Stylowy Lokal "Kanał"

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Kobuto

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Kobuto »

Misja rangi D
24/15+

Chłopak z rozbawieniem oglądał zaistniałą scenę, chociaż nie dał po sobie tego poznać. Toż to było widowisko godne obejrzenia: mężczyzna widocznie stracił nad sobą panowanie, bo zwyzywał znajomego, który próbował go uspokoić. Kobuto pokręcił głową wyklinając na to, co alkohol robi z człowiekiem. Co prawda często widział pijanych ludzi w przydrożnych oberżach, ale był zbyt zajęty podrywaniem panien, żon i córek, by chcieć obserwować takich delikwentów. Chłopak jedynie uśmiechnął się i ukłonił przepraszająco, mając nadzieję, że obsługa nie poczyta mu tego za afront i posłuchawszy Boruto wziął pozostałe sake.
- Przepraszam za niego - dodał cicho, by ten nie słyszał - odprowadzę go do domu. Spokojnej nocy.
Chłopak miał prosty zamiar: odprowadzić swojego pracodawcę do domu i uspokajać go po drodze, nakierowując w stronę domu gdyby ten w pijackim tonie zgubił się w pół drogi. W końcu zależało mu na tym, żeby utrzymać ze zleceniodawcą przyjazne stosunki - chociaż nie aż tak przyjazne, jak by sobie tego życzył Boruto...
0 x
Gyo

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Gyo »

Obrazek
[25/15+]
Rozbawiony Kobuto przyglądał się scenerii, którą udało mu się zastać. Próba nie dopuszczenia do tego, aby jego aktualny humor został poznany przez obecne tutaj osoby, zakończyła się sukcesem. Mimo wszystko widowisko było zaskakująco ciekawe i na tyle wciągnęło protagonistę, iż uznał tamtą sytuację za godną obejrzenia. W sumie, to też tak uważam, bowiem wyzwiska jakie leciały na kogoś, kto próbował opanować sytuację, nie były raczej codziennym doświadczeniem... Przynajmniej w większości przypadków. Tak bywa z alkoholem, który potrafi doprowadzić właśnie do takiego stanu w miarę cywilizowanego człowieka. Przykro patrzeć jak ktoś nadmiernie upija trunki, ale nic na ten moment nie można było z tym zrobić. Trzeba było reagować wcześniej, o! Gdyby tak nie patrzeć, to tamto wydarzenie odpowiadało naszemu bezklanowcowi. Tym razem mógł obejrzeć jak rzeczywiście zachowują się alkoholicy. Niestety wcześniej przeszkadzały mu w tym panienki, do których najwidoczniej miał słabość. Teraz mógł się przekonać, że pijatyki są najlepszym co może być w lokalach, i nie, to nie był sarkazm.

Bohater nie chciał też wyjść na niemiłego i przeprosił za swojego pracodawcę, co tylko pokazało jakim wspaniałomyślnym człowiekiem jest. Boruto pewnie sam nie zachowywałby się w ten sposób, lecz wcześniej wypite sake zrobiło swoje. Miał całkiem słabą głowę, a może był na czczo? Tego już niestety ninja się nie dowie, bowiem zaraz po opuszczeniu lokalu nasz awanturnik oddał się w objęcia Morfeusza, a jeszcze moment przed tym zaklął kilka razy w kierunku wszystkich tam obecnych. Wówczas panicz Hirodachi trzymał go pod ramię, a on sam został obciążony całym ciężarem wcześniej asekurowanej osoby. Pracownik tegoż lokalu niezręcznie uśmiechnął się i machnął na pożegnanie, wracając do niedokończonych obowiązków. Również z jego strony poleciało miłe słowo "Wzajemnie" co tylko świadczyło o kulturze owego pracownika.

Plany Dōkō zostały wykonane bez problemu, albowiem jedyny problem ucichł, a nie był też jakoś powalająco ciężki. Droga do domu też przebiegła zadziwiająco szybko. Na miejscu pijaczyna przebudził się, a następnie po krótkiej kłótni o wynagrodzenie wręczył należyte pieniądze shinobiemu. Zaraz po otrzymaniu znikomej ilości ryō zamknął się w swoim mieszkaniu, a zza drzwiami można było usłyszeć runięcie na ziemię jakby dzika i pojedyncze chrapnięcie, które zaczęło powtarzać się co kilka sekund.

Morał z tej misji jest taki... Kłócić się z pijanym, to tak jak krzyczeć na kogoś, kogo nie ma.
MISSION COMPLETE
0 x
Kobuto

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Kobuto »

Chłopak w końcu odprowadził Boruto do domu, a ten wręczył mu dodatkowo paczkę z pieniędzmi. Kobuto nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Mężczyzna pod wpływem alkoholu zmienił się nie do poznania - ze stosunkowo opanowanego, zarywającego do chłopaka gentlemana wyszedł wielki, nieokrzesany ogr, którego jedynym celem było położenie się i zaśnięcie zaraz za drzwiami domu. Chłopak mimo wszystko miał nadzieję, że zatrudniona przez mężczyznę służba zajmie się nim i nie pozwoli noc spędzić na kamiennej, zimnej podłodze.
Bezklanowiec ziewnął. Był najedzony, trochę wypił, więc brakowało mu jedynie ciepłego miejsca do snu. Cóż, na szczęście gwizdy świeciły jasno na niebie, więc chłopak miał czas, żeby znaleźć sobie jakiś ciepły pokoik lub kącik, w którym mógłby przeczekać te kilka godzin do rana....
Z / T
0 x
Chuichi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Chuichi »

  • Podróże Chuichiego sprawiły, że odwiedził więcej miejsc, niż kiedykolwiek się spodziewał. Nadal jednak nigdzie nie mógł znaleźć żadnego śladu swojej matki, co nie sprawiało, że kamień ciążący na jego sercu chociaż przez chwilę zelżał. A co, jeśli już nigdy jej nie odnajdzie? Co, jeśli zapomniała kim jest i żyje gdzieś szczęśliwie? Czy chłopak ma prawo do tego, żeby wyrywać ją z dotychczasowego życia i siłą przywracać ją do poprzedniego? Grubaskiem targało zbyt wiele emocji, żeby był stuprocentowo pewny swoich wyborów. Wszystko było rozmyte i niejednostajne jak kropla deszczu spływająca po ostrzu kunaia. Jednak człowiek nie może być cały czas kłębkiem zmartwień oraz nerwów. Każdy czasem potrzebował odpoczynku, a Akimichi nie był wyjątkiem i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Właśnie dlatego przywędrował najpierw do Ryuuzaku no Taki, a następnie do lokalu zwanego "Kanałem". Nigdy jakoś szczególnie nie zwracał uwagi na żadne nazwy przybytków z jedzeniem, ani także ich po tych nazwach nie oceniał. Co zatem się dla niego liczyło? Wystrój? Nie. Klientela? Nie. Ładne kelnerki? Może troszkę. Głównym czynnikiem decydującym o tym, czy Akimichi zajrzy do środka był natomiast zapach. To właśnie on zwabiał go niczym psa i sprawiał, że albo odchodził i zapominał o karczmie, albo też wchodził do środka i uszczęśliwiał właściciela kilkudziesięcioma ryo. Tym razem miała miejsce ta druga sytuacja. Bukiet aromatyczny dotarł do nozdrzy wielkoluda, który, o dziwo, przybył tutaj tak lekko, jakby był niesiony przez skrzydła. Niektórzy mogliby pomyśleć, że to cud, ale tak naprawdę mieliśmy tutaj do czynienia jedynie z nieskalaną miłością grubcia do jedzenia. A jeśli jeszcze to jedzenie wydawało się dobrze przygotowane, to oprócz miłości pojawiała się także ekscytacja.
    Chuichi nie czekał nawet na zaproszenie, wchodząc do środka niczym do siebie. Oczywiście musiał się schylić w progu, a dodatkowo napotkał spojrzenia dwójki, nieprzychylnie nastawionych do niego ochroniarzy, ale zbył ich tylko szerokim uśmiechem. Może i swoją tuszą lekko zaburzał tutejszy klimat, ale za to na pewno podreperuje go swoim zamówieniem. A to szykowało się całkiem spore. Akimichi zdał sobie z tego sprawę po rzuceniu okiem na tutejsze menu. Tyle pyszności, tyle rarytasów, tak dużo słodkości. Chciał spróbować wszystkiego, ale niestety wtedy musiałby chyba sprzedać dom ojca. Zamiast tego postanowił wybrać po prostu skromniejszą ucztę.
    - Kelner! - zawołał go, kiedy już się namyślił - Poproszę dwa razy miso-shiru, dwadzieścia mochi nadziewanych anko, trzy razy sukiyaki, szesnaście takoyaki, cztery okonomiyaki, trzy razy udon i na koniec tonkatsu, - zaczął wyliczać, a w tym samym czasie oczy kelnera rozszerzały się do granic możliwości (za to oczy właściciela zamieniały się w ryo) - Aaaaa! Do tego jeszcze dwa razy zielona herbata. W końcu nie chcemy przecież, żebym się zapchał, prawda? Ale bez cukru! Cukier tuczy. - zapytał przyjaźnie i radośnie się roześmiał. Chętnie pogawędziłby jeszcze trochę, ale przecież musieli przynieść mu jedzenie. Nie może czekać na nie w nieskończoność, bo jeszcze wpadłby do kuchni i zjadł o wiele więcej, niż zamówił. Na całe szczęście obsługa lokalu go nie zawiodła i już po chwili jego stół zapełniał się po brzegi potrawami, które sobie zażyczył. Problem był jednak w tym, że te zbyt długo się na blacie nie utrzymywały. Niemalże momentalnie trafiały do jego żołądka, gdzie zaspokajały powoli głód grubaska. To jest życie!
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Lekkie życie grubaska
Obrazek
[1/15]
0 x
Chuichi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Chuichi »

  • Kobiety... Te akurat nie interesowały jeszcze za bardzo Chuichiego. No chyba, że w dłoniach niosły jakieś żarełko, to takie z chęcią by przygarnął i oddał całkiem niedługo, z pustym talerzem, na którym następnie powinna znaleźć się dokładka. Tylko tego chciał, bo jedzenie było całym jego życiem i przyjemnością. Po co wdawać się w skomplikowane relacje, kiedy można zjeść pół świniaka i być tak samo szczęśliwym? No właśnie! Tylko głupiec próbowałby wybrać pierwszą opcję, albo połączyć ze sobą obydwie. Jeszcze przez złą atmosferę między partnerami świniak smakowałby gorzej, a to akurat byłaby już naprawdę wielka strata. Skoro o świniaku mowa, to grubasek pewnie by się na jednego czy dwa skusił, ale najwidoczniej ochroniarze mieli inne plany, bo zastąpili mu drogę. Wielkolud cofnął się i niespodziewanie uderzył głową w futrynę. Syknął pod nosem i zaczął rozmasowywać obolałe miejsce dłonią.
    - No ejże, Panowie! To przecież nie byłem ja. Jestem tutaj pierwszy raz. Na pewno słyszeliście o klanie Akimichi. Daję słowo na swój klan, że nie narozrabiam w środku. - zaczął tłumaczyć się z lekkim żalem w głosie. W końcu nic nie zrobił, a oceniano go tylko na podstawie jego brzucha. Chuichi rozumiał, że ten był całkiem spory, no ale żeby od razu sprowadzać go tak do roli rusztowania dla bebecha? Też coś! - Zresztą ze środka dochodzą piękne zapachy. Jestem pewien, że macie tam mochi, tonkatsu, ramen i... Niuch, niuch - ramen! - powiedział z widocznym entuzjazmem, przykładając palec do dolnej wargi, rumieniąc się z podekscytowania i jeszcze delikatnie się śliniąc. A niuchania wcale nie ukrywał. Nawet podkreślił je stosownymi słowami. To jednak nic, w porównaniu z reakcją, jaka zagościła na twarzy Akimichiego. Grubasek uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach zabłysnęły iskierki nadziei. Czy on właśnie usłyszał słowo "promocja"? Jego uszy odbierały ten zwrot tak, jak strudzony wędrowiec legendę o grallu. Mityczny skarb, cel życia, idealna okazja, coś niemożliwego do przegapienia. Chuichi nie mógł tego przegapić.
    - Pro-pro-pro-promooocja? - zagadnął niczym dziecko do rodzica, kiedy ten wyjawi mu, że ma dla niego jakąś niespodziankę - Na jedzenie? Na jakie jedzenie? Promocja na wagę? Promocja na ilość? Promocja na owoce morza? Albo nie, nie mów! Zgadnę! Promocja na zupy? Nie? Pewnie na sushi! Muszę wiedzieć co to za promocja! - zaczął wyrzucać z siebie słowa szybciej niż shinobi shurikeny z kabury, ale nie miało to większego znaczenia. Warto jednak zaznaczyć, że przez cały ten czas grubasek nie był nawet przez chwilę nachalny. Sprawiał raczej wrażenie wielkoluda o wielkim sercu do jedzenia, który jest dodatkowo naiwny niczym dzieciak. Nie obchodziły go pieniądze czy problemy, chciał po prostu zjeść!
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Lekkie życie grubaska
Obrazek
[3/15]
0 x
Chuichi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Chuichi »

  • Panda? Pandy podobno są smaczne, więc Chuichi nie miałby nic przeciwko takiemu porównaniu. Zresztą chyba nie trzeba było wprawnego oka obserwatora, żeby zauważyć, że wygląd grubaska to tylko złudzenie. Tak naprawdę nigdy nie był złym człowiekiem, a jego odstraszającą aparycję można porównać do jedzenia, które na pierwszy rzut oka nie wygląda zachęcająco, a tak naprawdę jest wspaniałym daniem szefa kuchni. A skoro o nim mowa, to Akimichi akurat nie zdołał odgadnąć jaką promocję przygotował. Nie ma darmowego sushi? Nie ma darmowych dań? Toż to przestępstwo! On to rozumiał w jego rodzinnych stronach, gdzie jedna rodzina zjadłaby tygodniowy zapas jednej restauracji, jeśli tylko jedzenie byłoby tam za darmo. Pomyśleć tylko, że jakiś Akimichi dotarł tutaj przed nim i zepsuł całą zabawę. W lewym oku Chuichiego pojawiła się aż delikatna, ledwie widoczna łezka. Ból przepełniał go w środeczku, ale mimo tego postanowił spróbować tutejszej kuchni nawet, jeśli będzie musiał za to zapłacić.
    - Tylko dwieście ryo za całe jedzenie? Łoooo jaaaaa! Mógłbym zjeść to wszystko i to jeszcze prawie za darmo. Normalny rachunek za mój obiad waha się w granicach czterystu ryo, a wtedy jeszcze oszczędzam moją kieszeń. Cholera! Przeszła mi koło nosa tak wspaniała okazja. - powiedział z jeszcze większym smutkiem w głosie, machając przy tym ręką do swoich wyimaginowanych potraw, które, w jego wyobraźni, oddalały się powoli w stronę zachodzącego słońca, śpiewając przy tym radosną piosenkę. Nie mógł ich zjeść, nie mógł ich zasmakować, nie mógł ich uczynić swoimi. To było naprawdę smutne, ale wtem los postanowił mu trochę osłodzić całą sytuację. Okazało się bowiem, że może wejść do środka i zamówić sobie jakieś danie pod warunkiem, że zapłaci za nie z góry. Cóż... Na bezrybiu i rak ryba, więc grubasek niemalże natychmiast przystał na tę propozycję. Okazało się nawet, że lokal ma wszystko, czego tylko sobie zażyczył, więc aby znaleźć się w raju wystarczyło tylko wyłożyć pieniądze na stół. Chuichi sięgnął już nawet ręką do miejsca, w którym trzyma pieniądze i właśnie w tym momencie wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Zapanował na niej strach, a wraz z nim pojawiły się niepewne ruchy ręką, która wyraźnie czegoś szukała.
    - Nie, nie, nie, nienienienienienienienie. - wydusił z siebie grubasek, który padł na stół niczym zwiędnięta roślina - Zapomniałem portfela, a chcę jeść. Dlaczego mnie tak karzesz, zły losie? Dlaczego jesteś tak okrutna, matko fortuno? Dlaczego... - zaczął lamentować, a następnie wyrzucać z siebie niezrozumiały ciąg słów. Nie przejmował się teraz nawet kelnerką, która stała obok niego. Nawet nie zwracał na nią uwagi, będąc dalej pogrążonym w swoim marazmie i smutku. Właśnie załamało mu się prawie całe życie!
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Lekkie życie grubaska
Obrazek
[5/15]
0 x
Chuichi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Chuichi »

  • Tylko pół spiżarni? Huhu, słabiak! Gdyby promocja nadal działała, to Chuichi pokazałby, że potrafi zjeść i całą spiżarnię, ale niestety nierozsądny właściciel ze wszystkiego się już wycofał. Taka strata! Akimichi miał już nawet zapytać o imię tego jegomościa, bo być może to jakiś jego znajomy, ale koniec końców zaniechał tego pomysłu. Skoro był pierwszy, to miał jak najbardziej prawo do zjedzenia wszystkiego przed nim. Żal jednak pozostaje, a grubasek nie chciałby go żywić do jednego ze swoich klanowiczów, więc lepiej puścić cały incydent w niepamięć. Zresztą... Były ważniejsze sprawy. O wiele, wiele, wieeeleee ważniejsze, bo jedzenie czekało, a pieniędzy nie było. To właśnie przez takie chwile Chuichi czasem zastanawiał się nad sensem życia. No bo po co człowiek istnieje, jeśli nie może jeść? Przecież je każde zwierzę, więc i jemu nie można odmówić tej przyjemności. Oczy zaszły mu mgłą, a nieprzytomny wzrok powiódł za kelnerką, która znikała gdzieś w oddali.
    - To już koniec, nie ma już nic. Wyrzucą mnie stąd, schudnę, będę się ślinił jak pies ze wścieklizną, bo wszystkie zapachy już rozpoznałem, a na koniec umrę gdzieś w rowie z wygłodzenia. Moje truchło będzie chude i nieładne, a kości najpewniej od razu zamienią się w proch. Też bym się zamienił, gdybym nie dostał obiadu... - marudził pod nosem dalej, w głowie układając sobie całą wizję przyszłości, która do najlepszych nie należała. Matki nie odnajdzie, a jeszcze zginie najstraszniejszą śmiercią, jaką był sobie w stanie wyobrazić. Już nawet czuł uścisk śmierci na swoim ramieniu. Chwyciła go niezbyt mocno, ale za to zdecydowanie. Chciała wytrząść z jego ciała ostatki duszy i życia, ale on tak łatwo nie chciał odpuścić. Dopiero po chwili uznał, że nie ma sensu dalej walczyć, skoro jedzenie i tak go teraz nie uratuje. To właśnie wtedy do jego uszu dotarło zbawienne pytanie. Okazało się, że to nie była śmierć, a kelnerka, która dla Chuichiego była teraz najpiękniejszą kobietą na świecie. Kobietą? Pff. Była boską istotą, która postanowiła zniżyć się do poziomu śmiertelnika i zaoferować mu jedzenie.
    - D-dziękuję! Tak, tak. Zrobię wszystko dla tego jedzenia. Jesteś wspaniała, o bogini! Będę Cię pamiętał po wsze czasy, wybawicielko. - życie od razu wróciło do ciała grubaska, a w jego oczach widać było iskrę, która mogłaby postawić w płomieniach całe Ryuuzaku no Taki. Los jednak bywa przewrotny. W jednej chwili chciał Chuichiego zabić, a w drugiej daje mu drugą szanse. Ah, to szczęście!
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Lekkie życie grubaska
Obrazek
[7/15]
0 x
Chuichi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Chuichi »

  • Wyściskać z radości? A niby czemu? Pewnie, że okazała się jego wybawicielką, ale Akimichi miał na tyle instynktu samozachowawczego, że nie zamierzał się do niej zbliżać. W końcu została jego dobrodziejką, więc nie powinien jej dawać żadnych powodów do wzywania ochroniarzy. Zresztą Chuichi zdawał sobie także sprawę ze swojej aparycji, która przecież nie wypełniała obserwatora miłością i ufnością. Nie mógł nic jednak poradzić na to, czym obdarowała go natura, więc zawsze chciał to nadrobić charakterem, a wydawało mu się, że akurat w tej sytuacji wypadał całkiem uroczo. No... Na tyle uroczo, na ile może sobie pozwolić gruby, wielki facet błagający o jedzenie, ale to już zawsze coś.
    - Tak jest! Już biegnę! - powiedział tak radośnie, jakby ktoś właśnie mu oznajmił, że został ojcem. Grubasek w mig się wyprostował, stanął na równe nogi, a nawet przyłożył do głowy swoją prawą dłoń w geście posłuszeństwa. Jak na swoją posturę, to nawet sprawnie kroczył za kelnerką, a gdyby nie był taki gruby, to ktoś mógłby nawet poprzysiąc, że zobaczył jak jej cień odrywa się z podłogi i ustawia się za jej plecami. Niestety w tym przypadku cień był ze trzy razy szerszy niż właściciel, więc coś poszło kompletnie nie tak.
    To, co zobaczył wcale nie zmroziło mu krwi w żyłach. Zresztą co takiego miało go zniechęcić? Piszczące zwierzaki? Góra naczyń czy niezbyt higieniczne warunki? Ależ nie! To cud, że pomimo takiego otoczenia tutejszy kucharz nadal potrafi wytwarzać dania, które zwabiły tutaj nos Akimichiego. Przecież to musiał być istny mistrz kuchni, a jeśli takowemu Chuichi może w jakikolwiek sposób pomóc, to nie ma na co czekać. Grubasek zakasał więc rękawy i wziął się za brudne naczynia. Co prawda, żałował, że zostało na nich aż tak dużo jedzenia, ale niestety nie mógł sobie pozwolić na podjadanie. Jeszcze by ktoś zobaczył i jego praca szybko by się skończyła. Drugą sprawą było to, że o ile wszystko jest do strawienia, o tyle nie wszystko dobrze się trawi, więc Akimichi wolał tego nie próbować. Na razie sukcesywne przecieranie kolejnych półmisków wydawało mu się lepszą opcją. Później należałoby złapać za miotłę, ale to później.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Lekkie życie grubaska
Obrazek
[9/15]
0 x
Chuichi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Chuichi »

  • Shinobi oznacza wytrzymywać, więc jesli Chuichi poddałby się tylko dlatego, że dookoła niego nie ma dobrych warunków pracy, to musiałby zostać cywilem. Tego raczej nie planował, bo wtedy odnalezienie jego matki byłoby znacznie trudniejsze. Dodatkowo zawiódłby również młodszego brata, dla którego jest swoistym wzorem do naśladowania. Ale dobra, dobra. Czas powrócić na ziemię, a konkretniej do zaplecza, które wypadałoby jakoś ogarnąć. Kiedy Akimichi tu skończy, to całe miejsce będzie wyglądało na pewno lepiej, a co za tym idzie, dostanie jeszcze lepsze jedzenie, niż mógł przewidywać. W tym momencie uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha, w myślach dziękując kelnerce za to, że postanowiła mu dać jedzenie dopiero po pracy. Z drugiej jednak strony, był trochę na siebie zły, że to wszystko tyle mu zajmuje, bo brzuch odzywał się coraz głośniej. Z początku jakby tylko delikatnie mruczał, ale z każdą minutą mruczenie zamieniało się w kolejny ciąg warknięć. Jeszcze trochę, a jego brzuch będzie straszył zgromadzone szczury i całkiem niecelowo wystraszy wszystkie gryzonie na zapleczu. On sam tego jakoś szczególnie nie słyszał. Może dlatego, że skupiał się głównie na swojej robocie, która okazała się trochę bardziej skomplikowana, kiedy musiał na miejsce przynieść wodę w wiadrze. Całość posunęła się jednak całkiem sprawnie do przodu i pomimo donoszenia kolejnych stert naczyń, Akimichi jakoś ze wszystkim się uporał i mógł odetchnąć z ulgą, bowiem pierwsza część zadania pozostała już za nim.
    Chuichi westchnął pod nosem, otarł pot z czoła i chwycił za miotłę, która stała gdzieś w kuchni. Następnie zaczął wykonywać dobrze znane gospodyniom domowym ruchy. Wszystko to robił w doskonałej harmonii, której pozazdrościć by mu mogli sami Ayatsuri. Tylko nie na tyle, że chcieliby zrobić z niego lalkę, bo trochę dużo mieliby przy tym wydłubywania ciała. W każdym razie grubasek uważał na to, żeby nie wzniecić za dużo pyłu i kurzu, który następnie mógłby osiąść na meblach, naczyniach, kubkach i wszystkim, co tylko było tu zgromadzone. Nie ma sensu dokładać sobie więcej roboty poprzez wykonywanie drugiej. Tym bardziej, że oczyma wyobraźni Chuichi widział już swoje dania, które niedługo spoczną na stoliku przed nim. Ach, te składniki, te przyprawy, ten smak! Tak, tak, tak! To wszystko niedługo będzie już JEGO.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Stylowy Lokal "Kanał"

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Lekkie życie grubaska
Obrazek
[11/15]
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości