Obóz szczepu Sabaku
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku
Dwójka Sabaku ruszyła przez obóz w kierunku, gdzie miała czekać ekipa robotnicza. Zabiegani ludzie co chwila mijali się z nimi wykonując powierzone im zadania. Obóz był tak żywy, gwary i pełny wszelakich przenlmiotow, że na pewno nie można było się tu nudzić, a każdy znajdujący się tu człowiek miał swoje zadanie. Po krótkim spacerze towarzysze dotarli na miejsce, czekała na nich piątka mężczyzn w średnim wieku, gotowych do drogi w każdej chwili. Cały ich sprzęt i potrzebne rzeczy znajdowały się na rosłych wielbłądach, zwierzętach które były nieocenione na pustyni. Ryuji wiedział jakim skarbem potrafią być one pośrodku gorących piasków. Blondyn został krótko przedstawiony, skinął delikatnie głową w stronę robotników, zachowując milczenie. Człowiek wyglądający na lidera zażądał wymasz i ruszyli w kierunku wyjścia z obozu. Blondyn szybko skinął na pożegnanie renowi po czym powędrował za ekipą trzymając się delikatnie z tyłu.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku
Ryuji opuszczając obóz zdał sobie sprawę ze znów jest odpowiedzialny za czyjeś życie i bezpieczeństwo, lecz tym razem było to aż pięć osób a nie jedna, no i wielbłądy... Podróż miała wciszy, co bardzo odpowiadało blondynowi, nie był on zbyt towarzyska osobą i jak się okazało robotnicy także. Wędrówka po piaskach pustyni była specyficznym doświadczeniem dla kogoś kto nie wychował się lub nie przyzwyczaił do tego typu warunków, morderczy upał, suche powietrze oraz zapadający się piasek, skutecznie utrudniały życie. Po paru dobrych kilometrach marszu, ekipa zbliżała się do celu, w oddali dało się zobaczyć miejsce do którego zmierzali. W ten względny spokój i ciszę przerwały charakterystyczne skowyty, dzikich zwierząt z bliżej nieokreślonego kierunku. Ryuji wyczuł niepokój który przeszedł zarówno między robotnikami jak i wielbłądami i tu poniekąd zaczynało się jego właściwe zadanie.
-Starajcie się trzymać blisko siebie, najlepiej weźcie wielbłądy do środka a każdy z was zajmie sobie narożnik, lider pójdzie na przodzie, wtedy każdy będzie obserwował swój teren i w razie gdyby coś zauważył, podniesie alarm. Nie ma się czego bać, strach to wasz największy przeciwnik. Rzekł stanowczo i pewnie chłopak, nie do końca wiedział czy to co mówi podniesie ich choć trochę na duchu ale na pewno bliskość swoich towarzyszy oda im otuchy. Chłopak sam wzmógł swoją czujność, nie zamierzał dać się zaskoczyć dzikim bestią. Blondyn postanowił utworzyć sobie niewielkią platformę z piasku u wzniósł się ponad głowy swoich podopiecznych. Z wysokości miał lepszy widok na okolicę i w razie zagrożenia będzie mógł szybciej zareagować.
-Starajcie się trzymać blisko siebie, najlepiej weźcie wielbłądy do środka a każdy z was zajmie sobie narożnik, lider pójdzie na przodzie, wtedy każdy będzie obserwował swój teren i w razie gdyby coś zauważył, podniesie alarm. Nie ma się czego bać, strach to wasz największy przeciwnik. Rzekł stanowczo i pewnie chłopak, nie do końca wiedział czy to co mówi podniesie ich choć trochę na duchu ale na pewno bliskość swoich towarzyszy oda im otuchy. Chłopak sam wzmógł swoją czujność, nie zamierzał dać się zaskoczyć dzikim bestią. Blondyn postanowił utworzyć sobie niewielkią platformę z piasku u wzniósł się ponad głowy swoich podopiecznych. Z wysokości miał lepszy widok na okolicę i w razie zagrożenia będzie mógł szybciej zareagować.
Sabaku Fuyu - koszt chakry 6%
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku
Wszyscy wkonali polecenie blondyna i juz po chwili cała paczka uformowała coś na kształt formacji, która wydawała się Ryuji'emu najodpowiedniejsza. Sam Sabaku wzniósł się w powietrze z pomocą jednej ze swoich podstawowych technik, o okazało się do dobrym posunięciem. Chłopak zlokalizował agresywne zwierzęta i miał teraz chwilę na powstrzymanie ich ataku. Ryuji nie wiedział jaki atak będzie skuteczny przeciwko takiemu przeciwnikowi ale doszedł do wniosku, iż najskuteczniej będzie porostu zasypać je zanim dotrą do celu, tym bardziej, że nie wyglądały na silne. Chłopak postanowił utworzyć cztery grube macki, które miały uchwycić zwierzęta za nogi, jeżeli się powiedzie piasek miał pokryć całe ich ciało, tak aby władca piasku mógł po prostu znieść ich ciała za pomocą pustynnej trumny. W razie gdyby któryś z szali się przedarł, zamierzał postawić mu przed nosem ścianę z piasku, a gdy w nią uderzy bać będzie chciał ominąć, zamknie ja od góry, chwytając zwierza.
Chakre podliczę przy następnym poście
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku
Piaskowe twory ruszyły do akcji, wszechobecny materiał potrafił być zabójczo skuteczny. Ryuji nie zamierzał dać szansy zwierzęta na dobranie się do jego podopiecznych. Po wykonaniu, kilku szybkich manewrów, blondynowi udało się skutecznie pochwycić, dzikie bestie. Ryuji nie zamierzał dawać im kolejnej szansy, nie chciał trzymać ich na uwięzi, ani nie mógł ich wypuścić, jedyną opcja było, pozbycie się ich na zawsze. Chłopak posługując się piaskiem zamierzał zebrać szakale w jednym miejscu, by następnie jednym sprawnym ruchem ręki, skompresować go miażdżąc zwierzęta. Może było to troszkę brutalne, ale na pewno skuteczne, liczył się efekt. Ryuji skinął tylko głową na pochwałę lidera robotników, jedno zagrożenie zostało usunięte, lecz misja wciąż trwała, chłopak postanowił pozostać na swojej platformie i czujnym wzrokiem obserwować okolice, aż robotnicy przystąpią do swojej pracy.
Sabaku Fuyu -1%
Suna Kanri (Teichi): Reberu Sh -4%
Sabaku Kyū -10%
Chakra - 79%
Suna Kanri (Teichi): Reberu Sh -4%
Sabaku Kyū -10%
Chakra - 79%
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku
Chłopak krążył nad miejscem budowy, wypatrując potencjalnych zagrożeń oraz od czasu do czasu spoglądał jak radzą sobie robotnicy. Widać było, że panowie doskonale znali się na rzeczy, byli profesjonalistami w swoim fachu. Blondyn musiał przyznać, że nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad innymi fachami niż bycie shinobi, a jak pokazały ostatnie wydarzenia, we wszystkim można dążyć do perfekcji i robić karierę. Kizashi zwrócił się do bohatera z prośbą o pomoc przy przygotowywaniu obozu. Krótka chwila namysłu i chłopak postanowił się zgodzić, na horyzoncie nie malowało się żadne nowe zagrożenie, a jego umiejętności faktycznie mogły znacznie przyśpieszyć pracę. Wiedział, też iż wielu jego pobratymców potrafi unieść się dumą i nie "zniżać" do poziomu robotników, ale on sam uważał, że każdy kto ciężko pracuje zasługuje na szacunek, szczególnie jeśli praca ta przysługuje się szczepowi. Ryuji obniżył lot i tuż nad ziemią, jego platforma po prostu się rozwiała a on sam stanął twardo na piasku. W pierwszej kolejności, blondyn podszedł do miejsca w którym miał stanąć wał, uformowanie go dla niego było dziecinną igraszką, dosłownie mógł to zrobić z założonymi rękoma. Używając swoich umiejętności, zaczął nakładać na siebie warstwy piasku, które wznosiły się coraz wyżej i wyżej, starał się trzymać proporcję, żeby wał był solidny. po krótkiej chwili, konstrukcja była gotowa i chłopak, mógł zabrać się za wielką dziurę co było jeszcze łatwiejsze, po prostu wyciągną ręce przed siepie i oddalając je od siebie, wraz z nimi zaczął odgarniać się piasek. Chłopak zerkał tylko na Kizashiego aby upewnić się co do rozmiarów wgłębienia.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku
Pomoc robotnikom była dla Ryujiego dziecinną igraszką, a dla samych pracowników ogromnym odciążeniem. Obóz w końcu zaczynał wyglądać jak obóz, wszystko było prawie gotowe na przyjęcie personelu, nowej bazy. Chłopak jeszcze przez chwilę przypatrywał się pracy swoich podopiecznych i był gotów służyć im pomocą. Kizashi jednak poinformował młodzieńca, że jego zadanie zostało już zakończone, zagrożenie zostało wyeliminowane a obóz prawie skończony, więc nie było potrzeby dłużej przetrzymywać tu Sabaku. Chłopak delikatnie skinął głową w kierunku lidera i przyjął wręczone mu wynagrodzenie. Ruszył w drogę powrotną do obozu, zostawiając towarzyszy za sobą, miał szczerą nadzieję, że do czasu przybycia personelu nowej bazy nie napatoczy się nic co mogłoby im zagrozić, szkoda byłoby takich zawodowców. Droga powrotna miała kilka dobrych kilometrów w pełnym słońcu, jednak nie przerażało to młodego władce pustyni, już w głowie miał tylko jedno jak szybko może udać się na kolejną misję aby przysłużyć się swojej rodzinie. A może tym razem wrócić jednak do treningu? Przez ostatnie tygodnie bardzo zaniedbał tą część życia shinobi co mogło się odbić na nim w nadchodzących bitwach, może jednak tym razem zrobić przerwę od zadań i popracować nad samym sobą? Cóż miał długą drogę i mnóstwo czasu aby o tym zdecydować.
z/t
z/t
0 x
Re: Obóz szczepu Sabaku
Nie było najgorzej, choć przyznaje, że spodziewałem się czegoś innego - a może i nie? W każdym razie miejsce do którego trafiłem, po ówczesnym wypytaniu 'tubylców', gdzie mam iść, okazało się obozowisko otoczone przez wzgórza. Ziemia tu była ubita, porozstawiane były liczne namioty oraz budynki z drewna. Jak i również nie brakowało w tym miejscu ludzi, którzy krążyli raz w jedną raz w drugą, w większości to wojaki od których dało się wyczuć, że szykują się na walkę. 'No cóż, wojna w końcu', pomyślałem. Na szczęście moja podróż po raz kolejny obyła się bez niespodzianek i jak widać bezpiecznie dotarłem na miejsce, choć nie ukrywam, że tak jak myślałem, tutejszy klimat już dawał mi się we znaki. Strój strażnika niezbyt nadawał się na pustynne krajobrazy, bo raz, że czarny jak dupa murzyna, to i nazbyt gruby, tak więc na ten czas musiałem się pozbyć niektórych jego elementów coby nie paść z przegrzania. Tak czy inaczej, kawał futra oraz płaszcz będę musiał gdzieś zostawić na czas batalii, bo i tak mi się nie przyda, tak przynajmniej mi się wydawało. W każdym razie, no, dotarłem. Tylko co teraz? Znów szukać jakiegoś 'wyższego' rangą i ze standardową gadką 'panie ja to za hajs przylazłem zabijać, do kogo mam się zgłosić?' Upierdliwe, ale chyba konieczne.
Westchłem se.
- Słońce, ja naprawdę Cię lubię, ale weź wypierdalaj na trochę, co? - spojrzałem na wielką kulę światła nad moim łbem, mrucząc coś pod nosem. Szukanie oficera, czy kogo oni tam mieli mogło chyba kapkę poczekać, wpierw musiałem odpocząć. Chociażby parę chwil. I napić się czegoś. Nawet nie miałem ochoty na dotlenienie płuc, taką miałem Saharę w ryju, a palenie w takiej sytuacji w żaden sposób nie pomagało. Tak więc ogarnąłem teren wokół siebie po raz kolejny, po czym udałem się do jakiegoś przybytku, czy innego wodopoju, gdzie mogliby mnie uraczyć nektarem bogów - wodą. Po ugaszeniu pragnienia i przysposobieniu się w dodatkowy bidon z nią (bądź też i nie), ponownie znalazłem się na 'głównej drodze', drapiąc się w czarny czerep i czekając na nie wiadomo co.
