Polana z jeziorem
Re: Polana z jeziorem
Chłopak z łatwością uniknął pocisków, dokładnie tak jak sądziła. No, może nawet zbyt łatwo, bo żaden pocisk nawet go nie trafił, a liczyła na pierwszą krew cla niej. Był to jednak za prosty atak by mógł zaskoczyć przeciwnika który się tego spodziewał. Jednak w czasie padnienia stracił ją na chwilę z oczu, co wykorzystała do skrócenia dystansu. W końcu jej specjalizacją jest walka w zwarciu, a nie na dystans.
Po tym jak zaczął składać pieczęcie już przygotowała się do uniku. Technika suitonu także nie była zaskoczeniem, w końcu już wcześniej wiedziała że taki właśnie żywioł posiada, może nawet się w nim specjalizuje. Zgrabnie odskoczyła w bok i zatrzymała się tuż przed taflą jeziora. Nie była głupia, włazić na wodę kiedy walczy się z osobą z technikami wodnymi to ostateczność, na którą na razie nie chciała się decydować. Takeshi sam dał jej okazję do wycofania się, swoim okrzykiem zapewne starał się pokazać swoją wyższość w dziedzinie technik wodnych, ale mogła to przecież zinterpretować inaczej.
Ukłoniła się lekko, z kpiącym uśmiechem, po czym wskazała mu dłonią ziemię, sama się powoli wycofując. Przekaz był jasny. Zostawiła wodę w spokoju i zapraszała do walki na twardej, stabilnej ziemi. Był to teren o wiele dla niej przyjemniejszy, ograniczał mi popisy technikami nieco, a oddawał pole jej. Uważnie go obserwowała, szczególnie kiedy pochyliła głowę. Mogło mu się wydawać, że straciła wtedy go z oczu, więc mógł zadziałać, więc większa uwaga była wskazana.
Na zachętę jeszcze sięgnęła do kieszeni i wyrzuciła w jego stronę z zabójczą precyzją 4 shurikeny, uwzględniając możliwie każdy kierunek ucieczki, w tym padniecie na ziemię. Potem zapewne będzie musiała po nie nurkować, ale na razie się tym nie przyjmowała. Skoro chłopak uniknął wodnych igieł zapewne i z tym nie będzie miał problemu, ale był to jednak agresywny ruch, który miał sprowokować go do odwetu.
Wybacz że post taki byle jaki, wiadomo, święta, mało czasu.
Po tym jak zaczął składać pieczęcie już przygotowała się do uniku. Technika suitonu także nie była zaskoczeniem, w końcu już wcześniej wiedziała że taki właśnie żywioł posiada, może nawet się w nim specjalizuje. Zgrabnie odskoczyła w bok i zatrzymała się tuż przed taflą jeziora. Nie była głupia, włazić na wodę kiedy walczy się z osobą z technikami wodnymi to ostateczność, na którą na razie nie chciała się decydować. Takeshi sam dał jej okazję do wycofania się, swoim okrzykiem zapewne starał się pokazać swoją wyższość w dziedzinie technik wodnych, ale mogła to przecież zinterpretować inaczej.
Ukłoniła się lekko, z kpiącym uśmiechem, po czym wskazała mu dłonią ziemię, sama się powoli wycofując. Przekaz był jasny. Zostawiła wodę w spokoju i zapraszała do walki na twardej, stabilnej ziemi. Był to teren o wiele dla niej przyjemniejszy, ograniczał mi popisy technikami nieco, a oddawał pole jej. Uważnie go obserwowała, szczególnie kiedy pochyliła głowę. Mogło mu się wydawać, że straciła wtedy go z oczu, więc mógł zadziałać, więc większa uwaga była wskazana.
Na zachętę jeszcze sięgnęła do kieszeni i wyrzuciła w jego stronę z zabójczą precyzją 4 shurikeny, uwzględniając możliwie każdy kierunek ucieczki, w tym padniecie na ziemię. Potem zapewne będzie musiała po nie nurkować, ale na razie się tym nie przyjmowała. Skoro chłopak uniknął wodnych igieł zapewne i z tym nie będzie miał problemu, ale był to jednak agresywny ruch, który miał sprowokować go do odwetu.
Wybacz że post taki byle jaki, wiadomo, święta, mało czasu.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Wypluł z ust pocisk, który poleciał w stronę gnoma, lecz ta po prostu odskoczyła sobie jak gdyby nigdy nic nie robiąc sobie wiele z wodnej smugi. A duża szkoda, gdyż to na niej miał zamiar polegać, więc trochę się zawiódł. Nie spodziewał się także tego co nastąpiło chwilę później, a konkretniej jej ukłonu. Uniósł brwi zaskoczony i wzruszył ramionami nadal stojąc na lekko pofalowanej tafli wody, z której nie miał najmniejszego zamiaru się stąd ruszać więc po prostu wystawił jej jęzor i trzymał się mniej stabilnego "gruntu". No ale wracając, bo przecież gnomka nie dawała mu chwili wytchnienia, a żelastwo latało tu i ówdzie, to pojawiły się jeszcze cztery ostrza, które przecinając powietrze uniemożliwiały mu zrobienie uniku. Ponoć mówią - jeżeli nie możesz wygrać to się poddaj, ale cholera jasna, mieć w sobie jakieś kawałki metalu to nic przyjemnego!
-To nie fair! - rzucił do niej i... skrzyżował ręce tuż przed sobą, dokąd zmierzało jedno ostrze wymierzone zapewne prosto w niego. Nie miał zamiaru wykonywać uników, nie miał zamiaru ruszać się ze swojego miejsca, nie miał zamiaru robić cokolwiek prócz tego co obecnie - czyli po prostu wystawienie się na jedną wirującą gwiazdkę, która trafiwszy na jego dłonie odbiła się i spadła do wody. Czym było to spowodowane? Tego mogła się tylko domyślać, lecz cóż... będzie musiał zacerować małe rozdarcie w materiale, od którego najwyraźniej nie był za bardzo zadowolony, dlatego też zanurkował pod powierzchnię wody teoretycznie znikając jej z oczu, lecz dzięki jej paczałkom nadal pewnie mogła go dostrzec. Znajdując się pod taflą wody mogła zauważyć jak przyspieszył i to cholernie przyspieszył, a kierował się wprost na nią z wyciągniętą ręką do przodu po to, by zaraz wyskoczyć spod tafli wody ku górze, wyrzucić z siebie dwa kunai w jej kierunku, a następnie doskoczyć wypluwając z siebie po raz drugi wodny pocisk w jej stronę razem z metalowymi pociskami. Z wypisz wymaluj lekko morderczym uśmiechem wymalowanym na ustach, sprawiającym mu zaprawdę chorą radość w niewiadomej przyczyny miał zamiar zmusić dziewczynę do potencjalnie walki wręcz, lecz jego dłonie były uniesione ku górze, niczym bokser zakrywał się gardą.
-To nie fair! - rzucił do niej i... skrzyżował ręce tuż przed sobą, dokąd zmierzało jedno ostrze wymierzone zapewne prosto w niego. Nie miał zamiaru wykonywać uników, nie miał zamiaru ruszać się ze swojego miejsca, nie miał zamiaru robić cokolwiek prócz tego co obecnie - czyli po prostu wystawienie się na jedną wirującą gwiazdkę, która trafiwszy na jego dłonie odbiła się i spadła do wody. Czym było to spowodowane? Tego mogła się tylko domyślać, lecz cóż... będzie musiał zacerować małe rozdarcie w materiale, od którego najwyraźniej nie był za bardzo zadowolony, dlatego też zanurkował pod powierzchnię wody teoretycznie znikając jej z oczu, lecz dzięki jej paczałkom nadal pewnie mogła go dostrzec. Znajdując się pod taflą wody mogła zauważyć jak przyspieszył i to cholernie przyspieszył, a kierował się wprost na nią z wyciągniętą ręką do przodu po to, by zaraz wyskoczyć spod tafli wody ku górze, wyrzucić z siebie dwa kunai w jej kierunku, a następnie doskoczyć wypluwając z siebie po raz drugi wodny pocisk w jej stronę razem z metalowymi pociskami. Z wypisz wymaluj lekko morderczym uśmiechem wymalowanym na ustach, sprawiającym mu zaprawdę chorą radość w niewiadomej przyczyny miał zamiar zmusić dziewczynę do potencjalnie walki wręcz, lecz jego dłonie były uniesione ku górze, niczym bokser zakrywał się gardą.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Uniosła w zdziwieniu brwi kiedy rzucone żelastwo po prostu się od niego odbiło. To było coś nowego i gdyby miała więcej czasu z pewnością zaczęłaby rozważania nad tym jak to zrobił. Czy była to wielka wytrzymałość, jutsu które utwardza skórę, pancerz czy jeszcze coś innego.. Z pewnością go o to zapyta, ale po walce, bo teraz nabierała ona całkiem ładnego tempa i dynamiki.
Chłopak wskoczył do wody i zaczął poruszać się od razu szybciej. To jej dawało mniej czasu na przygotowanie i wymyślenie planu, ale mimo tego wpadła na pomysł, do którego realizacja potrzebowała jedynie chwilki. Odsunęła się nieco od brzegu, po czym złożyła jedną pieczęć, by z chwilą gdy Takeshi wyskoczy z wody posłać w jego stronę dwa skalne kolce. W prawdzie plan zakładał zrobienie ich więcej, ale nie uwzględniał on wyrzucenia przez przeciwnika pocisków. Musiała tańczyć, próbując ich unikać, a mimo tego jeden, była tego niemal pewna, musnął jej włosy w locie, a drugi rozciął płytko ramie. Zasyczała bezgłośnie, przygotowując się do własnego ataku w ramach małego rewanżu.
Postanowiła skorzystać z nowo nauczonej techniki klanowej. 32 uderzenia w punkty tanketsu powinny mu skutecznie uniemożliwiać robienie takich niespodzianek jak wodne pociski, pozostawiając go z jego taijutsu, a i tym zapewne ograniczonej. Szczerze mówiąc, liczyła na to, że chłopak się jej wywinie, by pociągnąć jeszcze walkę, ale nie zamierzała dawać mu forów, nie teraz kiedy przechodzi do części najlepszej, najbardziej emocjonującej i energicznej. Żadna tam walka na odległość, tylko bezpośredni pojedynek, dłoń w dłoń, cios za cios.
Skoczyła w jego stronę, wyprowadzając pierwsze uderzenie w szerokie ramie, by potem się rozkręcać z szybkością ich zadawania i precyzją ciosów. Miała nadzieję, że chłopak będzie, nie wiedząc o właściwościach techniki, chronił tylko strategiczne części ciała, nie wiedząc w czym się kryje prawdziwa siła stylu miękkiej pięści. Oczywiście nie mogła poświęcić się tylko atakowi, uniki również były ważne, ale stawiała na to, że z ich duetu jest mniejsza, będzie ją ciężej trafić przy zbliżonej szybkości i prędkości jaką prezentowali.
Co ciekawe, jego mordercze uśmiechy i miny zdawały się ją jeszcze bardziej nakręcać, bo uśmiechała się, z każda chwilą wydając się być coraz swobodniejsza i bardziej... Szczęśliwa? Na pewno zadowolona z wysiłku, ruchu.. Z tego, że miała godnego przeciwnika. Jej styl walki był lekki, energiczny, luźny, nie była ani odrobinę spięta tym, że chłopak również czerpał z tego przyjemność czy z tego przewagi wzrostu i masy. Oboje nabierali chyba rozpędu i coraz większej ochoty na wymienianie ciosów.
Chłopak wskoczył do wody i zaczął poruszać się od razu szybciej. To jej dawało mniej czasu na przygotowanie i wymyślenie planu, ale mimo tego wpadła na pomysł, do którego realizacja potrzebowała jedynie chwilki. Odsunęła się nieco od brzegu, po czym złożyła jedną pieczęć, by z chwilą gdy Takeshi wyskoczy z wody posłać w jego stronę dwa skalne kolce. W prawdzie plan zakładał zrobienie ich więcej, ale nie uwzględniał on wyrzucenia przez przeciwnika pocisków. Musiała tańczyć, próbując ich unikać, a mimo tego jeden, była tego niemal pewna, musnął jej włosy w locie, a drugi rozciął płytko ramie. Zasyczała bezgłośnie, przygotowując się do własnego ataku w ramach małego rewanżu.
Postanowiła skorzystać z nowo nauczonej techniki klanowej. 32 uderzenia w punkty tanketsu powinny mu skutecznie uniemożliwiać robienie takich niespodzianek jak wodne pociski, pozostawiając go z jego taijutsu, a i tym zapewne ograniczonej. Szczerze mówiąc, liczyła na to, że chłopak się jej wywinie, by pociągnąć jeszcze walkę, ale nie zamierzała dawać mu forów, nie teraz kiedy przechodzi do części najlepszej, najbardziej emocjonującej i energicznej. Żadna tam walka na odległość, tylko bezpośredni pojedynek, dłoń w dłoń, cios za cios.
Skoczyła w jego stronę, wyprowadzając pierwsze uderzenie w szerokie ramie, by potem się rozkręcać z szybkością ich zadawania i precyzją ciosów. Miała nadzieję, że chłopak będzie, nie wiedząc o właściwościach techniki, chronił tylko strategiczne części ciała, nie wiedząc w czym się kryje prawdziwa siła stylu miękkiej pięści. Oczywiście nie mogła poświęcić się tylko atakowi, uniki również były ważne, ale stawiała na to, że z ich duetu jest mniejsza, będzie ją ciężej trafić przy zbliżonej szybkości i prędkości jaką prezentowali.
Co ciekawe, jego mordercze uśmiechy i miny zdawały się ją jeszcze bardziej nakręcać, bo uśmiechała się, z każda chwilą wydając się być coraz swobodniejsza i bardziej... Szczęśliwa? Na pewno zadowolona z wysiłku, ruchu.. Z tego, że miała godnego przeciwnika. Jej styl walki był lekki, energiczny, luźny, nie była ani odrobinę spięta tym, że chłopak również czerpał z tego przyjemność czy z tego przewagi wzrostu i masy. Oboje nabierali chyba rozpędu i coraz większej ochoty na wymienianie ciosów.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Był w powietrzu, czuł jak wiatr smaga jego wyprane w perwolu włosy, które gdyby były dużo dłuższe i może trochę gęstsze bo los nie obdarował go takim darem. Gdyby jednak je miał, obecnie byłby wniebowzięty, gdyż okoliczność morza, a do charakterystyczny wiatr wprowadzał go w błogi stan, który by pewnie utrzymał na dłużej, ale właśnie wyrosły przed nim dwa kolce, których nie miał zamiaru poczuć na swoich lędźwiach. Zaczął miotać się w powietrzu jak opętany ale za wiele mu to nie dało, dlatego też skulił się by jak najmniejszą częścią swojego ciała oberwać od kolców. Wysunął także nogi, próbując po prostu zmiażdży kolce i nie nadziewać się na nie, ale nie mogło być za dobrze. Lecąc na ziemię poczuł jak jeden z kolców rozpłatuje mu bok - będzie bolało, a nawet obecnie już kurewsko bolało - dlatego też zaraz po wylądowaniu złapał się za niego, trochę rozkojarzył lecz przyjął pierwsze uderzenie dziewczyny na wystawioną ku górze dłoń, która nadal go ratowała. No... prawie. Jedno uderzenie poszło w rękę, podobnie jak wcześniejszy kunai, dlatego też trafiło na... ostrze. Schowane w rękawie, który obecnie się rozciął raniąc trochę jej dłoń.
Nie powstrzymał to jej oczywiście przed pozostałymi 31 uderzeniami, przy którym odchodził do tyłu cały czas chcąc jakoś powstrzymać nawałnicę. Odwzajemnił jej uśmiech, trochę demoniczny, trochę obłąkany. Nie miał żadnych masochistycznych zapędów, ale ten stan ciągłego niebezpieczeństwa - prawdziwego lub też nie - doprowadzał go stanu ciągłej aktywności, ciągle musiał reagować na ruchy dziewczyny. Gdy tamta skończyła uderzać, pozwoliła mu na chwilę odpoczynku postanowił wykonać trzy następujące po sobie pieczęcie, a następnie z jego ręki wystrzelił wodny bicz, który najpierw miał podciąć Hisui skrzydła (albo nogi, tak to było bardziej adekwatne do sytuacji), a potem smagnął nim kilka razy wykorzystując to że jest raczej niedysponowana. Po ataku nadal utrzymywał go w ręku, lecz odskoczył z powrotem do zbiornika wodnego.
Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała jak kowalski miech, czuł że jego całe ciało cierpi od natłoku poprzednich uderzeń i bok niedługo zacznie dawać się we znaki. Adrenalina wypełniała jego żyły jeszcze pozwalając mu się ruszać, lecz pewnie niedługo zwolni. A niech by to szlag, może nawet paść, byleby chociaż miał satysfakcję że dał z siebie wszystko i nie splami honoru swoich współbraci, którzy zawsze, nawet w największych kłopotach walczyli do końca, do upadłego. Będąc na jeziorze wykonał pewien gest, przyłożył wolną rękę do piersi, ale zaraz przystawił ją do swojego boku no bo... cóż, bolało. Ale jeden element się nie zmieniał. Jego oczy płonęły, coś w nim wrzało i nie zamierzało odpuścić.
Nie powstrzymał to jej oczywiście przed pozostałymi 31 uderzeniami, przy którym odchodził do tyłu cały czas chcąc jakoś powstrzymać nawałnicę. Odwzajemnił jej uśmiech, trochę demoniczny, trochę obłąkany. Nie miał żadnych masochistycznych zapędów, ale ten stan ciągłego niebezpieczeństwa - prawdziwego lub też nie - doprowadzał go stanu ciągłej aktywności, ciągle musiał reagować na ruchy dziewczyny. Gdy tamta skończyła uderzać, pozwoliła mu na chwilę odpoczynku postanowił wykonać trzy następujące po sobie pieczęcie, a następnie z jego ręki wystrzelił wodny bicz, który najpierw miał podciąć Hisui skrzydła (albo nogi, tak to było bardziej adekwatne do sytuacji), a potem smagnął nim kilka razy wykorzystując to że jest raczej niedysponowana. Po ataku nadal utrzymywał go w ręku, lecz odskoczył z powrotem do zbiornika wodnego.
Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała jak kowalski miech, czuł że jego całe ciało cierpi od natłoku poprzednich uderzeń i bok niedługo zacznie dawać się we znaki. Adrenalina wypełniała jego żyły jeszcze pozwalając mu się ruszać, lecz pewnie niedługo zwolni. A niech by to szlag, może nawet paść, byleby chociaż miał satysfakcję że dał z siebie wszystko i nie splami honoru swoich współbraci, którzy zawsze, nawet w największych kłopotach walczyli do końca, do upadłego. Będąc na jeziorze wykonał pewien gest, przyłożył wolną rękę do piersi, ale zaraz przystawił ją do swojego boku no bo... cóż, bolało. Ale jeden element się nie zmieniał. Jego oczy płonęły, coś w nim wrzało i nie zamierzało odpuścić.
- Nazwa
- Suiton: Suiben
- Pieczęci
- Szczur → Pies → Wół
- Zasięg
- Długość bicza - 10 metrów
- Koszt
- E: 15% | D: 12% | C: 10% | B: 7% | A: 5% | S: 3% | S+: 3% (za jeden bicz)
- Dodatkowe
- Woda w pobliżu / wilgotna dłoń
- Opis Ciekawa umiejętność, którą można wykorzystać do wiązania przeciwników lub smagania ich, zadając średnie obrażenia. Poprzez dotknięcie powierzchni wody (aczkolwiek wystarczy mieć wilgotną dłoń) i wprowadzenie w jej strukturę swojej chakry shinobi może później wystrzelić w kierunku oponenta solidny bicz stworzony z wody. Smagnięcie może bez problemu rozciąć skórę, a także spętać go. Jeżeli techniki używa więcej niż jedna osoba, pęta są silniejsze.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Mimo bólu w rozciętej dłoni i kropelek krwi, które rozrzucała czuła, jak wypełnia ją euforia, coraz silniejsza z każdym ciosem. Gdyby mogła, zapewne krzyczałaby z upojeniem. Ruch, emocje, które ją zalewały, a także ból i wysiłek, mimo tego, iż na razie wygrywała.. Uwielbiała to i jej entuzjazm rósł z każdym krokiem, pomimo, a może właśnie przez to, iż z każdą chwilą ich pojedynek z delikatnej utarczki stawał się coraz poważniejszy, coraz bardziej krwawy i brutalny. Przestali się oceniać i ograniczali się coraz mniej, z każdą chwilą podnosząc stawkę o kolejne rany i siniaki. Może nie zmierzał to do walki na śmierć i życie, nadal tkwiła w myślach ta świadomość, że to jednak znajomy, a nie wróg, ale mimo tego pozwalali sobie na naprawdę dużo i całkiem możliwe, że później będą musieli przejść się na chwilę do szpitala. Aktualnie to bardziej tyczyło się Takeshiego, ale to się mogło przecież zaraz zmienić.
Ostatni ruch ręką i odskoczyła. Może dla chłopaka to było danie mu czasu na dojście do siebie, ale i jej była potrzeba ta sekunda oddechu. Tych technik nauczyła się przed chwilą, potrafiła je wykonać, ale do perfekcji w ich wykonywaniu i zużywaniu do nich czakry jeszcze jej nieco brakowało, więc męczyły ją nieco. No i cały czas uruchomiony byakugan pochłaniał duże ilości energii, więc nieco odpadła z sił i potrzebowała odpoczynku, chociaż kilkunastosekundowego. Jednak okazał się być o kilka sekund za długi, bo Takeshi zaskakująco szybko doszedł do siebie i ruszył z ofensywą.
Bicz z wody wyskoczył z jego ręki i poleciał w stronę jej nóg, przewracając ją na plecy. Widząc kolejne uderzenia przetoczyła się na plecy, chcąc uniknąć uderzeń w newralgiczne miejsca ciała, a następnie przykucnąć i odskoczyć jeszcze w bok. Jednak na ile te zabiegi były skuteczne, można było ocenić dopiero jak chłopak odskoczył, a Hisui podniosła się się na nogi, nadal daleka do chęci poddania się.
Jej lewy policzek i ramię przecinała czerwona struga, z której zaczynała wypływać krew. Podobne rozcięcie zaczynało się na brzuchu, przechodziło przez talię i kończyło na prawym biodrze, było chyba nawet głębsze, bo krwawiło bardziej intensywnie, dwie krwawe szramy przecinały się na jej plecach. Na szczęście technika nie miała takiej siły penetracji by uszkodzić jakieś narządy wewnętrzne, ale była na ile dobra by przeciąć skórę, zostawiając takie nacięcia gdzie sięgnął bicz. Wyglądała dość okropnie, ale nie zatrzymała pojedynku. Wywieszanie białej flagi nie było w jej stylu, zwłaszcza, ze jedną białą rzeczą jaką miała przy sobie była jej bielizna. Pozostawało walczyć.
Takeshi odskoczył, ale dystans był niedaleki, a to dawało jej szansę. Teraz to ona ruszyła w jego stronę, gotowa do uniku przed ciosem bicza czy drugiej ręki, wskoczyła na taflę jeziora, utrzymując się za pomocą akademickiej techniki. Jej celem było zadanie dokładnie dwóch ciosów. Jeden chłopak znał i mógł ręczyć za jego skuteczność. Cios w splot słoneczny, dokładnie taki jak w łaźni, był pierwszym punktem planu, tym mniej obowiązkowym. Znając chłopaka może zechcieć uciec do wody, zapaść się w niej albo stać się jej częścią, dziewczyna znała te ruchy i chwiała zdążyć, by go zatrzymać. Drugim ruchem były wykorzystanie drugiej ręki do wyprowadzenia bardziej zaawansowanej techniki w której użyje sprężonej czakry z powietrzem do odrzucenia chłopaka parę metrów w tył. W sumie to nie wiedziała jak to zadziała na człowieka, bo wypróbowała to za drzewie, ale z pewnością trochę go odepchnie. Po tych atakach, jeśli się uda jej oczywiście, wycofa się znów na stały ląd.
Ostatni ruch ręką i odskoczyła. Może dla chłopaka to było danie mu czasu na dojście do siebie, ale i jej była potrzeba ta sekunda oddechu. Tych technik nauczyła się przed chwilą, potrafiła je wykonać, ale do perfekcji w ich wykonywaniu i zużywaniu do nich czakry jeszcze jej nieco brakowało, więc męczyły ją nieco. No i cały czas uruchomiony byakugan pochłaniał duże ilości energii, więc nieco odpadła z sił i potrzebowała odpoczynku, chociaż kilkunastosekundowego. Jednak okazał się być o kilka sekund za długi, bo Takeshi zaskakująco szybko doszedł do siebie i ruszył z ofensywą.
Bicz z wody wyskoczył z jego ręki i poleciał w stronę jej nóg, przewracając ją na plecy. Widząc kolejne uderzenia przetoczyła się na plecy, chcąc uniknąć uderzeń w newralgiczne miejsca ciała, a następnie przykucnąć i odskoczyć jeszcze w bok. Jednak na ile te zabiegi były skuteczne, można było ocenić dopiero jak chłopak odskoczył, a Hisui podniosła się się na nogi, nadal daleka do chęci poddania się.
Jej lewy policzek i ramię przecinała czerwona struga, z której zaczynała wypływać krew. Podobne rozcięcie zaczynało się na brzuchu, przechodziło przez talię i kończyło na prawym biodrze, było chyba nawet głębsze, bo krwawiło bardziej intensywnie, dwie krwawe szramy przecinały się na jej plecach. Na szczęście technika nie miała takiej siły penetracji by uszkodzić jakieś narządy wewnętrzne, ale była na ile dobra by przeciąć skórę, zostawiając takie nacięcia gdzie sięgnął bicz. Wyglądała dość okropnie, ale nie zatrzymała pojedynku. Wywieszanie białej flagi nie było w jej stylu, zwłaszcza, ze jedną białą rzeczą jaką miała przy sobie była jej bielizna. Pozostawało walczyć.
Takeshi odskoczył, ale dystans był niedaleki, a to dawało jej szansę. Teraz to ona ruszyła w jego stronę, gotowa do uniku przed ciosem bicza czy drugiej ręki, wskoczyła na taflę jeziora, utrzymując się za pomocą akademickiej techniki. Jej celem było zadanie dokładnie dwóch ciosów. Jeden chłopak znał i mógł ręczyć za jego skuteczność. Cios w splot słoneczny, dokładnie taki jak w łaźni, był pierwszym punktem planu, tym mniej obowiązkowym. Znając chłopaka może zechcieć uciec do wody, zapaść się w niej albo stać się jej częścią, dziewczyna znała te ruchy i chwiała zdążyć, by go zatrzymać. Drugim ruchem były wykorzystanie drugiej ręki do wyprowadzenia bardziej zaawansowanej techniki w której użyje sprężonej czakry z powietrzem do odrzucenia chłopaka parę metrów w tył. W sumie to nie wiedziała jak to zadziała na człowieka, bo wypróbowała to za drzewie, ale z pewnością trochę go odepchnie. Po tych atakach, jeśli się uda jej oczywiście, wycofa się znów na stały ląd.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Bicz w jego ręku zawirował, to narzędzie miało to do siebie, że mimo braku ostrza, mimo ostrej krawędzi tnącej i tak zadawała bolesne uderzenia. Smagnął nim raz przed siebie, a dziewczyna już wąchała kwiatki, jednak od góry. Smagnął jeszcze drugi raz, trzeci, czwarty. Powietrze przecinał świst wodnego... wodnej broni, bo obecnie był to jeden z najsilniejszych oręży w jego ręku. Ciało dziewczyny pokrywało się czerwonymi smugami, a oczy Takeshiego nadal pałały niewyobrażalnym szczęściem, wręcz chorym do szpiku kości. W przerwie pomiędzy jego machnięciami, ta zdołała w końcu się podnieść. Obydwoje nie znali kto na jakim jest poziomie, obydwoje wiedzieli tylko jak mają na imię - a może nie? A może to były tylko puste słowa czy to wypowiedziane, czy to zapisane na kartce papieru. Słowa czasem nie potrafią ukryć kłamstwa, głos często zdradza człowieka. Lecz papier przyjął wszystko.
Chłopak przestał uderzać, gdy ta wyszła z jego zasięgu odskakując na bok. Podniosła się na nogi i tym samym mu udowodniła że jest dosyć twarda, że nie poddaje się tak szybko jak mógł sobie myśleć. Spojrzał na jej ciało - krew spływała, nie spodziewał się takiego obrotu spraw, lecz skoro obydwoje czerpali z tego radość... czy mogli to uznać za zabawę? Spodziewał się, że zacznie uciekać, że naturalne instynkty powiedzą jej że ból nie jest niczym zabawnym, więc trzeba uciekać, zbierać się jak najszybciej, by nie narażać się na więcej. Zupełnie go zaskoczyła, więc jego uderzenie w jej kierunku było po prostu niezgrabne, na odwal się. Tej to było raczej na rękę, gdyż po prostu zrobiła unik i jej wystawiona dłoń od razu przypomniała mu jak może się skończyć to uderzenie. Jak pieruńsko będzie go bolało, lecz nie miał żadnego czasu na reakcję. Zaskoczony po prostu odchylił się do tyłu i dostał w klatkę piersiową, zostając ze dwa metry w tył więc drugie uderzenie nie było już potrzebne. Poczuł silny ucisk w klatce, nie rozejdzie się po kościach, nie ma chuja we wsi. Już poprzednio nie czuł się za dobrze po tych 30 uderzeniach - kto tyle potrafi zadać w tak krótkim czasie, gdzie ona się uczyła? - a dodatkowo jeszcze ten cios. Uderzył plecami o powierzchnię wody i wpadł w jej odmęty czując zimno zalewające jego ciało. Skrzela natychmiast się otworzyły zalewając jego aparat oddechowy wodną strugą. Wtedy też odetchnął, otworzył przymknięte tuż przed ciosem oczy i spojrzał jak jego ciało zanurza się. Coraz głębiej i głębiej i głębiej. Zimno przeszyło jego ciało, już nie był tak rozgrzany i zaczęło z niego powoli schodzić napięcie wywołane walką. Okręcił głowę na bok, uderzył ciałem, a raczej opadł po prostu na dno zbiornika, a zwały mułu spoczywającego na dnie się uniosły. Odetchnął głębiej, co brzmiało irracjonalnie, bo przecież wodą nie da się chyba oddychać, nie? Minęła jakaś minuta odkąd opadł na dno i podniósł się zupełnie bez problemu. Ciało było lżejsze, łatwiej było się ruszać. Wypłynął na powierzchnię i stanął na wodzie. Przeszedł na ląd i pokazał dziewczynie znak "stop" rękoma i splunął krwią na glebę.
-Nie dajesz mi forów, co?
Chłopak przestał uderzać, gdy ta wyszła z jego zasięgu odskakując na bok. Podniosła się na nogi i tym samym mu udowodniła że jest dosyć twarda, że nie poddaje się tak szybko jak mógł sobie myśleć. Spojrzał na jej ciało - krew spływała, nie spodziewał się takiego obrotu spraw, lecz skoro obydwoje czerpali z tego radość... czy mogli to uznać za zabawę? Spodziewał się, że zacznie uciekać, że naturalne instynkty powiedzą jej że ból nie jest niczym zabawnym, więc trzeba uciekać, zbierać się jak najszybciej, by nie narażać się na więcej. Zupełnie go zaskoczyła, więc jego uderzenie w jej kierunku było po prostu niezgrabne, na odwal się. Tej to było raczej na rękę, gdyż po prostu zrobiła unik i jej wystawiona dłoń od razu przypomniała mu jak może się skończyć to uderzenie. Jak pieruńsko będzie go bolało, lecz nie miał żadnego czasu na reakcję. Zaskoczony po prostu odchylił się do tyłu i dostał w klatkę piersiową, zostając ze dwa metry w tył więc drugie uderzenie nie było już potrzebne. Poczuł silny ucisk w klatce, nie rozejdzie się po kościach, nie ma chuja we wsi. Już poprzednio nie czuł się za dobrze po tych 30 uderzeniach - kto tyle potrafi zadać w tak krótkim czasie, gdzie ona się uczyła? - a dodatkowo jeszcze ten cios. Uderzył plecami o powierzchnię wody i wpadł w jej odmęty czując zimno zalewające jego ciało. Skrzela natychmiast się otworzyły zalewając jego aparat oddechowy wodną strugą. Wtedy też odetchnął, otworzył przymknięte tuż przed ciosem oczy i spojrzał jak jego ciało zanurza się. Coraz głębiej i głębiej i głębiej. Zimno przeszyło jego ciało, już nie był tak rozgrzany i zaczęło z niego powoli schodzić napięcie wywołane walką. Okręcił głowę na bok, uderzył ciałem, a raczej opadł po prostu na dno zbiornika, a zwały mułu spoczywającego na dnie się uniosły. Odetchnął głębiej, co brzmiało irracjonalnie, bo przecież wodą nie da się chyba oddychać, nie? Minęła jakaś minuta odkąd opadł na dno i podniósł się zupełnie bez problemu. Ciało było lżejsze, łatwiej było się ruszać. Wypłynął na powierzchnię i stanął na wodzie. Przeszedł na ląd i pokazał dziewczynie znak "stop" rękoma i splunął krwią na glebę.
-Nie dajesz mi forów, co?
0 x
Re: Polana z jeziorem
Oddychała ciężko, a krew malowniczo spływała po twarzy i ciele, tworząc abstrakcyjne strugi. Cios trafił w cel, Takeshiego aż odrzuciło - nie spodziewała się tego, więc wybiło ją to z rytmu, zwłaszcza, że po eleganckim locie nie uderzył plecami o powierzchnię wody, tylko zapadł się w nią. Wyprostowała się powoli, obserwując powolny proces zanurzania się chłopaka. Nie wyrywała się mu na pomoc - jej magiczne oczy widziały, że nadal żył, jego chakra, mimo iż z pozamykanymi punktami, nadal była silna. A przecież już jej udowodnił, że to jest jego środowisko, jego miejsce, jak sam powiedział, woda dla wodnika. Poza tym.. Utrata takiej ilości czakry w tak krótkim czasie osłabiła ją, a nigdy nie była dobrym pływakiem czy nurkiem. Gdyby próbowała go wyłowić pewnie wylądowałaby obok niego, a to nie ona umiała się stawać wodą i siedzieć w niej ponad minutę, co tej już pokazywał w łaźni. Mimo wszystko go obserwowała. Nie chciała koniec końców doprowadzić do jego śmierci, tylko się zabawić.
Jednak nie mogła ukrywać, ze przede wszystkim przepełniała ja euforia. Wymęczona i zadowolona, ranna i z tego powodu wesoła, wszystko się mieszało. Dla niej adrenalina, strach i ruch i zmęczenie po nim były gwarantem dobrego humoru i wesołości już po wszystkim. Fakt, że potyczka była wyrównana tylko to polepszał. Teoretycznie wygrała, w rzeczywistości był bardziej remis, bo chociaż ona zadała ostatni cios to chyba żadne z nich nie było w stanie kontynuować walki.
Przejechała dłońmi po twarzy, lekko sycząc kiedy zbliżyła się do rozciętych miejsc. Skóra była rozcięta dość głęboko i nieźle krwawiła, dłoń miała całą we krwi. Miała odwagę lać dwumetrowego shinobiego po mordzie, ale nie miała na tyle jej by dotknąć rany czy przemyć ją czymś. Po prostu ręce jej drżały na samą myśl. Jej ręce, precyzyjne bronie w walce uderzające w punkt z dokładnością co do milimetrów, dygotały. Odeszła powoli w stronę lądu. Nastrój kazał jej brykać, ale ciało mówiło dość, więc po prostu przeszła i z rozmachem usiadła na trawie. Chętnie by się położyła, ale plecy niemiłosiernie bolały nawet przy próbach zginania się, więc sobie odpuściła. Po chwili Takeshi wyszedł z wody, a ona dezaktywowała byakugana. Podniosła głową na tyle, by widzieć jego twarz, a słysząc jego słowa posłała mu szeroki uśmiech i pokręciła głową. Następnie wskazała na swoją twarz i na niego, robiąc wymowną minę.. A raczej próbowała, bo przy próbie poczuła potworny ból naciąganej skóry. Krzyknęła, bezgłośnie oczywiście, ręce automatycznie zakryły bolący fragment. Dopiero po chwili odetchnęła. Wyciągnęła z kieszeni notatnik, niezranioną ręką napisała nieco niezgrabnie.
~ Dobrze walczysz. Teraz nam obojgu przydałby się szpital : ) - dosłownie narysowała buźkę, po czym podała kartkę chłopakowi, o ile podejdzie.
Jednak nie mogła ukrywać, ze przede wszystkim przepełniała ja euforia. Wymęczona i zadowolona, ranna i z tego powodu wesoła, wszystko się mieszało. Dla niej adrenalina, strach i ruch i zmęczenie po nim były gwarantem dobrego humoru i wesołości już po wszystkim. Fakt, że potyczka była wyrównana tylko to polepszał. Teoretycznie wygrała, w rzeczywistości był bardziej remis, bo chociaż ona zadała ostatni cios to chyba żadne z nich nie było w stanie kontynuować walki.
Przejechała dłońmi po twarzy, lekko sycząc kiedy zbliżyła się do rozciętych miejsc. Skóra była rozcięta dość głęboko i nieźle krwawiła, dłoń miała całą we krwi. Miała odwagę lać dwumetrowego shinobiego po mordzie, ale nie miała na tyle jej by dotknąć rany czy przemyć ją czymś. Po prostu ręce jej drżały na samą myśl. Jej ręce, precyzyjne bronie w walce uderzające w punkt z dokładnością co do milimetrów, dygotały. Odeszła powoli w stronę lądu. Nastrój kazał jej brykać, ale ciało mówiło dość, więc po prostu przeszła i z rozmachem usiadła na trawie. Chętnie by się położyła, ale plecy niemiłosiernie bolały nawet przy próbach zginania się, więc sobie odpuściła. Po chwili Takeshi wyszedł z wody, a ona dezaktywowała byakugana. Podniosła głową na tyle, by widzieć jego twarz, a słysząc jego słowa posłała mu szeroki uśmiech i pokręciła głową. Następnie wskazała na swoją twarz i na niego, robiąc wymowną minę.. A raczej próbowała, bo przy próbie poczuła potworny ból naciąganej skóry. Krzyknęła, bezgłośnie oczywiście, ręce automatycznie zakryły bolący fragment. Dopiero po chwili odetchnęła. Wyciągnęła z kieszeni notatnik, niezranioną ręką napisała nieco niezgrabnie.
~ Dobrze walczysz. Teraz nam obojgu przydałby się szpital : ) - dosłownie narysowała buźkę, po czym podała kartkę chłopakowi, o ile podejdzie.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Wyszedł z wody, miejscami z jego ciała - zwłaszcza z ubrania - ściekały kropelki zimnej wody, które rozbijały się o utwardzony grunt. Plusem tego, że postanowił jednak pod taflę wody się schować było to, że po pierwsze się schłodził, a po drugie cały brud, cała gówno które się do niego poprzyczepiało podczas walki po prostu odpadło i zostało na dnie jeziorka, gdzie zapewne każdy o tym zapomni. Lecz to, kiedy zobaczył dziewczynę trochę nim wstrząsnęło. Zobaczył krew spływającą po jej ciele i przygryzł wargę nie bardzo wiedząc czy ją przeprosić, czy może jednak pogratulować, czy może po prostu temat zbyć i zostawić go w eterze. Zdecydował się na to ostatnie widząc ten frywolny, ten szczery uśmiech na jej twarzyczce. Odpowiedział jej tym samym, a zaraz już miał składać ręce do przepraszającego gestu, a zaraz potem przerwał, ściągnął brwi i wskazał na swoją klatkę piersiową, za którą się złapał poprawiając sobie bebechy skryte pod koszulką no i warstwą skóry. Podszedł do niej bliżej, nadal był lekko skołowany, bo jeszcze raczej żadna dziewczyna nie sprawiła mu tak solidnego wpierdolu od czasu kiedy zaciągnął się na statek, ale to już zupełnie inna historia na inna okazję.
Spojrzał na jej kartkę, wziął ją bliżej twarzy i podziękował skinieniem głowy. W sumie dobrze się z tym czuł, że dziewczyna była zadowolona z walki, ale następnym razem będą musieli coś na siebie założyć, bo inaczej dorobią się takich cięgien na skórze, że ktoś mógłby pomyśleć o bliskim stopniu trzeciego stopnia z rekinem, co nie byłoby w sumie tak dalekie od prawdy. W sumie jedno z nich było chyba bliżej spokrewnione z tym zwierzakiem, niżeli z małpką wesoło hasającą sobie po lianach. Schował sobie karteczkę do kabury i przekrzywił głowę obserwując ją z góry. Uniósł rękę ku górze, położył swoją dłoń na jej licu i przesunął kciukiem po rozdarciu na jej policzku. Była ciepła, rozgrzana - jak to krew, co go wcale nie dziwiło - i rozmazała się po części jej twarzy trochę bardziej niż wcześniej ona sama to zrobiła. Westchnął głęboko i przymknął oczy zbierając resztkę swojej energii, której nie zużył w sumie aż tak sporo. Mimo tego, że chakra z niego wyciekała z niego podczas walki jak nigdy, to jednak przeniósł jej trochę do swej ręki, której kciuk zaraz zamienił się w wodę. Ta zroszyła jej skórę, była jednak niesamowicie ciepła, bo w sumie to jego własne ciało się przemieniło, nie jakieś tam dziwne baseny w gorących źródłach. Przemył kawałek jej twarzy i zaraz, szybkim ruchem odsunął swoją dłoń i skinął do niej.
-Tak lepiej. U mnie nie jest tak źle, będzie trzeba po prostu trochę odpocząć - wziął sztylet schowany w rękawicy, odciął kawałek bandaża który zasłaniał jego skrzela i podał jej zawiniątko, które... o dziwo było suche. Potem po prostu odwrócił się i machnął ręką lekceważąco odnośnie jej uwagi dotyczącej szpitala i usiadł sobie na ziemi, by zaraz rozłożyć się jak długi zakładając ręce za głowę. Marzył obecnie tylko o jednym... no może o kilku rzeczach, ale obecnie marzyła mu się zimna sake. Schłodzona, podana w małym naczynku, z którego mógłby sączyć wsłuchując się w otaczający go świat. Zerknął jeszcze kątem oka czy Hisui dołączy do niego na zimnej glebie. Zamknął oczy i odetchnął głębiej z uśmiechem na twarzy.
Spojrzał na jej kartkę, wziął ją bliżej twarzy i podziękował skinieniem głowy. W sumie dobrze się z tym czuł, że dziewczyna była zadowolona z walki, ale następnym razem będą musieli coś na siebie założyć, bo inaczej dorobią się takich cięgien na skórze, że ktoś mógłby pomyśleć o bliskim stopniu trzeciego stopnia z rekinem, co nie byłoby w sumie tak dalekie od prawdy. W sumie jedno z nich było chyba bliżej spokrewnione z tym zwierzakiem, niżeli z małpką wesoło hasającą sobie po lianach. Schował sobie karteczkę do kabury i przekrzywił głowę obserwując ją z góry. Uniósł rękę ku górze, położył swoją dłoń na jej licu i przesunął kciukiem po rozdarciu na jej policzku. Była ciepła, rozgrzana - jak to krew, co go wcale nie dziwiło - i rozmazała się po części jej twarzy trochę bardziej niż wcześniej ona sama to zrobiła. Westchnął głęboko i przymknął oczy zbierając resztkę swojej energii, której nie zużył w sumie aż tak sporo. Mimo tego, że chakra z niego wyciekała z niego podczas walki jak nigdy, to jednak przeniósł jej trochę do swej ręki, której kciuk zaraz zamienił się w wodę. Ta zroszyła jej skórę, była jednak niesamowicie ciepła, bo w sumie to jego własne ciało się przemieniło, nie jakieś tam dziwne baseny w gorących źródłach. Przemył kawałek jej twarzy i zaraz, szybkim ruchem odsunął swoją dłoń i skinął do niej.
-Tak lepiej. U mnie nie jest tak źle, będzie trzeba po prostu trochę odpocząć - wziął sztylet schowany w rękawicy, odciął kawałek bandaża który zasłaniał jego skrzela i podał jej zawiniątko, które... o dziwo było suche. Potem po prostu odwrócił się i machnął ręką lekceważąco odnośnie jej uwagi dotyczącej szpitala i usiadł sobie na ziemi, by zaraz rozłożyć się jak długi zakładając ręce za głowę. Marzył obecnie tylko o jednym... no może o kilku rzeczach, ale obecnie marzyła mu się zimna sake. Schłodzona, podana w małym naczynku, z którego mógłby sączyć wsłuchując się w otaczający go świat. Zerknął jeszcze kątem oka czy Hisui dołączy do niego na zimnej glebie. Zamknął oczy i odetchnął głębiej z uśmiechem na twarzy.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Chłopak na szczęście nie unosił się honorem ani nie wydawał się być przejęty - to lubiła. Potyczka potyczką, a poza nią wszystko w porządku, bez niepotrzebnej dramy czy emocji. W sumie ten spokój u Takeshiego zauważyła już wcześniej, nie reagował tak łatwo na jej prowokacje i zaczepianie, za to w walce pokazywał się zupełnie inaczej. Podobnie jak ona cieszył się nią i bawił, nie podchodził do niej śmiertelnie poważnie tylko była to dla niego przyjemność. W tym względzie byli podobni. No i w tym, że nie ograniczali się nie cackali że sobą.
Wymienili uśmiechy, chłopak odczytał kartkę, ale nie skomentował, jedynie kiwnął głową. Jednak potem ją zadziwił. Wyciągnął swoją wielką dłoń i ostrożnie przejechał po rozcięciu. Skrzywiła się lekko, bardziej z powodu oczekiwania na to, że zaboli niż z faktycznego bólu, bo Takeshi zrobił to wyjątkowo delikatnie, a zaraz potem zamiast skóry poczuła wodę. W pierwszym momencie nieco się wzdrygnęła, nie z powodu temperatury, ale przez lekkie szczypanie i zaskoczenie. Siedziała nieruchomo, patrząc czujnie na jego twarz, bo nie chciała zezować na rękę i starała się nie sprawić, że będzie to dziwne. Nieco się rozluźniła dopiero kiedy cofnął dłoń. Pokiwała niepewnie głową w podziękowaniu za to przemycie i zrobienie czegoś, na co ona by się nie zebrała.
Przyjęła kawałek bandaża i najpierw przyłożyła go delikatnie do policzka, a potem rozwinęła i otarła resztę rany, która zapewne zaczęła wyglądać lepiej. Używając suchej części przetarła także ramie i przyłożyła go do boku. Co ciekawe, jej twarz wydawała się być zarumieniona także od strony niezranionej, możnaby to wręcz uznać za rumieniec, choć ona zapewne wolałaby oderwać drugie tyle biczem niż się do czegoś takiego przyznać. Coś takiego, odrobina dobroci i już taka reakcja..
Nie chciała kłaść się na plecach, bo ubrudzenie ran nie było niczym miłym, więc położyła się na boku, jedną rękę podkładając sobie pod głowę i wyciągając wygodnie nogi. Westchnąła spokojnie, ciesząc się odpoczynkiem. Nie zamierzała leżeć tak długo, ale na chwilkę zasłużyła, prawda?
Wymienili uśmiechy, chłopak odczytał kartkę, ale nie skomentował, jedynie kiwnął głową. Jednak potem ją zadziwił. Wyciągnął swoją wielką dłoń i ostrożnie przejechał po rozcięciu. Skrzywiła się lekko, bardziej z powodu oczekiwania na to, że zaboli niż z faktycznego bólu, bo Takeshi zrobił to wyjątkowo delikatnie, a zaraz potem zamiast skóry poczuła wodę. W pierwszym momencie nieco się wzdrygnęła, nie z powodu temperatury, ale przez lekkie szczypanie i zaskoczenie. Siedziała nieruchomo, patrząc czujnie na jego twarz, bo nie chciała zezować na rękę i starała się nie sprawić, że będzie to dziwne. Nieco się rozluźniła dopiero kiedy cofnął dłoń. Pokiwała niepewnie głową w podziękowaniu za to przemycie i zrobienie czegoś, na co ona by się nie zebrała.
Przyjęła kawałek bandaża i najpierw przyłożyła go delikatnie do policzka, a potem rozwinęła i otarła resztę rany, która zapewne zaczęła wyglądać lepiej. Używając suchej części przetarła także ramie i przyłożyła go do boku. Co ciekawe, jej twarz wydawała się być zarumieniona także od strony niezranionej, możnaby to wręcz uznać za rumieniec, choć ona zapewne wolałaby oderwać drugie tyle biczem niż się do czegoś takiego przyznać. Coś takiego, odrobina dobroci i już taka reakcja..
Nie chciała kłaść się na plecach, bo ubrudzenie ran nie było niczym miłym, więc położyła się na boku, jedną rękę podkładając sobie pod głowę i wyciągając wygodnie nogi. Westchnąła spokojnie, ciesząc się odpoczynkiem. Nie zamierzała leżeć tak długo, ale na chwilkę zasłużyła, prawda?
0 x
Re: Polana z jeziorem
Gdy odwrócił wzrok zauważył jak owija sobie rany. W sumie dobrze bo jakby ktoś to teraz zauważył to by pewnie uznał że chwilę wcześniej ją skatował, a jego obrażenia to co najwyżej skutek obrony koniecznej, potem samosąd i oczywiście grób, bo czy był jakiś inny sposób wykonania wyroku? Pokręcił głowa w zadumie i mlasnął sobie kilka razy. Od dawna nie miał niczego w ustach, wypadałoby coś zjeść tak... tylko co? W okolicy żywej duszy, żadnego mięsa a do kanibalizmu się przecież nie posunie. Chyba... no może troszkę, ale to akurat nie tym razem. Spojrzał jak dziewczyna ułożyła się bokiem tuż obok niego. Zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu i wrócił do obserwacji wolno przesuwającego się nieboskłonu. Dopiero teraz poczuł że wszystko zaczyna go boleć i nie rozłoży się to za szybko po kościach tak jak sądził. Będzie musiał na nią bardziej uważać. Zastanawiał się jak to jest nie móc wydać z siebie dźwięku, nie móc dać po sobie poznać czego się chce i sprowadzać się do zwykłych karteczek, które trzeba jeszcze przy sobie nosić i jak się skończą to w ogóle olaboga, bój się. Ile to dróg jej zamykało? Jako shinobi to tym lepiej, przynajmniej nic nikomu nie powie. Nie zdradzi sekretu jeżeli sama tego nie będzie chciała zrobić. Jako człowiek nikomu nie powie co o nim myśli. Ej... Ej Ty... zjedlibyśmy coś. Tak. Teraz. Głodny jestem. JEŚĆ! - krzyczało w jego głowie, a brzuch zaburczał co nawet jego towarzyszka niedoli mogła usłyszeć. Wyciągnął ręce do przodu i uniósł się do siadu rozglądając się po okolicy. Jezioro, ryby pewnie pochowane bo zbliża się jesień. Zasłonił oczy i spojrzał na słońce oglądając jak długo jeszcze do wieczora, lecz było dopiero około popołudnia, jeszcze kupa czasu.
-No, koniec tego dobrego! - wyciągnął rękę ku górze i zaraz zgiął się w pół przypominając sobie o uderzeniu. Spojrzał na dziewczynę i jej czerwone pręgi na plecach - Niezłą pamiątka Ci po mnie zostanie. Oby nie na dłużej. Idziemy jeść! Chyba że masz coś przy sobie, bo ja zaraz skonam. A mogłem wziąć więcej z tych źródeł! Gorące, parujące żarełko - rozmarzył się o mięsku rozpływającym się w ustach, wziął je jakoby w ręce i wziął gryza. Niestety gryz powietrza niczego mu nie przyniósł prócz jeszcze większej ochoty na posiłek. Poczochrał ją po głowie i podniósł się do góry odskakując trochę na bok, by nie mogła mu oddać. Już zrobił kilka kroków do przodu udając się w stronę jedzenia, lecz zatrzymał się chwilę później.
-Pst... wiesz gdzie tu można coś dostać? Bo zwierzyny nihuhu nie widać.
-No, koniec tego dobrego! - wyciągnął rękę ku górze i zaraz zgiął się w pół przypominając sobie o uderzeniu. Spojrzał na dziewczynę i jej czerwone pręgi na plecach - Niezłą pamiątka Ci po mnie zostanie. Oby nie na dłużej. Idziemy jeść! Chyba że masz coś przy sobie, bo ja zaraz skonam. A mogłem wziąć więcej z tych źródeł! Gorące, parujące żarełko - rozmarzył się o mięsku rozpływającym się w ustach, wziął je jakoby w ręce i wziął gryza. Niestety gryz powietrza niczego mu nie przyniósł prócz jeszcze większej ochoty na posiłek. Poczochrał ją po głowie i podniósł się do góry odskakując trochę na bok, by nie mogła mu oddać. Już zrobił kilka kroków do przodu udając się w stronę jedzenia, lecz zatrzymał się chwilę później.
-Pst... wiesz gdzie tu można coś dostać? Bo zwierzyny nihuhu nie widać.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Zachichotała słysząc jak burczy mu w brzuchu, jak zwykle nie wydając żadnego dźwięku. Poklepała go po ramieniu z rozbawieniem, a potem się przeciągnęła, ziewając. Śmiech śmiechem, ale i ona czuła, że coś by zjadła, jeszcze może nie była bardzo głodna, ale zapewne niedługo już będzie, a jak wiadomo, głodna kobieta to zła kobieta. A ona nie była pod tym względem wyjątkiem, ssanie w żołądku potrafiło zepsuć humor nawet po najlepszym treningu, nawet po takim jak ten. Spojrzała na niego na pół rozbawiona, na pół zmartwiona, kiedy zgiął się w pół i wtedy sobie przypomniała. Aż się plasnęła w czoło, jak mogła o tym zapomnieć? Wyciągnęła karteczkę zaczęła na niej bazgrać, kiedy on mówił o obiedzie i kiedy skończył ona podała mu papier.
~Całkiem możliwe, że mogę Ci pomóc. Tylko się nie przestrasz - puściła mu przy tym oczko i wstała energicznie. Przeciągnęła się, unosząc ręce wysoko nad głowę, po czym uruchomiła byakugana i zaczęła ponownie uderzać w te same miejsca, oczywiście delikatniej. Cały trik polegał na tym, że mogła nie tylko zamykać punkty tanketsu ale również je otwierać, co powinno mu doraźnie pomóc. Oczywiście, na obrażenia wewnętrzne nic zrobić już nie mogła i na siniaki także, ale może mu w ten sposób pomoże. Następnie pokiwała głową z zadowoleniem i zaczęła pisać ponownie, dając mu chwilkę.
- No, teraz to ja mogę zjeść. Niestety, jedzenie umiem znaleźć jedynie w mieście. Skusisz się? - z uśmiechem pokazała treść, po czym pokazała mu język jak zaczął czochrać jej włosy, a kiedy odskoczył ponownie zaczęła się śmiać. Chyba udało się jej zdobyć nieco respektu, niestety raczej tego negatywnego bo opartego na jej lekkiej skłonności do nadużywania fizycznych sposobów perswazji. Poprawiła włosy, to znaczy sprawiła, że mniej sterczały, bo do końca uporządkować się ich nie dało i wskazała mu ścieżkę, o ile oczywiście się zgodzi na takie rozwiązanie. Kto wie, może wzgardzi propozycją jedzenia gotowego? Miała nadzieje, że nie, obecnie jakiś smaczny kawałek mięsa to pewnie wciągnęłaby nosem, a nie zjadła.. Do tego zielona herbatka... Mmm, na samą myśl cieknie ślinka.
~Całkiem możliwe, że mogę Ci pomóc. Tylko się nie przestrasz - puściła mu przy tym oczko i wstała energicznie. Przeciągnęła się, unosząc ręce wysoko nad głowę, po czym uruchomiła byakugana i zaczęła ponownie uderzać w te same miejsca, oczywiście delikatniej. Cały trik polegał na tym, że mogła nie tylko zamykać punkty tanketsu ale również je otwierać, co powinno mu doraźnie pomóc. Oczywiście, na obrażenia wewnętrzne nic zrobić już nie mogła i na siniaki także, ale może mu w ten sposób pomoże. Następnie pokiwała głową z zadowoleniem i zaczęła pisać ponownie, dając mu chwilkę.
- No, teraz to ja mogę zjeść. Niestety, jedzenie umiem znaleźć jedynie w mieście. Skusisz się? - z uśmiechem pokazała treść, po czym pokazała mu język jak zaczął czochrać jej włosy, a kiedy odskoczył ponownie zaczęła się śmiać. Chyba udało się jej zdobyć nieco respektu, niestety raczej tego negatywnego bo opartego na jej lekkiej skłonności do nadużywania fizycznych sposobów perswazji. Poprawiła włosy, to znaczy sprawiła, że mniej sterczały, bo do końca uporządkować się ich nie dało i wskazała mu ścieżkę, o ile oczywiście się zgodzi na takie rozwiązanie. Kto wie, może wzgardzi propozycją jedzenia gotowego? Miała nadzieje, że nie, obecnie jakiś smaczny kawałek mięsa to pewnie wciągnęłaby nosem, a nie zjadła.. Do tego zielona herbatka... Mmm, na samą myśl cieknie ślinka.
0 x
Re: Polana z jeziorem
Odebrał od niej karteczkę i spojrzał na nią wilkiem nie wiedząc co ona znowu może kombinować. Lecz gdy tylko zobaczył jak jej oczy znowu nabrzmiewają, a żyły wychodzą na wierzch tak samo jak wcześniej to chciał unieść ręce przed siebie w obronnym geście. Tyle tylko, że ta była na tyle prędka w tym wszystkim, że sam chłopak za wiele nie mógł zrobić i tylko czuł jak ta... dotyka jego ciała? Jakkolwiek by to nie brzmiało, to tym razem nie uderzała (aż tak mocno...), tylko jakby dodawała mu tchu, otwierała jego ciało na nowo. Zmarszczył brwi i przyjrzał się jej uważnie jakby obserwując nowo poznane zjawisko. Schylił sie na wysokość jej oczu i skrzywił się nie rozumiejąc za bardzo co ona kombinuje i co te jej paczały tak naprawdę potrafią. Co widzi ona, czego on sam nie może dostrzec pod skórą.
Uniósł palucha, wcisnął go w jedno miejsce, w które dziewczyna celowała uprzednio, ale no... nic się nie stało więc efektu widać nie było.
-Co Ty mnie tu tykasz! Następnym razem ostrzegaj w trochę bardziej... oczywisty sposób. - wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się widząc jej wystawiony na wierzch jęzor. Miasto brzmiało całkiem dobrze - sprawdził ukradkiem ile monet ma pod ręką i w sumie starczyłoby mu na coś dobrego, jak przez resztę miesiące będzie jeść gruz razem z menelami w gorszej dzielnicy miasta, ale raz się żyje przecież i zawsze może zarobić jako opiekunka dla dziecka czy inna cholera.
-Tam mówisz? No dopsz. Jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie. Obyśmy się tylko nie zgubili po drodze! Bo inaczej Twoja wina i stawiasz obiad. I ani hehe słowa więcej! - zaintonował głośniej wiedząc że dziewczyna cóż... przynajmniej słownie mu się nie sprzeciwi bo nie ma takiej możliwości. Chyba że ukrywa przed nim swój głos ciągle.
z/t x2 -> tutaj
Uniósł palucha, wcisnął go w jedno miejsce, w które dziewczyna celowała uprzednio, ale no... nic się nie stało więc efektu widać nie było.
-Co Ty mnie tu tykasz! Następnym razem ostrzegaj w trochę bardziej... oczywisty sposób. - wzruszył tylko ramionami i uśmiechnął się widząc jej wystawiony na wierzch jęzor. Miasto brzmiało całkiem dobrze - sprawdził ukradkiem ile monet ma pod ręką i w sumie starczyłoby mu na coś dobrego, jak przez resztę miesiące będzie jeść gruz razem z menelami w gorszej dzielnicy miasta, ale raz się żyje przecież i zawsze może zarobić jako opiekunka dla dziecka czy inna cholera.
-Tam mówisz? No dopsz. Jak się nie ma co się lubi, to się kradnie co popadnie. Obyśmy się tylko nie zgubili po drodze! Bo inaczej Twoja wina i stawiasz obiad. I ani hehe słowa więcej! - zaintonował głośniej wiedząc że dziewczyna cóż... przynajmniej słownie mu się nie sprzeciwi bo nie ma takiej możliwości. Chyba że ukrywa przed nim swój głos ciągle.
z/t x2 -> tutaj
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości