Obudził się jakiś czas później, w sumie nawet nie wiedział ile zajał mu wypoczynek, lecz po pozycji słońca mógł stwierdzić że nie więcej jak pół godziny. Nadal było koło południa, więc musiała minąć kupa czasu, nim będzie musiał wrócić do osady, by nie dopadł go wieczór. W takim miejscu razej się nie wyśpi, a tym bardziej nie w wygodnym wyrku, które zdawało się być teraz błogosławieństwem. Zastanawiał się także nad tym czy mógłby spać w wodzie... w sumie nigdy nie próbował, dlatego też przeszło mu to przez myśl i był ciekaw czy to wypali. Udusić się nie może, więc utonąć także, a gdyby tak... zbudował sobie podwodny dom?! Tylko jemu podobni mogliby wypłynąć na taką głębokość, więc zero zapraszania gości na popijawę - to były zdecydowane minusy. Odrzucił go więc i przeszedł do konkretów.
//nauka Suiton: Mizu Bunshin no Jutsu
Na pierwszy rzut wybrał trudną technikę - poleciał na głęboką wodę hehe mimo że znajdował się tylko na brzegu morza. Znał już technikę wytworzenia zwykłego klona, więc postanowił nauczyć się drugiego jej typu i stworzyć swoją dokładną kopię z wody. Tutaj jednak musiał wykorzystać jej więcej, gdyż jego postura była dosyć spora. Ponownie wyciszył swoje ciało, tik tak tik tak, wskazówki zegara zwalniały swoje tempo by w końcu przestać szumieć, świat zewnętrzny zamarł w jednej chwili, była tylko chakra. Otaczała go z każdej strony, widział ją od swego wnętrza i mógł nią w miarę kierować. Wdech, wydech, jego pierś uniosła się ku górze, podobnie jak ręce formujące się w pieczęć potrzebną do wykonania jutsu. Najpierw wyobraził sobie kształt jak ma wyglądać jego dokładna kopia, a zaraz potem poprzez nogi zaczął wysyłał swoją energię wprost do wody. Ta stawała mu się coraz bardziej posłuszna i zaczynała się kształtować w humanoidalną postać. Czuł jak bladoniebieska moc z niego ucieka w szybkim tempie - musiał przekazać spore jej ilości, by klon był mu użyteczny w walce, ta nauczka na przyszłość mogła się przydać. Gdy tylko woda unosiła się w powietrzu nadał jej ostateczny kształt i posłał zebraną chakrę, by wodny twór przybrał nie tylko postać, ale także wygląd jego samego. Było to ważne, by w trakcie walki przeciwnik mógł zostać zmylony. Zaraz później stał obok niego podobny typek z bandażem na twarzy, uniósł dłoń i rozpłynął się, powrócił do pierwotnej postaci.
//nauka Suiton: Mizu no Tatsumaki
Zaraz jednak chwycił wodę, w którą zamienił się klon - nie tak szybko mistrzuniu. Trenował dalej poświęcając swój czas na potrzebną naukę kolejnej techniki. Utrzymywał wodę w powietrzu przez krótką chwilę czując jak pulsuje napełniona jego chakrą. Zetknął ją z powierzchnią wody i otoczył dookoła siebie. Nadal miał zamiar magazynować w swoim ciele potrzebną chakrę - chciał więcej, wiedział że ma duże jej pokłady i może na nich bazować. Jednak cały czas próbował nasycać otaczającą go wodę, łączyć swój żywioł z tym istniejącym samoistnie w powietrzu. Wiedział co ma osiągnąć, dlatego też nie musiał zbytnio się zastanawiać. Uwolnił w końcu pokłady trzymane w jego wnętrzu, złożył szybko trzy pieczęcie potrzebne do wykonania i wtłoczył chakrę w płyn go otaczający. Ten jakby ożył (jeżeli małego wiru dookoła ryboluda można było nazwać martwym) i rozkręcił się w niebotycznym tempie stanowiąc zaporę dzielącą go od świata zewnętrznego. Podkręcił jego obroty mając nadzieję na zapewnienie sobie lepszej defensywy tym sposobem, utrzymywał przez cały czas maksymalne skupienie, nie otwierał oczu, nie chciał przerywać przesyłu. W końcu puścił wodę, żyła swoim życiem nadal kręcąc się niczym bączek dookoła jego ciała. Potem odpuściła, zaczęła opadać, złączyła się z morzem, powróciła do miejsca, do którego należała. On zaś rozłożył się na ciepłym od promieni słonecznych piasku i położył na kolejną drzemkę.