Westchłem se.
- Słońce, ja naprawdę Cię lubię, ale weź wypierdalaj na trochę, co? - spojrzałem na wielką kulę światła nad moim łbem, mrucząc coś pod nosem. Szukanie oficera, czy kogo oni tam mieli mogło chyba kapkę poczekać, wpierw musiałem odpocząć. Chociażby parę chwil. I napić się czegoś. Nawet nie miałem ochoty na dotlenienie płuc, taką miałem Saharę w ryju, a palenie w takiej sytuacji w żaden sposób nie pomagało. Tak więc ogarnąłem teren wokół siebie po raz kolejny, po czym udałem się do jakiegoś przybytku, czy innego wodopoju, gdzie mogliby mnie uraczyć nektarem bogów - wodą. Po ugaszeniu pragnienia i przysposobieniu się w dodatkowy bidon z nią (bądź też i nie), ponownie znalazłem się na 'głównej drodze', drapiąc się w czarny czerep i czekając na nie wiadomo co.
0 x
- Ichirou
- Posty: 4033
- Rejestracja: 18 kwie 2015, o 18:25
- Wiek postaci: 35
- Ranga: Seinin
- Krótki wygląd: Chodzące piękno.
- Widoczny ekwipunek: Hiramekarei, gurda, fūma shuriken, torba, dwie kabury
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=320
- Lokalizacja: Atsui
Re: Obóz szczepu Sabaku

Po wykonanych treningach czekał w gotowości na rozkazy z góry. Ze swojej strony wypełnił wszystko, co mógł na ten moment wykonać. Podniósł swoje umiejętności i stał się silniejszym shinobi niż wtedy, gdy walczył w poprzedniej bitwie. Postarał się o ściągnięcie wartościowych sojuszników, którzy mieli wesprzeć ich stronę i pomóc zgładzić wroga. Nastawiał się zatem do tego, co nieuniknione i czekał na decyzje lidera, na którą na szczęście nie musiał czekać długo. Otrzymał od niego krótką wiadomość z informacjami na temat planowanego zebrania wszystkich sił i przystąpienia do bitwy, mającej nadejść już niebawem. Ichirou nie potrzebował czasu na przygotowania ze swojej strony. Mógł rozpoczynać walkę nawet teraz. Był zdeterminowany i zmotywowany jak mało kto, miał przygotowany wcześniej ekwipunek, zdążył wypocząć fizycznie. Bez zbędnego ociągania się ruszył więc na miejsce zbiórki, którym, zgodnie z treścią wiadomości, miał być obóz szczepu zbudowany na potrzeby wojny.
Dotarł do właściwej placówki, gdzie już z daleka było widać niemały ruch i pewnego rodzaju ożywienie. Powietrze wydawało się być jeszcze bardziej naelektryzowane niż dotychczas, wszyscy byli skupieni tylko na jednym. Akolita o bursztynowych oczach znów miał okazję do poczucia szczepowej solidarności, takiej jak wtedy, gdy razem z pobratymcami bronili swojej siedziby przed najazdem wrogiego klanu. Znowu wszyscy byli zjednoczeni i mieli wspólny cel. Tym razem nie byli już wyłącznie ofiarami wojny, zmuszonymi do ochrony swych włości. Tak na dobrą sprawę, to poza swoimi ludźmi nie mieli czego chronić, ponieważ stracili swoją wioskę po dramatycznych wydarzeniach w Sachū no Senjō. Przez ten fakt stracili swoje znaczenie w perspektywie Samotnych Wydm, jednakże w samej wojnie mogło to przyczynić się do tego, że będą jeszcze bardziej nieobliczalni i zdeterminowani. Być może finał tej wojny zaowocuje zmianą sytuacji i rozkładu sił w regionie, na co Ichirou miał szczerą nadzieję.
Maszerował przez przepełniony ludźmi obóz, obserwując uważnie otoczenie i postępy przygotowań całego szczepu. Czuł jednocześnie stres oraz ekscytację. Z jednej strony pragnął tego momentu już od miesięcy, ale z drugiej nie było wiadome, jak wszystko dalej się potoczy. Równie dobrze to on mógł polec, ponieść klęskę ze swymi pobratymcami, jednakże ta myśl nie wzbudzała w nim szczególnej trwogi. Złość i chęć odwetu były znacznie silniejsze, by w jego głowie pojawiło się choćby mało zwątpienie. Chyba po raz pierwszy swoim życiu zamierzał o coś szczerze i oddanie walczyć, wkładając w to całe swoje siły, nie zamierzając się wycofywać nawet w przypadku pojawieniu się problemów. W swojej postawie różnił się diametralnie od tego, co prezentował kiedyś. Ta zmiana nie pojawiła się jednak znikąd, była wynikiem niesamowicie silnego bodźca.
Zdecydowanym krokiem zbliżał się do centralnej części obozu, gdzie powinien znajdować się lider wraz z resztą dowodzących w bitwie. Chciał dać znać o swojej obecności oraz dowiedzieć się w temacie planowanych działań.
0 x
Re: Obóz szczepu Sabaku
Ryuji śpieszył do obozu co sił, nie spodziewał się, iż akurat kiedy tylko go opuści wydarzy się tak wiele i postanowi się tak ważne decyzje. Napotkany po drodze z osady Ayatsuri jeden ze zwiadowców Sabaku poinformował młodego władce piasku, że zarządzono mobilizację większości sił. Blondyn wiedział co może to oznaczać ale wolał nie wróżyć w ciemno, chciał usłyszeć w prost, że nastał czas na atak. Kiedy tylko przekroczył wejście do obozu, dało się wyczuć napięcie wiszące w powietrzu, było wręcz namacalne. Twarze mijanych przez blondyna osób, jak jeszcze nigdy wcześniej nosiły powagę. Zazwyczaj kiedy bywał w obozie, wszędzie ktoś gdzieś pędził, panował harmider i czasami niemały bałagan, lecz tym razem wszyscy chodzili jak w zegarku a wieczny zgiełk, był teraz niewielkim gwarem. Cała atmosfera plus wiadomość o mobilizacji odbiła się także na Ryujim, może i jego wieczna powaga nie za bardzo się tu wyróżniała, lecz to co działo się w jego wnętrzu, było dla niego czymś nowym. Wymieszanie podekscytowania, z ciekawością ale także nutą strachu. Początkowo młody władca snuł się po obrzeżach obozu, szukając jakiegoś punktu zaczepienia, czy znajomej twarzy, której mógłby się zapytać co i gdzie powinien teraz zrobił. Mnóstwo namiotów i drewnianych budynków, które nie wiele się od siebie różniły, dla kogoś nowego mogły się wydawać niczym labirynt. Setki przewijających się ludzi tworzyły tu coś na kształt małego miasta. Ryuji tym razem widział wśród obozowiczów, mnóstwo nowych twarzy, zarówno ludzi pustyni jak i tych bladych, którzy prawdopodobnie przybyli z poza niej. Widocznie Sabaku mieli więcej sojuszników niż mogłoby się zdawać i wielu z nich już stawiło się na wezwanie. Blondyn zaczął się zastanawiać nad czym czy i on dostanie swój przydział, czy będzie mu dane wziąć udział w bitwie? Czy ktoś pamięta o jego wkładzie w przygotowania do tego wszystkiego i najważniejsze czy umiejętności, które nabył dzięki morderczym treningom będą mogły być wykorzystane w praktyce. Chłopak po dłuższej chwili błąkania, postanowił przysiąść przy jednym z namiotów medycznych. Panował tam względny spokój, kilku rannych leżących na łóżkach spało w w przyjemnym cieniu. doglądający ich lekarz przeglądał swoje notatki, przechodząc pomiędzy łóżkami. Ciekawe czy dziewczyna przeżyła.. Mieli mnie powiadomić.. Pomyślał, spoglądając w błękitne, bezchmurne niebo
- I co teraz?
- I co teraz?
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości