa z innymi ludźmi nie była jego mocną stroną, czarnowłosa chciała wysłuchać opowieści chłopaka, lecz ten miał za dużo do powiedzenia.
- Nikim - rzucił krótko patrząc gdzieś w bok, czekając aż wróci czarnowłosa i uratuje go od swojego szkraba. Do tego czasu atmosfera była dość... Dziwna. Po chwili do pokoju wkroczyła gospodyni, która ruchem ręki zaprosiła go do rozgoszczenia się na wygodnie wyglądającej kanapie. Na stole leżały wcześniej już przygotowane ciastka, którymi chciała częstować Uchihę w lesie. Mimo względnej wygody, jaką zapewniała mu kanapa, siedział jak na szpilkach. Nie czuł się zbyt dobrze w towarzystwie dwóch kobiet, nie oszukujmy się, ich dom wyglądał grzecznie mówiąc jak rudera. Ciekawie czy zajmują ją chociaż legalnie, może po prostu są przybłędami. Ciekawie gdzie znajdował się wcześniej wspomniany mężczyzna, raczej nie był przykładną głową rodziny, patrząc po warunkach w jakich mieszkają.
- Byłem na spacerze - rozmowa z innymi ludźmi nie była jego mocną stroną, czarnowłosa chciała wysłuchać opowieści chłopaka, lecz ten miał za dużo do powiedzenia.
0 x
Re: Polanka w środku lasu

Ego 4/x
Mei-chwan 5/x Po wejściu do pokoju chłopak poczuł się, no dziwnie. Małe dziecię go zaczepiło, w dodatku tak śmiesznie wyglądało. Nic dziwnego, że zareagował jak zareagował. W każdym razie, zmieniając trochę temat - sprostujmy jedną maleńką rzecz. O ile, wiadomo na zewnątrz dom nie wyglądał za pięknie, tak w środku było ciepło i przytulnie. Ściany nie były pokryte grzybem, czy innymi dziwactwami. Do tego, nic się nie rozsypywało. Było schludnie i wygodnie, czyli tak jak w wielu miejscach zamieszkania. Z tym, iż zwykle z zewnątrz wyglądały jak opakowania ciastek. No wiecie, pełne słodyczy, prześliczne i przede wszystkie kusiły ludzkie oko do przyjrzenia się z bliska.
Mówiąc dalej, już o wydarzeniach bezpośrednio z domu, to po odpowiedzi Ego mała się nieco nadąsała. Najpierw odwróciła głowę, a zaraz później i całe ciało. Znajdując się teraz, odwrócona tyłem dawała pozory braku kultury. Oczywiście zmieniło się to wraz z nadejściem rodzicielki, która dwójkę zaprosiła na kanapę. Córa zajęła koniec przeciwległego brzegu, a Uchiha wybrał drugi koniec. Co z tego, iż zamiast się odprężyć zwyczajnie zachował się jak czujka. Myśląc, kiedy nadejdzie najgorsze.
- Tylko tyle? - ozwała się gospodyni, kręcąc w niezadowoleniu głową. Chyba nie tego się po nim spodziewała - Więcej życia, chłopaku. Powiedz jak się nazywasz i przede wszystkim wypij trochę herbaty. Musi być Ci zimno, przecież cały przemokłeś! - dodała głosem zatroskanej matki, co sprawiło, iż Lucy prychnęła, poprawiając przy tym włosy. Chwilę, później wzięła do ręki ciastko i zaczęła je powoli obracać.
W międzyczasie, nasz bohater poczuł jak mokre ubranie przykleja się do jego skóry. Tym samym, wywołało to u niego większy, niż do tej pory chłód. Powoli marzł, czego skutkiem była gęsia skórka, przejawiająca się na odkrytej skórze. Organizm dalej się wychładzał, a co za tym szło? Jego wydajność spadała i spadała, prowadząc później do osłabienia. Chyba nie chciał tutaj zemdleć, prawda? A ręczniki parowały i parowały, zachęcając go do wzięcia jednego z nich. Również stojąca na stole herbata, czekała tylko, aż ją podniesie i weźmie łyka.
Cóż, szkoda tylko, że kominek nie był włączony, może mu by w tej kwestii pomógł?
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Może faktycznie, dom ze środka wyglądał dużo lepiej niż z zewnątrz, lecz kto normalny patrzy na to, jak coś wygląda ze środka. Liczy się to, co nazywa się opakowaniem. Ludzie oceniają tylko po tym, co mogą zobaczyć gołym okiem, nikogo normalnego nie obchodzi wnętrze. Niezależnie czy mówimy o człowieku bądź jakiejkolwiek budowli, rzeczy. Mimo wszystko Ego także należał do tej grupy, w końcu wywodzi się z zamożnej rodziny, a do tego jest członkiem klanu Uchiha, który jak najbardziej słusznie ma taką opinię, a nie inną. Wracając już na ziemię, młody Uchiha siedzi teraz na dość wygodnej kanapie, sam nie wiedząc, gdzie tak naprawdę się znajduje, ani z kim tak naprawdę rozmawia. Podejrzenia co do tego, że dziewczyna może być złą czarownicą, były nietrafione, najprawdopodobniej jest zwykłą kobietą, której największe problemy życiowe, to czy jej mężczyźnie będzie smakować zupa. Nadal większe problemy niż te, które codziennie dotykają Ego, czyli tak naprawdę nic. Mimo wszystko chłopak nie czuł się zbyt mile widziany w tym od zewnątrz wyglądającym jak rudera domu. Jedyne czego chciał, to jak najszybsze ulotnienie się stąd, lecz nie wypada po prostu uciec po tym jak kobieta zadała sobie tyle trudu, aby go tu zaprowadzić, do tego przygotowała poczęstunek. Może by tak choć raz zachowywać się jak normalny człowiek i spróbować się otworzyć na innych, w końcu będzie ciągle spotykał ludzi na swojej drodze, a nieumiejętność komunikacji z nimi jest jego największą udręką. Wzdychnął lekko, poprawił trochę włosy.
- Jestem dość nieśmiały - krótkie wytłumaczenie powinno starczyć, przecież nie zmieni się całkowicie w końcu jednej sekundy. Podniósł leżący na stole kubek z herbatą.
- Mam na imię Ego - rzekł w trakcie przykładania kubka do ust, tak dla świętego spokoju. Czuł narastające uczucie zimna, które chciał załagodzić, pijąc przygotowany przez kobietę wywar, lecz nie miał zamiaru się za bardzo panoszyć, dlatego na tym zakończył etap ogrzewania się... Przynajmniej na teraz.
- Jestem dość nieśmiały - krótkie wytłumaczenie powinno starczyć, przecież nie zmieni się całkowicie w końcu jednej sekundy. Podniósł leżący na stole kubek z herbatą.
- Mam na imię Ego - rzekł w trakcie przykładania kubka do ust, tak dla świętego spokoju. Czuł narastające uczucie zimna, które chciał załagodzić, pijąc przygotowany przez kobietę wywar, lecz nie miał zamiaru się za bardzo panoszyć, dlatego na tym zakończył etap ogrzewania się... Przynajmniej na teraz.
0 x
Re: Polanka w środku lasu

Ego 5/x
Mei-chwan 6/x Gdy Ego tak sobie siedział i powoli zamarzał, dwie dziewczyny, a raczej przedstawicielki płci pięknej przyglądały mu się uważnie. Młodsza dziewczynka przeszła się po jeden z ręczników, a następnie nałożyła go na siebie. Posłała mu na koniec szybkie zerknięcie, a następnie z posępną miną wróciła do siebie. Co dziwniejsze jej ręce z skostniałych zdawały się robić rumiane, takie wiecie pełne życia. Ale o tym już wspomniałam jako tak zwany dodatek.
W każdym razie, moment wypicia herbaty, był tym przełomowym. Chłopak upił łyk napoju i od razu poczuł się o wiele lepiej. Zrobiło mu się ciepło, niechciane drżenie ustało. W ogóle nie czuł temperatury, czuł się lekki! Niestety, nie był to zwykły napój herbaciany. Chłopak nagle widział jak we mgle, a za niej pojawiały się blade dłonie, chcące go dopaść. Również pomieszczenie, w którym się znajdował, zmieniło się na drastycznie długi, biały korytarz. Znacie te szpitalne? Tak, tak są straszne...
Na końcu ich były drzwi, otwarte drzwi. To z nich wychodziły dziwne ręce. Trochę przypominające te od trupów, a nawet niektórym widać było kości. Grrr! Co było ciekawe w tym dziwnym zjawisku? Iż za nim pojawiła się postać jak na górnym obrazku. Nic mu nie robiła, zwyczajnie była i była. Stała najpierw w ciszy, obserwując to jak się zachowywał chłopak.
- Wystawię Cie na próbę. Przeżyj tutaj, a otrzymasz nagrodę. Powodzenia - odezwał się grubym, basowym głosem i znikł, rozsypując się na maleńki popiół. Jako kubka prochu był niegroźny, aczkolwiek zaczęła się ona poruszać. Wystawały z niej kolce, coś zaczęło się tworzyć. Przed jego oczami wyrosły trzy pary drzwi (fioletowe, niebieskie, z liczbą ,,1"). Które wybierze? A może w ogóle tego nie zrobi? Łakome dłonie, wystawiały po niego już szpony. Były ich setki, co chyba nie wróżyło nic dobrego, prawda?
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Chłopak biorąc pierwszego łyka herbaty, poczuł jej nienaturalnie dziwne rozgrzewające działanie. W tym momencie nie wiedział, że jest to jakaś mroczna mikstura, a co do wcześniejszego posądzania kobiety o bycie wiedźmą chyba trafił w dziesiątkę. Ego jeszcze nie wiedział, co tak naprawdę go czeka, herbata smakowała dobrze, zrobiło mu się wyjątkowo dobrze, tak jakby dobry kucharz przygotował mu dwudaniowy obiad z deserem. Rozejrzał się lekko po pokoju, ale nagle ku jego zdziwieniu obraz zaczął pokrywać się gęstą mgłą, którą można by kroić nożem. Czując, że dzieje się coś dziwnego dostrzegł przecinające mgłę dłonie, które zbliżały się w jego stronę, odruchowo zaczął od nich odchodzić, robił to w panice. Na jego szczęście te trupie ręce nie należały do najszybszych, może Uchiha wpadł w jakieś przedziwne genjutsu, ale dlaczego kobieta nie użyła go od razu na polanie, pewnie w celu uśpienia jego czujności. Po chwili poczuł za sobą coś dziwnego, po plecach przeszły mu ciarki, obrócił się, dostrzegając kontur jakiejś dziwnej postaci, prawdopodobnie nienależącej do tego świata. Postać nie przypominała człowieka, bardziej dziwny obłok, który posiadał coś na wzór ludzkiej twarzy. Momentalnie jego oddech stał się szybszy, serce zaczęło bić kilka razy mocniej, a całe ciało drżeć. Starał się sprawiać pozory i wziąć się w garść, lecz wszystko na nic. W życiu nie czuł większego strachu, nie wiedział co robić, z jednej strony upiorna zjawa, a z drugiej trupie ręce, które najchętniej zagarnęłyby młodego shinobi w głąb mgły, w której siedziało pewnie kolejne dziwne stworzenie. Nie spodziewał się jednak, że zjawa przemówi do niego, a wręcz rzuci mu wyzwanie, od którego będzie zależało jego życie... To coś wspomniało jeszcze o nagrodzie. W tym momencie Ego starał się uszczypnąć, może to wszystko, to tylko zły sen, bądź jakaś halucynacja wywołana spadającą temperaturą jego ciała. Krótką chwilę po tym, zjawa zniknęła, został po niej tylko popiół, a może to jakiś rodzaj ektoplazmy. Nie miał czasu na zastanawianie się, gdyż pozostałość po upiorze przybrała agresywną formę, która również próbowała go dopaść. Ego myślał już o tym, co mógł zrobić lepiej w życiu, które w moment przeleciało mu całe przed oczami. W większości te smutne chwile i samotność, która tkwi w nim bardzo głęboko. Wydawało się jakby trwało to wieczność, a nie minęło nawet kilka sekund. "Wybudził" się w momencie, w którym pojawiły się trzy pary drzwi, bez namysłu otworzył pierwsze lepsze, po czym wskoczył i zamknął za sobą. Były to drzwi z liczbą "1".
0 x
Re: Polanka w środku lasu

Ego 6/x
Mei-chwan 7/x Wydawać by się mogło, że to był zwykły sen. Tajemnicza jawa, dziwne ręce i jeszcze ta trójka drzwi. Spojrzał, wystraszył się, a wtedy? Całe jego życie przeleciało mu przed oczami. Wszystkie chwile, te dobre i złe, ale proszę państwa to nie koniec! Wybawienie jakie dostał chłopak doprowadziło go do dość drastycznego momentu. W momencie, gdy zanurzył się w ciemność pierwszych drzwi, dopiero zauważył, co czaiło się za progiem.
Bohaterski przedmiot zniknął, a Ego znalazł się na nieboskłonie. Pod nim piękne rzeczy! Mała, górzysta wysepka z wulkanem oraz bezkresny ocean. Gdzieś tam dalej świeciło słońce,które swoim światłem oświecało płynący w stronę lądu statek. Czaszka na fladze oznaczała, iż chłopak mógł po raz pierwszy zobaczyć najprawdziwszych piratów. Czy to nie, niesamowite?
A no tak zapomniałabym. Uszczypnięcia nie działały, więc.. Zapraszamy do wody! I wtedy chłopak zaczął spadać. Z niespotykaną prędkością pędził ku wodzie, aż w końcu do niej wpadł. Głośny plusk zwrócił uwagę mężczyzn na pokładzie, którzy od tej pory za burty patrzyli w toń. Może jakiś szczupak im się nawinie?
Niestety, jakie musiało być na ich minach rozczarowanie, gdy na powierzchni pojawił się Ego. Ciekawe, tylko czy potrafił pływać.... No nic. W każdym razie ,,przemili" goście rzucili mu koło ratunkowe, by mógł wejść do nich na pokład. Jeszcze przed tym zawołali.
- Chłopcze, a ty tu skąd? A wiem, wyciągniemy to z Ciebie, a następnie zostaniesz naszym majtkiem. Przyda się ktoś do mycia podłóg. Ha ha ha ha. Jesteś już nasz! - zaryczała łysa, z wieloma bliznami załoga. Wtedy wśród tłumu mógł dojrzeć swoją matkę. Ubrana w duży kapelusz, płaszcz oraz ciemne spodnie z dopasowaną białą koszulą, patrzyła na synka z wyższością.
- Ego, nie uciekaj. Czas wrócić do domu - wystawiła ku niemu rękę, przyglądając mu się przenikliwie. W tym czasie, kapitan statku wraz z tłumem buchnęli śmiechem. W końcu, gdzieś dalej za chłopakiem pędziła ku niemu wysoka fala. Na niej płynęła jego pokojówka, której wzrok zawiesił się na chłopcu. Co z tego będzie?
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Udało się... Najwyraźniej Ego uciekł z opresji, przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Z białego korytarza przeniósł się w zupełnie inne miejsce, jednak dopiero po chwili dostrzegł, że znajduje się bardzo wysoko nad ziemią. Przynajmniej tutaj trupie łapy i ektoplazma nie są mu straszne, chociaż nie jest mu wiadome, co go spotka tym razem. Zanim zdążył się dobrze zastanowić, zaczął spadać, dostrzegając, co znajduje się pod nim. Woda, bardzo dużo wody, która otaczała jakiś nieduży ląd, na środku którego znajdował się wulkan, to już nie wygląda jak Sogen, ale w tym momencie nie czas na przemyślenia, w końcu chłopak spada właśnie z dość wysoka, dostrzegając jeszcze jeden element, którym jest wielki statek, taki jak ten, którym podróżują piraci. Strasznie dziwny zbieg okoliczności, ale może to grupka jakiś zapaleńców, którzy fascynują się piractwem i pomogą mu. Odległość między wodą znajdująca się w oceanie, a Ego zmniejszała się drastycznie z każdym mrugnięciem oka, nie zdziwiłby się gdyby okazało się, że to nie woda, tylko wielkie lustro, bądź dziwna tafla lodu, w końcu w tym momencie mamy zimę. Po krótkiej chwili wleciał do wody, niestety nie było wokoło żadnych sędziów, lecz najniższe noty, jakie daliby mu za lądowanie to 8. Znajdując się już pod wodą, starał się jak najszybciej wydostać, martwił się o to czy nie uderzył czasem jakiegoś wieloryba i nie połamał mu karku, o ile te takowy posiadają. Wcześniejsze nadzieje chłopaka okazały się trafione, osobami znajdującymi się na statku byli zapaleni fanatycy piractwa, lecz ci byli tymi autentycznymi. Ten dzień chyba nie mógł być gorszy, rzucili młodemu Uchiha koło ratunkowe, lecz ten chwilę zastanawiał się zanim je złapał, próbując utrzymać się na wodzie. Do wyboru miał utonięcie po niedługim okresie czasu, bądź uratowanie się i prawdopodobną śmierć jako niewolnik. Patrząc tak na załogę dostrzegł osobę, która była mu dobrze znana, co tam robiła jego matka. Z drugiej strony zaś dostrzegł płynąca na wielkiej fali pokojówkę, która pracowała u niego w domu rodzinnym. Czemu to akurat przytrafia się jemu. Chłopak złapał koło ratunkowe, myśląc "niech się dzieje co chce".
0 x
Re: Polanka w środku lasu
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=KMDIdXWd6b4[/youtube]

Ego 7/x
Mei-chwan 8/x To co się działo, było wręcz niedorzeczne. Pomińmy, wydarzenia z wcześniej, ale teraz? Piraci, rodzina i wspomnienia zlewały się w jedno. Chłopak, skazany na samego siebie, mógł tylko wybierać, co chcę zrobić. Utonąć, poczekać na pokojówkę, czy przyjąć wyrzucone w jego stronę koło ratunkowe. Jak można było się spodziewać, po takim maluchu jak on, to dostał się na pokład, a co za tym szło? Piraci go otoczyli, patrząc łakomie w jego oczka. Naprzód przed nich przecisnęła się jego matka, ciągle przyglądała mu się z wyższością. Wygrała, co pokazała przez uśmiech oraz szybkie pokiwanie głową.
- Ego, odejdź od niej! - krzyknęła z daleka pokojówka, która w stroju kąpielowym zbliżyła się do niego. Wielka fala nagle przyspieszyła, mknąć jak torpeda. A piraci, co na to? W panice zaczęli biegać po całym pokładzie, niektórzy dawali nura za burtę, tylko, że wtedy kończyli w paszczy rekina. Wtedy również wybuchł pożar. Cała rufa była pochłonięta przez gorące języki, zaś pozostała reszta załogi spojrzała wściekle na Uchihę. Posępne miny, mordercze spojrzenia. Do tego haki wysuwały się w jego stronę, gdy nagle przed niego wyszła jego matka. Zdawać by się mogło, że przez cały ten czas zapominała o nim, ale teraz jej mina wyrażała zmartwienie, może nawet matczyną troskę.
Haki, szable przeszyły ją na wylot, sprawiając, iż ta osunęła się na ziemię. Krew zabarwiła podłogę, a jej oddech zdawał się przyspieszać. Umierała, ale co z tym zrobi shinobi? Cóż, jedynie mógł usłyszeć jak niewiasta wypowiada swoje ostatnie słowa.
- Kochamy Cię, synku. Uwierz mi.. Tam bardzo za Tobą tęsknimy - posłała mu ciepły uśmiech i padła bezwładnie, patrząc gdzieś w przestrzeń.
Wtedy bowiem nadeszła fala, która ich wszystkich zalała. Chłopak zdawał się unosić, wirować w wielkiej toni. Czas nagle stanął w miejscu, a wieloryb podpłynął do niego, wypluwając w jego stronę małe światło. To właśnie ono pochłonęło go. Złocista powłoka zabrała go z powrotem do pokoju tamtej kobiety. Co prawda, obudził się zlany potem, ale żył. Natomiast rzeczywistość rysowała się w tak samo barwnych kolorach jak wcześniej. Poza tym, iż na stole nic nie stało. Również Lucy nie było w pokoju, co za pech.
- Wybacz, że musiałeś to zobaczyć. Herbatka działa mniej więcej tak, iż natychmiastowo usypiasz, natomiast później przenosisz się w najdalsze części swojej głowy. Chciałam ją sprawdzić, ale bałam się o Lucy-chan. Dlatego to Ciebie trafił ten zaszczyt przetestowania mojego specyfiku. No nic, jesteś mniej więcej cały. Chociaż Twoje dłonie są pomarszczone oraz warga lekko zsiniała... Popracuje jeszcze nad tym. Tutaj masz wypłatę, a teraz zmykaj. Niedługo On wróci - podała mu na koniec kopertę i z delikatnym uśmiechem wyprosiła za drzwi, które tuż za nim zamknęła. Jeszcze przez okienko rzuciła mu paczkę ciasteczek, innych od tamtych i parasolkę, która na tutejszą pogodę była niezastąpiona. Ciągle padało i grzmiało. No to w drogę! Cały świat ciągle czekał na młodego chłopaka.
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Młodzieniec chciał tylko jednego, aby ten koszmar się już skończył i mógł wrócić do swojego domu. Z każdą sekundą wydarzenia stawały się coraz to dziwniejsze, pomijając sam fakt, że nagle Ego znalazł się na pirackim statku, a wszystko wskutek tego, że przeszedł przez jedne z trzech magicznych drzwi, uciekając przed truposzami i ektoplazmą, które próbowały zrobić z niego swój posiłek. Czy mogło być jeszcze gorzej, oczywiście, że tak. Nagle fala, na której znajdowała się pokojówka, która nie wiedząc czemu próbowała odbić go z rąk jego matki. Może powinien sprawdzić następne kilkanaście razy czy to nie jest sen, ale prędzej wyrwałby sobie skórę na ręce czy policzku. Na statku zapanował chaos, większa część piratów zaczęła rzucać się do wody, lecz na nic ich próby, zostali szybko przechwyceni przez wygłodniałe rekiny. Jakby tego było mało na pokładzie wybuchł pożar, tylko tego brakowało. W tym całym chaosie jedyne co dostrzegł, to moment, w którym jego matka została ciężko ranna, kiedy upadała na ziemię Uchiha poczuł wewnętrzny ból, który przeszył go na wylot. Na szczęście wszystko to okazało się dziwnym działaniem wywaru, którego się napił. Nawet nie wiedział co ma powiedzieć, kiedy zobaczył dwie przedstawicielki płci pięknej. Chwilę później skończył za drzwiami z kopertą i parasolem... Chyba czas udać się do domu.
<z/t>
<z/t>
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Podjęła szybką decyzję. Właściwie doszła do wniosku że prędzej czy później i tak trafiłaby na tych rabusiów, gdyż planowała wcześniej iść tą samą ścieżką co ten mężczyzna. Wychodziło na to że przeznaczenie kazało im się jednak spotkać. Wolała iść teraz w przygotowaniu niż być zaskoczona i niczego nieświadoma. Wszystko właściwie wskazywało że powinna ruszyć tyłek i zrobić z tym porządek bowiem i tak tego nie uniknie. - Wiesz...i tak bym się z nimi spotkała. Skoro rabują tutaj wszystkich w pobliżu, na pewno by na mnie się zaczaili bo miałam tędy iść - Powiedziała w stronę Ego schodząc po schodach.
Zeszli i zagadnęli do barmana. Na szczęście znalazły się jakieś stare płaszcze. Dla Irie nieistotna była ich wielkość a już tym bardziej kolor. Uśmiechnęła się w podzięce i momentalnie przyodziała ubranie. Zaśmiała się również w myślach z Ego, który otrzymał nieco za duży płaszcz. Oczywiście rzeczy były do zwrotu, miło było ze strony barmana że im zaufał. Pomachała mu na pożegnanie i wyszła okrywając się szczelnie odzieżą.
Było dość ciemno, deszcz padał, było chłodno zaś na ziemi była chlapa. Psy obok truchtały nie przejmując się jakoś specjalnie pogodą czy też mokrą sierści, jednakże były również czujne, obserwowały wszystko bardzo dokładnie a także starały się wywęszyć jakieś konkretne ślady. Irie również nie traciła gardy, szła przed siebie nasłuchując oraz wytężając swoje zmysły. - Bądź czujny. I trzymaj się blisko a będzie dobrze - Mrugnęła do Ego - Jeśli się boisz, nie musisz ryzykować - Odparła zarzucając sobie ramiona na kark, spoglądając w ciemną część lasu. Nagle jej oczom ukazała się polanka, na której było trochę jaśniej niż w głębinach drzew i chaszczy. Mari w taką pogodę dzięki sierści była ledwo co widoczna. - Jestem ciekawa jak dobrze radzą sobie w takich warunkach pogodowych i czy w ogóle dobrze widzą w takich ciemnościach - Zaczęła się luźno zastanawiać nad tą całą sprawą. Oczywiście mimo wszystko była gotowa do uników tak samo jak jej zwierzaki.
Zeszli i zagadnęli do barmana. Na szczęście znalazły się jakieś stare płaszcze. Dla Irie nieistotna była ich wielkość a już tym bardziej kolor. Uśmiechnęła się w podzięce i momentalnie przyodziała ubranie. Zaśmiała się również w myślach z Ego, który otrzymał nieco za duży płaszcz. Oczywiście rzeczy były do zwrotu, miło było ze strony barmana że im zaufał. Pomachała mu na pożegnanie i wyszła okrywając się szczelnie odzieżą.
Było dość ciemno, deszcz padał, było chłodno zaś na ziemi była chlapa. Psy obok truchtały nie przejmując się jakoś specjalnie pogodą czy też mokrą sierści, jednakże były również czujne, obserwowały wszystko bardzo dokładnie a także starały się wywęszyć jakieś konkretne ślady. Irie również nie traciła gardy, szła przed siebie nasłuchując oraz wytężając swoje zmysły. - Bądź czujny. I trzymaj się blisko a będzie dobrze - Mrugnęła do Ego - Jeśli się boisz, nie musisz ryzykować - Odparła zarzucając sobie ramiona na kark, spoglądając w ciemną część lasu. Nagle jej oczom ukazała się polanka, na której było trochę jaśniej niż w głębinach drzew i chaszczy. Mari w taką pogodę dzięki sierści była ledwo co widoczna. - Jestem ciekawa jak dobrze radzą sobie w takich warunkach pogodowych i czy w ogóle dobrze widzą w takich ciemnościach - Zaczęła się luźno zastanawiać nad tą całą sprawą. Oczywiście mimo wszystko była gotowa do uników tak samo jak jej zwierzaki.
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Dwójka shinobi rozpoczęła poszukiwania, ale jak tu rozpocząć je, kiedy na zewnątrz pada deszcz. Młodzieniec miał nadzieję, że barman wynajdzie dla nich jakieś okrycie, które mogliby zabrać. Płaszczyk Ego może i był ciepły, lecz kto normalny lubi nosić przemoczone ubrania. Jak się okazało, mężczyzna wyniósł im z zaplecza dwa płaszcze. Jeden dla rudowłosej, który pasował idealnie i drugi dla Uchihy, który był prawdopodobnie kilka rozmiarów za duży, mógłby się w nim utopić. Na szczęście chłopak należał do pomysłowych, przecież nie będzie wychodził na zewnątrz w płaszczu, który uniemożliwiałby mu zobaczenie czegokolwiek, poza małą dziurką, przez którą widział swoje buty. Wyciągnął jeden ze swoich kunai, po czym jak najlepsza krawcowa, zaczął przycinać go tak, aby ten nie przeszkadzał mu ani trochę. Może określenie najlepsza krawcowa było zbyt przesadzone, aczkolwiek nie wyszło najgorzej. Po niedługiej chwili mógł wziąć się za przymierzanie nowego płaszcza. Ten od barmana wyglądał na bardziej przystosowany na takie ulewy. W dodatku chłopakowi nie mógł doskwierać chłód, w końcu teraz nosi na sobie dwa.
- Odkupię panu nowy płaszcz, kiedy tylko wrócimy. - najprawdopodobniej mężczyźnie nie podobało się to, że pociął ubranie, które dostał u niego. To tylko kawał materiału, do tego dość niskiej jakości, dlatego odkupienie go nie powinno należeć do drogich spraw...
Po ostatecznym przymiarkach, Inuzuka wraz z Uchiha wyszli z baru, rudowłosa prowadziła ich eskapadę składająca się z dwójki Shinobi i psów.
- Dam sobie radę. - odpowiedział krótko, lecz w razie czego nie odchodził za daleko od dziewczyny i jej psów. Był przygotowany na to, że mogą w szybkim tempie spotkać napastników, więc ówcześnie wyjął dwa kunai ze swojego płaszcz i schował po jednym do kieszeni.
- Odkupię panu nowy płaszcz, kiedy tylko wrócimy. - najprawdopodobniej mężczyźnie nie podobało się to, że pociął ubranie, które dostał u niego. To tylko kawał materiału, do tego dość niskiej jakości, dlatego odkupienie go nie powinno należeć do drogich spraw...
Po ostatecznym przymiarkach, Inuzuka wraz z Uchiha wyszli z baru, rudowłosa prowadziła ich eskapadę składająca się z dwójki Shinobi i psów.
- Dam sobie radę. - odpowiedział krótko, lecz w razie czego nie odchodził za daleko od dziewczyny i jej psów. Był przygotowany na to, że mogą w szybkim tempie spotkać napastników, więc ówcześnie wyjął dwa kunai ze swojego płaszcz i schował po jednym do kieszeni.
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Ego postanowił zabawić się w jakąś krawcową i zmienił wymiary swojego płaszcze odcinając to i owo. Irie dostrzegła lekkie poirytowanie ze strony barmana lecz zapewne obietnica zapłaty trochę go uspokoiła. W każdym razie mieli odpowiednie wyposażenie i mogli ruszać.
W lesie były nieco lepsze warunki niż pod gołym niebem, rosnące liście tłumiły gęste opady deszczu dzięki czemu nie było takiej tragedii. Mrok był nieprzenikniony lecz dziewczyna nie czuła żadnego strachu, całkowicie ufała swoim podopiecznym którzy mieli znacznie lepsze zmysły niż ona. W dodatku księżyc co jakiś czas wychylał się zza chmur by rzucić nieco światła na otoczenie. Nikogo wokoło jednak nie było. Ego zaś zdradził że nie przeszkadzała mu ta wyprawa. Irie uśmiechnęła się pod nosem spoglądając w niebo, na którym brakowało gwiazd. - Nie wydajesz się więc słaby skoro idziesz ze mną - Stwierdziła sobie pod nosem. - Albo prowadzisz mnie w jakąś zasadzkę ahahha. Choć to by było bezsensu, nie ma ze mnie takiego materialnego pożytku - Zażartowała gadając jakieś głupoty właściwie z nudów. Nic się nie działo więc postanowiła sobie pogadać.
Dotarli na polanę, dziewczyna przystanęła i rozejrzała się wokoło. Nie trudno było dostrzec wywalony wóz. - O, jest wskazówka - Ruszyła w stronę poszlaki. Wóz wydawał się ciężki, rabusiów było albo dużo albo byli silni. Prawdopodobnie posługiwali się głównie orężami, więc nie wyglądało na to że to byli wykwalifikowani wojownicy którzy zabijają w mgnieniu oka, tutaj wszystko wskazywało na rzeź. Ruda nieco odetchnęła. Pilnowała by się nie wywrócić gdyż ziemia była nieźle poobijana jakby robiono tutaj wykopki. Przystanęła tuż przy wozie, dostrzegła odbite światło księżyca od spływającej krwi. - Uah, zaatakowali jak jakieś dzikusy - Mruknęła pod nosem krzywiąc się. Obeszła wóz dostrzegła pierwsze ciało. Szkoda, nie będzie dobrych nowin dla tamtego mężczyzny. Martwy miał liczne rany kłute. Ci goście posługiwali się więc pewnie jakimiś mieczami, albo kunaiami. Obok przysiadł się kruk który był niczym wysłannik śmierci obserwujący efekty masakry. To miejsce było dość ponure i przygnębiające.
Nagle rozniósł się powiew wiatru który spowodował wzniesienie ptactwa. Osiadło ono na gałęziach drzew, Irie przyjrzała im się podejrzliwie. Parszywe ptactwo. Było irytujące i dezorientujące.
Dziewczyna zajrzała ostrożnie do powozu gdyż wyczuła tam czyiś zapach. Dostrzegła kolejnego rannego lecz nie potrafiła stwierdzić czy żył. Weszła więc ostrożnie by sprawdzić jego stan. Wyglądało na to że rabusie oddalili się znacznie od tego miejsca więc miała chwilę czasu. Chciała sprawdzić stan mężczyzny i mu prowizorycznie pomóc. Wolała nie tracić zanadto chakry, nie wiadomo czy nie będzie jej niedługo potrzebowała.
Po zajęciu się rannym czy też martwym kieruje się dalej za zapachem. - Wygląda na to, że jest ich około trzech. Całkiem mało. Jestem ciekawa czy poszli się gdzieś uchlać z tego przybytku, tsh - Prychnęła zaś w jej głowie malowała się jakaś zasadzka. Choć musiała się pilnować, napastnicy mogli pozostawić po sobie pułapki. Psy szły tuż obok niej by w nic nie wpaść równocześnie obserwowały dokładnie otoczenie i były w gotowości do wszystkiego.
W lesie były nieco lepsze warunki niż pod gołym niebem, rosnące liście tłumiły gęste opady deszczu dzięki czemu nie było takiej tragedii. Mrok był nieprzenikniony lecz dziewczyna nie czuła żadnego strachu, całkowicie ufała swoim podopiecznym którzy mieli znacznie lepsze zmysły niż ona. W dodatku księżyc co jakiś czas wychylał się zza chmur by rzucić nieco światła na otoczenie. Nikogo wokoło jednak nie było. Ego zaś zdradził że nie przeszkadzała mu ta wyprawa. Irie uśmiechnęła się pod nosem spoglądając w niebo, na którym brakowało gwiazd. - Nie wydajesz się więc słaby skoro idziesz ze mną - Stwierdziła sobie pod nosem. - Albo prowadzisz mnie w jakąś zasadzkę ahahha. Choć to by było bezsensu, nie ma ze mnie takiego materialnego pożytku - Zażartowała gadając jakieś głupoty właściwie z nudów. Nic się nie działo więc postanowiła sobie pogadać.
Dotarli na polanę, dziewczyna przystanęła i rozejrzała się wokoło. Nie trudno było dostrzec wywalony wóz. - O, jest wskazówka - Ruszyła w stronę poszlaki. Wóz wydawał się ciężki, rabusiów było albo dużo albo byli silni. Prawdopodobnie posługiwali się głównie orężami, więc nie wyglądało na to że to byli wykwalifikowani wojownicy którzy zabijają w mgnieniu oka, tutaj wszystko wskazywało na rzeź. Ruda nieco odetchnęła. Pilnowała by się nie wywrócić gdyż ziemia była nieźle poobijana jakby robiono tutaj wykopki. Przystanęła tuż przy wozie, dostrzegła odbite światło księżyca od spływającej krwi. - Uah, zaatakowali jak jakieś dzikusy - Mruknęła pod nosem krzywiąc się. Obeszła wóz dostrzegła pierwsze ciało. Szkoda, nie będzie dobrych nowin dla tamtego mężczyzny. Martwy miał liczne rany kłute. Ci goście posługiwali się więc pewnie jakimiś mieczami, albo kunaiami. Obok przysiadł się kruk który był niczym wysłannik śmierci obserwujący efekty masakry. To miejsce było dość ponure i przygnębiające.
Nagle rozniósł się powiew wiatru który spowodował wzniesienie ptactwa. Osiadło ono na gałęziach drzew, Irie przyjrzała im się podejrzliwie. Parszywe ptactwo. Było irytujące i dezorientujące.
Dziewczyna zajrzała ostrożnie do powozu gdyż wyczuła tam czyiś zapach. Dostrzegła kolejnego rannego lecz nie potrafiła stwierdzić czy żył. Weszła więc ostrożnie by sprawdzić jego stan. Wyglądało na to że rabusie oddalili się znacznie od tego miejsca więc miała chwilę czasu. Chciała sprawdzić stan mężczyzny i mu prowizorycznie pomóc. Wolała nie tracić zanadto chakry, nie wiadomo czy nie będzie jej niedługo potrzebowała.
Po zajęciu się rannym czy też martwym kieruje się dalej za zapachem. - Wygląda na to, że jest ich około trzech. Całkiem mało. Jestem ciekawa czy poszli się gdzieś uchlać z tego przybytku, tsh - Prychnęła zaś w jej głowie malowała się jakaś zasadzka. Choć musiała się pilnować, napastnicy mogli pozostawić po sobie pułapki. Psy szły tuż obok niej by w nic nie wpaść równocześnie obserwowały dokładnie otoczenie i były w gotowości do wszystkiego.
0 x
Re: Polanka w środku lasu
Barman może nie był zadowolony z tego, że chłopak ponacinał jego ukochany płaszcz, ale sam Ego niezbyt się tym przejął. Przyszedł czas na wyruszenie w podróż. Trochę głupim pomysłem było wyjście w środku nocy, kiedy panuje straszna ulewa, ale kogo to by tam obchodziło. W końcu wyruszyli z karczmy, Uchiha rzucił okiem na ludzi, którzy uśmiechali się, patrząc na niego, najwyraźniej mieli nadzieję, że nie wróci. Najchętniej rzuciłby w każdego z osobna jakimś ostrym przedmiotem, jak te, które znajdują się w jego kieszeniach. Czyżby rosła w nim chęć mordu? Najwyraźniej poszło coś nie tak w chęci poznawania świata. Idąc przez las jedyną rzeczą, którą dostrzegał była ciemność, a czasami księżyc wychylił się znad drzew, oświetlając lekko drogę, którą szli. Irie postanowiła trochę rozluźnić atmosferę i zacząć rozmowę.
- Jestem tylko dzieckiem... - dziewczyna prawdopodobnie myliła się co do młodzieńca, nie należał do silnych osób, prawdopodobnie nie poradziłby sobie w walce z psem rudowłosej.
- Jakby nie patrzeć, to ty mnie prowadzisz. - odpowiedział na żart rudowłosej, sytuacja niezbyt mu się podobała, zdał sobie sprawę, że kiedy znajdą już napastników, to prawdopodobnie będą musieli z nimi walczyć na śmierć i życie. Kiedy dotarli już do miejsca zdarzenia, jedyne co dostrzegli to rozwalony powóz i wielka ilość kruków. Swoją drogą to dość zadziwiające ptaki, które zwiastują śmierć. Rozejrzeli się trochę lepiej, wyglądało, jakby rozpętała się tutaj rzeź. Strasznie paskudny widok, chłopak trochę się zmartwił, w końcu musiało ich być przynajmniej pięciu, że dali radę przewrócić wóz na bok. Można też stwierdzić, że nie przebierali w środkach i nie zawahają się zabić, w końcu na to wskazywała ta leżąca za powozem noga.
- Raczej nie będzie to miła robota... - powiedział, po czym kiwnął głową, dając znać, że powinni się właśnie zbierać w celu znalezienia rabusiów. Sam starał się ustawiać obok Irie i jej psów, prawdopodobnie będą w stanie go obronić.
- Jestem tylko dzieckiem... - dziewczyna prawdopodobnie myliła się co do młodzieńca, nie należał do silnych osób, prawdopodobnie nie poradziłby sobie w walce z psem rudowłosej.
- Jakby nie patrzeć, to ty mnie prowadzisz. - odpowiedział na żart rudowłosej, sytuacja niezbyt mu się podobała, zdał sobie sprawę, że kiedy znajdą już napastników, to prawdopodobnie będą musieli z nimi walczyć na śmierć i życie. Kiedy dotarli już do miejsca zdarzenia, jedyne co dostrzegli to rozwalony powóz i wielka ilość kruków. Swoją drogą to dość zadziwiające ptaki, które zwiastują śmierć. Rozejrzeli się trochę lepiej, wyglądało, jakby rozpętała się tutaj rzeź. Strasznie paskudny widok, chłopak trochę się zmartwił, w końcu musiało ich być przynajmniej pięciu, że dali radę przewrócić wóz na bok. Można też stwierdzić, że nie przebierali w środkach i nie zawahają się zabić, w końcu na to wskazywała ta leżąca za powozem noga.
- Raczej nie będzie to miła robota... - powiedział, po czym kiwnął głową, dając znać, że powinni się właśnie zbierać w celu znalezienia rabusiów. Sam starał się ustawiać obok Irie i jej psów, prawdopodobnie będą w stanie go obronić.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości