Niewielkie mieszkanie Takechiego
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Takechi obudził się, jak co dzień, o świcie, z pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Nie był człowiekiem, który wychodził z założenia "jeszcze pięć minut", toteż odetchnął głęboko kilka razy, po czym wstał i poszedł się umyć. Po odświeżeniu się, usiadł na podłodze ze skrzyżowanymi nogami, dzierżąc swoją katanę w delikatnym chwycie, leżącą na kolanach. Zamknął oczy, odetchnął głęboko i wejrzał w głąb siebie wyciszając myśli, wyłączając pragnienia, izolując się od problemów i trosk, marzeń i nadziei. W jego głowie panowała zbawienna pustka, która hartowała jego umysł. Nie każdy bowiem jest w stanie zachować czujność przy jednoczesnym wyłączeniu się. Medytacja na to pozwalała. Tak spędził jakąś godzinę, po której, czując się całkowicie rozbudzony, zjadł coś i zaczął ćwiczyć. Pompki, brzuszki, przysiady, podciąganie się na drążku. Standardowy początek dnia. Gdy kolejną godzinę później skończył swój poranny trening, czuł się świetnie, optymistycznie patrząc w nadchodzący dzień. Wziął kąpiel, po czym przebrał się w swoje codzienne kimono, chwycił za flet, przepasał katanę z lewej strony, po czym wyszedł z mieszkanka. Na dworze było już jasno.
z/t
z/t
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Przez okno mieszkania Takechiego wpadł kolejny promień słońca kolejnego przeżytego w tym mieście świtu. Chłopak otworzył oczy, odgarnął z siebie kołdrę odrzucając ją na bok, po czym usiadł na brzegu łóżka. Wziął kilka wdechów, wypił szklankę wody, którą sobie postawił na komodzie poprzedniego wieczora, po czym wstał i poszedł do łazienki, by się umyć i wypróżnić. Kilka minut później zjadł okazałe śniadanie (młody, intensywnie trenujący organizm potrzebował wszakże energii, czyż nie?), po czym rozpoczął swój poranny trening od rozgrzewki w postaci rozciągania się. Następnie zaczął robić pompki, przysiady, brzuszki, podciąganie na drążku i całą pozostałą serię ćwiczeń. Chciał być w formie. Nie, on musiał być w formie, musiał stawać się coraz lepszy, coraz silniejszy. W końcu nigdy nie było wiadome, z jakim przeciwnikiem mu się w przyszłości przyjdzie mierzyć, czyż nie? Tak minęły mu jakieś cztery godziny, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi.
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Ranga D - 2/15
Takechi czuł, że pot lał mu się po plecach. Był mokry i nie do końca świeży przez poranny trening, ale postanowił otworzyć drzwi. Diabli w końcu wiedzieli kogo to niosło teraz, zwłaszcza, że samuraj raczej nie miał znajomych w tym mieście. Miał nadzieję, to zmienić, ale jednak nie znał tutaj praktycznie nikogo. Podszedł do drzwi, otworzył je i dostrzegł gustownie i elegancko ubraną starszą kobietę. Kiedyś musiała być prawdziwą pięknością, ale było to zapewne, gdy on jeszcze się nawet nie urodził. Przez chwilę zastanawiał się również, czegóż ta kobieta może od niego chcieć. Może to jakaś fanatyczka religijna? A może domokrążca? Chociaż na tą drugą osobę raczej nie wyglądała. Po przedłużającej się chwili milczenia, kobieta wreszcie zabrała głos. Zaczęła niepewnie, jakby nie wiedząc od czego zacząć.
- Tak? - zapytał, by zachęcić ją do dalszej rozmowy, by dowiedzieć się, w jakiej sprawie owa kobieta do niego przyszła. Stał więc i cierpliwie czekał nie decydując się jednak na wpuszczenie jej do domu. Nie wiedział kto to był, więc wolał nie ryzykować obecności obcej osoby w swoich czterech kątach.
Takechi czuł, że pot lał mu się po plecach. Był mokry i nie do końca świeży przez poranny trening, ale postanowił otworzyć drzwi. Diabli w końcu wiedzieli kogo to niosło teraz, zwłaszcza, że samuraj raczej nie miał znajomych w tym mieście. Miał nadzieję, to zmienić, ale jednak nie znał tutaj praktycznie nikogo. Podszedł do drzwi, otworzył je i dostrzegł gustownie i elegancko ubraną starszą kobietę. Kiedyś musiała być prawdziwą pięknością, ale było to zapewne, gdy on jeszcze się nawet nie urodził. Przez chwilę zastanawiał się również, czegóż ta kobieta może od niego chcieć. Może to jakaś fanatyczka religijna? A może domokrążca? Chociaż na tą drugą osobę raczej nie wyglądała. Po przedłużającej się chwili milczenia, kobieta wreszcie zabrała głos. Zaczęła niepewnie, jakby nie wiedząc od czego zacząć.
- Tak? - zapytał, by zachęcić ją do dalszej rozmowy, by dowiedzieć się, w jakiej sprawie owa kobieta do niego przyszła. Stał więc i cierpliwie czekał nie decydując się jednak na wpuszczenie jej do domu. Nie wiedział kto to był, więc wolał nie ryzykować obecności obcej osoby w swoich czterech kątach.
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Misja rangi D - Post 4/15
Takechi czekał na odpowiedź kobiety patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem. Nie wiedział, czego chciała chociaż, jak widać, za chwilę miał się przekonać. Nieszczęście? A co mu do tego? To była jej sprawa, nie jego. Z drugiej jednak strony, czyż nie został samurajem? Czyż jego obowiązkiem nie była ochrona słabych i potrzebujących? Zwłaszcza, że jego głównym celem było odnalezienie swojej siostry. Nie mógł się więc skupiać na innych celach.
Ale...
No właśnie. "Ale". Jego sensei zawsze powtarzał mu, że karma wraca, że jeśli odmówi udzielenia komuś pomocy, sam jej również nie otrzyma. A pomocy będzie potrzebował, zwłaszcza tej słownej. Zależało mu na informacjach i chociaż zdawał sobie sprawę z tego, iż mówienie o karmie mogło być jedynie zrzędzeniem starego pierdziela, że to mógł być jedynie głupi przesąd, to jednak samuraj nie chciał temu wchodzić w drogę. W końcu los mógł sobie z niego okrutnie zadrwić.
- Proszę. - powiedział, po czym odsunął się od drzwi wpuszczając kobietę do swojego mieszkania, chociaż w głębi ducha wiedział, że może tego gorzko pożałować. I to w najbliższej przyszłości.
Jego mieszkanie było urządzone w sposób spartański, niezwykle surowy. Nie było w nim żadnych wygód, a jedyne meble jakie się znajdowały w sypialnio - salonie to były łóżko, dwa krzesła, rozklekotany stół i niewielki regał na książki, które, gdy będzie stąd wyjeżdżał, zamierzał sprzedać. W końcu nie będzie mógł ich zabrać ze sobą, czyż nie?
Poszedł do kuchni, by przygotować herbatę, a gdy kilka minut później ta była gotowa, to wrócił z całym dzbankiem oraz dwiema filiżankami i dwiema łyżeczkami. Cukru nie posiadał. Zresztą, nie miał cukiernicy, a to co niósł obecnie w rękach to była cała jego zastawa do picia herbaty. Takechi raczej nie przyjmował gości, a ci (a raczej "te"), którzy u niego bywali, zazwyczaj rano wychodzili. Postawił filiżankę przed kobietą i nalał jej herbaty.
- Mam nadzieję, że nie będzie pani przeszkadzało to, iż nie mam cukru? - powiedział, ale w zasadzie nie interesowała go jej opinia. W końcu był u siebie.
- Zatem, cóż to za nieszczęście się stało? - zapytał zasiadając naprzeciwko kobiety nalawszy sobie wcześniej parującego napoju. Musiał poczekać aż herbata przestygnie.
Takechi czekał na odpowiedź kobiety patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem. Nie wiedział, czego chciała chociaż, jak widać, za chwilę miał się przekonać. Nieszczęście? A co mu do tego? To była jej sprawa, nie jego. Z drugiej jednak strony, czyż nie został samurajem? Czyż jego obowiązkiem nie była ochrona słabych i potrzebujących? Zwłaszcza, że jego głównym celem było odnalezienie swojej siostry. Nie mógł się więc skupiać na innych celach.
Ale...
No właśnie. "Ale". Jego sensei zawsze powtarzał mu, że karma wraca, że jeśli odmówi udzielenia komuś pomocy, sam jej również nie otrzyma. A pomocy będzie potrzebował, zwłaszcza tej słownej. Zależało mu na informacjach i chociaż zdawał sobie sprawę z tego, iż mówienie o karmie mogło być jedynie zrzędzeniem starego pierdziela, że to mógł być jedynie głupi przesąd, to jednak samuraj nie chciał temu wchodzić w drogę. W końcu los mógł sobie z niego okrutnie zadrwić.
- Proszę. - powiedział, po czym odsunął się od drzwi wpuszczając kobietę do swojego mieszkania, chociaż w głębi ducha wiedział, że może tego gorzko pożałować. I to w najbliższej przyszłości.
Jego mieszkanie było urządzone w sposób spartański, niezwykle surowy. Nie było w nim żadnych wygód, a jedyne meble jakie się znajdowały w sypialnio - salonie to były łóżko, dwa krzesła, rozklekotany stół i niewielki regał na książki, które, gdy będzie stąd wyjeżdżał, zamierzał sprzedać. W końcu nie będzie mógł ich zabrać ze sobą, czyż nie?
Poszedł do kuchni, by przygotować herbatę, a gdy kilka minut później ta była gotowa, to wrócił z całym dzbankiem oraz dwiema filiżankami i dwiema łyżeczkami. Cukru nie posiadał. Zresztą, nie miał cukiernicy, a to co niósł obecnie w rękach to była cała jego zastawa do picia herbaty. Takechi raczej nie przyjmował gości, a ci (a raczej "te"), którzy u niego bywali, zazwyczaj rano wychodzili. Postawił filiżankę przed kobietą i nalał jej herbaty.
- Mam nadzieję, że nie będzie pani przeszkadzało to, iż nie mam cukru? - powiedział, ale w zasadzie nie interesowała go jej opinia. W końcu był u siebie.
- Zatem, cóż to za nieszczęście się stało? - zapytał zasiadając naprzeciwko kobiety nalawszy sobie wcześniej parującego napoju. Musiał poczekać aż herbata przestygnie.
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Misja Rangi D - 6/15+
Takechi upił łyk herbaty, po czym odstawił filiżankę na bok. Napój wciąż był bardzo gorący, więc chłopak prawie poparzył sobie przełyk. Kobieta w pewnym momencie zaczęła mówić. A raczej komentować. Zrobiła zatem coś, czego Fushigi nienawidził. Był u siebie i przecież mógł żyć dokładnie tak, jak mu się podobało.
"Co mnie interesuje, co było za twoich czasów..., pomyślał, gdy tylko kobieta wypowiedziała swoje pierwsze słowa. Gdy jednak faktycznie powiedziała, co było za jej czasów, to samuraja powoli zaczynał szlag trafiać. Nie dość, że nie znał jej, była niespodziewanym gościem, którego zaprosił w progi swojego mieszkania, to tamta jeszcze coś komentowała. Może i była wielką damą, ale w tym momencie popełniła faux pas.
- Nie przyjechałem tutaj na długo, a już z pewnością nie po to, by się ustatkować. Mam wszystko co jest mi niezbędne, a o czym jeszcze kilka lat temu mogłem jedynie pomarzyć. - powiedział, po czym ugryzł się w język. Po cholerę wspomniał o swojej przeszłości?
W pewnym momencie kobieta zaczęła wyjaśniać sprawę, z którą tutaj przyszła. Figurka słonia? Jak niby miał to znaleźć? Dlaczego miałby się tego podjąć? Pieniądze pieniędzmi, ale powinien teraz trenować, a nie zajmować się głupotami jak szukanie jakiś pamiątek rodzinnych.
Westchnął.
Upił kolejny łyk herbaty, która wreszcie nadawała się do picia.
- No dobrze. Jak wyglądał ten słonik? Gdzie go pani ostatnio widziała? - zapytał spoglądając kobiecie prosto w oczy. Jeśli miał się podjąć tego zadania, musiał mieć jakiś trop, czyż nie?
Takechi upił łyk herbaty, po czym odstawił filiżankę na bok. Napój wciąż był bardzo gorący, więc chłopak prawie poparzył sobie przełyk. Kobieta w pewnym momencie zaczęła mówić. A raczej komentować. Zrobiła zatem coś, czego Fushigi nienawidził. Był u siebie i przecież mógł żyć dokładnie tak, jak mu się podobało.
"Co mnie interesuje, co było za twoich czasów..., pomyślał, gdy tylko kobieta wypowiedziała swoje pierwsze słowa. Gdy jednak faktycznie powiedziała, co było za jej czasów, to samuraja powoli zaczynał szlag trafiać. Nie dość, że nie znał jej, była niespodziewanym gościem, którego zaprosił w progi swojego mieszkania, to tamta jeszcze coś komentowała. Może i była wielką damą, ale w tym momencie popełniła faux pas.
- Nie przyjechałem tutaj na długo, a już z pewnością nie po to, by się ustatkować. Mam wszystko co jest mi niezbędne, a o czym jeszcze kilka lat temu mogłem jedynie pomarzyć. - powiedział, po czym ugryzł się w język. Po cholerę wspomniał o swojej przeszłości?
W pewnym momencie kobieta zaczęła wyjaśniać sprawę, z którą tutaj przyszła. Figurka słonia? Jak niby miał to znaleźć? Dlaczego miałby się tego podjąć? Pieniądze pieniędzmi, ale powinien teraz trenować, a nie zajmować się głupotami jak szukanie jakiś pamiątek rodzinnych.
Westchnął.
Upił kolejny łyk herbaty, która wreszcie nadawała się do picia.
- No dobrze. Jak wyglądał ten słonik? Gdzie go pani ostatnio widziała? - zapytał spoglądając kobiecie prosto w oczy. Jeśli miał się podjąć tego zadania, musiał mieć jakiś trop, czyż nie?
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Misja Rangi D - 8/15+
Takechi słuchał kobiety upijając od czasu do czasu łyk herbaty. Była już zdatna do picia, więc samuraj wreszcie mógł delektować się jej smakiem. Nie usłyszał przeprosin ze strony starszej kobiety, ale prawda była również taka, że nie przywiązywał do nich wagi. Jak również i nie spodziewał się ich.
Wyobraził sobie owego słonika, którego opisywała kobieta, a którego bardzo chciała znaleźć. Wiedział więc mniej więcej jak wyglądał, ale czy będzie w stanie go odnaleźć? Z pewnością nie rzuciła mu się w oczy owa figurka, gdy wczoraj wracaj do swojego mieszkania od pewnej blondwłosej piękności.
- Wiem, jak wygląda słoń. A figurki niestety nie widziałem. - powiedział, po czym umilkł na chwilę. Nie uśmiechało mu się uganianie za zgubioną figurką, ale jednak znaleźna nagroda kusiła.
- Może poszukamy go razem? - zapytał, gdyż w tej sytuacji nie był pewien, czy kobieta szukała faktycznej pomocy w znalezieniu figurki, czy po prostu chodziła po mieszkaniach i pytała, czy ktoś jej nie znalazł. Wolał się upewnić, czegóż to kobieta od niego oczekiwała.
- I jeszcze jedno...gdzie ta pani przyjaciółka mieszka? Może warto byłoby ją również odwiedzić? - powiedział, chociaż dla niego kompletną głupotą było noszenie ze sobą pamiątek rodzinnych o wartości sentymentalnej. Takie rzeczy powinny zostać w domu i ozdabiać komody, a nie spoczywać w kieszeniach w trasie do przyjaciółek. Czy kobieta wpadła na to, co mogłoby się stać z tą pamiątką, gdyby ktoś ją, przykładowo, okradł?
Takechi słuchał kobiety upijając od czasu do czasu łyk herbaty. Była już zdatna do picia, więc samuraj wreszcie mógł delektować się jej smakiem. Nie usłyszał przeprosin ze strony starszej kobiety, ale prawda była również taka, że nie przywiązywał do nich wagi. Jak również i nie spodziewał się ich.
Wyobraził sobie owego słonika, którego opisywała kobieta, a którego bardzo chciała znaleźć. Wiedział więc mniej więcej jak wyglądał, ale czy będzie w stanie go odnaleźć? Z pewnością nie rzuciła mu się w oczy owa figurka, gdy wczoraj wracaj do swojego mieszkania od pewnej blondwłosej piękności.
- Wiem, jak wygląda słoń. A figurki niestety nie widziałem. - powiedział, po czym umilkł na chwilę. Nie uśmiechało mu się uganianie za zgubioną figurką, ale jednak znaleźna nagroda kusiła.
- Może poszukamy go razem? - zapytał, gdyż w tej sytuacji nie był pewien, czy kobieta szukała faktycznej pomocy w znalezieniu figurki, czy po prostu chodziła po mieszkaniach i pytała, czy ktoś jej nie znalazł. Wolał się upewnić, czegóż to kobieta od niego oczekiwała.
- I jeszcze jedno...gdzie ta pani przyjaciółka mieszka? Może warto byłoby ją również odwiedzić? - powiedział, chociaż dla niego kompletną głupotą było noszenie ze sobą pamiątek rodzinnych o wartości sentymentalnej. Takie rzeczy powinny zostać w domu i ozdabiać komody, a nie spoczywać w kieszeniach w trasie do przyjaciółek. Czy kobieta wpadła na to, co mogłoby się stać z tą pamiątką, gdyby ktoś ją, przykładowo, okradł?
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Misja Rangi D - 10/15+
Takechi pozwolił kobiecie zastanowić się. Wiadomo, wiek sprawiał, że może i umysł był nie tak sprawny jak kiedyś? A może po prostu potrzebowała więcej czasu na to, by coś powiedzieć? Dobra, koniec złośliwych uwag. Wysłuchał kobiety z uwagą, a kiedy ta od razu powiedziała, iż to był zły trop, to chłopak westchnął. Jakby nie patrzeć, to miasto, w którym mieszkali, było całkiem spore. Dodatkowo, roiło się tutaj od złodziei i to nie była żadna tajemnica. Zaginiony słonik prawdopodobnie już dawno wpadł w czyjeś ręce i ozdobił komodę lub został sprzedany. Samuraj jednak wstał ze swojego lekko chyboczącego się krzesła, narzucił na siebie płaszcz, przytroczył pochwę ze swoją kataną do lewego boku, poprawił miecz, po czym stanął za kobietą. Wyszedł za nią za próg, by następnie zamknąć drzwi na klucz, a ten schować do jednej z wewnętrznych kieszeni. Powinien był się wykąpać po treningu, ale kobieta nie dała mu na to czasu, gdyż spieszyła się, by odnaleźć swoją zgubę. W zasadzie nie było to dziwne, ale dla Fushigi, który czuł się nieświeżo, było to dosyć upierdliwe. No ale cóż miał zrobić? Zaletą było przynajmniej to, że być może chociaż wpadnie mu coś grosza do kieszeni, a ten zawsze się przyda. Może mógłby sobie kupić drugą katanę za jakiś czas? Tak, to było warte zastanowienia się. W końcu każdy samuraj powinien mieć dwa miecze, w razie jakby się uszkodził czy stępił w trakcie walki, chociaż to było dosyć mało prawdopodobne. Miecz Takechiego był dobrej jakości, ale...jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne.
- To gdzie zaczynamy poszukiwania? - zapytał kobiety, by mieć wyobrażenie tego, jaki obszar przyjdzie im przeszukać.
Takechi pozwolił kobiecie zastanowić się. Wiadomo, wiek sprawiał, że może i umysł był nie tak sprawny jak kiedyś? A może po prostu potrzebowała więcej czasu na to, by coś powiedzieć? Dobra, koniec złośliwych uwag. Wysłuchał kobiety z uwagą, a kiedy ta od razu powiedziała, iż to był zły trop, to chłopak westchnął. Jakby nie patrzeć, to miasto, w którym mieszkali, było całkiem spore. Dodatkowo, roiło się tutaj od złodziei i to nie była żadna tajemnica. Zaginiony słonik prawdopodobnie już dawno wpadł w czyjeś ręce i ozdobił komodę lub został sprzedany. Samuraj jednak wstał ze swojego lekko chyboczącego się krzesła, narzucił na siebie płaszcz, przytroczył pochwę ze swoją kataną do lewego boku, poprawił miecz, po czym stanął za kobietą. Wyszedł za nią za próg, by następnie zamknąć drzwi na klucz, a ten schować do jednej z wewnętrznych kieszeni. Powinien był się wykąpać po treningu, ale kobieta nie dała mu na to czasu, gdyż spieszyła się, by odnaleźć swoją zgubę. W zasadzie nie było to dziwne, ale dla Fushigi, który czuł się nieświeżo, było to dosyć upierdliwe. No ale cóż miał zrobić? Zaletą było przynajmniej to, że być może chociaż wpadnie mu coś grosza do kieszeni, a ten zawsze się przyda. Może mógłby sobie kupić drugą katanę za jakiś czas? Tak, to było warte zastanowienia się. W końcu każdy samuraj powinien mieć dwa miecze, w razie jakby się uszkodził czy stępił w trakcie walki, chociaż to było dosyć mało prawdopodobne. Miecz Takechiego był dobrej jakości, ale...jak to mówią, lepiej dmuchać na zimne.
- To gdzie zaczynamy poszukiwania? - zapytał kobiety, by mieć wyobrażenie tego, jaki obszar przyjdzie im przeszukać.
0 x
Re: Niewielkie mieszkanie Takechiego
Misja Rangi D - 12/15+
Takechi dostrzegł, że kobieta wyciągnęła coś z kieszeni, po czym to rozłożyła. Jak się szybko okazało, była to mapa okolicy z zaznaczoną czerwoną kreską. Łatwo się było zatem domyślić, że to była trasa łącząca dwa punkty. Domy obu kobiet? Miejsce, w którym kobieta ostatni raz widziała słonika? A może coś jeszcze innego? To się okazało chwilę później, gdyż nieznajoma wyjaśniła, iż była to trasa jaka dzieliła jej dom od domu jej znajomej. Chłopak dostrzegł skalę, dowiedział się, że kreska miała 12 cm, więc szybko przekalkulował sobie, iż był to dystans jakiś trzech kilometrów. Zatem dosyć spora przestrzeń, do tego gęsto zaludniony. Sporo pracy ich czekało, chociaż chłopak tak naprawdę nie upatrywał żadnych nadziei na znalezienie zguby. Pokiwał głową na znak, że rozumie, po czym ruszył w stronę domu znajomej starszej kobiety. Po drodze pukał do każdego domu, każdego mieszkania, zaczepiał przechodzących ludzi. I nic. Czas mijał, a on wciąż nie odnalazł figurki. Cała ta sytuacja zaczynała go powoli denerwować. Jak to się stało, iż dał się w to wciągnąć? To była dla niego zagadka, ale w końcu był samurajem, wiec honor nie pozwalał mu się wycofać. Szedł więc dalej powoli zmierzając w stronę domu nieznajomej kobiety. W zasadzie to zdał sobie sprawę z tego, iż nawet nie wiedział jak ona miała na imię. To nie było jednak aż tak ważne w tym momencie. Chciał znaleźć tę przeklętą figurkę i mieć to z głowy. Po drodze rozglądał się też po ziemi, bo skoro jej wypadła to może gdzieś tutaj leżała? Ukryta przed wzrokiem niespodziewających się tego osób? Jeśli szczęście mu dopisze, to być może już niedługo wróci do swoich zajęć w domu.
Takechi dostrzegł, że kobieta wyciągnęła coś z kieszeni, po czym to rozłożyła. Jak się szybko okazało, była to mapa okolicy z zaznaczoną czerwoną kreską. Łatwo się było zatem domyślić, że to była trasa łącząca dwa punkty. Domy obu kobiet? Miejsce, w którym kobieta ostatni raz widziała słonika? A może coś jeszcze innego? To się okazało chwilę później, gdyż nieznajoma wyjaśniła, iż była to trasa jaka dzieliła jej dom od domu jej znajomej. Chłopak dostrzegł skalę, dowiedział się, że kreska miała 12 cm, więc szybko przekalkulował sobie, iż był to dystans jakiś trzech kilometrów. Zatem dosyć spora przestrzeń, do tego gęsto zaludniony. Sporo pracy ich czekało, chociaż chłopak tak naprawdę nie upatrywał żadnych nadziei na znalezienie zguby. Pokiwał głową na znak, że rozumie, po czym ruszył w stronę domu znajomej starszej kobiety. Po drodze pukał do każdego domu, każdego mieszkania, zaczepiał przechodzących ludzi. I nic. Czas mijał, a on wciąż nie odnalazł figurki. Cała ta sytuacja zaczynała go powoli denerwować. Jak to się stało, iż dał się w to wciągnąć? To była dla niego zagadka, ale w końcu był samurajem, wiec honor nie pozwalał mu się wycofać. Szedł więc dalej powoli zmierzając w stronę domu nieznajomej kobiety. W zasadzie to zdał sobie sprawę z tego, iż nawet nie wiedział jak ona miała na imię. To nie było jednak aż tak ważne w tym momencie. Chciał znaleźć tę przeklętą figurkę i mieć to z głowy. Po drodze rozglądał się też po ziemi, bo skoro jej wypadła to może gdzieś tutaj leżała? Ukryta przed wzrokiem niespodziewających się tego osób? Jeśli szczęście mu dopisze, to być może już niedługo wróci do swoich zajęć w domu.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości